Ludzkie oblicze historii

Transkrypt

Ludzkie oblicze historii
Ludzkie oblicze historii
Tadeusz Zubiński, Ogień przy drodze, Zysk i S-ka, Poznań 2009, 363 s.
[...] wydawało mi się, że człowiek jest taki
właśnie jak twierdza.
Kruszy mury, żeby zapewnić sobie wolność, ale
wtedy staje się fortecą zburzoną i wydaną
gwiazdom.
Wtedy rodzi się lęk nieistnienia.
Antoine de Saint-Exupéry, Twierdza
Polsko-ukraińska, dostatnia chata na Podolu,
kochające się małżeństwo z dojrzewającym
synem, wokół bujne pola, rozległe, howańskie lasy,
przepych zapachów, barw i smaków, pod stopami
– czarna, żyzna ziemia, nad głową – ogrom nieba.
Szczęście? Sielanka? To tylko pozory, wkrótce
bowiem spokój burzy polityka – w wymiarze
zarówno ludzkim, jednostkowym, bardzo emocjonalnym, jak i ta wielka, międzynarodowa, której
podporządkowane są losy całego świata. Tadeusz
Zubiński – pisarz, tłumacz, publicysta, wreszcie
znawca problematyki polsko-ukraińskiego pogranicza – w swej powieści Ogień przy drodze snuje
historię pewnej podolskiej rodziny, ukazaną na tle
II wojny światowej i niezwykle silnych wówczas na
tym terenie konfliktów narodowościowych. Poznając dzieje niełatwego związku polskiego
nauczyciela Łukasza i jego żony – pięknej Ukrainki
Aleksandry, a także osobowość ich syna – Wiktora
(wychowany na Polaka i katolika, z czasem coraz
silniej odczuwa swą przynależność do narodu
ukraińskiego i jawnie manifestuje taką postawę),
czytelnik – świadom, iż akcja rozpoczyna się
w pamiętnym roku 1939 – przewiduje, że w książce
„będzie się działo”. Okazuje się jednak, że zanim
akcja nabierze rozpędu, odbiorca będzie się godzinami przechadzał po polach, obserwował
chmury, kwiaty i owady, zajrzy do chat (polskich
i ukraińskich) i do umysłów ich mieszkańców.
Pozna niezwykłą specyfikę czasu i miejsca, zachwyci się pięknem przyrody, zaznajomi z mieszkańcami Hallerówki i Rudawki – jednych polubi,
innych nie, wszystkich natomiast zrozumie i – jak
sądzę – zaakceptuje.
Takie wczucie się w atmosferę opowieści
i utożsamienie z bohaterami możliwe jest dzięki
mistrzowskiej narracji. Autor rozpościera skrzydła
epickiego rozmachu, konstruując przepiękne, literackie pejzaże. Plastyczny język, liczne metafory
i porównania – niejednokrotnie zaskakujące
zarówno odległością skojarzeń, jak i ich trafnością,
bogate słownictwo, niestroniące od ożywiających
dialogi dialektyzmów i potocznej frazeologii – to
wszystko wpływa na perfekcję stylistyczną
Zubińskiego. Wielość i drobiazgowość opisów
przyrody przywodzą tu na myśl twórczość Orzeszkowej połączoną z Sienkiewiczowską lekkością
pióra i jego literacką fascynacją wschodnim
pograniczem Rzeczpospolitej; całości dopełnia
Schulzowska nuta mitologizacji oraz niemal ma-
RECENZJE I OMÓWIENIA
123
larska impresja – rozległa, rozmyta i pozbawiona
konturów – mimo punktowej dokładności artysty.
Dzięki takim opisom czytelnik nie tylko odczuwa
ogólną atmosferę opowieści, kształtują one ponadto nastrój chwili, często zapowiadają przyszłe
wydarzenia. Pełnią również funkcję retardacji,
przez co wpływają na stopniowanie emocji – za ich
sprawą akcja toczy się powoli, a „ogień przy
drodze” zdaje się nieustannie, niespokojnie tlić, aby
ostatecznie (jak można się spodziewać) wybuchnąć pożogą. Pożodze tej towarzyszy brutalna,
naturalistyczna narracja, która jest tym bardziej
zaskakująca, że zestawiona z owym poetyckim
impresjonizmem. Naturalizm służy też ukazaniu
czysto biologicznych aspektów ludzkiej egzystencji
oraz – niekiedy – uniesień erotycznych, bowiem
i od takich opisów autor nie stroni.
Stylistyczne urozmaicenie narracji pożądane
jest nie tylko ze względu na konieczność dostosowania formy przekazu do rodzaju opisywanych
wydarzeń, ale także w związku z tym, że – niestety – jakkolwiek przepiękne i cudnie metaforyczne,
liczne opisy niekiedy nużą swą monotonią, ale – co
warto podkreślić – autor zdaje się być tego
świadom, bowiem i jego bohaterowie bywają
w takich sytuacjach senni i znużeni (np. Klinghorn,
jadąc pociągiem do Lwowa i podziwiając widoki za
oknem, ostatecznie zasypia, co w pewien sposób
zbliża go emocjonalnie do czytelnika, któremu
w trakcie tej „podróży” również powieki zaczęły
ciążyć).
Często bywa tak, że pisarz, który wyśmienicie
radzi sobie z opisami, objawia pewną nieporadność w konstruowaniu dialogów. Z takimi
trudnościami bynajmniej nie boryka się Tadeusz
Zubiński. Rozmowy jego bohaterów są żywe i prawdopodobne – dzięki licznym niedopowiedzeniom, przeskokom myślowym, zróżnicowaniu
wypowiedzi w zależności od tego, kto mówi
i w jakiej sytuacji, wreszcie dzięki wtrętom obcojęzycznym i dialektyzmom, które wcale nie utrudniają odbioru, jako że wszystkie mniej znane
formy wyrazowe wyjaśniono w przypisach autorskich. Dzięki temu książka jest na tyle przystępna
pod względem językowym, że może ją czytać
124
największy laik w kwestiach historii i obyczajowości
mieszkańców Podola.
Wątpliwości może budzić kwestia, czy owego
laika zainteresować może właśnie taka, a nie inna
opowieść. Myślę, że tak – nie tylko ze względu na
perfekcję stylistyczną (wszak nie każdy gustuje
w poetyckich pejzażach), ale przede wszystkim
z uwagi na interesujące sylwetki bohaterów. Ich
wizerunki kształtują zarówno opisy wyglądu
(będące kolejnym dowodem maestrii narracyjnej
autora), jak i kreacja psychiki, przy czym warto
zauważyć, że Zubiński nie zwykł pisać wprost:
„Łukasz był odpowiedzialny i tolerancyjny”.
Przeciwnie – żadna z postaci nie jest jednoznaczna
ani stereotypowa, każda zdaje się żyć własnym
życiem. Poznajemy ją o tyle, o ile zdradzają ją
własne słowa, postawy, działania czy monologi
wewnętrzne. Bohaterowie Ognia przy drodze,
podobnie jak prawdziwi ludzie, stanowią mieszaninę cech. Ma się o nich pewne przekonania, ale
tak naprawdę nigdy nie wiadomo, czego się po
nich spodziewać w danej sytuacji. Zmieniają się,
zaskakując tym innych i samych siebie. Są naturalni. Ludzcy.
W tej ludzkości dostrzegam największy chyba
atut powieści Zubińskiego, tym istotniejszy, że
służy ukazaniu historii (tej potężnej, światowej i tej
lokalnej, nie mniej okrutnej), która dotyka
każdego, kto wprzęgnięty jest w jej tryby i trybiki.
To historia jednostkowa, prywatna, stosunkowo
mało znana, jako że niewiele ma wspólnego
z Westerplatte, Dunkierką, Stalingradem, nawet
Warszawa jest na dalszym planie. To wreszcie nie
tylko opis przebiegu II wojny światowej na terenie
Podola i Wołynia, lecz także przybliżenie konfliktów narodowościowych, które w tym czasie były
tu szczególnie silne. Zubiński ukazuje dzieje napięć
między Polakami, Ukraińcami i Żydami, którzy od
lat zamieszkują na jednym obszarze, są dla siebie
sąsiadami, znają się doskonale, a mimo to tli się
w nich wzajemna niechęć i wrogość, która czeka
tylko na płomyk zapłonu, aby wybuchnąć z całą
mocą. Całości obrazu dopełnia stosunek wobec
obcych – okupantów (Rosjan i Niemców). W rezultacie otrzymujemy zupełnie inny, mniej znany
i bardzo ludzki wymiar II wojny światowej. Autor
nie proponuje nam oglądu z lotu ptaka przebiegu
działań militarnych na głównych frontach, ale pozwala spojrzeć oczami bohaterów na to, co dzieje
się „przy drodze”.
Ogień przy drodze to utwór polifoniczny –
narracja prowadzona jest z wielu perspektyw.
Dzięki temu Zubińskiemu udaje się odzwierciedlić
mnogość spojrzeń na ówczesną sytuację społeczną, oddać wielość racji, którymi kierują się
bohaterowie utworu przy podejmowaniu konkretnych decyzji. Jego powieść nie jest czarno-biała,
stanowi niezwykle bogatą paletę barw, emocji,
przemyśleń, przekonań.
Taki sposób opowiadania o konfliktach narodowościowych na Podolu w czasie II wojny światowej – jak sądzę – poszerza horyzonty czytelnika,
otwiera mu bowiem oczy na nieznaną historię,
wyjaśnia pozornie bezsensowne, zawiłe, nielogiczne
konflikty społeczne. Zubiński sprowadza wojnę do
ludzkiego wymiaru, pozwala odbiorcy odczuć „na
własnej skórze”, jak dotkliwe są krzywdy osób wplecionych w kanwę historii. Pokazuje, jak bardzo
przypadkowe i uzależnione od indywidualnych
wyborów bywają dzieje całej ludzkości, a zarazem
– jak niewiele człowiek może na ich przebieg
zaradzić. Co więcej, przełamuje narodowościowe
stereotypy, z drugiej zaś strony – dowodzi, jak
bardzo te mogą one zaważyć na stosunkach międzyludzkich. Towarzyszy im pamięć przeszłości,
która w takich sytuacjach częściej koncentruje się
wokół dawnych napięć i konfliktów niż porozumień. Niechęć Ukraińców wobec Polaków – nadętych magnatów i imperialistów oraz Polaków wobec
mieszkańców Ukrainy – dzikich „Kozaków” rodem
z Ogniem i mieczem Sienkiewicza, bezwzględnych
i namiętnych nacjonalistów – taką wrogość ugasić
może chyba tylko miłość i poczucie więzi rodzinnych.
Bohaterowie Zubińskiego, choć niezwykle
różnorodni, nieprzewidywalni, niejednolici i zmienni,
zdradzają też pewne postawy i zachowania uniwersalne. Oprócz uczuć rodzinnych i miłości (która
nie tylko łączy, ale często również dzieli, bywa to
bowiem siła tak potężna, że przekracza wszelkie
granice – zarówno narodowościowe, jak i moralne), warto wskazać tu na ogólnoludzkie pragnienie wolności, niezależności, bezpieczeństwa
i dostatku. Dla realizacji tych szczytnych i godnych
uznania celów człowiek jest gotów skruszyć
wszelkie mury – mścić się, gwałcić i zabijać. Kiedy
jednak mury zostają zburzone, bywa tak, że – jak
pisał Antoine de Saint-Exupéry w Twierdzy – ten
bojownik o wolność sam „staje się fortecą zburzoną
i wydaną gwiazdom”. Trudno bowiem jednoznacznie orzec, gdzie kończy się walka o własną
tożsamość, a zaczyna destrukcja, rzeź i rozpacz.
Czy wobec takich uniwersalnych właściwości
ludzkiej psychiki możliwe jest jakiekolwiek porozumienie międzykulturowe? Lektura Ognia przy
drodze poucza, że tak, ale ma ono wymiar jednostkowy i jest wynikiem działania wielu czynników.
Niewątpliwie sprzyja mu próba zrozumienia specyfiki innych narodów, akceptacja uznawanych
przez nie wartości, ich aspiracji i przekonań.
Ogień przy drodze Zubińskiego to książka,
która wpływa na wytworzenie takich właśnie
postaw. To nie tylko literacka przygoda na wojennym Podolu, lecz również powieść poszerzająca
horyzonty intelektualne, wiedzę historyczną
i psychologiczną, otwiera bowiem oczy na prawdę
o człowieku, który nigdy nie jest uchwytny i jednoznaczny, a z drugiej strony – pod pewnymi względami nigdy się nie zmienia, zawsze miotają nim
emocje, zajmuje go troska o siebie i swoich
najbliższych, pragnienie wolności, niezależności,
szczęścia. „Człowiek się nie zmienia, człowiek czasem – po prostu – daje się tylko poznać z innej
strony” – stwierdził Władysław Grzeszczyk w swojej Paradzie paradoksów. Ogień przy drodze wart
jest, moim zdaniem, polecenia każdemu, kto
chciałby spojrzeć z zupełnie nowej perspektywy
na dzieje II wojny światowej czy na przebieg
konfliktu polsko-ukraińskiego na Podolu, który
w całym swym okrucieństwie, zaślepieniu,
„zezwierzęceniu” – jest jednocześnie całkowicie
ludzki. Być może jego zrozumienie, „wysłuchanie”
argumentów obu ze stron (poprzez utożsamienie
się z reprezentującymi je bohaterami) wpłynie na
przełamanie narodowościowych uprzedzeń
RECENZJE I OMÓWIENIA
125
i stereotypów, położy kres oskarżeniom o winę
wszczęcia wojennej rzezi na Podolu i nada
nowego znaczenia mottu utworu Zubińskiego:
„Ze stu królików nigdy nie stworzy się konia, ze stu
126
poszlak nigdy nie stworzy się dowodu” (Fiodor
Dostojewski).
Agnieszka Szpylma

Podobne dokumenty