pliku - rebreathers.pl
Transkrypt
pliku - rebreathers.pl
Rebreatherowe wpadki i awarie Howard Hall Najnowszy produkt ElectroLung pod koniec lat 60-tych, wywołał rewolucję w przemyśle nurkowym. Po kilku latach i fali wypadków śmiertelnych, nawałnica rebreatherów została gwałtownie zatrzymana. Obiecująca wizja cichego, nurkowania bez bąbli, została zastąpiona brutalną wizją śmierci i wielomilionowych pozwów sądowych. Pomimo nie ciekawej historii i prawie pewnej śmierci gwarantowanej przez wielu moich kolegów, marzenie o nurkowaniu bez bąbli było dla mnie nie do opanowania. Wreszcie, w latach 80-tych, pojawiła się szansa na zrealizowanie tego marzenia. Otrzymałem kontrakt na zrobienie filmu o morzu Korteza. Film zapewniał fundusze i uzasadnienie zakupu rebreathera. Tak, więc wiosną 1989, Bob Cranston i ja, pojechaliśmy do Filadelfii, aby odbyć szkolenie na dwóch rebreatherach Biomarine 15.5. Biomarine 15.5 był prototypowym rebreatherem zaprojektowanym, aby zastąpić, używany przez Marynarkę Wojenną USA typ 15. Na szczęście dla mnie i dla Boba, Biomarine nie zdobyło kontraktu marynarki wojennej i pozostało z kilkoma tuzinami rebreatherów, z którymi nie bardzo było, co zrobić, więc wchłonął je wolny rynek.. Biomarine posiadało dwa takie urządzenia w ich fabryce w Filadelfii. Byli chętni nam je wypożyczyć, pod warunkiem, że zapłacimy bardzo konkretne sumy za to wypożyczenie oraz szkolenie. Dodatkowo musieliśmy podpisać dokumenty opisujące z dużą szczegółowością przeróżne sposoby, w jakie prawie na pewno zginiemy używając tych maszyn. Kilka miesięcy później, Bob i ja, przygotowaliśmy nasze Rebreathery i wykonaliśmy nasze pierwsze nurkowanie w morzu Korteza. Byliśmy bardzo podnieceni i przerażeni jednocześnie, wykonaliśmy nasze pierwsze nurkowanie na głębokość około 6m i wróciliśmy żywi na powierzchnię. Po zrealizowaniu filmu o morzu Korteza (Shadows in a Desert Sea, WNET Nature), kupiłem swój własny, mocno przerobiony rebreather Biomarine 15.5. Mój zespół I ja, wykorzystujemy rebreathery w naszej pracy od tamtej pory. Dziś pisząc ten dokument, jestem na pokładzie Undersea Hunter unosząc się nad piękną rafą Fidżi, świętując właśnie zalogowanych 1,000 godzin na obiegu zamkniętym. To jedyna rzecz, którą warto było celebrować. Podczas dzisiejszego nurkowania, mój komputer trimixowy wyłączył się, zaraz po osiągnięciu głębokości 90 metrów, gdzie Bob i ja planowaliśmy użyć dwóch podwodnych systemów, IMAX® aby udokumentować Richard Pylea, zbierającego rzadkie gatunki ryb. Kamera, którą miał Bob zacięła się po 10 sekundach nagrywania. Moja nie uruchomiła się w ogóle. Naszą nagrodą za całkowitą podwodną filmową porażkę, była trzy godzinna dekompresja. Nasze rebreathery za to działały bez zarzutu! A niezawodność rebreatherów nie jest czymś, co należy uważać za pewne. Podczas moich 1,000 godzin nurkowania na rebreatherach, bardzo częsta awarie sprzętu, były uzupełniona jeszcze częstszymi głupimi błędami nurka. Dziennikarz z Oceans Illustrated przekonywał mnie, że czytelnicy tego magazynu, mogli by czerpać korzyści z kroniki tych niebezpiecznych wydarzeń, kosztem zawstydzenia i naśmiewania się ze mnie i mojego zespołu. Mój opór przed poniżeniem się przez przyznanie się do wielu zagrażających życiu głupot, które robiłem nurkując na obiegu zamkniętym, został przełamany przez przyjemność, jaką sprawia mi opowiadanie o głupotach, które popełniali moi przyjaciele. Zawsze zakładaj, że twój Rebreather przestanie działać w każdym momencie.. Założenie, że twój Rebreather może przestać działać w każdym momencie, pozwala nieco przedłużyć życie. Oba rebreathery, które wynająłem do filmu o morzu Korteza, działały w 50%. Precyzując, jednostka, którą używał Bob, działała przez większość czasu bez zarzuty, ta, którą ja miałem, nie działała właściwie w ogóle. Ponieważ to ja pokrywałem koszty wynajmu, uważałem to, za co najmniej nie w porządku, ale Bob jakoś nigdy nie zaproponował zamiany. Podczas naszego drugiego nurkowania (pierwsze było wyścigiem na 5m) zapaliło mi się światełko alarmowe, zaraz po osiągnięciu 20m. W tym momencie byłem pewien, że umrę z powodu toksyczności tlenu! Zatrzymałem się na szczycie skały, złapałem mój drugi stopień obiegu otwartego (zamontowanego do 3L butli) I miałem nadzieję, że uda mi się z niego skorzystać zanim rozpoczną się nie uniknione konwulsje. Nie nadeszły. Po sprawdzeniu mojego drugiego wyświetlacza, (który pokazywał odczyty z każdego czujnika tlenu), zdałem sobie sprawę z tego, że może mimo wszystko śmierć wcale nie była tak blisko. Bardzo niewiele rzeczy dzieje się szybko na rebreatherze. Miałem masę czasu na zdanie sobie sprawy z tego, że mój główny komputer (kontrolujący mieszankę) padł i że będę musiał dodawać tlenu ręcznie. Tak naprawdę, miałem 10 minut a może i więcej na poradzenie sobie z problemem, nawet wtedy gdyby mój, Rebreather przestał działać całkowicie. Sprawdzenie, odczytu wskaźników, spokojnie pozwala na unikanie wielu problemów. Rebreather, którego używałem w morzu Korteza, pomógł w wyrobieniu sobie odruchu częstego sprawdzania wskazań przyrządów. Jednostka ta, zachęcała wręcz do częstego sprawdzania przyrządów, w bardzo prosty sposób, nie działała poprawnie w 80% moich nurkowań. Wniosek, dla nurkujących na rebreatherach jest taki, że prawie nigdy nie działają one poprawnie, a częste awarie, wzmacniają dobre przyzwyczajenia częstego sprawdzania wskaźników i znajomość procedur ratunkowych. Mimo to, osobiście nie proponowałbym, posuwania się do poszukiwania kiepsko zaprojektowanych rebreatherów, jest jednak jakieś ukryte zagrożenie w nie awaryjnych, dobrze działających rebreatherach. Richard Pyle, sławny ichtiolog, nurkując na swoim rebreatherze Cis-Lunar do głębokości ponad 130m, nazywa to „paradoksem Pyla”. Paradoks polega na tym, że gdy wszyscy pożądają niezawodnego rebreathera, niezawodność prowadzi do obniżenia czujności. ( while everyone desires a rebreather that is reliable, reliability begets complacency.) Sprawdzaj swoje wskaźniki Nie da się zbyt wiele razy powtórzyć jak ważne jest sprawdzanie wskazań instrumentów w trakcie nurkowania na CCR. Ponieważ rebreather Boba, działał całkiem nieźle podczas kręcenia naszego filmu wyrobił on sobie znacznie słabsze odruchy związane ze sprawdzaniem instrumentów niż ja. Działający bez zarzutu Rebreather, jest prawie tak samo niebezpieczny jak ten, który ciągle ma jakieś awarie. Bob zrozumiał to również, podczas nurkowania na Grand Cayman. Pewnego ranka, nurkując z łodzi, filmowaliśmy ryby na głębokości ok. 17m. Bob nie zdążył rano wypić swojej drugiej kawy. Po około 15 minutach, spokojnego leżenia na dnie, Bob nagle poczuł się słabo, jego widzenie stało się tunelowe. Gdyby nie zareagował natychmiast, straciłby przytomność w przeciągu nie całych 60 sekund. Bob zareagował prawie instynktownie, a wyćwiczone wcześniej reakcje, uratowały go. W przypadku nagłej słabości pod wodą, najbardziej prawdopodobne przyczyna, to niski poziom tlenu, prawidłowa reakcja to natychmiastowe dodanie gazu, wszystko jedno, którego, w zasadzie, mądrze jest dodawać zarówno tlen jak i diluent równocześnie, ponieważ sześćdziesiąt sekund to nie za dużo czasu na zrobienie czegokolwiek innego. Gdyby Bob miał zakręconą butlę z tlenem, dodawanie samego tlenu by go nie uratowało. Bob dodał gaz do pętli, a następnie po raz pierwszy tego dnia sprawdził swoje przyrządy. Nic nie działało, nie wyświetlało się żadna informacja ani sygnalizacja. Od razu stało się jasne, jaka jest przyczyna. Bob nie włączył swojego rebreathera. Bob włączył swój Rebreather i asystował mi, podczas filmowania ryb. Nie chcąc przyznać się że o mało nie zginął z własnej głupoty, nie przyznał mi się do tego zdarzenia przez kolejne dwa lata. Prawie każdy nurek CCR jakiego znam, przynajmniej raz nie włączył urządzenia lub nie odkręcił butli z tlenem w swoim rebreatherze. W ciągu ostatnich dwóch tygodni, filmując na Fidżi, obaj Richard Pyle i Mark Thurlow przyznali się że również to zrobili. Bądź świadomy konsekwencji wysokiego ciśnienia parcjalnego tlenu. Ale całym sercem obawiaj się konsekwencji zbyt niskiego ciśnienia tlenu. Nie chcąc przyznać się do takiej głupoty, Bob opowiedział mi o swoim incydencie I prawie utracie przytomności pod wodą, podczas naszego pobytu na Grand Cayman dwa lata później i tylko dlatego, że usłyszał jak opowiadałem o swojej przygodzie z tlenem, grupie aspirujących do rebreatherów nurków. W przeciwieństwie do Boba, który był za głupi żeby włączyć swój Rebreather tamtego poranka, ja wyłączyłem mój specjalnie. Używałem kamery IMAX® do sfilmowania listownic na wyspie niedaleko San Diego, w Kalifornii. Chciałem zrobić ujęcie wzdłuż rośliny z dołu do góry, płynąc tuż poniżej wierzchołka rośliny. Nie chciałem aby na ujęciu pojawiły się jakiekolwiek bąble. Tak więc aby zminimalizować ilość gazu, wypuściłem większość gazu z pętli I wyłączyłem mój Rebreather, tak aby na pewno nie dodawał żadnego gazu do pętli (nawet jeżeli ten gaz był ważny). Wymyśliłem sobie, że jest wystarczająco dużo tlenu, aby utrzymać mnie przy życiu w czasie kręcenia tego jednego ujęcia. Myliłem się i tak przyznaję, pomysł był zupełnie kretyński. Płynąłem tuż pod dywanem listownic i na głębokości tylko ok 60 cm pod powierzchnią wody, z włączoną kamerą. Nagle zobaczyłem gwiazdki i kolorowe plamki, poczułem się strasznie słabo i w tym momencie otoczyła mnie ciemność a moje pole widzenia zmniejszyło się do bardzo wąskiego tunelu, który z alarmującą prędkością zawężał się z każdą sekundą. Spojrzałem na mój wskaźnik ciśnienia parcjalnego tlenu który wskazywał pp02 0.06. Za mało by podtrzymać czynności życiowe! Ledwo zdążyłem na to by unieść głowę nad powierzchnię wody i zaczerpnąć powietrza. Sprawdzanie moich instrumentów w stanie hipoksji było głupie. Nurek w stanie hipoksji rzadko ma czas na zrobienie więcej niż jednej rzeczy. Trzeba było od razu wynurzyć się na powierzchnię. Nurkowie, nie zaznajomieni z rebreatherami, często obawiają się, że urządzenie poda, zbyt dużą ilość tlenu, powodując zatrucie tlenowe i konwulsje, po których następuje utrata przytomności i utopienie. Oczywiście jest to możliwe, ale zatrucie tlenem nie jest największym niebezpieczeństwem nurkując na CCR. Większość nurków ustawia swoje rebreathery na poziomie 1.3 czy 1.4 ppO2. Konwulsje spowodowane tlenem, są możliwe po osiągnięciu poziomu 1.6. Mimo to, trzeba by mieć wyjątkowego pecha, żeby dostać drgawek podczas nurkowania na uszkodzonym CCR na poziomie 1.6 przez kilka minut. Prawdopodobnie wielu nurków szczęśliwie uniknie ataku toksyczności tlenowej osiągając ciśnienie parcjalne tlenu na poziomie 2.0 a nawet 3.0 Nawet najbardziej powolni i otępiali nurkowie, prawdopodobnie sprawdzą wskazania swoich instrumentów zanim wysoki poziom O2 spowoduje toksyczność CNS. Kilka miesięcy temu, zanurzałem się poniżej 60m w kanionie La Jolla razem z Markiem Thurlow. Nagle, odwracam się, a jego nie ma. Spojrzałem do góry i zobaczyłem Marka, wynurzającego się bardzo szybko, wypuszczając bąble przez nos. Chwilę później, zatrzymał się i kontynuował zanurzanie. Gdy się go później spytałem o to wydarzenie, niechętnie przyznał, ze podczas zanurzania, dodał do pętli czystego tlenu zamiast diluentu. Zauważył że coś jest nie tak, gdy spojrzał na swój wskaźnik ciśnienia parcjalnego tlenu i zobaczył że wskazówka jest daleko poza skalą. Wysokie ciśnienie parcjalne tlenu nie musi od razu objawić się w najgorszy możliwy sposób. W przeciwieństwie do zbyt niskich poziomów tlenu, których naprawdę należy się obawiać. Niskie ciśnienie parcjalne tlenu, może powoli czaić się na nurka, zaatakować szybko i gwałtownie, częściej na lub tuż przy powierzchni niż na głębokości. Hipoksja jest najczęstszą przyczyną wypadków śmiertelnych nurków rebreatherowych. Kiedy Bob Cranston, zaczął wymieniać swoje głupie błędy związane z rebreatherem, wydawało się że nigdy nie skończy. Pewnego razu wskoczył do wody ze wszystkimi kablami w swoim urządzeniu, rozłączonymi (przewody te łączą Rebreather z komputerem oraz mechaniką wewnątrz urządzenia). Szybkie spojrzenie na instrumenty, ujawniło istniejący problem i Bob powrócił bezpiecznie na łódź ręcznie dodając gaz. Innym razem Bob wskoczył do wody, z nie przykręconą pokrywą obudowy swojego rebreathera a wieko pochłaniacza nie było prawidłowo zamknięte. Nawet nie wiedział że ma kłopot, kontynuował zanurzenie z systemem filmowania IMAX® . Pokrywa jego CCR odpadła a zaraz za nią odpadło wieko pochłaniacza. W zasadzie jego Rebreather rozpadł się na kawałki. Bob pewnie nigdy by się nie przyznał do tego zdarzenia, gdyby nie to że większość jego kumpli obserwowała całe wydarzenie z powierzchni i nie mógł on tego ukryć. Zawsze staraj się doceniać swoje możliwości w robieniu głupich błędów Moja najlepsza rada dla przyszłych nurków rebreatherowych to, zawsze doceniajcie swoje możliwości w robieniu głupich błędów. Pomimo że błędy popełnione przez Boba wydają się głupie, (i na pewno takie były)są to typowe doświadczenia dla większości nurków CCR i ja również przyznaję się do popełnienia podobnej ilości pomyłek. Właściwie robie kilka błędów na każdym wyjeździe. Ci którzy mnie znają wiedzą że mam swoistą predyspozycję do popełniania błędów. Wydaje się że mądrzy nurkowie popełniają ich znacznie mniej. Richard Pyle to mądry facet, przez większość czasu. Tak, jak Bob, on też zalewał już swój Rebreather. Pewnego razu wskoczył do wody z nie podłączonymi wężami oddechowymi. Ten błąd od razu spowodował zalanie ust wodą jak i całego Rebreather. Richard wrócił na pokład łodzi, poprawił swoją maskę pełno-twarzową uznając że to przez nią zalewa go woda i wskoczył ponownie, cały czas z nie podłączonymi wężami oddechowymi. Tym samym zalał swój Rebreather ponownie. Oczywiście popełnianie tego typu błędów w pobliżu powierzchni wydaje się być zdecydowanie mniej przerażające niż całkowita awaria na głębokości 130m. Richard Pyle przeżył to również. Richard opowiedział mi kiedyś jak zapomniał zamknąć korek zaworu nadmiarowego. Gdy podczas nurkowania na głębokości ponad 130m odwrócił się by zajrzeć pod skałę, cały jego gaz od razu wyleciał przez otwarty zawór w przeciw-płucu, które od razu wypełniło się wodą. Jego następny oddech był całkowicie mokry i słony. Na szczęście Richard ma ze sobą zawsze wystarczającą ilość gazu ucieczkowego. Przeszedł na obieg otwarty, a jeden z jego partnerów zauważył otwarty zawór i zamknął go. Po powrocie na obieg zamknięty Richard dokończył swoje nurkowanie. Zawsze posiadaj wystarczająco dużo gazu ucieczkowego I bądź gotów go użyć. Przejście na obieg otwarty, to ostatnia deska ratunku, gdy wszystko co mogło zawieść już zawiodło. Większość problemów może być rozwiązana dzięki monitorowaniu instrumentów i manualnemu sterowaniu urządzeniem Gdy jednak wszystko zawiedzie, potrzeba mieć ze sobą wystarczającą ilość gazów, aby bezpiecznie wrócić na powierzchnię na obiegu otwartym. Podczas 1000 godzin wynurkowanych na CCR, musiałem się ratować przechodzeniem na OC zaledwie kilka razy. Dwa razy wydmuchało mi ringi od tlenu, przez co pozostałem bez zapasu tlenu. W obu przypadkach miałem wystarczającą ilość tlenu w przeciwpłucach, aby wystarczyło na kolejne 10 minut w fazie dennej I bezpieczne rozpoczęcie wynurzenia zanim przeszedłem na OC. W innych przypadkach „utraciłem pętle”. Brak możliwości utrzymania w pętli gazu który nadaje się do oddychania nazywamy „utraceniem pętli” Zdarzyło mi się to kilka razy, z powodu przebitego węża lub wyrwanego ustnika. Wystarczy bardzo mała nieszczelność aby nie dało się oddychać z pętli. Podczas nurkowania na wyspach kokosowych, zrobił mi się mały otwór w ustniku. Dziura była mała, ale mała ilość słonej wody która dostała się do pętli weszła w reakcję z wapnem pochłaniacza Woda, wapno, piana, guma reakcja która zaszła zaczęła rozpuszczać moje przeciwpłuco i gaz stał się bardzo nie przyjemny do oddychania. Z powrotem na powierzchni, wymieniłem ustnik na nowy. Powinienem go był zabezpieczyć opaską uciskową. Oops! Godzinę od zanurzenia, na moim kolejnym nurkowaniu, odwróciłem głowę aby zwrócić uwagę Boba, a ustnik wyskoczył z pętli. Bob i Mark zgodnie twierdzili że głupio wyglądałem z ustnikiem w ustach i pętlą wysoko nad moją głową. Oczywiście pętle momentalnie zalało a ja musiałem przejść na OC. Przesuwając Granice W czasie naszej ostatniej produkcji „Coral Reef Adventure”, Ja I mój zespół zrobiliśmy ponad 20 głębokich trimixowych nurkowań, wiele z nich poniżej 130m. Naszym celem było sfilmowanie za pomocą systemu IMAX®, Richarda Pylea łapiącego nieznane gatunki ryb na głębokich rafach. Na niektóre z tych nurkowań zanurzaliśmy się poniżej 130m z dwoma systemami IMAX®. Planowanie tych ujęć wtedy wydawało się niezłą zabawą. Jedną z cech rebreatherów które czynią je takimi interesującymi, jest możliwość wykonywania nurkowań na głębokość 180m a teoretycznie nawet 500m.Niestety, tendencji nurków takich jak ja, skorych do popełniania głupich błędów na głębokich nurkowaniach trymixowych nie jest tolerowana. Rebreatherowe nurkowania trimixowe wymagają wielokrotnego przepinania gazów, manipulowania komputerem, olbrzymich ilości różnych mieszanin gazów ucieczkowych i wielogodzinnych dekompresji. Stopień skomplikowania powoduje przyrost możliwości rzeczy które nurek może zrobić źle. Oczywiście, podchodzę bardzo poważnie do nurkowań TMX. Niestety, to nie uchroniło mnie przed popełnieniem poważnego błędu. Moim najpoważniejszym błędem było pominięcie zmiany gazu na nurkowaniu poniżej 120m. Efektem była wizyta w komorze dekompresyjnej na Fidżi W kolejnych tygodniach, wytłumaczyłem sobie że błąd który popełniłem jest zrozumiały, biorąc pod uwagę złożoność przedsięwzięcia jakim jest filmowanie na głębokości 120m systemem filmowym o wadze 160kg. Aby zapamiętać przeróżne zmiany gazów, przełączenia komputera, potrzebowałem listy zadań. To rozwiązanie od lat stosowane w lotnictwie minimalizuje ryzyko przeżywania wstydu w takich sytuacjach jak utknięcie na końcu pasa startowego po ostrym hamowaniu ze schowanym podwoziem. Podczas naszych kolejnych nurkowań trimixowych, po moim wypadku, listy zadań okazały się niezastąpione. Gdybym tylko nie zapominał na nie spoglądać. Wydaje się to nie uniknione że popularność rebreatherów wśród nurków sportowych będzie rosła, na całym świecie. Oczywiście będą kolejne wypadki jak to przy metodzie prób i błędów, nurkowie wypracują procedury dotyczące obsługi tych skomplikowanych urządzeń. Ale dla tych nurków którzy zaakceptują ryzyko I będą się odpowiednio szkolić, rebreathery otworzą zupełnie nowy świat możliwości podwodnych eksploracji. Haward Hall Productions http://www.howardhall.com/