recenzje - Wydział Studiów Międzynarodowych i Politycznych

Transkrypt

recenzje - Wydział Studiów Międzynarodowych i Politycznych
R E CE N Z J E
Jan Wiktor TKACZYŃSKI
Uniwersytet Jagielloński
Aniela Dylus, Globalizacja. Refleksje etyczne
Wydawnictwo Ossolineum, Wrocław–Warszawa–Kraków 2005, 271 s.
Bez obawy popełnienia pomyłki można napisać, że termin „globalizacja” należy dzisiaj do jednych z najczęściej używanych w języku politycznym i ekonomicznym.
O tyle jest to fakt zaskakujący i godny zastanowienia, że jest to pojęcie o stosunkowo świeżej proweniencji, co potwierdza zresztą najlepiej Oxford English Dictionary,
w którym globalizacja jako hasło pojawiła się po raz pierwszy dopiero w roku 1992.
Pomijając tutaj dyskusję na temat, czy jest to w rzeczy samej nowy proces, czy też
jednak stary, ale opatrzony nową nazwą, wypada się nam – chcąc zrozumieć, czym
jest globalizacja – odwołać do definicji zaproponowanej przez OECD. Według tej
organizacji, skupiającej jak wiadomo najbardziej rozwinięte gospodarczo kraje świata, globalizacja jest to proces, który dzięki dynamice handlu towarami i usługami,
jak również dzięki przepływowi kapitału i technologii, prowadzi do coraz wyższego
stopnia zależności, ale i – dodajmy od siebie – komplementarności rynków i produkcji w różnych krajach.
Przedstawiona definicja, powtarzana w literaturze przedmiotu w rozmaitych odmianach, musi jednak budzić swoją jednostronną, ekonomiczną wymową, zastrzeżenia. Dobrze się wobec tego stało, że tę właśnie pozaekonomiczną stronę globalizacji wzięła na swój warsztat badawczy Aniela Dylus, profesor w Instytucie Nauk
Politycznych Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie. Już jedno
z pierwszych stwierdzeń Autorki Globalizacji wskazuje na inne od zaprezentowanego
rozumienie tytułowego zagadnienia. Dla A. Dylus globalizacja jest bowiem procesem
spontanicznym i oddolnym (s. 13). Mało tego, jest – jak pisze dalej – raczej niezamierzonym rezultatem działania wielu podmiotów czy wręcz wypadkową nakładających się na siebie gwałtownych przemian w różnych dziedzinach. Trudno się z tymi
opiniami nie zgodzić. W jednym atoli przyjdzie te rozważania Autorki uzupełnić.
Przyjmując bowiem, że globalizacja nie jest żadnym nowym fenomenem historycznym (tu jako przykłady mogą służyć i Imperium Romanum, i kolonialne imperia
Hiszpanii, Portugalii czy też Wielkiej Brytanii, ale i średniowieczna Hansa), trzeba
wyraźnie podkreślić, że globalizacja nie stanowi procesu, o którym dałoby się powiedzieć, iż jest on nieodłącznym towarzyszem ludzkiej cywilizacji. Mówiąc najkrócej,
globalizacja pojawia się, ale i znika w zależności od historycznych, gospodarczych czy
wreszcie kulturowych okoliczności.
POLITEJA 1(5)/2006
Globalizacja. Refleksje etyczne
475
Można by naturalnie epatować czytelnika takimi globalizacyjnymi danymi statystycznymi, jak te, że w latach 1950-2000 wolumen światowego handlu zagranicznego wzrósł 16 razy, a światowych inwestycji zagranicznych aż 25 razy. Że stopień
powiązania gospodarek narodowych z gospodarką światową na przykładzie najwydajniejszych ekonomii narodowych, amerykańskiej i niemieckiej, przekroczył granicę 25%. Że… Ale dajmy temu spokój. Nie statystyka bowiem pozostaje głównym
obiektem zainteresowania w recenzowanej tutaj książce, ale etyka. A. Dylus nie czyni
tajemnicy ze swoich preferencji. Z rzadko spotykaną wrażliwością badawczą, nie demonizując, ale i nie moralizując, próbuje w kolejnych odsłonach przedstawić różne
oblicza globalizacji. I jeżeli nawet nie wszystkie one są w pracy przekonująco ze sobą
powiązane, to i tak przecież, jednostkowo, reprezentują określoną wartość poznawczą. Wyliczmy więc tutaj dla porządku niektóre z nich: nowa geografia ubóstwa,
przemiany czasu pracy – macdonaldyzacja niedzieli oraz całodobowe globalne społeczeństwo usług, międzynarodowa redystrybucja miejsc pracy, komercjalizacja nauki,
solidarność w warunkach globalizacji, kulturowa hybrydyzacja, Kościół jako globalny aktor, a wreszcie etyka biznesu. Zatrzymajmy naszą uwagę na dwóch z nich.
A. Dylus pisze, że niedziela jest wartością kruchą (s. 82). Jak chyba żadna inna
z tradycyjnych, uznanych instytucji naszego codziennego życia, pad(ł)a bowiem niedziela „ofiarą” globalizacji w nader spektakularny sposób. Jeśli pominąć rewolucyjne pomysły we Francji z usunięciem niedzieli z kalendarza bądź próby nadania jej
charakteru co prawda odświętnego, ale jednak dnia pracy w państwach realnego
socjalizmu, to w kręgu kultury europejskiej siódmy dzień tygodnia pozostawał zawsze dniem wolnym od pracy. Używamy tutaj czasu przeszłego, bo oto na naszych
oczach staje się niedziela dla coraz szerszych i różnych grup zawodowych takim samym dniem pracy jak pozostałe dni tygodnia. Tymczasem, jak przekonująco pisze
Autorka, ma to miejsce z oczywistą szkodą dla rozwoju duchowego nie tylko każdego
z nas, ale całego naszego życia społecznego.
Mówi się potocznie, że pieniądze szczęścia nie dają. To być może uzasadnione
mniemanie leży u podstaw innego przekonania, że etyka i biznes nie są pojęciami,
chciałoby się tutaj powiedzieć współczesnym językiem, kompatybilnymi. Pod piórem A. Dylus wytłumaczenie rozziewu pomiędzy etyką a biznesem sprowadza się
m.in. do przekształceń gospodarczych. I aczkolwiek, z punktu widzenia doświadczeń
z transformacją w Polsce (s. 198-218), taka ocena wydaje się uzasadniona, to pozostaje jednak podczas lektury tej części pracy pewien niedosyt. Mowa ma być przecież
o globalizacji g l o b a l i z a c j i, a nie o globalizacji (polskiej) t r a n s f o r m a c j i.
Ponieważ książkę Globalizacja. Refleksje etyczne zamykają: Dekalog rynkowy chrześcijanina oraz Dekalog nauczyciela etyki biznesu, recenzentowi nie pozostaje nic innego, jak zamknąć swoje uwagi zaczerpniętym stamtąd ósmym „przykazaniem”: Nie
mieszaj ekonomii politycznej z ekonomią zbawienia. Nic dodać, nic ująć.
476
RECENZJE
POLITEJA 1(5)/2006
Prof. UJ dr hab. Jan Wiktor TKACZYŃSKI, ur. 1960 r., studiował politologię,
geografię gospodarczą i slawistykę na Uniwersytecie Jagiellońskim, następnie w Ludwig-Maximilians-Universität w Monachium, gdzie doktoryzował się u profesora
Heinza Laufera w 1992 r. rozprawą o geopolityce na przykładzie Niemiec i Polski oraz, w latach 1993-1994, odbył studia podyplomowe w zakresie ekonomii. Od
1994 do 2001 r. pracownik naukowy Instytutu Ekonomii i Administracji Publicznej
w Universität der Bundeswehr w Monachium. W roku 2000 habilitował się przed
Radą Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Jagiellońskiego. W latach 2001-2004 profesor europeistyki Uniwersytetu Mikołaja Kopernika, od 2004 r. profesor
europeistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego. Autor bądź współautor trzynastu książek,
m.in.: Die Geopolitik (1993), Auslandsinvestitionen in Polen (1995), Polen und die
neue NATO (1997), Polen im Umbruch (1997), Die Fonds der Europäischen Union
(2001), Oblicza współczesnego państwa (2002), Varia europejskie (2003), Business
Promotion Activities in Poland and Germany (2003), Existenzgründung in Deutschland (2004) oraz Ustrój federalny Niemiec a system decyzyjny Unii Europejskiej (2005).
W trzecim numerze „Politei” ukazał się jego artykuł pt. Traktat ustanawiający konstytucję dla Europy a suwerenność państw sygnatariuszy.
R E CE N Z J E
Ewa BUJWIDKUREK
Uniwersytet Jagielloński
Dorota Pietrzyk-Reeves, Idea społeczeństwa obywatelskiego.
Współczesna debata i jej źródła
Wydawnictwo Uniwersytetu Wrocławskiego, Wrocław 2004, 349 s.
Nakładem Wydawnictwa Uniwersytetu Wrocławskiego z cyklu Monografie Fundacji na Rzecz Nauki Polskiej z serii humanistycznej w roku 2004 ukazała się książka
o bardzo ciekawym tytule: Idea społeczeństwa obywatelskiego. Współczesna debata i jej
źródła, której Autorką jest Dorota Pietrzyk-Reeves.
Podjęty przez Autorkę problem badawczy jest częstym zagadnieniem, wpisującym
się w nurt tzw. „tematów na czasie”. Jest on obecny w licznych dyskursach, nie tylko naukowych, lecz także publicystycznych, prasowych czy też w dyskusjach akademickich.
W opracowaniach tego zagadnienia nieczęsto jednak można spotkać się z omówieniem rzetelnym, przemyślaną konstrukcją i logicznym wywodem. Autorka w sposób poprawny poszukuje korzeni społeczeństwa obywatelskiego, a dopiero później
przechodzi do zaprezentowania współczesnej debaty na temat Ją interesujący.
Recenzowana książka składa się z dwóch zasadniczych części, z których zwłaszcza
druga jest mocno rozbudowana, bowiem znajdują się tu aż cztery rozdziały.
W części pierwszej zatytułowanej Dwie tradycje D. Pietrzyk-Reeves przedstawia
ideę społeczeństwa obywatelskiego w klasycznej tradycji republikańskiej. Przytacza
najważniejszych przedstawicieli tej orientacji. Począwszy od starożytności, są tu wymieniani Arystoteles i Cyceron, a w dalszej kolejności Marsyliusz z Padwy czy Machiavelli. Nie pominięto także wczesnonowożytnych pomysłodawców społeczeństwa
obywatelskiego, do których zaliczono: Bodina, Harringtona oraz J. J. Rousseau. Rozważania te wieńczą refleksje mające charakter konstatacji, a mianowicie Autorka próbuje zarysować model społeczeństwa obywatelskiego z punktu widzenia republikańskiego. Analogicznie zbudowany został rozdział drugi, który zatytułowano Pojęcie
społeczeństwa obywatelskiego w tradycji liberalnej. Tu wzięto pod uwagę takich myślicieli, jak: T. Hobbes, J. Locke, w opinii których społeczeństwo obywatelskie było
generowane zawarciem umowy społecznej. Uwzględniono także Adama Fergusona
i szkockie oświecenie. Zarysowana została nadto Kantowska formalna koncepcja
społeczeństwa obywatelskiego oraz uwzględniono pojęcie państwa jako dopełnienia
społeczeństwa obywatelskiego wprowadzone przez Thomasa Paine’a. Katalog myślicieli został wzbogacony o bardzo ważne nazwiska, takie jak Alexis de Tocqueville
478
RECENZJE
POLITEJA 1(5)/2006
oraz John Stuart Mill, dla których idea wolności była ściśle związana z określonym
porządkiem społecznym. Również i w tym przypadku rozważania doprowadziły do
przedstawienia ostatecznego modelu społeczeństwa obywatelskiego i ujęcie go w ramach ideologii liberalnej.
Część druga obejmuje problematykę związaną ze sporami, które toczą się wokół
idei społeczeństwa obywatelskiego. D. Pietrzyk-Reeves dokonuje, trafnego zresztą,
podziału na kilka osi tego sporu. Są to: społeczeństwo a państwo (rozdz. III, s. 119-204), społeczeństwo obywatelskie a liberalna demokracja (rozdz. IV, s. 205-248),
społeczeństwo obywatelskie a gospodarka – współczesny spór o pojecie społeczeństwa
obywatelskiego (rozdz. V, s. 249-298) w rozdziale VI, natomiast została uwzględniona normatywna koncepcja społeczeństwa obywatelskiego (s. 299-321).
Niebywale ciekawym zagadnieniem podjętym przez Autorkę jest refleksja poczyniona nad „odrodzeniem” się pojęcia społeczeństwa obywatelskiego w tworzącej się
opozycji w państwach Europy Środkowo-Wschodniej (por. s. 174). Pojawia się tu
jednak wątpliwość, czy można mówić o „odradzaniu” się, skoro tak naprawdę dla
państw tego obszaru jest to pojęcie, a już na pewno zjawisko, relatywnie nowe. Przecież nawet przywołany Jacques Rupnik określił sytuację, jaka ukształtowała się w Polsce w związku z powstaniem opozycyjnego Komitetu Obrony Robotników w 1976
r. oraz KSS-KOR w 1978 r., jako koniec rewizjonizmu i narodziny społeczeństwa obywatelskiego (s. 175). I tak właśnie było; mieliśmy wówczas do czynienia o wiele bardziej ze zjawiskiem narodzin niż z odrodzeniem się czegoś, czego wcześniej nie było,
gdyż być nie mogło. Te spostrzeżenia wydają się szczególnie intrygujące dla polskiego
czytelnika (s. 174), w podejmowanych dyskusjach nad przeobrażeniami ustrojowymi
(społecznymi) w Polsce oraz w państwach postsocjalistycznych.
W powszechnym, obiegowym języku, a niekiedy także w poważnych rozważaniach naukowych używa się zamiennie pojęcia „społeczeństwo obywatelskie” i „społeczeństwo otwarte”, traktując je wręcz jako synonimy. D. Pietrzyk-Reeves ujawnia
nieco inny punkt widzenia, opierając się na wywodach Karla Poppera. Podążając za
tokiem myślenia wspomnianego teoretyka, powiada, iż: Obydwie koncepcje zakładają, że państwo musi być ograniczone, aby wolność jednostki była zagwarantowana,
jednakże koncepcja społeczeństwa obywatelskiego ugruntowana na ideale obywatelskości
i sfery publicznej przyjmuje pozytywną relację do państwa; w odróżnieniu od niej społeczeństwo otwarte sytuuje się obok państwa kojarzonego z władzą polityczną (s. 244).
Dalej ujawnione zostaje stanowisko Autorki w tym względzie: w tym sensie pojęcia
te nie idą ze sobą w parze i choć wspólne jest im liberalne przekonanie, że wolność jednostki i otwarta debata są wartościami niepodważalnymi i konstytutywnymi współczesnych liberalnych demokracji, to jednak nie wystarczy, by można było posługiwać się
tymi pojęciami zamiennie (s. 244). […] Społeczeństwo otwarte raczej znosi niż popiera wymiar obywatelskości (s. 245). Można w zupełności zgodzić się ze stanowiskiem
przywołanych tu teoretyków C. G. Bryanta i E. Mokrzyckiego, którzy twierdzą,
iż: Demokracja najlepiej funkcjonuje wtedy, gdy społeczeństwo obywatelskie pozostaje
w konstruktywnej relacji do państwa, kiedy obywatele serio traktują swoje obywatelskie
obowiązki (s. 245).
POLITEJA 1(5)/2006
Idea społeczeństwa obywatelskiego…
479
Słusznie także Autorka dokonuje podziału między postrzeganiem idei społeczeństwa obywatelskiego przez pryzmat poglądów republikańskich a liberalnych. Ciekawym spojrzeniem, które należy ze wszech miar podkreślić, jest poszukiwanie zależności między tym, co określamy mianem polityki, a społeczeństwem obywatelskim.
Nie przez wszystkich ten jakże istotny problem jest zauważany.
Zgodzić się trzeba z Autorką, że to właśnie od tego, jak określamy to, co polityczne w liberalnej demokracji, będzie też zależeć miejsce, jakie w jej ramach jest przewidziane dla społeczeństwa obywatelskiego. W tradycji republikańskiej, gdzie ten podział jeszcze się nie zarysowuje albo ma nieco inne znaczenie, to, co polityczne, jest
domeną życia wspólnotowego, życia publicznego, choć tylko nieliczni mogą w nim
uczestniczyć (por. s. 245).
Podzielać można nadto i te opinie Autorki, które odnoszą się zwłaszcza do kwestii
interesującego Ją społeczeństwa obywatelskiego współcześnie. To prawda, że obecnie najczęściej upatruje się bliskiego sprzężenia społeczeństwa obywatelskiego ze stanem rozwoju demokracji. Poprawnie też D. Pietrzyk-Reeves twierdzi, iż to właśnie
ustrój demokratyczny stwarza warunki dla funkcjonowania społeczeństwa obywatelskiego. Zgodzić się także trzeba z Autorką, że bardzo trudno jest tworzyć jakiś jeden
kompleksowy model społeczeństwa obywatelskiego, który można by zastosować do
wszystkich istniejących obecnie koncepcji demokracji. I tu także Autorka nie traci
z pola widzenia poglądów republikańskich i liberalnych. Uważa bowiem, iż koncepcja demokracji partycypacyjnej opiera się raczej na zasadzie aktywnej obywatelskości
uznawanej za wartość, natomiast teorii elit bliższy jest liberalny model społeczeństwa
obywatelskiego (por. s. 247).
Nadto należy z całą mocą zauważyć, iż książka napisana jest nie tylko bardzo starannym, profesjonalnym językiem naukowym – z wyjątkiem może jednej niezręczności: Uczestników sporu można z grubsza podzielić na […] (s. 249) – lecz także przy
zachowaniu narzuconej sobie dyscypliny redakcyjnej, bowiem każdy rozdział rozpoczyna się wprowadzeniem, gdzie zarysowane są tezy, których się następnie dowodzi.
Fakt ten niewątpliwie wpływa na precyzję i rzetelność warsztatu naukowego.
Choć pojęcie społeczeństwa obywatelskiego sięga swymi korzeniami początków
myślenia o polityce, to jednak dopiero w czasach nowożytnych nabiera ono znaczenia o wiele bardziej bliższego czasom współczesnym.
W książce ujęci zostali czołowi myśliciele reprezentujący idee społeczeństwa obywatelskiego, zarówno z nurtu liberalnego, jak i republikańskiego. W tym miejscu należy zauważyć, iż, nie wiedzieć dlaczego, niektóre zamieszczane nazwiska zostały zapisane z pełnymi imionami, a niektóre zupełnie zostały ich pozbawione; por. np. s. 61
(Thomas Hobbes, John Locke), s. 69 (Adam Ferguson), s. 91 (Thomas Paine), s. 96
(Alexis de Tocqueville, John Stuart Mill) i s. 38 (Bodin, Harrington, Rousseau).
Na str. 11 D. Pietrzyk-Reeves pisze, że „współczesne pojęcie społeczeństwa obywatelskiego funkcjonuje co najmniej na trzy sposoby”. Wydaje się, iż można się spierać, czy to sposoby, czy może bardziej aspekty lub też płaszczyzny, w których rozpatruje się zagadnienie społeczeństwa obywatelskiego. Autorka zaznaczyła, iż w kwestii
społeczeństwa obywatelskiego odnosi się do jego pojęcia filozoficznego, a nie do zja-
480
RECENZJE
POLITEJA 1(5)/2006
wiska społecznego. Myślę, że odniesienie się do tego drugiego byłoby cennym źródłem nie tylko wiedzy, lecz także inspiracji, zwłaszcza dla socjologów i politologów.
Recenzowana książka jest cennym dopełnieniem literatury na temat społeczeństwa obywatelskiego, może stanowić także wyzwanie, zwłaszcza dla tych wszystkich, którym problemy współczesnego społeczeństwa nie są obojętne. Każdy niemal
rozdział skłania do refleksji, do stawiania dalszych pytań o skuteczność demokracji
w kształtowaniu się zwłaszcza współczesnego społeczeństwa obywatelskiego. Również zastosowana tu specyfika terminologiczna może być doskonałą kanwą dla dociekań samej istoty np. „idei” i „pojęcia”, zarówno z punktu widzenia wiedzy filozoficznej, jak i językoznawstwa; por. tytuły rozdziałów s. 17 (idea) i s. 57 (pojęcie). Nasuwa
się pytanie, na ile społeczeństwo obywatelskie w klasycznej tradycji republikańskiej
sprowadza się li tylko do „idei”, a na ile społeczeństwo obywatelskie w tradycji liberalnej jest ujęte jedynie jako samo „pojęcie”. Wreszcie: na ile współcześnie społeczeństwo obywatelskie to „idea”, „pojęcie”, a na ile coraz bardziej pożądane zjawisko
w zmieniających się realiach społecznych.
Dr hab. Ewa BUJWID-KUREK, politolog, adiunkt w Katedrze Współczesnych
Systemów Politycznych w Instytucie Nauk Politycznych i Stosunków Międzynarodowych Uniwersytetu Jagiellońskiego. Dwukrotna stypendystka Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu w Belgradzie (1984 i 1991). Autorka książek:
Samorząd „wąskich struktur społecznych” w SFR Jugosławii (doświadczenia praktyczne) (1991), Myśl polityczna i państwowo-ustrojowa Svetozara Markovicia 1846-1875
(2000) oraz wielu artykułów i recenzji, (m.in. Przejawy kontynuacji a procesy zmian
w systemie społeczno-politycznym współczesnej Jugosławii (doktryna, realia i doświadczenia praktyczne) (1991), Parlamentarizam na Poljskem (1991), Międzynarodowe implikacje rozpadu Jugosławii (1996), System partyjny Republiki Serbii (1996), Radikalizam
u programu Srpske Radikalne Stranke na osnovu izbornog programa (1996), Współczesne etnopolityczne problemy państw postjugosłowiańskich (2002), Prawa cziełowieka w konstitucijach nekatorich postjugoslowianskich gosudarstw (Chorwacja, Słowenia,
Macedonia) (2003), Mniejszości narodowe Polski i Chorwacji w transformacji ustrojowej (2004), Unia Europejska a regionalne inicjatywy integracji i współpracy międzynarodowej (2004). Recenzje książek: Przemiany w świadomości i kulturze duchowej narodów Jugosławii po 1991 roku, red. J. Kornhauser, Kraków 1999, oraz M. Waldenberg,
Rozbicie Jugosławii. Od separacji Słowenii do wojny kosowskiej, Warszawa 2004. Główne nurty jej zainteresowań skupiają się na problemach Europy Środkowo-Wschodniej, ze szczególnym uwzględnieniem państw bałkańskich (pojugosłowiańskich).
R E CE N Z J E
Mark WEGIERSKI
Toronto (Kanada)
Samuel P. Huntington, Who are We? The Challenges
to America’s National Identity
Simon & Schuster, New York 2004, 428 s.
Samuel P. Huntington is a very prominent American academic, teaching at Harvard
for many years, best known for his article and subsequent book on “the clash of civilizations.” His new book, it could be said, brings his analysis of “the clash” home
to America.
Huntington’s book includes extensive Notes (pp. 367-410) and an Index (pp. 411-428).
Huntington’s Foreword (pp. XVXVII) well states the main thesis of the book.
Huntington supports the “American Creed” as “the crucial defining element of American identity” (p. XV).
He adds, …[t]he Creed, however, was the product of a distinct Anglo-Protestant culture of the founding settlers of America in the seventeenth and eighteenth centuries. Key
elements of that culture include: the English language; Christianity; religious commitment; English concepts of the rule of law; the responsibility of rulers; and the rights of individuals; and dissenting Protestant values of individualism, the work ethic, and the belief that humans have the ability and duty to try to create a heaven on earth, a ‘[shining]
city on a hill.’ Historically, millions of immigrants were attracted to America because of
this culture and the economic opportunities it helped to make possible (pp. XV-XVI).
Huntington claims that Anglo-Protestant culture has been central to American identity for three centuries… (p. XVI), but now has come under severe challenge from
a plethora of social and cultural forces.
Huntington readily admits his own position. The book is shaped by my own identities
as a patriot and a scholar. I am deeply concerned about the unity and strength of my country
as a society based on liberty, equality, law, and individual rights (pp. XVI-XVII).
He says further, …I believe… Americans should recommit themselves to the Anglo-Protestant culture, traditions, and values that for three and a half centuries have been
embraced by Americans of all races, ethnicities, and religions and that have been the source of their liberty, unity, power, prosperity, and moral leadership as a force for good in
the world (p. XVII).
He then adds a very important qualification: This is, let me make clear, an argument for the importance of Anglo-Protestant culture, not for the importance of Anglo-Pro-
482
RECENZJE
POLITEJA 1(5)/2006
testant people. I believe one of the greatest achievements, perhaps the greatest achievement,
of America is the extent to which it has eliminated the racial and ethnic components that
historically were central to its identity and has become a multiethnic, multiracial society
in which individuals are to be judged on their merits. That has happened, I believe, because of the commitment successive generations of Americans have had to the Anglo-Protestant culture and the Creed of the founding settlers. If that commitment is sustained,
America will still be America long after the WASPish descendants of its founders have
become a small and uninfluential minority (p. XVII).
While Huntington’s concept of American national identity may already be far too
robust for some critics, he could be seen as quite unwilling to examine the concept
that national identity (even American national identity) might have – to an extent
at least – some kind of ethnic basis. Can there be an Athens without Athenians – or
a Sparta without Spartans?
Part I of the book – The Issues of Identity (pp. 3-33) covers the first two chapters.
Chapter 1, The Crisis of National Identity (pp. 3-20) begins the book. The section
Salience: Are the Flags Still There? (pp. 3-8) mentions the outpouring of patriotism
after the September 11, 2001, terrorist attacks. He then mentions “Other-National
Identities” (p. 5), as typified by the crowd in Los Angeles raucously cheering the
Mexican team in a U.S.-Mexican soccer game; “Subnational Identities” (pp. 5-7),
as typified by the hugely contrasting poetry at two presidential inaugurations (John
F. Kennedy’s and Bill Clinton’s) as well as a reporter badgering Ward Connerly to call
himself an African-American, rather than an American. Frost saw America’s history
and identity as glories to be celebrated and perpetuated. Angelou saw the manifestations of
American identity as evil threats to the well-being and real identities of people with their
subnational groups (p. 6). Huntington then briefly mentions “Transnational Identities” (pp. 7-8), citing Ralph Nader’s letter to the CEO’s of the one hundred largest
American corporations asking them to recite the Pledge of Allegiance at annual stockholders’ meeting – which was met in many cases with snide responses.
Yet there were not alone among American elites in downgrading or disavowing identification with their country. Prominent intellectuals and scholars attacked nationalism,
warned of the dangers of inculcating national pride and commitment to America in students, and argued that a national identity was undesirable. Statements like these reflected
the extent to which some people in American elite groups, business, financial, intellectual, professional, and even governmental, were becoming denationalized and developing
transnational and cosmopolitan identities superseding their national ones. This was not
true of the American public, and a gap consequently emerged between the primacy of national identity for most Americans and the growth of transnational identities among the
controllers of power, wealth, and knowledge in American society (pp. 7-8).
The next section, Substance: Who Are We? (pp. 8-12) stresses the crucial importance of issues of national identity. The Global Identity Crisis (pp. 12-17) mentions such
trends as the re-emergence of the importance of religion in the twenty-first century.
The concluding section of Chapter 1, Prospects for American Identity (pp. 17-20)
summarizes the history and possible future of America.
POLITEJA 1(5)/2006
Who We Are? The Challenges…
483
The four alternatives are laid forth as follows (pp. 19-20):
1. A multicultural society based only on the Creed, which Huntington says would
quickly fall apart;
2. A bilingual, bicultural society, with Hispanics the other group;
3. An attempt to return to racial and ethnic concepts of American identity, “by
native white Americans” – which Huntington obviously condemns;
4. “Americans of all races and ethnicities could attempt to reinvigorate their core
culture.”
Chapter 2, Identities: National and Other (pp. 21-33), looks at “The Concept
of Identity” (pp. 21-24); “Others and Enemies” (pp. 24-27); “Sources of Identity” (pp. 27-28); and warns against “The False Dichotomy” (pp. 28-33) …between
civic and ethnic nationalism. In most of these pairings, the ethnic category is a catch-all for all forms of nationalism or national identity that are not clearly contractual,
civic, and liberal. In particular, it combines two very different conceptions of national
identity: ethnic-racial, on the one hand, and cultural, on the other (pp. 30). It might
be asked if there is not some interpenetration between ethnicity and culture in the
life of a nation?
Part II of the book, American Identity (pp. 37-138) extends over Chapters 3-6.
Chapter 3, Components of American Identity (pp. 37-58) looks at “Change, Continuity, and Partial Truths” (pp. 37-38), challenging the notion that America is “a nation
of immigrants” by noting the distinction between “settlers” and “immigrants” (Settlers Before Immigrants, pp. 38-46).
In its origin and its continuing core, America is thus a colonial society, in the strict
and original sense of the world ‘colony’, that is, a settlement created by people who leave
a mother country and travel elsewhere to establish a new society on distant turf. A colony,
in this original and strict sense, is entirely different from a colony in the later meaning
given the term, that is, a territory and its indigenous people ruled by the government of
another people (p. 41).
Although the next section is called “More Than the Creed” (pp. 46-49), it in fact
examines to what extent the Creed played a role in American foreign policy.
No Attachment to Place (pp. 49-52) makes the important point that American
identity in terms of territory is almost non-existent, pointing to the highly peripatetic nature of life in America.
Race and Ethnicity (pp. 53-58) acknowledges the often virulent form which these
identifications took in an earlier America.
Chapter 4 (pp. 59-80) looks at Anglo-Protestant Culture. This is looked at in terms
of “The Cultural Core” (pp. 59-62). One has only to ask: Would America be the America it is today if in the seventeenth and eighteenth centuries it had been settled not by
British Protestants but by French, Spanish, or Portuguese Catholics. The answer is no. It
would not be America; it would be Quebec, Mexico, or Brazil (p. 59).
The Dissidence of Dissent (pp. 62-67) identifies America as “the child of…Reformation” (p. 63) whose most important formative event is the English Puritan Revolution (p. 63).
484
RECENZJE
POLITEJA 1(5)/2006
The American Creed (pp. 66-67), a term popularized by Gunnar Myrdal, refers
to concepts of the essential dignity of the individual human being, of the fundamental
equality of all men, and of certain inalienable rights to freedom, justice, and a fair opportunity (p. 67). The Creed is exemplified in Thomas Jefferson’s Declaration of Independence. The American Creed, in short, is Protestantism without God, the secular credo
of the ‘nation with the soul of a church’ (p. 69).
Other major elements in American identity are “Individualism and the Work
Ethic” (pp. 69-75); as well as “Moralism and the Reform Ethic” (pp. 75-80), especially as exemplified by the “Great Awakenings” in American history.
Chapter 5 (pp. 81-106) looks at Religion and Christianity as a major element of
American identity. This chapter examines how a society of a very high Christian religiosity (as shown in various comparative global country surveys) co-exists with a secular government. It is divided into the sections, God, the Cross and America (pp. 81-83); A Religious People (pp. 83-92); Protestant America and Catholicism (pp. 92-98)
(which describes how Roman Catholicism became Americanized in the United States); A Christian People (pp. 98-103); and Civil Religion (pp. 103-106). While the
American Creed is Protestantism without God, the American civil religion is Christianity
without Christ (p. 106).
Chapter 6 (pp. 107-138) sketches the Emergence, Triumph, Erosion of American
identity. This is divided into the sections, The Fragility of Nations (pp. 107-109);
Creating an American Identity (pp. 109-113); National vs. Other Identities (pp. 113-119); Nation and Patriotism Triumphant (pp. 119-137); and Fading Nationalism
(pp. 137-138). The section Nation and Patriotism Triumphant is organized under
the headings, National Consciousness (pp. 119-120); Economic Development and
National Organizations (pp. 120-123); North-South Reconciliation (pp. 123-124);
National History (pp. 124-125); Patriotic Rituals and Symbols (pp. 125-128); The
Assimilation Debate (pp. 128-131); Americanizing the Immigrant (pp. 131-136);
and World Wars (pp. 136-137). Huntington makes the important point that until
the aftermath of the American Civil War, the identities of the individual states
in the United States took precedence, there was little “national history.” It has
been argued by some, nevertheless, that the South should have permitted to secede without the waging of a fratricidal war, or that, in fact, the Civil War had the
effect of destroying the real, traditional America, by vastly increasing the federal
government’s power. The necessity of eradicating the evil of slavery, however, weighs heavily on discussions on whether the South should have been permitted to
secede. In any case, the triumphant Lincolnian nationalism continued (according
to Huntington) well into the 1960’s, and in the late nineteenth and early twentieth century created the movement for “Americanization” of the large immigrant
influx. Though it was later severely criticized, Huntington has a generally positive assessment of this movement. He also notes the existence of the Great Pause in
immigration between 1924 and 1965, which allowed the huge immigrant wave of
the late nineteenth and early twentieth century to be successfully integrated into
American society.
POLITEJA 1(5)/2006
Who We Are? The Challenges…
485
Part III – Challenges to American Identity (pp. 141-276) extends over Chapters
7-10. Chapter 7 looks at Deconstructing America: The Rise of Subnational Identities
(pp. 141-177). In the section, The Deconstructionist Movement (pp. 141-145), Huntington rather acerbically writes:
Of central importance in this deconstruction coalition were government officials, particularly bureaucrats, judges, and educators. In the past, imperial and colonial governments provided resources to minority groups and encouraged people to identify with them,
so as to enhance government’s ability to divide and rule. The governments of nation-states,
in contrast, attempted to promote the unity of their people, the development of national
consciousness, the suppression of subnational regional and ethnic loyalties, the universal
use of the national language, and the allocation of benefits to those who conform to the
national norm. Until the late twentieth century, American political and governmental
leaders acted similarly. Then in the 1960s and 1970s they began to promote measures
consciously designed to weaken America’s cultural and creedal identity and to strengthen
racial, ethnic, cultural, and other subnational identities. These efforts by a nation’s leaders
to deconstruct the nation they governed were, quite possibly, without precedent in human
history… The deconstructionist coalition, however, did not include most Americans…
Overall, the American people remained deeply patriotic, nationalistic in their outlook,
and committed to their national culture, creed, and identity… it remained unresolved
whether America was, would be, or should be a nation of individuals with equal rights
and a common culture and creed or an association of racial, ethnic, and cultural subnational groups held together by the hopes for the material gains that can be provided by
a healthy economy and a compliant government (pp. 143-145).
The section The Challenge to the Creed (pp. 146-158) looks at the rapid legal and
social development from the color-blind principles of the Civil Rights Act of 1964,
to “racial preferences” in employment and education. The section The Challenge to
English (pp. 158-170) looks at the ever-increasing trend to bilingualism (meaning,
of course, the rise of the Spanish language). The section The Challenge to the Core
Culture (pp. 171-177) looks at multiculturalism. It also briefly looks at the “new
ethnics” of 1970’s, i.e., “white ethnic working-class communities” – such as Polish-Americans. The latter tendency achieved very little. While the proponents of the new
ethnicity thus emphasized the difference between the ethnicity of second-wave immigrants
and the WASP elite and its culture, the multiculturalists viewed them both as parts of
a European civilization whose dominance had to be destroyed (p. 173).
Referring to analyses of primary school readers of the 1960’s to 1990’s, Huntington shows that national and patriotic elements in these educational materials had
been almost totally excised (pp. 173-174) pointing to the success of multiculturalist
education endeavors, which was also attested to by the assault on American and Western history in colleges. With the downgrading of American and Western history in the
curriculum, college students remained ignorant of many central events and people in the
nation’s past (p. 176).
Chapter 8 looks at Assimilation: Converts, Ampersands, and the Erosion of Citizenship (pp. 178-220). The first section Immigration With or Without Assimilation
486
RECENZJE
POLITEJA 1(5)/2006
(pp. 178-182) argues that the main challenge is not necessarily immigration in itself,
but of assimilation or the lack thereof. The question is then raised, “Assimilation:
Still a Success?” (pp. 182-184). Historically, America has thus been a nation of immigration and [his emphasis] assimilation, and assimilation has meant Americanization.
Now, however, immigrants are different; the institutions and processes related to assimilation are different; and, most importantly, America is different. The great American success
story may face an uncertain future (p. 184).
The next section then lists The Sources of Assimilation (pp. 184-185). These factors are then more extensively discussed in the section, The Immigrants (pp. 185-192) under the headings, Compatibility (pp. 185-189); Selectivity (pp. 189-190);
and Commitment (pp. 190-192). The next section looks The Immigration Process
(pp. 192-199) under the headings, Diversity and Dispersion (pp. 192-195); Discontinuity (pp. 195-197) (which refers to the Great Pause after 1924); and Wars (i.e., immigrants serving in the American military) (pp. 197-199). This is followed by the
sections American Society: Americanization is Un-American (pp. 199-204) (the title
describes Huntington’s estimate of the situation today); Ampersands and Dual Citizenship (pp. 204-213) (“ampersands” being those persons who wish to be both
American and (&) some other nationality); Citizens and Noncitizens (pp. 214-219);
as well as Alternatives to Americanization (p. 220) (for example, Haitians becoming
Afro-American rather than American in their identity). Huntington again writes rather acerbically: Immigrants become citizens not because they are attracted to America’s
culture and Creed, but because they are attracted by government social welfare and affirmative action programs. If these are available to noncitizens, the incentive for citizenship
fades… If, however, citizenship is not necessary to get benefits, it is superfluous (p. 219).
Huntington paraphrases Joseph Carens, a prominent political theorist, as saying that
…immigrants should not, ‘as a normative matter,’ be expected to be loyal and patriotic, and to identify and be ‘attached’ to America (p. 219). Huntington comments that
…those who deny meaning to American citizenship also deny meaning to the cultural
and political community that has been America (p. 219).
Chapter 9 turns to the issue of Mexican Immigration and Hispanization (pp. 221-256). In the section The Mexican/Hispanic Challenge (pp. 221-222), Huntington
states sharply: In the late twentieth century, developments occurred that, if continued, could change America into a culturally bifurcated Anglo-Hispanic society with two national
languages. (p. 221). He then examines Why Mexican Immigration Differs (pp. 222-230), under the headings Contiguity (pp. 222-223); Numbers (pp. 223-225); Illegality (pp. 225-226); Regional Concentration (pp. 226-227); Persistence (pp. 227-229);
and Historical Presence (pp. 229-230). The next section looks at How Mexican Assimilation Lags (pp. 230-243), under the headings, Language (pp. 231-232); Education
(pp. 232-234); Occupation and Income (pp. 234-238); Citizenship (pp. 238-239);
Intermarriage (pp. 239-241); and Identity (pp. 241-243). The Summary (pp. 243)
seems to make the case for attempting to effect the significant reduction of Mexican immigration, considering that the overall profile of immigration to America (for
example, in educational levels of immigrants) would be greatly enhanced with such
POLITEJA 1(5)/2006
Who We Are? The Challenges…
487
a reduction. The next sections look at Individual Assimilation and Enclave Consolidation (pp. 244-247); The Hispanization of Miami (pp. 247-251); and The Hispanization of the Southwest (pp. 251-256).
Chapter 10 looks at Merging America with the World (pp. 257-273). The first section briefly refers to The Changing Environment (pp. 257-258) – the collapse of the
Soviet Union; the rise of internationalism in American elites; and, the emergence of
strong diaspora communities in America. The next section looks at The Search for an
Enemy (pp. 258-264), which Huntington considers important for national cohesion.
However, he says that …the attacks on New York and Washington followed by the wars
with Afghanistan and Iraq and the more diffuse ‘war on terrorism’ make militant Islam
America’s first enemy of the twenty-first century (pp. 263-264).
In the sharply phrased section, Dead Souls: The Denationalization of Elites (pp.
264-273) Huntington skewers the business-based “transnationals” (p. 268), as well
as the anti-patriotic liberal intellectuals, and “moralist transnationals” (p. 270). For
America’s 1990’s elite transnationals… nationalism was evil, national identity suspect,
and patriotism passe (p. 273). However, …[s]uch was far from the case with the American public… (p. 273) – which Huntington attempts to demonstrate from various
opinion survey results in the next section – The Patriotic Public (pp. 273-276). The
next section looks at Diasporas, Foreign Governments, and American Politics (pp. 276-291), looking at the archetypical example, Jewish-Americans and Israel, as well as
the now emerging Mexican and Muslim lobbies.
Part IV – which is called Renewing American Identity (pp. 295-366) consists of
Chapters 11 and 12. Chapter 11, Fault Lines Old and New (pp. 295-335) begins
with a look at The Shaping Trends (p. 295):
The future substance and salience of American identity are being significantly shaped
by four trends in American society:
– the virtual disappearance of ethnicity as a source of identity for white Americans;
– the slow blurring of racial distinctions and the fading salience of racial identities;
– the growing numbers and influence of the Hispanic community and the trend toward a bilingual, bicultural America; and
– The gap between the salience of national identity for many elites and its salience
for the overall public.
Under some circumstances, these trends could provoke a nativist reaction, sharp polarization, and traumatic cleavages among Americans.
American identity will also be decisively shaped by the new realization of America’s vulnerability to external attack and the impact of America’s intensifying interactions
with peoples of different cultures and religions. These external influences could promote
the rediscovery and renewal by Americans of their historic religious identity and Anglo-Protestant culture. (p. 295).
The Ending of Ethnicity (pp. 296-303) uses the term “ethnicity” to mean prior national identifications of the populace, such as German, Irish, Italian, or Polish. Pointing to high rates of intermarriage among different white groups, Huntington sees
that as effecting and attesting to the disappearance of ethnicity in America. He then
488
RECENZJE
POLITEJA 1(5)/2006
argues in Race: Constant, Blurring, Fading (pp. 303-309) that the effecting of extensive intermarriage among different races will mean the triumph of “multiracialism”
– where race will supposedly no longer matter. He is reluctant to admit that this will
effectively result mainly in the disappearance of whites from America. Huntington is
also reluctant to admit that it is a highly-combustible situation when one sees societally-sanctioned hyper-racialism among some blacks and Latinos (no fading of racial
identity in that regard!) and the abjectly self-hating extremes of many whites. The
section on White Nativism (pp. 309-316) could be seen as rather misrepresenting
what this tendency might amount to. Large majorities of Americans have opposed
high immigration levels without thinking of themselves as racial extremists. Many
white Americans think of themselves as American patriots while repudiating the idea
that they are racialists. It could be argued that Huntington endeavors to mark off something ugly he misconstrues as “white nativism” as not being a permissible element
of American national identity. As the reviewer had asked earlier, is there not some
kind of interpenetration between ethnicity (meaning here a national and/or racial
group) and the life of a given nation?
In the next section, Bifurcation: Two Languages and Two Cultures? (pp. 316-324),
Huntington returns to the “Hispanic challenge” discussed earlier in the book.
Finally, the last section, Unrepresentative Democracy: Elites vs. the Public (pp. 324-335) endeavors to show by citing various opinion surveys that the picture of America is mainly of a liberal elite at war with a conservative populace.
Chapter 12, Twenty-first Century America: Vulnerability, Religion, and National
Identity (pp. 336-366) begins with the section, The Creed in an Age of Vulnerability (pp. 336-340) makes the argument again that the Creed should be grounded in
culture.
In today’s world, Huntington argues, Americans Turn to Religion (pp. 340-355).
This section is divided into the headings, The Rise of Conservative Christianity (pp.
341-343); The Public and Religion (pp. 343-346); Religion in Politics (pp. 346-350);
The Religious Election (pp. 350-355) (the U.S. Presidential election of 2000). Huntington writes about The Global Resurgence of Religion (pp. 355-357), to which Western Europe is the main exception. He then looks at Militant Islam vs. America (pp.
357-362), which appears to be the great new conflict of the Twenty-first century.
Huntington’s last section, America in the World: Cosmopolitan, Imperial and/or National? (pp. 362-366) summarizes some of the main themes of the book. Religiosity distinguishes America from most other Western societies. Americans are also overwhelmingly
Christian, which distinguishes them from most non-Western peoples… Most European
peoples rank low in their belief in God and their pride in country. America ranks with
Ireland and Poland close to the top on both dimensions. Catholicism is essential to Irish
and Polish national identity. Dissenting Protestantism is central to America’s. Americans
are overwhelmingly committed to both God and country, and for Americans they are inseparable (p. 365).
Huntington concludes: Significant elements of American elites are favorably disposed to America becoming a cosmopolitan society. Other elites wish it to assume an imperial
POLITEJA 1(5)/2006
Who We Are? The Challenges…
489
role. The overwhelming bulk of the American people are committed to a national alternative and to preserving and strengthening the American identity that has existed for centuries. America becomes the world. The world becomes America. America remains America.
Cosmopolitan? Imperial? National? The choices American make will shape their future as
a nation and the future of the world (p. 366).
There are a number of criticisms of Huntington’s book that could be made in
terms of its various breaches of current-day political-correctness. The book could
be seen as a whitewashing of earlier American history – which is today often understood as simply a catalogue of oppression and cruelty. Also, some might argue that
his description of deconstruction or multiculturalism or “the Hispanic challenge” is
overwrought, as there are less pointed interpretations of these phenomena, or that
in fact the elevation of long-downtrodden minorities is highly salutary as the embodiment of the principles of social justice. However, it might be more interesting to
look at those criticisms that emanate from the ambit of broadly traditionalist outlooks, similarly concerned with restorationist projects, and which do not primarily see
American history as a long catalogue of unredeemable, unmitigated oppression.
Huntington’s book could be seen as an attempt to grapple with a huge number
of issues focussing on what could be called the crisis of late modernity in the West.
Indeed, the work could be seen as an endeavor of restoration of what has been lost
in the evolution of America into late modernity. However, Huntington is content to
state what he sees the problems are without offering much in regard to possible solutions. This is perhaps because many possible measures he could suggest might be perceived as politically extremist. At the same time, it is possible that there are no obvious remedies available, and that might be part of the dilemma of hypermodernity.
While Huntington’s typology might have a considerable degree of applicability to
America itself, it would appear highly questionable in the case of other societies, such
as even some in Europe today, where the notion of a nation not grounded in a highly
homogenous ethnicity would seem ridiculous. It can be noted, of course, that plenty
of amazing regional, cultural, and intellectual diversity can exist in a society which is
ethnically and religiously homogenous.
It could also be noted that Huntington’s approach certainly problematizes what
the identity of a country like Canada today could consist of – being first of all bicultural; secondly, embracing multiculturalism and high immigration beyond anything
seen in the United States; and thirdly, lacking a religious identity and the salience of
Christian fundamentalism in the United States. From Huntington’s premises, Canada may be close to being a non-nation.
Thirdly, Huntington’s discussion of what constitutes America may be seen as somewhat naïve. The reviewer does not agree that a war-emergency situation will necessarily strengthen American nationalism. The war in Iraq, it could be argued, has
proven highly divisive, rather than strengthening, for the American polity, especially
since current developments there have proven so widely divergent from what had
been expected and promised by many American foreign policy experts. Huntington
also does not consider that much of current-day American religiosity and American
490
RECENZJE
POLITEJA 1(5)/2006
patriotism could be more critically described as ersatz-religion and ersatz-patriotism.
American religiosity may be a mile wide and an inch deep, if it is typified by such
phenomena as televangelism and the mega-churches. There also appears a curious
displacement mechanism at work, such as when prominent evangelist Pat Robertson
announced in Jerusalem to thousands of his followers that he would create a third-party movement in the United States if George W. Bush tried to pressure Israel into
giving up any part of Jerusalem to the Palestinians. As for the ersatz-patriotism, it is
relatively easily seen in the constant drumming up of support for war in popular radio programs, with the deprecation of antiwar paleolibertarians and paleoconservatives – along with the more usual left-wing targets.
As was mentioned above Huntington did not even raise the possibility that the
United States as a Union of States may have been the real traditionalism in America – and that centralizing “nationalism” (and the overbearing federal government to
which it gives support) in the American context is in fact an anti-conservative and
anti-traditionalist principle.
Another point is that it is in fact difficult to conceive that “Anglo-Protestant culture” has endured more-or-less unchanged for three centuries. There were such watersheds as the American Civil War, or Roosevelt’s New Deal (the latter, I believe, is
not even mentioned in the book). The aftermath of the 1960’s Revolutions has also
hugely transformed American society, especially in social and cultural areas.
While large majorities of Americans may still believe to some tenuous extent in
the old verities (in some shape or form), it is the multifarious elites which set the
dominant tone of American society, especially in terms of the highly pervasive pop-culture (Hollywood and rock- and rap-music) – whose main aspects are antinomianism and an outlook of consumerism/consumptionism. In a world of ubiquitous
Internet “porn”, gangsta-rap, and lurid reality-TV shows, what can one say about
the persistence of religion and patriotism in America? It probably flows most easily
in the direction of its ersatz forms which mostly function as just another entertainment, often consist of peculiar and shallow interpretations of Christianity, and derive
much of their societal strength by being mainly driven by the military exigencies of
U.S. imperialism.
Huntington also somewhat underplays the enormous infrastructural weight of
administrative bureaucracies in current-day America – which have created what has
been called the totally administered state, or the managerial-therapeutic regime. The
souls of most Americans are in the hands of multifarious psychological or pseudo-psychological experts and their theorizing and propagandizing. The law profession
in a hyper-litigious society is also mostly staffed by liberals.
Huntington’s book has probably underestimated the extent of what has been
called today’s soft-totalitarianism – which is likely to continue to take America on
a path ever more subversive of her traditionalist residues. It could be argued that, without the formation of some kind of new, sharp, intellectual counter-tendencies and
counter-elites, the religious and patriotic impulses of the masses are mostly irrelevant, or just channeled into such projects as never-ending wars abroad – while Ame-
POLITEJA 1(5)/2006
Who We Are? The Challenges…
491
rica’ own borders become ever more porous. It could also be argued that Huntington
has rather fancifully overplayed the lingering presence in American society today of
those traditionalist residues. The objective weakness of those residues suggests that
the role of traditionalist thinkers will be confined in the future of most Western societies, to the Cassandra-like criticism of ever more dystopic societal settings.
Mgr Mark WEGIERSKI, ur. 1961 r., polsko-kanadyjski pisarz, publicysta i pracownik naukowy, absolwent Uniwersytetu w Toronto, publikował m.in. w „Alberta Report”, „American Outlook”, „Calgary Herald”, „Chronicles”, „Humanitas”, „Review
of Metaphysics”, „Telos” i „The World & I” oraz w książce Annual Editions: World
Politics 1998-1999 (Duhkin, McGraw-Hill, 1998).
R E CE N Z J E
Marta du VALL
Uniwersytet Jagielloński
Ronald Reagan a wyzwania epoki,
red. Andrzej Bryk, Andrzej Kapiszewski
Krakowskie Wydawnictwo Edukacyjne, Kraków 2005, 420 s.
Recenzowana książka powstała w związku z konferencją naukową Ronald Reagan
i doświadczenie wolności, zorganizowaną w grudniu 2004 r. przez Krakowską Szkołę
Wyższą im. Andrzeja Frycza Modrzewskiego. Znalazł się w niej zapis dyskusji wybitnych polskich i zagranicznych naukowców oraz polityków. Kieruje ona uwagę
czytelnika nie tylko na znaną powszechnie rolę Reagana w rozkładzie bloku wschodniego, ale również wskazuje istotne czynniki, które wpłynęły na ukształtowanie bezkompromisowej postawy 40. prezydenta Stanów Zjednoczonych. Wszyscy wiemy, że
Ameryka miała wielu prezydentów, jednak tylko nieliczni zostali zapamiętani jako
ludzie, których czyny i słowa zmieniły ten kraj i świat – jednym z nich był właśnie
R. Reagan.
Prezydentura R. Reagana, która odmieniła oblicze Ameryki i świata, doczekała się
wielu analiz i opracowań skupiających się szczególnie na polityce zagranicznej, walce
z „imperium zła” albo odnoszących się do polityki gospodarczej Stanów Zjednoczonych w latach 80. XX w. i związanych z nią kwesti społecznych i administracyjnych.
Książka Ronald Reagan a wyzwanie epoki składa się z dziewiętnastu referatów,
poprzedzonych słowem wstępnym wydawcy (profesora Andrzeja Kapiszewskiego),
wprowadzeniem oraz artykułem autorstwa Andrzeja Bryka zatytułowanym Misja publiczna Reagana.
W recenzowanej publikacji możemy znaleźć analizy dotyczące polityki wewnętrznej Stanów Zjednoczonych, szczególnie zaś polityki ekonomicznej (opracowanie Roberta Gwiazdowskiego, Wolność. Własność. Sprawiedliwość. Filozoficzne podstawy polityki fiskalnej Ronalda Reagana, czy Wojciecha Bieńkowskiego, Polityka ekonomiczna
Ronalda Reagan i jej reperkusje), imigracyjnej (Jarosław Rokicki, Polityka prezydenta
Ronalda Reagana w zakresie imigracji), struktury społecznej (Tadeusz Paleczny, Struktura klasowo-warstwowa społeczeństwa amerykańskiego w czasach prezydentury Ronalda Reagana: dychotomia czy gradacja), czy w końcu zajmujące się problematyką Sądu
Najwyższego (Paweł Laidler, Sąd Najwyższy za czasów Ronalda Reagana – początek
„walki o kulturę”).
W omawianej pracy czytelnik może odnaleźć także referaty sięgające do problematyki międzynarodowej. Obok opracowań: Zbigniewa Lewickiego (Ronald Reagan:
POLITEJA 1(5)/2006
Ronald Reagan…
493
prezydent niezbędny), Andrzeja Nowaka (Skąd się wzięło „imperium zła”? Historyczna
geneza formuły), Bogusławy Bednarczyk (Prawa człowieka za prezydentury Jimmy’ego
Cartera i Ronalda Reagana), Roberta Kłosowicza (Odbudowa potęgi. Amerykańskie
siły zbrojne w dobie administracji Ronalda Reagana), oraz referatu Spasimira Domaradzkiego (Polityka Stanów Zjednoczonych wobec Jugosławii za prezydentury Ronalda
Reagana), na szczególną uwagę zasługują – w ocenie recenzentki – dwa eseje, których
problematyka, w pewnym sensie, odnosi się również do współczesności. Pierwszy
z nich to artykuł autorstwa Paula Gardnera, Ronald Reagan and the Universality of
Democracy, drugi – napisany przez Krzysztofa Michałka – zatytułowany został: Ronald Reagan a próba stworzenia pierwszej koalicji antyterrorystycznej.
Gardner zwraca uwagę czytelnika na to, że obecna administracja Białego Domu
swą politykę zagraniczną w dużej mierze opiera na podobnych, jeśli nie tych samych
założeniach, które posłużyły R. Reaganowi do rozprawienia się ze Związkiem Radzieckim. R. Reagan, jak wiemy, bezkrytycznie wierzył, że obywatele Stanów Zjednoczonych są narodem wybranym, a ich zadaniem jest obrona demokracji zarówno
w swoim kraju, jak i poza jego granicami. Celem miała być uniwersalizacja demokracji liberalnej. Nie ulega wątpliwości, że członkowie gabinetu Georga Busha jr.
wychodzią z podobnego założenia, głosząc przekonanie, że bezpieczeństwo Stanów
Zjednoczonych zmniejsza się wraz z kurczeniem się obszaru państw demokratycznych. Autor podnosi w swym eseju problem „uniwersalizacji wolności” i wydaje się
zwolennikiem tezy, że demokracja i wolność jednostki są uniwersalne, a ich popieranie w świecie jest uzasadnione. Oczywiście taka postawa budzi kontrowersje. Rozprzestrzenianie demokracji przy użyciu siły czy przymusu nie wszędzie i nie natychmiast przynosi oczekiwane rezultaty. Czy wolność, demokrację można narzucić siłą?
Prezydentura R. Reagana przypadła na szczególny okres. Był on politykiem zdecydowanym położyć kres „imperium zła”. Jego działania były skierowane przeciwko
głównemu, największemu – jeśli nie jedynemu ówcześnie – wrogowi. Wojna w imię
demokracji i wolności budziła entuzjazm zarówno na Zachodzie, jak i w pragnących
wyzwolenia społeczeństwach Europy Wschodniej. Walka z komunizmem miała charakter uniwersalny, bez względu na to gdzie ją toczono, była walką o wolność społeczeństw i wolność jednostek.
Zdaniem recenzenta współcześnie sytuacja jest zdecydowanie inna i G. Bush jr.,
prowadząc swą krucjatę w imię wolności, działając na obszarach o zdecydowanie odmiennych warunkach geopolitycznych, kulturowych, a przede wszystkim mentalno-historycznych, albo z trudem, albo w ogóle nie odniesie zwycięstwa. Narody i społeczeństwa, w których kultura polityczna nigdy nie była kulturą uczestniczącą, gdzie
przez długie lata dominowała kultura poddańcza, parafialna, trudno jest zaktywizować, zachęcić i przekonać do zachodniego modelu państwa i jego organizacji. Charakter narodowy i związaną z nim kulturę polityczną nie łatwo jest zmienić. Szczególnie mało efektywny wydaje się sposób, w jaki usiłują to uczynić Stany Zjednoczone.
Krzysztof Michałek, pisząc o próbie stworzenia pierwszej koalicji antyterrorystycznej, daje czytelnikowi szansę porównania polityki R. Reagana z obecną wojną
z terroryzmem. Autor zwraca uwagę na to, że Reaganowska administracja, opra-
494
RECENZJE
POLITEJA 1(5)/2006
cowując strategię walki z terroryzmem, opierała się na bardzo ważnym założeniu:
w walce tej należy zadbać o jak najszerszą koalicję, międzynarodowe współdziałanie.
Gabinet G. W. Busha, ogłaszając wojnę z terroryzmem, także zwrócił się do społeczności międzynarodowej, ale nie można mieć wątpliwości, że było to działanie
jedynie stricte formalne. Prawdopodobnie wtedy, gdy brakowałoby wsparcia ze strony koalicjantów, administracja Białego Domu podjęłaby zamierzone wcześniej kroki. Z obserwacji wynika, że w XXI w. koalicja antyterrorystyczna nie jest stabilna,
a obserwując sposób prowadzenia polityki przez G. Busha jr., nietrudno dojść do
przekonania, że w dużej mierze zmierza ona raczej do unilateralizmu, niż poszerzania współpracy.
Istotne, jak zauważa autor, jest to, że już w czasach prezydentury Reagana zwrócono uwagę na związki między terrorem a państwami go wspierającymi, które czyniono
odpowiedzialnymi za wiele aktów przemocy. Dzisiaj arbitralne ustalenie tego typu
związków dokonane przez administrację G. Busha jr. jest podstawą prowadzenia polityki zagranicznej wobec niektórych państw, m.in. Iranu, Iraku i Syrii.
Autor słusznie stwierdza, że R. Reagan dał asumpt do rozwoju koncepcji walki
z terroryzmem, a my możemy zauważyć, że gabinet G. W. Busha, modyfikując ją dla
swych celów, uczynił z niej współcześnie jeden z najistotniejszych, a może nawet najważniejszy element polityki zagranicznej Stanów Zjednoczonych.
Szczególnie ważna i cenna w omawianej książce jest głęboka analiza życiowej filozofii R. Reagana – filozofii amerykańskiego konserwatyzmu. Jest to doskonałe uzupełnienie polskich prac poświęconych czasom prezydentury R. Reagana. W opinii
recenzentki poruszenie tej problematyki nadaje szczególny charakter recenzowanej
pracy.
Pierwsza, składająca się z pięciu referatów część zbioru poświęcona jest okolicznościom pozwalającym zrozumieć klimat i podłoże, na których ugruntowała się szeroka
koalicja konserwatywna, jaka w 1980 r. wyniosła R. Reagana na fotel prezydencki.
Jak możemy przeczytać we wprowadzeniu do książki, to właśnie Ronaldowi Reaganowi udało się odnowić i zrehabilitować konserwatyzm jako legitymowaną ideę i styl
uprawniania polityki.
Andrzej Bryk w artykule zatytułowanym Źródła intelektualne rewolucji konserwatywnej Ronalda Reagana daje czytelnikowi szansę zapoznania się z ideologią konserwatywną XX-wiecznej Ameryki wraz z jej filiacjami. Wskazuje na wielość czynników,
które miały wpływ na kryzys liberalizmu Nowego Ładu. Ukazuje konserwatywną
Reaganowską rewolucję jako odrodzenie się amerykańskiej tradycji sięgającej do Ojców Założycieli.
Warto zaznaczyć, że amerykański konserwatyzm nie jest poglądowo przeciwstawny wobec liberalizmu, ale wyrósł bezpośrednio z liberalnej ideologii1, oraz że w Ameryce, a przede wszystkim od 1776 r. w Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej,
nigdy nie brakowało miejsca dla pewnego rodzaju konserwatyzmu. Niewątpliwie
konserwatyzm amerykański można nazwać konserwatyzmem liberalnym; był on
1
G. Carey, The Popular Roots of Conservatism, [w:] The Intercollegiate Review, Welmington 1986.
POLITEJA 1(5)/2006
Ronald Reagan…
495
w pełni rozpoznawany zarówno kulturowo, jak i historycznie aż do końca XIX w.
Odwoływał się do klasycznych idei liberalnych, takich jak wolny rynek, wolność jednostki i ograniczony rząd. Sprzeciwiał się głównie liberalizmowi radykalnemu, progresywnemu, który stał się ideologią dominującą w wieku XX.
Liberałowie przestali uważać, że państwo ma ściśle ograniczone zadania, lecz zaczęli
traktować je jako warunek realizacji wolności, definiowanej nie jako wolność od państwa, ale jako cel realizowany przy pomocy państwa […]. Liberalizm został utożsamiony
z lewicowością […] 2. Ten liberalizm, zdecydowanie odmienny od nurtu, który dominował w Ameryce w XIX i na początku XX w., stoi poza tradycją klasycznego liberalizmu Ojców Założycieli. Jego podstawowe założenia na skutek wydarzeń lat 30. XX w.
zostały zasadniczo przedefiniowane. Miało na to wpływ wiele czynników, m.in.: rozbudzenie nadziei związanych z wprowadzeniem przez Franklina D. Roosvelta New
Deal’u; obawa przed obserwowanym ówcześnie ekspansjonizmem Związku Radzieckiego oraz niewątpliwe pogłębienie wiedzy o naturze człowieka. Konsekwencją tej
historycznej lekcji było bezwarunkowe odrzucenie totalitaryzmu i rozbudzenie na
nowo wiary w podstawową, wrodzoną uczciwość jednostki3.
Na marginesie omawiania materiałów pokonferencyjnych warto dodać, że z uwagi na warunki panujące w Stanach Zjednoczonych we wczesnych latach Wielkiego
Kryzysu socjaliści, podobnie jak liberałowie, stawiali żądania silnej rządowej kontroli
płac i cen, masowych robót publicznych i lepszej polityki mieszkaniowej, nacjonalizacji banków i kolei, podstawowej redystrybucji dobrobytu, wyeliminowania głodu
i biedy w kraju, w którym, według wielu, przemysł i rolnictwo są w stanie zaopatrzyć
każdego. W efekcie „planowanie” stało się eufemizmem określającym szczególny rodzaju socjalizmu charakteryzującego się silną centralizacją, wydajnym systemem produkcji, dystrybucji i konsumpcji, kierowniczą rolą władzy publicznej, której przyświecać miały cele i potrzeby społeczne4.
Nowoczesny amerykański liberalizm, panujący od połowy XX w., popiera rządowe
interwencje regulujące rynek, wspiera programy społeczne, które mają na celu redystrybucję dobrobytu na biedniejsze grupy kosztem wzrostu opodatkowania osób wyżej sytuowanych, przyznaje specjalny status mniejszościom, kobietom, homoseksualistom, związkom zawodowym i innym mniej lub bardziej zdefiniowanym grupom5. Można uznać,
że polityka F. D. Roosvelta prowadzona w latach 30. ubiegłego stulecia uformowała podstawowe założenia współczesnego liberalizmu amerykańskiego, z jego przyzwoleniem na
rządowy wpływ i kontrolę nad polityką ekonomiczną i społeczną. Dalej tą ścieżką poprowadził liberałów Lyndon Johnson i jego program Wielkiego Społeczeństwa.
2
3
4
5
A. Bryk, Źródła intelektualne rewolucji konserwatywnej Ronalda Reagana, [w:] Ronald Reagan a wyzwania epoki, red. A. Bryk, A. Kapiszewski, Kraków 2005.
A. M. Schlesinger jr, The Vital Center. The Politics of Freedom, Houghton Miffin–London 1970,
s. 19.
R. H. Pells, From Community to Conformity: Social Criticism in the Postwar Years, [w:] The Intellectual in America, ed. R. Kroes, 1979, s. 87, 88.
P. E. Scates, Language of Deceit: If Conservatives are Liberals, than ‘Liberals’ are…?, [online] www.
Toogood Reposrts. com.
496
RECENZJE
POLITEJA 1(5)/2006
Z biegiem czasu liberalizm zaczął być postrzegany nie jako obrońca praw indywidualnych, ale jako program inżynierii społecznej bliższy socjalizmowi w sensie europejskim.
[…] doprowadziło to do wściekłości tradycyjnych liberalnych konserwatystów, argumentujących, iż Nowy Ład nie był liberalizmem, lecz „narodową reglamentacją”6.
Koalicja Nowego Ładu trwała aż do połowy lat 60. Pod rządami demokratycznych prezydentów: Johna F. Kennedy’ego i L. Johnsona, widoczne jednak stawały
się wewnętrzne konflikty w obozie wydziedziczonych7. Część spośród koalicjantów
spostrzegła, że liberalizm z doktryny wolności staje się doktryną totalitarną. W latach 60. i 70. liberalizm traktował państwo jak mechanizm wdrażania reform we
wszystkich sferach życia, propagował ideologię wyzwolenia od tradycyjnej kultury,
hierarchii. Głównych przyczyn rozpadu liberalnego porozumienia należy upatrywać
przede wszystkim w odsunięciu się od liberalizmu i Partii Demokratycznej pewnej
grupy ludzi, która uznała, iż liberalizm lat 60. oddalił się od swych moralnych i politycznych korzeni8, że rozpoczął swój kurs w kierunku lewicy. Miał na to wpływ
niewątpliwie wzrost radykalizmu w połowie lat 60. (kontrrewolucja młodzieżowa,
Nowa Lewica), ruch praw obywatelskich, wprowadzenie akcji afirmatywnej. W zakresie polityki zagranicznej momentem zwrotnym, który przyczynił się do załamania
się liberalnej koalicji, była przede wszystkim porażka amerykańskiej polityki prowadzonej w Wietnamie, a także porzucenie przez amerykańskich polityków strategii powstrzymywania na rzecz miraży ewolucyjnej konwergencji systemów i odprężenia9.
Andrzej Bryk w swoim artykule przybliża czytelnikowi różne nurty konserwatyzmu, poczynając od Starej Prawicy: Stara Prawica była zaledwie kontynuacją osiemnasto- i dziewiętnastowiecznego sprzeciwu wobec wszelkiego radykalizmu czy progresywizmu. […] definiowała się jako grupa znajdująca się w opozycji do wzrastającej władzy
państwa i przeciwna interwencji Stanów Zjednoczonych w rozpoczynający się konflikt
światowy w latach 30. XX w.10
Omawia bardzo szczegółowo wszelkie nurty tradycjonalizmu11, koncentrując
się na takich teoretykach, jak: Russell Kirk, Richard Weaver (jako reprezentant południowych agrarystów) czy Leo Strauss. Pisząc o libertarianizmie, Bryk podkreśla
szczególne znaczenie dwóch filozofów: Ludwika von Misesa i Friedricha A. Hayeka.
6
7
8
9
10
11
A. Bryk, Źródła intelektualne...
Koalicja wydziedziczonych – politycznie zorganizowana przez F. D. Roosevelta i Partię Demokratyczną. W jej skład wchodzili pracownicy najemni z wielkich miast, robotnicy, farmerzy, Murzyni,
członkowie grup etnicznych i intelektualiści. Ref. za: A. Bryk, Źródła intelektualne…
I. Kristol, Reflections of a Neoconservative, New York 1983, s. 9.
J. Bartyzel, Przechodnie ideologie, stały cel, [online] www.konserwatyzm.pl/pfrel.php?id=450.
A. Bryk, Źródła intelektualne…
Tradycjonalizm w ogólnym ujęciu nie jest zamkniętą ideologią, lecz raczej stylem myślenia, opartym
na kilku stałych przesłankach (tradycja, wolność, własność, silne państwo), który może w konkretnych warunkach dyktować różne rozwiązania. Jest on definiowany w kategoriach wartości uniwersalnych, takich jak: sprawiedliwość, porządek, równowaga, umiarkowanie. Ref. za J. Matusiewicz,
Konserwatywny liberalizm – istota i geneza; [online] www.bezuprzedzen.pl/poglady/konserwatywny_liberalizm.html. Por. też S. P. Huntington, Conservatism as Ideology, „American Political Science
Review” 1956, VII, s. 454-460.
POLITEJA 1(5)/2006
Ronald Reagan…
497
Autor zaznacza, że pomimo, iż obaj określali siebie jako „klasycznych liberałów” to
dziś – obok Miltona Friedmana – są uznawani za głównych reprezentantów omawianego nurtu. Są oni najbliżsi konserwatyzmowi ekonomicznemu. Jak dobitnie zaznacza A. Bryk, pomostem między libertarianami a tradycjonalistami była idea głosząca,
że liberalizm progresywny stanowi zdegradowany model prawowitego projektu amerykańskiej wolności, sformułowanego przez Ojców Założycieli. Właściwą rolą rządu musi być wyłącznie obrona wolności, a nie racjonalistyczne planowanie postępu,
którego ceną jest utrata tej wolności. Społeczne, polityczne i ekonomiczne zachowania nigdy nie były i nie są wynikiem planowania, ale ograniczonej ewolucji. Właśnie
dlatego odrzucono tak abstrakcyjne idee, jak „społeczna sprawiedliwość” czy „sprawiedliwość rozdzielcza”.
Wyraźne różnice pomiędzy konserwatyzmem a racjonalizmem podkreśla w swym
referacie zatytułowanym Conservatism In a Rationalist Age Kenneth Minogue. Racjonalizm, według Minogue’a, uprzywilejowuje nauki ścisłe i filozofię, zmniejszając znaczenie tradycji, zwyczaju. Jest on sceptyczny wobec religii i wrogi konserwatyzmowi.
Nietrudno zgodzić się z autorem, który pisze: żyjemy w okresie racjonalizmu, ponieważ większość z nas czuje, że powinna umieć usprawiedliwiać swoje działania odwołując
się do uniwersalnych prawd12.
Takie odniesienie się do abstrakcyjnych pojęć ułatwia przenoszenie pewnych,
sprawdzonych za granicą praktyk i rozwiązań do siebie. Uogólniając, można stwierdzić, że racjonaliści chcą stworzyć lepszy świat, w którym polityka będzie zbędna,
a zastąpią ją uniwersalne wzory właściwego postępowania pragmatycznego. Właśnie
dlatego racjonaliści odczuwają chęć reformowania zastanej rzeczywistości, często
wbrew społeczeństwu przywiązanemu do starych zasad i wartości. Jak wiemy, kultura amerykańska nigdy nie przyzwalała na formułę państwa opiekuńczego w formie
rozwiniętej w Europie, z odmiennym sposobem rozwiązywania problemów społecznych, a podjęta przez progresywistów próba spotkała się z odpowiedzią, której głównym przejawem była rewolucja konserwatywna.
Konserwatyści nie chcą rewolucyjnych zmian w rzeczywistości, co wynika z podstawowych założeń doktrynalnych tego nurtu. Twierdzą, że niektóre elementy lokalnej tradycji mogą okazać się dużo bardziej przydatne niż importowane, obce rozwiązania. W myśl założeń konserwatystów amerykańskich, z którymi łatwo się zgodzić,
imitowanie zagranicznych rozwiązań u siebie jest niełatwe i może prowadzić do niepokojów społecznych, a także chaosu, jeśli nie weźmie się pod uwagę wszystkich okoliczności wynikających z tradycji, historii czy cech charakterystycznych dla danego
narodu, na przykład amerykańskiego.
W części książki poświęconej zagadnieniom pozwalającym zrozumieć klimat
i podłoże, na którym ugruntowała się szeroka koalicja konserwatywna, istotna
jest problematyka totalitaryzmu, ze szczególnym uwzględnieniem roli F. A. Hayeka jako czołowego przedstawiciela myśli antytotalitarnej (Miłowit Kuniński,
Obrona Cywilizacji: Hayek wobec totalitaryzmu, Ryszard Legutko, Totalitarianism
12
K. Minogue, Conservatism In a Rationalist Age, [w:] Ronald Reagan a wyzwania epoki...
498
RECENZJE
POLITEJA 1(5)/2006
and the Human Soul, Jan Prokop, Angloamerykańskie antidotum na totalitarne dewiacje myśli oświeceniowej).
Ta przywoływana wcześniej część pracy jest szczególnie wartościowa ze względu
na to, iż ukazuje czynniki, jakie wpłynęły i zdeterminowały różne środowiska zarówno konserwatywne, jak i liberalne do zjednoczenia się w potężny ruch polityczny, który znalazł dla siebie miejsce w Partii Republikańskiej R. Reagana. Rewolucja
konserwatywna w Stanach Zjednoczonych była właściwie kontrrewolucją antysocjalistyczną, skierowaną przeciwko etatyzacji i biurokratyzacji życia publicznego i gospodarczego w Ameryce.
Bez wątpienia interesujące dla czytelników będą związki prezydenta R. Reagana z Polską. Godne uwagi są eseje Jana Lityńskiego (Ronald Reagan a „Solidarność”)
i Wojciecha Kędra (Prezydentura Ronalda Reagana w prasie polskiej w latach osiemdziesiątych XX wieku).
Praca zbiorowa Ronald Reagan a wyzwania epoki wydaje się doskonale uzupełniać
polski dorobek poświęcony refleksjom nad filozofią i metodami działania 40. prezydenta Stanów Zjednoczonych. Ukazuje R. Reagana jako wizjonera i pragmatyka.
Poza problemami dobrze opisanymi w literaturze naukowej i publicystycznej, a dotyczącymi gospodarki czy polityki zagranicznej, porusza mniej znane w polskiej literaturze zagadnienia związane z filozofią konserwatywną, kształtowaniem się szeroko
pojmowanej koalicji, która dała Stanom Zjednoczonym i światu prezydenta R. Reagana. Książka jest atrakcyjna pod względem edytorskim. Język użyty do przekazania
poglądów i dociekań jest zrozumiały dla każdego czytelnika. Tom zawiera bogactwo
informacji.
Każdy zainteresowany prezydenturą R. Reagana winien zapoznać się z treścią pracy zbiorowej pod redakcją profesorów Andrzeja Bryka i Andrzeja Kapiszewskiego zatytułowaną Ronald Reagan a wyzwania epoki.
Mgr Marta du VALL, ur. 1979 r., absolwentka stosunków międzynarodowych Uniwersytetu Jagiellońskiego; obecnie doktorantka w Instytucie Amerykanistyki i Studiów Polonijnych Wydziału Studiów Międzynarodowych i Politycznych UJ, zajmująca się amerykańską myślą neokonserwatywną. W latach 2003-2004 prowadziła
zajęcia w Wyższej Szkole Zarządzania i Informatyki w Rzeszowie. W roku 2005 prowadziła ćwiczenia w Krakowskiej Szkole Wyższej im. Andrzeja Frycza Modrzewskiego z zakresu teorii polityki oraz historii doktryn politycznych i prawnych. Publikowała m.in. w „Opcji na Prawo” (Główne tezy amerykańskiej myśli neokonserwatywnej
nr 05/2005; Narodziny neokonserwatyzmu amerykańskiego, nr 10/2004) i w portalu
racjonalista.pl (Początki amerykańskiej myśli neokonserwatywnej. Bezpośrednie przyczyny wyłonienia się myśli neokonserwatywnej na amerykańskiej scenie politycznej w latach
60., data publikacji: 14.03.2006).
R E CE N Z J E
Bogumił GROTT
Uniwersytet Jagielloński
Wiktor Poliszczuk, Nacjonalizm ukraiński w dokumentach, cz. 1-3
Toronto 2003, 510 s.
Recenzowane tu wydawnictwo stanowi uzupełnienie 1. i 2. tomu dzieła Wiktora Poliszczuka Integralny nacjonalizm ukraiński, jako odmiana faszyzmu1. Autor, po przedstawieniu zasad ideologicznych tego kierunku politycznego, założeń programowych
oraz działalności struktur organizacyjnych, doszedł do wniosku, że niezbędne jest
udostępnienie osobom zainteresowanym tematem głównego zasobu źródeł, zwłaszcza tych, które stanowią potwierdzenie postawionych przez niego tez i poglądów
w zakresie podjętego zagadnienia. Temat jest bardzo obszerny i słabo przebadany.
Przekracza on ramy jednej dyscypliny naukowej, co nastręcza dodatkowych trudności. Obok elementów politologicznych mieści w sobie także bogaty zasób informacji
historycznych, a nawet pewną wiedzę filozoficzną. Autor ujął badane zagadnienie
globalnie, weryfikując dzięki temu wiele obiegowych tez. Taka praca wymagała zachowania szczególnej precyzji w argumentacji i wylegitymowania się znaczną bazą
źródłową, co stało się możliwe dopiero po otwarciu wielu dawniej niedostępnych archiwów znajdujących się na terenach byłego ZSRR. Osobną kwestię stanowi pewna
bariera, jaką jest język ukraiński, który przecież nie jest powszechnie znany.
Poliszczuk tak charakteryzuje sytuację związaną z podjętą przez niego tematyką:
Wobec chaosu, jaki panuje wokół problemu nacjonalizmu ukraińskiego, wobec generalnej
nieznajomości zasobów archiwalnych z tego zakresu, zachodzi potrzeba sformułowania
szeregu uwag, które być może wzięte będą pod uwagę przez rzetelnych, pozbawionych
wpływów politycznych badaczy2.
Poliszczuk, jako badacz nacjonalizmu ukraińskiego, wychodzi z założenia, iż nie
istnieje „nacjonalizm w ogóle”, natomiast mamy do czynienia z różnymi ideologiami
nacjonalistycznymi. Semiotyka słowa „nacjonalizm” – pisze – zależy każdorazowo od
konkretnych ideologii i konkretnych postaw w ramach ruchów konkretnych narodów3.
Takie stanowisko jest w pełni słuszne, co potwierdzają wnikliwe studia nad poszczególnymi ruchami nacjonalistycznymi, funkcjonującymi na łonie różnych narodów4.
1
2
3
4
Recenzje tych prac zob. B. Grott, „Przegląd Wschodni” 1999 i 2001.
W. Poliszczuk, Nacjonalizm ukraiński w dokumentach, cz. 3, Toronto 2003, s.471.
Tamże.
W sprawie klasyfikacji różnorodnych ruchów nacjonalistycznych zob. B. Grott, Religia, Kościół,
etyka w ideach i koncepcjach prawicy polskiej, Kraków 1993, s. 8; tenże, Nacjonalizm polski, [w:]
500
RECENZJE
POLITEJA 1(5)/2006
Pomijanie tego momentu Poliszczuk kwalifikuje jako skutek myślenia będącego
pozostałością epoki „realnego socjalizmu”. Prowadzi ono do wielu uproszczeń, a w badanym przez niego przypadku – do niedostrzegania istotnych właściwości nacjonalizmu ukraińskiego, które według W. Poliszczuka stanowiły głębszą przyczynę tragicznych wydarzeń wywołanych przez przedstawicieli tego kierunku. Wśród wytykanych
przez W. Poliszczuka uproszczeń i fałszywych nadinterpretacji znajdują się i takie, które w mordach dokonywanych na ludności polskiej przez nacjonalistów ukraińskich
chcą widzieć tylko zderzenie dwóch nacjonalizmów: polskiego i ukraińskiego.
Badania Poliszczuka wykazują absurdalność takiej interpretacji, wyraźnie wskazując na wielką różnicę pomiędzy nacjonalizmem ukraińskim i jego antychrześcijańskim światem wartości a ówczesnym nacjonalizmem polskim, bazującym na wartościach katolickich.
Za jedyny fundament zrodzonego po pierwszej wojnie światowej nacjonalizmu
ukraińskiego Poliszczuk uznaje doktrynę Dmytra Doncowa. Została ona powołana
do tej roli, jak wskazuje jeden z dokumentów zamieszczonych w recenzowanym zbiorze, przez powstałą w roku 1929 Organizację Ukraińskich Nacjonalistów (OUN).
Badany przez siebie nacjonalizm ukraiński spod znaku OUN Poliszczuk klasyfikuje jako odmianę faszyzmu, co ma wynikać z wielu cech jego ideologii przypominających odmiany faszyzmu zachodnioeuropejskiego. Do cech tych należą: idea
wodzowska, koncepcja monopartii, elementy rasizmu, militaryzm, aneksjonizm,
nadmierny woluntaryzm, a także szeroko rozpowszechniony darwinizm społeczny.
Szczególnie w drugiej części swego zbioru dokumentów Poliszczuk podważa dwie
tezy: o masowym zwalczaniu przez Ukraińską Powstańczą Armię (UPA), zbrojne
ramię OUN-u okupacyjnych sił niemieckich oraz dużym zaangażowaniu tej organizacji w walkę z partyzantką sowiecką. Odrzuca lansowany przez współczesne kręgi
sympatyzujące z ukraińskim nacjonalizmem pogląd głoszący, że ludność polska wzywana była przez Ukraińców do opuszczenia Wołynia oraz że propaganda sowiecka
i niemiecka przyczyniła się do rozpętania mordu na ludności polskiej Wołynia przez
tamtejszą UPA. Stanowczo przeciwstawia się też mniemaniu, że polityka narodowościowa II Rzeczypospolitej miała stać się przyczyną masowych mordów na Polakach.
Nie uznaje też za uzasadnione twierdzeń, że zabiegi rządu emigracyjnego w Londynie
o utrzymanie polskiej granicy na Zbruczu miały wpływ na ludobójcze praktyki UPA
albo że zwalczanie nacjonalistów ukraińskich na Chełmszczyźnie przez Polaków wywołało proporcjonalną do nich falę odwetu Ukraińców na zamieszkujących Wołyń
Polakach. Dyskwalifikuje również insynuacje, jakimi są próby przerzucania odpowiedzialności za mordy wołyńskie z całego OUN i UPA na rzekomo samodzielnie
tam działającego Kłyma Sawura. Także akcję „Wisła” ocenia jako obronę integralności państwa polskiego w obawie przed utratą południowo-wschodniego pogranicza,
a nie jako niepotrzebne represje ze strony komunistów.
Encyklopedia Białych Plam, t. 12; Nacjonalizm czy nacjonalizmy? Funkcja wartości chrześcijańskich,
świeckich i neopogańskich w kształtowaniu idei nacjonalistycznych, praca zbiorowa pod red. B. Grotta, Kraków 2006.
POLITEJA 1(5)/2006
Nacjonalizm ukraiński…
501
Lista ocen poglądów, teorii i działań nacjonalistycznych formacji ukraińskich,
których dokonał Poliszczuk oczywiście nie kończy się na przytaczanych powyżej.
Wszystkie one znajdują wsparcie w omawianym tu opracowaniu pt. Nacjonalizm
ukraiński w dokumentach. Według W. Poliszczuka: Analiza dokumentów archiwalnych
pozwala na ustalenie, że w latach okupacji hitlerowskiej nie było konfliktu polsko-ukraińskiego, a tzw. UPA nie stanowiła formacji narodowo-wyzwoleńczej narodu ukraińskiego. OUN Bandery w żadnej mierze nie była wyzwolicielem narodu ukraińskiego na
Wołyniu i nawet w Halicji5, ale w następstwie zmasowanej propagandy nacjonalizmu
ukraińskiego zarówno nauka polska, jak i polityka przyjęły bezpodstawnie, że w latach
1943-1944 istniał konflikt polsko-ukraiński, że tzw. UPA stanowiła formację narodowo-wyzwoleńczą narodu ukraińskiego6.
Recenzowany zbiór pozwala zapoznać się z dużym wyborem miarodajnych dokumentów, których większość była do niedawna niedostępna. Przez pojęcie dokumentu autor rozumie nie tylko materiały archiwalne (w szczególności wytworzone przez struktury OUN), ale też wszelkie inne materiały pisemne, świadczące
o cechach ukraińskiego integralnego nacjonalizmu. Dokumentem w pojęciu zbioru wydanego przez W. Poliszczuka jest każdy przedmiot, który można odtworzyć
w formie graficznej i który służy ustaleniu prawdy historycznej. Dokumentami są
więc tam takie teksty, jak fragmenty sztandarowej pracy D. Doncowa pt. Nacjonalizm czy Narys istorji OUN Petra Mirczuka – jednego z czołowych działaczy tej
organizacji.
W. Poliszczuk w swoim trzyczęściowym kompendium zatytułowanym Nacjonalizm ukraiński w dokumentach przyjął zasadę publikowania dokumentów w języku
oryginału, którym jest ukraiński, oraz w tłumaczeniu polskim. Taka metoda jest
uzasadniona, chroni bowiem autora przed ewentualnymi posądzeniami o fałszowanie dokumentów – co nie należy do rzadkości, zwłaszcza w wypadku dziejów
najnowszych i tych wydarzeń, które mają wpływ na współczesną politykę. Ma ona
również tę zaletę, że umożliwia zarówno polskim, nie znającym języka ukraińskiego
(a należy do nich spora część historyków wypowiadających się na temat stosunków
polsko-ukraińskich), jak i ukraińskim naukowcom, publicystom i politykom sięganie do ważnych materiałów w poszukiwaniu własnego spojrzenia na sporne często
zagadnienia.
Nacjonalizm ukraiński w dokumentach jest tzw. edycją krytyczną, wszystkie zamieszczone tam dokumenty są zaopatrzone w liczne komentarze, zazwyczaj umieszczane w przypisach. W tekstach źródłowych są też zaznaczone różnice pomiędzy kolejnymi ich edycjami, wprowadzane ze względu na koniunktury polityczne i ducha
czasu przez poprzedników Poliszczuka.
Rozdział I części pierwszej zawiera piętnaście tekstów dotyczących zasad ideologicznych nacjonalizmu ukraińskiego. Są one publikowane w całości albo we fragmentach pokazujących jakąś istotną tendencję. Część tę otwiera informacja o roli
5
6
Poliszczuk jako Ukrainiec zaleca stosowanie takiego brzmienia nazwy dla Galicji.
W. Poliszczuk, Nacjonalizm…, cz. 3, s. 491.
502
RECENZJE
POLITEJA 1(5)/2006
D. Doncowa w formułowaniu ideologii nacjonalizmu ukraińskiego. Obok tekstów
Doncowa zamieszczono tam też wypowiedzi innych ideologów nacjonalistycznych.
Rozdział II dotyczy założeń programowych OUN. Jest on znacznie obszerniejszy
od pierwszego. Składają się nań różnorakie dokumenty (16-142).
Część druga zbioru zawiera dwieście sześćdziesiąt dokumentów z historii działalności nacjonalistycznych organizacji ukraińskich w latach 1920-1943.
Część trzecia zawiera sto czterdziesci osiem dokumentów odnoszących się do następnego etapu dziejów nacjonalizmu ukraińskiego. Obejmuje ona okres od grudnia
1943 r. po rok 1950.
Układ dokumentów jest chronologiczny. Wobec ogromnej liczby archiwaliów
edytor dokonał ich wyboru. Jego celem było pokazanie głównych kierunków działań
ukraińskiej formacji nacjonalistycznej i jej teoretycznych podstaw. W przekonaniu
autora zbioru Nacjonalizm ukraiński w dokumentach czytelnik dzięki niemu sam będzie mógł prześledzić ścisły związek pomiędzy podstawowymi cechami organizujących się struktur ukraińskiego nacjonalizmu a tymi jego działaniami, które prowadzono w czasie II wojny światowej i po jej zakończeniu oraz po upadku komunizmu
w Polsce i na Ukrainie. Zaprezentowany odbiorcom zbiór dokumentów ma wykazać,
że dokonywane przez struktury nacjonalizmu ukraińskiego masowe mordy na ludności polskiej, żydowskiej i ukraińskiej (przeciwnicy OUN i UPA) swymi korzeniami sięgają lat 20. XX w.
Omawiany tu zbiór dokumentów należy uznać za bardzo pożyteczny. Uzupełnia
on nie tylko dwa pierwsze tomy dzieła Poliszczuka pt. Integralny nacjonalizm ukraiński jako odmiana faszyzmu, ale i inne dokonania naukowe, opisujące zbrodnie nacjonalizmu ukraińskiego. Przyczynia się także do głębszego poznania martyrologii narodu polskiego, która w latach II wojny światowej osiągnęła swoje apogeum.
Poza prezentacją dokumentów, każdy tom trzyczęściowej edycji W. Poliszczuka
został zaopatrzony wstępem krytycznym, posłowiem, indeksem nazwisk i pseudonimów oraz streszczeniami w językach: polskim, angielskim i ukraińskim. W tych
językach zostały też zredagowane karty tytułowe.
Po wyliczeniu zalet recenzowanego zbioru trzeba wytknąć także jego usterki.
Główną jest zbytnia fragmentaryczność niektórych tekstów. Wydaje się też, że byłoby
rzeczą bardzo pożyteczną udostępnienie polskim czytelnikom w całości najważniejszych tekstów teoretycznych, charakterystycznych dla nacjonalizmu ukraińskiego.
Nacjonalizm D. Doncowa w tłumaczeniu W. Poliszczuka czeka złożony w wydawnictwie na opublikowanie drukiem. Inne tego typu dokumenty są – jak dotąd – zupełnie nieznane Polakom. Ich wymowa mogłaby zmienić wiele schematycznych poglądów, rażąco odstających od prawdy historycznej, bo uzależnionych od sposobu
myślenia rodem z poprzedniej epoki albo skrzywionych poprzez nacisk bieżącej polityki. Uwaga ta w szczególności odnosi się do większości ocen w relacjach pomiędzy
Polakami a mniejszościami narodowymi. Celem ułatwienia korzystania z wydanego przez siebie zbioru dokumentów badaczom innych narodowości, Poliszczuk powinien był również zamieścić spisy treści w języku angielskim. Do zredagowanych
przez niego tekstów objaśniających w języku polskim zakradła się też niewielka ilość
POLITEJA 1(5)/2006
Nacjonalizm ukraiński…
503
ukrainizmów, która świadczy o zaniedbaniach edytorskich. Wszystkie te braki nie
zmniejszają jednak wagi wartościowej i potrzebnej publikacji, jaką bez wątpienia jest
Nacjonalizm ukraiński w dokumentach.
Prof. dr hab. Bogumił GROTT, politolog, historyk i religioznawca, habilitacja
z nauk politycznych w zakresie historii myśli politycznej (1986), tytuł naukowy profesora nauk humanistycznych (1997). Jest zatrudniony na stanowisku profesora zwyczajnego w Instytucie Religioznawstwa Uniwersytetu Jagiellońskiego oraz dyrektora
Instytutu Politologii w PWSZ w Oświęcimiu. Jego zainteresowania koncentrują się
wokół zagadnień nacjonalizmu oraz stosunków narodowościowych w Polsce i w krajach ościennych, ze szczególnym uwzględnieniem wpływu religii na powyższe zjawiska. Do jego najważniejszych prac należą: Próba analizy stosunków narodowościowych
wśród rycerstwa oleśnickiego w latach 1312-1412, Acta Universitatis Wratislaviensis,
nr 195, Historia XXIII; Nacjonalizm i religia, Kraków 1984; Katolicyzm w doktrynach
ugrupowań narodowo-radykalnych do roku 1939, Kraków 1987; Nacjonalizm chrześcijański, wyd. 1, Kraków 1991, wyd. 2, Kraków 1996, wyd. 3, Krzeszowice 1999;
Religia, Kościół, etyka w ideach i koncepcjach prawicy polskiej (redakcja i wstęp do wyboru pism), Kraków 1993; Zygmunt Balicki ideolog Narodowej Demokracji, Kraków
1995; Adam Doboszyński o ustroju Polski (redakcja i wstęp do wyboru pism), Warszawa 1996; Polacy i Ukraińcy dawniej i dziś (redakcja, wstęp i współautorstwo), Kraków
2002; Religia, cywilizacja, rozwój – wokół idei Jana Stachniuka, Kraków 2003; Stosunki polsko-ukraińskie w latach 1939-2004 (redakcja, wstęp i współautorstwo), Warszawa 2005; Neopoganie (redakcja, wstęp i współautorstwo), Kraków 2005; Nacjonalizm czy nacjonalizmy? (redakcja, wstęp i współautorstwo), Kraków 2006. Główne
prace książkowe Bogumiła Grotta były recenzowane w wielu czasopismach naukowych, krajowych i zagranicznych.
R E CE N Z J E
Agnieszka LATOSIŃSKA
Uniwersytet Jagielloński
Marek Jeżowski CMF, Socjologia historyczna Luigiego Sturzo
Towarzystwo Naukowe KUL – Centro Internazionale Studi Luigi Sturzo,
Lublin–Roma 2003, 524 s.
Recenzowana monografia ks. Marka Jeżowskiego jest wydaniem książkowym jego
rozprawy doktorskiej poświęconej analizie socjologii historycznej Luigiego Sturzo,
którą wstępem opatrzył Giovanni Palladino, przewodniczący Międzynarodowego
Centrum Studiów Sturcjańskich.
M. Jeżowski przedstawił szereg ważnych idei i koncepcji politycznych L. Sturzo,
na które warto zwrócić szerszą uwagę.
Według Sturzo społeczeństwo nie może istnieć ani bez władzy, ani bez wolności.
Wolność jest nierozerwalnie związana z władzą; władza to reductio ad unum ciała
społecznego natomiast wolność można porównać do coësistentia membrorum, a więc
współistnienia jego członków. Władza i wolność są społeczeństwu konieczne.
Błędem jest rozumienie pojęcia władzy jako momentu dominacji czy usprawiedliwienia przemocy. Władza to aktywna świadomość ładu i porządku, zaś istotą władzy
jest świadomość społeczna. L. Sturzo odrzuca wszystkie teorie, które mówią o pozaspołecznym źródle władzy, wraz z koncepcją boskiego pochodzenia monarchii. Równie silnie neguje te koncepcje, które uzasadniają istnienie władzy powszechną wolą
ludu lub te, które doszukują się jej w konkretnych grupach społecznych (państwo,
rasa, naród) będących podstawą rasizmu i systemów totalitarnych.
W socjologii Sturzo demokracja jest syntezą władzy i wolności, rządzących i podwładnych, w perspektywie pełnej współpracy, współodpowiedzialności i współudziału we władzy. Porządek społeczny jednak nigdy nie jest idealny; równowaga pomiędzy władzą a wolnością w praktyce nigdy nie jest w pełni osiągalna.
Każda władza musi być wolna i odpowiedzialna; albo jest ona w swej istocie moralna, albo nie jest władzą. Moralność jest dla L.Sturzo racjonalną formą działalności
każdej jednostki, wynikającą z faktów i zjawisk społecznych jako urzeczywistnienie
ludzkiej racjonalności pełnej wartości etycznych, wrodzonych ludzkiej świadomości.
Dla Sturzo prawo, które nie byłoby moralne, nie istnieje; prawo niemoralne jest niewyobrażalne, ponieważ od chwili, w której stałoby się ono niemoralne, przestałoby być
prawem. Tym bardziej, że nie ma nic społecznego, co by nie nosiło śladu dwoistości idealnej i praktycznej, duchowej i materialnej, celowej i warunkowej (s. 314-315). Dwoistość ta jest obecna na wszystkich poziomach życia społecznego.
POLITEJA 1(5)/2006
Socjologia historyczna…
505
L. Sturzo wyróżnia trzy typy władzy polityczno-religijnej:
– cezaropapizm – to system, w którym władza polityczna ingeruje w sprawy Kościoła, zaś władza kościelna uczestniczy w sprawowaniu władzy państwowej – model
bizantyjski;
– typ organizacyjno-łaciński – w którym Kościół sprzeciwia się zależności od
władzy świeckiej i podkreśla wobec niej niezależność – model rzymski, zachodni;
– typ indywidualistyczny – istniejący w państwach zlaicyzowanych, przez oddzielenie kompetencji władzy państwowej i kościelnej.
Sturzo swą działalność polityczno-społeczną uznawał za integralną część kapłańskiego powołania, któremu pozostał wierny aż do końca życia. Dla niego życie polityczne jest syntezą wartości rodzinnych, gospodarczych i prawnych, kulturowych i moralnych, przeniesionych na teren narodowy, a stąd na teren międzynarodowy (s. 388).
W warunkach i sytuacjach typowych polityka i moralność pozostają w zgodzie.
Konflikt pomiędzy nimi powstaje dość szybko: gdy jedni, nie popierając polityki,
która ten konflikt wywołała, odwołują się do racji moralnych, drudzy zaś akceptują
tę politykę powołując się na dobro wspólne, korzyści narodu, potrzeby państwa. Tak
więc działania polityków albo są moralne i polityczne, albo niemoralne i w konsekwencji apolityczne.
Lecz im bardziej korzyści danej polityki są uniwersalne, tym bardziej jest ona moralna […]. Cały problem polega na rozumieniu dobra wspólnego w polityce (s. 392). Najbardziej moralną polityką jest poszukiwanie dobra wspólnego dla wszystkich ludzi,
dla ich wspólnoty międzynarodowej.
W opozycji do ideału wspólnoty międzynarodowej znajdują się konflikty zbrojne oraz wojny (nie narzucane zaangażowanym w nie stronom z zewnątrz), obecne
w każdej epoce i w każdej kulturze.
Sztuka polityczna uczy mówić to, co konieczne; przemilczać to, czego nie należy ujawniać; unikać kłamstwa i znajdować sposób unikania oświadczeń, które nie prowadzą do
celu. Bez długiej edukacji nie osiąga się tego łatwo (s. 400).
Wieloletnie doświadczenie polityczne Don Sturzo utwierdziło go w przekonaniu,
że wszelka edukacja moralna przygotowująca do życia publicznego musi opierać się
na trwałej koncepcji polityki, edukacja polityczna musi być moralna, a moralność
winna interesować się również polityką.
Zdaniem L. Sturzo, katolik nie może pozostać w izolacji, obojętny na życie współczesnego państwa […]. Brakiem zainteresowania katolik bierze na siebie ciężką odpowiedzialność przed Bogiem i bliźnim, bo zostawia sprawy publiczne w rękach tych, którzy
nie są katolikami i nie czują nakazów moralności chrześcijańskiej (s. 411). Sprecyzował
trzy zasady udziału katolików w partiach politycznych:
– wszyscy, zarówno kobiety, jak i mężczyźni, mogą zapisać się do tej partii politycznej, do której chcą i którą najlepiej pojmują;
– nie powinni oni jednak polegać na błędnych zasadach stosowanych w swojej
partii;
– nie powinni także ślepo ufać i powierzać swego sumienia żadnej partii politycznej.
506
RECENZJE
POLITEJA 1(5)/2006
Sturzo uważał również, że chrześcijanie mają prawo do działania według własnych
przekonań politycznych i ekonomicznych: Nie wolno ich zmuszać do bycia demokratami, gdy są przekonanymi konserwatystami, ani do bycia republikanami, gdy są przekonanymi monarchistami, ani do chcenia wolnego rynku, gdy optują za protekcjonizmem.
W przeciwnym razie zwiążemy im sumienia rzeczami podlegającymi dyskusji i pozostającymi poza orbitą zagadnień religijnych (s. 412).
Sturzo był zdecydowanie przeciwny traktowaniu PPI (Włoskiej Partii Ludowej),
a więc partii, którą sam założył, jako lunga manus Kościoła i Watykanu, tj. partii uzależnionej całkowicie od Stolicy Apostolskiej, uznając za wielki błąd polityczny zakładanie partii wyznaniowych.
Podkreślał, że polityka ma być moralna, a nie moralność upolityczniona. Postulował, jako katolik, aby polityka realizowała moralność chrześcijańską, a nie chrześcijaństwo moralność polityczną.
Monografia ks. Marka Jeżowskiego jest cenna merytorycznie i metodologicznie;
w pełni zasługuje na uwagę szerszego grona czytelników, nie tylko historyków, socjologów oraz politologów.
Mgr Agnieszka LATOSIŃSKA, ukończyła studia wyższe na kierunku filologia
romańska w Wyższej Szkole Pedagogicznej w Krakowie oraz studia podyplomowe
w Instytucie Filologii Polskiej Uniwersytetu Jagiellońskiego. Jest doktorantką w Instytucie Nauk Politycznych i Stosunków Międzynarodowych UJ. Pracuje jako lektor
języka francuskiego w Studium Języków Obcych Akademii Ekonomicznej w Krakowie. Zainteresowania: politologia, języki obce (francuski, włoski).
R E CE N Z J E
Dominik SIEKLUCKI
Uniwersytet Jagielloński
Andrzej Antoszewski, Partie polityczne Europy
Środkowej i Wschodniej
Wydawnictwo Forum Naukowe, Poznań–Wrocław 2005, 210 s.
Kilkanaście lat funkcjonowania systemów politycznych państw należących do dawnego bloku wschodniego skłania badaczy do poszukiwania podobieństw i różnic
w procesach demokratyzacji tych krajów. Porównania takie albo aspirują do miana
całościowych ujęć zagadnień ustrojowych, albo dotyczą wybranego aspektu wprowadzania instytucji demokratycznych. W tym drugim nurcie mieści się książka Andrzeja Antoszewskiego Partie polityczne Europy Środkowej i Wschodniej. Znany politolog
związany z Uniwersytetem Wrocławskim, autor wielu cenionych prac poświęconych
problematyce systemów politycznych podejmuje temat demokratyzacji ustroju politycznego 15 państw1, z uwzględnieniem procesów kształtowania się w nich partii politycznych, zauważając, iż zrozumienie mechanizmu działania systemu politycznego jest
niemożliwe bez uwzględnienia roli, jaką odgrywają partie w walce o uzyskanie i utrzymanie władzy (s. 9). A. Antoszewski, zdając sobie sprawę z trudności porównywania
działalności partii politycznych w państwach prezentujących różne tempo procesów
demokratyzacji, podjął się jednak wysiłku zebrania i przeanalizowania rezultatów
62 elekcji parlamentarnych oraz 105 powołanych rządów (s. 11). W efekcie podjętej pracy badawczej powstało około dwustustronicowe kompendium, umożliwiające
czytelnikowi uzyskanie odpowiedzi na wiele pytań związanych z funkcjonowaniem
partii politycznych w krajach Europy Środkowo-Wschodniej w latach 1990-2004.
Książka składa się z 5 rozdziałów dzielących się pod względem merytorycznym na
2 grupy. Pierwszą stanowi rozdział poświęcony teoretycznym aspektom kształtowania się systemów partyjnych krajów byłego bloku wschodniego, stanowiących jeden
z istotnych przejawów procesów transformacji ustrojowej. Jest to część niezwykle interesująca, przybliżająca zagadnienie będące nieustannie przedmiotem studiów i analiz, jak bowiem zaznacza Autor, ogólna teoria postkomunistycznej transformacji jeszcze
nie istnieje lub znajduje się w embrionalnej fazie (s. 14). Zasadnicza zgodność naukowców wydaje się dotyczyć jedynie swoistej oryginalności procesów transformacji
w krajach Europy Środkowo-Wschodniej w porównaniu z wcześniejszymi procesami
tego typu zachodzącymi w innych regionach świata. Wynikają z tego istotne konse1
W szczególności są to: Albania, Bułgaria, Chorwacja, Czechy, Estonia, Litwa, Łotwa, Polska, Rosja,
Rumunia, Serbia, Słowacja, Słowenia, Węgry i Ukraina.
508
RECENZJE
POLITEJA 1(5)/2006
kwencje metodologiczne – opracowane modele teoretyczne nie nadają się w pełni do
wyjaśniania procesów demokratyzacji w byłych państwach socjalistycznych. Choć
książka A. Antoszewskiego nie pretenduje do miana zarysu takiej teorii (co wykraczałoby poza ustalone tytułem ramy publikacji), to zawiera jednak wiele interesujących
spostrzeżeń odnoszących się do problematyki partii politycznych.
Niewątpliwie warto zwrócić uwagę na podnoszoną przez Autora kwestię procesu
formowania się partii politycznych w krajach postkomunistycznych. A. Antoszewski
akcentuje specyficzne cechy tego procesu, wyrażające się zarówno w politycznym, jak
i w organizacyjnym kontekście (s. 31-33). Kontekst polityczny to obecność na arenie
wyborczej formacji wywodzących się z dawnego systemu, posiadających znaczne zasoby materialne ułatwiające im rywalizację wyborczą, jak również wpływających na
metody działania innych uczestników gry wyborczej. Kontekst organizacyjny stanowią sposoby formowania się partii politycznych nie znajdujące odpowiedników w innych regionach świata. Scenę polityczną państw postkomunistycznych wypełniają
przede wszystkim partie należące do jednej z 4 grup:
1) wywodzące się ze starego reżimu,
2) reaktywowane czyli nawiązujące do tradycji przedkomunistycznych,
3) reprezentujące środowiska antykomunistycznej opozycji,
4) ugrupowania nowe, nie mieszczące się w żadnej z powyższych grup.
Już dla tak ogólnie zarysowanego drzewa genealogicznego partii państw postkomunistycznych trudno jest znaleźć odpowiednik w przeszłości.
Osobny fragment książki A. Antoszewski poświęca funkcjom spełnianym przez partie polityczne w Europie Środkowo-Wschodniej, odnosząc je do zwyczajowych funkcji
tego typu organów. Punktem wyjścia rozważań Autora jest teza o koncentracji partii politycznych w państwach tego regionu na funkcji rządzenia. Jego zdaniem polega ona na
ukierunkowaniu wysiłku na zdobycie i utrzymanie reprezentacji parlamentarnej oraz uzyskanie potencjału koalicyjnego, pozwalającego na realizację funkcji rządzenia (współrządzenia) (s. 35). Pomimo że tezy o skupieniu się partii na powyższym celu nie można odnieść
do ugrupowań politycznych Rosji i Ukrainy (wynika to z kształtu ustrojowego tych
państw), to w odniesieniu do pozostałych krajów znajduje ona potwierdzenie (s. 37).
Jednocześnie A. Antoszewski zwraca uwagę na to, że dominujący charakter dążenia do
uzyskania władzy tylko częściowo powoduje, iż partie polityczne Europy Środkowo-Wschodniej odchodzą od klasycznego modelu i tradycyjnych funkcji partii (s. 39).
Druga, obszerniejsza cześć książki, poświęcona jest analizie wyników wyborczych
i układów rządowych tworzonych przez partie polityczne 15 państw. Niewątpliwą zaletą publikacji jest sposób prowadzenia rozważań – Autor zdecydował się na podział
partii z różnych państw na 4 bloki, a nie na charakteryzowanie systemu partyjnego
każdego państwa z osobna. Zabieg ten pozwala czytelniej wyeksponować najważniejsze podobieństwa i różnice między znaczeniem partii z różnych państw należących do
tej samej grupy. Ponadto analizę wyników wyborów parlamentarnych Autor uzupełnił opisem rezultatów elekcji do Parlamentu Europejskiego z 2004 r., co pozwoliło
mu na dokonanie porównania partii Europy Środkowo-Wschodniej z ich odpowiednikami w zachodniej części kontynentu.
POLITEJA 1(5)/2006
Partie polityczne Europy…
509
A. Antoszewski, grupując partie polityczne z krajów postkomunistycznych
w cztery bieguny rywalizacji (s. 47), przyjął za punkt wyjścia koncepcję rodzin partii politycznych, podkreślając jednak trudności w skonstruowaniu nie budzącego
wątpliwości podziału ugrupowań politycznych 15 opisywanych państw według kryterium ideologicznego. Propozycje koncepcji takich rodzin przedstawiane w literaturze przedmiotu w odniesieniu do Europy Środkowo-Wschodniej są różne. Trudności klasyfikacyjne wynikają m.in. z takich czynników, jak niejasny profil ideowy
niektórych partii i niestabilność samej sceny politycznej. Autor zwraca również
uwagę na to, iż koncepcje rodzin partii tego regionu rodzą różne problemy podczas stosowania ich w badaniach porównawczych (s. 47). Dlatego też, wyróżniając
takie bieguny rywalizacji, jak: socjalistyczny, konserwatywno-chrześcijańsko-demokratyczny, liberalny i radykalny, A. Antoszewski zastosował kilka kryteriów łącznie.
Stanowią je:
– zdolność partii do nadania dynamiki współzawodnictwu wyborczemu,
– przesłanie ideologiczne,
– ocena komunistycznej przeszłości,
– ocena dokonań transformacji (s. 47).
Z uwagi na wielowątkowy charakter rozważań prowadzonych przez Autora, w kolejnych 4 rozdziałach poświęconych poszczególnym biegunom analizie poddany został nie tylko bogaty zbiór danych odnoszących się do wyników wyborczych i udziału
w koalicjach rządowych, ale również liczne zagadnienia związane z genezą, profilem
ideologicznym i aktywnością w życiu politycznym. Recenzent ograniczy się tylko do
zasygnalizowania najważniejszych elementów książki.
W rozdziale zatytułowanym Partie socjalistyczne i socjaldemokratyczne A. Antoszewski, charakteryzując ugrupowania lewicowe w państwach Europy Środkowo-Wschodniej, podkreśla niewielką przydatność pojęcia lewicy postkomunistycznej
dla analiz teoretycznych, ponieważ nie uwzględnia ono istotnego zróżnicowania – zarówno w sensie programowym, jak i stosowanych strategii politycznych – partii, które
wyłoniły się z ugrupowań komunistycznych (s. 53). Dlatego, wprowadzając podział
na lewicę umiarkowaną (czyli akceptującą zasady gospodarki rynkowej i demokracji
parlamentarnej) i radykalną, uwagę poświęca wyłącznie tej pierwszej, ugrupowania
należące do drugiego nurtu prezentując w osobnej części książki. Autor wskazuje, iż
partie działające w ramach lewicy umiarkowanej można zaliczyć do jednej z 3 grup:
zreformowanej lewicy postkomunistycznej, reaktywowanej socjaldemokracji albo
nowo utworzonej lewicy o niekomunistycznym rodowodzie. Niezależnie od przynależności do jednej z tych grup, lewica umiarkowana w państwach Europy Środkowo-Wschodniej należy do znaczących sił politycznych (stała obecność w parlamencie,
statystyczne poparcie przekraczające 20%), ale i tak jej rola jest zdecydowanie mniejsza niż w państwach Europy Zachodniej (s. 72-73).
Pomimo iż główną siłą w obozie lewicy umiarkowanej są byłe partie komunistyczne (co wpływa na ich ocenę przez innych uczestników gry politycznej), to ugrupowania te mają duży potencjał koalicyjny. Jak wskazuje Autor, w 11 krajach, w których
działa umiarkowana lewica, partie tego nurtu były reprezentowane w 31 z 96 powo-
510
RECENZJE
POLITEJA 1(5)/2006
łanych we wszystkich krajach gabinetów, co sprawia, że są one ważnym elementem
krajowych scen politycznych (s. 77-78).
Drugą grupę stanowią przedstawione w rozdziale III partie konserwatywne
i chrześcijańsko-demokratyczne, traktowane przez Autora jako jeden biegun rywalizacji ze względu na liczne podobieństwa między nimi. W odniesieniu do partii konserwatywnych Europy Środkowo-Wschodniej warto przywołać ich istotną cechę ideologiczną, a mianowicie konserwatyzm [który] w warunkach postkomunizmu oznacza
przede wszystkim poparcie dla głębokiej transformacji rzeczywistości (a więc zaprzeczenie
tego, co na Zachodzie stanowi jego istotę) (s. 89)2.
Kierunek odchodzenia od status quo może być wyznaczany przez:
– dążenie do wskrzeszenia tradycji (w tym przywrócenia religii i Kościołowi znaczenia w życiu publicznym),
– podkreślenie narodowego charakteru państwa,
– położenie nacisku na idee suwerenności państwa,
– radykalny antykomunizm.
Partie o obliczu konserwatywnym stanowią bardzo istotny składnik życia politycznego państw postkomunistycznych, choć – jak podkreśla A. Antoszewski – analizując dane, trzeba mieć na uwadze, iż rzadko ruchy tej orientacji przybierają postać
jednej partii. Często są to koalicje z udziałem konserwatystów. Chociaż statystyczne
poparcie dla nich oscyluje w granicach 25%, to i tak jest o kilka procent niższe niż
w tym samym okresie w państwach Europy Zachodniej (s. 93-95). Podobnie niższy
jest wskaźnik ich udziału w rządach.
Siła zróżnicowanego organizacyjnie i podlegającego częstym zmianom ruchu
chrześcijańsko-demokratycznego jest, według Autora, znacznie niższa niż w Europie
Zachodniej. Nie znajduje również w krajach postkomunistycznych potwierdzenia prawidłowość znana z państw Zachodu, według której silne ugrupowania chadeckie występują tam, gdzie brak jest partii konserwatywnych (s. 115). Mimo iż średnie poparcie
dla partii tej orientacji w państwach Europy Środkowo-Wschodniej wynosi 14,7%,
w większości krajów są one ważnym składnikiem rywalizacji politycznej, często współpracując z ugrupowaniami konserwatywnymi, z którymi łączy je nie tylko wspólnota
wartości, ale również antykomunizm. Jak wynika z zebranych przez A. Antoszewskiego danych, w 13 krajach blisko połowa ze 104 gabinetów tworzona była z udziałem
partii konserwatywnych i/lub chrześcijańsko-demokratycznych (s. 121).
Kolejną istotną grupą partii są ugrupowania liberalne. Autor, prezentując czynniki wyznaczające ich pozycję na scenie politycznej (np. zdecydowany antykomunizm, połączony z niechęcią partii konserwatywnych, utożsamiających liberalizm
z negatywnymi przejawami działania wolnego rynku i uznawanymi przez nich za
„wynaturzone” postulatami w sferze etycznej), zastanawia się nad ich rolą w życiu
politycznym. Antoszewski zwraca również uwagę na zróżnicowanie wewnętrzne nurtu liberalnego – można wyróżnić w nim ugrupowania socjaliberalne, centrowe oraz
konserwatywno-liberalne (s. 136-137). W świetle danych z wyborów partie liberalne
2
Za cechę partii konserwatywnych w krajach Europy Zachodniej uznaje się niechętny stosunek do
zmian i przybieranie postawy obrońców istniejącego porządku.
POLITEJA 1(5)/2006
Partie polityczne Europy…
511
Europy Środkowo-Wschodniej wypadają nieco lepiej niż odpowiadające im ugrupowania w zachodniej części kontynentu (odpowiednio 15,7% i 13,4%). Partie liberalne uczestniczyły też w połowie gabinetów powstałych w państwach postkomunistycznych.
Jako ostatnie A. Antoszewski prezentuje ugrupowania ekstremalne. Szczególnie
warto podkreślić, że Autor, mimo iż w dalszej części analizy rozdziela partie radykalne
o orientacji prawicowej i lewicowej, zwraca jednak uwagę na liczne podobieństwa obu
nurtów. Wspólnym dla wszystkich formacji ekstremalnych jest totalne odrzucenie wszystkiego, co wiąże się z liberalną koncepcją ładu społecznego (s. 159) – pisze A. Antoszewski, zwracając uwagę, iż ekstremizm można wyróżnić na podstawie trzech kryteriów.
Stanowią je: potępienie demokratycznego konsensusu, odrzucenie kooperacji z siłami
umiarkowanymi i daleka od centrum pozycja w przestrzeni politycznej (s. 156).
Odróżniając ekstremalną lewicę od ekstremalnej prawicy, Autor wyróżnia grupę
6 krajów (w tym Polskę), w których występują ugrupowania należące do obu nurtów; 4 kraje, w których występuje tylko jedno z nich i 4 pozbawione znaczących partii ekstremalnych (s. 162-163).
Poparcie dla partii z tej grupy w latach 1990-2004 cechuje się sporym zróżnicowaniem: średnie poparcie dla ekstremalnej prawicy wynosi 8,6%, choć trzeba tu
przywołać przypadek Serbii, gdzie tamtejsza Partia Radykalna dysponowała ponad
1/5 głosów, zawyżając średnią. Stosunkowo wysokie jest także poparcie dla ekstremalnej lewicy – średnia wynosi blisko 16%, choć w tej statystyce przodują 2 kraje
(Serbia i Ukraina), w których elektorat formacji z tego nurtu sięga ponad 24%.
Zamknięciem rozważań jest dziesięciostronicowa Próba podsumowania. Autor
formułuje w niej pewne uogólnienia, zwracając uwagę na kształt poszczególnych systemów partyjnych i wskazując najbardziej relewantne siły polityczne. Nie przywołując tu ocen formułowanych przez Autora – zainteresowany Czytelnik zapewne sam
sięgnie po tę publikację – recenzent chciałby jednak zwrócić uwagę na interesujący
aspekt badawczy.
Z wyjątkiem Rosji i Ukrainy, partie stały się znaczącym instrumentem strukturyzowania rywalizacji politycznej, mimo niepełnej zdolności do wypełniania przypisywanych
im w literaturze funkcji – pisze A. Antoszewski (s. 194), podkreślając jednocześnie, iż
– następne lata przyniosą zapewne kolejny materiał do przemyśleń i pozwolą, być może,
na bardziej stanowcze uogólnienia.
Autor zwraca tu uwagę, iż systemy partyjne Europy Środkowo-Wschodniej to
obiekt niełatwy do badania. Częste zmiany organizacyjne wśród partii politycznych
i fluktuacja poparcia dla poszczególnych ugrupowań narażają badacza na szybkie
dezaktualizowanie się sformułowanych ocen. Książka A. Antoszewskiego, mimo iż
wydana została w 2005 r., już uległa temu procesowi – wyniki polskich wyborów
parlamentarnych z września 2005 r. i ich konsekwencje, w szczególności w sferze
koalicyjno-rządowej, nie do końca mieszczą się w trendach rozwojowych systemów
partyjnych zarysowanych przez Autora. Trudno uznawać to za poważny mankament książki, choć czytelnik powinien mieć świadomość, iż zamknięcie rozważań na
2004 r. ma konsekwencje zarówno praktyczne, jak i metodologiczne.
512
RECENZJE
POLITEJA 1(5)/2006
Partie polityczne Europy Środkowej i Wschodniej autorstwa jednego z największych
specjalistów zajmujących się problematyką partii politycznych to przepełniony danymi przewodnik po scenach politycznych państw postkomunistycznych. Atrakcyjność
prowadzonego wywodu, ciekawa perspektywa analizy partii działających w tej części
Europy i wielowątkowy charakter rozważań powodują, iż książka A. Antoszewskiego
jest adresowana nie tylko do naukowców i studentów interesujących się procesami
demokratyzacji w Europie Środkowo-Wschodniej, ale może również stanowić lekturę
dla osób szukających odpowiedzi na pytania związane z funkcjonowaniem partii politycznych. Czy scena polityczna Polski jest ewenementem na tle innych krajów Europy Środkowo-Wschodniej? W których krajach system partyjny rozwija się podobnie,
a w których przybiera odmienny kształt? Dlaczego podobne procesy przebiegają inaczej w różnych państwach? Poszukiwanie odpowiedzi na te pytania jest wystarczającym powodem do sięgnięcia po Partie polityczne Europy Środkowej i Wschodniej.
Dr Dominik SIEKLUCKI, ur. 1976 r., absolwent studiów politologicznych odbywanych w Uniwersytecie Jagiellońskim (2000), asystent w Katedrze Współczesnych
Systemów Politycznych w Instytucie Nauk Politycznych i Stosunków Międzynarodowych UJ i wykładowca w Państwowej Wyższej Szkole Zawodowej w Przemyślu.
Przez wiele lat dziennikarz radiowy. Specjalizuje się w problematyce systemów politycznych i partii politycznych. W 2004 r. obronił pracę doktorską w INPiSM UJ
i opublikował w pierwszym numerze „Politei” artykuł Między konfrontacją a współpracą. SLD, PSL i UP w latach 1993-2003.
R E CE N Z J E
Agata KOTOWSKA
Uniwersytet Rzeszowski
Zbigniew Kurcz, Mniejszość polska na Wileńszczyźnie
Wydawnictwo Uniwersytetu Wrocławskiego, Wrocław 2005, 468 s.
Przedmiotem zainteresowania Zbigniewa Kurcza, autora książki Mniejszość polska na
Wileńszczyźnie, są przemiany zachodzące wśród polskiej mniejszości mieszkającej na
Litwie w poradzieckich realiach i jej aktualne położenie, które rozpatruje on w kontekście kształtowania się nowych stosunków narodowościowych w tym kraju. Jak
zauważa autor, na przełomie lat 80. i 90. XX w. zmiany ustrojowe i odzyskanie niepodległości przyczyniło się do wzrostu zainteresowania własną etnicznością zarówno
wśród Litwinów, jak i wśród Polaków stanowiących na Litwie najliczniejszą mniejszość narodową. Osią poruszanego problemu jest aktywizacja oraz współistnienie
polskiego i litewskiego etnosu, które są bazą wzajemnych stosunków.
W centrum problematyki badawczej znalazła się etniczność i jej przemiany na tle
konfliktu, który przebiega zarówno na historycznym, jak i na kulturowo-etnicznym
pograniczu. Koncentruje się ona na kwestiach dotyczących m.in. położenia i struktury społecznej polskiej mniejszości, przebiegu i form konfliktu etnicznego, oczekiwań
i kierunków przemian polskiej mniejszości oraz charakteru polskiego i litewskiego
nacjonalizmu (s. 12). Jednak spektrum zainteresowań autora jest znacznie szersze,
obejmuje także wiele szczegółowych problemów związanych z wymienionymi zagadnieniami, w tym także kwestie polityczne.
Punktem wyjścia jest nakreślenie charakteru polskiego i litewskiego nacjonalizmu, które wzmogły się na Litwie po rozpadzie ZSRR. Mimo pogłębiającego się procesu globalizacji, która poważnie zachwiała podstawami państw narodowych, autor
eksponuje renesans postaw nacjonalistycznych. Powołując się na poglądy A. F. Reitera, stwierdza, że tożsamość narodowa jest wciąż żywa wśród licznych kategorii społecznych – mniejszości, autochtonów czy różnych grup marginalizowanych (s. 15).
Występujące na Wileńszczyźnie nacjonalizmy: polski i litewski, przybrały, według
autora, dwie formy: „nacjonalizmu ofiar” i „nacjonalizmu zaborców”. Obie strony
uważają siebie za ofiary, dążenia rewindykacyjne drugiej strony odbierają zaś jako
jego zaborczość. Przeważającymi formami kontaktu między Litwinami a mniejszością polską są na omawianym terenie konflikt i rywalizacja, a nie spokojna koegzystencja czy kooperacja. Dlaczego tak jest? Prezentowana książka ma na celu wskazanie etnicznych, społecznych i historycznych źródeł konfliktu, który zdominował
życie społeczne na dawnym pograniczu (s. 32).
514
RECENZJE
POLITEJA 1(5)/2006
Analizując stosunki narodowościowe na Wileńszczyźnie, Z. Kurcz czerpie raczej
z koncepcji znających specyfikę wschodnioeuropejską F. Znanieckiego i S. Ossowskiego niż takich współczesnych zachodnioeuropejskich teoretyków etniczności,
jak E. Gellner czy R. Brubaker, którzy nie są zaznajomieni z realiami historycznymi i etnicznymi Europy Środkowo-Wschodniej. Za najbardziej adekwatną do
wyjaśniania procesów występujących na Wileńszczyźnie uważa autor teorię kolonializmu wewnętrznego. Podkreśla także użyteczność koncepcji protonarodowości
J. Tusella, koncepcji etni W. E. Mühlmanna, teorii pluralizmu, asymilacji, konfliktu społecznego i integracji. Zaznacza jednak, że żadna z tych teorii nie tłumaczy
podejmowanego zagadnienia w sposób kompleksowy. Biorąc pod uwagę problematykę badawczą, sięga więc do wymienionych teorii w różnym stopniu i w różnych
fragmentach pracy.
W badaniach nad polską mniejszością autor odwołuje się do dyrektywy G. Babińskiego, który, omawiając kwestie metodologii badań etnicznych, stwierdził, że problematyka etniczna wymaga zastosowania w badaniach wielu metod i technik wypracowanych przez inne nauki podejmujące problem zbiorowości etnicznych. Z. Kurcz
skłania się ku koncepcji badawczej sformułowanej przez J. Muchę, która postuluje
przyjęcie trzech perspektyw poznawczych w badaniach stosunków międzynarodowych (s. 59). Stara się być bezstronnym badaczem z zewnątrz, jakkolwiek jest w pełni
świadom swych ograniczeń wynikających z przynależności narodowej (jako Polak jest
przecież nieobiektywny). Przykłada więc starań, aby zminimalizować swoje ewentualne niezamierzone sprzyjanie polskiej mniejszości oraz nie odnosić się do Litwinów
z resentymentem.
W prowadzonych przez siebie badaniach Z. Kurcz analizuje dokumenty urzędowe i materiały statystyczne, sięga także do badań autorów litewskich poświęconych
mniejszości polskiej. Koncentrując swoją uwagę na grupie dominującej, autor odwołuje się do artykułów ustaw, decyzji władz, wypowiedzi litewskich polityków, głosów
litewkiej prasy i wyników badań litewskich autorów.
Kolejną, po wykorzystaniu źródeł zastanych, metodą badawczą zastosowaną przez
autora jest wywiad swobodny ukierunkowany, czyli nieustrukturalizowany, oraz
ukierunkowany, czyli ustrukturalizowany – wg terminologii R. Mayntz – wywiad
pogłębiony (s. 64). Oprócz analizy dokumentów i wywiadu autor korzysta z metody obserwacji, a przeprowadzone przez siebie obserwacje określa jako całkowicie nieustrukturalizowane terenowe badania obserwacyjne i sytuuje je (ze względu na
mnogość ujęć definicyjnych) między obserwacją uczestniczącą, a nieuczestniczącą.
Podkreśla zarazem, że metoda ta, jako fragmentaryczna, w prowadzonych badaniach
ma jedynie charakter pomocniczy i uzupełniający.
W rozdziale drugim, Polska dominacja i litewskie odrodzenie, autor przedstawia
historyczny rys stosunków polsko-litewskich, niezbędny do przeprowadzenia rzetelnej analizy obecnej sytuacji mniejszości polskiej na Wileńszczyźnie. Wspólna historia
Polski i Litwy, której najważniejszym wydarzeniem było zawiązanie unii lubelskiej,
bywa krańcowo odmiennie oceniana przez oba narody. Antynomia poglądów rysuje
się wyraźnie: np. wspomnianą unię lubelską polscy historycy postrzegają jako pier-
POLITEJA 1(5)/2006
Mniejszość polska…
515
wociny idei współczesnej Unii Europejskiej, podczas gdy litewscy skłonni są przedstawiać ją raczej jako aneksję Litwy do Korony, przyczynek do jej zdominowania,
a wreszcie upadku (choć w istocie Polska pełniła rolę mostu łączącego Litwę z Zachodem, a ludność litewska spontanicznie aspirowała do polskości).
Jest to tylko jeden z przykładów całkowicie odmiennej oceny wydarzeń historycznych przez oba narody. Diametralnie różnie oceniane są także kluczowe postacie
wspólnej historii. Typowa jest tu opozycja pomiędzy uważanym za „polskiego” Władysławem Jagiełłą a „litewskim” Witoldem. W pracach historyków litewskich mamy
do czynienia z apologią osoby i dokonań Witolda i deprecjacją „zdradzieckiego” Jagiełły. Wielkim uznaniem wśród Litwinów cieszy się również zdrajca Korony Janusz
Radziwiłł, który, nawiązując porozumienie ze Szwecją, miał rzekomo na celu zerwanie unii z Polską. Często spotyka się także próby uzurpowania sobie przez stronę litewską praw do nazywania litewskimi polskich dokonań kulturowych, zawłaszczania
wytworów kultury polskiej (co, jak sądzę, może wynikać z utajonych kompleksów,
ponieważ kultura litewska, będąca tworem eklektycznym, w znacznej mierze bazuje
na kulturze polskiej). Jak pisze autor, według Jonasa Besanovičiusa wielka liczba osób
uznanych za wybitnych Polaków… to właśnie Litwini, na przykład: Adam Asnyk, Adam
Mickiewicz, Józef Ignacy Kraszewski, Jan Matejko, Joachim Lelewel, Tadeusz Kościuszko,
a nawet Mikołaj Kopernik (s. 89, cyt. za: H. Wisner, Litwa i Litwini, s. 104).
Postawy Litwinów wobec Polaków mają ambiwalentny charakter: inaczej oceniani są przez nich Polacy mieszkający w Polsce, inaczej zaś – stanowiący mniejszość
polską na Litwie. Tych pierwszych postrzega się na ogół pozytywnie, do drugich natomiast przylgnął zdecydowanie pejoratywny stereotyp Polaka – obcego „pana”, gardzącego litewską kulturą i fałszującego historię.
Kolejne podejmowane przez autora zagadnienia dotyczą litewskiego odrodzenia
narodowego, etapów kształtowania się nowoczesnego państwa litewskiego oraz szeroko pojętego problemu nacjonalizmów polskiego i litewskiego. Autor pojmuje pojęcie
nacjonalizmu w sposób niezwykle rozległy. Podkreśla, że ze względu na zmieniający
się kontekst historyczny nacjonalizm jest traktowany przez niego zarówno jako ideologia nakierowana na realizację wartości narodowych, jak i jako ruch społeczny na
rzecz ustanowienia własnego państwa, państwa „dla swoich” (s. 114). Należy zwrócić
uwagę na brak konsekwencji autora w kwestii aksjologicznego wymiaru tego pojęcia.
Niekiedy ma ono wydźwięk neutralny, innym razem – wyraźnie pejoratywny.
Pierwszy etap formowania się nowoczesnej państwowości litewskiej nastał z początkiem XIX w., drugi, jak nazywa go Kurcz, właściwy etap litewskiego odrodzenia
narodowego (s. 92) przypadł na schyłek XIX i początek XX w. (w latach 1864-1918),
trzeci zaś obejmował okres od 1918 do 1940 r. W omawianej książce szczegółowo
scharakteryzowano ewolucję świadomości narodowej Litwinów w złożonym kontekście historycznym, politycznym i społecznym, u której podłoża, zwłaszcza w ostatniej
fazie formowania się litewskiej tożsamości, leżał kreowany i podsycany przez litewskie władze antypolonizm.
Genezy litewskiego nacjonalizmu, opartego na zmitologizowanej historii, autor
szuka w zagrożeniu litewskiego etnosu, w ramach rywalizacji z kilkoma sąsiadami, pod-
516
RECENZJE
POLITEJA 1(5)/2006
czas gdy nacjonalizmy wielkich narodów Zachodniej Europy powstawały w sytuacji osiągnięć gospodarczych bądź militarnych i często duma z osiągnięć państwa skłaniała do tego
nacjonalizmu obce grupy peryferyjne, o kadłubowym charakterze (s. 111).
U podstaw litewskiego nacjonalizmu leżało dezawuowanie polskiego uczestnictwa
w historii państwa litewskiego, a także polskiej spuścizny kulturowej oraz tworzenie
i uwiarygodnianie w społeczeństwie litewskim przekonania o istnieniu realnego dlań
zagrożenia ze strony Polski. Choć kwestia polsko-litewska miała fundamentalne znaczenie dla wyzwolenia i ostatecznego ukształtowania litewskiego nacjonalizmu, nie
bez wpływu pozostawały również konflikty litewsko-rosyjski oraz litewsko-białoruski
(s. 114 i n.).
W rozdziale trzecim, Niepodległość Litwy a polska autonomia, autor podejmuje
kwestię stosunku mniejszości polskiej do niepodległości Litwy oraz stosunku władz
litewskich do autonomii mniejszości polskiej. Zmiany ustrojowe, które zaczęły się
pod koniec lat 80. XX w. w tzw. bloku wschodnim, spowodowały na Litwie aktywizację i żywiołową manifestację tłumionych przez władze ZSRR nacjonalizmów polskiego i litewskiego.
Wraz z odzyskaniem niepodległości przez państwo litewskie przybrał na sile przerwany przez wojenną okupację i włączenie Litwy do ZSSR konflikt polsko-litewski,
wzmogła się wrogość wobec Polaków, mimo że polskie organizacje, ze Związkiem Polaków na Litwie na czele, wyraźnie opowiedziały się za niepodległością tego państwa.
Ideę niepodległej Litwy poparła większość głosującej mniejszości polskiej, choć nie
była ona przytłaczająca, a frekwencja zdecydowanie różniła się od litewskiej średniej
(sięgnęła tylko 30%, gdy do wyborów stanęło 84% Litwinów).
Według wyników referendum z 9 lutego 1991 r., 64% Polaków opowiedziało się
za niepodległością, podczas gdy wśród Litwinów poparcie dla niej wyniosło 90%.
W związku z tą sytuacją władze Litwy zaczęły stosować wobec Polaków represje, które przejawiały się m.in. przerwaniem negocjacji związanych z utworzeniem polskiej
autonomii, likwidacją rad samorządowych rejonów solecznickiego i wileńskiego,
wstrzymaniem niektórych tytułów polskiej prasy oraz wywłaszczeniem ziemi należącej do polskiej mniejszości (w samym tylko rejonie wileńskim zagrabiono 2000 parceli!) (s.143).
Patowa sytuacja trwa nadal; władze litewskie w dalszym ciągu szykanują mniejszość polską i blokują wszelkie inicjatywy zmierzające do ochrony polskiej tożsamości narodowej, a Polacy, mimo podejmowania działań obronnych, pozostają bezsilni
wobec litewskiego aparatu politycznego, tym bardziej, że rządy III RP przyjęły postawę bierną.
Jednym z ważniejszych w książce jest rozdział czwarty, Polacy na Wileńszczyźnie,
w którym Kurcz prezentuje wyniki prowadzonych przez siebie badań. Punktem wyjścia są dane statystyczne dotyczące mniejszości polskiej na Wileńszczyźnie. Zgodnie
z nimi, Polacy stanowią 6,74% społeczeństwa litewskiego, a 92,3% z nich zamieszkuje Wileńszczyznę (s. 168).
Autor charakteryzuje również rejony, w których przeważa polska ludność (solecznicki i wileński). Opisuje wiele istotnych i interesujących kwestii (m.in. preferencji
POLITEJA 1(5)/2006
Mniejszość polska…
517
językowych, deklaracji religijnych, zmiennych demograficznych, wzajemnego postrzegania się przez Polaków, Litwinów i Rosjan itp.). Z. Kurcz zauważa, że większość
litewskich badań nad polską mniejszością na Wileńszczyźnie przybiera postać analizy prasy, zarówno tej wydawanej przez polską mniejszość, jak i tytułów litewskich.
Natomiast klasyczne badania sondażowe poświęcone Polakom i spełniające wymóg
reprezentatywności są prowadzone incydentalnie (s. 179).
Autor podkreśla, że w latach 90. XX w., ze względu na politykę prowadzoną przez
litewskich decydentów, mniejszość polska na Litwie znalazła się w defensywie. Tracąc swe podłoże materialne (czego powodem była w większości likwidacja kołchozów i grabieżcza „prywatyzacja” terenów na wileńskich suburbiach), przeobrażała się
mentalnie. Powszechna bieda i brak perspektyw powodowały apatię i były przyczyną
patologizacji wielu środowisk. Na pogorszenie sytuacji materialnej po 1990 r. wskazywało 64,1% polskich rodzin, a budżet domowy 65,3% z nich nie pozwalał na zaspokojenie elementarnych potrzeb (s. 188).
W sytuacji zagrożenia podstaw bytu wielu spośród Polaków Wileńszczyzny decyduje
się na okresową lub stałą migrację zarobkową. Upośledzenie ekonomiczne i edukacyjne
polskiej mniejszości w zdecydowanym stopniu ogranicza także jej potencjał w utrzymaniu narodowej odrębności, nie sprzyja rewitalizacji wartości narodowych. Winą za złą
sytuację polskiej mniejszości na Litwie i jej marginalizację autor obarcza również nieskuteczną kuratelę państwa polskiego (s. 202), która akceptuje lub toleruje nieprzyjazną Polakom politykę władz litewskich, pozostawiając ich de facto samym sobie.
Skutecznym orężem władz litewskich w dążeniu do minimalizacji problemu polskiego stała się oprócz środków ekonomicznych także propaganda, której celem było
perswadowanie Polakom z Wileńszczyzny ich polskiego pochodzenia, lansowanie poglądów o zbrodniczej działalności AK na terenie Litwy czy sugerowanie białoruskiego
pochodzenia większej części polskiej mniejszości (s. 224). Wszystkie te przedsięwzięcia obliczone były na wywołanie wśród Polaków poczucia zagrożenia skutkującego
regresem kultywowania polskiego dziedzictwa. Więcej informacji na ten temat zawiera rozdział piąty, Mniejszość polska jako sprawca i ofiara zagrożenia.
Szczególnie doniosłą rolę w podtrzymywaniu tożsamości narodowej odgrywa język i oświata. Podejmując tę kwestię w rozdziale siódmym, Język polski i polska oświata, Zbigniew Kurcz opisuje położenie polskiej edukacji, podkreśla również, że działania zmierzające do deprecjonowania roli języka polskiego oraz jego eliminacji były
dyktowane chęcią wynarodowienia Polaków Wileńszczyzny i ich „mechanicznej”
asymilacji ze społeczeństwem litewskim. Szeroko zakrojony proces lituanizacji przeprowadzano m.in. za pośrednictwem mass mediów publicznych, z których usunięto transmisję programu TVP. Rolę językowego „azylu” dla mniejszości polskiej pełni prasa polskojęzyczna oraz polskie radio (Radio znad Wilii). Jednak rola polskich
mediów nie została jeszcze ugruntowana. Spór z władzami litewskimi dotyczy także
pisowni imion i nazwisk polskiej mniejszości w języku narodowym, nadawania nazw
geograficznych czy używania języka polskiego w liturgii.
Nader istotną kwestią dla Polaków na Litwie jest sytuacja polskiego szkolnictwa,
a zważywszy jego powszechną dyskryminację i próby ograniczania (czego dowodem jest
518
RECENZJE
POLITEJA 1(5)/2006
m.in. systematyczne zmniejszanie dotacji na utrzymanie polskich szkół), jest ona zła.
Działania władz litewskich w zakresie edukacji koncentrują się na kształtowaniu wśród
obywateli koherentnego obrazu historii Litwy oraz ich unifikacji językowej. Ten kierunek
działania obrazuje nakaz z 1992 r. w sprawie wycofania ze szkół podręczników wydanych
w Polsce (punktem newralgicznym były podręczniki do nauczania historii), a następnie
zaniechania wznowień polskojęzycznych wersji litewskich podręczników (s. 316).
Władze stwarzają też trudności w podejmowaniu przez młodzież polską studiów
wyższych lub w ogóle je uniemożliwiają. W konsekwencji polska młodzież, która winna być ostoją polskości, wynaradawia się i albo zostaje wtłoczona w kulturę litewską,
albo studiuje poza granicami Litwy, nie wiążąc z nią przyszłości. Również polskie szkolnictwo prywatne, obwarowane szeregiem wymogów, ma znikome szanse rozwoju.
Kolejne poruszone w książce zagadnienie dotyczy postrzegania przez Polaków i Litwinów działań i charakteru Armii Krajowej (rozdział ósmy, Kontrowersje wokół Armii Krajowej, wielkiego Wilna i wielkiego powiatu wileńskiego jako przykłady sprzeczności na tle narodowościowym). Stosunki polsko-litewskie, zarówno międzywojenne,
jak i okupacyjne, obfitowały w liczne napięcia, jednak to konflikt z okresu II wojny
światowej i działalność AK na Wileńszczyźnie są tendencyjnie oceniane przez Litwinów i wykorzystywane przez władze litewskie jako istotny element ideologii narodowej służący wzmacnianiu litewskiej tożsamości.
Zbigniew Kurcz zwraca uwagę na to, że w okresie zintensyfikowanej działalności
AK (jesień 1943–wiosna 1944), poza niemieckimi kolaborantami, nie odnotowano przypadków eksterminacji ludności litewskiej ani członków litewskich formacji
zbrojnych, których traktowano w sposób humanitarny (z reguły po rozbrojeniu wypuszczano ich na wolność) (s. 343). Tymczasem interpretatorzy litewscy zakorzeniają w świadomości społeczeństwa fałszywy obraz wydarzeń historycznych. Według
nich to AK współpracowała z Niemcami (choć faktem powszechnie znanym jest
kolaboracja władz litewskich i różnych formacji militarnych z hitlerowskim okupantem), była armią okupacyjną i dopuściła się aktów ludobójstwa (s. 348). W związku
z taką oceną działalności AK, jej byli żołnierze nie są uwzględniani przez władze litewskie w przydzielaniu dodatku kombatanckiego (choć otrzymują go nawet żołnierze radzieccy).
W rozdziale dziewiątym, Mniejszość polska w okowach Giedroyciowskeigo mitu, europejskiego paradygmatu i wewnętrznych waśni, autor ukazuje realia polskiej polityki
wschodniej. Szczególnie, zdaniem autora, szkodliwy dla polskiej mniejszości na Litwie (ale także na Białorusi i Ukrainie) oraz dla kształtowania przez władze RP polityki wschodniej wobec naszych wschodnich sąsiadów jest propagowany w Polsce
wschodni mit Jerzego Giedroycia (którego głosem przemawiała paryska „Kultura”
i jej wydawnictwa). Jak pisze Kurcz, mit ten wnosi założenie o konieczności współpracy z Litwą, Białorusią i Ukrainą w celu zminimalizowania zagrożenia rosyjskiego.
Polacy, w imię owego wyższego celu, winni wykazać daleko idącą wspaniałomyślność
wobec swoich sąsiadów i wspólnej z nimi przeszłości. Jedynie bowiem federacja środkowoeuropejska w sojuszu z zachodnioeuropejską może zagwarantować narodom
Europy Środkowo-Wschodniej odzyskanie i utrzymanie niepodległości (s. 376).
POLITEJA 1(5)/2006
Mniejszość polska…
519
Oznacza to de facto postulowanie całkowitego „odcięcia się” od przeszłości, zaniechania rozliczeń, do zaniechania rozliczeń krzywd, których doznali Polacy na
Wschodzie, oraz budowania wspólnej przyszłości na pogrzebaniu kwestii mniejszości
polskiej. O przyjęciu takiego założenia świadczy choćby treść wywiadu udzielonego
w 1991 r. przez J. Giedroycia, kiedy stwierdził on, że, pomijając względy historyczne
i sprawę mniejszości polskiej na Litwie, bez współpracy z Litwą nie jesteśmy w stanie rozwiązać np. problemu Okręgu Kaliningradzkiego (s. 391).
Autor zauważa także rażący dysonans między oficjalnymi, ocenianymi jako doskonałe, stosunkami polsko-litewskimi a rzeczywistą sytuacją polskiej mniejszości na
Litwie, której prawa są permanentnie łamane: wizyty obecnego prezydenta RP (mowa
o Aleksandrze Kwaśniewskim) na Litwie przypominają […] „wizyty przyjaźni” z czasów
radzieckich (s. 369). Nie przynoszą one żadnych działań na rzecz polskiej mniejszości
na Litwie, co jest konsekwencją mody na europejskie powszechniki i harmonijne wizje
mającego nastąpić porządku (s. 397).
Trudną sytuację Polaków na Litwie dodatkowo komplikuje brak wewnętrznej
konsolidacji. Można powiedzieć, że polskie środowiska jenoczą się obecnie wokół
politycznej triady, w której skład wchodzą:
– tradycyjni patrioci z ZPL (Związku Polaków na Litwie) i AWPL (Akcji Wyborczej Polaków na Litwie),
– „Europejczycy” związani z KPL (Kongresem Polaków na Litwie),
– zwolennicy PPL (Polskiej Partii Ludowej).
Abstrahując od kierunku obranego przez poszczególne organizacje, wewnętrzne
waśnie litewskiej polonii zdecydowanie zmniejszają siłę jej oddziaływania zarówno
na polskie władze, jak i na litewskich decydentów.
*
*
*
Książka Zbigniewa Kurcza jest niezwykle cenną publikacją, zarówno ze względu na
ważkość podejmowanego zagadnienia i ukazanie jego rozległego tła, jak i na rzetelność analizy, która została poparta szerokim kontekstem historycznym, politycznym i społecznym. Pozwala to nawet niezaznajomionemu z tematem czytelnikowi
na zrozumienie specyfiki stosunków polsko-litewskich i sytuacji polskiej mniejszości na Litwie. Cel, którym był opis położenia i przemian w obrębie polskiej mniejszości oraz wyjaśnienie złożoności jej egzystencji w niepodległym państwie litewskim, został więc przez autora osiągnięty. Metody badawcze zastosowane do badań
Polaków na Wileńszczyźnie (połączenie wywiadu swobodnego z obserwacją oraz
analizą dokumentów i danych statystycznych) pozwoliły na dość wierne odzwierciedlenie sytuacji i przemian polskiej mniejszości na Litwie. Zastrzeżenia budzi
fakt słabego wyesponowania przez autora hipotez oraz braku ich weryfikacji.
Dużą zaletą prezentowanej książki jest niewątpliwie kompleksowe podejście do
tematu. Autor wykazał się dużą znajomością obszernej literatury przedmiotu, a poszczególne zagadnienia omawiał zarówno z perspektywy polskiej, jak i litewskiej, unikając przy tym wartościowania. Podjął on kwestie o znacznej doniosłości dla Polaków
520
RECENZJE
POLITEJA 1(5)/2006
na Wileńszczyźnie, przedstawił ich największe problemy zarówno natury ekonomicznej, jak i bezpośrednio godzące w ich tożsamość narodową.
Ścierające się nacjonalizmy polski i litewski nie mają równych sił. Konflikt między
nimi, choć przebiega z różnym natężeniem, stanowi od wielu lat immanentną część litewskiej rzeczywistości. Minimalizacja „polskiego czynnika” jest jednym z priorytetów
władz litewskich, które podejmują skuteczne działania na rzecz spychania Polaków na
margines społeczeństwa litewskiego. Posługują się przy tym antypolską propagandą,
fałszowaniem historii, łamaniem konstytucyjnych praw mniejszości (formalnie ludności polskiej na Litwie, jako mniejszości, przysługuje wiele praw, w praktyce zaś nie
są one respektowane lub przestrzega się ich w bardzo małym stopniu).
W niepodległym, demokratycznym państwie, jakim jest Republika Litewska, Polacy dysponują quasi-wolnością, w każdym bowiem swoim działaniu uzależnieni są
od dobrej woli władz.
Ważną kwestią rozważaną przez Zbignewa Kurcza jest charakter polskiej polityki wobec Litwy (oraz pozostałych wschodnich sąsiadów Polski) i polskiej mniejszości mieszkającej w tym kraju, polityki, która jest prowadzona według Giedroyciowskich postulatów,
według skonstruowanego przez niego mitu wschodniego. Autor zaznacza, że jest ona
nieskuteczna i prowadzona ze szkodą dla Polaków na Litwie, a także na Ukrainie i Białorusi. Na szczególną uwagę zasługuje fakt, że problem działalności Jerzego Giedroycia
jest po raz pierwszy poruszany w polskiej literaturze naukowej (wcześniej czynił to wielokrotnie Ukrainiec W. Poliszczuk, którego prace dotyczące działalności nacjonalistów
ukraińskich, szczególnie OUN-UPA, są jednak w Polsce bojkotowane). I choć gdzieniegdzie widać jeszcze presję politycznej poprawności, podjęcie tak trudnego zagadnienia przez Kurcza toruje innym autorom drogę w dążeniu do obiektywizmu i przełamywania tabu związanego z politycznym paradygmatem Giedroycia i paryskiej „Kultury”.
Książka Zbigniewa Kurcza Mniejszość polska na Wileńszczyźnie stanowi w literaturze przedmiotu publikację ważną, podejmującą wszystkie istotne zagadnienia związane z mniejszością polską na Litwie. Trzeba żywić nadzieję, że o polskiej mniejszości
na Białorusi i Ukrainie również zostaną napiane podobne opracowania.
Mgr Agata KOTOWSKA, absolwentka socjologii Uniwersytetu Rzeszowskiego
(specjalność etniczno-kulturowa), obecnie doktorantka w Instytucie Socjologii UR.
Interesuje się problematyką etniczną, szczególnie stosunkami polsko-ukraińskimi,
socjologią polityki i globalizacją. Opublikowała m.in.: O lepszy świat (recenzja książki D. Olszewskiego); Polityczna Organizacja Świata – ustanowienie Rządu Światowego w perspektywie rozwoju duchowego człowieka, „Rocznik Naukowy IDŌ – Ruch
dla Kultury” 2005, t. 5; recenzję książki G. Babińskiego Metodologia a rzeczywistość
społeczna. Dylematy badań etnicznych, Kraków 2004 („Zeszyty Naukowe Instytutu
Socjologiczno-Historycznego UR” 2006); Przestępczość na Podkarpaciu. Wybrane
kategorie przestępczości na terenie województwa podkarpackiego w latach 1989-2000
(w druku); Wybory prezydenckie na Ukrainie w świetle wybranych artykułów polskiej
prasy (współautor, w druku).

Podobne dokumenty