Angora - Joanna Bagniewska
Transkrypt
Angora - Joanna Bagniewska
a1076-77.qxd 2015-02-28 15:56 Page 3 NASI W ŚWIECIE ANGORA – PERYSKOP nr 10 (8 III 2015) Pod patronatem Tygodnika ANGORA. VIII Kongres Polskich Stowarzyszeń Studenckich W awangardzie Korespondencja własna W. Brytania Znać język angielski, pilnie się uczyć, zdawać kolejne egzaminy i nie nudzić swego tutora to zbyt mało, by wypełnić najistotniejsze warunki, jakie stawiają przed dzisiejszymi studentami uczelnia wyższa i współczesne czasy. Okazuje się bowiem, że kluczową kwestią są nie tylko kwalifikacje, obycie w świecie, ale także życiowa odwaga i poczucie odpowiedzialności społecznej. Nie wystarczy należeć do społeczności uniwersyteckiej – trzeba jeszcze swymi osiągnięciami chcieć i umieć się podzielić. O tych problemach dyskutowali trzy dni reprezentanci ośmiu tysięcy polskich studentów uczących się na uniwersytetach brytyjskich: Oksford, Cambridge, Glasgow, Londyn, Edynburg, St. Andrews i Warwick. Polskie stowarzyszenia studenckie, których powstanie zainspirował przed laty prof. Zbigniew Pełczyński z Uniwersytetu w Oksfordzie, a które od ośmiu lat działają skupione w federacji, należą w brytyjskich środowiskach uczelnianych do najaktywniejszych. Każdego roku odbywają się duże kongresy z udziałem 150 – 200 delegatów, które są okazją do prezentacji swej obecności, ale także do wysłuchania zaproszonych gości i udziału w specjalistycznych panelach. Kongresy odbywają się pod wysokim patronatem polskich władz, zaś pieniądze sponsorów umożliwiają spotkania z wybitnymi Polakami. VIII Kongres odbył się w miniony weekend (20 – 23 lutego 2015), w dwóch znaczących ośrodkach akademickich Zjednoczonego Królestwa: Lancaster i Manchester. Część obrad toczyła się na kampusie lancasterskim, gdzie studiuje na co dzień 12 tysięcy studentów z całego świata, zaś pełny dzień wypełniły zajęcia w wyjąt- Czytelnicy PERYSKOPU dyskutują o współczesnej polskiej emigracji Polska w przelocie Dotyczy: nr 52/2014 – Poczucie goryczy. Pani Wartecka ma rację, że odczuwa krzywdę wyrządzoną jej matce. A co mają powiedzieć ci ze Śląska, których wywieziono zaraz po wojnie setkami tysięcy, przeważnie do katorżniczej pracy w kopalniach Donbasu czy na Syberii? Im nikt nie dał żadnego dodatku do emerytury, a cierpieli „za Stalina”. Co mają powiedzieć ci, których NKWD wyłapywało po nocach z mieszkań według listy i wywożono tak jak stali na Syberię? Z tych wywiezionych przymusowo wróciło do Polski ok. 15 proc., reszta swymi kośćmi użyźniła nieludzką ziemię radziecką. I tak te krzywdy narodu polskiego ze strony ZSRR można by mno- 77 kowej urody wiktoriańskiej sali Withworth Hall uniwersytetu manchesterskiego. Wszystkiego doglądał Ksawery Lisiński z federacji z kilkunastoosobowym sztabem organizatorów. Założeniem programowym VIII Kongresu – poza wyborami nowych władz federacji i wyborem miejsca przyszłorocznego spotkania (Uniwersytet w Leicester) – było przedstawienie delegatom palących problemów naszych czasów: ekonomicznych (świetne wystąpienie ministra finansów Mateusza Szczurka, notabene absolwenta ekonomii na uniwersytecie w Sussex), politycznych (poruszał je kilkakroć polski ambasador w Wielkiej Brytanii Witold Sobków), a nawet militarnych (obszerny rys współczesnych zagrożeń przedstawił wiceszef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Zbigniew Włosowicz). – Zależy nam także – mówił Wojciech Zawodny, biotechnolog doktoryzujący się na uniwersytecie w Manchesterze, koordynator Kongresu – by poprzez tego rodzaju wydarzenia budować tu pozytywny wizerunek Polski, pokazywać naszą kulturę i wybitnych polskich naukowców. Błyskotliwymi wykładami zapadli w pamięć uczestników VIII Kongresu warszawscy badacze – prof. Andrzej Wysmołek z Uniwersytetu Warszawskiego (mówił o grafenie) i prof. Tomasz Ciach z Politechniki Warszawskiej, biotechnolog. Obaj uczeni, prezentując własne osiągnięcia, szeroko uwzględnili też aspekt odpowiedzialności społecznej oraz wymóg przedsiębiorczości studentów i absolwentów. – Gdy zapytałem mojego przyjaciela, profesora w Bostonie – opowiadał prof. Tomasz Ciach – ilu jego studentów szuka pracy odparł, że tego nie wie, ale wie, że przynajmniej jedna czwarta z nich szuka… pracowników. To ważny sygnał dla absolwentów uniwersytetów, magistrów i doktorów, że świat czeka na ludzi aktywnych i niebojących się podjąć ryzyka. Mija czas uniwersytetu traktowanego jako wieża z kości słoniowej, nastaje czas dynamicznej aktywności. Nie wystarczy przekazać wiedzę, co nadal zdaje się pokutować w polskim szkolnic- twie. Wymogiem czasu jest wymiana wiedzy. O tym, co dalej, po coraz droższych studiach (średnio 9 tys. funtów rocznie), mówiono podczas spotkań panelowych i debatach z udziałem delegatów. Żywo rozważano pomysły warszawskiej grupy „Młodzi Reformują Polskę” (Kamil Próchnik, Monika Swaczyna, Jerzy Toborowicz), zaś jeszcze aktywniej dyskutowali z panelistami (prof. Edward Truch z Uniwersytetu w Lancaster, konsultant rządu brytyjskiego ds. edukacji, dr Ewa Ochman z uniwersytetu oksfordzkiego, dr Joanna Bagniewska z Reading University) uczestnicy debaty edukacyjnej. Jeden z nich, Kuba Bochiński, doktorant astronomii na Open University w Walton, rozwinął wątek własnej indywidualnej odpowiedzialności społecznej. Przez społeczność polską, wśród której mieszka i pracuje, jako człowiek uniwersytetu uznawany jest za jej naturalnego lidera. Co ciekawe i pożyteczne, udział w tej debacie wzięli także drugoklasiści z II Liceum Ogólnokształcącego w Lesznie, którzy uczestniczyli w Kongresie na zaproszenie Tobiasza Jankowskiego, wychowanka tego ogólniaka. Nie ma lepszej okazji, by osobiście poznać ewentualne miejsce i warunki swych przyszłych studiów i przyjrzeć się angielskiemu uniwersytetowi od środka. Wnioski, jakie zrodziły się podczas VIII Kongresu, po raz kolejny antycypują nieuchronność zmian, jakie czekają polskie środowiska uniwersyteckie. Jaskółką, która wiosny jeszcze nie czyni, może być pomysł stu stypendiów ministra nauki ufundowanych dla młodych Polaków w dziesięciu najlepszych uniwersytetach świata. Stypendia co prawda należy potem odpracować w kraju, ale potencjalnych zainteresowanych to nie odstrasza. Odstrasza ich jedynie świadomość, że nie wiadomo, kto miałby ich na ten odrobek zatrudnić. żyć, ale to niczego nie da, nie zwróci ich Polsce, ani nie zasklepi ran. Niestety, Polska leżała w przelocie między dwoma mocarstwami: carską Rosją i Niemcami Bismarcka, a teraz leży też niewiele lepiej, a ci, którzy wierzą w pomoc NATO, niech wierzą, bo wiara to podobno potęga, a tego by było potrzeba, aby zwyciężyć Rosję. Niemcy teraz są potęgą gospodarczą, trochę kulejącą, przez nierozważne poczynania władzy, ale czy Bundeswehra byłaby w stanie zdobyć Polskę, w to grubo wątpimy. Przecież to jest najczęściej zbieranina frustratów, któ- rym gdzie indziej się nie udało, a „pracują” od 7 do 17 z przerwą na drugie śniadanie i obiad. To żadne żarty, a o wspólnej brygadzie unijnej pieją politycy już lata, a skutków nie widać. Ponadto, brygada to tylko kilka tysięcy ludzi. Wystarczy odłożyć szabelkę i siąść przy stole (żadnym Okrągłym, bo uraz) i dogadać się z Ruskimi. Innej drogi nie ma. I puścić tę Ukrainę jak gorący kartofel, niech się USA nimi martwią. HENRYK MARTENKA Lancaster/Manchester GWT Na listy Czytelników czekam pod adresem: [email protected]