Mowy końcowe – 28 listopada

Transkrypt

Mowy końcowe – 28 listopada
Mowy końcowe – 28 listopada
Stanisław Dolata. Wnosi o uniewinnienie. Twierdzi, Ŝe podczas procesu nie dowiedział
się, kto i za co dawał mu łapówki, a nawet głębokie przekonanie o winie nie moŜe
zastąpić dowodów, których w tej sprawie nie ma. – Prokuratura powiedziała, Ŝe jestem
sprytny, a moŜe ja po prostu nie brałem w tym udziału? – mówił, dodając, Ŝe w tej
sprawie spędził juŜ dwa lata w areszcie, w warunkach gorszych, niŜ odbywa się karę.
Leszek Pogan. Domaga się uniewinnienia od zarzutu przyjęcia łapówek w związku z
Dobrymi Domami, przyznaje, Ŝe przyjmował łapówki od właścicieli pubu Maska i firmy
Lingnomat, ale jak twierdzi, przekazywał je na cele charytatywne. – Nie miałem
świadomości, co to jest korupcja, nie wiedziałem, Ŝe przyjmując pieniądze popełniam
przestępstwo.
Remigiusz Promny. Wnosi o wyrok w zawieszeniu, przeprasza opolan za to, co zrobił, a
całą sprawę określa jako Ŝyciową katastrofę.
Piotr Kumiec. Chce kary adekwatnej do winy. Przyznaje, Ŝe przyjął łącznie 50 tys. zł, ale
pieniądze przekazał w całości na klub ŜuŜlowy. Wie, Ŝe postąpił niewłaściwie.
Biznesmeni oskarŜeni o wręczanie łapówek domagali się uniewinnienia lub łagodnego
potraktowania. Na rozprawie 12 grudnia replikę po mowach końcowych obrońców i
oskarŜonych wygłosi prokurator.
Mowy końcowe – 24 października
Mowa obrońcy Remigiusza Promnego
Mec. Andrzej Płaza, obrońca byłego naczelnika wydziału przetargów, w trwającej
kilka godzin (i niezakończonej jeszcze) mowie końcowej domaga się uniewinnienia swojego
klienta od zarzutu przyjęcia łapówki Rossmana, oraz uniewinnienia od zarzutów przyjęcia
łapówek od Wiesława Derkacza (10.000 zł) i Lecha Rataja (10.000 zł). Najwięcej uwagi
adwokat poświęcił zarzutowi przyjęcia łapówki od konsorcjum czterech firm, za przetarg na
obwodnicę. Zdaniem prokuratury Leszek Pogan i Remigiusz Promny Ŝądali 350 000 zł, a
przyjęli 150 000 zł łapówki od konsorcjantów.
- To nieprawda, Ŝe konsorcjum powstało na uŜytek przestępczy z inicjatywy władz miasta, tuŜ
przed przetargiem. Pomysł konsorcjum wyszedł od przedsiębiorców – mówił Andrzej Płaza.
Jego zdaniem naleŜy bliŜej przyjrzeć się czterem przedsiębiorcom, gdyŜ to właśnie nimi
powinna zainteresować się prokuratura. Cytował fragmenty wyjaśnień oskarŜonych
bizesmenów, z których wynika, Ŝe przedsiębiorcy ustalali wersje zeznań, składanych przed
prokuraturą. („Odwiedził mnie Rataj, celem uzgodnienia wersji ewentualnych zeznań,
odnośnie kwot pienięŜnych” – zeznawał Walewander).
- To mataczenie, za to się idzie siedzieć – podkreślał obrońca byłego naczelnika wydziału
przetargów
Podkreślał, Ŝe prokuratura traktuje wyjaśnienia przedsiębiorców wybiórczo, raz dając im
wiarę, innym razem pomijając istotne fragmenty. – Walewander, Rataj i Derkacz mówią, Ŝe
do słynnego spotkania w Kim Lanie doszło jesienią, czyli juŜ po przetargu, a nie w maju,
przed przetargiem. Jednak prokuratura uwaŜa, Ŝe kłamią, to dlaczego daje im wiarę, co do
wysokości łapówki ? – pytał obrońca Promnego.
Mec. Płaza dowodził, Ŝe konsorcjanci nie są osobami uczciwymi, o czym świadczy
fakt, Ŝe jeden z nich, Roman Stryczek, przywłaszczył sobie 40 000 zł z planowanej do
przekazania łapówki (co przyznał przed sądem). Jednak prokuratura ani nie wyciąga wobec
niego konsekwencji, ani nie odejmuje tych 40 000 od zarzucanej oskarŜonym kwoty przyjętej
łapówki.
- W najlepszym razie powinno zostać w zarzucie 110 000 zł – podkreślał Płaza. – Faktycznie
było to 20 000 zł, z czego mój klient przyjął w kopercie 10 000 zł, a dla siebie zachował
3 000 zł. Ciśnie się na usta, czy dyrektorzy podzielili się pozostałą kwotą130 000 zł?
Według niego zarzut konsorcjum jest rozbudowany do monstrualnych rozmiarów. Dlatego
domaga się od sądu merytorycznej zmiany w opisie zarzutu, bez przyjęcia *Ŝądania 350 000
zł (bo na to nie ma Ŝadnych dowodów, nie jest znana nawet podstawa takiego wyliczenia) i
bez przyjęcia * 150 000 zł (faktycznie było 10.000, z czego korzyść osobista wyniosła 3.000
zł).
Kolejna rozprawa 14 listopada.
Mowy końcowe – 17 października
Mowa obrońcy właścicieli pubu „Maska”
Adwokat Zbigniew Konowalczuk mówi, Ŝe pieniądze, zapłacone przez jego klientów
Leszkowi Poganowi nie były łapówkami, lecz wymuszonymi haraczami.
- Moi klienci, aby przetrwać, musieli płacić – podkreślał, dodając, Ŝe miastem rządził terror
ekonomiczny i administracyjny. Właściciele „Maski” nie mogli liczyć pomoc organów
ścigania, gdyŜ te, w drugiej połowie lat 90-tych, zupełnie nie interesowały się działalnością
urzędników. Nie mieli do kogo pójść na skargę.
Wniósł uniewinnienie swoich klientów’.
Mowa obrońcy Leszka Pogana.
Adwokat Igor Janik ustosunkował się do większości zarzutów prokuratury, mowę dokończy
na rozprawie 24 października.
Co do większości zarzutów domagał się uniewinnienia. PodwaŜał wiarygodność świadków
oskarŜenia, .in. świętej pamięci biznesmena Tadeusza Sz. (zmarłego dzień wcześniej), oraz
Grzegorza K, pierwszego prezesa DDO. To na podstawie ich zeznań prokuratura oskarŜyła
Pogana o to, Ŝe od stycznia 1999 do grudnia 2001 systematycznie pobierał korzyść
majątkową od Eugeniusza Kończyły, w łącznej kwocie 150.000 zł. Były to tzw. prowizje.
Zdaniem obrońcy, Leszek Pogan nie pozostawał w układzie, był odsuwany, Tadeusz Sz. nie
dawał mu pieniędzy z prowizji, lecz zatrzymał je dla siebie, wprowadzając Kończyłę w błąd.
Co do wyjaśnień Grzegorza K., mają one - zdaniem mec. Janika, wątpliwą wartość
dowodową, gdyŜ świadek ten miał motywację, by przedstawiać relacje nieprawdziwe (w
prokuraturze toczyło się w tym czasie śledztwo przeciwko niemu związane Dobrymi
Domami).
Obrońca wnosił o uniewinnienie Pogana od tego zarzutu, podobnie jak od zarzutu
przestępstwa
urzędniczego
związanego
z
powstaniem
Dobrych
Domów
(tu
odpowiedzialność przerzucał na zastępców Pogana), od zarzutu uzaleŜnienia zawarcia
umowy z DDF Finanse od wykupu cegiełek za 10.000 zł na rzecz klubu SLD (to był „chwyt
marketingowy” Grzegorza K, aby wkraść się w łaski władzy, nie było związku, między
pełnioną funkcją, a zakupem cegiełek”), czy od zarzutu przyjęcia korzyści majątkowej w
postaci rejsu po Bałtyku, wartego 10.000 zł (nie był to
rejs urządzony specjalnie dla
Pogana).
W przypadku zarzutów przyjęcia łapówki od firmy Lingnomat (budującej pływalnię
Akwarium) oraz właścicieli Maski, do czego Pogan się przyznał, mec. Igor Janik wnosił o
łagodne potraktowanie i odstąpienie od wysokich kar grzywny.
Głosy stron 19 września 2006 - prokurator
Mowę końcową wygłasza prokurator. Beata Kozicka podkreśla, jak wyraźnie ten proces
pokazał występującą w opolskim ratuszu korupcję, która stanowi największe zagroŜenie dla
państwa. Pokazał teŜ z jaką chorobą borykało się Opole w tamtych czasach.
- Liczyły się tylko układy, lokale gminne sprzedawano pod stołem. Nie mówiono łapówka, bo
to źle brzmiało, uŜywano terminu prowizja. Dbano o pozory legalności. Nagminność tego
zjawiska w czasach, gdy
rządzili Leszek Pogan, Stanisław Dolata Remigiusz Promny
sprawiła, Ŝe zrodziło się powszechne przekonanie, Ŝe załatwienie sprawy w Opolu wymaga
łapówki. Prezydent Leszek Pogan nazywa naczelnika wydziału przetargów, swojego
podwładnego, „mistrzem przetargów, który potrafi wszystko ustawić”, podczas gdy kaŜdy
uczciwy pracodawca usunąłby go z pracy – mówi prokurator.
Dodaj, Ŝe przedsiębiorcy czuli się bezradni, zwłaszcza dlatego, Ŝe gdy wiadomo juŜ było o
przekrętach w Opolu Leszek Pogan został wojewodą. Spotkał go awans. Bez skrupułów
przyjął kolejną łapówkę
- Jak czuli się właściciele „Maski” wręczając mu łapówkę w Urzędzie Wojewódzkim, w
gabinecie, w którym wisi godło państwowe? – pyta prokurator. Podkreśla, Ŝe śledztwo w
sprawie korupcji mogło się rozwinąć dopiero po noweli przepisów, dzięki zeznaniom
Grzegorza K., pierwszego prezesa DDO.
Oceniła, Ŝe postawa głównych oskarŜonych w tym procesie zasługuje na potępienie. Pogan,
Dolata i Promny nie wykazali najmniejszej skruchy. Przeciwnie, w toku postępowania
wykazali się nonszalancją i butą. Nie padło słowo „przepraszam”. Skruchę wykazali jedynie
wręczający łapówki przedsiębiorcy.
* O prof. Stanisławie Dolacie prokurator powiedziała, Ŝe Ŝyje w teorii spiskowej, nie nazywa
rzeczy po imieniu, choć świadkowie mówią, Ŝe brał łapówki. Przedstawia wygodne dla siebie
dowody. Jako profesor ekonomii bardzo dobrze opanował sztukę legalizacji nielegalnych
dochodów.
* O byłym prezydencie Leszku Poganie: raz przyznaje, Ŝe zbłądził, a winą obciąŜa Dolatę,
innym razem wycofuje się, zapomina, Ŝe wszystkie jego działania były wynikiem jego woli i
i wyboru. Nie chciał przyznać, Ŝe źle czynił. Nawet nie wstydzi się za to, co zrobił.
* O b. naczelniku wydziału przetargów Remigiuszu Promnym: młody, zepsuty, rachujący,
kiedy opłaca mu się przyznać, a kiedy nie.
Podsumowując podkreśliła, Ŝe korupcja stała się niechlubną wizytówką Opola, a uczciwość i
sprawiedliwość nie gościła w ratuszu za ich rządów. W Polsce konieczna jest totalna walka z
korupcją, a wymiar kary ma być pokorą i nauką dla oskarŜonych.
Prokurator Wioletta Kowalska odniosła się do zarzutów wobec Pogana, Promnego i Kumca,
związanych z łapówką przyjętą od Rossmana. Powiedziała, Ŝe ich wina nie budzi
wątpliwości, choć zadbali o to, by ich działania na pierwszy rzut oka wydawały się legalne.
Prokurator wnioskuje o następujące kary:
Stanisław Dolata:
10 lat pozbawienia wolności,
grzywna 540 stawek po 500 zł,
przepadek równowartości przedmiotów pochodzących z przestępstwa (8600 + 10.000 + 5 000
+ 350 000 + 50 000+ 35 000).
Zakaz zajmowania stanowisk kierowniczych 10 lat
Pozbawienie praw publicznych 6 lat.
Leszek Pogan:
11 lat pozbawienia wolności,
Grzywna 540 stawek po 500 zł
przepadek równowartości przedmiotów pochodzących z przestępstwa (150 000 + 5 000 +
50 000 + 35 000 + 110 000 + 50 000 + 10 000 + 30 000).
Zakaz zajmowania stanowisk kierowniczych 10 lat.
Pozbawienie praw publicznych 7 lat.
Piotr Kumiec
3 lata i 6 miesięcy pozbawienia wolności,
Grzywna 360 stawek po 300 zł
Przepadek przedmiotów (25 000 + 5 000 + 25 000 + 5000 + 5 000 + 30 000)
Zakaz zajmowania stanowisk 7 lat
Remigiusz Promny
8 lat pozbawienia wolności
Grzywna 400 stawek po 500 zł
Przepadek przedmiotów (50 000+ 10 000 + 10 000 + 10 000 + 65 000).
Zakaz zajmowania stanowisk kierowniczych 10 lat
Pozbawienie praw publicznych 5 lat.
Wszyscy biznesmeni mają – według prokuratury – otrzymać kary w zawieszeniu (2 lata w
zawieszeniu na 4 Eugeniusz K.), pozostali 2 lata w zawieszeniu na 2 lub rok w zawieszeniu
na dwa. Mają teŜ zapłacić grzywny – od 350 stawek po 100 zł (Eugeniusz K), 350 po 200 zł
(Jerzy S.) 450 po 150 zł (Adam W.) po 150 stawek po 150 zł (Sanisław S.) Tylko wobec
Stanisława S. prokuratura nie wnioskuje o zakaz prowadzenia działalności w zakresie
finansowania ze środków publicznych), wobec pozostałych o 2, 3 i 4-letnie zakazy.
Kolejna rozprawa 26 września, 17 i 24 października.
26 września – mowy obrońców.
Mowa końcowa obrońcy Stanisława Dolaty.
-To nie było dobre śledztwo – mówi mec. Marek Sawczuk, obrońca Stanisława Dolaty.
Krytycznie odnosi się do osoby głównego świadka oskarŜenia Grzegorza K. z Gdańska,
pierwszego prezesa Dobrych Domów, któremu prokuratura zbyt wcześnie – jego zdaniem nadała przymiot niekaralności, choć przeciwko niemu toczyło się postępowanie karne.
Z Grzegorzem K. negocjowali najwaŜniejsi w prokuraturze, ustalali zasady współpracy.
- Są wątpliwości, czy to, co mówił, jest szczerą prawdą – uwaŜa Sawczuk.
Od początku śledztwa prokuratura przyjęła zasadę: siedzą ci, którzy się nie przyznają. - Nikt
nie chciał uwierzyć, Ŝe Dolata nie przyznaje się, bo jest niewinny – dodaje obrońca. – Sam
fakt, Ŝe areszt był utrzymywany tak długo, bo dwa lata, a on się nie przyznał, zmusza do
głębszej refleksji.
Nawet najgłębsze przekonanie prokuratury o winie, nie moŜe, zdaniem obrońcy, zastępować
rzetelnych dowodów, a tych, w tej sprawie zabrakło. Dowody to „bańka mydlana”, to
pomówienia. Prokuratura – zdaniem obrońcy – liczy na „fuksa”. Zabrakło choćby jednej
osoby, która powiedziałaby przed sądem: „Tak panie Dolata, pan brał ode mnie”.
Analizując poszczególne zrzuty wobec St. Dolaty mec. Marek Sawczuk dowodził, Ŝe nie ma
dowodów winy. Domagał się uniewinnienia swojego klienta od wszystkich zarzutów.
Odnosząc się do Ŝądania prokuratury (10 lat więzienia) powiedział, Ŝe są szokujące. – Jak
duŜo trzeba mieć złej woli, by przy tak cienkich przesłankach Ŝądać tak wysokich kar.
Nawiązując do słów prokuratora, iŜ Ŝaden z notabli nie powiedział słowa „przepraszam”,
obrońca Dolaty powiedział: „Jeśli ktoś ma kogoś przepraszać, to prokuratura Dolatę za te dwa
lata w więzieniu”.
Mowa końcowa obrońcy Piotra Kumca.
Mec. Janusz Filipowicz podkreśla pozytywny udział swojego klienta w śledztwie. Prokuratura
skorzystała z jego wyjaśnień, to on ujawnił organom ścigania łapówkę za Rossmana. Przyznał
się do winy, wnosił o dobrowolne poddanie się karze. ZasłuŜył na status „małego świadka
koronnego”. Podkreślił, Ŝe przyjętą łapówkę 25 tys. zł wpłacił na rzecz Towarzystwa
śuŜlowego, na zaległe wynagrodzenie dla 1 z zawodników a 17 tys. zł przekazał na silnik dla
innego ŜuŜlowca. „MoŜe był głupi, ale tak zrobił” – dodał obrońca. Wnosił o łagodny wyrok,
karę w zawieszeniu .
Mowa końcowa obrońcy Adama W.
Mec. Zbigniew Muszyński podkreślił, Ŝe jego klient jest ofiarą przestępstwa, wyjawił
prokuraturze wszystko, co wiedział, wyraził skruchę. Jest traktowany jak biznesmen, który
dawał, by wygrywać przetargi, ale nie jest biznesmenem, bo gdyby nim był, zwolniłby z
Zieleni Miejskiej 150 osób, bo nie ma zleceń. On dawał łapówki, Ŝeby praca była, aby nie
trzeba było zwalniać 150 osób. Wnosił o złagodzenie wcześniejszego wniosku o dobrowolne
poddanie się karze.
Mowa końcowa obrońcy Zygmunta O.
Mec Jan Haliniak mówi, Ŝe jego klient, prezes firmy PRDiM, wchodzącej w skład
konsorcjum, budującego – dzięki łapówce - obwodnicę północną, działał w interesie
przedsiębiorstwa, w stanie wyŜszej konieczności. Dał pieniądze dla dobra firmy, aby móc
dalej pracować i działać. Obrońca wnosi o korektę zarzutów, zmianę kwalifikacji prawnej
czynu, warunkowe umorzenie postępowania, bez zakazu pełnienia funkcji kierowniczych i
obciąŜenie świadczeniem pienięŜnym.