Prof. Iwona Modrzewska-Pianetti Nowa książka prof. Iwony
Transkrypt
Prof. Iwona Modrzewska-Pianetti Nowa książka prof. Iwony
Nr 1-2/2009 Kwartalnik Akademicki ISBN 978-83-916770-8-9 Prof. Iwona Modrzewska-Pianetti Nowa książka prof. Iwony Modrzewskiej-Pianetti "Północ Italii przedrzymskiej" Dr Francesca Buscemi Sycylijski architekt Sebastiano Ittar Pojawia się na horyzoncie... Eugenika w Sparcie Państwowe Muzeum Archeologiczne w Warszawie Podolski "Mały Stambuł" Założenie pałacowo-parkowe w Patrykozach Chartum - dzień w trąbie słonia SPIS TREŚCI Gesta et Homines : Kończy się kolejny rok akademicki na naszym Uniwersytecie. Jak zwykle archeolodzy prowadzą już wykopaliska w wielu krajach, historycy sztuki przebywają na badaniach terenowych w Polsce i zagranicą. Biblioteki pustoszeją z dnia na dzień. Odbywają się za to liczne egzaminy magisterskie i obrony doktorskie. Jest tylko jeden ewenement. W tym właśnie momencie wychodzi pierwszy tegoroczny numer Kwartalnika Akademickiego AD REM - pisma, które studenci i pracownicy dostaną do rąk z początkiem nowego roku akademickiego. Będzie to miła niespodzianka dla wielu! W poszczególnych działach zaprezentowano sylwetki badaczy, recenzje prac naukowych, streszczenia wykładów, artykuły poświęcone muzealnictwu, sztuce i historii starożytnej, jak też założeniu pałacowemu. Nie zabrakło również sprawozdań z podróży – tym razem na Ukrainę i do Sudanu. Zachęcam więc studentów i kolegów z Wydziału Historycznego UW do lektury i współpracy z redakcją! Przypomnę tylko jako stary profesor, że w roku 1986 – gdy pełniłem funkcję prodziekana - otrzymałem od ówczesnego dziekana Juliusza Łukasiewicza zadanie przygotowania założeń dla pracowni architektonicznej studium projektowego przekształcenia Gmachu Szkoły Głównej (wówczas Wydziału Biologii) dla pomieszczenia dwóch Instytutów: Archeologii i Historii Sztuki. Projekty te nie zostały zrealizowane. W tamtych latach prace budowlane trwały długo, a poziom materiałów i wykonawstwa był bardzo niski. Kilka lat temu powiększony osobowo Instytut Archeologii uzyskał nowy gmach w całości, z czego i ja się cieszę. Mam nadzieję na owocną współpracę i większą integrację dyscyplin reprezentowanych na naszym Wydziale. Do tego celu zmierza również Kwartalnik Akademicki AD REM, który sprzyja nawiązaniu kontaktów między przedstawicielami różnych specjalizacji, co prowadzi do pogłębionych wyników badań. prof. Juliusz A. Chrościcki Patronat honorowy: Prof. Iwona Modrzewska-Pianetti dr Tomasz Scholl Nowa książka prof. Iwony Modrzewskiej-Pianetti prof. Andrzej Buko "Północ Italii przedrzymskiej" prof. Iwona Modrzewska-Pianetti Dr Francesca Buscemi prof. Iwona Modrzewska-Pianetti Sycylijski architekt Sebastiano Ittar dr Francesca Buscemi Archeologia : Pojawia się na horyzoncie... Piotr Czerkwiński Historia : Rada Naukowa: Prof. Zbigniew Bania Prof. Andrzej Buko Prof. Juliusz A. Chrościcki Prof. Piotr Dyczek Prof. Iwona Modrzewska-Pianetti Prof. Ewa Wipszycka-Bravo Cennik reklam i ogłoszeń: 1/3 str. (58 mm x 258 mm) - 650 zł II lub III str. okładki (kolor) - 2000 zł 2 4 5 7 8 9 Eugenika w Sparcie 11 Państwowe Muzeum Archeologiczne w Warszawie 12 Błażej Popławski Halina Czubaszek Artes : Podolski "Mały Stambuł" 15 „Założenie pałacowo-parkowe w Patrykozach 19 Chartum - dzień w trąbie słonia 21 Ewa Korpysz Joanna Czarnocka Mirabilia Mundi : Paulina Komar Kwartalnik Akademicki AD REM nr 1-2/2009 Wydawca: Ośrodek Badań nad Antykiem Europy Południowo-Wschodniej UW ul. Krakowskie Przedmieście 32 00-927 Warszawa e-mail: [email protected] 3 Zespół redakcyjny: Redaktor Naczelny – Piotr Sypczuk Redaktorzy Działów: Gesta et Homines – Joanna Lasek Archeologia – Piotr Sypczuk Historia – Błażej Popławski Artes – Piotr Lasek Mirabilia Mundi – Monika Rubach Skład: Łukasz Celiński Druk: Autograf-Druk 1/2 str. (180 mm x 128 mm) - 900 zł IV str. okładki (kolor) - 2500 zł Redakcja nie zwraca materiałów nie zamówionych oraz zastrzega sobie prawo do redagowania nadesłanych artykułów. Kopiowanie i rozpowszechnianie publikowanych artykułów wymaga zgody redaktora naczelnego i autora tekstu. Wydanie publikacji dofinansowała Fundacja Uniwersytetu Warszawskiego Rada Konsultacyjna ds. Studenckiego Ruchu Naukowego UW cała str. (180 mm x 260 mm) - 1500 zł AD REM 1-2/2009 GESTA ET HOMINes Prof. Iwona Modrzewska-Pianetti dr Tomasz Scholl Obecną Panią Profesor Iwonę ModrzewskąPianetti miałem przyjemność poznać w październiku 1969 r., kiedy rozpoczęliśmy studia na I roku archeologii śródziemnomorskiej w ówczesnej Katedrze Archeologii Śródziemnomorskiej na Wydziale Historycznym Uniwersytetu Warszawskiego. Już na studiach zainteresowania naukowe Iwony Modrzewskiej skierowały się ku rzymskiej kulturze materialnej. Jej obroniona w 1974 r. praca magisterska na temat lampek pochodzących z polskich wykopalisk w Palmyrze, powstała pod kierunkiem prof. Anny Sadurskiej - wybitnej znawczyni kultury Imperium Rzymskiego. Praca doktorska, napisana także pod naukowym kierownictwem prof. Anny Sadurskiej, dotyczyła ikonologii lampek syro-palestyńskich. Podejmując pracę w dawnym Instytucie Historii Kultury Materialnej Polskiej Akademii Nauk w Warszawie związała się z badaniami geofizycznymi i z Włochami. Italii starożytnej, ale także i współczesnej, pozostała wierna do dzisiaj. Z czasem poszerzyła zakres terytorialny swoich zainteresowań o Hiszpanię. Tym terenom jak i swoim zainteresowaniom naukowym (lampki, amfory, wraki antycznych statków, handel) poświęca szczególną uwagę do dnia dzisiejszego. W 1995 r. Wydział Historyczny Uniwersytetu Warszawskiego nadał Jej tytuł doktora nauk humanistycznych na podstawie książki dotyczącej amfor iberyjskich z rejonu Veneto. Iwona Modrzewska-Pianetti jest także autorką wielu książek (w tym tak niesłychanie potrzebnych w dydaktyce podręczników akademickich) dotyczących jej ukochanych dziedzin zainteresowań. Kilkadziesiąt artykułów opublikowanych w całym świecie zainteresowanym kulturą antyczną i archeometrią, to również efekt Jej ciężkiej pracy w archiwach i magazynach muzealnych, a także udziału w badaniach terenowych oraz kongresach. Zwieńczeniem kariery naukowej Iwony Modrzewskiej-Pianetti było przyznanie Jej tytułu najpierw profesora nadzwyczajnego, a następnie AD REM 1-2/2009 zwyczajnego. Od 1996 r. jest zatrudniona w Instytucie Archeologii Uniwersytetu Warszawskiego. Jest także członkiem wielu rad i towarzystw naukowych, a w latach 1999-2000 była wykładowcą w Uniwersytecie w Kadyksie. Pani Profesor Iwona Modrzewska-Pianetti oprócz swoich zainteresowań naukowych jest także wspaniałym dydaktykiem i opiekunem studentów. To dzięki Jej zajęciom w Instytucie Archeologii Uniwersytetu Warszawskiego prężnie rozwija się zainteresowanie Italią i Hiszpanią. Wypromowała kilkadziesiąt prac magisterskich i licencjackich oraz prowadziła prace doktorskie z zakresu archeologii Italii i Hiszpanii. Jest głęboko zaangażowana w wymianę studencką w ramach programu Socrates-Erasmus, a również dzięki Jej wsparciu powstał i prężnie się rozwija naukowy ruch studencki. Organizowała studenckie objazdy naukowe po stanowiskach archeologicznych Andaluzji. Studenci doskonale wiedzą, że zawsze uzyskają od Niej pomoc - nie tylko naukową, a czasami niestety wykorzystują Jej dobre serce. Jest także wielką miłośniczką psów. Od zawsze, jak tylko miałem przyjemność Ją poznać, w najbliższym otoczeniu był pies – i tak jest do dnia dzisiejszego. Prof. Iwona Modrzewska-Pianetti w Instytucie Archeologii Uniwersytetu Warszawskiego 3 GESTA ET HOMINes Nowa książka prof. Iwony Modrzewskiej-Pianetti prof. Andrzej Buko Nowa książka prof. Iwony Modrzewskiej-Pianetti zatytułowana „Północ Italii przedrzymskiej. Człowiek i środowisko” (Wydawnictwo TRIO, Warszawa 2008) jest pierwszą publikacją polskojęzyczną, w której znajdujemy bogate kompendium wiedzy na temat kształtowania się początków cywilizacji w północnej Italii, w szerokiej perspektywie czasowej, bo od momentu pojawienia się człowieka, aż po czasy romanizacji. Pracę otwiera wartko napisany rozdział na temat historii badań archeologicznych w Italii (rozdział I). W kolejnych rozdziałach omówiono rozwój metod i technik badawczych archeologii we Włoszech (rozdział II), zróżnicowanie geograficzne Italii Północnej (rozdział III), procesy antropoizacji Italii Nad- padańskiej (rozdział IV) oraz badane terytorium w czasach przedrzymskich (rozdziały V i VI). Książkę kończą uwagi na temat początku procesów romanizacji. Praca napisana jest żywym językiem, a jej lekturę ułatwiają liczne ilustracje i załączniki, w tym wysoce przydatne tabele chronologiczne. Czytelnik polski odnotuje wyeksponowany przez Autorkę polski wkład w badania archeologiczne Italii. Bogata bibliografia jest niewątpliwym plusem tej książki. Wszystko to sprawia, że książka prof. Iwony-Pianetti stanowi wyśmienite wprowadzenie do przedmiotu badań nie tylko dla studentów, którym jest szczególnie dedykowana, ale i dla szerszego kręgu zainteresowanych bogatą spuścizną cywilizacyjną Italii. Cremona, via Massaroti, znalezisko amfor - zapewne przeznaczonych do drenażu gruntu (Passi Pitcher 1998) 4 AD REM 1-2/2009 GESTA ET HOMINes "Północ Italii przedrzymskiej. Człowiek i środowisko” prof. Iwona Modrzewska-Pianetti Opracowanie „Północ Italii przedrzymskiej. Człowiek i środowisko” powstało z myślą o studentach archeologii i innych dyscyplin historycznych oraz o czytelnikach zainteresowanych rozwojem badań archeologicznych w rejonie późniejszej rzymskiej Galii Cisalpejskiej, obejmującym terytorium północnych Włoch. Dla archeologa klasycznego to wyzwanie godne archeologa zajmującego się prehistorią. Jednak nie sposób jest zrozumieć dzieje tego rejonu Italii bez wprowadzenia w okres prehistoryczny obszaru zajmującego jedną trzecią terytorium dzisiejszych Włoch. Krytyka zawartych w opracowaniu wiadomości może być jedynie pożytecznym przyczynkiem do powstania kolejnych badań. Od lat wykładam w Instytucie Archeologii Uniwersytetu Warszawskiego archeologię północnej Italii i z moich doświadczeń wynika, że najtrudniejsze jest dla studentów śledzenie ogromnego postępu badań dotyczących zmian kulturowo-środowiskowych zachodzących na tym ogromnym obszarze przed okresem romanizacji. Lata spędzone we Włoszech i współpraca z ośrodkami uniwersyteckimi oraz Włoską Radą Badań Naukowych (Consiglio Nazionale delle Ricerche - odpowiednik Polskiej Akademii Nauk) zachęciły mnie do podjęcia próby przedstawienia warunków życia człowieka w środowisku tak zróżnicowanym i rozległym, obejmującym dzisiejsze regiony Friuli i Wenecji Julijskiej, Weneto, Emilii Romanii, Lombardii, Trydentu i Górnej Adygi, Piemontu i Doliny Aosty oraz Ligurii. Za czasów moich studiów na Uniwersytecie Warszawskim, w ówczesnej Katedrze Archeologii Śródziemnomorskiej, niewiele wiadomo było o tym obszarze Italii, brakowało także publikacji na ten temat. Ale to właśnie wówczas dokonywano na terenie Włoch znaczących odkryć archeologicznych i lepiej poznawano zabytki z okresu rzymskiego. Niewiele wiadomo było też o podłożu kulturowym Stele statuaryczne z Pontevecchio (Liguria), przedstawione według oryginalnego uszeregowania (Bernardini 1985) AD REM 1-2/2009 5 GESTA ET HOMINes i środowisku, które wpływało na powstawanie miast, siatki dróg i handlu tego obszaru pomiędzy Alpami i Niziną Padańską. Badania które stały się podstawą dzisiejszej wiedzy o obszarze północnej Italii wiążą się z działalnością A. Mansuelliego, E.A. Arslana, R. Mirabelli Robertiego, L. Bosio czy francuskiego archeologa R. Chevalliera. To tylko kilka ze znakomitych osobistości, o których możemy przeczytać w pierwszym rozdziale książki, poświęconemu kierunkom i warunkom badań archeologicznych we Włoszech w XX w. Bez tego rozdziału nie sposób jest zrozumieć mozaikę składającą się na dzisiejszy stan wiedzy. To badania kolejnych dziesięcioleci XX w. doprowadziły do podejmowania dalszych wykopalisk i odkryć takich jak np. forum w Akwilei, świątynia republikańska w Brescii, rozwój urbanistyczny Oderzo oraz siatka dróg i podziałów centurjacyjnych z czasów romanizacji. Do tych badań archeologicznych w ostatnich dziesięcioleciach XX w. dołączyły nauki pomocnicze stosowane w archeologii, które pozwoliły na poznanie zmian naturalno-terytorialnych obszaru północnej Italii. To tym dyscyplinom stanowiącym w archeologii element pomocniczy, a będącym samodzielnymi dziedzinami wiedzy (jak hydrologia czy fotointerpretacja) poświęciłam kolejny rozdział swojego opracowania. Zmiany klimatyczne i środowiskowe powodowane przez naturę i człowieka, zwłaszcza od epoki żelaza do końca okresu rzymskiego, kształtowały warunki zagospodarowania obszaru północnej Italii. Obraz tych zmian był różny w każdym z rejonów tego obszaru Italii. Różne były także warunki i skutki antropizacji, o czym mowa jest w kolejnym, czwartym rozdziale omawianego opracowania oraz w rozdziale piątym, poświęconym topografii i organizacji terytorialnej północnej Italii w okresie przedrzymskim. Kolejny rozdział (najbardziej związany z prowadzonymi przeze mnie badaniami) poświecony jest zagospodarowaniu obszarów Górnego Adriatyku i Niziny Padańskiej. W latach 80. XX w. miałam okazję współpracować z misją Polskiej Akademii Nauk, która prowadziła badania (rozpoczęte w latach 60.) nad początkami Wenecji. Współpracowałam przez lata z Uniwersytetem w Wenecji i Consiglio Nazionale delle Ricerche, zajmując się opracowaniem ceramiki, 6 wymianą handlową i badaniami nad zmianami wybrzeży przylagunowych. Szkic przebiegu głównych rzek na północno-wschodnich terenach Italii z ich łacińskimi nazwami (opr. I. Modrzewska-Pianetti) Badania nad zmianami terytorialnymi tego obszaru są domeną grupy specjalistów wielu dyscyplin nauk, w których biorą udział archeolodzy z Uniwersytetu w Padwie - G. Leonardi i A. De Guio. To ich badania stawiane są za przykład wzorcowy prac nad poznaniem terytorium padewskiego i okresu przejścia od form życia wiejskiego do tworzenia ośrodków o charakterze miejskim. Tak przygotowany grunt kulturowo-terytorialny zastali Rzymianie w okresie procesu romanizacji północnej Italii. Zróżnicowanie kulturowe okresu przedrzymskiego wpłynęło na przebieg romanizacji i na zróżnicowanie historii całego obszaru północnej Italii. Do dnia dzisiejszego zróżnicowanie kulturowojęzykowe jest doskonale odzwierciedlone we wszystkich rejonach północnych Włoch. Temu zagadnieniu poświęcone jest zakończenie omawianego opracowania, które doprowadza czytelnika do okresu świetności Galii Cisalpińskiej w okresie rzymskim. Książka zawiera liczne mapy i przerysy, które są konieczne przy omawianiu tak rozległego obszaru Włoch oraz opatrzona jest w uproszczone tabele chronologiczno-kulturowe oraz aneksy dotyczące kultur archeologicznych i toponomastycznego nazewnictwa polsko-włosko-łacińskiego, które stanowią uzupełnienie danych zawartych w opracowaniu. AD REM 1-2/2009 GESTA ET HOMINes Dr Francesca Buscemi prof. Iwona Modrzewska-Pianetti Francesca Buscemi ukończyła studia, otrzymując włoski tytuł doktora na Uniwersyecie w Katanii w 1999 r., a następnie uzyskała tytuł doktora nauk humanistycznych w zakresie archeologii klasycznej na Uniwersytecie w Messynie w 2004 r. Od 2006 r. wykłada topografię antyczną na Uniwersytecie w Katanii. Od lat 2005-2006 jest profesorem nadzwyczjnym na Uniwersztecie w Palermo z siedzibą w Agrygencie. Jej badania dotyczą dokumentacji zabyktów architektury oraz analizy technik budownictwa rzymskiego. Była uczestnikiem licznych misji wykopaliskowych na Sycylii i członkiem misji Uniwersytetu w Kataniii prowadzonych w Leptis Magna, pod kierunkiem prof. Francesco Tomasello. W 2008 r. w ramach programu Erasmus podpisanego przez Instytut Archeologii UW i Uniwersytet w Kataniii przebywała w Polsce na wykładach. Rezultarem tej wizyty jest podpisanie rozszerzonej umowy o wspólpracy archeologicznej pomiędzy Uniwersytetem w Katanii i Uniwersytetem Warszawskim. Wśród publikacji dr Franceschi Buscemi należy wymienić m.in. monografie: Architettura e romanizzazione della Sicilia imperiale: gli edifici per lo spettacolo, tesi di dottorato (Messina 2004), L’Atene Antica di Sebastiano Ittar. Un architetto di Lord Elgin tra Sicilia, Malta e Grecia (Palermo 2008); artykuły: Odei e romanizzazione nella Sicilia di età imperiale. Questioni di topografia e tecniche edilizie, [w:] Atlante Tematico di Topografia Antica, 14, 2005, s. 158-174; F. Buscemi, F. Tomasello, F. Trapani, Il ninfeo ovest del Calcidico a Leptis Magna. Sinergie multidisciplinari, [w:] Atti del Workshop „L’approccio multidisciplinare allo studio ed alla valorizzazione dei Beni Culturali”, Siracusa 28-29 ottobre 2005, Roma 2006, s. 140AD REM 1-2/2009 149; Plan d’Athènes avec ses monuments restaurés. Un inedito di Sebastiano Ittar, [w:] Annuario della Scuola Archeologica Italiana ad Atene, LXXXIV, 2006.1, s. 131-157; Architettura e romanizzazione nella Sicilia di età imperiale: gli anfiteatri, [w:] Archivio Storico Siracusano, a. XX, s. III, 2007, s. 9-53 ; a także F. Buscemi, F. Tomasello (a cura di), Paesaggi archeologici della Sicilia sud-orientale. Il paesaggio di Rosolini (Palermo 2008). kontakt: dr Francesca Buscemi Dipartimento di Studi Archeologici, Filologici e Storici, Universita' di Catania e-mail: [email protected] Dr Francesca Buscemi podczas wizyty w Warszawie 7 GESTA ET HOMINes Sycylijski architekt Sebastiano Ittar* dr Francesca Buscemi Sebastiano Ittar (1768-1847) był jedną z bardziej znaczących postaci w historii architektury sycylijskiej z przełomu XVIII i XIX w. Sebastiano urodził się w Katanii, w rodzinie o polskich korzeniach. Jego ojciec Stefano zajmował się handlem, utrzymywał także związki z archeologiem Ignazio Paterno' Castello, księciem Biscari. Po śmierci ojca Sebastiano przeprowadził się na Maltę, gdzie brał udział w działalności Zakonu Kawalerów Maltańskich. W 1799 r. wyspa dostała się pod panowanie francuskie, w tym samym roku Ittar ożenił się w Rzymie, a następnie związał się z misją Lorda Elgina w Grecji, gdzie pełnił funkcję rysownika. W 1804 r. powrócił do Katanii, gdzie kontynuował swoje badania nad topografią i architekturą. Setastiano Ittar znany jest głównie jako autor architektonicznych projektów realizowanych w Katanii w pierwszej połowie XIX w. Należy jednak zaznaczyć, że wykonywał również ryciny krajobrazowe Katanii i Etny, a także zajmował się rekonstrukcją zabytków antycznych. Niemalże całkowitemu zapomnieniu uległa jego ważna (a może nawet najważniejsza w całym dorobku) działalność na rzecz misji Lorda Elgina, dla której wykonał wiele graficzno-rysunkowych dokumentacji. Początkowo pomagał sławnemu Lusiri - malarzowi króla Neapolu. Jednak z czasem Ittar zaczął odgrywać coraz ważniejszą rolę w misji Elgina. Wykonana przez niego dokumentacja rysunkowa zabytków z Aten i Peloponezu znajduje się obecnie częściowo w British Museum i Muzeum Miejskim oraz w zamku Ursino w Katanii. Materiały o wyjątkowej wartości historycznej i artystycznej długo pozostawały niepublikowane, dopiero w bieżącym roku Luciano Gallo wydał prace znajdujące się w Londynie, natomiast Francesca Buscemi opracowała zbiory z Katanii. Francesca Buscemi podczas swego warszawskiego wykładu na temat działalności Sebastiano Ittara przedstawiła pokrótce etapy działalności tego nie zawsze docenianego artysty. Współpracował on z wieloma osobistościami życia kulturalnego, szczególnie w tych ośrodkach europejskich, gdzie starano się utrwalić i zadokumentować w rycinach 8 zabytki przeszłości. Ryciny wykonane przez niego w Atenach (ze szczególnym uwzględnieniem ówczesnych odkryć na Akropolu), ukazują doskonale jego zamiłowanie do archeologii, wrażliwość artystyczną oraz wierność w dokumentacji fragmentów dawnej architektury. Postać Ittara i jego dzieła graficzne należy rozpatrywać jako wynik zainteresowań architekturą i archeologią, charakterystycznych dla XVIII i XIX w. Na polu teorii sztuki i architektury, Ittar prezentuje się jako wybitny przedstawiciel tego nurtu zainteresowań. Potwierdzają to jego dzieła zebrane w zbiorze Raccolta, noszącym cechy traktatów powstałych pod wpływem Renesansu, porównywalnych z tymi wykonanymi przez Le Roy'a, Stuata, Revetta. * Niniejszy artykuł stanowi streszczenie wykładu dr Franceschi Buscemi z Uniwersytetu w Katanii. Wykład został wygłoszony gościnnie w Instytucie Archeologii Uniwersytetu Warszawskiego w ramach programu Erasmus (listopad 2008 r.). AD REM 1-2/2009 archeologia „Pojawia się na horyzoncie z czterema głowami, rozświetla niebo i ziemię, nadchodzi jak Nil, sprawia, że ziemia ożywa i (daje) powietrze ludzkości”*, czyli słów kilka o pewnym czterogłowym bogu Piotr Czerkwiński W Muzeum Narodowym w Warszawie możemy zobaczyć na ekspozycji pewien ciekawy kartonaż należący do skryby imieniem Hor-Dżehuti. Zabytek ten był już wcześniej przedmiotem badań (I. Pomorska, Kartonaż z Muzeum Narodowego w Warszawie nr inw. 17330, Rocznik Muzeum Narodowego w Warszawie, 7, 1963, s. 53-71), które pozwoliły ustalić, że wykonano go pomiędzy drugą połową I w. p.n.e. a pierwszą połową I w. n.e. Kartonaż pokryty jest barwną dekoracją w układzie pasowym. W siedmiu rejestrach umieszczonych poziomo (od piersi do stóp) widoczne są wizerunki różnych bóstw a niekiedy sylwetka samego zmarłego - właściciela kartonażu. Najistotniejszy dla moich rozważań jest rejestr szósty (il. 1). W centrum sceny ukazana jest postać siedzącego boga o podwójnym ciele oraz czterech baranich głowach, które zwieńczone są dyskiem solarnym. Pierwsze tego typu przedstawienie możemy spotkać w wejściu do grobowca Ramzesa IX (KV 6) - faraona, który panował w XX dynastii. Jednakże jego wizerunki zaczynają pojawiać się liczniej dopiero w Okresie Późnym. Wtedy to, postać ta stała się jednym z najważniejszych elementów pewnej grupy amuletów umieszczanych pod głową mumii i zwanych hypocefalusami (il. 3). Miały one na celu wywołanie płomieni pod głową zmarłej osoby i dzięki temu jej ożywienie. Bardzo przejrzystym przykładem tego typu zabytków może być eksponat przechowywany w Luwrze (AF 1936). Ukazano na nim zestaw najczęściej pojawiających się postaci, będących wyrażeniem wszelkich mocy potrzebnych do ochrony głowy nieboszczyka. Jak widać to synkretyczne bóstwo o czterech głowach występuje jako postać centralna, a co za tym idzie najważniejsza. Prawie zawsze jest przedstawiony z czterema baranimi głowami zwieńczonymi koroną atef, bądź rogami baranimi i dyskiem solarnym. Oczy- wiście bywają również odstępstwa od reguł, kiedy bóg ten posiada tylko jeden tułów lub też tylko dwie głowy. Są to jednak sytuacje sporadyczne i nie mają większego wpływu na przesłanie tego przedstawienia. Interpretacja tego boga wciąż stanowi ważny problem badawczy. W najstarszym znanym nam przedstawieniu (z grobowca KV 6) bóstwo określone jest jako Amon-Ra-Horachte, który symbolizuje wschodzące słońce. William F. Petrie, który podczas swoich prac archeologicznych w Abydos odnalazł kilka ciekawych hypocefalusów, utożsamia tę postać z bogami takimi jak Ra, Szu, Geb czy Ozyrys. Tą wersję popiera również Edith Vargi, która sądzi że jest to personifikacja synkretycznego boga, na widok którego „radują się dusze wschodnie”. Ten wizerunek powiązany jest z ideologią Okresu Ptolemejskiego i ośrodkiem religijnym z Mendes. Może to być również synkretyczny bóg stwórca Re-Horachty-Atum-Chepry, wywodzący się z koncepcji heliopolitańskiej powstałej na przełomie IV i III tys. p.n.e. Pewne jest, że o bogu tym mówi nam tekst 162 rozdziału Księgi Umarłych, którego fragmenty pojawiają się na hypocefalusach: „Pozdrawiam cię, potężny lwie, wysoki w pióra, panie korony Górnego Egiptu, trzymający flagellum. Ty jesteś panem fallusa, silnego, kiedy wschodzi, którego blask nie ma końca. Jesteś panem wielu form (…)”. Inny jego opis znajdujemy na jednym z blisko setki hypocefalusów (Ermitaż 8737): „On powstaje z prastarych wód, on odpoczywa w grobowcu. Ra powstaje sam z siebie. Jestem wielkim bogiem na nekropoli, * Cytowany fragment pochodzi z pracy E. Naville, Ahnas el Medineh, London 1894, s. 21. il. 1. Fragment dekoracji kartonażu Hor-Dżehutiego z Muzeum Narodowego w Warszawie (nr inw. 236805) AD REM 1-2/2009 9 archeologia wyjściem oraz wejściem.” Biorąc pod uwagę moce twórcze i pojawiający się aspekt solarny nierozłączny z odrodzeniem się, możemy go uważać na pewno za formę Amona-Ra. Co do jego atrybutów to najczęściej trzyma on w dłoniach berło anch-dżed-uas. Ewentualnie może dodatkowo pojawiać się w tym zestawie jeszcze bicz nechacha. Na kilku hypocefalusach widać, że Amon trzyma jedynie pióra. Taka sytuacja jest widoczna również na kartonażu Hor-Dżehuti. Pióra te swoją formą nawiązują do tych symbolizujących boginię Maat, będącą patronką sprawiedliwości i harmonii świata, bądź do piór boga Szu utożsamianego z powietrzem. Na hypocefalusach Amon-Ra adorowany jest prawie zawsze przez pawiany. Ich liczba jest zmienna i może się wahać od dwóch do ośmiu. Oddają one cześć porannemu słońcu, tak samo jak robiły to w naturze każdego ranka. Oczywiście małpy te mogą symbolizować jeszcze coś, a mianowicie według jednej z teorii miały by one przedstawiać nam odwieczne siły chaosu, powiązane z ideologią Hermopolitańską: Amon i Amonet (ukrycie), Nu i Nunet (woda) oraz Chu i Chuchet (nieskończoność bądź wieczność), Kuk i Kuket (ciemność). Trudno jest jednak stwierdzić to jednoznacznie, ponieważ tym postaciom nigdy nie towarzyszy legenda. Pomiędzy nimi a wizerunkiem Amona-Ra pojawia się często następująca formuła: „Pochwała tego boga cztery razy”, która jest niczym innym jak opisem tej sceny, kiedy to pawiany oddają cześć czterem wizerunkom Amona-Ra. Na kartonażu z Muzeum Narodowego takie pawiany nie występują. W ich miejsce pojawiają się bliżej nieokreślone sylwetki bogów a ich tułowia nawiązują formą do postaci mumiami. Postać Amona-Re jest flankowana przez sześć postaci - po trzy z każdej strony. Nie występuje przy nich legenda, która pozwoliłaby nam na bliższe określenie ich funkcji czy poznanie imion. Możemy jedynie na podstawie kształtu ich głów spróbować stwierdzić, kim mogą być. Pierwsze w kolejności (licząc od postaci centralnej) stoją postaci o głowach szakala. Kolejne postaci mają głowę ludzką. W przypadku ostatniej pary bóstwo po lewej stronie ma głowę pawiana, a postać po prawej ludzką. Trudno tu mówić o reprezentacji czterech synów Horusa, będących 10 opiekunami organów zmarłego. Tym bardziej, że nie występuje tu postać o głowie sokoła, który wchodzi w skład załogi tych opiekunów. Celem hypocefalusów było zapewnienie ochrony i odrodzenia osoby zmarłej. Gwarantem tego miał być właśnie wizerunek czterogłowego Amona-Ra. Zmarły, który ma ścisły związek z tym bogiem ma zostać wskrzeszony i przywrócony do życia za pomocą płomieni. Płomienie te wywołać ma wielki bóg: „Ty wzniecasz płomienie pod głową Ra a on jest w boskich zaświatach w Heliopolis (…). Przybądź do Ozyrysa N. [imię zmarłego nieznane - P.C.] spraw by pojawiły się płomienie pod jego głową, dla niego jest to dusza martwego ciała odpoczywająca w Heliopolis (…)”. Mimo, że na kartonażu z Muzeum Narodowego Amonowi-Ra nie towarzyszy żadna inskrypcja, to i tak oczywistym jest, że miał on zapewnić zmarłemu to samo - czyli odrodzenie, pomimo że scena nie znajduje się w okolicach głowy. Jednak nie można wykluczyć, że jest to po prostu sposób zapełnienia wolnej przestrzeni. Trzeba przecież pamiętać o tym, że kultura egipska w tym czasie powoli zatraca swoje korzenie. Jednak tradycja jest jeszcze na tyle silna, aby pamiętać nawet o tak mało popularnych wizerunkach bogów, jak ten na kartonażu Hor-Dżehutiego. AD REM 1-2/2009 historia Eugenika w Sparcie Błażej Popławski Pod pojęciem eugeniki kryje się system poglądów opartych na założeniach genetyki, głoszący możliwość doskonalenia cech dziedzicznych człowieka jako gatunku (eugenes - dobrze urodzony). Mianem eugeniki określano więc zarówno biopolitykę, alternatywne teorie dziedziczenia, problemy selekcji naturalnej i przymusowej, środki inżynierii społecznej (szczególnie dotyczące wczesnej socjalizacji), czy nawet kreację idealnego obywatela. Myślenie kategoriami eugenicznymi charakterystyczne jest dla wielu opisów idealnego społeczeństwa w kulturze europejskiej, poczynając od mitu Sparty. Spojrzenie na kobiety przez pryzmat ich możliwości rozrodczych widoczne jest już w Państwie Platona (V, 460 E). Filozof ateński, znany ze swego filolakonizmu, zakładał eugeniczne dobieranie par rodzicielskich. Poglądy Platona mogły wywrzeć wpływ na Plutarcha z Cheronei - autora Żywotu Likurga, podstawowego przekazu dotyczącego eugeniki w Sparcie. Właśnie od Plutarcha (Lykurg, 16, 1-3) wiemy, iż na Peloponezie powszechną praktyką, wzbudzającą wiele kontrowersji współczesnych bioetyków, stanowiło porzucanie noworodków wykazujących cechy kalectwa. Jednakże za pierwszy etap zabiegów eugenicznych należałoby uznać przepisy dotyczące zawierania związków małżeńskich oraz społeczna stygmatyzacja kawalerów - Athenaios w Deipnosophistai porównuje ich czyn do hybris wymierzonego w sferę sacrum (Athen., 444, d). Opis procedur małżeńskich znajdujemy z kolei w Ustroju politycznym Sparty Ksenofonta z Aten. Wedle niego (Lakedaimonion Politeia, I,6), Likurg nakazał zawierać małżeństwa w okresie fizycznego rozkwitu (akme) uważając, że wpływa to pozytywnie na płodzenie dzieci (eugonia). Przebieg selekcji niemowląt znamy z przekazu Plutarcha. O wyborze dzieci decydowało Zgromadzenie Starców (gerusia). Niemowlęta kalekie porzucano prawdopodobnie w jamach w ziemi (apothetai) u podnóża gór Tajget (niektórzy historycy porównują je do ateńskiej przepaści Kaedasu, gdzie - wedle Tukidydesa - zrzucać miano zwłoki przestępców; Thuc., 1, 134.4). Miejsca te nazywano lesche. Każda fyla posiadała własną lesche. O ile porzucanie dzieci należy uznać za praktykę powszednią w starożytnej Grecji, o tyle zakaz zabierania stamtąd noworodków AD REM 1-2/2009 wydaje się wyjątkowy. W innych poleis większość niemowląt czyniono bowiem niewolnikami. W antycznej Sparcie rodzenie dzieci nie było prywatną sprawą, lecz obowiązkiem obywatelskim. Interesujące wydają się teorie antropologów, wpisujących mechanizmy eugeniczne oraz początkowe etapy agoge z systemem rytuałów przejścia, symbolicznych zachowań integrujących jednostkę ze wspólnotą. Z ekonomicznego punktu widzenia selekcja niemowląt mogła stanowić wyraz dążeń rodziców do prób ocalenia obywatelskiego statusu swych dzieci (kleros dziedziczył jedynie najstarszy syn), a także wentyl bezpieczeństwa wobec potencjalnych napięć społecznych. Zgodnie z taką interpretacją, procedury oględzin należałoby uznać za potwierdzenie przez geruzję obywatelstwa dzieci, co oznaczało zgodę na przyznanie jednej z 9000 działek ziemi. Zauważmy także defensywny wymiar kontroli urodzeń i zwalczania oliganthropii w płaszczyźnie międzynarodowej (obawa przed wzrostem potęgi Persji) oraz wewnętrznej (możliwość buntu helotów). Celem eugeniki spartańskiej było zatem utrzymanie status quo populacji pełnoprawnych obywateli, łagodzenie konfliktów społecznych, zapewnienie bezpieczeństwa publicznego. Posąg hoplity z akropolis w Sparcie 11 historia Państwowe Muzeum Archeologiczne w Warszawie ma już ponad 80 lat Halina Czubaszek Państwowe Muzeum Archeologiczne w Warszawie powołane zostało Rozporządzeniem Prezydenta Rzeczpospolitej Ignacego Mościckiego 22 marca 1928 r. jako samodzielny zakład naukowo-badawczy, konserwatorski i popularyzatorski. Na dyrektora powołano dra Romana Jakimowicza. Muzeum podlegało bezpośrednio pod Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego. Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości powołano w 1920 r. Państwowe Grono Konserwatorów Zabytków Przedhistorycznych do ochrony spuścizny archeologicznej. Rosnące szybko zbiory wymagały instytucji, która mogłaby zająć się ich opracowaniem naukowym, gromadzeniem i konserwacją. Zgromadzone zbiory i dokumentację przekazano muzeum powołanemu w 1923 r. Reskryptem Organizacyjnym. W Państwowym Muzeum Archeologicznym do dziś zachowała się „Księga Nabytków Państwowego Centralnego Muzeum Archeologicznego”. Od 1926 r. do 1940 r. Muzeum zajmowało część budynku dawnej Podchorążówki w Łazienkach Królewskich. W okresie międzywojennym było centralną instytucją archeologiczną w Polsce. W 1928 r. przejęto zbiory archeologiczne z Muzeum Polskiego w Rapperswill w Szwajcarii, a wcześniej z Muzeum Przemysłu i Rolnictwa w Warszawie. Prowadzono liczne badania wykopaliskowe na terenie całego kraju, stąd w zbiorach muzeum jest bardzo dużo zabytków ze stanowisk z dawnych Kresów, obecnej Białorusi, Ukrainy i Litwy. Badane stanowiska publikowane były w „Wiadomościach Archeologicznych”, najstarszym czasopiśmie archeologicznym, które stało się organem muzeum. W 1931 r. otwarto pierwszą stałą wystawę archeologiczną. W czasie wojny muzeum poniosło olbrzymie straty w zbiorach i archiwaliach. Po zamknięciu Łazienek dla Polaków, Niemcy zbiory przenieśli do gmachu Muzeum Narodowego, tu także dołączono zbiory z Muzeum Erazma Majewskiego. Zbiory wywieziono do tworzonego muzeum nie12 mieckiego w Poznaniu i do Niemiec. Po wojnie nie wróciły stamtąd najcenniejsze zabytki z kruszców i skarby monet. Odzyskane zbiory przeniesiono na ulicę Chocimską 18, a dyrektorem został dr Zdzisław Rajewski. W związku ze zbliżającym się Milenium Państwa Polskiego i przygotowywaniem wielkiej wystawy o początkach państwowości polskiej, w 1958 r. Muzeum otrzymało na swoją siedzibę, zabytkowy budynek dawnego Warszawskiego Arsenału (przy ulicy Długiej 52) wzniesiony w 1643 r. za panowania króla Władysława IV Wazy. W czasie powstania kościuszkowskiego w 1794 r. i listopadowego w 1830 r. był on jednym z najważniejszych ośrodków rozgrywających się walk. Po upadku powstania listopadowego aż do 1935 r. budynek funkcjonował jako więzienie, później mieściło się tu Archiwum. W dniu 26 marca 1943 r. pod Arsenałem miała miejsce słynna akcja odbicia „Rudego” z rąk hitlerowców, przeprowadzona przez harcerzy „Szarych Szeregów”. W czasie wojny budynek został częściowo zniszczony. Po wojnie prezentowana tu była wystawa nowoczesnej sztuki „Arsenał”. Od 2004 r. w rocznicę wybuchu powstania listopadowego przed gmachem organizowane jest wielkie widowisko historyczne „Noc Listopadowa 1830”, połączone z Dniem Podchorążego, odtwarzające pierwsze godziny wybuchu powstania w dniu 28 listopada 1830 r. Po wojnie Muzeum było największą tego typu placówką archeologiczną w Polsce, w latach 50. XX w. posiadało Oddział w Nowej Hucie (gdzie prowadzono badania archeologiczne), od 1956 r. do 1999 r. Oddział w Biskupinie, w latach 70. XX w. Oddział w Krzemionkach Opatowskich, a od 1968 r. Oddział w Rybnie koło Sochaczewa (który jest ośrodkiem magazynowo-studyjnym), w latach 90. XX w. Rybniki koło Białegostoku. W 1960 r. otwarto wielką milenijną wystawę „Początki Państwa Polskiego”, na której wystawiono zabytki z całej Polski. W latach 60. XX w. orgaAD REM 1-2/2009 historia nizowano wiele wystaw krajowych oraz sprowadzano ekspozycje z zagranicy (m.in. wielką wystawę ”Hallstadt”). W latach 70. XX w. dyrektor dr Krzysztof Dąbrowski, działacz ICOM, sprowadził do Warszawy wielkie wystawy z zagranicy, jak „Złoto Peru”, „Skarby Traków”, wystawy z Jugosławii, Algierii, Tunezji itp. W 1980 r. dyrektorem został dr Jan Jaskanis. W związku z wieloletnim remontem generalnym skrzydła północnego Arsenału, gdzie mieściły się sale wystawiennicze, wystawy prezentowano w innych miastach w Polsce i zagranicą. Wielkie sukcesy w Europie odniosła wystawa „Biskupin - polskie Pompeje”, „Bałtowie północni sąsiedzi Słowian”. W 1992 r. po remoncie otwarto dużą stałą wystawę „Prahistoria ziem Polski”. W 2000 r. dyrektor dr Jan Jaskanis przeszedł na emeryturę, a nowym dyrektorem został dr Wojciech Brzeziński. Od tego czasu Muzeum zorganizowało wiele nowych ciekawych wystaw, niektóre z nich zostały nawet nagrodzone przez Ministra Kultury i Sztuki w konkursie na wydarzenie muzealne roku: Sybilla 2002 - „Kernavé - litewska Troja”,, Sybilla 2003 - „ Między Mykenami a Bałtykiem”, a w konkursie Najciekawsze Wydarzenie Muzealne na Mazowszu „Wierzba” I nagrodę otrzymała wystawa „Skarby wieków średnich”. Sprowadzane są liczne wystawy z zagranicy - z Niemiec, Słowacji, a zwłaszcza z krajów nadbałtyckich, z którymi współpracuje Dział Archeologii Bałtów PMA. Muzeum gromadzi zabytki obrazujące dzieje i kulturę mieszkańców ziem polskich, od pojawienia się pierwszych grup ludzkich w epoce kamienia aż po czasy pierwszych historycznych władców Polski. Najstarsze zabytki krzemienne pochodzą sprzed 100 tyś. lat. Muzeum posiada najbogatsze zbiory materiałów związanych z prahistorycznym górnictwem krzemienia na Ukrainie i w Krzemionkach Opatowskich, bogate kolekcje naczyń glinianych, wyrobów brązowych z cmentarzysk i skarbów z epoki brązu oraz wczesnej epoki żelaza, zespoły wyposażeń grobowych z wielkich cmentarzysk kultury przeworskiej, obfite wczesnośredniowieczne wyposażenia grobów w obstawach kamiennych z Mazowsza i Podlasia, liczne skarby monet i ozdób, zabytki z ziem bałtyjskich, kolekAD REM 1-2/2009 cję zabytków Józefa Choynowskiego z Kijowa i Tyszkiewiczów z Łohojska. Od początku powstania Muzeum prowadzi systematycznie badania wykopaliskowe i ratownicze, opracowuje zbiory zabytków i dokumentacji naukowej, organizuje międzynarodowe i ogólnopolskie konferencje naukowe, prowadzi praktyki dla studentów archeologii Uniwersytetu Warszawskiego i Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie oraz wydaje publikacje archeologiczne w języku polskim oraz angielskim i niemieckim. Biblioteka posiada jeden z największych w kraju księgozbiór, który służy nie tylko Wystawa stała Biskupin pracownikom muzeum, ale naukowcom z innych instytucji z Polski i zagranicy, a także studentom wielu uczelni. Jednym z głównych działań muzeum jest popularyzacja i edukacja. W Muzeum prowadzone są lekcje muzealne dla dzieci i młodzieży szkolnej, cieszące się olbrzymim zainteresowaniem. Muzeum bierze także udział w Pikniku Naukowym Polskiego Radia i Centrum Nauki Kopernik, Nocy Muzeów, Piknikach Historycznych, Festiwalu Nauki, Mazowieckich Klimatach w Łazienkach, Europejskich Dniach Dziedzictwa itp. Co dwa lata w Muzeum organizowane są międzynarodowe Dni Dziedzictwa Słowiańskiego w ramach Europejskich Dni Dziedzictwa. Obecnie w Muzeum prezentowanych jest kilka wystaw stałych. Wystawa „Alfabet architektury romańskiej” objaśnia terminy i pojęcia z zakresu architektury romańskiej na przykładzie budowli 13 historia od X do połowy XIII w. Prezentowane są fotografie, detale architektoniczne, modele elementów architektonicznych, w tym kopie Drzwi Gnieźnieńskich i Drzwi Płockich w skali 1:1. Odpowiedni podkład muzyczny wprowadza w atmosferę tamtych czasów. Wystawa „ABC architektury gotyku” objaśnia terminy i pojęcia z zakresu architektury gotyckiej na przykładzie zabytków od połowy XIII do XV w. Prezentowane są fotografie budowli sakralnych i świeckich oraz oryginalne detale architektoniczne. Wystawa „Biskupin” ukazuje dzieje odkrytego w 1933 r. osiedla obronnego z wczesnej epoki żelaza sprzed 2500 lat. Część wystawy poświęcona jest przedwojennym badaniom. Na zdjęciach z „lotu ptaka” dokładnie widać drewnianą konstrukcję wałów i domostw osiedla. Atrakcyjnymi elementami wystawy są diorama osiedla oraz zrekonstruowane wnętrze chaty wraz z jej wyposażeniem. Wystawa „Pradzieje ziem polskich” to nowoczesna ekspozycja, która ukazuje dzieje osadnictwa i kultury na całych ziemiach polskich od paleolitu po okres wczesnego średniowiecza, a także dzieje i kulturę naszych północnych sąsiadów - Bałtów. Na podstawie odkrytych podczas badań archeologicznych osad, grodzisk i cmentarzysk, spróbowano odtworzyć życie codzienne dawnych plemion, ich wierzenia, sposoby zdobywania pożywienia, produkcji narzędzi, broni, naczyń glinianych, ozdób, budowy osiedli mieszkalnych, grodzisk, sposobów chowania zmarłych. Obejrzeć można kilka tysięcy zabytków, modele i dioramy. Nowoczesne animacje multimedialne wyjaśniają zagadnienia technologiczne produkcji narzędzi krzemiennych, lepienia i toczenia naczyń glinianych, metod odlewniczych, budowy kopalni krzemienia, wytopu żelaza w dymarkach, budowy grodów, a pokaz slajdów ukazuje prace archeologów w terenie. Objaśnienia na planszach są w języku polskim i angielskim. Wystawa dostępna jest dla osób niepełnosprawnych. Od 1 kwietnia 2009 r. zmieniono godziny otwarcia Muzeum. Wystawy czynne są: w poniedziałki czwartki w godz. 9.00-16.00, w piątki - zamknięte, w soboty w godz. 9.00-16.00, w niedziele w godz. 10.00-16.00. W niedziele na wystawy stałe wstęp wolny. 14 Wystawa stała Alfabet architektury romańskiej AD REM 1-2/2009 artes Podolski "Mały Stambuł" Ewa Korpysz Na odległym terytorium Podola, pomiędzy Winnicą a Mohylowem Podolskim, rozłożyło się miasteczko Szarogród. Malowniczo usytuowane na kamiennym wzgórzu w widłach rzek Moraszki i Kiełbasnej, góruje nad rozległą okolicą, zwracając uwagę swymi naturalnymi walorami obronnymi, które były wykorzystane przez założycieli i kolejnych właścicieli miasta. Tereny te w 1383 r. zostały nadane przez Wielkiego Księcia Litewskiego Witolda jego słudze, Wasylowi Karaczewskiemu z pozwoleniem założenia wsi Kniazia Łuka. W dokumencie z tego roku dokładnie określono położenie wsi między wymienionymi z nazwy rzekami. O powstaniu samej wsi nic jednak nie wiadomo. Miejsce mianowane od nazwiska właściciela Karaczowem, potem Karczmarzowem, wzmiankowane jest w XVI w. jako posiadłość biskupów kamienieckich, następnie zaś królewska własność Stefana Batorego. W 1579 r. król podarował ten teren Hetmanowi Wielkiemu Koronnemu Janowi Zamoyskiemu, którego intencją było założenie w tym dogodnym miejscu miasta-twierdzy, co zrealizowano w 1585 r. Jan Zamoyski, wybitny mecenas sztuki, w swych fundacjach artystycznych silnie eksponował tradycje swojego rodu Koźlerogów herbu Jelita i dbał o nazwisko rodzinne Sariuszów – Zamoyskich. Utrwaleniu tradycji miały służyć nazwy nadawane nowo zakładanym miastom, osadom i folwarkom. Również największe miasto założone przez hetmana w jego dobrach kresowych (zbudowane niemal równocześnie z Zamościem), zostało nazwane Sarogródkiem, później Szarogrodem, dla upamiętnienia rodu Jelitczyków – Sariuszy. W herbie Szarogrodu znalazła się postać św. Floriana Sarego (Szarego), legendarnego przodka Zamoyskich, któremu Łokietek po bitwie pod Płowcami w 1331 r. nadał herb Jelita. Miasto zaczęło się rozwijać od roku 1588, kiedy Zygmunt III nadał mu prawo magdeburskie, obdarzając licznymi przywilejami. Zezwolono na cotygodniowe targi w soboty i trzy wielkie jarmarki Kościół św. Floriana (fot. E. Korpysz) AD REM 1-2/2009 15 artes w roku. Szarogród leżał na ruchliwym szlaku handlowym wiodącym do Mołdawii i kupcy przejeżdżający tranzytem byli zobowiązani wystawiać tu swoje towary. Mieszkańcy mieli prawo handlować z Turkami, Tatarami, Wołochami i byli zwolnieni z opłat celnych. W mieście ustanowiono skład soli, wosku, ryb, skór, później też win i miodów wołoskich, z zastrzeżeniem, żeby żaden kupiec, pod groźbą utraty towaru, nie ważył się jeździć po trunki do Mołdawii. Te przywileje, w połączeniu z dogodnym położeniem, spowodowały, że Szarogród stał się wkrótce centrum dóbr Zamoyskich na Bracławszczyźnie. Jednocześnie była to druga, po Kamieńcu Podolskim, ważna twierdza graniczna. W mieście wybudowano zamek i kościół parafialny, hojnie uposażony przez hetmana. Osiedlili się tu też Żydzi, którzy wybudowali okazałą synagogę. Pomimo zniszczeń, spowodowanych najazdem Kozaków w 1595 r., miasto w 1. poł. XVII w. przeżywało bujny rozkwit. Trudne czasy dla Szarogrodu nastały od połowy tego stulecia, kiedy to miejscowość była nękana częstymi najazdami Kozaków. W tym okresie nastali nowi właściciele, Szarogród przeszedł bowiem w ręce Koniecpolskich. W latach 1672 - 1699 miasto wraz z częścią Podola dostało się w posiadanie Turków. Obok Kamieńca Podolskiego była to ich ulubiona miejscowość, nazwali ją „Małym Stambułem”. Renesansowa synagoga funkcjonowała wówczas jako meczet. Po pokoju karłowickim Podole wróciło do Polski, a w Szarogrodzie przystąpiono do odbudowy zamku i kościoła parafialnego. W XVII w. często zmieniali się właściciele, po Koniecpolskich nastąpili Walewscy, Lubomirscy, Sosnowscy, Sanguszkowie, Potoccy. Po drugim rozbiorze Polski Szarogród znalazł się w granicach Rosji, na obszarze guberni podolskiej. Pozostał nadal miastem prywatnym, a ostatnimi jego właścicielami byli Braniccy. Układ urbanistyczny Szarogrodu jest ściśle uzależniony od konfiguracji terenu, wąskie, wydłużo- Monastyr bazylianów (fot. E. Korpysz) 16 AD REM 1-2/2009 artes ne wzgórze stanowi rodzaj cypla między dwiema rzekami płynącymi równolegle z kierunku północnego i łączącymi się od południa. Dwie główne osie miasta zostały utworzone przez równoległe do siebie ulice biegnące z północy na południe i łączące się w okolicach mostu na Muraszce, przy wjeździe do miasta. Drugi wjazd ulokowany był w części północnej, gdzie wychodziła droga do Baru. Nie wiadomo dokładnie, w którym miejscu za czasów Zamoyskiego zlokalizowano rynek, ale jak w każdym mieście, był to najważniejszy plac. W Szarogrodzie służył on jako miejsce spotkań ludzi różnych kultur i wyznań. Tu wystawiali swe towa- Synagoga (fot. E. Korpysz) ry kupcy z południa, wschodu i z terenów Rzeczypospolitej. W połowie wzgórza, w jego części wschodniej, na wysokim brzegu rzeki Kiełbaśnej został wybudowany zamek, którego fragmenty przetrwały do dziś. Kompleks zamku tworzy nieregularny czworobok z kamiennym, oszkarpowanym murem i basztą od wschodu, ścianą od południa i zabudowaniami od północy i zachodu. Główny budynek mieszkalny zamku, rezydencja Zamoyskich, był zbudowany na planie prostokąta i miał prostą bryłę zwieńczoną attyką. Przypominał kształtem renesansowy dwór. Niestety, budowla ta została znacznie zmieniona, dziś jest niemal bezstylowa. Pozostałości zamku są jedynym zachowanym elementem fortyfikacji miejskich. Pomimo hipotez o umocnieniach obronnych, murach i fosach – ich istnienia nie potwierdziły prace badawcze archeAD REM 1-2/2009 ologów i historyków architektury, prowadzone na stokach wzgórza. Zabezpieczenia takie wydają się zresztą zbędne, same zbocza były wystarczająco wysokie i strome, oblane wodami z trzech stron. Poza tym nie było tu miejsca na budowę nowożytnych umocnień i bastionów w rodzaju Zamościa. W północnej części miasta, przy drodze do Baru, wznosi się skromny barokowy parafialny kościół katolicki. Zbudowany za czasów Jana Zamoyskiego i hojnie przez niego uposażony, został konsekrowany w 1596 r. pod wezwaniem świętego Floriana Szarego, patrona Zamoyskich. Kolejne donacje nastąpiły w 2. dziesięcioleciu XVII w. Świątynia była wówczas budowlą jednonawową. Zniszczona najazdem kozackim w 1648 r., przez kilkadziesiąt lat pozostawała nieodbudowana. Prace remontowe przeprowadzono dopiero po opuszczeniu miasta przez Turków. Większe zmiany w wyglądzie świątyni nastąpiły w latach 70. i 80. XVIII. Powiększono wtedy korpus przez dobudowanie naw bocznych i wykucie w ścianach dawnego kościoła arkad międzynawowych. Świątynia otrzymała układ bazyliki trójnawowej o krótkim, trójprzęsłowym, szerokim korpusie i węższym od nawy głównej, kwadratowym prezbiterium, zamkniętym trójbocznie. Po bokach prezbiterium znajdują się aneksy, z których jeden mieścił zakrystię. Podobnie jak w większości świątyń na Podolu, elewacja główna jest bezwieżowa. Jej część środkowa, odpowiadająca szerokości nawy głównej, dziś wysunięta w formie ryzalitu, stanowi pierwotną fasadę dawnego kościoła jednonawowego. Po przebudowie opięto ją pilastrami i zwieńczono falującym szczytem. Cofnięte, boczne części fasady zamknięte są attykami i parawanowymi półszczytami. Fasada jest pozbawiona dekoracji. Oszczędne podziały architektoniczne w formie pilastrów w wielkim porządku, skromnych naczółków i delikatnych obramień otworów okiennych nadają jej cechy nurtu palladiańskiego. Wystrój i wyposażenie wnętrza były wielokrotnie zmieniane i uzupełniane. Zachowały się fragmenty polichromii wykonanej w latach 1895 – 1899 przez A. Tenczyńskiego, rzeźbione stacje Drogi Krzyżowej z XIX w. i XVIII-wieczna ambona. Kościół jest obecnie czynny, opiekują się nim bernardyni. Katolicka świątynia w Szarogrodzie sąsiaduje 17 artes przez drogę z prawosławnym monastyrem św. Mikołaja. Jego zabudowania są akcentem dominującym w panoramie miasteczka. Pierwotnie klasztor należał do bazylianów sprowadzonych przez Lubomirskiego. Budowę obecnego kompleksu rozpoczęto (według tradycji) w 1782 r., kiedy właścicielem miasta był Józef Sosnowski. W 1797 r. przy klasztorze zostało założone seminarium duchowne, jednak po kilku latach przeniesiono je do Kamieńca. Potem otwarto tu prestiżową szkołę, która funkcjonowała do lat 90. XIX w. Zabudowania monastyru zajmują kwadratowy obszar na stromym brzegu wzgórza. W skład zespołu wchodzi sobór św. Mikołaja, budynek klasztorny połączony z cerkwią św. Michała, oraz włączony w system murów, budynek bramy z dzwonnicą i narożną basztą. Najstarszymi budowlami są pochodzące z końca XVIII w. dzwonnica, baszta oraz klasztor z cerkwią Michaiłowską. Cerkiew przebudowano w 1833 r. nadając jej plan krzyża greckiego z wieloboczną kopułą na skrzyżowaniu i trójkątnym frontonem w elewacji wschodniej. Połączony z nią budynek klasztorny składa się z dwóch skrzy- Typowa małomiasteczkowa zabudowa (fot. E. Korpysz) 18 deł, z których jedno ma charakter mieszkalny, a drugie pełniło funkcję uczelni. Najważniejszą częścią kompleksu jest umieszczony centralnie klasycystyczny sobór św. Mikołaja. Jego budowę rozpoczął w 1829 r. architekt Teofan. Świątynia jest trójnawowa z krótkim, dwuprzęsłowym korpusem, transeptem tej samej szerokości i kwadratowym prezbiterium. Na skrzyżowaniu nawy i transeptu wznosi się kopuła na wysokim, ośmiobocznym bębnie. Główną, południową fasadę cerkwi akcentuje czterokolumnowy portyk z fryzem doryckim i wysokim, trójkątnym tympanonem. Wnętrze rozdzielone dwiema parami kolumn zdobią malowidła ścienne, zachowało się także cenne wyposażenie. Na przeciwległym krańcu miasta zbudowali swoją świątynię Żydzi. W dziejach miasta byli oni liczącą się grupą społeczną, a budynek synagogi dobitnie o tym świadczy. Jest to najstarsza świątynia w Szarogrodzie, zbudowana w 1589 r. w stylu renesansowym. Budowla jest niezwykle okazała. Główny, czworoboczny korpus wieńczy efektowna i nietypowa attyka o orientalizujących formach. Wnętrze ma układ tradycyjnej, dziewięciopolowej hali na planie kwadratu, ze sklepieniem wspartym na czterech filarach. Okna otrzymały wykrój półkolisty. Architektura synagogi była tak egzotyczna, że Turcy okupujący miasto w XVII w. właśnie tę budowlę adaptowali na meczet. Jej malownicza sylwetka wydawała się bliska budowlom w odległej Turcji. Jeszcze w XIX w. styl, w którym została zbudowana synagoga, określano jako mauretański. Dzisiejszy Szarogród jest małym, sennym miasteczkiem. Główne świątynie są dobrze zachowane, w miasteczku przetrwała też oryginalna zabudowa mieszkalna. Małe, parterowe domki, ustawione kalenicowo, zbudowano na wysokich podmurówkach. Są one kamienne, tynkowane, poprzedzone drewnianymi gankami i podcieniami. Nie ma tu zbyt wielu ozdób i wyszukanej ciesiołki. Piękno tej architektury tkwi w jej prostocie. Szczęśliwie, stare miasto nie doznało w latach powojennych dotkliwych przebudów i w zabytkowej substancji nie ma zbyt wielu ingerencji. AD REM 1-2/2009 artes Założenie pałacowo-parkowe w Patrykozach Joanna Czarnocka „Wszędzie znać chęć odznaczenia się oryginalnością i fantazją. Kurniki, drwalnie, pałac gotycki z wieżą i mostami, sztachety, parkany, mostki każdy też w innym stylu i guście często w szczegółach dziwaczne, całość jednakże z powodu rozmaitości i rzeczywistego smaku, jest bardzo powabną”, tak o pałacu neogotyckim w Patrykozach pisano w 1866 r. w Tygodniku Ilustrowanym. Obiekt wzniesiony w Patrykozach w latach 1832-1843 zachwycał swą pomysłową formą, wrażenie robiła także niezwykle malownicza okolica dopływu Liwca w powiecie sokołowskim. Rezydencję otaczały uregulowane rozlewiska i sześć wysp, które były częścią założenia parkowo-krajobrazowego. Dzisiaj pozostały tylko szczątkowe elementy dawnego kompleksu. Budynek znajdował się na południowym stoku sztucznie wzniesionego wzgórza, do którego prowadziły dwie drogi. Zachodnia z nich była oficjalną aleją zbudowaną na drewnianych palach i prowadziła przez rozlewiska. Odwiedzający neogotycki pałac mogli zobaczyć nie tylko piękną przyrodę, ale także pawilony, które prawdopodobnie umieszczone były na wszystkich wyspach. Po przekroczeniu mostu, zza drzew wyłaniała się malownicza siedziba, której trójkondygnacyjna AD REM 1-2/2009 wieża o ściętych narożnikach była elementem dominującym w bryle. Na jej szczycie znajdował się taras widokowy, z którego można było obserwować całą okolicę. W czasie niepogody do tego celu mogła być użytkowana oszklona półkolista galeria w południowej części pałacu, która prawdopodobnie pełniła funkcję oranżerii. Rozciągał się z niej imponujący widok na pobliskie rozlewiska, pola i zwierzyniec. Pomiędzy galerią a wieżą znajdowała się baszta o spiczastym dachu, w której dawniej mieściła się kaplica. Częściowo zachowały się tam sztukaterie, sklepienie stalaktytowe z rozetą i maswerkami - odtworzone dzisiaj przez aktualnego właściciela. Pierwotnie wnętrza pałacu były urządzone z przepychem, w pomieszczeniach znajdowały się marmurowe kominki, bogate sztukaterie, ściany pokryte były korkową okładziną o grubości 4 cm. Wprowadzono także wiele udogodnień takich jak np. winda transportująca potrawy z położonej w przyziemiu kuchni. Od wschodu wytyczona była druga droga dojazdowa, wzdłuż której posadzone były szpalery grabów. Do dzisiaj zachował się utwardzany nasyp o długości 100 m i szerokości 15 m. Rampa posiadała ceglane arkady, które prawdopodobnie tworzyły dekoracyjne przejścia 19 artes parkowe. Aleja prowadziła do plateau (o średnicy 40 m) przed główną wklęsłą elewacją pałacu. W szczycie północnym umieszczono żeliwny herb Szydłowskich - „Lubicz”. W XIX w. rodzina posiadała dobra Patrykozy, folwarki Ruda, Krynica i Szydłowin. Generał Teodor Szydłowski po upadku powstania listopadowego postanowił wybudować sobie siedzibę, w której mógłby prowadzić sielskie życie. Do realizacji tego przedsięwzięcia „dobrał sobie umiejętnie znakomitego budowniczego Franciszka Jaszczołda, który po ojcu Wojciechu, niepospolitym także artyście odziedziczył niemniejszy talent i gust wytworny”, jak pisano w 1866 r. w Tygodniku Ilustrowanym. Architekt stosował pomysłowe i oryginalne rozwiązania, a szczególnie upodobał sobie neogotyk. Pałac w Patrykozach oraz pałac w Mereczowszczyźnie są uznawane za jego najlepsze realizacje. Na temat pierwotnego wyglądu parku możemy jedynie snuć domysły, ponieważ wiele elementów tego założenia zostało zniszczonych na skutek parcelacji działki i wykorzystania jej jako pastwiska. Obecnie nawet najbliższe otoczenie pałacu nie ma zachowanego starodrzewu. Analizując mapę dokumentującą dobra w Patrykozach z 1882 r., można zauważyć nie tylko spiętrzony dopływ Liwca, drogi dojazdowe, wyspy, folwarki, ale także zwierzyniec w typie promienistym. Zwierzyniec powstał na południowo-zachodnich krańcach posiadłości, na terenie lasu. W centralnej części wytyczono plac, od którego biegły aleje w układzie gwiaździstym. Na terenie tego typu założeń powstawały pałacyki, pawilony i rzeźby. Na obecnym etapie badań nie znamy dokumentów, które mogłyby nam przybliżyć wygląd zabudowań zwierzyńca w Patrykozach. Na przełomie XVIII i XIX w. zwierzyńce były istotnym elementem założeń rezydencjonalnych. W tym czasie łowy należały do jednych z najczęstszych i najbardziej lubianych rozrywek arystokracji i szlachty. Generał Teodor Szydłowski był zapalonym myśliwym, słynął także z tego, że sprowadzał jelenie do lasów otaczających jego posiadłość, celem uatrakcyjnienia łowów. Po śmierci generała dobra w Patrykozach wielokrotnie zmieniały właścicieli, a park został oddany okolicznym rolnikom. Następnie w budynku mieściły się różne instytucje: przedszkole, szkoła, biblioteka, urząd gminy, straż pożarna. W tym czasie pałac nie był remontowany i popadał w ruinę, a park zatracił swój pierwotny układ kompozycyjno-przestrzenny. W latach 80. XX w. wykonano podstawowe prace remontowo-konserwatorskie i sprzedano budynek Joannie i Adamowi Gesslerom. Brak zainteresowania pałacem doprowadził do zawalenia się wieży w 2000 r. Z tego powodu urząd gminy odebrał obiekt właścicielom. Od kilku lat urząd konserwatorski wraz z nowymi właścicielami prowadzi prace, których efekt można zobaczyć na najnowszych zdjęciach pałacu. Elementy takie jak szczyty, pinakle, lizeny, okna ostrołukowe czy spiczasty daszek nad basztą, nawiązują do czasów największej świetności obiektu. Dekoracja wnętrz jest stopniowo odtwarzana na podstawie zachowanych fragmentów sztukaterii i dokumentacji. Możemy mieć nadzieje, że dalsze działania doprowadzą do przynajmniej częściowego odtworzenia parku oraz zabezpieczenia rozlewisk dopływu Liwca. Widok na wklęsłą elewację główną pałacu w Patrykozach. Stan obecny (fot. J. Czarnocka) Widok na wklęsłą elewację główną pałacu w Patrykozach (lata 70. XX w.) 20 AD REM 1-2/2009 mirabilia mundi Chartum - dzień w trąbie słonia Paulina Komar Jest piąta rano. Ciemność nocy rozświetla tylko delikatne, pomarańczowe światło ulicznych latarni. Przed wyjściem z lotniska wita mnie niezwykły widok. Nieruchomy tłum czarnych mężczyzn w białych galabijach robi upiorne wrażenie, przypominają bardziej zjawy niż ludzi. Uczucie, że znalazłam się w jakiejś innej rzeczywistości towarzyszy mi również gdy wsiadam do taksówki, poobijanej toyoty, która w naszym kraju trafiłaby na złom, w Afryce jednak jest całkiem dobrze sprawującym się pojazdem. Wysiadając pod hotelem słyszę śpiew muezina, znak, że Chartum, stolica największego afrykańskiego państwa - Sudanu powoli budzi się do życia. Na ulicach Chartumu można spotkać różne środki lokomocji (fot. P. Komar) Miasto kontrastów Ja budzę się wczesnym przedpołudniem. Gdy wychodzę na zalane słońcem i tonące w kurzu ulice Chartumu przytłacza mnie feeria barw i dźwięków. I pomyśleć, że miasto to powstało dopiero w 1824 r., kiedy to podbijający tereny na południe od Egiptu Turcy siedzibą swojej administracji ustanowili niewielką wioskę rybacką położoną w widłach Nilu Białego i Błękitnego. W tamtych czasach okoliczni Arabowie nazywali to miejsce Al-Khartūm, czyli trąbą słonia, taki kształt nadały podobno lądowi brzegi obu Nilów. Spacerując po mieście nie mogę nadziwić się konAD REM 1-2/2009 trastom. Obok mężczyzn w eleganckich garniturach panowie w białych galabijach i turbanach na głowach. Kobiety, które od tych spotykanych w Warszawie różnią się tylko cieniutką chustą na głowie idą w parze z ubranymi we wzorzyste topy starszymi murzynkami, na których twarzach widać ślady po skaryfikacji. Na skrzyżowaniach markowe samochody biją się o pierwszeństwo z osiołkami, niosącymi na grzbiecie worki z towarem. Piękne kolorowe meczety stoją tuż obok brudnych i brzydkich, rozpadających się domków z suszonej cegły. Życie toczy się na ulicy. Niemal na każdym rogu można spotkać kobiety sprzedające pyszną aromatyczną herbatę i sudańską kawę z dodatkiem imbiru, obie upiornie słodkie. Tuż obok starsza kobieta sprzedaje śniadanie, czyli chrupiące racuchy, smażone w głębokim oleju. Wokół porozstawiane są niziutkie krzesełka dla klientów, którzy przychodzą tu na śniadanie i poranne rozmowy. Tu nikt nie śpieszy się do pracy. Jedyny dźwięk psujący to senne i ospałe przedpołudnie to dzwonki telefonów komórkowych, które nawet tutaj, w tym zapomnianym przez bogów i ludzi kraju posiada niemalże każdy. Demony wojny Turyści zaglądają tu rzadko. Niestabilna sytuacja, panująca w kraju właściwie od momentu uzyskania przezeń niepodległości, nie zachęca do zwiedzania. Wycofujący się z Sudanu Brytyjczycy i Egipcjanie pozostawili po sobie sztuczny twór, w którym istnieją niewielkie szanse na zaprowadzenie trwałego pokoju. Wyznające wciąż animizm (lub w znacznie mniejszym stopniu chrześcijaństwo) południe kraju nie chce podporządkować się prawu koranicznemu (szari’at), które narzucił nań muzułmański rząd. Arabska północ natomiast zapewne nigdy nie wyda zgody na odłączenie się południa, ze względu na znajdujące się tam złoża ropy. Pokój, którym w 2005 r. teoretycznie zakończono kolejną fazę tej afrykańskiej wojny Północ – Południe istnieje tylko na papierze. Nie tylko „niewierni” czują się dyskryminowani przez rząd. Czarni muzułmanie z zachodniej prowin21 mirabilia mundi cji kraju - Darfuru wywołali zamieszki, skarżąc się na gorsze traktowanie niż ludność arabska. Do ich tłumienia rząd wysłał między innymi oddziały Dżandżawidów (jeźdźców), którzy w pogoni za uchodźcami zapędzili się aż na terytorium Czadu, paląc i rabując przygraniczne wioski. Pod koniec 2005 roku Czad ogłosił, że jest w stanie wojny z Sudanem. Herbaciarka (fot. P. Komar) Mesjasz zamordowany W Chartumie jednak życie płynie tak, jakby nikt nie pamiętał o masakrze ludności w Darfurze i ruchach separatystycznych na Południu. Uśmiechnięci mieszkańcy stolicy jak gdyby nigdy nic śpieszą do pracy i na zakupy, często na drugą stronę Nilu, do Omdurmanu. Omdurman, czy raczej Umm Durman jeszcze sto lat temu był niewielką wioską złożoną głównie z trzcinowych i glinianych domków. Jego gwałtowny rozwój rozpoczął się w 1884 r. gdy Muhammad Ahmad ibn as-Sayyid Abd Allah, zwany Mahdim, czyli mesjaszem uczynił go kwaterą swych wojsk. Rok później, po zdobyciu przez mahdystów Chartumu i zamordowaniu angielskiego gubernatora Charlesa Gordona, Omdurman został stolicą nieistniejącego jeszcze wówczas formalnie kraju. W 1886 r. mesjasz, który próbował uwolnić swych rodaków spod panowania brytyjskiego zmarł, a na Omdurmanie zbudowano mu piękny grobowiec. Jednak 2 września 1898 r. angielski lord Kitchener wygrał bitwę pod Omdurmanem, co doprowadziło do upadku powstania Mahdiego, którego grobowiec legł w gruzach, a ciało zostało zbeszczeszczone. Dziś jednak na Omdurmanie, który obecnie stanowi zamieszkiwaną przez 1,5 mln ludzi biedniejszą dzielnicę 22 Chartumu, mauzoleum dawnego wyzwoliciela jest najpiękniejszą budowlą, która wyróżnia się nie tylko wśród glinianych domów, ale swoją wspaniałością przebija nawet budynki okolicznych meczetów. Główny potok ludzi, zarówno miejscowych, jak i turystów, nie płynie jednak w stronę grobowca mesjasza. Ma on bardziej prozaiczny cel – zakupy. Na Omdurmanie znajduje się bowiem najsłynniejsze targowisko, tak zwany suk, zbudowany został według dawnych zasad, dlatego pomimo pozornego chaosu zachowuje określony plan. Mamy tu uliczkę z kolorowymi ubiorami kobiecymi, uliczkę z białymi męskimi galabijami, uliczkę biżuterii, szewców, sklepów z artykułami ślubnymi (złotem oraz naczyniami na kadzidło i hennę), straganów z owocami i orzeszkami ziemnymi oraz zacienionych barów, gdzie sprzedają pyszne soki owocowe oraz gotowany bób podawany z białym, słonym serem. Można tu też odnaleźć sklepiki ze starociami i pamiątkami dla turystów wykonanymi z mahoniu czy hebanu. Na całym suku panuje straszny ruch i gwar. Ludzie się przepychają, samochody niemal potrącają przechodniów, a sprzedawcy krzykiem zachwalają swoje towary. Obowiązkowe targowanie się napotyka niestety na pewne trudności w związku z ostatnimi dwoma reformami pieniężnymi. Stare pieniądze już nie obowiązują, ale część sprzedawców wciąż operuje starymi cenami. Ci bardziej postępowi podają cenę taką, jaka widnieje na określonym banknocie, niestety istnieje jeszcze awangarda, która operuje nominałami najnowszymi, dopiero pojawiającymi się w użyciu. Zakup kolorowego szala, czy hebanowej figurki w tej sytuacji urasta do nie lada wyczynu. Wirujący Derwisze Suk w piątki kończy się około południa. Spora część kupujących, a ja razem z nimi, wybiera się na odbywające się również na Omdurmanie „tańce” derwiszów. Ruch derwiszów to odłam islamu, powstały w XIII w. w Turcji. Jego założycielem był Dżalal al-Dina al-Rumi, który uznał „taniec” za główną technikę medytacyjną prowadzącą do mistycznego zjednoczenia z bogiem. Polega ona na wirowaniu wokół własnej osi, w odpowiednim układzie ciała i w odpowiednim kierunku, w takt muzyki AD REM 1-2/2009 mirabilia mundi fletu i bębnów, której tempo wzrasta z minuty na minutę. Powtarza się przy tym słowa modlitwy (dhikr/ zikr), co razem tworzy niesamowitą atmosferę ceremoni sama’ (sema’), głównej ceremonii założonej przez Rumiego Drogi Mevlany (Mevlana, Maulana - „nasz mistrz”). Jego wyznawcy noszą zazwyczaj białe szaty, których kolor symbolizuje ich wyrzeczenie się doczesnego świata. Nie pracują ani nie zakładają rodzin, a utrzymują się tylko z darów ludzi, którzy przybywają na ceremonię, podczas której derwisze swym „tańcem” sprowadzają na nich boską łaskę baraka’. „Tańca” derwiszów nie sposób zapomnieć. Przybywam na miejsce, kiedy ceremonia trwa. Wewnątrz niewielkiego okręgu widzów kilku mężczyzn w białych galabijach uderza w bębny spacerując w kółko. Po chwili na środek wybiega następnych dwóch derwiszów z drewnianymi kijami w rękach. Wyglądają jakby inscenizowali walkę, uderzenie i widowiskowy unik, atak i obrona. To jednak dopiero początek. Po pewnym czasie ludzie się rozpraszają, a z pobliskiego meczetu wychodzi tłum prowadzony przez mężczyznę w zielono-czerwonym stroju z długimi dredami. Formuje on wielki okrąg, wewnątrz którego zaczynia się główna część ceremonii. Początkowo derwisze chodzą wydawałoby się chaotycznie, delikatnie podskakując, za to zebrany dookoła tłum porusza się w jednym rytmie. Zebranych obiega mężczyzna w czarnej sukni niosący w rękach aromatyczne kadzidło. Co chwile ktoś z tłumu okadza się dymem. Muzyka to przyspiesza to zwalnia, nawet ja nie mogę ustać spokojnie. Pierwsi derwisze zaczynają wirować, potem następni i jeszcze inni. Wewnątrz okręgu pojawia się nowa grupa ludzi, ktoś z tłumu pada na kolana przed prowadzącym ją szczupłym murzynem w ciemnych okularach. Atmosfera jest coraz bardziej napięta, muzyka coraz szybsza, mężczyzna z kadzidłem również wiruje... Nagle wszystko się kończy. Ludzie powoli zaczynają się rozchodzić, lekko otępiali, jakby nie do końca wiedząc, co się stało. Prawie potykam się o jednego z derwiszów, który klęczy na ziemi kiwając się to w przód to w tył, nieświadomy tego, co się dzieje wokół. Opuszczam to miejsce jakby w lekkim transie. Później dowiaduję się, że ceremonia została przerwana, gdyż jeden z derwiszów zmarł. Zostanie pochowany zapewne na pobliskim cmentarzu, którego pozbawione pomników groby jeszcze rysują się w oddali w promieniach zachodzącego słońca. Pomiędzy nimi widać jeszcze pojedyncze sylwetki ludzi śpieszących do domów, aby odpocząć przed nadejściem kolejnego dnia. Arabski cmentarz (fot. P. Komar) AD REM 1-2/2009 23 Iwona Modrzewska-Pianetti Pó³noc Italii przedrzymskiej Wydawnictwo TRIO Cz³owiek i œrodowisko Pó³noc Italii przedrzymskiej Iwona Modrzewska-Pianetti il. 3. Marae Taputapu-atea. Miejsce pielgrzymek ludności polinezyjskiej AD REM 1/2007 26