Wykłady w Nowej Zelandii

Transkrypt

Wykłady w Nowej Zelandii
logy. To najnowszy uniwersytet na
Nowej Zelandii. Został formalnie
utworzony w roku 2000, na bazie
istniejących od ponad stu lat (pod
różnymi nazwami) uczelni technicznych. Kształci obecnie ok. 25
tysięcy studentów i składa się
z pięciu wydziałów (Faculties): Stosowanych nauk humanistycznych,
droższe). Studenci zagraniczni stanowią ok. 14% wszystkich studentów. Dla znacznej części studentów kształcenie umożliwia zaciągnięcie specjalnych, gwarantowanych przez państwo, pożyczek.
Czesne stanowi 37% całości przychodów Uniwersytetu. 50% tych
przychodów stanowią dotacje budżetowe.
Mój wykład odbył się w University of Auckland – największym
i najstarszym uniwersytecie nowo-
Biznesu, Projektowania i technik
twórczych, Zdrowia i nauk o środowisku oraz Zagadnień Maoryskich.
Wydział Projektowania i technik
twórczych (Design and Creative
Technologies), kształci w tak różnorodnych obszarach wiedzy, jak
na przykład: systemy informacyjne, inżynieria oprogramowania, inżynieria elektryczna i elektroniczna,
inżynieria mechaniczna i produkcyjna, matematyka i statystyka, ale
również sztuki wizualne, projektowanie odzieży, czy media. Duży
nacisk jest położony na kształcenie interdyscyplinarne. Podobnie
jak w wielu innych uczelniach anglosaskich, najważniejszą osobą
w AUT jest Wicekanclerz (Vice
Chancellor), wyłaniany w drodze
konkursu menedżer. Stanowisko
Kanclerza, wybieranego przez Radę (Council), jest wyłącznie ceremonialne. Większość członków
Rady jest mianowana, m.in., przez
odpowiedniego ministra, a część
pochodzi z wyboru.
O kształceniu i badaniach rozmawiałem z profesorem Felixem B.
Tanem – Dyrektorem Szkoły Nauk
Komputerowych i Informacyjnych.
Studia w AUT, jak we wszystkich
uczelniach Nowej Zelandii, są płatne. Obecnie czesne wynosi 3810
NZ$ rocznie (ok. 8615 PLN) dla
studentów z Nowej Zelandii oraz
między 13900 a 26000 NZ$ dla
większości studentów zagranicznych (niektóre kierunki studiów są
zelandzkim, utworzonym w 1883
roku. Studiuje w nim ponad 40 tysięcy studentów, z czego ponad
5500 z zagranicy. Na liście 500 najlepszych uniwersytetów świata
znajduje się w trzeciej setce, a więc
zdecydowanie wyprzedza najlepsze polskie uczelnie (Uniwersytety
Warszawski i Jagielloński znajdują
się w czwartej setce). Wykład nt.
„Nonblocking, repackable, and rearrangeable switching networks”
był poprzedzony poczęstunkiem,
dla wszystkich obecnych, z imponującą liczbą egzotycznych potraw. Po wykładzie jeszcze długo
toczyła się interesująca dyskusja.
Następnego dnia zwiedzaliśmy
Auckland Art Gallery, zawierającą
cenne zbiory malarstwa pejzażowego z czasów kolonialnych, a także wczesne portrety Maorysów.
Znacznie ciekawsze okazało się
jednak Auckland War Memorial Museum. Szczególne wrażenie robił
bogaty zbiór sztuki pierwszych
mieszkańców Nowej Zelandii,
w tym wspaniałe dzieła rzeźbiarskie, czy ogromna łódź bojowa.
Przed opuszczeniem Auckland
wspięliśmy się jeszcze na Mt. Eden
– jeden z kilku uśpionych stożków
wulkanicznych znajdujących się na
terenie miasta.
Po południu polecieliśmy do
Palmerston North, niewielkiego
miasta w dystrykcie Manawatu.
Jest ono często nazywane „miastem wiedzy”, z powodu dużej licz-
Wykłady w Nowej Zelandii
Zaproszenie do wygłoszenia
kolejnego cyklu wykładów w ramach IEEE Distinguished Lecturer
Tour (patrz także BIP nr 80 z listopada 2000, nr 134 z października
2004 oraz nr 137 ze stycznia 2005)
nadeszło z Nowej Zelandii. Podróż
do tego odległego kraju, a także
wizyty w tamtejszych uniwersytetach były bardzo interesujące,
a także prowokujące do porównań.
Mam nadzieję, że garść refleksji
z tej podróży zaciekawi także czytelników biuletynu.
Lot z Krakowa do Nowej Zelandii, włączając w to czas spędzony
na lotniskach we Frankfurcie i Singapurze, zajął ponad trzydzieści
godzin. Wylądowaliśmy na lotnisku
w Auckland, największym mieście
Nowej Zelandii, w niedzielę rano,
21 sierpnia. Byliśmy przygotowani
na zimę, wkrótce jednak okazało
się, że tutejsza zimna pora roku
różni się znacznie od naszej – przywitało nas niebieskie niebo i temperatury zbliżone do 20ºC. Szybko
dotarliśmy do naszego hotelu Airedale, znajdującego się w centrum
miasta. Hotel, w stylu art deco, był
kiedyś najwyższym budynkiem
Auckland. Obecnie wydaje się całkiem niepozorny, otoczony nowoczesnymi wieżowcami i zdominowany przez znajdującą się w pobliżu wieżę Sky Tower.
Ponieważ mój pierwszy wykład
został zaplanowany na wtorek, postanowiliśmy z żoną zwalczyć dziesięciogodzinną różnicę czasu
przez intensywne zwiedzanie.
W poniedziałek odwiedziliśmy dwie
interesujące wyspy znajdujące się
w zatoce Hauraki, nad którą leży
Auckland. Pierwsza z nich to Rangitoto – wyspa, która wynurzyła się
z głębin około osiemset lat temu.
Tworzący nią wulkan był aktywny
jeszcze przez dwa wieki. Pozostały
po nim wielkie masy zastygłej lawy
i zarośnięty krater. Idąc przez niezwykły, subtropikalny las podziwialiśmy wspaniałe widoki na okolicę.
Z roślin ogromne wrażenie robiły
wielometrowej wysokości paprocie, jakby żywcem wyjęte z parku
jurajskiego. Druga z wysp – Waiheke – to zupełnie inny świat. Malownicze uprawy winorośli na wzgórzach, piękne rezydencje, plaże.
Wszystko to otoczone błękitnym
morzem.
Następnego dnia, wraz z profesorem Nurulem Sarkar, odwiedziłem Auckland University of Techno-
18
by studentów. Na lotnisku czekał
na nas prof. Richard Harris z Massey University – drugiego co do
wielkości uniwersytetu Nowej Zelandii. Uniwersytet ten jest najbardziej znany z wysokiego poziomu
badań i kształcenia w obszarze rolnictwa, weterynarii i biotechnologii,
ale także telekomunikacji i technik
informacyjnych. Należy wspomnieć, że Nowa Zelandia jest jednym z niewielu krajów wysokorozwiniętych, w których nie istnieją
dotacje do rolnictwa, a sektor ten
należy do najbardziej konkurencyjnych w świecie i słynie z produktów
najwyższej jakości.
W czwartek, 25 sierpnia, odbył
się mój drugi wykład. Przedstawiła
mnie prof. Janina Mazierska, Dyrektor Instytutu Nauk i Technik Informacyjnych, znana specjalistka
w dziedzinie pomiarów mikrofalowych. Na sali było 35 osób, z których wiele wzięło udział w żywej
dyskusji po wykładzie. Po wykładzie lunch z grupą pracowników
Uniwersytetu, w Klubie Profesorskim, a właściwie w przyległym do
niego ogrodzie, pełnym kwitnących kwiatów i krzewów. Wieczorem zostajemy zaproszeni na kolację do stylowej restauracji w centrum miasta.
Następnego dnia, wypożyczonym samochodem ruszamy na objazd Północnej Wyspy. Początkowo pewną trudność sprawia przestawienie się na ruch lewostronny,
ale dobre drogi i niewielki ruch
(Nowa Zelandia ma nieco ponad 4
mln mieszkańców przy powierzchni niewiele mniejszej od Polski)
znacznie ułatwiają zadanie. W ciągu trzech dni docieramy m.in., do
Parku Narodowego Tongariro, wielbicielom „Władcy Pierścieni” znanego jako Mordor, do ogromnego
fot. arch. autora
Andrzej Jajszczyk
Autor na lodowcu Franciszka Józefa
BIP 146 – październik 2005 r.
jeziora Taupo i znanej z aktywności
geotermicznej miejscowości Rotorua. W Tongariro zdobywamy
ośnieżone stoki Mt. Ruapehu –
wielkiego stożka wulkanicznego,
stanowiącego też znany ośrodek
sportów zimowych. Dziwnie wyglądają dla nas tablice z instrukcjami
postępowania w przypadku nagłej
erupcji wulkanu, ustawione przy
wyciągach narciarskich. W okolicy
Rotorua odwiedzamy rezerwat
Wai-O-Tapu (Święte Wody), z jego
kolorowymi jeziorami, stawami pełnymi gotującego się błota, czy
dziurami, z których wydobywa się
para lub wrząca woda. W parku
Rainbow Springs oglądamy miejscowe ptaki, w tym kiwi będące
symbolem Nowej Zelandii. W okolicy miejscowości Matamata zwiedzamy Hobbiton, przepięknie położoną farmę, w której kręcono część
scen do „Władcy Pierścieni”.
W poniedziałek, 29 sierpnia, lecimy do Christchurch, największego miasta Południowej Wyspy. Na
kilka dni zatrzymujemy się w pięknym i ciepłym domu profesora
Krzysztofa Pawlikowskiego i jego
żony Barbary. Tego samego dnia
wygłaszam wykład na Wydziale Inżynierii Elektrycznej i Komputerowej Uniwersytetu Canterbury.
Uczestniczy w nim kilkanaście
osób, głównie pracowników miejscowych firm telekomunikacyjnych. Temat wykładu to „Architectures of Intelligent Optical Networks”. Następny wykład, pt.
„Control Plane for Intelligent Optical Networks”, odbywa się we wtorek na Wydziale Informatyki i Inżynierii Oprogramowania. Bierze
w nim udział 20 osób, głównie pracowników uczelni. Dyskusję po wykładzie kontynuujemy na lunchu
w Klubie Pracowniczym, na który
zaprosili mnie członkowie lokalnej
sekcji IEEE.
University of Canterbury kształci
około 13 tysięcy studentów, a jego
roczny przychód przekracza 180
mln NZ$. Uczelnia jest podzielona
na pięć szkół (Colleges): Arts, Business and Economics, Engineering,
Science, School of Law, zarządzanych przez Pro Vice Chancellors.
Za kształcenie odpowiada sześć
wydziałów (Faculties): Humanities
and Social Sciences, Commerce,
Engineering and Forestry, Science,
Visual and Performing Arts, Law,
których dziekani podlegają szefom
szkół. Uniwersytet ma międzynarodową renomę naukową, m.in.
w obszarze telekomunikacji.
31 października wsiadamy do
pociągu, który wiezie nas z Christchurch nad Pacyfikiem do Greymouth na wybrzeżu Morza Tasmana. Przecinamy malownicze góry
Krzysztof Wasa
Powrót do staszicowskich źródeł
Międzyzakładowe Koło Stowarzyszenia Wychowanków AGH
w Tarnowie bardzo udanie wpisało
się w bogaty program obchodów
Roku Staszica, dla uczczenia 250
rocznicy urodzin i 180 rocznicy
śmierci Stanisława Staszica przypadających w bieżącym roku.
W pierwszy weekend czerwca
członkowie Koła udali się do Sielpii
Wielkiej na tradycyjną sesję naukowo-turystyczną, poświeconą pamięci Stanisława Staszica.
Sielpia Wielka jest centrum
Staropolskiego Okręgu Przemysłowego, najstarszego w Polsce
zespołu ośrodków przemysłowych,
stworzonych dzięki inicjatywie Stanisława Staszica w dorzeczu rzeki
Kamiennej, u podnóża Gór Świętokrzyskich. Jest to jedyne miejsce
w Europie, gdzie udało się zachować w niemal niezmienionym stanie przemysłowy kompleks z połowy XIX wieku i ożywić go na potrzeby kulturalne.
Muzeum Staropolskiego Okręgu Przemysłowego mieści się
w dawnej walcowni i pudlingarni
(zakład przerabiający surówkę
wielkopiecową na żelazo kowalne).
Do najcenniejszych eksponatów
należy metalowe koło wodne
o średnicy 8,5 m (największe w Europie!), wiele unikatowych maszyn
i urządzeń z połowy XVIII i początku XIX w., m.in. : dmuchawa parowa z XIX w., maszyna parowa
z 1858 r. (najstarsza z zachowa-
nych w Polsce), tokarka czołowa
z XIX w., zabytkowe ujęcie wody,
groble, upusty, kanały, hale produkcyjne, suszarnie drewna, budynek szkolny oraz dawne osiedle fabryczne. Urządzenia te są znakomicie zakonserwowane i utrzymane, i mogą być uruchamiane dla
demonstracji ich działania.
Budowę walcowni i pudlingarni rozpoczęto w 1821 roku
z inicjatywy St. Staszica i kontynuowano z polecenia Ksawerego
Druckiego-Lubeckiego, ministra
Komisji Przychodów i Skarbu. Zakład rozpoczął działalność w 1841
roku. Energii dostarczała spiętrzo-
kuwania bochnów, walcarka wstępna do walcowania kęsisk, nożyce
do cięcia blach, parkieciarka, piece grzewcze, dwa zespoły walcowni prętowej, dwa koła i turbina wodna, będąca chlubą dzisiejszego
muzeum.
Zakład w Sielpi, podobnie jak
wiele innych w Staropolskim Zagłębiu Przemysłowym, bazował na surowcach miejscowych. Rudę wydobywano w okolicach wsi Kawęczyn, na miejscu ją przetapiano,
a w walcowni i pudlingarni w Sielpi
przerabiano żelazo na stal. Do produkcji wykorzystywano także duże
ilości węgla drzewnego. Rocznie
na rzeka Czarna, która za pośrednictwem dwóch wielkich kół wodnych poruszała wszystkie urządzenia w fabryce. W skład wyposażenia zakładu wchodziły piece pudlingarskie, młot czołowy do prze-
trzy tysiące ton wyrobów stalowych
opuszczało zakład w Sielpi. W drugiej połowie XIX w. zakład podupadł na skutek braku surowca,
zmniejszenia się powierzchni lasów, w których wypalano węgiel
BIP 146 – październik 2005 r.
z wierzchołkami pokrytymi śniegiem. Z Greymouth, niewielkiej
górniczej i turystycznej miejscowości, robimy szereg wypadów
w okolice. W Punakaiki oglądamy
wyrzeźbione przez morskie fale
słynne „skały naleśnikowe” (Pancake Rocks), do których docieramy przez bujny subtropikalny las.
Następnego dnia jedziemy w rejon
Mt. Cook – najwyższej góry Nowej
Zelandii (3764 m n.p.m.). Zaopatrzeni w raki, zdobywamy czoło lodowca Franciszka Józefa, nazwanego tak w dziewiętnastym wieku
przez austriackiego podróżnika. Inne atrakcje obejmują, zakończone
sukcesem, płukanie złota.
To niestety już końcowa część
naszej dwutygodniowej wizyty
w tym pięknym i dobrze urządzonym kraju. Jeszcze tylko powrót
autobusem do Christchurch i długa podróż powrotna do Polski.
drzewny, a także na skutek dużej
konkurencji zakładów pracujących
w oparciu o węgiel kamienny. Od
1921 roku walcownia zaprzestała
produkcji, a w 1934 r. przekazana
został na lokalne Muzeum Techniki
i Przemysłu Hutniczego.
Sesja nasza rozpoczęła się tradycyjnym ogniskiem w Ośrodku
Wypoczynkowym „Łucznik” położonym w lesie okalającym zbiornik
wodny na rzece Czarna Konecka.
Dopiero uparte komary przegoniły
nas już po północy do pokoi i wygodnych łóżek. Wypoczęci i posileni jajecznicą udaliśmy się na
zwiedzanie Muzeum Staropolskiego Okręgu Przemysłowego w Sielpi. Większość z nas zaskoczona
była taką perełką muzeum techniki
XIX w. Zresztą, jak opowiadał przewodnik, zbiorów zgromadzonych
w tym muzeum zazdroszczą nam
profesjonalne muzea europejskie,
a szczególnie angielskie, gdzie
przemysł rozwijał się najdynamiczniej właśnie u nich. Zwiedziliśmy
także oddział muzeum w Starej
Kuźni, gdzie zachowano także
urządzenia XIX wieczne, wykorzystujące energię spiętrzonej wody
rzeczki Młynkowskiej. Największym
sukcesem muzealników tego Staropolskiego Okręgu Przemysłowego jest możliwość uruchamiania
większości z prezentowanych maszyn i urządzeń dla zwiedzających.
W Starej Kuźni zarówno młot kuźniczy, jak i dmuchawy napędzane są
do dziś kołami wodnymi, a w Sielpi
uruchamiane jest największe koło
wodne w Europie tylko dla potrzeb
prezentacji, gdyż urządzenia pozo-
1