I wyszedł uzdrowiony
Transkrypt
I wyszedł uzdrowiony
jakub puchalski i wyszedł uzdrowiony przestrzenie zdrowia – przestrzenie snu Pamphades z Epidauru, cierpiący na rakowate owrzodzenie jamy ustnej, śpiąc w świętej lecznicy, miał sen. Śniło się jemu, że bóg otworzywszy mu usta, rozwarł klinem szczęki i oczyścił jamę ustną. Odtąd był zdrowy. Mężczyzna z Torone z pijawkami. Ten śpiąc w świętej lecznicy, miał na- Bóg-lekarz był jednoczeœnie bogiem-herosem. W reprezentacyjnych wizerunkach przypomina więc Herkulesa, lecz maczugę zastępuje wspinający się po lasce wąż: symbol odradzania się (z powodu zmiany skóry), œwięte zwierzę Asklepiosa i jego stały pomocnik w leczeniu. stępujący sen: zdawało mu się, że bóg rozciął mu nożem pierś, wyjął pijawki i dał mu je do rąk, a następnie zaszył z powrotem pierś. Gdy nastał dzień, człowiek ten wyszedł ze świętego przybytku, trzymając w rękach pijawki i był zdrów. Połknął on je na skutek podstępu macochy, która włożyła pijawki do fot. za: web.mit.edu napoju, który on wypił. Niekiedy choroba wydaje się łatwa do wyleczenia. Choć człowiek może przez nią cierpieć tygodniami, miewa wrażenie, że wystarczyłoby, gdyby ktoś wyczyścił solidnie jego chory organ. Zasypia z marzeniem, że w trakcie snu choroba odejdzie, że ktoś naprawi chorą tkankę, że obrzęk i ból znikną, że ropa przestanie się sączyć. Pokładanie wiary w lekarzach z reguły kosztuje – przynajmniej wiele cierpliwości. Wszak „pacjent” to ten, co cierpliwie cierpi. Gdybyż można było udać się w takie miejsce, gdzie marzenia mogą się stać rzeczywistością! Gdybyż można było skutecznie wyleczyć się samą wiarą w wyleczenie. ● ● Miejsce dla takiego lecznictwa znalazł oczywiście świat grecki – oczywiście, bo to tu dopiero przeciętny człowiek mógł mieć nadzieję, że znajdzie się bóg, który zechce mu pomóc w jego bolesnych problemach. Bóg ten zresztą sam był pierw człowiekiem, miał więc zrozumienie dla słabości ludzkiej kondycji. Asklepios miał wprawdzie za ojca Apollina, ale urodził się z kobiety (bądź nimfy) i dopiero swymi dokonaniami zasłużył na ubóstwienie. Dokonania te były zresztą wstrząsające zarówno dla świata, jak i dla strzegących jego porządku olimpijskich bogów – oto Asklepios taką biegłość osiągnął w sztuce lekarskiej, że zaczął wskrzeszać umarłych. Słusznym gniewem zapłonął więc Hades – po jego interwencji Zeusowi nie pozostało nic innego, jak razić herosa piorunem. Po to jednak tylko, by następnie obdarzyć go nieśmiertelnością. Ludzie nie czekali zaś długo, by otoczyć boga-lekarza właściwym kultem. U Homera Asklepios występuje jeszcze jako człowiek, w późnoklasycznym IV wieku p.n.e. pełną parą działają już jego wielkie sanktuaria: w Epidauros i na Kleimenes z Argos – sparaliżowany. Przybywszy do świętej lecznicy, ułożył się on do snu i śnił. Zdawało mu się, że bóg owinął go purpurową tkaniną wełnianą i zaprowadził nieco poza świątynię do kąpieli nad staw, którego woda była niezwykle zimna. Gdy zachowywał się tchórzliwie, Asklepios zagroził, że nie będzie leczył ludzi bojaźliwych, lecz jedynie tych, którzy przychodzą do jego świętego miejsca pełni ufności, że bóg nie wyrządzi im żadnej krzywdy, ale uzdrowi. Gdy się ocknął, poddał się kąpieli i wyszedł uzdrowiony. wyspie Kos, później też w azjatyckim Pergamonie i liczne mniejsze. Każdy może mieć nadzieję na wyleczenie przez boga. ● „Święta lecznica”, w której chory we śnie oczekiwał uzdrowienia, to abaton, wraz ze świątynią najważniejszy budynek świętego okręgu. Obok nich znajdowały się inne zabudowania dla pielgrzymów i służby świątynnej. Na Kos w obręb kompleksu wchodziła szkoła lekarska, która stała się słynną szkołą Hipokratesa – notabene szkołą medycyny empirycznej, odżegnującej się od cudów. Wszystkie budowle stały w gaju, w którym żyły też świątynne zwierzęta, przede wszystkim węże i psy i gdzie nie brakowało też wody. Z reguły asklepiejony były lokowane na wzniesieniach, tak by świeże i czyste powietrze mogło wspomagać leczenie; bodaj jedynie w samym Rzymie założono okręg Eskulapa na malarycznej wyspie na Tybrze. Ta jednak wybrana została przez samego boga – przywieziony z Epidauru wąż tu właśnie się ukrył. Okręg cieszył się też pewną skutecznością, skoro Swetoniusz mógł donosić o wprowadzeniu przez cesarza Klaudiusza prawa, dającego wolność każdemu niewolnikowi, który by został wysłany na wyspę i tam uzdrowiony. Niewiele się po tych ośrodkach zachowało. Ze wszystkich gmachów w dobrym stanie pozostał tylko, leżący zresztą na uboczu obwodu, wspaniały teatr w Epidauros; z reszty budowli – co najwyżej fundamenty. To nie tylko wina upływających stuleci i wizyt barbarzyńców, ale i rywalizacji, do jakiej musiał stanąć pogański bóg-lekarz wraz ze wzrostem w siłę chrześcijaństwa. Asklepios schodził między ludzi, gdy wszyscy w abaton już spali. Krążył między łóżkami, podchodząc kolejno do pacjentów. Ci jednocześnie widzieli samego. W rzeczywistości jednak szafują nią jak własną, a nawet posługują się asklepiejskimi metodami: w ich sanktuariach (jak u świętych lekarzy Jana i Kyrosa w Menuthis pod Aleksandrią) również stosuje się leczenie we śnie – inkubacje. Różnica polega na tym, że pacjentów do snu, w którym święci objawią im sposób kuracji lub uleczą ich, układa się nie w abaton, a w nawie kościoła, w którym spoczywają też zwłoki męczenników. Święci, równie skuteczni, rzadko jednak bywają równie sympatyczni jak Asklepios – poważny i świetnie zbudowany, ale dobrotliwy mężczyzna, który każdego będzie starał się zrozumieć (np. nasmaruje lekarstwem łysą głowę niejakiego Heraieusa z Mityleny, by przywrócić mu kędziory, czy też z uśmiechem wyleczy z kamicy chłopca, który mógł mu ofiarować jedynie swą zabawkę – kostki do gry) i wybaczy nawet bluźnierstwo, choćby i ukarawszy winnego. ● Zagrożeniem dla chrześcijańskich cudotwórców miała być też intensywnie popularyzowana w późnym antyku postać „pogańskiego świętego” – Apolloniusza z Tiany. Ten kapadocki mag i filozof pitagorejczyk z I/II wieku, rozsławiony przez rywalizację z Chrystusem, do jakiej postawiono go na przełomie III i IV wieku (czyli podczas ostatnich prześladowań chrześcijaństwa, tuż przed uznaniem go za religię dozwoloną), był także uzdrowicielem, wykształconym w asklepiejonie w Ajgaj. O ile jednak Ojcowie Kościoła z IV wieku gwałtownie występowali przeciwko sławie Apolloniusza, o tyle późniejsi chrześcijanie, niewidzący już w osobie szlachetnego taumaturga zagrożenia dla swej religii, potrafili poddać się czarowi jego legendy. Przypomnijmy zachwyt Sydoniusza Apollinarego, świętego biskupa galijskiego z VI wieku, który poleca przetłumaczony przez siebie Żywot Apolloniusza przyjacielowi: „Jeśli zainteresujesz się tą książką, będziesz wędrował z naszym Tianejczykiem przez Kaukaz i Indus do Braminów w Indiach i do nagich filozofów w Etiopii [gimnosofistów, również wywodzących się od Braminów, źródła największej mądrości – J. P.]. Nie uchybiając zasadom wiary katolickiej, opisuje ona życie człowieka podobnego Tobie. Szanujący prawo, goszczony przez władców, ale nie schlebiający im, żądny wiedzy, pozbawiony chciwości [...]. Jeśli zważysz na te wszystkie zalety, nie znajdziesz wśród naszych przodków biografii jej równej” (za M. Dzielska, Flawiusz Filostrat i jego dzieło [w:] Filostrat, Żywot Apolloniusza z Tiany, Kraków 1997). Gdyby na taką reakcję mogli zdobyć się biskupi i mnisi półtora wieku wcześniej, dziś może znalibyśmy wygląd świątyń Asklepiosa, a Aleksandria mogłaby wciąż chlubić się swym wspaniałym Serapejonem (egipski Serapis był bowiem utożsamiany z greckim Asklepiosem). Współczesne masowe pielgrzymki zapewne i tak jeździłyby do Lourdes i Fatimy, a pogański bóg-lekarz podobnie mówiłby nam o swej działalności – z odkrytych przez archeologów napisów na stelach. ● Zabytki starożytnej Grecji były atrakcją turystyczną już w starożytności. Opis asklepiejonu w Epidaurze znajdziemy więc w starożytnym Bedaekerze – w Wędrówce po Helladzie Pauzaniasza, która nie jest niczym innym jak przewodnikiem turystycznym. Księga II, rozdział 27: „Święty gaj Asklepiosa zawiera się w określonych granicach ze wszech stron. Wewnątrz świętego okręgu niedopuszczalny jest wypadek zgonu lub porodu. Również na Delos przestrzega się tego samego przepisu. Ofiary bez względu na to, czy składa je ktoś z mieszkańców Epidauru, czy cudzoziemiec, odbywają się tylko wewnątrz granic. Wiem, że to samo dzieje się w Titanie. Posąg Asklepiosa jest o połowę mniejszy pod względem rozmiarów od tego, który przedstawia Zeusa Olimpijskiego w Atenach. Wykonano go z kości słoniowej i złota. Napis na posągu podaje, że wyrzeźbił go Trazymedes [...]. Asklepios siedzi na tronie, dzierżąc berło, drugą ręką trzyma na głowie węża; wyrzeźbiono też psa leżącego przy nim. Na tronie są płaskorzeźby przedstawiające czyny bohaterów argiwskich: Bellerofonta zwycięską walkę z Chimerą; Perseusza z uciętą głową Meduzy. Poza świątynią jest abaton (miejsce noclegowe) dla pielgrzymów, przybywających błagać boga o łaskę. Obok wznosi się godna obejrzenia budowla, okrągła, z białego marmuru, zwana tolosem. [nieznanego przeznaczenia – J. P.] [...] Stały również wewnątrz okręgu ongiś stele pomnikowe, i to w dużej ilości. Do moich czasów ocalało ich zaledwie sześć. Na nich były wypisane nazwiska mężczyzn i kobiet uleczonych przez Asklepiosa, a także wymieniano chorobę, na którą każdy chorował, i w jaki sposób został uleczony. To wszystko było napisane w dialekcie doryckim. Z dala od innych stel stoi starożytna stela, która głosi, że Hipolit ofiarował bogu fot: Muzeum Narodowe w Warszawie, Zbiory Sztuki Starożytnej, sygn 236770 MNW go we śnie, słuchali jego porad lub obserwowali zastosowaną wobec nich terapię. Bóg mógł zalecić kąpiele w świątynnym basenie, specjalną dietę albo gimnastykę, często leczył samą swoją mocą, dotknięciem lub pozornym zniszczeniem chorej części ciała, ale niekiedy przeprowadzał prawdziwe operacje, po których chorzy budzili się ozdrowiali. Sanktuarium funkcjonowało pod czujnym okiem kapłanów pobierających odpowiednie ofiary od uzdrowionych (jednak znacząco mniejsze niż honoraria normalnego lekarza), przyjmujących wota (wiszące do dziś w różnych sanktuariach wizerunki uzdrowionych nóg czy rąk są więc pomysłem antycznym), ale i tłumaczących niekiedy przepowiedzianą (gdyż raczej nie „przepisaną”) przez boga kurację, a potem nierzadko ją realizujących. ● Takie miejsca istnieją i dzisiaj, i dzisiaj także przyciągają tłumy pielgrzymów, pozostawiających w nich dary i wota. Przez tysiąclecia zmieniały się szyldy uzdrawiaczy, powoli ewoluowały i metody, pozostała jednak ta sama nadzieja. Nadzieja wyleczenia. I ta sama potrzeba osobistego kontaktu z bóstwem, potrzeba odczucia, że siła nadprzyrodzona pochyla się nie tylko nad bezosobowymi losami wielkich zbiorowości, nie nad wyczynami wojskowych unicestwiających cudem całe armie przeciwników, ale nad przeciętnym, pojedynczym człowiekiem, nad jego indywidualnym bólem, nad jego intymnymi nieraz problemami, nad jego zaufaniem dla bóstwa. Trwałość instytucji cudownych uzdrowisk tłumaczy całkowite zniszczenie asklepiejonów. Dla chrześcijaństwa kult Asklepiosa musiał być najbardziej niebezpiecznym spośród wszystkich kultów pogańskich. Dobroczynny bóg, skutecznie leczący – w co nie wątpił żaden starożytny chrześcijanin, tak samo jak poganie nie wątpili w cuda Chrystusa i apostołów – to była zbyt wyrazista konkurencja dla samego Chrystusa, a już na pewno dla świętych, których kult wybuchł wraz z uznaniem chrześcijaństwa – na początku IV wieku. Czciciele świętych, których głównym atutem było czynienie cudów lekarskich, nie mogli pozwolić na funkcjonowanie w praktyce identycznego bóstwa pogańskiego. Różnice były bowiem czysto teoretyczne: Asklepios leczy znajomością medycyny i swoją boską mocą (choć uważaną przez chrześcijan za demoniczną), podczas gdy Święci Pańscy leczą mocą Boga dwadzieścia koni. [...] Hipolita, zmarłego na skutek przekleństw Tezeusza, wskrzesił Asklepios. [...] W okręgu świątynnym w Epidaurze znajduje się teatr, najbardziej, moim zdaniem, godzien oglądania. [...] Wewnątrz gaju jest jeszcze świątynia Artemidy z posągiem Epione [żony Asklepiosa – J.P.] oraz przybytek Afrodyty i Temidy, a także stadion z tych, jakie przeważnie wznoszą Hellenowie w postaci nasypu ziemnego, oraz basen wodny, godzien uwagi ze względu na dach i resztę ozdób. Oto zaś, co wzniósł za naszych czasów senator Antoninus: łaźnię Asklepiosa i przybytek bogów zwanych Epidotami. Wzniósł świątynię także Hygiei [córce Asklepiosa o znajomo brzmiącym imieniu; druga nazywała się Panaceja – J. P.], Asklepiosowi i Apollonowi, zwanym Egipskimi. A był tam portyk, nazywany portykiem Kotys. Z chwilą runięcia dachu cały uległ zniszczeniu, ponieważ był wykonany z surowej cegły. I ten portyk także odbudował Antoninus. Mieszkańcy Epidauru zajęci w okręgu przyświątynnym cierpieli boleśnie nad tym, że ani ich niewiasty nie mogły rodzić pod dachem, a również chorzy umierali pod gołym niebem. Antoninus naprawił i to zło, wzniósłszy budowlę, gdzie już nie stanowiło obrazy świętości, jeśli człowiek zmarł lub kobieta urodziła dziecko” [za W świątyni i w micie. Z Pauzaniasza Wędrówki po Helladzie, księgi I, II, III i VII, Wrocław 2005]. Wszystkie opisy uzdrowień pochodzą z: Cudowne uzdrowienia w Epidaurze, tłum. i opr. A. Wiśniewski, Olsztyn 1962.