Red Hand - Jeszcze tego nie słyszałeś

Transkrypt

Red Hand - Jeszcze tego nie słyszałeś
Jakub Gaoko • Red Hand
Padał rzęsisty deszcz. Cała główna ulica już pływała. Woda spływała w kierunku
najbliższej studzienki oraz w dół – po schodach, prowadzących do pubu Red Hand. Tadhg
właśnie biegł w tym kierunku okryty swym brązowym płaszczem, by móc schronid się w
wewnątrz przed deszczem.
Energicznie wpadł do środka i błyskawicznie zamknął za sobą drzwi, zanim jeszcze
barman zdążył wykrzyczed, by uczynił to jak najszybciej, bo zaleje jego knajpę. Tadhg otrzepał
płaszcz przed wejściem, po czym zdjął go i ruszył do baru.
- To, co zwykle. Do mojego stolika. – odrzekł w stronę barmana. Ten odpowiedział
skinieniem głowy i zniknął na zapleczu. Tadhg przeszedł do dalszej sali i zajął miejsce przy
niewielkim stoliku w rogu, niedaleko okna, w które uderzały właśnie krople deszczu. Rzucił
płaszcz na siedzenie krzesła, podparł się na rękach i czekał, aż jego zamówienie zostanie
zrealizowane.
Red Hand było ulubioną knajpą Tadhga. Spędził w niej niezliczone wieczory, po
męczącym dniu w pracy czy bezczynnym weekendzie. Miał już tutaj swój stały stolik – co było
bardzo ważne, gdyż miejsce na ogół wypełnione było ludźmi – a obsługa znała jego
wymagania: zawsze ograniczające się do specjalnego rodzaju czerwonego wina, które
pokochał od razu, jak tylko zawitał tu po raz pierwszy. Nigdzie indziej nie mieli takiego wina,
a Tadhg miał w swoim życiu do czynienia z wieloma pubami i winami.
Red Hand stanowiło też ważne miejsce w życiu naszego bohatera z innych powodów:
ze względu na dużą frekwencję, zawsze mógł liczyd, że zdoła tutaj poznad kogoś
interesującego. Kogoś przeciwnej płci, kto nie będzie oczekiwał zbyt dużo od życia i zadowoli
się akurat jedną nocą towarzystwa w pokoju na górze, a potem już nigdy więcej nie pojawi
się w jego życiu. Red Hand zdawało się w jakiś magiczny sposób podsyład mu takie osoby:
jeszcze nigdy nie zdarzyło mu się spotkad tutaj jednej kobiety dwa razy. Zupełnie, jakby
znikały z jego świata zaraz po zaspokojeniu jego potrzeby wypełnienia wieczornej pustki i
idealistycznej samotności, która została mu po naiwnych marzeniach z młodości.
Czekając na swoje wino, Tadhg obserwował postaci przy stolikach. Niedaleko niego
siedziało skupisko obcokrajowców, zdających się świętowad odwiedziny znajomego w Polsce.
Cały czas rozmawiali po angielsku i byli coraz bardziej pijani. W drugim kącie sali, przy
dwuosobowym stoliku, siedziała młoda para. Sądząc po co chwila powracającym uśmiechu
dziewczyny, młodzieniec był na doskonałej drodze, by zaprowadzid ją jeszcze tego wieczora
do łóżka. Po środku sali siedziała konfiguracja dośd rzadko spotykana w tego typu miejscach:
matka i dwóch synów, którzy zdawali się dopiero niedawno przekroczyd próg dorosłości.
Wszyscy pili piwo i chyba wspominali jakieś lepsze czasy.
Najbardziej jednak uwagę Tadhga przykuwała sytuacja przy barze. Stała przy nim
atrakcyjna blondynka w czerwonej, eleganckiej sukience. Co chwila zaglądała do torebki i
wyciągała z niej telefon komórkowy, w przerwach odganiając od siebie barmana. Chyba
czekała na kogoś. Ktoś chyba nie miał zamiaru przyjśd.
Z zamyślenia wyrwała Tadhga kelnerka, stawiając na jego stoliku kieliszek
karmazynowego wina. Jego barwa kolejny raz zdawała się subtelnie różnid od porcji, którą
podano mu tu ostatnim razem, lecz Tadhg nie zwracał już na to uwagi. Ilekrod próbował
1
www.cth.boo.pl
zagadad obsługę pubu na temat swojego ulubionego trunku, odpowiadał mu jedynie
delikatny uśmiech i cicho wypowiedziany wyraz „tajemnica”.
Kobieta spod baru podjęła ostateczną decyzję. Schowała telefon do torebki i zaczęła
się zbierad. Tadhg nie mógł przepuścid takiej okazji: błyskawicznie wstał od stolika i szybkim
krokiem ruszył pod bar.
- Na zewnątrz trochę pada. – rzekł przyjaznym tonem, gdy kobieta zakładała płaszcz na swoją
czerwoną suknię. Słowa Tadhga były dla niej zupełnie niespodziewane, więc odpowiedź
zajęła jej chwilę. Spojrzała nieufnie w stronę mężczyzny i odparła szorstko:
- Nie szkodzi, mam parasolkę.
- A może jednak zostałaby pani jeszcze na chwilę?
Blondynka uniosła brwi zaniepokojona.
- Mają tutaj rewelacyjne czerwone wino, nie wiem, czy miała już pani okazję spróbowad...
Zapraszam do swojego stolika.
Kobieta rozważała przez chwilę, co zrobid, ostatecznie jednak mruknęła coś pod
nosem i dała się zaprowadzid Tadhgowi do stolika.
- Jestem Tadhg . – przedstawił się, gdy już zasiedli w jego ulubionym miejscu.
- Fionuir. – odpowiedziała kobieta i podała rękę swojemu nowemu znajomemu.
- Wspaniale. – uśmiechnął się Tadhg i pociągnął łyk z kieliszka. – Ty też musi koniecznie..
Przepraszam! – zaczepił kelnerkę, która właśnie odchodziła od stolika obok.
- Nie, ja podziękuję. – odparła stanowczo Fionuir.
- Jak sobie życzysz. – mężczyzna odwołał kelnerkę. – A więc zdaje się, że czekałaś na kogoś.. –
rozpoczął rozmowę Tadhg.
Rzeczywiście: w dalszej rozmowie okazało się, że Fionuir czekała na swojego
chłopaka. Nie układało im się ostatnio i już nie pierwszy raz w tak chamski sposób
rezygnował ze spotkania z nią. Tadhg nie wahał się wraz z kobietą potępiad zachowania jej
partnera i podkreślad, że nie może zrozumied, jak można traktowad w ten sposób taką
kobietę, jak ona. Fionuir musiała byd naprawdę wściekła na swojego narzeczonego: od razu
dało się wyczud, że nie jest idiotką i doskonale wie, że znajomośd z Tadhgiem może mied
tylko jeden finał, jednak nie zrażała się tym i brnęła dalej w rozmowę, a w koocu dała się
nawet namówid na wino.
I tak po dwóch godzinach rozmowy Tadhgowi udało się zrealizowad swój zamysł, i
wylądował z Fionuir w pokoju na górze. Kobieta była już nieźle pijana i dalej złorzeczyła na
swojego chłopaka, wyzywając go od chamów, prostaków i szowinistycznych świo. Gdy Tadhg
zamykał drzwi od pokoju, Fionuir rzuciła mu się na szyję i wykrzyczała rozpalonym głosem:
„Zerżnij mnie! Zerżnij mnie, jak on nigdy tego nie zrobi!” Tadhg błyskawicznie spełnił jej
zachciankę.
Gdy klamka do pokoju delikatnie drgnęła i drzwi otworzyły się bezszelestnie, oboje
śnili już głęboko. Tadhg zawsze padał nieprzytomny po swoim ulubionym winie i nie miał
żadnych problemów ze snem – czego nie mógł powiedzied, próbując usnąd na trzeźwo. Dwie
postaci, które weszły do pokoju, doskonale zdawały sobie z tego sprawę i nawet nie dbały
przesadnie o ciche zachowywanie się.
- Łap nogi. – szepnął barman do swojego młodego pomocnika i oboje chwycili ciało Fionuir.
- Szefie? – zapytał pomagier, gdy unosili ciało do góry.
- Co chcesz?
- Czy on się nigdy nie zorientuje?
Barman zaśmiał się.
2
www.cth.boo.pl
- Żartujesz? To idiota. Woli żyd w świecie swoich urojeo o bezkarności. Nie chce kusid losu
nawet głębszym zastanowieniem. Jego te kobiety i tak nie obchodzą. Cieszy się, że znikają.
- Jest aż tak głupi?
- Któregoś dnia to się na nim zemści.
- Co masz na myśli, szefie? – spytał, gdy zamykali z powrotem drzwi do pokoju, w którym
spał Tadhg.
- Pewnego wieczora nie uda mu się wyrwad żadnej panny. Zamówi to swoje wino, upije się i
pójdzie spad sam. A my i tak będziemy potrzebowad głównego składnika do wina na
następny dzieo..
- Rozumiem! – twarz pomocnika rozpromienił radosny uśmiech.
- To teraz chodź, musimy wypompowad z niej krew przed świtem.
Mężczyźni zeszli do tajemniczego pomieszczenia pod barem, Tadhg zaś spokojnie spał
w ciepłym łóżku, nieświadom zupełnie, co przed chwilą wydarzyło się w jego pokoju.
Obudził się dopiero nad ranem. Rozejrzał się wokół siebie. W łóżku nie było nikogo
oprócz niego. „Co za wspaniałe wyczucie.” – pomyślał – „Zawsze tak doskonale znikają z
mojego życia.”
I już nigdy nie wracają.
3
www.cth.boo.pl

Podobne dokumenty