Grek wygrał z Polką walkę o dziecko

Transkrypt

Grek wygrał z Polką walkę o dziecko
Grek wygrał z Polką walkę o dziecko
Wpisany przez Administrator
Środa, 10 Marzec 2010 21:19 -
Grek wygrał z Polką walkę o dziecko
Polska | dodane 2010-02-26 (21:39)
33-letnia łodzianka przez jeden nieopatrznie złożony podpis straci syna. Dziecko chce
mieć przy sobie ojciec – zamożny Grek. Mężczyzna złożył pozew o przyznanie opieki nad
dzieckiem. W Łodzi zapadł już prawomocny wyrok: sąd uznał, że pani Anna uprowadziła
syna z domu jego ojca i kazał oddać mu chłopca.
Pani Anna zarabiała na życie jako trenerka koni. Gdy trzy lata temu straciła pracę w Polsce,
wyjechała do Grecji. Poznała zamożnego ginekologa, który zaproponował, że ją zatrudni w
swojej prywatnej stadninie. Kobieta wspomina, że Ioannis był nią zachwycony, podziwiał
zaangażowanie w pracę, adorował.
– Chodziliśmy na romantyczne spacery, zabierał mnie na zakupy, kolacje przy świecach.
Zakochałam się. Nagle znalazłam się w świecie, do którego wcześniej nie miałam dostępu –
opowiada drobna szatynka. – Po trzech tygodniach znajomości Ioannis mi się oświadczył.
Miesiąc później zaszłam w ciążę. Urodziłam synka – Konstantego.
Po narodzinach dziecka, Ioannis podsunął łodziance dokument do podpisania. Był spisany po
grecku. Pani Anna nie znała dobrze języka – mężczyzna zapewniał ją, że postanowił na piśmie
uznać chłopca za swoje dziecko. – Nie miałam powodów, by mu nie wierzyć, nie poprosiłam o
tłumaczenie dokumentu – ociera łzy kobieta. Opowiada, że gdy tylko podpisała papiery, Grek
zmienił się nie do poznania.
Przestał być czuły, stał się katem. – Znęcał się nade mną psychicznie i fizycznie. Szarpał za
włosy, krzyczał – opowiada pani Anna. – Nie pozwolił mi się kontaktować z rodziną, nie mogłam
pojechać do Polski, kiedy moja matka miała zawał. Ioannis zabrał mi nawet komórkę, aby mnie
odizolować od znajomych i rodziny. Żyłam tak ponad dwa lata.
1/4
Grek wygrał z Polką walkę o dziecko
Wpisany przez Administrator
Środa, 10 Marzec 2010 21:19 -
Pani Anna postanowiła uciec z potrzasku, w jakim się znalazła. – Powiedziałam Ioannisowi, że
idę z Kostkiem na spacer. Wyszłam z domu tak jak stałam. Wsiadłam do taksówki i
pojechaliśmy do mojej przyjaciółki – opowiada kobieta. – Spędziliśmy tam kilka dni.
Przyjaciółka kupiła Annie i Kostusiowi bilet. – Bałam się odprawy paszportowej, ale wszystko
się udało. To było w maju ubiegłego roku – opowiada kobieta. W Łodzi znalazła pracę jako
szwaczka. W październiku pani Anna dostała wezwanie do sądu. Ioannis domagał się oddania
dziecka. – Dalej wszystko potoczyło się błyskawicznie. Jednym z dowodów, który pełnomocnicy
Ioannisa przedstawili przed sądem, był dokument, który podpisałam po urodzeniu dziecka –
opowiada kobieta.
Okazało się, że pani Anna podpisała dokument ustanawiający tzw. domicyl Konstantego w
Grecji. Dokument ten, z prawnego punktu widzenia, wskazuje miejsce stałego zamieszkania
synka. – Wynika z niego, że gdybym chciała wyjechać z Grecji, to dziecko musi zostać z
ojcem – opowiada.
Łódzki sąd nie poprosił o badanie psychologiczne dziecka i nie sprawdził, jaka jest więź
pomiędzy ojcem a synem. – Poprosiliśmy o to, ale sąd odrzucił wniosek twierdząc, że
zwróciliśmy się o to zbyt późno – mówi mec. Krzysztof Stępniewicz, pełnomocnik pani Anny.
Zapowiada apelację.
Decyzją sądu jest zaskoczona Joanna Kluzik-Rostkowska zasiadająca w Sejmowej Komisji
Polityki Społecznej i Rodziny. – Sąd w pierwszej kolejności powinien myśleć o dziecku.
Niepokoi mnie, że nieprzeprowadzone zostały badania psychologiczne. Skoro dziecko ma w
Polsce dobrą opiekę, to czy sąd powinien decydować o wysłaniu go jak walizki do innego kraju?
– pyta.
Pani Anna postanowiła prosić o pomoc Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Rafał Sobczak z
resortu odsyła ją do Ministerstwa Sprawiedliwości. Ale i tam pani Anna niczego nie wskóra. –
Jako ministerstwo nie odnosimy się do decyzji sądów – mówi Joanna Dębek z MS.
Decyzję łódzkiego sądu popiera Ireneusz Dzierżęga z Centrum Praw Ojca i Dziecka. –
Przecież ten chłopiec nie trafi do obcego człowieka. Nawet po takiej rozłące dziecko rozpozna
ojca i będzie mogło być z nim szczęśliwe. Mama Konstantego mogła przejąć nad nim opiekę.
Jeśli była bita przez partnera, mogła zgłosić to do greckiej policji. Wtedy ojciec nie mógłby
przejąć opieki nad dzieckiem – argumentuje.
Wyrok od wczoraj jest prawomocny. Ojciec Konstantego w każdej chwili ma prawo zabrać z
sobą syna do Grecji. Pani Anna może tylko negocjować z adwokatami partnera sprawę
odwiedzin synka.
Agnieszka Jasińska
http://wiadomosci.wp.pl/kat,1329,title,Grek-wygral-z-Polka-walke-o-dziecko,wid,12024294,wiad
2/4
Grek wygrał z Polką walkę o dziecko
Wpisany przez Administrator
Środa, 10 Marzec 2010 21:19 -
omosc_prasa.html?ticaid=19bf5
http://www.dzienniklodzki.pl/stronaglowna/226501,grek-odbierze-syna-lodziance,id,t.html#pz_7
8406
Komentarz CPOiD
Znamy sporo przypadków, kiedy sędzia, w toku przedłużającego się procesu /rozwodowego czy
o zwyczajowe kontakty/ mówił wprost ojcu, że „po tylu miesiącach rozłąki dziecko Pana nie
pamięta i proszę dać matce spokój”. To oczywista wina sądu, że w ogóle do rozłąki z ojcami się
u nas dopuszcza, ale i tak owe stwierdzenia są bezpodstawne, gdyż życie pokazuje, że dzieci
pamiętają najbliższego im rodzica, jakim oprócz matki jest Tata i każdy szczegół mieszkania, z
którego kiedyś zostały zabrane, nawet po długim czasie.
By to zrozumieć, trzeba mieć życiowe doświadczenie, czego niektórym, rozsądzającym o
naszych ludzkich sprawach, niestety brakuje.
Czy w tym przypadku mały Grek pozna swego Tatę i dom, w którym mieszkał od urodzenia?
Jestem pewien, że tak. Podobnie odpowiedziałem na pytanie Pani redaktor. Dodałem również,
że matki decydując się rodzić dzieci obcokrajowcom, muszą pamiętać, że rodzą wówczas
małego Greka, Libijczyka, Holendra itp. i że te państwa mogą upomnieć się o swoich małych
obywateli. Sporo też cudzoziemców zwraca się do nas w podobnej sprawie. Cóż, zakochali się
w Polkach.
3/4
Grek wygrał z Polką walkę o dziecko
Wpisany przez Administrator
Środa, 10 Marzec 2010 21:19 -
Ponadto wiemy, że badania w naszych rodzimych RODKach, mające określić stopień więzi
emocjonalnej dziecka z ojcem, trwają długimi miesiącami, by skutecznie, poprzez upływ czasu,
te więzi rozluźnić. To typowa metoda, mająca pokazać, że dziecko ma gorszą więź
emocjonalną z ojcem, aniżeli z matką, z którą przebywa na co dzień, a rzadkie kontakty z ojcem
zasądzane są często w obecności matek. Tak więc
sami sobie szykują grunt pod
wykazanie tego, co chcą wykazać.
Tak pracują polskie RODKi. W Grecji i innych krajach takiego tworu nikt nie zna.
Ireneusz Dzierżęga Centrum Praw Ojca i Dziecka
4/4