Bagaż odnaleziony – pdf do pobrania
Transkrypt
Bagaż odnaleziony – pdf do pobrania
anna miodyńska bagaż odnaleziony czyli o przygotowaniach do wystawy wszystkie fot. w artykule: anna wiatr Kiedy pani Eugenia wprowadziła się do mieszkania na 3. piętrze krakowskiego bloku, postanowiła, że będzie to jej miejsce. Od Warszawy, krainy dzieciństwa i młodości, dzieliło ją wtedy morze czasu, wydarzeń i goryczy. Nowe lokum miało stać się domem już na zawsze. I tak powstał obszar eksterytorialny, który dziś, na podobieństwo ambasady, reprezentuje przedwojenną Warszawę. Nie chodzi tu o świątynię czasu minionego, o sentymentalny zbiór pamiątek. Powstanie nie pozwoliło im przetrwać. Sprzęty jedynie przypominają tamten utracony dom. Mieszkanie zwane przez właścicielkę „dziuplą” odzwierciedla bardziej porządek świata niż jego materialność; porządek świata rozumianego jako ojczyzna, czyli – według definicji pani Eugenii – jako „bycie u siebie”. 30 Mieszkanie to przestrzeń ładu i znaczeń. „Porządek, który mam w sobie, musi być i na zewnątrz” – powiada mieszkanka „dziupli” i dodaje – „Zwłaszcza starszy człowiek musi mieć szacunek dla przestrzeni i dla ludzi wokół”. Co to znaczy? „To znaczy, że filiżanka ma być umyta i na swoim miejscu. To znaczy, że przechodzę przez zebrę, bo ktoś ją dla mnie wymalował”. Ciekawe, prawda? Szacunku zwykle wymagamy od młodzieży. Znaczenie uporządkowanych sprzętów zna tylko ich właścicielka: może czasem nam coś zdradzić, ale rzeczy w mieszkaniu żyją tylko dzięki niej, bowiem tylko ona zna ich opowieść. Po co człowiekowi takie miejsce, które staje się enklawą kraju dzieciństwa, miejsce, gdzie życie zatacza koło? To jest miejsce przystosowane do tego, żeby wspierać samotność – jakże częsty komponent starości. Chodzi jednak o samotność dojrzałą, na której jakość pracuje się latami. Kraj dzieciństwa mieszkańcy Nowej Huty przywieźli w bagażu: to przedmioty codziennego użytku, fotografie, zwyczaje, lęki i radości. Często własnoręcznie budowali swoje nowe domy, zapełniając ich wnętrza według nowych mód. „Bagaż pamięci” leżał na zapomnianej półce, czekając na swój czas. Przez lata pracy i zmagań z trudną materią socjalistycznego miasta ważniejsze niż odległe dzieciństwo było to, dokąd ich te wysiłki doprowadzą. Owo „dokąd” – cel niejasno określony – ważne jest dziś dla ich nastoletnich wnuków, marzących o wyjeździe z Nowej Huty do ziem ciekawszych i szczęśliwszych. W filiżance, zdjęciu, religijnym obrazku czy ustawieniu stołu trwa pamięć Lwowa, Zagłębia albo Wytrzyszczki – małej wioski w Beskidzie Wyspowym. Fartuch od paradnego stroju mamy czy własne buty ślubne sprzed prawie półwiecza są przechowywane, bo odmierzają czas i drogę – podstawowe wyznaczniki porządku ludzkiego życia. Dla jednego z pierwszych mieszkańców Nowej Huty – członka społeczności romskiej – kraj dzieciństwa to bardziej etos własnego środowiska, muzyka i relacje rodzinne niż miejsce na mapie. Centrum małego mieszkania na nowohuckim osiedlu staje się gitara, bo muzyka określa życie lokatora. • Uczestnicy projektu „Bagaż odnaleziony” to sześć pań i czterech panów, emerytowanych mieszkańców Nowej Huty, którzy przyjechali tu z tych samych powodów, dla których młody wschodni Europejczyk wyrusza dziś do Londynu czy Wiednia. Opuszcza 31 Projekt „Bagaż odnaleziony” jest jednym z trzech modułów programu „nowa_huta.rtf”, realizowanego przez Małopolski Instytut Kultury w Krakowie w ramach wspieranego przez fundację Kultura 2000 europejskiego grantu „Dziedzictwo. Pamięć. Społeczność lokalna”. Ponieważ ta największa dzielnica Krakowa doczekała się licznych opracowań i komentarzy zewnętrznych, a przy okazji obrosła w rozmaite stereotypy, realizatorzy programu zaproponowali wypowiedzenie się na temat Nowej Huty samym jej mieszkańcom. Oprócz wystawy, w ramach programu powstała książka zawierająca rozmowy z mieszkańcami, plakaty zaprojektowane na podstawie tych rozmów oraz raport na temat przestrzeni społecznej najstarszych osiedli. Wszystkie te ogniwa łączą się w opowieść Nowej Huty o sobie. http://bagazodnaleziony.w.interia.pl 32 widnokrąg dzieciństwa, przeżywa trudy drogi i adaptacji, nim wreszcie uda mu się nowe siedlisko oswoić. Ma już dwie ojczyzny, dwa doświadczenia zakorzenienia, dwie perspektywy – jest przez to bogatszy. Ale jest jeszcze cena rozłąki, jest jeszcze niepokój: czy „nowy” znaczy „lepszy”? Pomysł projektu nieprzypadkowo powstał w Nowej Hucie: mieszkańcy ponad pięćdziesięcioletniego miasta – dziś już dzielnicy Krakowa – pochodzą z miast i wsi polskich, ukraińskich, litewskich czy nawet greckich. Także ci, których dziadkowie urodzili się przed wojną w Mogile lub Czyżynach, czyli wsiach wywłaszczonych pod budowę Nowej Huty, wywodzą swój rodowód ze świata w niczym nie przypominającego wzorcowego miasta Polski Ludowej. „Heterogeniczność” stanowi więc niewątpliwy wyróżnik nowohuckiej społeczności. Jeśli pojęcia „małej ojczyzny” i „zakorzenienia” nie są „dinozaurami współczesnej świadomości” (czego obawia się Stefan Chwin w wydanych niedawno „Kartkach z dziennika”), to tę właśnie „wielokorzenność” możemy poczytać sobie za element nowohuckiej tożsamości. Ekspozycja „Bagaż odnaleziony”, przygotowywana obecnie w nowohuckim oddziale Muzeum Historycznego Miasta Krakowa w ramach projektu o tej samej nazwie, jest próbą opisania duchowej i fizycznej podróży z utraconej ojczyzny dzieciństwa do nowego domu. Autorami są wspomniani mieszkańcy Nowej Huty należący do pokolenia jej budowniczych oraz nadający ich opisowi odpowiednią formę młodzi plastycy. Planowaną na maj 2006 wystawę poprzedził półtoraroczny okres przygotowań. Zespół Małopolskiego Instytutu Kultury zorganizował dla zaangażowanych w projekt seniorów spotkania, warsztaty plastyczne i wspólne oglądanie spektakli Tadeusza Kantora połączone z rozmową. Potem przyszedł czas na indywidualną pracę z każdym z dziesięciu uczestników projektu – a jednocześnie współtwórców ekspozycji. Polegała ona na badaniu domowych archiwów w poszukiwaniu elementów, z których następnie miała powstać narracja wystawy. Działania te pozwoliły m.in. odnaleźć przedmioty przechowujące pamięć krain dzieciństwa, ustalić ich miejsca w nowej ojczyźnie, zebrać dźwięki i motywy zdobnicze charakterystyczne dla ojczystych stron przybyszów. Przedmioty wypełnią szuflady stołu stanowiącego centrum ekspozycji. Fotografie z przeszłości – zestawione z fotografiami „jednego dnia dzisiaj” wykonanymi przez uczestników projektu – staną się kanwą opowieści filmowej wyświetlanej na ścianie za stołem. Galeryjna i surowa przestrzeń nowohuckiego oddziału MHK, przystosowana do częstych zmian ekspozycji, sama w sobie sterylna i bez specyficznego charakteru, może wchłonąć różne treści. Na czas wystawy ma się przekształcić w symboliczną przestrzeń domu: tego opuszczonego i tego nowego, ale już oswojonego. W szczególny sposób uczestniczy w tworzeniu tej wystawy trzecie pokolenie mieszkańców Nowej Huty. Kurator wystawy poprosiła ich o komentarz do opowieści dziadków. Grupa licealistów zapisała swoje opinie na temat „wyruszenia w świat” na foliowych ekranach zawieszonych w oknach galerii. Uniwersalność zjawiska opuszczenia rodzinnego domu czyni nastolatka uczestnikiem tego rytuału jeszcze zanim postanowi, dokąd odejdzie z Nowej Huty. Co ze sobą zabierze? Może jego bagaż to po prostu balast? Czy za pięćdziesiąt lat w odległym zakątku świata ktoś u schyłku życia odtworzy Nową Hutę w swoim mieszkaniu? Pytanie o dom będzie nam towarzyszyć przez cały czas pobytu w muzeum. Przewidziano tu także miejsce na komentarz zwiedzającego: dopisanie się do listy przybyszów jest symbolicznym włączeniem się w obręb wspólnoty, a często też refleksją nad osobistym: „skąd jestem?”. Obrazy, teksty i dźwięki, które składają się na wystawę, zostały nie tylko udostępnione, ale również wypracowane przez uczestników projektu. Koncepcja wystawy, chociaż zrealizowana przez profesjonalistów, jest owocem wspólnej pracy organizatorów i nowohuckich seniorów; artyści nadają jedynie ich komunikatowi taką formę, która będzie czytelna i jednocześnie atrakcyjna dla odbiorcy. Ten ostatni zaś – „zakorzeniony” czy „bez korzeni” – jest zaproszony do uczestnictwa w refleksji nad porzucaniem i budowaniem domu, a zwłaszcza nad trudno definiowalną „pamięcią domu ojczystego”, którą wieziemy w swoim bagażu. 33