gazeta nr 29 - jagiellonczyklasin.edu.pl
Transkrypt
gazeta nr 29 - jagiellonczyklasin.edu.pl
CO W BUDZIE PISZCZY Nr 29/2012 2012 GAZETKA ZESPOŁU SZKÓŁ PONADGIMNAZJALNYCH IM.KAZIMIERZA JAGIELLOŃCZYKA W ŁASINIE I mijają dni i tygodnie! Za chwilę maturalny szał! Ale tuż przed nim to, co najpiękniejsze – wiosenna przerwa świąteczna, dłuuuuugi weekend majowy, słońce (mamy nadzieję), radość, miłość – czyli – jak zwykle☺! A Wy – bierzcie i czytajcie z nas wszystko! Niech żyją Kaziki! cena 1 zł A W NUMERZE: Marketomania..s.2 Ale mi się chce! s.3 Bo wierzyć chcę s.4 Tacy sami……..s.5 POZA TYM: MÓJ PIERWSZY RAZ… O DRZEWO (oby ostatni) Karolina Kondeja Połowa października. Przy drugim podejściu udało mi się zdać egzamin na prawo jazdy. Wielka radość!!! Po dwóch tygodniach – jeszcze większa!!!! Rodzice zrobili mi wielką niespodziankę – kupili mi wymarzony czerwony samochód! Mały, zgrabny, no i ten kolor! Zaczęło się jeżdżenie: tu i tam, do szkoły, do znajomych, na zakupy. Cztery miesiące mojego „zmotoryzowania” upłynęły w sielskiej atmosferze. Nikogo nie musiałam prosić, by mnie zawiózł, nie musiałam myśleć, jak wrócić. I ja taka samodzielna! Niezależna! 22 stycznia dziadkowie mają swoje święto. Nie przypuszczałam, że ta data tak koszmarnie zapisze się w mojej pamięci. Nic nie wskazywało na to, że ten dzień będzie inny niż wszystkie pozostałe dni mojego życia. Poranna pobudka, toaleta, makijaż. Szykowałam się na wyjazd do kościoła na niedzielną Mszę Świętą. Za oknem niewielki mróz. Na drogach - mimo temperatury - było ślisko, topniał śnieg i do tego wiał wiatr. Wsiadłam do samochodu, zapięłam pas bezpieczeństwa (zawsze zapinam!). Jechałam sama. Odmówiłam krótką modlitwę przed podróżą - jak zawsze, jak przed każdą. Jechałam powoli, ale niezbyt spokojna, ponieważ bałam się, że mogę nie zdążyć. Do celu zostało około 2 kilometrów. Prosty odcinek drogi. Już z górki. Nagle ni stąd, ni zowąd wpadłam w poślizg! Samochód odmawiał mi posłuszeństwa, kręcił się jak na karuzeli. Na poboczu drogi zauważyłam drzewo. Krzyknęłam: „Boże, tylko nie drzewo!” I........uderzenie! Wszystko trwało sekundę, może dwie, ale dla mnie czas jakby się zatrzymał, a właściwie wydłużył. Kiedy otworzyłam oczy, nie wiedziałam, co się stało, gdzie jestem i dlaczego wszystko mnie boli. Nic nie widziałam, wszystko zasłaniała mi wielka, Działo się……...s.2 ♣ Łyżwy i ja……s.6 Prawdziwy facet biała, nadmuchana s.7 poduszka. Zorientowałam ® Mam prawo….s.6 się, że miałam wypadek. Bezpiecznie...s.7 Czułam, jak po twarzy Dla Was od Was spływa mi krew. Dookoła s.8 unosił się dym i smród. „Mondrości” z Gdy poduszka opadła, zeszytów s.8 zobaczyłam przód samochodu wbity w drzewo. O Boże! Drgawki, dreszcze, szok… Co teraz??? Przez kilka sekund szamotałam się z pasem bezpieczeństwa na siłę próbując go odpiąć. W końcu od niego wolna, sięgnęłam po komórkę i zadzwoniłam do mojego taty. Do końca życia nie zapomnę słów, które do niego powiedziałam: „Tato, miałam wypadek! Przyjedź po mnie! Szybko!” I tyle. Odłożyłam słuchawkę. A potem był tylko płacz, wielki płacz. Właściwie to nawet się darłam, krzyczałam… W lusterku zobaczyłam swoją twarz. Na twarzy krew, rozerwana warga, bardzo krzywy ząb. Serce biło mi jak szalone, w głowie - sama nie wiedziałam, co się dzieje. I ciągle to samo pytanie: I co teraz? Po kilku godzinach bardzo bolesna wizyta u chirurga i stomatologa. Przez kolejne trzy dni nie mogłam dojść do siebie. Z nikim nie chciałam rozmawiać, nie mogłam jeść. Cały czas spałam i płakałam. I tak w kółko. Dopiero po jakimś czasie zaczęłam wracać do siebie. Nawet dziś, gdy piszę tę historię, oczy zachodzą łzami… Niech to moje przeżycie, które skłoniło mnie do głębokiej refleksji, będzie przestrogą: i dla tych, którzy czują się za kierownicą jak ryba w wodzie, i dla tych, co pierwszy raz.. Nieważne, jak długo prowadzisz – los bywa przewrotny: nie sprawdzi twego stażu za kółkiem. A Ty – nie przewidzisz, co Cię dziś może spotkać. Niestety. str.2 Co w budzie piszczy OJ, DZIAŁO SIĘ, DZIAŁO… XIII Powiatowy Przegląd Poezji „Złote Usta” Łasin 2012 – złotoustą została Dominika Zawacka. Jury nagrodziło także Martynę Wróblewską (II miejsce) i Karolinę Kondeję (III miejsce). Są już wyniki Ogólnopolskiego Konkursu Polonistycznego „Fraszka” 2012. Najlepszą w szkole okazała się Dominika Zawacka, która uzyskała 24 punkty na 38 możliwych. Z Jagiellończykiem są na ty – Łukasz Ciarczyński i Dawid Frątczak z III T, którzy wygrali szkolny konkurs historyczny „Życie i działalność Kazimierza Jagiellończyka”. Nasz siłacz – Nikodem Archita z IV T – zajął IV miejsce w V Powiatowych Zawodach Siłaczy „Power” w Grubnie. Agnieszka Kurzyńska, Ewa Jankowska i Dominika Zawacka z miłości do fizyki wzięły udział w ogólnopolskim konkursie fizycznym. Wyniki – w czerwcu. „Najstarsze” - najlepsze! To dziewczyny z klasy III b LO i IV T wygrały Mistrzostwa Szkoły w Piłce Siatkowej Dziewcząt. Kolejny raz nie daliśmy się rakowi! V edycja programu Mam Haka na Raka także i w naszej szkole! III Turniej Siłaczy – i znowu Nikodem Archita i Klaudia Litwińska nie mieli sobie równych! Sprzedawcy i kucharze małej gastronomii sprawdzali się podczas egzaminu próbnego. Powodzenia na właściwym! NASZ „TOPEK” 25 luty roku pańskiego 2012. Ta data w sercach łasiniaków z pewnością zostanie na zawsze. Jakaż radość rozpaliła się w duszach każdego mieszkańca naszej gminy na tę cudowną wieść!!! Krzyki, euforia, łzy szczęścia… Bez wątpienia nie mogło spotkać nas nic lepszego! Ej! Stop…! Co to ma w ogóle być do cholery?! Okazuje się, że w przyszło mi żyć w czasach, kiedy otwarcie marketu świętuje się hucznej niż narodziny pierworodnego syna. Ja się teraz zastanawiam, o co tu chodzi?? Bo generalnie wszystko fajnie. Łasin powoli (bardzo POWOLI, baaardzo, bardzo powoli) staje się metropolią. Top Market koło szkoły, Carrefour koło rynku. Już podobno w planach jest Biedronka, trzy Reale i jedenaście Kauflandów☺. Nie ogarniam tego, ile szczęścia może dać wizyta w supermarkecie! Zdaje się, że wszyscy teraz czujemy się jakby bardziej przynależni do wielkiego świata centrów handlowych i tym podobnych. Tylko powiedzcie mi kochani – co z tego? Co nam to daje? Każdy chyba widzi, że świat w zastraszająco szybkim tempie schodzi na psy. To wina każdego z nas. Bo dajemy pochłonąć się temu bezsensownemu i beznadziejnemu konsumpcjonizmowi. Wydajemy pieniądze na rzeczy w ogóle nam niepotrzebne, a co dostajemy w zamian? Nadwagę od jedzenia śmieciowego jedzenia, próchnicę od pochłaniania słodyczy i marskość wątroby z powodu hektolitrów spożytych browarów. Bez sensu, no nie? Najlepsze jest jednak to uczucie, kiedy się już w tym naszym łasińskim markecie siedzi. Kilka dni temu postanowiłam tam pójść. Zaraz po lekcjach. I ze śmiechu nie mogłam! Bo gdzie się nie obróciłam, tam ludzie z naszej szkoły! Uuurocze. Zastanawiam się tylko, czego my tam szukamy. Przecież kiedy nie było marketu, nie było też wielgachnych zakupów. Teraz nagle poczuliśmy dziką żądzę nabywania. . . No cóż.. Ja mam tylko nadzieję, że na Top Markecie się skończy, bo ludzie całkiem zapomną, że można jeszcze żyć bez shoppingu i innych modnych w dzisiejszym świecie dupereli. Weronika Marynowska Pieniądze szczęścia nie dają. Dopiero zakupy. Marilyn Monroe Co w budzie piszczy str.3 Co zrobić, gdy wciąż nic nie chcę?! „Może tak będzie najlepiej? Nieeee, jednak nieee, brzmi głupio. Bez sensu!” [tu następuje skreślenie]…. Nie wiem jak moi znajomi abiturienci, ale mi prezentacja maturalna w ogóle nie wychodzi. Jeżeli nawet mam coś napisane, to na drugi dzień wydaje mi się to nudne, nietrafione lub bezsensowne. Ech… nie jest łatwe życie maturzysty! Do kłopotu z prezentacją dochodzą liczne testy maturalne, zestawy, wypowiedzi ustne na przedmioty maturalne oraz bieżący materiał na „niematuralne przedmioty” + oczywiście domowe obowiązki, nie wliczając naszych sympatii. Jak na to wszystko znaleźć czas? Na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, że taki sobie uczeń nie ma wiele na głowie – szkoła, uczy się bądź nie, ale to przecież niewiele. A jak to jest w przypadku osób, którym zależy na względnych (czytaj: dobrych) ocenach? Nie chcielibyście się zamienić, oj nie. Może nie mam wybitnych osiągnięć – są dużo lepsi ode mnie, ale kurczę! - brakuje mi czasu i chęci na przyjemności! Nie mogę sobie pozwolić na beztroskie hulanie po dyskotekach, domówkach, wypady po szkole do znajomych – NIE MOGĘ, najzwyczajniej. Nie zawsze, ale czasami zazdroszczę takim, co nie zależy, olewają nauczycieli i przedmioty, nie siedzą nad książkami, nie piszą zadań domowych. Uczucia jedno, rozum drugie. Wiem, wiem, wszystko wiem – pracuję na swój zawód, swoją przyszłość, wiem, ale człowiek nie jest maszynką, która nigdy nie ma dosyć książek, arkuszy. Czasem człowiekowi się nie chce, ma ochotę położyć się spać i zapomnieć, że na jutro ma 3 arkusze maturalne, 2 zadania domowe i referat… Och jak dobrze, że istnieją weekendy oraz ferie. Choć i czasem one nie są do poleniuchowania. Miałam ambitny plan na te ferie – odpocząć, ale jak zwykle spełzło na niczym. Niby dwa tygodnie wolnego, ale do tego masaaaa pracy fizycznej i umysłowej. Nie jest tak różowo jak mogłoby się wydawać. Bezcenną rzeczą są wypowiedzi kolegów i koleżanek – „daj przepisać zadanie domowe”, „nie miałam czasu wczoraj przepisać zeszytu” [tu następuje „bezwiedne” niemal przepisanie jednocześnie aktualnego zadanka], „nie martw się, przepiszę, ale przekształcę” lub „podpowiedz na sprawdzianie, bo Ty wszystko umiesz”. Taaa, pracować na innych – cudowna zabawa! Przecież ja mogę posiedzieć poprzedniego dnia nad zadaniami, bo ten ktoś nie miał czasu! Ja pewno miałam! Zawsze pewno mam! Siostro, więcej zrozumienia, empatii!! Koleżanki i koledzy mają tyleeee na głowie – pomóż w potrzebie! Taaa, jasne. A mnie kto pomoże? Pewno – mogę nie dać odpisać, ściągnąć, zerżnąć, itp. Jak nie dam, to automatycznie kujon ze mnie, egoistka, zołza, itp. Że niby mam i tylko zwyczajnie nie chcę dać. Z czystej złośliwości. Hmm, tak źle i tak niedobrze. Człowiek powtarza sobie – będę lepszym człowiekiem, pomogę, może kiedyś tam na górze zostanie mi to policzone na moją korzyść☺. Teraz trzeba zacisnąć zęby i po prostu przez to przejść i liczyć, że kiedyś zostanie nam to wynagrodzone☺. Liceum - ważny etap, który wpływa na moją przyszłość. Maturaaaaaaa!!! Uuuuu… A potem? Potem może być tylko gorzej – sesje, egzaminy☺, czyli taka inna „matura” po każdych 15 tygodniach (– licz dobrze: to dwa razy w roku, po każdym semestrze, 10, czasem 12 razy podczas całego okresu szkoły wyższej!!!) Brrr! Na samą myśl mam ciarki na plecach. Taaaak, trochę ponarzekałam sobie, polamentowałam, wylałam „gorzkie żale”, a teraz – „do pracy rodacy”. Ewa Duliasz Nasza twórczość radosna Na faceta się nie gniewaj Najlepiej sama się odziewaj Nie każ chodzić do kościoła Gdy wymyśli sobie adoratora I na igraszki przyjdzie pora Nie naciskaj, nie namawiaj I z nim meczów nie obstawiaj Sms-ów mu nie czytaj Lepiej sama go wypytaj Gdy wskazówek mych zaczerpniesz Anna Dziś z facetem oszalejesz ! ☺ str.4 Co w budzie piszczy POZWÓLCIE NAM WIERZY Weronika Marynowska Strasznie męczy mnie moje dziwne życie. I nie dlatego, żeby się coś w nim nie układało. Wręcz przeciwnie, jest świetnie. Męczą mnie tylko te ciągłe ataki. Głównie ze strony mediów. Ataki te dotyczą ingerowania w moją (naszą) sferę duchową. I nie mówię tu tylko o wierze w Boga. Mówię tu o każdej możliwej wierze w coś tam. Poczynając od uczciwości ludzkiej po świętego Mikołaja. Znacie na pewno ten motyw, jak opowiada się dzieciom te bajki o świętym Mikołaju, kapuście i bocianach oraz o wróżce zębuszce. Opowieści te budują w dzieciach odporność na szarą rzeczywistość. Pozwalają ujrzeć świat w nieco jaśniejszych barwach. Prędzej czy później dochodzi jednak do konfrontacji z rzeczywistością. Okazuje się, że za Mikołaja przebiera się wujek Zbyszek, kapusta i bocian to po prostu nie do końca przemyślane współżycie z przypadkowym kimś, a wróżka zębuszka to typiara, która zbija kasę na naszym uzębieniu. I bajka, w której żyliśmy, jakoś tak nagle, beznamiętnie się kończy. „Ojej, gdzie jest moje miłe życie?” W d…użym poważaniu niestety. Bo ktoś lub coś z całkowicie niewiadomych przyczyn postanowił władować się z buciorami w naszą głowię i poprzestawiać cały system wartości. Więc ja mówię – odwal się Pan od tego, co ja sobie myślę. Moje sumienie zostaw w spokoju i zajmij się lepiej swoim totalnie rozklekotanym i marnym żywotem. Pozwól mi wierzyć. A sam się zastanów, czy nie lepiej zawrócić i znaleźć jakąś inną drogę, niekoniecznie na same dno. Z pamiętnika początkującej łyżwiarki (chociaż już po mrozie☺ ☺) Jak każdy wie - początki zawsze są trudne. Tak było również w moim przypadku. Pierwsze dwie godziny spędzone na bydgoskim lodowisku to była praktycznie jazda przy barierce, a każde próby wyjechania bliżej środka tafli kończyły się bolesnymi upadkami. W mojej „drodze” pomagały mi moje niestrudzone koleżanki-mentorki, które udzielały mi przydatnych rad i wskazówek. Nie zawsze udawało mi się do nich stosować, ale starałam się☺. Słowo daję! Do domu wróciłam bardzo poobijana, jednak nie zniechęciłam się do łyżew. Podczas ferii postanowiłam podszlifować swój warsztat łyżwiarski. Zakładałam więc łyżwy i jeździłam po godzinę dziennie. Zaowocowało to tym, że nauczyłam się hamować i skręcać. Nie do końca umiałam jeszcze wyeliminować upadki spowodowane wjeżdżaniem na ząbki, ale było już dobrze. W miarę upływu godzin spędzonych na tafli lodowej szło mi coraz lepiej - umiałam już nawet jeździć na jednej łyżwie! ☺ Nie twierdzę, że jeżdżę idealnie, ale już o niebo lepiej niż na początku. Mam nadzieję, że z jazdą na łyżwach jest jak z jazdą na rowerze - że tego się nie zapomina, bo planuję ponownie w przyszłym roku szaleć na lodzie! I nie przewracać się! ☺ Basia Duliasz Kilka [nie całkiem poważnych] porad dla początkujących łyżwiarzy autorstwa pewnego Christophera: • Po pierwsze - powinno się założyć łyżwy w następujący sposób: lewa na prawą i prawa na lewą. Jeżeli uda nam się ta sztuka, to powinniśmy założyć łyżwy przód na tył - wtedy będziemy mogli tłumaczyć się złym przygotowaniem do jazdy, a nie brakiem umiejętności. • Druga porada - kupić w pakiecie z łyżwami ochraniacz na tyłek i łokcie - bardzo przydatna rzecz, zwłaszcza dla początkujących☺ • Punkt trzeci: jeżeli wybieramy się na zamarznięty i co ważne – bezpieczny! - akwen wodny, to wraz z łyżwami i ochraniaczami należy zabrać ze sobą łopatę do odśnieżania - jeżeli nie sprawdzimy się jako łyżwiarze, to może „odśnieżaczami” będziemy lepszymi. No cóż, każdy mistrz zaczyna od malutkich kroczków. A ostatnio przekonujemy się, że niekoniecznie sroga zima potrzebna nam do łyżew. Grudziądz, Toruń, Bydgoszcz – tu poślizgasz się i wtedy, gdy zima wcale nie taka zła! Zapraszam do zabawy już za kilka miesięcy Co w budzie piszczy str.5 TAKI SAM … Inwalida, kolarz, upośledzony… To tylko kilka z całego wachlarza „określeń” używanych przez społeczeństwo na ludzi niepełnosprawnych. Wstyd dodać, ale są i te bardziej niewybredne. Ja wybrałam te najmniej wulgarne… Dlaczego tak jest? Dlaczego ludziom tak trudno zaakceptować odmienność drugiego człowieka? Niepełnosprawność może budzić pewnego rodzaju litość. Chociaż głowę daję, że nasza litość do niczego nie jest im potrzebna. Ale dlaczego bardzo często budzi wstręt i odrazę? Nie potrafię tego pojąć… Czy nasze społeczeństwo jest aż tak zacofane? Tolerancja. Tak wiele się o niej mówi. Właśnie… Mówi i nic więcej. Zastanawiam się, czym kierują się ludzie wyśmiewający się z odmienności… Czy ich umysły są tak prymitywne i nie mogą pojąć, że to może spotkać każdego? Wystarczy zachłyśnięcie, potknięcie, cokolwiek… Zwykłe uderzenie piłką, które zmienia życie… Zarówno ludzie młodzi, jak i dorośli zapominają, że niepełnosprawny nie oznacza obcy, inny. Fakt – musi zacząć żyć inaczej – schody stają się przeszkodą nie do pokonania, krawężnik nastręcza trudności. Nie będzie jeździł już na rowerze od świtu do zmierzchu, nie pokołysze się na parkiecie na własnych nogach. Ale żyć inaczej nie znaczy być innym! To niejednokrotnie osoby o niezwykłych talentach, zdolnościach, świetni pracownicy i bezinteresowni przyjaciele! To ludzie, którzy nie potrzebują litości i współczucia, ale miłości i szacunku. Tak jak Ty! Może nawet jeszcze więcej… Dla Ciebie to tylko kilka głupich zdać, ale stań twarzą w twarz sam przed sobą i zastanów się: Jaki Ty masz stosunek do niepełnosprawnych. I pamiętaj! Zdrowie nie jest darem na całe życie – Ty również możesz je stracić! Czego – oczywiście – nikomu nie życzę. Dominika Zawacka POST SCRIPTUM O czym będzie? Cóż dodać można jeszcze? Nie, wcale nie o zajmowanych kopertach przed marketem. Nie o barierach architektonicznych: krzywe chodniki, wysokie krawężniki, mieszkanie bez windy… Nie o śmiechu i szyderstwie… Ale o tym, co najdziwniejsze, a najbardziej prozaiczne. Niepełnosprawny i my. Jeden chodnik, jedna droga, a na niej Ty/Ja/My i …. wózek, kule, biała laska.. Co robić? Przejść, odwrócić głowę, skierować wzrok gdzie indziej? Bez sensu – pomyśli, że nietolerancyjny/a jestem. Patrzeć uparcie? Głupie – poczuje, że prymitywnie się dziwię. Uśmiechnąć się? A czy do innych nieznajomych też się szczerzysz na ulicy bez powodu? No właśnie. Ilu z nas staje przed takim dylematem. Jak się zachować? Chcemy być otwarci, tolerancyjni i nie w smak nam, gdyby ktoś pomyślał inaczej. Myślimy więc, że należy się nie patrzeć, bo przecież rozumiemy i żadna dla nas rozrywka patrzeć jak niepełnosprawny radzi sobie bez pomocy. I nie patrzymy, natychmiast niemal sztuczne wybierając inny obiekt zainteresowania. Ale wtedy nachodzi nas myśl, że może zdążył zauważyć, że odwracam wzrok. I pomyślał, że się brzydzę, że czuję odrazę, niechęć i dlatego nawet nie spojrzę. No to patrzę. A jak patrzę to czuję, że nie powinno się tak gapić na człowieka na wózku. Może on myśli, że wpatruję się w tę pustkę po nodze dla rozrywki, ze zdziwieniem… więc …. I tak wkoło. Odwieczny niemal dylemat. I nie wierzę, że też tak nie macie. Czego to dowodzi? Chyba jednak tego, że czujemy się niezręcznie, nieco zakłopotani. Dlaczego? Aaa, tego to już nie wiem. Pewno z powodów powyższych. My chyba nie bardzo wiemy, co to znaczy traktować niepełnosprawnych tak samo. A to źle. Wcale nie chodzi mi o to, że wiemy, iż mają te same prawa, że rozumiemy, że chcą żyć jak inni. W pokoju, podczas telewizyjnej dyskusji kiwamy głową ze zrozumieniem. Przecież światli jesteśmy i otwarci. A na drodze, twarzą w twarz panikujemy. Wszystko trwa oczywiście ułamek sekundy, chwilę, może dwie. Ale ta niepewność, jak reagować, jest. Niestety. Bo to jednak dowód, że między mową, myślą a czynem wielka przepaść. Najłatwiej radzą sobie najmłodsi. Dla nich ten brak nogi i wózek z dwoma kółkami to czysta ciekawość, nie podsycona ani litością, ani szyderstwem. Chcą wiedzieć, dlaczego ja mam nogi dwie, a on nie. Szkoda, że rodzice, zamiast wytłumaczyć, że to normalne, bo tak bywa, że wypadki się zdarzają, że świat to też choroby, że taka też uroda ludzi, odwracają szybko małą główkę w drugą stronę i szeptem pouczają „Nie patrz się tak! Nie wypada!” Wielka szkoda…. Redakcja str.6 Co w budzie piszczy NA CZTERY KÓŁKA Moment ukończenia 18 lat. Prawie każdy w tym wieku pragnie zdobywać i tym samym okazywać dowody dojrzałości. W związku z tym większość naszych uczniów i nie tylko postanawia zapisać się na kurs prawa jazdy. Początkowo chyba nikt nie zdaje sobie sprawy z tego, jak wielkie jest przerażenie na samym egzaminie. Każdy tak naprawdę na własne życzenie dostarcza sobie stresu (jakby innych było mało ) ☺. Sam kurs prawa jazdy jest o wielu luźniejszy, jednak i tak każdy bierze do siebie swój najmniejszy popełniony błąd na nauce i nie można uniknąć chociaż małego zdenerwowania i przejęcia. Najgorszy jednak z tego wszystkiego staje się sam egzamin. Dla mnie przerażającą chwilą było usłyszenie swojego imienia i nazwiska, które przez mikrofon wyczytywał egzaminator. Świadomość że trzeba już ‘’tam’’ iść stała się ogromnie stresująca. Niestety, kiedy wsiada się za kółko, nie jest już tak, jak było na nauce jazdy. Każdy z egzaminatorów jest bardzo służbowy, a niektórzy nawet bardzo nieprzyjemni. Jednak i to trzeba przeżyć, przemóc w sobie strach i opanować trzęsącą się nogę na sprzęgle ☺. Każdy zdający chce pokazać jak najlepszą jazdę i przede wszystkim skupić się tylko na tym. Niestety nie jest to takie proste… Świadomość popełnionego błędu sprawia, że serce bije jeszcze mocniej. Najlepiej wtedy pomyśleć, że jadę sama, a obok mnie siedzi ktoś, kto nie ma wpływu na wynik egzaminu. Czasami się zdarza, że niektórych błędów już nikt nie daje szansy poprawić i wynik egzaminu jest negatywny. Jest to chyba najgorsza chwila, jaka może się zdarzyć podczas jazdy. Każdemu zależy na usłyszeniu od egzaminatora słowa: pozytywny. W końcu jednak przychodzi ten czas radości. To takie uczucie, jakby kamień spadł z serca, a do oczu napływają łzy szczęścia. Prawo jazdy nie jest czymś obowiązkowym, ale już wspomniałam - prawie każdy chce mieć w portfelu kolejny ważny dokument. Najśmieszniejsze z tego wszystkiego jest to, że człowiek na własne życzenie dostarcza sobie dodatkowego stresu i czasami pluje sobie w brodę, że to wszystko nie jest mi tak bardzo potrzebne - (najczęściej po niezdanym egzaminie). Jednak teraz, kiedy śmieję się z tego, co było, mogę śmiało powiedzieć - warto było! A wszystkim tym, którzy dopiero będą zmierzać się z tym ogromnym stresem, życzę powodzenia i szerokiej drogi ☺. Uffff, ta „trauma” już za mną ☺. Patrycja Pliszczyńska BEZPIECZNA SZKOŁA – BEZPIECZNY UCZEŃ Właśnie przystąpiliśmy do ogólnopolskiego konkursu o tej nazwie. Celem konkursu jest popularyzowanie wśród uczniów podstawowych zasad funkcjonowania państwa prawa i społeczeństwa obywatelskiego, w tym norm współżycia, poszanowania praw jednostki, w tym uczniaobywatela, tolerancji wobec ludzi o odmiennej kulturze, rasie, obyczajach, przeciwdziałanie patologiom, służyć ma także podniesieniu bezpieczeństwa szkół i uczniów. Tyle słowa. Hasła szczytne – fakt. Jak mają się jednak do rzeczywistości? Czy my w szkole potrafimy funkcjonować zgodnie z zasadami współżycia społecznego? Czy pamiętamy, że – oprócz praw – mamy też i swoje obowiązki? Czy umiemy szanować innych? Rozglądnijmy się wkoło. W jednej klasie – wojna na całego, w innej – jeden mąci, inni cierpią, w jeszcze kolejnej nie podoba się, że ktoś więcej piątek, w następnej można usłyszeć z dumą – o zgrozo! – wypowiedziane przez ucznia słowa: jestem rasistą. Jasne – zespół klasowy to zgromadzenie różnych osobowości. Nie wszyscy muszą się rozumieć, nie wszyscy muszą się lubić i nadawać na tych samych falach. Ale wszyscy winni się tolerować! Szanować! Pozwalać „żyć” innym! Agresja słowna, przepychanki, czasem nawet zwykła szkolna zazdrość – oj wiele krzywdy czynią! Wygląda na to, że taki konkurs – a przede wszystkim podejmowane w jego ramach działania – przydadzą się nam wszystkim. Może łatwiej nam będzie zrozumieć, że ludzie – to liczba mnoga. Co w budzie piszczy str.7 DZENTELMEN POTRZEBNY OD ZARAZ Ostatni mój artykuł dotyczył „upiększania się” przez nas - młode kobiety. Czas, aby przyjrzeć się naszym mężczyznom. Jednym z powodów napisania tego artykułu było moje spotkanie z pewnym młodym mężczyzną. Poznaliśmy się na warsztatach dziennikarskich podczas minionych tegorocznych ferii. Ma na imię Michał. Jest studentem dziennikarstwa. Bardzo miły i przystojny. Muszę też podkreślić, że ma narzeczoną. Możecie wierzyć lub nie, ale nigdy jeszcze nie spotkałam takiego dżentelmena jak właśnie Michał. Nie dość, że przepuszczał KAŻDĄ kobietę przed drzwiami czy schodami, odstawiał krzesło, wieszał kurtki na wieszak, to do tego wszystkiego podczas każdego obiadu nalewał KAŻDEJ kobiecie zupę (a w naszej grupie było ich 14), odnosił talerz i przynosił drugie danie. Nie wtrącał się osobom, które przemawiały. Zawsze schludnie ubrany, żartobliwy, sympatyczny i zawsze uśmiechnięty. Kiedy nadszedł dzień powrotu do domu, pomagał przy znoszeniu bagaży do recepcji. Najbardziej zaskoczyła mnie (oczywiście pozytywnie) pewna historyjka: ów Michał przez cały miesiąc nosił swojej narzeczonej śniadanie do łóżka - mieszkali w jednym akademiku, ale w różnych pokojach, więc wcale nie chodziło o to, by wstać i podejść do lodówki. To był Michał. Jeden. A reszta gdzie? Czy bycie dżentelmenem jest dzisiaj trendy? Czy w XXI wieku bycie dżentelmenem to wstyd, a nie powód do dumy? Czy mężczyzna, który przepuszcza kobietę pierwszą w drzwiach jest doceniany czy wyśmiewany? Świat chyba zwariował. Niezrozumiałe są tłumaczenia: „Przecież chciałyście równouprawnienia, to teraz macie!” Kultura osobista nie ma nic wspólnego z prawem do równej płacy za równą pracę. Ja nie mam wątpliwości. Kultura wobec kobiet to powód do WIELKIEJ dumy i szacunku. Zapewne niełatwo jest być dżentelmenem w tym pokręconym świecie. Nie zabraknie pewnie ironicznych bądź kpiących uśmieszków ze strony niektórych kolegów. A może pojawi się pewnego rodzaju zazdrość? Tym się Panowie dżentelmeni nie przejmujcie. Każda – naprawdę każda – kobieta docenia te drobne gesty. Każda zauważy tego, który przepuści w drzwiach, poda kurtkę czy pomoże ponieść ciężką torbę. Wielki, promienny uśmiech kobiety macie jak w banku. A chyba przecież na tym Wam panowie zależy najbardziej – by wpaść w oko niejednej z nas☺. Poza tym – mam wieści z pewnych źródeł ☺ – my – kobiety tęsknimy za szczególnymi względami. Miło nam, gdy dbacie, gdy okazujecie szacunek, troskę. Apel do mężczyzn! Bycie dżentelmenem to naprawdę powód do dumy. Starajcie się być życzliwi dla wszystkich, a szczególnie dla kobiet oczywiście☺. Wulgaryzmy i chamstwo dawno wyszły z mody – dodam, że nigdy tam nawet nie trafiły. Gorąco zachęcam Was do drobnych gestów dżentelmena, a na pewno to się Wam opłaci☺. POST SCRIPTUM Pięknie by było, gdyby wszyscy Panowie Jestem kobietą postępową, nowoczesną, otwartą awansowali na dżentelmenów. Naprawdę na świat. Ale marzę, by nie musieć słyszeć pięknie. A i świat byłby lepszy. Ale – drogie bluzgania wydobywającego się z damskich ust. panie – spójrzmy też na siebie! Jacy dżentelmeni, By pobyt w sklepie czy chwila na przystanku nie gdy damy umierają śmiercią naturalną! Nasza przyprawiały mnie o zawrót głowy. By nie kultura osobista (przynajmniej części) musieć zastanawiać się, czy pod potwornie pozostawia sporo do życzenia. Chcemy hołdów i grubą warstwą makijażu kryje się jakaś twarz. pokłonów, a same dorzucamy cegiełkę do By nie musieć widzieć grudek tuszu pod oczami, brudów tego świata. Nie o strój chodzi, bo nie który – w nadmiarze – i to sporym – osadzony szata zdobi człowieka (chociaż i na temat na damskich rzęsach, wcale tam w tej ilości naszego ubioru – a często niemal jego braku - pozostać nie chce. By nie czuć, że damy mydła powieści można by pisać). Strach czasem się boją, a dezodorant kojarzy im się z posłuchać, co z ust naszych wydostaje się na diabelskim wymysłem. I na odwrót – by nie zewnątrz! Inwektywy, wulgaryzmu, chamskie musieć też truć się wdychając przesadną ilość odzywki… długo by pisać. Od lat stałyśmy na różnej maści perfum. Od dawna znamy hasło: straży bon tonu, dziś niewiele z was rozszyfruje „Gdzie ci mężczyźni?” Dziś pytam: „Gdzie w ogóle ten zapis. Znowu – nie tęsknię do lat, w podziały się prawdziwe kobiety?” Mam cichą których nasza rola to kwiatek w butonierce – nadzieję, że część przetrwała ten „masowy piękna ozdoba swojego pana. Absolutnie nie! kataklizm” i niebawem wyjdzie z ukrycia☺. str.8 Co w budzie piszczy Dla Was od Was Z czego powstałeś zależy od genetyki, w co się obrócisz, od polityki Podziękowania dla IV T za bezcenny materiał do kolumny obok☺. Powodzenia na maturze! Pozdrowienia dla największych gaduł z I a LO (Natalka, Anka, Romka i Kamilka ☺) Pozdrowienia dla profesora Rymackiego od I a LO Pozdrawiamy Natalkę i Kamilkę z I a LO Powodzenia wszystkim tegorocznym maturzystom na egzaminach życzy REDAKCJA Poznajcie Stanisława Jerzego Leca – naprawdę warto! ☺ Mądrości powinno być pod dostatkiem, któż z niej bowiem korzysta? Mężczyźni wolą kobiety ładne niż mądre, ponieważ łatwiej im przychodzi patrzenie niż myślenie. Niech sobie ten przypis przeczyta elita, że każda śmietanka na deser jest bita. Słodkie życie słono kosztuje. Z czego powstałeś zależy od genetyki, w co się obrócisz, od polityki. MŁODZI PRZEDSIĘBIORCZY Właśnie wrócili. Dopiero co. Po raz kolejny uczniowie klasy II LO – części z rozszerzeniem z podstaw przedsiębiorczości i wiedzy o społeczeństwie – mieli szansę poznać swoje wymarzone zawody nieco lepiej. Kolejny Dzień Przedsiębiorczości „wygnał” naszą młodzież do różnych miejsc pracy. Wśród wybranych przedsiębiorstw znalazły się: Młyny Szczepanki, Spółdzielcza Grupa Bankowa oddział w Łasinie, Gimnazjum w Łasinie i w Jankowicach, Poczta Polska oddział w Łasinie, Przychodnia w Łasinie, Szkoła Podstawowa w Szonowie i Biblioteka w Świeciu nad Osą. Zawsze mamy nadzieję, że młodzież trafi na odpowiedzialnych „przewodników”, którzy nie skupią się na tym, by pokazać „młodemu”, jak się parzy kawę. Program ten umożliwia bowiem nam poznanie „od kuchni”. Możemy dotknąć niemal danego zawodu, a przy cierpliwym i zaangażowanym opiekunie naprawdę sporo się dowiedzieć. To dobra i - co najważniejsze – bezbolesna lekcja życia. Może część z nas właśnie dziś była po raz pierwszy w swojej przyszłej pracy? ☺ Osobowość kształtuje się nie przez piękne słowa, lecz pracą i własnym wysiłkiem. Albert Einstein Prosto z zeszytu Z przykrością donosimy, iż za chwilę opuszcza nas klasa, która przez ostatnie lata dostarczała Wam rozrywki☺. Spokojnie, w kolejce stoją już następne. Kiedy się ktoś emigruje, to poznaje nowe miejsca. Bohater robi wyrzuty kierowane do Boga, zrzuca mu bezinteresowność. Wizerunek kraju w Panu Tadeuszu jest przedstawiony bardzo rozlegle. Polski kraj empatyczny. jest bardzo Współczuje Polsce, w której krew świeżo się przelewa i łzy. Morał to wywnioskowanie, o co chodzi w tym danym tekście. Gdy umrzemy, znikamy bez słowa do życia pozagrobowego. Póki jesteśmy, nie ma śmierci, gdy jest śmierć, nie ma nas Słowa Epikura mówią o tym, że śmierć tak samo jest jak jej nie ma. Kto to jest stręczyciel? – Ten, kto dręczy. Stajnia Augiasza – dom dla ludzi potrzebujących. Ideałem polskiego króla i władcy w Kronice Galla Anonima jest król Gall. Piękne, prawda? ☺ Co w budzie piszczy: gazetka Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych im. Kazimierza Jagiellończyka w Łasinie Redakcja: Weronika Marynowska, Ewa Duliasz, Patrycja Pliszczyńska, Magda Karpus, Martyna Wróblewska, Basia Duliasz, Dominika Zawacka; Karolina Kondeja, gościnnie: Anna Wierzbicka