Pobierz tekst dla dorosłych (format PDF)

Transkrypt

Pobierz tekst dla dorosłych (format PDF)
Aldona Skudrzyk
Dla uczniów szkół średnich i dorosłych
Zachodnioeuropejczyk nad Morzem Bałtyckim
Nowo przybyły z Beneluksu Zachodnioeuropejczyk od rana miał dziwnie zwarzony
humor. Copiątkowa prognoza pogody nie zapowiadała wprawdzie dżdżystego weekendu, ale
też i słońca nie było w niej zbyt wiele. I chmurzyć się miało niechybnie, i mżyć mogło, i
nawet od czasu do czasu grzmieć niezawodnie, wszak najnowsza prognoza brzmiała:
„możliwe burze”. Popadł więc w przygnębienie, a jego chimeryczny niehumor z łatwością
mógłby się udzielić innym współtowarzyszom wyprawy. Nawet przyprószony siwizną wąs
tego ponadczterdziestoletniego (a. ponad czterdziestoletniego) mężczyzny wyglądał smętnie,
wręcz ponuro.
Pamiętał jeszcze ubiegłoroczny pobyt w północnej Polsce. Rozmarzył się,
wspominając włóczęgę po Kaszubszczyźnie, żeglarskie przygody na jeziorach Warmii i
Mazur, niepowtarzalne klimaty spływów kajakowych po przepięknych rzekach Polski –
Brdzie, Czarnej Hańczy, Drwie, Wdzie. Miał za sobą superkoncert na Pikniku Country w
Mrągowie, Tczewskie Lato 2007, Dni Trzebiatowa i pokaz starych rzemiosł, coroczną
historyczną imprezę plenerową Oblężenie Malborka i walki średniowiecznych rycerzy –
pasjonującą i niecodzienną mozaikę. Jakże chętnie wróciłby tam, by znaleźć znów radość w
swobodzie eko- lub agroturystyki.
Coraz bardziej mało prawdopodobne wydawało mu się, że tegoroczny dwuipółdniowy
wojaż po nadbałtyckich kurortach polskiego wybrzeża mógłby być udany. Taką wyprawę,
niestety, obejmował także midikontrakt, w ramach którego nad morzem Bałtyk odwiedzał
półkonspiracyjnie nowo otwarte, zwykle średnio nowoczesne motele, pensjonaty, apartamenty
i mnóstwo wytwornych pokoi. Jakiż kontrast!
Mimo iż dręczony chandrą, zaczął rad nierad szukać odpowiedniej odzieży.
Wprawdzie o trzpiotostwo nie można by go posądzać, ale stroić się naprawdę lubił, zwykle
więc musiał wieźć niejeden sakwojaż. Dziś jednak, otwierając po kolei wypchane walizy,
niechętnie przerzucał eleganckie na ogół ubrania.
– Gdzież jest ów ulubiony siermiężny komplecik dżinsowy (a. jeansowy) – westchnął
znużony.
Nie najlepszy nastrój przerwało cichutkie puk, puk (a. puk, puk!). Kompletnie
zaskoczony, otworzywszy drzwi, parsknął nienaturalnie radosnym śmiechem.

Podobne dokumenty