Pobierz w pdf - Extrastory

Transkrypt

Pobierz w pdf - Extrastory
Magiczny świat
Publikacja na extrastory.czytajzafree.pl
Autor:
lady117
Cześć, mam na imię Kasia, ale wszyscy na mnie mówią Asia. Opowiem Wam jedyną w
swoim rodzaju, niepowtarzalną historię którą przeżyłam gdy miałam 14 lat. Wszystko
zaczęło się od tego, gdy pojechałam z Tatą i z moją przyjaciółką Mają do wesołego
miasteczka.
- Tato, daleko jeszcze? – wymamrotałam.
-Już dojeżdżamy – odpowiedział.
Po chwili auto się zatrzymało i wysiadłyśmy z samochodu.
- To my idziemy tato, dzięki za podwózkę – uśmiechnęłam się.
- Kasiu zaczekaj, mam dla Ciebie aparat, zrób ładne zdjęcia – to mówiąc tata wyjął z
plecaka wielki aparat w pokrowcu. – Tylko bądźcie ostrożne! – krzyknął na koniec.
- Dobrze – wykrzyknęłam – dzięki tato!
- To gdzie najpierw idziemy? – spytała się Maja.
- Zobaczmy co tu mamy, diabelski młyn, ogromna karuzela, ławka i dom strachów jest…. Co
wybierasz? – zapytałam przyjaciółkę.
- Na pewno nie dom strachów. Wiesz, że nie cierpię się bać!
Znałam się z Majką od 11 lat i doskonale wiem, że nie lubi się bać. Jest zupełnym moim
przeciwieństwem. Ona zamiast horrorów lubi komedie, ma kota a ja psa, urodziła się zimą a
woli lato, a ja urodziłam się latem a wolę zimę. Maja jest nieśmiała a ja jestem otwarta i na
horrorach drę się jak opętana.
- Zaczekaj tu Maja, pójdę do kasy po bilety.
Postanowiłam kupić bilety do domu strachu, mam nadzieję że moja przyjaciółka się na mnie
nie obrazi. Gdy wróciłam do niej z kimś rozmawiała, była to Julia – dziewczyna z naszej klasy.
- Cześć Julia – przerwałam im rozmowę.
- Hej Asia.
Strona: 1/7
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl
Nie zdążyłam porozmawiać z Julią ponieważ zauważyłam, że ludzie wchodzą już do
wagoników które prowadzą do domu strachu.
- Chodź szybko! – pociągnęłam Majkę za rękę.
- Gdzie idziemy? – spytała przerażona.
- Do domu strachu, będzie super zobaczysz – twarz mi się rozpromieniła.
- Nie! Proszę, tylko nie to, mówiłam ci przecież że nie chcę, proszę!
Wagoniki były potrójne. Usiadłyśmy obok siebie, Maja cały czas się wyrywała i nie chciała
jechać w głąb domu.
- Siedź spokojnie! – krzyknęłam. Zapanowała nagle cisza, wszyscy na mnie spojrzeli, czułam
się okropnie że tak na nią wrzasnęłam, ale chciałabym aby mi zaufała, że wszystko będzie
dobrze, i że to wszystko co zobaczy to tylko lalki, nagrane krzyki, sztuczne kości, krew i
inne paskudy. W końcu Maja przestała narzekać, do naszego wagonika dosiadła się jeszcze
jakaś dziewczyna, chyba w naszym wieku.
Gdy wagoniki ruszyły, otworzyły się przed nami wrota do zamku. Wyobraziłam sobie scenę
jak Alladyn woła do wrót „sezamie otwórz się” ! gdy wjechaliśmy do środka, nic nie było
widać, pusta ciemność. Nawet nie było słychać krzyków Majki, a może uciekła? –
pomyślałam. Nim się zorientowałam siedziałam w wagoniku sama. Było tylko jedno miejsce,
tylko dla mnie. Wagoniki musiały się rozdzielić. Nagle rozległ się huk a moim oczom ukazał
się zakrwawiony clown, roześmiałam się głośno na jego widok. Po chwili ujrzałam ducha,
dobrze był zrobiony zastanawiało mnie to jak go zrobili, był przezroczysty niczym mgła.
Musze przyznać, że gdy go zobaczyłam troszkę się przestraszyłam.
Pomyślałam nagle o mojej przyjaciółce, czy nic jej nie jest, co się z nią teraz dzieje i gdzie
jest. Wtem przed moim wagonikiem wyskoczyły jakieś kościotrupy, zjawy, pająki i czaszki.
W tle z tyłu tych wszystkich potwornych rzeczy mignęły mi jakieś postacie, nie koniecznie
musiały być straszne. Ale nie zwróciłam na nie większej uwagi i szybko o tym zapomniałam.
Po około 15 minutach zatrzęsło moim wagonikiem, poczułam się tak jakbym się z kimś
zderzyła, okazało się, że dołączyły do mnie dwa pozostałe wagoniki, Majki i obcej
dziewczyny. Gdy wyjechałyśmy na zewnątrz zobaczyłam jaka moja przyjaciółka była blada.
- Maja jak się czujesz, podobało Ci się?
- Już nigdy nie będę z tobą chodzić do wesołego miasteczka! Rozumiesz? Było okropnie –
krzyczała.
Wściekła odeszła ode mnie. Nie poszłam za nią, chciałam aby odetchnęła i uspokoiła się
troszkę. Dochodziła godzina siedemnasta, zaczęło się ściemniać. Gdy chciałam sobie kupić
popcorn, pech chciał, że wypadły mi pieniądze. Na szczęście stałam pod latarnią, i
widziałam monety. Nagle wydawało mi się, że jedna z monet się porusza. Nie możliwe –
wmawiałam sobie. Podniosłam zgubę i co mało nie uciekła mi z ręki! Gdy przyjrzałam się
mojej monecie, zaparło mi dech w piersiach. To nie była moneta, na mojej dłoni ujrzałam
malutką postać ze skrzydłami, wyglądała jak wróżka z książek, które czytała mi mama gdy
byłam mała. Nigdy nie wierzyłam w żadne nadprzyrodzone i dziwne postacie.
Nagle malutka wróżka zeskoczyła mi z dłoni i zaczęła robić się większa i większa… aż w
Strona: 2/7
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl
końcu była mojego wzrostu.
- Kim jesteś? – zadrżał mi głos. Dziwne, nie boje się potworów a przeraża mnie wróżka.
- Jestem Laurencja – odpowiedziała cieplutkim głosikiem.
- Czy Ty… czy jesteś wróżką?
- Tak, jestem. – uśmiechnęła się.
- A po co ty tu przyby….. – głos mi się cały czas łamał, ale to chyba bardziej z
niedowierzenia niż ze strachu.
- Przybyłam tu po to, aby zabrać Cię do magicznego świata wróżek, abyś w nas uwierzyła!
- Aha… A Ty wiesz kim jestem, prawda?
- Ależ oczywiście, nazywasz się Kasia i masz 14 lat. Nic się nie bój, nikt nas nie widzi i nie
słyszy, jedynie tylko osoby ze świata wróżek. Daj mi rękę.
Podałam jej dłoń i po chwili znalazłyśmy się w świecie wróżek.
- Witamy we Wróżkolandii! – krzyknęła zadowolona Laurencja.
- Dobrze, już w was wierzę, czy mogę już wracać do domu?
- Nie tak szybko, musisz nam pomóc uratować naszą magiczną krainę.
- Uratować krainę, ale jak, dlaczego ja? Chociaż z drugiej strony brzmi to nieźle, lubię
wyzwania i przygody.
- Oh, aż ciężko mi o tym mówić – Laurencja posmutniała. – Tydzień temu, zły
czarnoksiężnik zmienił naszą krainę w wielkie zło! – Zaciekawiło mnie to. – Było to
przerażające! Udałam się do Teodora po…
- Czekaj, przepraszam że ci przerwę, ale kim jest Teodor?
- Ach Teodor… Teodor jest naszym mędrcem. Jest elfem, który jest bardzo mądry.
Powiedział mi, że muszę się udać do świata ludzi i wybrać odpowiednią osobę. Wybrałam
ciebie.
Nagle poczułam się zaszczycona, ale po chwili mi przeszło.
- Ale dlaczego ten czarnoksiężnik to zrobił?
- Zrobił to, ponieważ chciał przejąć władzę nad Wróżkolandią. My na niego mówimy po
prostu: czarnoksiężnik, ale naprawdę on ma na imię Lutobor! Nie dziwię się mu bo nawet
samo imię znaczy okrutny.
- To co musimy zrobić?
- Trzeba do niego iść!
- Że co? Jak to? – poczułam dreszcze na plecach.
Strona: 3/7
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl
- No tak. Mamy już towarzyszy do wędrówki. Będzie pięć wróżek, cztery elfy, jeden wilkołak
i ty – człowiek.
- To kiedy idziemy?
- Wyruszamy jutro z samego rana.
Kolejnego dnia obudziła mnie Laurencja.
- Kasiu, na czas pobytu we Wróżkolandii nie możesz mieć swojego imienia. Musisz
wymyśleć sobie inne.
- Asia?
- O nie! To musi być bajkowe imię
Zastanawiałam Się nad Michelle, Rozalią i Albi. Pomyślałam, że chyba dla mnie
najodpowiedniejszym imieniem byłaby Rozalia.
- A czy Rozalia może być? – spytałam.
- Rozalia! Piękne imię wymyśliłaś. Od dziś na czas pobytu we Wróżkolandii masz tak na imię,
oraz dostajesz ode mnie moc latania!
– Moc latania? Super!
- Ale pamiętaj – używaj jej tylko w nagłych wypadkach.
Powoli na miejscu znajdowało się coraz więcej osób, a ja nikogo nie znałam.
- Ech Laurencjo – ja tu nikogo nie znam…
- Oh, no tak. Posłuchajcie to jest Rozalia. Jest nowa. Przedstawię ci ich po kolei. Więc to jest
Avalon, Aurelia, Marietta, Elena, Gabriela, Anastazja, Teodor, Kiirke, Nicole i Ryan-mówiła
wskazując kolejno na wszystkich.
- To ruszamy? Spytała Laurencja.
- Tak! -wykrzyknęli wszyscy chórem.
Nie miałam pojęcia, gdzie iść, więc kierowałam się za Laurencją.
- Hej, gdzie to właściwie jest, daleko jeszcze?
- Już niedaleko, przeszliśmy około 1 kilometra, zostało nam jeszcze 4 kilometry.
Byłam zaskoczona, że tak dużo przeszliśmy w tak krótkim czasie, wędrowaliśmy jakieś 20
minut. W końcu zaczęły boleć mnie nogi, chciałam użyć skrzydeł, ale przypomniały mi się
słowa Laurencji „Używaj ich tylko w nagłych wypadkach”. Zmęczona i zrezygnowana szłam
dalej. Nagle Laurencja wskazała palcem na ogromny, czarny zamek.
- Spójrz tam, widzisz?
- To zamek Lutobora? – spytałam.
Strona: 4/7
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl
- Tak, nie wymawiaj jego imienia. Jeżeli ktoś wymówi jego imię może go spotkać
nieszczęście.
No to pięknie, pomyślałam, teraz mi tylko pecha brakuje. Po krótkiej wędrówce dotarliśmy
pod mury zamku czarnoksiężnika.
- Teodorze, co teraz? – spytała Avalon.
- Wśród nas jest jedna właściwa osoba, która sobie z nim poradzi. Odsuńcie się, to ona – i
wskazał palcem na mnie.
- Ja?
- Tak Rozalio, właśnie Ty. Musisz teraz wykorzystać swoją moc latania i zwalczyć naszego
największego wroga. Pomożemy Ci w tym, ale to Ty będziesz odgrywać tutaj najważniejszą
rolę. Musisz go wywołać i krzyknąć „Lutoborze wzywamy Cię”. Dostaniesz od każdego z nas
po części naszej mocy, dzięki czemu będziesz potężniejsza.
Atmosfera była przerażająca, staliśmy wszyscy w ciemną noc pod wrotami do ogromnego,
ciemnego zamku. Na niebie świecił księżyc w pełni, a dookoła zamku latały nietoperze. W
końcu się odważyłam i krzyknęłam.
- Lutoborze, wzywamy Cię!
Po chwili moim oczom ukazała się czarna i mroczna postać, nie widziałam twarzy
czarnoksiężnika. Był chyba trzy razy większy ode mnie. Po chwili mój strach zastąpiła złość.
- Lutoborze, nie możesz przejąć władzy nad Wróżkolandią! – krzyknęłam.
Roześmiał się szyderczo w głos.
- Ty… Taka mała wróżka rozkazujesz mi, co mam robić? Jeszcze chwila i Cię zniszczę,
twoich przyjaciół również, oraz całą waszą bajkową krainę!
- Nie masz prawa jej zniszczyć!
- Owszem, mogę robić co tylko chcę i kiedy chcę!
Chciałam w tej chwili użyć mocy, ale nie wiedziałam jak to zrobić. Uniosłam rękę do góry,
rozłożyłam palce i nagle wydobyła się moja różowa moc. Czarnoksiężnik ponownie się
zaśmiał.
- Hej, mała wróżko… dam Ci wybór, ja mam Cię zabić czy wolisz żeby zrobił to mój smok?
- Nigdy nie dam się zabić, nigdy, słyszysz! – krzyczałam jak szalona.
Użyj niewidzialności, zajdź go od tyłu i ukradnij mu różdżkę. Bez niej straci swoją całą moc –
podpowiedziała mi telepatycznie Kiirke. Odetchnęłam z ulgą, że ktoś mi pomaga i jest ze
mną chociaż telepatycznie. Zrobiłam jak mi poradziła wróżka. Gdy już byłam niewidzialna,
zaszłam wroga od tyłu i już chciałam wyciągnąć różdżkę, gdy nagle spadł na mnie biały
proszek, w tej chwili przestałam być niewidzialna i poczułam mocny uścisk łapy
czarnoksiężnika na sobie.
O nie, już po mnie – pomyślałam, uniósł mnie na wysokość swojej twarzy.
Strona: 5/7
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl
- To znowu Ty, czyżby malutka wróżka chciała coś mi ukraść? Jaka szkoda, że jej się nie
udało. Dragon mam dla Ciebie śniadanko! – krzyknął zadowolony do smoka.
- Jakie będzie Twoje ostatnie życzenie?
- Puść ją natychmiast! – usłyszałam głos Laurencji.
- A co mi zrobisz krasnoludku – naśmiewał się z niej Lutobor.
- Właśnie to ci zrobię! – Laurencja błyskawicznie skoczyła do zaskoczonego wielkoluda i
wyrwała mu z paska różdżkę. Nagle mój wróg mnie upuścił i zaczął się robić coraz mniejszy
i mniejszy aż w końcu zniknął. Został po nim tylko ogromny czarny płaszcz. Wilkołak który
był z nami zajął się smokiem Dragonem, który wcale nie był taki zły na jakiego wyglądał.
Powoli zaczęło wschodzić słońce, wszyscy ściskaliśmy się ze szczęścia.
- Lutobor pokonany – szepnęłam nieśmiało – ale to nie moja zasługa tylko Laurencji…
- O nie! To tylko i wyłącznie Ty pokonałaś czarnoksiężnika i ocaliłaś Wróżkolandię.
- Pójdźmy na kompromis, razem go pokonałyśmy – powiedziałam, patrząc na Laurencję.
Wróżka przytaknęła i odwzajemniła uśmiech.
- To co? Chcesz już wracać do domu?
Nie wiedziałam co powiedzieć, chciałam pobyć jeszcze chwilę w baśniowym świecie ale
tęskniłam też za domem.
- Wiesz co, Asiu, muszę Ci się do czegoś przyznać.
- Zaraz, Asiu? Tylko ludzie znają to imię… to znaczy tylko.. skąd znasz moje drugie imię?
- Lepiej usiądź, bo ja.. złap mnie za rękę.
Wykonałam polecenie, które kiedyś już słyszałam. Po chwili Laurencja dodała.
- Zamknij oczy, muszę Ci coś powiedzieć. Jestem kimś takim jak Ty, też pochodzę ze świata
ludzi. Możesz już otworzyć oczy.
Gdy otworzyłam oczy znalazłam się w wesołym miasteczku, w miejscu gdzie ostatnio
kupowałam popcorn. Laurencja zniknęła. Poczułam jak ktoś puka mnie w ramię. Odwróciłam
się i ujrzałam moja przyjaciółkę Majkę. Bardzo ucieszyłam się na jej widok.
- Majka, gdzie byłaś?
- Byłam razem z Tobą Rozalio, to Ci chciałam powiedzieć – już nic nie rozumiałam – Ona
jakby czytając w moich myślach, wszystko mi wyjaśniła.
- To znaczy, że obydwie jesteśmy wróżkami? I we dwie zabiłyśmy Lutobora i uratowałyśmy
Wróżkolandię? – pytałam z niedowierzeniem.
- Tak Asiu, właśnie tak, to wszystko prawda – mówiła uśmiechnięta Maja.
Strona: 6/7
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl
Miałam jeszcze mnóstwo pytań do mojej przyjaciółki na temat świata magicznego. Od tej
pory co weekend jesteśmy z Mają w innym świecie, i to dosłownie w świecie baśni, magii,
wróżek, elfów i jednego smoka Dragona. Mam nadzieję, że przeżyjemy tam jeszcze nie
jedną przygodę. Obecnie żyję w dwóch światach, w świecie ludzi jako Kasia, a w świecie
wróżek jako Rozalia.
Strona: 7/7
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl

Podobne dokumenty