Nie musisz wszystkiego rozumieć, wystarczy, że wszystko co Bóg
Transkrypt
Nie musisz wszystkiego rozumieć, wystarczy, że wszystko co Bóg
DWUTYGODNIK ORDYNARIATU POLOWEGO WOJSKA POLSKIEGO Fot. Anna Tokarska Rok XVII nr 11 (360) 1-15 czerwca 2008 r. Nie musisz wszystkiego rozumieć, wystarczy, że wszystko co Bóg daje, kochasz. Stefan Kardynał Wyszyński Z nauczania Koœcio³a Katolickiego Kult Serca Jezusowego Drodzy bracia i siostry, w tę dzisiejszą niedzielę, która zbiega się z początkiem czerwca, chciałbym przypomnieć, że miesiąc ten tradycyjnie poświęcony jest Sercu Chrystusa, symbolowi wiary chrześcijańskiej, szczególnie drogiemu tak ludowi, jak mistykom i teologom, ponieważ w sposób prosty i autentyczny wyraża on „dobrą nowinę” miłości, streszczając w sobie tajemnicę Wcielenia i Odkupienia. W ubiegły piątek obchodziliśmy uroczystość Najświętszego Serca Jezusa – trzecie i ostatnie święto po okresie Wielkanocy, po Trójcy Przenajświętszej i Bożym Ciele. Kolejność ta każe myśleć o ruchu ku środkowi: ruchu ducha, którym kieruje sam Bóg. Albowiem z nieskończonego widnokręgu swej miłości Bóg zechciał wkroczyć w granice historii i ludzkich uwarunkowań, przyjął ciało i serce; tak byśmy mogli rozważać i spotkać nieskończoność w skończoności, niewidzialną i niewyrażalną Tajemnicę w ludzkim Sercu Jezusa z Nazaretu. W swej pierwszej encyklice na temat miłości punktem wyjścia było właśnie spojrzenie na przebity bok Chrystusa, o którym mówi Jan w swojej Ewangelii (por. 19, 37; Deus caritas est, 12). To centrum wiary jest także źródłem nadziei, w której zostaliśmy zbawieni, nadziei, którą uczyniłem przedmiotem drugiej encykliki. Liturgia Koœcio³a 22 Czerwca – XII Niedziela Zwykła [Mt 10, 26-33] Każda osoba potrzebuje jakiegoś „centrum” własnego życia, źródła prawdy i dobra, z którego można by czerpać w zmiennych sytuacjach i codziennym trudzie. Każdy z nas, gdy zatrzymuje się w ciszy, potrzebuje usłyszeć nie tylko bicie własnego serca, ale znacznie głębiej, jeszcze pulsowanie godnej zaufania obecności, postrzeganej zmysłami wiary, a mimo to znacznie bardziej rzeczywistej: obecności Chrystusa, serca świata. Wzywam zatem każdego, by odnowił w czerwcu swe nabożeństwo do Serca Chrystusa, dowartościowując też tradycyjną modlitwę ofiary dnia i pamiętając o intencjach, zaproponowanych przeze mnie całemu Kościołowi. Liturgia wzywa nas, byśmy czcili obok Najświętszego Serca Jezusa Niepokalane Serce Maryi. Zawierzajmy się Jej zawsze z wielką ufnością. Raz jeszcze chciałbym prosić Maryję Pannę o macierzyńskie wstawiennictwo za mieszkańców Chin i Mianmaru, dotkniętych klęskami żywiołowymi oraz za tych, którzy przeżywają liczne sytuacje bólu, choroby, nędzy materialnej i duchowej, jakie znaczą drogę ludzkości. Benedykt XVI, Watykan, 1 czerwca 2008 r. „...Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało...” Jezus wzywa nas do opowiedzenia się komu my chcemy się przypodobać – Bogu czy ludziom? Jako prawdziwi Chrześcijanie mamy prawo i obowiązek w otwarty sposób głosić i strzec tajemnic wiary, nie zważając na przeciwności ze strony innych. Jednak czy zawsze wartości duchowe są w naszym życiu nadrzędne i czy w swym postępowaniu nie kierujemy się często naszą ludzką logiką, a nie Bożą miłością? Patronem dnia jest św. Tomasz More, męczennik, patron polityków. 24 Czerwca – Uroczystość Narodzenia św. Jana Chrzciciela [Łk 1, 57-66.80.] „... Kimże będzie to dziecię, bo istotnie ręka Pańska była z nim...” Bóg działa w naszym życiu liczne cuda. Nawet podeszła wiekiem Elżbieta zostaje matką Jana, który będzie zwiastował nadejście Mesjasza. Wydawać by się mogło, że tak po ludzku już nic w naszym życiu zmienić się nie może. Jednak sami nie wiemy co Bóg zapisał dla nas w swych planach i jaką misją nas obdarzy tak, jak wybrał Świętego Jana. Jako herold Mesjasza Jan podkreślał z naciskiem, że nie wystarczy przynależność do pokolenia Abrahama, ale trzeba czynić owoce pokuty, trzeba wewnętrznego przeobrażenia. 29 Czerwca – Uroczystość Św. Apostołów Piotra i Pawła [Mt 16, 13-19] „... Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego...” Jezus pokazuje nam, jak wielką wagę przykłada do wypowiedzi swych uczniów. Chociaż jest Bogiem i wie wszystko, to jednak z wielkim szacunkiem przysłuchuje się wypowiedziom swych uczniów, dając tym samym wyraz pełnej akceptacji. Również i my poprzez naszą postawę mamy przyczyniać się do wzmocnienia naszego kościoła, którym dla nas jest nasza parafia, aby tu w najbliższym gronie stawać się opoką na wzór Świętego Piotra. PAPIESKIE INTENCJE MISYJNE NA CZERWIEC Aby Międzynarodowy Kongres Eucharystyczny w Quebecu w Kanadzie bardziej uświadomił, że Eucharystia jest sercem Kościoła i źródłem ewangelizacji. 2 Na okładce: Biskup Płoski udziela sakramentu kapłaństwa diakonowi Maciejowi Śliwie, Katedra Polowa, 24 maja 2008 roku. List Biskupa Polowego Wojska Polskiego przed uroczystościami beatyfikacyjnymi ks. Michała Sopoćki Od Księdza Michała Sopoćki uczmy się czynu opartego na mocnym fundamencie wiary 28 września br. odbędzie się beatyfikacja Sługi Bożego ks. Michała Sopoćki. Jako spowiednik i kierownik duchowy siostry Faustyny, był bezpośrednio związany z tajemnicą objawień Jezusa Miłosiernego. Dziełu Bożego Miłosierdzia poświęcił niemalże całe swe życie. Przez 13 lat był kapelanem wojskowym pełniącym posługę na froncie w 1919 roku oraz w jednostkach wojskowych w Warszawie, a później w Wilnie. Uroczystości beatyfikacyjne są okazją, aby przybliżyć życie i dzieło tego kapłana w diecezji wojskowej, która otrzymuje wzór do naśladowania i inspirację do przemyślenia posługi duszpasterskiej wśród mundurowych i ich rodzin. 1. Ofiarny kapelan Wojska Polskiego Ksiądz Sopoćko urodził się w Juszewszczyźnie, w powiecie oszmiańskim, na Wileńszczyźnie. Po ukończeniu szkoły miejskiej w Oszmianie wstąpił w 1910 roku do Seminarium Duchownego w Wilnie, gdzie w roku 1914 otrzymał święcenia kapłańskie. Przez cztery lata pracował jako wikariusz w Taboryszkach (1914-1918), następnie trzynaście lat jako kapelan Wojska Polskiego w Warszawie i Wilnie (1918-1932). Wychowany w kościelnych i narodowych tradycjach, otwarty na sprawy swej Ojczyzny, jako Polak i kapłan zgłosił się jako ochotnik do duszpasterstwa wojskowego. Biskup Polowy Wojska Polskiego Stanisław Gall mianował go kapelanem wojskowym, nadając mu stopień kapitana i skierował do posługi duszpasterskiej przy organizującym się wówczas w Warszawie Szpitalu Polowym nr 12. Tymczasem z frontu dochodziły informacje o potrzebie kapelanów do obsługi duszpasterskiej rozmieszczonych tam oddziałów. Ksiądz Sopoćko poprosił o skierowanie go na front. Otrzymał zgodę i został przeniesiony do Wileńskiego Pułku Strzelców, gdzie niezwłocznie rozpoczął posługę duszpasterską wśród walczących na froncie żołnierzy. Do obowiązków ks. Sopoćki należało sprawowanie Mszy św. i nabożeństw oraz słuchanie spowiedzi, do której przystępowało bardzo wielu żołnierzy. Udzielał pomocy rannym, którzy z powodu braku szpitala znajdowali się w bardzo trudnych warunkach. Po długim przemarszu z powierzonymi swojej duszpasterskiej pieczy oddziałami, ks. Sopoćko zaczął odczuwać dolegliwości zdrowotne. Zachorował na tyfus plamisty i został skierowany na leczenie do szpitala wojskowego. Pomimo złego stanu zdrowia pomagał w duchowej opiece nad chorymi. Po zakończeniu leczenia w sanatorium Czerwonego Krzyża w Warszawie, przydzielono mu funkcje kapelana wojskowego w Warszawie. Biskup Stanisław Gall powierzył mu troskę duszpasterską wśród żołnierzy przebywających w Obozie Szkoleniowym Saperów w Warszawie, pełniących służbę w Urzędzie Gospodarczym i w I Pułku Saperów na Marymoncie. Do jego obowiązków należały: cotygodniowe pogadanki religijno-moralne dla oficerów i podoficerów z różnych formacji oraz obsługa dwóch szpitali wojskowych. W ramach prowadzonych wykładów poruszał zagadnienia z dogmatyki i historii Kościoła, omawiał katechizm oraz podejmował aktualne tematy dotyczące służby wojskowej. Poruszana przez niego na wykładach problematyka religijno-moralna i patriotyczna była wysoko ceniona i gromadziła wielu słuchaczy. W październiku 1919 roku, mimo trwającej wojny, wznowiono działalność Uniwersytetu Warszawskiego. Ksiądz Sopoćko podjął studia z teologii moralnej oraz z prawa i filozofii. Od tego momentu musiał dzielić swój czas na studia i posługę w wojsku. Zajął się dodatkowo organizowaniem działalności społecznej. Czuwał nad funkcjonowa- niem: Bratniej Pomocy Żołnierskiej (był jej prezesem), gospody żołnierskiej oraz szkoły dla osieroconych dzieci z rodzin wojskowych. Biskup wileński Jerzy Matulewicz znając zasługi i dokonania, a także wiedząc o teologicznym i pedagogicznym przygotowaniu księdza kapelana, zamierzał pozyskać go do pracy w diecezji. Ksiądz Sopoćko zgodził się na propozycję biskupa i zdecydował się na powrót do Wilna, by dzielić obowiązki duszpasterza wojskowego i diecezjalnego. W 1924 roku ks. Sopoćko został mianowany Kierownikiem Wojskowego Rejonu Duszpasterstwa na Wileńszczyźnie, który obejmował 12 samodzielnych jednostek liczących łącznie ponad 10 000 żołnierzy. Przeniesienie ks. Sopoćki do Wilna było awansem, ale jednocześnie nakładało na niego jeszcze większe zadania i większą odpowiedzialność. Ks. Michał Sopoćko postanowił, że księża kapelani w jego Rejonie Duszpasterskim, poza posługą sakramentalną, przynajmniej raz na dwa tygodnie będą przeprowadzać w każdym oddziale pogadanki religijno-moralne. Ksiądz kapelan Sopoćko podjął się również wyznaczonego mu przez biskupa zadania, zorganizowania duszpasterstwa młodzieży pozaszkolnej. Zaprosił do współpracy nauczycieli. Przy ich pomocy udało się zawiązać kilka Stowarzyszeń Młodzieży Polskiej. Poza pracą duszpasterską kontynuował zaocznie studia teologiczne, przygotowując pracę doktorską z teologii moralnej. Mimo licznych obowiązków, obronił ją na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Warszawskiego 1 marca 1926 roku. Po uzyskaniu doktoratu zamierzał przygotować kolejną pracę, tym razem habilitacyjną. Pełniąc ciągle funkcję kierownika duszpasterstwa Okręgu Wojskowego, otrzymał kolejne, bardzo odpowiedzialne stanowiska: ojca duchownego w seminarium duchownym (w 1927 r.) i kierownika katedry teologii pastoralnej na Uniwersytecie Wileńskim (w 1928 r.). Z duszpasterstwa wojskowego wycofał się w 1933 roku zamierzając pełniej poświecić się pracy dydaktycznej na Uniwersytecie Wileńskim. 2. Spowiednik i kierownik duchowy św. Siostry Faustyny Od 1932 roku ks. dr Michał Sopoćko był spowiednikiem Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia w Wilnie. Poznał wówczas siostrę Faustynę Kowalską, która od 1933 roku przebywała w tym mieście, i stał się jej najbliższym współpracownikiem w głoszeniu światu prawdy o Bożym Miłosierdziu. Początek tej znajomości odnotował w swym dzienniku krótkim stwierdzeniem: „Poznałem siostrę Faustynę w r. 1933, która od razu powiedziała, że zna mię od dawna i że mam być jej kierownikiem oraz ogłosić światu o miłosierdziu Bożym”. Siostra Faustyna zaś zrelacjonowała ich pierwsze spotkanie w sposób następujący: „Nadszedł tydzień spowiedzi i ku mojej radości ujrzałam tego kapłana, którego już znałam wpierw, nim przyjechałam do Wilna. Znałam go w widzeniu. Wtem usłyszałam w duszy te słowa: Oto wierny sługa mój, on ci dopomoże spełnić wolę moją tu na ziemi”. Jako spowiednik i kierownik duchowy zobowiązał s. Faustynę, by zapisywała dokładnie przemyślenia i wizje, a także opisała szczegółowo całą swą drogę życiową. Widać tu dużą mądrość kierownika duchowego i jego wielkie doświadczenie w posłudze duszpasterskiej. Ksiądz Sopoćko chciał się również upewnić, że wizje i polecenia, które relacjonowała siostra Faustyna, nie są urojeniami na tle zaburzeń psychicznych. Opinia psychiatry, który wyraźnie stwierdził, że siostra Faustyna jest całkowicie normalna, była ważna nie tylko dla niego, 3 jako kierownika duchowego, ale także stała się istotnym argumentem w toku procesu beatyfikacyjnego i późniejszej kanonizacji. Siostra Faustyna ufając bezgranicznie swemu spowiednikowi niezwykle solidnie wypełniała to polecenie, choć sprawiało jej ono niemałe trudności, wobec braku odpowiedniego wykształcenia. Siostra Faustyna powołując się na objawienia Zbawiciela, których doświadczała jeszcze przed przyjazdem do Wilna i potem w Wilnie, mówiła ks. Sopoćce o otrzymanych poleceniach. Chrystus Miłosierny żądał od niej namalowania obrazu Najmiłosierniejszego Zbawiciela i podjęcie starań o ustanowienie święta Miłosierdzia Bożego w pierwszą niedzielę po Wielkanocy, a także powołania nowego Zgromadzenia Zakonnego. Siostra Faustyna opuściła Wilno w marcu 1936 roku. Ksiądz Sopoćko, pozostając z nią w kontakcie listownym, a także odwiedzając ją w Krakowie, realizował powierzone, także i jemu, dzieło przybliżania światu tajemnicy Bożego Miłosierdzia. Kontynuował je, w oparciu o nauczanie Kościoła, poszukiwanie teologicznych uzasadnień istnienia przymiotu miłosierdzia w Bogu, a także podstaw do ustanowienia nakazywanego w objawieniach święta. Wyniki swych badań i argumentację za wprowadzeniem święta przedstawił w kilku artykułach w czasopismach teologicznych oraz w odrębnych pracach na temat idei Miłosierdzia Bożego. Od lipca 1934 roku ks. Sopoćko był rektorem kościoła p.w. Świętego Michała w Wilnie. W kościele tym, dzięki staraniom ks. Sopoćki, 4 kwietnia 1937 roku został poświęcony i umieszczony pierwszy obraz Jezusa Miłosiernego. Ważną okolicznością, podbudowującą zaangażowanie ks. Sopoćki, był fakt ciągłego rozwijania się nabożeństwa do Miłosierdzia Bożego oraz zainteresowanie się tą ideą teologów. Innym istotnym bodźcem i zachętą było rozpoczęcie w 1965 roku przez arcybiskupa krakowskiego Karola Wojtyłę procesu informacyjnego siostry Faustyny Kowalskiej. Ksiądz Sopoćko także został w ten proces zaangażowany, występując w roli świadka. Ksiądz Sopoćko doczekał pięknych jubileuszy 50- i 60-lecia posługi kapłańskiej. 3. Człowiek czynu opartego na mocnym fundamencie wiary Ksiądz Sopoćko w całym swym życiu był człowiekiem czynu, opartym na mocnej podbudowie wiary. Zdawał sobie sprawę, że wiara jest ze słuchania. Dlatego też przygotowywał się starannie do głoszenia kazań i chętnie je wygłaszał. Miał świadomość, że człowiek potrzebuje miejsca sprzyjającego modlitwie i słuchania Bożego Słowa. Dlatego też wszędzie gdzie był starał się o budowę, przebudowę i odpowiedni liturgiczny wystrój kościołów i kaplic. We wspomnieniach napisał: „ (…) za wiedzą odnośnych Dowódców urządziłem (…) kaplicę w Kościuszkowskim Obozie Szkolnym Saperów, na cmentarzu kościół pod wezwaniem św. Jozafata i na Marymoncie kościół pod wezwaniem Królowej Polski. Do kaplicy w Obozie zamówiłem ołtarz Serca Jezusowego u artysty rzeźbiarza Bogaczyka, a do kościoła na Marymoncie – tegoż rzeźbiarza ołtarz Królowej Polski i dwa ołtarze boczne – św. Kazimierza i Serca Jezusowego” (ks. M. Sopoćko, Wspomnienia z przeszłości). W latach 1925-1929 będąc w Wilnie, doprowadził do odbudowy będącego w zupełnej ruinie kościoła p.w. św. Ignacego, z przeznaczeniem na kościół garnizonowy. Podczas spotkania organizacyjnego zainicjowanego przez siebie Komitetu Opieki Duszpasterskiej nad Wojskiem Polskim ks. Michał Sopoćko tak relacjonuje swoje wystąpienie, w którym wskazywał na pilną konieczność zbudowania kościoła dla wojska: „W przemówieniu starałem się udowodnić konieczność opieki duszpasterskiej nad wojskim i tragiczne pod tym względem położenie w Wilnie, że w największym garnizonie w Polsce nie ma kościoła garnizonowego, wskutek czego trudne jest duszpasterstwo dla księży kapelanów, a tym bardziej dla podopiecznych żołnierzy, którzy po tygodniowych ćwiczeniach muszą maszerować do kościoła odległego około czterech kilometrów, gdzie ich znów pędzają dozorcy miotłami i utyskują za niezachowanie porządku. W rezultacie poprosiłem o zaradzenie tym trudnościom i może wzniesienie nowego kościoła garnizonowego gdzieś bliżej głównych koszar przy ul. Kalwaryjskiej lub Werkowskiej, gdzie świątynia przydałaby się i dla ludności cywilnej” (ks. M. Sopoćko, Wspomnienia z przeszłości). Podjęto jednak inną decyzję, o odbudowie, będącego w ruinie, kościoła św. Ignacego. Ksiądz Sopoćko oddał się temu dziełu z wielkim 4 zapałem i poświeceniem, gromadząc środki materialne i doglądając budowy. Konsekracja tej garnizonowej świątyni (26-27 IX 1929 r.) stała się jego ostatnim dziełem, wieńczącym posługę duszpasterską w Wojsku Polskim. Po otrzymanym urlopie, przeznaczonym na pisanie rozprawy habilitacyjnej, wycofał się z duszpasterstwa wojskowego i poświęcił pracy dydaktycznej i duszpasterstwie w Archidiecezji Wileńskiej. Jak podkreślono w procesie beatyfikacyjnym, w życiu ks. Michała Sopoćki centralne miejsce zajmowała idea Miłosierdzia Bożego. Wspomina on, że tajemnica ta była obecna w jego rozważaniach i przepowiadaniu jeszcze przed poznaniem s. Faustyny. Jednak dopiero zetknięcie się ze Świętą, która wyjawiła mu swoje widzenia mistyczne sprawiło, iż uznał on rozpowszechnianie kultu Miłosierdzia za swoją naczelną misję. Ksiądz Sopoćko z dociekliwością uczonego teologa przestudiował dogłębnie to zagadnienie w oparciu o źródła biblijne i patrystyczne, czego owocem stało się szereg publikacji, wśród których czołowe miejsce zajmuje czterotomowe opracowanie „Miłosierdzie Boga w Jego dziełach”. Zachowują one do dzisiaj swoją aktualność i mogą być pomocne w lepszym zrozumieniu wspomnianej tajemnicy oraz uczczeniu jej poprzez odpowiednie nabożeństwa i obrazy. Ufam, iż ksiądz kapelan Michał Sopoćko pomoże ludziom w mundurach pogłębić kult Bożego Miłosierdzia. Od czerwca 2006 do grudnia 2007 roku trwały w Ordynariacie Polowym Wojska Polskiego Misje Święte o Bożym Miłosierdziu. W tym czasie wsłuchiwaliśmy się w głos świętej Siostry Faustyny. Nadszedł teraz czas, aby z pomocą przewodnika duchowego, jakim był Spowiednik i Ojciec Duchowny Siostry Faustyny pogłębić naszą duchowość o treści jego nauczania. Gdy z powodu podeszłego wieku ustępowała sprawność fizyczna i przyszły niedomagania, zaangażowanie duchowe stało się sposobem jego zaangażowania i służby sprawom Bożym. Zmarł 15 lutego 1975 roku. Była to sobota, wieczór, dzień wspomnienia świętego Faustyna, patrona siostry Faustyny Kowalskiej. W „Dzienniczku” św. siostra Faustyna zapisała obietnicę Pana Jezusa dotyczącą jej spowiednika – ks. Michała Sopoćki: „Tyle koron będzie w koronie jego, ile dusz się zbawi przez dzieło to. Nie za pomyślność w pracy, ale za cierpienie nagradzam” (Dzienniczek, 90). Postać św. Faustyny Kowalskiej jak i kapelana wojskowego, ks. Michała – pokornego i cichego spowiednika i kierownika duchowego – to piękne postaci ludzi żyjących miłością Boga i rozsławiających Miłosierdzie Boże. Ks. Michał Sopoćko pisał: „Pragnieniem Boga jest nasza świętość i tylko On sam jest wzorem wszelkiej świętości. Droga do świętości jest realna dopiero wtedy, gdy zaprosimy na nią Jezusa, czyniąc z Niego przewodnika a jednocześnie cel”. Współczesny świat jest głodny Boga, głodny Jego Miłosierdzia. Jak powietrza potrzebuje dzisiejszy człowiek znaku Jego istnienia, Jego działania i Jego miłości... Nie potrzeba chrześcijan letnich, zastraszonych czy bojących się przyznać publicznie do swojej wiary. Dziś potrzeba ludzi gorących, prawych, uczciwych, wiernych Bogu, nie paktujących ze złem, lecz ofiarnie i heroicznie okazujących miłość bliźniego. Potrzeba ludzi w mundurach: żołnierzy, funkcjonariuszy Straży Granicznej i Biura Ochrony Rządu, funkcjonariuszy Służby Celnej i Straży Ochrony Kolei, druhn i druhów harcerzy i tych najstarszych świadków – kombatantów i weteranów, którzy za przykładem ks. Michała Sopoćki będą ludźmi czynu opartym na mocnym fundamencie wiary. Księży kapelanów i wiernych Ordynariatu Polowego w Polsce zachęcam do gorącej modlitwy i udziału w uroczystościach beatyfikacyjnych, które odbędą się w Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Białymstoku 28 września br. o godz. 11.00. Na owocne przeżywanie uroczystości beatyfikacyjnych wiernym Diecezji Polowej udzielam pasterskiego błogosławieństwa: w imię + Ojca i + Syna i + Ducha Świętego + Tadeusz Płoski Biskup Polowy Wojska Polskiego Warszawa, 26 maja 2008 roku Katedra Polowa: Uroczystość święceń prezbiteratu diakona Macieja Śliwy Zaœlubiny z Bogiem Pasterz diecezji wojskowej, Biskup Tadeusz Płoski udzielił święceń kapłańskich diakonowi Maciejowi Śliwie w czasie uroczystej liturgii, sprawowanej 24 maja w sercu Ordynariatu Polowego WP. Katedra Polowa stała się świadkiem zaślubin z Bogiem i napełniła się radością zgromadzonej wspólnoty Kościoła. W uroczystości święceń prezbiteratu diakona Macieja Śliwy uczestniczyli: ks. kmdr Leon Szot, kanclerz Kurii Polowej i opiekun duchowy alumnów Ordynariatu Polowego, ks. płk Sławomir Żarski, Wikariusz Generalny Ordynariatu Polowego WP, ks. prof. Krzysztof Pawlina, rektor Wyższego Metropolitalnego Seminarium Duchownego św. Jana Chrzciciela w Warszawie, ks. ppłk Jan Osiński, sekretarz Biskupa Polowego oraz liczne grono księży kapelanów. wie, przygotowując się do kapłaństwa i pracy w duszpasterstwie wojskowym”. Maciej Śliwa jest synem zawodowego żołnierza, który służy w 1. Ośrodku Szkolenia Lotniczego w Dęblinie. Ma troje młodszego rodzeństwa, dwie siostry: Katarzynę i Monikę oraz brata Cezarego. Pochylając się nad tajemnicą daru kapłaństwa i umiłowania Boga ponad wszystko, Biskup powiedział: „Człowiek może miłować, ponieważ został najpierw umiłowany przez Boga” (...). W nawiązaniu do powołania pierwszych apostołów przez Chrystusa, którzy odpowiedzieli na wezwanie: „Pójdź za mną”, Kandydat do święceń, po usłyszeniu swojego imienia i nazwiska, odpowiedział: „Jestem” – na znak gotowości wypełnienia posługi kapłańskiej. Ksiądz rektor Krzysztof Pawlina, w imieniu Kościoła, poprosił Biskupa o święcenia na kapłana przedstawionego diakona. „Czy wiesz, że jest tego godny?” – zapytał Ordynariusz. Ksiądz Pawlina odparł: „Po zbadaniu opinii wiernych i po zasięgnięciu rady osób odpowiedzialnych za jego przygotowanie zaświadczam, że uznano go za godnego święceń”. W homilii Biskup przybliżył sylwetkę diakona: „W 1990 r. rozpoczął naukę w Szkole Podstawowej Nr 4 im. Bohaterów Lotnictwa Polskiego w Dęblinie. W 1992 roku został pasowany na ministranta w parafii św. Piusa V Papieża, gdzie służył przez cztery lata, a następnie jako lektor w parafii wojskowej pw. M.B. Loretańskiej w Dęblinie. Po ukończeniu z wyróżnieniem w 1998 r. Szkoły Podstawowej został uczniem Liceum Ogólnokształcącego im. 15. Pułku Piechoty „Wilków” w Dęblinie o profilu informatycznym. W 2002 r. wstąpił do Seminarium św. Jana Chrzciciela w Warsza- „Świadkami przyjmowania Bożej miłości przez księdza Macieja byli kapłani – szafarze świętych tajemnic (...). Księża proboszczowie, którzy byli wzorem służby Bogu i ludziom, katecheci, którzy nauczali zasad wiary, księża profesorowie, przełożeni Seminarium duchownego obecni wśród nas, którzy 6 lat kształtowali Twoje młode – dziś kapłańskie – serce...”. „Świadkami przyjmowania Bożej miłości byli nauczyciele i wychowawcy, którzy nie tylko przekazywali wiedzę, ale uczyli mądrości (...). Tymi świadkami są znajomi, sąsiedzi, przyjaciele i koledzy, parafianie i wszyscy, których Bóg postawił na drodze do kapłaństwa” – dodał kaznodzieja. Biskup mówiąc o wielkim darze, jakim jest kapłaństwo podkreślał: „Kapłaństwo jest powołaniem, drogą, sposobem, w jaki Chrystus nas zbawia, w jaki nas powołał i powołuje nas teraz, abyśmy z Nim żyli. Dar kapłaństwa, po ludzku jest niewyobrażalny. Ogrom tego daru najbardziej przeżywają sami kapłani. To oni przecież zostali zobowiązani: „Czyńcie to na moją pamiątkę”. Ale zobowiązanie to jest jednocześnie wielką łaską, dopuszczeniem do bezpośredniego sprawowania największych Bożych dzieł”. Ordynariusz mówił także o trudnościach, jakich doświadczają kapłani w swojej świętej posłudze: „Dla wiernych kapłani są nade wszystko szafarzami sakramentów. Często traktują ich jak instytucję, od której należy im się ta posługa. Roszczeniowe postawy wiernych, pretensje, oczekiwania, krytyka, są zapewne nieraz źródłem goryczy i cierpienia spadkobierców Chrystusowego kapłaństwa...”. Wymownie zabrzmiały także ostatnie słowa homilii: „Ciężko być księdzem, gdy wielu chciało bym zmieniał Ewangelię, ciężko gdy ludzie uśmiechają się do mnie, a w sercu czują niechęć; ciężko słuchać czyichś grzechów i mieć świadomość swoich...”. Biskup dodał z naciskiem: „Byłoby dobrze, gdybyśmy umieli w kapłanie zobaczyć człowieka, który został nam dany przez Chrystusa – ale za którego i my jesteśmy odpowiedzialni”. Po zakończonej homilii Kandydat do święceń stanął przed Biskupem, który zapytał go o wolę wypełnienia kapłańskiej posługi. Poszczególne pytania dotyczyły podstawowych zadań, związanych z tą posługą. Diakon pięciokrotnie odpowiadał: „chcę”, kończąc formułą: „chcę, z pomocą Bożą”. Po wypowiedzeniu swoich pragnień, uklęknął przed Biskupem, włożył swoje dłonie w dłonie Ordynariusza, składając przyrzeczenie czci i posłuszeństwa – na znak gotowości stania się współpracownikiem Biskupa jako jego pomoc i narzędzie w służbie ludowi Bożemu. Zgromadzeni w Katedrze modlili się śpiewem litanii do Wszystkich Świętych, przyzywając wstawiennictwa świętych patronów w intencji Kandydata, który upadł na twarz i leżąc krzyżem wyrażał swoją gotowość do całkowitego oddania się Bogu. Po odśpiewaniu litanii Biskup modlił się słowami: „Wysłuchaj nas Panie i obdarz swojego sługę błogosławieństwem Ducha św. oraz mocą łaski i kapłaństwa”. W ciszy pasterz diecezji wojskowej nałożył na diakona swoje ręce, po czym znak ten złożyli wszyscy obecni kapłani – od czasu apostołów właśnie tym znakiem przekazywana jest władza kapłańska. Biskup odmówił modlitwę konsekracyjną, uwielbiając Boga oraz prosząc Stwórcę o udzielenie diakonowi daru kapłaństwa. Na znak, że dotychczasowy Kandydat jest już księdzem, został on ubrany w szaty kapłańskie: stułę i ornat. Biskup namaścił jego dłonie krzyżmem św. na znak otrzymania specjalnego daru Ducha św., który sprawił, że będą one od dzisiaj służyć do składania Bogu ofiary i uświęcania ludu chrześcijańskiego. Ordynariusz wręczył nowo wyświęconemu kielich oraz wino i wodę. Po zakończonej ceremonii udzielenia święceń kapłańskich, neoprezbiter Maciej Śliwa wspólnie z licznym gronem kapelanów wojskowych celebrował Eucharystię. Młody kapłan podziękował Biskupowi za szczerą, żarliwą modlitwę i słowo, które umocniło go na drodze tej trudnej posługi. Wdzięczność wyraził także m.in. wobec ks. rektora Krzysztofa Pawliny i ks. kmdr. Leona Szota. at 5 Trwa rok łask Niepokalanej z Lourdes… Polscy ¿o³nierze na 50. jubileuszowej pielgrzymce wojskowych do Lourdes w niedzielę pielgrzymkę zakończyła uroczysta Msza św. w intencji pokoju. Z wielu krajów świata przybyło ponad 26 tyś. Mundurowych, zaś z Polski 290 polskich pielgrzymów: żołnierzy, funkcjonariuszy Straży Granicznej i Biura Ochrony Rządu oraz osób z rodzin żołnierzy czy funkcjonariuszy. Na zakończenie pielgrzymki przybył do Lourdes Biskup Polowy Wojska Polskiego gen. dyw. prof. dr hab. Tadeusz Płoski. 50. jubileuszowa pielgrzymka wojskowych z całego świata miała swój finał 25 maja br. O godz. 10.00, przy ołtarzu polowym nad rzeką Gave, przy sanktuarium w Lourdes, zgromadziła się wielotysięczna rzesza woj- wojskowymi, przybyło na centralne uroczystości 25 maja specjalnym samolotem. W polskiej delegacji na uroczystości przybyli m.in. Jacek Olbrycht – Dyrektor Generalny MON, gen. broni Lech Konopka ze Sztabu Generalnego WP, wiceadm. Andrzej Karweta – dowódca Marynarki Wojennej, gen. bryg. Józef Nasiadka z Sił Powietrznych, gen. dyw. Bogusław Samol ze Sztabu Generalnego, gen. bryg. Kazimierz Gilarski – dowódca Garnizonu Warszawa. Pielgrzymami z Polski zajął się z wielką troskliwością attache wojskowy płk Waldemar Kozicki. Pogoda w Lourdes niestety nie dopisała. Padał gęsty, dokuczliwy deszcz. Mokły różnokolorowe wojskowe mundury i uniformy różnych służb. Ale cóż to dla ludzi przywykłych do wypełniania obowiązków służbowych niezależnie od kaprysów pogody. Mszę św. celebrował delegat papieski na uroczystości jubileuszowe kardynał Christoph Schönborn. W koncelebrze uczestniczyli biskupi polowi, wikariusze generalni oraz wielu księży kapelanów wojskowych i kapelanów służb mundurowych. Wśród celebransów byli także Biskup Polowy Wojska Polskiego gen. dyw. Tadeusz Płoski, Kanclerz Kurii Polowej WP ks. kmr Leon Szot, Nota- skowych różnych narodowości. Wśród uczestników byli także polscy żołnierze, funkcjonariusze Straży Granicznej i Biura Ochrony Rządu. 260 polskich uczestników przybyło autokarami w pielgrzymce, która wyruszyła z Warszawy, spod Katedry Polowej Wojska Polskiego 19 maja br. pod dowództwem gen. bryg. Mirosława Rozmusa i duchowym kierownictwem ks. mjr Mirosława Kurianiuka mającego do pomoc siedmiu kapelanów wojskowych. 30 pielgrzymów wraz z Biskupem Polowym Wojska Polskiego gen. dyw. prof. dr. Tadeuszem Płoskim, Dowódcą Garnizonu Warszawa – gen. bryg. Kazimierzem Gilarskim i innymi dowódcami riusz Kurii Polowej WP ks. płk SG Zbigniew Kępa, Wicekanclerz ks. ppłk Jan Osiński oraz ośmiu kapelanów przybyły z pielgrzymką autokarową. Kardynał Christoph Schönborn wygłosił kazanie w języku francuskim, włoskim, angielskim i niemieckim. Podkreślił, że misją żołnierzy jest być sługami pokoju i bezpieczeństwa. Ich zadaniem jest nieść pokój tam, gdzie panuje wojna, gdzie szerzy się terroryzm. Służba żołnierza musi opierać się na poszanowaniu godności ludzkiej. Wzruszającym momentem dla uczestników była procesja z flagami państwowymi, w której uczestniczyli delegaci z państw Od 8 grudnia 2007 r. do 8 grudnia 2008 r. (Uroczystość Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny) trwa rok obchodów 150. rocznicy objawień Maryjnych w Lourdes. Do sanktuarium we francuskich Pirenejach przybywają pielgrzymi ze wszystkich stron świata. 19 maja spod Katedry Polowej w stronę Lourdes wyruszyła 260. osobowa grupa polskich pątników mundurowych z rodzinami. W pielgrzymce uczestniczyła grupa 260 żołnierzy, funkcjonariuszy Straży Granicznej, BOR i rodzin wojskowych, która wyruszyła w drogę 9 autokarami. Żegnając pątników w mundurach ks. Sławomir Żarski, wikariusz generalny Biskupa polowego prosił o modlitwę w intencji naszych żołnierzy, pełniących służbę na misjach pokojowych. Żołnierzom towarzyszyli kapelani wojskowi, na czele z ks. mjr. SG Mirosławem Kurjaniukiem. Pozdrawiając wyjeżdżających ks. Żarski przypomniał, że do Lourdes pielgrzymują żołnierze z kilkudziesięciu armii z całego świata. „Bądźcie dobrą wizytówką polskiej armii” – powiedział. Zachęcił też do odmawiana modlitwy różańcowej, o co prosiła Matka Boża objawiając się w Lourdes. – Jadę podziękować za pomyślny przebieg mojego leczenia – powiedział mł. chor. sztab. Jarosław Berkieta, służący w wojsku od 13 lat. Mam nadzieję, że ta pielgrzymka wzmocni mnie nie tylko duchowo, ale i fizycznie. Polscy żołnierze uczestniczą w Międzynarodowych Pielgrzymkach Żołnierzy do Lourdes od 1991 r. Niepokalana – na stra¿y pokoju serc Od 50 lat żołnierze z całego świata pielgrzymują każdego roku do Lourdes, aby modlić się o pokój i pojednanie między narodami. Tego roku przybyło ich ponad 25 tys. Pierwsza pielgrzymka żołnierzy dotarła do Lourdes w czerwcu 1958 r. Z tej okazji, pierwszy raz od zakończenia drugiej wojny światowej, żołnierze w niemieckich mundurach wkroczyli na terytorium Francji. Oprócz nich brali w niej udział Amerykanie, Belgowie i Hiszpanie, połączeni pragnieniem pojednania i pokoju. Obecnie w pielgrzymce biorą udział żołnierze z ponad 40 krajów. Jest ona organizowana przez duszpasterstwo wojskowe. Ks. Pascal Rebotier, jeden z organizatorów, nawiązując do ewangelicznego błogosławieństwa «budujących pokój» podkreśla, że «pielgrzymka pokazuje jak bardzo fakt bycia chrześcijaninem jest ważny dla budowania pokoju». 50. międzynarodowa pielgrzymka żołnierzy do Lourdes tego roku była bardzo uroczysta. 23 maja miała miejsce defilada wojskowa, w sobotę wieczorem procesja maryjna, zaś 6 biorących udział w pielgrzymce. Flagi narodowe zostały umieszczone przy ołtarzu. Liturgiczne śpiewy wykonywał chór. Asysta liturgiczna złożona z wojskowych wykonywała liturgiczne posługi. Z Lourdes płynęła modlitwa o pokój, o wierność żołnierskiemu powołaniu bycia sługami pokoju i bezpieczeństwa. Wśród koncelebrantów przy boku Kardynała K. Schönborna znajdował się Ordynariusz Wojska Polskiego gen. dyw. Tadeusz Płoski. – Oto Baranek Boży, który gładzi grzechy świata – popłynęły w dal, w głębię liturgicznego zgromadzenia słowa Kardynała. Grzech jest ostateczną przyczyną wojen, niepokojów społecznych, konfliktów zbrojnych. Ludzkość może odnaleźć pokój tylko w Chrystusie – rodziła się refleksja. Błogosławieństwo Kardynała Christopha Schönborna zakończyło liturgię Mszy św. Mundurowi w długim korowodzie, wolnym krokiem przeszli wzdłuż rzeki Gave i przez most skierowali się na dziedziniec przed sanktuarium, by rozpłynąć się po mieście, które życzliwie przyjęło pielgrzymów. Pielgrzymi udali się do hoteli albo do miasteczka namiotowego, by wysuszyć ubranie i posilić się. Niektórzy od razu poszli do Groty, aby pokłonić się Maryi Niepokalanie Poczętej. Pielgrzymi ustawili się w długiej kolejce, aby przynajmniej przez chwilę być w Grocie, w której podczas objawień jakie miała Bernadeta, wytrysnęło źródełko. Woda z tego źródełka, połączona z modlitwą i żarliwą wiarą, pomogła odzyskać zdrowie ciała i pokój ducha. Pątnicy z nabożeństwem dotykali skały Groty i wpatrywali się w figurę Maryi umieszczoną w miejscu ukazywania się Maryi Bernadecie Soubirous. Nieopodal Groty znajdują się miejsca, gdzie wierni składają świece wotywne. Tysiące zapalonych świec świadczy o licznych i różnorodnych intencjach, z którymi wierni przybywają do tego miejsca. Niektóre ze świec mają wysokość człowieka. Ale też są i skromne świece wotywne ofiarowane z wdzięczności za opiekę Maryi nad rodziną, z podziękowaniem za jakąś szczególną łaskę w życiu indywidualnym. Idąc od Groty w kierunku głównego wejścia do Bazyliki można zaczerpnąć wody wypływającej z miejsca objawień. Pielgrzymi obmywają sobie twarz, szyję i ręce, nabierają do pojemników. Polscy pielgrzymi w Lourdes zatrzymali się na polu namiotowym oraz w hotelu „Atlantic” prowadzonym przez polską rodzinę Grzegorza Kuczyńskiego. W Lourdes Kardyna³ Hlond modli³ siê o woln¹ Polskê… W tym roku w Lourdes, w roku jubileuszu objawień, stanął pomnik Jana Pawła II. Ten wielki czciciel Maryi, którą uwielbił w pa- pieskim wyznaniu „Cały twój” (Totus Tuus) nawiedził francuskie sanktuarium po raz ostatni w sierpniu 2004 r. I była to ostatnia przed śmiercią jego zagraniczna pielgrzymka. Był tu jednym z wielu cierpiących i chorych, którzy prosili Maryję nie tylko o uzdrowienie, ale i wytrwanie pod krzyżem choroby. Jak Ona – wierna do końca we współcierpieniu. Obowiązkowym punktem tegorocznej pielgrzymki wojskowej była też chwila modlitwy przed pomnikiem Jana Pawla II… Wieczorem, po nawiedzeniu Groty i Bazyliki, polscy pielgrzymi wzięli udział w koncercie Orkiestry Wojskowej z Wesołej, która wykonała pieśni patriotyczne i wojskowe, kończąc swój występ utworem „Ale Maria”. O. ppor. Kamil Szustak w krótkim wystąpieniu przypomniał postać ks. kard. Augusta Hlonda, który podczas okupacji przebywał w tym sanktuarium modląc się o wolną Polskę. Tutaj nabrał on przekonania, że zwycięstwo, jeżeli przyjdzie, to przyjdzie przez Maryję. Tutaj też zrodziło się jego pragnienie, aby w obliczu nowych trudności zebrać Naród Polski na Jasnej Górze. Wspólna kolacja. Błogosławieństwo Księdza Biskupa Polowego Wojska Polskiego. Do autokaru udała się grupa pielgrzymów przybyłych samolotem. Dla nich nadszedł czas wyjazdu po dniu wielu wrażeń i głębokich przeżyć duchowych. Pozostali piel- grzymi wyruszą wcześnie rano, następnego dnia. Jubileuszowa pielgrzymka wojskowa dobiega końca. Wielu tegorocznych uczestników podjęło już decyzję, że przyjadą tutaj jeszcze kiedyś, do tego niezwykłego miejsca naznaczonego obecnością Maryi Niepokalanie Poczętej. dokoñczenie na str. 9 7 Dylematy młodego człowieka Z o. Jackiem Salijem, znanym dominikaninem, profesorem UKSW rozmawia Anna Tokarska Walki są po to, żeby je wygrywać. Jak sobie radzić z przeciwnikiem, który gra nieczysto, kiedy samemu chce się pozostać wiernym swoim przekonaniom wyrosłym z Ewangelii? – Żeby je wygrywać? Trudno mi się z tym zgodzić. Weźmy trzy zupełnie różne rodzaje walki: walkę sportową, walkę na wojnie i walkę z własnymi wadami (np. z jakimś nałogiem). Myślę, że dopiero o tej trzeciej walce można powiedzieć, że prowadzi się ją po to, żeby wygrać. Bo uczestnicy walki sportowej, owszem, chcą wygrać, ale przecież sukcesem jest również zdobycie wysokiego drugiego czy trzeciego miejsca. Jeśli nawet to się nie uda, prawdziwy sportowiec stara się przynajmniej o to, żeby jego przegrana nie była klęską – i gratuluje zwycięstwa przeciwnikowi, a przede wszystkim wspólnie z trenerem zastanawia się nad tym, co musi zrobić, żeby w następnej walce jego szanse na zwycięstwo były większe. Inaczej rzecz się ma z walką na wojnie. Nieraz jej celem jest nie tyle zwycięstwo, co obrona jakichś istotnych, zagrożonych przez wroga wartości. Szanse na zwycięstwo Polski we wrześniu 1939 roku były żadne, a jednak wszyscy rozumieli, że byłoby hańbą nie przystąpić wówczas do obrony napadniętej Ojczyzny. Człowiek uczciwy woli bronić słusznej sprawy, nawet jeżeli ona przegrywa, niż przyczyniać się do zwycięstwa niesprawiedliwości. Kiedy na przełomie roku 1965 i 66 komuniści z furią zaatakowali polskich biskupów za ich list do biskupów niemieckich, w którym znalazło się słynne zdanie: „Przebaczamy i prosimy o przebaczenie” – prymas Wyszyński bardzo mądrze im odpowiedział: „Kto miłuje i przebacza, zwyciężył już dziś, choćby leżał na ziemi podeptany”. Bardzo podobnie mówił Marszalek Piłsudski: „Przegrać i nie poddawać się – oto zwycięstwo!” Jak powiedziałem, na pewno walkę z wadami prowadzi się po to, żeby ją wygrać. 8 Ale ponieważ to jest walka, czasem dopiero zastosowanie odpowiedniego triku pozwala zwyciężyć. Opowiedziała mi kiedyś pewna kobieta, jak jej się udało wyjść z alkoholizmu. Próbowała wielokrotnie – zawsze kończyło się klęską. W końcu doszła do wniosku, że to ponad jej siły. Ale pewnego ranka sam chyba Duch Święty podpowiedział jej następującą modlitwę: „Panie Boże, ja jestem pijaczką i nie ma szans, żeby tu coś się zmieniło. Ale proszę Cię: Daj mi tę łaskę, żebym przynajmniej dzisiaj nie ruszała alkoholu. Jutro to chyba się upiję jak świnia. Ale przynajmniej dzisiaj”. Proszę sobie wyobrazić: udało jej się. Następnego ranka modli się: „Panie Boże, wiem, że to bezczelność. Ale może jeszcze tyle mi łaski okaż, żebym jeszcze dzisiaj nie ruszała alkoholu, bo jutro to już na pewno nie dam rady, bo znam siebie”. I znów jej się udało. Nazajutrz podobnie się modli. I proszę sobie wyobrazić, że znów jej się udało. Powoli zaczęła nabierać nadziei i się uratowała. Okazało się, że sama myśl, że „już nigdy” tak ją paraliżowała, że przymuszało ją to do picia. Ale jak sobie radzić z przeciwnikiem, który gra nieczysto? – Ktoś mi mówił o swoim dziadku, że ile razy został okradziony, mawiał dobrotliwie: „Widocznie ta rzecz była bardziej potrzebna temu, kto ją zabrał, niż nam”. Na pewno nie umiałbym tego człowieka naśladować, ale podziwiam go szczerze. Czy natomiast umiałbym go naśladować, kiedy partner w grze gra nieczysto? Czy umiałbym powiedzieć sobie, że widocznie zwycięstwo jest mu bardziej potrzebne, niż mnie? Nie wiem, ale chyba tak, zwłaszcza gdybym sobie postanowił taką strategię. Są jeszcze strategie inne: żądać czystej gry albo z gry się wycofać. Do jakiego stopnia można mówić i pisać prawdę, wiedząc, że ściąga się na siebie gniew i atak, który może człowieka zniszczyć? – Zanim odpowiem na to pytanie, podam kilka spostrzeżeń wstępnych. Po pierwsze: Prawdę przedstawiajmy w taki sposób, żeby nie utrudniać ludziom jej przyjęcia – a więc bez fałszywych uogólnień, bez niesprawiedliwych pomówień, wskazując konkretne fakty i rzetelne argumenty. Gniew i atak może bowiem płynąć nie tyle z wrogości wobec samej prawdy; być może jest on reakcją na tę nieprzemyślaną otoczkę, w jakiej została ona przedstawiona. Po drugie: Nagrodą za odwagę cywilną często jest to, że człowiek spodziewał się gniewu i ataku, a to, czego bał się mówić, spotyka się ze zrozumieniem, a nawet wdzięcznością. Dobrze jest nie zakładać z góry, jakoby ludzie byli źli. Owszem, ludzie bywają źli, ale na szczęście nie tak często, jak nam może się wydaje. Po trzecie: To czy trudna prawda będzie przyjęta, czy odrzucona, w dużym stopniu zależy od strategii, jaką stosujemy przy jej przekazywaniu. Dobrze jest zapewnić jej przedtem jakieś, przynajmniej minimalne poparcie, starannie wybrać moment i sposób jej przedstawienia, itp. Wtedy będzie większa szansa na to, że prawda ta zostanie usłyszana w taki sposób, na jaki zasługuje. A jeśli mimo stosowania tych wytycznych prawda budzi gniew i naraża na represje? Wtedy minimum, jakie nas zobowiązuje, brzmi: przynajmniej samemu nie kłamać i nie dawać kłamstwu swojej aprobaty! Tylko ludzie, którzy „zawarli przymierze ze śmiercią – powiada prorok Izajasz – z kłamstwa czynią sobie schronisko i ukrywają się pod fałszem”. A jak zauważył czeski pisarz, Karel Čapek, „kłamstwo króluje nie tam, gdzie się kłamie, lecz tam, gdzie jest ono aprobowane”. Co oznacza cnota posłuszeństwa? Czy nie ogranicza ona wolności człowieka? – Nasza mentalność ma alergię na posłuszeństwo. Boimy się, że posłuszeństwo stanowi zagrożenie dla wolności. A przecież przeciwieństwem posłuszeństwa nie jest wolność, lecz nieposłuszeństwo. Prawdziwe posłuszeństwo jest warunkiem wolności. Gdybym ja nie chciał być posłuszny prawu grawitacyjnemu i gdybym dla udokumentowania swojej rzekomej wolności zechciał wyjść z piątego piętra przez okno, to tylko sobie nogi połamię. Podobnie jak posłuszeństwo chirurga anatomii i fizjologii ciała ludz- kiego, posłuszeństwo przyrodoznawcy wynikom eksperymentu czy posłuszeństwo historyka wobec badanych tekstów źródłowych nie tylko ich nie hańbi, ale decyduje o wartości ich pracy. To, że jesteśmy posłuszni zasadom ortografii czy przepisom ruchu drogowego, chroni nas od chaosu, w którym trudniej by nam było się wzajemnie zrozumieć, a nasze bezpieczeństwo na drogach byłoby jeszcze bardziej zagrożone, niż jest. Można poniekąd powiedzieć, że dobrze rozumiane posłuszeństwo jest to sposób rozporządzania swoją wolnością. Czy żołnierz ma obowiązek okazywać bezgraniczne posłuszeństwo wobec przełożonych i zawsze wykonać rozkaz? – Poszczególni żołnierze, w tym również niżsi dowódcy, nie muszą znać ani rozumieć znaczenia w całym wysiłku wojskowym tych działań, które im rozkazano podjąć. Dlatego żołnierz powinien wykonać również taki rozkaz, który wydaje mu się mijać ze zdrowym rozsądkiem. Ale jednego żołnierzom nie wolno, nawet pod rozkazem. Nie wolno im przyłożyć ręki do zabijania niewinnych, a tym więcej nie wolno im uczestniczyć w ludobójstwie. Sąd w Norymberdze, przed którym stanęli zbrodniarze hitlerowscy, zdecydowanie stanął na stanowisku, że rozkazy zbrodnicze nie obowiązują, zbrodniarze zaś nie mogą się usprawiedliwiać tym, że wykonywali tylko rozkazy. Warto może wiedzieć, że niedawno (26 września 2007 r.) beatyfikowany został Franz Jaegerstaetter, młody Austriak, skazany na śmierć i stracony za odmowę przyjęcia hitlerowskiego munduru. „Nie chcę i nie mogę – wyjaśniał, dobrze wie- dokoñczenie ze str. 7 Po odpust œladami œw. Bernadety Każdy z wojskowych pielgrzymów przywiózł z Lourdes nie tylko wodę z cudownego źródełka, ale i wielkie bogactwo przeżyć. Lourdzcy pielgrzymi chętnie się nimi dzielą. – Z Lourdes kojarzyła mi się dotąd pieśń o Bernadecie, którą śpiewało się w kościołach – mówi płk w st. spocz. Waldemar Głowacki, który pojechał w tym roku po raz pierwszy do Lourdes z żoną Jagodą. – Największe zaskoczenie? – wielkość bazyliki, wybudowanej na skale, miejscu objawień. Film, który oglądaliśmy po drodze nie jest w stanie oddać rzeczywistych rozmiarów. Gdy poszczególne reprezentacje wojskowe prezentowały się grupom wojskowym z innych państw różnymi pieśniami nasza grupa zaśpiewała „Barkę”. Zostało to przyjęte przez dząc, że grozi mu za to kara śmierci – być żołnierzem armii, prowadzącej tę niesprawiedliwą i ludobójczą wojnę”. Choćby wydawało się, że cały świat tańczy, trzeba zawsze trzymać kurs. Jak nie zboczyć z obranej drogi w morzu pokus i zgorszeń, jakie niesie świat? – Postawmy sobie intrygujące pytanie: Dlaczego jednych młodych ludzi kuszą różne destrukcyjne rozrywki, takie jak wódka, narkotyk, zrobienie zadymy czy pójście do prostytutki, a inni – też młodzi – raczej nie mają problemów z takimi pokusami? Myślę, że jest tak różnie w zależności od tego, czy mam po co żyć, czy może życie moje jest pogrążone w bezsensie. Destrukcyjne rozrywki służą do zabijania bezsensu, jaki w sobie nosimy. innych bardzo życzliwie. Bezkonkurencyjni byli jednak Chorwaci, których grupa była najliczniejsza. Przyjechało też wielu żołnierzy hiszpańskich. Duże wrażenie zrobiła na mnie procesja ze światłami nad rzeką Gave. Można było też podziwiać wielką wytrwałość ludzi, którzy modlili się przy grocie mimo niesprzyjającej pogody, w deszczu. Odbyliśmy też pielgrzymkę śladami życia św. Bernadety Soubirous, dzięki temu można było zyskać odpust. Odwiedziliśmy 4. miejsca: miejsce urodzenia, chrztu, I komunii św. Ostatnie miejsce to grota Massabielska, gdzie świętej objawiła się Matka Boża. Do Lourdes po raz pierwszy pielgrzymował też mł. chor. sztab. Jarosław Berkieta. Po drodze do Lourdes wojskowi pielgrzymi zatrzymują się zawsze w Taize. Wrażeniami z pobytu we wspólnocie założonej przez Brata Rogera dzieli się młody wojskowy informatyk: – W Taize uczestniczyliśmy we Mszy św., której przewodniczył O. ppor. Kamil Szustak, a po Mszy spotkał się z nami Brat Marek z tej wspólnoty. Opowiadał o Bracie Tutaj przypomina mi się stara pobożna anegdota. Ktoś przychodzi do słynnego kaznodziei i pyta: „Nie mogę zrozumieć, jak to się dzieje, że kiedy słucham twoich kazań, radość i prawda zalewają moje serce, i ogarnia mnie wielka chęć do dobrego. Kiedy jednak wracam do moich zwyczajnych zajęć, o tym wszystkim zapominam”. Kaznodzieja mu tak odpowiedział: „Widzisz, to jest podobnie, jak kiedy idziesz w nocy przez las z kimś, kto ma lampę. Jego lampa świeci jemu i tobie. Ale kiedy się rozstaniecie i będziesz musiał iść sam, a nie masz lampy, będzie ci ciemno. Kiedy słuchasz kazań, ktoś inny oświeca twoją drogę lampą słowa Bożego. Otóż staraj się tak słuchać, aby ta lampa zaczęła świecić w twoim wnętrzu. Wtedy światła ci nie zabraknie nawet wtedy, kiedy będziesz sam!”. Dziękuję bardzo za rozmowę. Roger. Podkreślił, że Polacy mieli szczególne miejsce w sercu Brata Rogera. Można powiedzieć, że w pewien sposób uprzywilejowane. Brat Roger mówił, że sam czerpie z żywej religijności Polaków, dlatego starał się zawsze spotykać z Polakami. W Idron razem z zasłużonymi dla polskich pielgrzymów wojskowych Państwem Szczepaniakami świętowaliśmy w miejscowym kościele ich 55. rocznicę ślubu. Z tej okazji dostali od przedstawicieli MON odznaczenie wspomina Jarosław Berkieta. Duże wrażenie zrobiła też na pielgrzymach wojskowych prezentacja medialna, rozpoczynająca międzynarodową pielgrzymkę wojskową: Droga krzyżowa współczesności – wpisane w Krzyż sceny ewangeliczne prezentowane na przemian z dramatycznymi wydarzeniami XX i XXI wieku – głodne afrykańskie dzieci, kataklizmy, ofiary wojen itp. Zjk, kes, jes. zdjęcia: Wiesław Lewnau 9 Uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa – Boże Ciało Choć świadomość niezwykłego cudu przemiany konsekrowanego chleba i wina w rzeczywiste Ciało i Krew Chrystusa towarzyszyła wiernym od początku chrześcijaństwa, trzeba było jednak czekać wiele stuleci zanim zewnętrzne przejawy tego kultu powstały i zadomowiły się w Kościele katolickim, przybierając postać dziękczynnych procesji Eucharystycznych i budowanych pięknych ołtarzy. ¯o³nierski o³tarz Tegoroczny ołtarz Bożego Ciała, przygotowany na Placu Piłsudskiego przez wojsko, nawiązywał w swojej symbolice do pierwszej wizyty Jana Pawła II w Polsce. Stanął on w miejscu, gdzie w 1979 r. zbudowano ołtarz papieski, a jego centralnym elementem był ośmiometrowy krzyż z przewieszoną stułą. W tym roku ołtarz przygotowali żołnierze z 1. Warszawskiej Brygady Pancernej w Wesołej przy współudziale saperów z 2. Mazowieckiej Brygady Saperów z Kazunia, 12. Rejonowych Warsztatów Technicznych z Warszawy oraz Batalionu Reprezentacyjnego WP. Msza œw. polowa Przy ołtarzu wzniesionym przez wojsko, w czasie Mszy św. polowej sprawowanej w uroczystość Bożego Ciała, której przewodniczył Biskup Tadeusz Płoski, modlili się żołnierze, rodziny wojskowych, kombatanci oraz mieszkańcy stolicy. W homilii Biskup Płoski podkreślił, że Uroczystość Bożego Ciała powinna skłonić wiernych do refleksji nad poszanowaniem żywności, która w wielkiej ilości jest marnotrawiona, zwłaszcza w państwach wysoko rozwiniętych. Jest to szczególnie naganne w sytuacji, gdy na świecie głodują miliony ludzi, a także w obliczu katastrof, jakie nawiedziły ostatnio Birmę i Chiny – powiedział. Ordynariusz podkreślił, że Uroczystość Bożego Ciała przypomina o wielkiej miłości Boga do człowieka. Eucharystia jest pokarmem miłości dla tych, którzy chcą kochać Boga i ludzi. Biskup Polowy przestrzegł przed zaniedbywaniem udziału we Mszy św. Na drodze naszego życia Eucharystia staje się chlebem, który podtrzymuje, daje siłę. Na koniec życzył wiernym, aby na co dzień byli dla siebie „dobrzy jak chleb”. Wraz z Biskupem Płoskim Mszę św. koncelebrowali księża kapelani Ordynariatu Polowego WP. Po zakończonej Mszy św. wierni udali się pod Bazylikę św. Krzyża, aby wziąć udział w centralnej procesji Bożego Ciała, która przeszła ulicami Warszawy. Od pierwszego ołtarza, usytuowanego przy Bazylice, monstrancję z Najświętszym Sakramentem niósł Biskup Polowy, a jego ramiona podtrzymywali generałowie WP. 10 Bo¿e Cia³o na Bemowie W tym roku uroczystościom przewodniczył i wygłosił kazanie ks. płk Krzysztof Wylężek, redaktor naczelny czasopisma „Nasza Służba”. Tradycyjnie zostały przygotowane cztery ołtarze przez grupy duszpasterskie działające przy parafii. W uroczystości Bożego Ciała wzięli udział m.in.: Rektor – Komendant WAT gen. bryg. prof. dr hab. inż. Zygmunt Mierczyk, Dowódca 3. WBROP gen. bryg. Ryszard Szullich, pełnomocnik Rektora WAT ds. Studentów dr inż. Wojciech Kocańda. Oprawę muzyczną procesji przygotowała Orkiestra Reprezentacyjna Wojska Polskiego wraz z miejscowym organistą dr. Bogusławem Jagusiakiem. Po uroczystym odśpiewaniu „Te Deum”, proboszcz parafii ks. prał. płk Jan Domian podziękował wszystkim za przygotowanie i udział w procesji, a wojsku, żandarmerii i policji za zapewnienie bezpieczeństwa jej uczestnikom. Uroczystoœci w Libanie Liturgiczna uroczystość Bożego Ciała była dla żołnierzy międzynarodowych sił pokojowych Narodów Zjednoczonych UNIFIL w Libanie dniem pracy i służby. Dla polskich żołnierzy, służących pod błękitną flagą ONZ był to dzień święty. Ksiądz kapelan odprawił Msze św. i krótkie nabożeństwa z błogosławieństwem Najświętszym Sakramentem we wszystkich miejscach pobytu i służby polskich peacekeeperów. Centralne uroczystości odbyły się w Camp Naqoura. Podczas Eucharystii modlono się o pokój na całym Bliskim Wschodzie, a szczególnie w Libanie. Po Mszy św. ruszyła procesja do czterech ołtarzy. Z godną podziwu żołnierską pomysłowością zostały one zbudowane przez kompanie wchodzące w skład polskiego kontyngentu. Procesję zakończyło błogosławieństwo Najświętszym Sakramentem przy czwartym ołtarzu znajdującym się na placu apelowym POLLOG-u. Na zakończenie nabożeństwa ksiądz kapelan podziękował dowódcy XXIX Zmiany PKW UNIFIL płk. Markowi Sarnowskiemu i wszystkim żołnierzom za przygotowanie i udział w uroczystościach. Bo¿e Cia³o w Syrii W ten dzień wspomnienia ożywają w nas – misjonarzach ze Wzgórz Golan. Widzimy kolorowe, słoneczne procesje naszych miast, gdy z rodziną wędrujemy od ołtarza do ołtarza. To powiew bliskości z tymi, co daleko w kraju. Namawiać nie trzeba; ołtarze powstają w różnych częściach kampu. Msza nasza własna, dźwięk organów, ust naszych śpiewanie, podczas procesji i przy ołtarzach – to my jesteśmy dekoracją, a Bóg prowadzi w Hostii małej białej. Wyśpiewaliśmy Bogu wiarę i usty i duszą. kes, wm, ps, zk, at Niebanalne Warto pomyœleæ życiorysy Święty Beda Beda urodził się w 673 r. w Anglii, w hrabstwie Northumbria. Kiedy miał 7 lat, powierzono jego wychowanie i wykształcenie opactwu benedyktyńskiemu św. Piotra w Weartmouth. Dwa lata później Beda przeniósł się do nowo powstałego opactwa św. Pawła w Jarrow. Oba opactwa zasłynęły nie tylko w Anglii, ale nawet daleko poza jej granicami jako niezwykle ważne ośrodki życia kulturalnego i religijnego. O założeniu tych dwóch opactw napisał św. Beda osobną historię. W Jarrow Beda jako mnich spędził ponad 50 lat. W wieku 30 lat przyjął święcenia kapłańskie (703). Życie dzielił między modlitwę i studia. Znał język łaciński, grecki i hebrajski, co mu ułatwiało studia nad Pismem świętym i dziełami ojców Kościoła. Nazwano go najbardziej Myœli nieprzedawnione Mamo, tato pobaw się ze mną!!! Te słowa zachęty bardzo często padają z ust naszych dzieci. Rodzice słyszą je niezwykle często. Jak z organizować ciekawą zabawę z naszymi pociechami w domu i poza nim? Jak wygrać konkurencję z telewizorem, komputerem i zachęcić dziecko do aktywności intelektualnej i ruchowej? Jak „skrócić” i uatrakcyjnić nużącą jazdę samochodem, czy pociągiem? Niewielka książeczka „Zabawy z dzieckiem” Wydawnictwa WAM ułatwi nam odpowiedź na te pytania. Najważniejszą rzeczą jest zainteresowanie dzieckiem ze strony osoby dorosłej. Drugim uczonym wśród świętych i najświętszym wśród uczonych Kościoła w Anglii, co kiedyś powtórzą o św. Tomaszu z Akwinu w skali całego Kościoła. Beda zostawił po sobie wiele pism. Wśród nich na pierwszym miejscu stawia się napisaną przez niego historię Anglii. Zostawił także żywot św. Kutberta (+ 678), św. Feliksa z Noli (+ ok. 260) i św. Atanazego (+ 373). Dziełem wyjątkowej wagi jest Martyrologium Bedy, które posłużyło późniejszym wykazom świętych Kościoła. Zdumiewają wszechstronne zainteresowania św. Bedy. Pisał bowiem również o poezji, o gramatyce, ortografii, o naturze rzeczy, o czasie itp. Dzieła swoje i rozprawy ilustrował często odpowiednimi rysunkami. Był także uzdolnionym poetą. Zostawił hymny i pieśni poetyckie. Komentarze do ksiąg Starego i Nowego Testamentu czynią św. Będę największym egzegetą średniowiecza. Ciekawe są jego homilie, których ocalało 50, i bardzo duża korespondencja, która rzuca światło nie tylko na osobisty charakter Świętego, ale także na stosunki polityczne i religijne, jakie za jego czasów panowały w Anglii. Zmarł 26 maja 735 r. Ciało jego złożono w Jarrow, w kościele opackim. W roku 1030 przeniesiono je jednak wraz z relikwiami św. Kutberta do katedry w Durham. W roku 1155 wydzielono je z urny wspólnej i relikwie św. Bedy złożono w nowym relikwiarzu wysadzanym drogimi kamieniami, a w roku 1373 w 700-lecie jego urodzin wystawiono mu nadto wspaniały grobowiec w tejże katedrze w Durham. W czasie odstępstwa od wiary króla Henryka VIII sprofanowano śmiertelne szczątki św. Bedy i rozsypano je. Udało się wszakże ich część uratować. „Zachód mądrością swoją oświecił” – powiedział o nim św. Robert Bellarmin. U współczesnych i potomnych Beda zażywał takiej sławy, że porównywano go do świętych: Ambrożego, Augustyna, Hieronima i Izydora z Sewilii. Synod w Akwizgranie (836) nadał mu przydomek Venerabilis – Czcigodny. Leon XIII ogłosił go w 1899 roku doktorem Kościoła. jur Bóg jest przyjacielem milczenia. (św. Matka Teresa z Kalkuty) niezwykle istotnym czynnikiem jest dobry pomysł na zabawę. Dziecku trzeba zaproponować coś interesującego, twórczego i bezpiecznego. Do zabaw prezentowanych w książce nie trzeba jakichś wyszukanych rekwizytów. Wystarczą drobne przedmioty, które mamy „na wyciągnięcie ręki” – guziki, zapałki, łupiny orzechów, stare gazety i tektura. W książce znajdziemy wiele zabaw zręcznościowych, ruchowych i słownych. Dostarczają one dziecku nie tylko radości, ale także wzmacniają jego spostrzegawczość, pamięć, mowę, wyobraźnię, zmysł równowagi i dotyku. Podczas zabawy najmłodsi uczą się współdziałania w grupie. Poznają smak i radość sukcesu. Nabywają umiejętność radzenia sobie z porażką. Niezwykle istotnym jest fakt, że nasi milusińscy poznają różne reguły i zasady gier, których należy przestrzegać. Autor podzielił gry na takie, które można zorganizować w domu, na powietrzu. Są też zabawy, w które można bawić się w poczekalni, w czasie podróży, w czasie zimy, są też zabawy w grupie. „Czy znasz swój dom?” – to jedna z propozycji zabaw. Ta gra ćwiczy pamięć. Bawimy się w nią poza domem. Dzięki niej możemy sprawdzić, kto ma najlepszą pamięć. Uczestnicy gry pytają się nawzajem o przedmioty znajdujące się w domu. Np.: Jakiego koloru jest twoja pościel? Jakie kwiaty kwitną Pó³ka z ksi¹¿kami w skrzynce na balkonie? Co przedstawia obrazek na ścianie w dużym pokoju? Lektura książki nie tylko pomoże rodzicom zbliżyć się do swych dzieci ale będzie także dla nich sentymentalną podróżą w czasy ich dzieciństwa. „Zabawy z dzieckiem” to nieoceniona pomoc dla wychowawców kolonijnych, duszpasterzy, instruktorów harcerskich, a także dla nauczycieli. W „batalii” z telewizorem i komputerem książka Wydawnictwa WAM jest potężnym „orężem”. Trzeba tylko znaleźć czas dla dziecka. Czas zabawy z naszymi pociechami nigdy nie jest czasem straconym. „Zabawy z dzieckiem”, Matthias Mala, tłumaczenie: Justyna Worach, Wydawnictwo WAM, 2007 r., ss. 112. rch 11 Przyjęli Chrystusa... Po raz drugi od czasów przywrócenia Ordynariatu Polowego WP, w Katedrze polowej odbyła się, 25 maja 2008 roku, uroczysta Msza św. połączona z udzieleniem sakramentu Eucharystii dzieciom z rodzin wojskowych i Straży granicznej. Mszy świętej przewodniczył ks. kpt. Mateusz Hebda, kapelan Ordynariatu Polowego WP, który przez miniony rok czuwał nad przygotowaniem sześciorga dzieci do tego sakramentu. Zgodnie z ceremoniałem wojskowym dzieci zostały wprowadzone do Katedry przez żołnierzy Batalionu Reprezentacyjnego. Liturgię słowa przygotowali rodzice. W homilii ksiądz kapelan przypomniał dzieciom, że od dziś są żywym tabernakulum, w którym będzie przebywał eucharystyczny Chrystus. Zwracając się do dorosłych przypomniał, że muszą nadal czuwać nad rozwojem duchowym swoich pociech. Niech ten dzień będzie i dla was przypomnieniem o tym, że nie jesteśmy doskonali i dobrą okazją do refleksji nad własnym życiem – powiedział. Pod obrazem Chrystusa miłosiernego zawisło czerwone serce, w którym umieszczone były fotografie dzieci. Jest to symbol – mówił ks. kapelan – abyście zawsze byli blisko Chrystusa, jego miłosierdzia. dbajcie o to aby wasze serca pozostawały tak czyste, jak są dzisiejszego dnia. Po komunii dzieci podziękowały rodzicom za dar życia a ks. Hebdzie za pomoc w przygotowaniu się do przyjęcia sakramentu. Ksiądz Mateusz zachęcił je do udziału w eucharystii i nabożeństw majowych w ciągu białego tygodnia. Po Mszy świętej chłopcy i dziewczęta udali się wraz z kapelanem pod pomnik Powstania Warszawskiego, gdzie złożyli bukieciki stokrotek. Uroczystość zakończyła się wspólną fotografią na stopniach pomnika. Podczas Eucharystii oprawę muzyczną zapewnił działający przy Katedrze polowej zespół Alterno, pod dyrekcją Anny Falkiewicz. Krzysztof Stępkowski ... i Ducha Świętego „Duch Święty jest sercem świata, ożywia wszystko i sprawia, że każde stworzenie wydaje odpowiednie owoce swego życia” – mówił Ojciec diecezji wojskowej w homilii podczas Mszy św. z udzieleniem sakramentu bierzmowania, sprawowanej 27 maja 2008 r. w parafii wojskowej w Wesołej. O dary Ducha św. dla młodzieży i całej parafii wspólnie modlili się żołnierze z 1. Warszawskiej Brygady Pancernej w Wesołej wraz z zastępcą dowódcy jednostki płk. Zenonem Piskorowskim. Biskupa Polowego Tadeusza Płoskiego przywitał gospodarz parafii wojskowej, ks. mjr Piotr Majka, który poprosił Ordynariusza o słowo, modlitwę i dary Ducha św. Dostojnego gościa powitała także młodzież, mająca przystąpić do sakramentu dojrzałości chrześcijańskiej, wraz ze swoimi rodzicami. W homilii Biskup podkreślił: „Duch Święty napełnia nas wszystkich bogactwem swoich różnorodnych darów. Te dary nie są jednak darami obojętnymi, niezobowiązującymi. Wszystkie one czekają na naszą odpowiedź, stają się zadaniem. Weźmijmy zatem Ducha Świętego i zaangażujmy się z zapałem w tworzenie wspólnoty żyjącej, oddychającej Duchem Świętym!”. Hierarcha zaznaczył z mocą: „Potrzebne jest przekonujące świadectwo ludzi szeroko otwartych na działanie Ducha Świętego, żyjących Jego darami, pełnych pokoju, radości i charyzmatów. Musi być widoczna wyraźna 12 różnica, między tymi, którzy wierzą, żyją wiarą i przynoszą jej owoce, a tymi, którzy nie wierzą i lekceważą Boga”. Pod przewodnictwem pasterza diecezji wojskowej, zgromadzeni kapłani, a wśród nich proboszczowie: parafii Opatrzności Bożej w Wesołej, ks. Zbigniew Wojciechowski, parafii wojskowej w sąsiedzkim Rembertowie, ks. ppłk Mariusz Śliwiński oraz rembertowskiej parafii pw. Matki Boskiej Zwycięskiej, ks. Edward Żmijewski przyzywali 7 darów Ducha św.: „Boże, daj im Ducha mądrości i rozumu, Ducha rady i męstwa, Ducha umiejętności i pobożności, napełnij ich Duchem Twojej bojaźni...”. Po udzieleniu sakramentu bierzmowania, Biskup poświęcił pamiątkowe krzyże, a świadkowie nałożyli je bierzmowanym. Młodzież złożyła dary m.in.: katechizm, welon i kielich – symbol przymierza wraz ze słowami modlitwy: „Boże, weź nasze młode życie w swoje kochające dłonie, przemieniaj je i uświęcaj...”. Po zakończonej uroczystości, Biskup obejrzał plac budowy pod wojskową Świątynię, która powstanie w tym samym miejscu, co niegdysiejszy Kościół, rozebrany decyzją władz komunistycznych w 1952 r. at Akademia Obrony Narodowej: Konferencja naukowa „Wojsko Polskie w międzynarodowych misjach pokojowych i stabilizacyjnych” Duszpasterstwo w misjach pokojowych Wśród wieloaspektowej tematyki udziału polskich żołnierzy w misjach zagranicznych, której poświęcona została konferencja w rembertowskiej AON, zorganizowana 28 maja 2008 r., podkreślono również znaczenie duszpasterstwa wojskowego w międzynarodowych operacjach pokojowych. Tematykę tę poruszył ks. płk dr Marek Wesołowski, kapelan Akademii Obrony Narodowej. wiedzialności za żołnierzy wyjeżdżających na misję, w ich rodzinach wszystko było należycie poukładane. Moim zadaniem było wówczas nie donosić, ale doradzić dowódcy, aby podjął dobrą decyzję” – zaznaczył prelegent. Prelegent podkreślił, że w dotychczasowym patrzeniu na kapelanów postrzega się ich jako osoby duchowne, spełniające tradycyjne funkcje duszpasterskie tj.; sprawowanie liturgii, otaczanie żołnierzy i ich rodzin opieką duszpasterską, prowadzenie edukacji religijnej czy ochronę wartości etycznych i moralnych. We współczesnym „teatrze działań wojennych” i uczestnictwie w misjach na rzecz pokoju i bezpieczeństwa rola kapelana w znaczący sposób uległa poszerzeniu. Nie negując tradycyjnych zadań, jakie stoją przed kapelanem, obecnie trzeba dostrzec jego znaczącą rolę i misję do spełnienia w dziele złagodzenia konfliktów, pojednania stron i przywrócenia pokoju. Aby kapelan mógł rzeczywiście odgrywać tak doniosłą rolę, powinien – mimo trudnych warunków, jakie panują na różnych misjach – być bardzo blisko żołnierza i brać czynny udział we wszystkich sprawach dotyczących jego życia. Kapelan powinien wiedzieć o różnych trudnych sytuacjach, w jakich znajduje się żołnierz. „Kiedyś przyszedł mój dowódca w Biurze Ochrony Rządu (BOR) – opowiadał ksiądz Wesołowski – i zapytał mnie czy w rodzinach oficerów, których zamierzał wysłać na trudną misję zagraniczną wszystko jest w porządku. Dowódca chciał mieć pewność, że w momencie wzięcia odpo- Również jedną z ważnych zadań kapelanów jest pomoc żołnierzom w radzeniu sobie ze stresem. Niezbędny jest ciągły kontakt i rozmowy. „Jako kapelan BOR, wiem ile czasu spędzam z żołnierzami na rozmowach po różnych stresowych sytuacjach. „Dla nas jest ważne, że ksiądz nas wysłucha, nie potrzebujemy rady, ale by ksiądz nas wysłuchał” – mówią. Kapelani są przyzwyczajeni do zachowania tajemnicy poprzez sprawowanie sakramentu pokuty. „To, co usłyszymy w sakramencie pokuty, zostanie już na wieczność” – mówił ks. Wesołowski. W historii próbowano wyciągnąć od kapelanów tajemnicę spowiedzi. Nigdy na przestrzeni dziejów Kościoła to się nie udało. Świadomość tę powinni mieć także żołnierze, że kapłan to osoba, która w czasie sakramentu pokuty ma go pojednać z Bogiem i jednocześnie dać radę, pomóc, a nie ktoś kto przekaże informacje do innych osób. Kapelan może poradzić żołnierzowi, jak postępować w trudnych sytuacjach, kiedy musi on użyć broni, a ma pewne wątpliwości moralne. Kapłan da człowiekowi nadzieję, inną perspektywę. Podkreślając rolę i znaczenie kapelana w czasie misji zagranicznych ksiądz Wesołowski przytoczył również fragment wypowiedzi ówczesnego płk. Franciszka Gągora, który powiedział, że trudno wyobrazić sobie bardziej dramatyczną sytuację, kiedy giną ludzie bez pomocy i duchowego wsparcia kapelana. „W takich trudnych sytuacjach nikt nie przyjdzie z pomocą bardziej przygotowany, jak kapłan” – podkreślał ksiądz Wesołowski. Innym ważnym aspektem działań kapelana w czasie konfliktu jest utrzymy- wanie kontaktu z ludnością cywilną, ale i z miejscowymi duchownymi. Przykładowo w czasie działań zbrojnych w Bośni i Hercegowinie kapelani otoczyli opieką nie tylko tamtejsze kościoły, ale zabezpieczyli również sprzęt liturgiczny w prawosławnych świątyniach. Dziękowali im za to nie tylko biskupi katoliccy, ale i prawosławni. „Tego w mediach nigdzie nie zobaczymy, ale jest to w sprawozdaniach kapelanów” – mówił prelegent. Jeszcze inną, ważną sprawą, którą poruszył ksiądz Wesołowski jest rola, w jakiej duchowny wyjeżdża na zagraniczną misję. „Widziałem kiedyś zdjęcie kapelana, który wrócił z trudnej misji. Co mnie zaskoczyło, w jednej ręce miał chleb, który przekazywał dzieciom, a w drugiej na ramieniu kałasznikowa. To jakieś nieporozumienie!” – mówił ks. Wesołowski. Kapelan ma prowadzić misję pokojową, nie może mieć przy sobie broni, bo przecież on niesie orędzie pokoju. Przede wszystkim jest on księdzem, dopiero na drugim miejscu oficerem. Podkreślał to także biskup polowy Józef Gawlina w czasie działań zbrojnych II wojny światowej. W sprawozdaniach z misji zagranicznych, które przejrzałem, ks. mjr Piotr Majka, obecnie proboszcz parafii wojskowej w Wesołej, pytany czy woził ze sobą broń, odpowiedział, że nie. Jego bronią było to, że miał na sobie kamizelkę kuloodporną. Ubrany był w strój ochronny, ale nie miał nigdzie napisane, że jest kapelanem. „Narażałem się na niebezpieczeństwo tak samo, jak inni żołnierze, ale byłem świadomy, że jestem księdzem, kapelanem, moja misja jest inna niż pozostałych żołnierzy” – pisał ks. Majka. I ostatnia rzecz... „Przeglądając dokumenty z wyjazdów na misje zauważyłem, że kapelani nie zawsze są przygotowani do roli, jaką mają pełnić, np. nie potrafią udzielić pierwszej pomocy. Niektórzy nie rozumieją, po co jadą na misję” – mówił ksiądz Wesołowski. Kapelan jest bardzo potrzebny na misjach, ale również jemu trzeba pomóc. Trzeba go dobrze przygotować na wyjazd nie tylko poprzez przekazywanie informacji, ale w sposób całościowy. Anna Tokarska 13 XI Krajowa Pielgrzymka Honorowych Dawców Krwi na Jasną Górę pod przewodnictwem Biskupa Polowego Wojska Polskiego Ty też możesz oddać krew W dniu 24 maja br. na Jasną Górę przybyła XI Krajowa Pielgrzymka Honorowych Dawców Krwi na Jasną Górę. W tym roku odbywa się pod hasłem „Ofiarując Krew, stajemy się uczniami Chrystusa”. Pielgrzymkę rozpoczęła Msza Święta na szczycie jasnogórskim celebrowana pod przewodnictwem Biskupa Polowego Wojska Polskiego gen. dyw. prof. dr. hab. Tadeusza Płoskiego, który także wygłosił okolicznościowe kazanie. Eucharystię koncelebrowali diecezjalni duszpasterze HDK. Przybyłych pielgrzymów powitał podprzeor jasnogórskiego klasztoru, ojciec Karol Osek. W wygłoszonym kazaniu Biskup Polowy zaapelował do wiernych o dar, który każdy może dać drugiemu człowiekowi poprzez oddawanie krwi. Powiedział: „Musimy do znudzenia mówić i przypominać o potrzebie oddawania krwi. Musimy uświadamiać ludziom: dziś jesteś zdrów, więc możesz oddać krew. Jutro sam możesz być w potrzebie. Nikt nie zna dnia i godziny, kiedy z dawcy stanie się biorcą”. Kaznodzieja również mówił o zniechęceniach, którym nikt nie powinien ulegać: „Wielu ludzi, którzy chcieliby oddać krew, boi się, by w trakcie oddawania nie zostali zakażeni jakimś wirusem. Trzeba wiedzieć, że igły, strzykawki i inne materiały, których używa się przy pobieraniu krwi, są bez wyjątku jednorazowe. Nie ma więc możliwości zarażenia się czymkolwiek. Ktoś, kto jest stałym dawcą, jest przez cały czas monitorowany, sprawdzana jest jego krew, jego stan zdrowia. Strach towarzyszy często i tym, którzy krew przyjmują. Czasy, gdzie krew przetaczana była z żyły do żyły, już dawno minęły. Dziś każda krew jest badana pod różnym kątem i wieloma technikami, aby zapewnić możli- Etyka dla Celników W dniach 15-16 maja br. odbyło się w Centrum Szkolenia Kadr Celnych i Skarbowych w Otwocku-Świdrze szkolenie dotyczące etyki pracowników Służby Celnej. Zajęcia prowadziła Joanna Trochimiuk, pracownik Wydziału Kadr i Szkolenia Izby Celnej w Białej Podlaskiej, a całość kursu organizowało Ministerstwo Finansów. Pierwsze spotkanie tego seminarium poświęcono analizie pojęcia „etyka” i teoriom filozoficznym, które stanowią bazę prób jej zdefiniowania (Sokrates, Kant itd.). Poruszono także relację etyki i moralności, wykazując dużą korelatywność obu pojęć. W analizach tych dotarliśmy do współczesnych tendencji filozoficznych, które dochodzą do tez głoszących że np. to co przyjemne jest jednocześnie etyczne i dobre moralnie. Po rozważaniach teoretycznych przeszliśmy do praktyki codziennego życia. 14 W drugiej części zajęć skoncentrowaliśmy się na etyce Służby Celnej, analizując problemy, które są widoczne. Poruszono kwestie dotyczące dyscypliny pracy (m.in. alkoholu, punktualności, kultury bycia funkcjonariuszy, łapówkarstwa-korupcji, mobingu itd.). Zwrócono uwagę na frustrację wielu funkcjonariuszy wynikającą z braku realizacji postulatów pracowników Służby Celnej, z faktu alokacji, która separuje rodziny i powoduje wiele ludzkich dramatów. Podkreślono wagę przygotowania etycznego funkcjonariuszy, wie najbardziej bezpieczny i wysoki jakościowo produkt. Badania nastawione są m.in. na wykrywanie wirusów żółtaczki typu B i C oraz HIV czy bakterii kiły. Jest to konieczne, bo zdarzają się porcje krwi zawierające któryś z tych mikroorganizmów. Takie donacje są od razu niszczone. Dzięki wysokiej klasy sprzętowi i wykwalifikowanemu personelowi można zmniejszyć ryzyko przygotowania preparatu z wirusem. I to się udaje, bo prawdopodobieństwo wynosi zaledwie ułamek procenta, jest więc znikome”. Na zakończenie Mszy Świętej krajowy duszpasterz Honorowych Dawców Krwi, ks. kan. płk Zenon Surma odmówił modlitwę zawierzenia Matce Bożej wszystkich dawców krwi. Podczas pielgrzymki można oddać krew w ambulansie, jak również uzyskać informacje na tematy związane z krwiodawstwem. Organizacją pielgrzymki zajmuje się Krajowy Duszpasterz Honorowych Dawców Krwi ks. kan. płk Zenon Surma i Klub HDK PCK przy Ordynariacie Polowym Wojska Polskiego. W Pielgrzymce wzięli udział krwiodawcy z różnych stron Polski, poczty sztandarowe klubów HDK, jak również żołnierze stowarzyszeni w Wojskowym Klubie HDK. Śpiew podczas liturgii uświetnił Reprezentacyjny Zespół Artystyczny Wojska Polskiego. Ks. ppłk Jan Osiński zwłaszcza tych, którzy pracują dziś na granicach Polski z Ukrainą, Białorusią, Rosją, wynikającą z faktu iż są to na dziś granice Unii Europejskiej. Kolejnym istotnym punktem kursu było opracowanie „modelu” funkcjonariusza Służby Celnej, a więc próba ustalenia etosu tej Służby. Chodziło o odpowiedź na pytanie jakiego funkcjonariusza chcą dziś spotkać petenci w Izbach, Urzędach, Oddziałach czy też na granicach. Opracowano swoisty „katalog” cech dobrego celnika, spośród których ważne są niewątpliwie np. uczciwość, odpowiedzialność, profesjonalizm etc. Należy wspomnieć o tym że w kursie w Otwocku uczestniczyli przedstawiciele Izb Celnych m.in. z Gdańska, Przemyśla, Warszawy, Olsztyna, Kielc a także wszyscy księża kapelani Służby Celnej ze swoim dziekanem na czele. ks. Wojciech Dragan Bydgoszcz W dniu 2 maja 2008 r. zorganizowany został przez Parafię Garnizonową w Bydgoszczy Wojskowy Festyn Parafialny dla dzieci i młodzieży. Nad całością tego wydarzenia czuwał ks. płk Józef Kubalewski – dziekan Inspektoratu Wsparcia Sił Zbrojnych i dziekan POW. Impreza organizowana w dniu Święta Flagi oraz przeddzień Rocznicy uchwalenia Konstytucji 3 Maja miała charakter patriotyczno – religijny. Patronat na całością objął bp polowy WP gen. dyw. Tadeusz Płoski. Festyn ten skierowany był do rodzin bydgoskich, a w szczególny sposób do dzieci żołnierzy zawodowych, którzy w obecnym czasie pełnią swoją misję na misjach pokojowych i stabilizacyjnych w Iraku, Afganistanie, Libanie i w Czadzie. W ramach tego dnia przed Kościołem Garnizonowym w godz. 10.00–16.00 odbyły się konkursy, zabawy oraz koncerty. Wystąpił między innymi: Zespół Dziecięcy z Klubu Pomorskiego Okręgu Wojskowego oraz zespół Dziecięcy z Warszawy „Ziarno” z Biskupem Antonim Długoszem. kk Liban 15 maja 2008 r. Alma Chaab – na zaproszenie proboszcza miejscowej parafii ks. Marouna grupa żołnierzy XXIX zmiany PKW UNIFIL wraz z ks. mjr dr Piotrem Sroką uczestniczyła w maronickiej Mszy św. Eucharystia odprawiona w języku arabskim była niezwykłym duchowym przeżyciem dla jej polskich uczestników. Na jej zakończenie żołnierze polscy odśpiewali pieśń ku czci Marki Bożej pt.: „Jest zakątek na tej ziemi”. Po Mszy Świętej „Peacekeeperów” czekała niezwykle miła niespodzianka – występ taneczny przygotowany przez dzieci z przedszkola prowadzonego przez siostry zakonne. pj Kronika Diecezji Wojskowej Kosovo 24 maja 2008 r. w szkole podstawowej w miejscowości Krivenik w gminie Hani Elezit/Deneral Jankovic została przeprowadzona połączona akcja pomocy medycznej, okulistycznej i dentystycznej MEDCAP, OPTCAP, DENTCAP. Akcja wywołała spore zainteresowanie wśród ludności. Nic dziwnego, każda osoba która się zgłosiła została przyjęta i otrzymała fachową pomoc. Największym zainteresowaniem cieszył się gabinet dentystyczny, w którym pomocy udzielali lekarz polski, ukraiński i amerykański. Miejsce akcji odwiedził Dowódca Wielonarodowej Brygady Wschód gen. John E. Davoren wraz z Dowódcą Polsko-Ukraińskiego Batalionu ppłk dypl. Arkadiuszem Szkutnikiem. Prezydent gminy Mallzum Qajani złożył na ich ręce podziękowanie za przeprowadzenie akcji pomocy medycznej. Akcja okazała się dużym sukcesem, w jej trakcie udzielono pomocy ok. 100 mieszkańcom gminy. tk Świętoszów W dniu 26 maja w parafii pw. św. Floriana w Świętoszowie odbyła się uroczysta Msza św. w intencji Matek. Proboszcz Parafii Wojskowej ks. ppłk Augustyn Rosły zaprosił na wspólną modlitwę wszystkie mamy. Podczas Mszy św. pieśni liturgiczne wykonała młodzież wraz z asystą liturgiczną. Po Mszy św. dzieci i młodzież wyrazili matkom podziękowanie w formie piosenek religijnych. Po Mszy św. odbyło się nabożeństwo majowe, podczas którego wierni modlili się za matki, zaś Ksiądz Proboszcz udzielił wszystkim matkom błogosławieństwa Najświętszym Sakramentem. ar Warszawa Żołnierze Wojsk Specjalnych modlili się dniu swojego święta w Katedrze polowej WP. Mszy przewodniczył Biskup polowy WP Tadeusz Płoski. Wraz z żołnierzami modlili się kierujący Wojskami Specjalnymi gen. dyw. Władysław Potasiński, jego zastępca gen. bryg. Marek Olbrycht, gen. bryg Kazimierz Gilarski, Dowódca Garnizonu Warszawa oraz przedstawiciele attachatów wojskowych. Wojska Specjalne są elitarnymi oddziałami, złożonymi ze specjalnie wyselekcjonowanych, wyszkolonych i wyposażonych żołnierzy, przygotowanych do działań w niewielkich grupach o różnym składzie, w tzw. środowisku podwyższonego ryzyka. W polskich Siłach Zbrojnych funkcjonują trzy jednostki wojskowe przeznaczone do realizacji zadań w ramach operacji specjalnych. Należą do nich: Jednostka Wojskowa GROM, 1 Pułk Specjalny oraz Sekcje Działań Specjalnych Marynarki Wojennej. kes/at Słupsk W parafii wojskowej w Słupsku na zakończenie Oktawy Bożego Ciała odbyła się procesja eucharystyczna z udziałem wiernych oraz żołnierzy młodego wcielenia z 7 Brygady Obrony Wybrzeża. W czasie liturgii zostały poświęcone wianki i zioła. W homilii Kapelan Garnizonu – ks.mjr Eugeniusz Łabisz zwrócił uwagę aby człowiek w życiu mógł powracać do źródła – jakim jest Eucharystia. eł Więcej informacji na stronie internetowej: www.ordynariat.pl „Nasza Służba” – pismo Ordynariatu Polowego Wojska Polskiego. Redaktor naczelny – ks. płk Krzysztof Wylężek, sekretarz redakcji i fotoreporter – Krzysztof Stępkowski, starszy redaktor – Elżbieta Szmigielska-Jezierska, starszy redaktor – Krzysztof Burek, redaktor-fotoreporter – Anna Tokarska, wiadomości internetowe – ks. płk SG Zbigniew Kępa, obsługa internetu – mł. chor. sztab. Jarosław Berkieta. Adres redakcji: 00-911 Warszawa 62, ul. Tokarzewskiego-Karaszewicza 4, tel./fax: 022 687-31-30, tel. 022 687-33-01, fax: 022 826-93-37, e-mail: [email protected], www.ns.ordynariat.pl; www.ordynariat.pl Redakcja nie zwraca materiałów niezamówionych oraz zastrzega sobie prawo do ich redagowania, skracania i zmiany tytułów. Opracowanie graficzne, skład, łamanie, korekta i druk: Towarzystwo Opieki nad Ociemniałymi w Laskach, tel./fax: (022) 752-23-26 ISSN 1231-6911 15 Pamiętaj, dziecko rozumie więcej niż myślisz, a myśli więcej niż czasem potrafisz zrozumieć. fot. Krzysztof Stępkowski