„MUZYKA W ZACNYM DWORZE”

Transkrypt

„MUZYKA W ZACNYM DWORZE”
Michał Kędzierski - Kot w hipermarkecie
Michał Kędzierski Kot w hipermarkecie, Łódź 2008
stron 52, oprawa miękka
redakcja: Piotr Grobliński
opracowanie graficzne: Paulina Narolewska
zdjęcia: Ewa Brzozowska
Michał Kędzierski (1975) - ukończył historię na Uniwersytecie Łódzkim, z którym jest nadal związany
- pracując jako asystent i pisząc doktorat. Wiersze i recenzje publikował m.in. w "Akancie",
"Kresach", "Kronice UŁ", "Studum".
TRWAŁOŚĆ
Żadne ze złudzeń nie przyszło mi tak łatwo.
Milczenie sadu –
Korzenie na oślep w noc ziemi
W głąb
Tak, jak palce poszukujące kształtu napotkanej przeszkody
Na próżno.
Czasem w letnim upale chwilowy rozbłysk bieli,
Co krok jaśniejący w równych odstępach:
Płot - szczelina w rozkwicie?
Tutaj był sad – miałem może lat 15 – wystarczyło.
I pomyślałem: Niemożliwe.
RACHUNEK
Dawno otwarty rachunek nieprawdopodobieństw.
Racjonalność jak stara ciotka – jest mądra po szkodzie,
Zawsze zna cię tak dobrze, jak odbicie w lustrze
Lub swoją nieboszczkę matkę – Wiarę w Cud.
Na tafli
Tego zwierciadła powoli rozchodzą się kręgi
(Kamień w wodę - twarz w lustro). Stąd nietrwałe, zmienne
Rysy - tak, mogłeś przecież być kimś innym,
Komu się przytrafiły (całkiem nieprawdopodobne!)
Cudze dni, inne noce i nie Twoje sny.
WSZYSTKO
Ależ odstanie się.
Odstanie wszystko, co się stało.
Nad inną mrówczą kolonię wypukła soczewka upału
Przeniesie swoje skupienie. Wiatr wyschniętym polem
Potrząsa jak dziecko grzechotką. Ale już pod spodem,
Głębiej, wzrastają wolno pędy i korzenie.
Nabiera tempa krwiobieg. Wszystko.
Wszystko powtórzenie.
NEWSY
23 listopada. Oddział ratowniczy
dotarł już do trzeciego ciała górnika z „Zofiówki”.
27 godzin ratowniczej akcji. Do 24 grudnia ponad miesiąc
więc zdąży się to zapomnieć.
Podczas rutynowych
Czynności, wtrokowym wczesnym popołudniem
(Jak wynika z rzeczowej relacji)
Natrafiono na rękę. Przez 16 godzin Idąc tropem sygnału z górniczej latarki Komunikat:
Tak, najcięższe było te kilka ostatnich.
Wszystko powinno dziać się szybciej. Zatem
Domy, w których trwa ciągle ten sam dzień i które
Są jak kamienie opływane nurtem – tną go,
Tak samo lśniące jak kolejne puste
Nakrycie na świątecznym stole. W takich domach
Noce są wypełnione elektrycznym światłem,
Korytarz – jak szept – niesie kroki od drzwi
Do drzwi. Znów ominięto te z twoim nazwiskiem.
Może to lepiej.
Talerz (pamiątka z Torunia), seria kamionkowych
Kieliszków, weź się
W garść, ciśnij ten
Bezużyteczny przedmiot o deski podłogi.
Prowizoryczne na zawsze "później", "kiedyś", "potem"
Wracają echem kroków z niepowrotnej drogi.
I naprawdę ostatni będą pierwszymi: czyjeś
Ostatnie godziny, pierwsze chwile niepowrotu.
Kto spodziewa się przeczuć? Wszystko trwało wokół.
Przeczucia to tylko kroki w retrospekcję.
Jeżeli bezszelestny mechanizm kalendarza
Precyzyjnie określa wciąż tą samą datę,
Mogłoby to oznaczać koniec – Nie oznacza.
Wszystko powinno dziać się szybciej. Zatem…
WYMÓWKA
Naprawdę nie wiem już, jak do ciebie trafić - myślałem całą drogę.
Cóz za sztuka - trafić, gdy jestem łatwym celem? Może nieco słabo
Widocznym, w planie o dość niejasnej topografii:
Krzyż - to kościół czy szpital?
Kontur jakby wieży. Doryckie
Zwieńczenie - zabytek.
Ale dość oczywiste
Tu jesteś określa jasno czas
i moje miejsce.
RECENZJA KSIĄŻKI AUTORSTWA SZYMONA KANTORSKIEGO
Kot na zwiadach
W którejś z audycji radiowych Jacek Dehnel wyraził się o poetach: wąska grupka szajbusów, rozmieszczonych
nieregularnie na terenie RP. Ubawiła mnie ta wypowiedź, nic bowiem bardziej przewrotnego od naklejania setnej etykiety
na tą samą szufladkę. Autor debiutanckiego tomiku „Kot w hipermarkecie” - Michał Kędzierski, przynależy już do owej
grupki. Ważniejsze jednak, czy jego tekstom można dokleić jakąś etykietkę? Nie bez powodu przywołałem osobę Jacka
Dehnela - jest on autorem omówienia do książki Michała. Tak to się dzieje z debiutami, autorzy recenzji poszukują
odnośników, by kolejnego szajbusa wpasować mniej lub bardziej udanie w znane koleiny, z których potem, nawiasem
mówiąc, nieraz ciężko już się wydostać. A wiec Merrill, Auden, Brodski - owi wielcy, których pojętnym uczniem jest Michał.
Podczas lektury książki nasunął mi się jeszcze jeden trop - dygresje, jakby notatki na marginesach „dziania się” w tekście które znaleźć można choćby u Andrzeja Sosnowskiego.
Cóż w takim razie odróżnia pojętnego ucznia wielkich (jak pisze Dehnel) w jego debiucie? Z tekstu na tekst czytelnik
konstatuje, iż ma do czynienia z „wykształciuchem”. Niestety? Otóż ...stety. Co do kunsztownej formy , którą odnajduje tu
Dehnel - zgoda, czy jednak jest to cel sam w sobie? Łatwo byłoby Michałowi Kędzierskiemu (doktorantowi historii),
wypełnić formę wiersza wielością odnośników kulturowych, których zbyt duże nagromadzenie okazuje się ślepą uliczką, w
którą łatwo zabrnąć. Tak się jednak nie dzieje. Autor traktuje kulturę, wraz z mnogością jej pojęć, jak narzędzie, dość już
wprawnie opanowane. I używa go w tekstach, na marginesach, bardziej jako wtręt, a nie temat. Służą objaśnianiu świata,
nie przysłaniając go. Pomimo drobnych potknięć, na przykład zbyt potocznych językowo zabiegów z lustrami w
wierszuRachunek czy Miejskiej loterii adresów (nie ma Michał szczęścia do tego jakże poetycko niebezpiecznego
przedmiotu) - potrafi w sposób prosty, klarowny, uwodzić czytelnika, choćby w wierszu Z Leska.
Od początku lektury „Kota…” ujął mnie sposób, w jaki autor odnosi się do przedmiotów. Czytelnik bardzo często natyka
się tu na nie. Pamiętam jak Charles Simic w swoich wierszach po mistrzowsku ożywiał świat, wydawałoby się martwych
rzeczy codziennego użytku, kreując je jako osobne istnienia, posiadające swoje tajemnice. U Michała jest ciut
inaczej, owszem Po kilkuletniej katatonii futerału
(Zenit 12XP)
- przedmioty po ludzku umierają - czy jest to jednak do końca ich śmierć? Czy raczej cichnący pogłos dawnego właściciela,
owa właśnie …zwłoka w wywołaniu (Zenit 12XP). Michał Kędzierski bada otaczający go świat, nieraz po skutkach stara się
tropić przyczyny Wywołany boleśnie końcem igły – dzwonkiem
Wybuchnie skargą, a jej iskra zapali się w tobie
(Rozłączenie)
Jeśli jednak uznamy autora, za pewnego siebie logika, popełnimy błąd. Motywem często bowiem powracającym w
wierszach jest niepewność, owa jak ją nazywa miejska loteria(Układanka). Autor porusza się we współczesnej
rzeczywistości, ma też świadomość bycia jej częścią - Topniejącą we wstecznym lusterku (Rozbiórka). Krzykliwe, pełne
wzajemnie wykluczających się informacji otoczenie, nie może stanowić punktu zaczepienia, pewnika, brak tu bowiem
konsekwencji. Informacje, ta powierzchowna papka, dobrze opisana w tekścieCoffee Haven jako Szachownica zastawy, pośród której jesteś
Pionkiem…
są jak parafrazowana przez autora panta za oknem. Jak więc oddzielić rzeczy ważne od wszechobecnego zgiełku,
napierającej zewsząd mnogości fałszywych danych? Autor stosuje kryterium selekcji negatywnej. Skupienia się nad
rzeczami istotnymi w jego ocenie. I jest to swego rodzaju próba stworzenia możliwej dla czytelnika (współczesnego „kota
w hipermarkecie”) opcji postrzegania świata - pokazuje bowiem jak duża jest skala trudności tego przedsięwzięcia. Nie
daje może wprost odpowiedzi, przez piętrzenie jednak problemów zaznacza ich obecność. Czym bowiem jest puenta
wiersza Fikcje - jeśli nie próbą skupienia się na rzeczach ważnych? Ale czy Michał ze swoim pisaniem, to tylko potomek
Pana Cogito - ów klasyk z tekstu Aleja Róż - skoro w puencie wiersza czytamy o:
zagubionej wśród metropolii
Ślepej uliczce
Jest to swego rodzaju próba opowiedzenia się, wskazanie na przynależność, kulturę z której wyrasta. Jednak autor, ów
obserwator Z miasta Ł. jest też przepełniony emocją. Doznaje strachu, gdy rzeczy wydawałoby się utrwalone i pewne,
bliskie (Dwa wiersze, Układanka, Mojemu Ojcu, Sen o czyimś niemożliwym powrocie) poddają się nagłej zmianie, śmierci,
przemijaniu. Michał stara się odpowiedzieć sobie na to pytanie, wytłumaczyć i pochylając się nad tymi doznaniami oswoić je:
Ależ odstanie się
Odstanie wszystko, co się stało.
(Wszystko)
Czy można jednak znaleźć odpowiedź, ukojenie, w założeniu, że wszystko powtórzenie? Pozornie nie. Trudno zawierzyć w
tej sprawie materii - szum telefonu, płyty gramofonowej, klisza zdjęcia, te powtarzające się często w wierszach didaskalia,
które autor dobrze, niemal biologicznie opisał - to tylko niedostępny numer z tekstu Rozłączenie - coś, co nie przyniesie nic
prócz płaskiej klatki niemego filmu z tekstu Ze zdjęcia…
Nadzieja złączona niestety nierozerwalnie ze strachem - to wydaje się być odpowiedzią autora w tekście Linia
życia, pomimo bowiem niepewności, zostaje ona jedyną możliwą drogą ucieczki dla kota z hipermarketu. Wyczulonego
zwierzęcia, które jeśli dalej będzie podążać swoimi ścieżkami, może w przyszłości wskazać bezpieczne tropy. Czego życzę
autorowi. I sobie.
Szymon Kantorski, Poznań, czerwiec 2009

Podobne dokumenty