dokumentalny zapis eksperymentalnej terapii
Transkrypt
dokumentalny zapis eksperymentalnej terapii
7. PRZEGLĄD NOWEGO KINA FRANCUSKIEGO recenzje. DOKUMENT DOKUMENTALNY ZAPIS EKSPERYMENTALNEJ TERAPII N TADEUSZ SZYMA MAJ—CZERWIEC WARSZAWA KATOWICE ŁÓDŹ POZNAŃ SZCZECIN WROCŁAW ZAMOŚĆ LUBLIN KRAKÓW BIAŁYSTOK RADOM ORGANIZATORZY: SPONSORZY: PARTNERZY: PATRONI: ietrudno przewidzieć, że ważnym wydarzeniem tegorocznego Krakowskiego Festiwalu Filmowego będzie pokazywany w konkursie polskim nowy dokument Pawła Łozińskiego „Nawet nie wiesz, jak bardzo Cię kocham”. A wcześniej na specjalnych pokazach obejrzą go też widzowie festiwalu Millennium Docs Against Gravity. Dlaczego to tak ważny film? Po pierwsze jest to śmiały i bardzo ciekawy eksperyment. W dodatku, eksperyment podwójny czy nawet potrójny. Obejmuje bowiem nie tylko koncepcję i formę dokumentu filmowego, ale też to, co ten dokumentalny zapis zawiera. Ten zaś relacjonuje w kilku odsłonach szereg spotkań i rozmów terapeutycznych dwu znerwicowanych, poranionych uczuciowo kobiet. Kontaktują się one ze sobą w obecności wybitnego krakowskiego psychiatry i terapeuty, profesora Bogdana de Barbaro, który prowadzi z nimi ogromnie wyczerpujące uczuciowo seanse psychoterapeutyczne. Czyni to na podstawie dość niezwykłej i – można powiedzieć – zadziwiającej z nimi umowy. Na czym jednak ten eksperyment polega, zdradzić przed premierą filmu raczej nie można. Jest bowiem ujawniony dopiero w napisach końcowych, a okazuje się na tyle zaskakujący, że przedwczesne powiadomienie o tym byłoby niczym podanie rozwiązania kluczowej zagadki tuż przed projekcją jakiegoś filmu detektywistycznego. Eksperyment profesora, kierującego Zakładem Terapii Ro- dzin w ramach Katedry Psychiatrii Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego, ma charakter naukowy i leczniczy, ale sfilmowanie jego przebiegu rzutuje na charakter artystyczny dokumentu filmowego. Można nawet zaryzykować stwierdzenie, że w pewnym sensie współtworzy jego nową odmianę gatunkową. Nietypowe są tu bowiem, wbrew pozorom, wzajemne relacje protagonistek psychoterapeutycznego spektaklu, który oglądamy na ekranie. A jednocześnie prawdziwy aż do bólu dokumentalny zapis ich wzajemnych odniesień, mimo swej realności, stwarza pewnego rodzaju fikcję. Jej wymowa jest jednak nadal pełna prawdy psychologicznej i po prostu życiowej. Zadziwiające w tym niezwykłym dokumencie jest i to, że skomplikowana struktura wewnętrzna nie niweczy jego widocznej na ekranie prostoty. A także to, że przyjęta w terapeutycznym eksperymencie konwencja, która zmusza konfrontujące się ze sobą kobiety do odgrywania przyjętych ról, w żadnym stopniu nie wpływa na zmniejszenie stopnia autentyczności ich zachowań, a zwłaszcza reakcji emocjonalnych. Te są nabrzmiałe bólem, pełne urazów, nerwowych odruchów, wzajemnych zahamowań wobec siebie i w znacznym stopniu rozgrywają się na granicy płaczu. Zresztą i łez tu nie brakuje. A mimo to, da się tę intymną operację emocjonalną oglądać z zaciekawieniem przez ponad godzinę. I to z silną em- patią dla poddawanych wiwisekcji uczuciowej kobiet, bez poczucia podglądania czegoś niestosownego. Jak również bez wrażenia, że się uczestniczy w nieuprawnionym wysłuchiwaniu czyichś rozpaczliwych skarg, które nie nadają się do upublicznienia. Pomimo ciągłego balansowania przez reżysera na granicy ryzyka, okazuje się, że wszystko jest w porządku. I że ten naprzemienny ciąg monologów, które opisują dramatyczne doświadczenia życiowe – już to z pozycji córki, już to z pozycji matki – przez cały czas przebiega w granicach wyznaczanych poczuciem taktu i delikatności, współodczuwania i chęci niesienia pomocy. Niesie ją przede wszystkim terapeuta, dając widzom lekcję umiejętności słuchania drugiego człowieka, własnego opanowania i dyskretnego kierowania rozmową. Kierowania maksymalnie powściągliwego a mimo to, czy może właśnie dlatego, bardzo skutecznego. Na początku chodzi mu o uprzytomnienie im powodów spotkania i celu planowanej rozmowy, dzielonej potem na kilka etapów. Później, między innymi – o wyrobienie u nich zdolności właściwego nazywania swych uczuć i innych stanów psychicznych w określonych sytuacjach. To trochę tak, jak w popularnym na całym świecie kanadyjskim serialu dla dzieci, zatytułowanym również: „Nawet nie wiesz, jak bardzo Cię kocham”. Identyczność tytułów jest tu nieprzypadkowa nie tylko dlatego, że takie wyznanie pada w pewnym momencie z ust zdespero- PSYCHOTERAPEUTYCZNY SPEKTAKL wanej matki. W telewizyjnej ekranizacji wzruszającej bajki północnoirlandzkiego pisarza Sama McBratneya o małym brązowym zajączku i jego dużym brązowym tacie, przetłumaczonej na trzydzieści siedem języków i wydanej w nakładzie dwudziestu dwóch milionów egzemplarzy, również chodzi o relacje pomiędzy rodzicem a dzieckiem, o wzajemne zrozumienie oraz naukę nazywania i okazywania uczuć. Tożsamość tytułów i identyczność najważniejszego dla dziecka wyznania rodzica, wyznania miłości, nie mogą zmienić faktu, że aura emocjonalna w książce McBratneya i w jej serialowej ekranizacji a z drugiej strony w filmowym dokumencie Pawła Łozińskiego jest zupełnie odmienna. To, co przeżywają bohaterki terapii, dalekie jest od czułego porozumienia. Zarówno dwudziestopięcioletnia zbuntowana córka, która rozstała się z matką, a wcześniej utraciła też kontakt z ojcem, jak i samotna kobieta w średnim wieku, po wielu przejściach, mimo bardzo różnych osobistych doświadczeń, dźwigają w istocie ten sam ciężar. Przede wszystkim borykają się z konsekwencjami rozbicia rodziny, rozpadu rodzinnego domu, traumy po rozwodzie przeżywanym równie dramatycznie, niezależnie od pozycji życiowej: czy to jako współmałżonka, matka czy córka. Na osobną uwagę zasługuje w tym dokumencie sposób prowadzenia kamery przez Kacpra Lisowskiego i wynikający z tego styl filmowej narracji. Jest to konsekwentne rozwinięcie tego, co pamiętamy z „Chemii”, zrealizowanej w 2009 roku przez Pawła Łozińskiego z tym samym operatorem. Podobnie jak w tamtym przejmującym dokumencie, tak i tutaj obiektyw kamery skupia się na twarzach osób pojawiających się na ekranie. Nieustannie je portretuje w zbliżeniach i półzbliżeniach, rejestrując najdrobniejsze nawet zmiany mimiczne, wymowę spojrzeń, gestów, niewielkich poruszeń głów czy rąk w kadrze. A ponieważ tutaj przez cały czas projekcji występują tylko trzy osoby siedzące obok siebie podczas kolejnych rozmów, kamera wciąż je obejmuje powolnym wahadłowym ruchem, przesuwając się poziomo w jedną i drugą stronę. Stosunkowo niewielka amplituda tych przesunięć i długie stabilne ujęcia pozwalają na skupienie uwagi na tym, co najważniejsze w wyrazie psychicznym i przekazie słownym każdej z tych trzech postaci. Nie jest to w najmniejszym stopniu nużące, natomiast umożliwia nawiązanie w pewnym stopniu bliższego kontaktu z obserwowanymi osobami. Pozwala jak gdyby zająć miejsce obok profesora de Barbaro, by móc jak najlepiej zrozumieć cierpiące z powodu samotności lecz zmierzające do zadzierzgnięcia więzów nieszczęśliwe kobiety. ■ Nawet nie wiesz, jak bardzo Cię kocham SCENARIUSZ I REŻYSERIA PAWEŁ ŁOZIŃSKI. ZDJĘCIA KACPER LISOWSKI. MOTAŻ DOROTA WARDĘSZKIEWICZ. PRODUKCJA ŁOZIŃSKI PRODUCTION. POLSKA 2016. CZAS 76 MIN