Wyższa Szkoła Nieskończoności Bezgranicznej
Transkrypt
Wyższa Szkoła Nieskończoności Bezgranicznej
31 Krzysztof WITULSKI WYŻSZA SZKOŁA NIESKOŃCZONOŚCI BEZGRANICZNEJ „APEIRON”, CZYLI EDUKACJA BEZ GRANIC (1) Nie jest chyba czymś wyjątkowym, że staramy się jako specjalistyczne wydawnictwo, monitorować bieżącą ofertę edukacyjną skierowaną do branży. Ilość „ekspertów” odnajdujących się w zabawach słowem „bezpieczeństwo” i przelewających na papier swoje teoretyczne przemyślenia, tudzież organizujących szkolenia innym, rośnie lawinowo. Także coraz więcej szkół wyższych uruchamia pokrewne kierunki, licytując się podstawą programową i żonglując nazwą oferty edukacyjnej od „bezpieczeństwa wewnętrznego”, „narodowego”, „europejskiego”, po bardziej wyrafinowane intelektualnie jak np. „bezpieczeństwo indywidualne” czy „publiczne”. Nie skrępowany zdrowym rozsądkiem marketing kierunków o bezpieczeństwie, zmierza w Polsce nieuchronnie w stronę bezpieczeństwa globalnego, po którym prorokuję utworzenie kierunków bezpieczeństwa o jeszcze szerszej formule: Układu Słonecznego, Drogi Mlecznej, Galaktycznego, Uniwersum, gdzie wkrótce profilaktycznie będzie się szkolić kadry, hibernując je do odparcia potencjalnego zagrożenia, spowodowanego domniemywaną inwazją obcych. W mojej opinii, w Polsce kreuje się obecnie niczym nieuzasadnioną modę na tak masowe studiowanie „bezpieczeństwa”, wykorzystując jako argument za (głównie medialny), światowy trend „wspólnej walki z międzynarodowym terroryzmem i innymi, mniej, lub bardziej wymyślnymi zagrożeniami” oraz nasze militarne zaangażowanie w kolejnych imperialistycznych wojnach, po jedynie słusznej stronie. Zakładając hipotetycznie i optymistycznie, że świat poszukuje do obecnej konfrontacji cywilnych specjalistów, którzy po późniejszym kilkumiesięcznym przeszkoleniu (już przez konkretne służby mundurowe), zastąpią absolwentów tradycyjnych szkół wojskowych, tworząc nową, profesjonalną kastę ofice- rów – wojowników, na miarę XXI wieku, albo świetnych jakościowo managerów bezpieczeństwa, na potrzeby rynku cywilnego. Fakty są jednak takie, że w szeroko pojmowanym środowisku cywilnym, zrozumienie dla pracy, nawet wysoko wykwalifikowanych specjalistów ds. bezpieczeństwa w wymiarze finansowym będzie śladowe, a i prestiż oraz ranga profesji niezbyt wysoka, choćby w kontekście deregulacji tego zawodu, wykonana w sposób mało subtelny metodą walca, przez urzędników ministra Jarosława Gowina. Natomiast środowiskom mundurowym, takie kadry nie są zgoła potrzebne, ponieważ mają własne systemy edukacji i bardziej pożądany jest tam np. sprawny fizycznie absolwent AWF-u, albo informatyk z konkretnym przygotowaniem zawodowym do wykorzystania dodatkowo w służbie, niż absolwent jakichś studiów, teoretycznie dublujących w ograniczonym zakresie (niekoniecznie na oczekiwanym poziomie) i z pewnym opóźnieniem, program szkolenia tych służb. Tylko w części, co akurat jest korzystne, oferty programowe studiów mogą w niewielkim stopniu łatać dziury w spustoszeniu, jakiego dokonali onegdaj politycy, demolując struktury Obro- 32 ny Cywilnej i kolejni doradcy-wizjonerzy w MON, zamykając w swojej bezmyślności reformatorów i nadgorliwości neofitów wyższe szkoły oficerskie (będące świetną bazą dla szkolnictwa zawodowego), rozjeżdżając zaplecze szkoleniowe, pacyfikując wykwalifikowaną kadrę dydaktyczną oraz grzebiąc spory dorobek naukowy. Czasami, wobec nieokreślonej, wymyślnej i zagmatwanej podstawy programowej, trudno jest jednak odnaleźć konkretnego adresata oferty studiów ale, co pokazuje życie, żeby przetrwać na trudnym rynku edukacji, należy być elastycznym i kreatywnie wytwarzać popyt, idąc z programowo szeroką ofertą. W tym konkretnym przypadku jest to o tyle łatwe, gdyż pod hasłami „obronność, ochrona i bezpieczeństwo”, można upchać zajęcia dla wielu, skrajnych specjalizacją wykładowców szukających możliwości zarobku, rozpisać na zupełnie nieprzydatne zawodowo przedmioty podstawy programowej i agitując aktywnie, znaleźć liczne grono chcących za to płacić, słuchaczy. Tylko, co z takim „specjalistą” zrobić potem? Jestem daleki od uogólnień, w swych ocenach wyższych szkół zajmujących się „bezpieczeństwem”, bo we wszystkich segmentach usług edukacyjnych, występuje oczywiste zjawisko zróżnicowania poziomu oraz zrozumienia oczekiwań rynku i sam dostrzegam placówki warte polecenia, których absolwenci będą reprezentować dobry poziom przygotowania zawodowego. Skupię się tutaj wyłącznie na konkretnym przykładzie negatywnym – Wyższej Szkole Bezpieczeństwa Publicznego i Indywidualnego „Apeiron” z Krakowa. Uczelnia ta jest w mojej opinii ze wszech miar warta nagłośnienia, zarówno jako szkoła wyższa (w szyldzie której termin „bezpieczeństwo” jest wyłącznie hasłem reklamowym, mającym pozyskiwać słuchaczy dla jakiejś niesprecyzowanej administracji) jak i działająca dłużej w oparciu o tą samą grupę właścicieli, policealna szkoła „Bodyguard”. Już wcześniej zamierzałem poświęcić jej słów kilka, bo po sąsiedzku dochodziły do mnie rozliczne sygnały, zawsze mało pozytywne. Od momentu powstania, jak mi wiadomo, obowiązuje w niej bowiem, popularna „zasada tramwaju”, czyli: „zapłaciłeś za bilet i nie wysiadłeś – dojedziesz po szynach do celu”. Warunek jest tylko jeden – regularnie płać. Poziom edukacji w ogólnopolskiej sieci dwuletnich, policealnych szkół O’Chikara, w mojej opinii, bije na głowę poziom „kształcenia” w wyższej uczelni Apeiron, ale studiującym chyba nie na wiedzy zależy, tylko na dokumencie ukończonych wyższych studiów, co Pan rektor zrozumiał już dawno, zaaprobował, twórczo rozwinął i ze stoickim spokojem i bolszewicką konsekwencją wprowadza w czyn, licząc zyski. Pojął bowiem wiele lat temu pewną prostą prawdę, że w każdej populacji zawsze się znajdzie spora grupa osób, zdecydowana zapłacić za każdy dokument edukacyjny, który później będzie mogła okazać, byle tylko nie zmuszano jej do określonego wysiłku umysłowego albo angażowania czasu. Uczelnia ta została już w swoisty sposób „wyróżniona”, czym jednak chwalić się nie zamierza, co zrozumiałe. Otóż w lipcu 2012 (stosunkowo więc świeżo), „Consejo Superior de Investigaciones Cientificas” (CSIC), „jedna z największych na świecie instytucji zajmujących się badaniami scjentometrycznymi, opublikowała ranking jakości nauczania, uprawiania nauki oraz autoprezentacji, niemal wszystkich szkół wyższych na świecie. Obejmuje on 20 745 szkół wyższych ze wszystkich kontynentów”. Szerzej na ten temat, czytelnik znajdzie w artykule Pana dr hab. Wojciecha Krysztofiaka z Uniwersytetu Szczecińskiego zamieszczonego wcześniej w numerze. Ja tylko podkreślę, że w ocenie tegoż Instytutu, najgorszą uczelnią wyższą w Polsce, jednocześnie uplasowaną w końcówce najgorszych na świecie, jest krakowska Wyższa Szkoła Bezpieczeństwa Publicznego i Indywidualnego, zajmując 19 560 pozycję!!! dziła. Od momentu, gdy zaczęły obowiązywać egzaminy państwowe w zawodzie „Technik ochrony osób i mienia”, zaczęła dołować, bo ze zdawalnością było wyjątkowo marnie. Jako mały biznes rodzinny w wersji niepublicznej, nauczała za czesne do 2004 roku, po czym w 2005 roku dokonała kosmetycznego zabiegu, uzyskując uprawnienia placówki publicznej, co pozwoliło jej pobierać dotacje z Urzędu Miasta, ale i tak wobec podłej opinii na lokalnym rynku, ledwie wiązała koniec z końcem. I mogłaby tak sobie dalej rodzinnie funkcjonować, gdyby nie ambicje naukowe założyciela szkoły Pana Juliusza Piwowarskiego – karateki, kick-boxera i gloryfikatora feudalnych stosunków społecznych średniowiecznej Japonii. Znawcy przedmiotu zgodnie jednak podkreślają, że motorem działań biznesowych jest małżonka Pana Juliusza, figurująca jako kanclerz uczelni, Barbara Piwowarska, mająca mimo braku wyższego wykształcenia, podobno lepszą głowę do interesów, niż znawca etyki Rodowód i misja najgorszej Policealna szkoła „Bodyguard” (w dokumentach występuje także jako „Bodyguard 2000”, albo z nazwą Orion, tworząc kolejne, wspólne centrum edukacyjne) funkcjonowała przez kilkanaście lat na obrzeżach edukacji krakowskiej, produkując głównie przyszłych ochroniarzy. Wspólna edukacja znana była z marnego poziomu, obskurnego lokum w suterenie rudery przy ulicy Topolowej oraz specjalnej oferty edukacyjnej, gdyż wszystkim chętnym gwarantowała zrobienie matury w rok, zresztą wychodząc z tym nietypowym i ambitnym projektem w inne regiony kraju. Dopóki ukończenie policealnej szkoły ochroniarzy gwarantował egzamin wewnętrzny, szkoła jakoś sobie ra- 33 i niepisanego kodeksu honorowego dalekiego wschodu – rektor szkoły. Pan Juliusz postanowił wypłynąć na szersze wody edukacji i kierowany dotychczasowym doświadczeniem dydaktyka, zaistnieć w środowisku szkół wyższych z jakościowo podobną ofertą jak w policealnym Bodyguardzie i Centrum Orion, ale adresując ją do mało wybrednej klienteli z ambicjami studiowania. Swoje plany i idee przekuł w czyn i tak powstała kolejna placówka wyższa, w zapchanym uczelniami Krakowie – Apeiron. Oddajemy głos Panu rektorowi, cytując go za stronami internetowymi szkoły: „Misją uczelni jest edukacja służąca szeroko pojmowanemu porządkowi i bezpieczeństwu zarówno w wymiarze społecznym, jak i w szeroko rozumianym wymiarze indywidualnym, a jej naczelną dewizą jest jednoczesny rozwój ciała i umysłu. Realizacji misji służy merytoryczne i praktyczne przygotowanie studentów do podjęcia pracy w zakresie służby społeczeństwu, m.in. w administracji publicznej zarówno na poziomie centralnym, jak i samorządowym oraz jako kadra kierownicza służb mundurowych i pracowników administracyjnych odpowiadających za bezpieczeństwo. (…) Celem Wyższej Szkoły Bezpieczeństwa Publicznego i Indywidualnego „Apeiron” jest zapewnienie wszechstronnego rozwoju studentom poprzez kształcenie zawodowe na najwyższym poziomie tak, aby nasi absolwenci sprostali wymogom rynku pracy. Dzięki ogromnemu zapotrzebowaniu w sektorze bezpieczeństwa oraz pokrewnych, liczba naszych studentów sukcesywnie rośnie. (…) W toku kształcenia studenci są zatem zapoznawani z organizacją i praktycznym działaniem służb państwowych odpowiedzialnych za bezpieczeństwo obywateli, ochronę ludności w sytuacjach kryzysowych oraz administrowaniem w obrębie komercyjnych systemów ochrony osób i mienia kreowanych przez prywatne podmioty gospodarcze. Ambicją uczelni jest także uruchomienie kolejnych kierunków, przy jednoczesnym zachowaniu tożsamości wynikającej z nakreślonych przez Założyciela i Senat misji i wizji rozwoju Wyższej Szkoły Bezpieczeństwa Publicznego i Indywidualnego „Apeiron”…1 Tyle propagandy werbunkowej, spod znaku literatury premiowanej nagrodami Hugo i Nebula. W mojej opinii, założenie szkoły wyższej, zostało zwyczajnie wymuszone formatem rodzinnej edukacji w Bodyguardzie, gdyż egzaminy uczelniane, odbywają się w oparciu o formułę wewnętrzną, a nie zewnętrzną weryfikację wiedzy, która wprowadzona nagle jako wymóg formalny, boleśnie obnażyła poziom Bodyguarda, trafiając go celnie. Mechanizmy te wprowadzone ustawowo, zmusiły nagle (po latach „utrzymywania się na wodzie”), policealną szkołę o bardzo niskim poziomie nauczania do podjęcia określonego wysiłku merytorycznego, któremu nie była jednak w stanie podołać. Żeby więc utajnić swój kompromitujący poziom edukacji i nie leźć w oczy egzaminatorom i konkurencji poszukano innego, bardziej śmiałego rozwiązania – założono szkołę wyższą. Uciekając przed zewnętrzną weryfikacją egzaminacyjną w stronę uczelni wyższej, państwo Piwowarscy uratowali swój rodzinny interesik edukacyjny przed nieuniknioną zagładą. Szkoły Bodyguard jednak zupełnie nie zamknęli, o czym za chwilę. Podstawą funkcjonowania omawianej uczelni wyższej, jest suma pięciu elementów składowych, tworzących spójny front jedności, na trudnej drodze przetrwania prywatnego biznesu edukacyjnego w warunkach walki wolnorynkowej. Szkoła w wymiarze ekonomicznym jest zyskownym interesem, głównie dzięki wysokiemu czesnemu, propagandzie discopolowej, adresowanej do bardziej niż mniej wyrafinowanych odbiorców, inspirowanej stylem herosa tabloidów – Krzysztofa Rutkowskiego (na plakatach reklamowych Apeirona, w jeszcze ciemniejszych okularach i z jeszcze większym pistoletem pozuje w ramach auto – lansu sam jego magnificencja, rektor dwojga doktoratów, Juliusz Piwowarski), niestresowaniu studentów zbyt wysokim poziomem nauki, tolerancją dla absencji na zajęciach (studentów i wykładowców) oraz ekonomicznym rozwiązaniom wspierającym, które są skuteczne w swej prostocie i jak najbardziej zgodne z prawem. Pomińmy na razie pierwsze elementy i skupmy się na ostatniej z tych składowych. Otóż szkoła Bodyguard z której wywodzi swój rodowód Apeiron, nieprzerwanie funkcjonuje w przestrzeni edukacyjnej jako publiczna placówka policealna, mając realnie z naboru od 5 do 10 uczniów na roku po to tylko, aby formalnie istnieć i zachować łączność nie tylko ideową z Apeironem. Związek pozarodowodowy między szkołami polega natomiast na tym, że spośród słuchaczy Apeirona pozyskuje się dodatkowych klientów edukacyjnych, którzy będąc jednocześnie słuchaczami szkoły wyższej, deklarują chęć zdobycia drugiego tytułu: „Technika Ochrony osób i mienia”. Aby to osiągnąć, studenci Apeirona na pierwszym roku studiów, są zapisywani jednocześnie do policealnego Bodyguarda. Co z tego mają? Niewiele, bo po kilku latach nauki w Apeironie, niezbyt zbliżonej tematycznie do tego, czego należałoby się uczyć aby zdać egzamin specjalistyczny przed komisją edukacyjną, najczęściej odpuszczają sobie tytuł technika i kończą tylko studia pierwszego stopnia made in Apeiron jako licencjaci. Informacja reklamowa na stronach internetowych Apeirona jest tak skonstruowana, aby nie zrażać na wstępie niezorientowanych i nic o koniecznym w finale, obligatoryjnym egzaminie nie wspominać. O tym dowiadują się najczęściej później. „Ponadto, jako student Wyższej Szkoły Bezpieczeństwa Publicznego i In- 34 dywidualnego „Apeiron”, otrzymujesz bezpłatną możliwość nauki w Policealnej Szkole Detektywów i Pracowników Ochrony „Bodyguard”, dzięki której uzyskasz tytuł technika ochrony fizycznej osób i mienia. Masz zatem szansę na zdobycie dwóch tytułów – licencjata i technika, poszerzając w ten sposób swoje kwalifikacje i wzmacniając pozycję na rynku pracy” 2 – roztacza wizję świetlanej przyszłości zawodowej rodzina Piwowarskich. Zapisz się na studia do Wyższej Szkoły Bezpieczeństwa Publicznego i Indywidualnego „Apeiron” na kierunki: Administracja lub Bezpieczeństwo wewnętrzne, a zyskasz dodatkowo szansę osiągnięcia – całkiem darmowo: tytułu technika ochrony fizycznej osób i mienia3. Tego nie oferuje wszak żadna uczelnia w kraju – dwa w jednym i przynajmniej jedno „całkiem darmowo”. „Będąc absolwentem Administracji, będziesz również posiadał tytuł i uprawnienia technika ochrony fizycznej osób i mienia. Nic nie będzie stało na przeszkodzie, byś mógł wykonywać także pracę ukierunkowaną na bezpieczeństwo, co znacznie zwiększy Twoje szanse na rynku pracy”4. Powyższy wpis wyraźnie świadczy o tym, że już w opinii samych przedstawicieli uczelni, lokalna „administracja” nie ma nic wspólnego z pracą „ukierunkowaną na bezpieczeństwo” i trzeba ją wesprzeć czymś bardziej związanym z tym segmentem zawodowym. Bez tego, szanse na pracę w sektorze bezpieczeństwa po nauce pobieranej w szkole bezpieczeństwa są w opinii samych edukatorów, wyraźnie zbyt małe. Natomiast jako absolwent Bezpieczeństwa wewnętrznego (o ile ktoś, ten kierunek w ogóle tam znajdzie?) będziesz miał w ręku dodatkowy fach – w zakresie ochrony osób i mienia. Jak to uzyskać? Wystarczy, że w Punkcie Rekrutacyjnym, mieszczącym się przy ul. Krupniczej 3, wypełnisz kwestionariusz zgłoszeniowy do Policealnej Szkoły Detektywów i Pracowników Ochrony „Bodyguard” oraz dostarczysz dokumenty wymagane do podjęcia kształcenia w tej Szkole (…)5 Obciążeń z powodu konieczności uczenia się w dwóch szkołach, studenci raczej nie mają wyjąwszy to, co jest irytujące, że z własnej kiesy mimo powyższej deklaracji o bezpłatności szkoły Bodyguard, opłacają dodatkowo szkolenie strzeleckie w kwocie 250 zł, przelewem na konto kolejnego podmiotu szkoleniowego – F.U. „Alfa”, o której 25,00% 46,15% 12 31,33% 26 83 45,00% 9 28,17% 20 71 50,00% 12 28,92% 24 83 95,45% 21 30,99% 22 71 66,67% Policealna Szkoła Detektywów i Pracowników Ochrony 2012 Kraków, Krupnicza 3 4 14 27,63% 42,11% 16 21 76 38 26,67% 72,22% 13 4 39,47% 25,71% 18 15 38 70 66,67% 26,67% 4 14 27,63% 39,47% 15 21 76 38 100,00% 100,00% 18 16 42,11% 25,71% 18 16 38 70 Policealna Szkoła Detektywów i Pracowników Ochrony 2011 Kraków, Krupnicza 3 Policealna Szkoła Detektywów i Pracowników Ochrony 2010 Kraków, Topolowa 13/6 0,00% 40,00% 6 36,59% 15 41 40,00% 6 36,59% 15 41 40,00% 6 36,59% 15 41 93,33% 14 36,59% 15 41 Policealna Szkoła Detektywów i Pracowników Ochrony 2009 Kraków, Topolowa 13/6 60,00% 3 0 0,00% 55,56% 5 0 1 9 60,00% 0,00% 0 dyplom 3 55,56% 0,00% 0 5 9 1 0,00% 80,00% 4 0 0,00% 55,56% 5 0 1 9 80,00% 0,00% 0 4 55,56% % % 0,00% 0 5 9 1 Kraków, Topolowa 13/6 Policealna Szkoła Detektywów i Pracowników Ochrony 2008 Kraków, Krupnicza 3 Policealna Szkoła Detektywów i Pracowników Ochrony „Bodyguard” 2007 dyplom % otrzym. dyplom przy- przyst. % % przyst. przy- szono stąpiło % zgłoprzy- szono stąpiło zgłozdało przyzgłorok nazwa szkoły adres szkoły szono stąpiło przyst. zdało % przyst. zdało zdało otrzym. dyplom % zgło- do co najmniej jednego etapu pisemnego i praktycznego szono stąpiło Wyniki zdających, którzy przystąpili Wyniki zdających, którzy przystąpili do etapu Wyniki etapu praktycznego Wyniki etapu pisemnego Wyniki egzaminu potwierdzającego kwalifikacje zawodowe w zawodzie 515[01] Technik ochrony fizycznej osób i mienia początkowo myślałem, że jest następną placówką Piwowarskich, ale na posiadanym dokumencie przelewu z nazwą firmy usługowej widnieje nazwisko Jerzego K., tegorocznego absolwenta Apeirona. Jaka uboga musi być baza dydaktyczna wszystkich placówek rodziny, skoro nawet takie banalne zajęcia jak strzelanie, zlecają zewnętrznym podmiotom? O tym, że większość z tych słuchaczy Apeirona, którzy skuszeni propagandą zapisali się do Bodyguarda, do egzaminu na „technika” nawet się nie zbliża i stanowi tylko wygodne w swej masie źródło finansowania familii Piwowarskich (może o tym nie wiedząc?), widać bardzo wyraźnie po danych Okręgowej Komisji Egzaminacyjnej w Krakowie. Z dostarczonych uprzejmie przez przedstawicielkę komisji, Panią Elżbietę Araminowicz danych, przedstawionych w tabeli, wynika wyraźnie kilka kwestii. Procent faktycznie podchodzących do egzaminu uczniów, w stosunku do deklarowanej liczby chętnych na konfrontację z komisją egzaminacyjną, jest niespotykanie mały. Z tego stopień zdawalności jeszcze mniejszy. Dodatkowo, według tych informacji można przyjąć, że obecnie nie istnieje żadna szkoła policealna mająca w swojej nazwie słowo „Bodyguard”, bo w Okręgowej Komisji Egzaminacyjnej w Krakowie nazwa ta gdzieś się zagubiła w pomroce dziejów pomimo, że z tym słowem wiąże się aktualna kampania reklamowa na stronach Apeirona i adres tej szkoły, bez słowa „Bodyguard”, jest taki sam jak adres Apeirona. Żadnych jednak oznaczeń, na zewnątrz budynku pod omawianym adresem, wskazujących jakoby mieściła się tam jakaś szkoła policealna, nigdzie nie widziałem. Czego więc oraz jak uczą w obu: policealnej Bodyguard (?) i bratnim Apeironie, skoro do egzaminu (na przykład tylko według danych za 2012 rok) jest zgłoszonych 71 osób, podchodzi do niego tylko 20 a dyplom udaje się zdobyć 9 osobom? Wyjaśnienia mogą być trzy: • uczniowie są tak mało zdolni, że nie radzą sobie z egzaminem zawodowym, • jakość kształcenia w wydaniu tej samej kadry, wykładającej w obu szkołach potwierdza międzynarodowe rankingi i końcowe miejsce wśród najgorszych szkół wyższych na świecie. • zapisani do Bodyguarda słuchacze, głównie z Apeirona nie występują tam w realu, tylko tworzą wirtualną rzeczywistość ilościową uczniów szko- 35 ły i ich rola zaczyna się i kończy na robieniu „frekwencji”. Celowo nie piszę nic o egzaminach, jako barierze nie do pokonania, ponieważ zdawalność innych policealnych placówek jest często na poziomie 100 procent (np. O’Chikary). Należy teraz postawić proste pytanie; co konkretnie ma z tego sam Apeiron i po co robi sobie ten dodatkowy kłopot, podając na tacy swoim studentom możliwość ukończenia bezpłatnie drugiej szkoły i uzyskania tytułu „Technika ochrony osób i mienia”, skoro finał tej edukacji nie jest zbyt korzystny wizerunkowo i okazuje się prestiżową porażką? Otóż dosyć sporo, jak się okazuje. Przerzucanie dokumentów w oparciu o te same stanowisko biurowe (obie szkoły jak już wspomniałem, są pod tym samym adresem, a prorektor Apeirona jest jednocześnie dyrektorem policealnej) i robienie wody z mózgu studentom na temat możliwości zdobycia drugiego tytułu, gwarantuje właścicielom niezłe dotacje z Urzędu Miasta Krakowa. Tylko poprzez fakt jednoczesnego zaliczenia sporej grupy słuchaczy Apeirona w poczet słuchaczy Bodyguarda, Wydział Edukacji Miasta Krakowa premiował Bodyguarda określonymi kwotami. Poniżej podaję dane uzyskane od przedstawicielki Urzędu Miasta Krakowa, Pani Katarzyny Fiedorowicz-Razmus: „Łączna kwota wypłaconej dotacji dla ww. szkoły (Bodyguard – przypisek redakcji) za okres styczeń 2009 r. – wrzesień 2012 r. wynosi 806 279 zł, w tym: • w 2009 r. – 198.899 zł, • w 2010 r. – 188.025 zł, • w 2011 r. – 194.320 zł, • I–IX 2012 r. – 225.035 zł. Szkoła do naliczenia dotacji wykazuje uczniów / słuchaczy kształcących się w systemie zaocznym. Aktualna miesięczna stawka na 1 ucznia w szkole tego typu wynosi 116,14 zł. Aby otrzymać dotacje, szkoła musi co miesiąc wprowadzić do programu ODPN, obsługującego wszystkie dotowane szkoły i placówki niesamorządowe na terenie miasta Krakowa, aktualną liczbę uczniów/słuchaczy. Do programu wprowadzane są przez szkołę takie dane osobowe uczniów/słuchaczy jak imię, nazwisko, data urodzenia, numer pesel, adres zamieszkania i zameldowania. Dzięki temu organ dotujący ma podgląd uczniów w każdej szkole. Program nie pozwala na wprowadzenie tego samego ucznia przez więcej niż jedną szkołę. Weryfikacja uczniów przez organ dotujący odbywa się w każdym miesiącu za pośrednictwem programu a także podczas kontroli w siedzibie szkoły. Kontrole w szkołach ujęte są w harmonogramie kontroli, który jest sporządzany na początku każdego roku kalendarzowego. Przeprowadzane są również kontrole doraźne. Kontrole dotyczą: • zgodności faktycznej liczby uczniów/słuchaczy z informacją przesyłaną do organu dotującego w formie elektronicznej i papierowej (wpisy w księdze uczniów), • prawidłowości wykorzystania dotacji przyznanej na pokrycie wydatków bieżących szkoły. Ponadto każda szkoła/placówka otrzymująca dotacje podmiotowe ma obowiązek dwa razy w roku złożyć sprawozdanie finansowe z wykorzystania dotacji”. Jakich by nie ferować ocen, fakt pozostaje faktem. Szkoła policealna, przez cztery ubiegłe lata dostała sporo na edukację, chociaż własnych uczniów miała łącznie pewnie kilkunastu i wyszło z tego wielkie, edukacyjne nieporozumienie! Za zbiorczą kwotę 806 tysięcy złotych, miasto wykształciło zawodowo przez cztery lata 36 osób, które i tak ponosiły koszta swojej edukacji, bo w Apeironie czesne wynosi 380 zł na miesiąc, a w Bodyguardzie zaczynało się od 250, po czym na przestrzeni lat zjechało do 150 zł. (I ilu by tam uczniów nie było, każdy za naukę zapłacił, bo o to akurat Państwo Piwowarscy wyjątkowo wręcz dbają). Stanowi to pewnie rekord światowy, bo wychodzi mi, że wyedukowanie każdego z tych słuchaczy w bardzo poszukiwanym na rynku zawodzie „Technika ochrony”, w zaokrągleniu kosztowało pośrednio nas, podatników – ponad 22 tysiące złotych. A jeśli dodamy do tego obligatoryjne czesne, to może się okazać, że koszt edukacji ochroniarskiej zbliża nas do opłat za studia medyczne. I nikt z urzędników w magistracie nawet nie połączył wydawanych lekką rączką kwot, z efektem finalnym procentu zdających egzamin. Osobiście uważam, że system premiowania oświaty należałoby nieco skorygować, czyli w mojej opinii doprowadzić do tego, aby wyłącznie stopień zdawalności na egzaminie końcowym, warunkował przyznawane środki na naukę. Premiując efekt finalny – nagrodzimy wysiłek edukacyjny, a nie puste deklaracje. Polecam ten patent innym prywatnym szkołom wyższym. Wystarczy dodatkowo założyć przy szkole wyższej np. publiczną szkołę policealną i już urząd miasta śle fundusze. Jednocześnie „z braku środków” zamykając szkoły państwowe albo ograniczając dla nich dotacje. Mechanizmy kontrolne są jak widać zupełnie nieskuteczne, a rozdział pieniędzy publicznych bezsensowny. Ronin edukacji, czyli Jego Magnificencja rektor Pan rektor Juliusz Piwowarski ma opinię osoby, delikatnie rzecz ujmując postrzeganej negatywnie. Co jest tego powodem, że w większości ocen, pijar tej postaci ma kolor czarny? Nie znam tej persony zbyt blisko, ale uznałem, że coś jest chyba na rzeczy, wyłącznie po samej analizie autopromocyjnych strof jakie Pan rektor sobie wysmażył, kadząc nieskromnie na stronach internetowych własnej uczelni i co jest smutne, w wielu przypadkach stosując make up własnej biografii. Tylko pobieżna lustracja informacji tam zawartych w hagiograficznym dziale „Rektor”, każe mi traktować tą postać ze sporym dystansem: „Studia podjął początkowo na Akademii Górniczo-Hutniczej na Wydziale Elektrycznym (1974–1978 r.), które przerwał na rzecz kolejnych studiów i profesjonalnego treningu sztuki walki (Universitet Medicina Alternativa na Sri Lance, filozofia i psychologia walki). W 1999 roku zaczął kształcenie na Uniwersytecie Pedagogicznym w Krakowie na kierunku: politologia (1999–2004 r.), a kontynuowana jednocześnie współpraca z Uniwersytetem na Sri Lance zaowocowała doktoratem z filozofii (2004 r.). (…) 6 Oświadczenie to jest o tyle ciekawe, że Pan rektor w 2004 roku nie mówił w żadnym języku poza ojczystym, jak więc zrobił doktorat na Cejlonie, przez tłumacza, czy osiadłych tam polskich emigrantów? Pozostanie to pewnie jego słodką tajemnicą. Podobnie jak tajemnicą okryta jest sama „uczelnia” (?) ze Sri Lanki w segmencie „naukowości”, bo jak się zorientowałem, rozdaje ona hurtowo korespondencyjne różne „tytuły”, nawet nie zbliżające się do naukowych, w systemie wysyłkowym. I ani przez chwilę nie pomyślałem, że ktoś mógłby „taką” formę edukacji z takiej „szkoły”, wyglądającej na przytulisko testerów konopi indyjskich, traktować poważnie? Tylko na podstawie analizowania pokrętnych i mętnych stron inter- 36 netowych cejlońskiej medycyny alternatywnej, z których nie wynika nic naukowego, można traktować walory intelektualne przedsięwzięcia, jako żart jakiegoś nawiedzonego uzdrawiacza – Tamila, staranowanego wcześniej przez lokalną odmianę słonia, którego nie dostrzegł na swej drodze, gdyż nawąchał się za dużo „ziela”. Widocznie dla niektórych luminarzy nauki, taki tytuł bynajmniej nie jest żartem, ale kolejnym złotym liściem laurowym, dodanym do należnej naukowej chwały i powodem obnoszenia się z tą egzotyką na kontynencie Europejskim. Fakt. Skoro nikt tego ciekawego dokumentu poza gabinetem Juliusza P. w Polsce nie widział, może mieć on walor białego kruka… Postudiowałem strony tego „uniwersytetu” i polecam niedowiarkom. Jak na ich podstawie ocenić tytuł naukowy doktora? Tylko w kategorii żartu i to w konwencji brytyjskiej grupy Monty Pytona. Zapytany przeze mnie o tą uczelnię i jej walory edukacyjne, cytowany już wcześniej ekspert, dr hab. Wojciech Krysztofiak z Uniwersytetu Szczecińskiego, ustosunkował się do tego zagadnienia krótko: „Nie ma takiego uniwersytetu, odnotowanego na liście rankingowej Web World Ranking of Universities. Jeśli nie ma, to ten pan nie ma kompetencji wyznaczonych przez pojęcie doktoratu, rozumiane na gruncie kultury europejskiej”.7 To oczywiście nie jest dla mnie ważne, co Pan rektor prywatnej szkoły wiesza sobie na prywatnej ścianie, w prywatnym gabinecie, między „pucharami za mistrzostwa świata” i gdzie to zdobył. Interesujące w naszych rozważaniach jest to, że do 2009 roku, czyli do czasu nim popełnił kolejny doktorat, Pan Juliusz posługiwał się tytułem dr Piwowarski, m.in. na dokumentach rejestracyjnych swojej uczelni i na wszystkich pieczątkach, brylując na salonach, nie tylko oświaty krakowskiej. Mam przed sobą decyzję Ministra Edukacji Narodowej i Sportu z dnia 22 lipca 2005 roku, który udziela pozwolenia dr Juliuszowi Piwowarskiemu na utworzenie niepaństwowej wyższej szkoły zawodowej p.n. Wyższa Szkoła Bezpieczeństwa Publicznego i Indywidualnego Apeiron w Krakowie z siedzibą w Krakowie, na kierunku administracja w specjalności „administracja systemami bezpieczeństwa”. Jako ciekawostkę dodam tylko, że data na doktoracie cejlońskim jest wcześniejsza niż data ukończenia studiów magisterskich, co jest kolejnym oświatowym hitem – wcześniej został doktorem wszechnauk w Kolombo niż polskim magistrem, ale wywracanie proporcji zdaje się być stałym elementem misji edukacyjnej doktora Juliusza. Dla naszych rozważań ważna jest również, zapoczątkowana w rodzinie tradycja studiowania poza granicami kraju, ponieważ według najświeższych danych syn Państwa Piwowarskich – Jacek, rozpoczął w ramach propagowanej „edukacji bez granic”, kolejne studia na uczelni, słynnej z produkowania wysokiej klasy naukowców dla bezpieczeństwa, w niedalekich Koszycach. „Vysoká škola bezpečnostného manažérstva”, jest Słowackim odpowiednikiem Apeirona wymienionym na stronach jako placówka, z którą Apeiron współpracuje zagranicznie. W kontekście studiowania dopowiem tylko, że Pan Jacek również przeszedł przez wysokie merytorycznie, oświatowe labirynty omawianych szkół i maturę także robił w rok. Zaufanie do wysokiej intelektualnie edukacji rodziców, jest widać bardzo duże. Kolej na habilitację na Sri Lance... W 2006 roku podjął naukę na Uniwersytecie Jagiellońskim na Wydziale Filozofii, uzyskując tytuł doktora nauk humanistycznych w zakresie religioznawstwa w 2009 roku. Praca dotycząca samurajskiego kodeksu Bushido, będąca owocem doświadczeń i studiów zdobytych podczas czterdziestoletniego uprawiania sztuk i sportów walki, wśród których dominuje pełnokontaktowe karate, została napisana pod kierunkiem profesora Łukasza Trzcińskiego.8 Tutaj ponownie zatrzymam się na moment, bo zastanawiałem się niedawno, co wybitny naukowiec – religioznawca, profesor Łukasz Trzciński z Uniwersytetu Jagiellońskiego (obecnie na AGH), robił w Apeironie, gdyż prowadził tam niezmiernie istotne z punktu widzenia bezpieczeństwa publicznego i indywidualnego wykłady m.in. z logiki. Motywacja profesora Uniwersytetu Jagiellońskiego (zresztą nie jedynego obecnego tam religioznawcy, co widać po analizie indeksów) do wykładania na (powołując się na rankingi) blisko najgorszej uczelni na świecie, pozostaje dla mnie zagadką. Stawki proponowane dla wykładowców są według mojej wiedzy równie niskie, jak ocena poziomu edukacji Apeirona przez opiniotwórcze instytucje międzynarodowe i aby tam wykładać, trzeba być naprawdę zdesperowanym zawodowo, albo traktować to hobbistycznie, bo prestiż to, dla profesora Uniwersytetu Ja- giellońskiego, chyba jednak wątpliwy. Dodatkowo, podobno przy doktoracie z religioznawstwa na UJ, należy znać biegle przynajmniej jeden język obcy. Niektórzy twierdzą zdecydowanie, że przynajmniej język obcy będący językiem źródeł, a nawet trzy języki obce, co głośno artykułowały inne (wprawdzie dużo, dużo, mniej wybitne) postacie nauki z tegoż wydziału np. Pan dr hab. Tomasz Sikora. Jak to ma się do tych (rozumiem, obligatoryjnych na UJ) standardów, bo po japońsku także Pan rektor Piwowarski, poza powtarzaniem komend do za-zen, jednak nie mówi? W ostatniej chwili dotarła do mnie wiadomość, że Pan Juliusz po kilku kompromitacjach językowych, metodą Callana nadrabia zaległości językowe i na dzień dzisiejszy, czyli listopad 2012, potrafi się już w miarę swobodnie i poprawnie przedstawić po angielsku i wymienić grzeczności. Śledząc podstawę programową Apeirona odnoszę wrażenie, że sam założyciel nie bardzo wie o jakim profilu są jego studia i do kogo adresowane. Przypadkowość tematów zajęć i różnorodność kadry dydaktycznej, ściąganej z najbardziej odległych i egzotycznych kierunków innych szkół i regionów kraju, prawie w ogóle nie związanych z deklarowanym w szyldzie profilem „bezpieczeństwo”, jest widoczna gołym okiem (ich efemeryczność na uczelni również, ponieważ nikt z kadry, wyjąwszy magistra Pawła Pajorskiego, długo tu miejsca z jakichś niezrozumiałych względów nie zagrzewa). Wystarczy tylko przekartkować pierwszy, lepszy indeks Apeirona, aby ten związek wykluczyć. Mało tego, stworzono tutaj jakiś zupełnie nie przydatny zawodowo zbiór tematyczny, gdzie godziny zajęć rozkłada się na takie ciekawe przedmioty związane z administrowaniem bezpieczeństwem jak „historia administracji”, „logika prawnicza”, „przysposobienie biblioteczne”, „etyka” (wykłada oczywiście sam JP), „publiczne systemy resocjalizacji”, „organizacja ochrony środowiska”, „etykieta kontaktów służbowych”. Gratuluję służbom mundurowym przyszłej kadry. Nawet gdyby to był kierunek „administracja” w jakiejś uczelni bardziej ogólnej, to jestem przekonany, że takie tematy w najmniejszym stopniu nie przygotowywałyby zawodowo. W kontekście administrowania bezpieczeństwem, nawet zupełnie nie sprecyzowanym, jest to dla mnie porażką. Próżnia dydaktyczna jest oczywiście spowodowana niezbyt pozytywnym po- 37 strzeganiem osoby rektora a tym samym i uczelni w Krakowie, co skutkuje sporym ostracyzmem lokalnych środowisk naukowych i brakiem specjalistów od ciekawszych tematów. A jeśli już przewija się tam jakaś postać wykładowcy, lansowana przez szkołę jako ekspert od jakiegoś „konkretnego bezpieczeństwa”, którą próbuje się pokazać światu, to z reguły błyskawicznie okazuje się ona merytoryczną wydmuszką. Oto pierwszy z brzegu przykład, dydaktyka „od bezpieczeństwa” (który jeszcze z Apeirona nie uciekł), funkcjonującego w obiegu uczelni. Jeden z kolejnych dziekanów wydziału nauk społeczno-prawnych Pan dr Jerzy D., były oficer powszechnie w wojsku nie lubianych służb (osobiście za coś nielubiany także wśród oficerów tego korpusu), kiedy tylko wystawił głowę poza uczelnię, natychmiast skompromitował się wśród fachowców. „Naukowiec” ten, ujawnił się bowiem mało rozsądnie ze swoim niskim poziomem wiedzy, w zakresie ochrony informacji niejawnych, które wykłada w Apeironie i to niestety, poza salą wykładową. Popełnił otóż własną publikację pt.: „Bezpieczeństwo informacyjne”, wydaną oczywiście w ramach wydawnictwa Apeirona, ale niestety nie do szuflady, tylko próbował nieopacznie ruszyć z nią w Polskę, czym bardzo szybko naraził się na uzasadnioną krytykę, drwiny, sromotę i ostracyzm zawodowców. Recenzję merytoryczną publikacji, z uwagi na nazwisko recenzenta, litościwie tutaj pominę, bo wzmiankowany pewnie sam mocno cierpi, że dał się tak łatwo wystawić. Chyba, że Pan dr D. o to poprosi, wówczas wrócimy do tematu w kolejnym artykule. Jednym słowem, najmniej jest w Wyższej Szkole Bezpieczeństwa tematów związanych z bezpieczeństwem, a próżnia programowa, niezbyt zgrabnie maskowana jakąś przypadkową, jeszcze bardziej ogólną i w realizowanej wersji, wątpliwie przydatną „administracją”, łataną elementami karate, filozofii, kulturoznawstwa i religioznawstwa. No cóż, póki syn się nie dokształci, skądś należy pozyskać kadrę z tytułami naukowymi powyżej magistra, bo na razie (m.in. nawiązując do czarnego PR Jego Magnificencji), zaczyna o to być trudno i wyboru zbyt dużego nie ma. Krążą słuchy, że są plany aby posiłkować się po sąsiedzku kadrą dydaktyczną ze Słowacji, albo emerytowanymi naukowcami krakowskich uczelni, ale ile w tym prawdy, a ile plotek, nie wiem? Dlatego też m.in., nikt nie widział w Apeironie drugiego kierunku, którym uczelnia się podpiera werbunkowo, pod nazwą „Bezpieczeństwo wewnętrzne”. Chętni, po zapisaniu się na ten kierunek nagle dowiadują się, że z jakichś względów, po raz kolejny nie zaskoczył, a w indeksie nowego studenta widnieje wpis „Administracja”. Nie wiem, co wyniesie absolwent tej uczelni, poza świadomością, że studia do niczego nie przygotowały (co również jest ważną, ale nie koniecznie potrzebną lekcją), bo jeśli chodzi o wiedzę fachową, z którą będzie chciał zrobić dalszą karierę np. w służbach mundurowych, podejrzewam, że mniej niż niewiele… Przełożeni w mundurach też funkcjonują w jakiejś przestrzeni publicznej i co będzie, gdy poproszą o wgląd w indeks? Szczególnie ci, którzy partycypując w misjach, śledzą losy niektórych studentów Apeirona, przez pryzmat półrocznych wyjazdów stacjonarnych w egzotyczne regiony świata, gdy kontakt z uczelnią bywa utrudniony. Juliusz P – karate mistrz Dokonania pana rektora na polu naukowym są śladowe. Intensywnie próbuje więc podkreślić i wyolbrzymiać swoje wieloletnie osiągnięcia w zakresie „studiowania sztuk walki” i nauk pokrewnych, aby zrównoważyć, widoczne gołym okiem mankamenty edukacyjne. Idąc jego tokiem rozumowania, studiowanie może dotyczyć wszystkiego, nawet ostrzenia miecza samurajskiego, byle trwało to dostatecznie długo. Znowu odniesiemy się do kolorowej biografii zamieszczonej na stronach uczelni. Pod koniec lat 80-tych instruktor walki wręcz specjalnych jednostek policji (ekspert cywilny), w tym Kompani Antyterrorystycznej w Krakowie.9 Tu Pan rektor w temacie kontaktów z antyterrorystami troszkę kłóci się w zeznaniach, bo na kolejnej stronie Apeirona w dziale pt. Geneza, opisuje swoją przygodę z mundurem nieco inaczej, cytuję: Założyciel i Rektor Uczelni, który przez kilkanaście lat zajmował się specjalistycznym szkoleniem Kompanii Antyterrorystycznej, jednocześnie studiując dziedziny niezbędne dla rozwoju i podniesienia jakości tzw. „umysłu wojownika”.10 „Umysł wojownika” pewnie już też nie ten sam co kiedyś, bo Pan Piwowarski zapomniał, że w latach osiemdziesiątych policja była jeszcze milicją i troszkę się zagalopował. Dostrzegam też wyraźną różnicę w warstwie faktograficznej między określeniem „pod koniec lat osiemdziesiątych” a „kilkanaście lat”. Omawiany kontakt z funkcjonariuszami milicji, co udało mi się łatwo ustalić, jednak miał miejsce. Był wprawdzie o wiele krótszy, niż opisuje to Pan szkoleniowiec, ale na tyle intensywny, że Pan Piwowarski znalazł się w kręgu zainteresowania krakowskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej, który prowadzi sprawę przeciwko funkcjonariuszom pewnej utajnionej „spec-bojówki” milicyjnej, w kontekście jej niezbyt subtelnej i chlubnej pacyfikacji krakowskiej opozycji, podczas jej demonstracji w dniu 3-go maja 1987 roku. Instruktor strzelectwa, karate, kickboxingu i combat ju-jitsu. (…). Wielokrotny uczestnik Mistrzostw Europy oraz Mistrzostw Świata All Style Karate. Zdobył m.in. tytuł Mistrza Świata All Style Karate w 2006 r., stopnie mistrzowskie 9 DAN karate, 8 DAN kickboxingu oraz 5 DAN ju-jitsu. W 1986 r. założył, przy Wojskowych Zakładach Uzbrojenia w Krakowie, Klub Sportowy „Orion”11. Określanie Pana Piwowarskiego „instruktorem strzelectwa”, bez względu na posiadane dokumenty, którymi może podeprzeć tą tezę, jest dużym nadużyciem. Mam pewne informacje, gdzie zdobył te uprawnienia, którymi się chwali, ale wszyscy którzy widzieli go strzelającego do tarczy i tak wiedzą, że jest to miejsce na strzelnicy, gdzie trafia najrzadziej. W temacie nadzwyczaj wysokiego stopnia mistrzowskiego w karate Pana rektora, z prośbą o jego weryfika- 38 cję i ocenę, zasięgnąłem opinii wybitnego eksperta, wiceprezesa Polskiego Związku Karate, prezesa Polskiej Organizacji Kyokushin i legendy karate – shihana Andrzeja Drewniaka (7 Dan). Potwierdził on, że Pan Piwowarski trenował u niego karate, ale szans na karierę sportową w Kyokushin nie miał żadnych. Pan Drewniak uważa, że jego uczeń nie potrafił kopnąć wyżej niż nieco ponad brzuch, miał złą koordynację, nie umiał poruszać się w kata oraz nagminnie nie przestrzegał żadnych zasad, często stosując faule. O All Style Karate nigdy nie słyszał, mimo że zajmuje się karate od 40 lat, więc w temacie stopni mistrzowskich jakie posiada Pan Piwowarski, pewnie w odnośnym stylu, może powiedzieć tylko tyle, że traktowanie ich poważnie, wobec tego co jego uczeń prezentował na treningach, jest dużym wyzwaniem dla jego poczucia humoru. Shihan Drewniak jest też przekonany, że pójście Piwowarskiego w modny pod koniec lat 80-tych kick-boxing, było spowodowane brakiem perspektyw rozwojowych w karate. Opisywane chełpliwie na stronach Apeirona osiągnięcia w ramach „drogi wojownika”, należy jego zdaniem między bajki włożyć. Shihan Andrzej Drewniak, nie chciał się ustosunkować do tytułu „mistrza świata karate” Juliusza Piwowarskiego, bo jak twierdził, zęby go bolą od śmiechu, ale znaleźli się inni, którzy opisali mechanizm jego zdobycia w 2006 roku, kiedy wybitny karateka, mając już ponad pięćdziesiąt lat, świat zadziwił. Należy tutaj wyjaśnić, że shihan Piwowarski jest przedstawicielem na Polskę, u nas zupełnie nie znanej organizacji WIASKA (World International Amateur Sport Karate Association) z centralą w miejscowości Staufenberg pod Frankfurtem. Przewodzi jej niejaki Karl – Heinz Frank, który według jednej z wersji opisywanych wydarzeń, zorganizował na swoim terenie owe „mistrzostwa świata“. Nie wiedzieć czemu, na stronach internetowych swojego klubu i organizacji tym się jednak nie chwali. Próżno znaleźć w Internecie jakiekolwiek informacje, czy zdjęcia, które na pewno powinny się tam znaleźć, chociażby dla podniesienia prestiżu organizatorów – klubu i organizacji i zostać zamieszczone na honorowym miejscu rubryki „wydarzenia”. Jest to jedyny znany mi przypadek, gdy mistrzostwa świata, są przez organizatorów utajnione, bo szczególnie Niemcy mają zwyczaj chwalić się takimi imprezami i na- wet naziści filmowali swoją olimpiadę w Berlinie, co utrwaliła i zachowała dla potomności w 1936 roku wybitna reżyserka Leni Riefenstahl. Według subiektywnej relacji moich informatorów, „mistrzostwa świata” polegały na tym, że shihan Piwowarski ustalał wcześniej liczbę konkurencji i ilość osób które przyjadą na jakieś prowincjonalne zawody i dzielił ich z Niemcem na kategorie. Następnie, aby rozdzielić na jak największą liczbę podróżnych koszty paliwa, shihan zbierał pięcioosobową ekipę łasych na tytuły i podwoził autem na zawody. Niemcy dodawali kilku zawodników od siebie, do poszczególnych kategorii tak, aby stworzyć stosowną frekwencję i każdy Polak mógł wrócić z medalem. To znaczy, jeśli była to waga np. do 80 kilo, albo jakieś określone kata, startowało w niej tylko dwóch zawodników. Tym sposobem, zawsze ktoś zostawał albo „mistrzem” albo „wicemistrzem świata”. Dla kurtuazji, czasami w poszczególnych konkurencjach występowało łącznie trzech zawodników, dzięki czemu bywały i trzecie miejsca. Później należało tylko pokazać w ojczyźnie dyplom za prestiżowe zwycięstwo, nagłośnić w mediach i ogłosić się triumfatorem. Sam Piwowarski „zdobył” swoje „mistrzostwo” w 2006 roku, bynajmniej nie tocząc walki na śmierć i życie z jakimś uznanym i utytułowanym fighterem, tylko w konkurencji „kata z bronią”. Czyli chodził dziarsko po macie, jak na pięćdziesięciolatka przystało i wywijał tonfą, tocząc zaciekłe boje z wyimaginowanym przeciwnikiem. Co to machanie tonfą ma wspólnego z karate (jako „pustą ręką”)? Nie wiem. W tej kategorii „walczących”, było łącznie podobno tylko trzech zawodników i wszyscy z Polski, bo Niemcy z kurtuazji dla gości z zagranicy, swoich przedstawicieli nie wystawili. Gdyby więc, poza tą kategorią w „mistrzostwach świata” brało udział nawet pięciuset zawodników, jakie to miałoby znaczenie dla prestiżu zdobytego tytułu? Żadne! Dwóch znajomych, z tego samego samochodu jadącego z Polski do Niemiec uderzało tonfą przez trzy minuty w powietrze i ustaliło między sobą kto „wygra”. Inną zgoła wersję przedstawiają sami świadkowie tych wydarzeń – uczestnicy „mistrzostw świata” z Polski. Cytuję dla równowagi reporterskiej także relację championów, skopiowaną ze stron internetowych All Style Karate (zachowano pisownię oryginału), bo innej infor- macji na ten temat, ani żadnych zdjęć, czy filmów to wydarzenie dokumentujących, nigdzie w przestrzeni publicznej nie znalazłem. Mamy jedynie pełny dynamizmu i barwnie opowiedziany przekaz „zwycięzców”. „Wielki sukces Polaków na Mistrzostwach Świata All Style Karate WIASKA Staufenberg, rozegranych 22 października 2006 roku. Złoty medal i tytuł Mistrza Świata w karate uniwersalnym (all style) zdobył Juliusz Piwowarski („ORION” Kraków) w kata z TONFĄ, po bardzo trudnej walce finałowej, połączonej z rzadko mającą miejsce dogrywką pomiędzy reprezentantami „ORIONA” Tadeuszem Ambrożym (Wicemistrz Świata) a zdobywcą (po raz drugi) tytułu mistrzowskiego. Dwuletni żmudny cykl przygotowań pozwolił też na zdobycie BRĄZOWEGO MEDALU w tej mocno obstawionej także przez Azjatów konkurencji – (waffen-kata), Mariuszowi Rozwadowskiemu. Tym samym dwa lata wyrzeczeń pozwoliło na dwudziestolecie Oriona Kraków które zbiegło się z 35-leciem treningów karate Juliusza Piwowarskiego, twórcy „Oriona”, niemalże w całości opanować krakowianom „pudło” na tegorocznych Mistrzostwach Świata A.S. Karate. Największą niespodziankę sprawił debiutant w Reprezentacji Polski w karate uniwersalnym, Piotr Makówka, reprezentujący APEIRON – Wyższą Szkołę Bezpieczeństwa Publicznego i Indywidualnego w Krakowie. Po czterech niełatwych walkach uległ w finale nieznacznie reprezentantowi Niemiec (zawodnik pochodzenia polskiego) zdobywając w rezultacie tytuł Wicemistrza Świata A.S. Karate. 16 zespołów reprezentacji krajowych: ok. 190 zawodników startowało w: Walki – 130, Kata (w tym 50 Waffen kata 21). Spoza Europy: Chiny, Wietnam, Korea, Panama, USA, Mongolia, Turcja, Indie. Najlepsze wyniki zawodników z Małopolski: • Mistrz Świata kata (TONFA-KATA), (Złoty Medal) Juliusz Piwowarski 7 dan a.s. karate, „ORION”–Kraków • V-ce Mistrz Świata kata (TONFA-KATA) (Srebrny Medal) Tadeusz Ambroży, 4 dan a.s. karate „ORION”–Kraków • V-ce Mistrz Świata, (WALKI) Light contact karate (Srebrny Medal) Piotr Makówka, 2 kyu a.s. karate. • Brązowy Medal (TONFA-KATA), Mariusz Rozwadowski 2 dan a.s. karate „ORION”–Kraków”.12 Starając się zachować dziennikarski obiektywizm, przedstawiłem obie 39 znane mi wersje tego sportowego wydarzenia. Osobiście jednak uważam, że komplet zwycięzców z Polski i posiadanie wyłącznie dyplomów ten fakt potwierdzających, może jednak wskazywać na prezentowaną jako pierwszą, wersję pełnej obsady samochodu osobowego, z demokratycznym (albo nie, gdyby brać pod uwagę sympatię Pana Juliusza do stosunków feudalnych) podziałem środków na paliwo. Przy okazji. Wielu spośród moich rozmówców, wskazuje na obecnie dobre koneksje Pana Piwowarskiego w Policji. Twierdzą oni, że ma to swoje źródło w przyznawanych, jako dowód sympatii przez pana Piwowarskiego, stopniach mistrzowskich w swoim stylu karate. Ilość dan-ów honorujących zaprzyjaźnionych policjantów i urzędników jest spora i jak się ocenia szacunkowo (bo oficjalnych danych brak), prawdopodobnie najwyższa w Polsce. Któż by zresztą nie chciał powiesić sobie na ścianie gabinetu certyfikatu, że jest mistrzem karate? Posiadam sporą, imienną listę funkcjonariuszy policji (obecnych i byłych), którzy tworzą namaszczoną przez shihana Piwowarskiego elitę karateków polskich służb policyjnych. Nikt tego nie będzie weryfikował, więc w policji „danowcy – wszechstylowcy”, mogą robić za fachowców od sztuk walki oraz być przedmiotem powszechnego kultu, podziwu i zazdrości. Są wśród nich także jacyś „mistrzowie” czy „wicemistrzowie świata”, bo chciało im się dołożyć do kosztów paliwa i pojechać z shihanem na turniej do Niemiec. Inspiracja, czyli nie ma doktora G. Tak w ogóle, to do poświęcenia kilku stron Apeironowi na łamach Ochroniarza, poza wspomnianym na wstępie rankingiem i słowem „bezpieczeństwo” w nazwie, zainspirował mnie pewien zbulwersowany student, któremu wydawało się niesłusznie, że po trzech latach spędzonych w uczelni i zaliczeniu wszystkich przedmiotów, zakończył już edukację. Poirytowany był tym, że szkoła chce go naciągnąć na kolejny, siódmy semestr. Zakomunikowała mu to z rozbrajającą szczerością panienka w dziekanacie: „przecież to tylko po 200 złotych miesięcznie”, zapraszając do dalszego studiowania, gdy przyszedł w połowie października zdobyć namiary na swojego nieuchwytnego promotora, z którym od dłuższego czasu, nie mógł nawiązać bliższego kontaktu, nawet pierwszego stopnia. Prorektor szkoły i jednocześnie aktualny dyrektor Bodyguarda, mgr Paweł Pajorski, próbował wytłumaczyć spokojnie młodemu człowiekowi permanentny brak kontaktu z promotorem, doktorem G. (dojeżdżającym gdzieś ze Śląska), cyt.: „z nim tak już jest”, uznając to za oczywistą oczywistość i stałą praktykę na uczelni ale dolał tylko oliwy do ognia, bo studentowi, jadąc Sienkiewiczem – „gorączce”, „ciśnienie skoczyło”. Jak się okazało wkrótce, nie jemu jednemu. W połowie sierpnia, przyszły młody specjalista od nieokreślonego bezpieczeństwa zainfekowany propagandą etosu samurajów, wysłał bowiem popełnioną bez plagiatów, swoją gotową pracę licencjacką na adres meilowy promotora i… czarna dziura, do wspomnianego dnia cisza, a było to 15 października… Planowane studia magisterskie w innej placówce diabli wzięli… To tylko okazało się połową problemu, wobec konieczności dalszych, nieplanowanych opłat za studia i niezrozumiałego wydłużenia ich trwania o kolejne pół roku. „Nie musi Pan chodzić już na zajęcia, tylko regularnie wnosić opłaty” – znowu wzmiankowana panienka z dziekanatu. Pan mgr Paweł Pajorski w rozmowie telefonicznej ze mną, uzasadniał dodatkowe opłaty za siódmy semestr „decyzjami pokontrolnymi Polskiej Komisji Akredytacyjnej”, która podobno „zarzuciła szkole hibernowanie studentów ponad miarę”. Zadzwoniłem czym prędzej do PKA, celem weryfikacji tego uzasadnienia i reprezentujący szanowną komisję Pan senator Marek Rocki (PO), zrobił zdziwioną minę twierdząc, że PKA nie ma nawet takich uprawnień, aby coś takiego sugerować, a co dopiero wymyślić. Ustosunkował się jednak do mojego pytania na piśmie i oto co odpowiedział: „Panie Redaktorze, Uczelnia (a ściślej Wydział nauk Społeczno-Prawnych) była oceniana w 2010 i dostała ocenę warunkową, co oznaczało powtórną ocenę w 2011, gdy skończyło się to oceną pozytywną. Zastrzeżenia dotyczyły minimum kadrowego, koncepcji kształcenia, bazy dydaktycznej, biblioteki, naruszenia ustawy (z powodu braku studentów w Senacie). Tak więc nie było mowy o sprawach, o jakich rozmawialiśmy”. A rozwijając tę korespondencję: „Kontrola została przeprowadzona na podstawie postanowienia Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego Nr 45/ KSzW/2010 z dnia 18 listopada 2010 r. • Uczelnia działa na podstawie Statutu z dnia 29 sierpnia 2005 r. niedostosowanego do przepisów ustawy – Prawo o szkolnictwie wyższym; • dziekan Wydziału Nauk Społeczno-Prawnych nie spełniał warunków określonych w § 11 ust. 4 Statutu, tj. nie posiadał stopnia naukowego doktora; • skład Senatu nie jest zgodny ze składem określonym w § 16 ust. 3 Statutu oraz nie odpowiada wymaganiom art. 61 ust. 3 ustawy – Prawo o szkolnictwie wyższym; • dokumenty w aktach osobowych nie są numerowane, co jest niezgodne z § 6 pkt 3 Rozporządzenia Ministra Pracy i Polityki Socjalnej z dnia 28 maja 1996 r. w sprawie zakresu prowadzenia przez pracodawców dokumentacji w sprawach związanych ze stosunkiem pracy oraz sposobu prowadzenia akt osobowych pracowników; • wydawane dyplomy nie są opatrzone pieczęcią do tłoczenia w papierze, co jest niezgodne z pkt. 7 opisu dyplomu zdefiniowanego w rozporządzeniu Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego z dnia 19 grudnia 2008 r. w sprawie rodzajów tytułów zawodowych nadawanych absolwentom studiów i wzorów dyplomów oraz świadectw wydawanych przez uczelnie; • pomiędzy nazwami przedmiotów w suplemencie do dyplomu i kartach egzaminacyjnych istnieją różnice; • opłaty za wydanie indeksu, za wydanie duplikatu indeksu i legitymacji studenckiej są wyższe niż dopuszczalne w § 20 rozporządzenia Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego z dnia 2 listopada 2006 r. w sprawie dokumentacji przebiegu studiów; • Rektor uczelni nie przedstawił Ministrowi Nauki i Szkolnictwa Wyższego sprawozdania z działalności uczelni wraz z informacją dotyczącą obsady kadrowej na prowadzonych kierunkach studiów wymaganego na podstawie art. 35 ust.1 ustawy – Prawo o szkolnictwie wyższym; • umowa z Zespołem Szkół Zawodowych nr 1 w Krakowie na wynajem auli, sali gimnastycznej oraz sal lekcyjnych została zawarta do dnia 31.08.2011 r., tj. nie obejmowała całego roku akademickiego, który trwa do 30.09.2011 r.” O tym, że jest kontrola z PKA wiedzieli wszyscy chodzący na zajęcia, czyli wyjątkowo większość, bo zorganizowano wielki spęd frekwencyjny pod groźbą nie zaliczenia kolejnych egzaminów, za ostentacyjną absencję. Panika w szkole była wielka, stąd docho- 40 dziło do sytuacji komicznych, gdy np. przedstawiciel PKA, zadał słuchaczom na wizytowanych zajęciach proste pytanie: „Kto jest rektorem uczelni?” Zaległa martwa cisza i nerwowe oglądanie sznurówek w butach lub sufitu. Studenci przez dłuższą chwilę spoglądali, oszołomieni skalą trudności pytania na tego, kto je zadał, aż w końcu jeden z bystrzejszych, dobrze znający techniki korzystania ze ściąg, zajrzał konspiracyjnie do indeksu i odczytał imię i nazwisko z pierwszej z brzegu, widniejącej tam pieczątki. Trafił… Znam całą masę związanych z tą kontrolą barwnych anegdot, ale ramy objętościowe pierwszego opracowania nie pozwalają mi w tym artykule ich zaprezentować, sądzę, że będzie na to miejsce w kolejnych. (Ten artykuł traktuję wyłącznie jako uderzenie w stół). Przez ostatnie trzy lata słyszałem wiele podobnych dowcipów. Zresztą generalnie nie są zabawne, tylko raczej smutne w swoim kontekście, ponieważ obrazują małą skuteczność PKA w rzetelnym ocenianiu takich szkół. Całe szczęście, światowe rankingi są bardziej transparentne niż kontrole PKA a tym samym bardziej przyjazne polskiemu studentowi. I chyba uczciwsze, bo o wynikach kontroli, nikt studentów nie raczył powiadomić (sprawę w Apeironie, co zrozumiałe, utajniano) a to się chyba im należało? Otrzymanie oceny warunkowej nie przeszkodziło także w dofinansowaniu uczelni przez Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego za 2010 rok. Rozumiem, że na podstawie art. 94 ust. 4 ustawy z dnia 27 lipca 2005 r. – Prawo o szkolnictwie wyższym (Dz.U. z 2012 r., poz. 572, z późn. zm.) uczelnie niepubliczne otrzymują dotacje na pomoc materialną dla studentów i doktorantów, tj. na stypendia socjalne, stypendia specjalne dla osób niepełnosprawnych, stypendia rektora dla najlepszych studentów, stypendia dla najlepszych doktorantów oraz na zapomogi, ale jak na taką małą uczelnię i poziom jej funkcjonowania ocenionego przez PKA warunkowo, kwoty jednak są spore. Wysokość dotacji na pomoc materialną dla studentów i doktorantów w latach 2010–2012 dla Wyższej Szkoły Bezpieczeństwa Publicznego i Indywidualnego „Apeiron” w Krakowie wynosiła: • w 2010 r. – 54,4 tys. zł, • w 2011 r. – 55,7 tys. zł, • w 2012 r. – 242,7 tys. zł (plan dotacji wg stanu na dzień 8 listopada 2012 r.)13. I na koniec rozdziału, żeby pozbierać dygresje i zakończyć główny wątek. Wkrótce okazało się, że wspominany promotor – dr G., zakończył swoją przygodę z Apeironem wcześniej, nim doszło do omawianych wydarzeń. Wiedział o tym doskonale Pan mgr Paweł Pajorski, opowiadając młodemu człowiekowi bajki o sugestiach PKA w dniu 15 października, uzasadniając mało finezyjnie nadprogramowy drenaż studenckiej kieszeni. Potwierdził to sam dr G. w korespondencji mailowej ze mną w dniu 19.11.12. Cytuję: „W odpowiedzi na Pana zapytanie informuję, iż od 30.09.2012 r., nie jestem zatrudniony w WSBP APEIRON. Nadto wyjaśniam, iż kwestia zakończenia współpracy była uzasadniona w rozmowie telefonicznej rzekomo likwidacją (brakiem uruchomienia) jednego z kierunków WSBP Apeiron. Pozdrawiam G.” Na pisemne zapytanie studenta w dniu 21.10/2012 o podstawę prawną opłat za 7. semestr, pan rektor Piwowarski nie raczył odpowiedzieć... Dobrzy znajomi UOKiK, czyli kodeks Bushido w praktyce Mam w posiadaniu kilka decyzji Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, niezbyt okrutnych w swym wymiarze kar, ale czytelnie obrazujących ciągłość działań budzących kontrowersje i małą transparentność usług edukacyjnych Państwa Piwowarskich. Nasi edukatorzy oczywiście zdają się tym absolutnie nie zrażać i niewiele sobie z tego robią. Karawana edukacyjna wolno, ale konsekwentnie porusza się do przodu. Zacytuję tutaj jedną wybraną decyzję z UOKiK (przepraszam, że dość długą), żeby zobrazować, że różnice między prezentowaną jako własny system wartości dr Juliusza Piwowarskiego – etyką dalekiego wschodu, wbijaną w głowy swoich studentów, a jej stanem faktycznym w europejskich realiach (mówię oczywiście o wykładach), są w mojej opinii znacząco rozbieżne. Prezentowana decyzja pokazuje także, jaką benedyktyńską pracę trzeba wykonać, aby odnaleźć się w gąszczu szkół i placówek założonych i administrowanych przez „byłego szkoleniowca antyterrorystów”. „Prezes UOKiK Delegatura w Krakowie, Kraków, dn. 13 grudnia 2006 r. Decyzja nr RKR – 49 /2006 – w imieniu Prezesa Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów – nakłada się na przedsiębiorcę Juliusza Piwowarskiego zamieszkałego w (adres domowy na wsi podkra- kowskiej utajniamy – red.) prowadzącego działalność gospodarczą pod nazwą Wyższa Szkoła Bezpieczeństwa Publicznego i Indywidualnego „Apeiron”, Centrum Edukacji „Orion – Bodyguard”, „Alfa”, karę pieniężną w wysokości 3859,80 zł (słownie: trzy tysiące osiemset pięćdziesiąt dziewięć zł i osiemdziesiąt gr) co stanowi równowartość 1000 euro, za nieudzielanie informacji oraz za udzielenie nieprawdziwych i wprowadzających w błąd informacji, żądanych na podstawie art. 45 ww. ustawy w postępowaniu wyjaśniającym prowadzonym pod sygn. RKR-6-65/06/JL. Uzasadnienie. Do Prezesa Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów – Delegatura w Krakowie wpłynęła skarga konsumencka dotycząca rozpowszechniania na terenie Krakowa ogłoszeń o treści: „Średnie wykształcenie w 1 rok + matura, szybko, bezstresowo, solidnie, Państwowe Egzaminy (minimum programowe LO), zajęcia w systemie zaocznym”. Na ulotce podany został adres: Kraków, ul. Topolowa 13 oraz numery telefonów: 12/294-13-44, 294-14-11, 601-479-118 oraz strona internetowa www.edukacjabezgranic.pl Na podstawie podanych telefonów oraz informacji uzyskanych w Kuratorium Oświaty w Krakowie ustalono, że oferującym uzyskanie średniego wykształcenia w rok jest Centrum „Orion” mieszczące się w Krakowie przy ul. Topolowej 13. Pod wskazanym na ulotce adresem internetowym znajdowały się natomiast informacje o Wyższej Szkole Bezpieczeństwa Publicznego i Indywidualnego „APEIRON”, której założycielem jest dr Juliusz Piwowarski oraz Szkole Detektywów i Pracowników Ochrony „Bodyguard”, której założycielem jest Barbara Piwowarska. Ustawa z dnia 7 września 1991 r. o systemie oświaty (tj. Dz.U. 2004 r. nr 256, poz. 2572 ze zm.) nie przewiduje możliwości uzyskania średniego wykształcenia w rok, uprawniającego ponadto do zdawania egzaminu maturalnego. W związku z tym zaszło podejrzenie, iż ogłoszenia reklamowe, stosowane przez Centrum „ORION”, mogą stanowić wprowadzającą w błąd reklamę. Z uwagi na brak szczegółowych informacji o ofercie programowej Centrum „Orion”, mających związek z przedmiotową reklamą, oraz brak informacji o formie prawnej tego podmiotu, wszczęto w dniu 19 września 2006 r. postępowanie wyjaśniające mające na celu wstępne ustalenie, czy działania 41 Centrum „Orion”, w zakresie stosowania reklamy o treści „Średnie wykształcenie w 1 rok + matura” nie stanowią naruszenia uzasadniającego wszczęcie postępowania w sprawie zakazu stosowania praktyk naruszających zbiorowe interesy konsumentów. (…) W dniu 29.09.2006 r. do Delegatury Urzędu wpłynęło pismo pana Juliusza Piwowarskiego, podającego adres ul. Krupnicza 3/2 w Krakowie, informujące, iż zgodnie z aktualnym stanem Centrum „Orion” nie prowadzi działalności, gdyż jej zaprzestało z dniem 30.10.2005 r. Wobec faktu, iż w dodatku krakowskim Gazety Wyborczej, w dniu 29 września i 2 października bieżącego roku, ukazały się ogłoszenia o następującej treści: • „Bodyguard Policealna Szkoła Ochrony Studium Ratownictwa Medycznego uprawnienia publiczne wpisowe 50 zł ŚREDNIE w 1 rok! ORION Kraków, ul. Krupnicza 3 tel. 12-422-30- 68, 607-363-436” • „ORION! Licea zaoczne dla dorosłych. Uprawnienia publiczne. Semestr gratis! Zapisy: Kraków, ul. Krupnicza 3/2, tel. 12-422-30-68, 607-363-436”, wskazujące, że Centrum „ORION” jednak funkcjonuje i jednocześnie ma związek ze Szkołą „Bodyguard”, poczynione zostały następujące ustalenia: 1. Pod adresem ul. Krupnicza 3/2, gdzie według ogłoszeń prasowych przyjmowane są zapisy do liceum zaocznego, mieści się Wyższa Szkoła Bezpieczeństwa Publicznego i Indywidualnego Apeiron. W Szkole tej udziela się informacji o kursach przygotowujących do matury, organizowanych przez Centrum Orion. Na miejscu znajdują się również ulotki o następującej treści: „ŚREDNIE wykształcenie w 1 ROK + matura › Szybko › Bezstresowo › Solidnie › Państwowe Egzaminy (minimum programowe LO) › zajęcia w systemie zaocznym PRZYJDŹ TERAZ Kraków, ul. Krupnicza 3/2 tel. 12/42230-68, 421-67-25 www.srednie.pl”. Strona internetowa www.srednie.pl zawiera informację „Średnie w 1 rok możesz się załapać”, wykaz kierunków w Szkole policealnej oraz adres internetowy www.edukacjabezgranic.pl . Ten adres internetowy to strona Szkoły Apeiron oraz Bodyguard. 2. Uzyskano z Wydawnictwa Agora S.A. ul. Szewska 5 w Krakowie kopię faktury nr FA/0432/11816/06/KR z dnia 7 września 2006 r. za ogłoszenia prasowe ukazujące się w dodatku krakowskim Gazety Wyborczej (o których mowa powyżej) wystawioną dla podmiotu działającego pod nazwą Centrum Edukacji Orion Bodyguard s.c. (adres właściciela ten sam – przypisek redakcji). 3. Uzyskano zaświadczenie z Ewidencji Działalności Gospodarczej prowadzonej przez Wójta Gminy Liszki (znak: SA.6414-238-1359/99/06) o zarejestrowanej pod nr 1359/99 działalności gospodarczej zgłoszonej przez Juliusza Piwowarskiego, prowadzonej pod nazwą: 1. Wyższa Szkoła Bezpieczeństwa Publicznego i Indywidualnego „Apeiron” 2. Centrum Edukacji „Orion-Bodyguard” 3. „Alfa”. Jako adres zamieszkania i zakładu głównego przedsiębiorcy wskazano (adres ten sam jak wyżej – przypisek redakcji). Dodatkowych adresów działalności podano 12, z czego 2 w Krakowie przy ul. Topolowej 13 i 22. Wpis przedsiębiorcy został dokonany 27.12.1999 r. i jest on nadal aktualny. Pismem z dnia 20.10.2006 r. (znak: RKR-6-65/06/JL-9/06) wezwano Juliusza Piwowarskiego prowadzącego działalność gospodarczą m.in. pod nazwą Centrum Edukacji „Orion-Bodyguard” do doręczenia aktualnej oferty programowej szkoleń/kursów organizowanych przez Centrum „Orion”, regulaminów kształcenia oraz wzorów umów zawieranych ze słuchaczami oraz wszelkich informacji i ulotek, które zawierają ofertę Centrum, i które są udostępniane zainteresowanym uczestnictwem w szkoleniach/ /kursach. Z uwagi na to, że Juliusz Piwowarski pod jednym numerem w ewidencji działalności gospodarczej prowadzi trzy rodzaje działalności gospodarczej i z braku wiedzy, w ramach której z nich, prowadzi kursy przygotowujące do matury, wezwano również do doręczenia regulaminów kształcenia i wzorów umów zawieranych ze słuchaczami Szkoły Detektywów i Pracowników Ochrony „Bodyguard” oraz ze studentami Wyższej Szkoły Bezpieczeństwa Publicznego i Indywidualnego „Apeiron”. Jednocześnie, w dniu 20.10.2006 r., postanowieniem nr RKR – 294/2006 r. wszczęto postępowanie w sprawie nałożenia kary pieniężnej na przedsiębiorcę Juliusza Piwowarskiego na nieudzielanie oraz udzielenie nieprawdziwych i wprowadzających w błąd informacji, żądanych przez Prezesa Urzędu na podstawie art. 45 ustawy o ochronie konkurencji i konsumentów. W piśmie tym J. Piwowarski podniósł, że informacja o zaprzestaniu dzia- łalności przez Centrum „Orion” była zgodna ze stanem faktycznym. Centrum „Orion” zaprzestało bowiem działalności w dniu 31.10.2005 r. – na dowód czego została przedłożona kserokopia Formularza NIP-3 złożona w Pierwszym Urzędzie Skarbowym w Krakowie. Obecnie działalność edukacyjną – w tym samym obszarze co Centrum „Orion” – prowadzą wspólnie przedsiębiorcy Barbara Piwowarska i Juliusz Piwowarski w formie spółki cywilnej, pod nazwą Centrum Edukacji „Orion-Bodyguard”. Juliusz Piwowarski potwierdził, iż przedmiotowe ogłoszenia prasowe zamieszczone w Gazecie Wyborczej w dniach 29 września i 2 października, zostały zamieszczone przez Centrum Edukacji „Orion-Bodyguard” s.c. oraz, że pod adresem ul. Krupnicza 3/2, gdzie mieści się Szkoła Wyższa „Apeiron”, udziela się informacji o kursach przygotowujących do matury organizowanych przez Centrum Edukacji „Orion-Bodyguard” s.c. W tym miejscu należy wskazać, iż organ antymonopolowy wszczął w dniu 13.11.2006 r. postępowanie w sprawie stosowania przez przedsiębiorców Barbarę Piwowarską i Juliusza Piwowarskiego prowadzących wspólnie działalność gospodarczą pod nazwą Centrum Edukacji Orion-Bodyguard s.c. z siedzibą w (…), praktyk naruszających zbiorowe interesy konsumentów, polegających na stosowaniu nieuczciwej i wprowadzającej w błąd reklamy (…) Organ antymonopolowy uznał, że Juliusz Piwowarski udzielając organowi antymonopolowemu informacji o zaprzestaniu działalności przez Centrum „ORION”, nie dopełnił obowiązku wynikającego z art. 45 ustawy, a tym samym naraził się na sankcje z art. 101 ust. 2 pkt 2 ustawy. I tak: Juliusz Piwowarski udzielił informacji nieprawdziwych, w ten sposób, że wskazał, iż Centrum „Orion” zaprzestało działalności gospodarczej, wiedząc, że działa ono obecnie pod inną nazwą i jest nadal prowadzone przez niego, jako przedsiębiorcę. Informacja ta jest w pewnym zakresie zgodna z prawdą (bo taka nazwa działalności gospodarczej już nie funkcjonuje), ale biorąc pod uwagę, że Juliusz Piwowarski ograniczył się do udzielenia jedynie bardzo wąskiego zakresu posiadanych przez siebie informacji, oznacza to, iż tym samym nie udzielił informacji pełnej, rzetelnej – a przez to prawdziwej, tj. zgodnej z rzeczywistym stanem (…). Juliusz Piwowarski nie udzielił żądanych na podstawie art. 45 ustawy informacji, zarówno w postępowaniu wyjaśniającym, jak też i po wszczęciu postępowania w sprawie nałożenia kary, gdyż nie doręczył: • zaświadczenia o wpisie do Ewidencji Działalności Gospodarczej, • aktualnej oferty programowej szkoleń/kursów, • regulaminów kształcenia oraz wzorów umów zawieranych z uczestnikami kursów. • wszelkich informacji pisemnych i ulotek reklamowych, które zawierają ofertę kursów. (…)” Tyle jednego, wybranego przykładu – inne decyzje są do pobrania na witrynie UOKiK. Ze swej strony polecam kolejną, stosunkowo aktualną decyzję, RKR nr 2/2012 z dnia 24 lutego 2012 roku, dotyczącą szeroko rozumianego czesnego i godzącego w interes konsumentów niezgodnego z prawem naliczania opłat za studia. Proponuję ją odnaleźć i przestudiować, szczególnie studentom Apeirona. Trochę im to rozjaśni w głowach. Bezpieczeństwo studentów „bezpieczeństwa” Wiedzę na temat Apeirona, po rozmowach ze studentami i absolwentami uczelni, nie jest trudno mi zdobyć. Mają one wiele płaszczyzn wspólnych, pozwalających na wyciągnięcie właściwych wniosków dla badacza zjawiska, ale w tym artykule nie będę się wszystkimi, znanymi mi wątkami zajmował, z uwagi na ich obszerność i konieczność drobiazgowej weryfikacji i dokumentowania materiału źródłowego. 42 Osoby, które chcą poszerzyć swoją wiedzę w tej materii i poczytać o tym, co żacy sądzą o swojej szkole, odsyłam na jej fora internetowe np. na portalu „gazety”. Z małą wszakże radą. Proponuję nie czytać wpisów pozytywnych, bo są nadawane z tego samego w większości przypadków adresu IP, podpisywane przez jakiegoś Manofagiusa, z którym walczy reszta piszących, a który broni (podobno bezinteresownie) jak lew uczelni – jej poziomu kształcenia, walorów kadry dydaktycznej, decyzji, zasadności rozwiązań finansowych itp. Niestety, jest to syzyfowy wysiłek, ponieważ dziewięćdziesiąt dziewięć procent pozostałych użytkowników forum, jest odmiennego zdania w temacie swojej oceny edukacji w Apeironie. Czasami odnosi się wrażenie, że „Manofagius” traktuje swoich adwersarzy jako osoby mało inteligentne albo ma strasznie wysoko podniesioną własną samoocenę. Sądząc po jego wpisach, w obu przypadkach fakty są inne. Propaganda obrońcy uczelni realizowana jest siermiężnie, wskazując na niskie walory intelektualne i zerowe oczytanie piszącego, co moim zdaniem, absolutnie nie wskazuje (jak są przekonani zabierający tam głos studenci), na jakiegoś członka rodziny Państwa Piwowarskich. Nick „Manofagius”, w mojej opinii, może także skrywać jakiegoś absolwenta – prymusa, w systemie barterowym odpracowującego studia. Forum rozpoczyna się zachęcającym autoreklamowym wpisem Pana Jacka Piwowarskiego, który zachwala wszystkim zainteresowanym, w podobnej manierze jak nestor rodu, swoją rodzinną uczelnię, wyraźnie inspirując się malarstwem Salwadora D., gdy odpowiada na pierwsze zadane pytanie: „Uprawnienia uzyskiwane na naszej Uczelni przyciągają wielu policjantów, wojskowych, celników i innych pracowników służb mundurowych na studia. Absolwenci naszej Uczelni dostają się bez problemu na studia II-go stopnia na Akademię Obrony Narodowej. (…) Wkrótce jednak wycofuje się imiennie z forum, bo zaczyna być gorąco – głos zaczynają zabierać zniesmaczeni studenci z Apeirona, wskazując na różnice w deklaracjach Pana Jacka a dotkniętym przez nich empirycznie, zgoła odmiennym stanem faktycznym. Pan Jacek wycofuje się więc rakiem, „podaje tyły” i oficjalnie znika z forum, a w jego miejscu pojawia się jako obrońca słusznej sprawy anonimowy M. z uczelni, który stara się nieudolnie rozmywać zarzu- ty. Nie rozwijam tego, bo każdy zainteresowany tym wątkiem, może go sobie znaleźć w wyszukiwarce i skonfrontować, wyciągając własne wnioski. Tutaj przytaczam tylko trzy przykłady z brzegu, celem zobrazowania zjawiska: Gość „Polecasz? A ja wręcz przeciwnie!!!!! Ta szkoła naciąga studentów na kasę jak tylko może. Jak płacisz im za wszystko co zażądają to jest ok a jak sie postawisz to ci robią problemy. Ta szkoła kosztowała mnie 4 tys. samych ich „dodatkowych” opłat. W dodatku wymyślają obozy „niby zaliczeniowe” co mija się z celem (płacisz 400 zł za 3 dni obozu po czym po 2 wracasz). Obsługa sekretariatu do bani nie mówiąc o bezczelnej pani Kanclerz która bardzo często podnosi głos na studentów. Przez cały okres tych studiów nie spotkało mnie nic przyjemnego ze strony tej uczelni! Uważajcie na nich! Jeżeli się zdecydujecie na tą uczelnię to przygotujcie się na płacenie im haraczy!!!!!!!” MARTA „widzę ze nie tylko ja mam złą opinię o tej uczelni. kiedy wypadł wyjazd na obóz, akurat byłam w ciąży. Nie musiałam na niego jechać bo zostałam z tego zwolniona ale i tak musiałam za niego zapłacić. Mało tego, kazali mi przesłać pieniądze przekazem pocztowym na adres szkoły – pytanie do czyjej kieszeni trafiły?????? mało tego. Po porodzie ciężko mi było pogodzić studia z opieką nad dzieckiem więc przeciągała mi się obrona. Spóźniłam się tydzień z oddaniem pracy dyplomowej i finał był taki, że kazali mi powtarzać semestr + dodatkowe opłaty :( to jest chore. Moja koleżanka na innej uczelni też prywatnej nie miała obowiązku płacić za obozy, poza tym skończyła studia w czerwcu i broniła się dopiero w marcu i za ten okres nie płaciła czesnego ani nie skreślili jej z listy studentów. Szkoda, że nie informują na Apeironie wcześniej o konsekwencjach finansowych – jakbym wiedziała wcześniej co mnie czeka, to na pewno zdecydowałabym się na inną uczelnię!” Studentka Z przykrością muszę stwierdzić ze ta uczelnia bardzo mnie zawiodła. Zdałam wszystkie egzaminy została mi sama tylko obrona ale została ona przesunięta na marzec. Oczywiście składałam takowe pismo i wszystko było ok. Nagle dostaję pismo, że skreślili mnie z listy i mam zapłacić za ponow- 43 ny wpis, za termin obrony i powtarzać cały semestr. Mam też żal do promotora, który pozwalał się kontaktować tylko mailem na którego nawet miesiąc odpowiadał, nie mówiąc o poprawianiu mojej pracy. Jak się wszystko wydało, to przekazał mnie komuś innemu a mnie kazali powtarzać semestr. Teraz żałuję bo ta uczelnia to najgorzej ulokowane pieniądze w moim życiu. Mogłam wybrać WYŻSZĄ SZKOŁĘ HANDLOWĄ W KIELCACH bo mają tam ten sam kierunek a co najważniejsze lepsze podejście do studenta i tańsze czesne (NIE PŁACI SIĘ PRZEZ OKRES 3 MIESIĘCY WAKACJI NIE TAK JAK NA APEIRONIE) Teraz jestem w kropce bo nie dość że za semestr mam zapłacić ponad 2 tys. to jeszcze 500 zł za ponowny wpis i 600 zł za obronę. Ogólnie wychodzi ponad 3 tysiące, żeby skończyć tą uczelnię. To jest chore poza tym nie stać mnie na to. I co mi zostaje? Te 3 lata studiów to strata pieniędzy bo zostaję bez wykształcenia. Poza tym nie jestem jedyna która jest w takiej samej sytuacji. Ten kto nie miał problemów na tej uczelni to miał farta ja niestety źle trafiłam14. Generalnie, 100 procent moich respondentów, z którymi się spotkałem osobiście, (a od 3 lat mam bardzo dobry wgląd w sytuację w Apeironie, widzianą oczami studentów) złorzeczy Państwu Piwowarskim i samą uczelnię oraz sytuację tam panującą, ocenia wyłącznie za pomocą jednoznacznie negatywnych not, potwierdzając tym samym międzynarodowe oceny jakości nauczania. Spowodowane widoczną niechęcią określenia typu „dałem się nabrać”, „wykiwali mnie”, „jedna wielka ściema”, to tylko te delikatne, bardzo selektywnie wybrane, nadające się do przytoczenia w naszym czasopiśmie. Do tematów, na które moi rozmówcy reagują niezmiennie nerwowo, wylewając żale, należą dziwne płatności za studia, koszta i poziom obozów szkoleniowych (zarówno merytoryczny jak i w kontekście warunków lokalowych, wiktu i konieczności zakupu sprzętu do ćwiczeń – któremu poświęcone jest osobne forum) ciągłe zmiany kadry dydaktycznej, niski poziom wykładów i nieuzasadnione okienka w zajęciach, tematy zajęć oderwane szczególnie od zainteresowań w służbach mundurowych i zmieniające się bez wyjaśnienia na przestrzeni lat oraz marne perspektywy zawodowe po wybitnie mało prestiżowej szkole. Widoczną przyjemność sprawia im tylko niczym nieograniczona krytyka Państwa Piwowarskich. Zastanawiające jest jednak to, że pomimo iż forum to żyje już 3 lata, niektórzy nie wyciągają z tego należnych wniosków, nie weryfikują informacji tam podanych i zapisują się do Apeirona, mając np. możliwości alternatywnego studiowania na miejscu w innych uczelniach krakowskich, gdzie poziom jak i prestiż szkół jest zdecydowanie wyższy i, co ciekawe, czesne jest niższe niż w Apeironie. Skąd się więc bierze ten masochizm edukacyjny słuchaczy Apeirona? Nawet nie dopuszczam myśli, że może się tak dziać ze strachu przed rzetelną nauką? Pewien mój znajomy student, nazwijmy go M., przy okazji dłuższej rozmowy, nawiązał ironicznie do swojej inauguracji roku akademickiego, który, nomen omen, odbył się w Teatrze „Groteska” w Krakowie, komentując nazwę teatru jako doskonały synonim oceny poziomu studiów w tej, już owianej złą sławą, uczelni. Anegdota stała się na tyle znaną w środowisku studenckim, że tego błędu wizerunkowego Państwo Piwowarscy po raz kolejny nie popełnili. Tegoroczna inauguracja, odbyła się z pełnym przepychem po sąsiedzku w Teatrze „Bagatela”. Co jeszcze jest przedmiotem żartów uczelnianych? Oczywiście osoba Pani kanclerz, która na stronach szkoły opisuje swoje doświadczenia zawodowe: „W kształtowaniu systemu funkcjonowania tejże Policealnej Szkoły, bardzo pomocna była wcześniejsza styczność z wysokimi standardami unijnymi, poprzez czteroletni okres praktyki zawodowej w biurach niemieckich (Frankfurt).15 Komentarze do tego są zgoła inne, bo śladowy poziom znajomości języka niemieckiego w wydaniu Pani kanclerz wykluczał, zdaniem moich rozmówców, jakiekolwiek inne prace na terenie Frankfurtu niż fizyczne, o niskim stopniu skomplikowania, choć pewnie rzeczywiście wykonywane według wysokich standardów unijnych. Ale to mogą być tylko kolejne złośliwości studenckie. Przy okazji zwracam uwagę, że przypadkiem to właśnie w pobliżu Frankfurtu, mąż ogłosił się „mistrzem świata”. Teoria spiskowa? Może? Końca nie widać, czyli CDN… Obawiam się na koniec, że uczciwe przyznanie się w CV, że ktoś pobierał nauki w Apeironie, może przynieść skutek wręcz odwrotny, na co zwracam prewencyjnie uwagę z kolei tym mundurowym, którzy postanowili „poprawić” sobie wykształcenie, będąc już w wojsku albo w policji i płacili rodzinie P. za „na- ukę”. W kontekście tego, czego się dowiedziałem i już tu napisałem, i czego się dowiedziałem, tylko jeszcze nie przelałem na papier, bo cały czas weryfikuję nadmiar informacji, pokazywanie dokumentów tej szkoły może być w pewnych kręgach, cytując Liroya, sporym obciachem… Opinia niejakiej Chylińskiej o nauczycielach, też wydaje się nie pozbawiona racji, w kontekście traumatycznych przeżyć, jakimi dla studentów mogły być praktyczne obcowania z nauką w wydaniu familii Piwowarskich, ale proces rozwoju i ekspansji oświatowej szkoły już się zaczął i zdaje się iść niepowstrzymanym marszem, jak Armia Czerwona w 1944 roku. Kolejne już pokolenie Piwowarskich, jest wprzęgane w rodzinną machinę edukacyjną, błyskawicznie rozwijając się naukowo a na niektórych stronach internetowych nazwa „Wyższa Szkoła Apeiron”, bywa już zastępowana (np. na zumi.pl) nazwą „Akademia Apeiron”. Kierunek został więc jasno określony, a wariant realizacyjny, przy dotychczasowej stalowej konsekwencji i nadaktywności kształceniowej Państwa Piwowarskich, pozostaje tylko kwestią czasu. Proszę pamiętać, że prorokowałem to jako pierwszy! Wcześniejsze sugestie, odnośnie możliwości dalszego kontynuowania nauki w bratnich Koszycach, celem uzyskania tam tytułu magistra, stają się powoli oficjalną propozycją dla słuchaczy i absolwentów. Na pewno znajdą się na to chętni. Turystyka edukacyjna na Słowację, może być wkrótce atrakcyjną alternatywą „edukacji bez granic”, wobec merytorycznie wyższego poziomu krajowych ośrodków. I na koniec tego artykułu jedna uwaga. Wszyscy studenci to osoby dorosłe, świadome, niech więc ponoszą konsekwencje swoich wyborów. Ten cykl nie jest przeznaczony dla tych, którzy już wybrali szkołę, bo nabrali się na ciemne okulary i duży pistolet z reklamy (i teraz piszą rozżaleni i rozczarowani na forach, albo „piorą papiery” na kolejnych studiach magisterskich, celem zakamuflowania w CV tego trzyletniego epizodu), tylko dedykowany tym, którzy z tytułu uruchamiania szarych komórek, będą mieli uzasadnione wątpliwości w swoich przyszłych wyborach. Cdn. PS. Wiadomość z ostatniej chwili: kolejny dziekan Wydziału Nauk Społeczno-Prawnych, Pan doktor H., zrezygnował z dniem 26 listopada 2012 roku z tej zaszczytnej funkcji. Kto teraz będzie następną twarzą rodzinnej edukacji bez granic? PODZIĘKOWANIE dla Jego Magnificencji Rektora Wyższej Szkoły Bezpieczeństwa Publicznego i Indywidualnego „APEIRON” w Krakowie dr Juliusz Piwowarski za objęcie Patronatu nad II edycją konkursów dla studentów pod nazwą „FAŁSZERSTWOM STOP” oraz dla pracowników naukowych i doktorantów pod nazwą „NAUKA PRZECIW FAŁSZERSTWOM” Serdecznie dziękuję za wsparcie działań Fundacji w popularyzacji idei przeciwdziałania fałszerstwom Jerzy Strzeżek Prezes Zarządu Fundacji „Ubi societas, ibi ius” Warszawa, luty 2012 r. 44 1 http://www.apeiron.edu.pl/uczelnia/o-uczelni/misja-wizja-cel (aktualizacja 9.11.2012 r.) 2 http://www.apeiron.edu.pl (aktualizacja 9.11.2012 r.) 3 http://www.apeiron.edu.pl/rekrutacja/2-dyplomy-jedno-czesne (aktualizacja 9.11.2012 r.) 4 Tamże (aktualizacja 20.11.2012 r.) 5 http://www.apeiron.edu.pl/rekrutacja/2-dyplomy-jedno-czesne (aktualizacja 9.11.2012 r.) 6 http://www.apeiron.edu.pl/uczelnia/struktura-uczelni/wladze/rektor-zalozyciel (aktualizacja 9.11.2012 r.) 7 Korespondencja mailowa z dnia 28.10.2012 r.) 8 http://www.apeiron.edu.pl/uczelnia/struktura-uczelni/wladze/rektor-zalozyciel (aktualizacja 9.12.2012 r.) 9 http://www.apeiron.edu.pl/uczelnia/struktura-uczelni/wladze/rektor-zalozyciel (aktualizacja 9.11.2012 r.) 10 http://www.apeiron.edu.pl/uczelnia/o-uczelni/geneza (aktualizacja 9.12.2012 r.) 11 http://www.apeiron.edu.pl/uczelnia/struktura-uczelni/wladze/rektor-zalozyciel (aktualizacja 9.12.2012 r.) 12 http://www.allstylekarate.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=66&Itemid=2 (aktualizacja 9.12.2012 r.) 13 Informacje uzyskane od rzecznika prasowego MNiSW Pana Kamila Melcera w dniu 12.11.2012 r. 14 http://forum.gazeta.pl/forum/w,245,99949096, 99949096,Wyzsza_Szkola_Bezpieczenstwa_Apeiron_w_ Krakowie.html (aktualizacja 13.11.2012 r.) 15 http://www.apeiron.edu.pl/uczelnia/struktura-uczelni/wladze/kanclerz (aktualizacja 9.12.2012 r.)