12 - Oboz w Marianowce okiem komendanta

Transkrypt

12 - Oboz w Marianowce okiem komendanta
HARCUŚ
- 12 -
wrzesień 2008
Obóz w Marianówce – okiem komendanta
Kiedy na początku bieżącego roku okazało się, że termin obozu hufca nie odpowiada zwłaszcza starszej częcz
ści drużyny podjęliśmy decyzję o organizacji obozu drużyny. Po poszukiwaniach w Internecie najbardziej
zaciekawiła nas oferta bazy w Marianówce k. Bystrzycy Kłodzkiej. Szybko dogadałem się z komendantem
bystrzyckiego hufca i już trzeba było przygotowywać całą
całą biurokrację (kocham to ☺). I zaczął się organizacyjny kołowrotek… opracowywanie planu pracy obozu, kwestie finansowe i kadra. W ostatniej chwili przyprz
kra niespodzianka – Ola, która miała być jedną z drużynowych nie dostała
dostała urlopu. Po krótkich poszukiwaniach
iach wybór padł na Maćka Zająca. On i Bobek poprowadzić mieli dwie obozowe drużyny. Później wybór
zastępowych: tu decyzja była dość szybka: Ola, Agata, Arek i Marcin (wędrownicy) i Daniel jako oboźny. 31
lipca spotkaliśmy się wszyscy na dworcu PKP w
Świnoujściu. Przejazd do Marianówki bez problemu.. Wielkie wrażenie po wyjściu z autokaru…
rewelacyjne widoczki… pięknie zalesione góry,
pola ze zbożami, łąki, zagajniki
gajniki brzozowe – jak dla
mnie BOMBA ☺ Podział na drużyny i zastępy –
wcześniej przygotowany – przebiegł
prz
bez większych jęków. A potem już wszystko wskoczyło na
swoje tory. Pierwsze świecowisko (pogoda ) z
okazji 64 rocznicy Powstania Warszawskiego,
pierwszy apel, pierwsze zbiórki, ognisko itd., itp.
Uczestnicy
nicy niemal od razu załapali, że obóz nie
jest od
d tego żeby „gnić” w namiotach. Ruszyli z
otwieraniem prób na stopnie, sprawności, znaki
służb próby wędrownicze. Pracowali, bawili się zwiedzali przepiękne zakątki Kotliny Kłodzkiej. Na szczęście
dla mnie niemal nie chorowali (lekkie przeziębienia i kilka „pawików” z przejedzenia)
jedzenia) i nic sobie nie połamali
☺ Z każdym niemal dniem przyglądając się uczestnikom (i kadrze) widziałem
widzi łem jak się zmieniają,
zmien
jak dojrzewają i realizują swoje plany z pełną świadomością.
świadomością To niesamowicie satysfakcjonujący
fakcjonujący widok, kiedy na twoich
oczach młodzi ludzie przełamują swoje słabości, kiedy wzruszają się w trakcie harcerskich obrzędów. Ten
obóz, to była bardzo udana inwestycja i to nie tylko dla harcerzy z mojej drużyny. Przy nas skorzystała grupgru
ka harcerzy z 34 DH i 14 DH a także 3 chłopców niezrzeszonych. Nie jestem
stem zwolennikiem demonstrowania
za wszelką cenę „harcerskości” czyli wysyłania zawsze i wszędzie harcerzy
ha cerzy w umundurowaniu, bo nie ma
przecież sensu niszczyć mundurów w krzakach.
krza
Jednak nigdy nie rezygnowaliśmy
gnowaliśmy z umundurowania
umundurowan przy
wystąpieniach oficjalnych – w obozie i poza nim (wycieczki do okolicznych
okolic nych miejscowości, wyprawy piesze z
zaplanowanymi Przyrzeczeniami, apele i obrzędowe ogniska). Zgodnie z tym co obiecałem młodzieży i ror
dzicom udało się zapewnić wszystkim czynny wypoczynek: korzystaliśmy z basenu, z boiska do piłki nożnej i
do piłki siatkowej, które sami sobie zrobiliśmy. Wszystko to w widoczny sposób wpłynęło na nas wszystkich.
Nie było w zasadzie żadnych istotnych konfliktów,
konfliktów, natomiast zawiązały się nowe przyjaźnie
przyjaź
i utrwaliły te
wcześniejsze. Dla mnie jako organizatora obozu i jego komendanta to właśnie
wł śnie było najważniejsze. I słowa
Olka (niezrzeszony), który na jednym z obrzędowych ognisk powiedział: „Bardzo żałuję, że po obozie w JaJ
nowie nie wstąpiłem do którejś z drużyn. Straciłem przez to dwa lata ale teraz już nie popełnię tego błędu
po raz drugi” (i nie popełnił, jest u nas ☺). I te niezwykle miłe i ważne opinie
nie na nasz temat, które przytoczyprzytocz
łem na pierwszej stronie, i bardzo pozytywne opinie zespołów wizytacyjnych
wizytac nych z Sanepidu i Kuratorium.
Wszystko to pozwala na stwierdzenie, że był to jeden z najbardziej udanych obozów jakie wszyscy w swojej
harcerskiej karierze przeżyliśmy. Powrót do domów – Międzyzdroje i Świnoujście
ujście – odbył się także bezproblemowo. Ostatniaa wspólna fotka na promie, pożegnalny krąg i już stęsknieni rodzice odbierają swoje pop
ciechy, które w telegraficznym skrócie starają się zdać relację z minionych trzech tygodni. Te opowieści
przedłużyły się znacznie, bo to niełatwa sztuka opisać swoim bliskim
blis
ważny fragment swojego życia, chwachw
ląc się swoimi osiągnięciami. Część z tych opowieści została przelana na papier i stanowi
stan
zawartość stron
aktualnego numeru Harcusia ☺ Stanowią one dla mnie najlepszą ocenę obozu. Takich
Taki obozów życzę
wszystkim organizatorom.
eMeN

Podobne dokumenty