„Podróż” wystawa jubileuszowa, Willa Decjusza, Kraków

Transkrypt

„Podróż” wystawa jubileuszowa, Willa Decjusza, Kraków
krzysztof Skórczewski
Podróż
Wystawa przygotowana przez
Jan Fejkiel Gallery i Stowarzyszenie Willa Decjusza
Kraków, 14 – 28 listopada 2010
Skor
czew
ski
Projekt zrealizowano
przy wsparciu finansowym
Województwa Małopolskiego
Projekt zrealizowano
przy udziale finansowym
Gminy Miejskiej Kraków
Podziękowania
dla firmy
Gemini Holdings Sp. z o.o.
4
Amerykański sen
2005
pisak, papier
147 × 209 mm
5
Podróżnik
1976
miedzioryt
135 × 107 mm
6
Barbara Kokoska
Podróż do doskonałości
Barbara Kokoska
Journey to perfection
Miedzioryt to sztuka wytężonej uwagi
i skupienia, sztuka dla tych, którzy
znajdują czas na zagłębienie się w poszczególne plany ryciny, docierają do
zaułków, otchłani i korytarzy świata
na nich przedstawionego. Poddają się
niesamowitości zestawień, oniryczności wizji, fantastyczności elementów,
choć nie mają złudzeń, że i tak zawsze
pozostanie jakiś element do końca
niewiadomy, zaskakująco niepokojący.
Tak ująć można dzieło artysty, który
przez dziesiątki lat codziennej zdyscyplinowanej pracy ze szkłem powiększającym, rylcem, miedzianą płytą,
rysunkami przygotowawczymi i refleksją, jak zbudować doskonałą kompozycję, stwarza swój własny artystyczny
kosmos. Arcycierpliwie przekuwa myśli
i wyobrażenia na linie i punkty, świadom, że nic nie może być przypadkowe,
nieprzemyślane, że margines dowolności i błędu jest niewielki, a efekt finalny widoczny dopiero po tygodniach,
czasami miesiącach. Artysta pracując
nad ryciną nie ma możliwości działania
impulsywnego. Jego emocje, nim staną
się prawdami, przefiltrowywane są
przez upływający czas. Nad konstrukcją dzieła panuje rozum, nad szczegółem – artystyczna potrzeba. Czas daje
szansę na poszukiwanie wypowiedzi
Copper engraving is the art of intensive
attention and focus, an art for those who
find the time to plunge into the individual
planes of the etching, and reach the crannies, expanses, and corridors of the world
they present; the yield to the incredible
nature of the events, and the fantastic
quality of elements, even though they
do not harbour the delusion that there
will remain an uncertain and surprisingly disquieting element. This is how
we may approach the work of an artist
who built his own artistic universe after
decades of everyday disciplined work with
a magnifying glass, a burin, a copperplate,
preparatory drawings, and a reflection on
how to build a perfect composition. The
artist arch-patiently re-forges ideas and
representations into lines and points, fully
aware that nothing may be accidental
or careless, as the margin of liberty and
error is little, and the final effect is visible
only weeks if not months later. Working
on an etching, the artist has no option of
working on an impulse. His emotions –
before they turn into truths – are filtered
through the passing time. It is reason that
governs the construction of the work,
and the artistic need that presides over
the detail. Time gives an opportunity to
seek perfect expression, yet the uncertainty whether it can be found becomes
doskonałej, ale niepewność czy uda się
ją znaleźć staje się ciągłym, nieustającym i dręczącym pytaniem.
Artysta nie ustaje w eksperymentach, wciąż szuka doskonałej formy.
W jednej pracy stosuje często różną
perspektywę. Ta z „lotu ptaka” pozwala
objąć wielkość przestrzeni, bezkres
horyzontu, ta „żabia” – ogrom budowli
lub natury. Przybliża i oddala szczegół,
multiplikuje elementy, zmusza do przedzierania się przez gęstwinę zarośli,
przeprawiania się przez kamienne korytarze, drewniane szalunki. Ten specyficzny horror vacui oddaje bujność
jego wizji, którą wzbogaca dodatkowo
ledwie zaznaczonym szkicem, jakby
niedokończonym rysunkiem, sugestią
zatrzymania się i przyjrzenia strukturze liścia lub kwiatu. Biegłość techniczna artysty, operowanie nieograniczoną
skalą szarości, różnorodnością kreski
i linii, dających efekt wręcz światłocieniowej barwności, spowodowała, że
sztychy jego nabrały walorów wręcz
malarskich, daleko wychodząc poza ich
własny kanon.
Artysta ukończył studia w 1971
roku, a zaledwie rok później przyznana
mu II nagroda na Międzynarodowym
Biennale Grafiki w Krakowie potwierdziła wybraną przez niego drogę
twórczą i talent. Prace wykonywane
w technice linorytu budziły powszechny podziw – były oszczędne w formie,
odpowiednio zawieszone w abstrakcji
Podróżnik II
1978
miedzioryt
177 × 150 mm
7
a continuous, incessant, and tormenting
question.
The artist never ceases in his experimentation, continuously in search
of perfection of the form. He frequently
uses different perspectives in a single
work. The “bird’s eye view” allows him
to embrace the vastness of space, and the
boundless horizon. The “frog perspective” – the enormous size of a building or
nature. It brings detail closer to the eye
or removes it, multiplies elements, and
enforces a dash through the thickets and
negotiation of stone corridors or wooden
shutters. This specific horror vacui renders
the lushness of his vision, which the artist
additionally enriches with a hardly outlined sketch – as if it were an unfinished
drawing – a suggestion to halt and have
a look at the structure of a leaf or flower.
The artist’s technical expertise, his use of
a limitless scale of greys, and the variety
of lines that result in a truly chiaroscuro
palette made his etchings acquire the
virtues of painting, going far beyond their
own cannon.
The artist graduated in 1971, his talent and the artistic path he chose were
corroborated just a year later with the
awarding of the Second Prize at the
International Print Biennial in Kraków.
His works in linotype commanded general admiration: they were understated
in the form, appropriately suspended in
abstraction, emotionally convincing, and
additionally – they matched perfectly well
i przekonujące emocjonalnie, a dodatkowo, doskonale wpisujące się w specyfikę polskiej szkoły graficznej. Zyskały
uznanie w kraju i za granicą, czego
wyrazem była prestiżowa nagroda wiedeńskiej Albertiny. W latach 1970–1976
artysta stworzył około 50 takich prac.
Nadal jednak kontynuował naukę
i pogłębiał swoje umiejętności, m.in.
w Sztokholmie, gdzie zapewne powoli
zaczęło rodzić się pytanie – co dalej?
Pytanie istotne dla twórcy dojrzewającego, którego artystycznych aspiracji
technika linorytu zdawała się do końca
nie spełniać. Zbyt „gruboskórna”, nie
pozwala skupiać się na szczególe, wydobywać finezji kreski, perfekcji szczegółu. W przeciwieństwie do niej, na nowo
przezeń odkryty miedzioryt okazał się
techniką wręcz idealną.
W wieku 30 lat artysta narodził się
po raz drugi. Mając do wyboru dwie
drogi – tę naznaczoną młodzieńczym
sukcesem i nową, do końca nie poznaną, choć zapomnianą już jako dziedzina minionych epok, niepopularną –
zdecydował się na tę drugą. Wybrał
drogę mozolnej pracy w trudnej technice, nie mającej już właściwie kontynuatorów. Stał się miedziorytnikiem –
uczniem i, tak naprawdę, następcą
Albrechta Dürera. Łatwości przeciwstawił wysiłek, dowolności – rzetelny
warsztat, spontaniczności – namysł,
a abstrakcji­‑ figuratywność. Wrodzona
artyście tendencja do perfekcji i refleksji
Emigranci III
1987/1994
miedzioryt
245 × 347 mm
8
the specific characteristics of the Polish
school of printmaking. They gained
recognition in Poland and abroad, whose
expression was the prestigious award from
the Viennese Albertina. In 1970–1976,
the artist made approximately 50 such
works. At the same time, he continued
education and honed his skills, among
others in Stockholm, where most probably the “what now?” question began to
take shape - the question crucial for the
maturing artist, whose artistic ambitions
seemed not fully satisfied by linotype as
a technique. Too “thick-skinned”, it did
not allow for a focus on detail, elicit the
subtlety of the line, and perfection of detail. Unlike linotype, the copperplate that
the artist recently discovered proved the
ideal technique.
At the age of 30, the artist was reborn.
Given the choice between two paths: the
one marked by his youthful success, and
the other, not fully recognised and yet
forgotten as the heritage of the bygone
days, and unpopular – he opted for the
latter. He chose the path of strenuous
work in a difficult technique that had
hardly any continuators. He became an
engraver – a follower and true heir of
Albrecht Dürer. He juxtaposed effort to
easiness, hard work to liberty, consideration to spontaneity, and figurativeness –
to abstraction. The artist’s inborn tendency to perfection and reflection left no
room for doubt: it was the burin and the
copperplate that finally let him speak out
nie budziła wątpliwości – to właśnie rylec i miedziana płyta dały mu wreszcie
możliwość wypowiedzi pełnej, a zasób
środków tak bogaty, jak żadna inna
technika graficzna. Artysta odkrył,
a może jedynie przyznał, że właśnie
miedzioryt najbardziej odpowiada jego
temperamentowi artystycznemu, jego
metaforyczno­‑fantazyjnym wizjom.
Rylec jest narzędziem prostym, ale
doskonałym w ręce kogoś, kto posiada
pokorę i cierpliwość. Jest jak papierek lakmusowy, niezawodny probierz
umiejętności i talentu, dwóch wartości,
które – jak twierdzi artysta – składają
się na to, co nazywamy sztuką.
Wykonana w tamtych czasach
praca Podróżnik II (1978) s. 7 ujawnia
początki zmagania się artysty z miedziorytem w dążeniu do stworzenia
nastroju zagadki i tajemnicy. Później
podejmował jeszcze próby anektowania
zdobyczy surrealizmu i symbolizmu,
aby dojść wreszcie do całkowitej autonomii wypowiedzi na wskroś nowoczesnej. Jest ona oparta na niebywałej
sprawności technicznej i zakotwiczeniu
w najlepszych tradycjach barokowej
bujności i renesansowej harmonii. To
twórczość przemyślana, ale do końca
niedopowiedziana, zawieszona między
artystą a widzem. Wspomniana rycina
doskonale ilustruje też sytuację samego
artysty­‑podróżnika – nieustającego
poszukiwacza najdoskonalszej drogi.
Siedząca na żółwiu postać, odwrócona
Ultima Thule
1998
miedzioryt
272 × 435 mm
9
fully, and gave a range of means richer
than in any other printmaking technique.
The artist discovered, or maybe only
admitted, that it was the copperplate
that suited his artistic temper and his
metaphysical fantasy and vision best.
The burin is a simple tool, yet perfect in
the hand of one who mastered humbleness and patience. It is like the litmus paper: the unfailing touchstone of skill and
talent, the two values that, as the artist
claims, what we call art is composed of.
Made at the time, the work entitled
Podróżnik II (Traveller II, 1978) p. 7 portrays the artist’s early struggle with the
copperplate technique in his pursuits to
achieve the mood of enigma and mystery.
He later made attempts to appropriate
the gains of surrealism and symbolism so
as to finally achieve an absolute economy
of expression that would be downright
modern. His economy of expression is
based on the extraordinary technical skill
and is anchored in the best traditions
of Baroque and Renaissance harmony.
This is art well thought-through, yet
never fully elucidated, as it is suspended
between the artist and a spectator. The
etching provides a perfect illustration
of the situation of the artist–traveller
himself: the relentless seeker of the most
perfect way. Sitting on a turtle, the figure
is turned away from us and from the
direction defined by the creature, and
seems to be enchanted by the vastness of
the sea, as if the traveller could not part
od nas i od wyznaczonego przez zwierzę kierunku, wydaje się być zauroczona bezmiarem morza, jakby nie mogła
rozstać się z widokiem skłębionych
chmur i gładkiej tafli wody.
Wbrew wcześniejszym wątpliwościom, obrana przez artystę droga
okazała się nie tylko spełnieniem
artystycznych aspiracji, ale też drogą
do wielkich sukcesów zarówno wśród
publiczności, jak i międzynarodowego
gremium krytyków, obsypujących artystę licznymi nagrodami i wyróżnieniami. I co ważniejsze, wydaje się podróżą
do dziś nieprzerwanie fascynującą.
Podróż jako artystyczne wyzwanie
Artysta od czasu do czasu opuszcza
swoją oazę, czyli zaciszną, wysmakowaną pracownię przy ulicy Batorego,
by ze swoją żoną i muzą Magdą, wierną towarzyszką wszystkich artystycznych doznań, wyruszyć w podróż.
Dopiero po powrocie, gdy wszystkie
wrażenia zacierają się, szczegóły
umykają, rodzi się czysta idea tego,
co zobaczył. Pamięć obrazu zostaje
przefiltrowana przez ciągi wolnych
skojarzeń i poddana obróbce twórczego instynktu artysty. W ciągu długich
tygodni pracy nad ryciną ginie różnica
między tym, co widziane a tym, co
wymyślone, między wiedzą a wyobrażeniem. Ze wspomnienia wyłania się
powoli, podparta licznymi szkicami
i rysunkami, wizja.
Forum
2000
miedzioryt
136 × 165 mm
10
with the image of the rolling clouds and
the smooth surface of the water.
Against the earliest doubts, the path
that the artist chose proved to be not only
the fulfilment of his artistic aspiration,
but also the road to the great success both
with the spectators, and among the international body of critics, snowing the artist
under numerous awards and distinctions.
Which is more important: it seems to be
a journey that fascinates to this day.
Travel as an artistic challenge
Every now and then, the artist leaves his
sanctuary, being the cosy and refined
studio in Batorego Street, so as to set out
on a journey with Magda, his wife, muse
and faithful companion in all artistic
pursuits. It is only after their return,
when all the impressions fade away and
detail is lost, that the pure idea of what
he saw is born. The memory of the image
is filtered through sequences of free associations and subjected to processing by
the artist’s creative instinct. In the long
weeks of working on the etching, the difference between what is seen and what is
invented, between the knowledge and the
representation, disappears. What slowly
emerges from the memory, supported by
numerous sketches and drawings, is the
vision.
Beyond a doubt, the greatest creative inspiration of the artist–traveller is
Italy. Little wonder, as his psyche is set in
the art of the Renaissance and Baroque
Niewątpliwie, największą inspiracją
twórczą artysty­‑podróżnika jest Italia.
I nic dziwnego – jego psychika osadzona
jest w sztuce renesansu i baroku, z tradycji tych czerpie, czuje z nimi współzależność i kulturowe powinowactwo.
Włoskie katedry, wieże, ale przede
wszystkim kopuły włoskich budowli –
ta Brunelleschi’ego we Florencji i ta Michała Anioła w Rzymie wciąż przewijają się w jego twórczości – a oprócz tego
portyki, archiwolty, pilastry, arkady,
nisze, tympanony, kolumny, korytarze
z perspektywicznym skrótem i oczywiście cyprysy i pinie. Zobaczymy je
w Forum (2000) s. 10, Rzymskich wakacjach (2001), Włoskiej wieży (2004) s. 13
i ostatnich reminiscencjach z Urbino,
gdzie w np. rycinie Madonna Urbinate
(2010) s. 24, rafaelowska Madonna, pozbawiona towarzyszących jej świętych
dzieci, wkomponowana została w pejzaż miasta i otaczający go krajobraz.
Dalekim echem fascynacji architekturą klasyczną są ryciny Kamienne
miasto (2005) s. 14 i Imperium (2006)
s. 15. Obie są swego rodzaju mirażami,
wariacjami na temat potęgi architektury Saint Petersburga, niegdyś serca
wielkiego imperium, która oszołomiła
młodego artystę, a dojrzałego sprowokowała do zaskakujących interpretacji.
Wizje te zrodziły się ze wspomnienia
podróży, którą artysta odbył do dawnego Leningradu prawie czterdzieści
lat temu. Imperium to sugestywny
Ogrody Jozafata
2001
miedzioryt
135 × 265 × 130 mm
11
periods: the traditions he draws from,
and feels mutual relations and cultural
bond with. Italian cathedrals, spires,
and above all the domes of Italian buildings – Brunelleschi’s in Florence, and
Michelangelo’s in Rome – continue to
crop up in his works in the company of
porticos, archivolts, pilasters, arcades,
niches, tympanums, columns, foreshortened corridors, and the obvious cypresses
and pines. We see them in Forum (2000)
p. 10, Rzymskie wakacje (Holiday in Rome,
2001), Włoska wieża (Italian Tower, 2004)
p. 13, and the latest reminiscences from
Urbino, where e.g. the etching of The Madonna Urbinate (2010) p. 24 shows a Raphaelite Madonna stripped of the children
saints accompanying her, was composed
into the landscape of the city and the
country surrounding it.
A far echo of the fascination in classical architecture is heard in the etchings
entitled Kamienne miasto (Stone city, 2005)
p. 14 and Imperium (The Empire, 2006)
p. 15. They are both particular fantasies,
variations on the theme of the power of
architecture of Saint Petersburg, formerly the heart of a huge empire, which
shocked the young artist, and provoked
the mature to surprising interpretations.
The visions were born from a memory of
the journey that the artist made to thenLeningrad nearly 40 years ago. The Empire
is a suggestive portrait of decay and
downfall, a depopulated, abandoned
metropolis, whose powerful structures
obraz rozkładu i upadku, bezludnej,
opuszczonej aglomeracji, której potężne
budowle świadczą o minionej potędze.
Kolumnady i galerie zaraz runą i na nic
się zdadzą drewniane szalunki, mozolnie ustawiane rusztowania – katastrofa musi nastąpić lada moment. Jaka
to cywilizacja, nie ma to większego
znaczenia. Klasyczne elementy sugerować mogą zarówno Rzym, jak i amerykański Kapitol. Gdy przyjrzymy się
bliżej, zobaczymy, że sięgająca nieba
kopuła, to dalekie echo soboru św. Izaaka połączonego jakby z fragmentami
soboru Kazańskiego – dwóch pereł
klasycystycznej carskiej architektury.
Artysta nigdy nie krył fascynacji
architekturą monumentalną, która była
u niego na ogół naznaczona klasycznymi elementami, ale nie zawsze. W 2003
roku odbył wielotygodniową podróż do
USA. W powstałej po upływie trzech
lat rycinie (Podróż, 2006), w znakomity sposób połączył to, co najbardziej
uderza każdego podróżującego po tym
kraju – ogrom i pustkę przestrzeni,
szerokie niebo, bezkres horyzontu
oraz nienaturalną wielkość wszystkiego. Połączył ogrom wieżyc skalnych
Południowego Zachodu, stworzonych
przez wiatr, słońce i mróz, z potęgą
Manhattanu, siatką jego ulic i szklanymi ścianami niebotycznie wysokich
prostopadłościanów wieżowców. Rozpościerają się przed nami dwa światy –
fascynujące dzieła człowieka i natury,
Taniec w innym wymiarze
2003
miedzioryt
206 × 273 mm
12
are a testimony to the bygone power. The
series of columns and galleries shall presently collapse: the wooden shoring and
the arduously set up scaffolding will not
avail: the catastrophe is imminent and
must occur any time now. It does not matter which civilisation it is. The classical
elements may hint at both Rome and the
US Capitol. If we have a closer look, we
shall notice that the sky-reaching dome
is a far echo of Saint Isaac Cathedral, as
if connected to fragments of the Kazan
Cathedral – the two pearls of classicist
architecture of the tsars’’ empire.
The artist never concealed his fascinations in monumental architecture, which
he had usually, even though not always,
marked with classical elements. In 2003,
he went on a many-week-long journey in
the USA. The etching that followed it
three years later, Podróż (Travel, 2006),
combines perfectly what strikes every
traveller in that country: the vastness and
emptiness of space, the broad expanse of
the skies, the boundlessness of the horizon, and the unnatural size of everything.
He combined the gigantic sizes of the
rock spires of the South West that were
etched by wind, sun and frost, with the
power of Manhattan, the network of its
streets, and the glazed walls of the skyhigh cubes of the skyscrapers. Spreading
before our eyes, are two worlds: fascinating works of humans and nature, urban
tissue and rocky forms. We do not really
know what is made of rock, and what is
zabudowa miejska i skalne twory. Nie
do końca wiemy, co jest skałą, a co betonową konstrukcją, co wodospadem, a co
szklaną taflą, co ulicą, a co szczeliną
skalną. Artysta nie ułatwia nam zadania – płaskowyż kończy się wielkim
kanionem, którego zbocza ukrywają
budowle miejskie. W dali rysuje się
sylwetka mostu, ale nie wiemy czy stoi
on pośród budynków, czy skał. I jedynie
uważny widz dojrzy w oddali horyzontu dwie oddalone sylwetki – zarys skały
i Kolumny Wolności – będące jakby
klamrą łączącą twory ludzkie z tworami natury, które w wizji artysty uległy
zaskakującemu przemieszaniu.
W jakiejś mierze, w monumentalności wizji, z amerykańskimi wrażeniami
spowinowacone są „wspomnienia” egipskie. Dla miłośnika przeszłości podróż
do Egiptu zawsze jest podróżą magiczną, dla artysty – dodatkowo jeszcze
tajemniczą. Do motywu piramidy, jej
idealnej, wznoszącej się w niebo formy,
artysta sięgał już od najwcześniejszych
prac, łącząc go z równie ulubionym motywem wieży. Wieża egipska (Egipska
wieża, 2009) s. 20, rozpadająca się, ale
na przekór upływowi czasu wzniosła, wciśnięta między wąskie uliczki,
wydaje się rozsadzać swą siłą i potęgą
przestrzeń ryciny. Ogrom egipskich
budowli i doskonałość ich wykonania onieśmielają. Tajemnicze sfinksy
patrzą, a piramidy stoją i wciąż czuć
w nich wielkość ducha ich twórców.
Włoska wieża
2004
miedzioryt
267 × 347 mm
13
made of concrete, what is a waterfall and
what a glazed pane, what is the street and
what is a rock crevice. The artist does not
make our task easier: the plateau ends in
a huge canyon, whose sides provide a hiding place for city architecture. Visible afar
is the silhouette of a bridge, yet we do
not know whether it is standing among
buildings or rocks. And it is only a careful
examiner who can see two distant silhouettes far away on the horizon: that of
a rock and that of the Statue of Liberty –
being as if any clasp connecting works
of humans and nature, which yielded to
a surprising blend in the artistic vision.
What is to a certain degree akin in its
monumental quality of the vision to the
American impressions, are the Egyptian
“reminiscences”. For an aficionado of the
past, a trip to Egypt is always a magical
journey, for the artist – it is additionally
mysterious. The artist had reached for the
motif of the pyramid and its ideal form
reaching to the sky already in his earliest works, combining it with his equally
favourite motif of the tower. The Egipska
wieża (Egyptian Tower, 2009) p. 20, falling apart yet lofty in derision of the flow
of time and pressed between the narrow streets, seems to explode the space
of the etching with its force and power.
The vastness of Egyptian structures and
their perfection of their make do overawe.
The mysterious sphinxes are looking,
while the pyramids stand, and the grandness of the spirit of their authors can still
Kamienne miasto
2005
miedzioryt
130 × 202 mm
14
Odtworzenie budowli byłoby zbyt łatwe (Wyspa Sfinksa, 2010) s. 25, dlatego
artysta konstruuje jakby potężny masyw skalny, który otwiera swe wnętrze
wieloma otworami, zaprasza. Sfinks
nie broni wejścia do grobowca, sam
jest grobowcem, do którego prowadzi
podobna labiryntowi droga.
Oprócz wizji przestrzeni i architektury, związanych z konkretnymi
podróżami, w rycinach artysty pojawiają
się wizje nieokreślone – wymyślone
„kamienne miasta”, „wiszące ogrody”,
weduty, zrodzone bardziej z potrzeby
tworzenia ciekawych, zaskakujących
form, penetrowania możliwości nowego
kształtowania przestrzeni, często z zabawy nieznanym krajobrazem­‑labiryntem,
niż z pragnienia uwiecznienia jakiegoś
podróżniczego wspomnienia.
be felt. Recreation of the structure would
be too easy, as in Wyspa sfinksa (Island of
the Sphinx, 2010) p. 25, which is why the
artist constructs something to the likeness of a powerful rock massif, which
invitingly opens itself up with numerous
orifices. The sphinx does not guard the
entrance to the grave, as it itself is a grave
to which a labyrinthine path leads.
Besides visions of space and architecture connected to specific journeys,
the artist’s works feature also indefinite
visions: made-up “stone cities”, “hanging
gardens”: born of the need to create interesting and surprising forms, to penetrate
the new possibilities of shaping the space
that frequently originate from the plays
with unknown landscape–labyrinth,
rather than from a desire to immortalise
a travel-time memory.
Podróż odwieczna i coroczna
Artysta wzrastał w pięknym miejskim
ogrodzie w samym sercu Krakowa.
To zapewne ukształtowało jego dzisiejsze zamiłowania. Jest wielbicielem
ogrodów i z wielką przyjemnością
zarówno je pielęgnuje, jak i obserwuje.
A ogród artysty i jego żony to prawdziwy raj pełen kwiatów i wyszukanych
odmian krzewów. A gdyby tego było
jeszcze mało, latem czas spędza we
własnym domu na wsi. W obu tych
miejscach wydaje się odbywać jeszcze inną podróż – tę psychice artysty
najbliższą, pozbawioną codziennej
The eternal annual journey
The artist grew up in a beautiful municipal garden in the very heart of Kraków,
which must have shaped his present preferences. He is a lover of gardens, takes
great pleasure both in caring for them
and in watching them. The garden of
the artist and his wife is a true paradise,
blossoming with flowers and abundant
with exclusive species of shrubs. Should
this not suffice, he spends time in his
own cottage in the country in summer.
In both these places, the artist seems
to go on yet another journey – the one
closest to the soul of the artist, devoid
Błąd w tytule? Praca, która zamieszczamy ma tytuł Święto wiosny, jeśli oczywiście to o nią chodzi)
Imperium
2006
miedzioryt
278 × 348 mm
15
banalności, brutalności i szybkości.
Ogród to ucieczka do miejsca, gdzie
panuje inny czas, który artysta od lat
stara się uchwycić – „dotknąć” w bujności, ruchliwości i zagmatwaniu przyrody swoich rycin. Podróżą każdorazowo
fascynującą jest obserwacja przemiennego cyklu wiosennego wzrostu (Świat
wiosny, 2008) s. 16, letniego kwitnienia
i jesiennego przekwitania. Artysta
pochyla się nad kwitnącą różą (Chińska
róża, 2009) s. 23, tulipanami, ślimakami, konikami polnymi, pszczołami, nie
pomijając jednak ukrytej wśród liści
i płatków kwiatów żony ani syna schowanego w gąszczu zieleni. Fascynacja
ogrodami ma też swoje odbicie w bardziej symbolicznych wizjach nawiązujących do raju – miejsca niezmienności
i bezpieczeństwa. Emigranci raju
utraconego – Adam i Ewa (Emigranci III, 1994) s. 8 – przyodziani w pióra,
podobni ptakom, wyruszają w świat
pełen niebezpieczeństw. Naszego
artystę zobaczymy w prawym rogu
ryciny. Odziany w skrzydła, oddalony
od gwaru innych uskrzydlonych postaci, siedzi wsparty na walizkach i patrzy
w dal – jakby ważył słuszność odbywania owej podróży. Czyżby bał się lotu,
nie chciał opuścić rajskiego ogrodu? Być
może pragnie pozostać z tymi, którym
udało się znaleźć „trzecią drogę” (Taniec w innym wymiarze, 2003) s. 12 –
uskrzydlonymi, podobnymi motylom,
wciąż uczestniczącymi w rajskim życiu.
of the everyday banality, brutality, and
hurry. The garden provides an escape to
the place where a different time pervades,
which the artist has tried to capture for
years – to “touch” the luxuriance, liveliness, and tangles of nature in his etchings. A travel that always fascinates is the
observation of the alternating cycle of
spring growth (Świat wiosny (The World of
Spring), 2008) p. 16, the summer blossom,
and the autumnal withering. The artist
bows down over a rose in bloom (Chińska
róża (Chinese Rose), 2009) p. 23, tulips,
snails, grasshoppers, and bees; nor did
he ignore his wife – hidden among the
leaves and flowers, or his son concealed
in the green thicket. The fascination in
the gardens finds reflection also in the
more symbolical visions, referring to
paradise – the place of eternity and safety.
Emigrants from the paradise lost – Adam
and Eve (Emigranci III (Emigrants III),
1994) p. 8 – dressed in feathers in the
likeness of birds, set off into the world full
of danger. In the right corner of the etching we see the artist. Dressed in wings,
away from the hubbub of the winged figures, he is sitting, supported on the suitcases, and looking into the distance – as
if he were considering the rightness of going on the journey. Could he be afraid of
taking flight, could he not want to leave
the Garden of Eden? Possibly, his desire is to remain with the ones who have
managed to find the “third path” (Taniec
w innym wymiarze (Dance in Another
Jakkolwiek banalnie albo wyrafinowanie próbowalibyśmy opisać świat
przedstawiony na tych sztychach,
pozostaniemy bezradni wobec zagadki
jego istoty i tajemnicy, którą niesie.
Podróże przekorne
Są jednak jeszcze inne podróże, może
najbardziej fascynujące, gdyż wiodące
w nieznane, zawieszone w przestrzeni pomiędzy Bogiem a człowiekiem,
a właściwie – pomiędzy wyobraźnią
a przekazem. W swych najbardziej
znanych cyklach artysta stwarza własną mitologię. Wieża w rycinie Wieża
Babel (2008) s. 17 jest pusta. Budowniczowie dawno odeszli, pozostawiając
rumowisko – dowód swojej pychy.
Ale czy wznoszenie się poza poznane,
gotowe i doświadczone można nazwać
grzechem? Czyż dążenie do doskonałości nie jest wpisane w ludzką naturę?
Czy wieża w powstałej rok wcześniej
rycinie Moja wieża Babel (2007) nie była
już prawie gotowa? Zniknęły z niej szalunki, drabiny i rusztowania, dając nam
nadzieję, że może zostanie wreszcie
dokończona. Dlaczego znowu zamieniła się w ruinę? Ciągłe zawieszenie
pomiędzy dążeniem do doskonałości
a niemożnością jej osiągnięcia wydaje
się motywem przewodnim tego cyklu,
w którym wieża skazana jest na niekończącą się budowę. Trudno również
czerpać nadzieję, patrząc na Arkę,
ukazywaną przez artystę w licznych
Święto wiosny
2008
miedzioryt
248 × 340 mm
16
Dimension), 2003) p. 12 – the winged
ones, akin to the butterflies, who still
participate in the heavenly life. However
banal or sophisticated a definition of the
world presented in the etchings we would
attempt, we shall stand helpless when
facing the secret of its essence, and the
mystery it carries.
The repartee journeys
There are also other journeys, possibly
the most fascinating as they lead into
the unknown, suspended in the space
between God and human, or actually in
between the imagination and message.
In his best-known cycle, the artist builds
his own mythology. The tower in the
work entitled Wieża Babel (The Tower of
Babel, 2008) p. 17 is empty. The constructors are long gone, having left rubble:
the proof of their vainglory. Yet can the
soaring flight beyond what is known,
ready, and experienced be called a sin?
Is the strife for perfection not inscribed
into human nature? Was not the tower in
the Moja wieża Babel (My Tower of Babel
2007) nearly finished? All the boarding,
ladders, and scaffoldings disappeared
from it, giving us hope that it may eventually be completed. Why did it turn
into ruin again? The continuous suspense
between struggle for perfection and the
inability of achieving it seems to be the
leading motif of the cycle, where the
tower is sentenced to the endless construction. It is also hard to draw hope
wersjach. Łódź, która uratować ma
ludzkość od zagłady wciąż jest niegotowa. Nie wydaje się, patrząc na kolejne
ryciny, aby ta podróż kiedykolwiek
mogła dojść do skutku, aby Noemu
dane było spełnić jego misję. Artysta
proponuje nam również podróż do
doliny Jozafata (Ogrody Jozafata, 2001)
s. 11, czyli miejsca Sądu Ostatecznego.
Jednak biblijną dolinę zastępuje ogrodem, a tym samym miejsce strachu
i trwogi kreuje na miejsce ukojenia
i wytchnienia. I tak doszliśmy do podróży ostatecznej, gdzie „peregrynacja
znajdzie swój finał”, do wyspy na krańcu
wszechświata (Ultima Thule, 1998) s. 9,
miejsca gdzie czas i podróż kończy się
albo… zaczyna.
Autoportret z labiryntem
Krzysztof Skórczewski obchodzi
rocznicę 40­‑lecia pracy twórczej. Jest
to doskonały moment, aby „przyjrzeć”
mu się bliżej, szczególnie, że mamy ku
temu wyjątkową możliwość – Autoportret z labiryntem (2009) s. 21. Temat niebezpiecznej podróży, z której
udało się wyjść jedynie Tezeuszowi,
straszliwe widmo Minotaura, kryjące
się za każdym załomem ściany, strach,
niepewność powrotu, a zarazem ciekawość, a oprócz tego idealna forma,
jaką tworzy labirynt muszą intrygować.
Labiryntowi poświęcił artysta wiele
miejsca w swojej twórczości, często
też wykorzystywał go jako motyw
Wieża Babel IV
2008
miedzioryt
229 × 278 mm
17
from looking at the Ark, portrayed by the
artist in numerous versions. The vessel
that is to save mankind from destruction
is still not ready. Looking at the successive etchings, this journey does not seem
to be ever possible, with Noah consequently being unable to fulfil his mission.
The artist proposes also a trip down the
Valley of Josaphat (Ogrody Jozafata (Gardens of Josaphat), 2001) p. 11, that is the
place of the Last Judgement. He replaces
the biblical valley with a garden, in this
way turning the place of fear and dread
into a seat of relief and comfort. This is
how we have reached the final destination, where a “the pilgrimage finds its
end”: to the island at the edge of the
world (Ultima Thule, 1998) p. 9, the place
where time and travel end or… begin.
Self-Portrait with a Labyrinth
Krzysztof Skórczewski is celebrating
40 years of his artistic work. A perfect
moment to have a closer “look” at the
artist, especially when we are given the
exceptional opportunity offered by Autoportret z labiryntem (Self-Portrait with
a Labyrinth, 2009) p. 21. The subject of
the dangerous journey – one that only
Theseus completed successfully, the aweinspiring threat of the Minotaur hiding
in every recess of the wall, the fear, the
uncertainty of return, and also the curiosity accompanied by the ideal form that
the labyrinth provides – must be intriguing. In his works, the artist has devoted
dopowiadający inne historie. Wspomniany sztych ukazuje dojrzałego mężczyznę przybranego w skorupę, a może
mężczyznę w okularach schowanego jak
ślimak w skorupie. Idealnie skręcająca
się, perfekcyjnie dopracowana muszla,
w najdalszych swych zaułkach skrywająca zagadkę, jest drugim, a właściwie
pokrewnym elementem, który równie
często pojawia się w pracach Skórczewskiego. Wydaje się, że wokół tej muszli­
‑labiryntu – znaku i kodu – skupia
się nie tylko formalnie jego sztuka, ale
i jego osobowość i artystyczna wizja.
plenty of space to the labyrinth, and
frequently used it as a motif complementing other stories. The etching portrays
a mature man dressed in a conch, or possibly a man wearing glasses who is hiding
in a shell like a snail. With an ideal twist,
and perfect shape, in its farthest coils the
conch holds a mystery: another, actually
related, element that turns up equally often in Skórczewski’s works. It seems that
around this shell–labyrinth – sign and
code – not only his art formally focuses,
but also his personality and artistic vision
are concentrated.
translated by Piotr Krasnowolski
18
Amerykański sen
2005
pisak, papier
147 × 209 mm
19
Krzysztof Skórczewski
13 przystanków w podróży
Krzysztof Skórczewski
13 Stops on the Journey
1952
Kraków. Najpierw do farbki? Nie, najpierw do wody, potem do farbki i na
papier – poucza Tata. Pędzel krąży coraz
sprawniej. Z ołówkiem jest dużo gorzej,
szara nitkowata kreska, irytująco cienka,
jest trudniejsza do opanowania, jej trakt
prowadzi w miejsca niespodziewane,
trudno ją zatrzymać, a jeszcze trudniej
trafić we właściwe miejsce. Do dzisiaj
mam z tym problemy.
1952
Krakow. Paint first? No, first into
water, then into the paint and paper –
Dad instructs. The brush starts to
circulate more smoothly. It is much
worse with the pencil, grey filamentous
line, irritatingly thin, hard to stop, and
even harder to put it in the right place.
I have troubles with that until today.
1974
Wiedeń, lotnisko. Automatycznie otworzyły się drzwi z matowego szkła,
przede mną stał otworem nowy, nieznany świat. Byłem sam w stolicy wolnego,
demokratycznego państwa, przybysz
z kraju, w którym kupno papieru toaletowego wymagało determinacji i uporu.
Celem podróży było odebranie przyznanej mi Nagrody Towarzystwa Albertina w związku z odbywającym się
tutaj Biennale Sztuki Zaangażowanej.
Przejęty oficjalnym zaproszeniem tak
znanej i szanowanej instytucji, włożyłem
na siebie granatowy garnitur, w którym
przed dziewięciu laty zdawałem maturę,
różową koszulę oraz fioletowy krawat, na
nogach błyszczały wiśniowe półbuty, na
palcu sygnet, a wszystko okrywał płaszcz
po dziadku z karakułowym kołnierzem.
Egipska wieża
2009
miedzioryt
233 × 235 mm
20
1974
Vienna, airport. Frosted glass door
opened automatically, a new and
unknown world stood before me. I was
alone in the capital of free and democratic state, stranger from a country,
where buying toilette paper required
determination and persistence. I came
here to accept the award I was given
by the Albertina Association on the
occasion of the Engagé Art Biennial.
Excited by the official invitation sent
by such well known and esteemed
institution, I put my navy blue suit, the
very same one I wore nine years ago at
my final high school exam, pink shirt
and purple tie, shiny cherry shoes on
my feet, signet ring on the finger, and
an old, my grandfather’s coat with
karakul collar.
My disappointment was great, because I was treated politely but coolly.
Moje rozczarowanie było ogromne,
gdyż zostałem potraktowany uprzejmie,
lecz chłodno. Próżność została ukarana. W garniturze maturalnym i walizką
w ręce odbyłem resztę podróży poprzez
austriackie Villach, potem szereg miast
włoskich i Alpy. Po wielu przygodach
podróż swoją zakończyłem w Genewie,
gdzie pożegnałem się definitywnie z całym moim przebraniem.
1975
Kraków. Rok, w którym nie zrobiłem ani
jednej grafiki, same projekty do reklam.
Brałem wszystko, co się da, od etykiet na
słoiki z ogórkami po neony. Być projektantem to być nie jakimś tam artystą,
ale człowiekiem wiarygodnym, który ma
konkretny zawód, mieszkanie i samochód. Nie dla mnie artystyczne fanaberie,
robienie dziwolągów do szuflady, a w najlepszym razie na sprzedaż do muzeum,
na polecenie partii komunistycznej – to
dobre dla naiwnych idealistów. Kiedy
przyszło otrzeźwienie, zrozumiałem,
że samodzielny artysta, który chce wystawiać i sprzedawać swoje prace nie ma
szans przeżycia – musiałem uciekać.
1976
Sztokholm. Granatowe niebo nad Starym
Miastem, portem jachtowym, zamkiem,
lato stulecia w szwedzkim wydaniu.
Otwarcie wystawy moich dużych prac
graficznych zrobionych w technice druku wypukłego, towarzyszy jej obraz
Autoportret z labiryntem
2009
miedzioryt
146 × 158 mm
21
Vanity was punished. In my graduation
suit and a suitcase in hand, I spent the
rest of the journey through Austrian
Villach, then a number of Italian cities
and the Alps. After many adventures,
I ended my journey in Genève, where
I finally said good bye to my entire
disguise.
1975
Krakow. The year when I have not
done any engravings, only projects for
commercial purposes. I was accepting
everything, from labels for jars with
pickles, to neon signs. Being a designer
is not being a sort of an artist, but
a credible person, who has a specific
profession, apartment and a car. Not
for me an artistic caprice, making mere
curiosities for my own pleasure, or in
best case scenario for sale at a museum,
for communist party order – it is good
for naïve idealists. When I sobered
up, I understood that an independent
artist, who wants to exhibit and sell his
own works has no chance for survival –
I had to escape.
1976
Stockholm. Dark blue sky above the
Old Town, the marina, the castle, the
hottest summer of the century in the
Swedish style. The vernissage of my big
graphic works made in the relief painting technique, accompanied by a painting of lord Rzewuski. Salty sticks, nuts,
hr. Rzewuskiego. W małej galerii przy
nabrzeżu jachtowym przygotowano
słone paluszki, orzeszki, wino rozlano do
wysokich kieliszków, atmosfera oczekiwania. Dwie atrakcyjne dziewczyny będą
roznosić tace z mrożoną polską wódką,
Szwedzi to lubią.
O tej porze roku w Szwecji praktycznie zmierzch nie nadchodzi, można
spacerować, zajadać raki w restauracji, poskakać na dyskotece, ale żeby do galerii…
Wiem, że nikt na wernisaż nie przyszedł,
ale nie pamiętam, co wtedy czułem.
1977
Sztokholm, Królewska Akademia Sztuk
Pięknych. Na ścianie pracowni, właśnie
wydrukowany i przyklejony lepcem do
podłoża mój miedzioryt, pierwsza próba,
potem zatytułowana Podróżnik i skatalogowana jako nr 1: to najmniejsza praca
na tej małej wystawce, a raczej w pracownianej suszarni grafik. Profesor Stenqvist
kiwa głową, nie jest źle. Zaczepiam się
w nowej rzeczywistości, na całe szczęście
artystycznej, kolejne miedziane płyty będą
się teraz rodzić systematycznie co miesiąc
lub dwa. Szwecję opuszczam w grudniowy
szary dzień. Z półrocznej skandynawskiej
emigracji przywiozłem wtedy, jeszcze tego
nieświadomy, poza zestawem rylców, bagaż
z którego korzystam do dzisiaj.
1982
Francja. Upał prowansalskiego lata
łagodzi schłodzone białe wino z okolic
Minotaur
2009
miedzioryt
145 × 148 mm
22
wine in tall glasses, and an atmosphere
of anticipation. Two attractive women
will be serving frosty polish vodka. The
Swedes like it.
In Sweden at this time of the year,
dusk almost never fells, you can stroll,
gorge on crayfish, jump around at the
disco, but to a gallery… I know that no
one came to the vernissage, but I don’t
remember how I felt then.
1977
Stockholm. On the wall of the workshop, just printed and taped, my copperplate engraving, first try, entitled
later Traveler and catalogued as No 1:
that is the smallest piece of work at this
small exhibition in the engraving drying room. Professor Stenqvist nods his
head, it’s not bad. I get a hold on to this
new reality, artistic fortunately, a new
copper plate every month, or two.
I leave Sweden on a grey, December
day. From a half year long emigration
to Scandinavia, I brought back, unaware of it back then, apart from a package of stylus, a baggage of experience
that I draw from until today.
1982
France. Cold white wine from around
Aubenas soothes the heat of the
Provence summer. A grey stone tower
in Mirabel overlooks the valley and
surroundings. Used to be a symbol of
power, now in private hands –
Aubenas. Szara kamienna wieża w Mirabel góruje nad doliną i nad całą okolicą.
Kiedyś symbol władzy, obecnie w prywatnych rękach, świadectwo zamożności
właścicieli. Wieża jest już w moim szkicowniku i w mojej głowie, teraz trzeba ją
umieścić w projektach do nowej grafiki.
Rysunki przekazuję na wystawę w pobliskim miasteczku, zamknąłem w nich
swoje myśli, tęsknoty i przeczucia. Od
tego momentu zacząłem mozolnie budować rusztowania, schody, szalunki i drabiny, aby dotrzeć w głąb siebie – do samego
środka labiryntu.
1982
Mediolan. U Scheiwillerów przeczekuję
do otwarcia mojej wystawy w Palazzo
Sormani. Rysuję katedrę z tarasu na via
Clerici 13, w zasadzie widać tylko jej czubek, ale reszta jest w wyobraźni. Powstają
rysunki, potem mały miedzioryt dedykowany Vanniemu. Struttura, bo o niej
myślę, była moją pierwszą kompozycją,
z której wywodzą się wszystkie późniejsze
wieżopodobne.
1995
Dom w Beskidzie. Rylec i pędzel mieszkają razem w drewnianym domu pod
cementową dachówką, gdzie lokatorami
są również osy i mrówki, a myszy czują się
jak u siebie. Tutaj, na pięterku w pracowni, stworzyłem Pana Boga razem z całym
zwierzyńcem, aniołami i kosmosem. Powodem tego aktu pychy było obcowanie
Chińska róża
2009
miedzioryt
248 × 338 mm
23
an evidence of wealth of the owners.
The tower is in my sketch book and in
my head, now it’s time to put it into design of new engraving. I hand over my
sketches for an exhibition in a nearby
village, I closed my thoughts, longings
and feelings. Since then I started to
build slowly scaffoldings, stairs, shoring
and ladders, to get deep down inside of
me – into the middle of the labyrinth.
1982
Milano. I wait at the Scheiwillers until
the opening of my exhibition at Palazzo
Sormani. I draw a cathedral from the
terrace on via Clerici 13, in principle only
its top is visible, the rest is imagination.
New drawings come into existence, later
a small copperplate dedicated to Vanni.
Struttura, because this is what I think of,
was the first of my compositions, from
which other tower-like derive.
1995
House in Beskid. Stylus and brush live
together in the wooden house, under
a concrete roof, where wasps and ants
reside too and mice feel like at home.
Here, in the workshop in the attic,
I created God with the Noah’s Ark,
angels and the universe. The reason
for this act of hubris was communing
with my friend’s poetry, still before his
departure on “Ultima Thule”, that is
the last island, with an intention to go
on concert tour.
z poezją przyjaciela, jeszcze przed jego
odjazdem na „Ultima Thule”, czyli ostatnią wyspę, z zamiarem odbycia tam trasy
koncertowej.
1999
Warszawa. Od kilku lat dojeżdżam tu
do pracy na uczelni. Polubiłem pociągi,
a raczej podróżowanie. Niedawno, w szkicowniku obok rysunków do serii pasteli
odnalazłem notatkę o następującej treści:
Mijamy przystanki, zwrotnice, puste perony, uśpione światy, których istnienie można
tylko podejrzewać za czarną szybą wagonu.
Nigdy ich nie poznamy oddalając się w stronę
stacji docelowej, można się przesiąść, wybrać
inny kierunek w labiryncie podziemnych
przejść – wtedy cel podróży staje się często
niejasny i zamazany. Bilet powrotny jest zbyteczny, bo Bóg Czas może zmienić kierunek
podróży i będziemy musieli szukać innych
połączeń. Malowanie nostalgicznych stacji
przesiadkowych, nieistniejących budynków
dworcowych to konieczny, lecz złudny ratunek tonących w oceanie czasu.
2003
Utah. Nowoczesna, amfiteatralna sala
Uniwersytetu Stanowego w Logan. Czuję
na sobie niezliczone spojrzenia studentów
i wykładowców. Społeczność akademicka,
a przynajmniej jej część, przybyła tu, aby
posłuchać co też mam do powiedzenia
i pokazania. Kiedy usłyszałem swój głos
spreparowany przez wzmacniacze i mój zły
angielski, w którym to języku musiałem
Madonna Urbinate
2010
miedzioryt
251 × 341 mm
24
1999
Warsaw. It’s been few years that I commute here to work at a university. I got
to like trains, or rather travelling. Not
too long ago, in my sketch book alongside sketches to pastel series, I found
a following note:
We’re passing stops, points, empty
platforms, dormant worlds which existence might only be suspected behind
the black window of the carriage. We
will never get to know them, moving
away to destination, you can change,
choose a different path in the labyrinth of
underground passages – then the travel
destination gets often unclear and blurred.
The return ticket is unnecessary, because
God the Time might change direction of
the journey and we will be forced to look
for other connections. Painting nostalgic
change stations, nonexistent railway buildings is a necessary, but deceptive rescue for
those sinking in the ocean of time.
2003
Utah. Modern, amphitheatrical room
of the Logan State University. I feel
on me countless looks of students and
lecturers. Academic community, or at
least its part, came here to listen what
I have to say and show. When I heard
my voice fabricated by an amplifier and
my bad English, the language in which
I had to greet the audience, my heart
went up to my throat, paralysis and
darkness in my eyes made the situation
przywitać publiczność, serce skoczyło mi
do gardła, paraliż i ciemność w oczach spowodowały, że sytuacja zaczęła wymykać się
z pod kontroli. Ucieczka nie była możliwa.
Przypomniałem sobie rady zaprzyjaźnionej pani psycholog, schowałem notatki
i zacząłem improwizować. Na drugi dzień
z miejscowej, uniwersyteckiej gazety The
Utah Statesman dowiedziałem się, co było
treścią mojego wystąpienia.
2005
Otranto w Apulii. Zapisane w dzienniku
podróży pod wrześniową datą:
Katedry / Ogród za murem / Kamienny taras / Niebo i morze / Lasy piniowe /
Białe miasta / Wieże patrzące.
Na miedzi, po kilku latach, został wyryty ślad owego ogrodu, pozostał Tajemnicą anioła.
2008
Beskid Makowski. Akwarele umierają
podobne do motyli, które późnym latem
jak zeschłe liście przywiane przez wiatr
pozostają na sosnowej podłodze. Wybieram kilka i przywożę do Krakowa.
2010
Urbino. Pracownia graficzna – Laboratorio Kaus, sympozjum „La continua
fortuna di Raffaello tra gli incisori”.
Lipcowy upał, nazywany tu „afa”, spowalnia ruchy. Lekki przeciąg, ożywczy
prąd powietrza wzmocniony przez kilka
wentylatorów umożliwia pracę. Na lewo
Wyspa Sfinksa
2010
miedzioryt
251 × 341 mm
25
go out of control. Escape was not an
option. I reminded myself advice of my
friend – psychologist, I put away my
notes and started to improvise. I got to
know the content of my speech only on
the second day, from The Utah -a local,
university newspaper.
2005
Otranto in Apulia. Written in the log
book under September date:
Cathedrals/ garden behind the wall/
stone terrace/ Sky and sea/White cities/
Watching towers.
After several years, on copperplate, a trace of this garden has been
engraved, it remained the Secret of an
Angel.
2008
Beskid Makowski. Watercolors die
like butterflies, which like late summer
dry leafs blown in by the wind stay on
pinewood floor. I choose few and bring
them over to Krakow.
2010
Urbino. Art studio – Laboratorio
Kaus, symposium ‘La continua fortuna di Raffaello tra gli incisori’. July
heat wave called here ‘afa’ slows down
all moves. Light draft, a refreshing
puff of wind strengthened by few fans,
makes work possible. Two tables with
engraving microscopes on the left,
Bruno and Gunnar working; on the
dwa stoły z mikroskopami do grawerunku, przy pracy Bruno i Gunnar, na prawo
obok okna z widokiem na okoliczne
wzgórza, stoły Sergia i Geta. Sergio też
ma mikroskop. Get pracuje pochylony
nad miedzianą płytą, mozolnie poprawia
stare ryty. Większą część pomieszczenia
zajmują prasy elektryczne, są tak duże,
że ludzie wydają się być mniejsi i zagubieni w tym dziwnym miejscu. Uśmiech
na twarzach wchodzących gospodarzy,
Giuliana i Giovanniego, prowokuje do
rozmów o życiu i sztuce, chociaż język
włoski znam słabo. Drodzy przyjaciele
i towarzysze włoskiej przygody z miedziorytem, chcę wam wszystkim podziękować
za to, że tak dużo się od was nauczyłem.
Jestem bogatszy o wasze doświadczenia.
Dziękuję za każdą chwilę tych spotkań.
right, next to the window with the
view on surrounding hills, tables of
Sergio and Get. Sergio has a microscope too.get is working bent over
a copperplate, arduously improves old
engraving. The majority of the space
is taken by big automatic presses,
they are so big that people seem to be
smaller and lost in this peculiar place.
Smiles on the faces of entering hosts
Giuliani and Giovanni, provoke conversations about life and art, though
I know Italian very little. Dear friends
and companions of my Italian journey
with copperplate, I want to thank all
of you that I have learned so much
from you. I’m richer thanks to your
experience. Thank you for every moment of these meetings.
Kraków, wrzesień 2010
Krakow, September 2010
translated by Kinga Starzyk
26
Amerykański sen
2005
pisak, akwarela, papier
125 × 180 mm
27
Amerykański sen I
2006
pastel, papier
450 × 700 mm
28
Amerykański sen II
2006
pastel, papier
500 × 700 mm
29
Amerykański sen III
2006
pastel, papier
450 × 700 mm
30
Amerykański sen IV
2006
pastel, papier
450 × 700 mm
31
Amerykański sen V
2006
pastel, papier
270 × 420 mm
32
Podróż I
2006
pastel, papier
350 × 500 mm
33
Podróż II
2006
pastel, papier
350 × 500 mm
34
Podróż III
2006
pastel, papier
350 × 500 mm
35
Podróż
2006
miedzioryt
odbitka stanowa I
276 × 415 mm
36
Podróż
2006
miedzioryt
odbitka stanowa II
276 × 415 mm
37
Podróż
2006
miedzioryt
odbitka stanowa III
276 × 415 mm
38
Podróż
2006
miedzioryt
odbitka stanowa IV
276 × 415 mm
39
Podróż
2006
miedzioryt
odbitka stanowa V
276 × 415 mm
40
Podróż
2006
miedzioryt
odbitka stanowa VI
276 × 415 mm
41
Podróż
2006
miedzioryt
odbitka stanowa VII
276 × 415 mm
42
Prace na wystawie
studia
miedzioryty
Amerykański sen, 2005, pisak, papier, 147 × 209 mm
11. Podróżnik, 1976, 135 × 107 mm
Amerykański sen, 2005, pisak, papier, 147 × 209 mm
12. Podróżnik II, 1978, 177 × 150 mm
13. Emigranci III, 1987/1994, 245 × 347 mm
Amerykański sen, 2005, pisak, akwarela, papier,
14. Ultima Thule, 1998, 272 × 435 mm
125 × 180 mm
15. Forum, 2000, 136 × 165 mm
16. Ogrody Jozafata, 2001, 135 × 265 × 130 mm
Amerykański sen I, 2006, pastel, papier, 450 × 700 mm
17. Taniec w innym wymiarze, 2003, 206 × 273 mm
Amerykański sen II, 2006, pastel, papier, 500 × 700 mm
18. Włoska wieża, 2004, 267 × 347 mm
Amerykański sen III, 2006, pastel, papier, 450 × 700 mm
19. Kamienne miasto, 2005, 130 × 202 mm
Amerykański sen IV, 2006, pastel, papier, 450 × 700 mm
10. Imperium, 2006, 278 × 348 m
Amerykański sen V, 2006, pastel, papier, 270 × 420 mm
11. Wieża Babel IV, 2008, 229 × 278 mm
Podróż I, 2006, pastel, papier, 350 × 500 mm
12. Święto wiosny, 2008, 248 × 340 mm
Podróż II, 2006, pastel, papier, 350 × 500 mm
13. Autoportret z labiryntem, 2009, 146 × 158 mm
Podróż III, 2006, pastel, papier, 350 × 500 mm
14. Chińska róża, 2009, 248 × 338 mm
15. Egipska wieża, 2009, 233 × 235 mm
16. Minotaur, 2009, 145 × 148 mm
17. Wyspa Sfinksa, 2010, 251 × 341 mm
18. Madonna Urbinate, 2010, 251 × 341 mm
19. Podróż, 2006, odbitka stanowa I, 276 × 415 mm
20. Podróż, 2006, odbitka stanowa II, 276 × 415 mm
21. Podróż, 2006, odbitka stanowa III, 276 × 415 mm
22. Podróż, 2006, odbitka stanowa IV, 276 × 415 mm
23. Podróż, 2006, odbitka stanowa V, 276 × 415 mm
24. Podróż, 2006, odbitka stanowa VI, 276 × 415 mm
25. Podróż, 2006, odbitka stanowa VII, 276 × 415 mm
43
Krzysztof Skórczewski urodził się w 1947 roku w Krakowie,
gdzie w latach 1965–1971 studiował w Akademii Sztuk Pięknych u profesorów Adama Marczyńskiego, Mieczysława Wejmana, Włodzimierza Kunza, Franciszka Bunscha. W roku
1971 uzyskał dyplom na Wydziale Grafiki.
Od tego czasu pokazywał swoje prace na ponad 60 wystawach indywidualnych i przeszło dwustu zbiorowych w kraju
i za granicą, m.in.: w Niemczech, Szwajcarii, Szwecji, Włoszech, Francji, Czechach, USA. Początkowo zajmował się
linorytem i grafiką użytkową. W 1976 r., podczas studiów
w Królewskiej Wyższej Szkole Artystycznej w Sztokholmie, zainteresował się techniką miedziorytu. Od tego czasu,
w ciągu 35 lat, powstało 190 miedziorytów zebranych w cykle, m.in.: „Wieża Babel”, „Budowa Arki”, „Lalki”, „Ogrody”.
Krzysztof Skórczewski, wspólnie z żoną, prowadzi w Krakowie pracownię graficzną wraz z oficyną drukarską, skąd
pochodzą wszystkie odbitki jego miedziorytów. Od połowy
lat 90. tworzy również cykle w technikach malarskich (pastele,
akwarele).
Artysta jest laureatem wielu nagród i wyróżnień. Jego prace
znajdują się w kilkudziesięciu renomowanych zbiorach sztuki na świecie. Istnieje też kilka kolekcji posiadających pełen
zbiór jego prac. Krzysztof Skórczewski w latach 1995–2003
był profesorem w Europejskiej Akademii Sztuk w Warszawie,
współpracował także z Uniwersytetem Stanowym w Utah
(USA). Obecnie, jako profesor Uniwersytetu Rzeszowskiego
prowadzi Zakład Grafiki w tamtejszym Instytucie Sztuk
Pięknych.
Krzysztof Skórczewski was born in Kraków in 1947, and
in the years 1965–1971 he studied there at the Academy of
Fine Arts under Professors Adam Marczyński, Mieczysław
Wejman, Włodzimierz Kunz and Franciszek Bunsch. In 1971
he graduated from the Faculty of Printmaking.
Since then, he has exhibited in over 60 individual and
over two hundred collective exhibitions at home and abroad,
including in Germany, Switzerland, Sweden, Italy, France,
the Czech Republic, and the USA. At first he was interested
in linocut and graphic design. In 1976, while studying at the
Royal University College of Fine Arts in Stockholm, he became
interested in copperplate engraving. Since then, over the course
of 35 years, he has created 190 copperplate prints collected in
cycles including “The Tower of Babel”, “Building the Ark”,
“Dolls”, and “Gardens”.
Together with his wife, Krzysztof Skórczewski runs
a graphic workshop in Kraków which has a printroom, where
all the prints of his copperplates originate. Since the mid-1990s
he has also created cycles using paint techniques (pastels,
watercolours).
The artist has received many awards and distinctions.
His works may be found in dozens of renowned collections
the world over. There are also a number of collections which
contain his entire oeuvre. In the years 1995–2003, Krzysztof
Skórczewski was Professor at the European Academy of the
Arts in Warsaw, and also worked with Utah State University
(USA). Currently, as Professor at the University of Rzeszów,
he runs the Graphic Workshop at the Institute of Fine Arts.
translated by Robin Gill
45
Wystawy indywidualne
  1. Galeria Wyższej Szkoły Muzycznej, Kraków, Polska, 1971
  2. Galerie L, Hamburg, Niemcy, 1972
  3. La Galerie des Philosophes, Genewa, Szwajcaria, 1973
  4. Galleri Pro Arte, Sztokholm, Szwecja, 1975
  5. Galleri Angel, Lund, Szwecja, 1978
  6. Galeria 34, Kraków, Polska, 1980
  7. Galeria BWA, Jelenia Góra, Polska, 1980
  8. Galeria GP, Warszawa, Polska, 1980
  9. Galeria Baszta Czarownic, Słupsk, Polska, 1981
10. Palazzo Sormanii, Mediolan, Włochy, 1982
11. Galleria Il Mercante di Stampe, Mediolan, Włochy, 1982
12. Galerie In Zabo, Norymberga, Niemcy, 1982
13. Galerie Sztuka Polska, Berlin, Niemcy, 1982
14. Galeria PN, Warszawa, Polska, 1984
15. Centre d’Action Culturelle, Saint Brieuc, Francja, 1985
16. Galeria Inny Świat, Kraków, Polska, 1985
17. NDA, Sapporo, Japonia, 1988
18. Galeria Inny Świat, Kraków, Polska, 1988
19. Galeria PN, Warszawa, Polska, 1988
20. Galeria 72, Poznań, Polska, 1988
21. Galleria Joannart, Vicenza,Włochy, 1988
22. Galerie La Plume, La Chaux de Fonds, Szwajcaria, 1990
23. Muzeum Miedzi, Legnica, Polska, 1991
24. Galeria Aneks, Poznań, Polska, 1991
25. Galleria Rosso Tiziano Arte, Piacenza, Włochy, 1992
26. Galeria Arsenał, Poznań,Polska, 1992
27. Galeria PN, Warszawa, Polska, 1992
28. Muzeum H. Sienkiewicza, Oblęgorek, Polska, 1992
29. Galeria Inny Świat, Kraków, Polska, 1992
30. Galeria Camelot, Kraków, Polska, 1992
31. Instytut Kultury Polskiej, Praga, Czechy, 1992
32. Instytut Polski, Lipsk, Niemcy, 1993
33. Guilford College Library, Greensboro, NC, USA, 1993
34. Galeria Bałucka, Łódź, Polska, 1994
46
35. Galleria Joannart, Vicenza, Włochy, 1994
36. Galeria Brama, Gliwice, Polska, 1994
37. Galeria Garbary 48, Poznań, Polska, 1994
38. Villa Municipale Corniani, Carmignano di Brenta, Włochy, 1995
39. Instytut Polski, Rzym, Włochy, 1995
40. Galeria Piano Nobile, Kraków, Polska, 1995
41. Galerie Provinciale i Jan Fejkiel Gallery, Liège, Belgia, 1995
42. Jan Fejkiel Gallery, Kraków, Polska, 1995
43. Galleria del Teatro i Joannart, Lunigo, Włochy, 1996
44. Galeria Joannart, Vicenza, Włochy, 1996
45. Galeria PN, Warszawa, Polska, 1996
46. Porter Troupe Gallery, San Diego, CA, USA, 1996
47. Instytut Polski, Rzym, Włochy, 1997
48. Galleria Il Mercante di Stampe, Mediolan, Włochy, 1997
49. Galeria Garbary 48, Poznań, Polska, 1997
50. Europejska Akademia Sztuk, Warszawa, Polska, 1998
51. Galeria BWA, Zamość, Polska, 1998
52. Galeria Arsenał, Kraków, Polska, 1999
53. „Piwnica pod Baranami”, Kraków, Polska, 2000
54. Galeria Czas, Będzin, Polska, 2000
55. Galeria Krypta u Pijarów, Kraków, Polska, 2001
56. Utah State University, USA, 2003
57. Ośrodek Duszpasterskich Środowisk Twórczych, Łódź, Polska, 2003
58. Galeria GP, Warszawa, Polska, 2003
59. Galerie Spiegel, Eisbergen, Niemcy, 2004
60. Galeria M, Wrocław, Polska, 2005
61. Galleria Il Tempo, Bolonia, Włochy, 2006
62. Jan Fejkiel Gallery, Kraków, Polska, 2007
63. Galeria Hortar, Tarnów, Polska, 2007
64. Galeria Sztuki Współczesnej, Przemyśl, Polska, 2008
65. Willa Decjusza, Jan Fejkiel Gallery, Kraków, Polska, 2008
66. Muzeum Zamkowe, Malbork, Polska, 2009
67. Galeria M, Wrocław, Polska, 2010
68. Galeria GP, Warszawa, Polska, 2010
Prace w wybranych kolekcjach
Wybrane nagrody i wyróżnienia
Muzeum Miedzi w Legnicy (pełna kolekcja miedziorytów), Polska;
II nagroda na Międzynarodowym Biennale Grafiki, Kraków, Polska,1972;
Muzeum Narodowe, Kraków, Warszawa, Szczecin, Gdańsk, Poznań, Polska;
Nagroda Towarzystwa „Albertina Sammlung”, Wiedeń, Austria, 1972;
Biblioteka Narodowa, Warszawa, Polska; Galeria PN, Warszawa, Polska (pełna
III nagroda Na Ogólnopolskim Konkursie Graficznym im. J. Gielniaka, Jelenia
kolekcja miedziorytów); Graphische Sammlung Albertina, Wiedeń, Austria;
Góra, Polska, 1977; Nagroda na Krajowej Wystawie Grafiki, Łódź, Polska, 1979;
University of Alberta, Edmonton, Kanada; Kunsthalle, Brema, Niemcy; Cabinet
Nagroda Fundowana na Międzynarodowym Biennale Grafiki, Kraków,
d’Estampes, Genewa, Szwajcaria; Muzeum Sztuki i Historii, Fryburg, Szwajcaria;
Polska, 1986; I nagroda na Międzynarodowym Festiwalu Sztuki Graficznej,
Museum of Modern Art, Nowy Jork, USA; California College of Arts and Crafts,
Menton, Francja, 1989; Nagroda Specjalna na Międzynarodowym Biennale
Oakland, USA; Guilford’s Art Gallery, Guilford College, Greensboro, USA;
Grafiki Cuprum VI, Lubin, Polska, 1995; Nagroda III Triennale Plastyki
Museum of Art, University of Arizona, USA; Harvard University, Divinity
Sacrum, Częstochowa, Polska, 1997; Nominacja do nagrody Leonardo Sciascia
School, Cambridge, USA; Oregon Art Institute, Portland, USA; National
Prize Amateur d’Estampes, Mediolan,Włochy, 2007; Nominacja do Nagrody
Gallery of Art, Waszyngton DC, USA.
im. W. Wojtkiewicza, ZPAP, Kraków, Polska, 2008; I Nagroda VI Edizione
Premio Sciascia, Mediolan, Włochy, 2009; Nagroda Ministerstwa Nauki
i Szkolnictwa Wyższego za osiągnięcia artystyczne, Warszawa, Polska, 2009;
Udział w sympozjum ( 5 artystów ) La Continua Fortuna di Raffaello, Urbino,
Włochy, 2010.
47
wydawcy
Jan Fejkiel Gallery
Stowarzyszenie Willa Decjusza
opracowanie graficzne
Władysław Pluta
redakcja
Natasza Dziwisz
Koordynacja projektu
Katarzyna Trojanowska
tlumaczenia
Robin Gill
Piotr Krasnowolski
Kinga Starzyk
zdjęcie artysty
Magda Skórczewska
reprodukcje prac
Piotr Hrehorowicz
DTP
Piotr Hrehorowicz
Małgorzata Punzet
Inter Line SC
druk i oprawa
Drukarnia Skleniarz
wydanie pierwsze
Kraków 2010
© 2010 Jan Fejkiel Gallery
© 2010 Stowarzyszenie Willa Decjusza
ISBN
978-83-61758-04-4
Jan Fejkiel Gallery
ul. Grodzka 65, 31-001 Kraków
tel.: +48 12 429 15 53
www.fejkielgallery.com
e-mail: [email protected]
Stowarzyszenie Willa Decjusza
ul. 28 Lipca 1943 roku 17 A, 30-233 Kraków
tel. +48 12 425 36 38, 425 36 44, 425 36 23
fax: +48 12 425 36 63
www.villa.org.pl
e-mail: [email protected]

Podobne dokumenty