smutna królewna i zajączki tanecznicy

Transkrypt

smutna królewna i zajączki tanecznicy
Wersja oryginalna Oskar Kolberg, Głupi z trzech synów żeni się z królewną [w:] Dzieła Wszystkie
t.19, Kieleckie, Kraków 1963, s.224-227
SMUTNA KRÓLEWNA I ZAJĄCZKI TANECZNICY
na podstawie baśni tradycyjnej - Katarzyna Żytomirska
Czy Wy wiecie, czy nie wiecie, różne dziwy są na świecie. W jednym kraju, rzecz to pewna,
mieszkała najsmutniejsza na świecie królewna.
- Mam tego dość! Basta! - rzekł król i roztrąbić kazał na wioski i miasta:
Urządzę huczne wesele, gdy królewna się zaśmieje.
Ten, kto sprawi, że królewna wesołą się stanie - rękę jej i zamek na wieki dostanie.
W jednej z wiosek mieszkało trzech braci. Nie byli bogaci, więc wszystkim bardzo się spieszy, by
królewnę spróbować rozśmieszyć. Starsi osiodłali konie i frrrrr! - młodszy już ich nie dogoni. Na
polanie z koni zsiedli - chleb od ojca będą jedli. Nie wiadomo skąd zjawia się staruszek:
- Od miesiąca nic nie jadłem – coś przekąsić muszę...
- Idź precz! Nasz chleb - nasza rzecz.
Starzec nic nie odpowiada, precz odchodzi, trudna rada.
Wreszcie, hola! Dalej w świat wyrusza najmłodszy brat.
- Nie mam konia, ale droga nie będzie się dłużyć, bo zaśpiewam piosenkę niezbędną w podróży:
Do kieszonek chowam wszystkie dobre słowa,
piosenka na drogę czeka już gotowa.
Bracia pojechali, sam wyruszam w świat rzeka, kwiat i kamień - siostra mój i brat!
Ref. Nie policzę wszystkich gwiazd,
nie przemierzę wszystkich dróg,
ale jedno wiem na pewno - znajdę Cię, królewno!
Wędruje śpiewając wesoło Januszek, w lesie i do niego podchodzi staruszek:
- Chleba! Chleba! Chleba!
- Dziadku, mam chleb tatarczany, ale twardy jest jak kamień.
- Dziękuję.
Chleb, nawet twardy jak kamień, lecz z serca szczerego.
Lepszy jest niż słodka bułka z serca kamiennego.
Pozbieraj korzenie – w prezencie dla Ciebie w koszyk je przemienię!
Korzeń do korzenia
korzeń do korzenia
korzeń do korzenia
w koszyk się zamienia!
Korzeń do korzenia
1
korzeń do korzenia
korzeń do korzenia
w koszyk się zamienia!
Korzeń do korzenia
korzeń do korzenia
korzeń do korzenia
w koszyk się zamienia!
- Bacznie pilnuj koszyka - niech go nikt nie tyka!
Janusz bierze koszyk, serdecznie dziękuje i, śpiewając, dalej po świecie wędruje. Wtórują mu ptaki,
szumią liśćmi drzewa i nawet strumyczek refren z nim zaśpiewa. Pod wieczór, zmęczony już
strasznie Januszek myśli - odpocząć gdzieś muszę. Muszę, no i basta! Ziewam tak, że mógłbym
połknąć cztery wioski i trzy miasta! Nieopodal stoi młyn, na nocleg zostanę w nim.
A we młynie koszyk - na przechowanie - daje gospodyni.
- Pani, proszę, ukryj na noc gdzieś wysoko, tam gdzie go nie dojrzy żadne ludzkie oko.
Młynarzowa ochoczo niby przytakuje, ale w myślach zasadzkę na koszyk już knuje!
- Na pewno tam skarby schował - myśli sobie młynarzowa. Przywołuje swe córeczki – trzy
ciekawskie młynareczki. W nocy oka nie zmrużyły, tylko koszem się bawiły. Gdy słońce wstało na
dworze – żadna ruszyć się nie może.
- Cóż, przez chciwość waszej matki, będę cztery miał sąsiadki!
Januszek za koszyk chwyta, idą młynarki i kwita. I tak razem już wędrują, poprzez wioski, przez
miasteczka, a Januszek pogwizduje – raz polkę, raz obereczka. W pewnej chwili wściekły piekarz
zagradza im drogę, wymachując tuż przed chłopcem drewnianym ożogiem!
- Zapach chleba mi wywąchasz! A masz!
I ożogiem się zamachnął, lecz z Januszkiem nie tak łatwo. Ożóg go wcale nie tyka – piekarz...
przyrósł do koszyka! I tak razem już wędrują, znów przez wioski i miasteczka, Janusz sobie
pogwizduje – raz polkę, raz obereczka.
Policz, ilu już ich idzie?
Januszek na samym przedzie,
raz, dwa, trzy młynareczki (strasznie niewyspane, więc raz jedna, raz druga ziewają na zmianę),
z ziewających córek naśmiewa się matka,
za nią kroczy piekarz, w samych tylko gatkach (trochę wstyd mu, głupio wyszło, lecz w piekarni
jest gorąco!!). Więc wlecze się piekarz na samiutkim końcu.
Wszyscy - czy chcą tego, czy też nie chcą - za koszykiem grzecznie drepczą.
Kowal im zagradza drogę:
- Skupić się wcale nie mogę! Stuku młotka podsłuchujesz! Gorzko tego pożałujesz!
Do Januszka biegnie z młotkiem – ale nie śpi moc koszyka i Januszka nikt nie tyka. Za to kowal –
chce, czy nie chce, już za nimi, wściekły, drepcze.
Zaraz, ilu już ich idzie?
Januszek na samym przedzie,
trzy młynarki i ich matka,
potem piekarz, w samych gatkach,
a na końcu jeszcze kowal z ciężkim młotkiem i podkową.
Wszyscy - czy chcą tego, czy też nie chcą - za koszykiem grzecznie drepczą.
2
Królewna wyszła na balkon, patrzy, co się dzieje. Patrzy i oczom nie wierzy! Patrzy i głośno się
śmieje! Teraz swym uszom nie dowierza król:
– Moja córka się śmieje!? Kto uśmierzył mój ból? Czuję lekkość, radość w sercu! Kto w nagrodę
stanie na ślubnym kobiercu?
- Ja! - śmiało krzyknął Januszek. – Ja królewnę za żonę koniecznie mieć muszę!
- Chłopcze, dobrze się spisałeś, ale, bez urazy, musisz jeszcze spełnić trzy moje rozkazy!
ROZKAZ PIERWSZY!
Wstrętne wielkoludy w lesie tym mieszkają, ludzi i zwierzęta moje pożerają. Gdy pokonasz
wielkoludy, będziesz bliżej swojej Lubej! Jeśli spełnisz to zadanie, moim zięciem wnet zostaniesz!
Idzie Janusz się przyjrzeć słynnym wielkoludom - znaleźć je, niestety, nie było zbyt trudno. Bo na
miano swoje w pełni zasłużyły – nic większego nie widział, jak mu Pan Bóg miły!
- Co robić? - do późnej nocy zamartwia się chłopiec. - Już wiem! Łaskotkami spróbuję im dopiec!
Przecież olbrzymy to nie małe płotki i z pewnością mają olbrzymie łaskotki!
Janusz chwyta pióro i olbrzyma kizia. Potem, sprawiedliwie, drugiego też mizia.
- Hej! Czemu przeszkadzasz!? - olbrzym do drugiego olbrzyma wypali. - Źle ci było, hultaju,
gdyśmy słodko spali!?
- Co!?! To ty figle sobie ze mnie niecnie stroisz!? I na mnie wszystko zwalasz! A może się boisz?
- Ja się boję ciebie? To ty mnie się boisz!
Więcej już nie dosłyszymy – zbyt wiele huku, gdy się tłuką olbrzymy. Kiedy już skałami na siebie
rzucali, Janusz musiał uciekać, żeby życie ocalić. Niezbyt mądre olbrzymy tak się rozsierdziły, że
jeden drugiego życia pozbawiły.
ROZKAZ DRUGI!
W chlewie wieprz mieszka. Groźny jest i zły. Albo on zwycięży albo wygrasz Ty! Jeśli spełnisz to
zadanie, moim zięciem wnet zostaniesz!
- Ach, królewno! Tak chciałbym mieć ciebie za żonę – wzdycha Janusz prowadzony do stajni
strzeżonej. – To ma być wieprz?!! To stwór jakiś przeklęty! - Janusz czuje, jak drętwieje od czubka
po pięty...
Stwór nie czeka – hop! Janusz skacze w bok.
Stwór do tyłu – on do przodu!
Stwór od góry, on od spodu...
Stwór - hyc – Janusz już nie zrobi nic...
W sam róg wróg go przegnał – Janusz z życiem się pożegnał.
Stwór zawarczał – Janusz klęka!
Stwór poślizgnął się i... pęka!
Hurrraaaa!!
ROZKAZ TRZECI!
Nim tydzień upłynie, niech żaden zajączek ze stada nie zginie! Jeśli spełnisz to zadanie, moim
zięciem wnet zostaniesz!
Zające niegroźne, miłe się wydają, lecz co robić, gdy się w jednej chwili wszystkie rozpełzają?!
- Już wiem, wystrugam fujarkę zaczarowaną, a wtedy zajączki równo za mną staną!
3
Opukaj że mi się, moja piszczałeczko,
opukaj że mi się, moja piszczałeczko,
bo jak mi się nie opukasz:
wyrzucę cię pod płot - podziubie cię kokot
wyrzucę cię pod tyczki - podziubią cię indyczki
wyrzucę cię do morza - podziubie cię morska kura.*
Wystrugał i gra.
Słuchają zające i strzygą uszami. Po czym ustawiają się równo parami! Tańcują skocznie i skaczą
tanecznie – wesoło na polanie, huczno i słonecznie. Ale to nie koniec – przybywa od króla
nadesłany goniec:
- Królewska wola taka – na obiad zabieram jednego szaraka! Zająca za uszy chwyta i... kwita!
Koniec swawoli, koniec hulanek. Smucą się zające razem ze swym panem. Janusz się nie poddaje jakiś sposób być musi. Rozmyśla, rozważa, a na łące po swojemu, w podskokach, główkują zające.
- Już wiem! - jeden wymyślił - zagraj na fujarce! Nie oprze się żaden zając, gdy w grę wchodzą
tańce.
Janusz zagrał i, po chwili, już zajączka zobaczyli. Wyskoczył z garnka, ominął straże i już
chodzonego tańczy w pierwszej parze!
Teraz czas już szybko leci - to samo się wydarzyło na dzień drugi i trzeci! Także czwarty, piąty,
szósty, aż do dnia siódmego, bo wtedy się stało coś całkiem innego! Gdy zające policzyli - cały
dzień się weselili! Królewna śmiała się tak, że słychać ją było w calutkim powiecie, a szczęśliwy
król-ojciec zaproszenia na wesele rozsyłał po świecie:
Z okazji oddania mojej córki rączki na wesele zapraszam ludzi i zajączki!
I ja na nim byłam, marchwią zagryzałam, miód i wino piłam.
* tradycyjnie wymawiane na Kielecczyźnie przy zdejmowaniu kory na fujarkę
4
ZABAWY
KRÓLEWNA SMUTNA/KRÓLEWNA WESOŁA
Oglądamy zdjęcia twarzy dzieci wyrażające różne emocje. Rozmawiamy o nich z dziećmi,
rozpoznajemy je.
Jedna osoba jest królewną/królewiczem. Stoi tyłem do grupy. Gdy się obróci – ma pokazać, czy jest
smutna czy wesoła (im starsze dzieci, tym można zwiększyć różnorodność pokazywanych emocji).
Emocję mają przejąć inne dzieci, królewna dołącza do pozostałych i razem wszyscy chodzą śmieją się lub się smucą.
KORZEŃ DO KORZENIA
Korzeń do korzenia,
korzeń do korzenia,
korzeń do korzenia,
w koszyk się zamienia!
Siadamy w kole. Pokazujemy dzieciom (na niby) zaczarowany korzeń, uprzedzamy, że jest bardzo
kruchy, żeby przekazywały go delikatnie następnej osobie mówiąc: korzeń do korzenia. Kiedy
„korzeń” do nas wróci mówimy: korzeń do korzenia w koszyk się zamienia i wyjmujemy ukryty do
tej pory koszyk.
KTO TYKA KOSZYKA, TEN BRYKA
Wybieramy dziecko – Januszka. Dajemy mu koszyk. Pozostałe dzieci siadają w różnych miejscach
sali.
Dziecko-Januszek chodzi po sali. Kiedy dzieci wypowiedzą:
Kto tyka koszyka, ten bryka!
Kto tyka koszyka, ten bryka!
Kto tyka koszyka, ten bryka!
Januszek zatrzymuje się przy jednej osobie i pokazuje jej koszyk. Jeśli dziecko go dotknie – musi
wstać i od tej chwili chodzi za Januszkiem jakimś wymyślonym przez siebie, dziwnym krokiem.
Dzieci mówią:
Kto tyka koszyka, ten bryka!
Kto tyka koszyka, ten bryka!
Kto tyka koszyka, ten bryka!
Januszek z dzieckiem zatrzymują się przy kolejnej osobie itp.
ZACZAROWANA FUJARKA
Gdy brzmi muzyka Zajączki skaczą po łące w różne strony. Jedna osoba zostaje Januszkiem i
dostaje zaczarowaną fujarkę. Kiedy na niej gra – wszystkie zajączki ustawiają się za nim i idą
gęsiego. Jeżeli macie możliwość wykorzystania prawdziwych fujarek – warto mieć kilka sztuk,
żeby przy zmianie dzieci prowadzących korowód dać im czystą fujarkę. Fujarka może być
5
wyobrażona, ewentualnie, można się umówić z dziećmi, że ze względów higienicznych użyjemy
innego instrumentu, np. zaczarowanego dzwonka.
PIOSENKA ZAJĄCZKÓW
na wymyśloną, najprostszą melodię:
Po zielonej łące – raz, dwa, trzy!
Skakały zające – raz, dwa, trzy!
A to była pierwsza zwrotka, teraz będzie druga zwrotka! itp, itd.
Rozbudowana wersja:
Dzieci trzymają dużą chustę. Na jej środku kładziemy zajączka-zabawkę. Na słowa: raz, dwa, trzy –
dzieci razem podnoszą chustę, podrzucając zarazem zajączka.
ZAJĄCZKI NA WESELU
Skoczna melodia – zajączki skaczą. Przerwa w melodii - zajączki ucztują:
- zajączki piją lemoniadę
- soczek marchewkowy
- jedzą ciasto marchewkowe
- jedzą to, co lubią najbardziej itp. itd.
6

Podobne dokumenty