Pobierz w pdf - CzytajZaFREE.pl
Transkrypt
Pobierz w pdf - CzytajZaFREE.pl
Eksperyment Publikacja na extrastory.czytajzafree.pl Autor: Fiona „Już mi niosą suknię z welonem, już Cyganie czekają z muzyką, Koń do taktu zamiata ogonem, Mendelsonem stukają kopyta…” Podśpiewywała sobie pod nosem pewnej lipcowej soboty. Kolejne wesele, kolejnej koleżanki. „Żyli długo i szczęśliwie i było im zielono”. Czy wszystkim zawsze jest tak ‘zielono’? Ona miała chyba zbyt poważne podejście do ślubu, dlatego ciągle była sama. Ponadto straszyła swoją wyszczekaną inteligencją, nachalną nadprzeciętnością. Doskonale zdawała sobie sprawę, że miała ‘narzucającą się’ osobowość. Zupełnie nie wiązało się to z narzucaniem swojego zdania. Po prostu jej styl bycia powodował, że się wyróżniała w towarzystwie, otwarcie mówiła o tym co myśli i może to był jeden z powodów, dla którego nie mogła sobie znaleźć mężczyzny. To kolejny ślub, na który idzie z kolegą. Zwykle z tym samym, sprawdzonym, przystojnym budowlańcem, którego zna od dziecka. Nie lubi nagłych zwrotów akcji, wymiocin na swojej sukience i wracania przed północą z powodu ‘niedomagań’ partnera. Wiedziała, że będzie się świetnie bawić, przetańczy całą noc i będzie to kolejne, udane, przyjęcie weselne, pomimo pewnej pustki w środku. „Czy ludzie w ogóle zdają sobie sprawę z tego, jakie znaczenie ma ślub? – zastanawiała się - Pomijając religijne dywagacje na temat wiary w sakrament, co też jest sprawą bardzo ważną a współcześnie okrutnie wręcz pomijaną (skoro nie wierzysz w więzy małżeńskie to po cholerę tam idziesz?), to przecież podstawą całej tej uroczystości jest obietnica. Przed ogromną ilością świadków (w zależności od tego, ile ich sobie sprosisz) obiecujesz Kasi, Gosi, Asi, że ty Andrzej, Tomek, Patryk nie opuścisz jej aż do śmierci i będziesz z nią żył w zdrowiu i chorobie, gdy będzie dobrze i źle na całe życie czyli ZAWSZE, a przecież zawsze to bardzo długo. Oczywiście to działa w obie strony - tak sobie myślała - tak samo kobieta jak i mężczyzna składają sobie przysięgę i tak samo oboje muszą jej dotrzymać. Ale czy to jest w ogóle możliwe? Tu nie chodzi o to pieprzenie na temat wszechobecnych rozwodów, pędu za kasą i braku czasu. To może właśnie chodzi o brak odpowiedzialności za wypowiedziane przez siebie słowa? Albo nadmiar wątpliwości, gdy się te obietnicę składa?” Wierzyła, że tym razem nowożeńcy są w pełni świadomi swojej decyzji – to przecież jej koleżanka z ławki z liceum. Ślub ludzi jej bliskich, bo pana młodego także znała bardzo dobrze, więc chciała, aby tym razem było aż do śmierci. Strona: 1/10 Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl Wszystko przebiegło standardowo – wzruszeni rodzice w Kościele, pełno ryżu na szczęście i kwiatów. Maja ciągle uśmiechnięta. Fakt, że jest pewna swojej decyzji widoczny na kilometr. Igor dumny jak paw, że ma taką żonę. Patrząc z boku, chciała choć trochę spakować sobie do torebki tego szczęścia, którym emanowali, na zapas. Żeby starczyło na gorsze dni i kolejne zawody miłosne. Wesele było udane, jak przewidywała, wrócili z Filipem nad ranem. U niej zwykle było wszystko przewidziane, od powrotu z imprezy do tego co jadła na śniadanie kolejnego dnia. Wszystko planowała, nad wszystkim musiała mieć kontrolę. Szczytem spontaniczności był wypad ze znajomymi na piwo w środku tygodnia. I wtedy pojawił się on. Wracała późnym wieczorem z pracy, latarnie oświetlały jej ścieżkę rowerową. Był dosyć chłodny wieczór jak na wakacyjną, lipcową, pogodę. Wracając powoli do domu zastanawiała się ile jeszcze rzeczy musi zrobić zanim spokojnie położy się do łóżka. Trzeba nakarmić Stefana, przynieść pranie, posprzątać w kuchni, wziąć długą kąpiel. Westchnęła ciężko, widząc z dala swój dom. Będąc już niedaleko zorientowała się, że ktoś stoi koło bramy i przygląda się jej posiadłości. Natychmiast przestała myśleć o swoich wieczornych planach, tylko zaczęła nerwowo poszukiwać w plecaku gazu łzawiącego. Gdy go znalazła, cofnęła się do sąsiadki, aby u niej zostawić rower i szła powoli, krótką drogą przez las, aby zaskoczyć przybysza. Miała nadzieje, że może dziwny obserwator już sobie poszedł ale nadzieja rozwiała się jednak, gdy lekko odchyliła gałęzie znajdujące się przy płocie, nieopodal bramy jej domu – definitywnie stał tam jakiś mężczyzna. „A może to nie jest żaden gwałciciel ani płatny morderca, tylko kolejny zdesperowany klient, który potrzebuje natychmiast sprzedać swoje mieszkanie?” – pomyślała. Siedząc w tych krzakach i rozmyślając, że ma pięćdziesiąt procent szansy, że jest to człowiek normalny albo psychol, nie zauważyła, że sobie poszedł. Posiedziała jeszcze chwilę, tak dla bezpieczeństwa, po czym wróciła się po rower do sąsiadki i wracała zdziwiona, że skoro obcy-klient był aż tak zdeterminowany, aby stać u niej pod domem (cholera wie jak długo na nią czekał) to czemu nagle zniknął. Wróci. Oni zawsze wracają. Zwykle się okazuje, że nie da rady sprzedać mieszkania/domu za cenę wyższą niż jej się udało wynegocjować, że ludzie boją się sprzedawać nieruchomości bez poręczyciela, bo gubią się w gąszczu przepisów i dokumentów a prowizja, którą jej płacą okazuje się niczym w porównaniu z posiadaniem świętego spokoju. Gdy podjechała pod garaż, aby wstawić swojego nieocenionego dwukołowca, zobaczyła postać siedzącą na schodach wejściowych, gdzieś się wpatrującą. Było już na tyle ciemno, że nie była w stanie stwierdzić, czy obcy jest uzbrojony czy nie. Wołanie o pomoc mijało się z celem, bo może natychmiast ją zaatakować i wtedy w ogóle nikt jej nie pomoże.”Co robić, co robić?!” „Trudno, co ma być to będzie” – pomyślała i udając, że wcale się nie boi, podeszła na bezpieczną odległość i bezmyślnie zapytała: - Co pan powie na mały eksperyment? – próbowała w ciemności dostrzec jego twarz i zauważyć reakcję na to kretyńskie pytanie. Strona: 2/10 Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl - A na czym miałby on polegać? – odpowiedział obcy-klient. - Że jeżeli nie okaże się Pan, z niewiadomych mi powodów, płatnym mordercą, który siedzi na tych schodach tylko po to, aby mnie zabić, to wpuszczę Pana do domu i zrobię Panu herbatę – zdawała sobie sprawę z tego, jakie głupoty mówi ale teraz była skazana tylko na jego reakcję - A jeżeli okażę się płatnym mordercą? – mężczyzna próbował być poważny ale wypowiadając słowo morderca zaczął się tak mocno śmiać, że wyczuwalny niepokój rozpłynął się bezpowrotnie. - Wtedy poszczuje pana moim psem! – powiedziała Pola, ze śmiechem w głosie ale także wykrywalnym dystansem i ściśniętym gazem łzawiącym za plecami. - To ja może się przedstawię – mężczyzna wstał, natomiast Pola nerwowo drgnęła ale nie odsunęła się, ponieważ obcy był od niej wyższy i wiedziała, że każdy centymetr dalej zmniejszy pole rażenia – nazywam się Tobiasz Janicki, słyszałem, że zajmuje się pani sprzedażą nieruchomości i jest pani w tym dobra a ja bardzo potrzebuję sprzedać mieszkanie. „Czyli frustrat” – pomyślała i z mniejszym dystansem w głosie odpowiedziała – Przepraszam za swoją reakcję ale taka pora nie sprzyja spotkaniom biznesowym a już tym bardziej w takich okolicznościach- Absolutnie rozumiem ale moja sytuacja jest na tyle skomplikowana a słyszałem, że Pani na tyle zabiegana, że nie było innej możliwości niż spotkanie właśnie tutaj – mężczyzna sprawiał wrażenie człowieka, który tak łatwo nie odpuści - Skoro tak dużo Pan o mnie wie, to nie mógł Pan przyjść po prostu do biura, w którym pracuje? - Sprawa jest bardzo delikatna, więc jeśli można to skorzystam z eksperymentu z herbatą dobrze? – uśmiechnął się, patrząc na nią błagalnie i dając jej tym samym do zrozumienia, że faktycznie bardzo mu na tym zależy. Pola powoli otworzyła drzwi, zawołała Stefana na dół i zaprosiła Tobiasza do kuchni. Instynkt kobiecej ciekawości pokierował jej wzrok na jego ręce – brak obrączki. Następnie przyjrzała się całej jego sylwetce - w pełnym świetle robił bardzo dobrze wrażenie: wysoki mężczyzna, spod koszulki można było zauważyć delikatny zarys mięśni. Nie był to też boski Leonardo ale coś w jego twarzy niepokoiło jednocześnie intrygując. „Nie możesz wszystkich mężczyzn analizować pod kątem jakości na przyszłego męża!” – skarciła się w myślach, jednocześnie jeszcze raz, jak najbardziej dyskretnie, oglądając jego ciało od stóp do głów. Zaczęli rozmawiać. - Jak już wspomniałem, moja sytuacja jest dosyć skomplikowana. Chciałbym sprzedać mieszkanie, jednak jestem jego współwłaścicielem. Drugą częścią dysponuje moja chora siostra. Niestety jest chora psychicznie do tego stopnia, że nie jest w stanie podejmować racjonalnych decyzji. Właśnie w sądzie toczy się sprawa o jej ubezwłasnowolnienie, dla jej dobra oczywiście. - Bardzo mi przykro z powodu Pana siostry… Strona: 3/10 Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl - Dziękuję. Pewnie powie mi Pani, że sprawa jest prosta, trzeba tylko poczekać na wyrok sądu. Otóż tak, aczkolwiek mam poważne problemy finansowe i zależy mi na znalezieniu pewnych kupców już w momencie, gdy będę właścicielem całego lokum. - Prosi mnie Pan o zatajenie informacji odnośnie współwłasności? To niemożliwe, nabywca musi wiedzieć jaki jest stan prawny mieszkania. - Zapłacę - Tu nie chodzi o pieniądze, ja reprezentuję firmę i jeśli taka sytuacja ujrzałaby światło dzienne, strasznie zaważyłoby to na prestiżu firmy a ja byłabym skreślona w nieruchomościach na wieczność. Przepraszam Pana, ale to za duże ryzyko. Obserwowała jego twarz, była niesamowita. Jego oczy przygasły, usta wykrzywił lekki grymas ale wcale nie złości tylko smutku. - Rozumiem Pani Polu. Ryzyko jest zbyt duże. Będę musiał wymyślić coś innego. Wstał z krzesła i zaczął wychodzić. Oczywiście grzecznie się pożegnał, ponadto bardzo mocno podziękował, że wpuściła go do domu i wyszedł. Pola spojrzała na stół – nie dopił herbaty, w powietrzu było czuć zapach dobrze dobranych męskich perfum i gdy usłyszała szczęknięcie bramki zaczęła żałować, że nie zgodziła się na to, aby mu pomóc. Kolejny dzień nie różnił się niczym od wszystkich poprzednich. Jak zwykle Pola pojechała rano do firmy, znalazła na biurku mnóstwo kolejnych umów do podpisania i kalendarz z kolejnymi terminami spotkań. Pracowała bardzo dużo. Jak zauważył Tobiasz, faktycznie była dobra. Podejście do klienta nie polegało na tym, że miała być idealnie miła i mówiąc wprost – miała wchodzić klientowi w dupę bez wazeliny. W tym zawodzie liczyło się ludzkie podejście. Udawało jej się to osiągnąć najprostszymi zabiegami: rozmowami na stopniu półoficjalnym i jak najszybszym przejście na formę ‘Pani Bożenko’. Miała wrodzony talent do zjednywania sobie ludzi i dlatego też sprzedaże/wynajem/kupna mieszkań/domów przychodziły jej z łatwością. W idealnie zorganizowanym życiu po brzegi wypełnionym pracą starczało jeszcze trochę czasu na regularną siłownię, cykliczne spotkania z przyjaciółką i czasem trochę literatury. Wbrew pozorom nie zapychało to w żaden sposób braku posiadania kogoś bliskiego. Bo naprawdę chciała z kimś być a ten ktoś ciągle nie chciał się pojawić. Znowu wracała do domu późnym wieczorem, trochę zniechęcona nawałem pracy i wiecznie głodnym Stefanem. Zresztą od rana miała kiepski nastrój, przeszkadzała jej pogoda, ludzie na ulicach, klienci. Zrezygnowana wstawiała dwukołowca do garażu pod domem, gdy na schodach znowu ujrzała, teraz już znaną, postać. „Uparty skubany!”. Podeszła do schodów i po prostu się uśmiechnęła. Bardzo dobrze pamiętała jego wczorajszy zapach, o którym myślała cały dzień i chyba on był głównym powodem jej kiepskiego nastroju. -Pani Polu, co pani powie na mały eksperyment? – Tobiasz uśmiechnął się zawadiacko, pokazując pełen skład nieskazitelnie białego uzębienia Strona: 4/10 Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl - Nie odpuszcza Pan tak łatwo – stwierdziła pochmurno Pola ale przybysz wtrącił się w zdanie - Pani nie okaże się kobietą bez serca i wpuści mnie Pani do domu, dzięki temu będziemy mogli spróbować niesamowitej herbaty, którą miałem okazję dzisiaj kupić. - To i tak nie wpłynie na moją decyzję, mówiłam Panu jak bardzo byłaby to dla mnie ryzykowna transakcja - Nie chcę Pani do niczego przekonywać, chciałbym się po prostu napić z Panią herbaty Zapach perfum był jeszcze bardziej intensywny niż wczoraj a Tobiasz jeszcze bardziej interesujący. Wpuściła go do domu i nastawiła wodę na herbatę. Widać, że był bardziej rozluźniony niż przy poprzednim spotkaniu. Nie nachalnie, z zainteresowaniem zaczął pytać o jej życie. Nawet nie zorientowała się kiedy opowiedziała mu o swojej pracy, przyjaciołach, niespełnionych marzeniach. Narzekała na brak czasu dla bliskich i Stefana. Opowiedziała mu nawet o rodzicach, którzy zginęli w wypadku samochodowym cztery lata temu: - Wracali z zakupów świątecznych przed Wielkanocą. Byłam na ostatnim roku studiów, więc chcieli przygotować coś specjalnego. Moi rodzice uważali, że praktycznie to ja już jestem magistrem i świętowali ten fakt od świąt Bożego Narodzenia. W Wielką Sobotę mama potrzebowała jeszcze kilku składników do ciasta, jakieś napoje, owoce. Tata pojechał razem z nią, żeby nie dźwigała tych ciężarów. Gdy wracali, jakiś pijany skurwysyn, który zaczął świętować Zmartwychwstanie wcześniej niż reszta społeczeństwa, skręcił nagle na przeciwległy pas ruchu i czołowo zderzył się z autem rodziców. Jechał busem. Z samochodu mamy i taty nie było czego zbierać a ten skurwysyn przeżył, rozumiesz? Tamtego dnia myślałam, że umarłam razem z nimi, bez żadnej nadziei na zmartwychwstanie – Pola zamyśliła się. Po czasie łatwiej było o tym mówić, jednocześnie nie wpadając w spazmatyczny płacz. Dziwiło ją jednak to, że opowiada o tym ledwie co napotkanemu mężczyźnie. „Kwestia głupoty, czy może był aż tak przekonujący?” – zastanowiła się. Pola miała wrażenie, że on jest jej opowieścią po prostu zainteresowany, że chce wiedzieć o niej jak najwięcej. To zawsze przełamuje pewną barierę nieufności. Nie opowiedziała mu jednak o swojej dobijającej samotności, choć po tej rodzinnej historii, mógł się właściwie domyślić. Za dużo smutnych opowieści jak na jeden wieczór. Nie mogła w żaden sposób odczytać z jego twarzy co on o tym wszystkim myśli. Nie chciała litości, pytał to opowiadała, nie potrzebuje kolejnego klepania po ramieniu i tłumaczenia, że wszystko się ułoży. Zuza jej pomogła - wyciągnęła z cholernie głębokiej depresji, zmusiła do ukończenia studiów, znalazła jej pracę, załatwiła wszystkie sprawy spadkowo-majątkowo-prawne. Tobiasz przez chwile milczał intensywnie się w nią wpatrując, potem powiedział: - Szczerość za szczerość. Potrzebuję tych pieniędzy za mieszkania dla mojej chorej siostry. Pracuje całymi dniami, więc nie mogę się nią ciągle zajmować. Na razie jest w specjalnym ośrodku dla ludzi upośledzonych. Ale ona nie jest zwyczajnie upośledzona, często ma przebłyski normalności, wtedy doskonale wie kim jestem, dlaczego znajduje się w tym ośrodku i czeka z niecierpliwością aż ją stamtąd zabiorę. Wierzę w to, że w domowym środowisku jest szansa, może nie na całkowity powrót do normalności ale na znaczną poprawę. Sprzedaż mieszkania mi to umożliwi. Mam swoje, które kupiłem jakiś czas temu ale jest mniejsze, więc pieniądze też będą niewielkie. Nie mówię o tym, żebyś zmieniła zdanie. Po prostu nie chcę abyś myślała o mnie jako o jakimś krętaczu, który dba tylko o swoje własne interesy. Strona: 5/10 Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl - Nawet przez chwilę tak nie pomyślałam! – wyrwało się Poli, po czym szybko zmieniła temat, żeby nie zauważył jak się zawstydziła - Przepyszna ta herbata. Widać, że jesteś smakoszem. Ja wielbię herbatę, jest dobra na wszystko: chandrę, przeziębienie, kaca. To najlepszy poprawiacz nastroju jaki znam – próbowała zagadać go drobiazgami, aby nie widział, że ogromne wrażenie zrobiła na niej ta historia. Mało jest ludzi, którzy są w stanie dla drugiego człowieka poświęcić tak wiele. Rozmawiali jeszcze długo o zwiedzaniu dziwnych miejsc, miłości do wycieczek rowerowych i leniwych niedzielnych popołudni. Tobiasz opowiadał jak najęty, co chwilę rozśmieszał Polę swoją nadmierną gestykulacją ale też zmianą tembru głosu. Czuła się świetnie w jego towarzystwie. Rozmawiali do późnej nocy i gdy Tobiasz wychodził tym razem, czuła że będzie stałym bywalcem w jej domu. Przychodził codziennie. Każdego dnia z inną, aromatyczną herbatą i garścią coraz to ciekawszych opowieści. Po miesiącu nie wyobrażała sobie wieczoru bez niego, po trzech oddała mu swoje zapasowe klucze od domu, aby mógł swobodnie wchodzić i czekać na nią z herbatą, gdy wracała po ciężkim dniu do domu. Niestety zakochanie nie służyło jej w pracy, była strasznie rozkojarzona, bardzo trudno było jej się skupić na najprostszych rzeczach, miała duże problemy z koncentracją. „Miłość działa na mnie destrukcyjnie” – śmiała się pod nosem, nie przejmując się chwilowym obniżeniem efektywności w pracy. Wszystkie niedostatki dnia rekompensowały jej wieczory z Tobiaszem. Zawsze czekał na nią z herbatą, opowiadał jak minął mu dzień – zajmował się organizacją imprez okolicznościowych – i zawsze szczegółowo wypytywał o jej kalendarz. Po wyczerpujących opowieściach delikatnie prowadził ją do łóżka i udowadniał, każdym fragmentem ciała, jak bardzo jej pragnie i jak staje mu się niezbędna do życia. Bo ona wiedziała, że był jej niezbędny już od pierwszego ‘eksperymentu’. W międzyczasie Pola dowiedziała się jak można spróbować sprzedać mieszkanie, aby Tobiasz mógł pomóc siostrze. Mimo, że on nigdy nie wrócił do tego tematu, ona sama czuła, że powinna to zrobić. Któregoś wieczora wróciła i bez ogródek zaczęła temat: - Tobiasz, skonstruowałam umowę sprzedaży tego mieszkania. Musisz mi je pokazać, postaram się jak najlepiej je rozreklamować, wtedy szybko je sprzedamy - Nie śmiałbym Cię o to prosić. Mówiłaś, że to dla Ciebie bardzo duże ryzyko - Tak mówiłam, ale przecież twoja siostra została ubezwłasnowolniona? Minęły już dwa miesiące od naszej ostatniej rozmowy. - Wiesz jak to u nas jest. Oczywiście powstały jakieś komplikacje, sprawa w sądzie się ciągnie, jeszcze to potrwa jakiś czas – powiedział Tobiasz z rezygnacją w głosie. - Tak myślałam. Popytałam trochę w pracy i musisz nakłonić swoją siostrę do tego, aby podpisała akt darowizny. W ten sposób, bez zbędnych formalności, staniesz się pełnoprawnym właścicielem. - Ostatnio ma gorsze dni, nie jestem pewien czy rozumie co do niej mówię. Strona: 6/10 Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl - To musisz jej podsunąć ten dokument do podpisu. Jeżeli to jest mieszkanie własnościowe… - Tak, rodzice je przepisali na nas oboje - … to w księgach wieczystych są odnotowane wszelkie informacje na temat nieruchomości. Nie jestem w stanie ukryć tej informacji przed klientem. - Ale oszukam ją w ten sposób! - Już po wszystkim, wytłumaczysz jej, że przecież zrobiłeś to dla jej dobra. Zrozumie, uwierz mi. Tobiasz już za dwa dni przyniósł potrzebny dokument i tak jak Pola obiecała, w ciągu miesiąca udało się sprzedać mieszkanie. Dodatkowo, nie mówiąc mu o tym, maksimum obniżyła prowizję dla agencji nieruchomości, którą oczywiście sama zapłaciła. Tobiasz chyba tego nie zauważył, więc jeszcze bardziej była z siebie zadowolona, sprawiając mu taki prezent. W dniu udanej transakcji zrobili sobie wieczorem święto. Tobiasz kupił wieczorem szampana przygotował kolację, lecz gdy zasiadali do posiłku, coś dziwnego zaczęło się dziać z ciałem Poli. W kilka sekund dostała paraliżu lewej strony, nie mogła poruszyć żądnym mięśniem, natomiast prawa jakby się ‘wykrzywiła’. Patrzyła błagalnym wzrokiem na Tobiasza, który natychmiast zadzwonił po pogotowie. Ratownicy medyczni byli na miejscu po 10 minutach, dali jej jakiś zastrzyk po którym atak powoli ustępował. Nie było potrzeby wieść jej do szpitala. Po kilku godzinach jej stan się unormował, więc oboje położyli się spać. Na drugi dzień niby czuła się normalnie ale miała strasznie zły nastrój. Wszystko ją drażniło – pies, Tobiasz, światło. Było fatalnie do tego stopnia, że nie poszła tego dnia do pracy. Co dziwne, ze stanu porannego niechcenia, po południu miała wyborny nastrój – była niesamowicie podniecona, nie mogła się doczekać kiedy Tobiasz wróci z pracy, tak bardzo miała ochotę na seks. Wrócił trochę później niż zwykle, za to przyniósł jej piękny bukiet kwiatów: - Dla mojej ukochanej – po czym widząc dzikie pożądanie w jej oczach, już w ganku zaczął ją rozbierać. Gdy oboje leżeli nadzy na korytarzu, Tobiasz delikatnie włożył na jej palec pierścionek zaręczynowy, szepcząc do ucha: - Rybeńko, zostaniesz moją żoną? – Pola płacząc ze szczęścia, krzyczała na zmianę ‘tak’ z ‘kocham Cię’ i nie bardzo było wiadomo, czy tak bardzo chciała podkreślić swoją pewność, czy były to oznaki dzikiej rozkoszy. Ślub miał się odbyć za pół roku w rodzinnej miejscowości Poli. Już na drugi dzień przyniosła tę radosną wiadomość do firmy, wszyscy jej gratulowali. Zuza też, ale daleko było jej do entuzjazmu przyjaciółki: - Jesteś pewna, że to dobra decyzja? Rozumiem, że jesteś zakochana ale zauważ, że znacie się stosunkowo, nomen omen, krótko. Może poczekajcie z tym ślubem trochę, dajcie sobie czas. - Zuza, ale po co czekać? Ja tego chce, on tego chce. Nie ma znaczenia, czy będzie to teraz czy później. Strona: 7/10 Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl - No właśnie, skoro nie ma znaczenia, to wstrzymaj się jeszcze. - Zuza, daj spokój. Powinnaś się cieszyć ze mną a Ty tworzysz problemy tam, gdzie ich nie ma. Pola rozumiała troskę przyjaciółki, ale naprawdę nie widziała żadnych przeszkód, aby ślub miał odbyć się tak wcześnie. Faktycznie, przez chwilę sama się zastanawiała skąd ten pośpiech ze strony Tobiasza, ale stwierdziła, że może być to jedynie oznaka jego ogromnej miłości. Natomiast z Polą było coś nie tak. Zamiast cieszyć się z tak ważnej zmiany w swoim życiu, coraz bardziej zamykała się w sobie. Wszystko ją drażniło, miała nieustające huśtawki nastrojów – od euforii szczęścia do głębokiej depresji, płakała bez powodu, traciła zapał do pracy do tego stopnia, że potrafiła w ogóle nie pojawić się w firmie, ponieważ nie miała siły wstać z łóżka. Czuła, że powinna coś z tym zrobić, natomiast Tobiasz jakby nie zauważał skali problemu. Każdego dnia podawał inne, hipotetyczne powody dla których może się tak czuć. Kupował w aptece suplementy diety, którymi zagłuszał jej wątpliwości. Poza tym ciągle jej powtarzał jak bardzo nie może doczekać się ślubu. Tłumaczył jej, że może nadchodząca przyszłość budzi tak skrajne emocje. Dlatego też jej depresyjne nastroje znosił z anielskim spokojem a nietypową euforię przeistaczał w namiętny, dziki seks. Pola stwierdziła, że gdyby faktycznie było z nią bardzo źle, to Tobiasz by jej o tym powiedział. Poza tym zawsze widziała znaczną poprawę, gdy wieczorami oboje siedzieli w pokoju, pili herbatę i rozmawiali. Zwykle się wtedy wyciszała i spokojnie zasypiała. Tylko Zuza była jakaś niespokojna, namawiała ją na wizytę u lekarza, żeby sprawdził czy wszystko jest w porządku. Pola nie miała na to czasu i ochoty. Uspokajała Zuzę, że zażywa leki, ponieważ „Tobiaszek o mnie dba i powie mi jak coś będzie nie tak”. Ponadto przygotowania do ślubu, na trzy miesiące przed wyznaczoną datą, ruszyły pełną parą. Musiała zorganizować sobie suknie ślubną, co przy jej stanie zdrowia okazywało się czymś niewykonalnym, ponieważ jej skrajne stany uniemożliwiały przebywanie w sklepach dłużej niż pół godziny. Zuza nie wytrzymała: - Stajesz się wrakiem człowieka, nie widzisz jak strasznie schudłaś?! Coś jest nie tak, musisz to sprawdzić! Jeśli nie pójdziesz sama, to przysięgam, że siłą zaprowadzę Cię do specjalisty. - Zuza dobrze, ale po ślubie. Kiedy mam teraz iść? Poza tym nawet jak się teraz zapiszę, to wiesz, że wizytę dostanę nie wcześniej niż za trzy miesiące, jak nie za pół roku a nie mam teraz pieniędzy, żeby pójść na wizytę prywatnie – wszystko idzie na wesele. Pójdę do lekarza po tym całym zamieszaniu. Obiecuję. Nie przyznała się Zuzie, że ostatnio, gdy sama poszła oglądać suknie ślubne i nie mogła niczego znaleźć, zmiana nastroju była tak gwałtowna, że z powodu głupiej sukienki pojawiły się pomysły nałykania się tabletek. Tobiaszowi nic o tym nie powiedziała, przecież uznał by ją za wariatkę. Przestraszyła się jednak do tego stopnia, że przyrzekła sobie konsultacje u specjalisty. Zresztą sama zaczęła się denerwować swoim stanem, który nie pozwalał jej w pełni cieszyć się ze swojego własnego ślubu. Przecież całe życie czekała na takiego mężczyznę jak Tobiasz i na ten dzień. Była pewna swojej decyzji, była pewna Tobiasza i tak bardzo dumna, że powie jej ‘tak’ wśród najbliższych. Nadszedł ten dzień. Tobiasz biegał i wszystko załatwiał bez słowa skargi, bo Pola dostała Strona: 8/10 Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl ataku paniki. Gdy jej przeszło, trzeba już było jechać do Kościoła. Pola marzyła, że podczas jej ślubu ojciec poprowadzi ją do ołtarza. Kilka dni przed uroczystością wujek, brat jej taty, mocno nalegał, że on może przecież to zrobić. Pola bez wahania się zgodziła i dlatego też, gdy dojeżdżali do Kościoła, wujek gotowy stał już przed świątynią. Tobiasz w samochodzie mocno przytulił i pocałował Polę na odwagę, powtarzał jak bardzo ją kocha i jak bardzo jest z nią szczęśliwy. Panna młoda wysiadła z auta i szła w stronę wujka a Tobiasz poszedł do bocznego wejścia, aby znaleźć się od razu pod ołtarzem. Jeszcze stała przez chwilę pod Kościołem, Zuza poprawiała jej sukienkę i czekali na organistę, bo pech chciał, że się trochę spóźniał. Pola słyszy melodię marsza Mendelssohna, wujek uśmiechnięty, mocno przytrzymuje jej dłoń, bo ta strasznie drga. Powoli wchodzą do środka, jest uroczyście, pięknie, tak jak zawsze marzyła. Idą z wujkiem spokojnym krokiem, są coraz bliżej ołtarza i nagle podbiega pięcioletni syn kuzynki, ciągnie Polę za suknie i pokazuje palcem: „Nie ma pana młodego!”. Pola podniosła wzrok i faktycznie, przed ołtarzem stał tylko zdegustowany chłopak Zuzy Andrzej oraz przerażona i wściekła przyjaciółka. Podbiegła wkurzona do Poli: „Mówiłam Ci? Mówiłam CI do cholery, że coś jest nie tak. Mówiłam! Oszukał Cię Pola, słyszysz? Oszukał!!”. Ale Pola nie wiele słyszała, bo w tym właśnie momencie czuła jak traci kontrolę nad swoim ciałem, wszystko wokół się rozmazało i padła na podłogę… Dwa miesiące później. - To wszystko od początku było ukartowane. Nie było żadnej chorej siostry – to była poprzednia dziewczyna, którą wykorzystał i doprowadził do takiego samego stanu jak Polę. Tobiasz najpierw znajdował sobie ofiarę. Polę sobie upatrzył na tym weselu co była z Igorem jakiś niecały rok temu – był jednym z gości weselnych. Idealnie się złożyło, że Pola jest agentką nieruchomości, on potrzebował takiej kobiety, ponieważ chciał sobie przywłaszczyć mieszkanie poprzedniej ofiary. Zresztą on chyba po to szprycował te wszystkie kobiety psychotropami, aby je doprowadzić do niepoczytalności a potem ogołocić z całego majątku. Nie wiedział, że Pola jest samotna, wiedział tylko, że jest właścicielką domu po rodzicach, a przecież sama mu powiedziała o tym, że oni nie żyją. Przecież mieli być małżeństwem, do cholery! Codziennie, od drugiego ich spotkania, dodawał do herbaty sproszkowane substancje psychotropowe. Jezu, nie wiem skąd miał dojścia, gość chyba doskonale wiedział co robi, skoro to piąta jego ofiara, każda z innej części Polski. Gdy zaczęły występować te wszystkie objawy, o których Zuza mi opowiadała, on ją uspokajał, podawał jakieś suplementy – ciekawe, czy to nie była kolejna dawka tego gówna. Jak pierwszy raz dostała ataku, mówiła o tym Zuzie, to przyjechało pogotowie – ratownik medyczny był znajomym tego skurwysyna, nie wiadomo czy z nim nie współpracował, policja już bada całą tę sprawę. Organista też nie przez przypadek spóźnił się na to ich cholerne wesele – niespodziewanie zatrzymał go jakiś zbłądzony kierowca, który potrzebował nagle pomocy. Nawet wujka do ołtarza załatwił, żeby miał możliwość uciec sprzed ołtarza. Najgorsze jest to, że cały dom jest przepisany na niego! Pola nie wie kiedy to się stało, możliwe, że wtedy, gdy podpisywała komplet dokumentów związanych ze sprzedażą tego jego mieszkania. Gość jest jakiś nienormalny, mieszkał u niej, oszukiwał na całej linii i jeszcze doprowadził ją do takiego stanu. Czy on ma z tego powodu jakąś pierdoloną satysfakcję? To chyba jakiś psychol! Z Polą już trochę lepiej, Zuza się wszystkim zajmuje. Na razie musi świadomie brać Strona: 9/10 Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl te leki, które jej podawał, bo ją skurwysyn uzależnił. Lekarze mówią, że rokuje dobrze i w krótkim czasie powinna dojść do siebie fizycznie. Ale szczerze mówiąc, to ja nie wiem jak ona sobie z tym wszystkim poradzi. Musi teraz pójść do sądu i udowodnić, że ten dom należy tylko do niej a dokument podpisała w stanie niepoczytalnym. Dobra, muszę kończyć, Zuza mnie woła. Koniecznie wpadnij odwiedzić Polę. Cześć. Strona: 10/10 Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl