Sprawozdanie Erasmus 2010-11

Transkrypt

Sprawozdanie Erasmus 2010-11
Witam wszystkich zainteresowanych wyjazdami w ramach programu LLP Erasmus.
To sprawozdanie kieruję do osób, które chcą skorzystać z wymiany studenckiej, które chcą przeżyć
niesamowitą przygodę, ale się mocno wahają, ponieważ nie wierzą w siebie albo nie znają języka
kraju, do którego chcieliby się udać.
Na mojego Erasmusa „zbierałam się” kilka ładnych lat. Zawsze chciałam to zrobić, ale też zawsze było
jakieś „ale”. A to pieniądze, a to język, czy praca. Nie miałam też ściśle sprecyzowanego miejsca gdzie
chciałabym wyjechać. W końcu … się zdecydowałam. Pewnego dnia na moim wydziale ogłoszono
nabór na studia zagraniczne. Stwierdziłam, że nie ma co dłużej czekać. Szczególnie, że był to mój
ostatni rok przed obroną magisterki. Zapisałam się, wypełniła formalności i po rozmowie
kwalifikacyjnej zostałam zakwalifikowana na wyjazd. Wyjechałam na Erasmusa do Hiszpanii
(Zaragoza) zupełnie bez znajomości hiszpańskiego. Na początku nie było łatwo, jednak po pierwszym
tygodniu w Zaragosie wiedziałam, że ciężko będzie po roku opuścić to miejsce i tych ludzi.
To z czym się zetknęłam na miejscu przeszło moje wszelkie oczekiwania. Interesująca mieszanka
kulturowa, ludzie uśmiechnięci, chętni do pomocy no i to śliczne miasto. Można się naprawdę
zakochać w tym miejscu. I tak też się stało. Gdy mój pobyt w Zaragosie zbliżał się nieubłaganie ku
końcowi stwierdziłam, że znajdę tu praktyki. Udało się! Ale muszę przyznać, że w obliczu obecnego
kryzysu było bardzo ciężko. Ale… więcej o samym erasmusie.
Podczas dwóch semestrów miałam możliwość korzystania z darmowych kursów hiszpańskiego na
moim wydziale, oglądania darmowych projekcji filmowych z ESN oraz licznych wycieczek i eventów z
jedną z organizacji studenckich Aegee. Był przegotowany również tygodniowy program powitalny dla
wszystkich Erasmusów przybyłych do Zaragozy. Te dwie organizacje wypełniały po brzegi Erasmusowi
wolny czas.
Ponad to, gorąco polecam zjechanie Hiszpanii na tyle ile jest to możliwe. Posiada wiele pięknych
miejsc, które koniecznie trzeba odwiedzić. Razem z moją ekipą zawędrowaliśmy na Wyspy
Kanaryjskie, opanowaliśmy cały wschód i północ. Osobiście zakochałam się w Galicji. Niebiański
skrawek Ziemi. Nie zabrakło również ciekawych miejsc w okolicach samej Zaragosy. Z resztą, jak się
odważycie przyjechać to się sami przekonacie ☺
Jak wiadomo Hiszpania to bardzo imprezowy kraj. Przekonałam się o tym podczas Fiestas del Pilar –
patronki miasta. Półtora tygodnie szaleństwa. Co mnie zdziwiło, że nawet zajęcia na uczelni zostały z
tego powodu odwołane ☺ Poza tym, uczestniczyłam w Navidad (Boże Narodzenie), Noche Vieja
(Sylwester) i Semana Santa (Wielkanoc). Szczerze polecam. Dzięki temu zapoznałam się bardzo
dobrze z kulturą hiszpańską, która jak by niebyło jest różna od naszej.
Hmmm… co więcej? Jedzenie! Uwielbiam tutejsze grzanki pocierane czosnkiem wraz z zmiksowanym
pomidorem. Uwielbiam wszystkie „tapasy” – szczególnie z tawerny Lizzaran. Świetny sposób na
zabicie małego głodu w szybki i tani sposób. Uwielbiam Paella z Alicante i ośmiornice z A Coruñi. Ach
… uwielbiam, uwielbiam … Hiszpania ma wiele do zaoferowania ze swojej kuchni.
Transport w Zaragosie także zasługuje na uwagę. Mają czyste, zadbane autobusy, które jeżdżą bardzo
często. Jeden bilet kosztuje 1,05 euro. Można również wykupić kartę, którą doładowujesz ile chcesz i
kiedy chcesz (wtedy 1 przejazd kosztuje 0,65 euro) lub zakupić „abono de transporte” czyli 3, 4, 5-cio
miesięczy abonament, gdzie dziennie możesz jeździć ile chcesz i kosztuje cię to jedynie 0,75 euro za
cały dzień. Tylko warunek. Musisz jej używać przynajmniej przez 4-5 dni w tygodniu. Jeśli nie, to
zwyczajnie się nie opłaca. Zaragoza od niedawna posiada także tramwaje. Są w trakcie
rozbudowywania linii. No i co też ważne, że mają lotnisko z ciekawymi połączeniami. Polecam☺ Na
samo lotnisko łatwo się dostać. Co pół godziny kursują specjalne autobusy spod „Puerta del Carmen”.
Co do wynajmowania mieszkań. Polecam wybierać te gdzie w kwotę wynajmu wliczają już wszystkie
opłaty. Do 220 euro można znaleźć bardzo fajne pokoje w „casco viejo” – starym mieście. Oczywiście
standardem jest, że będziecie musieli zapłacić kaucję „fianza”. I zawsze podpisujcie kontrakt. Ale
uważajcie na to, co w nim jest. Hiszpanie bardzo lubią zapisywać tylko swoje prawa, a co do
obowiązków związanych z mieszkaniem, jakoś zapominają. Miałam okazję się o tym przekonać. Przez
3,5 tygodnia na wiosnę nie miałam ogrzewania i ciepłej wody w mieszkaniu. Na szczęście, że w tej
samej klatce były 3 inne mieszkania erasmusowe.
Cóż mogę więcej dodać z mojej strony? Jak na razie to tyle. Jak macie pytania, piszcie na
[email protected] Postaram się Wam pomóc ☺
Pozdrawiam i życzę powodzenia,
Ewelina