Opętanie - prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF

Transkrypt

Opętanie - prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
51-611 Wrocław, ul. Wieniawskiego 38
www.piotr-liszka.strefa.pl
+ opętani leczeni przez Jezusa. „I obchodził Jezus całą Galileę, nauczając w
tamtejszych synagogach, głosząc Ewangelię o królestwie i lecząc wszelkie
choroby i wszelkie słabości wśród ludu. A wieść o Nim rozeszła się po całej
Syrii. Przynoszono więc do Niego wszystkich cierpiących, których dręczyły
rozmaite choroby i dolegliwości, opętanych, epileptyków i paralityków, a On
ich uzdrawiał. I szły za Nim liczne tłumy z Galilei i z Dekapolu, z Jerozolimy,
z Judei i z Zajordania.” (Mt 4, 23-25)
+ opętani przyprowadzani do Jezusa w domu Piotra. „Gdy Jezus przyszedł do
domu Piotra, ujrzał jego teściową, leżącą w gorączce. Ujął ją za rękę, a
gorączka ją opuściła. Wstała i usługiwała Mu. Z nastaniem wieczora
przyprowadzono Mu wielu opętanych. On słowem wypędził złe duchy i
wszystkich chorych uzdrowił. Tak oto spełniło się słowo proroka Izajasza: On
wziął na siebie nasze słabości i nosił nasze choroby.” (Mt 8, 14-17)
+ Opętani terroryzowali wszystkich wokoło. „bulle Jana XXII (...) W roku
1320 polecił inkwizytorom ściganie zbrodniczych praktyk typu: rzucanie
uroków, pakty z diabłem czy profanacja sakramentów” /G. Testas, J.
Testas, Inkwizycja, wyd. AGADE, Warszawa 1994, s. 60/. „Z pewnością
sprawy magii poruszano podczas procesu templariuszy, którzy „byli
poświęceni diabłu. […] słynny proces Gillesa de Rays, stanowiący przykład
kompletnego pomieszania pojęć w dziedzinie magii i satanizmu. […]. Kult
sataniczny miał także wielu zwolenników na wsi. (…) Sabaty kończyły
często autentyczne wyprawy terroryzujące bogatych mieszczan” /tamże, s.
61/. „Ojciec Święty, wysoce zaniepokojony gwałtowną falą diabolizmu w
Niemczech (…) Niemczech, gdzie opętanych przez złego ducha było najwięcej,
zapanował prawdziwy terror” /Tamże, s. 62/. „sprawa Nicolasa Remi lub
Remigiusza, inkwizytora regionu Nancy. Ten bezlitosny człowiek przypisywał
konszachty z szatanem co najmniej trzeciej części ludności Lotaryngii. (…) w
ciągu blisko piętnastu lat kazał spalić ponad osiemset osób. Wreszcie w
roku 1600 wyznał, że sam od młodości służył diabłu, i po tradycyjnej porcji
tortur zginął w płomieniach skazany na stos przez wystraszony trybunał w
Nancy” /Tamże, s. 63/. „Około połowy XVI wieku w królestwie Nawarry i w
kraju Basków ogniska czarowników liczono na dziesiątki. Chodziło o groźną
sektę „czcicieli diabła". (…) Jednak po przestudiowaniu dokumentów
wyższy urząd Świętego Oficjum stwierdził brak wystarczających dowodów
i bezzasadność dalszego więzienia oskarżonych […]. celem nowego trybunału
jest
także
ochrona
przed
niesprawiedliwymi
podejrzeniami
i
prześladowaniem wiernych chrześcijan, którzy znaleźli się pomiędzy
conversos (…) Mianowano pierwszych inkwizytorów (…) Osiedlili się w
Sewilli – ognisku intensywnej działalności judaizantes” /Tamże, s. 66.
+ Opętani uwalniani ze złych duchów przez Jezusa. „Wtedy Jan przywołał do
siebie dwóch spośród swoich uczniów i posłał ich do Pana z zapytaniem: Czy
Ty jesteś Tym, który ma przyjść, czy też innego mamy oczekiwać? Gdy ludzie
ci zjawili się u Jezusa, rzekli: Jan Chrzciciel przysyła nas do Ciebie z
zapytaniem: Czy Ty jesteś Tym, który ma przyjść, czy też innego mamy
oczekiwać? W tym właśnie czasie wielu uzdrowił z chorób, dolegliwości i
1
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
[uwolnił] od złych duchów; oraz wielu niewidomych obdarzył wzrokiem.
Odpowiedział im więc: Idźcie i donieście Janowi to, coście widzieli i słyszeli:
niewidomi wzrok odzyskują, chromi chodzą, trędowaci doznają oczyszczenia i
głusi słyszą; umarli zmartwychwstają, ubogim głosi się Ewangelię. A
błogosławiony jest ten, kto we Mnie nie zwątpi” (Łk 7, 18-23).
+ Opętani uzdrawiani przez diakona Filipa. „Szaweł zaś zgadzał się na zabicie
go. / Prześladowanie Kościoła jerozolimskiego / Wybuchło wówczas wielkie
prześladowanie w Kościele jerozolimskim. Wszyscy, z wyjątkiem Apostołów,
rozproszyli się po okolicach Judei i Samarii. Szczepana zaś pochowali ludzie
pobożni z wielkim żalem. A Szaweł niszczył Kościół, wchodząc do domów
porywał mężczyzn i kobiety, i wtrącał do więzienia. / Działalność Filipa w
Samarii / Ci, którzy się rozproszyli, głosili w drodze słowo. Filip przybył do
miasta Samarii i głosił im Chrystusa. Tłumy słuchały z uwagą i skupieniem
słów Filipa, ponieważ widziały znaki, które czynił. Z wielu bowiem opętanych
wychodziły z donośnym krzykiem duchy nieczyste, wielu też sparaliżowanych
i chromych zostało uzdrowionych. Wielka radość zapanowała w tym mieście.
Pewien człowiek, imieniem Szymon, który dawniej zajmował się czarną
magią, wprawiał w zdumienie lud Samarii i twierdził, że jest kimś
niezwykłym. Poważali go wszyscy od najmniejszego do największego: Ten jest
wielką mocą Bożą – mówili. A liczyli się z nim dlatego, że już od dość długiego
czasu wprawiał ich w podziw swoimi magicznymi sztukami. Lecz kiedy
uwierzyli Filipowi, który nauczał o królestwie Bożym oraz o imieniu Jezusa
Chrystusa, zarówno mężczyźni, jak i kobiety przyjmowali chrzest. Uwierzył
również sam Szymon, a kiedy przyjął chrzest, towarzyszył wszędzie Filipowi i
zdumiewał się bardzo na widok dokonywanych cudów i znaków. /
Apostołowie Piotr i Jan w Samarii / Kiedy Apostołowie w Jerozolimie
dowiedzieli się, że Samaria przyjęła słowo Boże, wysłali do niej Piotra i Jana,
którzy przyszli i modlili się za nich, aby mogli otrzymać Ducha Świętego. Bo
na żadnego z nich jeszcze nie zstąpił. Byli jedynie ochrzczeni w imię Pana
Jezusa. Wtedy więc wkładali [Apostołowie] na nich ręce, a oni otrzymywali
Ducha Świętego. Kiedy Szymon ujrzał, że Apostołowie przez nakładanie rąk
udzielali Ducha Świętego, przyniósł im pieniądze. Dajcie i mnie tę władzę –
powiedział – aby każdy, na kogo nałożę ręce, otrzymał Ducha Świętego. Niech
pieniądze twoje przepadną razem z tobą – odpowiedział mu Piotr – gdyż
sądziłeś, że dar Boży można nabyć za pieniądze. Nie masz żadnego udziału w
tym dziele, bo serce twoje nie jest prawe wobec Boga. Odwróć się więc od
swego grzechu i proś Pana, a może ci odpuści twój zamiar. Bo widzę, że
jesteś żółcią gorzką i wiązką nieprawości. A Szymon odpowiedział: Módlcie
się za mną do Pana, aby nie spotkało mnie nic z tego, coście powiedzieli” (Dz
8, 1-24).
+ Opętani uzdrawiani przez Pawła Apostoła w Efezie: „Kiedy Apollos
znajdował się w Koryncie, Paweł przeszedł okolice wyżej położone, przybył do
Efezu i znalazł jakichś uczniów. Zapytał ich: Czy otrzymaliście Ducha
Świętego, gdy przyjęliście wiarę? A oni do niego: Nawet nie słyszeliśmy, że
istnieje Duch Święty. Jaki więc chrzest przyjęliście? – zapytał. A oni
odpowiedzieli: Chrzest Janowy. Jan udzielał chrztu nawrócenia,
przemawiając do ludu, aby uwierzyli w Tego, który za nim idzie, to jest w
Jezusa – powiedział Paweł. Gdy to usłyszeli, przyjęli chrzest w imię Pana
Jezusa. A kiedy Paweł włożył na nich ręce, Duch Święty zstąpił na nich.
2
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
Mówili też językami i prorokowali. Wszystkich ich było około dwunastu
mężczyzn. Następnie wszedł do synagogi i odważnie przemawiał przez trzy
miesiące rozprawiając i przekonując o królestwie Bożym. Gdy jednak
niektórzy upierali się w niewierze, bluźniąc wobec ludu przeciw drodze,
odłączył się od nich i oddzielił uczniów, i rozprawiał codziennie w szkole
Tyrannosa. Trwało to dwa lata, tak że wszyscy mieszkańcy Azji, Żydzi i
Grecy, usłyszeli słowo Pańskie. Bóg czynił też niezwykłe cuda przez ręce
Pawła, tak że nawet chusty i przepaski z jego ciała kładziono na chorych, a
choroby ustępowały z nich i wychodziły złe duchy. Ale i niektórzy wędrowni
egzorcyści żydowscy próbowali wzywać imienia Pana Jezusa nad opętanymi
przez złego ducha. Zaklinam was przez Pana Jezusa, którego głosi Paweł –
mówili. Czyniło to siedmiu synów niejakiego Skewasa, arcykapłana
żydowskiego. Zły duch odpowiedział im: Znam Jezusa i wiem o Pawle, a wy
coście za jedni? I rzucił się na nich człowiek, w którym był zły duch, powalił
wszystkich i pobił tak, że nadzy i poranieni uciekli z owego domu.
Dowiedzieli się o tym wszyscy Żydzi i Grecy, mieszkający w Efezie, i strach
padł na wszystkich, i wysławiano imię Pana Jezusa. Przychodziło też wielu
wierzących, wyznając i ujawniając swoje uczynki. I wielu też z tych, co
uprawiali magię, poznosiło księgi i paliło je wobec wszystkich. Wartość ich
obliczono na pięćdziesiąt tysięcy denarów w srebrze. Tak potężnie rosło i
umacniało się słowo Pańskie” (Dz 19, 1-20).
+ Opętanie bezbożników żądzami. „Również o nich prorokował siódmy po
Adamie [patriarcha] Henoch, mówiąc: Oto przyszedł Pan z miriadami swoich
świętych, aby dokonać sądu nad wszystkimi i ukarać wszystkich
bezbożników za wszystkie bezbożne uczynki, przez które okazywała się ich
bezbożność, i za wszystkie twarde słowa, które wypowiadali przeciwko Niemu
grzesznicy bezbożni. Ci zawsze narzekają i są niezadowoleni ze swego losu,
[choć] postępują według swoich żądz. Usta ich głoszą słowa wyniosłe i dla
korzyści mają wzgląd na osoby. Wy zaś, umiłowani, przypomnijcie sobie te
słowa, które były zapowiedziane przez Apostołów Pana naszego Jezusa
Chrystusa, gdy mówili do was, że w ostatnich czasach pojawią się szydercy,
którzy będą postępowali według własnych pożądliwości. Oni to powodują
podziały, [a sami] są cieleśni [i] Ducha nie mają. Wy zaś, umiłowani, budując
samych siebie, na fundamencie waszej najświętszej wiary, w Duchu Świętym
się módlcie i w miłości Bożej strzeżcie samych siebie, oczekując miłosierdzia
Pana naszego Jezusa Chrystusa, [które wiedzie] ku życiu wiecznemu. Dla
jednych miejcie litość, dla tych, którzy mają wątpliwości: ratujcie [ich],
wyrywając z ognia, dla drugich zaś miejcie litość z obawą, mając w
nienawiści nawet chiton zbrukany przez ciało. Temu zaś, który może was
ustrzec od upadku i stawić nienagannymi i rozradowanymi wobec swej
chwały, jedynemu Bogu, Zbawcy naszemu przez Jezusa Chrystusa, Pana
naszego, chwała, majestat, moc i władza przed wszystkimi wiekami i teraz, i
na wszystkie wieki! Amen” (Jud 14-25).
+ Opętanie człowieka odchodzącego od prawdy przez demony, Tacjan. Tacjan
przyjmuje też nieśmiertelność duszy i wiąże ją z prawdą. Dusza szukająca i
znajdująca prawdę jest nieśmiertelna. Odchodząc od prawdy dusza oddaje
się we władanie demonom („Gdy rozum śpi, rodzą się potwory”, powie w XIX
w. malarz hiszpański Goya). U Tacjana, podobnie jak u innych apologetów,
ujawniają
się
trzy
aspekty
monarchii:
misjonarski,
polemiczny
3
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
(apologetyczny) i jednoczący, ściśle wskazujący na monarchię /G. Uríbarri
Bilbao SJ, Monarquia y Trinidad, Publicaciones de la Universidad Pontificia
Comillas. Madrid, serie I: Estudios 62. wyd. UPCO (Universidad Pontificia
Comillias), Madrid 1996, s. 101/. Termin monarchia odnoszony był przez
apologetów do panowania Boga nad światem. Dopiero wtedy, gdy zaczęto
stosować go w refleksji trynitarnej, pojawiła się tendencja heterodoksyjna,
powiązana z patrypasjanizmem, oraz tendencja ortodoksyjna, podkreślająca
pierwszeństwo Ojca w Trójcy Świętej. Tacjan nie wszedł jeszcze na teren
trynitologii, jego sposób interpretowania monarchii taką refleksję w praktyce
wykluczał /Tamże, s. 102/. Nie tylko to, ale już jego opcja metodologiczna
ograniczała jego refleksje tylko do radykalnie rozumianego monoteizmu.
Wynikało to z zamiaru dyskusji z politeizmem greckim. W dyskusji z
judaizmem trzeba podkreślać trynitarność jako radykalną nowość
chrześcijaństwa, natomiast w dyskusji z pogaństwem trzeba podkreślać
jedyność Boga. W pierwszym zetknięciu pogaństwa z wiarą chrześcijańską
mówienie o trzech Osobach sprawiałoby wrażenie, że jest to tylko jakaś
odmiana politeizmu. Apologeci na pierwszym miejscu chcieli właśnie walczyć
z politeizmem, sprawy wiary trynitarnej pozostawiając katechezie
prowadzonej z ludźmi, którzy od pogaństwa już odeszli /Tamże, s. 103.
+ Opętanie demoniczne Montanusa. „Jestem tylko iskrą świętego ognia,
Jestem tylko dźwiękiem świętego głosu” /S. George, Der siebente Ring,
Eintrükung/ [motto]. U schyłku II w. w Azji Mniejszej, w Ardabau, na
pograniczu Myzji i Frygii chrześcijanin o imieniu Montan zaczął doznawać
ekstatycznych transów przypominających epilepsję. Wpadał w nie nagle.
Pogrążając się w gwałtownej gestykulacji i konwulsjach, wydawał z siebie
przy tym niezrozumiałe dźwięki, słowa, niepokojące proroctwa /Euzebiusz,
Ekklesiastike historia V 16, 7/. Wkrótce przyłączyły się do dwie kobiety –
profetessy, wywodzące się ze szlachetnego, zamożnego rodu Priska (lub
Pryscylla) i Maksymiliana, które poświęcając się prawdzie opuściły swych
mężów. Kobiety te zachowywały się podobnie jak Montan, robiąc przy tym
zwykle wielkie wrażenie – jak przyznają to informatorzy Euzebiusza z Cezarei
– nieskładnymi gestami i trudną do pojęcia mową. Anonimowy herezjolog
cytowany przez Euzebiusza pisze o zachwyceniu (kotoche), ekstazie
(parekstasis), o szale (enthousiasmos), mówieniu (lalein), niezwykłych
słowach (ksenofonein)” /A. Wypustek. Ekstatycy, wizjonerzy, prorocy. U
źródeł „kryzysu montanistycznego” w starożytnym chrześcijaństwie,
„Poznańskie Studia Polonistyczne Seria Literacka” (Innowiercy odszczepieńcy
herezje), Poznań 1996, 32-54, s. 23/. „Wkrótce wśród chrześcijan doszło do
zaciekłego sporu. Jedni widzieli w tym wszystkim znak owładnięcia Motana i
jego zwolenników przez Ducha Świętego, to hagion pneuma, inni zaś brali to
za wyraz szaleństwa na skutek opętania przez demony. Konflikt ten dał
wkrótce początek herezji, nazwanej przez katolików montanizmem. Sami
heretycy natomiast mówili o sobie najprawdopodobniej jako o wyznawcach
„Nowego Proroctwa”. Nie wiemy jednak z całą pewnością, jak siebie określali:
być może ten termin jest także konstrukcją katolickich herezjologów,
wiadomo bowiem, że epitet „nowe” można było interpretować jak odstępstwo
od uświęconej tradycji i oddawania się zgubnym nowinkom. Być może
posługiwali się pojęciem pneumatikoi, spirituales, czyli „ludzie Ducha”,
„duchowi”; z inskrypcji zdaje się też wynikać, że z uporem tytułowali się
4
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
christianoi, chrześcijanami, wówczas gdy jeszcze nie była to nazwa
powszechnie przyjęta” /Tamże, s. 33.
+ Opętanie diabelskie Fausta „Najpierw Faust zaistniał jako „kompan
Gutenberga”. Niektórzy widzieli w nim współpracownika wynalazcy druku,
niejakiego Fausta /A. Dabezies, Le mythe de Faust, Paris 1972, s. 51, 261/.
[…] W owych czasach, kiedy księgi miały wartość nieomal sakralną, kiedy
zawierały dzieła o tematach wyjątkowych, sam fakt pojawienia się w nich
historii oszusta musiał wywołać odruch szczególnego napiętnowania życia
Fausta, zwłaszcza zaś jego związku z mocami nieczystymi. Z drugiej jednak
strony – Faust mógł fascynować jako ten, któremu udało się osiągnąć
szczęście ziemskie, bogactwo i wgląd w tajemnice życia” /W. Szturc, Faust
Goethego. Ku antropologii romantycznej, Uniwersitas, Kraków 1995, s. 11/.
„Mógł przecież leczyć a nawet wskrzeszać umarłych. Jako iluzjonista potrafił
wywołać fantomy: jego cudotwórcza moc była godna ksiąg. Co więcej: w
„Księdze Fausta” [1587; Frankfurt am Main] odradzają się niedawne,
dostępne ludowi jeszcze w XVI wieku, pogańskie kulty idolatrii, których
przedmiotem są rzeczy codziennego użytku służące do wywoływania zjawisk
nadprzyrodzonych: lustra, naczynia, grzebienie, szkło. Przedmioty te jednak
funkcjonują wbrew swemu przeznaczeniu, posiadają magiczną moc nadaną
im przez Fausta. Ta moc nazwana jest „czarną” lub „diabelską”, zaś sposób
posługiwania się nią – idolatrią […]. Pragnąc posiadać moc wyższą potrzebną
do sprawowania cudów, podpisuje pakt z diabłem i obchodzi z nim cały
wszechświat (niebo i piekło) oraz wielkie miasta ziemi (Konstantynopol,
Rzym). Dociera nawet do raju [analogia z Boską komedią Dantego]. Wszędzie
dyskutuje o „duchach elementarnych”, teologii, astrologii, o nowych
zjawiskach budzących grozę (komety, meteory). […] Po długim czasie, w 24
roku paktu, gorzko żałuje swego obfitującego w bogactwo życia. Umiera w
straszliwej trwodze i upada w piekło. „Księga Fausta” jest dziełem
dwuznacznym. Przedmowa, zwrócona ku czytelnikowi, czyni z niej moralną
przypowieść o okrutnym końcu grzesznika, ale treść opowieści o Fauście
zaciekawia smakiem występku i duchem samowładnej wolności, jaka
wszędzie demonstruje nasz bohater. Jest w niej zarazem tchnienie
humanizmu, tak wyraźne w aktywnym stosunku do zjawisk XVI-wiecznej
współczesności” /Tamże, s. 12.
+ Opętanie diabelskie powoduje ujawnienie się całkowicie innej osobowości.
Okultyzm niszczy harmonię wewnętrzną człowieka. Np. praktykowanie
spirytyzmu czy wróżbiarstwo bardzo często kończy się omamami lub
obsesjami. Opętanie diabelskie, do którego dochodzi m.in. na skutek
zawarcia paktu z nim, może spowodować ujawnienie się całkowicie innej
osobowości. Bardzo często osoby związane z satanizmem miewają myśli
samobójcze. Szatan za wszelką cenę pragnie nas przekonać, że Bóg nas nie
kocha (Por. 1 J 3, 1. Najlepszym tego przykładem może być analiza zaburzeń,
jakie powstają w osobach, które były związane z jakąkolwiek sektą
okultystyczną. Owe zaburzenia, szczególnie w psychice ludzkiej są
długofalowe. Najogólniej można je nazwać kryzysem psychologicznym. Ma on
np. silny wpływ na układ somatyczny konkretnej osoby (zaburzenia
trawienne, zmniejszona odporność organizmu, niedożywienie. Kryzys
powoduje destabilizację wewnętrznej integracji. Symptomem tego są
5
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
najczęściej natręctwa, skrupuły religijno-moralne, irracjonalne fobie Por. S.
Kuczkowski, Psychologia religii, wyd. WAM, Kraków 1993, s. 277-297.
+ Opętanie dokonuje szatan podstepnie. „Są też dziedziny, które łączono
kiedyś ze szczególnymi wpływami szatana: czarna magia, czary,
wróżbiarstwo, astrologia, spirytyzm, okultyzm, liturgia satanistyczna itp.
Dziś trudno je ocenić: ile w nich atmosfery diabelskiej, a ile zabawy,
szukania niezwykłych przygód z zaświatem albo zwykłego zabobonu. Ponadto
dzisiejsze nauki odkrywają w człowieku jako jednostce i zbiorowości siły
jeszcze nie rozpoznane przez psychologię, socjopsychologię, neopsychologię,
parapsychologię, psychotronikę... Niezwykłe są takie zjawiska, jak:
przekazywanie myśli na odległość bez przyrządów (telepatia), poznawanie
ludzi i przedmiotów na odległość (telestezja), wpływanie na bieg zdarzeń
fizycznych samą myślą lub wolą (telekineza), wpływanie na fizyczny stan
przedmiotów bez środków fizycznych (teleplastyka), dostrzeganie ukrytych
lub przyszłych zdarzeń, ludzi, rzeczy (wizjonerstwo), poczucie obecności w
kosmosie (teleprezencja, teleenergia) itd. Dawniej zjawiska te przypisywano
albo Bogu, albo szatanowi – w zależności od ich wydźwięku moralnego. Za
kryterium służyły wiara i moralność. Dziś wszystkie chce się rozpoznać
naukowo – słusznie, ale co bardziej niecierpliwi przypisują je mocom
nadprzyrodzonym. Niemniej i dziś nieodzowny jest jakiś dar „rozróżniania
duchów” (1 Kor 12, 10; Rz 12, 2), zwłaszcza kiedy nawet wiedza zawodzi i
ostatnio została – w kulturze euroatlantyckiej – poddana ogromnemu zakłamaniu (np. co do UFO, co do zdrowego pożywienia, co do historii kosmosu
itd.) dla celów merkantylnych i ideologicznych. „Można rozpoznać dzieci Boga
i dzieci diabła” (1 J 3, 10) przede wszystkim dzięki wyższej miłości i
wartościom etycznym. Kościół jednak zaleca zawsze i tutaj ogromną
ostrożność: tajemnica, nawet groźna i dokuczliwa, nie jest od razu diabelska,
tajemnica jest przede wszystkim Boska (DH 2192; 2241-2253)” /Cz. S.
Bartnik, Dogmatyka Katolicka, t. 1, Redakcja Wydawnictw KUL, Lublin 2000,
s. 492.
+ Opętanie faryzeuszy przez złego ducha. „Odpowiedzieli Mu Żydzi: Czyż
niesłusznie mówimy, że jesteś Samarytaninem i jesteś opętany przez złego
ducha? Jezus odpowiedział: Ja nie jestem opętany, ale czczę Ojca mego, a wy
Mnie znieważacie. Ja nie szukam własnej chwały. Jest Ktoś, kto jej szuka i
sądzi. Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeśli kto zachowa moją naukę,
nie zazna śmierci na wieki. Rzekli do Niego Żydzi: Teraz wiemy, że jesteś
opętany. Abraham umarł i prorocy – a Ty mówisz: Jeśli kto zachowa moją
naukę, ten śmierci nie zazna na wieki. Czy Ty jesteś większy od ojca naszego
Abrahama, który przecież umarł? I prorocy pomarli. Kim Ty siebie czynisz?
Odpowiedział Jezus: Jeżeli Ja sam siebie otaczam chwałą, chwała moja jest
niczym. Ale jest Ojciec mój, który Mnie chwałą otacza, o którym wy mówicie:
Jest naszym Bogiem, ale wy Go nie znacie. Ja Go jednak znam. Gdybym
powiedział, że Go nie znam, byłbym podobnie jak wy – kłamcą. Ale Ja Go
znam i słowa Jego zachowuję. Abraham, ojciec wasz, rozradował się z tego,
że ujrzał mój dzień – ujrzał [go] i ucieszył się. Na to rzekli do Niego Żydzi:
Pięćdziesięciu lat jeszcze nie masz, a Abrahama widziałeś? Rzekł do nich
Jezus: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Zanim Abraham stał się, Ja
jestem. Porwali więc kamienie, aby je rzucić na Niego. Jezus jednak ukrył się
i wyszedł ze świątyni” (J 8, 48-59).
6
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
+ Opętanie Hitlera przez złe duchy. „Otto Ohlendorf, oficer SS, którego
Himmler nazywał „rycerzem Świętego Graala partii nazistowskiej”, […]
błyskotliwy prawnik, był bez wątpienia jednym z nielicznych intelektualistów
wśród wyższych szarż SS. Był także, również niewątpliwie, zbzikowany. Ta
ostatnia cecha przejawiała się w jego dwóch obsesyjnych zainteresowaniach.
Pierwszym było wyplenienie wszystkich „bolszewickich i faszystowskich
tendencji”, które jego zdaniem drążyły partię nazistowską, drugim zaś studia
nad teozofią – zbiorem nauk okultystycznych związanych z osobą rosyjskiej
awanturniczki, madame Bławatskiej. Poparcie Ohlendorfa dla teozofii,
zakazanej w Trzeciej Rzeczy od 1937 roku, było tak silne, że wywarło
ogromną podejrzliwość ze strony niektórych kolegów z SS, a zwłaszcza
Heinricha Müllera z Gestapo” /F. King, Szatan i swastyka. Okultyzm w partii
nazistowskiej, tł. J. Moderski i T. Olszewski, AXIS s.c., Poznań 1966, s. 11/.
„wielu przywódców nazistowskich pasjonowało się okultyzmem, a zwłaszcza
że sam Adolf Hitler wierzył głęboko w astrologię i nie podejmował żadnych
poważniejszych przedsięwzięć politycznych i militarnych bez uprzedniej
konfrontacji swych zamierzeń z własnym horoskopem” /Tamże, s. 12/. Louis
Pauwels i Jacques Bergier, The Morning of the Magicians (Poranek magów),
Editions Planète, Paryż 1972. „Hitler pozostawał w owym czasie pod
wpływem tych samych duchów, które opętały i inspirowały angielskiego
okultystę nazwiskiem MacGregor Mathers – człowieka, który wtajemniczał w
arkana magii niesławnego Aleistera Crowleya” Trevor Ravenscroft, The Spaer
of Distinity (Włócznia przeznaczenia), Spearman 1972. „Dietrich Eckhart,
bawarski dziennikarz, piwosz i antysemita, był człowiekiem, którego
magiczne poczynania były jedynym czynnikiem odpowiedzialnym za dojście
Hitlera do władzy” /Tamże, s. 14/. „ideologia Hitlera i jego zwolenników była
w znacznej mierze ukształtowana przez nieoficjalny ruch intelektualny
dający się ogólnie określić jako okultyzm oraz – zwłaszcza – przez magiczne
bractwo znane jako Zakon Nowych Templariuszy” /Tamże, s. 17.
+ Opętanie Hitlera. „poszedł do szkoły w Linzu. […] Ludzie chodzili do
katedry słuchać koncertów Antona Brucknera” /F. Ribadeau-Dumas,
Tajemne zapiski magów Hitlera, przeł. Z. Siewak-Sojka. T. Papis-Gruszecka,
Wydawnictwo 4 & F, Warszawa 1992, s. 20/. „tam, w ciemnościach katedry,
chłopiec doznał olśnienia, jakie może spowodować czar muzyki. […] ojciec
zaprowadził go do teatru […] najbardziej podobał mu się Lohengrin Ryszarda
Wagnera. […] Piękno symfonii wagnerowskich zawładnęło nim bez reszty.
Były niczym ogień, który palił go od wewnątrz. […] Było to objawienie z
Innego Świata. […] od tamtej pory Hitler zamienił się w kogoś, o kim pewne
sekty powiadają nawiedzony. Naprawdę słyszał głosy. […] Nie jest ważne, czy
te głosy pochodzą od Boga czy tylko od człowieka, ważne jest, aby być im
posłusznym” /Tamże, s. 21/. „Muzyka Wagnera odkrywała przed Hitlerem
wielkie dziedzictwo tradycji Germanii, nieokiełznana symbolikę tysiącletnich
przekazów, porywała do czynu, budziła wolę walki. I to było olśnienie,
oczarowanie, odwrót do świata snów. Wotan go zafascynował. Profesor Otto
Hoffer pisał: „Najbardziej wielbionym bogiem Germanów był pan
demonicznego opętania, Wotan. Wotan to dziki bóg opętania, […] porywczy
bóg Wojny i Burzy, Zniszczenia i Śmierci, Gniewu i Czarów, Masek i Ofiar
Ludzkich” […] muzyka wagnerowska niczym trucizna sączyła mu się do krwi
przez całe lata” /Tamże, s. 22/. „Jego przyjaciel Gusti […] osłupiały,
7
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
uczestniczył w odkryciu odmiennego stanu świadomości u młodego Hitlera”
/Tamże, s. 25/. „Opera była jego narkotykiem, magią […] Często wpada w
trans, błądząc po bezdrożach nierealnego, fantastycznego świata. Już na
zawsze pozostanie w sieci mitów Ryszarda Wagnera. […] Dużo czasu spędzał
w bibliotece publicznej, ale lekturę dobierał chaotycznie: starożytny Rzym,
religie Wschodu, joga, okultyzm, hipnotyzm, astrologia. Nietzsche nauczył go
pogardy do chrześcijaństwa, będącego konsekwencją judajskiego instynktu,
więc Hitler poczuł niechęć również do judaizmu” /Tamże, s. 28/. „Widywano
go w pewnej kawiarni uczęszczanej przez homoseksualistów. Utrzymywał z
nimi kontakty” /Tamże, s. 29/. „pewien księgarz o niepokojącej twarzy Ernst
Pretzsche – powiadano, że interesował się okultyzmem i praktykował
spirytyzm – sprzedawał Hitlerowi książki. […] rzecz o Parsifalu […] dzieło
opatrzone jest zapisanymi ręcznie komentarzami […] notatki te były zażartym
atakiem na chrześcijaństwo, godnym pióra najzagorzalszego fanatyka”
/Tamże, s. 31/. „Księgarz […] wprowadził Adolfa w wiedzę okultystyczną i
odkrył przed nim świat pozazmysłowy, którym władała tajemnica. […]
lubował się w pornografii. Odwiedzał Gwida von Lista, pisarza politycznego i
zaciekłego antysemitę, szefa pewnej paramasońskiej sekty celebrującej pod
znakiem swastyki mistyczne ceremonie, w których harmonijnie współistniały
okultyzm, magia i seks. Zaprowadził tam młodego Hitlera, ten zaś zuchwale
zakosztował przygody w niezwykłej atmosferze satanizmu i seksualnej
perwersji” /Tamże, s. 33.
+ Opętanie joginów przez bożka mantrę. „[Narkotyki] Doświadczenie stało się
jedyną, samo uzasadniającą się prawdą. Przestało się liczyć, czy jest to
jedynie twór umysłu, czy też nie. […] Otworzyły się magiczne drzwi do sfery
nazwanej przez Carlosa Castanedę „światłem czarnoksiężnika” (C.
Castaneda, The Power of Silence, Simon and Schuster, 1987) […] Ameryka
nigdy już nie miała być dawną Ameryką. […] uznają czarnoksięstwo i inne
formy okultyzmu za naturalną technikę manipulacji rzeczywistością” /D.
Hunt, T.A. McMahon, Ameryka nowy uczeń czarnoksiężnika, Oficyna
Wydawnicza „Vocatio”, Warszawa 1994, s. 29/. „Narkotyki były zaledwie
pierwszym krokiem w świat doznań mistycznych. Prawdziwą moc miał
udostępnić mistycyzm Wschodu. […]. Po studiach pod kierunkiem
Maharisziego Mahesza Jogi w jego indyjskim aśramie niezmiennie popularni
i podziwiani Beatlesi powiedli tłumy oddanych wielbicieli w medytację
transcendentną (TM) i inne formy jogi [lata 70-te wieku XX; w tym czasie
Ameryka Łacińska ma „teologię wyzwolenia”, której rezultatem jest powstanie
wielkich karteli narkotykowych]. Mantra to […] imię boga hinduistycznego
panteonu. […] powtarzanie tego zestawu dźwięków jest wezwaniem do istoty
o tym imieniu, aby posiadła medytującego” […] by tę „nową świadomość”
wszczepić w każdą dziedzinę współczesnego życia” /Tamże, s. 30/.
„narkotykiem lat osiemdziesiątych jest kosmiczna świadomość. [Z drugiej
strony frontu walki o ludzkość pojawił się Jan Paweł II] Ranek Ery Wodnika
zaświtał, a z nim – nastała nowomowa, do której zdążyliśmy już przywyknąć.
Zamiast „sfiksowania” używa się słowa „oświecenie”, a zamiast
„narkotycznego odlotu”, doświadczamy dziś „wyższych stanów świadomości”.
[…] „oświecenie” zaś ugruntowało tylko panteistyczny światopogląd rodem z
hinduizmu […] Dziwaczne, często przerażające „byty duchowe” (zwane
bogami, mistrzami, nauczycielami czy przewodnikami), których praktycy
8
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
medytacji wschodniej spotykali podczas transu, wykazywały osobliwe
podobieństwo do istot spotykanych podczas transów narkotycznych. […] a z
ich ust wychodziła niezmiennie ta sama „filozofia wieczysta” /Tamże, s. 31.
+ Opętanie leczone przez egzorcyzmy. „3° W Nowym Testamencie. Istnienie i
działalność szatana są zaświadczone jeszcze mocniej w kontekście Królestwa
Bożego, Mesjasza i historii zbawienia. W Ewangeliach szatan jest osadzony
głównie na tle Królestwa Bożego jako przeciwnik odkupienia człowieka,
zbawienia ludzkości i Kościoła. Przede wszystkim występuje on w roli
antymesjańskiej. Świadczy o tym już sama próba zdeformowania religijnego
mesjaństwa Jezusa na mesjaństwo polityczne, materialne i wbrew ekonomii
Bożej (por. Mk 1, 34). Szatan jawi się jako przeciwnik Mesjasza i Jego
Królestwa już w teologii sceny kuszenia Jezusa: Mt 4, 1-11; Mk 1, 12-13; Łk
4, 1-13. Bardzo bogaty teologicznie opis kuszenia nawiązuje do sytuacji
niewoli Izraela w Egipcie, do drogi Izraela przez pustynię do Ziemi Obiecanej
(Królestwa Bożego), do obrazu raju mesjańskiego o wspólnocie człowieka i
zwierząt, czyli całego świata pozaludzkiego i do podstawowego tematu życia
ludzkiego, a mianowicie pełnej komunii z Bogiem Stwórcą, który teraz
okazuje się także Zbawicielem” /Cz. S. Bartnik, Dogmatyka Katolicka, t. 1,
Redakcja Wydawnictw KUL, Lublin 2000, s. 471/. „Jezus Chrystus jest
ukazywany jako Nowy Adam, który inauguruje Nową Ludzkość, nowe
stworzenie świata, Nowy Eden i w naszym imieniu oparł się Starodawnemu
Wężowi i jego pokusom, stającym przed każdym człowiekiem, a mianowicie
pokusie pożądania ciała przeciwko duchowi, pokusie łamania wszelkich
praw Boga i natury dla próżnej chwały oraz pokusie władania nad całym
światem w skłóceniu z Bogiem, przeciw Bogu. I tak szatan okazuje się antymesjaszem, jak na początku był „anty-adamem”. Jezus tedy musi ze swej
istoty i ze swego posłannictwa od Ojca wystąpić przeciwko szatanowi w
obronie ludzkości (Mt 12, 28; Mk 1, 24; 5, 7-9; Łk 10, 18-19). Szatana i
demonów ewangelie przedstawiają jako pośrednich sprawców śmierci
fizycznej i duchowej, zła moralnego, zagrożeń osoby ludzkiej i wreszcie
chorób. W rezultacie powstaje to, co dzisiejszym językiem nazywamy
„alienacją moralno-duchową” (Jan Paweł II). Toteż Jezus wyzwala nas z tej
alienacji przede wszystkim przez działania egzorcystyczne, które wyrażają
uzdrowienie nadprzyrodzone, czyli odkupienie i zbawienie i obejmują całego
człowieka i cały świat (por. Mk 1, 21-28.34; 5, 1-20; 9, 10-29). Choroby to
znak demonologiczny, a leczenie z nich to empiryczny znak mesjaniczny.
Jezus przywraca człowieka do pierwotnego stanu rajskiego: łaski, miłości,
dobra, doskonałości, piękna, ładu – tego wszystkiego pozbawił nas szatan”
/Tamże, 472.
+ Opętanie Oddanie się człowieka funkcji szatańskiej, „w teologicznym i
głębokim znaczeniu oznacza […] postawę bluźnierstwa przeciwko Bogu,
zatwardziałość przeciwko Duchowi Świętemu i swemu sumieniu oraz coś w
rodzaju alienacji od dobra moralnego. W każdej z tych postaw musi być,
oczywiście, jakiś stopień zgody i winy człowieka. Opętanie zaś w znaczeniu
potocznym i zewnętrznym to jakieś tajemnicze zawładnięcie przez szatana
ciałem człowieka (np. Mk 5, 2-9; 9, 17-27): obsessio, possessio, insessio,
circumsessio. Szatan opanowuje pod pewnym względem swoją ofiarę
somatycznie, a wtórnie wpływa i na siły psychiczne człowieka. Ludzkie „ja”
wszakże jest uszkodzone tylko częściowo, w głębi zachowuje swoją wolność,
9
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
sąd i decyzję w sprawach duchowych, choć jakby przyćmione. Jest jednak
problem trudny, bo w czasach ewangelicznych różne choroby nerwowe i
psychiczne brano za opętanie. Dziś odróżniamy tego rodzaju choroby od
opętania. Nie wolno tych chorób przypisywać szatanowi jako sprawcy. Czy
tedy ewangeliści nie byli w błędzie? Nie było w tym błędu teologicznego. Zło
ludzkie, cierpienie i rozbicie osobowościowe bywają tak ogromne u chorych
nerwowo i psychicznie, że niewątpliwie podpadają w szczególny sposób pod
ogólne i specjalne działanie szatana przez nieład, chaos, rozbicie,
antyczłowieczeństwo, antystworzenie. Szatan może i tu wykorzystać sytuację
fizyczną w kierunku autorstwa wielkiego zła osobowego (A. Winklhofer, K.
Rahner, H. Vorgrimler, J. Michl, M. Prager, R. Lavatori, C. Cybulski).
Niektórzy teologowie utrzymują, że opętania były, i to dosyć często, w
czasach Ewangelii, stanowiąc swoisty kontekst dla zrozumienia Mesjasza, a
potem ustały niemal wszędzie (B. Radomski, W. Krześniak, B. Waczyński, H.
Bogacki, E. Bulanda, S. Moysa, J. Kulisz). Jednak i współcześnie, i to nie
tylko na obszarach pogańskich lub ateistycznych (hitleryzm, Związek
Radziecki, Chiny, Kampucza), lecz także na obszarach chrześcijańskich
zdarzają się przypadki, indywidualne i kolektywne, których nie możemy
wytłumaczyć teologicznie inaczej, jak przez opętanie w potocznym znaczeniu”
/Cz. S. Bartnik, Dogmatyka Katolicka, t. 1, Redakcja Wydawnictw KUL,
Lublin 2000, s. 491/. „Obecnie przyszedł – jak się wydaje – czas na jakieś
opętania kolektywne, zbiorowe, które są dosyć wyraźne w takich zjawiskach,
jak szoah, eksterminacja całych narodów (Ormian, Cyganów, Ukraińców,
Polaków, Kurdów, Czeczeńców), rzezie bratobójcze (Chiny, Kambodża,
Ruanda, Burundi, Bliski Wschód, b. Jugosławia), mordowanie milionami nie
narodzonych na całym świecie, także w krajach katolickich... Poza tym są
wspólnoty, bodajże świadomie oddające się szatanowi: zbrodniczy rasiści,
sataniści, lucyferianie, niektóre loże masońskie, wiele krwawych sekt
(Najwyższa Prawda, Gałąź Dawida, Świątynia Słońca, Białe Bractwo i inne).
Słowem: jak za czasów Jezusa z Nazaretu opętania indywidualne miały
tworzyć kontekst Jego mesjaństwa, tak dziś opętania zbiorowe na wielką
skalę mają ponadto podkreślić nieodzowność Kościoła Chrystusowego”
/Tamże, s. 492.
+ Opętanie poetów deklamujących poematy, Sokrates. Sokrates i Platon
zdecydowanie protestowali przeciwko temu, co poeci – będąc zaledwie
zwykłymi bajarzami i twórcami mitów – twierdzili o sobie, że są ludźmi
nadzwyczajnej wiedzy i mądrości. Razem z pozostałymi sophoi, do grona
których nie wliczano filozofów i niektórych sofistów, poeci utrzymywali, że są
w stanie – za sprawą boskiego natchnienia – dać swoim uczniom wiedzę
precyzyjną i dokładną i że mogą nauczyć ich, jak mają stać się ludźmi
uczonymi, podczas gdy wcale nie potrafili tego zrobić. Sokrates w Fedonie
głosi, że poeci zawsze powtarzali Grekom, że ludzie nie są w stanie ani
zobaczyć ani usłyszeć niczego wyraźnie /Platon, Fedon. w: Platon, Dialogi, t.
1, Antyk 1999. 65b/. Jeżeli tak się sprawy mają, to w takim razie w jaki
sposób ludziom udaje się osiągnąć tę wiedzę dokładną, przez którą nabierają
oni pewnych umiejętności? Odpowiedź, jaką na to pytanie mieli poeci i
pozostali sophoi, brzmiała: wiedza bierze się z boskiego nadania, przychodząc
w sposób niezrozumiały do tych, którzy ją odbierają. Przyjmując pogląd, jaki
na swój własny temat mieli wszyscy sophoi, Sokrates uważał za właściwe
10
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
nazywać ich wszystkich boskimi i natchnionymi /Platon. Menon. 99D/, jak
widzieli to Platon i Sokrates, ludzie ci musieli być boscy, jeżeli mieli wiedzieć
to, czego nie wiedzieli. Żaden zwykły człowiek nie mógłby dokonać czegoś
podobnego. Podobni byli do tego, co dziś nazywa się kanałem przekazu lub
medium na spirytystycznym seansie. Sokrates był zdania, że tacy ludzie
podobni są do magnesu – za ich pośrednictwem rozsyłana jest duchowa moc.
Sugerował on przy tym, że zdolność człowieka do przekazywania boskich
wiadomości jest odwrotnie proporcjonalna do jego panowania nad własnym
umysłem. Im mniej rozumu dany człowiek posiadał, lub też im głupszy był z
natury, tym lepiej nadawał się na przekaźnik boskich wiadomości. Zdaniem
Sokratesa, poeci i wielu innych sophoi nie opanowali wcale żadnej sztuki. A
kiedy deklamowali swoje piękne poematy, podobni byli ludziom opętanym.
Byli niczym bachantki, opętane w stanie ekstazy Platon, Ion, 536A-D. P. A.
Redpath, Odyseja mądrości. Od filozofii do transcendentalnej sofistyki,
(Wisdom's Odyssey. From Philosophy to Transcendental Sophistry, Copyright
by Editions Rodopi B. V., Amsterdam-Atlanta, 1997), Lublin 2003, s. 43-44.
+ Opętanie potów zarzucane przez Sokratesa. Sokrates i Platon zdecydowanie
protestowali przeciwko temu, co poeci – będąc zaledwie zwykłymi bajarzami i
twórcami mitów – twierdzili o sobie, że są ludźmi nadzwyczajnej wiedzy i
mądrości. Razem z pozostałymi sophoi, do grona których nie wliczano
filozofów i niektórych sofistów, poeci utrzymywali, że są w stanie – za sprawą
boskiego natchnienia – dać swoim uczniom wiedzę precyzyjną i dokładną i że
mogą nauczyć ich, jak mają stać się ludźmi uczonymi, podczas gdy wcale nie
potrafili tego zrobić. Sokrates w Fedonie głosi, że poeci zawsze powtarzali
Grekom, że ludzie nie są w stanie ani zobaczyć ani usłyszeć niczego wyraźnie
/Platon, Fedon. w: Platon, Dialogi, t. 1, Antyk 1999. 65b/. Jeżeli tak się
sprawy mają, to w takim razie w jaki sposób ludziom udaje się osiągnąć tę
wiedzę dokładną, przez którą nabierają oni pewnych umiejętności?
Odpowiedź, jaką na to pytanie mieli poeci i pozostali sophoi, brzmiała: wiedza
bierze się z boskiego nadania, przychodząc w sposób niezrozumiały do tych,
którzy ją odbierają. Przyjmując pogląd, jaki na swój własny temat mieli
wszyscy sophoi, Sokrates uważał za właściwe nazywać ich wszystkich
boskimi i natchnionymi /Platon. Menon. 99D/, jak widzieli to Platon i
Sokrates, ludzie ci musieli być boscy, jeżeli mieli wiedzieć to, czego nie
wiedzieli. Żaden zwykły człowiek nie mógłby dokonać czegoś podobnego.
Podobni byli do tego, co dziś nazywa się kanałem przekazu lub medium na
spirytystycznym seansie. Sokrates był zdania, że tacy ludzie podobni są do
magnesu – za ich pośrednictwem rozsyłana jest duchowa moc. Sugerował on
przy tym, że zdolność człowieka do przekazywania boskich wiadomości jest
odwrotnie proporcjonalna do jego panowania nad własnym umysłem. Im
mniej rozumu dany człowiek posiadał, lub też im głupszy był z natury, tym
lepiej nadawał się na przekaźnik boskich wiadomości. Zdaniem Sokratesa,
poeci i wielu innych sophoi nie opanowali wcale żadnej sztuki. A kiedy
deklamowali swoje piękne poematy, podobni byli ludziom opętanym. Byli
niczym bachantki, opętane w stanie ekstazy Platon, Ion, 536A-D. P. A.
Redpath, Odyseja mądrości. Od filozofii do transcendentalnej sofistyki,
(Wisdom's Odyssey. From Philosophy to Transcendental Sophistry, Copyright
by Editions Rodopi B. V., Amsterdam-Atlanta, 1997), Lublin 2003, s. 43-44.
11
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
+ Opętanie przez dżina „Kahin rzekomo opętany przez dżina, jednego z
duchów, nawiedzających okolicę. Może on być kapryśny i swymi
przepowiedniami wprowadzać naiwnych w błąd. Również poeci wierzyli, że są
opętani przez własnego dżina. Tak więc Hassan ibn Thabit, poeta z Jatrib,
który później został muzułmaninem, opowiada, że gdy otrzymał swoje
poetyckie powołanie, pojawił się przed nim jego dżin, rzucił go na ziemię i
wydusił z jego ust natchnione słowa. Była to jedyna znana Muhammadowi
forma natchnienia, a myśl, że mógłby zostać madżnunem, opętanym przez
dżina, przepełniała go taką rozpaczą, że utracił chęć do życia. Gardził
kahinami, których przepowiednie uważał za niezrozumiały bełkot, i bardzo
wyraźnie podkreślał różnice między Koranem i konwencjonalną poezją.
Teraz, wybiegając z jaskini /tam, gdzie spotkał anioła, dyktującego mu
Koran/, postanowił zadać sobie śmierć, rzucając się ze szczytu. Ale na
zboczu miał jeszcze jedną wizję istoty, w której później rozpoznał archanioła
Gabriela” /K. Armstrong, Historia Boga. 4000 lat dziejów Boga w judaizmie,
chrześcijaństwie i islamie, Prz. B. Cendrowska (A history of God. The 4000Year of Judaism, Christianity and Islam, 1993), Warszawa 1995, s. 158/. „W
islamie Gabriela często utożsamia się z Duchem Świętym z objawienia, za
którego pośrednictwem Bóg porozumiewa się z ludźmi. Nie był to śliczny
aniołek z obrazka, lecz przemożna, wszechogarniająca obecność, przed którą
ucieczka jest niemożliwa. Muhammad przeżył właśnie owo przytłaczające
doznanie nadprzyrodzonej rzeczywistości, którą prorocy hebrajscy nazwali
kodesz, świętością, przerażającą innością Boga. Oni również w jej obecności
byli na granicy fizycznej i psychicznej wytrzymałości i czuli się bliscy śmierci.
Ale w odróżnieniu od Izajasza czy Jeremiasza Muhammad nie czerpał
pociechy z odwiecznej tradycji, która mogłaby stanowić dlań wsparcie. To
przerażające doświadczenie spadło na niego nagle, wywołując w proroku
głęboki wstrząs” /Tamże, s. 159.
+ Opętanie przez złego ducha zarzucane Jezusowi przez tłum. Jesteś
„Tymczasem dopiero w połowie świąt przybył Jezus do Świątyni i nauczał.
Żydzi zdumiewali się mówiąc: W jaki sposób zna On Pisma, skoro się nie
uczył? Odpowiedział im Jezus mówiąc: Moja nauka nie jest moją, lecz Tego,
który Mnie posłał. Jeśli kto chce pełnić Jego wolę, pozna, czy nauka ta jest
od Boga, czy też Ja mówię od siebie samego. Kto mówi we własnym imieniu,
ten szuka własnej chwały. Kto zaś szuka chwały tego, który go posłał, ten
godzien jest wiary i nie ma w nim nieprawości. Czyż Mojżesz nie dał wam
Prawa? A przecież nikt z was nie zachowuje Prawa, [bo] czemuż usiłujecie
Mnie zabić? Tłum odpowiedział: Jesteś opętany przez złego ducha! Któż
usiłuje Cię zabić? W odpowiedzi Jezus rzekł do nich: Dokonałem tylko
jednego czynu, a wszyscy jesteście zdziwieni. Oto Mojżesz dał wam
obrzezanie – ale nie pochodzi ono od Mojżesza, lecz od przodków – i wy w
szabat obrzezujecie człowieka. Jeżeli człowiek może przyjmować obrzezanie
nawet w szabat, aby nie przekroczono Prawa Mojżeszowego, to dlaczego
złościcie się na Mnie, że w szabat uzdrowiłem całego człowieka? Nie sądźcie z
zewnętrznych pozorów, lecz wydajcie wyrok sprawiedliwy” (J 7, 14-24).
+ Opętanie rewolucją, Nieczajew. „Inteligencja rozczarowała się co do
rewolucyjności chłopstwa. Wśród ludu silna była jeszcze stara wiara w
świętość samodzierżawia i był on bardziej wrogo nastawiony wobec
obszarników i urzędników niż wobec cara. Lud był niechętny oświacie, która
12
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
podsuwała mu inteligencja, obca jego religijnym wierzeniom. Wszystko to
było bolesnym ciosem dla narodnictwa i tłumaczy zwrot ku walce politycznej
i terrorowi. Ostateczne rozczarowanie chłopstwem doprowadziło do rozwoju
marksizmu rosyjskiego. Lecz w Rosji znaleźli się również rewolucjoniści
bardziej radykalni od narodników-socjalistów, zarówno jeśli chodzi o cele, jak
i – przede wszystkim – o środki i metody walki. Takimi rewolucjonistami byli
Nieczajew i Tkaczew. Nieczajew to okrutnik i fanatyk, ale natura bohaterska.
Pochwalał oszustwo i grabież jako możliwe środki przewrotu socjalistycznego,
popierał bezlitosny terror. […] Był opętany jedną ideą i dla tek idei wymagał
poświęcenia wszystkiego. Jego Katechizm rewolucyjny to książka w osobliwy
sposób ascetyczna, jak gdyby podręcznik duchowego życia rewolucjonisty.
Wymagania, które stawia, surowsze są od wymogów rosyjskiej ascezy.
Rewolucjonista nie powinien mieć ani własnych celów, ani prywatnych
spraw, ani osobistych uczuć i związków, nic własnego, nawet imienia.
Wszystko powinno być podporządkowane jedynemu, wyłącznemu celowi,
jednej myśli, jedynej namiętności – rewolucji. Wszystko, co służy rewolucji,
jest moralne, rewolucja to jedyne kryterium dobra i zła. Trzeba poświęcić
wiele w imię jednego. Jest to właśnie zasada ascezy. Przy czym żywa ludzka
osobowość zostaje zdławiona, odbiera się jej całe bogactwo treści życia w imię
bożka rewolucji. Nieczajew żądał żelaznej dyscypliny i skrajnej centralizacji
grup; był pod tym względem prekursorem bolszewizmu. Rewolucyjna taktyka
Nieczajewa, dopuszczająca najbardziej amoralne środki, odstręczała większą
część rosyjskich rewolucjonistów ruchu narodnickiego, wystraszyła nawet
Bakunina” M. Bierdiajew, Rosyjska idea, wyd. II poprawione, Stowarzyszenie
Kulturalne Fronda, Warszawa 1999, s. 126.
+ Opętanie rewolucjonistów i liberałów. „W przedmowie do niemieckiego
wydania dzieł autora Biesów Moeller van den Bruck napisał: „Dostojewski
zawarł w tysiącu nowych rozważań nie tylko całą Rosję, lecz również cały
świat słowiański ze wszystkimi różnymi narodowościami, kastami i typami,
od prostego mużyka do petersburskiego arystokraty, od nihilisty do
biurokraty, od zbrodniarza do świętego” (M. Bruck ven der, Wstęp do
„Biesów” Dostojewskiego, Die Zukunft, XIV, München 1906). Spośród wielu
autorów usiłujących wyjaśnić fenomen Dostojewskiego najbliższy jego
zrozumienia jest chyba Wasyli Rozanow, który w przedmowie do pełnego
wydania dzieł pisarza z 1894 r. napisał: „Skąd bierze się u artysty owa siła
poznawcza i jaka jest rola genialnej jednostki w dziejach ludzkości? Wydaje
się, że zarówno siłę, jak i rolę wyznacza doświadczenie duchowe, znacznie
większe u genialnego artysty, niż u przeciętnego człowieka. Konstruuje on w
sobie to, co oddzielne w tysiącu istnień ludzkich” (W. Rozanow, Czytając
Dostojewskiego, „Literatura na Świecie” 3 (1983), s. 16). Dostojewski określał
siebie jako „realistę wyższego rzędu”. Realizm ów polegał na dostrzeżeniu
roli, jaką wywierają idee na jednostki i grupy ludzkie. Bierdiajew stwierdza,
że każdy z bohaterów Dostojewskiego jest nosicielem jakiejś idei (M.
Bierdiajew, Morosozieranije Dostojewskogo, Ymca Press, Paris 1968). W jego
ujęciu, idee, które spotykamy na kartach powieści Dostojewskiego, różnią się
tym od idei platońskich, że stanowią żywą, dynamiczną siłę mogącą
prowadzić do zguby, ale także do zbawienia. Koncepcję idei jako
demonicznych sił opanowujących zbiorowości ludzkie Dostojewski
zastosował przede wszystkim do opisu swoich wrogów ideowych –
13
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
rewolucjonistów i liberałów. Motto z Biesów będące cytatem z Ewangelii
doskonale ukazuje sposób, w jaki Dostojewski ujmował wpływ idei na
społeczeństwo” /o trzodzie świń wskakującej do jeziora; Tamże, s. 81/.
„Biesy wyszły z człowieka rosyjskiego i weszły w stado świń, tzn. Nieczajewów
i innych. […; postać Szatowa jest jedną z nielicznych postaci pozytywnych].
Poglądy Szatowa są tożsame z poglądami, które Dostojewski wielokrotnie
wyrażał w swojej publicystyce. Źródłem demonicznych idei dla
Dostojewskiego był Zachód, skąd pochodziły największe, według niego,
zagrożenia: liberalizm, materializm i katolicyzm. Rosyjski pisarz miał
całkowita rację twierdząc, że Zachód jest wylęgarnią zabójczych dla Rosji
doktryn. Jedną z nich okazała się importowana z Niemiec idea Volku
(ideologię volkizmu przedstawia George L. Mosse w książce Kryzys ideologii
niemieckiej, Rodowód intelektualny Trzeciej Rzeszy, Czytelnik, Warszawa
1977) – narodu rozumianego jako wspólnota idealna [obszczina to była
wspólnota realna, nie idea!]. Nosicielem tej właśnie idei jest Szatow, a jej
największym propagatorem w Rosji – Dostojewski” /Tamże, s. 82/ [początek
nazizmu].
+ Opętanie Saula przez ducha złego po opuszczeniu go przez ducha
Pańskiego. „Samuel więc zapytał Jessego: Czy to już wszyscy młodzieńcy?
Odrzekł: Pozostał jeszcze najmniejszy, lecz on pasie owce. Samuel powiedział
do Jessego: Poślij po niego i sprowadź tutaj, gdyż nie rozpoczniemy uczty,
dopóki on nie przyjdzie. Posłał więc i przyprowadzono go: był on rudy, miał
piękne oczy i pociągający wygląd. – Pan rzekł: Wstań i namaść go, to ten.
Wziął więc Samuel róg z oliwą i namaścił go pośrodku jego braci. Począwszy
od tego dnia duch Pański opanował Dawida. Samuel zaś udał się z powrotem
do Rama. Saula natomiast opuścił duch Pański, a opętał go duch zły,
zesłany przez Pana. Odezwali się do Saula jego słudzy: Oto dręczy cię duch
zły, zesłany przez Boga. Daj więc polecenie, panie nasz, aby słudzy twoi,
który są przy tobie, poszukali człowieka dobrze grającego na cytrze. Gdy
będzie cię męczył zły duch zesłany przez Boga, zagra ci i będzie ci lepiej. Saul
odrzekł sługom: Dobrze, wyszukajcie mi człowieka, który by dobrze grał, i
przyprowadźcie go do mnie! Na to odezwał się jeden z dworzan: Właśnie
widziałem syna Jessego Betlejemity, który dobrze gra. Jest to dzielny
wojownik, wyćwiczony w walce, wyrażający się mądrze, mężczyzna piękny, a
Pan jest z nim. Saul wyprawił posłańców do Jessego, by powiedzieli: Przyślij
mi twego syna, Dawida, który jest przy owcach. Jesse wziął pięć chlebów,
bukłak wina oraz jednego koziołka i przez swego syna Dawida posłał to
Saulowi. Dawid przybył do Saula i przebywał z nim. Saul pokochał go
bardzo. Dawid stał się jego giermkiem. Kazał więc Saul powiedzieć przez
posłańców Jessemu: Chciałbym zatrzymać u siebie Dawida, gdyż mi się
spodobał. A kiedy zły duch zesłany przez Boga napadał na Saula, brał Dawid
cytrę i grał. Wtedy Saul doznawał ulgi, czuł się lepiej, a zły duch odstępował
od niego” (1 Sm 16, 11-23).
+ Opętanie sposobem działania szatana. „Kuszenie i zwodzenie. Szatan działa
warunkowo, nie wprost, nie determinująco, nie od wewnątrz osoby ludzkiej,
jak Bóg, lecz pośrednio – przez pozyskanie jakiejś zgody na to ze strony
człowieka. Nie wnika on w umysł człowieka, w wolę ani w mechanizmy
działaniowe, ale gotuje „zewnętrzne” zasadzki w postaci podstępnych
informacji, nakłaniania, zamieszania, chaosu, ciemności, niewiedzy,
14
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
ignorancji, słabości, wad, grzechów i wszelkich innych obciążeń negatywnych
człowieka. Działa poprzez pokusę, zwodniczość, nadmierne rozbudzanie
pożądliwości, utopie, nierealizm, nieopanowanie, wybujałe namiętności,
zwątpienie, depresję, niewiarę, pochlebstwo, rozbijanie osobowości, no i
przez opętanie. Mówiąc zbiorczo – jest to chyba głównie wpływanie poprzez
wyobraźnię człowieka, wyobraźnia bowiem to jakby zwrotnica między wnętrzem a zewnętrzem człowieka, a jej obrazy, wytworzone i percypowane, są
na styku świata cielesnego i duchowego. Może dlatego szatan był zawsze
przedstawiany bardzo obrazowo. Poprzez rozbudzanie złudnych, tylko
pozornie dobrych obrazów fantazji winterpretowuje się na swój sposób w
układy spraw, w bieg zdarzeń, w historię człowieka i w konkretną sytuację,
która jest jakby witrażem, przez który patrzy się na całą rzeczywistość.
Szatan wspiera też w tajemniczy sposób ciąg dziedziczenia zła, kumulacji,
społeczną imitację zbrodniczych czynów ludzkich i negatywny horyzont
rozumienia w hermeneutyce religijno-moralnej. Innym razem pogłębia
nieciągłość, rozbicie ciągów, brak pamięci zdarzeń, osłabia wrażliwość na
dobro, prawdę i inne wartości, z reguły karykaturuje wolność, zwłaszcza
społeczną, pogłębia zmęczenie osobowe oraz taedium vitae (wstręt czy
niechęć do życia i istnienia), a wreszcie próbuje zakłócić wyższą twórczość
osoby ludzkiej, indywidualnej i zbiorowej. Próby i wyzwania, jakie nam
nieustannie stawia życie, chce obrócić w klęski, dezercje, defetyzm, w strach,
w paraliż wewnętrzny osoby. Stara się podsuwać desperackie i bezbożne
interpretacje tragedii, cierpień, bólu, nieszczęść, niepowodzeń, bezowocności
działań i prac. Wokół człowieka, jako jednostki i jako społeczności,
rozpościera sytuację i atmosferę, sprzyjającą rozwojowi zła: grzech świata,
grzeszne struktury gospodarcze, społeczne i kulturowe, oraz zewnętrzne
ogólne zarzewie grzechu (por. Mt 4, 1 nn.; 1 P 5, 8-9; Ef 6, 11-18)” /Cz. S.
Bartnik, Dogmatyka Katolicka, t. 1, Redakcja Wydawnictw KUL, Lublin 2000,
s. 490/. „Oczywiście, że każda pokusa pochodzi od diabła, który zresztą,
choć rozpoznaje dobrze dane człowieka, jego historię i kontekst relacji do
Boga, to jednak przede wszystkim nie ma poznania świata łaski. Są pokusy,
trudne do przezwyciężenia, pochodzące od ciała ludzkiego, „pożądliwości
oczu i pychy tego życia [...] pochodzących od świata” (1 J 2, 16). Ponadto jest
jeszcze wiele innych pokus: ograniczoność człowieka, głupota, lenistwo
duchowe, dezorganizacja psychiczna, niski rozwój, brak kultury duchowej.
Osobnym problemem są obciążenia naturalne: genetyczne, atawistyczne,
nałogi, uzależnienia używkowe, uwarunkowania środowiskowe. W każdym
razie człowiek jest najbardziej podatny na ulegnięcie pokusie szatańskiej z
powodu grzechu pierworodnego i z powodu swoich grzechów uczynkowych
śmiertelnych: „kto grzeszy, jest dzieckiem diabła, ponieważ diabeł trwa w
grzechu od początku [...]. Każdy, kto narodził się z Boga, nie grzeszy” (1 J 3,
8-9. Por. DH 291, 1347-1348; 1511; 1521, 1668)” /Tamże, 491.
+ Opętanie spowodowane otwarciem się duchowym na szatana. Szatan
nienawidzi jedności, jest twórcą wszelkich podziałów. Dlatego też w swojej
walce z człowiekiem stara się uderzyć przede wszystkim w jego integralność
osobistą. Poprzez pokusy chce opanować umysł (Por. 2 Kor 11, 3). W efekcie
powstaje grzech, którego konsekwencją jest śmierć duchowa (Por. Jk 1, 13 –
16). Grzech jest aktem przeciwnym rozumowi. Rani on naturę człowieka i
godzi w ludzką solidarność (KKK 1872). Szczególnie istotne są tzw. grzechy
15
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
główne, ponieważ powodują inne grzechy, z których wynikają niewłaściwe
skłonności destabilizujące wewnętrzną harmonię człowieka (KKK 1865).
Diabeł, poczynając od umysłu, stara się opanować coraz większy teren
osobowości ludzkiej. Czy wiele chorób nie jest konsekwencją grzechu? Gdy
jesteśmy chorzy duchowo, choroba dotyka również naszego umysłu i ciała,
kiedy zaś ciało jest chore, współcierpi z nim duch i umysł. Duża liczba
współczesnych jednostek chorobowych wynika z interakcji zachodzących
pomiędzy psyche i soma. Choroby psychosomatyczne są w społeczeństwach
naszego przełomu tysiącleci bardzo powszechne. Wielokrotnie kuracja
farmakologiczna likwiduje tylko objawy choroby, a nie jej korzeń. Integralny
system obronny człowieka to harmonia pomiędzy ludzkim pneuma – psyche –
soma. Ilekroć jest zachwiany grzechem, tylekroć sprzyja powstaniu choroby
na którymkolwiek z jego poziomów. Jedynie Boży pokój jest w stanie
zachować naszą osobową jedność (Por. 1 Tes 5, 23).
+ Opętanie szatańskie typowe dla komunistów, których celem jest niszczenie i
mordowanie, aż do zniszczenia całego świata. Republika hiszpańska II roku
1934. Terror rewolucyjny zaczął się w Oviedo już 5 października 1934 roku.
Już od początku niszczono całe domy wysadzając je dynamitem. Atakowano
przede wszystkim klasztory i seminaria duchowne. Mordowano bez litości. Gdy
kleryków prowadzono ulicą do aresztu, strzelano do nich, zabijając wielu (J.
Arrarás, Historia de la Segunda República Española, T. 2, wyd. 5, Editora
Nacional, Madrid 1970, s. 559). Tak robili tylko komuniści i hitlerowcy. Tak
robili komuniści w roku 1934 gdy formalnie w Hiszpanii nie było wojny.
Jedynym wytłumaczeniem było opętanie szatańskie, typowe dla komunistów,
których celem jest niszczenie i mordowanie, aż do zniszczenia całego świata.
Komuniści nie oszczędzali nikogo. Strzelali nawet do ludzi na ulicy, zabijając
kobiety i dzieci. W tym samym czasie sądy rewolucyjne skazywały na śmierć
księży i zakonników jedynie za to, że trwali w chrześcijańskiej wierze. Artyleria
czerwonych ostrzelała zabytkową katedrę, klejnot architektury wielkiej
wartości historycznej. Gdy 13 X 1934 r. sytuacja była już prawie opanowana
przez wojska II Republiki, komuniści nawoływali do walki, okłamując, że
rewolucja zwyciężyła w całej Hiszpanii. Szefowie rewolucji uciekli ze
zrabowanym złotem, a prostym ludziom, jak zwykle, kazali walczyć do końca.
W Oviedo podpalili dom, w którym znajdowało się wielu uciekinierów, kobiet i
dzieci. Do wybiegających na ulicę strzelali z karabinu maszynowego /Tamże,
s. 618). Komuniści palili wszystko, zabytki oraz budynek uniwersytetu. Po ich
ucieczce Oviedo wyglądało tak, jak Warszawa w roku 1944 zniszczona przez
hitlerowców, dokładnie 10 lat po „rewolucji październikowej” w Hiszpanii w
roku 1934. Dom w którym przetrzymywano ponad stu zatrzymanych cywilów,
wysadzili dynamitem, wraz z ludźmi znajdującymi się w środku. Komunista
zawsze będzie komunistą. Komunizm zmienia ludzi w krwiożercze bestie,
obojętnie, czy jest to komunizm internacjonalistyczny typu stalinowskiego, czy
komunizm nacjonalistyczny typu hitlerowskiego. Dnia 14 X Oviedo było wolne.
Siedem dni starczyło jednak, by je obrócić w ruinę. Klęska traktowana była
przez komunistów tylko jako przerwa do następnej rewolucji. Zakończyła się
pierwsza rewolucja, aby mogła rozpocząć się druga. Jednocześnie z
przygotowaniami do rewolucji październikowej w Hiszpanii toczyły się obrady
Falangi (I Consejo Nacional de la Falange Española). Falanga zgłosiła zamiar
pomocy II Republice przeciwko bolszewickiej rewolucji, sprowokowanej przez
16
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
bolszewików stalinowskich. Dnia 6 X uchwalono kolory bandery: czarno
czerwona bandera ruchu J.O.N.S. Emblematem była wiązka włóczni jako znak
jedności Hiszpanii /Tamże, s. 646.
+ Opętanie Utożsamianie chorobę psychicznej z opętaniem było częste w
czasach Jezusa. „Cechy charakteru. Dawni teologowie nie omawiali psychiki
Jezusa, nie dostrzegając jej w duchu dalszego doketyzmu lub uważając ją za
jakąś psychikę „w ogóle”, nie konkretną. Od strony zaś negatywnej nie
brakło zarzutów, że był On fanatykiem, dziwakiem, iluzjonistą, utopistą,
smutnym marzycielem, a nawet chorym psychicznie. Kiedy wzbudził
pierwszą wielką falę misyjną przez swą naukę, cuda i osobisty wpływ na
prosty lud, sami Żydzi, odrzucający Jego roszczenia mesjańskie, zaczęli
głosić bluźnierczo: „Odszedł od zmysłów” (Mk 3, 21). Uczeni w Piśmie
natomiast mówili, że jest opętany przez samego Belzebuba (Mk 3, 22; por. Mt
12, 24; Łk 11, 15), że „ma ducha nieczystego” (Mk 3, 30). Zresztą ówcześnie
często chorobę psychiczną utożsamiano z opętaniem. Z przekazów biblijnych
wynika, że Jezus nie miał żadnych defektów fizycznych: niczego nie
brakowało Jego Ciału, nie chorował, odznaczał się niezwykłą wytrzymałością
w postach, całonocnych modlitwach, wielogodzinnych nauczaniach, licznych
podróżach, pieszych i łodzią, znoszeniu wszelkich niewygód. Przy tym
normalnie korzystał z pokarmów i napojów, snu, kąpieli, obmyć, mycia rąk i
nóg, wszystko to uświęcając. Znał co to pot, trud, kurz, praca, uciążliwość,
mocowanie się z żywiołami, potrzeba zwykłego odpoczynku. Przysłowie:
„Lekarzu, ulecz samego siebie” (Łk 4, 23), wkładane w usta mieszkańców
Nazaretu i odnoszone do Jezusa, nie miało nic wspólnego z jakąś chorobą,
lecz oznaczało żądanie wykazania przez Jezusa „kompetencji mesjańskich”
przez obsypywanie swojej Rodziny i ojczystego miasteczka cudownymi
dobrodziejstwami materialnymi” /Cz. S. Bartnik, Dogmatyka Katolicka, t. 1,
Redakcja Wydawnictw KUL, Lublin 1999, s. 593/. „Jak najbardziej normalne
i „zdrowe” były również reakcje, zachowania się i postawy psychiczne.
Poprawna ocena ludzi i sytuacji zbiorowych, rozróżnianie dobra i zła,
otwarcie wobec każdego, od dziecka po starca, bezinteresowna miłość i
życzliwość, głębokie przyjaźnie z kobietami i mężczyznami, umiłowanie
dzieci, wspólne czucie z otoczeniem, płacz nad upadłym miastem (Łk 19, 41),
rozrzewnienie i płacz nad grobem przyjaciela (J 11, 35), radość z dziejącego
się dobra (Mt 11, 25). Nie sposób tego wszystkiego wyliczyć. 1 sami
Ewangeliści nie fabularyzowali tej Postaci, lecz po prostu oddawali ją
wtórnie, omawiając czyny i słowa” /Tamże, s. 594.
+ Opętanie uzdrowione cudownie przez Jezusa. Na obrazie Rafaela dokonuje
się to poniżej sceny Przemienienia. Bladego, przestraszonego chłopca
obejmuje mocno starzec, prawdopodobnie jego ojciec. Chłopiec ma szeroko
otwarte, przestraszone oczy, oraz zmarszczone i podniesione brwi tak, że
równocześnie pokazuje on dzielność i lęk. Patrzy on cierpliwie na apostołów
spodziewając się od nich otuchy. Kobieta będąca główną postacią obrazu
klęczy przed owymi dwoma osobami (ojcem i synem) i kierując głowę ku
apostołom wskazuje ręką nawiedzonego, by podkreślić jego cierpienie.
Apostołowie, niektórzy stojący, inni siedzący czy klęczący, okazują w tym
nieszczęściu najwyższe współczucie, ale nie mają oni mocy, aby uwolnić
chłopca od szatana. Nastrój lęku, zwątpienia i bezsilności panujący w dolnej
części obrazu, kontrastuje z górną partią, gdzie jaśnieje światłość,
17
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
emanująca z oblicza Chrystusa. Każda postać tutaj przedstawiona ma inną
pozę, jest inaczej ukazana. Pozy te sugestywnie wyrażają zróżnicowane
uczucia i charaktery. Niektórzy wskazują ręką na chłopca, inni w górę na
Chrystusa. Ruch, gesty, wyraz twarzy, kolor, operowanie światłem – to
środki, którymi posłużył się artysta dla skontrastowania tych dwóch części
obrazu: Boskiego – napełnionego wielkością, spokojem i światłem oraz
ziemskiego – niespokojnego, borykającego się z cierpieniem, chorobami,
kłopotami. W dolnej partii obrazu ekspresywność postaci uwidacznia przede
wszystkim światło padające z lewej strony, dzięki czemu gesty nabierają
szczególnej emfazy. Możliwe, że ten niespotykany w wcześniejszych okresach
twórczości Rafaela, chwyt malarski wywodzi się z doświadczeń nabytych przy
wykonywaniu w tym samym czasie dekoracji teatralnych. „Kontrasty
uroczystego spokoju Przemienienia Pańskiego i światła w scenie górnej oraz
niepokoju i cienia w scenie dolnej są już zapowiedzią baroku – nawet u
Rafaela” /A. Bochniak, Historia sztuki nowożytnej, t.1, Warszawa 1985, s.
256.
+ Opętanie uzdrowione mocą Jezusa Chrystusa. Przeprawa Pawła do
Macedonii. Filippi „Odbiwszy od lądu w Troadzie popłynęliśmy wprost do
Samotraki, a następnego dnia do Neapolu, a stąd do Filippi, głównego miasta
tej części Macedonii, które jest [rzymską] kolonią. W tym mieście spędziliśmy
kilka dni. W szabat wyszliśmy za bramę nad rzekę, gdzie – jak sądziliśmy –
było miejsce modlitwy. I usiadłszy rozmawialiśmy z kobietami, które się
zeszły. Przysłuchiwała się nam też pewna „bojąca się Boga” kobieta z miasta
Tiatyry imieniem Lidia, która sprzedawała purpurę. Pan otworzył jej serce,
tak że uważnie słuchała słów Pawła. Kiedy została ochrzczona razem ze
swym domem, poprosiła nas: Jeżeli uważacie mnie za wierną Panu –
powiedziała – to przyjdźcie do mego domu i zamieszkajcie w nim! I wymogła
to na nas. / Uwolnienie opętanej i uwięzienie Pawła / Kiedyśmy szli na
miejsce modlitwy, zabiegła nam drogę jakaś niewolnica, opętana przez
ducha, który wróżył. Przynosiła ona duży dochód swym panom. Ona to,
biegnąc za Pawłem i za nami wołała: Ci ludzie są sługami Boga Najwyższego,
oni wam głoszą drogę zbawienia. Czyniła to przez wiele dni, aż Paweł mając
dość tego, odwrócił się i powiedział do ducha: Rozkazuję ci w imię Jezusa
Chrystusa, abyś z niej wyszedł. I w tejże chwili wyszedł. Gdy panowie jej
spostrzegli, że przepadła nadzieja ich zysku, pochwycili Pawła i Sylasa,
zawlekli na rynek przed władzę, stawili przed pretorami i powiedzieli: Ci
ludzie sieją niepokój w naszym mieście. Są Żydami i głoszą obyczaje, których
my, Rzymianie, nie możemy przyjmować ani stosować się do nich. Zbiegł się
tłum przeciwko nim, a pretorzy kazali zedrzeć z nich szaty i siec ich rózgami.
Po wymierzeniu wielu razów wtrącili ich do więzienia, przykazując
strażnikowi, aby ich dobrze pilnował. Otrzymawszy taki rozkaz, wtrącił ich
do wewnętrznego lochu i dla bezpieczeństwa zakuł im nogi w dyby” (Dz 16,
11-24).
+ Opętanie wyleczone przez Jezusa po przemienieniu na górze Tabor.
„Następnego dnia, gdy zeszli z góry, wielki tłum wyszedł naprzeciw Niego.
Naraz ktoś z tłumu zawołał: Nauczycielu, spojrzyj, proszę Cię, na mego syna;
to mój jedynak. A oto duch chwyta go, tak że nagle krzyczy; targa go tak, że
się pieni, i tylko z trudem odstępuje od niego, męcząc go. Prosiłem Twoich
uczniów, żeby go wyrzucili, ale nie mogli. Na to Jezus rzekł: O plemię
18
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
niewierne i przewrotne! Jak długo jeszcze będę u was i będę was znosił?
Przyprowadź tu swego syna. Gdy on jeszcze się zbliżał, zły duch porwał go i
zaczął targać. Jezus rozkazał surowo duchowi nieczystemu, uzdrowił chłopca
i oddał go jego ojcu. A wszyscy osłupieli ze zdumienia nad wielkością Boga”
(Łk 9, 37-43).
+ Opętanie zagraża ludziom zajmującym się ezoteryzmem. Ezoteryzm nie jest
poznaniem otwartym na wszystkich, lecz ogranicza się do wybranej grupy
wtajemniczonych, którzy wnikają aż do dna tajemnicy rzeczy, nauk, całej
rzeczywistości. Wyznawcy ezoteryzmu uznają siebie za wyższych od całej
reszty – ignorantów. Cechą charakterystyczna ezoteryzmu jest inicjacja. Ich
wiedza jest hermetyczna, zamknięta. Wnikają oni w wiedzę sekretną
Wielkiego Hermesa, boga mędrców. W ten sposób ezoteryzm staje się
hermetyzmem i teozofią. Teozofia różni się od teologii, która jest otwarta na
wszystkich wierzących. Teologia stara się przyjąć i zrozumień Objawienie z
świadomością ograniczeń ludzkiego rozumu. Teozofia poznaje Boga nie tyle
rozumem, co raczej intuicyjnie, mistycznie, wchodząc w z Bogiem w kontakt
bezpośredni, bez żadnych ograniczeń, aż do zawładnięcia Bogiem, czy nawet
utożsamienia się z Nim. Chrześcijaństwo zawiera w sobie pewien aspekt
ezoteryzmu. Wiedza jest ukryta dla niewierzących. Ukrywanie może być
techniczne, zewnętrzne, ale istotnie wynika ono z samej niewiary. Bez wiary
jest tylko pusta ideologia. Bez wiary jako postawy, czyli bez posłuszeństwa,
bez ufnego otwarcia na dar, człowiek pyszny, zadufany w swoje możliwości
(rozumowe, czy też mistyczne) nie dochodzi do Boga, lecz do swoich
wyobrażeń i odczuć, albo nawet zostaje owładnięty przez złego ducha.
Chrześcijaństwo jest egzoteryczne, włączone w orędzie historii Jezusa, który
ogłaszał otwarcie nadejście Królestwa Bożego. Chrześcijanie głoszą i
praktykują swoją wiarę otwarcie. Ezoteryczny jest natomiast islam (sufizm),
a także judaizm (kabała). Najbardziej ezoteryczny jest hermetyzm greckoegipski (nade wszystko Poimandres) /X. Pikaza, Esoterismo, w: X. Pikaza, O.
de M., N. Silanes, O.SS.T. (red.), El Dios Cristiano. Diccionario teológico,
Secretariado Trinitario, Salamanca 1992, 451-474, s. 452.
+ Opętanie zarzucane Jezusowi przez Żydów. „Ja jestem dobrym pasterzem.
Dobry pasterz daje życie swoje za owce. Najemnik zaś i ten, kto nie jest
pasterzem, którego owce nie są własnością, widząc nadchodzącego wilka,
opuszcza owce i ucieka, a wilk je porywa i rozprasza; [najemnik ucieka]
dlatego, że jest najemnikiem i nie zależy mu na owcach. Ja jestem dobrym
pasterzem i znam owce moje, a moje Mnie znają, podobnie jak Mnie zna
Ojciec, a Ja znam Ojca. Życie moje oddaję za owce. Mam także inne owce,
które nie są z tej owczarni. I te muszę przyprowadzić i będą słuchać głosu
mego, i nastanie jedna owczarnia, jeden pasterz. Dlatego miłuje Mnie Ojciec,
bo Ja życie moje oddaję, aby je [potem] znów odzyskać. Nikt Mi go nie
zabiera, lecz Ja od siebie je oddaję. Mam moc je oddać i mam moc je znów
odzyskać. Taki nakaz otrzymałem od mojego Ojca. I znów nastąpiło
rozdwojenie między Żydami z powodu tych słów. Wielu spośród nich mówiło:
On jest opętany przez złego ducha i odchodzi od zmysłów. Czemu Go
słuchacie? Inni mówili: To nie są słowa opętanego. Czyż zły duch może
otworzyć oczy niewidomych? Obchodzono wtedy w Jerozolimie uroczystość
Poświęcenia świątyni. Było to w zimie. Jezus przechadzał się w świątyni, w
portyku Salomona. Otoczyli Go Żydzi i mówili do Niego: Dokąd będziesz nas
19
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
trzymał w niepewności? Jeśli Ty jesteś Mesjaszem, powiedz nam otwarcie.
Rzekł do nich Jezus: Powiedziałem wam, a nie wierzycie. Czyny, których
dokonuję w imię mojego Ojca, świadczą o Mnie. Ale wy nie wierzycie, bo nie
jesteście z moich owiec” J 10, 11-26.
+ Opętanie żądzami prowadzi do zguby „Nie polegaj na swoich bogactwach i
nie mów: Jestem samowystarczalny. Nie daj się uwieść żądzom i sile, by iść
za zachciankami swego serca. Nie mów: Któż mi ma coś do rozkazywania?
Albowiem Pan z całą pewnością wymierzy ci sprawiedliwość. Nie mów:
Zgrzeszyłem i cóż mi się stało? Albowiem Pan jest cierpliwy. Nie bądź tak
pewny darowania ci win, byś miał dodawać grzech do grzechu. Nie mów:
Jego miłosierdzie zgładzi mnóstwo moich grzechów. U Niego jest miłosierdzie,
ale i zapalczywość, a na grzeszników spadnie Jego gniew karzący. Nie zwlekaj
z nawróceniem do Pana ani nie odkładaj tego z dnia na dzień: nagle bowiem
gniew Jego przyjdzie i zginiesz w dniu wymiaru sprawiedliwości. Nie polegaj
na bogactwach niesprawiedliwie nabytych, nic ci bowiem nie pomogą w
nieszczęściu. Nie przewiewaj zboża przy każdym wietrze ani nie chodź po
każdej ścieżce – takim jest bowiem grzesznik dwujęzyczny. Twardo stój przy
swym przekonaniu i jedno miej tylko słowo! Bądź skory do słuchania, a
odpowiadaj po namyśle! Jeśli znasz się na rzeczy, odpowiedz bliźniemu, a
jeśli nie, rękę twą połóż na ustach! W mowie jest chwała i hańba człowieka, a
język może sprowadzić jego upadek. Bacz, abyś nie był nazwany oszczercą i
nie czyń swym językiem zasadzek. Bo złodziej doznaje hańby, a dwujęzyczny
najgorszego napiętnowania. Nie uchybiaj ani w wielkich, ani w małych
rzeczach, i nie stawaj się wrogiem zamiast być przyjacielem; jak bowiem złe
imię odziedziczy hańbę i naganę, tak również grzesznik dwujęzyczny” (Syr 5,
1-15). „Nie oddawaj siebie na wolę swych żądz, abyś jak bawół nie był nimi
miotany. Liście zmarnujesz, owoce zniszczysz i pozostawisz siebie jak uschłe
drzewo. Zła żądza zgubi tego, kto jej nabył, i uczyni go uciechą dla wrogów.
Miła mowa pomnaża przyjaciół, a język uprzejmy pomnaża miłe
pozdrowienia. Żyjących z tobą w pokoju może być wielu, ale gdy idzie o
doradców, niech będzie jeden z tysiąca! Jeżeli chcesz mieć przyjaciela,
posiądź go po próbie, a niezbyt szybko mu zaufaj! Bywa bowiem przyjaciel,
ale tylko na czas jemu dogodny, nie pozostanie nim w dzień twego ucisku.
Bywa przyjaciel, który przechodzi do nieprzyjaźni i wyjawia wasz spór na
twoją hańbę. Bywa przyjaciel, ale tylko jako towarzysz stołu, nie wytrwa on w
dniu twego ucisku. W powodzeniu twoim będzie jak drugi ty, z domownikami
twymi będzie w zażyłości. Jeśli zaś zostaniesz poniżony, stanie przeciw tobie i
skryje się przed twym obliczem. Od nieprzyjaciół bądź z daleka i miej się na
baczności przed twymi przyjaciółmi. Wierny bowiem przyjaciel potężną
obroną, kto go znalazł, skarb znalazł. Za wiernego przyjaciela nie ma odpłaty
ani równej wagi za wielką jego wartość. Wierny przyjaciel jest lekarstwem
życia; znajdą go bojący się Pana. Kto się boi Pana, dobrze pokieruje swoją
przyjaźnią, bo jaki jest on, taki i jego bliźni” (Syr 6, 1-17.
+ opętany przyprowadzony do Jezusa. „Gdy ci wychodzili, oto
przyprowadzono Mu niemowę opętanego. Po wyrzuceniu złego ducha niemy
odzyskał mowę, a tłumy pełne podziwu wołały: «Jeszcze się nigdy nic
podobnego nie pojawiło w Izraelu». Lecz faryzeusze mówili: «Wyrzuca złe
duchy mocą ich przywódcy». Tak Jezus obchodził wszystkie miasta i wioski.
Nauczał w tamtejszych synagogach, głosił Ewangelię królestwa i leczył
20
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
wszystkie choroby i wszystkie słabości. A widząc tłumy ludzi, litował się nad
nimi, bo byli znękani i porzuceni, jak owce nie mające pasterza. Wtedy rzekł
do swych uczniów: «Żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało. Proście
Pana żniwa, żeby wyprawił robotników na swoje żniwo».” (Mt 9, 32-37)
+ Opętany przyprowadzony do Jezusa. „Wówczas przyprowadzono Mu
opętanego, który był niewidomy i niemy. Uzdrowił go, tak że niemy mógł
mówić i widzieć. A wszystkie tłumy pełne były podziwu i mówiły: «Czyż nie
jest to Syn Dawida?»” (Mt 12, 22-23)
+ Opętany uzdrowiony cudownie przez Jezusa. Na obrazie Rafaela dokonuje
się to poniżej sceny Przemienienia. Bladego, przestraszonego chłopca
obejmuje mocno starzec, prawdopodobnie jego ojciec. Chłopiec ma szeroko
otwarte, przestraszone oczy, oraz zmarszczone i podniesione brwi tak, że
równocześnie pokazuje on dzielność i lęk. Patrzy on cierpliwie na apostołów
spodziewając się od nich otuchy. Kobieta będąca główną postacią obrazu
klęczy przed owymi dwoma osobami (ojcem i synem) i kierując głowę ku
apostołom wskazuje ręką nawiedzonego, by podkreślić jego cierpienie.
Apostołowie, niektórzy stojący, inni siedzący czy klęczący, okazują w tym
nieszczęściu najwyższe współczucie, ale nie mają oni mocy, aby uwolnić
chłopca od szatana. Nastrój lęku, zwątpienia i bezsilności panujący w dolnej
części obrazu, kontrastuje z górną partią, gdzie jaśnieje światłość,
emanująca z oblicza Chrystusa. Każda postać tutaj przedstawiona ma inną
pozę, jest inaczej ukazana. Pozy te sugestywnie wyrażają zróżnicowane
uczucia i charaktery. Niektórzy wskazują ręką na chłopca, inni w górę na
Chrystusa. Ruch, gesty, wyraz twarzy, kolor, operowanie światłem – to
środki, którymi posłużył się artysta dla skontrastowania tych dwóch części
obrazu: Boskiego – napełnionego wielkością, spokojem i światłem oraz
ziemskiego – niespokojnego, borykającego się z cierpieniem, chorobami,
kłopotami. W dolnej partii obrazu ekspresywność postaci uwidacznia przede
wszystkim światło padające z lewej strony, dzięki czemu gesty nabierają
szczególnej emfazy. Możliwe, że ten niespotykany w wcześniejszych okresach
twórczości Rafaela, chwyt malarski wywodzi się z doświadczeń nabytych przy
wykonywaniu w tym samym czasie dekoracji teatralnych. „Kontrasty
uroczystego spokoju Przemienienia Pańskiego i światła w scenie górnej oraz
niepokoju i cienia w scenie dolnej są już zapowiedzią baroku – nawet u
Rafaela” /A. Bochniak, Historia sztuki nowożytnej, t.1, Warszawa 1985, s.
256.
+ Opętany uzdrowiony przez Jezusa „I przypłynęli do kraju Gergezeńczyków,
który leży naprzeciw Galilei. Gdy wyszedł na ląd, wybiegł Mu naprzeciw
pewien człowiek, który był opętany przez złe duchy. Już od dłuższego czasu
nie nosił ubrania i nie mieszkał w domu, lecz w grobach. Gdy ujrzał Jezusa,
z krzykiem upadł przed Nim i zawołał: Czego chcesz ode mnie, Jezusie, Synu
Boga Najwyższego? Błagam Cię, nie dręcz mnie! Rozkazywał bowiem duchowi
nieczystemu, by wyszedł z tego człowieka. Bo już wiele razy porywał go, a
choć wiązano go łańcuchami i trzymano w pętach, on rwał więzy, a zły duch
pędził go na miejsca pustynne. A Jezus zapytał go: Jak ci na imię? On
odpowiedział: Legion, bo wiele złych duchów weszło w niego. Te prosiły
Jezusa, żeby im nie kazał odejść do Czeluści. A była tam duża trzoda świń,
pasących się na górze. Prosiły Go więc [złe duchy], żeby im pozwolił wejść w
21
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
nie. I pozwolił im. Wtedy złe duchy wyszły z człowieka i weszły w świnie, a
trzoda ruszyła pędem po urwistym zboczu do jeziora i utonęła” (Łk 8, 26-33).
+ opętany uzdrowiony przez Jezusa. „Gdy przybył na drugi brzeg do kraju
Gadareńczyków, wybiegli Mu naprzeciw dwaj opętani, którzy wyszli z grobów,
bardzo dzicy, tak że nikt nie mógł przejść tą drogą. Zaczęli krzyczeć: «Czego
chcesz od nas, [Jezusie], Synu Boży? Przyszedłeś tu przed czasem dręczyć
nas?» A opodal nich pasła się duża trzoda świń. Złe duchy prosiły Go: «Jeżeli
nas wyrzucasz, to poślij nas w tę trzodę świń». Rzekł do nich: «Idźcie!» Wyszły
więc i weszły w świnie. I naraz cała trzoda ruszyła pędem po urwistym
zboczu do jeziora i zginęła w falach. Pasterze zaś uciekli i przyszedłszy do
miasta rozpowiedzieli wszystko, a także zdarzenie z opętanymi. Wtedy całe
miasto wyszło na spotkanie Jezusa; a gdy Go ujrzeli, prosili, żeby odszedł z
ich granic.” (Mt 8, 28-34)
+ Opętańcza witalność pokrzyw, daremna i nieproduktywna tkwi w tej
żarliwej odrobinie zielonej substancji, w tym derywacie słońca i wody
gruntowej. „Poszukujemy więc przedintelektualnych form językowych,
matryc, w których zastyga „miazga wrażliwości”, ażeby odbić się i przejrzeć w
coraz to nowych tworzywach. Wpisujemy się zatem w tę tradycję lektury,
która chce widzieć w pisaniu „monumentalność obcą językowi mówionemu”,
dla której „pisanie jest skamieniałym językiem, wiodącym niezależny żywot.”
(Mówimy tu o przedmiocie w sensie jakiejś figury zasadniczej, jakiegoś
ostatecznego praschematu, który za każdym razem zagarnia inną treść
konkretną, przybiera inną szatę tematyczną, problematyzuje się inaczej,
łamiąc się w wielości, którą z siebie wyłania. Zofia Nałkowska..., 492; podkr.
K. S.). Zobaczymy dalej, że to nastawienie na napis, na inskrypcję, na
g r a p h e i n , drąży również od wewnątrz Schulzowski świat, pełen
rozsianych znaków, liter, napisów, czytający się i czytany w horyzoncie
Księgi. Zacytujmy jeszcze jedno zdanie Schulza, które bardzo dobrze
koresponduje z naszą próbą uchwycenia owych figur czy matryc. Pisząc o
twórczości Nałkowskiej, Autor zauważa u niej podobne zjawisko: wybujałości
tej podwórzowej, potwornej abundancji. [Republika marzeń, 401-402]” /K.
Stala, Na marginesach rzeczywistości. O paradoksach przedstawiania w
twórczości Brunona Schulza, Instytut Badań Literackich, Warszawa 1995, s.
49/. „Chcielibyśmy więc odnaleźć i uchwycić to, co pisarstwo Schulza usiłuje
nam narzucić w dyskretny, a zarazem przekonywający sposób: obraz pewnej
językowej formy, wyłonionej przed utworzeniem intelektualnej konstrukcji –
myśli; wielowymiarowy obraz „struktury głębokiej” ludzkiego/poetyckiego
doświadczenia. Spróbujemy zdać sprawę ze swoistości problemu na jednym
przykładzie – tak często pojawiającej się w tekście figury – pasożyta, ze
współbrzmiącymi z nią tematami choroby, fermentacji, gorączki, przerostu.
Obrazy pasożytniczej, wybujałej roślinności – pokrzyw, bodiaków – są jedną z
najbardziej
natarczywych
Schulzowskich
figuralizacji;
pełno
tu
„wystrzelających dziko chwastów”, „panoszącego się zielska”, rozrastającej
się i fermentującej substancji. Oto może najbardziej intensywny opis: «Miasto
stoi pod znakiem zielska, dzikiej, żarliwej, fanatycznej wegetacji,
wystrzelającej tanią i lichą zieleniną, trującą, zjadliwą i pasożytniczą. To
zielsko pali się zażegnięte słońcem, tchawki liści dyszą płonącym chlorofilem
- armie pokrzyw, wybujałe i żarłoczne, pożerają kultury kwiatowe [...],
zarastają przez noc tylne, nie dozorowane ściany domów i stodół, pienią się w
22
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
rowach przydrożnych. Rzecz dziwna, jaka witalność opętańcza, daremna i
nieproduktywna tkwi w tej żarliwej odrobinie zielonej substancji, w tym
derywacie słońca i wody gruntowej. Z szczypty chlorofilu wyprowadza,
rozbudowuje ona w pożarze tych dni tę tkankę wybujałą i pustą, miękisz
zielony, rozpłodzony stokrotnie na miliony blach listnych, prześwietlonych
zielono i pożyłkowanych [...] monstrualnych»„ /Tamże, s. 50.
+ Pęta na nogi Nauka dla nierozumnego. „Synu zgrzeszyłeś? Nie czyń tego
więcej i za poprzednie swe grzechy proś o przebaczenie! Uciekaj od grzechu
jak od węża, jeśli się bowiem zbliżysz, ukąsi cię: jego zęby to zęby lwa, co
porywają życie ludzkie. Każde przekroczenie Prawa jest jak miecz obosieczny,
a na ranę przez nie zadaną nie ma lekarstwa. Gwałt i przemoc pustoszą
bogate posiadłości, tak też mieszkanie wyniosłego będzie zrujnowane. Prośba
z ust ubogiego dociera do uszu Pana, a sąd Jego prędko przychodzi. Kto
nienawidzi upomnienia, idzie śladem grzesznika, ale kto Pana się boi, z serca
się nawróci. Daleko znany jest mocny w języku, ale rozumny wie, kiedy on
się potknął. Kto buduje dom za cudze pieniądze, podobny jest do
gromadzącego kamienie na własny grobowiec. Stos paździerzy –
zgromadzenie bezbożnych, a ich wspólny koniec – płomień ognia. Droga
grzeszników gładka, bez kamieni, lecz u jej końca – przepaść Szeolu. Kto
zachowuje Prawo, panuje nad swymi myślami, uwieńczeniem zaś bojaźni
Pańskiej jest mądrość. Nie może zdobyć wykształcenia ten, komu brak
zdolności, ale jest zdolność, która przymnaża goryczy. Wiedza mędrca jak
potop rozlewać się będzie, a rada jego jak żywe źródło. Jak naczynie
stłuczone jest wnętrze głupiego: nie zatrzyma żadnej wiedzy. Jeśli rozumny
człowiek usłyszy słowo mądre, pochwali je i dorzuci doń swoje; gdy głupi
posłyszy, nie spodoba mu się i odrzuci je za plecy. Wyjaśnienia głupiego są
jak toboły w drodze, na wargach zaś mądrego znajdzie się wdzięk. Usta
roztropnego będą poszukiwane na zgromadzeniu, a mowy jego będą
rozważane w sercu. Jak dom zniszczony, tak mądrość głupiego, a wiedza
nierozumnego to słowa nieskładne. Nauka dla nierozumnego to pęta na nogi
i jakby więzy na prawej ręce. Głupi przy śmiechu podnosi swój głos,
natomiast człowiek mądry ledwie trochę się uśmiechnie. Nauka dla
rozumnego jest jak ozdoba złota i jak bransoleta na prawym ramieniu. Noga
głupiego jest skora, by wejść do domu, człowiek z ogładą, przeciwnie,
krępować się będzie. Nierozumny przez drzwi zagląda do wnętrza, natomiast
mąż dobrze wychowany stać będzie na zewnątrz. Jest brakiem wychowania
podsłuchiwać pod drzwiami, człowieka rozumnego zaś okrywałoby to hańbą.
Wargi głupich obficie wylewać będą głupstwa, słowa zaś mądrych odważone
będą na wadze. Na ustach głupich jest ich serce, w sercu mądrych są ich
usta. Bezbożny, kiedy przeklina swego przeciwnika, przeklina siebie samego.
Potwarca ubliża sobie samemu i znienawidzą go sąsiedzi” (Syr 21, 1-28).
+ Pęta nakładane prawdzie przez bezbożność. „Bo ja nie wstydzę się
Ewangelii, jest bowiem ona mocą Bożą ku zbawieniu dla każdego wierzącego,
najpierw dla Żyda, potem dla Greka. W niej bowiem objawia się
sprawiedliwość Boża, która od wiary wychodzi i ku wierze prowadzi, jak jest
napisane: a sprawiedliwy z wiary żyć będzie. Albowiem gniew Boży ujawnia
się z nieba na wszelką bezbożność i nieprawość tych ludzi, którzy przez
nieprawość nakładają prawdzie pęta. To bowiem, co o Bogu można poznać,
jawne jest wśród nich, gdyż Bóg im to ujawnił. Albowiem od stworzenia
23
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
świata niewidzialne Jego przymioty – wiekuista Jego potęga oraz bóstwo –
stają się widzialne dla umysłu przez Jego dzieła, tak że nie mogą się
wymówić od winy. Ponieważ, choć Boga poznali, nie oddali Mu czci jako
Bogu ani Mu nie dziękowali, lecz znikczemnieli w swoich myślach i zaćmione
zostało bezrozumne ich serce. Podając się za mądrych stali się głupimi. I
zamienili chwałę niezniszczalnego Boga na podobizny i obrazy śmiertelnego
człowieka, ptaków, czworonożnych zwierząt i płazów. Dlatego wydał ich Bóg
poprzez pożądania ich serc na łup nieczystości, tak iż dopuszczali się
bezczeszczenia własnych ciał. Prawdę Bożą przemienili oni w kłamstwo i
stworzeniu oddawali cześć, i służyli jemu, zamiast służyć Stwórcy, który jest
błogosławiony na wieki. Amen. Dlatego to wydał ich Bóg na pastwę
bezecnych namiętności: mianowicie kobiety ich przemieniły pożycie zgodne z
naturą na przeciwne naturze. Podobnie też i mężczyźni, porzuciwszy
normalne współżycie z kobietą, zapałali nawzajem żądzą ku sobie, mężczyźni
z mężczyznami uprawiając bezwstyd i na samych sobie ponosząc zapłatę
należną za zboczenie. A ponieważ nie uznali za słuszne zachować prawdziwe
poznanie Boga, wydał ich Bóg na pastwę na nic niezdatnego rozumu, tak że
czynili to, co się nie godzi. Pełni są też wszelakiej nieprawości, przewrotności,
chciwości,
niegodziwości.
Oddani
zazdrości,
zabójstwu,
waśniom,
podstępowi, złośliwości; potwarcy, oszczercy, nienawidzący Boga, zuchwali,
pyszni, chełpliwi, w tym, co złe – pomysłowi, rodzicom nieposłuszni,
bezrozumni, niestali, bez serca, bez litości. Oni to, mimo że dobrze znają
wyrok Boży, iż ci, którzy się takich czynów dopuszczają, winni są śmierci, nie
tylko je popełniają, ale nadto chwalą tych, którzy to czynią” (Rz 1, 16-32).
+ Pętanie sztukę przez pozytywizm kaftanem bezpieczeństwa; według
kubistów. „Gdy rozpoczęła się era maszyn i kapitalizmu, świat artystyczny
zbuntował się przeciw zimnemu materializmowi, który dominował ponoć w
społeczeństwie przemysłowym. Dla kubistów pozytywizm był kaftanem
bezpieczeństwa, który przywiązywał nas do tego, co można zmierzyć w
laboratorium, niszcząc owoce naszej wyobraźni. Pytali: dlaczego sztuka musi
być klinicznie „realistyczna”? Ta kubistyczna „walka z perspektywą”
wykorzystywała czwarty wymiar, ponieważ „dotykał” on trzeciego wymiaru z
wszystkich możliwych perspektyw. Sztuka kubistyczna zaadoptowała
czwarty wymiar. Obrazy Picassa z twarzami kobiet oglądanymi jednocześnie
pod różnymi kątami są wspaniałym przykładem zdecydowanego odrzucenia
perspektywy. Zamiast pojedynczego punktu widzenia, cechuje je wielokrotna
perspektywa, jak gdyby były malowane przez kogoś z czwartego wymiaru,
patrzącego jednocześnie z różnych kierunków” /M. Kaku, Hiperprzestrzeń.
Naukowa podróż przez wszechświaty równoległe, pętle czasowe i dziesiąty
wymiar, tłum. E. L. Łokas i B. Bieniok, wyd. Prószyński i S-ka, Warszawa
1995, s. 95/. „Malarze abstrakcyjni nie tylko próbowali przedstawić twarze
ludzi, jak gdyby namalowane przez czterowymiarową osobę, lecz także
traktowali czas jako czwarty wymiar. […] Czwarty wymiar dotarł również do
carskiej Rosji dzięki pismom mistyka P. D. Uspienskiego, który zapoznał
rosyjskich intelektualistów z jego tajemnicami. Wpływ Uspienskiego był tak
szeroki, że nawet Fiodor Dostojewski w Braciach Karamazow kazał swojemu
bohaterowi Iwanowi Karamazowowi spekulować na temat istnienia wyższych
wymiarów i nieeuklidesowych geometrii w czasie dyskusji na temat istnienia
Boga” /Tamże, s. 97/. „Z powodu wydarzeń w Rosji czwarty wymiar miał
24
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
odegrać w rewolucji bolszewickiej szczególną rolę. Patrząc z dzisiejszego
punktu widzenia, ten osobliwy moment w historii nauki był ważny, ponieważ
do debaty na temat czwartego wymiaru przyłączył się Włodzimierz Lenin, co
wywarło potężny wpływ na naukę byłego Związku Radzieckiego na okres
następnych siedemdziesięciu lat. (Fizycy rosyjscy odegrali istotną rolę w
tworzeniu dzisiejszej teorii dziesięciu wymiarów). Po brutalnym stłumieniu
przez cara rewolucji 1905 roku w partii bolszewickiej powstał odłam, zwany
otzowistami lub „poszukującymi Boga”. Utrzymywali oni, że chłopi nie są
gotowi na przyjęcie socjalizmu, więc aby ich do tego przygotować, bolszewicy
powinni zwracać się do nich poprzez religię i spirytualizm. […] Rozłam wśród
bolszewików się pogłębiał. Ich przywódca, Włodzimierz Lenin, był przerażony”
/Tamże, s. 98/. „potrzebował lat, aby wykorzenić otzowizm z partii
bolszewickiej. Udało mu się jednak wygrać tę bitwę krótko przed wybuchem
rewolucji październikowej 1917 roku” /Tamże, s. 99.
+ Pętanie wszechmocy własnej przez Boga przyznającego stworzeniom
samodzielność. „Balthasar formułuje ją tak: „Przestrzeń dla wolności
otrzymują one teraz, kiedy wyzwalający Bóg wycofuje się w pewne ukrycie,
kiedy On, który w żadnym miejscu nie może być nieobecny, przyjmuje pewne
Incognito, w którym nie tylko pozornie, lecz rzeczywiście otwiera wolności
wiele dróg, gdy On, nieustannie działający, nieustannie wyzwala wolność:
‚voluntatem movet, non ut ex necessitate, sed ut indeterminate se habentem
ad multa”… Boże ukrycie jest miłującą bojaźnią wobec wolności swojego
stworzenia” (H. U. v. Balthasar, Theodramatik, Bd. I – IV, Einsiedeln 19731983 II/1, 248, 251 ze wskazaniem na Tomasza z Akwinu, De malo 6a)” /G.
Greshake, Trójjedyny Bóg. Teologia trynitarna przełożył bp J. Tyrawa, (Der
Dreieine Gott. Eine trinitarische Theologie, Verlag Herder, Freiburg im
Breisgau 2007 [wyd. 3; 1997 wyd. 1]), TUM, Wrocław 2009, s. 248/. „W
podobny sposób o dyskrecji Boga mówi Johannes B. Brantschen: „Prawdziwa
miłość jest dyskretna, prawdziwa miłość respektuje wolność drugiego…
Ponieważ Bóg jest nieskończoną miłością, jest nieskończenie dyskretny”.
Dyskretna miłość wyraża się w „dyskretnych znakach”, które jednocześnie są
„słowem
i
milczeniem,
wezwaniem
i
oczekiwaniem:
cierpliwą
niecierpliwością” (J. B. Brantschen, Gott ist größer als unser Herz, Freiburg i.
Br. 1981, 21. Patrz także tenże, Die Macht und Ohnmacht der Liebe, w:
FZPhTh 27 (1980) 283 in.). Tym samym raz jeszcze mierzymy się z
problemem, z którym już mieliśmy do czynienia. Jeśli Bóg przyznaje
stworzeniu samodzielność i wolność, to zdaje się tym samym wiązać,
ograniczać swoją własną wszechmoc. Bowiem przyznanie wolności
stworzeniu oznacza – jak słusznie zauważa Ludger Oeing-Hanhoff – „wolne
wyniszczenie swojej wszechmocy na rzecz skończonej wolności, wejścia w
historią, stania się historycznym, zatem także stania się skończonym”
(Oeing-Hanhoff, Hegels Trinitätslehre, 404). Ale czy w ten sposób ostatecznie
i nareszcie pojęcie Boskiej wszechmocy nie żegna się ze wszystkimi aporiami,
które już były wspomniane?” /Tamże, s. 249.
25