Marzec - Ziarno Prawdy
Transkrypt
Marzec - Ziarno Prawdy
I A R N O Z RAWDY P W TYM Czasopismo chrześcijańskie · marzec 2016 · Nie na sprzedaż Numerze Oto Baranek Boży Przeczesując pustkowie, wymiatając dom Skrupulatny pracownik Ukąszenie węża Pracowite pszczoły Ziarno Prawdy Spis Wydawca: Treści Christian Aid Ministries PO Box 360 Berlin, OH 44610 USA Wydawane w Polsce przez: Międzynarodowa Misja Anabaptystyczna ul. Miłosza 8 05–300 Stara Niedziałka [email protected] www.ziarnoprawdy.pl Komitet wykonawczy: David Troyer | Paul Weaver Roman B. Mullet James R. Mullet Philip Troyer | Eli Weaver Komitet rewizyjny: Ernest Hochstetler Perry Troyer Johnny Miller Clay Zimmerman Fred Miller Redaktor naczelny: Alvin Mast Zastępca redaktora naczelnego: James K. Nolt Skład komputerowy: Kristi Yoder | SuAnn Troyer Paweł Szczepanik Korektorzy: Jolanta Ławrynowicz Szymon Matusiak Zdjęcie na okładce: iStockphoto Czasopismo jest bezpłatne. Dobrowolne ofiary można wpłacać na nasze konto: Fundacja „Dziedzictwo” ING Bank Śląski nr: 91 1050 1894 1000 0022 9084 2752 © 2016 Całość niniejszej publikacji ani żadna jej część nie może być reprodukowana bez pisemnej zgody Christian Aid Ministries. Wszelkie prawa zastrzeżone. www.christianaidministries.org Artykuł wstępny Oto Baranek Boży . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 3 Nauczanie Prawdziwy obraz Chrystusa. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 5 Wiara i jej dzieło. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 8 Przeczesując pustkowie, wymiatając dom . . . . . . . . . . . . 12 Dla rodziców Wczesne chodzenie spać i wczesne wstawanie. . . . . . . . . 14 „Wielkoduszność”. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 16 Pełni Ducha . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 17 Część historyczna Dzień zwycięstwa!. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 19 Część praktyczna Jak zasadzić drzewo . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 25 Skrupulatny pracownik. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 26 Nasze niesamowite ciało. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 27 Dla młodzieży Kim jest prorok? . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Test prawdziwej miłości . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Przypadek zbiegłego kaktusa. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Ukąszenie węża. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 29 30 30 32 Kącik dla dzieci Czy to Puszek był paskudny?. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 35 Pracowite pszczoły . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 37 Fragment książki Złość i jej gorzki owoc (część 5) . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 38 Poezja Pod krzyżem mego Zbawcy. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 43 Ostatnia strona Głoszenie Krzyża . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 44 „Ezdrasz otworzył księgę na oczach całego ludu – stał bowiem na podwyższeniu; kiedy zaś ją otworzył, wszyscy zebrani wstali.” Księga Nehemiasza 8,5 Artykuł WSTĘPNY Oto BARANEK BOŻY —James K. Nolt K im jest dla Ciebie Jezus Chrystus? Dla wierzącego jest chlebem żywota, światłością świata, drzwiami dla owiec, Dobrym Pasterzem – by wymienić tylko kilka z Jego alegorycznych tytułów. Jest również Barankiem Bożym. Przebłyski tego pięknego określenia znajdujemy na kartach Starego i Nowego Testamentu odkrywających przed nami Boży, chwalebny plan zbawienia. Zanim Bóg stworzył świat, myślał już o tobie i o mnie. Postanowił, że stworzy szczególną społeczność, która będzie mu służyć w świętości, sprawiedliwości i miłości (zob. Ef 1,4). Wiedział, że zbuntujemy się przeciw Niemu i zajdzie potrzeba odkupienia naszych grzechów, a Jego Syn jako Baranek Boży został „zabity od założenia świata” w tym sensie, iż Bóg już przed założeniem świata zdecydował o tym, że złoży na ofiarę swój najcenniejszy Dar (Obj 13,8). Adam i Ewa jako pierwsi ludzie rozmyślnie zbuntowali się przeciwko Bogu, lecz On i tak poszedł za nimi. Karcąc ich, zapowiedział, że szatan ukąsi w piętę nasienie kobiety – czyli Jezusa Chrystusa, który umrze za grzech świata (1 M 3,15). Ponadto rozlał krew zwierząt, żeby ich odziać – była to symboliczna zapowiedź śmierci prawdziwego Baranka Bożego. Po tym, jak wierny Noe został uratowany z potopu, zbudował Bogu ołtarz i złożył Panu ofiarę całopalną ze zwierząt. Wiele lat później Abraham wspiął się na Górę Moria, by w akcie posłuszeństwa Bogu ofiarować swego umiłowanego syna Izaaka, wierząc, że „Bóg przygotuje sobie baranka na ofiarę”. I Bóg tak uczynił. Tłum obserwował, jak kapłan na dziedzińcu przybytku a potem świątyni kładzie rękę na głowie baranka lub innej ofiary i „ Albowiem łaską zbawieni jesteście przez wiarę, i to nie z was: Boży to dar” Efezjan 2,8. 3 zabija ją, skrapiając jej krwią ołtarz, a następnie dokonuje całopalenia. Wszystko to było wykonywane zgodnie z Bożym przykazaniem dotyczącym odkupienia grzechów i wskazywało na doskonałą ofiarę Syna Bożego jako Baranka. Bez rozlania krwi nie ma odpuszczenia (Hbr 9,22b). Izajasz widział w zachwyceniu Pana siedzącego na tronie wysokim i wyniosłym, a kraj jego szaty wypełniał świątynię (Iz 6,1). Widział również sześcioskrzydłe serafy wołające: Święty, Święty, Święty jest Pan Zastępów! Pełna jest wszystka ziemia chwały Jego (Iz 6,3). Potem jednak w kontraście do tych majestatycznych wizji prorok opisał przeszywający obraz cierpiącego sługi i Zbawiciela (Iz 53). Dla Izraelitów, którzy zwykli sławić walecznych mężów zabijających po dziesięć tysięcy wrogów, był to zupełnie inny rodzaj bohatera: Ten był opuszczony przez ludzi, mąż boleści, doświadczony w cierpieniu (…). Wszyscy jak owce zbłądziliśmy, każdy z nas na własną drogę zboczył, a Pan Jego dotknął karą za winę nas wszystkich. Znęcano się nad Nim, lecz On znosił to w pokorze i nie otworzył swoich ust, jak jagnię na rzeź prowadzone i jak owca przed tymi, którzy ją strzygą, zamilkł i nie otworzył swoich ust (Iz 53,3b.6-7). Oto Baranek Boży, który gładzi grzech świata - zawołał Jan Chrzciciel, widząc Jezusa. Jezus Chrystus zstąpił na ziemię jako wcielony Syn Boży, wypełniając wszystkie proroctwa i typy zapisane w hebrajskich Pismach i wylał swą drogocenną krew na krzyżu jako doskonała Ofiara za grzech świata. On ci jest ubłaganiem za grzechy nasze, a nie tylko za nasze, lecz i za grzechy całego świata (1 J 2,2). Oto Baranek Boży! Pokorny Baranek zabity na krzyżu zmartwychwstał w mocy i 4 Ziarno Prawdy • marzec 2016 chwale. Jezus Chrystus zaprasza nas, byśmy przyjęli Jego panowanie, oczyszczenie Jego krwią, zbawienie Jego łaską i żebyśmy służyli Mu gorliwie przez całe życie. O ileż bardziej krew Chrystusa, który przez Ducha wiecznego ofiarował samego siebie bez skazy Bogu, oczyści sumienie nasze od martwych uczynków, abyśmy mogli służyć Bogu żywemu (Hbr 9,14). Oto Baranek Boży! Pozwól, żeby zapisał Twoje imię w swojej księdze. Tak, On ma Księgę Żywota, zawierającą imiona Jego wiernych. Zwycięzca zostanie przyobleczony w szaty białe, i nie wymażę imienia jego z księgi żywota, i wyznam imię jego przed moim Ojcem i przed Jego aniołami (Obj 3,5). I On otworzy wszystkie księgi! I widziałem umarłych, wielkich i małych, stojących przed tronem; i księgi zostały otwarte; również inna księga, księga żywota została otwarta; i osądzeni zostali umarli na podstawie tego, co zgodnie z ich uczynkami było napisane w księgach (Obj 20,12). Oto Baranek Boży! Będzie się żenił – z przygotowaną Oblubienicą, czyli z Kościołem! Weselmy się i radujmy się, i oddajmy Mu chwałę, gdyż nastało wesele Baranka, i oblubienica Jego przygotowała się (Obj 19,7). Błogosławieni, którzy są zaproszeni na weselną ucztę Baranka (Obj 19,9). Jesteśmy zaproszeni na wesele Baranka! Możemy należeć do Jego Oblubienicy. Nasze imiona mogą zostać wpisane do Księgi Żywota. On może się stać naszym Odkupicielem, Zbawicielem i Panem. Oto Baranek Boży! Uwielbiajmy Go, miłujmy Go i służmy Mu teraz i na wieki! Zbawienie jest u Boga naszego, który siedzi na tronie, i u Baranka (Obj 7,10). Przekład na język polski: Krzysztof Dubis „Wtedy powstał Piotr razem z Jedenastoma i przemówił do nich głosem donośnym. Mówił zaś tak: Judejczycy i wszyscy mieszkańcy Jerozolimy, proszę was o chwilę uwagi i o dokładne wysłuchanie tego, co wam powiem.” Dzieje Apostolskie 2,14 N auczanie Prawdziwy obraz CHRYSTUSA —David Sensenig K ilka lat temu w grudniu nasza społeczność zebrała się w wiejskim domu na comiesięczne nabożeństwo. Małe dziecko obserwowało złożenie Pana w żłóbku, inscenizowane nieopodal. Po chwili głośno wyraziło swoją dezaprobatę: „To nie jest prawdziwy obraz!”. Zastanówmy się w takim razie, jaki jest prawdziwy obraz Chrystusa. List do Hebrajczyków 1,3 mówi o Nim: On, który jest odblaskiem chwały i odbiciem Jego istoty i podtrzymuje wszystko słowem swojej mocy, dokonawszy oczyszczenia z grzechów, zasiadł po prawicy majestatu na wysokościach. Czy Jezus jest tym, za kogo Go uważamy? Ten werset mówi, że Jezus jest Bogiem w swej Osobie, w słowie i w zbawczej mocy. Wielu ludzi posiada błędne wyobrażenie o Nim. Czy nasze koncepcje na Jego temat zgadzają się z tym, co jest napisane w Starym i Nowym Testamencie? Pan Jezus, który zstąpił na świat, nosił w sobie prawdziwy obraz Boga. Jego Osoba Jezus pojawił się na ziemi nie jako anioł ani jakiś obiekt, lecz jako Osoba podobna do ciebie i do mnie. List Kolosan 1,15 również mówi, że jest On obrazem niewidzialnego Boga – a to nam wiele mówi na Jego temat. Starotestamentowy święty, który znał Boga, był przygotowany na przyjście Jezusa. Bóg jest duchem, a Jezus Chrystus posiadał fizyczne ciało. Ducha wyobrażamy sobie jako istotę bezcielesną, ilustrowaną jedynie jakimś kształtem. Lecz Bóg jest Kimś więcej niż jakaś pusta skorupa. Jak możemy Go poznać? Właśnie dzięki narodzinom i Osobie Chrystusa. W Jego przyjściu objawiła się chwała Boża. Całe to wydarzenie zostało określone jednym słowem Immanuel, czyli „ Albowiem łaską zbawieni jesteście przez wiarę, i to nie z was: Boży to dar” Efezjan 2,8. 5 „Bóg z nami”. zależne od osobistej wiary. Jako człowiek Jezus posiadał ziemską geJedną z błędnych koncepcji jest twierdzenealogię, którą znajdujemy w Pismach. Był nie, że Bóg może być uwieczniony na popotomkiem Abrahama i synem Dawida, dobieństwo złota i srebra wykutego dłutem który w pełni czasu został zrodzony z Marii dziewicy. artysty. Nie można zobrazować Chrystusa w Wprawdzie Jego narodziny nie odbiły się ten sposób. Rzeźbiarz bierze do ręki dłuto, a szerokim echem po świecie, lecz niektórzy malarz chwyta za pędzel, lecz żaden z nich je dostrzegli. nie jest w stanie skopiować Jego wyglądu. Pokorni, czuwający pasterze przejęci pobieFabryki mogą masowo produkować figurki gli do Betlejem. Co ujrzeli, patrząc w twarz Dzieciątka Jezus, ale jaki to ma sens? Ludzie narodzonego dzieciątka? Najwyraźniej uraumieszczają je potem w szopkach, jakby dowali się, że Bóg wypełnił obietnicę złożodzięki temu mieli doznać jakiegoś oświeceną ludzkości. Pierwszy List do Tymoteusza nia. Tymczasem ani Chrystus, ani człowiek 3,16 mówi, że Chrystus był „widzianic z tego nie mają. Jedynie prawny przez aniołów”, lecz z opowiedziwi czciciele, oddający Bogu ści o Jego narodzeniu wniochwałę w duchu i prawdzie, Czy potrafilibyśmy skujemy, że Herod Go nie mogą ujrzeć prawdziwy obrozpoznać Jezusa zobaczył. raz Pana. pośród synów Mamy powody wieJezus będąc na ziemi rzyć, że Jezus z wyglądu osiągnął to, czego nie Adama? był typowym Żydem. udało się Adamowi: Nie ... Prorok Izajasz pisze o tylko być prawdziwym Rozpoznanie Jego wyglądzie, że nie obrazem Boga, ale w Jezusa jest był jakiś szczególnie tym wytrwać. Adam zow naszym przypadku atrakcyjny. Nie pociągał stał stworzony na obraz całkowicie zależne oczu dumnych faryzeuszy i podobieństwo Boże, lecz czy innych ludzi martwych z powodu nieposłuszeństwa od osobistej wiary. w swoich grzechach (Iz 53,2upadł, a obraz ten został znie3). Kiedy jednak grzesznik pokształcony. Dzisiaj adamowa nakutuje, to wszystko się zmienia, a w tura w każdym człowieku sprawia, jego życiu pojawia się uwielbiony Chrystus. że nie przedstawia on sobą Bożego obrazu. Człowiek został poddany znikomości, lecz Czy potrafilibyśmy rozpoznać Jezusa pojest dla niego nadzieja, ponieważ Jezus jest śród synów Adama? Być może. Czy umieodbiciem Bożego obrazu (Rz 8,12-29). libyśmy Go wyróżnić spośród milionów Żydów? Jego współcześni rodacy w więkJego Słowo szości Go nie rozpoznali. Gdy pojawił się Słowa są nierozdzielnie związane z istoprzed ich oczami, Jego tożsamość była przed tą, która je wypowiada. Widzimy to już w nimi ukryta. Inni, będący w zdecydowaprologu Ewangelii Jana: Na początku było nej mniejszości, zobaczyli w Nim dowody Słowo, a Słowo było u Boga, i Bogiem było Mesjaństwa. Stwierdzenia jak „Pan mój i Słowo. Bóg mój”, „Święty Boży” czy „Tyś jest Król Bóg Ojciec, Syn i Duch Święty są jednoIzraela” mówią same za siebie. Rozpoznanie ścią od zawsze. Podczas stworzenia, gdy Bóg Jezusa jest w naszym przypadku całkowicie przemawiał, czynił to Jezus. On jest Słowem 6 Ziarno Prawdy • marzec 2016 Bożym (Obj 19,13). Nie tylko jest Słowem Bożym, ale również Tym, który wszystko podtrzymuje. List do Hebrajczyków 1,3 mówi, że podtrzymuje wszystko słowem swojej mocy. Dzięki Niemu żyjemy, poruszamy się i jesteśmy (Dz 17,28). Powinniśmy przyjąć kilka lekcji od Jezusa, który jest Słowem i wzorem dla naszego własnego sposobu wypowiadania się. Po pierwsze pamiętajmy, że nikt nie jest lepszy niż jego własne słowo. Po drugie, każdy powinien żyć według tego, co mówi, a przede wszystkim według tego, co mówi Słowo Boże. Po trzecie, pamiętajmy o tym, jak ważne jest wypowiedziane słowo. Grzechy naszych warg mogą zostać odpuszczone przez Boga. Nasze usta wypowiadają przekleństwo lub błogosławieństwo, stając się częścią nas samych. Jezus jest Bogiem w swej Osobie i w swoim dziele. Jego wrogowie słusznie zauważyli, że „nikt nigdy nie mówił tak jak On”. Wypowiadał się również w autorytecie własnym, a nie ludzkim, jak uczeni w Piśmie. Ze względu na swą Osobę i dzieło Jezus posiada zbawczą moc. On jest Światłością, życiem i jutrzenką w naszych sercach (Łk 2,32; J 10,28; 2 P 1,19). Jego zbawcza moc. Tylko Jezus ma moc zbawić. W Psalmie 96,5 czytamy, że wszyscy bogowie narodów są bałwanami. Bałwan to obraz będący dziełem ludzkim. Bez z względu na to, czy jest ze złota czy ze srebra, piękny czy brzydki – każdy z nich jest kłamstwem. Wygląda jak upadły człowiek i nie ma żadnej mocy zbawczej. Niewielkie bałwochwalstwo może się wydawać nieszkodliwe. W umysłach wielu osób kolorowe światła i „poczciwy święty Mikołaj” pojawiający się w ich życiu pod koniec każdego roku to coś tak nieszkodliwego jak święta, którym jedno i drugie towarzyszy. Lecz prawda jest taka, że to wszystko utrudnia oglądanie prawdziwego obrazu Chrystusa. W Księdze Izajasza 42,8 czytamy, że Chrystus nie odda swej chwały nikomu. Dlaczego my mielibyśmy oddawać komuś innemu chwałę tylko Jemu należną? Szatan będzie próbował okraść Go z chwały. A jednak Chrystus jest jedynym prawdziwym obrazem Boga w prawdziwej Jego chwale. Wszystko, co usiłuje odwrócić naszą uwagę od Chrystusa, pochodzi z ducha antychrysta. Prawda o Chrystusie była głoszona przez dawnych proroków. Poznajemy Go na kartach Ewangelii. Możemy również zobaczyć Go oczami Jana w Księdze Objawienia. Gdy oddamy Mu życie, staje się naszym Panem i Zbawicielem. Dobrze robimy, pamiętając o ubóstwie, w jakim się narodził. Powinniśmy również myśleć o tym, że teraz zasiada ponad wszystkim w miejscu, które należy się tylko Jemu ze względu na Jego zbawczą moc. W przeciwieństwie do tych, którzy przypominają upadłych aniołów, wierzący opisani w Dziejach Apostolskich 11,26 tak gorliwie naśladowali Pana, że zostali nazwani chrześcijanami. Dzisiejsi wierzący powinni – podobnie jak wtedy – wyglądać, mówić i żyć w taki sposób, żeby uznawano ich za kopie Chrystusa. W różnych denominacjach propaguje się wiele różnych obrazów Pana, lecz prawdziwy Jego obraz widać jedynie w tych, którzy naśladują Go we wszystkim. Zaczerpnięto z The Christian Contender, czerwiec 2014 Rod and Staff Publishers, Inc. Wykorzystano za pozwoleniem Przekład na język polski: Krzysztof Dubis „ Albowiem łaską zbawieni jesteście przez wiarę, i to nie z was: Boży to dar” Efezjan 2,8. 7 Wiara i jej dzieło —Seth Hege Czym jest wiara? Ewangelie opisują przypadek, w którym uczniowie nie byli w stanie wyrzucić złego ducha. Gdy spytali Jezusa, dlaczego nie mogli tego uczynić, On odpowiedział: Dla niedowiarstwa waszego. Bo zaprawdę powiadam wam, gdybyście mieli wiarę jak ziarnko gorczycy, to powiedzielibyście tej górze: Przenieś się stąd tam, a przeniesie się, i nic niemożliwego dla was nie będzie (Mt 17,20). To jest niesamowite stwierdzenie. Wynika z niego, że przeniesienie góry jest łatwiejsze, niż wyrzucenie złego ducha! Czym jest ta wiara, którą Jezus opisał jako będącą niczym ziarnko gorczycy i za sprawą której nic niemożliwego dla was nie będzie? Wiara jest przekonaniem o tym, co boskie. List do Hebrajczyków 11,1 mówi: A wiara jest pewnością tego, czego się spodziewamy, przeświadczeniem o tym, czego nie widzimy. Przyjmuje realność rzeczy, które nie mogą być postrzegane za pomocą fizycznych zmysłów. Wierzy w to, co jest nadnaturalne i na ludzki sposób niemożliwe. Wiara nie jest oparta o fantazję, ale opiera się na świętym charakterze Wszechmogącego Boga. Wiara przewyższa wiedzę. Poznajemy wiele rzeczy poprzez to, co postrzegamy naszymi zmysłami. Wiemy, że wiatr wieje, ponieważ odczuwamy go. Wiemy, że Abraham Lincoln był prezydentem Stanów Zjednoczonych, ponieważ możemy o tym przeczytać w wiarygodnych książkach historycznych. Ale wiara przekracza ten rodzaj poznania, ponieważ przyjmuje to, co nie może być dowiedzione poprzez zewnętrzne dowody. Przyjmuje to, co nie może być 8 Ziarno Prawdy • marzec 2016 pojęte naturalnymi środkami. Dla wierzącego wiara jest równie dobra jak wiedza. Właściwie wiara staje się podstawą poznania duchowych spraw. Kto powiedział, że istnieje Bóg? Kto powiedział, że pobożni ludzie idą do nieba po śmierci? Wiemy te rzeczy, ponieważ przyjmujemy je przez wiarę. Wiara jest wyborem. Musimy wybrać, że będziemy wierzyć; to nie jest tylko kwestia odczuć. Wielu ludzi decyduje, że nie będzie wierzyć w boskie stworzenie lub w potop, lub w inne rzeczy, których Biblia naucza. Nie dzieje się tak dlatego, że są niezdolni do wiary, ale ponieważ wybrali, iż nie będą wierzyć. Wiara oznacza po prostu decyzję, by wierzyć Bogu na Jego Słowo. Decyzja o wierze Bogu prowadzi do zrozumienia. Gdy Boże słowa lub Jego drogi nie mają dla nas sensu, musimy mimo to wierzyć w Niego, a zrozumienie często pojawi się potem. Ale jeśli nalegamy na zdobycie zrozumienia, zanim uwierzymy, doświadczymy tylko frustracji. Prawdziwa wiara zawiera w sobie chętną akceptację Bożych zamiarów i dróg. Co wiara sprawia? Wiara przyprowadza nas do Boga. Kto bowiem przystępuje do Boga, musi uwierzyć, że On istnieje i że nagradza tych, którzy go szukają (Hbr 11,6). Przez wiarę przyjmujemy to, co Bóg mówi o nas (że jesteśmy grzesznikami), jak również przyjmujemy Jego rozwiązanie dla naszej potrzeby. To przyprowadza nas do Boga. Albowiem łaską zbawieni jesteście przez wiarę, i to nie z was: Boży to dar; nie z uczynków, aby się kto nie chlubił (Ef 2,8-9). John Wesley rozmawiał raz z człowiekiem, Wiara nadaje znaczenie naszemu istktóry był tak utrudzony, że wyraził wątplinieniu. Twarz niewierzącego często ukazuje frustrację, gorycz i zmęczenie. Im dalej odwości dotyczące Bożej dobroci. W trakcie rozmowy Wesley spostrzegł krowę wygląchodzi od Boga, tym bardziej te znaki są na nim wyryte. Wiara pomaga nam dostrzec, dającą ponad murem. Zapytał swego zmarże życie jest czymś więcej, niż pustym snem. twionego towarzysza: Nie jesteśmy w bezsensownej wędrówce od – Czy wiesz, dlaczego ta krowa patrzy pokołyski do grobu. Raczej jesteśmy tutaj, ponad murem? Kiedy mężczyzna odrzekł, że nie wie, nieważ Bóg nas stworzył i ma wobec nas Wesley odpowiedział: jakiś zamiar. Gdy okazujemy wiarę w Boga przez Jezusa Chrystusa, gdy prosimy Go – Ponieważ nie może patrzeć poprzez mur. o przebaczenie naszych grzechów i gdy I to jest to, co musisz zrobić ze swoim murem otwieramy się na Bożą moc w naszym żyproblemów – patrz ponad nim. Czy widzimy Boga ponad muciu, wtedy posiadamy coś zapewniającego sens życia i Kogoś godnerem naszych zmartwień, nago, by dla Niego żyć. wet jeśli przeciwności zdają Wiara pomaga nam Człowiek jest koronnym się nas powstrzymywać dostrzec, że życie dziełem Boga. Jeśli nie przed doświadczaniem przyjmujemy tego przez Jego błogosławieństwa? jest czymś więcej, wiarę, obniżamy swój Czasem Bóg stawia taniż pustym snem. status. Ludzie bez Boga kie mury, żeby wnieść Jesteśmy tutaj, mogą właściwie zniżyć coś lepszego do naszesię do poziomu niższego go życia. Wiara pomaponieważ Bóg nas niż zwierzęta, ale przez ga nam to rozpoznać stworzył i ma wobec wiarę jesteśmy wywyżi powstrzymuje nas przed nas jakiś zamiar. szeni do poznania świętezmartwieniem i frustracją. go Boga, który nas wzywa do Niepokój nie pozbawia jukochania i służenia Mu. Życie tra jego zmartwień. On tylko dla Boga zapewnia sens i cel, które okrada nas z siły na jutro. nie mogą być osiągnięte w żaden inny sposób. Wiara przyjmuje to, że przyjemne rzeczy w życiu są sprawdzianem naszego odWiara przyjmuje to, że wszystkie okodania. Są to rzeczy, które dają nam poczucie liczności w życiu są dla naszego duchowespełnienia. Jak się zachowujemy, kiedy dziego dobra. ci mają się wszystkie dobrze, a wypłata jest A wiemy, że Bóg współdziała we wszystwiększa, niż się spodziewaliśmy? Czy jestekim ku dobremu z tymi, którzy Boga miłują, śmy zadowoleni, bo teraz stać nas na lepsze to jest z tymi, którzy według postanowienia rzeczy w życiu? jego są powołani (Rz 8,28). Po prostu akDobrobyt jest dla nas próbą. W rzeczywiceptujemy przez wiarę, że Bóg dopuszcza stości nasze oddanie dla Boga jest sprawdzaw życiu wszystko – to, z czego się cieszymy ne bardziej przez dobrobyt niż przez trudi to, czego byśmy najchętniej uniknęli – dla ności. Mówimy o trudnych ekonomicznie naszego wiecznego dobra. On może tego czasach, ale tak naprawdę jesteśmy dość boużyć dla naszego pełniejszego zrozumienia gaci w porównaniu z większością świata. Czy Jego, nas samych i Jego woli dla nas. naprawdę służymy Bogu, czy materialnym „ Albowiem łaską zbawieni jesteście przez wiarę, i to nie z was: Boży to dar” Efezjan 2,8. 9 rzeczom? Wiara akceptuje to, że Bóg może działać pomimo ludzkich porażek. Faktem jest, że człowiek zawodzi, ale to nie ogranicza Boga. Czy Bóg był ograniczony w działaniu na rzecz Izraelitów, gdy Mojżesz uderzył w skałę, zamiast przemówić do niej? Nie, wciąż obdarzył ich obficie pomimo tej porażki. Czasem nasz brak wiary rzeczywiście powstrzymuje Boże dzieło. Jeśli tak się dzieje, możemy cierpieć (jak Mojżesz), ale Bóg nadal będzie realizował swoje zamiary. Wielu zawiedzie, ale Bóg nie może zawieść. posłuszna bezwarunkowo i bez zastrzeżeń. Wiara ufa, że Bóg może, gdy my nie możemy. Nasza wiara nie jest naprawdę poddawana próbie, dopóki nie znajdujemy wyjścia z trudności za sprawą własnej siły czy mądrości. Nie jest do końca wypróbowana, dopóki nie doświadczymy tego, co jest na ludzki sposób niemożliwe. Izraelici pytali: Czy może Bóg zastawić stół na pustyni? (Ps 78,19). Chcieli mięsa i otrzymanie go było niepojęte w ludzkich kategoriach. Ale Bóg dostarczył go tak dużo, że ludzie wręcz mieli go dość. Wiara przyjmuje, że Bóg zamierza okazać swą moc, gdy sytuacja wydaje się być beznadziejna. Lud rzekł do Mojżesza: Czy dlatego, że w Egipcie nie było grobów, wyciągnąłeś nas, abyśmy pomarli na pustyni? Mojżesz odpowiedział: Nie bójcie się, wytrwajcie, a zobaczycie pomoc Pana, której udzieli wam dzisiaj... Pan za was walczyć będzie, wy zaś milczcie! (2 M 14,11.13.14). To była sytuacja beznadziejna, ale nie dla Boga! I On wszystko uczynił. Bóg jest dzisiaj taki sam, wciąż pragnie ukazywać nam swoją wielką moc. Wiara akceptuje nie tylko to, że Bóg może zdziałać niemożliwe rzeczy, ale i to, że faktycznie tego dokona. W odniesieniu do Księgi Objawienia 20,1-2, pewien młody człowiek raz spytał: „Gdzie jest łańcuch tak mocny, by związać diabła?”. Takie pytanie jest w porządku, jeśli wychodzi z niewinnego lub nieświadomego serca, ale jest niepokojące, gdy pochodzi z serca prześmiewczego. Możemy nie wiedzieć, co Pismo ma na myśli, ale musimy wierzyć, że Bóg uczyni to, co zapowiedział. W tym wypadku wiara rozumie, że Bóg jest na tyle wielki, by związać diabła z pomocą lub bez pomocy rzeczywistego łańcucha. Ilekroć Bóg mówi coś, musimy wierzyć, że On może uczynić i uczyni, co zapowiedział. Wiara jest nieograniczoną ufnością, która działa na rozkaz Boga nawet wtedy, gdy może to przynieść śmierć. Księga Daniela zawiera opowieść o trzech hebrajskich młodzieńcach, którzy odmówili uczczenia bożka. Powiedzieli Nabuchodonozorowi: Jeżeli nasz Bóg, któremu służymy, może nas wyratować, wyratuje nas z rozpalonego pieca ognistego i z twojej ręki, o królu. A jeżeli nie, niech ci będzie wiadome, o królu, że twojego boga nie czcimy i złotemu posągowi, który wzniosłeś, pokłonu nie oddamy (Dn 3,17-18). Wiara w Boga tych mężczyzn nie była uzależniona od tego, czy On wybawi ich z ognistego pieca. Bez względu na to, co Bóg by uczynił, oni wierzyli, że wszystko dobrze się skończy. To jest dzieło wiary; jest ona 10 Ziarno Prawdy • marzec 2016 Wiara przyjmuje, że ludzie, których Bóg umiejscowił w naszym życiu, są dla naszej pomocy, a nie by nam przeszkadzać. Czasem ogarnia nas frustracja, gdy szukamy rozwiązania problemów z relacjami międzyludzkimi. Może dlatego, że polegamy na naszych własnych pomysłach i zdolnościach. Wiara przyznaje, że ludzie w naszym życiu są dla naszego dobra i że Bóg pragnie, byśmy przyjęli ich i ich wkład. Wiara poszukuje dróg poprzez sytuacje, a nie mimo nich. Gdy rzeczy mają się coraz gorzej, niektórzy ludzie wierzą, że Bóg się o nich zatroszczy. Inni ludzie szukają najbliższego wyjścia. To jest to, co uczynił Eliasz, gdy uciekł, ponieważ Jezebel nastawała na jego życie. Są odpowiednie chwile, by szukać wyjścia. Ale jeśli czynimy to z powodu grzechu, niewłaściwego nastawienia lub słabej wiary, tylko ranimy samych siebie. Wybierając wyjście, odrzucamy pomoc, której chce nam udzielić Bóg i ucierpi na tym nasze chrześcijańskie życie. Ale gdy przechodzimy przez wypróbowującą nas sytuację z wiarą w Boga, wzrośniemy i będziemy mieli się dobrze, nawet jeśli nie rozumiemy Bożego sposobu postępowania z nami. Oto, gdzie tkwi różnica. Możemy mieć albo pokój, albo udrękę w stresującej sytuacji nawet wtedy, gdy stawiamy wiele pytań o to, co się dzieje. Najważniejszą rzeczą jest szukać sposobu przejścia przez tę sytuację lub na drugą stronę, a nie wybierać prostej drogi ucieczki. Wiara daje zapewnienie zwycięstwa nawet, zanim napotkamy pokusę. Pierwsza część 1 J 5,4 mówi: Bo wszystko, co się narodziło z Boga, zwycięża świat. Nie ma tutaj wątpliwości. Jeśli narodziliśmy się z Boga, zwyciężymy świat. Reszta wersetu mówi nam jak: A zwycięstwo, które zwyciężyło świat, to wiara nasza. Zatem, kiedy stoimy na krawędzi, gdy widzimy nadchodzącą próbę, nie musimy drżeć ze strachu przed upadkiem. Jeśli drżymy, może to być spowodowane tym, że odczuwamy naszą słabość i naszą tendencję do ulegania pragnieniom ciała; ale to niekoniecznie jest zgodne z tym, co Bóg mówi. Jest moc do zwycięstwa i ona przychodzi przez wiarę. Prawdziwa wiara działa. Zawsze ma zewnętrzne efekty. Twierdzić, że ma się wiarę bez uczynków, jest jak mówić ubogiej osobie: Idźcie w pokoju, ogrzejcie się i nasyćcie, a nie dalibyście im tego, czego ciało potrzebuje (Jk 2,16). Jakub nazwał taką wiarę wiarą martwą – zupełnie bezużyteczną. Ktoś kiedyś powiedział: „Módl się, jakby wszystko zależało od Boga i działaj, jakby wszystko zależało od ciebie”. To jest doskonały obraz ufności, że Bóg uczyni swoją część, podczas gdy my również wykonujemy swoją. Prawdziwa wiara zawsze popycha nas do działania na podstawie tego, w co wierzymy. Wiara jest decydującym czynnikiem w tym, co Bóg czyni dla nas. Gdy przyglądasz się swemu życiu, zastanów się: Jakie góry pozostawiłeś niezdobyte? Jaki grunt w twym sercu nie został jeszcze zaorany? Jakie otaczające cię grzechy powinieneś przezwyciężyć, zgodnie z oczekiwaniem Boga? Zastanów się również nad tym, jak często doznajemy przeszkód, ponieważ boimy się postawić pierwszy krok z wiarą. Nie działamy, gdy Bóg każe nam działać. Cofamy się przed robieniem tego, co wydaje się niemożliwe, ponieważ zagubiliśmy się w swoim rozumowaniu. Nasza wiara (lub jej brak) uczyni wielką różnicę w tym, co Bóg może zdziałać i co zdziała dla nas. Gdy siedemdziesięciu uczniów powróciło z misji, radowali się, że złe duchy są im poddane. Jezus rzekł: Wszakże nie z tego się radujcie, iż duchy są wam podległe, radujcie się raczej z tego, iż imiona wasze w niebie są zapisane (Łk 10,20). Tak samo jest z naszą wiarą i jej wynikami. Pomimo naszych ułomności, Bóg działa poprzez nas i cała chwała należy do Niego. Obyśmy zawsze widzieli rzeczy w ten sposób. Zaczerpnięto z The Christian Contender, sierpień 2012 Rod and Staff Publishers, Inc. Wykorzystano za pozwoleniem Przekład na język polski: Krzysztof Dubis „ Albowiem łaską zbawieni jesteście przez wiarę, i to nie z was: Boży to dar” Efezjan 2,8. 11 Przeczesując pustkowie, wymiatając dom Z darza się, że z Bożej owczarni zginie jakaś dusza – smutny to fakt, ale prawdziwy. Szatan, który jest mistrzem oszustwa, gorliwie pracuje wśród dzieci Bożych. W młodych zasiewa myśl, że mieliby się lepiej, zyskując marne udziały tego świata zamiast bogactwa Bożej łaski. Kusi starszych do wycofania się z bitwy z powodu znużenia i w ten sposób zawsze gdzieś znajdzie się osoba, którą on „zmusza do pełnienia swojej woli”. Jest to straszne, kiedy dusza człowieka traci zbawienie pośród zwodniczych sideł diabła, pałającego wściekłością dni ostatecznych. Piętnasty rozdział Ewangelii Łukasza mówi, że faryzeusze i uczeni w Piśmie narzekali, iż Jezus głosi celnikom i grzesznikom. W odpowiedzi Jezus przedstawił im potrójną przypowieść, która miała unaocznić tym dumnym ludziom religii ich własne braki. W pierwszej części Jezus opowiedział o zagubionej owcy. Owca błąkała się na pustkowiu, ale ponieważ pasterz wytrwale jej szukał, w końcu tam ją odnalazł. W drugiej części pewna kobieta zgubiła monetę w swoim domu. Trochę światła i gruntowne wymiecenie mieszkania pomogły odszukać monetę, która prawdopodobnie wpadła do szpary w nierównej podłodze. W trzecim fragmencie mamy rozegrany dramat z udziałem osób pośrednio obecnych w dwóch poprzednich częściach o zabłąkanej owcy i o zagubionej monecie. Syn marnotrawny postanawia 12 Ziarno Prawdy • marzec 2016 —John David Martin pójść swoją drogą, opuszczając bezpieczeństwo ojcowskiego domu. Trwoni dziedzictwo na pustkowiu grzechu, aby ostatecznie skończyć razem ze świniami. On także, tak jak zagubiona owca, został odnaleziony, a kiedy wrócił mu rozum, wyciągnął ręce po pomoc. Podobnie celnicy i grzesznicy rozumieli swoją potrzebę i oczekiwali zbawienia od Jezusa. Starszy brat syna marnotrawnego pozostawał w domu ojca. A jednak – tak jak owa moneta – zagubił się w tym domu. Tak samo, jak dumni faryzeusze pogrążeni w swojej duchowej ślepocie, był nie do odzyskania i nie do przywrócenia, chociaż jego ojciec go przekonywał. Nie mógł on wołać o pomoc, bo nie zdawał sobie sprawy z tego, że jest zgubiony. Możemy pozostawić tę przypowieść w ramach kultury, w jakiej została uformowana, ale Jezus pragnie, abyśmy i my uczyli się z przypowieści, podobnie jak chciał tego od faryzeuszy. Jezus chce, aby zagubione owce były zbawione. On pragnie, aby moneta została odnaleziona. Pragnie, aby synowie marnotrawni naszych czasów powrócili do Niego, aby dumne serca zostały przywrócone do społeczności z Nim i z Jego ludem, Kościołem. Jego przesłanie do zagubionych brzmi: Wspomnij więc, z jakiej wyżyny spadłeś i upamiętaj się, i spełniaj uczynki takie jak pierwej; a jeżeli nie, to przyjdę do ciebie i ruszę świecznik twój z jego miejsca, jeśli się nie upamiętasz (Obj 2,5). W tej przypowieści jest przesłanie dla Kościoła. Obojętnie czy jest to ktoś młody, czy w wieku średnim i tak jak ten marnotrawny syn zdecydował się porzucić bezpieczne ograniczenia Kościoła i rzucić się w wędrówkę po pustkowiu grzechu, należy pytać dlaczego. Czy zawiedliśmy w duszpasterstwie? Czy zawiedliśmy w dostarczaniu duchowego pożywienia? W pierwszej miłości? Ale też może krnąbrna owca poszła w chłód i wrogość świata pomimo tego, że Kościół zrobił wszystko, żeby jej pomóc. Bez względu na przypadek, niech każdy taki smutny przypadek przyciągnie nas bliżej do naszego Wielkiego Pasterza i Jego świętości. Oby ten ciężar zagubionych dusz dał nam bodziec do przeczesywania pustkowia w poszukiwaniu zagubionych owiec i przyprowadzania ich z powrotem na pastwisko. Jeśli syn marnotrawny popadnie w ruinę i woła o pomoc, bądźmy dostępni dla niego, aby podźwignąć go i wydobyć z każdej przepaści piekła. Chociaż nie możemy mieć społeczności z krnąbrną owcą tak jak poprzednio, nie uważajmy jej za wroga, ale bądźmy gotowi ją przyjąć, jeśli się upamięta, podobnie jak syn marnotrawny w 15 rozdziale Ewangelii Łukasza. W wysiłkach podejmowanych w celu odzyskania takiego człowieka nie wolno nam zostawiać naszego duchowego miejsca. Jeżeli syn marnotrawny chce powrócić, to czy odnajdzie nas w naszym stałym miejscu, stojących twardo w prawdzie? Czy z rozczarowaniem odkryje, że wraz z nim i my zabłąkaliśmy się na pustkowiu światowości i nie mamy mu do zaoferowania bezpiecznej przystani? A co ze starszym synem – zagubioną monetą? Nawet w Kościele można doświadczyć stanu zagubienia. Jeśli Kościół pozwala na inwazję światowości, która ma rzekomo go wzmocnić, może on doprowadzić do zagubienia niektórych swoich członków w rzece materializmu, pychy i wygodnictwa. Ta strata jest bardziej subtelna niż utrata syna marnotrawnego, ponieważ duchowa martwota otępia zmysły w Kościele, czyniąc grzech w Kościele trudniejszym do zauważenia i nazwania. Kiedy tak się stanie – a najlepiej zanim tak się stanie – to jest najwyższy czas, aby wymieść cały dom. Musimy usunąć kurz pychy i materializmu z każdej szpary i pęknięcia w naszym sercu, aby wygodnictwo nie skrywało przed nami blasku zbawienia. Zapalmy lepiej nasze świece i niech światło świeci dla prawdy, aby można było odzyskać cenną monetę. Musimy być skłonni do uznania naszych potrzeb i zwrócić się do kochającego Ojca, abyśmy się mogli radować wraz z aniołami, jeśli syn marnotrawny powróci. Przedłużająca się hipokryzja spowoduje tylko dalsze straty w cennych duszach. Kiedy przeczesujemy pustkowie w poszukiwaniu zaginionych owiec, upewnijmy się, że utrzymujemy nasz własny dom wymieciony i gotowy, nie tylko na powrót tych marnotrawnych, ale też na powrót Wielkiego Pasterza. Chcemy przecież być znalezieni przed Nim bez skazy i bez nagany, w pokoju (2 P 3,14). Zaczerpnięto z The Christian Contender, wrzesień 2014 Rod and Staff Publishers, Inc. Wykorzystano za pozwoleniem Przekład na język polski: Krzysztof Dubis „ Albowiem łaską zbawieni jesteście przez wiarę, i to nie z was: Boży to dar” Efezjan 2,8. 13 „I błogosławił Pan późniejsze lata życia Hioba bardziej niż pierwsze. Posiadł on z czasem czternaście tysięcy owiec, sześć tysięcy wielbłądów, tysiąc jarzm wołów i tysiąc oślic. Urodziło mu się jeszcze siedmiu synów i trzy córki.” Księga Hioba 42,12-13 D la rodziców Wczesne chodzenie spać i wczesne wstawanie R ozmyślanie nad Słowem Bożym i modlitwa na rozpoczęcie i zakończenie każdego dnia zasługuje na miano dobrego zwyczaju. Mimo że jego siła napędowa jest natury duchowej, to jednak sama praktyka jest kwestią nawyku, jak w wielu innych przypadkach. Wiele złych nawyków kształtuje się już we wczesnym dzieciństwie i trwa przez resztę życia. Mogą one wprawdzie ulec zmianie dzięki formowaniu właściwych nawyków i wykorzenianiu tych nieodpowiednich, jednak ich zmiana to rzecz trudna. Zmiana uporczywych nawyków wymaga duchowej czujności, świadomej decyzji, determinacji, pomocy innych oraz Bożej łaski. Wartość dobrych zwyczajów świeci pośród życia rodziny. Dzięki nim ojcowie i matki właściwie reagują na codzienne wyzwania i obowiązki rodzicielstwa. Choć zdają sobie oni sprawę, że mogą się zdarzyć nieprzewidziane problemy, to dobre nawyki pomagają zmniejszyć frustrację, która się wówczas pojawia. Dzieci uczą się też, że choć nie wszystko idzie 14 Ziarno Prawdy • marzec 2016 —Carl Christophel gładko, to jednak codzienne czynności mają swoje ramy, a ich własne nawyki muszą im zostać podporządkowane. Wczesne pójście spać Do właściwego funkcjonowania organizmu dzieci w wieku szkolnym potrzebują minimum osiem godzin snu. Im młodsze dziecko, tym sen ma większe znaczenie. Regularność czynności wykonywanych wieczorem, np. obowiązków domowych, sprzyja zdrowemu, głębokiemu snowi. Należy unikać wieczornego leniuchowania na kanapach, które obniża skuteczność snu, podobnie jak podjadanie krakersów na dwadzieścia minut przed posiłkiem obniża satysfakcję z jedzenia. Zachęcanie naszych dzieci do czytania albo też czytanie im wieczorem może być relaksującą czynnością. Jest to coś zupełnie odmiennego od dzisiejszego rozleniwionego stylu nocnego stylu życia wraz z jego pokusami: o zmierzchu, pod wieczór, z nastaniem nocy i mroku (Prz 7,9). Budujące wieczorne zajęcia, jak spotkanie modlitewne – w niedzielę czy w środku tygodnia – czy tydzień modlitw o przebudzenie, mogą zredukować nieco nasze osiem godzin zdrowego snu; podobnie jak konstruktywne rozmowy po nabożeństwie. Wraz z upływem wieczornego czasu pogarsza się zachowanie dzieci. Kiedy nadchodzi czas do zagonienia mojej hałaśliwej gromadki, prywatne wymiany zdań z innymi nie są już dla mnie aż tak ważne, skoro minął już czas powrotu do domu. Możemy trzymać się zasady wczesnego kładzenia się spać, redukując czas interakcji towarzyskiej o połowę, co będzie też dla dzieci pomocnym nawykiem hamującym pogarszanie ich zachowania a także rodzicielską frustrację. Dla rodzica, nauczyciela, usługującego czy innej osoby odpowiedzialnej za coś, przygotowanie się do nocnego odpoczynku może być nieraz trudne. Trudne wydarzenia czy uciążliwi ludzie mogą być przeszkodą na drodze do spokojnego snu. Jeśli osobiste niepowodzenia, nieporozumienia, złe wyobrażenia i potrzeby rodziny sprawiają, iż nie mogę usnąć, to znaczy, że może czas dokonać rewizji moich własnych reakcji na wydarzenia dnia. Czy poszedłem z kimś drugą milę? Czy oddawałem dobrem za zło? Czy reagowałem dobrocią? Czy dążę do reagowania w taki sposób, żeby moje sumienie pozostało czyste do końca dnia? Możliwe, że najważniejsze pytanie dla mnie brzmi: „Czy mam postawę przebaczenia w stosunku do wszystkich?”. Dawno temu ludzie mieli takie powiedzonko: „Noś zawsze czystą tabliczkę”. Używano wówczas małych tabliczek do robienia notatek i obliczeń arytmetycznych. Jeśli ktoś został obrażony, zapisywał ten fakt na swojej tabliczce. Jeżeli ktoś „jest na twojej tabliczce”, załatw to przed zachodem słońca. Weź gąbkę i wymaż swoją tabliczkę do czysta. Przebaczaj. I kładź się spać wcześnie. Wczesne wstawanie Biblia daje nam opis życia sprawiedliwych ludzi, którzy wstawali wcześnie. Jednym z nich był Hiob (Hi 1,5). Ciążyła mu waga codziennych czynności, dlatego wstawał wcześnie, aby poświęcić się Bogu i przynieść przed Jego oblicze troskę o duchowe dobro innych. Od pierwszej chwili naszego przebudzenia to powinno być naszym jedynym celem. My, ojcowie mamy pracę do wykonania. Czasem musimy wyjść z domu kilka godzin przed rozpoczęciem lekcji w szkole. Mimo to jesteśmy odpowiedzialni za to, aby dzieci dotarły do szkoły na czas, zanim zadzwoni dzwonek. Postawa opieszałości czy obojętności w stosunku do szkoły daje dzieciom zły sygnał, może nawet jest to z naszej strony dla nich kamień obrazy. Nasza gorliwość w służeniu innym również może się przyczynić do wykształcenia się dobrych nawyków u dzieci. Podsumowanie Dobre nawyki przyczyniają się do zdrowia, pomyślności i mądrości. Oczywiście, kładzenie się spać wcześnie i wczesne wstawanie nie zapewni samo w sobie sukcesu w tych aspektach życia. Są one w ręku Boga, który może dopuścić chorobę, biedę i przeciwności. Niemniej jednak Bóg wzywa nas do życia w bojaźni przed Nim. Oto bojaźń Pańska, ona jest mądrością, a unikanie złego rozumem (Hi 28,28). Zaczerpnięto z The Christian School Builder, październik 2013 Rod and Staff Publishers, Inc. Wykorzystano za pozwoleniem Przekład na język polski: Krzysztof Dubis „ Albowiem łaską zbawieni jesteście przez wiarę, i to nie z was: Boży to dar” Efezjan 2,8. 15 „Wielkoduszność” P rzejawiać „wielkoduszność” znaczy być cierpliwym na dłuższą metę wobec tych, którzy zrobili nam krzywdę. Ta idea jest blisko związana z przebaczaniem i niesprzeciwianiem się złu. Synonimami „wielkoduszności” mogłyby być takie słowa jak „wyrozumiałość” czy „dobroduszność”. Wielkoduszność jest chrześcijańską odpowiedzią na wszystko, od drobnych nieprzyjemności aż po wielkie udręki. Oczywiście, nie można jej przejawiać w pełni i stale bez łaski Bożej. Biblia używa słowa „wielkoduszność” siedemnaście razy. W dziewięciu przypadkach chodzi o miłosierne odwlekanie sądu ze strony Boga, a w pozostałych o zachętę dla chrześcijan, by rozwijali tę cnotę. Przeczytajcie poniższe przykłady (oparte na prawdziwych wydarzeniach) pokazujące, jak owoc Ducha w postaci „wielkoduszności” jest widoczny w chrześcijańskim życiu rodzinnym. ................. – O, nie! Pojemnik z wodą znowu mi się wylał w drodze do pracy. Nie mam nic do picia, a jest dopiera dziesiąta rano! – pożalił się głośno Charles. – Christine chyba znów nie domknęła wieczka. Ojciec spojrzał na swego syna, który niedawno się ożenił. – Powiem ci coś w tajemnicy, o ile zachowasz to dla siebie – rzucił na przynętę, żeby Charles zechciał podjąć temat. Oczywiście, że zechciał. – Pewnie chciałbyś się dowiedzieć, że twoja matka również nie domyka pojemników z wodą. Od dwudziestu lat sam muszę mocniej dokręcać wieczka. Dziwne, że nie zauważyłeś. Myśląc o tobie, kiedy jeszcze 16 Ziarno Prawdy • marzec 2016 mieszkałeś z nami przed ślubem, dokręcałem również twoje wieczka, niosąc ci drugie śniadanie do warsztatu. Kilka słów zachęty dla człowieka, który nie przejawiał jeszcze wielkoduszności, w zupełności wystarczyło. I tak już od lat Charles szczęśliwie dokręca wieczka swoich słoików. Christine nie musi o tym wiedzieć, bo tak naprawdę nie jest to żaden wielki problem. ................. – Wiesz co, Dawid? Nie umiem tego nawet wyjaśnić. Ale ilekroć widzę Gwen stającą w drzwiach, to mimo, iż ona tak strasznie mnie męczy, wraca do mnie myśl, że Bóg chce, bym ją nadal kochała. Czasem mam ochotę się rozpłakać i przypomnieć Bogu, że przecież o to nie prosiłam! Ona kradnie mi tyle godzin w każdym tygodniu, siedząc przy stole, pijąc herbatę i mówiąc, mówiąc, ciągle mówiąc, choć widzi, że muszę wracać do moich zajęć. Nigdy mnie nie zapyta o to, co się dzieje w moim życiu... wszystko kręci się wokół niej, jej kuzynki, teściów i jej wielkiego, starego psa. A ja po prostu nie mam serca powiedzieć jej, żeby sobie poszła. Teraz, gdy dzieci są przez cały dzień w szkole, zastanawiam się, czy Bóg nie chce uczynić Gwen moim polem misyjnym. Ona mnie wykańcza, ale... Cheryl urwała w pół zdania, nie wiedząc, jak wyjaśnić mężowi wszystko, co leżało jej na sercu. – Cheryl, uważam, że dobrze robisz, słuchając Gwen. Oczywiście, że czasem będziesz musiała wykonać jakąś terminową robotę i nie możesz poświęcać jej całego czasu. Ale bez względu na to, czy widzimy owoc twojego postępowania w jej życiu czy też nie, masz szansę wrzucać w jej serce ziarenka prawdy i modlę się, żeby kiedyś wydały owoc. Dawid zauważył, że oczy Cheryl były już pełne łez. – Och, Dawid! To nie ma dla mnie nawet sensu, ale czasem, gdy Gwen tak siedzi naprzeciwko mnie i gada, mam wrażenie, jakbym miała niewielki wgląd w jej serce. Jestem przekonana, że jest w nim piękno – musi być, bo przecież Bóg ją stworzył! I kiedy starannie zachowuję to w pamięci, odkrywam, że to moje zmęczenie jej ciągłymi potrzebami jest w sumie nieistotne. Po prostu módl się za mnie, bo toczę walkę, żeby ją kochać. Widzę jednak, że Bóg posługuje się Gwen również po to, żebym to ja bardziej wzrastała. Dawid uśmiechnął się do swej dzielnej żony. – Tak trzymać, Cheryl. Tak trzymać. Rozdawaj swój chleb w obfitości, a po wielu dniach odnajdziesz go. Zaczerpnięto z Home Horizons, kwiecień 2003 Eastern Mennonite Publications Wykorzystano za pozwoleniem Przekład na język polski: Krzysztof Dubis Pełni Ducha —J. D. M. J ako współcześni naśladowcy Boga jesteśmy powołani, by postępować nie jako niemądrzy, lecz jako mądrzy (Ef 5,15). Jak nigdy wcześniej musimy rozumieć, jaka jest wola Pańska, tak byśmy mogli być świadomi duchowych zagrożeń pojawiających się na wszystkich frontach. Żyjemy w czasach skomplikowanych jak nigdy dotąd. Diabeł, pałając gniewem, wykorzystuje każdą okazję, żeby zwieść – o ile można – nawet wybranych. Bitwa o nasze dusze rozgorzała na dobre, a my znaleźliśmy się w krzyżowym ogniu ze strony walczących sił duchowych. Nic zatem dziwnego, że widzimy niektórych świętych upadających pod wpływem złośliwych intryg. Jednym z narzędzi szatana jest pożądliwość ciała, która wciąga mężczyzn w niemoralność w wyniku ich własnej ciekawości. Pod opuszkami palców mamy dziś cały świat z dostępem do oferowanej przezeń pornografii. Niczym Ewa, jesteśmy kuszeni do myślenia o tym, co zakazane. Szatan zachęca, żebyśmy choć troszkę spróbowali, jak to smakuje i zanim się zorientujemy, sidła niemoralności już zatrzaskują swoje żelazne szczęki na naszej duszy. Idziemy jak mysz do sera, a potem zostajemy błyskawicznie unieruchomieni w pułapce. Odrobina zabawy smartfonem – otwarcie kilu stron w przeglądarce – i już wielka, lepka sieć oplata nas niczym ofiarę pająka. Młodzież bardzo łatwo ulega szaleństwu rozrywki. Wielu z nich uzależnia się od stałego dostępu do muzyki. Do czego młody człowiek potrzebuje setek utworów na „empetrójce” czy w telefonie komórkowym, jeśli nie po to, by jakoś wypełnić pustkę w swoim „ Albowiem łaską zbawieni jesteście przez wiarę, i to nie z was: Boży to dar” Efezjan 2,8. 17 Napełnienie Duchem oznacza, że rozmawiamy między sobą przez hymny i pieśni duchowe, śpiewając i grając Panu z całego serca (Ef 5,19-20). Napełnienie Duchem to życie we wdzięczności za zbawienie Boże. To poświęcenie się potrzebom inUmiłowanie pieniędzy stale podkopuje nych i trosce o nich. Napełnieni Duchem duchową prawość młodszych i starszych, są pochłonięci Bożą miłością i całkowicie konserwatystów i liberałów. Młodzież praoddani Jezusowi jako Panu. Zadowalają się gnie dobrze zarabiać, a potem wydawać tym, co posiadają (Hbr 13,5). Gdy nasycina szybkie samochody i podobne gadżety. my się dobrym pokarmem, nie będziemy Starsi są wciągani w wir biznesu kosztem tak łatwo dawali się skusić na jerodziny i przyjaciół. Zwykły człowiek dzenie byle czego. Napełniając może się stać niewolnikiem posię Duchem, nie będziemy żądliwości bogactw materialNapełnienie tak łatwo ulegali beznych i tak intensywnie zająć wartościowym urokom się interesami, że zaczyna Duchem to... przegrywać duchowy bój. świata. poświęcenie się Liberalny myśliciel prapotrzebom innych gnie wzmocnić swą poDochodzimy do zycję w otoczeniu, dając i trosce o nich. wniosku, że człoupust pragnieniu chwa... są pochłonięci Bożą wiek pogrążony ły ludzkiej. w niemoralności, miłością i całkowicie rozrywce czy mioddani Jezusowi jako Pastorzy i kościołości pieniędzy nie ły próbują na biePanu. Zadowalają się pozwala się całkowiżąco śledzić duchotym, co posiadają... cie napełnić obfitej ławe zagrożenia, prosząc sce naszego Pana. Gdy Boga, by pomógł im je oddajemy Mu się całkozidentyfikować. Wygłaszają wicie, wtedy nasze domy kazania o złych postai kościoły raczej triumfują niż wach i reakcjach. Jedni i drudzy próbują oprzeć się presji świata dają się pokonać w duchowej wali wszechobecnego kompromisu. Lecz walce. Najwyższy czas obudzić się z letargu ka trwa nadal. i zwycięsko powstać, bo Pan przyjdzie już wkrótce. Napełnianie się Duchem może Bóg mówi: Nie upijajcie się winem, któnas wznieść do wiecznej radości w niere powoduje rozwiązłość, ale bądźcie pełni bie. Nasycanie się ziemskimi przyjemnoDucha (Ef 5,18). Pełni Ducha! Czyż to ściami sprawia, że szybko wchodzimy na nie jest właściwe rozwiązanie? Jeśli nasze szeroką drogę prowadzącą do wiecznego umysły, serca i całe jestestwo będzie pełne zniszczenia. Ducha Bożego, to nie będziemy potrzeZaczerpnięto z The Christian Contender, luty 2013 bowali ekscesów tego świata, by wypełnić Rod and Staff Publishers, Inc. wewnętrzną pustkę. Nie będziemy łaknąć Wykorzystano za pozwoleniem Przekład na język polski: Krzysztof Dubis niemoralności, rozrywki czy bogactwa. sercu? Muzyka – każdy jej rodzaj – może się stać obsesją uniemożliwiającą poważne myślenie. Podobnie setki zdjęć z aparatów cyfrowych i telefonów przykuwają oczy do blasku tego świata. 18 Ziarno Prawdy • marzec 2016 „Mój Bóg przysłał tu swojego anioła, który zamknął paszcze lwom, tak że nie mogły mi uczynić nic złego, bo okazałem się niewinnym w Jego oczach.” Księga Daniela 6,23 Część Historyczna Dzień zwycięstwa! —Harvey Yoder S asza stał za wynajętym autobusem, dając znaki rękoma. Kierowca, patrząc w lusterko wsteczne, powoli cofał w jego kierunku. Ziemia była miękka od sosnowych igieł, lecz wyschła już po wiosennych deszczach i była na tyle twarda, że pusty autobus w niej nie ugrzązł. – Jeszcze trochę do tyłu! – Sasza skinął w kierunku kierowcy. Misza, jak wszyscy go nazywali, stał pod dębem świeżo ogołoconym z liści i przyglądał się uważnie. Autobus miał wystarczająco dużo miejsca, żeby zawrócić na małym placyku z boku opustoszałej drogi i z dala od miasta. – Stop! – krzyknął Sasza. Autobus się zatrzymał i kierowca wyłączył silnik. Sasza zauważył, że od strony drogi coś się porusza. Wychylił się, żeby przyjrzeć się uważniej. – Milicja! – szepnął do Miszy i pobiegł w las. Dwóch nastolatków zniknęło niczym cienie i schowało się za pniami drzew. Trzy czarne Wołgi, jedna za drugą, zjechały z drogi, otaczając autobus. Mężczyźni w mundurach wyskoczyli z samochodów i ustawili się wokół nieruchomego pojazdu. Kierowca nadal był w środku. – Jesteś aresztowany! – zawołał mężczyzna ubrany po cywilnemu, lecz najwyraźniej dowodzący oddziałem. Jego głos dotarł do kryjówki chłopców. – Wysiadaj z rękami do góry! – kierowca posłusznie wyszedł z autobusu. – Gdzie są ci dwaj, którzy byli z tobą? – Oni mnie poprosili, żebym ich tu przywiózł, a kiedy zatrzymałem autobus, wysiedli i zniknęli w lesie. Nie wiem, gdzie są. Odpowiedź wyraźnie rozgniewała oficera, który uderzył kierowcę w twarz. – Gadaj, gdzie oni są! Nie opowiadaj mi bzdur! Sasza widział nawet z oddali, że kierowca był zdziwiony nagłym ciosem. Lecz mimo to odpowiedział: – Nie mogę powiedzieć, bo nie wiem, dokąd poszli. – Zakuć go i na komisariat! – rozkazał „ Albowiem łaską zbawieni jesteście przez wiarę, i to nie z was: Boży to dar” Efezjan 2,8. 19 oficer jednemu z umundurowanych ludzi. – Albo nie – zmienił zdanie. – Niech tam zaprowadzi autobus. Któryś z was go będzie pilnował. Sasza i Misza usłyszeli już, co chcieli wiedzieć. Cichutko wycofali się ze swych kryjówek w głąb lasu. – Co teraz? – zapytał Misza, oglądając się za siebie. – Jak myślisz, co zrobią z kierowcą? Co będzie, jeśli zaczną przeszukiwać las? Mogą nas znaleźć? Sasza przyspieszył kroku. – Pan może im to uniemożliwić. To wiem. Nie wiem, czy to zrobi, ale musimy ostrzec pozostałych. Dwaj młodzieńcy szli energicznie. Sasza wielokrotnie zatrzymywał się, by zbadać teren, a potem znów ruszał żwawo naprzód. Misza potknął się o jakiś wystający korzeń. Przykląkł, żeby zasznurować but. – Sasza, poczekaj! Słyszę śpiew! Rzeczywiście, przez leśny gąszcz doszedł ich przytłumiony dźwięk wielu głosów wznoszących pieśń. Śpiew dobiegał z ich prawej strony. Gdy chłopcy dotarli na polanę, ujrzeli dużą grupę ludzi, w większości młodych mężczyzn i kobiet, stojących w kółku i modlących się. Sasza i Misza weszli do kręgu, zamknęli oczy i przyłączyli się do modlitwy. Modlił się prawie każdy. Wylewając serca w głośnej modlitwie, błagalnie podnosili głosy i ręce ku niebu. We łzach żarliwie zanosili prośby w sprawie swoich rodzin oraz w intencji pastorów i ojców zamkniętych w więzieniu. Modlili się o odwagę do wiernego przetrwania srogich prześladowań, jakie przyszło im przechodzić za młodu. Tu i ówdzie stali młodzi ludzie zaproszeni na to spotkanie modlitewne, obserwujący uważnie modlącą się grupę. Zaproszenie ich wiązało się z dużym ryzykiem, ale 20 Ziarno Prawdy • marzec 2016 chrześcijanie byli gotowi je podjąć, aby ich nowi znajomi mogli usłyszeć Ewangelię, nawet jeżeli wśród zaproszonych znaleźliby się policyjni informatorzy. Być może Ewangelia dotknie ich serc i w pokucie zwrócą się do Jezusa. Tak, to było warte ryzyka. Gdy głosy ucichły i czas modlitwy dobiegł końca, ktoś zaczął śpiewać. Ręcznie przepisywane śpiewniki zostały rozdane wszystkim obecnym, którzy kolejno dołączali do śpiewania pieśni. Sasza przedarł się przez tłum w kierunku wysokiego, szczupłego mężczyzny. Brat Piotr, który sam niedawno wszedł w wiek męski, zorganizował to spotkanie młodzieżowe. Miał w sercu pasję do pracy wśród młodzieży. Mimo aresztowań, szykan i innych form prześladowania, Pior postanowił modlić się właśnie 9 maja, gdy komuniści obchodzili Dzień Zwycięstwa. – Piotrze! – szepnął Sasza do ucha lidera młodzieży. – Milicja aresztowała kierowcę autobusu! Piotr spojrzał na Saszę. – Idą tutaj? – Nie, myślę, że nie. Uciekliśmy, widząc, co się dzieje. Nie wiem, czy przeczesują las. Od razu przybiegliśmy tutaj, żeby was znaleźć. Piotr zamknął oczy w cichej modlitwie. Potem stanął na przewróconym pniu i podniósł rękę ku niebu. Pieśń umilkła. – O, Panie! Ty, który stworzyłeś niebo i ziemię. Ty, który stworzyłeś człowieka, jesteś wszechmocny. Wybawiłeś swego sługę Daniela z paszczy lwów. Okazałeś się wierny swoim dzieciom na wszystkich drogach. Teraz udajemy się pod Twoją ochronę. Prosimy, żebyś chronił kierowcę autobusu. Panie, daj mu wypowiadać właściwe słowa. Oby był uprzejmy, pełen Twojej miłości i niech będzie Twoim świadkiem przez cały czas. Umocnij go bez względu na to, co dla niego przygotowałeś i trzymaj go w swojej miłości. Powierzamy nasze życie w Twoje ręce. Wywyższamy Twoje imię, chwaląc Je z całego serca. Amen! Otworzył oczy i przemówił żarliwie do słuchającej młodzieży: – Kierowca naszego autobusu został aresztowany. Nie wiemy, czy las jest przeszukiwany czy nie, ale musimy się przenieść w inne miejsce. Ci, którzy o nim wiedzą, poinformują was, dokąd się udać. Idźcie w pokoju i niech Pan kieruje waszymi krokami. W grupach po cztery i pięć osób całe zgromadzenie zaczęło znikać w lesie, szybko oddalając się od głównej drogi. Sasza zaczekał, aż ostatnia grupa odeszła, a potem zawrócił i udał się w stronę drogi. Próbował iść najciszej jak można, zatrzymując się i uważnie nasłuchując. Tym razem dojście do drogi zajęło mu dwa razy więcej czasu niż zazwyczaj, ale nie zauważył żadnego pościgu. Nie podszedł jeszcze do placyku, na którym stał autobus. Czy zostawili kogoś na czatach w nadziei, że pojawi się jakaś grupa wracająca na miejsce postoju? Nie wiedział i nie miał zamiaru sprawdzać. Ostrożnie okrążył miejsce i poszedł na północ, równolegle do drogi. W lesie niewiele było krzewów pod baldachimem ogromnych drzew. Mimo to, Sasza szedł na tyle blisko nich, żeby się szybko ukryć w razie, gdyby zobaczył jakiś oddział przeczesujący gęstwinę. Nadstawiając ucha na najdelikatniejszy szmer, próbował kontrolować swoje położenie. Nagle usłyszał z daleka potężny łoskot. Łup, łup, łup! – hałas nasilał się z każdą sekundą. Helikopter! Teraz słyszał już wyraźnie! Przeszukiwali las z helikoptera, próbując zlokalizować grupę chrześcijan. Sasza pomodlił się szybko w myślach: „Panie, chroń nas przed pościgiem. Daj przywódcom mądrość, żeby prowadzili ludzi bezpiecznie!”. Maszyna przynajmniej robiła wystarczająco dużo hałasu, żeby ich ostrzec! Sasza słyszał helikopter po swojej lewej ręce. Wydawał się zmierzać na zachód. Godzinę później odnalazł grupę. Tym razem miejscem spotkania nie była polana, lecz leśna gęstwina. Drzewa rozciągały swe ochronne ramiona nad zgromadzeniem. Piotr przemawiał żarliwie podniesionym głosem, by dotrzeć do najdalej stojących słuchaczy. – Czy macie to, czego wam trzeba? Czy skosztowaliście mocy Bożej i zwróciliście się ku Panu, oddając Mu wszystko? Łaska Boża jest dostępna, by przeprowadzić was przez wszelkie cierpienia i prześladowania. Lecz czy macie tę moc? Bóg chce wam ją dać przez swego Syna Jezusa. Musicie ją jednak przyjąć przez wiarę. Nie możemy jej uzyskać sami z siebie. Nie możemy o własnych siłach wytrzymać presji, jaka będzie na nas wywierana. Ta moc pochodzi wyłącznie od Boga. Sasza usiadł na ziemi. Był zmęczony. Przesunął się lekko, odrzucając jakiś wystający patyk. Rozejrzał się wokół, przyglądając się zebranym. Duchowy głód i pragnienie odbijały się na ich młodych twarzach. Piotr trącał czułą strunę w sercach słuchaczy. Potrzebowali wyzwania. Potrzebowali zachęty ze strony tego człowieka przepełnionego troską. Sasza jednym uchem słuchał kazania, a drugim próbował łowić dźwięki nadlatującego helikoptera. Kilka razy wydawało mu się, że coś usłyszał, lecz dźwięki nie przypominały warkotu silników. Jego myśli wędrowały. Co z kierowcą „ Albowiem łaską zbawieni jesteście przez wiarę, i to nie z was: Boży to dar” Efezjan 2,8. 21 autobusu? Jaki los go teraz czeka? Sasza nie znał go osobiście, ale miał wrażenie, że jest chrześcijaninem. Czy ma rodzinę? Czy zostanie w areszcie przez dłuższy czas? – … oddanie całego życia w ręce Jezusa wymaga wiary. Często chcemy sami planować swoje życie, lecz Bóg pragnie, żebyśmy pełną kontrolę oddali w Jego ręce. On od tego jest! Nigdy nie chodziło Mu o to, żebyśmy sami nosili nasze ciężary i brzemiona. To byłby brak wiary! Sasza odczuwał, jak Duch Święty pracuje w jego sercu. Wiedział, że nie jest dobrze martwić się swoim położeniem. – Boże, przydaj mi wiary. Powierzam los kierowcy w Twoje wszechmocne ręce. Po kazaniu znowu przyszedł czas na modlitwę. Ich sytuacja była rozpaczliwa. Nikt nie wiedział, czy nagle nie zostaną otoczeni przez milicję i rozpędzeni, jak to się zdarzało już wielokrotnie. Byli całkowicie świadomi swojej sytuacji. Wiedzieli, że publiczne zgromadzenia bez zgody władz komunistycznego państwa są nielegalne. Lecz w sercach zdawali sobie sprawę, że nie łamią prawa Bożego. Nikt nie mógł im zabraniać gromadzenia się w celu uwielbienia Boga i modlitwy. Wszystkie te czynniki przydały żarliwości ich modlitwom i wołaniu do Boga. Nadszedł czas dzielenia się świadectwami. Sasza słuchał uważnie wypowiedzi pewnej młodej dziewczyny. – Nie byłam pewna, czy przyjdę, gdy zostałam zaproszona przez moją koleżankę Anę. Myślę, że raczej byłam przerażona. Widzicie, rodzice zawsze mi mówili, że Bóg nie istnieje i że tylko ludzie słabi psychicznie potrzebują religii. Przerwała na chwilę, żeby zebrać myśli, po czym kontynuowała: – Ale wiedziałam, że Ana nie jest słaba 22 Ziarno Prawdy • marzec 2016 psychicznie. Miała coś, czego ja nie miałam. Coś, czego pragnęłam. Opowiadała mi wielokrotnie o tym, co Jezus dla niej zrobił. Mój umysł mówił mi jednak: „To jakieś bzdury. Ona uwierzyła mitom”. – W moim sercu była jednak jakaś pustka. Byłam tak bardzo rozczarowana życiem. Nie miałam żadnego celu, nie widziałam sensu życia. Czułam, że ono nie ma mi nic do zaoferowania. Sasza zapomniał nasłuchiwać, czy nie nadlatuje helikopter. Zapomniał wypatrywać zbliżających się oddziałów milicji. Słuchał uważnie mówczyni. Nigdy jej przedtem nie widział. Właściwie, to większość zgromadzonych była mu nieznana. Owszem, rozpoznawał kilku swoich chrześcijańskich przyjaciół, lecz wiele twarzy widział po raz pierwszy. Tak było bezpieczniej. W razie przesłuchania mogli szczerze powiedzieć, że nie znają się nawzajem. – Potem, gdy zgromadziliśmy się rano i gdy pastor modlił się o ochronę przed służbą bezpieczeństwa, zaczęłam panikować! Byłam przerażona! Byłam pewna, że nas znajdą i zostaniemy aresztowani. Bałam się tak bardzo, że nie mogłam iść! Nogi mi się trzęsły ze strachu. Z jej oczu płynęły łzy. Starła je dłonią i kontynuowała: – Lecz Ana była obok i pomogła mi. I chcę wam wszystkim powiedzieć, że gdy tylko bezpiecznie dotarliśmy tutaj, nasza grupa modliła się za mnie. Teraz już płakała, nawet tego nie kryjąc. – Czułam ich miłość, gdy prosili Jezusa, żeby mi pomógł. Nadal trzęsłam się ze strachu, lecz w miarę, jak się modlili, coś zaczęło się zmieniać w moim sercu. Zaczęłam płakać tak jak teraz, ale inaczej. Nie wiem, czy rozumiecie, ale myślę, że tak. Zaczęłam płakać w pokucie. – Ana otoczyła mnie ramieniem i modliła się za mnie. Spojrzałam na nią i powiedziałam: „Proszę pomóż mi! Co mam zrobić?”. – Odpowiedziała: „Powiedz to Jezusowi, On zrozumie”. I wtedy zaczęłam mówić do Jezusa – chyba się modliłam. Powiedziałam Mu, jak się boję i poprosiłam, żeby zabrał moje lęki. Oddałam Mu swoje życie. – I nagle poczułam, jak niesamowity pokój ogarnia moje serce! Nie umiem tego wytłumaczyć, ale przestałam się bać. Wcale się nie bałam! Nie wiedziałam, że coś tak cudownego może się komukolwiek przydarzyć! – Zaczęłam wielbić Boga. Ana i inni przyłączyli się do mnie. Jestem wolna od strachu! Wiem, że Jezus jest moim Panem! Och, tak bardzo Go kocham! W zgromadzeniu zapadła święta cisza. Proste świadectwo tej młodej dziewczyny dotknęło każdego serca. W tym lesie Duch Boży działał w młodych ludziach ukrywających się przed władzami. Chrześcijanie radowali się, że kolejna dusza została zbawiona, a oni sami powierzali się Panu Jezusowi do dalszej służby. Kilkoro niezbawionych słuchało z zapartym tchem świadectwa kogoś, kto okazał posłuszeństwo wezwaniu Ducha Świętego. Sasza spojrzał na zegarek. Druga trzydzieści. Cichutko wstał. Nie chciał odchodzić, lecz czuł na sobie ciężar odpowiedzialności. W jaki sposób ta wielka grupa wróci teraz do miasta? Autobusu już nie było, a kierowca został aresztowany. Pieszo będą wracać kilka godzin. Rozejrzał się wokół. Misza stał niedaleko pod drzewem. Po jego prawej ręce na ziemi siedział jakiś człowiek, którego Sasza nigdy wcześniej nie widział. W pewnym momencie odwrócił się przodem do niego. To był kierowca! Kierowca autobusu! Sasza otworzył usta ze zdumienia. Jak to możliwe? Misza uśmiechnął się na widok zdumienia swego przyjaciela. – Jak on się tu znalazł? – spytał Sasza, stanąwszy obok. – Wiedział, gdzie się spotkamy, gdybyśmy musieli opuścić tamto miejsce. Milicja przesłuchała go na komisariacie, zarekwirowała autobus, a on został zwolniony! Sasza znów się czujnie rozejrzał. – Skąd wiesz, że nie był śledzony? – Ma znajomego taksówkarza, który chyba z nim przyjechał. Nie jestem pewien, którędy przyjechali, ale obaj nagle pojawili się obok mnie. Taksówkarz obserwował obydwóch młodzieńców. Wreszcie wstał i podszedł do nich. – Chcecie pojechać ze mną i sprawdzić, czy nie można by odzyskać ten autobus? Sasza spojrzał na niego zdumiony. – Modliłem się o to i Pan kazał mi tam wrócić. Wiem, że teraz na podwórzu komisariatu będzie już inna zmiana strażników, bo zmieniają się w południe. Muszę odzyskać ten autobus, bo inaczej stracę pracę w zakładzie komunikacji. Gdy cała trójka wyszła z lasu na drogę, czekała na nich taksówka. Dojechali do miasta w niecałą godzinę. Sasza próbował się nie denerwować, jadąc razem z Miszą i kierowcą na komisariat. – Dzień dobry – kierowca przyjaźnie przywitał się z oficerem siedzącym samotnie za biurkiem. Przez okno Sasza zobaczył autobus stojący na placu za bramą zamkniętą na łańcuch. – Dzień dobry! – oficer wykrzywił twarz w uśmiechu. – Co mogę dla was zrobić? – Przyszedłem odebrać autobus. Niedługo będę musiał zabrać z umówionego miejsca grupę, która go wynajęła. – Tak? Wasz autobus tutaj jest? – oficer 23 starał się mówić wyraźnie. Sasza nie patrzył na swych towarzyszy. Wszyscy zauważyli jednak, że oficer jest pijany. Unikał rozmówców wzrokiem. – Tak, jest tutaj mój autobus. Dziś rano pański dowódca kazał mi go tutaj zostawić. – Ach tak. Zostawić tutaj. „Obchody Dnia Zwycięstwa chyba się nieco przeciągnęły” – pomyślał Sasza. – „I zostawili tego człowieka na posterunku w takim stanie!”. Z początku był zniesmaczony, ale potem zrobiło mu się żal tego człowieka. Cóż on miał za życie! – Nic nie wiem... nie wiem o tym. Jest tu jakiś raport? – zaczął nerwowo przewracać kartki na biurku. – Mam kluczyki do autobusu – kierowca wyjął z kieszeni pęk kluczyków. – Jeśli otworzy pan bramę, odbiorę z powrotem swój autobus. – A, tak – milicjant wpatrywał się uważnie w kluczyki, jakby nigdy wcześniej nie widział czegoś podobnego, powtarzając: – Ma pan kluczyki... Ma pan kluczyki... – Tak, mam kluczyki. Czy mógłby pan otworzyć bramę, żebym mógł wyjechać? – mówił kierowca miłym głosem, pełnym szacunku. – Nic o tym nie wiem – oficer nagle przypomniał sobie o swoim autorytecie. – Nie mam tu żadnego raportu o pańskim autobusie. Zapadła krótka cisza. A potem milicjant spojrzał ponownie na petentów. – Chce pan swój autobus? Dowódca kazał go tu zaparkować? – Dowódca powiedział mi dzisiaj rano, żebym zaparkował mój autobus na waszym podwórku. A teraz muszę pojechać po grupę, która go wynajęła. Będą na mnie czekać. Oto kluczyki. Jeśli pan otworzy bramę, wyjadę. 24 Ziarno Prawdy • marzec 2016 – A, tak. Wyjedzie pan. Może pan wyjechać. – powiedział, a potem jego głowa opadła na biurko i zasnął. Cała trójka stała bez ruchu. Potem kierowca zapytał: – Czy na tym kółku ma pan klucz do bramy? Czy to jest ten? Oficer podniósł głowę. – Tak, klucze do bramy. Powoli wstał zza biurka, przez chwilę łapiąc równowagę. Następnie zdjął z wieszaka pęk kluczy i ruszył chwiejnym krokiem ku drzwiom. Sasza podążał do drzwi za kierowcą, a Misza obok niego. Idąc prawie na palcach, wszyscy trzej wyszli za oficerem na tyły budynku. Pierwszy klucz nie pasował. Sasza próbował stać spokojnie, widząc jak milicjant niepewnie wsunął do zamka drugi klucz. Pasował! Zamek odskoczył i otworzyła się brama obszernego podwórka wysypanego szutrem. Sasza i Misza pomogli nieco milicjantowi, żeby otworzył szybciej. Kierowca już wskoczył do autobusu i uruchomił silnik. Wyjechał od razu, gdy tylko brama otwarła się wystarczająco szeroko. Chłopcy jeszcze raz pomogli milicjantowi – tym razem przy zamykaniu bramy. A potem wskoczyli do autobusu. Cała trójka w uniesieniu zmierzała do miasta. – Chwała Panu! On naprawdę to zrobił! – grzmiał triumfalnie kierowca, jadąc drogą. – Tak! – wtórowali mu chłopcy. – To prawdziwy cud! Dzięki Ci, Jezu! – Dzisiaj obchodzi się Dzień Zwycięstwa. A my mamy swój prawdziwy dzień zwycięstwa! Dzień zwycięstwa w Chrystusie! —ciąg dalszy na str. 34 „I mówił im wiele przez przypowieści w te słowa: Oto wyszedł siewca siać.” Ewangelia Mateusza 13,3 Część Praktyczna Jak zasadzić drzewo O d zawsze jedną z najwdzięczniejszych rzeczy w moim życiu było sadzenie drzew. Zasadziłem wiele drzew w przeszłości, i niektóre – jak klon kanadyjski – wyrosły na wysokość 12 metrów. Są drzewa, które żyją setki lat, więc świadomość, że drzewo, które zasadziłem, może żyć bardzo długo, sprawia mi satysfakcję. Jeśli zamierzacie zasadzić drzewo w swoim ogrodzie, należy mu znaleźć odpowiednie miejsce. Drzewa potrzebują miejsca nie tylko na wzrost, ale też na rozrost korzeni. Trzeba sprawdzić, czy w górze nie ma linii energetycznych, podobnie czy w ziemi nie jest położony kabel z prądem lub kabel telefoniczny. Przed kopaniem pamiętajcie, aby powiadomić zakład energetyczny. Pracownicy zakładu powinni wam oznaczyć podziemne kable. Trzeba też trzymać się z daleka od systemu odwodnienia, —Dale D. Smith ponieważ korzenie drzewa mogą go zatkać. Drzewa potrzebują przestrzeni na wzrost, więc trzymamy się też z dala od chodników i budynków. Kiedy będziecie kupować drzewko w szkółce ogrodniczej, szukajcie egzemplarzy, które będą pasować do waszego ogrodu lub podwórka, kiedy już wyrosną. Jeśli nie dysponujecie dużą przestrzenią, należy się zastanowić nad odmianami karłowatymi. Są setki gatunków do wyboru, więc dobrze byłoby poszukać dodatkowych informacji – takich jak odporność drzewa na suszę, na wilgoć w ziemi, czy też wymogi gleby, wysokość i szerokość drzewa, itd. Na potrzeby tego instruktażu powiedzmy, że kupujemy klon o wysokości ok. 1 metra w 15-litrowym pojemniku. Korzeń drzewka jest zbity w bryłę o rozmiarach 25 cm x 25 cm. Wykopujemy dołek na głębokość 25 cm – 30 cm i na „ Albowiem łaską zbawieni jesteście przez wiarę, i to nie z was: Boży to dar” Efezjan 2,8. 25 szerokość 75 cm; średnica dołka powinna być trzy raz większa od szerokości bryły korzenia. Jeśli mamy do czynienia z glebą gliniastą, to od kopania łopatą może się nam tworzyć śliska powierzchnia na bokach dołka. Powoduje to zatrzymywanie wody, przez co jest słabe odwodnienie. Należy wówczas zlikwidować tę gładkość, nakłuwając brzegi dołka widelcem, śrubokrętem albo czymś podobnym. Następnie wyjmijcie drzewko z pojemnika, uważając, aby nie uszkodzić korzeni. Czasem pojemnik trzeba rozciąć nożem. Korzenie będą zbite w bryłę, dlatego też przy wsadzaniu do ziemi należy je delikatnie rozluźnić. Jeśli macie gotowy kompost, można domieszać go trochę do wykopanej ziemi, następnie ucisnąć ją lekko wokół korzeni rękami. Będzie też trzeba się pozbyć pozostałej ziemi. Drzewko należy podlać zaraz po zasadzeniu i przynajmniej raz w tygodniu przez pierwszy sezon. Jeśli jest upalnie i bezdeszczowo, drzewko może potrzebować wody częściej, niż raz na tydzień. Jeżeli nie macie pewności, czy drzewko potrzebuje wody, spróbujcie się dokopać do brzegu dołka, aby sprawdzić wilgotność. Gleba powinna być w dotyku wilgotna, ale nie błotnista. Ułożenie ściółki z kory wokół korzeni pomaga dodatkowo zachować wilgotność ziemi. Niezłym pomysłem jest robienie zapisków z pielęgnacji drzewka – chodzi o takie rzeczy, jak data zasadzenia, cena, dni podlewania oraz ile urosło każdego roku. Żałowałem nieraz, że nie prowadziłem zapisków odnośnie moich drzew. Czasem ludzie mnie pytają, ile lat ma dane drzewo. Gdybym miał zapiski, mógłbym im podać konkretną datę. Najwspanialszą rzeczą w sadzeniu drzew jest to, że nic nas nie ogranicza co do ilości. Drzewa będą zawsze potrzebne, a ludzie zawsze będą chcieli je sadzić. (Dale Smith ma 80 lat, jest dziadkiem i nadal czerpie radość z sadzenia drzew). Zaczerpnięto z Nature Friend Magazine, listopad 2013 © Dogwood Ridge Outdoors Wykorzystano za pozwoleniem Przekład na język polski: Krzysztof Dubis Skrupulatny pracownik —Andrew Carpenter Piii, Piiii! – piszczy budzik i Jay wyskakuje z łóżka. Po swoim zwyczajowym porannym czasie z Biblią i modlitwą, zabiera się do codziennych zajęć, gwiżdżąc skoczną melodię. Myśli w tym czasie: „Jaki to przywilej móc pracować!”. Na co natknie się twoja ręka, abyś to zrobił, to zrób według swojej możności, bo w krainie umarłych, do której idziesz, nie ma ani działania, ani zamysłów, ani poznania, ani mądrości (Kzn 9,10). Praca, która czeka na wykonanie, inspiruje do gorliwości. Obojętne, czy jest to sterta rzeczy do prasowania, czy kilka okien do umycia – powinniśmy się do tego z chęcią zabrać. Idź do mrówki, leniwcze, przypatrz 26 Ziarno Prawdy • marzec 2016 się jej postępowaniu, abyś zmądrzał (Prz 6,6). Maleńka pracowita mrówka daje wielkiemu człowiekowi lekcję praktycznej mądrości. Dzieci Boże pracują, aby zaspokoić swoje potrzeby bytowe. A jeśli kto o swoich, zwłaszcza o domowników nie ma starania, ten zaparł się wiary i jest gorszy od niewierzącego (1 Tm 5,8). Mamy także pracować, aby wspierać słabych i dawać potrzebującym. Czy potrafimy pomagać z ochotą, bez względu na to, czy chodzi o pomalowanie ściany w naszym własnym mieszkaniu, czy o remont czyjegoś zrujnowanego domu? Czy umiemy z radością zarówno doglądać własnych spraw, jak i zrobić duże zakupy dla sąsiada w potrzebie? Kiedy powinniśmy być gorliwi? Przypowieść o robotnikach (Mt 20) uczy nas, że bez względu na to, czy wcześnie lub późno, właściciel potrzebował pracowników do winnicy. Jezus miał poczucie przynaglenia w sprawach swojego Ojca. Musimy wykonywać dzieła tego, który mnie posłał, póki dzień jest; nadchodzi noc, gdy nikt nie będzie mógł działać (J 9,4). Boży ludzie są teraz bardzo zajęci! Skrupulatność i ociąganie się nigdy nie idą w parze. Budzik dzwoni z konkretnego powodu. Czy posłuchamy jego wezwania, czy też leniwie wyłączymy dzwonienie? Czy umiemy ukończyć jedną pracę i zacząć drugą bez marnowania czasu pomiędzy nimi? Niektórzy mają następującą filozofię: „Nigdy nie rób dzisiaj tego, co możesz zrobić jutro”. Jednak lepsza jest odwrotna mądrość: „Nigdy nie odkładaj na jutro tego, co możesz zrobić dzisiaj”. Skrupulatność i wytrwałość idą w parze. Zbierała więc na polu aż do wieczora. Potem wymłóciła to, co zebrała, a było tego około efy jęczmienia (Rt 2,17). Wytrwałość zwycięża przygnębiającą stertę brudnych naczyń, czy rozpacz niekończących się napraw, a nawet całodzienny kierat obowiązków i zadań. Małe dzieci powinny być uczone wytrwałości w sprzątaniu swoich zabawek aż do skutku albo w zmywaniu podłogi, aż będzie czysta. Jakie korzyści niesie gorliwie wykonana praca? Nie ma nic lepszego niż satysfakcja z dobrze wykonanej pracy! Inną jej korzyścią jest po prostu jedzenie na stole. Leń nie orze w jesieni; a gdy w żniwa szuka plonu, nic nie ma (Prz 20,4). Skrupulatny pracownik ma zdrowy sen. Robotnik ma słodki sen (Kzn 5,12). Dla tych, którzy nie męczą się czynieniem dobra z pewnością najlepszą nagrodą będą słowa Jezusa: Dobrze, sługo dobry i wierny! Nad tym, co małe, byłeś wierny, wiele ci powierzę; wejdź do radości pana swego (Mt 25,23). The Eastern Mennonite Testimony Wykorzystano za pozwoleniem Przekład na język polski: Krzysztof Dubis Nasze niesamowite ciało —Alan Cliburn J est mroźna, zimowa noc, a ja drżąc na ciele wślizguję się do łóżka. Pościel wydaje się zimna jak lód, gdy ją naciągam, nakładając na nią koc. Wydaje mi się, że zamarznę, zanim dożyję poranka. Lecz potem dzieje się coś niesamowitego. W ciągu kilku minut lodowata pościel zaczyna się rozgrzewać, a potem stwierdzam, że robi się całkiem przytulnie i wygodnie, i odpływam do krainy snów! Nie, nie mam elektrycznego koca. Ani żadnej gorącej butelki czy innego urządzenia, które zmieniałoby moje łóżko z lodówki w cieplutkie gniazdko. Przyczyną tej zmiany jest moje własne ciało! Nie ono samo, rzecz jasna. Efekt jest kombinacją ciepła mojego ciała i właściwości pościeli. Gdybym się położył bez przykrycia, marzłbym przez całą noc. Kołdra i koc też nie są ciepłe same w sobie. Dzięki temperaturze „ Albowiem łaską zbawieni jesteście przez wiarę, i to nie z was: Boży to dar” Efezjan 2,8. 27 ciała danej od Boga i odpowiedniemu jej współdziałaniu z pościelą zasypiamy, czując się tak wspaniale! To samo dotyczy ubrania. Wstając z łóżka w zimny poranek, zaczynam od wsunięcia pantofli. Potem ubieram podkoszulek z długimi rękawami, koszulę, sweter, kamizelkę – aż do momentu, gdy czuję się ciepło. Żadne z wymienionych ubrań nie posiada własnego ciepła, lecz kombinacja kolejnych warstw izolacyjnych z temperaturą ciała pozwala osiągnąć właściwy skutek. Ciało jest niesamowite. Pomyślcie o tym przez chwilę. Bóg wyposażył je tak, by służyło długi czas, o ile będziemy o nie dbać. Na przykład serce bije 24 godziny na dobę, rok za rokiem, nie potrzebując ładowania i stale pompując krew z niewiarygodną prędkością i dokładnością. Nigdy jednak nie traktujcie serca – ani żadnej innej części ciała – jako czegoś, co nam się należy i jest oczywiste. Niektórzy mają ataki serca, a nawet wymagają przeszczepu. Większość ludzi z problemami kardiologicznymi sama jest sobie winna, odżywiając się niezdrowo przez dłuższy czas, zaniedbując ćwiczenia fizyczne i popadając w złe, szkodliwe nawyki jak palenie papierosów, spożywanie alkoholu czy zażywanie narkotyków. I choć ciało posiada niezwykły system odpornościowy, możemy sami na siebie sprowadzić chorobę, nie dbając o nie dostatecznie. Tutaj przydają się dobre nawyki. Wracając do mojego wchodzenia do łóżka w zimną noc, możecie być zdrowsi, kładąc się wcześniej i wysypiając się. Zanim jednak do łóżka wejdziecie, upewnijcie się, czy umyliście zęby i usuńcie spomiędzy nich wszelkie resztki pokarmu przy użyciu nici dentystycznej. Róbcie to każdego wieczoru. Niechaj się to stanie waszym rutynowym działaniem przed snem – nawykiem 28 Ziarno Prawdy • marzec 2016 – a będziecie mieli mniej ubytków w zębach, które będą wam służyć dłużej, może nawet przez całe życie! Wspomniałem już, jak ważna jest odpowiednia dieta dla utrzymania serca w należytej kondycji. To nie zawsze jest łatwe, szczególnie gdy wasi znajomi zajadają wielkie soczyste hamburgery z frytkami i coca-colą. Nie musicie całkowicie rezygnować z jedzenia w fast foodach, ale umiarkowanie jest ważne, a wasze mamy się ucieszą, widząc u was pragnienie lepszego odżywiania się w domu. W przypadku napojów, najlepsza jest woda! Jeśli mowa o domu, to możecie rozwinąć jeszcze kilka innych dobrych nawyków, takich jak podziękowanie mamie za obiad, zaoferowanie pomocy przy zmywaniu naczyń, okazywanie szacunku innym (z waszym młodszym rodzeństwem włącznie), samodzielne ścielenie łóżka, odrabianie zadań bez przypominania czy sprzątanie z własnej inicjatywy. Możecie również rozwijać nawyki duchowe, jak codzienne czytanie Biblii i modlitwa, oddawanie Panu każdej pracy, zgłoszenie się na ochotnika do pracy w domu starców czy pomoc innym. Wygląda, jakby było tego dużo, lecz również dużo możecie osiągnąć, pozostając w dobrej kondycji fizycznej i duchowej. Nie tylko teraz, ale również później, gdy dorośniecie. Ciepło mojego ciała uciekało, kiedy tylko odkryłem się w łóżku - dlatego postarajcie się nawykowo współpracować z innymi. To się nazywa praca zespołowa i jest jak najbardziej biblijne. Wysyłając swych uczniów do służby, Jezus nie posyłał każdego z nich osobno. Poszli dwójkami. Idąc za Jego przykładem, możecie osiągnąć niesamowite rezultaty. Zaczerpnięto z Partners, styczeń 2013 Christian Light Publications, Inc. Wykorzystano za pozwoleniem Przekład na język polski: Krzysztof Dubis „...wziął w rękę swój kij, wybrał ze strumienia pięć gładkich kamyków, włożył je do pasterskiej torby, która służyła mu za kieszeń. Potem w drugą rękę wziął procę i ruszył w stronę Filistyna.” 1 Księga Samuela 17,40 Dla MŁODZIEŻY Kim jest PROROK? P rorok jest osobą, przez którą przemawia Bóg i która odważnie głosi Jego przesłanie. W Biblii czytamy o prorokach mówiących w imieniu Boga, używających konkretnych słów, by przepowiadać przyszłość. Lecz czynili oni coś więcej. Grali ważną rolę podczas podboju i zasiedlania Ziemi Obiecanej. Ich przesłania wzywały Izraela do oddawania chwały Bogu. Prorocy pojawiają się na kartach całej Biblii – zarówno w Starym, jak i w Nowym Testamencie. Prorok otrzymywał powołanie bezpośrednio od Boga poprzez Jego obwieszczenia, wizje, sny lub poprzez objawienie. Niektórzy prorocy, jak Jeremiasz (Jr 1,5) lub Jan Chrzciciel (Łk 1,13-16) zostali powołani, zanim jeszcze się urodzili. Byli prorocy dokonujący cudów, jak Eliasz spuszczający ogień z nieba na przesączony wodą ołtarz i odnoszący zwycięstwo nad prorokami Baala (1 Krl 18,20-39). Elizeusz był uczniem Eliasza i również dokonywał cudów, —Jane Landreth jak ten z rozmnożeniem oliwy w domu pewnej wdowy (2 Krl 4,1-7). Mojżesz, jeden z największych proroków, dokonał wielu cudów, prowadząc dzieci Izraela do Ziemi Obiecanej. Jeden z nich polegał na zamianie gorzkiej wody w słodką (2 M 15,22-25). Poza powołaniem od Boga, prorocy nie posiadali żadnych szczególnych kwalifikacji. Jedni byli pasterzami jak Amos (Am 7,14), inni kapłanami jak Ezechiel (Ez 1,3), jeszcze inni książętami jak Abraham (1 M 23,6). Były wśród nich kobiety jak Miriam (2 M 15,20), Debora (Sdz 5,2-31), czy córki Filipa (Dz 21,9). W Biblii znajdują się biografie proroków napisane przez nich samych: Izajasza, Jeremiasza, Amosa, Jonasza, Aggeusza, Zachariasza, Ozeasza i innych. Wielu proroków nie wymieniono z imienia, choć ich proroctwa były bardzo ważne. Główna rola proroka polegała na przyjęciu Słowa Bożego w celu nauczania, karcenia, „ Albowiem łaską zbawieni jesteście przez wiarę, i to nie z was: Boży to dar” Efezjan 2,8. 29 napominania i wychowywania ludu. Byli oni posłańcami Pana ostrzegającymi lud przed konsekwencjami nieposłuszeństwa wobec Bożej woli. Nie byli wszechwiedzący jak Bóg, lecz mówili wszystko, co On im nakazał. Najważniejszym testem dla proroka jest jego lojalność wobec Boga. Zaczerpnięto z Partners, kwiecień 2012 Christian Light Publications, Inc. Wykorzystano za pozwoleniem Przekład na język polski: Krzysztof Dubis Test prawdziwej miłości Jeśli kto mówi: Miłuję Boga, a nienawidzi brata swego, kłamcą jest; albowiem kto nie miłuje brata swego, którego widzi, nie może miłować Boga, którego nie widzi (1 J 4,20). J akże to poważna myśl, że nasza miłość do Boga jest mierzona według naszych codziennych relacji z ludźmi i miłością, jaka w tych relacjach się odbija. I jest ona jedynie ułudą, jeśli nie ma za sobą twardych dowodów codziennego życia z bliźnimi. Podobnie rzecz ma się z pokorą. Łatwo jest nam myśleć, że jesteśmy pokorni, kiedy uniżamy się przed Bogiem. Ale to właśnie uniżenie wobec ludzi jest jedynym, wystarczającym dowodem na to, że nasza pokora wobec Boga jest rzeczywista, że pokora ta zamieszkała w nas i stała się naszą naturą, że tak jak Chrystus wyzbyliśmy się własnej reputacji. Kiedy uniżenie —Andrew Murray serca staje się nie jakąś pozą, którą przyjmujemy na czas modlitwy lub myślenia o Bogu, ale samą istotą naszego życia, wówczas przejawia się ono w całym naszym postępowaniu wobec naszych braci. Ta lekcja jest nauką wielkiej wagi: prawdziwa pokora, którą istotnie przejawiamy, nie polega na pozowaniu przed Bogiem w modlitwie, lecz jest postawą, którą niesiemy w sobie i okazujemy w naszym codziennym zachowaniu. Nic nie znaczące rzeczy naszej codzienności są istotnymi testami wieczności, bo to one wykazują, jakie naprawdę jest nasze serce. To właśnie w tych najmniej strzeżonych momentach widzimy i pokazujemy naprawdę, jacy jesteśmy. Herald of His Coming Gospel Revivals Inc. PO Box 279 . Seelyville, IN 47878 Fax: 812-442-6201 . [email protected] Wykorzystano za pozwoleniem Przekład na język polski: Krzysztof Dubis Przypadek zbiegłego —Muriel Larson – Zobacz na te kaktusy! – krzyknęła Joy do swojej siostry. Spędzały razem kolejny radosny dzień wakacji. – Jakie mają piękne kwiaty! 30 Ziarno Prawdy • marzec 2016 – No cóż, to pustynia – odparła Hope. – A kaktusy głównie rosną właśnie na pustyni. Wygląda na to, że niektóre nawet mają jakby gruszki. – Nazywa się to chyba kolczaste gruszki kaktusowe – powiedział tata. – Gdyby nie te małe ćmy obecne wszędzie, mogłyby spowodować poważny problem! I naprawdę spowodowały poważny problem, kiedy 200 lat temu przywieziono je do Australii. Wkrótce pierwsze kaktusy rozmnożyły się i wydostały się ze specjalnych pól uprawnych na zewnątrz. Rozprzestrzeniły się błyskawicznie na obszarze wielu kilometrów kwadratowych na tym kontynencie. – Coś z tym trzeba zrobić!– martwili się hodowcy. – Te kaktusy wyjaławiają naszą ziemię. Ledwo zarabiamy teraz na utrzymanie! Australijscy specjaliści od owadów popłynęli do obu Ameryk w poszukiwaniu naturalnych wrogów owego kaktusa, który okazał się taką plagą. Po latach pracy, w trakcie której wysłali oni wiele owadów do Australii w charakterze poszukiwanego remedium na problem, w końcu odkryli najlepsze rozwiązanie. Była nim ćma z Argentyny. W Australii rozprzestrzeniono miliardy jajeczek owej ćmy. Z jajeczek wykluły się malutkie, żarłoczne larwy, żerujące na kaktusie. W ciągu siedmiu miesięcy te larwy zniszczyły ostatni obfity plon kaktusa z kolczastymi gruszkami i ziemia nareszcie znowu stała się zdatna do wypasu bydła i osiedlania się. Ten kaktus i ta konkretna ćma są przykładem wspaniałego systemu, w ramach którego Bóg zaplanował utrzymywanie roślin i stworzeń pod kontrolą. Bóg ma cel dla wszystkiego, co stworzył i jeśli ten system równowagi nie zostanie zakłócony, wszystko w nim działa bez zarzutu. A teraz przyjrzyjmy się dwóm siłom na świecie: Bóg jest dobry, szatan – zły. I jest ciągła walka pomiędzy Bogiem a szatanem. Kiedy jesteśmy poddawani próbie, czy wówczas wybierzemy dobro, czy zło? Zło potrafi wyrządzić wielką szkodę, tak jak ten kaktus, który opanował Australię. Adam i Ewa zdecydowali, że będą słuchać diabła i zbuntowali się przeciwko Bogu. Czyniąc tak, sprowadzili na ludzkość karę za grzech – karę śmierci. Jednak ci, którzy przyjęli Jezusa, są oczyszczeni i otrzymują moc do czynienia właściwych wyborów. Bóg ma również plan i cel dla twojego życia. Miłuj Go z całego serca i podążaj za Nim wiernie. Kiedy będziesz żyć wewnątrz Jego „systemu równowagi”, wszystko będzie wspaniale działało. Zaczerpnięto z Partners, kwiecień 2007 Christian Light Publications, Inc. Wykorzystano za pozwoleniem Przekład na język polski: Krzysztof Dubis „ Albowiem łaską zbawieni jesteście przez wiarę, i to nie z was: Boży to dar” Efezjan 2,8. 31 Ukąszenie węża —Elizabeth Wagler T eresa wytyczyła okrąg na miękkiej ziemi swoim palcem u nogi. – To jest twoje miejsce, a ja będę sadzić tutaj – powiedziała do młodszej siostry, Sabiny. – Masz wystarczająco dużo patyczków? Gotowa? Raz, dwa, trzy – start! Dziewczynki grały w wymyśloną przez siebie grę, którą nazwały „Ogródki”. Każda trzymała w garści pęk patyczków, które odłamały z krzewu hibiskusa. Na słowo „start” pochylały się nad swoimi grządkami i zaczynały wtykać patyczki do ziemi, formując okrągły płotek. Zawsze, kiedy mama siała nasiona, robiła wokół nich takie ogrodzenie, aby chronić nasiona przed kurami, które inaczej by je wydziobały. Następnie dziewczynki robiły dziurki wewnątrz swoich ogródków i szybko umieszczały w nich małe kamyczki, zakrywając je ziemią. Ta, która pierwsza skończyła, wygrywała. – Skończyłam – pisnęła Sabina, prostując się i strząsając ziemię ze spódniczki. – Nie, nieprawda! – powiedziała Teresa, przyklepując ostatnie zagrzebane nasionko. – Trzeba jeszcze je podlać. Dziewczynki z chichotem puściły się biegiem do kranu z wodą z tyłu domu, napełniając swoje naczynia, a następnie popędziły z powrotem do swoich ogródków. Chlusnęły wodą na ziemię i obie zawołały jednocześnie: „Wygrałam, wygrałam!”. – Musimy to powtórzyć, bo obie wygrałyśmy – powiedziała Sabina. Dziewczynki popędziły zebrać więcej patyczków. – Teresa! – zawołała mama od drzwi kuchennych. – Tak? – dziewczynka zatrzymała się w biegu. 32 Ziarno Prawdy • marzec 2016 – Dziewczynki, chciałabym, żebyście poszły do cioci Karoliny i przyniosły mi rybę, która jest w jej zamrażarce. Tata wróci niedługo do domu i chciałabym zrobić na kolację rybę. – Dobrze – odparła ochoczo Teresa. Jednak dziewczynki nie poszły nigdzie, tylko zamiast tego dalej grały w „ogródki”. Sadziły na niby groszek i Teresa wygrała. Potem sadziły buraczki i tym razem Sabina wygrała. Nagle Teresa podniosła głowę. – Robi się ciemno. Ojejku, zapomniałam – sapnęła. – Miałyśmy iść do cioci po rybę. Mama będzie się zastanawiać, czemu nam to tyle zajęło. Chodźmy szybko. Dziewczynki upuściły swoje patyczki i pobiegły polną drogą, na której ich stopy wzbijały obłoczki kurzu za każdym krokiem. Wkrótce były na miejscu, dysząc i śmiejąc się. Ciocia Karolina wyniosła im rybę i spojrzała na zewnątrz. – Ojej, dziewczynki. Jest już prawie ciemno. Macie latarki? Obie potrząsnęły głowami. – Uważajcie – ostrzegła je ciocia. – Może powinnyście wrócić do domu główną, oświetloną drogą. Teresa i Sabina podziękowały za rybę i pobiegły z powrotem główną drogą, wzdłuż której pojedyncze latarnie rzucały słabe światło. Kiedy tak biegły, Sabina nagle pomyślała o zagadce: – Co robi „chrum–chrum” i bardzo dobrze smakuje? – zapytała. Teresa myślała o odpowiedzi i dlatego nie dostrzegła węża. Kiedy śmignęła obok wysokich traw, wąż wyskoczył i ukąsił ją w stopę. – Au! – wrzasnęła. – Co to było? – rozejrzała się. – Wąż – wysapała Sabina. – Biegiem! Kiedy wreszcie się zatrzymały na swoim podwórku, Sabina zapytała: – Czy on cię ugryzł? – Chyba tak – Teresa pochyliła się nad swoją nogą. – Boli – powiedziała, dotykając jej ostrożnie. – Ale proszę cię, nie mów mamie, że mnie wąż ukąsił. Będzie zła, bo nie poszłyśmy w porę po rybę. Powie, że to nasza wina przez to zwlekanie aż do zmroku. Obiecaj, że nie powiesz. Sabina skinęła głową. Weszły obie do kuchni, gdzie mama robiła placki ziemniaczane. – No, nareszcie! – powiedziała niezadowolona na ich widok. – Potrzebuję jeszcze trochę cukru ze sklepu. Weźcie pieniądze z puszki na szafce i kupcie mi ze dwa kilo. Pospieszcie się. Mama nie posłałaby Teresy do sklepu, gdyby miała świadomość, co się stało. Wiedziała, że ktoś, kogo ukąsił jadowity wąż, powinien jak najszybciej zostać poddany leczeniu. Jednak o tym, co się przytrafiło jej córce, nie miała pojęcia. Do czasu powrotu ze sklepu Teresa nie czuła się już dobrze. Stopa ją bardzo bolała, właściwie cała noga pulsowała od bólu. Kręciło jej się w głowie i czuła mdłości. Usiadła na krześle przy stole do kolacji, ale nie jadła nic. Wkrótce wstała i pokuśtykała do łóżka. Mama widziała, jak odchodzi, ale pomyślała, że dziewczynka jest zmęczona po intensywnej całodziennej zabawie. Wkrótce wszyscy się położyli spać. Dwie godziny później, Robert, ich starszy brat, wrócił do domu z pracy. Kiedy szykował się do spania, usłyszał, że ktoś mówi głośno w pokoju dziewczynek. Podszedł do drzwi i zajrzał do środka. Teresa majaczyła. Snop latarki oświetlił dziewczynki skulone obok siebie, a Teresa kurczowo trzymała Sabinę. Płakała i mówiła jednocześnie. Robert podszedł bliżej i poświecił prosto na jej twarz. Z przerażeniem zobaczył, że z ust i nosa siostry wypływa krew. Łapiąc ją za ramię, zawołał: – Co ci się stało? – Boli mnie noga – jęknęła Teresa. Robert poświecił na nogę. Była spuchnięta dwukrotnie. – Ugryzł cię wąż? – zażądał odpowiedzi. Teresa zaczęła płakać. – Tak! Robert natychmiast obudził rodziców, razem błyskawicznie zawinęli Teresę w koc i wsadzili do samochodu. Pojechali do sąsiedniej wioski do domu krewnych, którzy wiedzieli, jak leczyć ukąszenia wężów. Podczas następnych dni Teresa straciła mnóstwo krwi. Na jej całym ciele pojawiały się ciemne plamki, co oznaczało, że krwawienie było do wewnątrz. Jej noga jeszcze bardziej spuchła i dziewczynka ogromnie cierpiała. Miejscowy zielarz sporządził kompres z liści pewnej rośliny o leczniczych właściwościach i obłożył nim ranę. Zrobił wywar z pozostałych liści i kilka razy dziennie rodzice moczyli jej nogę w ziołowej kąpieli. Piła też leczniczy napar, a inni ludzie modlili się o jej uzdrowienie i o Bożą wolę. Przez pierwsze dni Teresa krzyczała, kiedy ktoś ją dotykał. Nie mogła jeść, ale musiała połykać gorzkie lekarstwo. „ Albowiem łaską zbawieni jesteście przez wiarę, i to nie z was: Boży to dar” Efezjan 2,8. 33 Powoli zaczęło jej się polepszać. Wkrótce mogła zjeść trochę rosołu. Dzieci ze szkoły przysłały dla niej prezent. Ciocia Karolina z mężem przyszli ją odwiedzić i przynieśli jej trochę książek. Ponad tydzień później rodzice przywieźli córkę z powrotem do domu. Jej noga wróciła do normalnego rozmiaru, skóra straciła czarny kolor, ale ona cała była obolała i bardzo słaba. Nie pamiętała pobytu w domu zielarza, płaczu z bólu, jedzenia rosołu ani czytania książek. Pomyślała: „Jaka szkoda, że nie poszłam od razu po rybę, bo wtedy ten wąż by mnie nie ukąsił”. To ukąszenie było ciężką lekcją posłuszeństwa. Zaczerpnięto z Partners, marzec 2012 Christian Light Publications, Inc. Wykorzystano za pozwoleniem Przekład na język polski: Krzysztof Dubis Dzień zwycięstwa! —ciąg dalszy ze str. 24 _____________________________ Przez dwadzieścia lat, od 1970 do 1990 roku, podobne sceny rozgrywały się w całym byłym Związku Radzieckim. Czasem Pan chronił wierzących, jak w powyższej historii, lecz w bardzo wielu przypadkach kończyło się to aresztowaniem. Pastorzy, ojcowie i starsi byli zatrzymywani i nakładano na nich grzywny, albo nawet byli skazywani na długoletnie wyroki więzienia. Ale chrześcijanie trwali w wierze. Nie dali się uciszyć. Kontynuowali spotkania po domach, w mieszkaniach i w lasach. Opracowywano szczegółowe plany informowania wierzących, kiedy i gdzie mają się zgromadzić. Spotykali się bez względu na pogodę. Czasem w ulewie gromadzili się na zewnątrz bez schronienia, lecz nadal przychodzili na zgromadzenia. Bez względu na wiatr i śnieg, ich pragnienie wzajemnego zbudowania i wspólnej modlitwy było tak silne, że żywioły rzadko były w stanie ich powstrzymać. 34 Ziarno Prawdy • marzec 2016 Takie było normalne życie chrześcijan. Owszem, słyszeli, że na Zachodzie są takie miejsca, gdzie chrześcijanie spotykają się regularnie w klimatyzowanych kaplicach, lecz dla nich była to abstrakcja. Jedno jednak wiedzieli: Bóg był z nimi. Raz za razem, cudowna Boża obecność wylewała się podczas ich nabożeństw. W czasie modlitw i świadectw, śpiewu i kazań Duch Pański błogosławił ich swą obecnością. Grzesznicy pokutowali. Bracia i siostry, którzy upadli w grzech, odnawiali swe relacje z Panem. Wierni umacniali i zachęcali się wzajemnie. Bóg nie pozwolił, by moce piekielne ich zwyciężyły. Ich nadzieją i siłą był Zbawiciel, Jezus Chrystus. Do Niego przychodzili po uwolnienie. Wiedzieli, że niekoniecznie nastąpi ono w tym życiu. Stawiali czoła rzeczywistości. Wielu z nich zginęło męczeńską śmiercią ze względu na Chrystusa, lecz wiara niosła ich naprzód. Wyzwolenie, nawet jeśli nie za życia, było dzięki wierze pewne po śmierci. Zaczerpnięto z They Would Not Be Silent © 2001 TGS International Filia Christian Aid Ministries Przekład na język polski: Krzysztof Dubis „Wówczas Jezus powiedział: Puśćcie dzieci i nie zabraniajcie im przyjść do Mnie. Do takich właśnie należy królestwo niebieskie.” Ewangelia Mateusza 19,14 Kącik dla D zieci Czy to Puszek był paskudny? —Mrs. Luke Detwiler J acek siedział na miękkiej trawie pod drzewem, spoglądając, jak jego kolega, Samuel, buja huśtawkę wysoko pod niebo i pozwala jej opadać swobodnie na dół. – Ale fajnie, że moja mama pozwoliła mi zostać z tobą na czas zakupów – powiedział Samuel, podbijając huśtawkę znowu. – No, teraz twoja kolej. – Ja też się cieszę – przyznał Jacek. Ale zróbmy coś jeszcze oprócz huśtania się. – No pewnie, ale co? – zgodził się Samuel. – Co będziemy robić? Właśnie wtedy Jacek wypatrzył wielkiego rudego kota, Puszka, który spał na stole na tarasie. Na jego twarzy pojawił się złośliwy uśmieszek. – Zobacz tam – Jacek wskazał na kota. – Sprawdźmy, czy zaskoczymy Puszka i złapmy go podczas snu. Ty zakradnij się za drzewo, najbliżej jego łba, a ja zakradnę się od tyłu. Zobaczymy, kto pierwszy go złapie. Następnie po cichuteńku obydwaj zaczęli się podkradać w stronę śpiącego kota. Ale Puszek miał znakomity słuch, nawet podczas snu. Jego łepek podskoczył do góry i w tej samej chwili, w której zobaczył chłopców, śmignął ze stołu i rzucił się w stronę stodoły. A chłopcy z wrzaskiem pobiegli za nim. Właśnie, kiedy wpadli w drzwi, zobaczyli, jak mignęło coś rudego i zniknęło w dziurze pomiędzy dwoma balami siana. – Świetnie! – krzyknął Jacek. – Ty zostań tutaj, a ja go zajdę od drugiej strony. Może jeszcze go złapiemy. Biedny Puszek. Kiedy zobaczył wykrzywione twarze chłopców wpatrujące się w niego z obu stron, zrozumiał, że jest w pułapce. Skulił się, miauczał i syczał. Jacek sięgnął najdalej, jak mógł, ale Puszek tylko wciąż prychał i trzymał się jak najdalej poza zasięgiem ich rąk. – Zobacz, może tobie uda się go dosięgnąć – zawołał Jacek do Samuela. „ Albowiem łaską zbawieni jesteście przez wiarę, i to nie z was: Boży to dar” Efezjan 2,8. 35 Samuel sięgnął do otworu, chcąc złapać kota, ale Puszek był przerażony i rozzłoszczony. Nagle błyskawicznie mignęła kocia łapa i w tej samej chwili strużki krwi pociekły po ręce Samuela. – Auu! Auuu! – krzyczał Samuel. Chłopcy natychmiast zostawili Puszka w spokoju i pobiegli do domu. Mama Jacka spojrzała z zaskoczeniem na zapłakaną twarz Samuela i jego zakrwawioną rękę. – Co się stało? – zapytała. – To ten paskudny Puszek! – krzyknął Jacek. Mama w skupieniu spokojnie obmyła zadrapania. Kiedy sięgała po opatrunek, zapytała: – Czy to na pewno kot był paskudny, czy może to nieznośne dzieci mu dokuczały, hm? 36 Ziarno Prawdy • marzec 2016 Chłopcy spojrzeli niewyraźnie na podłogę, myśląc o całej zabawie. – No, chyba to była nasza wina – przyznał Jacek. – Tak też myślałam –odparła mama. – Puszek nie lubi, jak się go trzyma, ale poza tym jest łagodnym kotkiem. Nie drapie nikogo, chyba że ktoś mu dokucza. Mama skończyła opatrywanie ręki Samuela, a potem znowu odezwała się do chłopców. – Z Biblii wynika, że ludzie, którzy kochają Boga, zawsze będą dobrzy i delikatni wobec zwierząt. Co powiedziałby Puszek o was: że byliście dobrzy dla niego? Samuel i Jacek potrząsnęli głowami. Pamiętali, jak kotek prychał i syczał, i zrobiło im się nieswojo, że tak się zachowywali. – Jak myślicie, co moglibyście dobrego zrobić dla Puszka? – zapytała mama. – Moglibyśmy mu zanieść coś do jedzenia – wymyślił Samuel. – I jak przyjdzie, możemy go delikatnie pogłaskać, zamiast go ścigać i straszyć – dodał Jacek. – No, to już brzmi dużo lepiej – powiedziała zadowolona mama. – Jeżeli będziecie traktować kota łagodnie, wkrótce polubicie zabawę z nim. A on będzie na pewno szczęśliwszy. Zaczerpnięto ze Story Mates, marzec 2012 Christian Light Publications, Inc. Wykorzystano za pozwoleniem Przekład na język polski: Krzysztof Dubis Pracowite pszczoły B óg oczekuje od nas wykonywania pracy w najlepszym stylu. W miarę upływu czasu, będziemy obciążani coraz poważniejszymi rodzajami obowiązków. Bóg nawet najmniejsze stworzenia stworzył wraz z ich specyficznym rodzajem pracy. Pszczoły robotnice wykonują różne obowiązki w kolejnych etapach swojego życia. Pierwszym ich życiowym zadaniem jest sprzątanie – czyszczą komórki plastra w swoim ulu. Następne zadanie to opieka nad maluchami – czyli karmienie rozwijających się larw. Trzeci obowiązek jest natury konstrukcyjnej – robotnice używają swoich gruczołów z woskiem w celu budowania i naprawiania komórek plastra w ulu. Kolejny obowiązek to „gotowanie” – a mówiąc precyzyjnie – sporządzanie mleczka pszczelego dla larw. Jeszcze inna praca dla robotnic polega na utrzymaniu w ulu odpowiedniej temperatury. W czasie zimy zbijają się w gromadkę i wytwarzają wibracje, podnosząc temperaturę —Joan Keener otoczenia. Zaś w lecie niektóre robotnice przemieszczają się na przód ula i wachlują swoimi skrzydełkami jak wachlarzami, ochładzając powietrze w ulu. Inne robotnice udają się na tyły ula i za pomocą wachlowania wypychają gorące powietrze na zewnątrz. Wyposażając pszczoły w te wszystkie umiejętności, Bóg dał im cudowną zdolność do opieki nad ich rodzinami. Czy Jego stworzenie nie jest cudowne? Zaczerpnięto ze Story Mates, wrzesień 2012 Christian Light Publications, Inc. Wykorzystano za pozwoleniem Przekład na język polski: Krzysztof Dubis „ Albowiem łaską zbawieni jesteście przez wiarę, i to nie z was: Boży to dar” Efezjan 2,8. 37 „Wówczas Samuel ogłosił ludowi prawa władzy królewskiej, które następnie spisał w księdze; księga została złożona przed Jahwe. Potem rozesłał ludzi do ich domów.” 1 Księga Samuela 10,25 Fragment K SIĄŻKI ZŁOŚĆ GORZKI OWOC I JEJ 1868 Pani Gladstone CZĘŚĆ PIĄTA ROZDZIAŁ 11 OPOWIEŚĆ DZIADKA H elen, dziadek chciałby zjeść z tobą obiad – powiedziała mama dwa dni później. Możesz wrócić ze szkoły o pierwszej, a potem od razu pójść do niego. Helen nie zależało szczególnie na tym spotkaniu; przerażały ją kontakty z 38 Ziarno Prawdy • marzec 2016 dziadkiem. W jego oczach było coś, co ją prześwietlało do tego stopnia, że nie była w stanie popatrzeć w nie bez uczucia zmieszania. Jego przyjazne spojrzenie ją onieśmielało i wywoływało rumieńce na jej twarzy – właściwie w ostatnim czasie Helen z nikim nie czuła się swobodnie i żyła w ciągłym strachu, że jej okropne zachowanie wobec Luizy wyjdzie na jaw. A jednak nie wpadła na to, żeby pójść do tej, wobec której zawiniła i prosić o przebaczenie. Helen zaczynała oswajać się z grzechem. Każda godzina trwania w przewrotności odciskała coraz większe piętno na jej charakterze. Nie modliła się ani razu, odkąd popchnęła Luizę. Czuła, iż nie może tego zrobić, ponieważ resztki jej sumienia uświadamiały jej, że taka modlitwa ani nie dotrze do Boga ani też nie doczeka się odpowiedzi. Alicja i Mary znowu były jej przyjaciółkami, a ich wpływ bez wątpienia łagodził odczucia Helen. Jednak, kiedy nadchodził mrok nocy, myśli zaczynały gonić jak szalone i zanim udawało jej się zasnąć, mijał długi czas. Zawsze w swoich sennych koszmarach widziała Luizę w jakiejś strasznej postaci. W ciągu dnia natomiast próbowała zapomnieć o swoim okrucieństwie wobec Luizy, tym bardziej że chora wracała do zdrowia i zamierzała być dla niej miła. Należało jakoś to jej zrekompensować; oczywiście tylko w przypadku, gdyby Luiza nie powiedziała o niej nikomu. Kiedy minęła godzina pierwsza, Helen siedziała przy obiedzie z dziadkiem, który specjalnie zadbał, żeby nikt im nie przeszkadzał. Był zdecydowany, by przebadać swoją wnuczkę; chciał wykazać jej winę w sposób delikatny i życzliwy, ponieważ wiedział, że jeśli nie nastąpi jakaś zasadnicza zmiana w charakterze Helen, wyrośnie ona na złą kobietę i przyprawi swoją matkę i siostrę o wielki smutek. Pan Holt wyczuwał, iż dobroć Helen jest tylko powierzchowna, a pod jej pokrywką bije złe, zimne serce. Dziewczynka jakoś odprężyła się w towarzystwie dziadka, ponieważ był milszy niż normalnie i tak ciepło z nią rozmawiał, że w końcu zapomniała o swojej nieufności i lękach, wdając się z nim w wesołą pogawędkę. Po obiedzie pan Holt zachęcił ją, żeby usiadła obok i powiedział: – A teraz, Helen, chcę ci opowiedzieć pewną historię. Usiądź tu naprzeciwko mnie i posłuchaj. Wszystko, co chcę opowiedzieć, wydarzyło się niedawno; wiem, że dzieci lubią prawdziwe opowieści. Były sobie kiedyś dwie dziewczynki; starsza była dobrze ułożona i chodziła regularnie do szkółki niedzielnej. Zawsze uważnie słuchała, żeby umieć odpowiedzieć na wszystkie pytania nauczycielki. Cały czas była najlepszą uczennicą i dostawała ciągłe pochwały za swoje umiejętności i bystrość. Koleżanki podziwiały jej talenty i mówiły: „Ale ty jesteś pilna i dobrze wychowana! Całkiem inna niż twoja młodsza nieokrzesana siostra!”. Nieokrzesana młodsza siostra była rzeczywiście niedbała i trochę bezmyślna, ale z całej siły próbowała się poprawić. Czasem szła do szkoły nieprzygotowana, ale zawsze było jej przykro, że zawiodła swoją nauczycielkę i starała się naprawić liczne błędy. Kiedy trochę podrosła, prawdziwie pokochała Jezusa, a im więcej się o Nim dowiadywała, tym bardziej stawała się czuła i uważna. Świat nadal podziwiał jej starszą siostrę; ale domownicy kochali młodsze, nieokrzesane dziecko, które choć często bardzo impulsywne, to jednak było szczere i żyło w prawdzie. W oczach Boga starsza dziewczynka była hipokrytką; zachowywała się zawsze tak, żeby dobrze wypaść przed ludźmi, jednak za nic miała łaskę i miłość Ojca w niebie. Wewnątrz była dumna i nie dążyła do cichości i pokory Jezusa. Bóg nie zajmował pierwszego miejsca w jej myślach. Najważniejsze było dla niej własne „ja”. Jej młodsza siostra znała smak modlitwy; często w samotności wylewała serce przed Bogiem i wyznawała Mu swoje grzechy, prosząc Ducha Świętego o pomoc „ Albowiem łaską zbawieni jesteście przez wiarę, i to nie z was: Boży to dar” Efezjan 2,8. 39 w pokonaniu swojego „ja” i o zwycięstwo nad grzechem. Bóg słyszał te modlitwy – Jezus był przy niej blisko – i aniołowie, którzy krzywili się na widok jej dobrze ułożonej siostry, uśmiechali się życzliwie, patrząc na tę młodszą i czekając z utęsknieniem na chwilę, kiedy będą mogli ją przyłączyć do swojej świetlistej gromady. Te dwie siostry pewnego dnia wracały ze szkoły, kiedy spotkały na ulicy biedną, pokrzywioną dziewczynkę, która cierpiała wiele bólu od swoich narodzin, i którą świat ciężko doświadczał. Dziewczynka gorzko płakała, bo zgubiła drogę. Kiedyś jej życie było jaśniejsze, ale teraz bieda i choroba stały się jej powszednim chlebem. Młodsza siostra nigdy nie przechodziła obojętnie obok łez, które ktoś wylewał z powodu bólu; więc i tym razem zatrzymała się i postanowiła pomóc tej dziewczynce. Naprowadziła ją na właściwą drogę i nie opuściła jej, dopóki mała nie znalazła się blisko domu. Dopiero tam pożegnała się z nią, zaprosiwszy ją wcześniej do szkółki niedzielnej. Zaproponowała też, że przyjdzie po nią za tydzień w niedzielne popołudnie. Młodsza siostra, której świat nie rozumiał i nie cenił tak wysoko jak jej starszą siostrę, przyprowadziła tę kaleką dziewczynkę oraz jej rodziców do Jezusa. Była wobec tej biednej rodziny Bożym narzędziem radości i pokoju. Wszystko to nie podobało się jej dobrze ułożonej siostrze, która nienawidziła kaleki za jej kalectwo, biedę i za to, że siedziała na lekcjach szkółki obok jej młodszej siostry. W końcu nadszedł dzień, kiedy spotkała małą w wąskim zaułku i... zaatakowała ją… – Nie! Nie opowiadaj już dziadku! – krzyczała Helen, która rumieniła się na twarzy w czasie całej opowieści dziadka. – Teraz 40 Ziarno Prawdy • marzec 2016 widzę, jaka byłam podła! Jak obrzydliwie potraktowałam Luizę! – I to ty, Helen – powiedział dziadek. – A ja myślałem, że ty nie mogłabyś nikogo skrzywdzić. – Wybacz mi, dziadku! Proszę, proszę! Wybacz mi! – Kochanie, nie proś mnie o przebaczenie; to Bóg jest tym, od którego potrzebujesz je uzyskać. To Jego obraziłaś, nie mnie. Helen, czy czułaś się szczęśliwa ostatnio, chodząc z tym okropnym brzemieniem? – Nie, dziadku. Nie. Próbowałam się go pozbyć, ale w nocy nie mogłam przestać myśleć o Luizie. – Czy modliłaś się od czasu, kiedy ją uderzyłaś? – Nie, dziadku, nie mogłam. Ale nie uderzyłam jej, tylko ją popchnęłam. Nie spodziewałam się wcale, że upadnie. – To nie ma większego znaczenia; grzech pozostaje ten sam. Twoja nienawiść i zazdrość doprowadziły cię do tego i zobacz, jakie są tego konsekwencje. Dni Luizy są policzone. Rozmawiałem dziś rano z doktorem Brownem. – Dziadku, przecież mówiłam, że nie zabiłam jej. – Za to nie dałbym głowy, Helen. Nie ulega wątpliwości, że ten upadek przyśpieszy jej śmierć; akurat w czasie, kiedy – jak mówi doktor – choroba poczyniła wielkie spustoszenie. Co teraz zrobisz, Helen? – Co teraz zrobię? – Helen popatrzyła na dziadka, powtarzając jego słowa. – Nic... Teraz już wszyscy się dowiedzą, jaka byłam podła i będę musiała znosić ten wstyd tak, jak umiem. – Czy to wszystko, Helen? – A co jeszcze mogę zrobić? – Chcesz, żeby Luiza umarła, nie zobaczywszy się z tobą? – Dziadku postanowiłam być dla niej miła, kiedy wydobrzeje. – Ona już nie wydobrzeje. – Dziadku, ona mi przebaczyła, bo przesłała mi kilka wiadomości przez Betty. – I to ci wystarczy? – A co jeszcze mam zrobić, dziadku? – Niech cię pouczy twoje własne serce. – Prosić Boga o przebaczenie? – A następnie Luizę. – Co?! Tego bachora? – żachnęła się Helen, reagując według swojej starej natury. – Nigdy! Nie ma mowy. – No to ja ci już nie mam nic do powiedzenia – odparł pan Holt smutno. – Może lepiej by było, gdybyś mi pozwoliła dokończyć moją opowieść. Nie ma powodu, żebym cię oszczędzał, skoro twój duch jest nadal taki krnąbrny. Helen wyglądała na bardzo zażenowaną swoim wybuchem i dziadek widział, że toczy się w niej zacięta walka pomiędzy dobrem i złem. – Helen – powiedział dziadek z powagą – gdyby Bóg miał cię odwołać z tego świata dzisiejszej nocy, czy miałabyś odwagę stanąć przed Nim z takim sercem? Skąd masz pewność, że twoje życie będzie toczyć się dalej? Pokutuj i módl się o przebaczenie, kochane dziecko. Nie pozwól mi odejść z tego świata ze świadomością, że ktoś z mojego najbliższego otoczenia rozstanie się ze mną na wieczność. Łzy płynęły po policzkach Helen, która coraz niżej pochylała głowę. – Czy przyłączysz się do mnie w modlitwie? – zapytał dziadek po kilku minutach milczenia. Helen podniosła głowę. – Dziadku, czy Bóg mi przebaczy? Byłam taka wstrętna. – Będziemy Go o to prosić. Siwowłosy siedemdziesięcioletni staruszek rozpoczął modlitwę, płacząc wraz ze swoją wnuczką nad jej upadkiem. Helen wstała z kolan wyciszona i spokojna – podjąwszy decyzję walki ze swoją naturą. Bóg miał być jej pomocą. Nie od razu stała się aniołem – było w niej wiele starej natury do pokonania, ale podjęła decyzję, że będzie szukać pomocy Jezusa. W towarzystwie dziadka poszła do Luizy prosić ją o przebaczenie za całą przeszłość i opowiedzieć jej o swoim nowym życiu, które miała nadzieję zachować, jeśli podporządkuje swoje życie panowaniu Jezusa Chrystusa. ROZDZIAŁ 12 ZAKOŃCZENIE K ilka tygodni po ostatniej rozmowie Helen z dziadkiem, przy łóżku umierającej Luizy zebrało się grono przyjaciół. Kalekie dziecko, po ciężkim życiu pełnym bólu i częstych drwin okrutnych ludzi, zbliżało się do domu Ojca. Jej duch przebywał teraz pomiędzy dwoma światami i podczas gdy przyjaciele płakali, aniołowie w radości czekali na sygnał, kiedy będą mogli zanieść jej duszę do królestwa światłości, gdzie nie ma już dla niej cierpienia, gdzie będzie mogła siedzieć u stóp Jezusa, który był dla niej tak drogocenny przez te ostatnie dni życia. Obok niej siedziała mama, trzymając ją za rękę; a jej najlepsza przyjaciółka Betty Smith była również blisko, podobnie jak jeszcze jedna, starsza dziewczynka – do niedawna dumna i samolubna – która stała teraz po drugiej stronie łóżka, płacząc gorzko. Pan Holt przeczytał właśnie słowa, które sprowadziły pokój i pocieszenie na Luizę: „Nie będą już łaknąć ani pragnąć, i nie padnie na nich słońce ani żaden upał, ponieważ Baranek, który jest pośród tronu, będzie ich pasł i prowadził do źródeł żywych wód; i otrze Bóg wszelką łzę z ich oczu”. „ Albowiem łaską zbawieni jesteście przez wiarę, i to nie z was: Boży to dar” Efezjan 2,8. 41 Odkąd ostatni raz widzieliśmy Helen, przeszła ona przez gorzkie doświadczenie. Widziała, jak życie Luizy gaśnie powoli i miała świadomość tego, że to jej ręka spowodowała tę śmierć. Prawdą jest, że oboje państwo Hall przebaczyli jej z serca, a Luiza powitała ją jako swoją przyjaciółkę, starając się ją uspokoić i wytłumaczyć jej, że i tak doktor Brown wcześniej już mówił, że Luiza nie przeżyje kolejnej zimy. Mimo tego wszystkiego, Helen nie mogła sobie wybaczyć swojego zachowania; Bóg jej wybaczył przez Jezusa, jednak czy ona sama będzie w stanie to przebaczenie przyjąć? Krzew różany stał obok Luizy i jego kwiaty jeszcze trzymały się gałązek; mała dziewczynka nigdy dotąd nie dostała prezentu budzącego tak wielką radość. Liście opadną za kilka dni i spłowieją, ale podobnie niedługo jej dusza także odejdzie. Drzewko zostanie ścięte i pochowane razem z nią; jedno i drugie ulegnie rozkładowi w zimnym grobie, jednak najpiękniejsza i pochodząca od Boga cząstka dziecka będzie kwitnąć w niebie. Kiedy pan Holt odłożył Biblię, zapadła cisza, która została przerwana słabym głosem Luizy: - Helen, ucałuj mnie, zanim umrę. Wiem, że mnie nie zapomnisz i wiem, że będziesz kochać Zbawiciela coraz więcej z dnia na dzień. Pamiętaj, że kiedy przyjdą trudności, Jezus będzie zawsze blisko. Helen pochyliła się nad Luizą i pocałowała ją, mrucząc: - Och, Luizo, gdyby nie ja, to byś dalej żyła. - O wiele lepiej jest odejść. Tęsknię za moim Zbawicielem. Wiesz, Helen, jakie 42 Ziarno Prawdy • marzec 2016 miałam smutne życie, chociaż bardzo próbowałam nie poddawać się. Odkąd znalazłam Jezusa, było mi o wiele lżej, ale i tak w niebie będzie najlepiej. Słowa Luizy dźgnęły Helen w samo serce; kiedy wreszcie skończy się ta tortura? Musi zbierać teraz to, co z taką premedytacją zasiała. - Żegnaj, Betty – powiedziała Luiza. - Tyle ci zawdzięczam! Byłaś dla mnie taka dobra! Powiem tam im w niebie o wszystkim, czego mnie nauczyłaś. A kiedy twoje dni się skończą, dołączysz do mnie i nie rozstaniemy się już nigdy. Mamo, nie smuć się, Jezus jest z nami. On mnie woła i słyszę, jak mówi: „Chodź do mnie, moje zmęczone dziecko, a ja dam Ci odpocznienie”. Już idę. Luiza wyprostowała ręce i z cichym westchnieniem jej duch odszedł do niebieskich siedzib na wysokości, gdzie nie ma bólu, ani grzech nie panuje. Helen nigdy nie zapomniała tej wielkiej lekcji swojego życia. Dożyła pełni lat i niejedna młoda osoba odniosła korzyść z jej świadectwa, które często opowiadała. Niezmiennie kończyła je słowami: - Moje dzieci, nie zapomnijcie prawdziwej historii o mnie samej, którą właśnie wam opowiedziałam, bo naprawdę mam powód do gorzkiego smutku przez całe moje życie – z powodu poddania się kiedyś złości, która przyniosła gorzki owoc. Fragment książki Helen; or Temper and Its Consequences Dobro publiczne Przekład na język polski: Krzysztof Dubis Pod krzyżem mego Zbawcy Pod krzyżem mego Zbawcy bezpiecznie spocząć śmiem, Tam mię pokrzepia Pańska dłoń przed doświadczenia dniem. Tam dusza ma bezpieczny schron w upalny znajdzie dzień; Spragnionych, słabych Zbawcy krzyż pod swój przygarnia cień. Warowne to schronienie, przez Zbawcy mamy krew, Tu grzesznik pojednanie ma, Tu stał Boży gniew. Co Jakub w błogim widział śnie, tym jest na jawie krzyż: Drabiną, która wiedzie nas do tronu łaski wzwyż. Tu pod Chrystusa krzyżem śmierć traci żądło swe, W ochronie błogiej Pańskich ran ratunek czeka mnie; Tu Pan z niezmiernej łaski Swej łotrowi niebo dał; Rozpięte Jego ręce nam wskazują wieczny dział. Tu zawsze mię ogarnia miłości wielkiej żar, Tu widzę, jak wśród srogich mąk na krzyżu Jezus zmarł. Na hańbę sobie muszę rzec: Tu fakty widzę dwa— Miłości Jego wielkiej moc i ogrom mego zła. Pod krzyżem już zostanę po wszystkie życia dni, Nie pragnę więcej świateł czczych, Tyś Panie słońcem mi. Niech chwałę swą zabierze świat, już jej nie pragnę mieć. Niech moje "ja" pohańbi śmiech, Ty Jezu sam mię wiedź. Pieśń 115, Śpiewnik Pielgrzyma Dobro publiczne GŁOSZENIE KRZYŻA 1 Koryntian 1,16-2,5 —Ben Coblentz Stary Testament jest pełen proroctw biblijnych dotyczących Jezusa Chrystusa. Prawo Mojżeszowe objaśnia starotestamentowe ofiary różnego rodzaju. Wskazują one na krzyż i ukrzyżowanego Zbawiciela. Święci Starego Testamentu składali ofiary za grzechy, wierząc w przyjście Mesjasza jako ukrzyżowanego Baranka Bożego. Ci święci oczekiwali Krzyża tak, jak my patrzymy na Golgotę dokonaną i widzimy Jezusa, Baranka Bożego, zabitego za nasze grzechy. On zapłacił ostateczną cenę swoją krwią. Głoszenie Krzyża zbawia dzisiaj ludzi od ich grzechów. Jezus jest ostateczną ofiarą dokonaną za całą ludzkość. Objawienie łaski pochodzi z ofiary Chrystusa na Golgocie. Urodziłem się w chrześcijańskim domu, gdzie uczono mnie rozróżniać między dobrem a złem. Nauczano nas o istnieniu Boga, w które mocno wierzyliśmy, podobnie jak w to, że Jezus Chrystus jest Synem Bożym. Przyszedł jednak moment, gdy uświadomiłem sobie, że potrzebuję osobistego doświadczenia i nawiązania więzi z Jezusem jako moim Zbawicielem i Odkupicielem. Poprosiłem Jezusa, by zasiadł na tronie mojego serca. Dzięki Jego obecności otrzymałem nowe serce w wyniku nowego narodzenia, które nastąpiło dzięki łasce i mocy Bożej. Wyznałem swoje grzechy, przyznałem, że jestem grzesznikiem i Jezus stał się moim Panem i Zbawicielem. Boży plan zbawienia jest tak pięknie zaprojektowany, że Bóg odbiera sobie całą chwałę. Liczy się dzieło Jezusa na Krzyżu Golgoty. Jesteśmy zbawieni Bożą łaską przez wiarę w krew krzyża i tylko dlatego mamy udział w przyszłej niebiańskiej chwale. Nasza radość będzie wieczna ze względu na wielkość dzieła dokonanego dla nas na krzyżu przez Jezusa. Przekład na język polski: Krzysztof Dubis