Zmagania siłacza - czyli jak z właściciela mózgu dziecko ma się stać
Transkrypt
Zmagania siłacza - czyli jak z właściciela mózgu dziecko ma się stać
Bliżej przedszkola Jak to się dzieje, że proces uczenia się jest u maluchów czymś najbardziej oczywistym na świecie, podczas gdy kilka lat później dziecko idzie do szkoły i zapał do nauki się kończy (a na pewno dość mocno przygasa)? A przede wszystkim, co zrobić, żeby tak się nie stało? Karolina Drela Zmagania siłacza – czyli jak z właściciela mózgu dziecko ma się stać jego użytkownikiem? T ytuł tego artykułu zapożyczyłam z książki Very F. Birkenbihl „Siano w głowie“. Jak z właściciela mózgu stać się jego użytkownikiem? To dość trudne pytanie, tym bardziej, że wedle szacunków (tych bardziej optymistycznych) wykorzystujemy od 4 do 15% potencjału naszego mózgu. Ten nasz niesamowity mózg – czyli pamięć dziecka Dziecko uczy się odruchowo. Jest niesamowicie ciekawe świata, otaczających go ludzi, nowych słów, które poznaje. Od początku życia opanowuje – w zasadzie w dwa lata – język, nie mając żadnej podstawy „naukowej” ani doświadczenia, jak w przypadku dorosłych. I to niezależnie od tego, czy urodzi się w Polsce, Niemczech, Hiszpanii czy Chinach. Po prostu – czuje silną potrzebę nauczenia się języka, aby móc się komunikować z otaczającym światem. Nie ma innego wyboru. Wykorzystuje cały potencjał, bo ma wystarczająco dużą motywację do 24 bliżej przedszkola 1.112 styczeń 2011 tego, aby się uczyć. Prawdopodobnie nie wie, że jest bardzo bliskie osiągnięcia stanu tzw. pamięci doskonałej. Podejmuje najlepsze dla siebie decyzje intuicyjnie, odruchowo. Nie wie nawet, że w jego malutkiej główce znajdują się dwie półkule mózgowe – prawa i lewa. Każda z nich specjalizuje się w odmiennym widzeniu rzeczywistości. Lewa jest bardziej analityczna, matematyczna, logiczna, odpowiada za funkcje językowe oraz mowę. Ma poczucie czasu i skupia uwagę na szczegółach („widzi drzewa, nie widzi lasu”). Prawa natomiast jest bardziej artystyczna, odpowiada za intuicję i twórcze myślenie, odczytywanie, mowę ciała i motorykę. „Widzi las, nie widzi drzew” – charakteryzuje ją podejście holistyczne. Zabawa w domu jest nauką, nie ma podziału na zagadnienia tzw. ścisłe i humanistyczne – każde zajęcie, każda najmniejsza zabawa odbywa się zazwyczaj przy wykorzystaniu w równym stopniu obu półkul mózgowych. Dziecko jest zatem w pełni zainteresowane, radosne i ciekawe tego, co będzie dalej, czego się nauczy, w czym stanie się mistrzem kolejnego dnia. Kiedy zaczyna mu się nudzić jedna zabawa, spontanicznie przechodzi do następnej. Z tymi zasobami dziecko idzie do przedszkola, a później do szkoły. Siedzi w jednym miejscu przez 45 minut i dostaje uwagę, jeśli odruchowo zacznie rysować (prawa półkula się nudzi). Taką szkołę ja pamiętam. Wiem jednak, że bardzo dużo się dzieje, by to zmienić. Na przykład w szkole Pro Futuro dzieci w najmłodszych klasach nie muszą siedzieć bez ruchu na krzesłach – wykorzystywane są piłki gimnastyczne, wdrażana jest w życie tzw. „żywa edukacja”. Potencjał dzieci jest w znacznym stopniu wykorzystywany, dzieci są bardziej radosne, zadowolone i z zapałem podchodzą do nauki. Strong Child – czyli dziecko w opałach Jest jednak również druga strona medalu. Dziecko potrzebuje wsparcia za- blizejprzedszkola.pl Trzy siły A co się dzieje w głowie małego dziecka lub dorosłego? Jak powstają mechanizmy motywacyjne i demotywujące do działania, uczenia się? Przeprowadźmy doświadczenie: Stańcie mocno na całych stopach, napnijcie mięśnie ud, zaciśnijcie pięści i zęby i powiedzcie na głos „Pies!”. Nasza głowa pracuje tak, że mamy specjalny „ekran umysłu” na którym nam się „wyświetlają” obrazy. Więc co widzicie? Małego szczeniaczka, pudelka czy wielkiego, groźnego psa? A teraz stańcie luźno, złóżcie dłonie w koszyczek przed sobą, przechylcie głowę tak, aby ucho było blisko ramienia, uśmiechnijcie się i powiedzcie: „Pies!”. I co tym razem się pojawia? Wielki, ziejący, szczerzący zęby doberman? Czy szczeniaczek? A co się stanie jeśli zamiast słowa: „Pies!”, użyję słowa „Szkoła!”? A co się stanie, jeśli całkiem przypadkiem słowo „Szkoła!” sko- M A L K To teraz dobra wiadomość dla wszystkich: dowolne z tych trzech sił razem użyte działają na tę trzecią. Właśnie z tego powodu jest bardzo trudno skakać na trampolinie z rękami do góry przy optymistycznej muzyce i jednocześnie mówić: „Ale mi dziś smutno...”. Dialog wewnętrzny „Uda mi się! Jestem mistrzem!” oraz kierunek skupienia dziecka – wyobrażenie sobie siebie na szczycie podium zaraz po zawodach pływackich znacznie bardziej przyczyni się do lepszych wyników w pływaniu, niż gdyby dialog wewnętrzny brzmiał „No, może tym razem dopłynę choć do połowy...”. Bo co by się stało, gdyby poniższa historia wydarzyła się naprawdę? A Przeanalizujmy, co się stało podczas doświadczenia. Najpierw pracowaliśmy nad FIZJOLOGIĄ – ustawienie nóg, rąk, głowy. Później określiliśmy KIERUNEK SKUPIENIA – wyobrażaliśmy sobie psa. Na sam koniec, dzięki działaniu tych dwóch sił, uruchomiliśmy mechanizm DIALOGU WEWNĘTRZNEGO – pies pojawił się na naszym ekranie umysłu i przybrał konkretną formę. E Wyobraźcie sobie siłacza, który dźwiga jedną ręką siedmiuset kilogramową sztangę (i stoi o własnych siłach). No właśnie – 100 kilogramów – bez problemu, ale nie 700. A teraz wyobraźcie sobie, że każde zadanie dla dziecka jest pięćdziesięciokilogramowym odważnikiem dokładanym do sztangi. Można je podnosić nawet po dwa, później odłożyć i podnieść kolejną sztangę – też w sumie ważącą po 100 kilogramów. A kiedy dziecku stawiane są bardzo wysokie wymagania i nie jest w stanie im podołać – po prostu się poddaje, a jeśli trwa to dłużej i sztanga cały czas jest nie do uniesienia – zniechęca się. Nie chodzi o to, żeby się poddawało – chodzi przecież o zachęcanie do aktywności. Słowem – wszystko z umiarem. reluje mi się ze słowem „Nauka!”? Tak właśnie działa nasza głowa, i co ciekawe. w każdym wieku ten mechanizm funkcjonuje tak samo. R równo w kwestii motywacji do działania, jak i doboru, podziału zajęć. Ostatnio obserwuję „modę” na wszelkiego rodzaju zajęcia dodatkowe dla dzieci. To bardzo dobry objaw – dziecko poznaje więcej osób, zawierając nowe znajomości i przyjaźnie, uczy się żyć w społeczeństwie. Ale ma też dodatkowe obowiązki – na zajęcia zazwyczaj trzeba się przygotowywać, robić coś jeszcze w domu. To też dobrze, bo dziecko uczy się obowiązkowości. Jednak co się dzieje, gdy ma tych zajęć za dużo? W Nowym Jorku pewnej zamożnej parze urodził się syn – John. Zdrowe, śliczne dziecko. Szczęśliwi rodzice zabrali nowego podopiecznego do domu. Dziecko rozwijało się prawidłowo, w pewnym momencie jednak szczęście rodziny przyćmił pewien problem – czy uczyć dziecko chodzić? Czy sobie poradzi? Czy ma wystarczająco dużo siły, żeby się podnieść? A co jeśli upadnie? Większość społeczeństwa poruszałaby się na wózkach inwalidzkich. Nasi rodzice zadbali o to, że nam, jako dzieciom, nawet przez myśl przeszło, że można się w ogóle nie nauczyć chodzić. I dzięki im za to. Karolina Drela – certyfikowany Trener Biznesu Metodologii SET, licencjonowany Trener Technik Efektywnego Uczenia Akademii Ecce Homo XXI oraz Edukacji Interaktywnej. Wchodzi również w skład międzynarodowej załogi przygotowującej najbardziej energetyczne seminaria motywacyjne na świecie – Unleash The Power Within, współpracując bezpośrednio z Anthonym Robbinsem. Współpracuje z Instytutem Nowoczesnej Edukacji oraz Transfer Learning Solutions bliżej przedszkola 1.112 styczeń 2011 25