Firanka - Muzeum Literatury
Transkrypt
Firanka - Muzeum Literatury
FIRANKA Niedzielatocichaupośledzonawbiałychpodkolanówkach.Nakońcumysiego ogonamakokardęzszyfonu.Wpinająjejwkapeluszczereśniowąbroszkę.Nie żałujądrobnychnalody,niechmaczymcelowaćwprzerośniętyjęzyk.Wrękę wtykajągałąźzbaziowymikotkami.Niechsobiewywija,gdyśpiewa:ho-ho. Jeszczechusteczkazłożonanatrzy.Przydasięwkościele,żebyklękając,nie pobrudzićkolan. Aniedzielanic,tylkopatrzyłabynapogrzeby.Dyrygujeimwitką–niechwiedzą, jakiść.Pleniąsięnaulicach,jakbyżałobabyłachorobązakaźną. Najmniejszyzkonduktówskładasięzkarawanuilamentującego:kobyłaciągnie wózekzdzieckiem,ojciecrodzinyidzieztyłu.Myśli,żetakmłodopochował marzenia.Słońceświeci.Konduktysięmijają.Uchylająsiękapelusze.Żałobnicy patrzą,którymazdrowsząkobyłę.Aonełypiązzaklapek,którejtrumienka strojniejsza,wktórejżyciewyglądajakżywe.Niektórymspiesznonastypę. Anastypierosółipolerowanełyżki.Światodbijasięwnichtakładnie,chociaż dogórynogami.Kopersypiesięnaziemniakijakzielonyśnieg.Radiobrzęczy jakpszczoła.Wiatrwydymakrochmalonąfirankę. –Ho-ho–mówiniedziela.–Ho-ho.