Aby istnieć, człowiek musi się buntować. — Albert Camus (1913

Transkrypt

Aby istnieć, człowiek musi się buntować. — Albert Camus (1913
KURWICA
TEKST I FOTO: MARCIN PINIAK
Aby istnieć, człowiek musi się buntować.
— Albert Camus (1913-1960)
Czasem to wchodzi w ciało. Stajesz się roztrzęsioną galaretą ubijaną młotem
pneumatycznym współczesnej cywilizacji. Jak oszalały szczur laboratoryjny w
klatce biegający w kółko, któremu z pyska zwisa flegma szaleństwa. Wyjesz,
drapiesz, skomlisz w pudle głuchych ścian, w samotni swoich własnych
uwarunkowań – kiedy wciąż jeszcze „czujesz świat” – tą ciężkostrawną
wibrację ukrytego szaleństwa i frustracji. To jest ordynarnie polukrowane –
zagłuszone medialną maszynerią, plakatami, folderami, rozmowami o niczym
podczas wpółprzytomnych spotkań manekinów. P. opowiedział mi wczoraj
ciekawą historię o młodym wybitnie zdolnym perkusiście człowieku wręcz
nadwrażliwym, który nie mogąc znaleźć sobie miejsca w tym „ometkowanym
pierdolniku” zmuszony był pracować jako budowlaniec a czas na „mówienie
sobą” stawał się coraz krótszy, gdyż wymagania „zaspokajania podstawowych
potrzeb” stały się terrorem wypruwającym do reszty flaki i duszę. To trwało
długo. Dzień za dniem, godzina za godziną, pogryzione wargi i sine pięści. To
rosło jak wrzód – pomiędzy meblowaniem mieszkania a spożywaniem
śniadania. Kiedy człowiek gdzieś zamyka się w swoim „świętym świecie”
budując szczelne granice i toczy tam te „ciche krwawe wojny” jednocześnie
utrzymując pozory tego kurewskiego „wszystko w porządku” na odpierdol się.
Ten „zbiornik żółci” wypełnia się jak telewizyjne ramówki. I pewnego ciepłego
wiosennego dnia następuje eksplozja. Podobnie jak w filmie „Noise”, który
moim zdaniem, choć arcydziełem zapewne nie jest jednak ma to „coś”. Film
wyreżyserował Henry Bean, którego wcześniejszy „Fanatyk” był filmem
wybitnym. Nie mam zamiaru tutaj bawić się w jakiegoś zasranego krytyka,
jednak „Hałas” jest kolejnym filmem z serii „Jankowi w końcu odpierdoliło”.
Dużo lepszym w tej konwencji na pewno był „Upadek” Joela Schumacher’a z
1993 roku bardziej ekstremalnym i sugestywnym z rewelacyjnymi zdjęciami
polskiego operatora (z Łodzi - lol) Andrzeja Bartkowiaka, lub kultowy „Fight
Club” Davida Leo Fincher’a. Zatem jak nie trudno się domyślić tytułowy hałas w
Nowym Jorku podkurwiając na bezlitosnych hercach bohatera doprowadza go
do „postawy radykalnej” przez oczywiście jakiś czas, bo jednak okazuje się, że
droga urzędowo – papierowa nie jest ślepa – jednak rozkosz demolowania
luksusowych wyjących limuzyn, alarmów sklepowych itp. jakiej oddaje się
bohater cieszy oko i serce. W myśl filozofii Johna Zerzana, który podczas
wystąpienia na Uniwersytecie Stanford w 1997 roku powiedział:
W ciągu ostatnich 20-30 lat stało się coś, co miało ogromne
konsekwencje. Wydaje mi się, że jeszcze ludzie do końca nie zdali
sobie z tego sprawy. Doszło do całkowitego podważenia koncepcji
naukowych o tym, czym jest życie poza cywilizacją. Jednym z
podstawowych fundamentów ideologicznych cywilizacji, religii,
państwa, policji i armii jest przekonanie o żądnej krwi, ohydnej i
nieludzkiej kondycji przed zaistnieniem cywilizacji. Ta kondycja
została oswojona, uładzona, itp. To czysty Hobbes. To znana
koncepcja, że życie przed cywilizacją, było okropne, brutalne i
krótkie. Tak więc, by zbawić ludzkość od strachu i zabobonu i dać
jej światło cywilizacji konieczne było to, co Freud nazwał
„przymusową rezygnacją z instynktownej wolności”. Nie było
innego wyjścia. Taka musiała być cena.
Czym jest zatem owa „instynktowna wolność” wspomniana przez Zerzana – to
coś co ów wspomniany wyżej perkusista uczynił pewnego ranka – demolując
doszczętnie swoje mieszkanie kijem bejzbolowym, siekierą czy młotkiem. To
„ujście” – pierwotna wrodzona konieczność – czysta bezimienna energia –
święty płomień. Gniew. Co się stało dalej z naszym perkusistą? Zaniepokojona
„kochająca” rodzina przerażona gwałtownością i nieobliczalnością jej członka
pełna troski (o swoje rzeczy i samą siebie) posłała „szaleńca” do psychiatryka.
Napasiono go „chemicznym rajem” i rozpoczęto produkcję kolejnej „kukły” –
czyli Produktu o Właściwościach Naśladownictwa i Posłuszeństwa w imię
Bezpieczeństwa. Resocjalizacja psychotropowa – nirwana neuronowa. Jednego
„wariata” mniej, można w spokoju nabyć nową pralko – suszarkę. Teraz patrzy
w okno i się uśmiecha, mówi cicho i nie niszczy już naszych reprodukcji na
ścianach i kafelek w grochy. Taki jest teraz nasz syn – jak kiedyś – grzeczny i
poukładany niczym skoroszyty w urzędzie podatkowym. Co z tego, że od czasu
do czasu cieknie mu z pyska i ma spowolnione do granic ruchy.
Filozofia pigułkowej resocjalizacji. Leki kurwa na wszystko. Ospę, Grypę,
Czyraka, Nadciśnienie, Podciśnienie, Rozdygotanie, Nerwice, Depresje,
Nadpobudliwość. Totalitaryzm Sterylności i Funkcjonalności. Hodowla Trupów.
Obsesje Upraszczania i Eliminacji Niepotrzebnych Zachowań. Czasy
Specjalizacji, wąskich Specjalistów – małp tańczących na mikro – klawiaturach
w rytm coraz bardziej abstrakcyjnych wyników badań. I te wszystkie głosy
znajomych – „jest jak jest, trzeba się pogodzić”, „o co ci chodzi”, „martwimy się
o ciebie, za wszystko, za bardzo, za dużo, za nadpobudliwie – przeżywasz”,
„życie – jest proste” – jak modernistyczne meble w Ikea. Nie kombinuj, nie
bluźnij, nie bądź negatywny – myśl pozytywnie i racjonalnie. Działaj
umiarkowanie. Zjedz musli z rodzynkami.
Rzygam tym. Mam nerwicę i nie jestem opanowany. Jestem coraz mniej
praktycznym produktem w tym Hiper – Markecie. Wyrastają mi nowe kończyny
i rwą się taśmy. Pękają płyty główne i zawodzą procesory.
Nie użyjesz mnie.

Podobne dokumenty