pobierz PDF - PKU Connect

Transkrypt

pobierz PDF - PKU Connect
PKUconnect
Nr 7/2016
magazyn
POZYTYWNA
KUCHNIA
OKIEM IZABELI HORKI
ŚWIĄTECZNY
ROZEJM
WPROWADZA
DOROTA DELI
PRZEPISY NA
WIELKANOCNĄ
UCZTĘ
ZDRADZA
JERZY NOGAL
EDUKACJĘ
SMAKU
POLECA
IZA GONTAREK
spis treści
W skrócie
wywiad
Pozytywna kuchnia
– rozmowa z Izabelą Horką
Felieton
Świąteczny rozejm
czy pokojowa współpraca?
– Dorota Deli
Porady
PKU i święta wielkanocne
– Kamilla Strączek
04
06
12
felieton
Edukacja smaku
– Izabela Gontarek
POrady
Zdrowie w nowym wydaniu
KLUB MILUSIŃSKICH
Poznajmy się
16
REPORTAŻ
Późno leczona fenyloketonuria
– Karolina Folgart
38
40
44
46
38
12
kuchnia
Przepisy wielkanocne
– Jerzy Nogal
Warzywa i owoce
– Jerzy Nogal
wywiad
Nieograniczona moc możliwości
– rozmowa z Justyną Sochą
i Marią Słupską
kultura
Nowe podejście do kuchni
18
FOTORELACJA
Konferencja E.S. PKU
FOTORELACJA
Spotkania PKU
49
50
26
32
18
T
Od redakcji
Wiosna. Po szarych i zimowych miesiącach nadchodzą coraz dłuższe dni. Idziemy na spacer w jeszcze
jesienno-zimowych kurtkach, ale cieszymy się, bo powietrze zaczyna pachnieć letnią beztroską.
Za chwilę wszystko się obudzi. Przed nami słoneczne miesiące z prawdziwym bogactwem smaków
i zapachów. Czekając z niecierpliwością na ten czas, postanowiliśmy przygotować dla Was kilka
wskazówek, abyście jeszcze pełniej mogli cieszyć się wiosną i świadomiej korzystać z jej uroków.
T
To, że owoce i warzywa trzeba jeść kilka razy dziennie przez okrągły rok, wiemy wszyscy, prawda? Kiedy
jednak jest najlepsza pora na jarmuż, szparagi czy
roszponkę? Tu już robią się schody. Dlatego w tym
numerze odnajdziecie specjalny dodatek: kalendarz
sezonowy. Dowiecie się z niego, kiedy i jakie dary natury zaprosić do swojej kuchni. O tym, jak je ciekawie wykorzystywać, aby odczarować dotychczasowe
posiłki, rozmawiamy z Justyną i Marią. Próbowaliście
wykorzystać w swoich przepisach miechunkę? Podsmażaliście lekko na patelni sałatę rzymską? Wiecie,
jak wybrać najlepsze mango? Odsyłamy do tekstu
Jerzego po kilka przydatnych patentów.
Przy wyborze najlepszych owoców i warzyw trzeba
kierować się sezonowością, pochodzeniem i świeżością, którą dość łatwo zweryfikować organoleptycznie. Jak mądrze wybierać pozostałe produkty
spożywcze i czy niska zawartość Phe to jedyny wyznacznik? Zapytaliśmy o to dietetyk Izabelę Horkę,
która podpowiada również, jak powinna wyglądać
Wasza dieta, jeżeli chcecie przed latem zgubić parę
kilogramów albo zupełnie odwrotnie – przybrać na
wadze.
Rozpisaliśmy się tak o wiosennej odwilży w kuchni, a przecież za chwilę święta wielkanocne i kilka
problemów do rozwiązania… Menu świąteczne? Tu
możecie być spokojni – Jerzy zadbał o Wasze podniebienia. Babka wielkanocna, zupa chrzanowa i pasztet
warzywny są idealną odpowiedzią na wielkanocną
tradycję. Odsyłamy również do tekstu dietetyk Kamilli Strączek, która podpowie Wam, jak obejść temat
suto zastawionego stołu tradycyjnymi potrawami zupełnie nie dla osób z PKU. Czy zdarza się Wam jeszcze podczas większych imprez rodzinnych słyszeć
o zjedzeniu w imię tradycji „dosłownie odrobinki” czegoś, czego Wam nie wolno? O tym, jak znaleźć w sobie siłę na kolejne zmierzenie się z takim tematem
bez rozlewu krwi i obrażonej siostry babci od strony
taty, pisze w swoim felietonie psycholog Dorota Deli.
Pięknej wiosny oraz smacznych i spokojnych świąt
wielkanocnych dla Was i Waszych bliskich!
Zespół NUTRICIA
3
w skrócie
2. urodziny PKUconnect
I jak tu nie wierzyć w magię siódemki? Właśnie oddaliśmy w Wasze ręce 7. numer „PKUconnect”, a 7 marca
obchodziliśmy 2. urodziny serwisu!
Mamy nadzieję, że naszymi codziennymi aktywnościami pomagamy Wam uwierzyć w to, że w życiu ważne jest
to, co możecie osiągnąć, a nie to, co Was ogranicza. Mimo że wokół nas wiele się zmienia, te słowa są dla nas
zawsze motywem przewodnim każdego działania, które dla Was inicjujemy.
Cieszymy się, że jesteście z nami i tworzycie z nami „PKUconnect”.
e-kartki dla wyjątkowych
Z okazji Światowego Dnia Chorób Rzadkich na stronie PKUconnect.pl
uruchomiliśmy wyjątkowe e-kartki. Użytkownicy serwisu mogli
wysyłać spersonalizowane kartki osobom, którym chcieli okazać
wdzięczność czy wsparcie lub które chcieli zmotywować
do dalszego działania!
4
Redakcja
obywatelska
graj
o „Złote pióro”
Nowy rok przyniósł zmiany na PKUconnect.pl. Bateria z Generatora Pozytywnej Energii u każdego użytkownika naładowała się do 100% pozytywnej energii,
a teraz robimy wszystko, żeby ten poziom nie spadł!
Pamiętajcie, że pracujemy na te 100% wspólnie.
Na PKUconnect.pl stworzyliśmy redakcję obywatelską. Dzięki temu każdy może współtworzyć „PKUconnect”.
Masz ciekawy pomysł na tekst, który zainteresuje innych użytkowników? Dołącz do redakcji i twórz
z nami „PKUconnect”!
Lubisz dzielić się swoimi przemyśleniami dotyczącymi PKU? Dołącz do redakcji obywatelskiej na PKUconnect.pl i weź udział w plebiscycie o „Złote pióro”!
Wystarczy dodać swój tekst do działu „Redakcja
PKUconnect” i czekać na rozstrzygnięcie konkursu.
Więcej informacji na temat plebiscytu „Złote pióro”
znajdziecie na PKUconnect.pl.
Rusza dział „Listy do redakcji”
Masz spostrzeżenia, którymi chciałbyś podzielić się na łamach magazynu? Może od dłuższego czasu chodzi
Ci po głowie pytanie i jeszcze nie poznałeś na nie odpowiedzi? Chcesz opowiedzieć naszym czytelnikom swoją historię? Napisz do nas list! Może powędrować do nas zarówno w formie wirtualnej, jak i papierowej (czyli
potrzebne będą do tego: długopis, kartka, koperta i znaczek). Postaramy się odpowiedzieć na każdy list, a te
wybrane opublikujemy na łamach naszego magazynu.
Listy w wersji wirtualnej wysyłajcie na adres:
[email protected]
Listy w wersji papierowej ślijcie na adres:
Redakcja PKUconnect
ul. Wąwozowa 8/1
02-796 Warszawa
5
wywiad
Co powinniśmy włączyć do swojej diety,
a czego unikać, aby cieszyć się zdrowiem,
pozytywną energią i dobrym samopoczuciem
podczas wiosny?
Postanowiliśmy porozmawiać o tym z dietetykiem Izabelą Horką.
6
Izabela Horka
Od 1998 roku dietetyk Wojewódzkiego Szpitala Dziecięcego w Bydgoszczy. Na pierwszy rzut oka jestem cicha
i spokojna, ale jak się mnie pozna bliżej, to można się zorientować, że jestem wulkanem energii, lubiącym pomagać
innym, szczególnie wtedy, gdy widzę tego jakieś efekty. Dla mnie nie ma rzeczy niemożliwych. Prywatnie pasjonatka
gotowania, dobrej książki, muzyki.
pozytywna kuchnia
Redakcja PKUconnect: Tematem przewodnim naszego numeru są warzywa i owoce. Wiosna zbliża
się wielkimi krokami, ku naszej uciesze za chwilę będziemy wypatrywać pierwszych nowalijek.
Dlatego nie możemy nie zapytać: co jest Pani ulubionym warzywem lub owocem?
Izabela Horka: To dobre pytanie do dietetyka, który
ma nie tylko udzielać rad pacjentom, lecz także zachęcać ich do spożywania warzyw i owoców przez
cały rok. Po zimie, która zawsze wydaje się zbyt długa, z niecierpliwością czekam na pierwsze wiosenne
promienie słońca, a z nimi – na moje ukochane nowalijki, tj. świeże ogórki, pomidory, sałatę, rzodkiewkę, zieloną pietruszkę, koperek, młody szczypiorek,
dymkę… Najbardziej kocham te prosto z ziemi. Zdałam sobie teraz sprawę, że chyba właśnie w okresie
nowalijek częściej zaglądam do rodzinnego domu
w Borach Tucholskich. Ogródek mojej mamy to bogactwo warzyw i owoców, blisko woda, las… Uch, ale
się rozmarzyłam!
Pamiętam, że na początku swojej pracy, czyli 19 lat
temu, nowalijki stanowiły bardzo wyczekiwane urozmaicenie jadłospisu, który zimą – z konieczności –
był bardzo ubogi w warzywa. W tamtym okresie nie
było nic! A teraz warzywa są przez cały rok! Jednak
te dostępne zimą nie dość, że są droższe, to jeszcze
zazwyczaj charakteryzują się znacznie gorszym smakiem.
Odpowiadając w końcu na pytanie: kocham wszystkie
warzywa i owoce, choć nie każde mogę zjeść. Staram
się postępować tak, jak zalecam pacjentom – zgodnie z najnowszą piramidą zdrowego żywienia. Według
niej warzywa i owoce należy spożywać jak najczęściej
7
wywiad
i w jak największych ilościach. Powinna to być co najmniej połowa tego, co się zjada, najlepiej w takiej proporcji: ¾ to warzywa, a ¼ to owoce.
Gdyby miała pani wyróżnić jakieś warzywa czy
owoce, które w codziennej diecie osób z PKU powinny zajmować szczególne miejsce, to co by to
było?
Jestem zwolennikiem różnorodnego asortymentu warzyw i owoców. Ważne, żeby były spożywane
w większości w postaci surowej, przynajmniej do jednego posiłku w ciągu dnia. Pamiętajmy, że mniejsze
dzieci jedzą nie tylko oczami! Wybierając warzywa
i owoce, należy pamiętać o ich zróżnicowaniu pod
8
względem organoleptycznym – smaku, zapachu,
barwy i konsystencji. Im dziecko starsze, tym większe wyzwanie stoi przed rodzicem planującym posiłek. Oczywiście należy wyróżnić kilka warzyw i owoców, przede wszystkim te, które w swoim składzie
odżywczym mają mniejszą zawartość fenyloalaniny,
oraz te, których objętościowo można zjeść więcej. To
zależy od efektu, jaki chcemy uzyskać podczas posiłku. Z owoców polecam szczególnie jabłka, bo są
dostępne przez cały rok i mają niewielką zawartość
Phe i białka, a z warzyw – w szczególności na kanapki
– rzodkiewkę, ogórka świeżego, pomidora oraz sałaty,
których na straganach jest coraz więcej.
Małe jabłko (100 g)
Phe: 12 mg
Białko: 0,4 g
Mała gruszka (100 g)
Phe: 14 mg
Białko: 0,6 g
Średnie jabłko (150 g)
Phe: 18 mg
Białko: 0,6 g
Średnia gruszka (150 g)
Phe: 21 mg
Białko: 0,9 g
Truskawki (100 g)
Phe: 24 mg
Białko: 0,7 g
Rzodkiewka (100 g)
Phe: 49 mg
Białko: 1 g
Ogórek świeży (100 g)
Phe: 23 mg
Białko: 1 g
Pomidor (100 g)
Phe: 23 mg
Białko: 0,9 g
1 kulka rzodkiewki (15 g)
Phe: 7,3 mg
Białko: 0,1 g
Średni ogórek gruntowy (35 g)
Phe: 8 mg
Białko: 0,35 g
Średni Pomidor 1 szt. (170 g)
Phe: 39 mg
Białko: 1,5 g
Sałata rzymska (370 g)
Phe: 130 mg
Białko: 3,7 g
Garść roszponki (ok. 25 g)
Phe: 17,5 mg
Białko: 0,5 g
Cała sałata masłowa (210 g)
Phe: 101,5 mg
Białko: 2,9 g
Liść sałaty rzymskiej (35 g)
Phe: 14 mg
Białko: 0,4 g
Garść rukoli (ok. 20 g)
Phe: 17,5 mg
Białko: 0,5 g
Liść radicchio (35 g)
Phe: 17,5 mg
Białko: 0,5 g
Często kupujemy produkty, które pomimo bezpiecznej zawartości Phe nie zawsze są wartościowe dla naszego zdrowia. Na co powinniśmy
zwracać uwagę podczas zakupów spożywczych?
Jakich składników należy unikać?
Jeszcze kilkadziesiąt lat temu było kilka rodzajów
pieczywa. Taki chleb wyglądał zwyczajnie i błyskawicznie czerstwiał. A dziś mamy najróżniejsze rodzaje chleba i bułek, które nie tylko są niemal wiecznie
świeże i pachnące, lecz także niezwykle puszyste
i smakowite. Te spektakularne zmiany zawdzięczamy
dodatkom ulepszającym, które są chętnie używane
w całym przemyśle, nie tylko w produkcji chleba.
Na co warto zwracać uwagę podczas zakupów:
– skład, czyli z czego produkt jest zrobiony – np. ile
owoców jest w soku owocowym itd.;
– tajemnicze barwniki, aromaty, substancje słodzące,
konserwanty, przeciwutleniacze, regulatory kwasowości, emulgatory, stabilizatory, zagęstniki i substancje żelujące, wzmacniacze smaku i zapachu… Mogłabym wymieniać jeszcze długo!
Nie wszystkie są złe, bo wiele z tych substancji jest
pochodzenia naturalnego i ma obojętny wpływ na nasze zdrowie, ale niestety niektóre dodatki do żywności – przy regularnym ich spożyciu – powodują skutki
uboczne. W ocenie wielu naukowców, lekarzy, dietetyków i ekspertów od żywienia to dzwonek alarmowy. Zapytam zatem: w jakim celu mamy spożywać
składniki tak naprawdę nam zbędne, które nie dostarczają żadnych substancji odżywczych, nie są materiałem budulcowym dla naszych mięśni i tkanek,
a mogą nam wręcz zaszkodzić? Nie dziś, nie jutro, ale
za kilka lat…
Niekiedy rodzice pytają, czy
to nie przesada i czy teraz każdy
produkt z półki sklepowej trzeba
oglądać. A ja odpowiadam,
że tak – dla zdrowia swojego
i swojej rodziny.
Jako dietetyk pragnę szerzyć u każdego świadomość
zdrowej żywności i postaw prozdrowotnych. Robię to
nie tylko w swojej pracy zawodowej, lecz także poprzez
codzienne wybieranie żywności dla swojej rodziny.
Podczas zakupów wyznaję kilka zasad: kupuję z głową, ufam tradycji, nie reaguję na hasła.
Dlaczego w diecie PKU tak ważne jest utrzymanie
odpowiednich norm kalorycznych?
Zbyt mała liczba kalorii w diecie spowoduje utratę
wagi, która może przyczynić się do wzrostu poziomu
fenyloalaniny we krwi. Kiedy dochodzi do utraty masy
ciała, organizm zaczyna wykorzystywać własne zasoby białka i w ten sposób uwalnia fenyloalaninę
do krwi, zwłaszcza jeśli utrata wagi następuje zbyt
szybko. Odpowiednio zbilansowana dieta przy pomocy dietetyka i odpowiednio wyliczona przez lekarza
ilość preparatu PKU (przyjmowana w co najmniej
trzech porcjach) to najważniejsze warunki pomagające utrzymać kalorie na odpowiednim poziomie.
Co do preparatu: należy pamiętać, że cała dzienna
dawka preparatu PKU przyjęta jednorazowo również
9
wywiad
może zachwiać równowagę metaboliczną całego organizmu.
Co powinno pojawić się w diecie osoby z PKU,
która chciałaby pozbyć się paru kilogramów?
W takiej sytuacji należy pamiętać, że zewnętrznie
też się zmieniamy. Przede wszystkim postawmy na
produkty, które ujędrnią naszą skórę oraz nadadzą jej
pięknego wyglądu i gładkości:
– wit. A – na gładką i piękną skórę – papryka, pomarańcza, marchewka, dynia, kabaczek oraz kapusta,
brukselka i brokuły (mają niezastąpione działanie antybakteryjne!);
– wit. C – o działaniu ujędrniającym – papryka czerwona, truskawki, dzika róża, porzeczki, owoce cytrusowe oraz kapusta kiszona i ogórki kiszone.
A co dokładnie powinno pojawić się w diecie?
Warto pamiętać o tzw. zasadzie 5U według
Bergera:
Urozmaicenie: w możliwie każdym posiłku
Umiarkowanie: jedzenie według potrzeb
i utrzymanie optymalnej masy ciała
Uregulowanie: stała częstotliwość, wielkość
i jakość posiłków
Uprawianie: sport, ćwiczenia lub spacer
(zwłaszcza dla osób o siedzącym trybie życia)
Unikanie: nadmiaru tłuszczów, cukru, soli
(i dla pełnoletnich) alkoholu
A jeżeli ktoś chciałby przybrać na wadze?
Jak przytyć? Wydaje mi się, że w dzisiejszych czasach tendencja jest odwrotna – więcej osób chce
schudnąć. Sama od pół roku to właśnie robię: staram
się schudnąć (z mniejszymi i większymi sukcesami).
Ale rozumiem też osoby, które pragną przybrać na
wadze. Mam kilku znajomych, którzy borykają się
z tego typu problemem. Tak, to problem, który trzeba
„ugryźć”.
10
Na pierwszym miejscu należy zadać sobie pytanie:
dlaczego chcemy przytyć? Według mnie jest kilka
powodów, ale ten najważniejszy wśród pacjentów
PKU to chęć przybrania na masie w związku z ćwiczeniem na siłowni w celu zwiększenia objętości
swoich mięśni. Jak to zrobić? Oczywiście konieczna
jest zmiana diety. Przedtem należy pozbyć się stereotypowego myślenia. Większość ludzi sądzi, że gdy
będą jeść fast foody oraz ograniczą ruch, to przytyją.
Poniekąd mają rację, jednak odbije się to również na
ich zdrowiu. Może to doprowadzić do otyłości, miażdżycy, podwyższonego poziomu cholesterolu, chorób
układu krążenia itd. Najważniejsza jest zrównoważona dieta (ze zwiększoną dawką dziennych kalorii) połączona z odpowiednią ilością ruchu.
W zdrowej diecie liczba posiłków powinna wynosić
pięć. Natomiast w diecie, dzięki której chce się przytyć, liczba ta powinna wzrosnąć do 6–7 posiłków
dziennie co 2–2,5 godziny. Każdy posiłek powinien być
zjadany przez 15 minut w atmosferze ciszy i spokoju
oraz w miejscu do tego przeznaczonym. Pośpiech to
zły doradca. Nie można również zapominać o zróżnicowanych daniach – na talerzu powinno być kolorowo
i sezonowo!
Polecam wizytę u profesjonalnego dietetyka, który
obliczy dzienne zapotrzebowanie na kalorie, białko,
tłuszcz i węglowodany – z uwzględnieniem płci, wieku, wzrostu, wagi oraz aktywności fizycznej. Oczywiście nie można o niej zapomnieć! Jeśli komuś zależy na przybraniu masy oraz powiększeniu mięśni,
powinien zapisać się na siłownię, do klubu fitness,
na basen itp. Warto wybierać takie kluby, gdzie jest
możliwość skorzystania z pomocy trenera, który ułoży odpowiedni program ćwiczeń.
Znamy wiele historii osób z PKU, które regularnie uprawiają sport – są wśród nich również osoby zawodowo zajmujące się sportem. Czy dieta sportowca z PKU znacznie różni się od diety
osób, które nie podejmują aktywności fizycznej
z taką częstotliwością?
Zasadnicza różnica leży w liczbie spożywanych oraz w podaży białka i fenyloalaniny, którą każdy powinien przeliczyć w swojej diecie. Co najważniejsze, odpowiednio zbilansowana dieta i regularne ćwiczenia potrafią zwiększyć pewność
siebie i sprawiają, że zaczynamy pozytywnie myśleć o swoim ciele. Aktywność
pomaga też w utrzymaniu właściwego poziomu fenyloalaniny we krwi.
Pamiętajcie o ruchu i aktywności fizycznej. Nieprawidłowo zbilansowana dieta, w której kaloryczność przekracza zapotrzebowanie, prowadzi do nadwagi
i otyłości. Natomiast dieta z niedoborem energii prowadzi do zaburzeń rozwoju fizycznego i emocjonalnego.
Bardzo dziękujemy za rozmowę i życzymy pięknie zielonej wiosny i żeby
ukochane nowalijki pojawiły się w Pani kuchni jak najszybciej!
Dziękuję bardzo! Również życzę wszystkim czytelnikom „PKUconnect” zdrowych, rodzinnych i smacznych świąt wielkanocnych oraz cudownej wiosny
– nie tylko za oknem, lecz także w sercu.
11
felieton
Świąteczny czas. Stół. Wokół stołu uśmiechnięci ludzie wymieniający uprzejmości.
Każdy szczęśliwy ze spotkania. Wokół stołu z rąk do rąk wędrują smakołyki. „Tego jeszcze
nie próbowałeś”, „Posmakuj tego”, „Oj, już nie mogę”, „Dasz radę, w końcu to święta”.
I chcąc nie chcąc rozmówca rezygnuje z dalszej polemiki, bo wie, jak wiele mógłby popsuć
swoim oporem. Każdy z uczestników uczty jest świadomy tego, że stąpa po kruchym lodzie.
Okołostołowe uprzejmości mogłyby zniknąć jak za dotknięciem różdżki. Każdy przy wejściu
pozostawił broń – ostre słowa – i za wszelką cenę będzie utrzymywać w tym szczególnym
miejscu pokojową atmosferę.
12
dorota deli
Psycholog kliniczny. Doświadczenie zdobyła w pracy z osobami chorymi przewlekle i terminalnie.
Fascynują ją podróże (choćby palcem po mapie), poznawanie piękna Polski i zamieszkujących ją ludzi, a szczególnie
miejsc naznaczonych przez historię. Uwielbia uczyć się języków obcych, bo przypomina to pracę szyfranta.
Od niedawna biega i czerpie z tego bardzo wiele przyjemności.
Dorota Deli jest ekspertem na stronie PKUconnect.pl
ŚWIĄTECZNY ROZEJM CZY
POKOJOWA WSPÓŁPRACA?
Dzieje się tak, ponieważ przez wieki jedzenie stało się
czymś więcej niż tylko sposobem na zaspokojenie
głodu. Jesteśmy ludźmi, zawsze jedliśmy w grupie,
więc z czasem pomysłowość człowieka nadała spotkaniom wokół jedzenia nowe, nieznane wcześniej
znaczenia.
W niektórych kręgach za pomocą jedzenia podtrzymujemy tradycje i przywołujemy wspomnienia.
W mojej ulubionej komedii pt. „Układ idealny” domownicy pytają nestorkę rodu: „Babciu, dlaczego na
niedzielny obiad zawsze jemy pieczone pomidory?”.
Na tak postawione pytanie odpowiedź jest tylko jedna: „Jemy je, od kiedy umarł wasz dziadek, i dopóki
on nie żyje – nic się w tym domu nie zmieni!”. Z taką
motywacją trudno dyskutować.
Także reklama wykorzystuje nasze przyzwyczajenia,
gdy nuci melodyjnie: „Tak podziękuję Ci. Dziękuję,
że jesteś tu”. A wszystko ilustruje znana nam rodzina, wręczając sobie pudełko łakoci. Twórcy reklamy
doskonale wiedzieli, że taka przenośnia czytelnie
przemówi do naszej wyobraźni. Albo przywoła wspomnienia dawnych chwil, gdy usłyszymy: „Ten pyszny
deserek przygotowałam specjalnie dla Ciebie, bo bardzo Cię kocham. To może jeszcze po łyżeczce?”.
Za pomocą jedzenia wyrażaliśmy naszą przynależność do grupy i byliśmy w stanie zrobić wszystko,
żeby nie usłyszeć z ust kolegi: „Nie zjesz tej dżdżownicy? Ale z Ciebie mięczak!”. To był test naszej odwagi i hartu ducha, jego waga była większa niż zwykły
podpis czy słowna deklaracja lojalności.
13
felieton
Przed jakże trudnym zadaniem staje uczestnik świątecznej biesiady, który na dobrze nam znane i wielokrotnie ponawiane pytania: „Rybki? jajeczka? szyneczki?” musi odpowiedzieć „Nie, dziękuję”. Zgodnie
z powyższymi przykładami może zostać posądzony
o łamanie tradycji czy nieczułość lub po prostu usłyszeć listę argumentów przemawiających za złamaniem wymagań diety w imię świątecznego luzu czy
urlopu od wszystkiego. Jak w takiej sytuacji ratować
delikatną rodzinną równowagę?
Na początek może wystarczyłby żart, np. „Jestem
pracownikiem biura obsługi konsumenta i badam
ilość nietypowych składników używanych w gospodarstwie domowym”, lub spróbować odwrócenia
uwagi: „A dziewczyny/chłopaki nam pięknieją z roku
na rok!”. Czasem działa podniesienie tematu podatków, pogody czy ostatnich notowań giełdowych (politykę odradzam!). Gdy jednak i one zawiodą, wzrasta
ryzyko narażenia się na naganę i popsucie błogiego
nastroju.
Słowo się rzekło, wrogi ostrzał rozpoczęty, spróbujmy
więc poznać zasady strategii wojennej. Energia wytwarzana w tego rodzaju kryzysach komunikacyjnych
może zostać skierowana w dwóch podstawowych
i – niestety – niszczących kierunkach. Żaden z nich
nie przynosi rozwiązania, a mimo to wielokrotnie je
stosujemy. Możemy bowiem posłuchać naszego wewnętrznego impulsu i dać się wciągnąć w bezpośredni atak lub… samokrytykę.
W pierwszym przypadku winą za nieporozumienie
obarczamy drugą stronę. Zakładamy jej złą wolę,
a stamtąd już tylko krok do krytyki naszego rozmówcy – posądzania go o nachalność, nadmierną
ciekawość czy złośliwość. Będziemy chcieli słowem
zniechęcić przeciwnika (kiedy on stał się naszym
przeciwnikiem?) do wycofania się, a z każdym słowem atmosfera przy stole będzie gęstnieć, aż do
punktu, w którym stanie się nie do zniesienia.
Druga możliwość to skierowanie energii do wewnątrz,
powstrzymanie jakiegokolwiek komentarza i urucho-
14
mienie wewnętrznego krytyka. Gdy tylko pozwolimy
mu przemówić, rozwija przed nami całą listę jego
niecnych możliwości: „To ja jestem winien”, „To moja
okropna dieta jest winna”, „Znowu zawiodłem(-am)”.
Teraz zaczynamy się tłumaczyć, czując, jak nasza
pewność siebie maleje, a mimo to nasze poświęcenie
nie przynosi zamierzonego efektu. Nawet jeśli druga
strona zrezygnuje z ponawiania nietrafionej propozycji, pozostaje niesmak i poczucie porażki.
Perski poeta Rumi przed wieloma stuleciami powiedział: „Poza tym, co dobre i złe, jest pole – tam się
spotkamy”. A jeśli jest trzecia droga? I nie chodzi mi
bynajmniej o ubitą ziemię, na której staczano pojedynki.
Spotkanie jest możliwe, gdy
przestaniemy oceniać, po której
stronie jest racja, a zamiast tego
poszukamy części wspólnej.
Tym, co łączy nas wszystkich bez wyjątku, są nasze
potrzeby. Każdym z nas przecież kieruje dążenie do
najważniejszych dla nas celów i pragnień.
Czas więc powrócić do naszych gości, których sekundy dzielą od konfliktu. Czy mają szansę dobrze
wykorzystać skumulowaną energię? Jon Kabat-Zinn,
specjalista od technik uważności, mówi, że nie można
powstrzymać płynących fal, ale można nauczyć się
na nich surfować. W naszym „pojedynku” wygra ten,
kto robiąc krótki unik i łapiąc oddech, zdąży zapytać
siebie: „Czego tak naprawdę potrzebuję? Co jest dla
mnie rzeczywiście ważne?”.
W przypadku diety to pytanie zadajemy sobie często,
ale równie często kwitujemy je standardową odpowiedzią – dla zdrowia. To ważny argument, ale nie
jedyny i czasem niewystarczający, żeby wygrać z pokusą kolejnego odstępstwa od diety. Gdy spojrzymy
głębiej, gdy damy sobie czas – mamy szansę zoba-
czyć, jaką ważną potrzebę realizujemy, kiedy dbamy
o dietę, a więc o siebie, i staramy się ją stosować. Za
znaną nam już odpowiedzią ukrywają się inne, równie
ważne: przyszłość, edukacja, zręczność, jasność myślenia, dzięki której jesteśmy błyskotliwi na randce…
Możliwości jest wiele – prawie tyle, ile osób zadających to pytanie. Postarajmy się uzyskać jak najbardziej konkretną, szczegółową odpowiedź. Taka spełni
najlepiej swoje zadanie. A zatem: jak jest u Ciebie?
Skoro poznaliśmy siebie odrobinę, czas na podniesienie wzroku na tego, kto stoi przed nami. To ktoś
dla nas bliski – rodzina – więc nie chcemy, żeby pozostały między nami niedomówienia lub żeby narastało
niezrozumienie dla naszych celów. On/ona nie wie,
co myślimy i czujemy, dopóki nie wyrazimy tego słowami. Zatem nie bez znaczenia jest to, w jaki sposób
damy znać, co jest dla nas ważne.
W modelu porozumienia bez przemocy dobry komunikat powinien zawierać cztery ważne elementy:
opis sytuacji,
nazwanie uczuć,
wskazanie na potrzeby,
prośbę.
Zauważ, jak często ograniczamy się do ostatniego
elementu. Wypowiadamy właściwie tylko prośbę,
przez co odbieramy naszemu przekazowi siłę. Może
on zabrzmieć tak: „Kiedy widzę, jak starasz się mnie
przekonać, to czuję się zakłopotany(-a). To, co jem,
jest dla mnie naprawdę ważne. Czy mógłbyś…?”. Albo
tak: „Gdyby nie dieta, nie czuł(a)bym się tak dobrze.
Ona mnie ratuje, więc proszę…?”. To oczywiście tylko
propozycje, bo najbardziej naturalnie zabrzmią komunikaty wypowiedziane Twoimi własnymi słowami.
Potrzeby to wspólny język. Nasz rozmówca też właśnie postąpił zgodnie z jakąś ważną dla niego potrzebą. Być może poprzez zachęcanie innych gości
do skosztowania chce pokazać, jak wysoko ceni gospodarzy, którzy napracowali się przed wizytą. Może
chce zbudować życzliwą atmosferę i w ten sposób
wyrazić, jak jesteśmy dla niego ważni, bliscy.
Warto docenić jego starania, jednocześnie jasno pokazując, że tradycję można wypełniać na wiele sposobów. Uczucia można wyrażać nie tylko jedzeniem,
a przynależność do grupy można zaznaczyć poprzez
wspieranie tych, którzy w świątecznym czasie szukają alternatywnych składników dla tradycyjnych,
polskich dań.
Na koniec, proszę, poświęć chwilę na zatrzymanie
świątecznych przygotowań. Usiądź spokojnie i zajrzyj
w serce. Posłuchaj swoich uczuć i doceń siebie za
decyzję o stosowaniu diety.
Jeśli zrobisz to dla siebie, będziesz potrafił(-a)
z przekonaniem powiedzieć:
„Proszę, uszanuj moją decyzję”.
15
porady
PKU
i święta
wielkanocne
Jak obejść temat stołu suto zastawionego tradycyjnymi
potrawami zdecydowanie nie dla fenylaków?
Które z tradycyjnych potraw wielkanocnych może
zjeść osoba chora na fenyloketonurię? Postaram się
pomóc i podpowiedzieć, jak zmodyfikować
niektóre potrawy wielkanocne,
aby mogły być jedzone
ze smakiem przez osoby
chorujące na PKU.
16
Tradycyjny żur z jajkiem i białą kiełbaską można
zastąpić żurkiem z ziemniakami lub kluseczkami
ziemniaczanymi, ponieważ jajka i biała kiełbaska to
produkty z bardzo, bardzo dużą zawartością fenyloalaniny – i niestety nawet w tak zacny czas jak święta
wielkanocne nie można ulegać odstępstwom od diety. Aby zachować kwaśny smak żuru, proponuję do
wywaru z jarzyn dodać kwasek cytrynowy lub wodę
z ogórków kiszonych. Zupę można zagęścić niewielką
ilością śmietany 30% wymieszanej z mąką niskobiałkową lub zmiksować warzywa, na których gotowany
był wywar. Dla podkreślenia smaku dodajcie odrobinę
podsmażonego czosnku i cebulki. Na koniec posypcie
całość suszonym majerankiem, aby smak żurku dopełnić aromatem.
Na wielkanocnym stole królują również pasztety, galarety, pieczenie i sałatki. Tutaj też można zaproponować niskobiałkowe alternatywy. Pasztety mięsne
zastąpcie warzywnymi, ziemniaczanymi czy pieczarkowymi, które smakują zarówno na ciepło, jak i na
zimno. Podawane do kanapek z sosami lub odrobiną
ćwikły z chrzanem poprawią humor nawet niejadkowi
i zaostrzą apetyt na galaretkę z jarzynami, którą można przygotować na agarze. Tym, którzy mają większą
tolerancję fenyloalaniny, oprócz gotowanych warzyw
do galaretki można wkroić niskobiałkową kiełbaskę.
Co do sałatek – wybór jest przeogromny. Doskonale
nadają się warzywa świeże, blanszowane, gotowane
czy pieczone. Mogą to być sałatki z samych warzyw
lub łączone z niskobiałkowym ryżem lub makaronem
– wtedy będą bardziej sycące. Uważajcie jednak na
kukurydzę, groszek i fasolę! Przygotujcie różne sosy
na bazie oliwy, ziół, octu balsamicznego, koncentratu pomidorowego, musztardy, z dodatkiem śmietany,
ketchupu, chrzanu lub niskobiałkowego majonezu.
Dodajcie przyprawy, a także odrobinę świeżego koperku, pietruszki lub szczypiorku.
Sosy świetnie komponują się też z jarskimi pieczeniami, np. z ryżu niskobiałkowego, który łączy poszczególne warzywa w jedną całość. Aby uzyskać spoistą
konsystencję, dodajcie zastępnik jajka. Całość upieczcie w piekarniku w silikonowej foremce, którą posmarujcie najpierw tłuszczem i obsypcie niskobiałkową
bułką tartą.
Po obfitym wielkanocnym śniadaniu czas na tradycyjnego zajączka, czyli szukanie słodkich niespodzianek w zakamarkach domu lub w ogrodzie. Pomyślcie
o tym wcześniej i zakupcie foremki w kształcie zajączka, jajka lub baranka. Potem rozpuśćcie w garnuszku zanurzonym w gorącej wodzie niskobiałkową
czekoladę i wypełnijcie nią foremki – słodka niespodzianka gotowa! Wystarczy tylko ją ładnie zapakować
i superzabawa murowana.
Oprócz czekoladowych przekąsek nie możecie zapomnieć o pysznych świątecznych wypiekach. Tutaj
również macie wiele możliwości: wielkanocne baby
drożdżowe i piaskowe na niskobiałkowej mące, grubo polane kolorowym lukrem, czekoladowe muffiny
z ciasta niskobiałkowego z wiśniami zamoczonymi
w czekoladzie PKU, biszkopty niskobiałkowe przekładane musem owocowym zalane agarową galaretką…
Równie proste do wykonania jest kruche ciasto niskobiałkowe na tradycyjne mazurki, które dzieci już same
mogą ozdobić kolorowymi lukrami. Pamiętajcie też,
aby muffinki czy minibabeczki niskobiałkowe włożyć
do koszyczka ze święconką.
Wesołego alleluja!
Kamilla Strączek
Specjalistka ds. dietetyki i planowania żywienia. Obecnie jest asystentem dietetykiem w Klinice Pediatrii
Endokrynologii, Diabetologii, Chorób Metabolicznych i Kardiologii Wieku Rozwojowego w Samodzielnym
Publicznym Szpitalu Klinicznym nr 1 Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego. Organizatorka szkoleń, spotkań
oraz warsztatów dietetycznych dla pacjentów z PKU. Prywatnie miłośniczka podróży, książek oraz gotowania.
Kamilla Strączek jest ekspertem na stronie PKUconnect.pl
17
kuchnia
18
Jerzy Nogal
Wiosna, Wielkanoc… Co by tu upichcić? Przecież święta jajami stoją,
a tu… klops! Jajko to żółtko, a żółtko to żółty kolor. I już mam!
Babę zrobię: piękną, wielkanocną, żółtą, puchatą. Pasztet żółty
upiekę i zielonymi listkami przyozdobię. No dobra, jeszcze tradycyjny
barszcz biały na zakwasie żytnim…
Kwaśne, kwaśne, ostre, hm… Sok z cytryny, chrzan. Jest!
Pyszną zupę białą jak barszcz z dodatkami, by nie ustępowała
w niczym temu tradycyjnemu. Pyszna! Zjadłem ja i moja rodzina.
Smakowało.
Wszyscy kochają sałatkę warzywną, kocham i ja. Ale inaczej podaną:
lżejszą, bardziej kolorową i do własnych upodobań dopasowaną.
Bawcie się! Wiosna za rogiem, kwiaty na łące. Zaraz się zacznie…
Dobrych świąt!
19
kuchnia
Składniki
500 g mąki ekstra krakowskiej PKU,
30 g drożdży w kostce, 80 g cukru,10 g soli,
woda, 1 g kurkumy, 2 g skórki z cytryny,
10 g masła
Lukier:
cukier puder, woda
DROŻDŻOWA
babka wielkanocna
Jak to zrobić?
Wymieszajcie mąkę, cukier, sól, drożdże, skórkę z cytryny
i kurkumę. Dodajcie wodę i wyrabiajcie, by powstało gęste, `
ale dające się nakładać łyżką ciasto.
Foremkę nasmarujcie masłem i nałóżcie ciasto. Wygładźcie
powierzchnię wilgotną ręką i odstawcie pod przykryciem
na 1,5 godziny do wyrośnięcia. Pieczcie w 180°C około 50 minut.
Lukier:
Przesiejcie cukier puder do miski, wlejcie wodę i mieszajcie
trzepaczką, aż lukier będzie gęsty, lejący i biały.
Zimną babkę polejcie lukrem i odstawcie do zastygnięcia.
20
Całość (16 porcji)
Energia: 2145 kcal
Białko: 4,6 g
Phe: 145 mg
pasztet
warzywny
Jak to zrobić?
Warzywa umyjcie, obierzcie i ugotujcie al dente. Dobrze wystudźcie.
Zmiksujcie lub dokładnie zgniećcie w prasce, doprawcie oregano, solą
i pieprzem. Wymieszajcie ze startym serem i bułką tartą i przełóżcie do
foremki wyłożonej papierem do pieczenia.
Pieczcie 1,5–2 godziny w temperaturze 180°C (grzanie od dołu).
Zanim podacie, wystudźcie porządnie.
Pasztet najlepiej smakuje pokrojony w plasterki, które należy
podsmażyć na klarowanym maśle. Do pasztetu pasuje sałatka z cykorii
lub sałaty rzymskiej, ale możecie też zrobić swoją ulubioną.
Składniki
400 g ziemniaków
150 g selera
150 g pietruszki
150 g marchwi
200 g cebuli
50 g bułki tartej PKU
1 g oregano
50 g sera żółtego PKU
Całość (10 porcji):
Energia: 839 kcal
Białko: 18,8 g
Phe: 813 mg
21
kuchnia
sałatka
warzywna
Składniki
ulubione warzywa,
masło klarowane lub oliwa,
natka pietruszki, sok z cytryny
Jak to zrobić?
Uwaga! Jarzynkę zróbcie z ulubionych warzyw i koniecznie
policzcie wartości odżywcze.
Warzywa umyjcie, obierzcie, pokrójcie w podłużne kawałki.
Obtoczcie je w oliwie i podsmażcie delikatnie na patelni lub
patelni grillowej. Ułóżcie na talerzu i polejcie sosem.
Masło klarowane (100 g):
Energia: 735 kcal
Białko: 0,7 g
Phe: 32 mg
Sos: Zblendujcie razem oliwę, natkę pietruszki i sok z cytryny.
22
Marchew (100 g):
Energia: 27 kcal
Białko: 1 g
Phe: 35 mg
Brukselka (100 g):
Energia: 37 kcal
Białko: 4,7 g
Phe: 185 mg
Pietruszka (100 g):
Energia: 38 kcal
Białko: 2,6 g
Phe: 92 mg
Koperek (100 g):
Energia: 26 kcal
Białko: 2,8 g
Phe: 126 mg
Natka pietruszki (100 g):
Energia: 41 kcal
Białko: 4,4 g
Phe: 200 mg
Fenkuł (100 g):
Energia: 31 kcal
Białko: 1,2 g
Phe: 42 mg
Burak (100 g):
Energia: 38 kcal
Białko: 1,8 g
Phe: 81 mg
Gruszka (100 g):
Energia: 54 kcal
Białko: 0,6 g
Phe: 43 mg
Oliwa (100 g):
Energia: 882 kcal
Białko: 0 g
Phe: 0 mg
Sok z cytryny (100 g):
Energia: 30 kcal
Białko: 0,4 g
Phe: 18 mg
ZUPA
chrzanowa
Jak to zrobić?
Warzywa umyjcie i obierzcie. Pokrójcie je na kawałki i podsmażcie
na oliwie, dodajcie przyprawy. Zalejcie wodą i gotujcie około pół
godziny. Wyjmijcie przyprawy, dodajcie starty chrzan i zmiksujcie.
Doprawcie solą, pieprzem i sokiem z cytryny.
Chleb pokrójcie w kwadraciki, wymieszajcie z oliwą i podsmażcie
na patelni, aż się zarumienią.
Jeśli nie lubicie kremowych zup – po prostu jej nie blendujcie.
Całość (12 porcji)
Energia: 890 kcal
Białko: 25,4 g
Phe: 1188 mg
Składniki
300 g selera, 400 g ziemniaków,
150 g pora, 150 g cebuli, 200 g pietruszki,
sól, pieprz
30 g chrzanu, 10 g szczypioru
0,5 g koperku, 1 g soku z cytryny
100 g chleba PKU
10 ml oliwy
Jerzy Nogal
Z pasji kucharz i fotograf. Współpracuje z innymi kucharzami, tworząc przepisy na potrzeby warsztatów
kulinarnych i propozycji menu do restauracji. Pasjonat naturalnych smaków i zdrowej produkcji żywności.
Przekonany, że ograniczenia są potrzebne, bo odkrywają nowe możliwości – i to właśnie chce udowadniać
swoimi autorskimi interpretacjami kuchni PKU.
23
kuchnia
warzywa
Niektóre oczywiste, inne przywołują wspomnienia z dzieciństwa. Dobrze jest czasem
urozmaicić swoje dania o produkty niecodzienne, ale dostępne w każdym większym sklepie.
Awokado hass
Miękkie i kremowe (i bardzo kaloryczne!), świetne jako składnik
koktajlu warzywnego. Możecie nim smarować kanapki i zrobić
z niego świetną pastę guacamole z dodatkiem pomidorów,
czerwonej cebuli, kolendry, chilli i soku z limonki.
Awokado obniża poziom cholesterolu, a dzięki zawartości potasu
reguluje ciśnienie krwi i dobrze działa na oczy. Zawiera witaminy
A, C, E i z grupy B oraz luteinę, zeaksantynę, likopen i potas.
Ważne!
Awokado najlepsze jest wtedy, gdy skórka nie ma żadnych plamek ani oznak zepsucia.
Jeśli owoc jest za twardy, zawińcie go w papierowy ręcznik i połóżcie w kuchni na parapecie. W kilka
dni dojrzeje.
Energia: 160 kcal
Białko: 2 g
Phe: 86 mg
Miechunka
Podobna do tej z ogródków działkowych – ozdobnej, lecz
niejadalnej. Miechunka pochodzi z Ameryki Południowej.
Jest słodka w smaku i pyszna na surowo jako dodatek do sałatek.
Uszczelnia naczynia krwionośne, a także wzmacnia odporność,
wzrok, kości i stawy oraz zwiększa sprawność intelektualną.
Zawiera witaminy A, B i C oraz fosfor.
Podpowiedź:
Z miechunki możecie zrobić konfiturę, ale nie będzie tanio. Lepiej pokroić owoce w paseczki lub
w całości dodać, do czego tylko chcecie. Pasuje do deserów i do wytrawnych dań.
24
Energia: 53 kcal
Białko: 1,9 g
Phe: 67 mg
owoce
Dzięki temu unikniecie nudy i rutyny w kuchni. Zachęcam do próbowania nowych rzeczy – oczywiście
sprawdźcie najpierw, czy możecie je jeść! Jeśli macie wątpliwości, zapytajcie dietetyka lub lekarza.
Jerzy Nogal
Sałata rzymska
Sałata rzymska jest bardzo chrupiąca i kolorowa.
Liście zewnętrzne są zielone i lekko gorzkie, a środkowe – żółte i słodkie.
Nadaje się do jedzenia na surowo, ale wybornie smakuje
lekko podsmażona na oliwie, co wydobywa jej orzechowy smak.
Delikatna, chrupiąca, słodka i lekkostrawna.
Zawiera witaminy z grupy B, C oraz karoten, wapń, fosfor i żelazo.
Podpowiedź:
Jeśli kupicie więcej sałaty rzymskiej, przechowujcie ją w lodówce – ale nie w foliowym
woreczku, lecz lekko owiniętą w papier. Przesmażona z jednej strony na gorącej oliwie
będzie orzechowa, a z drugiej, świeżej strony – chrupiąca i gorzko-słodka.
Energia: 17 kcal
Białko: 1,2 g
Phe: 42 mg
Mango
Jest słodkie, pachnące i najlepsze, gdy jest lekko miękkie oraz
w odcieniu żółtym, pomarańczowym i czerwonym. Doskonałe na
surowo jako dodatek do sałatek i deserów. Jest też przepyszne po
zmiksowaniu na koktajl z mlekiem PKU i sokiem z limonki.
Mango obniża ciśnienie tętnicze i poziom cukru we krwi oraz
łagodzi ból gardła. Zawiera witaminy A i C i z grupy B oraz
m.in. potas czy fosfor.
Ważne!
Mango nie może mieć lepiącej skórki ani zbyt miękkich, lekko brązowych miejsc.
Kolor zielony owocu oznacza jego niedojrzałość. Jeśli przy szypułce nie pachnie najlepiej –
nie kupujcie go.
Energia: 67 kcal
Białko: 0,5 g
Phe: 21 mg
25
wywiad
Nieograniczona
moc możliwości
Boczniaki z powodzeniem zastępują śledzie.
Przecier jabłkowy może być zamiennikiem jajka.
Spód pizzy wykonany z kalafiora. Brzmi jak czary?
O możliwościach, jakie otwiera przed nami
umiejętne i często też odważne
wykorzystywanie owoców i warzyw,
opowiadają kulinarne czarodziejki
– Justyna Socha i Maria Słupska.
26
maria słupska justyna socha
Studentka medycyny. Marzy o licznych i nietuzinkowych
Studentka energetyki. Uwielbia się śmiać, aktywnie spędzać
podróżach. Uwielbia jeździć na nartach, konno, a także wybierać
czas, podróżować i odkrywać nowe smaki. Zawsze wszędzie
się ze znajomymi na koncerty albo spontaniczne wyjazdy. Lubi
stawać przed nowymi, ciekawymi wyzwaniami, które mogą ją
wiele nauczyć. No i jest fenylakiem.
jest jej pełno: ma w sobie mnóstwo energii, którą stara się
dzielić z innymi. Gotowanie ją uspokaja, relaksuje i wprowadza
harmonię w jej życie.
Justyna i Maria są redaktorkami portalu PKUconnect.pl,
gdzie dzielą się swoimi przemyśleniami dotyczącymi życia z PKU.
Jakie są Wasze ulubione owoce/warzywa?
Justyna: Bardzo trudno wybrać mi konkretne warzywo czy owoc jako faworyta. Jeśli chodzi o mnogość zastosowań, to typowy banan (którego jeszcze
niedawno nie lubiłam!) bije na głowę wszystkie inne
owoce. Idealny jest na śniadanie w formie placków,
na szybką przekąskę przed treningiem i po nim czy na
deser – jako mus z awokado i kakao. Generalnie nie
jadam za bardzo owoców.
Co do warzyw: jestem typowym sezonowcem. Zimą
ubóstwiam jarmuż czy buraczki. Wiosna kojarzy mi
się z kolorowymi kanapkami z dużą ilością rzodkiewki i szczypiorku. Lato należy do kurek i pomidorów
– tutaj też zwykle pojawia się nieco więcej owoców.
Orzeźwiające arbuzy czy maliny zebrane prosto
z krzaka! Mmm… Jesień natomiast to typowo zupa
dyniowa.
Maria: Mam podobnie jak Justyna. Moje upodobania
też są raczej sezonowe: zimą jarmuż, mango i cytrusy, wiosną różne sałaty, szparagi, młoda kapusta,
latem sezonowe owoce, świeże zioła i grzyby (które
uwielbiam), a jesienią najróżniejsze bulwy, gruszki.
Są jednak dwa takie produkty, które są ze mną przez
cały rok, bez względu na sezon – ziemniaki i pomidory. Jako dziecko kompletnie nie znosiłam pomidorów.
Wszystko jednak zmieniło się z wiekiem i teraz śmiało
mogę zacytować powiedzenie mojej babci: „Dzień bez
pomidora to dzień stracony”. No i jeszcze awokado,
zwłaszcza skropione cytryną i posypane odrobiną
chilli. Aczkolwiek i bez tego jest wspaniałe!
Do czego najczęściej ich używacie?
Justyna: Owoce jadam głównie w formie dodatku do
śniadania. Świeże owoce (kiwi, pomarańcze, maliny)
z kleikiem zawsze pomagają mi dobrze rozpocząć
dzień! No i lubię czasem (głównie zimą) wycisnąć sok
z pomarańczy. To raczej tyle.
Natomiast warzywa są bazą mojej diety. To z nich
tworzę dania, sosy czy sałatki. Dodaję ewentualnie makaron – i obiad właściwie gotowy. W czasie
27
wywiad
totalnego braku czasu sprawdza się u mnie posiłek
w postaci upieczonych warzyw pokrojonych w słupki – trochę takie frytki, tylko o wiele zdrowsze! Na
blachę wrzucam głównie bataty, marchewkę, seler
czy jarmuż, doprawiam przyprawami (wędzona papryka jest moim faworytem), a po 45 minutach obiad
gotowy. Jednak najszybsze jest stworzenie sosu
do makaronu. Bez znaczenia, czy to sos pieczarkowy, pomidorowy czy starta cukinia z marchwią – ich
przyrządzenie zajmuje tyle samo co ugotowanie samego makaronu. Zdrowe i pełnowartościowe danie
naprawdę można zrobić w 20 minut! A ziemniaki jem
bardzo rzadko, może raz na miesiąc.
Piekę praktycznie wszystko: ziemniaki, bataty
(to rzadziej akurat), marchewkę, brukselkę
(tak, jest pyszna!), nawet brokuły
mi się zdarzyło!
28
Maria: Ziemniaki raz na miesiąc! Niemożliwe!
(śmiech) Żarty żartami, nie można też jeść non stop
ziemniaków… Dla mnie warzywa są głównym składnikiem diety. Na śniadanie jadam tosty z warzywami lub sałatki. Jeżeli zabieram jedzenie na uczelnię,
to właśnie jakieś surówki, domowe sałatki, również
makaronowe. Podobnie jest z obiadem, którego głównym elementem praktycznie zawsze są warzywa.
Bardzo często – podobnie jak Justyna – korzystam
z piekarnika, bo wtedy obiad praktycznie sam się robi,
podczas gdy ja mogę się uczyć lub zajmować czymś
innym. A piekę praktycznie wszystko: ziemniaki, bataty (to rzadziej akurat), marchewkę, brukselkę (tak,
jest pyszna!), nawet brokuły mi się zdarzyło! Poza tym
na co dzień jem warzywa w całkiem naturalnej wersji. Często po prostu gotuję i podaję z jakimś w miarę
stonowanym w smaku sosem, ponieważ lubię czuć
naturalny smak tych warzyw. Takie jedzenie warzyw
dla samych warzyw! Generalnie sosy przyrządzam
bardzo rzadko, najczęściej pomidorowy. Doprawiam
najróżniejszymi przyprawami – na tym punkcie mam
lekkiego hopla. Chilli i kurkumę (niesamowicie zdrowa) dodaję praktycznie do wszystkiego, podobnie
mam ostatnimi czasy z lubczykiem.
Poza tym staram się codziennie rano wypić szklankę wody z cytryną. Uwielbiam też świeżo wyciskany
sok z pomarańczy oraz wszelkiego rodzaju koktajle.
Zwłaszcza latem najwspanialsze są te truskawkowe,
jagodowe i wiśniowe – moje trzy ulubione!
Jakie są wasze ostatnie odkrycia kulinarne związane z warzywami i owocami?
Maria: Ostatnie odkrycia kulinarne… Przecież! Na
święta robiłam boczniaki à la śledzie. Wiem, że to
dosyć dawno temu, ale uczelnia też nie bardzo pozwala mi na eksperymenty w kuchni. W każdym razie boczniaki/śledzie wyszły absolutnie fantastyczne.
Niedawno robiłam moje pierwsze buraczane burgery,
którymi również byłam zachwycona – superalternatywa na kanapkę z jakimś fajnym sosem. Poza tym
dużo rzeczy mam w planach. Widziałam świetny
przepis na churros z czekoladą kokosową, a co najmniej raz w sezonie zimowym nachodzi mnie ochota
na zrobienie szarlotki niskobiałkowej. Polecam też
spróbować buraczanego risotto – genialne, zwłaszcza w sezonie zimowym. To takie moje tegoroczne
odkrycie kulinarne.
Justyna: Szczerze mówiąc, ostatnio moje gotowanie
przebiega pod hasłem: byle szybko! Dość dawno nie
miałam wolnej chwili, żeby wejść do kuchni i spróbować przyrządzić nowe danie. W tej sytuacji stawiam
na szybkie, sprawdzone przepisy lub sałatki makaronowe. Jednak mam wiele podpatrzonych przepisów,
które chciałabym wypróbować. Brownie buraczkowe,
tatar z suszonych pomidorów, pizza ze spodu z kalafiora czy startej marchewki to plany na najbliższy
czas.
Boczniaki à la śledzie wyszły
absolutnie fantastycznie!
Surowe, gotowane, pieczone, blendowane, wyciskane – moc możliwości? W jakiej formie najbardziej lubicie jeść lub podawać bliskim owoce
i warzywa?
Justyna: Zależy od tego, co to za posiłek. Jeśli to
śniadanie i obiad – staram się jeść je na ciepło, więc
są to warzywa gotowane albo pieczone. Z zup uwielbiam kremy warzywne. Świetnie rozgrzewają i zaspokajają głód, a można je przyrządzić praktycznie
z każdego warzywa. Inne posiłki to głównie sałatki,
czasem koktajle. Często gdy się spieszę, jako przekąskę kroję np. marchewkę i zabieram ze sobą (którą
Niedawno robiłam moje pierwsze
buraczane burgery, którymi również
byłam zachwycona – superalternatywa
na kanapkę z jakimś fajnym sosem.
29
wywiad
potem w większej ilości zjadają mi znajomi…).
Maria: Przeważnie gotuję (często też na parze) lub
piekę, czasami duszę. Skutecznie unikam smażenia
(maksymalnie dwa razy w tygodniu). Uwielbiam zupy
– jest to coś, czego bardzo mi brakuje w mojej codziennej diecie. Taką warzywną, grzybową zupę lub
nawet rosół chętnie jadłabym nie tylko na obiad, lecz
także na śniadanie. Staram się ograniczać surowiznę
na rzecz przetworzonego cieplnie jedzenia – wiem, że
bardziej służy mojemu żołądkowi. Ale chyba za bardzo uwielbiam sałatki, żeby móc z tego zrezygnować.
Czy macie może jakiś pomysł, którym chciałybyście się podzielić, na zaskakujące użycie warzyw
bądź połączenie smaków?
Nie bójmy się również słodzić warzyw,
np. młode marchewki duszone lub
zapiekane w miodzie są fantastyczne.
30
Maria: Jeżeli chodzi o najbardziej zaskakujące użycie,
to chyba mus/przecier jabłkowy jako zamiennik jajka.
Kilkakrotnie spotkałam się z tym sposobem w wypiekach i muszę przyznać, że na początku bardzo mnie to
zaskoczyło. Cieszę się jednak, że udaje nam się znaleźć tyle wspaniałych niskobiałkowych zamienników
– to bardzo ułatwia pracę w kuchni. W kwestii smaków… Wiem, że bardzo dużo osób nie wyobraża sobie
łączenia warzyw z owocami w sałatkach, kanapkach
czy dressingach. Jednak dla mnie to jest najlepsze,
co może być! Jeżeli nie chcemy szaleć, zacznijmy od
dodania pomarańczy do sałatki, a potem z czasem
próbujmy z innymi owocami w najróżniejszych kombinacjach. Moim zdaniem jest parę takich dziwnych,
ale ciekawych, stworzonych dla siebie połączeń smakowych. Nie bójmy się również słodzić warzyw, np.
młode marchewki duszone lub zapiekane w miodzie
są fantastyczne. Podobnie z małymi cebulkami duszonymi w odrobinie wina w towarzystwie tymianku
i szczypty cukru. Tutaj właśnie chodzi o to, żeby kombinować. Trzeba wziąć ulubiony produkt i samemu
w kuchni zastanowić się, z czym to mogłoby ciekawie
smakować.
Justyna: Najbardziej zaskakujące połączenie? Hmm,
moim numerem jeden wciąż jest krem marchewkowy z mleczkiem kokosowym. Słodkawo-ostrawy
smak jest niesamowity! Jeśli nie próbowaliście tego
jeszcze – to zachęcam! Poza tym wszelkie połączenia owocowo-warzywne sprawdzają się dość dobrze,
o czym też bym nie pomyślała. Awokado z malinami?
Pomarańcze z burakami? Pychota! Czasem warto
trochę poeksperymentować i przełamać schematy.
Wtedy najczęściej okazuje się, że stworzyliśmy nowe
pyszne danie.
Z tego, co mówicie, przygotowujecie warzywa
i owoce w dosyć prosty sposób. Czy korzystacie lub inspirujecie się jakimiś kuchniami świata
podczas przyrządzania posiłków?
Justyna: Tak! Uwielbiam kuchnię azjatycką, chociaż ich skala ostrości mnie przerasta. Używają za
to wielu warzyw, łącząc je w bardzo prosty sposób
np. z makaronami. Jadają też sporo nieprzerobionych
termicznie warzyw. Podstawą są przyprawy i sosy.
W kuchni staram się właśnie skupiać na dodatkach,
które podkręcają smaki. Poza tym obłędne są azjatyckie desery, które bazują na kokosie oraz mango.
Maria: Chociaż na co dzień jem raczej regionalnie, to
staram się różnicować smaki właśnie dzięki przyprawom. Użycie kurkumy, chilli czy curry potrafi kompletnie zmienić charakter potrawy! Kocham zróżnicowaną kuchnię i smaki. Zdarza mi się czerpać nieco
z kuchni bliskowschodniej (np. libańskiej), w której
używa się bardzo dużo cytryny i pietruszki dla podkręcania smaku. Jestem też ogromną fanką okry, na
którą pozwalam sobie od czasu do czasu. Ponadto
fascynuje mnie kuchnia japońska – i nie mam tu na
myśli sushi, tylko całą resztę. Azjaci posiadają całą
paletę nieznanych nam warzyw, co w połączeniu ze
świeżym, takim niezachodnim podejściem do przygotowywania ich daje wybuchową mieszankę smaków.
Mus/przecier jabłkowy jako zamiennik jajka.
Kilkakrotnie spotkałam się z tym sposobem
w wypiekach i muszę przyznać, że na początku
bardzo mnie to zaskoczyło.
Uwielbiam kuchnię azjatycką, chociaż ich
skala ostrości mnie przerasta. Używają za
to wielu warzyw, łącząc je w bardzo prosty
sposób np. z makaronami.
31
kultura
Nowe
podejście
do kuchni
Czy książki kulinarne muszą jednoznacznie
kojarzyć się ze zbiorem przepisów? Otóż nie!
Prezentujemy Wam pięć zupełnie różnych
książek, dla których kuchnia stała się tylko
pretekstem do zupełnie innych opowieści.
Jakich? Zapraszamy do lektury.
32
książki kulinarne
Hollyfood
Szymon Hołownia
Wydawnictwo Znak
Ludwig Feuerbach powiedział kiedyś, że człowiek jest tym, co zje. Trudno odmówić mu racji,
kiedy zweryfikujemy jakość i wartość spożywanego przez nas pokarmu. Z łatwością dochodzimy wtedy do wniosku, że bardziej nasyceni
– w dodatku w ten dobry sposób – jesteśmy wtedy, gdy jemy rozsądnie i z umiarem, korzystając
ze wszelkich dobrodziejstw natury.
A co, jeśli terminologię zaczerpniętą z książki
kucharskiej przeniesiemy do poradnika dotyczącego życia duchowego? Na tym pomyśle opiera
się książka „Hollyfood” Szymona Hołowni. Za
pomocą aforyzmów, różnego rodzaju metafor
oraz jakże kunsztownego i wprawnego pióra zaprasza nas w podróż w głąb naszego własnego
ja. Nazewnictwo zaczerpnięte z nomenklatury
kulinarnej jest tutaj tylko pretekstem, a książka
przeznaczona jest dla każdego, kto chce potrząsnąć swoją duszą, zregenerować ją.
Dzięki „Hollyfood” odkrywamy, że wszystkie
potrzebne składniki mamy pod ręką i to od nas
samych zależy to, czy po nie sięgniemy. Hołownia pokazuje, jak wysmażyć cuda i nakarmić
wygłodniałą duszę. Nie sili się jednak na nawracanie niewiernych ani na przekonanie nieprzekonanych. Z dużym wyczuciem i właściwym sobie
poczuciem humoru prowokuje nas do myślenia.
Poradnikowe rozdziały dotyczące przezwyciężenia własnych słabości czy zrezygnowania
z wymówek na rzecz aktywnego działania przeplata smacznymi przepisami na… życie. Godne
polecenia i rozsmakowania się w nich są choćby
diety „Cud”, „Dziś jest czwartek” czy „Only You”.
Ta książka pokazuje, że powinniśmy mieć dystans nie tylko do otaczającego nas świata, lecz
także – a może przede wszystkim – do samych
siebie. Warto czasem zatrzymać się na chwilę
i pomyśleć, jak nasycić i naładować się pozytywną energią. Wiara we własne możliwości to
wszak najlepsze pożywienie.
Cena: ok. 33 zł
33
kultura
Okupacja od kuchni
Aleksandra Zaprutko-Janicka
Wydawnictwo Znak Horyzont
„Kobieca sztuka przetrwania” – ten podtytuł pionierskiej książki o kulinarnej zaradności Polek
w czasie II wojny światowej nakierowuje czytelnika na charakter tej pozycji. Zaprutko-Janicka
w sposób bardzo naturalny, za pomocą narracji
historycznej, zaprasza nas do wnikliwego przyjrzenia się tym czasom z innej perspektywy.
Książka intryguje już od pierwszej strony. Zadaje
fundamentalne pytania o to, czy można było się
do okupacji przygotować, czy można było coś
wymyślić, coś zrobić. W kolejnych rozdziałach
przedstawiony jest poruszający obraz świata,
w którym żywność szmugluje się w trumnach,
żeby uniknąć niemieckiej kontroli. Świata, w którym hitlerowska propaganda tłumaczy wychudzenie Polek dbaniem o figurę, a pustym brzuchom
próbowano zaradzić w każdy możliwy sposób.
„Okupacja od kuchni” jest pełna opowieści,
fragmentów pamiętników, a nawet relacji świadków tamtych wydarzeń. Dowiemy się, co jedli
powstańcy z Warszawy, jak wyglądało menu
świąteczne albo jak zamienić mieszkanie w fa-
Cena: ok. 39 zł
34
brykę jedzenia. Ale to nie wszystko. To książka,
która przekona Was, że przygotowanie na głód
jest konieczne. Pokaże, jak ważne są relacje
z innymi, jak wartościowa jest ludzka życzliwość
i współpraca.
Czytając książkę, uświadamiamy sobie, że wojna wyzwoliła w kobietach nieprawdopodobne
pokłady kreatywności w poszukiwaniu atrakcyjnych surogatów niedostępnych towarów gastronomicznych. Ciekawym dodatkiem jest tutaj
książka kucharska z przepisami potraw okupacyjnych. Pomyślmy sobie tylko: budyń z kapusty? kawa z żołędzi? zupa z perzu?
Jeżeli interesuje Cię historia – nie tylko ta przekazywana przez pryzmat dat i faktów – to książka
autorstwa Aleksandry Zaprutko-Janickiej spełni
wszelkie pokładane w niej oczekiwania. Próżno
szukać innej, która w podobny sposób uwypukla
codzienność i walkę o tak podstawowy element
życia, jakim jest pożywienie. Bo z pustym żołądkiem trudno wyobrazić sobie walkę o cokolwiek
innego niż o jego nasycenie.
W kuchni jak na wojnie
Jak kucharze walczyli na noże, smaki i anegdoty
od końca XVIII do połowy XX w.
Maria Barbasiewicz
Wydawnictwo PWN
Pojedynek na łyżki i przepisy? Choć może
brzmi to absurdalnie, okazuje się, że w świecie kulinariów – tak jak w innych dziedzinach
życia – również nie brakuje intryg czy nieuczciwej rywalizacji. Zwłaszcza jeśli starcia kucharzy
i restauratorów dotyczyły przedstawicieli z pierwszych stron gazet.
Autorka opisuje związki kuchni i historii na tle
wydarzeń politycznych, procesów społecznych
i zmian cywilizacyjnych, które kształtowały oblicze świata od końca XVIII do pierwszej połowy
XX w. I tak najpierw dowiadujemy się o zmianach w obyczajowości sensu stricto. Dokąd udawały się elity brytyjskie na pikniki i co na nich
spożywały? Jak przesuwała się pora obiadowa
na przestrzeni lat? To tylko nieliczne ciekawostki, których dane nam będzie skosztować. Zagłębiając się w lekturę, poznamy nowinki technologiczne i ewolucje w sprzęcie gastronomicznym,
a także znamienitych smakoszy i kucharzy, takich
jak Edmond Sailland Curnonsky (współinicjatora
rankingów kulinarnych Michelin) czy Paul Tremo
(kucharza Stanisława Augusta Poniatowskiego).
Ale to nie wszystko! Spragnionym popkultury
Barbasiewicz proponuje artystyczne menu degustacyjne. Obok wielkich kuchmistrzów pojawiają się artyści, których dzieła poruszają tematy
kulinarne: Andy Warhol i puszka zupy Campbell,
magdalenka Marcela Prousta, „Uczta Babette”
Karen Blixen oraz Louis de Funes ze swoją słynną rolą w filmie „Skrzydełko czy nóżka”.
Maria Barbasiewicz przeprowadza wnikliwe studium po epokach i w sposób chronologiczny,
z licznymi przypisami, przybliża nam kulinarną historię świata. Każdy rozdział podany jest
w bardzo smaczny i precyzyjny sposób, a wnikliwość analizy pokazuje, że wydarzenia przy kuchennym stole niejednokrotnie miały wpływ nie
tylko na smakoszy, kucharzy i restauratorów. I że
zmiany w Europie oddziaływały na świat kulinarny ze wzajemnością, dając nam tym samym nasycony obraz każdego z okresów. Książka jest
niewątpliwie pozycją obowiązkową dla każdego
pasjonata dobrego jedzenia, podaną ze szczyptą obyczajowości i historii, okraszoną analizą
interdyscyplinarną.
Cena: ok. 65 zł
35
kultura
Fotografia kulinarna
dla blogerów
Matt Armendariz
Wydawnictwo Helion
Ostatnimi czasy fotografowanie jedzenia stało się równie
przyjemne, co sama jego konsumpcja. Jak odpowiednio
zabrać się do robienia zdjęć naszych posiłków, aby utrwalić ich piorunujący efekt, wyjaśnia Matt Armendariz.
Autor „Fotografii kulinarnej dla blogerów” to bloger z krwi
i kości, który swoją przygodę z internetowym dziennikiem
rozpoczął ponad dekadę temu. Już wtedy pracował przy
sesjach zdjęciowych i dzielił się swoim doświadczeniem
z innymi. W wolnych chwilach uwielbiał gotować. Tak
uknuła się sprawdzona przez wielu intryga o połączeniu
obu pasji.
W swojej książce Armendariz nie stara się wynaleźć koła
na nowo, ale sprawnie przeprowadza czytelnika przez
szereg zagadnień związanych z codziennym warsztatem
fotografa i podsuwa wartościowe wskazówki. Po przebrnięciu przez tematy obowiązkowe, takie jak historia
Cena: ok. 49 zł
36
i sprzęt, warto zatrzymać się na dłużej przy rozdziałach
poświęconych oświetleniu i kompozycji. Oba działy wydają się łakomym kąskiem, głównie za sprawą tego, że to od
nich zależy artystyczny wyraz naszej fotografii. Armendariz nie stroni tam od zestawiania ze sobą prac zrobionych
różnymi technikami czy sprzętem, dzięki czemu czytelnik
może dokonać porównania i wybrać to, co dla niego najlepsze.
Piękne ilustracje i zdjęcia okraszone są podsumowaniem
autora wyjaśniającym efekt. Praktyczne porady, które opisane są w sposób prosty i zrozumiały nawet dla laika, powodują, że do książki bardzo często się wraca. I dlatego
„Fotografię kulinarną dla blogerów” należy traktować bardziej jako smakowitą opowieść pasjonata niż techniczny
poradnik czy tutorial.
Gotowanie dla geeków
Jeff Potter
Wydawnictwo Helion
W przypadku tej książki idealnie sprawdza się potoczne powiedzenie „nie sądź
książki po okładce”. Choć
może niektórym mocniej zabiłoby serce na widok nazwiska Pottera, to sama okładka
oraz tytuł „Gotowanie dla geeków” zupełnie do dokonania
zakupu nie zachęcają. No bo któż to jest ten geek i jak
podchodzi do gotowania? Postanowiliśmy się temu bliżej
przyjrzeć.
Według encyklopedycznej definicji jest to osoba, która
permanentnie dąży do pogłębiania swojej wiedzy. Praktycznie utarło się jednak, że jest to miłośnik komputerów.
Jeff Potter, mimo że studiował informatykę i te zagadnienia są mu bliższe, poprzestaje na słownikowym rozumowaniu. I bardzo dobrze!
W przystępny, lekki sposób zaprasza nas do świata chemii
i fizyki, dzięki czemu możemy dowiedzieć się między innymi, jak przebiega proces karmelizacji, dlaczego czasami
do wypieków używa się sody, a innym razem proszku do
pieczenia. Potter docieka, główkuje, przeprowadza pasjo-
nujące wywiady z naukowcami, mistrzami kuchni, socjologami i profesorami. Następnie konceptualną mieszankę
przelewa na papier. Swoim przykładem zadaje kłam twierdzeniu, że informatyków zadowoli menu złożone z pizzy
i słodkich napojów gazowanych. I choć czasem nie może
powstrzymać się od „zabawnych” informatycznych wstawek, wybaczamy mu, bo potrafi jak nikt wytłumaczyć znaczenie kuchni molekularnej.
Na pewno nie można nazwać „Gotowania dla geeków”
typową książką kucharską, taką wypełnioną po brzegi
przepisami. Po pierwsze, te prezentowane są w książce
bardzo minimalistycznie, a po drugie, po dłuższej lekturze
ma się nieodparte wrażenie, że w każdym z nich czyha na
degustatora jakaś szalona niespodzianka.
Za to na pewno można określić tę pozycję mianem książki
o świecie kulinarnym, która jak mało która tłumaczy czytelnikowi, co dzieje się z jego posiłkiem, zanim trafi na stół.
Pomaga zoptymalizować narzędzia, którymi posługujemy
się w kuchni, poprawić jej funkcjonowanie i przygotować
ją do wielkich wyzwań. Dobra pozycja dla każdego dociekliwego i świadomego kucharza.
Cena: ok. 59 zł
37
felieton
Jak przekonać dziecko do jedzenia warzyw,
czyli kilka rad na przemycanie dobra.
Warzywa to główny składnik diety naszych pociech. Bywa, że głowimy się, jakie danie zrobić, aby
dziecko na pewno je zjadło. Jedno wyląduje w koszu, inne w brzuszku. U naszego prawie trzylatka jest
to loteria. Mówi, że chce np. sałatę, po czym podaję do stołu danie i sałata jest już już – cytuję – ble.
Nie tylko kobiety zmienne są, dzieci także.
38
1. Warzywa je cała rodzina
6. Niewidzialna forma warzyw
To my, rodzice, kształtujemy smaki naszego dziecka.
Jeżeli sami nie będziemy jedli warzyw, to nie oczekujmy, że zrobi to nasze dziecko. Bądźmy dobrym
przykładem dla naszych pociech.
To np. zupy w formie kremu. Oprócz warzyw możemy
dziecku przemycić w nich sporą porcję świeżych ziół,
a nawet czosnek.
2. Wspólne gotowanie
Obieramy, kroimy i gotujemy. Wydłuża się proces
podania dania na stół, kiedy pomaga Ci dziecko.
Czasem angażuję Kubę w przygotowywanie posiłków. Daję mu mniej ostry nóż i pod nadzorem kroi
warzywa, które ważymy, a następnie wrzucamy do
garnka. Przy okazji próbujemy wszystkie surowe warzywa.
3. Własny ogródek
Balkonowa uprawa rusza wiosną. Warzywa z własnego ogródka smakują dużo lepiej. Poza tym maluch ma
kontakt z naturą, może obserwować, jak roślinki rosną i dojrzewają, oraz świetnie się bawi przy ich podlewaniu. Dziecko na pewno z przyjemnością spróbuje
warzywa ze swojego ogródka.
4. Jemy buzią i oczami
Kolorowy talerz i ładnie ułożone warzywa zachęcą
dziecko choćby do spróbowania. Układam kwiatki,
auta, śmieszne buźki itd. Sami lubimy, gdy potrawa
ładnie wygląda na talerzu.
5. Surowe warzywa + dip
Pokrojone różnorodne warzywa w kilku kolorach
z dodatkiem dipu np. pomidorowego zachęcą do maczania warzyw.
7. Dodatek do pieczywa lub ciast
Chleb z dynią, cukinią lub sokiem z pomidorów czy
ciasto z burakami. Pyszna, a zarazem zdrowa alternatywa.
8. Sos do makaronu
Podobnie jak w przypadku zup można przemycić prawie wszystko. Wystarczy jedynie zagęścić, aby miało
formę sosu.
9. Soki, koktajle, smoothies
Można skomponować masę różnych napojów zarówno warzywnych, jak i owocowo-warzywnych.
10. Dziecko nie musi zjeść wszystkiego
Ważne, aby nigdy nie stosować przymusu w kontekście jedzenia. Może to przynieść efekt odwrotny do
zamierzonego. Zamiast mówić „zjedz brukselkę” –
powiedz, że nie musi zjeść całej. Niech spróbuje choć
jedną.
Zachęcanie dzieci do jedzenia warzyw to niełatwe zadanie. Dlatego na następnych stronach znajdziecie kilka podpowiedzi, jak efektownie podawać Waszym pociechom owoce
i warzywa.
Iza Gontarek
Szczęśliwa żona i mama kilkuletniego Kubusia. Uwielbia pokonywać dziesiątki kilometrów na świeżym
powietrzu. Lubi podróże i kocha dobre jedzenie! Zna mnóstwo sposobów, aby dziecko się nie nudziło i jadło
jeszcze lepiej niż „zdrowe” dzieci. Dzięki swojemu synowi wie, co tak naprawdę w życiu jest ważne.
Z zawodu jest inżynierem ochrony środowiska. Iza jest również autorką bloga parentingowego PHEżyj to sam na stronie PKUconnect.pl
39
Porady
Zdrowie
w nowym wydaniu
Owoce i warzywa najważniejszym składnikiem diety? Oczywiście, że tak!
I to dla wszystkich – tych dużych i tych małych. Nowa piramida żywienia
opublikowana niedawno przez Instytut Żywności i Żywienia potwierdza,
że to podstawa zdrowej diety. Co jednak zrobić, aby dzieci
nie kręciły nosem na Wasze warzywne lub owocowe
propozycje? Mamy kilka podpowiedzi, dzięki którym
małe szkraby będą wołały o dokładkę!
Na szczęście owoce i warzywa to feeria barw. Trzeba to wykorzystać!
Wystarczy tylko na chwilę zamienić się w artystę i stworzyć piękny obrazek
na talerzu. Zamiast pędzla przydadzą się: mały nożyk, foremki o różnych
kształtach, dużo owoców, warzyw i trochę wyobraźni.
Efekt murowany!
40
Serce na talerzu
Macie w domu foremki do pierniczków?
Świetnie sprawdzą się również do wykrawania owoców czy nawet kanapeczek.
Soczyste i słodkie arbuzy, melony, mango
czy jabłka w kształcie małych serduszek?
Najlepszy efekt wizualny i smakowy osiągniecie, łącząc je w sałatce.
Wasze dzieci po prostu je pokochają.
kanapki jak z bajki
„Mamo, nie chcę kanapki ze skórką!”
– często słyszycie to od Waszych dzieci?
To teraz wyobraźcie sobie ich miny, kiedy nie dość,
że kanapka nie ma skórki, to jeszcze przypomina
np. ich ulubioną postać z kreskówki! Możecie takie
pomysłowe kanapki przygotowywać razem
z Waszymi dziećmi. Wspólnie spędzicie czas, będzie
to dla Was również idealna szansa, aby opowiedzieć
dziecku wiele przydatnych ciekawostek o warzywach.
Pamiętajcie, że taką kanapkę można przygotować
także w wersji na słodko – z owocami!
41
Porady
kolorowe smoothies
Owocowe i warzywne! Atrakcyjnie wyglądają i jeszcze lepiej smakują.
Co istotne, w takim koktajlu można łączyć ze sobą najróżniejsze smaki.
Słodycz banana sprawdzi się zarówno w wersji z truskawkami, malinami
czy borówkami, jak i w zielonych smoothies z sałatą, jarmużem czy
ogórkiem. Pamiętajcie o tym, że nawet smoothie potrzebuje
odpowiedniego wykończenia. Na pewno macie w domu dużo różnych
słoików po jesiennych przetworach. To również idealne naczynie
do podania tego rodzaju koktajli. Dołóżcie kolorową słomkę
i obwiążcie słoik wstążeczką – i gotowe!
42
owoce na patyku
Wasze dzieci jedzą zbyt dużo łakoci? I na to mamy
sposób! Zdradzimy Wam przepis na najszybsze w przygotowaniu i do tego w 100% naturalne lody owocowe.
Będzie Wam potrzebny drewniany patyczek do lodów
i arbuz. Pokrójcie arbuza w cząstki o kształcie trójkąta.
W skórce arbuza zróbcie nożem nacięcie na szerokość
patyczka i włóżcie go tam delikatnie. Prawda, że proste?
I jak pięknie wygląda! Możecie również spróbować zrobić
takie lody na patyku z innymi owocami. Równie dobrze
sprawdzi się w tej roli mango czy melon.
szkolne kanapki
z biletem w jedną stronę
Kanapki, które rano z taką starannością i poświęceniem przygotowywaliście, wracają do Was schowane
na dnie plecaka? Nie poddawajcie się. Przetestujcie nasz patent na szkolnego niejadka! Zawinięte
w papier śniadaniowy i spłaszczone przez podręczniki kanapki niekoniecznie podbijają serca dzieci.
I ten zmęczony pomidor w centrum całego kanapkowego zamieszania…
Warto zainwestować w ładny i praktyczny pojemnik
na drugie śniadanie. Ważne, żeby nie był zbyt duży,
bo sami dobrze wiecie, jak ciężki i duży jest plecak
Waszych pociech. Idealnie, gdyby pojemnik miał przegródki, które pozwolą oddzielnie włożyć np. pomidorki cherry,
pokrojoną w paseczki marchewkę czy ogórka. Dzięki temu
zarówno kanapka, jak i warzywa będą dłużej trzymały świeżość
i sprężystość. A położony na kanapce ser PKU (np. w kształcie gwiazdki) będzie miłą niespodzianką pomiędzy przyrodą a językiem polskim!
43
Ola
Karolinka i Gabrysia
Kacper i Antoś
44
poznajmy się
Ala
Klaudia
Mateusz
Dziękujemy za nadesłanie zdjęć
i zachęcamy do przesyłania kolejnych
na adres: [email protected].
Prosimy o dołączenie zgody rodziców
lub opiekunów na zamieszczenie zdjęcia na łamach
magazynu „PKUconnect”.
Wszystkim osobom, które prześlą zdjęcia, wyślemy
jeden z produktów niskobiałkowych Milupa lp.
45
reportaż
karolina folgart
Studentka kulturoznawstwa w Szkole Wyższej Psychologii Społecznej w Warszawie. Jest również
dyplomowanym muzykiem: ukończyła szkołę muzyczną II stopnia. Ma PKU i myśli, że to właśnie
ono ukształtowało w niej zdolność pozytywnego myślenia. Jej pasje to: literatura, muzyka, film,
sztuki wizualne, moda, aktywność fizyczna (bieganie), zdrowe żywienie i kuchnia.
Karolina jest również redaktorką portalu PKUconnect.pl. W swoich tekstach dzieli się
z użytkownikami swoimi codziennymi obserwacjami i fascynacjami oraz stara się inspirować do
odkrywania w sobie pasji do życia.
Leczenie pacjentów
z późno wykrytą
fenyloketonurią
Europejskie konferencje E.S. PKU to okazja do spotkania lekarzy
i specjalistów oraz do zadawania im pytań. To czas próbowania
nowych produktów oraz rozmów z przedstawicielami firm
farmaceutycznych i producenckich. I wreszcie – to spotkania
pacjentów z różnych krajów. Niejednokrotnie to również
możliwość do poznania całkiem nowego tematu wpisującego się
w zagadnienie fenyloketonurii.
46
E.S. PKU Berlin
Na konferencji w Berlinie poruszane były różne
tematy: od planów i prawdopodobnych udogodnień
i możliwości leczenia w ciągu najbliższych 10 lat po
łączenie fenyloketonurii ze swoimi pasjami – tak jak
robi to Kevin Alexander kochający podróże i filmy.
Pośród bardzo różnorodnych wykładów i dyskusji
uczestnicy mogli wysłuchać wykładu dr Marii Giżewskiej na temat leczenia pacjentów, u których fenyloketonuria została wykryta zbyt późno. To był mój kolejny raz, kiedy miałam okazję posłuchać pani doktor
– znów wywarła na mnie niesamowite, niezmiennie
silne wrażenie.
Co do nieleczonych pacjentów: temat ten dotyczy ludzi, którzy nie zostali zdiagnozowani z przyczyn takich
jak np. brak badań przesiewowych. Chodzi głównie
o starszych pacjentów, którzy urodzili się w latach,
kiedy screening nie był standardem w przypadku
urodzenia każdego dziecka. Zdarzają się również pacjenci, którzy nie zostali zdiagnozowani, ponieważ
wystąpił jakiś błąd bądź w czasie badań coś zostało
pominięte czy przeoczone.
To, jaki wpływ wywiera na daną osobę i jej organizm
nieleczona fenyloketonuria, jest kwestią indywidualną. Z całą pewnością należy jednak zaznaczyć, że
nieleczone PKU powoduje ciężkie upośledzenie umysłowe, ruchowe oraz inne problemy zdrowotne.
Dr Giżewska podczas wykładu wyświetliła nagranie,
które przedstawiało młodego mężczyznę – pacjenta
z nieleczoną fenyloketonurią. Ten krótki film pokazywał człowieka ciężko upośledzonego umysłowo, który leżał na łóżku z przykurczonymi nogami, jedynie
lekko kołysząc się na boki. Za każdym razem, kiedy
widzę tego chłopaka, ten obraz rozdziera mi serce.
Jest to niesamowite, przerażające wrażenie. Czuję
wtedy smutek i łzy same cisną mi się do oczu, ale
z drugiej strony takie odczucia i zachowanie tego pacjenta mobilizują mnie do tego, by zastanowić się nad
tym, ile szczęścia mieliśmy my – pacjenci z wykrytą
fenyloketonurią, pacjenci, którzy od początku swo-
jego życia przyjmują preparat i stosują się do zasad
diety niskofenyloalaninowej. Przerażające jest to, że
granica pomiędzy stanem pacjenta pokazanego przez
dr Giżewską a stanem pacjenta z leczoną PKU jest
tak niesłychanie cienka – aż trudno w to uwierzyć.
Jedna decyzja, jedno badanie czy też jego brak. Jedna diagnoza bądź jej brak. To tak niewiele, a już tyle
wystarczy, by życie było takie jak na wspomnianym
nagraniu albo takie jak życie każdego z nas, pacjentów zdiagnozowanych.
Upośledzenie umysłowe
spowodowane przez
wieloletnie nieleczenie PKU
jest – jak wszyscy wiemy –
nieodwracalne.
Nie oznacza to jednak,
że nic się nie da zrobić!
Przeciwnie: można poprawić stan niezdiagnozowanego wcześniej pacjenta. Właśnie tym zajmuje się dr
Giżewska i na przykładzie tego mężczyzny opowiadała o tym, jak wdrażane jest leczenie u pacjenta z nieleczoną fenyloketonurią. Mianowicie stosuje się dietę niskofenyloalaninową i podaje się preparat PKU.
Oznacza to, że pacjent, który do tej pory był nieleczony pod kątem PKU, staje w obliczu diety i preparatu
dokładnie tak samo jak pacjent zdiagnozowany. Przypomnijmy, że lekarstwem w przypadku fenyloketonurii są właśnie dieta i preparat. Jednak u pacjentów
nieleczonych przez wiele lat nie jest to tak łatwe jak
u pacjentów leczonych – okazuje się, że w przypadku
pacjentów, którzy są upośledzeni umysłowo i mają
już szereg schorzeń wynikających z braku leczenia
fenyloketonurii, sytuacja jest o tyle trudna, że wcale
nie ma pewności, czy pacjent zareaguje pozytywnie
na wdrożone leczenie.
Jedni pacjenci prawidłowo reagują na dietę i preparat, ich stężenia fenyloalaniny we krwi spadają,
47
reportaż
a w ich zachowaniu dostrzegalne są wyraźne zmiany: zmniejszona nerwowość, agresja, zwiększona możliwość skupienia uwagi na jakimś obiekcie, zwiększone możliwości ruchowe. Inni pacjenci
– wręcz odwrotnie. Wdrożenie diety i preparatu powoduje jeszcze gorszą sytuację, a zachowania
nerwowe i agresywne się pogłębiają. W takiej sytuacji pani doktor proponuje rezygnację ze zmian,
jakie wprowadzono w życie pacjenta: z diety i preparatu.
Wyświetlone nagranie przedstawiało zachowanie pacjenta z nieleczoną PKU, zanim zostało u niego wdrożone leczenie. Kolejne nagrania, które zostały pokazane uczestnikom konferencji, przedstawiały tego samego pacjenta w trakcie leczenia i po jakimś czasie od jego rozpoczęcia. Dało się
zauważyć, że pacjent ten zachowywał się w zupełnie inny sposób. Chodził, trzymał coś w ręce, na
czym potrafił skupić częściową uwagę. Pani doktor mówiła, że po pewnym czasie leczenia pacjent
w dalszym ciągu pozostawał w swoim świecie, nie rozumiał świata, który go otaczał, i nie nawiązywał z nim kontaktu. Jednak komfort jego życia z całą pewnością został znacznie podniesiony.
Zarówno nagrania, jak i to, co pani doktor mówiła na temat wdrażania leczenia u pacjentów wcześniej nieleczonych, wywarło na mnie – i na wielu innych słuchaczach – bardzo duże wrażenie.
Niezwykle budujące jest to, że lekarze nie skupiają się wyłącznie na leczeniu pacjentów zdiagnozowanych, ale szukają również takich, którzy nie mieli tyle szczęścia, i starają się podnieść komfort
ich życia.
Płynie z tego jeszcze jeden bardzo ważny wniosek. Spójrzcie, ile mieliśmy szczęścia, że zostaliśmy
zdiagnozowani i że jesteśmy leczeni! To niezwykła wartość, którą w takiej chwili docenia się ze
zdwojoną siłą.
48
E.S. PKU Berlin
Liczba uczestników konferencji w Berlinie przekroczyła aż 450 osób!
Było dużo pozytywnych emocji i sporo atrakcji.
Obejrzyjcie E.S. PKU w Berlinie okiem Justyny, Marii i Karoliny.
Reportaż z tego wydarzenia możecie przeczytać na PKUconnect.pl.
Zapraszamy do bufetu PKU. Proszę uzbroić się
w cierpliwość, ponieważ kolejka jest spora!
Dekorujemy torty z okazji 40-lecia
niemieckiego stowarzyszenia PKU.
Zdjęcie zostało wykonane po bardzo długiej
rozmowie ze wspaniałą dziewczyną, pełną
uśmiechu, ciepła
i pozytywnej energii –
Jasmine Trinkl.
Pozdrawiamy ze stoiska Nutricii!
49
fotorelacja
Wrocław 2015
Spotkanie PKU we wrocławiu 7 listopada 2015
50
Poznań 2015
Spotkanie PKU w poznaniu 29 listopada 2015
51
Dobry start
w kulinarną podróż
Niskobiałkowe produkty z serii Loprofin i Milupa-lp
Milupa lp-drink
napój niskobiałkowy w proszku o smaku neutralnym
Loprofin napój PKU
napój niskobiałkowy PKU
Idealna baza do sporządzania potraw
niskobiałkowych, zastępująca mleko
Pomysły na pyszne niskobiałkowe potrawy znajdziesz na:
www.pkuconnect.pl
Milupa-lp, Loprofin – dietetyczne środki spożywcze specjalnego przeznaczenia medycznego
Nutricia Polska Sp. z o.o., ul. Bobrowiecka 6, 00-728 Warszawa, tel.: +48 22 550 00 00, 801 16 5555 (opłata za 1 impuls)