Luty - Ziarno Prawdy

Transkrypt

Luty - Ziarno Prawdy
I
A
R
N
O
Z RAWDY
P
W TYM
Czasopismo chrześcijańskie · luty 2016 · Nie na sprzedaż
Numerze
Wezwani, by czuwać
Krytyka i jej moc
Twoje najważniejsze dziedzictwo
Przesadzona
Na strychu babci
Ziarno Prawdy
Spis
Wydawca:
Treści
Christian Aid Ministries
PO Box 360
Berlin, OH 44610 USA
Wydawane w Polsce
przez:
Międzynarodowa Misja
Anabaptystyczna
ul. Miłosza 8
05–300 Stara Niedziałka
[email protected]
www.ziarnoprawdy.pl
Komitet wykonawczy:
David Troyer | Paul Weaver
Roman B. Mullet
James R. Mullet
Philip Troyer | Eli Weaver
Komitet rewizyjny:
Ernest Hochstetler
Perry Troyer
Johnny Miller
Clay Zimmerman
Fred Miller
Redaktor naczelny:
Alvin Mast
Zastępca redaktora
naczelnego:
James K. Nolt
Skład komputerowy:
Kristi Yoder | SuAnn Troyer
Paweł Szczepanik
Korektorzy:
Jolanta Ławrynowicz
Szymon Matusiak
Zdjęcie na okładce:
iStockphoto
Czasopismo jest bezpłatne.
Dobrowolne ofiary można wpłacać
na nasze konto:
Fundacja „Dziedzictwo”
ING Bank Śląski nr:
91 1050 1894 1000 0022 9084 2752
© 2015 Całość niniejszej
publikacji ani żadna jej część
nie może być reprodukowana
bez pisemnej zgody
Christian Aid Ministries.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
www.christianaidministries.org
Artykuł wstępny
Wezwani, by czuwać . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 3
Nauczanie
Zapomniane Prawo, odzyskana wizja . . . . . . . . . . . . . . . . 5
Głos Boga. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 8
Krytyka i jej moc . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 10
Dla rodziców
Twoje najważniejsze dziedzictwo. . . . . . . . . . . . . . . . . . .
Dobre maniery. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
Okno sposobności dla Joasza. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
Nauczani przez służącą. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
12
13
14
15
Część Historyczna
Pieter Pieters Beckjen. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 16
Pierwszy List Jakuba Świecarza do jego żony . . . . . . . . . . 17
Część praktyczna
Biblia jako literatura. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 20
Wspólne życie. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 22
Dla młodzieży
Nowe narodzenie . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 24
„Co tutaj robisz?”. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 25
Przesadzona. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 26
Kącik dla dzieci
Na strychu babci. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 28
Naburmuszone piątki. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 30
Sól – dar Boży z morza. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 32
Fragment książki
Złość i jej gorzki owoc (część 4) . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 34
Poezja
Biblia . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 43
Ostatnia strona
Coś nowego . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 44
„Ezdrasz otworzył księgę na oczach całego ludu –
stał bowiem na podwyższeniu;
kiedy zaś ją otworzył, wszyscy zebrani wstali.”
Księga Nehemiasza 8,5
Artykuł
WSTĘPNY
Wezwani, by czuwać
—Gicu Cotlet
P
rzez wieki ludzie próbowali ustalić
jakąś datę powrotu Chrystusa na
ziemię. Niektórzy napisali na ten
temat książki, inni płacili krocie za ich wydawanie, lecz w końcu wszystkie te przepowiednie okazały się fałszywe.
Dzisiaj ludzie wcale nie przejmują się
powrotem Chrystusa. Żyją pożądliwością
i przyjemnościami. Nawet niektórzy chrześcijanie zasnęli i nie przykładają wielkiej
wagi do powrotu Pana. Tymczasem każdy
mieszkaniec Ziemi powinien wiedzieć, że
Jezus wkrótce przyjdzie, aby oddać każdemu według jego uczynków (zob. Obj 22,12).
Mateusz mówi nam: Czuwajcie więc, bo nie
wiecie, którego dnia Pan wasz przyjdzie. A to
zważcie, że gdyby gospodarz wiedział, o której
porze złodziej przyjdzie, czuwałby i nie pozwoliłby podkopać domu swego (24,42–43).
Pewna historia mówi o chrześcijańskim
przedsiębiorcy, który chciał sprzedać swój
towar w odległym mieście. Jedyną możliwością transportu był przewóz ciężarówką.
Ponieważ był to towar znacznej wartości,
ów przedsiębiorca postanowił dołączyć go
do kolumny ciężarówek zmierzającej w docelowym kierunku.
Podróż była długa i męcząca, a konwój
poruszał się jedynie za dnia. W nocy wszyscy zatrzymywali się, by odpocząć. Wtedy
wielokrotnie byli atakowani przez bandy
rabusiów, którzy nękali niewinnych ludzi
i chcieli ukraść im towar.
Był późny wieczór, a ciemny mrok rozjaśniały jedynie latające świetliki. Świerszcze
rozpoczęły już swój nocny koncert. Rabusie
zbliżyli się całą grupą do konwoju zaparkowanego przy drodze. Małymi krokami, dobrze widząc w ciemności, podchodzili coraz
bliżej ciężarówek. Wydawało się, że nikt nie
czuwa i że wszyscy śpią, zmożeni długą drogą. Ku swemu zdumieniu złodzieje natknęli
się jednak na wysoką ścianę, przez którą nie
mogli sięgnąć po zdobycz. Widząc, że ich
wysiłki spełzły na niczym, wycofali się z pustymi rękoma.
Nazajutrz konwój znów ruszył w drogę. Po wielu godzinach podróży znów się
ściemniło i kierowcy zatrzymali się na
„Uczciwy cieszy się błogosławieństwem, kto się chce szybko wzbogacić,
nie ujdzie kary.” Księga Przysłów 28,20
3
odpoczynek. Gdy nastała noc i zapadła cisza, ta sama banda ponowiła próbę zbliżenia
się do ciężarówek i znów złodzieje trafili na
tę samą ścianę. Zawstydzeni, wycofali się w
pośpiechu. Postanowili jednak nie poddawać się i ponowić próbę kolejnej nocy.
choćby maleńkiej szparki, by dostać się do
naszych rodzin, do naszych kościołów, do
miejsc pracy, do naszych dusz i opanować
nasze życie. Szatan nie rezygnuje ze zdobyczy. Chce wykraść nasz cenny skarb, na który tak ciężko pracowaliśmy.
Trzeciej nocy stała przed nimi ta sama
ściana, lecz tym razem po dokładniejszym
zbadaniu okazało się, że jest w niej mała
szczelina. Wściekły szef bandy znalazł właściciela konwoju, który spał obok jednego
z towarzyszy, pilnując towaru. Właściciel
usłyszał kroki i z przerażeniem natychmiast
zorientował się, że został zaatakowany.
Przywódca złodziei zwrócił się do niego bez
żadnych ceregieli:
– Jeśli zdradzisz nam tajemnicę ściany,
która otacza wasz konwój nocą, nie zrobimy wam krzywdy i będziecie mogli jechać
dalej.
Zdezorientowany przedsiębiorca nie wiedział, o jaką ścianę chodzi. Po chwili zastanowienia odparł jednak:
– Przyjacielu, nic nie wiem o żadnej
ścianie, która udaremniła wasz napad na
mój konwój. Lecz jedno wiem: Każdego
wieczoru modlę się do Pana o ochronę.
Powierzyłem swoje dobra i pracowników
w Jego ręce i wierzę, że On może zrobić
wszystko dla tych, którzy Mu ufają. Jednak
tego wieczoru byłem tak zmęczony i śpiący,
że nie pomodliłem się z całego serca. Pewnie
dlatego ty i twoi ludzie przedarliście się do
nas.
Słysząc te słowa, cała banda złodziei została tak mocno dotknięta mocą Bożą, że
wszyscy oddali życie w Boże ręce.
Słowo Boże wzywa nas, byśmy się obudzili, czuwali i mieli zapalone pochodnie.
Złodziej przychodzi nocą, gdy gospodarz
przestaje czuwać. Przychodzi, gdy nasza
wiara słabnie, gdy w naszym życiu duchowym pojawia się bylejakość, gdy polegamy
na własnej mądrości i gdy jesteśmy pewni
swego bezpieczeństwa.
Nasza podróż trwa krok za krokiem, dzień
po dniu, kilometr za kilometrem, aż dotrzemy do miejsca przeznaczenia. Jesteśmy
przez cały czas śledzeni. Złodzieje wszelkiej
maści czyhają w każdym zaułku, szukając
4 Ziarno Prawdy • luty 2016
Potrzebujemy ludzi takich jak Nehemiasz,
którzy odbudują ruiny Jeruzalem. On wezwał lud do odbudowy zburzonych murów
i zachęcił, by stanęli na straży. Ustawiłem
w niższych otwartych miejscach poza murem lud według rodzin, (…) widząc zaś, że
się boją, wystąpiłem i rzekłem do przedniejszych, do naczelników i do pozostałego ludu:
Nie bójcie się ich! Pana wielkiego i strasznego
wspomnijcie i walczcie za waszych braci, za
waszych synów i córki, za wasze żony i domy
(Neh 4,13–14).
Dzisiaj nasze rodziny są dla szatana celem
numer jeden. On wie, że charakter dzieci
kształtuje się właśnie tam i że silne rodziny stanowią o kręgosłupie kościoła. Dlatego
szuka szczeliny, przez którą mógłby wejść
i zniszczyć nasz pokój, miłość, czas modlitwy i wiarę. Właśnie dlatego jesteśmy wzywani do zjednoczenia i wspólnego budowania tak, by nie było szczelin dostępnych
dla diabła. Musimy walczyć o zbawienie
naszych synów, córek, żon i mężów. Nie
powinniśmy bać się niczego, bo mamy wielkiego Boga, który nas ochrania. Jesteśmy
—ciąg dalszy na str. 11
„Wtedy powstał Piotr razem z Jedenastoma
i przemówił do nich głosem donośnym.
Mówił zaś tak: Judejczycy i wszyscy mieszkańcy
Jerozolimy, proszę was o chwilę uwagi
i o dokładne wysłuchanie tego, co wam powiem.”
Dzieje Apostolskie 2,14
N auczanie
Zapomniane Prawo,
odzyskana wizja
W
—Matthew Gingerich
2. rozdziale 2 Księgi
Królewskiej znajduje się
pewna ciekawa historia.
Dobry król Jozjasz, próbując naprawić błędy
poprzedników na tronie, nakazał odnowienie
świątyni. Podczas prac robotnicy odnaleźli
coś, co od dawna było zagubione i zapomniane: Księgę Prawa.
Osiemset lat wcześniej Bóg dał Prawo
Mojżeszowi na Górze Synaj. Gdy przedstawił Słowo Boże ludowi, wówczas ten chętnie odpowiedział: „Wszystkie słowa, które
wypowiedział Pan, wypełnimy”1. Niestety,
nie trwało to długo. W kolejnym tysiącleciu
Żydzi okresowo popadali w bałwochwalstwo.
Wtedy Bóg posyłał króla lub proroka, żeby
ich do siebie z powrotem przyprowadzić.
Historia króla Jozjasza jest jednym z takich
przypadków.
Co się dzieje, gdy król pełen bojaźni Bożej
dowiaduje się, że jego lud nie przestrzega praw
Bożych? Właśnie to zauważył Jozjasz. Wtedy
rozdarł swoje szaty i rzekł: „Idźcie zapytać się
o wyrocznię Pana co do mnie, co do ludu
i co do całej Judy w związku z treścią tej księgi,
która została znaleziona, gdyż wielki jest gniew
Pana, który rozgorzał przeciwko nam dlatego,
że nasi ojcowie nie słuchali słów tej księgi, aby
pełnić wszystko, co tam dla nas napisane”2.
Taka była pierwsza reakcja Jozjasza. Jednak
król na tym nie poprzestał. Wiedział, że sytuacja wymagała zmiany. Dlatego zaczął
wdrażać w życie plan przyprowadzenia Judy
z powrotem do Boga. Moglibyśmy tutaj wejść
w szczegóły, lecz nagłówek kolejnego rozdziału mówi sam za siebie: „Radykalne wytępienie kultu bałwochwalczego w całym kraju”
(Biblia Warszawska).
1. 2 M 24,3.
2. 2 Krl 22,13 (podkreślenie autora).
„Uczciwy cieszy się błogosławieństwem, kto się chce szybko wzbogacić,
nie ujdzie kary.” Księga Przysłów 28,20
5
Kościół Nowego Testamentu
Posuńmy się około siedemset lat naprzód.
Tuż przed wstąpieniem do nieba, Jezus wypowiedział do uczniów kilka słów na pożegnanie. Czy możecie sobie wyobrazić tę scenę?
Jedenastu mężczyzn stoi blisko Niego, by
nie uronić ani jednego słowa. Dla Niego porzucili wszystko i stali się Jego uczniami, bo
to On uzdrawiał chorych i otwierał ślepym
oczy. Uciszył burzę, zarówno na morzu, jak
i w ludzkich sercach. To On głosił, że bliskie
jest Królestwo Niebios – radykalne Królestwo
z radykalnymi przykazaniami: „Miłujcie nieprzyjaciół waszych, błogosławcie tych, którzy
was przeklinają, czyńcie dobro tym, którzy
was nienawidzą”.
Co teraz? Co Jezus każe im zrobić z tymi
nowymi naukami? Czy mają wrócić do łowienia ryb i spokojnie dożyć starości w posłuszeństwie Jego przesłaniu?
Bynajmniej! Ewangelia Królestwa jest skierowana do wszystkich, a nie tylko do wybrańców z wewnętrznego kręgu uczniów Jezusa.
Jego słowa były jasne: „Dana mi jest wszelka
moc na niebie i na ziemi. Idźcie tedy i czyńcie uczniami wszystkie narody, chrzcząc je
w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego, ucząc
je przestrzegać wszystkiego, co wam przykazałem. A oto Ja jestem z wami po wszystkie
dni aż do skończenia świata”3.
Dzieje Apostolskie podają inną wersję tej
wypowiedzi: „Ale weźmiecie moc Ducha
Świętego, kiedy zstąpi na was, i będziecie
mi świadkami w Jerozolimie i w całej Judei,
i w Samarii, i aż po krańce ziemi”4.
Co się dzieje, gdy owych jedenastu otrzymuje wyraźne wskazówki w związku z otrzymanym nauczaniem, którego słuchali przez
ostatnie trzy lata? Co się dzieje, gdy moc,
o której mówił Jezus, zostaje im udzielona
dziesięć dni później przez Ducha Świętego?
Przeczytajmy ostatnie wersety Ewangelii
Marka: „A gdy Pan Jezus to do nich
3. Mt 28,18-20.
4. Dz 1,8.
6 Ziarno Prawdy • luty 2016
powiedział, został wzięty w górę do nieba
i usiadł po prawicy Boga. Oni zaś poszli i wszędzie kazali, a Pan im pomagał i potwierdzał
ich słowo znakami, które im towarzyszyły”5.
Mówi o tym Księga Dziejów Apostolskich.
Kościół miał gorliwie wypełniać nakazy zawarte w ostatnich słowach Jezusa. Wyznaczyli
ludzi do głoszenia Ewangelii6. Głosili
Ewangelię7. Chrzcili8. Nauczali9. I zanieśli
Ewangelię do najdalszych krańców świata,
jaki podówczas znano10.
Lecz już wtedy działał zwodziciel. Apostoł
Paweł ostrzegał, że wilki drapieżne dostaną
się do trzody, i tak też się stało. Nominalny
Kościół zmieszał się z imperium rzymskim
i w rezultacie zmienił się w imitację chrześcijaństwa, która nie miała już mocy, by zmieniać życie ludzi.
Mimo to, pochodnia prawdziwego chrześcijaństwa nadal płonęła! I choć nie posiadamy obfitych danych historycznych, to okazuje się, że w każdym stuleciu istnieli prawdziwi
miłośnicy prawdy, którzy podążali za Jezusem
bez względu na cenę. Najbardziej znani wśród
nich są waldensi i anabaptyści.
Waldensi
Początki kościoła waldensów przypisuje się Piotrowi Waldo, bogatemu kupcowi,
który żył we Francji w XII wieku. Zlecił on
dwóm księżom przetłumaczenie części Biblii
dla siebie i nawrócił się po przeczytaniu tego
przekładu. Wtedy rozdał majętności ubogim
i ruszył na ulice, by czytać Biblię zwykłym
ludziom.
5. Mk 16,19-20.
6. Dz 13,1-4.
7. Dz 8,4.
8. Dz 2,41; 8,38; 9,18.
9. Dz 16,4; 18,26.
10. W Martyrs’ Mirror czytamy, że Marek głosił Ewangelię w Egipcie i Libii (str. 77), Tomasz w Etiopii i Indiach (str. 90), Bartłomiej w Armenii (str. 88). Maternus
i Egystus, dwaj z siedemdziesięciu uczniów Jezusa, zginęli
śmiercią męczeńską w Germanii (Niemcy). Szymon Zelota dotarł na Wyspy Brytyjskie (str. 91). Oprócz nich
wielu innych głosiło Ewangelię. Zob. szczególnie historię
Matthiasa na str. 92-93.
Efekty były zdumiewające. Ludzie, którzy
nigdy wcześniej nie słyszeli Słowa Bożego,
doświadczali przekonania o grzechu i pokutowali przed Bogiem. Liczba zwolenników
Piotra Waldo rosła i wtedy wyznaczył ludzi,
żeby dwójkami szli i głosili Ewangelię. Dzięki
ich gorliwości Ewangelia dotarła prawie do
krańców Europy11.
Anabaptyści
Ruch anabaptystów powstał w roku 1525.
Podobnie jak w przypadku waldensów,
prawda Słowa Bożego rozprzestrzeniała się
w Europie jak ogień. Ich najbardziej znanym
zgromadzeniem był tzw. Synod Męczenników
w roku 1527, podczas którego około sześćdziesięciu przywódców anabaptystycznych
powzięło plan podziału Europy na regiony
i wysłania ewangelistów do każdego z nich.
Ich aktywność w wypełnianiu swego powołania została potwierdzona męczeństwem:
w ciągu dwóch lat od Synodu większość
z nich zginęła za wiarę12.
Pytania do nas na dzisiaj
Minęło ponad dwa i pół tysiąca lat, odkąd
król Jozjasz rozdarł swoje szaty i zaczął wprowadzać reformy w Judzie. Przez wszystkie
wieki aż do dzisiaj Słowo Boże było dostępne jako nieomylny przewodnik, pomagający
rozpoznawać Bożą wolę. Żyjąc pod Nowym
Przymierzem, możemy rozumieć ją lepiej niż
sam król Jozjasz. A Bóg chce, byśmy robili to,
co on: czytali Słowo Boże, rozpoznawali Bożą
wolę, a następnie wprowadzali ją w życie.
Co jest wolą Bożą? Obejmuje ona wiele
dziedzin, lecz my skupimy się tutaj na jednym jej aspekcie. Apostoł Paweł pisze, że Bóg
pragnie, „by wszyscy ludzie byli zbawieni
i doszli do poznania prawdy”13.
Wszyscy ludzie! Takie jest pragnienie Boga.
11. Bauman, Lester, The Little Flock, (Rod and Staff
Publishers, Crockett, Kentucky, USA 1999), str. 48-49.
12. Mennonite Encyclopedia, tom 3, (Mennonite Publishing House, Scottdale, Pensylwania, USA 1955), str. 5.
13. 1 Tm 2,4.
Oczywiście, nie spodziewamy się, że cała
ludzkość zostanie zbawiona, ponieważ zawsze
znajdą się tacy, którzy odrzucą prawdę. Jeśli
jednak taki jest zamiar Boga, to czy my nie
powinniśmy go podzielać?
Bóg nie tylko objawił swoją wolę, lecz
również powiedział nam, jak wprowadzić ją
w życie. Jezus pozostawił uczniom wzór, z którego i my możemy korzystać. Jest to pewien
ogólny plan, bez wchodzenia w szczegóły co
do sposobu jego wypełnienia. Przyjrzyjmy
się temu planowi. Znajdujemy w nim trzy
nakazy związane z działaniem i cztery sfery,
w jakich należy go wykonać.
Trzy nakazy misyjne (Mt 28,19):
1) Idźcie – nakaz dotyczy wszystkich
uczniów14,
2) Chrzcijcie,
3) Nauczajcie.
Cztery obszary:
1) Jerozolima (społeczność lokalna),
2) Judea (kraj ojczysty),
3) Samaria (kraje sąsiednie),
4) Krańce ziemi (reszta świata).
Bardzo prosty i zwięzły plan. Waldensi
i anabaptyści wykorzystali go i wprowadzili
w życie tę wizję wypełnienia Wielkiego
Nakazu Misyjnego. Teraz nasza kolej. Jaką
my mamy wizję wypełnienia woli Bożej
w tej dziedzinie? Czy w ogóle mamy jakąś
wizję? Salomon mówi: „Gdzie nie ma objawienia, tam lud się rozprzęga; błogosławiony
ten, kto przestrzega nauki”15. Czy jesteśmy
na tyle zuchwali, by odmawiać wypełniania
krystalicznie czystego planu działania, pokazującego, jak w dzisiejszych czasach mamy
wypełniać Wielki Nakaz Misyjny, przez co
zagrażamy dalszemu naszemu istnieniu jako
biblijnego Kościoła?
Możemy spędzić mnóstwo czasu, analizując sposób, w jaki wczesny Kościół głosił
14. W oryginale mamy: „Idąc, czyńcie uczniami”.
15. Prz 29,18.
„Uczciwy cieszy się błogosławieństwem, kto się chce szybko wzbogacić,
nie ujdzie kary.” Księga Przysłów 28,20
7
Ewangelię. Możemy spekulować, czy ówczesne metody byłyby skuteczne dzisiaj.
Możemy również obserwować i krytykować
błędy robione przez współczesnych misjonarzy. To wszystko może być dobre i właściwe,
ale przecież ostatecznie mamy do wykonania
nasze zadania. Jaka zatem jest nasza wizja?
Moglibyśmy również podać wiele powodów, dla których ewangelizacja „aż po krańce ziemi” w naszym przypadku jest niemożliwa. Pamiętajmy jednak, że według Dziejów
Apostolskich 1,8 misja każdego z nas rozpoczyna się we własnym domu. W samych
Stanach Zjednoczonych mieszka około dwadzieścia milionów młodych ludzi w wieku
pomiędzy piętnastu do dwudziestu lat. Wiele
z tych osób nigdy nie zetknęło się z prawdą.
Pięć lat temu większość z nich była jeszcze
w dziecięcym okresie niewinności. Dziś żyją
w świecie pełnym zamieszania, w którym pojęcia dobra i zła są względne.
Kiedyś staną przed wszechwiedzącym
Bogiem i zdadzą sprawę ze swych uczynków.
Jaki jest nasz plan ratowania tych dusz przed
wiecznym potępieniem?16 Kiedyś my również
staniemy przed Panem i będziemy musieli
zdać sprawę z naszych działań – albo z ich
braku.
Zaczerpnięto z The Christian Contender, marzec 2013
Rod and Staff Publishers, Inc.
Wykorzystano za pozwoleniem
Przekład na język polski: Krzysztof Dubis
16. „Wyrywając ich z ognia, ratujcie ich” (Judy 23).
Głos Boga
—Nelson H. Martin
N
a początku Bóg przemówił, żeby
stworzyć ziemię. Poprzez wieki przemawiał do ludzi, którzy
mieli wybór przyjęcia lub odrzucenia tego,
co mówił. Czy nasze serca są nastrojone na
słuchanie Jego głosu? Zastanówmy się nad
kilkoma sposobami, jakimi Bóg przemawia,
a następnie rozważmy, jaka powinna być
nasza odpowiedź.
W JAKI SPOSÓB BÓG PRZEMAWIA?
1. Przez Słowo Boże. Słyszymy głos
Boga, gdy czytamy Biblię. Bóg natchnął
świętych mężów, żeby napisali Słowo.
Albowiem proroctwo nie przychodziło nigdy z woli ludzkiej, lecz wypowiadali je
ludzie Boży, natchnieni Duchem Świętym
8 Ziarno Prawdy • luty 2016
(2 P 1,21). Czytając Słowo Boga, poznajemy Jego charakter. Możemy rozumieć Jego
wolę dla nas, pozwalając, by prawda Jego
Słowa przenikała nasze serca.
Jezus jest Słowem Boga, które stało się ciałem (J 1,14). Jego życie było wypełnieniem
spisanego Słowa. On jest święty i sprawiedliwy, pełen łaski i prawdy. Bóg okazał nam
dobroć, przemawiając przez spisane Słowo.
Obyśmy słyszeli Jego głos, czytając świętą
Księgę.
2. Przez Ducha Świętego. Bóg łaskawie dał uczniom Ducha Świętego po tym,
jak Jezus wstąpił do nieba. Dzisiaj wierzący
doświadczają wypełnienia obietnicy danej
w Ewangelii Jana 14,26: Lecz Pocieszyciel,
Duch Święty, którego Ojciec pośle w imieniu
moim, nauczy was wszystkiego i przypomni
wam wszystko, co wam powiedziałem. Duch
prawdy nie mówi od siebie, lecz od Ojca.
Pomaga nam rozumieć Słowo, gdy je czytamy. Przypomina nam również fragmenty
Słowa, gdy doświadczamy trudności lub
musimy podjąć decyzję. Zamieszkiwanie
Ducha Świętego w nas jest wielkim błogosławieństwem. Pozwalajmy Mu, żeby nas
uczył spraw Bożych.
3. Przez lud Boży. Słyszymy głos Boży
przez naszych duchowych braci. Bóg mówi
do nas, gdy głoszone jest Jego Słowo. Nasi
kaznodzieje mogą powiedzieć za apostołem
Pawłem: Głosimy to nie w uczonych słowach
ludzkiej mądrości, lecz w słowach, których naucza Duch, przykładając do duchowych rzeczy duchową miarę (1 Kor 2,13). Głoszenie
jest objaśnianiem Słowa Bożego zachęcającym do pobożnego życia. Jest ostrzeżeniem
grzesznika o nadchodzącym sądzie. Czasem
wydaje się, że przesłanie jest skierowane
osobiście do nas. Odpowiada na nasze pytania i potrzeby.
Członkowie ludu Bożego wzajemnie
udzielają sobie rad i przyjmują pomoc jedni
od drugich. Jeden brat stymuluje słowem
zachęty innego, który zostaje w tyle. Boży
głos przynagla kogoś do napomnienia brata,
który upadł. Bracia inspirują się wzajemnie,
żeby serca doznały zachęty i umocnienia
w wierze. Mamy przykazanie, żeby codziennie napominać się nawzajem, by nasze serca nie popadły w oszustwo grzechu (Hbr
3,13). Przywilejem jest przynależność do
wiernego kościoła, gdzie można otrzymać
zachętę, napomnienie czy nawet naganę.
Zbliżamy się do Boga, słuchając Bożego
głosu poprzez braci.
NASZA ODPOWIEDŹ NA GŁOS BOŻY
1. Słuchajmy. Obyśmy słuchali Pana,
gdy mówi do nas. Weźmy przykład z małego
Samuela (1 Sm 3). Samuel spał, gdy został
wezwany Bożym głosem.
Pierwsza Księga Samuela 3,5 mówi:
I przybiegł do Heliego i rzekł: Oto jestem,
wołałeś mnie. Myślał, że to Heli go woła.
Kapłan odesłał chłopca do łóżka, lecz
Samuel usłyszał głos jeszcze dwa razy i za
każdym razem uznał, że powinien pójść do
Heliego. Ten wreszcie zorientował się, że to
Pan wzywa Samuela i poradził mu, żeby następnym razem odpowiedział: Mów, Panie,
twój sługa słucha. A jak my odpowiadamy
na Boży głos? Czy podobnie jak Samuel
usiłujemy usłyszeć, czy może kładziemy
się spać w nadziei, że głos Pana pojawi się
w czasie bardziej dogodnym dla nas?
Jeśli chcemy usłyszeć głos Boga, musimy sami siebie dyscyplinować, ponieważ
słuchanie tego głosu wymaga dyscypliny.
Czasem jest on cichy tak jak w przypadku Eliasza – cichy, łagodny szept. Musimy
się sami uciszyć, żeby móc go usłyszeć.
W ramach naszych codziennych spotkań
z Panem musimy znaleźć spokojną chwilę
i miejsce, żeby skoncentrować się na Słowie
Bożym. Wspólna modlitwa rodzinna powinna być wolna od zakłóceń. Dzieci należy nauczyć, że mają być wtedy cicho i zachowywać się odpowiednio, podobnie jak
podczas nabożeństwa w kościele. Musimy
nawet zadbać, żeby niemowlęta były tak cicho, jak to możliwe i żeby nie przeszkadzały innym w słuchaniu, dekoncentrując ich
swoim płaczem.
Nie wystarczy jednak przygotować się zewnętrznie, jeśli nasze serca nie są wystarczająco zmiękczone, a dusze nie pragną Boga.
Obyśmy przyjmowali Słowo z wszelką gotowością (Dz 17,11).
2. Bądźmy posłuszni. Po usłyszeniu
głosu Bożego okazujemy posłuszeństwo.
Gdyż nie ci, którzy zakonu słuchają, są sprawiedliwi u Boga, lecz ci, którzy zakon wypełniają, usprawiedliwieni będą (Rz 2,13).
„Uczciwy cieszy się błogosławieństwem, kto się chce szybko wzbogacić,
nie ujdzie kary.” Księga Przysłów 28,20
9
Abraham był posłuszny Panu. W Pierwszej
Księdze Mojżeszowej 12,1 czytamy, że Bóg
powiedział: Wyjdź z ziemi swojej i od rodziny swojej, i z domu ojca swego do ziemi,
którą ci wskażę. Werset 5. mówi: Wyruszyli,
aby się udać do ziemi kananejskiej. I przybyli
do Kanaanu.
Głos Boga jest tak potężny, że nawet
wszechświat został stworzony na Jego rozkaz. Jezus wypowiedział kilka słów i ludzie wstawali z martwych. Kim jesteśmy,
żeby się buntować przeciw Słowu Pana?
Chrześcijanin chętnie i z wdzięcznością
służy Mu, gdy jest wezwany. Codziennie
mamy nowe okazje, by wprowadzać tę zasadę w życie.
Dzięki Bogu, że przemówił. Podążajcie
za Panem, dokądkolwiek prowadzi, radując się, że pokazał nam drogę. Oto stoję
u drzwi i kołaczę; jeśli ktoś usłyszy głos mój
i otworzy drzwi, wstąpię do niego i będę
z nim wieczerzał, a on ze mną. (…) Kto ma
uszy, niechaj słucha, co Duch mówi do kościołów (Obj 3,20.22).
Zaczerpnięto z The Christian Contender, wrzesień 2013
Rod and Staff Publishers, Inc.
Wykorzystano za pozwoleniem
Przekład na język polski: Krzysztof Dubis
Krytyka i jej moc
M
inęło już trzydzieści pięć lat
od tamtego wydarzenia, lecz
wciąż pamiętasz ten krytyczny
komentarz nauczyciela na temat twojego niedbalstwa. Chociaż ta przygana spowodowała,
że twoje uszy czerwieniły się tylko przez kilka
minut, ale wspomnienia pozostały. Być może
nadal podświadomie mówisz sobie: „Już nigdy nie popełnię takiego błędu”.
Czasem myślimy o krytyce jako o sile
destrukcyjnej. Tak jest na krótką metę.
Jak oczyszczanie winorośli, krytyka usuwa niepotrzebne lub niepożądane rzeczy.
Jednakże krytyka kierowana Biblią pomaga
nam budować się wzajemnie. Krytyka ma
moc. Dlatego musimy ostrożnie jej udzielać
i ostrożnie przyjmować.
Mimo że Mojżesz był w dobrych stosunkach ze swoim teściem Jetrą, przyjął od niego krytykę: Niedobra to rzecz, którą czynisz.
10 Ziarno Prawdy • luty 2016
Męczysz się zarówno ty, jak i ten lud, który jest
z tobą, bo sprawa ta jest za trudna dla ciebie,
nie podołasz jej sam (2 M 18,17-18). Jetro
uzupełnił krytykę konkretną radą.
Mojżesz mógł się poczuć urażony i pomyśleć lub powiedzieć: „Jestem absolwentem najlepszych szkół w najpotężniejszym
kraju na ziemi i osobiście rozmawiałem
z Wszechmogącym Bogiem, a teraz miałbym
słuchać jakiegoś pasterza owiec z krańca pustyni?!”. Nie czytamy jednak o takiej reakcji
Mojżesza. Jest napisane: Mojżesz usłuchał
głosu teścia swojego i uczynił wszystko, co ten
powiedział (2 M 18,24). Ponieważ Jetro wypowiedział konstruktywne słowa krytyki,
a Mojżesz odpowiednio zareagował, Izrael
odniósł korzyść w postaci lepszego zarządzania na całe stulecia.
Jetro skrytykował Mojżesza po tym,
jak zobaczył wszystko, co on czyni dla ludu.
Powinniśmy się dobrze zastanowić, zanim
wypowiemy słowa krytyki. Cóż łatwiejszego niż salwy krytyki w stosunku do osób na
publicznych stanowiskach, wypowiedziane
w bezpiecznym zaciszu prywatnej rozmowy?
Albo zaoferowanie „dobrej” alternatywy, gdy
nie jesteśmy odpowiedzialni za to, że będzie
skuteczna? Krytykować może każdy, ale nie
każdy robi to w sposób przemyślany, mądry,
pokorny i pomocny.
Właściwa krytyka często trochę boli zarówno krytykującego, jak i krytykowanego. Jeśli
miałaby służyć jedynie poprawieniu naszego
samopoczucia, to powinniśmy ugryźć się
w język. Konstruktywna krytyka wymaga
życzliwości, ale i odwagi. Mówi się, że jeśli
nasz przyjaciel właśnie wyszedł na durnia,
a my mu o tym nie powiemy, to nasza przyjaźń
jest fikcją. Krytyka najczęściej powinna mieć
miejsce na osobności, ale czasem konieczne
jest publiczne napomnienie. Apostoł Paweł
publicznie skarcił Piotra, który publicznie dał
zły przykład wierzącym (Ga 2,11-14).
Wygodny komplement jest przyjemniejszy
od kolców krytyki, lecz zbyt wiele pochwał
to jak nadmiar cukierków – nie robi dobrze
na zdrowie. Prędzej czy później spotkamy się
z krytyką. To, jak na nią zareagujemy, zależy
od stopnia uśmiercenia naszej cielesności. Bez
względu na to, czy jesteśmy krytykowani we
właściwym duchu, rozważmy krytykę szczerze i z modlitwą, pozwalając jej, by uczyniła
nas lepszymi.
Razy przyjaciela są oznaką wierności
(Prz 27,6).
Zaczerpnięto z Home Horizons
Eastern Mennonite Publications
Wykorzystano za pozwoleniem
Przekład na język polski: Krzysztof Dubis
Wezwani, by czuwać
—ciąg dalszy ze str. 4
wezwani do czuwania i walki przeciwko
naszemu wrogowi, czyli diabłu. Trzymajmy
w jednej ręce codzienne sprawy, a w drugiej
Słowo Boże. Bądźmy gotowi w każdym momencie odeprzeć ataki złodzieja. Bądźmy
gotowi na sygnał trąby, wiedząc, że Bóg jest
z nami i będzie walczył za nas.
Jeśli wierzymy w Jezusa, mamy miasto potężne; dla ocalenia wzniósł On wały obronne
i baszty. (…) Temu, którego umysł jest stały,
zachowujesz pokój, pokój mówię; bo Tobie zaufał. Ufajcie po wsze czasy Panu, gdyż Pan
jest skałą wieczną (Iz 26,1–4).
Przekład na język polski: Krzysztof Dubis
Niechaj zmęczenie nie przemaga naszych ciał. Czuwajmy, bo znów nadchodzi
zmierzch. Zamurujmy szczeliny, przez które
grzech może wnikać do naszych dusz, do
naszego życia, do naszej rodziny i do naszego kościoła. Z Bożą pomocą będziemy
więcej niż zwycięzcami.
„Uczciwy cieszy się błogosławieństwem, kto się chce szybko wzbogacić,
nie ujdzie kary.” Księga Przysłów 28,20
11
„I błogosławił Pan późniejsze lata życia Hioba
bardziej niż pierwsze. Posiadł on z czasem
czternaście tysięcy owiec, sześć tysięcy wielbłądów,
tysiąc jarzm wołów i tysiąc oślic. Urodziło mu się
jeszcze siedmiu synów i trzy córki.”
Księga Hioba 42,12-13
D la
rodziców
Twoje najważniejsze
dziedzictwo
C
zym jest dziedzictwo? To wszystko,
co otrzymaliśmy i co przekażemy
dalej. Może być złe lub dobre.
Dziedzictwo, które otrzymaliśmy, w wielkim
stopniu będzie wpływać na tych, którym je
przekażemy. Nasze indywidualne wybory determinują to, co uczynimy z dziedzictwem
powierzonym nam, a także to, jaką spuściznę
przekażemy innym.
Mówiąc po prostu, dziedzictwo jest czymś
przekazywanym z pokolenia na pokolenie, zazwyczaj dzieciom przez rodziców. Przeważnie
rozumie się przez nie spadek w postaci pieniędzy, ziemi i innych dóbr materialnych.
W rzeczywistości jest to coś znacznie więcej,
w dodatku wcale nie musi zawierać rzeczy
materialnych. Pozostawienie dzieciom spadku nie jest rzeczą złą, ale nie dostaje do Bożego
wzorca odpowiedzialności za nie. Dlaczego?
Psalm 49 odsłania przed nami ograniczenia, jakie niosą doczesne bogactwa. Twoje
12 Ziarno Prawdy • luty 2016
—Evan Miller
pieniądze nie mogą zbawić duszy twojego
dziecka (w. 7-10). Czytam w nim, że bogactwo topnieje i nie ma żadnej wiecznej wartości. Musimy także odkryć prawdziwą naturę
bogactwa, co opisuje 1 Tymoteusza 6, 9-10.
Ma ono potencjalnie niszczący wpływ na duszę dziecka, podobnie jak na rodziców.
Musimy poważnie myśleć o dziedzictwie,
które planujemy pozostawić naszemu dziecku
w kontekście przykładu naszego życia. Jeżeli
ktoś zamierza pozostawić dzieciom w spadku majątek, który został zgromadzony przez
chciwość lub oszustwo, te cechy charakteru
będą najznaczniejszą jego częścią. Jeśli ktoś
ufa pieniądzom i goni za nimi jako środkiem
do szczęścia, to takie będzie jego dziedzictwo pozostawione dzieciom. Te rzeczy będą
kształtować spuściznę, która będzie trwać
dłużej, niż wydawane w końcu pieniądze.
Z drugiej strony, jeśli gorliwie i uczciwie
pracujemy na utrzymanie naszej rodziny
i przeznaczamy też nasze środki na budowę
Królestwa Bożego, to mamy wspaniałą okazję pozostawić po sobie spuściznę o wiecznej wartości. Możemy uczyć nasze dzieci
właściwej etyki pracy, uczciwego prowadzenia interesów i odpowiedniego stosunku do
pieniądza. Możemy je uczyć, że wszystkie
ziemskie dobra są darem Boga, a my powinniśmy ufać Jemu, a nie rzeczom doczesnym.
Możemy uczyć dzieci, by żyły według wzorca
z Ewangelii Łukasza 12,22-40.
Podsumowując, najważniejsze, najbardziej
dalekosiężne dziedzictwo, jakie możemy pozostawić dzieciom, obejmuje coś znacznie
więcej, niż dostatek materialny; to wpływ
naszego życia na ich życie, wpływ naszego
nauczania, przykładu, naszych wyborów,
itd. To te rzeczy są czynnikiem określającym
życie. To, co dla nas ważne, będzie widoczne w ilości wysiłku i zaangażowania, jakie
w coś wkładamy. To będzie trwało wiele czasu
po naszej śmierci i za to odpowiemy przed
Bogiem.
Jaką spuściznę zostawiasz swoim dzieciom?
Zaczerpnięto ze Star of Hope, październik 2012
Rod and Staff Publishers, Inc.
Wykorzystano za pozwoleniem
Przekład na język polski: Krzysztof Dubis
Dobre maniery
W
—Merlin Moyer
szyscy lubimy dobrze wychowanych ludzi. Jak się to dzieje,
że jedni ludzie wyróżniają się
taką grzecznością, podczas gdy inni wykazują
kompletny brak podstawowych zasad wychowania? Chciałbym omówić trzy sprawy związane z tematem dobrych manier.
1. Dobre maniery nie pojawiają się w nikim same z siebie. Z całą pewnością każdy
z nas nieraz widział rodziców, którzy nakłaniali dziecko, aby powiedziało „dziękuję” za
kawałek ciasta czy słodycze, które gospodyni
właśnie mu podsunęła. Czy musielibyśmy tak
często to robić, gdyby nasze dzieci słyszały,
jak my – rodzice – stale mówimy „dziękuję”?
Regularnie dziękowanie mężów swoim żonom
za przygotowany przez nie posiłek uczy dzieci
dziękowania innym.
2. Dobre maniery pokazują samodyscyplinę. Arogancja jest tak naprawdę wyrazem
egoizmu. Widuję nieraz kilkoro dzieci, które
wszystkie na raz chcą coś opowiedzieć w tej
samej chwili. Aby być lepiej słyszanym, każde
z nich podnosi głos, aż w końcu żadne nie
może się przebić przez hałas. Ojcowie, my
również powinniśmy poczekać, aż inni skończą mówić i dopiero wtedy możemy podzielić
się własnymi przemyśleniami, zamiast zgadywać, co inni mają na myśli i kończyć tę myśl
za nich.
3. Dobre maniery są wyrazem szacunku
wobec innych. Ojcu łatwo powiedzieć: „Jasiu,
skocz no szybko po młotek”. O wiele lepiej
jednak byłoby to zastąpić zwrotem: „Jasiu, czy
mógłbyś mi przynieść młotek?”. Nie musimy
wyrażać próśb do dzieci w sposób uniżony, ale
posłużenie się uprzejmym zwrotem „czy mógłbyś” pozwala okazać dzieciom szacunek i równocześnie uczyć je szacunku wobec innych.
Jeżeli nasze wysiłki w uczeniu dzieci dobrych manier dają kiepskie rezultaty, może
powinniśmy dokonać oceny własnego zachowania? Może dzieci idą za naszym przykładem
bardziej, niż za słowami.
...uważajcie jedni drugich za wyższych od siebie (Flp 2,3).
Zaczerpnięto z Home Horizons
Eastern Mennonite Publications
Wykorzystano za pozwoleniem
Przekład na język polski: Krzysztof Dubis
„Uczciwy cieszy się błogosławieństwem, kto się chce szybko wzbogacić,
nie ujdzie kary.” Księga Przysłów 28,20
13
Okno sposobności
dla Joasza
—Gabriel Good
Potem rzekł: Otwórz okno na wschód.
A gdy otworzył, rzekł Elizeusz: Strzelaj!
I wystrzelił. A ten rzekł: strzała zwycięstwa
od Pana i strzała zwycięstwa nad Aramem.
Pobijesz Aramejczyków pod Afek doszczętnie
(2 Krl 13,17).
W
ierny prorok Boży umierał.
Wprawdzie Joasz nie był bogobojnym królem Izraela,
lecz odwiedził proroka na jego łożu
śmierci. Elizeusz kazał mu wystrzelić z łuku w kierunku Syrii
(był to starożytny zwyczaj
wypowiadania wojny). Bóg
dał Joaszowi okno sposobności. Czy król z niego
skorzystał? Jak my dzisiaj
korzystamy z takich okien?
Sposobności –
efekt działania
przywódców
Joasz otrzymał swoje okno
sposobności pod kierownictwem Elizeusza,
który położył nawet ręce na rękach króla,
co symbolizowało jego błogosławieństwo
i prowadzenie. Dzisiaj przywódcy kościoła
kierują wieloma sposobnościami w naszych
domach. Wy, wasze rodziny czy dzieci możecie zostać poproszeni o usługę w szkole, na obcej ziemi czy w nowo powstałej
społeczności. Dzięki Bogu za te ręce kładzione na wiernych, pomagające Bogu
14 Ziarno Prawdy • luty 2016
w objawieniu Jego woli, kierujące naszą wizją i przydające stabilności, jaką może dostarczyć tylko wiek dojrzały.
Sposobności – okazje do
podejmowania wyzwań
Joasz usłyszał wyzwanie – po wystrzeleniu strzał i zabraniu ich
z powrotem, Elizeusz powiedział do niego: „Uderz nimi
o ziemię!”. Król uderzył
tylko trzy razy i dlatego mógł zwyciężyć
Syrię tylko w trzech
bitwach. Niestety, nie
podjął wyzwania do końca
i zawiódł. A jak my reagujemy
na wyzwania stojące przed nami?
Jeśli wolą Bożą jest, byśmy radzili sobie z kłopotliwym sąsiadem, z dzieckiem
specjalnej troski albo z czasochłonną pracą dla Królestwa Bożego, to czy dajemy z
siebie wszystko, czy może załamujemy się
po pierwszej porażce? A może czujmy się
pomijani w wielkim planie Bożym? Bóg
ma wyzwanie dla każdego. Wywierajmy
pozytywny wpływ na członków naszych
rodzin. Poświęćmy trochę czasu, by pomóc
zapracowanym rodzicom. Zaangażujmy się
w życie innych ludzi. Odpowiedzmy na
wołanie i podejmujmy wyzwania, pamiętając, że Bóg nie powołuje tych, którzy się nie
nadają. On sprawia, że nadają się ci, których powołuje.
Sposobności są ograniczone
Niestety, Joasz zamknął swoje okno
sposobności. Wszystkie nasze sposobności są ofertami o ograniczonym terminie
ważności. Zbyt wielu współczesnych ludzi
krząta się wokół pieniędzy, kariery i rozrywki, odkrywając po niewczasie swoje
fizyczne, emocjonalne i duchowe blizny.
Chrześcijańscy rodzice ustanawiają priorytety. Starannie rozwijają swe duchowe życie, wiedząc, że to jest klucz do życiowych
okien. Budują wytrzymałe mosty do serc
swoich dzieci – mosty, które przetrwają
powodzie zwątpienia, pokusy i presji rówieśników wśród młodzieży. Żyją w prostocie,
unikając zaciągania zobowiązań finansowych i wiedząc, że wyścig szczurów rzadko
rodzi emocjonalnie i duchowo zdrowe dzieci. Pochylają się z radością nad prostymi radościami dziecięcych serc, ponieważ dzieci
również są małymi okienkami sposobności.
Królestwo Boże rozwija się wtedy, gdy bogobojne rodziny korzystają z tej sposobności
domowego życia.
Bóg postawił każdego z nas przed otwartymi oknami. Co będzie, kiedy zostaną
zamknięte? Czy odpoczniemy w poczuciu,
że zrobiliśmy wszystko, co mogliśmy? Czy
może stracone sposobności będą na zawsze
prześladować nas w naszej pamięci?
Zaczerpnięto z Home Horizons
Eastern Mennonite Publications
Wykorzystano za pozwoleniem
Przekład na język polski: Krzysztof Dubis
Nauczani przez służącą
P
ewna grupa pastorów zebrała się na
comiesięcznym spotkaniu, by przedyskutować różne trudne pytania.
Między innymi padło pytanie, jak można wypełnić przykazanie, aby „modlić się
nieustannie”.
Rozmyślano nad różnymi przypuszczeniami, aż w końcu wyznaczono jednego z pastorów, by w odpowiedzi na to pytanie napisał
esej, tak by można go było przeczytać na następnym spotkaniu, które miało się odbyć za
miesiąc.
Dyskusję przypadkiem podsłuchiwała młoda służąca, która – usłyszawszy proponowane
rozwiązanie – wykrzyknęła:
– Co?! Cały miesiąc jest potrzebny, by
wytłumaczyć znaczenie tego przykazania!
Przecież jest to jeden z najprostszych i najlepszych tekstów w Biblii.
– No cóż – odezwał się starszy pastor. –
A co ty możesz o nim powiedzieć, Mario?
Wytłumacz nam, jak ty to rozumiesz; czy potrafisz modlić się przez cały czas?
– Och, tak, proszę pana!
– Co?! Przecież masz tak wiele obowiązków!
– No właśnie, proszę pana; im więcej mam
do zrobienia, tym więcej mogę się modlić.
Kiedy tylko rano otworzę oczy, modlę się:
„Panie, otwórz oczy mojego zrozumienia”.
Kiedy się ubieram, modlę się, bym była ubrana w szatę sprawiedliwości; a kiedy myję się,
proszę o obmycie odradzające. Gdy zaś zaczynam pracę, modlę się, abym miała siłę wystarczającą na cały mój dzień; gdy rozpalam ogień,
modlę się, by Boże dzieło mogło ożywiać moją
duszę; a kiedy zamiatam dom, modlę się, żeby
moje serce mogło być oczyszczone ze wszystkich zanieczyszczeń. Podczas przygotowywania śniadania pragnę być nakarmiona ukrytą manną i czystym mlekiem Słowa Bożego;
a kiedy zajmuję się małymi dziećmi, patrzę na
Boga jako na mojego Ojca i modlę się o ducha adopcji, żebym mogła być Jego dzieckiem.
I tak dalej, przez cały dzień; wszystko, co robię, dostarcza mi myśli do modlitwy
Quests of Conquests
Przekład na język polski: Jolanta Ławrynowicz
„Uczciwy cieszy się błogosławieństwem, kto się chce szybko wzbogacić,
nie ujdzie kary.” Księga Przysłów 28,20
15
„Mój Bóg przysłał tu swojego anioła, który zamknął
paszcze lwom, tak że nie mogły mi uczynić nic złego,
bo okazałem się niewinnym w Jego oczach.”
Księga Daniela 6,23
Część
Historyczna
Pieter Pieters Beckjen
—Luke Shertzer
S
pośród wielu wierzących ochrzczonych
zgodnie z nakazem Chrystusa, którzy
byli wszędzie prześladowani, zewsząd
wyrzucani i skazywani na śmierć, w ręce prześladowców wpadł również Heyndrick Arents
z miasteczka Briel. Stało się to w roku 1568.
Okoliczności, które doprowadziły do jego
aresztowania, były następujące:
„Pewien statek zakotwiczył niedaleko Briel
z powodu przeciekającego kadłuba, a ponieważ Heyndrick Arents był cieślą okrętowym,
kapitan zatrudnił go do smołowania wręgi.
Gdy pracował na statku, władze Rotterdamu
dowiedziały się, że wyżej wymieniony statek należy do piratów i wysłały tam oddział żołnierzy.
Zaaresztowali oni załogę wraz z Heyndrickiem
Arentsem, a następnie zawieźli do więzienia
w Delft. Ponieważ naczelnik odmówił ich przyjęcia, zostali przewiezieni do Rotterdamu, gdzie
zostali skazani za swoje przestępstwa na śmierć
przez powieszenie.
Gdy Heyndrick Arents usłyszał wyrok, jaki
zapadł również na niego, zapytał, czy przybył do miasta sprawiedliwości czy przemocy
16 Ziarno Prawdy • luty 2016
– dlaczego sąd skazuje niewinnych razem
z winnymi? I dodał, że nie został przyłapany
na żadnym przestępstwie. Gdyby sąd zasięgnął
opinii o nim i o jego wierze, szybko wyszłoby to na jaw (Dn 13,53 Biblia Tysiąclecia;
2 M 23,7; 1 P 4,15).
Usłyszawszy te słowa, naczelnik zapytał: „Co
on mówi? Czyżby był jakimś heretykiem? Jeśli
jest jednym z anabaptystów, winien zostać spalony, a nie powieszony”. Przesłuchano go zatem
na okoliczność jego wiary, a on dobrowolnie
zeznał, że został ochrzczony na podstawie wyznania wiary zgodnie z nakazem Chrystusa
i że odrzuca narzucanie chrztu niemowlętom
wraz ze wszystkimi błędami papiestwa, kierując się nakazami Chrystusa i Jego apostołów
(przestrzeganymi również przez jego współwyznawców). Został za to skazany, a po dwóch
tygodniach więzienia spalony na wyżej wymienionym miejscu, okazawszy wielką wierność
i potwierdziwszy wiarę w prawdę własną śmiercią i krwią”.
Zaczerpnięto z Martyrs’ Mirror, str. 738 i 739
Przekład na język polski: Krzysztof Dubis
Pierwszy List
Jakuba Świecarza
do jego żony
W
ieczna, nieprzemijająca mądrości Boga naszego niebiańskiego Ojca, wielka miłość
Jego Syna, naszego Pana Jezusa Chrystusa
i moc Jego Ducha Świętego niechaj będą
z Tobą, moja ukochana żono. Pozdrawiam
Cię w Bogu przez Jezusa Chrystusa naszego
Pana i Zbawiciela. Amen.
Moja droga, ukochana żono i wybranko,
dowiedz się z przyjemnością, że czuję się
w miarę dobrze. Niech Pan będzie uwielbiony na zawsze za swą łaskę. Martwię się tylko o Ciebie i nasze dzieci, bo kocham Was
wszystkich z całego serca i za nic na świecie
nie chciałbym Was zostawić; lecz ze względu na Pana i Jego niewidzialne bogactwa
musimy wyzbyć się wszystkiego, przez miłość Bożą, rozlaną w naszych sercach przez
Ducha Świętego.
Mówi bowiem Chrystus: Kto miłuje ojca
albo matkę bardziej niż mnie, nie jest mnie
godzien; i kto miłuje syna albo córkę bardziej
niż mnie, nie jest mnie godzien. I kto nie bierze
krzyża swego, a idzie za mną, nie jest mnie
godzien (Mt 10,37-38). A w innym miejscu:
Jeśli kto przychodzi do mnie, a nie ma w nienawiści ojca swego i matki, (…) nie może być
uczniem moim (Łk 14,26). Tak, nawet braci i sióstr, żony i dzieci, a także własnego
życia, i wszystkiego, co posiadamy, bo inaczej nie możemy być Jego uczniami; albowiem ta nienawiść rozciąga się tylko na tyle,
na ile to wszystko nas oplata, odciągając
od Chrystusa. Dlatego musimy zwyciężyć
i porzucić to wszystko ze względu na miłość
do Boga, bo w ten sposób dowiedziemy, że
kochamy Go ponad wszystko, z całej siły
i tak, jak tylko umiemy, co jest największym
przykazaniem Prawa, o czym Paweł mówi:
A celem tego, co przykazałem, jest miłość płynąca z czystego serca i z dobrego sumienia,
i z wiary nieobłudnej (1 Tm 1,5). Poprzez tę
miłość i wiarę trzeba wyznawać Chrystusa
nieobłudnie, nie porzucając Go dla ojca lub
matki, dla żony lub dzieci czy dla własnego
życia. Dlatego Salomon pisze: Połóż mnie jak
pieczęć na swoim sercu, jak obrączkę na swoim ramieniu. Albowiem miłość jest mocna jak
śmierć, namiętność twarda jak Szeol. Jej żar
to żar ognia, to płomień Pana. Wielkie wody
nie ugaszą miłości, a strumienie nie zaleją jej.
Jeśliby kto chciał oddać za miłość całe swoje
mienie, to czy zasługuje na pogardę? (Pnp 8,67); nie można jej kupić za żadne skarby, lecz
jest dana darmo przez Boga poprzez Ducha
Świętego tym, którzy szukają Go w prawdzie.
Dlatego modlę się, moja droga żono, żebyś
starała się zachować duszę w cierpliwości,
nie rozpaczając zbyt wiele z powodu mojego
procesu, który dzieje się za dopuszczeniem
„Uczciwy cieszy się błogosławieństwem, kto się chce szybko wzbogacić,
nie ujdzie kary.” Księga Przysłów 28,20
17
Bożym. Zamierzałem przyjść i wyjechać,
a Ciebie odesłać razem z H. albo z kimś innym; lecz Pan mi nie pozwolił – On wie,
dlaczego. Mimo to, bardzo rozpaczam
z Twego powodu, bo zostawiłem Cię w wielkim strapieniu. Ufam jednak, że Pan, który
zabrał mnie od Ciebie, pomoże Ci i zatroszczy się o Ciebie według swojej obietnicy,
skoro karmi kruki i małe zwierzęta, bo są
Jego stworzeniem. O ileż bardziej więc zadba
o swych wybranych, którzy wołają do Niego
dniem i nocą? Dlatego apostoł Piotr powiada: Wszelką troskę swoją złóżcie na niego, gdyż
On ma o was staranie (1 P 5,7). A Dawid dodaje: Oczy wszystkich w Tobie nadzieję mają,
a Ty im dajesz pokarm ich we właściwym czasie
(Ps 145,15).
Zatem, moja droga żono, ufaj Panu –
o to się modlę; A ten, który daje ziarno siewcy
i chleb na pokarm, da i pomnoży zasiew wasz,
i przysporzy owoców sprawiedliwości waszej
(2 Kor 9,10). Przeprowadź się do C., bo tam
jest o wiele spokojniej. I bracia powiedzieli, że pomogą nam, jak tylko będą mogli.
Poczyniłem już tak dobre uzgodnienia, że
mam nadzieję, iż będą Ci służyć, o czym
jeszcze Cię poinformuję.
Ponadto modlę się, moja droga i umiłowana żono, żebyś była jak najlepszą matką
dla naszych dzieci, wychowując je w bojaźni
Pańskiej, pouczając i karcąc – aby, gdy jeszcze
są młode i podatne na działanie rózgi, zostały
wychowane w posłuszeństwie dla rodziców.
Albowiem jest napisane: Kto żałuje swojej
rózgi, nienawidzi swojego syna, lecz kto go kocha, karci go zawczasu (Prz 13,24). Albowiem
pouczenie musi towarzyszyć karceniu: karcenie bowiem wymaga posłuszeństwa, lecz
jeśli ktoś ma być posłuszny, najpierw musi
18 Ziarno Prawdy • luty 2016
zostać pouczony. Pouczenie nie może polegać
na przykrych słowach czy głośnym krzyku,
gdyż dzieci później to naśladują; jeśli jednak zachowujemy się wobec nich właściwie,
to mają dobry przykład i uczą się dobrego
wychowania; gdyż dzieci są świadectwem
o swoich rodzicach. Rodzice nie powinni
prowokować swych dzieci do gniewu, aby się
nie zniechęcały; należy je jednak napominać
i pouczać (Ef 6,4; Kol 3,21).
Dlatego, moja droga i ukochana żono, modlę się, byś postępowała z nimi jak najlepiej;
weź to sobie do serca, byś osiągnęła cel swojej
wiary, to jest zbawienie duszy (1 P 1,9). Nie
słabnij z powodu ucisku, przez który musimy
przechodzić, ale pamiętaj, że nasz niewinny
Baranek, Chrystus Jezus, musiał na początku cierpieć i okazał się wierny. Dlatego Pan
powiada: Kto was dotyka, dotyka źrenicy mojego oka (Za 2,12). On powiedział do Pawła:
Saulu, Saulu, czemu mnie prześladujesz? –
a Paweł na to: Kto jesteś, Panie? I Pan rzekł:
Ja jestem Jezus, którego ty prześladujesz (Dz
9,4-5). Paweł nie prześladował Chrystusa
według ciała, On bowiem zmarł wcześniej;
prześladował chrześcijan, w których mieszkał On według ducha; gdyż nie żyją oni dla
siebie samych, lecz żyje w nich Chrystus (Rz
14,7). Dlatego, jeśli cierpią, to nie ze względu na własne imię, lecz Chrystusowe. Gdyby
bowiem żyli dla siebie, nie mieliby kłopotów,
bo świat by ich miłował; ale ponieważ nie
są ze świata i ponieważ Chrystus wybrał
ich ze świata, świat ich nienawidzi (J 15,19).
Dlatego apostoł Piotr pisze: Błogosławieni
jesteście, jeśli was znieważają dla imienia
Chrystusowego, gdyż Duch chwały, Duch Boży,
spoczywa na was (1 P 4,14). Są oni pocieszani
przez tego samego Ducha i stąd wiemy: Jak
cierpienia Chrystusowe w nich obfitują, tak
również obfituje pociecha przez Chrystusa,
mianowicie, jeśli tylko z Nim cierpią, będą
się również z Nim radować: gdyż nieznaczny
chwilowy ucisk przynosi im przeogromną
obfitość wiekuistej chwały, bo nie patrzą na
to, co widzialne, ale na to, co niewidzialne;
albowiem to, co widzialne, jest doczesne,
a to, co niewidzialne, jest wieczne (2 Kor 1,5;
2 Tm 2,12; 2 Kor 4,17-18). Dlatego Paweł
mówi: Albowiem sądzę, że utrapienia teraźniejszego czasu nic nie znaczą w porównaniu
z chwałą, która ma się nam objawić. „Wiemy
bowiem, że jeśli ten namiot, który jest naszym
ziemskim mieszkaniem, się rozpadnie, mamy
budowlę od Boga, dom w niebie, nie rękoma
zbudowany, wieczny, (…) a to, co śmiertelne,
zostanie wchłonięte przez życie; I nie będzie
już więcej śmierci, ani smutku, ani upału, gdyż
sam Bóg otrze każdą łzę z ich oczu (Rz 8,18;
2 Kor 5,1; Hbr 11,10; 2 Kor 5,4; Obj 21,4,
Iz 25,8).
I będą wychodzić z podskakiwaniem, jak
cielęta wychodzące z obory; potem będą
triumfować na Syjonie, z palmami w dłoniach, i otrzymają korony chwały, które Bóg
przygotował dla wszystkich, którzy miłują
Go i umiłowali Jego przyjście (Ml 3,20; Obj
7,9; 2 Tm 4,7-8).
Dlatego, moja droga żono, pocieszaj się
tymi słowami, bądź cierpliwa w ucisku,
o co się modlę; bo choć jesteśmy rozdzieleni,
mamy pewność, że będziemy razem – gdyż
wszyscy musimy umrzeć, a Pan już długo
pozwolił nam być razem, biorąc pod uwagę
trudności, przez jakie przechodziliśmy.
Tak wiele małżeństw musiało się wtedy
rozstać – niektórzy z powodu więzienia,
inni z powodu śmierci lub choroby. Nie ma
jednak bardziej chwalebnej śmierci niż dla
imienia Chrystusa, i nie wszyscy są uznani
za godnych cierpienia dla Niego, które jest
łaską u Boga, jak pisze Piotr (1 P 2,20).
Dlatego wraz z Janem radowali się, że zostali
uznani za godnych cierpienia dla imienia Pana
(Dz 5,41).
Moja droga, ukochana żono, uradowałbym
się bardzo, słysząc, że jesteś dobrej myśli; za
każdym razem, gdy pisałem Twoje imię lub
imiona dzieci, nie mogłem się powstrzymać
od łez. Mimo to, jeśli o mnie chodzi, jestem
w miarę dobrej myśli, chwała niech będzie
Panu za Jego łaskę; o czym nie pomyślałbym
jeszcze przed moim zatrzymaniem – tak słaby się sobie wydawałem. Zaprawdę, Chrystus
słusznie powiedział: Nie zostawię was sierotami, przyjdę do was (J 14,18). Niniejszym
powierzam Cię, moja droga i ukochana żono
naszemu Panu, który ma moc zachować
Twój skarb i dać Ci dziedzictwo ze wszystkimi, którzy przez wiarę w Jezusa Chrystusa
będą uświęceni. Niechaj Pan wszechmogący
umocni Cię przez swego Ducha. Amen.
Napisany 24 kwietnia przeze mnie, Jakuba,
Twego męża. Przepisz go i zachowaj na moją
pamiątkę; nie wiem bowiem, czy jeszcze
do Ciebie kiedykolwiek napiszę. Pozdrów
wszystkich braci i siostry w moim imieniu,
a także wszystkich, którzy boją się Boga;
moje dzieci, B. i jego żonę, Twego brata T.
i jego żonę; J i F. T. oraz F., jego brata, J.
De L. i jego żonę; a także moich przyjaciół
w Kortrijk.
Przeto i ci, którzy cierpią według woli Bożej,
niech dobrze czyniąc powierzą wiernemu
Stwórcy dusze swoje (1 P 4,19).
Jakub, Twój mąż.
Zaczerpnięto z Martyrs’ Mirror, str. 798,799
Przekład na język polski: Krzysztof Dubis
„Uczciwy cieszy się błogosławieństwem, kto się chce szybko wzbogacić,
nie ujdzie kary.” Księga Przysłów 28,20
19
„I mówił im wiele przez przypowieści w te
słowa: Oto wyszedł siewca siać.”
Ewangelia Mateusza 13,3
Część
Praktyczna
Biblia jako literatura
—Stephen Champ
Pisaniu wielu ksiąg nie ma końca (Kzn 12,12).
S
łudzy Boży napisali Biblię pod natchnieniem Ducha Świętego na długo przed erą współczesnej literatury.
Mimo to, światowi specjaliści do dzisiaj studiują jej niezwykłe fragmenty.
Wiele osób podchodzi do Biblii ze zdumiewającym obciążeniem w postaci uprzedzeń. Dla nich Słowo Boże jest kolejną
książką ludzkiego autorstwa, w dodatku
napisaną dopiero w średniowieczu. Święte
potępienie Boga w stosunku do grzechu nazywają oszczerczo nietolerancją. Nauczanie
o przywództwie w domu błędnie określają
mianem nienawiści do kobiet. Obdarowanie
ludzi wolną wolą traktują jako przejaw słabości Boga. Jednak mimo rzekomych błędów, Biblia niesie przesłanie przemieniające życie. To przesłanie wzbija się wysoko!
Śpiewa! Porusza ludzką duszę! Jaka jest tego
przyczyna?
Po pierwsze, Słowo jest autentyczne. Pisząc
książkę, człowiek musi działać jak stwórca,
malując świat, jaki widzi lub sobie wyobraża.
20 Ziarno Prawdy • luty 2016
Po nakreśleniu tła powieści, musi następnie
w przekonujący sposób ożywić bohaterów.
Sukces lub porażka dzieła literackiego zależy od wiarygodności tła i wciągającej fabuły. Słowo Boże w wiarygodny sposób tchnie
prawdą zakotwiczoną w prawdzie. Można to
łatwo wyjaśnić: Autor Biblii niczego nie wymyśla. On jest Stwórcą.
Ponadto, inspiracja Biblii przez Ducha
Świętego ożywia jej przesłanie wejrzeniem
w rzeczywistość, jakiemu żadna ludzka literatura dorównać nie może. Krytycy Biblii
zżymają się na cuda z ich punktu widzenia
niemożliwe, na proroctwa ich zdaniem zaprzeczające rachunkowi prawdopodobieństwa, na prostotę staroświeckiej wiary – lecz
nie są w stanie przezwyciężyć przenikliwej
wszechwiedzy Boga. Czytając jeden fragment
za drugim oglądamy w nich siebie samych
i słyszymy w sercach palący szept: „Tacy właśnie jesteśmy!”.
Inna cecha sprawiająca, że Biblia jest tak
żywa, to jej zdolność docierania do ludzi
w każdym wieku. Wiele osób z łatwością
przypomina sobie historie biblijne, które
przypowieści Jezusa, przesłanie do siedmiu
słyszeliśmy w dzieciństwie. Jakże inspirujące
zborów Azji w Apokalipsie są tego świetnym
były dla nas losy pozytywnych bohaterów!
przykładem. Biorąc pod uwagę fakt, że Autor
Dorastając i wchodząc w wiek średni nadal
Biblii sam jest źródłem języka, widzimy, dlaznajdowaliśmy w Biblii zachętę i wskazówki pomagające stawiać czoła życiowym wyczego słowa w niej zapisane mają tak niezwyzwaniom. Znamy również z doświadczenia
kłą moc i uświadamiamy sobie, jaka to dla
radość starszych ludzi, słuchających ponadnas łaska. Jak powiedział Bóg do Mojżesza:
Kto dał człowiekowi usta? (…) Czyż nie Ja,
czasowych fragmentów niosących pociechę,
Pan? (2 M 4,11).
zbudowanie i nadzieję.
Choć Bóg przyjmuje doskonałą chwaNatomiast literatura pochodzenia ludzkiego jest kierowana do czytelników w okrełę z ust niemowląt, Pismo zawiera również
fragmenty o niezrównanej jakości literacślonym wieku. To, co podoba się dzieciom,
przedstawia niewielką wartość dla młodzieży.
kiej. Któż nie zachwycił się majestatem
Literatura dla dorosłych jest zbyt trudna dla
Psalmów 19, 46 czy 121? Jaki esej mógłby
dzieci. Dzieła z tzw. „najwyższej półki” często
dorównać głębokiej inspiracji Psalmów 90
zapożyczają z Biblii pewne myśli lub nawet
i 91? Jaka eulogia przyćmiłaby pieśń żałobną
całe wątki.
króla Dawida po śmierci Saula i Jonatana?
Psalm 23 jest dobrym przykładem tego,
Jaka elegia przewyższyłaby smutek i nabożjak Bóg w jednym fragmencie odponość Psalmu 127 albo lamentacji
Chrystusa nad Jeruzalem?
wiada na potrzeby czytelników
Psalm 23
Strumień znakomitej litew każdym wieku. Zaledwie
jest dobrym
w sześciu wersetach znajratury w Biblii jest szeroki
przykładem tego,
i głęboki – od przemowy
dujemy wspaniały opis
jak Bóg w jednym
Boga pod koniec księgi
opieki duszpasterskiej;
fragmencie odpowiada
Joba przez budzące bostudium Bożej troski
na potrzeby
o człowieka; przypojaźń opisy chwały Pana
czytelników w każdym
u proroka Izajasza, do
mnienie o Jego prowawieku.
logicznej argumentacji
dzeniu, napomnieniach
...ani jedno słowo
w
Liście do Rzymian czy
i zaspokajaniu naszych
nie wykracza poza
do Hebrajczyków – wszępotrzeb; obietnicę podzdolności pojmowania
trzymania podczas dodzie
znajdziemy wodę na
małego dziecka!
młyn dla nawet największeświadczeń „doliny cienia
śmierci” i pokoju z naszymi
go umysłu.
wrogami; a także wizję nadziei
w życiu przyszłym. Mimo to ani jedno
Biblia stanowi również wzór cnoty.
słowo nie wykracza poza zdolności pojmoLudzka literatura ujawnia czasem swe piewania małego dziecka!
kielne pochodzenie, zgłębiając najgorsze nikJęzyk Biblii maluje również piękne tło dla
czemności, jakie można sobie wyobrazić. Ci,
jej żywego przesłania. We wszystkich odpoktórzy nie mają odwagi czynnie łamać norm
społecznych, mogą swobodnie folgować
wiednich miejscach jest proste, pełne mocy
swoim pożądliwościom pisząc lub czytając
i bezpośrednie. Niesie prawdę w sposób jaksiążki. To, czego jedno pokolenie nawet nie
sny i spójny. Jednocześnie jest w Biblii taka
śmie pomyśleć, dla następnej generacji może
głębia treści, że nawet najstarsi mędrcy są
być już normą. Taka literatura niszczy człowciąż na nowo inspirowani, studiując dobrze znane fragmenty. Historia stworzenia,
wieka od wewnątrz niczym robaki Heroda,
„Uczciwy cieszy się błogosławieństwem, kto się chce szybko wzbogacić,
nie ujdzie kary.” Księga Przysłów 28,20
21
aż wreszcie rozłożone zwłoki, niegdyś utworzone na obraz i podobieństwo Boga, zostaną wrzucone do piekielnej czeluści. Słowo
Boże wydobywa ludzi ze zgubnego bagna
do moralnie wyższego, szlachetniejszego życia. Niesie miłość Bożą w zbawieniu przez
Chrystusa – najwspanialszą ze wszystkich historii, w którą nawet aniołowie wejrzeć pragną
(1 P 1,12).
Ponieważ Biblia jest żywym Słowem
naszego wszechmocnego Stwórcy, sięga
najgłębszych potrzeb ludzkości w najpełniejszy sposób, jaki można sobie wyobrazić.
Wznosi się ponad granice każdego miejsca,
przekracza bariery rasowe i błogosławi ludzkość Bożą łaską. Przerzuca most nad granicami czasu, jednocząc nas z wiecznością,
z której wyszliśmy i do której zmierzamy.
„Błogosławiona Biblia, jakże ją kocham!”.
Zaczerpnięto z The Christian School Builder, styczeń 2013
Rod and Staff Publishers, Inc.
Wykorzystano za pozwoleniem
Przekład na język polski: Krzysztof Dubis
Wspólne życie
—Sonia A. Randall
J
ak zapewne wiecie, pszczoły i motyle –
karmiąc się nektarem kwiatów – przenoszą równocześnie pyłki z jednej rośliny na
drugą. Zdaniem naukowców co najmniej
połowa wszystkich roślin jest zależna od
owadów w procesie tak zwanego zapylania
krzyżowego. Wiele ptaków również pomaga roślinom w rozmnażaniu, roznosząc ich
nasiona. Współzależność różnych gatunków
nazywamy „symbiozą”. Ta nazwa wywodzi się z greki i stanowi połączenie dwóch wyrazów oznaczające
„wspólne życie”.
Na przykład w morzu kraby
pustelniki wycofują się do swoich muszli, by ukryć się przed
drapieżnikami. Lecz nawet muszle nie stanowią wystarczającej
ochrony przed paszczą ośmiornicy.
Dlatego krab pustelnik „zaprasza”
do siebie ukwiały – czasem nawet
w liczbie siedmiu gości – które
przyczepiają się u szczytu jego muszli. Ukwiały są jasno ubarwionymi
bezkręgowcami, których czułki wyglądają jak płatki kwiatów, lecz potrafią
22 Ziarno Prawdy • luty 2016
użądlić. Nawet ośmiornica będzie unikać
ukwiałów, jeśli choć raz zostanie użądlona.
Ten symbiotyczny układ jest dobrodziejstwem dla obydwóch partnerów. Krab pustelnik z przyczepionymi ukwiałami może
bezpiecznie przechodzić obok ośmiornicy
lub innych drapieżników, które mogłyby
uznać go za smaczny kąsek. Ukwiały przyczepiają się głównie do skał, używając macek. Żyjąc w symbiozie z krabem
pustelnikiem, zażywają podczas jego ruchu darmowych przejażdżek
do nowych
miejsc pożywienia, a także korzystają z resztek pokarmu wypływających z jego muszli.
Innym przykładem podwodnego partnerstwa są ryby, zwane babkami i krewetki,
żyjące razem i ochraniające się nawzajem.
Krewetka kopie norę w piasku, żeby się
tam schronić i założyć gniazdo. Babka pozostaje niedaleko. Gdy zbliża się jakiś wróg,
wpływa do nory, alarmując krewetkę, która
również się tam chroni. Obydwa zwierzątka
mają z tego korzyść. Babki, które nie mają się gdzie ukryć,
łatwo mogą paść ofiarą.
Krewetki mają słaby wzrok, więc korzystają z alarmów
wzniecanych przez
babkę.
Niektóre gatunki krewetek zamieszkują
wśród
czułek ukwiałów.
Krewetki proponują
usługi oczyszczania dla ryb
wystarczająco odważnych, by podpłynąć do jadowitych czułek ukwiała zaopatrzonych w parzydełka. Ten związek zapewnia pożywienie dla krewetki, a dla ryby
komfort.
Mniej oczywistą relacją symbiozy jest ta,
która istnieje między strusiem a zebrą. Stada
zebr podczas przemieszczania się płoszą małe
gady i owady, którymi delektują się strusie.
Te ostatnie ze swoim bystrym wzrokiem,
dobrym słuchem i długą szyją potrafią wykryć niebezpieczeństwo z dużej odległości.
Jeśli drapieżnik znajdzie się w pobliżu, strusie biegną w przeciwnym kierunku, dając zebrom sygnał do ucieczki.
Istnieje wiele przykładów symbiotycznej
współzależności między owadami i między
roślinami. Szczególnie widać to na przykładzie mrówek. Niektóre ich gatunki lubią zachęcać małe mszyce do wspólnego
zamieszkiwania, ponieważ mszyce dostarczają nektaru. Mrówki dostarczają mszycom
wszelkich wygód, a przy okazji mają z tego
wiele przyjemności.
Komensalizm lub inaczej współbiesiadnictwo jest takim rodzajem symbiozy, w wyniku którego jedna strona zyskuje, a druga ani
nie zyskuje, ani nie traci. Ponieważ mrówki
tworzą wielkie i zorganizowane społeczności,
w których magazynuje się żywność i chroni
się członków tejże społeczności, nic dziwnego, że inne owady chcą
żyć wśród nich. Niektóre
chrząszcze podobne do
mrówek wprowadzają
się do ich kolonii w ramach komensalizmu.
Gdy kolonia przeprowadza się w nowe
miejsce, chrząszcze
idą razem z nimi.
Innym przykładem
komensalizmu jest
przyczepienie się
podnawki (Echeneidae) do brzucha rekina przy pomocy przyssawek znajdujących
się na głowie mniejszego stworzenia, które zyskuje ochronę i darmowe przejażdżki.
Podnawkom to służy, ponieważ są pozbawione pęcherzy pławnych. Niektóre źródła
podają, że podnawki mogą się żywić pasożytami przyczepionymi do rekina. Gdyby tak
było, mielibyśmy do czynienia z symbiozą,
a nie komensalizmem.
Symbioza nie jest odpowiednikiem stanu, jaki prorok opisuje prorok Izajasz
w Królestwie Mesjasza, gdzie wilki i jagnięta, pantery i kozły czy niedźwiedzie i cielęta
będą żyły obok siebie w pokoju. Być może
jednak jest to jakiś przedsmak pokoju na
ziemi, który kiedyś zaistnieje.
Zaczerpnięto z Nature Friend Magazine, grudzień 2012
© Dogwood Ridge Outdoors
Wykorzystano za pozwoleniem
Przekład na język polski: Krzysztof Dubis
„Uczciwy cieszy się błogosławieństwem, kto się chce szybko wzbogacić,
nie ujdzie kary.” Księga Przysłów 28,20
23
„...wziął w rękę swój kij, wybrał ze strumienia pięć
gładkich kamyków, włożył je do pasterskiej torby,
która służyła mu za kieszeń. Potem w drugą rękę
wziął procę i ruszył w stronę Filistyna.”
1 Księga Samuela 17,40
Dla
MŁODZIEŻY
Nowe narodzenie
Powiedz mi, czym jest nowe narodzenie.
Biblia mówi: „Co się narodziło z ciała, ciałem jest, a co się narodziło z Ducha,
duchem jest. Nie dziw się, że ci powiedziałem: Musicie się na nowo narodzić” (J 3,67). „Jeśli wyznajemy grzechy swoje, wierny
jest Bóg i sprawiedliwy i odpuści nam grzechy, i oczyści nas od wszelkiej nieprawości”
(1 J 1,9). „Bo jeśli ustami swoimi wyznasz,
że Jezus jest Panem, i uwierzysz w sercu swoim, że Bóg wzbudził go z martwych, zbawiony będziesz. Albowiem sercem wierzy się
ku usprawiedliwieniu, a ustami wyznaje się
ku zbawieniu” (Rz 10,9-10). „Tak więc, jeśli
ktoś jest w Chrystusie, nowym jest stworzeniem; stare przeminęło, oto wszystko stało
się nowe” (2 Kor 5,17).
Odpowiedź: Ponieważ fragment z Rz
3,10 jasno twierdzi, iż nikt nie jest sprawiedliwy przed Bogiem, wiemy, że potrzebujemy Jego pomocy, abyśmy mogli się z Nim
24 Ziarno Prawdy • luty 2016
pojednać, aby uniknąć piekła. Jezus mówi,
że pomocą, której Bóg nam udziela, jest
zbawienie (nowe narodzenie) i przywrócenie relacji z Nim. Bóg także obiecuje, że jeśli wyznamy Mu, iż jesteśmy grzesznikami,
prosząc Go o przebaczenie naszych grzechów
i uwolnienie od nich, On to uczyni.
Jednakże, nowe narodzenie to coś więcej, niż dostąpienie przebaczenia grzechów.
Bóg daje nam nowe serce; następuje zmiana pragnień i chcemy być posłuszni Bogu.
Zaczynamy naprawdę kochać Jego i naszych
bliźnich. Jak mówi 2 List do Koryntian
5,17 – stajemy się całkiem nową osobą. Aby
przekonać się, jak Bóg włącza nas do swojej niebiańskiej rodziny, przeczytaj List do
Rzymian 8,15-17.
Dzięki niech będą Bogu za dostępną nam
łaskę nowego narodzenia!
Zaczerpnięto ze Star of Hope, grudzień 2012
Rod and Staff Publishers, Inc.
Wykorzystano za pozwoleniem
Przekład na język polski: Krzysztof Dubis
„Co tutaj robisz?”
E
liasz przeżył „doświadczenie na
szczycie” na Górze Karmel (zob. 1
Krl 18). Wyzwał na pojedynek 450
proroków Baala, żeby ustalić, czy ich bóg
jest wart, by mu służyć, czy też służyć należy Panu. W odpowiedzi na jego modlitwę
Bóg objawił się w potężny sposób, zsyłając
z nieba ogień, który strawił nawet wodę,
proch i kamienie, z których zbudowany
był ołtarz. Dzieci Izraela padły wówczas na
twarze i powiedziały: „Pan jest Bogiem”.
A potem chętnie uczestniczyły w wykonaniu kary śmierci na prorokach Baala.
Gdy królowa Jezebel dowiedziała się, co
się stało, wysłała do Eliasza wiadomość, że
zamierza mu zrobić to samo, co on zrobił
prorokom Baala. Ratując życie, Eliasz podróżował pieszo przez czterdzieści dni do
góry Bożej. W drodze uległ tak głębokiemu
zniechęceniu, że prosił Boga o śmierć.
Gdy ukrył się w jaskini na górze, Bóg
przyszedł do niego i zadał mu pytanie: Co
tu robisz, Eliaszu?
Prorok wylał przed Panem całą frustrację i uczucie depresji: Gorliwie stawałem
w obronie Pana, Boga Zastępów, gdyż synowie izraelscy porzucili przymierze z tobą, [...].
Pozostałem tylko ja sam, lecz i tak nastają na
moje życie, aby mi je odebrać.
Lecz Bóg odpowiedział: Wracaj na swoją
drogę, bo mam dla Ciebie ważne zadanie.
Moje cele są większe niż działanie na rzecz
Izraela i będę działał mimo ludzkich upadków. Namaść Elizeusza na proroka w Twoje
miejsce, a tak przy okazji – wbrew temu,
co myślisz, nie jesteś sam. Zostawiłem sobie
w Izraelu siedem tysięcy mężów, którzy nie
zgięli kolan przed Baalem.
My również doświadczamy czasem głębokiego zniechęcenia. Przyglądając się
—J. O.
własnemu życiu, widzimy wielokrotnie te
same błędy, jakie popełniał Eliasz.
Możemy oczekiwać wspaniałych rezultatów naszych wysiłków w budowaniu
Królestwa Bożego, a potem popadamy
w zniechęcenie, gdy sprawy toczą się nie po
naszej myśli, bo ciasna jest brama i wąska
droga, która prowadzi do żywota; i niewielu
jest tych, którzy ją znajdują (Mt 7,14). Bóg
wzywa nas do posłusznego wykonywania
Jego wskazówek i głoszenia Dobrej Nowiny
bez oczekiwania rezultatów. Jesteśmy Jego
pracownikami, ale to On daje wzrost.
Zniechęcenie może sprawić, że zaczniemy
myśleć irracjonalnie. Eliasz był tak zniechęcony, że jego myśli przypominały spiralę
skierowaną w dół. Tak naprawdę nie chciał
umierać – przecież uciekał przed Jezebel
właśnie po to, by ratować swoje życie. Bóg
dał mu zadanie, żeby prorok przestał myśleć o sobie – ta zasada jest aktualna i dzisiaj. Koncentrując się na sobie, na własnych
problemach i na niesprzyjających okolicznościach, będziemy popadać w coraz większe
zniechęcenie. Skierowanie uwagi na innych
podczas pracy w Królestwie Bożym będzie
dla nas źródłem inspiracji.
Wybierając się w drogę, Eliasz pozostawił nawet swego sługę. Zniechęcenie często
powoduje, że izolujemy się od innych, co
tylko pogłębia problem. Miłość i wsparcie
otrzymywane przez braci i siostry jest ważnym źródłem siły, które powinniśmy docenić. Czasem zdarzy nam się usłyszeć napomnienie lub krytykę, które posłużą naszemu
dobru.
Obyśmy zawsze mieli odwagę i gorliwość
w wypełnianiu naszych obowiązków, rezultaty pozostawiając Bogu. Pamiętajmy, że jesteśmy jedynie maleńką drobiną w ogromie
pracy Boga wśród ludzi, a Jego Królestwo
„Uczciwy cieszy się błogosławieństwem, kto się chce szybko wzbogacić,
nie ujdzie kary.” Księga Przysłów 28,20
25
będzie rosło aż do końca czasów. Są jeszcze
inni wierni słudzy Boży, na których możemy
liczyć w chwilach zniechęcenia. Bóg policzył
wszystkie swoje dzieci i nie porzuci żadnego
z nich.
Zaczerpnięto z Light of Life, tom 31 nr 4
Rod and Staff Publishers, Inc.
Wykorzystano za pozwoleniem
Przekład na język polski: Krzysztof Dubis
Przesadzona
– Oglądasz swój album? – mama patrzyła
z salonu. – Miło mieć taki prezent od koleżanek z wycieczki?
Krista pokiwała głową.
– Fajny prezent – odparła i westchnęła. –
To prawie tak, jak bym mogła z nimi rozmawiać. Ale wolałabym się z nimi spotkać
w niedzielę.
– Zobaczymy, co powie tata. Nie
pojechaliśmy do Dry Creek ostatniej
niedzieli, gdy odwiedzaliśmy kościół dziadka.
„Nie chciałabym znowu tego
przegapić!” – pomyślała Krista
z ironią. Nie chciała jednak narzekać na głos. Mama już wiedziała, jak
długie wydawały się jej córce weekendy, odkąd przeprowadzili się dwa miesiące temu. „Czy społeczność z Dry
Creek czułaby się gdzieś indziej jak
u siebie w domu po przeżyciu 16 lat
w Mountainside tak jak ja? Dlaczego
musieliśmy się przeprowadzać?” –myślała. „Widocznie Bóg miał w tym jakiś
plan”.
Ze znużeniem wyjęła swój album. „Napiszę,
co lubię na naszej farmie” – zaczęła. „Jest tu
ciszej, bo mieszkamy dalej od drogi. Zamiast
samochodów słychać ptaki. I oglądamy piękne zachody słońca. To wszystko, co mi teraz
przychodzi do głowy o zmianach, które mi
26 Ziarno Prawdy • luty 2016
się podobają. Podczas tygodnia łatwiej mi się
cieszyć z tej przeprowadzki niż w niedziele,
bo wtedy bardzo tęsknię za Mountainside”.
Potem dodała jeszcze: „Bardzo mi pomogła
rozmowa przez telefon z Lori w niedzielę”.
Obydwie dziewczynki stały się bliskimi
przyjaciółkami przez lata szkolne i za Lori
Krista tęskniła najbardziej. Była pewna, że
minie jakiś czas, zanim podzieli się
czymś z głębi serca z którąkolwiek
z tutejszych dziewcząt tak, jak robiła
to z Lori.
Kilka tygodni później
w nowej szkole zarządzono
sprzątanie.
– Twila Klassen powiedziała, że
może nas tam podrzucić wieczorem – powiedziała mama przy
obiedzie. – W ten sposób najlepiej
sprawdzimy, jak tam dojechać.
– Miło będzie wspólnie pojechać
– skomentował ojciec. – Pół godziny jazdy do szkoły to też będzie dla nas pewna
różnica.
– Sprzątanie szkoły wieczorem to także dla nas nowość – dodała Krista. Była
pewna, że odkryje jeszcze wiele innych
różnic... Dziś wieczorem spotka nowych ludzi, bo kilka rodzin sponsorujących służbę
w szkole nie uczęszcza do kościoła w Dry
Creek. „Przynajmniej będę mogła pojechać
z Rosene” – pomyślała. „Fajnie mieć
Klassenów za sąsiadów!”.
Obie dziewczynki już zdążyły się poznać
i wiele razy rozmawiały ze sobą.
– Chodzisz do tej szkoły, od kiedy została
otwarta, prawda? – zapytała Krista w drodze.
– Tak, byłam wtedy w trzeciej klasie – odparła Rosene.
– Ciekawe, że choć tylko my się przeprowadzaliśmy, ja chodziłam zawsze do tej samej
szkoły, a ty nie – to było dla Kristy coś nowego. – Dużo dziewcząt było w waszej klasie?
– Było nas pięć, ale tylko jedna z Dry
Creek. Cieszę się, że mam koleżankę w moim
wieku w moim kościele. Moja siostra i ja często żałowałyśmy, że nie ma nas więcej.
– Fajnie miałyśmy w Moutainside. Było
nas cztery, wszystkie rówieśniczki i chodziłyśmy razem do kościoła i do szkoły. Właśnie
dostałam dzisiaj list od jednej z nich – Krista
uśmiechnęła się z błyskiem w oku.
– To musi być miłe, kiedy piszą – odparła Rosene. – Czy to nie najlepszy wiek?
Uczymy się w domach, ale mamy kontakt
ze szkolnymi przyjaciółkami. A poza tym,
możemy jeszcze poznać nowych przyjaciół,
kiedy będziemy starsze i pójdziemy do szkoły
biblijnej.
– Tak, to dobry wiek – przytaknęła Krista.
Wiedziała, że właśnie znalazła kolejne błogosławieństwo do opisania w albumie – nową
przyjaciółkę w Dry Creek.
.......................
Krista otarła pot z czoła. Szklarnia szybko
się nagrzewała, gdy świeciło mocne słońce!
Ale ona nie zważała na to. Była szczęśliwa, że
znów jest w Mountainside, pomagając przez
cały tydzień rodzinie Hurstów!
„Siostra Carol jest tak samo opiekuńcza
i radosna jak trzy lata temu” – zadumała się
Krista. „Uwielbiałam być jej pomocnicą tej
wiosny, zanim się przeprowadziliśmy. Teraz
jest jeszcze bardziej zajętą mamą”.
Właśnie otworzyły się drzwi szklarni
i weszła Carol z trojgiem dzieci w wieku
przedszkolnym.
– O, świeże powietrze orzeźwia – powitała
ją Krista z szerokim uśmiechem.
– Tak, robi się tu gorąco – Carol odwzajemniła uśmiech. – Widzę, że nawet rośliny
to odczuwają. Zaraz włączę wentylator.
Krista przytaknęła.
– Zauważyłam, że te petunie trochę przywiędły. Ale niecierpki wspaniale się odrodziły przez ostatnią noc. Po tym, jak przesadziłyśmy je wczoraj, były w kiepskim stanie.
– To sprawia, że przesadzanie kwiatów daje
satysfakcję, prawda? – zapytała Carol.
Krista cieszyła się, że dzieli z siostrą Carol
tę samą pasję hodowli roślin.
– Przesadzanie roślin przypomina mi pewien wiersz – wyznała Krista, gdy Carol położyła niemowlę, a jego rodzeństwo zajęło się
zabawą. – Ten wiersz napisała dla mnie Lori,
kiedy się przeprowadzaliśmy. Porównała wtedy przesadzanie roślin do przeprowadzki.
– To dobre porównanie. Jestem pewna,
że to nie było dla ciebie łatwe w tym wieku
– podjęła Carol. – Twoje korzenie były już
tutaj wystarczająco głębokie, bo zostawiłaś
kilka drogich osób.
Krista uśmiechnęła się z wdzięcznością.
– Zawsze dobrze jest tu wracać. Nawet teraz
wciąż tęsknię za Mountainside. Choć cztery
lata w Dry Creek sprawiły, że tam również
czuję się już jak w domu. Zastanawiam się, co
zrobiłabym bez tych wszystkich przyjaciół.
– Bóg dał nam zdolność adaptacji, prawda?
Tak jak roślinom – dodała Carol, przytulając
płaczącego Merlina.
—ciąg dalszy na str. 33
„Uczciwy cieszy się błogosławieństwem, kto się chce szybko wzbogacić,
nie ujdzie kary.” Księga Przysłów 28,20
27
„Wówczas Jezus powiedział: Puśćcie dzieci
i nie zabraniajcie im przyjść do Mnie. Do takich
właśnie należy królestwo niebieskie.”
Ewangelia Mateusza 19,14
Kącik dla
D zieci
Na strychu babci
—Marie Latta
P
aweł cieszył się z wizyty u babci, ale
– niestety – teraz padało. Miał nadzieję, że wyjdzie z domu i będzie
mógł rzucać chleb kaczkom nad stawem koło
domu albo bawić się z kociętami. U babci zawsze było super, jednak grzmoty i błyskawice
oznaczały konieczność siedzenia w domu.
– Nie smuć się – powiedziała babcia. –
Jest sporo innych ciekawych rzeczy. Może być
zajrzał na strych, co? Chciałam poszukać starych wzorów do robótek, a dzisiaj jest dzień
w sam raz na to. Może i dla ciebie coś by się
znalazło?
Paweł przepadał za strychem babci. Było
na nim dość ciemno z powodu jednego malutkiego okienka i słabej żarówki zwisającej
z sufitu, ale lubił się bawić starymi zabawkami, które babcia zachowała z czasów, gdy
jego tata był małym chłopcem. Był tam zielony konik polny z metalu, który skakał na
podłodze po nakręceniu. Były miski i książki
z obrazkami, układanki i gry. Czasem Paweł
chętnie budował różne rzeczy z drewnianych
28 Ziarno Prawdy • luty 2016
klocków taty.
Kiedy wspinali się po schodach, zastanawiał się, co też niezwykłego znajdzie dzisiaj.
– Paweł, zobacz – powiedziała babcia po
otwarciu drzwi na strych.
Wyjęła ze skrzyni książkę z biblijnymi
opowieściami, po czym otworzyła na stronie
z ilustracją Daniela w jaskini lwów.
– To była książka twojego taty. Dostał ją na
swoje piąte urodziny.
Paweł przewrócił kilka stron i oglądał
obrazki.
– Możemy poczytać na dole? – zapytał.
Babcia uśmiechnęła się.
– Będzie jak za dawnych dni, kiedy czytałam twojemu tacie.
Nieco później, siedząc u babci na kolanach
i słuchając historii o Józefie i jego kolorowym
płaszczu, Paweł uśmiechnął się.
– Czy tatuś też siedział u ciebie na kolanach, kiedy czytałaś mu historie, babciu?
– zapytał.
Babcia przytuliła go mocniej.
– Tak samo, jak my siedzimy teraz – odpowiedziała. – Jego ulubiona opowieść to była
historia narodzenia Jezusa.
– Ja też to bardzo lubię – powiedział Paweł.
– Chciałbyś zabrać tę książkę do domu,
żeby mama i tata mogli ci czytać różne historie? – zapytała babcia.
Paweł pomyślał przez chwilę.
– Nie, dziękuję. Mam już w domu taką
książkę z biblijnymi historiami. Lepiej, żeby
ta została tutaj i żebyśmy ją czytali, jak będę
przyjeżdżał.
Babcia skinęła głową.
– A kiedy pójdziesz do szkoły i nauczysz
się czytać, wtedy ty będziesz mógł czytać mi
te opowieści.
Paweł roześmiał się.
– Naprawdę?
– Tak – powiedziała babcia. – Mnie się to
nigdy nie znudzi. Kocham te historie.
– Ja też – powiedział Paweł. – Czasem
oglądam te obrazki i sam sobie opowiadam
opowieści.
Wyjrzał przez okno. Ciągle padało.
– Szkoda, że pada deszcz, ale i tak było
fajnie.
– Tak, było fajnie – zgodziła się babcia. –
Czy to nie wspaniale, że Bóg daje nam zarówno deszczowe dni, jak i słoneczne? Dzięki
temu mamy różne rodzaje szczęścia.
Paweł obrócił więcej stron w książce.
– Poczytajmy teraz z tej książki opowieść
o deszczu. Taką o potopie, o arce i o Noem.
Zaczerpnięto ze Story Mates, marzec 2013
Christian Light Publications, Inc.
Wykorzystano za pozwoleniem
Przekład na język polski: Krzysztof Dubis
„Uczciwy cieszy się błogosławieństwem, kto się chce szybko wzbogacić,
nie ujdzie kary.” Księga Przysłów 28,20
29
Naburmuszone piątki
E
mily westchnęła. „Znowu mamy dziś
naburmuszony piątek” – pomyślała.
Kira, dziewczynka, którą wzięli pod opiekę
w piątki, siedziała obok naburmuszona. Zawsze
taka była.
– Chcesz się pobawić moimi lalkami?
Kira zmarszczyła nos.
– Nie lubię lalek.
– To możemy pobawić się z Patem – zaproponowała Emily.
– Też coś! Z tym brudnym kundlem! – żachnęła się Kira arogancko. – Mama zabrała mojego
pieska, Misia, do weterynarza. On jest o wiele
ładniejszy niż Pat.
– Nieprawda! – zaprotestowała szybko Emily.
– Pat jest ładniejszy.
Kira zaśmiała się, ale nie był to przyjemny
śmiech. Śmiała się w ten sposób ze starych ubrań,
których Emily używała do zabawy oraz z zabawek, które dostała po swojej starszej siostrze.
– Kira, twoja mama przyszła! – zawołała mama
Emily.
Mama Kiry podjechała swoim drogim, nowym
samochodem i Emily jakoś poczuła ucisk w żołądku. Na tylnym siedzeniu siedział duży pies,
Misiek. Jego futro było gęste i lśniące. Był ładniejszy od Pata.
– Widzisz, Misiu jest ładniejszy od Pata! – drażniła się Kira.
Emily nie odezwała się. Nie żałowała, że Kira
wychodzi.
Zastała mamę w kuchni w trakcie wałkowania
kruchego ciasta na placek.
– Mamo, dziś jest naburmuszony piątek – powiedziała Emily.
– A to dlaczego, skarbie?
– Bo Kira zawsze jest naburmuszona, gdy
przychodzi. Dzisiaj stwierdziła, że Pat jest stary
i brudny, ale ja powiedziałam, że jest ładniejszy
30 Ziarno Prawdy • luty 2016
—Francis Avery Patton
od tego ich Miśka.
Mama przestała na chwilę wałkować ciasto.
– Kira może i bywa nieprzyjemna, ale my i tak
powinniśmy być dla niej mili.
– Nie zawsze jestem – przyznała Emily. –
Kiedy ona jest wredna, mam ochotę jej oddać
tym samym.
– Ale Bóg chce, abyśmy nie byli niemili, lecz
życzliwi. I On może ci w tym pomóc. Czy prawdą
było to, co powiedziałaś o Pacie, że jest ładniejszy?
– Nie, ale i tak mnie się bardziej podoba – odparła Emily.
Mama miała poważną minę.
– Dobrze jest lubić swojego psa, ale niedobrze
jest kłamać na jego temat. Powinnaś Kirę przeprosić za to, co jej powiedziałaś.
Dziewczynka skinęła głową. Teraz bardzo żałowała tego, co powiedziała.
Stuk, stuk, stuk!
– Córeczko, tylko popatrz! – zawołała mama.
Emily wpatrywała się w białą klatkę, którą
zamieszkiwała papużka falista o imieniu Peter.
Mały zielono-żółty ptaszek dziobał lusterko zawieszone na łańcuszku, wprawiając je w ruch
i tworząc refleksy światła.
– Dlaczego on to dziobie? – roześmiała się
dziewczynka.
Mama również się zaśmiała.
– On chyba myśli, że jest najważniejszym ptakiem w okolicy. Dlatego próbuje odstraszyć tego
drugiego ptaka z lusterka.
– To głupie – zachichotała Emily.
Mama odparła:
– Duma popchnęła cię dzisiaj do czegoś równie
niemądrego, córeczko, kiedy powiedziałaś kłamstwo o naszym psie. A on naprawdę jest brudny.
– Wiem – przyznała Emily, nagle zawstydzona.
– Wykąpiemy Pata, zanim Kira przyjdzie następnym razem. Może, kiedy będzie czysty, Kira
nie powie o nim nic przykrego. A nawet, jak
powie, to i tak musimy być dla niej mili.
– Obiecuję – gorliwie rzekła Emily.
A jednak, gdy nadszedł następny naburmuszony piątek, okazywanie uprzejmości okazało się
znacznie trudniejsze. Kira nie uśmiechnęła się
w ogóle, nawet gdy zobaczyła Pata, który znowu
był prawie biały. Naburmuszyła się ponownie
i zaczęła bawić się swoimi włosami. Emily z całej
siły próbowała być dla niej miła, mimo że Kira
na to nie zasługiwała.
Stuk, stuk, stuk! To znowu odezwał się pan papużek w kuchni.
Emily opowiedziała jej o dumnym, małym
ptaszku. Kira zachichotała. Dziewczynki pobiegły do klatki, żeby popatrzeć na papugę.
Emily w biegu dodała:
– Mamusia mówi, że duma czasem popycha też
ludzi do głupiego zachowania. Ja również byłam
dumna, kiedy powiedziałam, że Pat jest ładniejszy
od Misia. Bo nie jest. Wybaczysz mi to kłamstwo?
Kira wpatrywała się w nią przez chwilę.
– No chyba – odparła w końcu.
– Chcesz się pobawić w dom? – zapytała Emily.
Po raz pierwszy Kira się uśmiechnęła.
– No pewnie! Super! – powiedziała.
Wkrótce dziewczynki pogrążyły się w beztroskiej zabawie.
Przez całą resztę popołudnia Kira nie była naburmuszona ani nie narzekała. Pozwoliła Emily
być mamą i nawet poklepała Pata po łbie. Teraz
Emily z łatwością mogła okazywać przyjaźń. Było
jej szkoda, że Kira musiała w końcu wracać do
domu.
– Dobrze się bawiłyście? – zapytała mama po
wyjściu koleżanki.
Emily promieniała z zadowolenia.
– Tak! I nie mogę nazwać dzisiejszego dnia naburmuszonym piątkiem! Kira była taka miła, że
odtąd będę mówić o przyjaznym piątku!
Zaczerpnięto ze Story Mates, kwiecień 2013
Christian Light Publications, Inc.
Wykorzystano za pozwoleniem
Przekład na język polski: Krzysztof Dubis
31
Sól – dar Boży z morza
—Sonia A. Randall
S
ól – posypujemy nią frytki, czipsy,
kruche ciasteczka i wszystko od razu
lepiej smakuje. Pewnie myślicie, że
wiecie o niej wszystko. Przecież sól bierze się
głównie z wody morskiej, smakuje dobrze
i konserwuje jedzenie, zgadza się? Czego więc
jeszcze można się o niej dowiedzieć? Otóż
bardzo wiele.
Sól jest od najdawniejszych czasów jednym z najcenniejszych Bożych darów dla
ludzkości. W czasach średniowiecza wielu
władców uważało ją za „białe złoto”. Na obszarze Morza Śródziemnego ludzie używali
bryłek soli w charakterze środka płatniczego.
W niektórych miejscach była wymieniana –
w proporcji jeden do jednego – na złoto.
Wiele szlaków handlowych na południu
Europy miało związek głównie z solą.
Sól cenili także starożytni Hebrajczycy. Była
wręcz niezbędna do konserwowania mięsa
w gorącym klimacie. W Księdze Kapłańskiej
2,13 czytamy, że Bóg poinstruował Izraelitów,
aby używali jej wraz ze swoimi ofiarami.
Gotowe osady soli znajdowały się na brzegach
Morza Martwego,
zwanego też wówczas
Morzem
Słonym. Księga
Liczb
18,19
mówi nam, że
Bóg użył określenia „przymierze
soli”
w odniesieniu
do miłości pomiędzy
Nim
a Jego ludem.
Jego mocą również
Elizeusz oczyścił
źródło za pomocą
32 Ziarno Prawdy • luty 2016
soli (2 Krl 2,21), a kiedy odbudowywano
świątynię, król Artakserkses nakazał, aby wydano Żydom tyle soli, ile potrzebowali, wraz
z innymi dobrami (Ezd 7,21-22).
Jezus wymienił to cenne dobro w Ewangelii
Mateusza 5,13 – Wy jesteście solą ziemi – określenie używane dzisiaj w stosunku do ludzi,
którzy wyróżniają się dobrocią i są godni
podziwu.
Inne starożytne narody uważały sól za symbol zawarcia więzi pomiędzy dwiema osobami. Przyjaciele, którzy zjedli razem chleb
posypany solą, poświęcali się tym samym
niezłomnej przyjaźni.
W średniowieczu zjedzenie królewskiej soli
oznaczało zobowiązanie się do całkowitej lojalności wobec niego. Na ucztach miseczka
z solą zawsze była ustawiona na środku
długiego stołu. Goście usadowieni „powyżej soli” lub bliżej gospodarza, byli bardziej
wyróżnieni. Mniej ważni goście zasiadali „poniżej soli”.
Najstarszą metodą otrzymywania soli było
odparowywanie wody morskiej. Dzięki temu
otrzymywano sól solarną. Z kolei sól kamienną wydobywano z głęboko położonych pod
ziemią pokładów, gdzie niegdyś znajdowały
się starodawne morza. Starożytni Chińczycy,
którzy wysoce cenili sól, jako pierwsi opracowali metodę wydobywania soli kamiennej.
Technika ta polegała na wykonywaniu głębokich odwiertów, co uważane jest dzisiaj za jeden z największych wynalazków Chińczyków.
Górnictwo soli stało się ważną dziedziną
przemysłu tam, gdzie tylko sól kamienna
była dostępna. Odwierty górnicze, których
dokonywano w tamtym czasie, podniosły poziom wiedzy na temat geologicznych warstw
w głębi ziemi.
W języku angielskim funkcjonuje powiedzonko „wracamy do kopalni soli”, co oznacza „bierzmy się do roboty”. W Wieliczce
koło Krakowa znajduje się kopalnia soli
czynna od ponad 700 lat. Ta polska kopalnia
jest niczym podziemne miasto o 2000 komór
na dziewięciu poziomach. Jest ozdobiona posągami królów żyjących na przestrzeni tych
wieków. Znajduje się tam nawet sanatorium,
jako że wilgotne, słone powietrze sprzyja leczeniu chorób układu oddechowego.
W miarę narastającej produkcji soli Bóg
pokazywał ludziom więcej zastosowań. Sól
jest obecnie bazą do produkcji barwników,
mydła, szkła, porcelany, papieru, plastiku,
pestycydów, płynów do czyszczenia, a także
środków zapobiegających zamrażaniu.
Sól jest jedynym minerałem, jaki dodajemy do naszych potraw dla smaku. Hiob
wykrzyknął: Czy można jeść to, co jest bez
soli i mdłe? (Hi 6,6). W starożytności używana była do konserwowania żywności, ale
obecnie ma znacznie więcej zastosowań, niż
inne minerały. Boże przymierze jest nadal
błogosławieństwem.
Przesadzona
Cię błogosławi, gdy zostaniesz przesadzona
na nowe pole służby. Niech Cię strzeże, aż
Cię w końcu ostatecznie zasadzi w swoim
wiecznym domu”.
– „Panie, jesteś błogosławiony” – westchnęła Krista, modląc się z wdzięcznością.
„Często czuję się jak te rośliny wykopane
z własnej grządki i więdnące w letnim słońcu.
Lecz Ty w swojej wierności zesłałeś wystarczający deszcz, by odświeżyć moje opadające
liście i dałeś wystarczająco dużo słońca, żeby
urosły moje korzenie. Dowiodłeś, że gdziekolwiek mnie przesadzisz, tam może być mój
dom. Dzięki Ci za to”.
—ciąg dalszy ze str. 27
– I tak jak rośliny – odparła smutno Krista
– niektórych ludzi łatwiej przesadzić niż innych. Ja nadal uczę się adaptacji.
Tydzień później w domu Krista czule kartkowała swój album. „Gdzie jest ten wiersz o
przesadzaniu roślin?” – myślała.
„Oto strony poświęcone Lori. Kochana
Lori! To ona spajała treść tego albumu.
Cztery lata temu...
O, tu jest. Właściwie nie wiersz, właściwie
tylko jej inspirujący komentarz: Niech Bóg
Zaczerpnięto z Partners, wrzesień 2012
Christian Light Publications, Inc.
Wykorzystano za pozwoleniem
Przekład na język polski: Krzysztof Dubis
Zaczerpnięto z Home Horizons
Eastern Mennonite Publications
Wykorzystano za pozwoleniem
Przekład na język polski: Krzysztof Dubis
„Uczciwy cieszy się błogosławieństwem, kto się chce szybko wzbogacić,
nie ujdzie kary.” Księga Przysłów 28,20
33
„Wówczas Samuel ogłosił ludowi prawa
władzy królewskiej, które następnie spisał
w księdze; księga została złożona przed
Jahwe. Potem rozesłał ludzi do ich domów.”
1 Księga Samuela 10,25
Fragment
K SIĄŻKI
ZŁOŚĆ
GORZKI OWOC
I JEJ
1868
Pani Gladstone
CZĘŚĆ CZWARTA
ROZDZIAŁ 8
CIERPIĄCA LUIZA
W
małym pokoiku na King’s
Yard leżało w łóżku cierpiące dziecko, tak rozpalone
od gorączki, że z trudem ktoś by poznał
w niej małą bladą Luizę Hall. Odkąd pan
34 Ziarno Prawdy • luty 2016
Hall był znowu zdolny do pracy, pieniądze napływały obfitszym strumieniem
i pani Hall wynajęła trzeci pokój dla swoich
dzieci; zaś ostatnio kupiła nawet małe łóżko, dzięki czemu Luiza mogła zaznać wygody, nie musząc już dzielić jednego łóżka
z siostrami. Betty nauczyła ją wielu rzeczy –
w Luizie wcześniej już zasiane zostały dobre
ziarna i potrzebowała tylko, by wskazano
jej drogę do Jezusa, aby nauka Ewangelii
mogła w niej wydać owoce. Odkąd pan
Hall wyzdrowiał, do rodziny powrócił spokój, odprężenie oraz nadzieja, że czekają ich
jaśniejsze dni. Siostry Luizy przez ostatnie
cztery tygodnie uczęszczały do bezpłatnej
szkoły, zaś Luiza stała się prawą ręką mamy
w pracach domowych, na ile tylko pozwalały jej siły.
Smutek poprzedniego wieczoru zaciążył na atmosferze domu na King’s Yard po
tym, jak Luizę znaleziono nieprzytomną
w wąskiej uliczce. Mama posłała ją wcześniej po zakupy do sklepikarza, który mieszkał niedaleko miejsca, w którym ponoć upadła. Obok przechodziła życzliwa kobieta,
która ją znała; podniósłszy dziecko z ziemi
zaniosła ją ostrożnie na rękach do domu.
Luiza była nieprzytomna przez całą noc
i mama nie odchodziła od niej ani na chwilę,
zastanawiając się, co też mogą znaczyć słowa
powtarzane na okrągło przez jej córkę:
– Droga Betty, kocham cię nie dlatego,
że mogę coś dostać od ciebie, ale dlatego,
że mnie tyle uczysz. Czemu Helen tak
mnie nie cierpi? Betty, Betty, ja bym cię nie
skrzywdziła. Ratuj mnie przed Helen!
Kiedy rano świat dookoła zaczynał się
budzić, pani Hall postanowiła posłać po
doktora Browna, życzliwego przyjaciela
rodziny, o którym wiedziała, że przyjdzie
w potrzebie jak zwykle, odkąd go poznała.
Obudziła męża, który zastukał do drzwi
doktora na wiele godzin przed normalnym
rozpoczęciem pracy w gabinecie.
W międzyczasie Luiza odzyskała
przytomność.
– Mamo, gdzie ja jestem? – zapytała.
– W domu, skarbie. Jesteś chora.
Przewróciłaś się na ulicy.
Luiza myślała przez chwilę, aż przypomniała sobie wszystko i zakryła twarz rękami. Wybuchnęła płaczem.
– O co chodzi, kochanie? – dopytywała
się mama. – Zresztą, nieważne. Wkrótce
postawimy cię na nogi.
– Mamo, wydaje mi się, że nie wydobrzeję. Czuję tu taki straszny ból – dotknęła ręką boku. Po co mi żyć, takiej kalece?
W niebie nie ma cierpienia.
– Luizo! Nie mogę cię tak zostawić. Jesteś
moją podporą. Teraz, kiedy wszystko się zaczyna układać, mielibyśmy cię stracić?
– Jak zechce Jezus – odpowiedziało dziecko, przymykając oczy ze zmęczenia, ponieważ brakło jej siły na dalszą rozmowę.
Doktor Brown potrząsnął głową, kiedy
zobaczył ją na łóżku.
– Przeżyła silny szok – oznajmił. – A teraz,
malutka, powiedz mi wszystko, co pamiętasz o swoim upadku. Jak do tego doszło?
– Upadłam, panie doktorze. Jestem taka
słaba, wie pan, i ostatnio czułam, że ledwo
chodzę. Chyba uderzyłam głową o coś.
– Ale dlaczego upadłaś? Czy ktoś cię
popchnął?
– Nie mogę więcej mówić, proszę mnie
nie pytać – odpowiedziała Luiza, łkając
gorzko. – Nie chcę! Nie chcę!
Doktor nie naciskał na Luizę więcej, gdyż
bał się ją zdenerwować. Po udzieleniu kilku wskazówek matce opuścił dom chorej.
„W wyznaniu tego dziecka było coś, czego
ono nie chciało wyjawić” – myślał, wracając
do domu.
„Uczciwy cieszy się błogosławieństwem, kto się chce szybko wzbogacić,
nie ujdzie kary.” Księga Przysłów 28,20
35
Około popołudnia Luiza nieco się ożywiła i jej mamie zrobiło się lżej na sercu.
Doktor powiedział, że żadna kość nie jest
złamana, więc nie widzi powodu, dla którego jej córeczka miałaby nie wyzdrowieć.
– Mamo, tak bym chciała zobaczyć się
z Betty – poprosiła Luiza. – Ona nie wie,
że jestem chora, inaczej by przyszła mnie
odwiedzić. Na pewno. Chciałabym z nią
porozmawiać całkiem sama, jeśli mi pozwolisz. Wiesz, mam tyle pytań do niej. Betty
i ja mówimy sobie nasze sekrety. Mamo, ja
jej tyle zawdzięczam! To ona pierwsza pokazała mi, że Jezus mnie kocha, chociaż byłam taka zła i ona pomogła mi zrozumieć,
iż mogę być pomocna dla ciebie, jeśli będę
próbować, mimo że jestem słaba. Kiedy
porozmawiała z tatą i pomogła mu uwierzyć, nie ociągał się z decyzją o przyjęciu
zbawienia. Bardzo chcę ją zobaczyć. A teraz
ucałuj mnie, mamusiu, a ja spróbuję pospać. I poproś panią Smith, żeby pozwoliła
Betty przyjść razem z tobą i żeby została tu
do wieczora. Dzisiaj jest środa, więc będą
w domu. Aha, mamo, jeśli zobaczysz Helen,
pozdrów ją ode mnie.
Pani Hall zastała panią Smith w domu,
zaś Betty i Helen siedziały obok. Helen
chętnie zapadłaby się raczej pod ziemię, aby
tylko uniknąć wieści od pani Hall, jednak
siedziała jak zaczarowana. Chciała usłyszeć
o Luizie – czy żyje, czy nie. Miała za sobą
paskudny dzień i nie śmiała zadawać pytań
na temat Luizy, aby nie wywoływać podejrzeń, a jednak wprost musiała dowiedzieć
się czegoś o małej kalece.
W ciągu dnia jej umysł wędrował daleko
od lekcji i nauczycielka surowo ją skarciła.
Po szkole wróciła prosto do domu, unikając
36 Ziarno Prawdy • luty 2016
koleżanek, ponieważ bała się, że w razie
gdyby dowiedziały się o nieszczęściu Luizy,
to ona nie byłaby w stanie powstrzymać się
od reakcji na wieść o tym. Tymczasem postanowiła przyłożyć się do szycia. Zajęcie
się czymś konkretnym przyniosło jej wielką
ulgę, jednak właśnie wtedy nadeszła straszna chwila. Teraz będzie musiała usłyszeć
prawdę o tym, czy Luiza umarła, czy żyje;
i czy obciążyła Helen za to fatalne popchnięcie, które doprowadziło do tak przerażających konsekwencji. Helen prawie umierała
w oczekiwaniu, aż pani Hall wejdzie do pokoju i oznajmi powód swojej wizyty.
Nieszczęsna kobieta wyglądała na bardzo
wymizerowaną i widać było, że płakała.
– Betty, przyszłam po ciebie – powiedziała, próbując zachować spokój. – Luiza jest
bardzo chora i chce cię widzieć.
Więc jednak nie umarła. Helen odetchnęła z ulgą.
– Luiza chora? – zawołały obie z mamą
jednocześnie. – Co się stało?
– Właściwie nie wiem – zastanawiała się
pani Hall. – Znaleziono ją nieprzytomną
w zaułku. Posłałam ją do sklepu i nie wiem,
czy nie miała siły iść, czy dostała ataku, czy
też stało się coś innego – nie umiem powiedzieć. Doktor Brown też raczej nie wie. Była
nieprzytomna przez całą noc, ale nad ranem
trochę doszła do siebie. Doktor miał poważną minę i kazał mi dbać o jej spokój, ponieważ musiała przeżyć jakiś wstrząs. Ona
płacze za Betty, więc obiecałam ją przyprowadzić, jeśli pani pozwoli pójść córce na
pół godziny, bo na pewno Luiza nie może
rozmawiać dłużej.
„A więc nie powiedziała…” – Helen znowu odetchnęła z ulgą. Pomyślała jednak
zaraz: „A po co Luiza chce rozmawiać
z Betty, jak nie po to, żeby na mnie naskarżyć?”. Tak czy siak, nie będzie bezpiecznie
się czuła, dopóki nie usłyszy od Betty relacji z tej rozmowy. Biedna Helen nie mogła
zaznać spokoju; miała minąć przynajmniej
godzina do powrotu siostry z King’s Yard.
Betty założyła swój czepek i obie z panią Hall były już w połowie drogi na ulicy,
kiedy kobieta zatrzymała się nagle, mówiąc:
– Oj, Betty, poczekaj na mnie chwileczkę. Muszę wrócić i przekazać wiadomość od
Luizy dla Helen; obiecałam, że nie zapomnę.
Luiza powiedziała: „Mamo, jak spotkasz
Helen, przekaż jej moje pozdrowienia”.
Czyż to nie było zgarnianie rozżarzonych
węgli na głowę wroga? Helen była zupełnie
czerwona na twarzy i cieszyła się, że matka musiała właśnie pójść na chwilę do sąsiadki. Sumienie nie dawało jej spokoju, ale
mimo wszystko czuła się spokojniej. Luiza
nie umarła – to było miłosierdzie. Również
nie powiedziała o niczym – to było dobre.
I także najwyraźniej Luiza jej przebaczyła,
inaczej nie przesyłałaby pozdrowień. Helen
nie mogła powstrzymać się od przyznania
w duchu, że to kalekie dziecko, którym tak
pogardzała, przewyższało ją całkowicie,
jednak była zbyt zatwardziała, żeby odczuć
skruchę. „Wszystko się ułoży” – pomyślała.
„Luiza nic nie powie. Kiedy wyzdrowieje,
spróbuję być dla niej milsza, szczególnie,
że nie będzie już Mary i Alicji. Głupia byłam, że tak się dałam opanować nienawiści
i złości, ale mogę sobie pogratulować, iż nic
złego z tego nie wyszło. Nawet jeśli Luiza
będzie dłużej chorować, to nie moja wina;
w końcu mama kiedyś mówiła, że nie
wierzy, aby to dziecko o wyglądzie gruźlika
długo pożyło. Już wszystko jest w porządku.
A teraz, droga Helen, jak już się z tego wykaraskałaś, to na drugi raz panuj nad swoją
złością” – dodała, patrząc w lustro.
Helen nie uniżyła się przed Bogiem i nie
prosiła Go o przebaczenie. Nie wyznała
swojemu Ojcu w niebie, że zgrzeszyła przeciw Niemu, ani nie odczuwała smutku z powodu swojej winy; cieszyła się tylko dlatego,
że jej koleżanki o niczym nie wiedziały, bo
nie chciała, żeby ją potępiły. Po tym wytłumaczeniu sobie samej całej sytuacji, poczuła
się prawie lekko i radośnie. Kiedy tak się pocieszała, mama weszła do pokoju z ostatnią
osobą, jaką Helen chciałaby widzieć – z jej
dziadkiem, panem Holtem.
ROZDZIAŁ 9
DWIE PRZYJACIÓŁKI
B
etty po cichu weszła do pokoju Luizy
i stała przez kilka chwil przy jej łóżku, zanim dziecko otworzyło oczy. Chciało
jej się płakać na widok wypieków na twarzy
przyjaciółki i jej znękanego widoku, lecz
pani Hall poprosiła ją o zachowanie spokoju ze względu na stan Luizy. A Betty była
przecież dzielną, młodą dziewczynką.
Luiza ospale otworzyła oczy i spojrzała
na swą towarzyszkę. Pojaśniała na twarzy
i powiedziała:
– Och, Betty, tak bardzo chciałam cię
zobaczyć, bo jestem bardzo chora. Myślę,
że nie przeżyję, ale wiem, że w niebie będę
szczęśliwsza, choć przykro mi opuszczać ciebie i mamę. Cieszę się, że ona się teraz lepiej
czuje i że mogłam ją pocieszyć, lecz myślę,
że Sara jest już prawie na tyle duża, żeby
mnie zastąpić.
„Uczciwy cieszy się błogosławieństwem, kto się chce szybko wzbogacić,
nie ujdzie kary.” Księga Przysłów 28,20
37
Betty nie bardzo wiedziała, co odpowiedzieć przyjaciółce, którą kochała tak mocno.
Czuła, że zaraz się rozpłacze. Stanęła u wezgłowia i czule pocałowała Luizę, bojąc się
odezwać, żeby głos nie zdradził jej emocji.
– Betty – ciągnęła Luiza po zebraniu sił.
– Chciałabym zadać ci kilka pytań, a ty mi
obiecaj, że nie powiesz mamie tego, co teraz
usłyszysz. Chciałabym, żebyś pomyślała nad
odpowiedzią. Wiem, że mnie nie okłamiesz,
więc będę mogła uwierzyć ci, cokolwiek
powiesz.
Prośba Luizy wywołała takie zdumienie
u Betty, że ta opanowała wzruszenie i łzy
przestały napływać jej do oczu. Tak bardzo
zastanawiała się, o co chodzi, że na chwilę
zapomniała o opłakanym stanie przyjaciółki.
Cóż tak ważnego miała jej do powiedzenia?
– Betty, zanim zacznę, obiecaj mi, że nikomu nie powiesz.
– Obiecuję – odparła Betty.
– A teraz powiedz: Luizo, będę mówiła
całą prawdę. Powtórz to teraz za mną.
Betty zrobiła to, o co została poproszona.
Luiza obróciła się na łóżku i spojrzała prosto w oczy koleżance, która przysiadła na
stołeczku obok.
– Betty, czy twoja mama uważa, że ja wymyślam jakieś długie historie, żeby wzbudzić jej współczucie?
– Nie. Dlaczego tak myślisz, Luizo?
– Nieważne. Powiedz mi teraz, czy ja udaję dobrą osobę, choć naprawdę jestem zła?
– Nie, Luizo, uważam, iż jesteś dobra, bo
wiem, że kochasz Jezusa. Nie możemy być
źli, jeśli Go kochamy. W domu jesteś taka
38 Ziarno Prawdy • luty 2016
sama jak poza domem, a nikt nie może być
zły dlatego, że próbuje podobać się rodzicom i kochać swoje siostry.
– Czyli nie uważasz, że jestem obłudna,
Betty?
– Nie, Luizo. Uważam, że nigdy nie udawałaś kogoś, kim nie jesteś. Przecież gdy
pierwszy raz rozmawiałyśmy o Jezusie, powiedziałaś mi od razu, że mało o Nim myślisz. Widzisz, odkąd się znamy, nie próbowałaś wydawać się lepsza niż jesteś w istocie.
– Och, Betty, tak się cieszę, że mi wierzysz
– powiedziało biedne dziecko. – Gdyby było
inaczej, złamałoby mi to serce. Nie zniosłabym, gdybyście obie z mamą myślały o mnie
jak o hipokrytce.
– Ale kto ci powiedział, że nią jesteś,
Luizo? – zapytała szybko Betty. – Któż byłby na tyle nikczemny i okrutny, żeby tak
o tobie myśleć?
– Nieważne, Betty. Teraz jestem już całkiem spokojna. Pocałuj mnie i przeczytaj mi
jakąś pieśń; chyba będę miała siłę posłuchać.
Przeczytaj tę, moja droga: „Widzę z daleka
piękny kraj”, bo wydaje mi się, że on nie jest
już dla mnie taki daleki. Betty, nie będziesz
po mnie rozpaczać, kiedy pomyślisz, jakie
byłoby moje życie, gdybym cię nie poznała
i nie dowiedziała się o Zbawicielu.
– Ale przecież ostatnio byłaś bardzo
szczęśliwa?
– Tak, kochana, byłam o wiele szczęśliwsza, lecz zawsze bałam się spacerować z powodu mojego kalectwa. Stałam się pośmiewiskiem dla wszystkich, którzy widzieli moje
pokrzywione plecy. Gdyby nie to, że przyszłam wtedy do szkoły niedzielnej dla ciebie,
pewnie bałabym się przyjść sama. Wiele razy
próbowałam się nie przejmować, lecz to jest
coś, o czym nie można zapomnieć. Betty, ty
nie masz pojęcia, co to znaczy być pokraką.
– Luizo, czemu tak mówisz? – dzielnie
odparła Betty, która znów poczuła napływ
łez. – Zbyt wiele myślisz o swojej ułomności
i zapominasz, jaką masz piękną twarz i jak
głębokie, błękitne oczy. Musisz żyć, droga
Luizo, a ja będę cię kochać bardziej niż kiedykolwiek i nigdy nie pozwolę ci pójść do
szkoły niedzielnej beze mnie.
Pani Hall przerwała dziewczynkom i powiedziała, że Betty powinna już pójść. Betty
pochyliła się nad łóżkiem, żeby pocałować
przyjaciółkę na pożegnanie i wtedy Luiza
wyszeptała jej do ucha:
– Betty, kiedy będziesz sam na sam
z Helen, ucałuj ją ode mnie i przekaż gorące
pozdrowienia. I powiedz, że gdyby chciała
mnie odwiedzić, to bardzo chętnie się z nią
zobaczę.
Po powrocie do domu Betty zastała mamę
i Helen w trakcie picia popołudniowej herbaty razem z dziadkiem. Po przywitaniu pan
Holt oznajmił:
– Jesteś dzisiaj wcześnie, Betty.
– Tak – dodała mama. – Jak się czuje
Luiza?
– Och, mamo! – powstrzymywane długo
łzy popłynęły teraz rzęsiście.
– Co się stało? – zapytał dziadek. – Luiza
chyba nie jest aż tak chora, żeby tak płakać?
– Nie, nie – odparła Betty, gorzko szlochając. – Ona myśli, że umrze i chce iść do
nieba. I...
Betty nagle przerwała.
– Mów dalej, młoda damo – zachęcił łagodnie dziadek.
Betty poczerwieniała na twarzy.
– Dziadku, zapomniałam, że obiecałam
Luizie nie powtarzać nikomu naszej rozmowy. Bardzo by mi ulżyło, gdybym mogła
wam wszystko opowiedzieć, bo jej nie rozumiem. Ale obiecałam, że nie powiem.
– I powinnaś dotrzymać obietnicy – zachęcił ją ciepło starszy pan. – Myślę, że Luiza
miała ważny powód, żeby cię o to poprosić,
nawet jeśli byłabyś szczęśliwsza, mogąc powiedzieć o wszystkim mamie i mnie.
W tym momencie pan Holt podniósł
wzrok i uderzył go wyraz twarzy Helen.
Robiła się na przemian czerwona i blada,
wyglądając na tak przerażoną, że dziadek
zastanawiał się, czy nie jest to jakaś zagadka dla doktora Browna. Nie zapytał jednak
o nic, lecz zwrócił się z pociechą do Betty,
wyrażając nadzieję, że sam będzie mógł odwiedzić Luizę i dowiedzieć się czegoś od niej
samej. Zapytał Betty, co najbardziej lubi jej
chora przyjaciółka.
– Och, dziadku – odparło zapłakane
dziecko, jaśniejąc na twarzy. – Jest taka
piękna biała róża we flakonie w sklepie
pana Jacksona, ale kosztuje dwa szylingi,
a ja mam tylko jeden. Czy nie byłaby dla
ciebie zbyt droga?
– Nie – odpowiedział starszy pan. –
Zadzwonię po ciebie jutro wczesnym rankiem, pójdziemy ją kupić i zaniesiemy
Luizie.
Betty podskoczyła z radości.
– Dziękuję, dziękuję, drogi dziadku! Luiza
na pewno poczuje się lepiej, tak tęskni za
białą różą, którą ma w ogródku. A ta jest
o wiele piękniejsza niż wszystkie ogrodowe
róże. Pan Jackson powiedział, że pochodzi
z cieplarni i dlatego jest taka droga.
Gdy siostry zostały same, Betty przekazała
Helen wiadomość od Luizy. Ta potrząsnęła
głową i powiedziała do siebie: „Ten mały
bachor przekazuje mi wiadomości, udając
„Uczciwy cieszy się błogosławieństwem, kto się chce szybko wzbogacić,
nie ujdzie kary.” Księga Przysłów 28,20
39
chorobę. Nie dam się na to nabrać”. Lecz
na głos powiedziała:
życia, zważywszy na to, jak bardzo osłabła
w ostatnich kilku miesiącach.
– Betty, o czym rozmawiałyście z Luizą?
– Nie mogę ci powiedzieć.
Wychodząc do szkoły, Helen usłyszała
diagnozę doktora i ciarki przeszły ją po plecach. Przecież to ona własnoręcznie skróciła żywot Luizy – jej własny akt szaleństwa
przyśpieszył śmierć kalekiej dziewczynki i
będzie o tym pamiętać w dniu, kiedy ona
umrze. Była to straszna myśl, więc Helen
przyśpieszyła kroku i szybko dołączyła do
koleżanek w klasie, żeby z nimi pogawędzić;
byle tylko za wszelką cenę pomyśleć o czymś
innym i na chwilę zapomnieć o własnym
nieszczęściu.
Helen wydawało się, że słowo ci odnosiło się szczególnie do niej, co sprawiło, że
cierpiała jeszcze większe tortury, pragnąc się
dowiedzieć, co Luiza powiedziała Betty i czy
ta ostatnia poznała już jej tajemnicę.
ROZDZIAŁ 10
PREZENT OD DZIADKA
Dziadek się nie spóźnił. Wiedział, że
Betty będzie na niego czekać i niemal tak
azajutrz Betty została zwolniona
samo pragnął zobaczyć się z Luizą. Myślał
ze szkoły, żeby mogła odwiedzić
o tym, że historia jej choroby jest bardzo
Luizę. Ubłagała panią Hall, by móc usługitajemnicza, a w spojrzeniu Helen dostrzegł
wać chorej przyjaciółce, a ponieważ mama
takie poczucie winy, że samo wspomnienie
Luizy musiała pójść do pracy, z ulgą zostanie dawało mu spokoju przez całą noc i nie
wiła chorą córkę pod opieką Betty. Helen
mógł się pozbyć myśli, iż jego wnuczka wie
poszła do szkoły sama, nie chcąc zostawać
o tej sprawie więcej niż chciałaby wyznać.
w domu i pragnąc zająć się czymkolwiek,
Z drugiej strony zastanawiał się, w jaki spobyle się tak nie denerwować. W nocy męsób Helen mogłaby być związana z chorobą
czyły ją sny o Luizie, w których cały czas ją
Luizy. Pan Holt był całkowicie świadom,
widziała i miała nadzieję, że może w szkole
jak bardzo Helen nie lubiła kaleki, lecz nie
pozbędzie się tych okropnych odczuć.
wyobrażał sobie, że jej nienawiść mogłaby
pójść dalej niż słowa.
Jej mama była na King’s Yard wcześnie
CHAPTER
11 wraz z dziadkiem nie stracili wiele
Betty
rano odwiedzić Luizę i potwierdziła relację
czasu na zakup prezentu dla Luizy. Donica
Betty z poprzedniego dnia. Myślała, że Luiza
z krzewem różanym została zawinięta w pajest poważnie chora. Tę opinię potwierdził
pier, a sama Betty wyniosła ją ze sklepu. Była
dr Brown, który był z wizytą u małej w tym
to piękna roślina, a jeden lub dwa kwiaty
samym czasie, co pani Smith. Powiedział
już w pełni rozkwitały, pachnąc słodko –
jej, że choć spodziewał się przedwczesnej
i to teraz, późną jesienią, kiedy kwiaty są już
śmierci Luizy, to jakiś poważny wstrząs
rzadkością. Betty miała rację – ten krzew pojeszcze bardziej pogłębił jej chorobę. Jego
chodził z cieplarni, a pan Jackson zaznaczył,
zdaniem mała ma szansę przeżyć jeszcze kilże powinien być trzymany w cieple. Betty
ka tygodni, lecz nie dawał jej więcej niż rok
N
40 Ziarno Prawdy • luty 2016
wiedziała, że Luiza dobrze się nim zajmie
i czuła, iż widok kwiatu tchnie nowe życie
w chorą przyjaciółkę. Luiza wyglądała lepiej
i gdy weszli goście, siedziała w fotelu w salonie. Betty podbiegła do niej i zapowiedziała
entuzjastycznie:
– Zobacz, Luizo, co dziadek przyniósł
dla ciebie; kupił to w sklepie pana Jacksona
i nie pozwolił mi się dołożyć, bo sam chciał
dać ci ten prezent. Jestem pewna, że jak to
zobaczysz, od razu poczujesz się lepiej.
Twarz Luizy jaśniała z radości, choć nie
mówiła wiele. Powąchała róże, delikatnie
gładząc liście i patrzyła na pączki, jakby
pierwszy raz coś takiego widziała.
Pani Hall stała przy drzwiach ubrana i gotowa do wyjścia. Czekała tylko na przyjście
Betty, a ponieważ była odrobinę spóźniona,
musiała szybko opuścić gości.
– Luiza czuje się o wiele lepiej – powiedziała szczęśliwa matka. – Dzięki temu
mogę być spokojniejsza, gdy ją zostawiam.
– Nie chcę pani zatrzymywać ani chwili
dłużej – odparł uprzejmie dziadek Betty. –
Spędzę jakąś godzinę z Luizą i pomogę ją
zabawić, więc proszę się o nic nie obawiać.
Pani Hall udzieliła Betty jeszcze kilku
wskazówek i opuściła salon, wychodząc do
pracy przy sprzątaniu. Pan Holt przysiadł na
brzegu łóżka Luizy i zapytał, jak się miewa.
– Lepiej... o wiele lepiej – odparła dziewczynka. – Postaram się wydobrzeć, bo wszyscy chcą, żebym żyła. Tak bardzo kocham
kwiaty i jestem pewna, że te piękne róże
pomogą mi znowu nabrać sił.
– Betty – rzekł dziadek. – Chciałbym,
żebyś poszła kupić jakąś miskę pod donicę
z krzewem; można będzie go podlewać bez
uszkadzania stołu pani Hall.
Betty zawiązała czepek i wyszła na zakupy,
zostawiając starszego pana z chorym dzieckiem. I właśnie o to mu chodziło.
– Luizo – poprosił pan Holt. – Opowiedz
mi o swoim wypadku. Jak to się stało, że się
potknęłaś, moja droga? Biegłaś zbyt szybko?
– Nie, proszę pana.
– Zatem szłaś spokojnie?
– Tak, proszę pana – odparła Luiza, wyglądając na zaniepokojoną.
– I potknęłaś się?
– Nie, proszę pana. O ile pamiętam, to
nie.
– Myślę, że wiem, dlaczego upadłaś,
Luizo. Zostałaś popchnięta.
Twarz Luizy stała się bledsza o kilka odcieni, a pan Holt zaczął się nawet bać, żeby
dziecko nie straciło przytomności. Dał jej
łyk wina i poczekał, aż chwilę odpocznie.
„Muszę poznać całą prawdę” – pomyślał.
„Mimo że czuję się niemal okrutnikiem,
niepokojąc to dziecko; lecz dla dobra przyszłości Helen muszę wytrwać”.
– Nie miej mnie za niemiłego, Luizo, jeśli
ci powiem, że jestem zdecydowany poznać
twoją tajemnicę i powód, dla którego jej tak
strzeżesz. Czynię tak, ponieważ uważam to
za słuszne; lecz pamiętaj, dziecko, że mówię
to z całą łagodnością: dziewczynką, która cię
popchnęła, jest Helen Smith.
Luiza splotła dłonie w agonii i niemal
krzyknęła:
– Proszę, proszę, niech pan nikomu nie
mówi, że pan wie. Pani Smith była dla mnie
taka dobra, a ja tak bardzo kocham Betty.
Proszę, niech pan im nie mówi!
Luiza była tak pobudzona, że starszy pan
pochylił się łagodnie i zapewnił ją cicho:
– Uspokój się, drogie dziecko i zaufaj mi.
„Uczciwy cieszy się błogosławieństwem, kto się chce szybko wzbogacić,
nie ujdzie kary.” Księga Przysłów 28,20
41
Zrobię tylko to, co jest sprawiedliwe. A teraz
powiedz mi, dlaczego Helen cię popchnęła
i jak się to wszystko stało?
– Szłam do sklepu spożywczego, proszę
pana i spotkałam ją w wąskim przejściu,
a ona powiedziała do mnie coś, co nie było
całkiem prawdziwe; rozstając się ze mną, popchnęła mnie i upadłam, proszę pana. Nic
więcej nie pamiętam.
– A czy pamiętasz, co Helen ci powiedziała? – zapytał pan Holt. – Mówisz, że kochasz
Betty. Czy chcesz, żeby jej siostra wyrosła na
złą kobietę? Czyż nie życzysz jej dobrze ze
względu na twoją przyjaciółkę?
– Tak, proszę pana, i właśnie dlatego wolałam o tym wszystkim panu nie mówić –
odparła Luiza błagalnym tonem.
– Luizo, muszę się dowiedzieć. Chcę to
usłyszeć ze względu na zbawienie Helen. Co
ona ci powiedziała?
– Wątpiła w moją szczerość, proszę pana.
Myślała, że udaję dobroć, żeby coś z tego
mieć.
– I chciałaś zapytać Betty, czy ona wierzy
w twoje szczere intencje?
– Skąd pan o tym wie? – zapytała Luiza,
zapominając o tym, że chciała ukryć powód,
dla którego poprosiła Betty o zachowanie tajemnicy. – Czy Betty panu powiedziała?
– Betty nie złamałaby danego słowa.
Możesz być pewna, że ona zrobi wszystko,
co obiecuje – odrzekł pan Holt, czując pewność co do tego przypuszczenia. – Luizo,
mam do ciebie jeszcze tylko dwa pytania.
Powiedz, dlaczego Helen zawsze tak bardzo
cię nie lubiła?
– Myślę, proszę pana, że z powodu mojej
biedy i kalectwa. Wiele dzieci śmieje się ze
mnie.
– To, że inni są okrutni, nie umniejsza
winy Helen.
42 Ziarno Prawdy • luty 2016
– Może jej nienawiść do mnie nie byłaby
tak wielka, gdyby jej przyjaciółki nie winiły
mnie za to, że chodzę do szkoły niedzielnej
razem z Betty. Myślały, że jestem żebraczką,
a Helen uważała, iż nie jestem wystarczająco
dobra, żeby przyjaźnić się z jej siostrą. Ale
proszę, niech pan nie mówi pannie Helen,
że ja panu to powiedziałam.
– Luizo, obiecuję, że zrobię tylko to, co
słuszne – odparł uprzejmie pan Holt. – Moje
dziecko, czy jeśli Bóg uzna za stosowne, żeby
cię wziąć do siebie, jesteś gotowa umrzeć?
– Och, proszę pana, mam nadzieję, bo
kocham Jezusa. Wiem, jak często źle postępowałam, ale modlę się, żebym była lepsza,
a Zbawiciel wydaje się mówić mi: „Pójdź do
mnie, a znajdziesz odpocznienie”.
– Czyli nie boisz się umrzeć, Luizo?
– Och nie, proszę pana. Czekam na to
z utęsknieniem, bo często jestem chora
i zmęczona tak bardzo, że nie mogę się ruszać. W niebie nic nie będzie mnie bolało
i nikt nie będzie się ze mnie śmiał, że jestem
pokraką.
Pan Holt odwrócił się, by ukryć napływające łzy, lecz właśnie wtedy w samą porę
weszła Betty z miską i rozmowa zeszła na
temat pięknego krzewu różanego.
Dziadek Betty nie zostawał już dłużej, lecz
opuścił szczęśliwe dziewczynki, żeby zajęły
się sobą. Betty czytała i śpiewała Luizie, potem razem podziwiały białe róże, a Luiza
opowiedziała historię krzewu różanego rosnącego u niej w ogródku. Betty słuchała
z taką uwagą, jakby tej opowieści wcześniej
nie znała, ciesząc się nią na nowo.
—ciąg dalszy nastąpi
Fragment książki Helen; or Temper and Its Consequences
Dobro publiczne
Przekład na język polski: Krzysztof Dubis
Biblia
Chociaż na świecie jest ksiąg miliony,
Każda jest mądra mądrością swą,
Ale jest jedna księga natchniona
Ty dziś ją otwórz i popatrz w Nią.
Nie szukaj stronic ani wersetów
Bo w każdym miejscu odkryjesz Prawdę
Czytaj cierpliwie, módl się do Boga
A wówczas będzie właściwa droga.
Drogą tą właśnie podążaj śmiało,
Biblia wskazówką będzie dla ciebie,
Jeśli tak zrobisz to w końcu drogi,
Z Bogiem się spotykasz na pewno w niebie.
Leonard Jaworski
Wykorzystano za pozwoleniem
Coś nowego
Chyba wielu ludzi dzisiaj uważa, że Biblia jest czymś nieaktualnym;
że to taka stara księga, która już nie ma zastosowania. Słyszy się, że
była dobra w dawnych ciemnych wiekach i że jest w niej zawarty
kawałek historii, jednak do naszej rzeczywistości już się nie nadaje. Wielu uważa, że żyjemy w dobie oświecenia, kiedy to mężczyźni
i kobiety świetnie sobie radzą w życiu bez tej podpórki; my już wyrośliśmy z tego.
No cóż, równie dobrze można powiedzieć, że słońce, które świeci
już tyle czasu, jest obecnie tak stare, że zdezaktualizowało się, a kiedy ktoś buduje nowy dom, nie potrzebuje wstawiać żadnych okien,
ponieważ mamy lepsze i nowe rodzaje oświetlenia, np. żarówki tradycyjne, energooszczędne i diodowe. Ludziom, którzy twierdzą, że
Biblia jest przestarzała, poradziłbym, żeby nie robili okien w swoich
domach; niech oświetlają je sztucznym światłem. To coś nowego, co
powinno im wystarczyć.
—Moody
Przekład na język polski: Krzysztof Dubis

Podobne dokumenty

Styczeń

Styczeń www.ziarnoprawdy.pl Komitet wykonawczy: David Troyer | Paul Weaver Roman B. Mullet James R. Mullet Philip Troyer | Eli Weaver

Bardziej szczegółowo