Adoracja Najświętszego Sakramentu w intencji Kościoła, wyboru
Transkrypt
Adoracja Najświętszego Sakramentu w intencji Kościoła, wyboru
Adoracja Najświętszego Sakramentu w intencji Kościoła, wyboru papieża oraz za kardynałów. Modlitwa duszy najmniejszej: Bądź uwielbiony Panie! Jesteś światłem mojej duszy! Jesteś radością moją i moim życiem. Bez Ciebie nie istnieję. Tylko z Tobą żyję. Pragnę dzisiaj wielbić Ciebie i dziękować Ci za dar życia. Wraz z życiem dałeś mi wszystko. Moja dusza nie potrafi wyrazić wdzięczności, bowiem tak wielkie szczęście obejmuje moje serce, ale umysł nie znajduje słów, aby wyrazić to, co jest w sercu. Niepojętym jesteś, Panie! Wielki! Nieogarniony! A jednak czynisz duszę swoim mieszkaniem, gościsz w duszy i obdarzasz wszelkimi wspaniałościami, jakimi dysponujesz Ty, Bóg. I dusza może zachwycać się pięknem Twoim, choć nie potrafi o tym pięknie powiedzieć, bo jest to piękno niestworzone, to Twoje Piękno, Panie. Pragnę uwielbiać Ciebie, Boże! Moje serce pragnie Ciebie wielbić. Moja dusza pełna jest uwielbienia. Wspomóż mnie, Duchu Święty, abym całą sobą uwielbiła Boga! Jezu, moje serce zaznaje ukojenia, bo Ty wypełniasz je swoim pokojem. Tulisz moje serce w Twoich cudownych Boskich dłoniach. Dziękuję Ci, że przytulasz moje serce do Twego Serca, bo jakże inaczej nazwać to cudowne spotkanie, gdy serce doświadcza Twojej obecności, gdy czuje całą swoją istotą, że jesteś wokół mnie, że przenikasz każdą cząstkę mojej duszy. Czuję Twoją obecność, Boże. I każda cząstka zaznaje wielkiego pokoju, obmywa mnie ten pokój i wypełniam się cudownym poczuciem bezpieczeństwa. Odpoczywam w Tobie, Boże! Dziękuję Ci, że choć jestem tak maleńką duszą, nic nie znaczącą duszą, bardzo słabą duszą, to jednak wybrałeś sobie mnie, aby przyjść, aby zamieszkać we mnie, aby obdarzać mnie sobą. Dziękuję Ci za niezwykłość tego spotkania. Tak trudno, Boże, opisać słowami czym jest to spotkanie z Tobą, ale moje serce ze szczęścia drży i pragnę cała zanurzyć się w Tobie. Cała pragnę wypełnić się Twoim pokojem, Twoją miłością, pragnę zniknąć w Tobie, Boże. I pozwalasz mi na to. Będąc w Twoich dłoniach cała się w nich skrywam, a Ty niejako zamykasz te dłonie i znikam w Tobie. Jakże cudowne jest to, Boże, że uczyniłeś mnie tak maleńką, mogę schować się w Twoich dłoniach; nie istnieć dla nikogo, tylko dla Ciebie; tylko Ty wiesz, gdzie jestem. Proszę, ukryj mnie w swoim Sercu. Ja wiem, że to łaska, dar dla wybranych móc skryć się w Twoim Sercu. Ale czyż nie ukochałeś mnie do końca? Czyż nie poszedłeś za mnie aż na Krzyż? Czy dla mnie nie zrodziłeś Kościoła? Czy dla mnie nie pozostałeś w Kościele, na Ołtarzu pod Cudowną Postacią Chleba i Wina? Wszystko uczyniłeś dla mnie. Właśnie to daje mi tę śmiałość, by prosić o jeszcze jedno - ukryj mnie w swoim Sercu, pragnę w Nim żyć. W Twoim Sercu, Boże, będę mogła poznawać wszystkie Twoje smutki, wszystkie Twoje troski. Wiem, za mała jestem, by im zaradzić, ale ja po prostu będę przy Tobie, będę tulić do siebie Twoje smutki i Twoje troski do swojego serca; będę całować Twoje rany, będę opatrywać je delikatnie, z pieszczotą. Z miłością będę podejmować każdą kroplę Twojej Krwi, podejmę każdą Łzę i kroplę Potu. W Twoim Sercu, Boże, będę śpiewać Ci pieśń miłości i w ten sposób będę pocieszać Ciebie. Będę przemawiać do Twego Serca wprost, tłumacząc inne dusze i prosząc za nimi. By Twoje Serce, które tak pragnie dusz przyjęło kolejne, a Ty spragniony tej modlitwy wstawienniczej za inne dusze będziesz przyjmował kolejne, wspierał, pomagał, podnosił, obdarzał łaską, bo Ty chcesz, aby wstawiać się za nimi. W Twoim Sercu, Boże, będę Ci opowiadać o wszystkich duszach, które spragnione Twojej miłości, choć słabe, maleńkie, jednak pragną żyć w Twojej bliskości, dla Ciebie chcą poświęcić życie i w ten sposób uczestniczyć w Twoim Dziele Zbawczym. Tak jak, ja nie mogą nic zrobić, bo są za słabe; nie mogą nieść Twego Krzyża, bo są za słabe; nie mogą wejść na Krzyż, bo są za małe; nie potrafią cierpieć tak jak Ty, bo są słabe, ale pragną, kochają, tęsknią za Tobą, Jezu. Więc w Twoim Sercu będę Ci o nich opowiadać, sprawiając Ci wielką radość i ukojenie w cierpieniu, a Ty rozradowany tą miłością otwierać będziesz szerzej swoje Serce i zapraszać kolejne dusze. I w Twoim Sercu tych dusz maleńkich będzie coraz więcej, a wszystkie wypełnione Twoją miłością, wszystkie uświęcone Twoją świętością; wszystkie czyste, wszystkie przemienione w Ciebie, wszystkie oddane Tobie, wszystkie żyjące dla Ciebie. O, jakże będziesz szczęśliwy, Jezu! Zobacz, wystarczy, że tylko umieścisz mnie w swoim Sercu, a ja Ci o tym wszystkim będę opowiadać i kochać Ciebie będę całą sobą, całym życiem, nieustannie, tylko dla Ciebie, tylko z Tobą. Kocham Ciebie, Jezu! Jezu! Miłości mojego serca, radości moja największa, szczęście moje! Jakże pragnę nieustannie przebywać w Tobie. Jakże pragnę stale przyjmować Ciebie. Chciałabym nieustannie, Jezu, klęczeć przed Tobą i wpatrywać się w Ciebie. Dziękuję Ci, dziękuję Ci za dar Krzyża. Dziękuję Ci, że mogę patrzeć na Ciebie, gdy wisisz na Krzyżu. Z tej adoracji Ciebie konającego na Krzyżu płynie do mojego serca wielka siła, wiara, ufność. W moim sercu rodzi się większa miłość do Ciebie, Jezu. Jakże jestem Ci wdzięczna, że mogę patrzeć na Twoje Rany, że mogę je dotykać, że mogę je całować. Dziękuję Ci, Jezu, że nie ukryłeś się ze swoim cierpieniem, ale pozwoliłeś umieścić się na Krzyżu, na Golgocie; że rozkrzyżowałeś ramiona, że dałeś je sobie przybić; że Krzyż jest w największym, w najważniejszym punkcie wszechświata i z każdego miejsca można Go zobaczyć, do Niego się zbliżyć. Dziękuję Ci za to, że jesteś na Krzyżu! Nie pojmuję, Jezu, pełni tego, co dokonujesz na Krzyżu, ale serce moje czuje nieskończoność tego Dzieła; wielkość, po nieskończoność. Serce moje czuje niezwykłą miłość bijącą z Krzyża; serce moje czuje życie, które płynie do mnie z Krzyża. Dziękuję Ci, Jezu, za Twój Krzyż, za cierpienie. Dziękuję Ci, Jezu, za to, że na Krzyżu rodzisz Kościół; oddajesz życie, aby zrodzić Kościół. To niepojęte, to cudowne, wspaniałe. Mój umysł nie potrafi objąć tego, ale serce, które uzdalniasz do miłości doświadcza niezwykłości tego faktu. Moje serce przeczuwa, iż to co czynisz na Krzyżu jest największe, obejmuje wszechświat, obejmuje ludzkość od początków jej istnienia po kres. I moja dusza znajduje się w Twoim Krzyżu, a dzięki Twojej łasce w centrum, w Twoim Sercu. Jakże Ci dziękuję, Jezu! Pragnę Ciebie kochać największą miłością, taką jaką jeszcze nigdy Ciebie nie kochały dusze. I wiem, że możesz to uczynić. Kocham Ciebie, Jezu! Dziękuję Ci, Jezu, że pozwalasz przebywać mi w Twoim Sercu. W Nim odnajduję inne dusze. Pragnę Ci podziękować za wszystkie Święte dusze, za te, które poprowadziłeś drogą świętości, i które stały się dla nas wzorem, które pokazały nam drogę do Ciebie; które tę drogę torowały, abyśmy my mogli już spokojnie iść. Dziękuję Ci za wszystkie Święte dusze, dzięki którym spływają na nas Twoje łaski, dzięki którym lepiej poznajemy Twoją miłość; dzięki którym Ty zbliżasz się do nas. Pragnę Ci dziękować za Święte dusze kapłańskie; za nie szczególnie Ci dziękuję. Te dusze, Twoje wybrane, umiłowane odpowiedziały na Twoje zaproszenie i żyły jako Ty. I z tymi duszami jednoczyłeś się tak doskonale; i schodziłeś przez te dusze kapłańskie na ziemię; i mogły te dusze kapłańskie dawać Ciebie innym duszom. Dziękuję Ci za dusze Świętych Papieży! Och, ileż dobra doświadczył Kościół dzięki nim! Ileż to razy Kościół przeżywał ciężkie chwile; dzięki Świętym Papieżom wychodził na prostą drogę, umocniony i wzrastał. Dziękuję Ci, Boże za Benedykta XVI i Jego Pontyfikat, za Jego otwarte serce, za Jego posłuszeństwo Twojemu Głosowi; za wszystko, co czynił i w jaki sposób bronił Kościoła. Dziękuję Ci za Jego cierpienie, które przyjął. Dziękuję Ci za Jego świętość. Dziękuję Ci za to wszystko, co ukryte przed światem, a co dotykało Jego serca, upodabniając Go do Ciebie, wiszącego na Krzyżu. Dziękuję Ci za tego Papieża! Wiesz, Jezu! Będąc w Twoim Sercu będę mogła jednoczyć się z tym Papieżem. I modląc się razem z Nim za Kościół, i ofiarowując się za Kościół razem będzie nam raźniej; ale razem stanowimy już jakąś siłę. Gdy przyłączą się do nas inne dusze, o Jezu! będziemy stanowić wielką siłę, aby bronić Twojego Kościoła, aby wyrwać ze szponów szatańskich dusze, które przecież tak kochasz. Dziękuję Ci Jezu, za wszystko, co widzę w Twoim Sercu, co z tego Serca płynie, a co dla dusz jest łaską, dobrem, jest zbawienne. Dziękuję Ci Jezu, za wszystko! Dziękuję Ci Jezu, za tę Wspólnotę! Za to, co czynisz dla niej, a w niej dla konkretnych dusz, za to, że obdarzasz nas tak hojnie, choć przecież nie musisz tego czynić. Przecież każda dusza powinna słuchać Ciebie w Kościele, ale Ty znając nasze słabości dajesz wspólnotę, aby we wspólnocie dusze mogły wzrastać. To trochę przypomina żłobki dla małych dzieci. Owszem, Państwo opiekuje się swoimi obywatelami, ale małe dzieci potrzebują najpierw żłobka i tworzysz takie wspólnoty, aby miały opieką Twoją, Jezu, aby dusze mogły w tych wspólnotach się rozwijać, wzrastać, uczyć, poznawać Twoją miłość. Naszą Wspólnotę obdarowujesz różnymi łaskami, prowadzisz tę Wspólnotę już od kilku lat i nie zrażasz się naszymi słabościami. Jak to dobrze, że to Ty prowadzisz tę Wspólnotę; gdyby to czynił człowiek już dawno by się zniechęcił widząc nasze słabości; już dawno porzuciłby nas. Ale Ty jesteś Miłością i kochasz nas niewyobrażalnie wielką miłością, a ta miłość każe Ci stale od nowa pomagać nam, prowadzić nas, nawracać, naprowadzać na dobrą drogę. I tak jak małym dzieciom wielokrotnie musisz powtarzać różne rzeczy, bo stale zapominają, bo są trochę krnąbrne, bo chcą czynić po swojemu. A Ty cierpliwie bierzesz nas na ręce i pokazujesz ten właściwy kierunek. A czynisz z taką miłością, że wcale nie czujemy się strofowani, a Twoja miłość tak pociąga, że chcemy iść za Nią. Dziękujemy Ci, Jezu za tę Wspólnotę! Dziękuję Ci Jezu za to, że mogę być w Twoim Sercu! Twoja miłość budzi we mnie wielkie pragnienie, by oddać się Tobie całkowicie. Ty sprawiasz, że pragnę poświęcić Tobie wszystko. Pociąga mnie Twoja miłość tak bardzo, że gotowa jest moja dusza, by zupełnie zapomnieć o świecie, a żyć dla Ciebie. I wiem, Jezu, że nie oczekujesz teraz ode mnie, że zostawię to moje życie, moich bliskich, obowiązki, aby zamknąć się gdzieś w klasztorze, ale czuję Jezu, moje serce to czuje, że pragniesz, abym zamknęła się wraz z Tobą w Twoim Sercu. I choć żyć będę nadal wypełniając swoje obowiązki, to żyć będę z Tobą, dla Ciebie, nieustannie się w Ciebie wpatrując, nieustannie jednocząc się z Tobą, nieustannie zanurzając się w Twojej miłości, nieustannie kosztując tej miłości. Pragnę tego, Jezu! Dałeś mi wszystko, aby moja dusza mogła żyć i być szczęśliwą. Chcę, Jezu, odpowiedzieć na taką miłość. Chcę również Jezu coś dać, daję Ci siebie. Wiem, Jezu, że to niewiele, bo jestem nikim, duszą słabą, nie posiadam nic innego, ale to, że daję siebie całą czyni moją ofiarę podobną do Twojej. Ty również dałeś siebie samego mnie. Pragnę ofiarować się Tobie za Kościół, aby w ten sposób dziękować Ci, za to, że mogę w Nim żyć i korzystać z wszelkiego bogactwa jakim dysponuje. A będąc tak blisko Ciebie, jednocząc się z Tobą wiem, że mogę przyczynić się do umocnienia Kościoła, do nawrócenia dusz; mogę przyczynić się do świętości Kościoła. Tak więc Jezu, oddaję Ci siebie, abyś do woli korzystał, dysponował mną realizując swój plan zbawienia. Radością moją będzie móc Tobie służyć. Uczyń mnie swoją własnością i czyń co chcesz; moja dusza należy do Ciebie. O, Panie mój! Jesteś moją największą miłością! Tobie powierzam moje życie; moje serce należy do Ciebie; szczęściem moim jest kochać Ciebie. I pragnę tego szczęścia na wieczność. Wszędzie, gdzie mnie postawisz będę Ciebie kochać. I cokolwiek dla mnie zaplanowałeś, będę Ciebie kochać, we wszystkim, bo wiem, że wszystko jest wyrazem Twojej miłości do mnie, a więc ja będę tylko odpowiadać na Twoją miłość. Dziękuję Ci za to wszystko, co czynisz z moją duszą. Nie da się wypowiedzieć tego szczęścia, które dotyka mego serca. Ty wiesz, Jezu, że moim pragnieniem jest umrzeć z miłości, bo wtedy mogłabym połączyć się z Tobą na zawsze. Ale, Panie mój, nie będę Ci niczego dyktować, bo pragnę być Ci posłuszna i czynić to, co Ty chcesz. Jeżeli pragniesz, abym żyła na ziemi i tu żyjąc na ziemi oddawała się Tobie w miłości, to tak będzie. A jeżeli uznasz, że lepiej przysłużę się Kościołowi i duszom będąc z Tobą w Niebie, to skrócisz moją wędrówkę ziemską. Ja cieszyć się będę ze wszystkiego, bo wiem, że cokolwiek będzie, będzie to Twoja wola płynąca z miłości do mojej duszy. Więc poddaję się Tobie, Boże. O jedno tylko proszę, abyś mnie strzegł, abyś nie pozwolił mi od Ciebie się odwrócić, abyś nie pozwolił mi odejść od Ciebie. Daję Ci, Boże, to prawo - czyń wszystko, co zechcesz, abym tylko przy Tobie trwała i kochała Cię z każdym dniem coraz więcej. A jeśli, Panie mój, jeśli moja dusza kiedyś chciałaby sprzeciwić się Tobie, prędzej odbierz mi życie, niż miałabym Cię zasmucić, niż bym miała Ciebie zranić, stać się przyczyną Twego cierpienia. Czynię siebie Twoim niewolnikiem Panie, dysponuj do woli moją duszą, sercem, umysłem, ciałem, wolą; nie ma już mnie, żyjesz Ty! A moją radością jest kochać Ciebie, Panie, żyć w Tobie i dla Ciebie, i przez Ciebie. Proszę pobłogosław, aby to o co proszę, stawało się w każdym dniu prawdą, życiem, aby prawdziwie moja dusza w Tobie zanurzona żyła miłością, tylko dla Ciebie. Proszę, pobłogosław nas, Jezu! Adoracja Najświętszego Sakramentu (2) Modlitwa duszy najmniejszej: Kłaniam Ci się Jezu do samej ziemi i całuję Twoje stopy. Całuję rany na Twoich stopach z wielką wdzięcznością, że mogę być tak blisko Ciebie, z wielką radością, że przychodzisz do mnie i obdarzasz mnie swoją obecnością. Twoja obecność Jezu czyni mnie szczęśliwą. Moje serce rośnie i pragnie Ciebie uwielbiać. Moje serce pragnie Tobie śpiewać. Mimo, że wiem, iż mój śpiew jest marny, nie może równać się do śpiewu Aniołów, to jednak poprzez śpiew Jezu pragnę wyrażać to, co mam we wnętrzu swoim. Pragnę dziękować Ci nieustannie, pragnę uwielbiać Ciebie, wysławiać, oddawać Tobie cześć, składać hołd. Pragnę Jezu, tak bardzo pragnę! Bądź uwielbiony! Radością moją Boże jest – Ciebie wielbić. Radością moją jest – Ciebie wysławiać. Radością moją jest – klęczeć przed Tobą i wpatrywać się w Ciebie. Radością moją jest –podziwiać czystość, biel Twego Ciała. Radością moją jest – sercem doświadczać Twojej miłości, która bije od Najświętszego Sakramentu. Radością moją jest Jezu – być Twoim dzieckiem, dzieckiem Kościoła, być członkiem Twego mistycznego Ciała. Radością moją jest – trwać, realizując swoje powołanie. Radością moją jest – słuchać Ciebie, by jak najlepiej to powołanie wypełniać. Radością moją jest – czynić wszystko zgodnie z Twoją wolą. Radością moją jest – służyć Tobie w Kościele. Jezu mój! Ty jesteś moją radością, moim wszystkim. Kocham Ciebie! Uwielbiam Ciebie Jezu! Jezu mój! Zrodziłeś Kościół na Krzyżu. A więc Krzyż jest początkiem Kościoła, źródłem, z którego płynie życie Kościoła. Pragnę pokochać Krzyż największą miłością, bo to przecież źródło i mego życia. Pragnę Jezu pokochać Ciebie wiszącego na Krzyżu. Pragnę w sposób szczególny kochać Twoje rany, ranę Twego boku. Pragnę zagłębiać się rozważając Twoją mękę, by jeszcze lepiej zrozumieć, czym jest Kościół. Człowiek może zrozumieć samego siebie, kiedy zna swoje korzenie. Skoro jestem dzieckiem Kościoła, a korzenie Kościoła tkwią w Twoim boku, pragnę zrozumieć, poznać te korzenie. Chcę się do nich zbliżyć, pragnę ich dotknąć, pragnę pokochać. Dajesz mi Jezu bardzo wiele, kiedy zapraszasz pod Krzyż. Kiedy zapraszasz do Adoracji Najświętszego Sakramentu, wtedy szczególnie dotykasz mojego serca, wtedy otwierasz moje oczy, zaczynam więcej widzieć i rozumieć. Proszę, abyś otworzył moje serce na to zrozumienie, zrozumienie korzeni Kościoła, jego podstaw. Moje serce Jezu przeczuwa coś więcej. Jest jedynie ludzkim sercem, dlatego tak powierzchownie wszystko traktuje, więc i Twoje słowa o Kościele również. Ale Ty udzielasz łaski memu sercu, moje serce przeczuwa niezwykłą tajemnicę, przeczuwa nieskończoność, wielkość nie do ogarnięcia. Ty jesteś Boże początkiem Kościoła. W Tobie on jest. Ty jesteś źródłem życia Kościoła – w Tobie jest życie. Ty jesteś światłem Kościoła i jego mądrością, jesteś natchnieniem, Słowem i pouczeniem, Ty jesteś miłością Kościoła. Ty Boże jesteś wszystkim również w Kościele. Bez Ciebie Kościoła by nie było. Pozwól nam rozumieć więcej, by z większą świadomością modlić się o Twój Kościół, by rozumieć jego potrzeby. Dotknij naszych serc, aby pokochały Kościół wielką miłością. Kiedy się kocha, wtedy lepiej się widzi i wtedy z większą żarliwością człowiek troszczy się o tego, kogo kocha. Więc ufamy, że gdy wlejesz miłość w nasze serca pokochamy Kościół prawdziwie. I nasza troska nie będzie płynęła z poczucia obowiązku, ale z miłości. Będzie wtedy pełniejsza, sprawi Tobie radość. O jakże pragniemy Boże być wiernymi, posłusznymi dziećmi Kościoła, dziećmi, które kochają swoją Matkę - Kościół i które o nią się troszczą. Uwielbiamy Ciebie Jezu! Mój Jezu! Nie rozumiemy wielu rzeczy, które mają miejsce w Kościele, ale z ufnością pragniemy iść za Tobą. Dajesz widzialny znak swego prowadzenia w swoich zastępcach na ziemi. Stoimy teraz przed wyborem kolejnego papieża. Tylko Ty wiesz Boże, co tak naprawdę dzieje się w Kościele. Tylko Ty znasz cały ból i cierpienie, bo ono dotyka Ciebie. Przecież Kościół jest Twoim mistycznym Ciałem i w sobie wszystko doświadczasz. Każde odstępstwo, każdy brak miłości, każdy egoizm i pycha zadają Tobie rany, sprawiają ból, w sposób szczególny grzechy popełniane przez dusze Tobie poświęcone. Pragniemy modlić się Jezu, prosząc gorąco o świętość kapłanów, prosząc gorąco o zwycięstwo Twojej miłości w sercach tych, którzy będą decydować o wyborze następnego papieża. Prosimy, abyś umocnił ich swoim Duchem. Prosimy, aby Twój Duch prowadził wszystkich, aby Twoja miłość zwyciężała. Zapraszamy też Twoją Matkę. Ona pokonała szatana. Teraz też niech czuwa nad sercami kardynałów. Prosimy Ciebie Michale Archaniele, abyś wraz ze wszystkimi Zastępami Anielskimi zstąpił na kardynałów, którzy będą modlić się, rozważać, obradować. Abyś chronił ich przed wszelkim złem, które by chciało dotknąć ich serc. Prosimy was Święci Papieże Poprzednicy, abyście i wy wypraszali potrzebne łaski dla obecnych kardynałów. Wy więcej wiecie, rozumiecie, możecie wyprosić konkretne potrzebne łaski, o których my nawet nie wiemy. Wy znacie stan Kościoła, a my go nie znamy. Prosimy was wszyscy Święci i wszystkie dusze czyśćcowe, módlcie się za Kościół. Módlcie się, aby ten nowy wybór umocnił Kościół, by nowy papież poprowadził Kościół do wielkiego triumfu miłości. Proszę Ciebie cała Trójco Święta, bądź zwieńczeniem Kościoła. Obejmij ramionami swoimi cały Kościół i chroń go. Ty Boże najlepiej wiesz, co dzieje się w sercach ludzkich. Ty widzisz dobro i zło. Pomóż nam, bo jesteśmy słabi. Uświęć nas! Uświęć kardynałów! Niech na czas konklawe ich serca przemienione staną się święte, ich dusze niech całkowicie przylgną do Ciebie. Broń, by szatan nie miał dostępu do żadnej ich myśli, żadnej intencji. Boże, niech Twoja święta obecność obejmie cały Watykan. Niech to miejsce na ten czas wyboru papieża stanie się najświętszym miejscem na ziemi, miejscem wolnym od szatańskich zakusów. Niech stanie się miejscem wielkiego triumfu Boga. A my ofiarujemy Tobie nasze serca, składamy nasze dusze przed Tobą Boże właśnie w tej intencji. Oddajemy się Tobie na własność. Dajemy Tobie prawo czynienia, czego zechcesz z nami. Chcemy Ciebie kochać i ufamy, że to pragnienie miłowania Ciebie wystarczy, abyśmy mogli zrealizować swoją wolę w Kościele. Jesteśmy zbyt mali, aby cokolwiek uczynić innego, ale dajemy Ci siebie, nasze pragnienie, by kochać największą, najszczerszą miłością Ciebie i Kościół. A Ty czyń, co chcesz w naszych sercach. Dziękujemy Ci Jezu za każde Twoje Słowo. Wszystko Jezu, co Twoje jest dla naszych serc wielkim umocnieniem, wskazówką. Każde Słowo jest dla nas życiem, jest radością. Każde Słowo przybliża nas do Ciebie, dlatego tym bardziej chcemy słuchać Ciebie. Wierzymy, że gdy będziemy słuchać, gdy będziemy otwierać się na miłość, która płynie z Twoich słów, to zaczniemy kochać. To w nas Twoje Słowo będzie żyło i będzie nas przemieniać. I powoli będziemy stawać się takimi, jakimi Ty chcesz byśmy byli. Powoli przemienieni będziemy realizować nasze powołanie. Radością naszych serc jest, by czynić to, czego oczekujesz, by Twoja wola w nas spełniała się. Radością jest kochać Ciebie, radością jest patrzeć na Ciebie i iść za Tobą. To prawda Jezu, że jesteśmy słabi, bardzo często upadamy, a nasze czyny zaprzeczają temu, co teraz mówimy. A to ze względu na naszą słabość, Panie, jesteśmy jak dzieci. Ale przecież rodzice kochają swoje niemowlęta, kochają swoje dzieci, mimo, że broją; mimo, że czasem są nieposłuszne. Dobrze wiesz, z jak wielką czułością patrzy matka na swoje maleństwo. I wcale jej miłość nie zmniejsza się, gdy ono robi coś nie tak. Czujemy się Twoimi dziećmi i wierzymy w Twoją miłość do nas, w Twoje miłosierdzie, w Twoje przebaczenie. Wierzymy i doświadczamy Twojej czułej miłości, matczynej miłości. Dziękujemy Ci z nią. Chcemy na nią odpowiadać i będziemy nadal starać się kochać Ciebie, kochać Kościół. Będziemy się starać! A Ty udzielaj nam Ducha swojego, byśmy nigdy nie rezygnowali, ale zawsze podążali za Tobą i by w naszych sercach wzrastało to pragnienie kochania i wiara. Dopomagaj nam, byśmy przylgnęli sercem do Twojego Kościoła, otaczając go swoją myślą, swoją miłością, swoją troską. Udzielaj nam wszelkich potrzebnych łask ku temu, byśmy stawali się najlepszymi dziećmi Kościoła. Po prostu, uświęcaj nas Jezu! Święty to ten, który żyje w zgodzie z Twoją wolą, który przemieniony jest w miłość, jest doskonałym, doskonale wypełniającym powołanie członkiem Kościoła. A więc czyń nas świętymi. Prosimy, pobłogosław nas teraz Jezu, a wraz z tym błogosławieństwem niech spłynie na nas wiara, ufność, że tego wszystkiego dokonujesz w nas, że nasza modlitwa nie idzie gdzieś w próżnię, ale trafia wprost do Twojego Serca. Udziel nam swojej miłości. Gdy wyjdziemy stąd pragniemy poczuć się pełni tej miłości. Prosimy, pobłogosław nas Jezu!