strona 3 Plik:PDF

Transkrypt

strona 3 Plik:PDF
C
M
C
M
Y
K
Y
K
C
M
Y
K
LIPIEC 2004
Samoobrona na Mazowszu
www.samoobrona.org.pl
Do Ministra
Rolnictwa i Rozwoju Wsi
LISTA
LEPPERA
dokończenie ze str. 1
CZĘŚĆ VIII
MOWA DO OBRAZU, CZYLI DO ELIT
Z przemówienia w Sejmie
25 stycznia 2002 r.
Pamiętacie, jak podniósł się krzyk, gdy w toku ostatniej parlamentarnej kampanii wyborczej lider SLD Leszek Miller wspomniał o ludziach, którzy grzebią w śmietnikach w poszukiwaniu odpadków nadających się do zjedzenia i ubrania?! Nieprawda! - krzyczano.
Tani populizm! Chwyt poniżej pasa! Wyborcza retoryka! Byłem jednym z nielicznych,
którzy wtedy nie zaprzeczali i dziś nie zaprzeczają. Jak bowiem mógłbym zaprzeczać,
skoro podczas moich podróży po Polsce ciągle natykam się na takich, którzy przeszukują śmietniki. Kiedyś podszedłem do jednej
kobiety, wcale nie staruszki, która upychała
w torbie to, co wyjęła z osiedlowego śmietnika. Chciałem porozmawiać - przecież nie po
to, by pozyskać sympatyczkę Samoobrony,
czyli jeszcze jeden głos w wyborach, ale by
posłuchać jednej ludzkiej historii, która czasem więcej mówi o kraju niż wiele książek,
artykułów czy audycji w telewizji.
Kobieta spuściła głowę, oblała się rumieńcem. Zacząłem ją pocieszać.
- Myśli pan, że za siebie się wstydzę? - zapytała, strząsając moją rękę z ramienia. - Ja
nic złego nie robię i nigdy nie zrobiłam. Pracowałam, wychowywałam dzieci, po śmierci
męża samotnie. Gdy najstarszy syn dorósł i
zapytał, gdzie ma pójść do pracy, jeśli w mieście panuje 30-procentowe bezrobocie i nikt
go nie chce, rozłożyłam tylko ręce. Bo nie
miałam oszczędności, żeby mu je dać i zachęcić do otwarcia jakiegoś prywatnego interesu. Nie miałam nawet na łapówkę dla kierownika w zakładach ciepłowniczych, który
dał do zrozumienia, że za 10 tysięcy załatwi
dla syna pracę za tysiąc dwieście brutto miesięcznie. A potem syn poszedł do więzienia,
bo z kolegą okradł kiosk. Złapali go na jednej
kradzieży, przypisali wszystkie inne w okolicy. Nie, nie pochwalam tego, co zrobił, nie
tłumaczę go, przeciwnie, oskarżam surowiej
niż sąd. Oskarżam też siebie, że nie umiałam
tak go wychować, żeby nie sięgał po cudze
nawet wtedy, gdy nie ma co jeść. Aż wreszcie
zwolniono mnie z pracy, bo przecież matka
kryminalisty nie powinna sprzątać w szkole. Jaki to przykład dla młodzieży? Dlatego
dziś muszę chodzić po śmietnikach, bo jeszcze dwoje na wychowaniu zostało. I nie wstydzę się za siebie...
Łzawa historyjka, pomyślicie? Nie do
końca prawdziwa, bo przecież nigdy nie ma
tak, że ktoś niewinny idzie do więzienia, a
kogoś innego wyrzuca się z pracy. Tak? To
popatrzcie wokół siebie. Ile takich historii
znacie? Ile z nich wydarzyło się w bliższej i
dalszej rodzinie, przyjaciołom, znajomym? O
ilu czytaliście w gazetach?
Ja takich historii znam tysiące. Opowiedzianych, opisanych w listach. Takich historii jest w Polsce 3 miliony - tyle, ilu jest bezrobotnych.
Kobieta z Elbląga, z którą rozmawiałem
nieopodal śmietnika osiedlowego, powiedziała mi, że nie zamierza głosować ani na
Samoobronę, ani na żadną inną siłę polityczną. Ani bowiem lewica, ani prawica nie odda jej tego, co straciła. Nikt nie odda wolności jej synowi, nikt nie odda jej pracy, a nade wszystko nikt nie spowoduje, żeby w jej
domu znów zagościła nadzieja. Wobec takich spraw można pozostawać obojętnie cynicznym (z wypowiedzi liberałów można sądzić, że biedni są tylko ci, którym nie chce
się pracować - ostatnio Janusz Lewandowski
błysnął taką „prawdą” w wywiadzie dla Gazety Wyborczej), wykorzystywać je w kampaniach wyborczych (SLD najwięcej mówi
o biedzie i bezrobociu zawsze przed wyborami, nigdy nie po nich) lub bezradnie rozkładać ręce (odnoszę wrażenie, że mistrzami
świata w rozkładaniu rąk są działacze PSL).
Można też bez przerwy o tym mówić, wpływać na sumienia polityków i mediów, można układać plany wyjścia z błędnego koła dobrze scharakteryzowanego przez stare przysłowie w nowym brzmieniu: „Dlaczegoś
biedny? Boś bezrobotny. A dlaczegoś bezrobotny? Boś biedny”. Samoobrona ma takie
plany ratunkowe i chce je urzeczywistniać na
każdym szczeblu władzy.
Cdn.
Miękkie owoce - twarde (o)ceny
C
M
Y
K
Zaczął się sezon na maliny i
wiśnie, czyli czas, kiedy mieszczuchy mają okazję do zrobienia owocowych zapasów na zimę. Niestety, ta obiecująca perspektywa nie jest już tak radosna dla samych hodowców owoców miękkich. Cena tych darów
natury w punktach skupu spadła do skandalicznej wysokości. W skupach za kilogram maliny oferuje się 1,30 zł, za porzeczkę 0,25 zł, a za wiśnię 0,85
zł. Nie ma się czemu dziwić, że
ta sytuacja doprowadziła do furii sadowników, którzy zaczęli
blokować miejsca skupu.
— Cała akcja rozpoczęła się w Józefowie, gdzie około 300 rozsierdzonych obecną sytuacją sadowników zebrało się, aby omówić dalszy
plan działań — mówi Sławomir Kępczyk radny powiatu
lipskiego z Samoobrony, który
razem z radnym sejmiku mazowieckiego Marianem Laso-
3
tą reprezentował samorząd. —
Akcja pomału zaczęła nabierać tempa, a do zainicjowanego przez nas protestu przyłączyli się także związkowcy z
innych central.
Zawiązany komitet protestacyjny doprowadził do demonstracji przed Ministerstwem Rolnictwa w Warszawie. W akcji wzięli udział posłowie Samoobrony, którzy w
powyższej sprawie rozmawiali z ministrem rolnictwa Wojciechem Olejniczakiem.
— Sadownicy podjęli zobowiązanie, że nie będą zrywać wiśni, ponieważ jest to
nieopłacalne. Obecna sytuacja jest efektem zmowy przetwórców i eksporterów tych
owoców przeciwko naszym
sadownikom. Należy zablokować import tych owoców
z krajów pozaunijnych, np.
Chin. Wtedy ceny skupu powrócą do normalności. Pro-
szę zwrócić uwagę, że cena na
europejskich giełdach rolnych
odpowiada wielkości popytu i
wynosi np. we Francji 35–37 zł
za kilogram malin. Dlaczego u
nas jest inaczej?— pyta poseł
z Klubu Parlamentarnego Samoobrony Alfred Budner.
Dopiero na wniosek poseł Wandy Łyżwińskiej w tej
kwestii minister rolnictwa
skierował sprawę do Urzędu
Ochrony Konkurencji i Konsumentów.
— Cały protest odbył się
jednak w sumie za późno —
twierdzi Kępczyk. — Rolnicy
wciąż mieli nadzieję, że odbiją się na następnych zbiorach
owoców. Nieudolność rządu
pokazała jednak, że te oceny
były nietrafne. Czas teraz, aby
wszyscy rolnicy podjęli rzuconą przez nieuczciwe firmy
skupowe rękawicę i zaczęli
tworzyć grupy producenckie.
Tylko one są w stanie stworzyć realną grupę nacisku.
Cała ta sytuacja pokazuje,
ile warte były deklaracje i oceny ministra rolnictwa Wojciecha
Olejniczaka. Butny urzędnik
chwalił się rzekomo dobrą sytuacją rolnictwa po wejściu Polski
do UE i nieudolnie podważał realne prognozy Samoobrony.
— Młody jest. Może się
jeszcze wyrobi, szkoda tylko, że
kosztem bytu polskich sadowników — podsumowuje smutno
jeden z uczestników protestu.
Marcin Domagała
WOJCIECH
OLEJNICZAK
Pan Wojciech Olejniczak
Minister Rolnictwa
i Rozwoju Wsi
Czy jest Pan świadomy, że
swoją kłamliwą wypowiedzią
ośmiesza Pan nie tylko własną
osobę, ale również urząd, który Pan sprawuje oraz cały Rząd
Rzeczypospolitej, bowiem nie
znajdzie Pan żadnych dowodów
na potwierdzenie swoich słów?
Czy ma Pan świadomość,
że wygłaszając fałszywe „teorie” na temat rzekomej nadzwyczajnej koniunktury w rolnictwie przyczynia się Pan do
uruchomienia mechanizmów
ograniczających dochody całej
rzeszy gospodarstw rolnych?
Czy ma Pan świadomość,
że poprzez swoje nieodpowiedzialne wypowiedzi, podsyca
Pan oczekiwania inflacyjne dając Radzie Polityki Pieniężnej
nieprawdziwe argumenty dla
drastycznego podniesienia stóp
procentowych powyżej oczekiwań analityków, wręcz wymuszając na RPP takie szkodliwe
działania?
Czy ma Pan świadomość,
że głosząc nieprawdziwe „teorie” o gwałtownym wzroście
dochodów gospodarstw rolnych
przyczynia się Pan do uruchomienia spirali wzrostu cen na
środki do produkcji rolnej?
Czy ma Pan świadomość,
że porównując dotychczasowe
ceny na środki do produkcji rolnej z lat 2003-2004 oraz obserwując niebezpieczną dynamikę ich wzrostu, obecny poziom
dopłat bezpośrednich nie będzie w stanie zrekompensować
wzrostu kosztów produkcji rolnej w roku 2004?
Czy Panu wiadomo, że porównując lata 2003 i 2004 nastąpił wzrost cen na następujące artykuły do produkcji rolnej? Podaję tylko kilka przykładów:
1. Benzyna E 95 o 40,74%;
2. Olej napędowy o 35,37%;
3. Materiał siewny od 9,02%
do 35,14%;
A DAM
OŁDAKOWSKI
LESZEK
KUMOREK
4. Nawozy
sztuczne
od
12,23% do 31,08%;
5. Pasza dla drobiu od 13,79%
do 26,04%;
6. Środki ochrony roślin od
11,23% do 38,60%.
Czy ma Pan świadomość,
że rozpowszechniając nieprawdziwe „teorie” o nadzwyczajnym bogactwie rolników przyczynia się Pan do gwałtownego
wzrostu detalicznych cen żywności w polskich sklepach?
Prowadząc
obrzydliwą,
kłamliwą, nie liczącą się ze
skutkami społecznymi i ekonomicznymi kampanię przeciwko Samoobronie, pośrednio przyznał Pan, że rolnictwo
polskie było dotychczas metodycznie niszczone, między innymi wskutek zawierania przez
Rząd RP niekorzystnych dla
polskich producentów i eksporterów rolnych umów międzynarodowych. Taką niekorzystną umową międzynarodową,
ograniczającą rozwój polskiego
rolnictwa był Układ Stowarzyszeniowy z Unią Europejską.
Gdyby rząd, podpisując Układ,
wystarczająco zadbał o interesy polskich producentów i eksporterów rolnych, to obecnie
poziom produkcji rolnej byłby
na wiele wyższym poziomie.
Nastąpiłoby wówczas szybkie unowocześnienie gospodarstw rolnych. Nie nastąpiłby upadek przemysłu i rzemiosła pracującego na rzecz i wokół rolnictwa, a zamożność polskiej wsi znacząco wpłynęłaby
na ograniczenie nędzy i bezrobocia w Polsce. Ponadto nie doszłoby do zbrodni w postaci likwidacji Państwowych Gospodarstw Rolnych, a gehenna ich
byłych pracowników nie miałaby miejsca.
Panie Ministrze!
Co stało na przeszkodzie,
aby do Układu Stowarzyszeniowego dołączono zapisy umożliwiające eksport polskich produktów rolnych do Unii Europejskiej chociażby na takich samych, choć również nie do końca sprawiedliwych, zasadach,
jak dzieje się to obecnie - po 1
maja 2004 r.?
To fakt, że dotychczas w
Polsce żaden rząd nie poniósł
odpowiedzialności za zawarcie niekorzystnych umów międzynarodowych, które skutkowały niekorzystnym rozporządzeniem majątkiem Skarbu
Państwa lub majątkiem obywateli polskich. To się jednak
zmieni. Polityczna hucpa, ja-
ką zademonstrował Pan Minister przekonuje Polaków, że odpowiedzialni za cywilizacyjną
degradację Polski winni stanąć
przed polskim wymiarem sprawiedliwości. Czym prędzej to
nastąpi, tym lepiej dla Polski
- innym ku przestrodze, aby w
służbie publicznej pokusa osobistych lub partyjnych korzyści
nie przesłaniała nikomu powinności obrony naszych narodowych interesów. Aby nikt, kto
pełniąc służbę publiczną, działał lub działa na szkodę interesów państwa polskiego nie pozostał bez kary.
Panie Ministrze!
Czy znane są Panu przepisy polskiego prawa, zgodnie z
którymi:
„Kto, w celu osiągnięcia
korzyści majątkowej, doprowadza inną osobę do niekorzystnego rozporządzenia własnym
lub cudzym mieniem za pomocą wprowadzenia jej w błąd albo wyzyskania błędu lub niezdolności do należytego pojmowania przedsiębranego działania, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do
lat 8”(art. 286 Kk) oraz
„Kto, będąc upoważniony do występowania w imieniu Rzeczypospolitej Polskiej
w stosunkach z rządem obcego
państwa lub zagraniczną organizacją, działa na szkodę Rzeczypospolitej Polskiej, podlega
karze pozbawienia wolności od
roku do lat 10” (art. 129 Kk)?
Wobec powyższego, czy nie
uważa Pan, że osoby odpowiedzialne za uzyskanie w ostatnich latach przez Polskę niekorzystnych, nierównoprawnych
w stosunku do innych krajów
warunków dla funkcjonowania polskiego rolnictwa, osoby
działające faktycznie na szkodę polskiego rolnictwa, powinny stanąć przed sądem, a Pan
jako odpowiedzialny urzędnik
państwowy winien ten cel zrealizować?
Czy nie uważa Pan, że
obrona przez Pana osób odpowiedzialnych za regres polskiego rolnictwa poprzez oskarżanie innych o ich niegodziwe
działania, stawia Pana w roli
współwinnego?
Czy w imię partykularnych, niejasnych, partyjnych
interesów warto brać na siebie
i swoje sumienie tak wielką odpowiedzialność?
Andrzej Lepper
Warszawa, dnia 6 lipca 2004 r.
Komentarz posła Adama Ołdakowskiego z Klubu Parlamentarnego
Samoobrona RP:
Minister twierdzi, że polscy rolnicy już zarobili na wejściu Polski do UE. Ma rację — zarabiali może przez 3 tygodnie. Tymczasem co z polskim zbożem? Cena za pszenicę to obecnie ok. 380 zł, a minister radził, aby je przechowywać do
czasu, aż ceny skupu wzrosną na jesieni i w zimie. Niech zatem pan Olejniczak
da odpowiedź, z czego rolnicy mają spłacić kredyty? Skąd wezmą środki na
przygotowanie się do następnego sezonu? Przecież opłaty za przechowanie zboża pochłoną naddatek z wyższej ceny skupu interwencyjnego. Siwych włosów
mi przybywa, gdy słyszę takie tłumaczenie tego dorosłego dziecka.
Komentarz Leszka Kumorka, sadownika, Prezesa Gminnego Oddziału Związku Sadowników RP w Jasieńcu, Przewodniczącego grójeckiej Samoobrony:
Kolejny minister ma znów marną wiedzę i pamięć. Związek Sadowników wysłał do jego poprzednika Jarosława Kalinowskiego pismo w tej sprawie, ale
oprócz tradycyjnie pustych zapewnień PSL-u nie odniosło ono żadnego skutku. W styczniu pan Olejniczak chwalił sadowników, że korzystają z SAPARDu, dzięki czemu otrzymają wyższe ceny za swoje produkty — kolejny typowy
SLD-owski strzał w płot. Sadownicy wpadli w pułapki kredytowe, ponieważ
wskutek niskich cen nie są w stanie spłacać zaciągniętych kredytów.
W rozmowach na proteście pod Ministerstwem Rolnictwa pan Olejniczak
przyznał, że w negocjacjach zabrakło problemu dopłat dla sadowników. Pytam — kto jak nie SLD negocjował te dopłaty!? Jest to kolejny przykład niekompetencji, który udowadnia, że na czele ministerstwa stoi marionetka unijnych urzędników, którzy chcą zniszczyć jednego z największych producentów owocowych na świecie, aby ułatwić zbyt towarów własnym rolnikom.