O gawędzie - Bank wiedzy i pomysłów
Transkrypt
O gawędzie - Bank wiedzy i pomysłów
Czym jest gawęda? Gawęda jest opowieścią lub pogadanką mówioną zazwyczaj przez drużynowego przy ognisku lub podczas kominka. Pełni ona przede wszystkim funkcję wychowawczą-edukacyjną. Jest atrakcyjną formą na przekazanie wiedzy, czy to harcerskiej, czy życiowej. Może ona przybierać równe formy. Czasem może być to bajka lub przypowieść, która ma na celu skomentowanie powstałego w życiu drużyny problemu w sposób pośredni, alegoryczny. Czasem może być okolicznościową opowieścią związaną z konkretną postacią lub wydarzeniem. Czasem może być zastąpiona formą multimedialną, wierszowaną itp. W związku z tym, że jest to dla dzieci bardzo statyczna forma pracy sama gawęda nie powinna być długa. Gawęda zazwyczaj jest formą mówioną. Każdy opowiadający przybiera pozę mędrca – gawędziarza i dostosowuje styl do siebie. Często do znalezienia dobrego tematu na gawędę możemy się posłużyć już istniejącym opowiadaniem, wykorzystać go jako inspirację. Gawędy zebrane poniżej nie są mojego autorstwa. Zbierając je w ten zbiór starałem się znaleźć inspirację dla gawęd różnorodnych zarówno pod względem tematu, jak i formy. Jak opowiadać gawędę? Gawęda to nie tylko opowieść dla rozrywki i zwalczenia nudy. Odnosi się ona do sposobu urządzenia świata, uczy rzeczy pożytecznych, jest atrakcyjną formą na przekazanie wiedzy. Opowieść może być dobrym nauczycielem, wychowawcą i uzdrowicielem. Aby lekcja ukryta w gawędzie była w najlepszy sposób przyswojona, ważne jest, aby przestrzegać pewnych wytycznych podczas jej opowiadania i dyskusji o niej. Ważne jest, żeby gawęda, której słuchają harcerze, były przemyślana i zanalizowana przez nas. Zanim posłuchacie lub opowiecie ją podopiecznym sami posłuchajcie, przeczytajcie i zapamiętajcie przekaz opowieści. Brak odpowiedzi na pytanie może nas postawić w niezręcznej sytuacji. Dlatego ważne jest aby być gotowym na odpowiadanie na wszelkie pytania, również po to, żeby w oczach harcerza wyglądać na mądrego narratora-opowiadacza. Pod koniec gawędy nie śpieszcie się z wytłumaczeniem i opowiedzeniem sensu swoim podopiecznym. Pozwólcie im na reakcje, ”przegadanie” i zrozumienie swoich uczuć. Być może sami zaczną zadawać Wam pytania i to jest bardzo ważne. Po pierwsze, w ten sposób wesprzecie ciekawość i aktywność harcerza. Po drugie, jest to ważny punkt diagnostyczny. Oczywiście, harcerze będą poruszeni przede wszystkim tematami, z którymi mają problemy w życiu osobistym. Może to być punktem wyjścia dla ważnych i potrzebnych dyskusji. Ważne jest, aby wiedzieć, które postaci z opowiadań są sympatyczne, a które nie. Którzy bohaterowie wywołują jakie uczucia. Zdarza się dowiem, że niektórym harcerzom sympatyczny wydaje się zły bohater. Zdarza się. Wynika to z faktu, że niektóre dzieci mogą mieć zaburzony system oceny. Postrzegają rzeczy bardziej bezpośrednio. Na przykład, harcerz mówi, że mu szkoda wilka, który dostał nauczkę. Zadajemy pytanie: "Dlaczego, przecież wilk zasłużył?" Podopieczny odpowiada: "Ale przecież go boli". Dlatego przyjmujcie każde odpowiedzi harcerza, nie krytykujcie, nie analizujcie. Poproście o wyjaśnienie, dlaczego czuje się w ten, czy inny sposób. 1. Byk i wilki1 Nosił byk kosy po mieście i sprzedawał je każdemu, kto ich potrzebował. Pytali się ludzie byka, którego nazywali Bysiorek: – A po co ci kosy? A byk odpowiada: – Będę kosić! Poszedł do dworu, zgłosił się na kosiarza, wyklepał kosę i zaczął kosić. Kosi byk – podchodzi do niego wilk i mówi: – Ty jesteś Bysiorek? – Tak to ja. – Kosisz siano? – Koszę. – Rogami kręcisz? – Kręcę. – Ogonem mielisz? – Mielę. – Boisz się mnie? – Ja was i dziesięciorga się nie boję. Wilk poszedł szukać drugiego wilka. Znalazł i mówi: – Тam kosi byk za duży na jednego. Nie boi się mnie. Poszli we dwóch do byka. Idą i mówią: – Ty jesteś Bysiorek? – Tak to ja. – Kosisz siano? – Koszę. – Rogami kręcisz? – Kręcę. – Ogonem mielisz? 1 Bajka białoruska, tłumaczenie własne, – Mielę. – Jest nas dwóch, boisz się nas? – Niespecjalnie... Wilki poszły szukać trzeciego wilka. Znaleźli i mówią: – Тam kosi byk za duży na dwóch. Nie boi się nas. Poszli we trzech do byka. Idą i mówią: – Ty jesteś Bysiorek? – Tak to ja. – Kosisz siano? – Koszę. – Rogami kręcisz? – Kręcę. – Ogonem mielisz? – Mielę. – Teraz jest nas trzech! Pewno się nas wystraszyłeś? – Niekoniecznie... Wilki poszły szukać czwartego wilka. Znaleźli i mówią: – Тam kosi byk za duży na trzech. Nie boi się nas. Poszli we czterech do byka. Idą i mówią: – Ty jesteś Bysiorek? – Tak to ja. – Kosisz siano? – Koszę. – Rogami kręcisz? – Kręcę. – Ogonem mielisz? – Mielę. – Nawet taki byk jak Ty przestraszy się czterech wilków... – Nie, nie boję się Was. Wilki poszły szukać piątego wilka. Znaleźli i mówią: – Тam kosi byk za duży na czterech. Nie boi się nas. Poszli w pięciu do byka. Idą i mówią: – Ty jesteś Bysiorek? – Tak to ja. – Kosisz siano? – Koszę. – Rogami kręcisz? – Kręcę. – Ogonem mielisz? – Mielę. – Czterech może i się nie bałeś, ale pięciu nie dasz rady.. – Nie przestraszycie mnie. Poszły wilki szukać szóstego. Wtedy byk już się trochę wystraszył i poszedł z powrotem do dworu. Wyklepał kosę, potem nauczył konia kopać, kozła nauczył walić, barana nauczył bodać, a koguta nauczył drapać. Wtedy wilki przyszły w sześciu na łąkę, patrzą, a byka nie ma. Poszli do byka na dwór i mówią: – Aha, Bysiorek, wystraszyłeś się nas! – Nie, nie wystraszyłem się, zachciało mi się jeść, więc poszedłem do dworu. Wtedy skoczyli na byka z zębami, a byk ich potraktowała kosą, koń zaczął kopać, kozioł zaczął walić, baran ich pobódł, a kogut podrapał – ledwie wilki uszły z życiem. Metaforyczny sens Baśń rodzi wiele pytań, które odnoszą się do relacji mocnych i słabych, złych i dobrych, mądrych i głupich. Okazuje się, że siła nie tkwi w liczbie i wielkości "zębów", nie w fizycznej przewadze, tylko w mądrości. Byk w tej opowieści jest uosobieniem dobrego, cichego człowieka, który wykonuje swoją pracę. Byk robił kosy, sprzedawał je i spokojnie pracował. Przedstawia on obraz człowieka pracowitego. W opowieści, jak i w życiu, jest też druga strona medalu. W tym przypadku jest nią wilk - próżniak, który nie pracuje, tylko chodzi i dręczy zajmujących się swoją pracą. Nie tylko dręczy, ale też chce ustanowić swoją władzę, w oparciu o strach przed nim. Wilk z góry czuł się znacznie większym i ważniejszym. Wilk odnosi się do byka jak do słabego, uważa, że można nim pomiatać. A kiedy wilk dostaje odpowiedź, że byk się go nie boi, zaczyna szukać sposobów wzmocnienia efektów nastraszenia, zapraszając coraz więcej wilków. Następnie rozpoczyna się konfrontacja pomiędzy dwoma stronami. Opowieść daje nam możliwość porównania dwóch różnymi sposobów zwiększenia swojej siły. Wilk wykorzystuje metodę zwiększenia swojej siły poprzez zwiększenie liczby wilków. Podobnie w życiu wiele osób używa tego sposobu. Na przykład, aby poczuć się silniejszym, trzeba „pompować” mięśnie, lub, jak się często uważa, siła i racja jest po stronie tego, kto ma więcej pieniędzy, droższy samochód, itp. Oczywiście, bardzo często taki sposób działa. Ale nie zawsze. Innym sposobem, aby stać się silniejszym, pokazuje nam przykład byka z tej opowieści. Jeśli zacząłby odpowiadać wilkom tym samym, to nic by nie osiągnął. A historia ich konfrontacji trwałaby nieskończenie długo. Następnego dnia przyprowadziłby ze sobą jeszcze jednego byka, potem kolejnego itd. Podobnie w życiu, ludzie czasem tak koncentrują się na konkurencji, że nie mogą się od niej uwolnić. Ale byk reaguje zupełnie inaczej. Jest bardzo istotna wiedza ukryta w scenariuszu opowiadania. Po pierwsze, pozostaje spokojny. W życiu, zwykły spokój w reakcji na zagrożenie sam w sobie może odstraszyć przeciwnika. Po drugie, zwraca się do innych zwierząt, które mogą pomóc mu walczyć innymi sposobami, których sam ich uczy. Jest to mądra decyzja, bo w końcu okazuje się silniejszy ten, który zainwestował w jakość, a nie ilość. W tej opowieści nie ma dobrych i złych postaci. Pokazuje ona, że konflikt i konfrontację można rozwiązać. Tylko ważne jest, aby nie działać w ten sam sposób, w który działa sprawca. Morał opowieści jest taki: "Nie upodabniać się do kogoś, kto ci się nie podoba, znaleźć własny sposób, własne rozwiązanie". 2. Pasierbica i diabeł2 Żyła kiedyś macocha, która miała córkę i pasierbicę. Swoją córkę bardzo mocno kochała, a pasierbicę biła, krzywdziła i posyłała ją do ciężkich robót. Macocha obudziła się kiedyś o północy i zachciało jej się pić. Poszła więc budzić biciem pasierbicę. - Bierz wiadra i leć do studni, przynieś mi wody czystej jak źródło! Podskoczyła biedna pasierbica, chwyciła wiadro i pobiegła po wodę. Doszła do studni, ale jak tylko pochyliła się nad nią, żeby nabrać wody, to nie wiadomo skąd wyskoczył kosmaty-rogaty diabeł z długim ogonem. Biedna dziewczyna osłabła. A diabeł leci prosto do niej: − Dziewko-dzieweczko, nie chcesz za mnie za mąż pójść? − Jak mogę za ciebie wyjść, kiedy nie mam nawet cienkiej koszuli? Diabeł zanurkował do studni i już niesie cienką i białą jak śnieg, koszulę. − Cóż, dziewko-dzieweczko, trzymaj! Pójdziesz teraz za mnie za mąż? − Jak mogę za ciebie wyjść, kiedy nie mam pięknej spódnicy? Diabeł znowu dał nura do studni. I już niesie drogą i piękną spódnicę jak się patrzy. − No, dziewko-dzieweczko! Pójdziesz teraz za mnie? − Jak mam się z tobą ożenić, kiedy nie mam ani paska, ani fartucha? − Cóż, - powiedział diabeł - to nam nie pomiesza szyków. Ponownie zanurzył się w wodzie i niesie jasny jak słońce pas. A razem z nim, strojny w żółtozielone kwiaty fartuch. − To wszystko, dziewko-dzieweczko! Pójdziesz teraz za mnie za mąż − Jak mogę za ciebie wyjść, kiedy nie mam pończoch, ani trzewików? Diabeł długo się nie zastanawiał! Znowu lezie do wody, niesie bielutkie pończoszki i czarniuteńkie trzewiczki. − Teraz, dziewcze, wyjdziesz za mnie? − Jak mogę za Ciebie wyjść, skoro nie mam chustki - ani białej, ani do nosa? Diabeł w studnie daje nura! Zaraz niesie cieniutką, piękniutką chustkę. − No, dziewczyno, pójdziesz teraz za mnie za mąż? - mówi, dysząc, diabeł. − A jak mam za ciebie wyjść, gdy nie mam pieniędzy? Nie mam za co się bawić na weselu! 2 Bajka białoruska, tłumaczenie własne, Plunął diabeł ze złości, wszedł do studni i wyciąga sakiewkę, pełną złotych i srebrnych monet. A w międzyczasie, kiedy wchodził i wychodził ze studni, północ dawno minęła. Zaczęło się przejaśniać. Dziewczyna zaczęła śpiewać: - Śpiewajcie kury, z rana, że mnie bestia spotkała rogata-brodata, w pieniądze bogata! A kysz ode mnie, a kysz! A koguty na wsi zaczęły piać. Diabeł jak stał, tak się zakręcił, tylko woda w studni zakipiała i diabeł zniknął w jej odmętach. Dziewczyna chwyciła ubrania i sakiewkę z pieniędzmi i pobiegła do domu nie oglądając się za siebie. Nawet o wiadrach zapomniała. A macocha w domu na wodę się nie doczekała, ze złości nie poszła spać. Wstała i rozpaliła łuczywo. Jak tylko pasierbica stanęła w progu, jak się na nią nie rzuci z lagą. - A ty taka owaka! Gdzieś była, dokąd chodziła? Tutaj zaczęła pasierbica opowiadać o wszystkim, ubrania i pieniądze pokazała. Macocha aż westchnęła, gdy ujrzała te rzeczy piękne i jasne, i pieniądze złote! Tak, że nawet o biciu zapomniała. Chodzi i myśli: jak te piękne rzeczy dla swojej córki dostać? Cały dzień chodziła nieswoja. Z trudnością doczekała nocy. Jak tylko północ wybiła, obudziła swoją córkę i dała jej wiadro w ręce i powiedziała co ma mówić. Wysłała ją do lasu, do studni. Dziewczynka podeszła do studni, pochyliła się, a diabeł już czekał! − Dziewko-dzieweczko, czy chcesz wyjść za mąż? − A jak mam za Ciebie wyjść, kiedy ani koszul, ani sukienki, ani fartucha, ani chusteczki, ani pończoch, ani trzewików nie mam? I nie mam pieniędzy na ślub, podobnie jak sakiewki. - Tak wszystko razem zebrała i powiedziała. − Diabeł uderzył ogonem, szybko wskoczył do wody i jeszcze szybciej stamtąd wrócił. Wspina się – ledwo dycha - tyle dobrego niesie. Wyszedł i przed dziewczyną wszystko rozłożył. − Cóż, dziewko-dzieweczko, wyjdziesz za mnie teraz? A ona stoi jak głupia i nie wie co powiedzieć. Matka, o co pytać nauczyła, ale jak się przed diabłem bronić nie powiedziała! Diabeł czekał nieco, a potem – chyc! dziewczynę za warkocz - i zawlókł za sobą do studni. I w ten sposób dziewczyna w studni przepadła. Metaforyczny sens Manifestacja chciwości w bajce doprowadzona jest do skrajności. Macocha, dla zysku, napędzana chęcią dorobienia się, zapomina o bezpieczeństwie córki, wysyłając ją, jakby na to nie patrzeć, na randkę do piekła. Ale sama córka, również napędzana chciwością, myśląc tylko o tym, o co poprosić, zupełnie zapomina, że będzie potem trzeba jakoś się z tego piekła wydostać. Wszystko to pokazuje, że chciwość zaślepia, sprawia, że człowiek staje się głupi i prymitywny. A w efekcie doprowadza do nieszczęścia. Przeciwstawne zachowanie i wartości reprezentuje pasierbica. Oczywiście, ona również wzięła rzeczy od diabła, ale zrobiła to, aby wykupić sobie czas do rana. To był jej sposób na ucieczkę. Pasierbica wymyśliła dobry sposób na wyratowanie się, przechytrzyła diabła. Tak więc opowieść zwraca uwagę na takie ludzkie cechy jak: kreatywność, pomysłowość, dowcip. Wyjaśnia te wartości. 3. Wilk, Jaś, klacz i baran3 Przemierzał wilk świat, spotkał Jasia, a ten Jaś był krawcem. Miał ze sobą laskę, którą kiedyś brano miarę do szycia. Mówi wilk do Jasia: − Jasiu, zjem cię. Jaś mówi: − Jak masz jeść to jedz, ale przed śmiercią, dam ci kamizelkę na miarę. Wilk zgodził i Jaś zaczął go mierzyć kijem po bokach. Mierzył i mierzył, póki wilka całkowicie nie zbił. Następnie mówi: − Poczekaj no wilczku. Zmierzyłem już kamizelkę, ale połóż się jeszcze na grzbiecie, zaznaczę, gdzie guziki przyszyć. Wilk położył się na grzbiecie, a Jaś zakuł go tą pałką do mierzenia tak, że odechciało się wilkowi zjadać Jasia. Tak więc Jaś poszedł dalej. A wilk leżał i myśli: "Nie zjadłem, to nie zjadłem. Ale po co mi była ta kamizelka? I do tego jeszcze dwa rzędy guzików. Co to, ja pan? Albo szlachcic? " I poszedł dalej wilk powolutku. Idzie i idzie, widzi - klacz chodzi. Mówi wilk do niej: − Kobyłko, zjem cię. Klacz mówi: − Zjesz to zjesz, ale jak ty mnie będziesz jadł na pusto? Lepiej poczytaj najpierw pod moim kopytem gazetę. Wilk zaczął patrzeć, co tam za gazeta pod kopytem, a klacz jak go nie łupnie w pysk kopytem, aż wilk odleciał i leży. A klacz w międzyczasie uciekła. Wilk leży i myśli: "Nie zjadłem, to nie zjadłem. Ale po co mi była gazeta do czytania? Czy ja pisarz? Albo nauczyciel?" Otrzepał się wilk i poszedł dalej. Idzie i idzie, spotyka barana. I mówi: − Baranie-baranie ciebie to ja już na pewno zjem! Baran mówi: − Po co będziesz mnie jadł? Lepiej zamknij oczy, otwórz usta, a ja sam Ci wskoczę w paszczę. Wilk usiadł, zamknął oczy i otworzył usta. Baran, jak się nie rozpędził, jak mu nie przywalił rogami w łepetynę, aż wilk zemdlał. Baran uciekł, a wilk otrząsnął się i powiedział do siebie: − 3 I nawet nie wiem, czy go połknąłem, czy ominąłem? Bajka białoruska, tłumaczenie własne. Metaforyczny sens Interpretacja bajki zależy od której strony będziemy analizować bieżące wydarzenia opowieści. Pierwsza - z pozycji wilka. Druga - z punktu widzenia Jasia, klaczy i barana. Wilk wydaje nam się nieudacznikiem, nie mogąc zdobyć pożywienia. Co może być skomplikowanego w ataku na ofiarę i "pożarciu" jej? Wilk pokazuje nam błędne zachowania, symbolizuje on człowieka nieśmiałego, który nie wie czego chce, i łatwo poddaje się wpływom innych. To naturalne, że człowiek zachowując się w ten sposób, nie jest w stanie zrealizować swoich celów. Tak więc opowieść uczy, że jeśli postanowi się coś zrobić, to trzeba trzymać się swoich decyzji i doprowadzić sprawę do końca. W przeciwnym razie nic się nie uda. Jaś, klacz i baran znajdują się w sytuacjach zagrożenia ich życia. Jednakże zachowywali się tak, że byli w stanie poradzić sobie ze swoim przeciwnikiem. Dla nich sytuacja rozwiązała się w sposób zadowalający. Opisując ich sposób zachowania, bajka pokazuje, że zawsze możemy poradzić sobie w niebezpiecznych sytuacjach. Ich sukces polega na następujących zasadach. Po pierwsze, wszystkie trzy istoty zachowały spokój. Spokój zawsze pozwala na podjęcie przemyślanych i rozsądnych decyzji. Po drugie, bohaterowie postawili się w roli aktywnego uczestnika, zaproponowali wilkowi by grał według ich zasad. W prawdziwym życiu, zwłaszcza w sytuacjach stresowych, ważne jest, aby działać aktywnie, a nie bierne. To gwarancja, że ludzie będą w stanie kierować sytuacją. Po trzecie, każdy bohater zastosował właśnie te sposoby ataku i obrony, które były dla nich dostępne i dobrze znane. Kiedy osoba korzysta z tego, co potrafi dobrze wykorzystać, osiąga sukces. Wszystkie te elementy są oparciem w radzeniu sobie w sytuacjach krytycznych i stresujących. 4. Gawęda o bezdomnym płomyczku4 Trwałą wojna. Była późna jesień, zbliżał się dzień zaduszny. Zapłakane niebo pochylało się nad umęczoną polską ziemią pooraną okopami, lejami po bombach, tlące się ogniem, przerażającą ruinami. Niedaleko katowickiego parku, nazywanego imieniem Tadeusza Kościuszki stała niewielka chałupa Zygfryda Musioła, górnika z pobliskiej kopalni. Kiedyś rozbrzmiewała śmiechem i śpiewem – a to starzec pykał fajeczkę na progu i podśpiewywał „...Duś, duś gołąbeczku...”, a to Zygfrydowa kobieta gotując obiad jak to „...Poszła Karolinka do Gogolina”. Wieczorem zaś, wszyscy siadali przy piecu i powiastkom przecudnym nie było końca. A najpiękniej to starzyk bajać potrafił. Cichusieńko w izbie było, kiedy otwierał drzwiczki pieca, wyciągał żarzący się węgielek, przypalał fajkę mówiąc:„Płomyczku, płomyczku zapal fajeczkę – starzyk opowie dzieciom bajeczkę” i płomyczek zapalał tytoń w fajce a baśń płynęła za baśnią. Płomyczek w ogóle w domu Zygfryda miał cały huk roboty. Ledwo słonko zaróżowiło horyzont, już Zygfrydowa przepasywała fartuch i wołała: „Błyśnij płomyczku, niech płomień buzuje dla całej rodziny strawę gotuje.” I płomyczek rozpalał ogień pod pękatymi garnkami. A to znowu przybiegał do domu Staszek, porwał do koszyka kilka ziemniaków i dalejże na łąkę palić ognisko i piec największy przysmak jesieni. Płomyczek znów miał robotę, ale nie narzekał. Gdzie tam?! Chwalił się zawsze: "Patrzcie, jaki jestem potrzebny. Zygfrydowa rodzina lubi mnie i obejść się beze mnie nie może. Grzeję ich, karmię, umilam czas odpoczynku – dobrze nam tu razem. Przywiązałem się do nich i nigdy ich nie opuszczę." Pewnego dnia ranek nie zaczął się jak zwykle. Zamiast śpiewu rozlegało się wycie syren, zamiast różowego świtu, niebo przecinały samoloty hitlerowskich Niemiec. Zaczął się ciężki okres dla naszej Ojczyzny. Do Katowic wkroczyli niemieccy żołnierze. Chcieli zabrać polskie baśnie i legendy, polskie śpiewki, polską mowę. Buntowali się ludzie i ginęli bezsilnie. Buntował się płomyczek zygfrydowego domu. Bez skutku – ogień rozpętany przez wroga opalił całe domostwo. A i z jego mieszkańców nikt żywy nie pozostał. Starzyk i Zygfrydowa na zawsze już zostaną wśród popiołów. Z bronią w ręku zginął Zygfryd, Staszek oddał swe życie na katowickim rynku. Ostatnią widział Płomyczek najmłodszą Anielkę. Nie wiedział jeszcze o całej tragedii. Przybiegała w harcerskim mundurku zobaczyć czy wszyscy zdrowi. Powitał ją tylko szkielet spalonego domu i ledwie tlący się płomyczek. Odeszła. Wróciła na Wieżę Spadochronową. Płomyczek został sam, nikomu nie potrzebny. Tylko przechodzący czasami ludzie kiwali głowami i mówili jak to ogień wszystko w nicość obrócił. Przykro było płomyczkowi. Tęsknił za rodziną Zygfryda... żeby mieli choć wspólną mogiłę. Miasto ogarnęła już cisza, walki prawie się zakończyły, tylko od czasu do czasu zaterkotał karabin z Wieży Spadochronowej w parku. Płomyczek postanowił przenieść się tam. Może odnajdzie Anielkę? Założę znowu wspólne gospodarstwo i może szczęście znów zagości wśród nich. Podskakując płomyczek zaczął przemieszczać się w kierunku parku. Kiedy był już blisko rozległ się huk ... i blask ognia oślepił nawet Płomyczka. To już koniec. Wieża stała bezbronna, a u jej stóp w wiecznym śnie spoczywały dziewczynki w harcerskich mundurkach. Była wśród nich i Anielka. Przygasł na ten widok i zrozumiał, że został zupełnie sam. Chciał zgasnąć, ale nie miał, kto zapłakać nad losem harcerek i łzą go 4 Autor gawędy: hm. Ewa Tecław-Majeran. Materiał pochodzi z broszury "Gawędy” wydanej przez KH ZHP Katowice w cyklu Biblioteczka Metodyczna Drużynowego I wydanie z roku 1989. Opracowanie: hm. Jacek Nazimek (źródło na dzień 29 VII 2012 r. http://miniportal.harcerski.pl/bezdomnyplomyczek.html) ugasić. Błąkał się, więc to tu, to tam by znaleźć sobie miejsce, ale wszędzie było zajęte. Czy to w kominku, czy w hutniczym piecu, czy pod pękatym garnkiem z zupą. Wszędzie płonął już ogień. Po tragedii zaczynało się nowe życie i tylko jego Zygfrydowej rodziny nie było już na świecie. Była późna jesień. Płomyczek przywlókł się pod Wieżę. Zbliżały się Zaduszki – widział po drodze zapalone świeczki na grobach zmarłych. W parku było cicho, ciemno i ani jednego człowieka, którego ręka postawiłaby świeczkę u stóp Wieży. Zagniewał się płomyczek – wszak tu zginęła Jego Anielka. Postanowił pozostać przy niej na zawsze. Kiedy przyjdziecie raniutko pod Wieżę Spadochronową w rocznicę tych wydarzeń albo w Święto Zmarłych, przyjrzyjcie się dobrze płonącym zniczom i świeczkom. Ten najmniejszy, błyskający czerwienią wciąż krwawiącego serduszka płomyczek to właśnie ON – strzegący spokoju tych, co odeszli na wieczną wartę... 5. Gawęda o księżniczce i rycerzach.5 Daleko stąd, za siedmioma górami i niezliczonymi dolinami istniało małe królestwo, którego król dumny był ze swojej braci rycerskiej. Znani oni byli we wszystkich okolicznych księstwach i królestwach ze swojej waleczności i zgrania. Jeden tak zręcznie władał mieczem, że potrafił z zamkniętymi oczami obrać do czysta każde warzywo, czy owoc, które mu dano. Inny miał tak celne oko, że potrafił strzałem z łuku zrywać pojedyncze jabłka z drzewa bez strącania pozostałych. Jeszcze inny był tak silny, że potrafił konia z rzędem podnieść, nad głową obrócić i na miejsce postawić. Przykłady można by mnożyć. Starczy powiedzieć, że każdy z nich czym innym się charakteryzował, ale każdy był mistrzem w swojej dziedzinie. Oprócz tego jeden znał drugiego jak własną kieszeń i tworzyli zgrany zespół, jak palce jednej ręki. Kiedy jednemu działa się krzywda, od razu wszyscy pozostali angażowali się w rozwiązanie jego problemu. Mieszkała też w zamku księżniczka, która urodą swoją potrafiła zauroczyć najbardziej nieczułego, zimnego i zamkniętego w sobie człowieka. Miała ona jednak jedną wadę, która przyćmiewała całą jej urodę. W każdej chwili musiała znajdować się w centrum uwagi, wszystkie wydarzenia musiały się skupiać wokół niej. Kiedy nic się nie działo, chorowała niemal fizycznie. Winą za to obarczała wszystkich dookoła, wychodząc z założenia, że to oni powinni zapewnić jej rozrywkę. Kiedy sytuacja była za spokojna, tak organizowała intrygi w pałacu, by jednocześnie być w centrum uwagi, ale wyjść z historii z nieskalaną opinią. Zdarzyło się raz, że jeden ze znamienitych rycerzy królestwa zakochał się po uszy w księżniczce. Jej oczywiście taki obrót sytuacji bardzo pochlebiał. Mimo, że sama kochała najbardziej samą siebie, to uczucia i zabiegi rycerza zapewniały jej wybitną rozrywkę w trakcie nudnego życia pałacowego. Jednak, kiedy minęło pierwsze zauroczenie postanowiła dalej czerpać z tego źródła. Kiedy starania rycerza wydały się jej już mało oryginalne i wtórne postarała się o uczucie innego z rycerzy. W ten sposób postawiła przeciw sobie dwóch przyjaciół, którzy zaczęli rywalizować o jej względy. Z czasem do tej rywalizacji wciągnęła następnego i następnego... W ten sposób skłóciła ze sobą całą drużynę rycerską. Gdy w niedługi czas potem królestwo zostało zaatakowane przez sąsiadów, którzy dowiedzieli się o kłótniach wewnątrz najsławniejszej i niepokonanej drużyny rycerskiej, kraju nie miał kto bronić. Rycerze nie chcieli ze sobą współpracować. Nowy król, który miał inne poczucie estetyki nie uległ wdziękom księżniczki i zrobił z niej pokojówkę dla swoich córek. Rycerze natomiast rozeszli się po przegranej wojnie na cztery strony świata. 5 Gawęda własna 6. Dzień Myśli Braterskiej6 Ciemny zimowy wieczór. Gdzieś na polanie, zagubionej w czeluściach borów, dookoła ogniska stoi grupa ludzi. Słychać szum drzew, trzaskanie ognia i... słowa gawędy. Gawędy o przyjaźni, szczęściu i braterstwie. Na twarzach słuchaczy maluje się najwyższe skupienie. Bo tu mowa o nich. O braci harcerskiej, o wszystkich skautach świata, ich ideach, marzeniach i celu. Celu, który łączy wszystkie "dzieci wolnej przestrzeni"... 22 lutego jest dniem szczególnym dla kilku milionów ludzi na całym świecie. Tego dnia na leśnych polankach Europy i obu Ameryk, na stepach Azji i pustyniach Afryki, na australijskiej sawannie płoną ogniska skautów. To Thinking Day - Dzień Myśli Braterskiej. Jest on nie tylko hołdem dnia urodzin założyciela tej największej, światowej organizacji młodzieżowej, Roberta Baden-Powell'a. Jest to dzień, kiedy inaczej niż zwykle patrzymy na bliźnich. W karuzeli życia często zapominamy lub też nie dostrzegamy ich sygnałów. Ta chwila zadumy przy ognisku, w ciszy lasu, w gronie przyjaciół pomaga zrozumieć i uświadomić sobie czego tak naprawdę żądamy od życia, na nowo stawiamy sobie cele. Czy ktokolwiek zastanawiał się co pchnęło Neil'a Armstrong'a do tego, aby podbić kosmos? Skąd wziął w sobie tyle samozaparcia do spełnienia marzeń? To kiedyś spotkany skaut pokazał mu CEL i możliwość jego realizacji. Dzięki temu do dziś na Srebrnym Globie w amerykańskiej fladze wpięty jest znaczek z symbolem światowego skautingu: lilią z gwiazdami. Taki dzień zadumy jest raz w roku. A szkoda. Niestety, tłumy pędzących donikąd ludzi szybko zapomniały o dawnych ideałach. Podobno co czwarta dorosła osoba w Polsce przyznaje się do bycia kiedyś harcerzem. Są wśród nich wybitne postacie naszej sceny politycznej, biznesmeni i ludzie "publiczni". Może czasem warto by było zaprosić ich na harcerskie ognisko z okazji Dnia Myśli Braterskiej i przypomnieć IDEĘ i CEL...? Robert Baden-Powell, Naczelny Skaut Świata w swym pożegnalnym liście do skautów napisał: "Prawdziwe szczęście znajdziecie (...) w uszczęśliwianiu innych. Spróbujcie zostawić świat troszkę lepszym, niż go zastaliście." Warto spróbować, to nic nie kosztuje... 6 Autor: Michał Pokrzywiec (źródło na dzień 5 VIII 2012 http://www.harcerz.eu/dzialmetodyczny/33/17/Dzien-Mysli-Braterskiej/) 7. Wspinaczka na górę7 Daleko w naszym południowo – zachodnim kraju znajduje się wioska indiańska, na rozległej pustyni za nią wznosi się wysoka góra. Zdobycie góry uważano za wielki wyczyn i wszyscy chłopcy we wsi pragnęli tego dokonać. Pewnego razu naczelnik wsi rzekł: “Śmiało chłopcy, dzisiaj możecie iść wszyscy, aby pokusić się o zdobycie góry. Wyjdziecie zaraz po śniadaniu i każdy z was pójdzie tak daleko, jak tylko potrafi. Jeśli jednak poczujecie zmęczenie, zawróćcie, ale każdy z was niech mi przyniesie gałązkę z miejsca, do którego doszedł!”. Odeszli przekonani, że na pewno osiągną wymarzony szczyt. Już wkrótce jednak powrócił powoli tłusty, krępy chłopiec, niosąc naczelnikowi gałązkę kaktusa. Naczelnik uśmiechnął się i powiedział: “Chłopcze, ty nie doszedłeś nawet do podnóża góry, przeszedłeś tylko pustynię”. Nieco później powrócił drugi chłopiec. Przyniósł gałązkę szałwi. “Tak – rzekł naczelnik – doszedłeś do podnóża góry, ale nie wszedłeś na nią”. Następny miał w ręce gałązkę osiki. “Dobrze – powiedział naczelnik – ty doszedłeś aż do źródła”. Inny nadszedł jeszcze później i przyniósł ciernie głogu. Naczelnik, kiedy to zobaczył, rzekł uśmiechając się: “Ty, wędrując pod górę byłeś już na stromej skale”. W godzinach popołudniowych wrócił jeden z chłopców z gałązką cedru w dłoni, a stary wódz rzekł: “Wspaniale, byłeś w połowie drogi”. Godzinę później wrócił następny z gałązką świerku. Zobaczywszy to, naczelnik powiedział: “Dobrze, dostałeś się już do trzeciej strefy, przeszedłeś trzy czwarte zbocza”. Słońce było już bardzo nisko, gdy wrócił ostatni. Był to piękny, wysoki, wspaniały chłopiec o szlachetnym charakterze… Jego ręce były puste, ale twarz jego jaśniała gdy zbliżył się do naczelnika i rzekł: “Ojcze, nie było drzewa tam, dokąd doszedłem, nie widziałem gałązek, ale widziałem oświetlone morze”. Twarz starego męża rozjaśniła się i zawołał głośno i z zapałem: “Poznałem to! Kiedy spojrzałem na twoją twarz, poznałem to! Ty byłeś na szczycie. Nie potrzebujesz żadnych gałązek na dowód tego. Jest to wpisane w twoich oczach i dźwięczy w twoim głosie. Chłopcze, poczułeś wzlot, widziałeś sławną górę”. O, bracia leśnej mądrości, pamiętajcie o tym, że odznaki, które przyznajemy za wasze wyczyny, czy też osiągnięcia w wiedzy leśnej i praktycznym rzemiośle harcerskim nie są “nagrodą”, lecz tylko dowodem na to, czego dokonaliście i jacy byliście. Są to tylko gałązki zbierane na drodze, abyście wiedzieli, jak daleko doszliście, wspinając się na górę. 7 Ernest Thompson Seton – Czarny Wilk Tłumaczył hm. Tadeusz Wyrwalski (źródło na dzień 7 VIII: http://royalrangers10.waw.pl/materialypomocnicze/gawedy/) 8. Gawęda historyczna8 Żył raz Andrzej Małkowski, odważny i męski, Przez jego spóźnialstwo powstał nasz ruch harcerski. Za to druh Kamiński, widział niejeden szaniec, I opisał jak Bóg rzucał kamienie na nie. Swoją drogą A. Kamiński, Małkowskiego druh Mówią o nim dzieje, że był z niego chwat i zuch! Andrzeja żona - Olga, Drahonowska z domu, Chciała ruchem harcerskim dziewczętom dopomóc. Ksiądz Kazimierz Lutosławski, duchem sięgał wzwyż. On właśnie zaprojektował nasz harcerski krzyż. Ignacy Kozielewski z ZETem był związany, Mówił, że: „Wszystko co nasze Polsce oddamy”. Szare Szeregi to też nasz powód do dumy, Wstępowały do nich harcerzy całe tłumy. Wśród nich między innymi Zośka, Alek, Rudy. Ich przyjaźń rozkwitła w czasach najcięższej próby. Na Nieprzetarty Szlak wprowadziła harcerzy, Którzy z niepełnosprawnością muszą się mierzyć Harcmistrzyni Maria Łyczko, pseudonim Szara. I tu opadnie wiersza-gawędy kotara. 8 Gawęda własna 9. Gawęda dla harcerzy przed złożeniem przyrzeczenia.9 „Wędrówką życie jest człowieka” tak mówią słowa piosenki zespołu Stare Dobre Małżeństwo i jest to prawda. Non stop wędrujemy, zmieniamy miejsce zamieszkania, szkoły, otoczenie, koleżanki i kolegów. Poznajemy nowe miejsca i ludzi, nikt nie wie, gdzie los nas rzuci, jaka jest nasza przyszłość. Ale to od nas zależy jaka ta wędrówka będzie, czy wybierzemy szlak trudny, czy łatwy, bo ten szlak to życie każdego z nas- moje i Twoje. To my jesteśmy kowalami swojego losu. Ta droga jest Twoja i po śmierci będzie ona oceniana przez Boga. Sprawdzi wtedy, czy jest zaśmiecona, czy czysta. Możesz oczywiście wybrać szlak łatwy- to polana, łąki, tzn. jesteś w towarzystwie kolegów i koleżanek, są imprezy, namawiają Cię na piwo, papierosa.. Myślisz-„czemu nie?” Tylko zastanów się czy chcesz iść tą drogą? Wstań i odejdź od ogniska zanim w ten ogień będziesz przyrzekać, zapewniam, że ta droga będzie dla Ciebie łatwiejsza i bez wyrzeczeń. Lecz czy prostsza przyniesie Ci upragnioną radość? Czy da Ci satysfakcję i kiedyś, z biegiem lat, gdy obejrzysz się w przeszłość będziesz mógł powiedzieć „dobrze przeżyłem swoje życie”, czy będziesz dumny? Możesz wybrać drogę trudniejszą, nieraz pokrytą kamieniami, które zranią Twoje stopy, ale gdy zajdziesz na szczyt, będziesz szczęśliwy, że pomimo trudności TY wytrwałeś! Te kamienie to będą pokusy, które czyhały na Ciebie wszędzie- namowy kolegów i koleżanek. Ale wiedz, że na tej drodze nie będziesz sam, wielu tak jak Ty zmaga się z tą drogą-trudniejszą. Oni będą Cię wspierać i Ty będziesz ich podporą- razem będzie Wam łatwiej pokonywać każdy trud, razem będziecie silni i radośni, dzięki niej staniecie się mocni. Nie chodzi tu o siłę fizyczną, tężyznę, ale o hart ducha i wrażliwość serca. „Nie czyńcie skautingu zbyt łatwym, stawiajcie wyzwania!”- oto słowa Jana Pawła II. Nie wystarczy stosować się do prawa, ale stawiać poprzeczkę coraz wyżej-rozwijać się wraz z wiekiem i wyrabiać silny charakter. Otwórzcie swoje oczy i patrzcie przez serce a zobaczycie więcej, zobaczycie jak wiele jest jeszcze do zrobienia, jak wiele osób czeka na wyciągniecie do niego ręki, czeka na słowo „pomogę Ci”. To dużo nie kosztuje a przynosi radość, ale trzeba zacząć od najbliższego otoczenia. Dlatego teraz czas na chwile refleksji, na zastanowienie się, czy naprawdę chcę złożyć przyrzeczenie a tym samym wybrać drogę trudniejszą, wymagająca poświęceń, lecz przynoszącą spełnienie. 9 Źródło na dzień 12 VIII 2012 r.: http://dhkanciak.w.interia.pl/bank%20pomyslow/Gaweda%20dla%20harcerzy%20przed%20zlozeniem %20przyrzeczenia.doc 10. Harcerski krzyż10 " ... HARCERSTWO TO NIE JEST COŚ CO SIĘ UMIE ALE TO COŚ CZYM SIĘ JEST..." ( ks. K.Lutosławski) Harcerstwo ma swoje symbole, które nie pozwalają zapomnieć po co jesteśmy. Jest takim symbolem harcerski krzyż. Od roku 1916 ,kiedy to jego kształt został dopełniony lilijką ( na znak, że w skład zjednoczonego ZHP weszła Polska Organizacja Skautowa) nie dokonano w symbolu Krzyża Harcerskiego żadnych zmian. Może więc w symbolice krzyża harcerskiego winniśmy szukać odpowiedzi na pytanie, po co jest harcerstwo? Przypomnijmy więc sobie. Kształt krzyża jest dawny. Takiego kształtu jest order "Virtuti Militari" przyznawany za szczególne męstwo i dzielność w służbie ojczyzny, dla Państwa Polskiego. Krzyż wskazuje drogę ciężką bo cierniami walki z własnymi słabościami usłaną, a przy tym gotowość do tej walki i do wszelkich poświęceń, aż do męczeństwa, aż do śmierci. Pośrodku krzyża znajduje się koło symbol doskonałości, bo dopiero taka ciężka droga, walka z własnymi słabościami dla dobra Ojczyzny czyni człowieka doskonałym. Początkowo, w miejscu lilijki harcerskiej znajdowała się promienna gwiazda. Razem ( krzyż i gwiazda ) odzwierciedlały łacińską maksymę "Per Aspera ad Astra" - "Przez trudy do gwiazd". Lilijka wpisana w krzyż oznacza czystość intencji i czynów. Nie dla własnych więc korzyści, nie dla własnej wygody harcerz podejmuje się własnej służby, ale ze szlachetnych pobudek, uznając wartość i słuszność idei, której chce służyć. Jak igła magnetyczna busoli, wskazującej zawsze ten sam kierunek, tak i podobna do niej swym kształtem lilia, oznacza że harcerz nigdy nie zapomina o swym ideowym wyborze, o swym kierunku życia wyznaczonym przez Prawo Harcerskie. Istota symbolu gwiazdy nie uległa więc zmianie. Jak gwiazda oznaczała jakby "światło przewodnie" tak i lilijka oznacza owo przewodnie światło - gwiazdę harcerza. Wianek z dębu i wawrzynu ( liść lauru ) oznacza cele do zdobycia : siłę i umiejętność, sprawność i wiedzę. Tłumaczono również, że symbolizują siłę (dąb) i zwycięstwo (laur). Ale to nie wszystko. Rozchodzące się od lilijki promienie oznaczają, że harcerstwo stara się objąć swym oddziaływaniem jak najszersze kręgi dzieci i młodzieży. Hasło "Czuwaj" na krzyżu to "pobudka", ostrzeżenie, oznacza gotowość ducha do pracy nieustannej. Zabrakło tu słowa przewijającego się w nowej rocie przyrzeczenia harcerskiego :Bóg. Nie dla tego, że zapominamy lub chcemy zatrzeć intencje księdza Kazimierza Lutosławskeigo, twórcy krzyża i pierwszej jego interpretacji. Harcerstwo jest dla wszystkich, dla wierzących i niewierzących. Jest takim od ponad czterdziestu lat. To więcej niż połowa harcerskiej tradycji. Lecz nie czas jest tutaj argumentem, ale głębokie rozumienie ruchu harcerskiego, który nie odrzuca nikogo kto chce służyć człowiekowi, Polsce i światu, kto chce swoim życiem dawać wyraz najbardziej ludzkim wartościom: prawdzie, dobru i pięknu, kto dąży do świata, w którym zapanuje pokój i wzajemna życzliwość wśród ludzi i kto widzi że realizacja tego dokonać się może wtedy tylko, gdy przekonamy wszystkich do życia według zasad harcerskich, harcerskiego humanizmu. Nie osiągniemy tego celu ani bez wierzących, ani bez niewierzących. Nie odbierajmy więc wierzącym prawa do walki o nowy świat w imię ich najwyższego ideału Boga, i nie odbierajmy niewierzącym prawa w nowy świat w imię ich najwyższego ideału — Człowieka. Człowieka przez duże "C". 10 Autor nieznany ( prawdopodobnie hm. Franciszek Urbański) (źródło na dzień 21 VIII 2012 r. http://docs6.chomikuj.pl/11932205,0,1,Harcerski-Krzy %C5%BC.doc 11. „NA SŁOWIE HARCERZA POLEGAJ JAK NA ZAWISZY ”11 Pewnego dnia w szkole Marek przez przypadek na przerwie rozbił doniczkę z kwiatkiem. Nie zrobił tego naumyślnie, jednak jego strach przed konsekwencjami swojego czynu, nie pozwolił na przyznanie się do winy. Pani nauczycielka od razu po przyjściu do klasy zorientowała się, że doniczka uległa rozbiciu. Pytała się w klasie kto to zrobił, jednak Marek siedział cicho, nie przyznając się do winy. Następnego dnia sytuacja się powtórzyła. Jednak teraz została zbita doniczka przez Janka. Trzeba dodać, że był on od ponad roku harcerzem. Chodził na zbiórki, jeździł na biwaki i rajdy. W drużynie uczono, że nie powinno się kłamać. Nie przyznawanie się do winy też należy do kłamstwa, tylko, że ukrytego. Janek, gdy pani się zapytała kto tym razem zbił doniczkę od razu wstał z krzesła i przyznał się do winy. Pani wychowawczyni doceniła gest Janka i jego odwagę oraz to, że potrafił się przyznać do rozbicia doniczki. Przy całej klasie dostał pochwałę. Oczywiście musiał posprzątać. Na następnej przerwie, Marek podszedł do Janka. Niepewnym głosem zapytał się jak on to robi, że przezwycięża strach, potrafi się przyznać do winy. Janek spokojnie uśmiechnął się i powiedział : „Nauczono mnie w drużynie, że harcerz powinien cenić swą godność; być prawdomównym, że kłamca nie wart być harcerzem. Harcerz nie rozróżnia słowa zwyczajnego, które by nie zobowiązywało, od słowa honoru, którego dopiero się nie łamie. Harcerz waży swoje słowa, na wiatr ich nie rzuca. Obłudą i fałszem się brzydzi… Ja też tak uważam, dlatego tak postąpiłem i przyznałem się do winy ..” 11 Autor : sam. Magdalena Glazer (źródło na dzień 26 VIII 2012 r.: http://www.gliwice.zhp.pl/files/materialy/gawdownik.doc) 12. Gawęda o mnichu 12 Do przyjaciela do wielkiego miasta przyjechał mnich z Tybetu. Ten aby pochwalić się zdobyczami techniki oprowadza go po mieście, pokazuje ogromne budowle, reklamy, samoloty. Gdy nagle mnich zatrzymuje się i nasłuchuje. "Co się stało?" - pyta człowiek z miasta. Mnich odpowiada mu, że usłyszał świerszcza grającego w zakamarku chodnika. Nachyla się i pokazują go przyjacielowi. "Pewnie doskonale was tam szkolą abyście słyszeli takie ciche rzeczy w takim hałasie?" na to mnich wyciągnął z kieszeni małą monetę i rzucił ją na chodnik. W mgnieniu oka paręnaście osób odwróciło się i spojrzało w kierunku upadającej monety. "Widzisz?" - spytał mnich - "Ta moneta zabrzmiała ciszej niż ten świerszcz i trwało to o wiele krócej niż długie granie owada, a mimo to wiele osób ją usłyszało." 13. *** „...Człowiek powinien wchodzić do lasu nie jako zaciekły łowca lub zarozumiały zdobywca, lecz raczej jako nabożny pielgrzym pełen zachwytu dla cudownej architektury pięknej rozległej świątyni. Niejeden człowiek, któremu wydaje się, że jest panem całego otoczenia, powinien wchodząc do puszczy zdjąć nie tylko kapelusz, ale nawet obuwie a w niektórych przypadkach może się radować, jeśli los pozwoli mu zachować do końca pobytu w puszczy postawę wyprostowaną . Ale trzeba pamiętać, że puszcza potrafi nieraz w ciągu bardzo krótkiego okresu czasu wydobywać na wierzch wszystkie męskie pierwiastki człowieka lub też przeciwnie, ośmieszyć i skompromitować go doszczętnie. Całe życie spędzone wśród majestatycznych drzew, ciągłe obcowanie ze stworzeniami, które nie znają techniki oszustwa i występku nigdy nie zdradzą, przebywanie na niezmiernych obszarach - to wszystko przekonało mnie o stosunkowo niewielkim znaczeniu, jakie posiada moja osoba we wszechświecie.” 13 12 Źródło na dzień 3 IX 2012 r.: http://www.pleszew.zhp.wlkp.pl/bank_pomyslow/poradnik_druzynowego.html 13 Autor: Szara Sowa (źródło na dzień 16 IX 2012 r.: http://chomikuj.pl/aniaadrian/zhp/cytaty*2c+gaw*c4*99dy*2c+wiersze) 14. Przygotowanie zastępu do obozu: zdobywanie respektu u chłopaków14 Czy myślałeś kiedyś, Druhu Zastępowy, co myślą o Tobie Twoi druhowie? Czy jako zastępowy masz wystarczający autorytet wśród swoich podopiecznych? Obóz już za 3 miesiące. Twój drużynowy zapewne zaplanował już wszystko, co dotyczy programu i zajęć. Ty, jako zastępowy, jeden z najlepszych ludzi w drużynie, musisz mu pomóc. Masz jeszcze około 10 zbiórek i biwak na dokształcenie swoich chłopaków oraz przygotowanie ich do ciężkiej pracy na obozie. Musisz mieć pewność, że nie przyniosą Ci oni hańby swoim zachowaniem, czy brakiem obycia harcerskiego. Postaraj się, aby to oni udowodnili Twojemu drużynowemu (swoim zachowaniem i wiedzą), że mianowanie Ciebie na zastępowego, było świetnym pomysłem. Aby to osiągnąć, musisz rozplanować dokładnie, jakie techniki należy poćwiczyć na zbiórkach. Ponadto musisz subtelnie zbadać, czy masz u nich wystarczający respekt, aby ich przywołać do porządku. Zdobywanie respektu wśród harcerzy wiąże się z ciężką pracą i wielkim zaangażowaniem całego siebie. Chłopaki muszą być z Ciebie dumni, aby jedno Twoje słowo potrafiło ich uspokoić. A Twój krzyk lub smutek, był dla nich karą, której za nic nie chcą doświadczyć. Jak to osiągnąć? Spróbuj przypomnieć sobie, co Ty podziwiałeś w ich wieku. Powiem Ci, że każdy chłopak z Twojego zastępu posiada wrodzony podziw dla tężyzny fizycznej. Musisz im udowodnić, że jesteś najsilniejszy z nich, gdy tylko nadarzy się ku temu okazja. Czy umiesz podciągnąć się na gałęzi 10 razy? Czy zrobisz 20 pompek, 50 przysiadów, czy jesteś szybszy niż reszta Twojego zastępu? Jeżeli nie, to ćwicz. Chłopaki mają się zachłysnąć Twoją siłą i energią. Mają podziwiać, że umiesz zrobić coś, o czym oni nawet nie marzą. Nie bądź jednak w tym temacie natarczywy, nie ogłaszaj co chwilę konkursu na bieg wokół szkoły, czy na wchodzenie na drzewo na czas. Znacznie lepiej jest, jeśli sprowokujesz któregoś ze swoich harcerzy, do rzucenia Ci wyzwania (albo dogaszasz się z podzastępowym). Chłopaki aż nadto wierzą we własne siły, jak mówił sam generał Robert Baden-Powell. Na pewno będą chcieli się sprawdzić z własnym zastępowym. A może jednak go prześcigną? Pokazując kilka razy, że jesteś sprawny, silny i szybki, chłopaki zaczną Cię podziwiać i szanować. A to na pewno ułatwi Tobie i Twojemu drużynowemu pracę z zastępem na obozie. Po pokazaniu, że jesteś najsilniejszy fizycznie, czas na inne formy zapracowywania szacunku do zastępowego. Samą tężyzną, na dłuższą metę, nie skłonisz każdego chłopaka do pójścia za Tobą. Kilku z nich jest zapewne święcie przekonanych, że wcale nie jesteś taki super. Takich delikwentów potraktuj ostrzej. Zacznij rzucać im wyzwania, nie poprzestając na konkurencjach sportowych. Wmieszaj w to trochę technik harcerskich. Kto pierwszy rozpali ognisko jedną zapałką (chłopaki uwielbiają patrzeć na misterne konstrukcje stosu zastępowego), zamaskuje się i tak dalej. Oczywiście, nie możesz poprzestać tylko na tym. Zadziw ich swoją wiedzą! Odpowiadaj na każde pytanie chłopaków odnośnie technik, czy też innych spraw związanych z harcerstwem. Powinieneś znać na pamięć Prawo, Przyrzeczenie, czy symbolikę krzyża. Na zbiórkach powinieneś mówić o tym wszystkim z pamięci. Potem udowodnij chłopakom, że umiesz z daleka, po samej korze, rozpoznać 15 gatunków drzew, że znasz tropy zwierząt i ułożenie gwiazd na niebie, a wysokość drzewa obliczysz w 15 sekund. 14 Autor: Marcin Buła (źródło na dzień 23 IX 2012 r.: http://wywiadowca.lodz.zhr.pl/?p=4857#more-4857) Przemyśl sobie to, co tutaj przeczytałeś. Wskazałem Ci bowiem jedynie ścieżkę, za którą kryje się cała masa pomysłów i metod na wzbudzenie respektu. Jeżeli uda Ci się zrobić to naprawdę dobrze, dojdziesz do sytuacji, w której harcerze będą chcieli być tacy, jak Ty. Jeżeli to osiągniesz, to gratuluję. O to właśnie w harcerstwie chodzi. Czuwaj! 15. ***15 Nad głowami zaszumiał las. Ogromne nagie konary drzew zaczęły miarowo chylić się na boki pod przemożną siłą północnego wiatru. Gdzieś blisko krzyknął przebudzony ptak. − Las gada...-mruknął do siebie pochylony nad ogniem Rosomak. I nagle wszystko ucichło. Tylko z oddali zdał się słyszeć szum nadchodzącego deszczu, bijącego w ostatki wiszących liści. Wkrótce las wypełnił się tym szumem, który przemienił się w furkot spadających kropel. Pięć ludzkich postaci podniosło się na widok nadchodzącego człowieka. Ten, wchodząc w krąg przyklęknął i dorzuciwszy gałąź do ognia powitał swych towarzyszy. Snop iskier i światła na krótką chwilę zalał małą polankę z wbitymi w ziemię buławami. − Druhu Drużynowy, Rosomaku - cicho przemówił chłopiec - objąłem dziś nowy zastęp i chcę go wprowadzić na nowy trop wiedzy. Pozwólcie mi stać się Waszym bratem… Cisza. − Żeś przyszedł do Puszczy w pokorze dla Jej powagi i świętości, wejdź przeto w nasze grono. Niech Puszcza będzie Twym domem - głos drużynowego był pełen spokoju i dostojeństwa - a Jej prawa, Twoimi prawami. − Dołożę wszelkich starań, by tak uczynić - odrzekł wzruszony chłopak, siadając na wskazanym pniu. Nad głowami zaszumiał las. Lecz tym razem inaczej. Radośnie. 15 Autor nieznany. (źródło na dzień 30 IX 2012 r.: http://chomikuj.pl/aniaadrian/zhp/cytaty*2c+gaw*c4*99dy*2c+wiersze)