Prof. Iwona Modrzewska-Pianetti Nowa książka prof. Iwony

Transkrypt

Prof. Iwona Modrzewska-Pianetti Nowa książka prof. Iwony
Nr 1-2/2009
Kwartalnik Akademicki
ISBN 978-83-916770-8-9
Prof. Iwona Modrzewska-Pianetti
Nowa książka prof. Iwony Modrzewskiej-Pianetti
"Północ Italii przedrzymskiej"
Dr Francesca Buscemi
Sycylijski architekt Sebastiano Ittar
Pojawia się na horyzoncie...
Eugenika w Sparcie
Państwowe Muzeum Archeologiczne w Warszawie
Podolski "Mały Stambuł"
Założenie pałacowo-parkowe w Patrykozach
Chartum - dzień w trąbie słonia
SPIS TREŚCI
Gesta et Homines :
Kończy się kolejny rok akademicki na naszym Uniwersytecie. Jak zwykle archeolodzy prowadzą już wykopaliska w wielu
krajach, historycy sztuki przebywają na badaniach terenowych w
Polsce i zagranicą. Biblioteki pustoszeją z dnia na dzień. Odbywają się za to liczne egzaminy magisterskie i obrony doktorskie.
Jest tylko jeden ewenement. W tym właśnie momencie wychodzi pierwszy tegoroczny numer Kwartalnika Akademickiego
AD REM - pisma, które studenci i pracownicy dostaną do rąk z
początkiem nowego roku akademickiego. Będzie to miła niespodzianka dla wielu!
W poszczególnych działach zaprezentowano sylwetki badaczy,
recenzje prac naukowych, streszczenia wykładów, artykuły poświęcone muzealnictwu, sztuce i historii starożytnej, jak też założeniu pałacowemu. Nie zabrakło również sprawozdań z podróży
– tym razem na Ukrainę i do Sudanu. Zachęcam więc studentów i
kolegów z Wydziału Historycznego UW do lektury i współpracy
z redakcją!
Przypomnę tylko jako stary profesor, że w roku 1986 – gdy
pełniłem funkcję prodziekana - otrzymałem od ówczesnego dziekana Juliusza Łukasiewicza zadanie przygotowania założeń dla
pracowni architektonicznej studium projektowego przekształcenia Gmachu Szkoły Głównej (wówczas Wydziału Biologii) dla
pomieszczenia dwóch Instytutów: Archeologii i Historii Sztuki.
Projekty te nie zostały zrealizowane. W tamtych latach prace
budowlane trwały długo, a poziom materiałów i wykonawstwa
był bardzo niski. Kilka lat temu powiększony osobowo Instytut
Archeologii uzyskał nowy gmach w całości, z czego i ja się cieszę. Mam nadzieję na owocną współpracę i większą integrację
dyscyplin reprezentowanych na naszym Wydziale. Do tego celu
zmierza również Kwartalnik Akademicki AD REM, który sprzyja
nawiązaniu kontaktów między przedstawicielami różnych specjalizacji, co prowadzi do pogłębionych wyników badań.
prof. Juliusz A. Chrościcki
Patronat honorowy:
Prof. Iwona Modrzewska-Pianetti
dr Tomasz Scholl
Nowa książka prof. Iwony
Modrzewskiej-Pianetti
prof. Andrzej Buko
"Północ Italii przedrzymskiej"
prof. Iwona Modrzewska-Pianetti
Dr Francesca Buscemi
prof. Iwona Modrzewska-Pianetti
Sycylijski architekt Sebastiano Ittar
dr Francesca Buscemi
Archeologia :
Pojawia się na horyzoncie...
Piotr Czerkwiński
Historia :
Rada Naukowa:
Prof. Zbigniew Bania
Prof. Andrzej Buko
Prof. Juliusz A. Chrościcki
Prof. Piotr Dyczek
Prof. Iwona Modrzewska-Pianetti
Prof. Ewa Wipszycka-Bravo
Cennik reklam i ogłoszeń:
1/3 str. (58 mm x 258 mm) - 650 zł
II lub III str. okładki (kolor) - 2000 zł
2
4
5
7
8
9
Eugenika w Sparcie
11
Państwowe Muzeum
Archeologiczne w Warszawie
12
Błażej Popławski
Halina Czubaszek
Artes :
Podolski "Mały Stambuł"
15
„Założenie pałacowo-parkowe w
Patrykozach
19
Chartum - dzień w trąbie słonia
21
Ewa Korpysz
Joanna Czarnocka
Mirabilia Mundi :
Paulina Komar
Kwartalnik Akademicki
AD REM nr 1-2/2009
Wydawca:
Ośrodek Badań nad Antykiem
Europy Południowo-Wschodniej UW
ul. Krakowskie Przedmieście 32
00-927 Warszawa
e-mail: [email protected]
3
Zespół redakcyjny:
Redaktor Naczelny – Piotr Sypczuk
Redaktorzy Działów:
Gesta et Homines – Joanna Lasek
Archeologia – Piotr Sypczuk
Historia – Błażej Popławski
Artes – Piotr Lasek
Mirabilia Mundi – Monika Rubach
Skład: Łukasz Celiński
Druk: Autograf-Druk
1/2 str. (180 mm x 128 mm) - 900 zł
IV str. okładki (kolor) - 2500 zł
Redakcja nie zwraca materiałów nie zamówionych oraz zastrzega sobie prawo
do redagowania nadesłanych artykułów.
Kopiowanie i rozpowszechnianie publikowanych artykułów wymaga zgody redaktora naczelnego i autora tekstu.
Wydanie publikacji dofinansowała
Fundacja Uniwersytetu
Warszawskiego
Rada Konsultacyjna ds. Studenckiego
Ruchu Naukowego UW
cała str. (180 mm x 260 mm) - 1500 zł
AD REM 1-2/2009
GESTA ET HOMINes
Prof. Iwona Modrzewska-Pianetti
dr Tomasz Scholl
Obecną Panią Profesor Iwonę ModrzewskąPianetti miałem przyjemność poznać w październiku 1969 r., kiedy rozpoczęliśmy studia na I roku archeologii śródziemnomorskiej w ówczesnej Katedrze Archeologii Śródziemnomorskiej na Wydziale
Historycznym Uniwersytetu Warszawskiego. Już
na studiach zainteresowania naukowe Iwony Modrzewskiej skierowały się ku rzymskiej kulturze
materialnej. Jej obroniona w 1974 r. praca magisterska na temat lampek pochodzących z polskich
wykopalisk w Palmyrze, powstała pod kierunkiem
prof. Anny Sadurskiej - wybitnej znawczyni kultury Imperium Rzymskiego. Praca doktorska, napisana także pod naukowym kierownictwem prof.
Anny Sadurskiej, dotyczyła ikonologii lampek syro-palestyńskich. Podejmując pracę w dawnym Instytucie Historii Kultury Materialnej Polskiej Akademii Nauk w Warszawie związała się z badaniami
geofizycznymi i z Włochami. Italii starożytnej, ale
także i współczesnej, pozostała wierna do dzisiaj.
Z czasem poszerzyła zakres terytorialny swoich
zainteresowań o Hiszpanię. Tym terenom jak i
swoim zainteresowaniom naukowym (lampki, amfory, wraki antycznych statków, handel) poświęca
szczególną uwagę do dnia dzisiejszego. W 1995 r.
Wydział Historyczny Uniwersytetu Warszawskiego nadał Jej tytuł doktora nauk humanistycznych
na podstawie książki dotyczącej amfor iberyjskich
z rejonu Veneto. Iwona Modrzewska-Pianetti jest
także autorką wielu książek (w tym tak niesłychanie potrzebnych w dydaktyce podręczników akademickich) dotyczących jej ukochanych dziedzin
zainteresowań. Kilkadziesiąt artykułów opublikowanych w całym świecie zainteresowanym kulturą
antyczną i archeometrią, to również efekt Jej ciężkiej pracy w archiwach i magazynach muzealnych,
a także udziału w badaniach terenowych oraz kongresach. Zwieńczeniem kariery naukowej Iwony
Modrzewskiej-Pianetti było przyznanie Jej tytułu
najpierw profesora nadzwyczajnego, a następnie
AD REM 1-2/2009
zwyczajnego. Od 1996 r. jest zatrudniona w Instytucie Archeologii Uniwersytetu Warszawskiego.
Jest także członkiem wielu rad i towarzystw naukowych, a w latach 1999-2000 była wykładowcą
w Uniwersytecie w Kadyksie.
Pani Profesor Iwona Modrzewska-Pianetti
oprócz swoich zainteresowań naukowych jest także
wspaniałym dydaktykiem i opiekunem studentów.
To dzięki Jej zajęciom w Instytucie Archeologii
Uniwersytetu Warszawskiego prężnie rozwija się
zainteresowanie Italią i Hiszpanią. Wypromowała kilkadziesiąt prac magisterskich i licencjackich
oraz prowadziła prace doktorskie z zakresu archeologii Italii i Hiszpanii. Jest głęboko zaangażowana
w wymianę studencką w ramach programu Socrates-Erasmus, a również dzięki Jej wsparciu powstał
i prężnie się rozwija naukowy ruch studencki. Organizowała studenckie objazdy naukowe po stanowiskach archeologicznych Andaluzji. Studenci doskonale wiedzą, że zawsze uzyskają od Niej pomoc
- nie tylko naukową, a czasami niestety wykorzystują Jej dobre serce. Jest także wielką miłośniczką
psów. Od zawsze, jak tylko miałem przyjemność
Ją poznać, w najbliższym otoczeniu był pies – i tak
jest do dnia dzisiejszego.
Prof. Iwona Modrzewska-Pianetti
w Instytucie Archeologii Uniwersytetu Warszawskiego
3
GESTA ET HOMINes
Nowa książka prof. Iwony Modrzewskiej-Pianetti
prof. Andrzej Buko
Nowa książka prof. Iwony Modrzewskiej-Pianetti zatytułowana „Północ Italii przedrzymskiej.
Człowiek i środowisko” (Wydawnictwo TRIO,
Warszawa 2008) jest pierwszą publikacją polskojęzyczną, w której znajdujemy bogate kompendium
wiedzy na temat kształtowania się początków cywilizacji w północnej Italii, w szerokiej perspektywie
czasowej, bo od momentu pojawienia się człowieka,
aż po czasy romanizacji.
Pracę otwiera wartko napisany rozdział na temat
historii badań archeologicznych w Italii (rozdział I).
W kolejnych rozdziałach omówiono rozwój metod i
technik badawczych archeologii we Włoszech (rozdział II), zróżnicowanie geograficzne Italii Północnej (rozdział III), procesy antropoizacji Italii Nad-
padańskiej (rozdział IV) oraz badane terytorium w
czasach przedrzymskich (rozdziały V i VI). Książkę
kończą uwagi na temat początku procesów romanizacji.
Praca napisana jest żywym językiem, a jej lekturę ułatwiają liczne ilustracje i załączniki, w tym
wysoce przydatne tabele chronologiczne. Czytelnik
polski odnotuje wyeksponowany przez Autorkę polski wkład w badania archeologiczne Italii. Bogata
bibliografia jest niewątpliwym plusem tej książki.
Wszystko to sprawia, że książka prof. Iwony-Pianetti stanowi wyśmienite wprowadzenie do przedmiotu
badań nie tylko dla studentów, którym jest szczególnie dedykowana, ale i dla szerszego kręgu zainteresowanych bogatą spuścizną cywilizacyjną Italii.
Cremona, via Massaroti, znalezisko amfor - zapewne przeznaczonych do drenażu gruntu (Passi Pitcher 1998)
4
AD REM 1-2/2009
GESTA ET HOMINes
"Północ Italii przedrzymskiej. Człowiek i środowisko”
prof. Iwona Modrzewska-Pianetti
Opracowanie „Północ Italii przedrzymskiej.
Człowiek i środowisko” powstało z myślą o studentach
archeologii i innych dyscyplin historycznych oraz
o czytelnikach zainteresowanych rozwojem badań
archeologicznych w rejonie późniejszej rzymskiej Galii
Cisalpejskiej, obejmującym terytorium północnych
Włoch. Dla archeologa klasycznego to wyzwanie
godne archeologa zajmującego się prehistorią. Jednak
nie sposób jest zrozumieć dzieje tego rejonu Italii
bez wprowadzenia w okres prehistoryczny obszaru
zajmującego jedną trzecią terytorium dzisiejszych
Włoch. Krytyka zawartych w opracowaniu wiadomości
może być jedynie pożytecznym przyczynkiem do
powstania kolejnych badań.
Od lat wykładam w Instytucie Archeologii
Uniwersytetu Warszawskiego archeologię północnej
Italii i z moich doświadczeń wynika, że najtrudniejsze
jest dla studentów śledzenie ogromnego postępu badań
dotyczących zmian kulturowo-środowiskowych
zachodzących na tym ogromnym obszarze przed
okresem romanizacji. Lata spędzone we Włoszech i
współpraca z ośrodkami uniwersyteckimi oraz Włoską
Radą Badań Naukowych (Consiglio Nazionale delle
Ricerche - odpowiednik Polskiej Akademii Nauk)
zachęciły mnie do podjęcia próby przedstawienia
warunków życia człowieka w środowisku tak
zróżnicowanym i rozległym, obejmującym dzisiejsze
regiony Friuli i Wenecji Julijskiej, Weneto, Emilii
Romanii, Lombardii, Trydentu i Górnej Adygi,
Piemontu i Doliny Aosty oraz Ligurii.
Za czasów moich studiów na Uniwersytecie
Warszawskim, w ówczesnej Katedrze Archeologii
Śródziemnomorskiej, niewiele wiadomo było o
tym obszarze Italii, brakowało także publikacji na
ten temat. Ale to właśnie wówczas dokonywano na
terenie Włoch znaczących odkryć archeologicznych
i lepiej poznawano zabytki z okresu rzymskiego.
Niewiele wiadomo było też o podłożu kulturowym
Stele statuaryczne z Pontevecchio (Liguria), przedstawione według oryginalnego uszeregowania
(Bernardini 1985)
AD REM 1-2/2009
5
GESTA ET HOMINes
i środowisku, które wpływało na powstawanie
miast, siatki dróg i handlu tego obszaru pomiędzy
Alpami i Niziną Padańską. Badania które stały się
podstawą dzisiejszej wiedzy o obszarze północnej
Italii wiążą się z działalnością A. Mansuelliego,
E.A. Arslana, R. Mirabelli Robertiego, L. Bosio
czy francuskiego archeologa R. Chevalliera. To
tylko kilka ze znakomitych osobistości, o których
możemy przeczytać w pierwszym rozdziale książki,
poświęconemu kierunkom i warunkom badań
archeologicznych we Włoszech w XX w. Bez tego
rozdziału nie sposób jest zrozumieć mozaikę składającą
się na dzisiejszy stan wiedzy. To badania kolejnych
dziesięcioleci XX w. doprowadziły do podejmowania
dalszych wykopalisk i odkryć takich jak np. forum w
Akwilei, świątynia republikańska w Brescii, rozwój
urbanistyczny Oderzo oraz siatka dróg i podziałów
centurjacyjnych z czasów romanizacji. Do tych badań
archeologicznych w ostatnich dziesięcioleciach
XX w. dołączyły nauki pomocnicze stosowane w
archeologii, które pozwoliły na poznanie zmian
naturalno-terytorialnych obszaru północnej Italii. To
tym dyscyplinom stanowiącym w archeologii element
pomocniczy, a będącym samodzielnymi dziedzinami
wiedzy (jak hydrologia czy fotointerpretacja)
poświęciłam kolejny rozdział swojego opracowania.
Zmiany klimatyczne i środowiskowe powodowane
przez naturę i człowieka, zwłaszcza od epoki żelaza
do końca okresu rzymskiego, kształtowały warunki
zagospodarowania obszaru północnej Italii. Obraz
tych zmian był różny w każdym z rejonów tego
obszaru Italii.
Różne były także warunki i skutki antropizacji,
o czym mowa jest w kolejnym, czwartym rozdziale
omawianego opracowania oraz w rozdziale piątym,
poświęconym topografii i organizacji terytorialnej
północnej Italii w okresie przedrzymskim.
Kolejny rozdział (najbardziej związany z
prowadzonymi przeze mnie badaniami) poświecony
jest zagospodarowaniu obszarów Górnego Adriatyku i
Niziny Padańskiej. W latach 80. XX w. miałam okazję
współpracować z misją Polskiej Akademii Nauk, która
prowadziła badania (rozpoczęte w latach 60.) nad
początkami Wenecji. Współpracowałam przez lata
z Uniwersytetem w Wenecji i Consiglio Nazionale
delle Ricerche, zajmując się opracowaniem ceramiki,
6
wymianą handlową i badaniami nad zmianami
wybrzeży przylagunowych.
Szkic przebiegu głównych rzek na północno-wschodnich
terenach Italii z ich łacińskimi nazwami
(opr. I. Modrzewska-Pianetti)
Badania nad zmianami terytorialnymi tego obszaru
są domeną grupy specjalistów wielu dyscyplin nauk,
w których biorą udział archeolodzy z Uniwersytetu
w Padwie - G. Leonardi i A. De Guio. To ich
badania stawiane są za przykład wzorcowy prac nad
poznaniem terytorium padewskiego i okresu przejścia
od form życia wiejskiego do tworzenia ośrodków o
charakterze miejskim.
Tak przygotowany grunt kulturowo-terytorialny
zastali Rzymianie w okresie procesu romanizacji
północnej Italii. Zróżnicowanie kulturowe okresu
przedrzymskiego wpłynęło na przebieg romanizacji
i na zróżnicowanie historii całego obszaru północnej
Italii. Do dnia dzisiejszego zróżnicowanie kulturowojęzykowe jest doskonale odzwierciedlone we
wszystkich rejonach północnych Włoch. Temu
zagadnieniu poświęcone jest zakończenie omawianego
opracowania, które doprowadza czytelnika do okresu
świetności Galii Cisalpińskiej w okresie rzymskim.
Książka zawiera liczne mapy i przerysy, które są
konieczne przy omawianiu tak rozległego obszaru
Włoch oraz opatrzona jest w uproszczone tabele
chronologiczno-kulturowe oraz aneksy dotyczące
kultur archeologicznych i toponomastycznego
nazewnictwa
polsko-włosko-łacińskiego,
które
stanowią uzupełnienie danych zawartych w
opracowaniu.
AD REM 1-2/2009
GESTA ET HOMINes
Dr Francesca Buscemi
prof. Iwona Modrzewska-Pianetti
Francesca
Buscemi
ukończyła
studia,
otrzymując włoski tytuł doktora na Uniwersyecie w
Katanii w 1999 r., a następnie uzyskała tytuł doktora
nauk humanistycznych w zakresie archeologii
klasycznej na Uniwersytecie w Messynie w 2004
r. Od 2006 r. wykłada topografię antyczną na
Uniwersytecie w Katanii. Od lat 2005-2006 jest
profesorem nadzwyczjnym na Uniwersztecie w
Palermo z siedzibą w Agrygencie. Jej badania
dotyczą dokumentacji zabyktów architektury oraz
analizy technik budownictwa rzymskiego. Była
uczestnikiem licznych misji wykopaliskowych
na Sycylii i członkiem misji Uniwersytetu w
Kataniii prowadzonych w Leptis Magna, pod
kierunkiem prof. Francesco Tomasello. W 2008
r. w ramach programu Erasmus podpisanego
przez Instytut Archeologii UW i Uniwersytet
w Kataniii przebywała w Polsce na wykładach.
Rezultarem tej wizyty jest podpisanie rozszerzonej
umowy o wspólpracy archeologicznej pomiędzy
Uniwersytetem w Katanii i Uniwersytetem
Warszawskim.
Wśród publikacji dr Franceschi Buscemi
należy wymienić m.in. monografie: Architettura e
romanizzazione della Sicilia imperiale: gli edifici
per lo spettacolo, tesi di dottorato (Messina 2004),
L’Atene Antica di Sebastiano Ittar. Un architetto
di Lord Elgin tra Sicilia, Malta e Grecia (Palermo
2008); artykuły: Odei e romanizzazione nella Sicilia
di età imperiale. Questioni di topografia e tecniche
edilizie, [w:] Atlante Tematico di Topografia Antica,
14, 2005, s. 158-174; F. Buscemi, F. Tomasello,
F. Trapani, Il ninfeo ovest del Calcidico a Leptis
Magna. Sinergie multidisciplinari, [w:] Atti del
Workshop „L’approccio multidisciplinare allo
studio ed alla valorizzazione dei Beni Culturali”,
Siracusa 28-29 ottobre 2005, Roma 2006, s. 140AD REM 1-2/2009
149; Plan d’Athènes avec ses monuments restaurés.
Un inedito di Sebastiano Ittar, [w:] Annuario della
Scuola Archeologica Italiana ad Atene, LXXXIV,
2006.1, s. 131-157; Architettura e romanizzazione
nella Sicilia di età imperiale: gli anfiteatri, [w:]
Archivio Storico Siracusano, a. XX, s. III, 2007, s.
9-53 ; a także F. Buscemi, F. Tomasello (a cura di),
Paesaggi archeologici della Sicilia sud-orientale. Il
paesaggio di Rosolini (Palermo 2008).
kontakt:
dr Francesca Buscemi
Dipartimento di Studi Archeologici, Filologici e
Storici, Universita' di Catania
e-mail: [email protected]
Dr Francesca Buscemi podczas wizyty w Warszawie
7
GESTA ET HOMINes
Sycylijski architekt Sebastiano Ittar*
dr Francesca Buscemi
Sebastiano Ittar (1768-1847) był jedną z bardziej
znaczących postaci w historii architektury sycylijskiej z przełomu XVIII i XIX w. Sebastiano urodził
się w Katanii, w rodzinie o polskich korzeniach. Jego
ojciec Stefano zajmował się handlem, utrzymywał
także związki z archeologiem Ignazio Paterno' Castello, księciem Biscari. Po śmierci ojca Sebastiano
przeprowadził się na Maltę, gdzie brał udział w
działalności Zakonu Kawalerów Maltańskich. W
1799 r. wyspa dostała się pod panowanie francuskie,
w tym samym roku Ittar ożenił się w Rzymie, a
następnie związał się z misją Lorda Elgina w Grecji,
gdzie pełnił funkcję rysownika. W 1804 r. powrócił
do Katanii, gdzie kontynuował swoje badania nad
topografią i architekturą.
Setastiano Ittar znany jest głównie jako autor architektonicznych projektów realizowanych w Katanii w
pierwszej połowie XIX w. Należy jednak zaznaczyć,
że wykonywał również ryciny krajobrazowe Katanii
i Etny, a także zajmował się rekonstrukcją zabytków
antycznych. Niemalże całkowitemu zapomnieniu
uległa jego ważna (a może nawet najważniejsza w
całym dorobku) działalność na rzecz misji Lorda
Elgina, dla której wykonał wiele graficzno-rysunkowych dokumentacji. Początkowo pomagał
sławnemu Lusiri - malarzowi króla Neapolu. Jednak
z czasem Ittar zaczął odgrywać coraz ważniejszą
rolę w misji Elgina. Wykonana przez niego dokumentacja rysunkowa zabytków z Aten i Peloponezu
znajduje się obecnie częściowo w British Museum i
Muzeum Miejskim oraz w zamku Ursino w Katanii.
Materiały o wyjątkowej wartości historycznej i artystycznej długo pozostawały niepublikowane, dopiero w bieżącym roku Luciano Gallo wydał prace
znajdujące się w Londynie, natomiast Francesca
Buscemi opracowała zbiory z Katanii.
Francesca Buscemi podczas swego warszawskiego
wykładu na temat działalności Sebastiano Ittara
przedstawiła pokrótce etapy działalności tego nie
zawsze docenianego artysty. Współpracował on z
wieloma osobistościami życia kulturalnego, szczególnie w tych ośrodkach europejskich, gdzie
starano się utrwalić i zadokumentować w rycinach
8
zabytki przeszłości. Ryciny wykonane przez niego
w Atenach (ze szczególnym uwzględnieniem ówczesnych odkryć na Akropolu), ukazują doskonale jego
zamiłowanie do archeologii, wrażliwość artystyczną
oraz wierność w dokumentacji fragmentów dawnej
architektury. Postać Ittara i jego dzieła graficzne
należy rozpatrywać jako wynik zainteresowań
architekturą i archeologią, charakterystycznych dla
XVIII i XIX w. Na polu teorii sztuki i architektury,
Ittar prezentuje się jako wybitny przedstawiciel tego
nurtu zainteresowań. Potwierdzają to jego dzieła zebrane w zbiorze Raccolta, noszącym cechy traktatów
powstałych pod wpływem Renesansu, porównywalnych z tymi wykonanymi przez Le Roy'a, Stuata, Revetta.
* Niniejszy artykuł stanowi streszczenie wykładu dr Franceschi Buscemi z Uniwersytetu w Katanii. Wykład został wygłoszony gościnnie
w Instytucie Archeologii Uniwersytetu Warszawskiego w ramach
programu Erasmus (listopad 2008 r.).
AD REM 1-2/2009
archeologia
„Pojawia się na horyzoncie z czterema głowami, rozświetla niebo
i ziemię, nadchodzi jak Nil, sprawia,
że ziemia ożywa i (daje) powietrze ludzkości”*,
czyli słów kilka o pewnym czterogłowym bogu
Piotr Czerkwiński
W Muzeum Narodowym w Warszawie możemy
zobaczyć na ekspozycji pewien ciekawy kartonaż należący do skryby imieniem Hor-Dżehuti. Zabytek ten
był już wcześniej przedmiotem badań (I. Pomorska,
Kartonaż z Muzeum Narodowego w Warszawie nr inw.
17330, Rocznik Muzeum Narodowego w Warszawie,
7, 1963, s. 53-71), które pozwoliły ustalić, że wykonano go pomiędzy drugą połową I w. p.n.e. a pierwszą połową I w. n.e. Kartonaż pokryty jest barwną
dekoracją w układzie pasowym. W siedmiu rejestrach
umieszczonych poziomo (od piersi do stóp) widoczne
są wizerunki różnych bóstw a niekiedy sylwetka samego zmarłego - właściciela kartonażu. Najistotniejszy dla moich rozważań jest rejestr szósty (il. 1). W
centrum sceny ukazana jest postać siedzącego boga
o podwójnym ciele oraz czterech baranich głowach,
które zwieńczone są dyskiem solarnym. Pierwsze tego
typu przedstawienie możemy spotkać w wejściu do
grobowca Ramzesa IX (KV 6) - faraona, który panował w XX dynastii. Jednakże jego wizerunki zaczynają
pojawiać się liczniej dopiero w Okresie Późnym. Wtedy to, postać ta stała się jednym z najważniejszych elementów pewnej grupy amuletów umieszczanych pod
głową mumii i zwanych hypocefalusami (il. 3). Miały
one na celu wywołanie płomieni pod głową zmarłej
osoby i dzięki temu jej ożywienie.
Bardzo przejrzystym przykładem tego typu zabytków może być eksponat przechowywany w Luwrze
(AF 1936). Ukazano na nim zestaw najczęściej pojawiających się postaci, będących wyrażeniem wszelkich mocy potrzebnych do ochrony głowy nieboszczyka. Jak widać to synkretyczne bóstwo o czterech
głowach występuje jako postać centralna, a co za tym
idzie najważniejsza. Prawie zawsze jest przedstawiony
z czterema baranimi głowami zwieńczonymi koroną
atef, bądź rogami baranimi i dyskiem solarnym. Oczy-
wiście bywają również odstępstwa od reguł, kiedy bóg
ten posiada tylko jeden tułów lub też tylko dwie głowy. Są to jednak sytuacje sporadyczne i nie mają większego wpływu na przesłanie tego przedstawienia.
Interpretacja tego boga wciąż stanowi ważny problem badawczy. W najstarszym znanym nam przedstawieniu (z grobowca KV 6) bóstwo określone jest
jako Amon-Ra-Horachte, który symbolizuje wschodzące słońce. William F. Petrie, który podczas swoich
prac archeologicznych w Abydos odnalazł kilka ciekawych hypocefalusów, utożsamia tę postać z bogami
takimi jak Ra, Szu, Geb czy Ozyrys. Tą wersję popiera
również Edith Vargi, która sądzi że jest to personifikacja synkretycznego boga, na widok którego „radują się dusze wschodnie”. Ten wizerunek powiązany
jest z ideologią Okresu Ptolemejskiego i ośrodkiem
religijnym z Mendes. Może to być również synkretyczny bóg stwórca Re-Horachty-Atum-Chepry, wywodzący się z koncepcji heliopolitańskiej powstałej
na przełomie IV i III tys. p.n.e. Pewne jest, że o bogu
tym mówi nam tekst 162 rozdziału Księgi Umarłych,
którego fragmenty pojawiają się na hypocefalusach:
„Pozdrawiam cię, potężny lwie, wysoki w pióra, panie korony Górnego Egiptu, trzymający flagellum. Ty
jesteś panem fallusa, silnego, kiedy wschodzi, którego
blask nie ma końca. Jesteś panem wielu form (…)”.
Inny jego opis znajdujemy na jednym z blisko setki
hypocefalusów (Ermitaż 8737): „On powstaje z prastarych wód, on odpoczywa w grobowcu. Ra powstaje sam z siebie. Jestem wielkim bogiem na nekropoli,
*
Cytowany fragment pochodzi z pracy E. Naville, Ahnas el Medineh,
London 1894, s. 21.
il. 1. Fragment dekoracji kartonażu Hor-Dżehutiego z
Muzeum Narodowego w Warszawie (nr inw. 236805)
AD REM 1-2/2009
9
archeologia
wyjściem oraz wejściem.” Biorąc pod uwagę moce
twórcze i pojawiający się aspekt solarny nierozłączny
z odrodzeniem się, możemy go uważać na pewno za
formę Amona-Ra.
Co do jego atrybutów to najczęściej trzyma on
w dłoniach berło anch-dżed-uas. Ewentualnie może
dodatkowo pojawiać się w tym zestawie jeszcze bicz
nechacha. Na kilku hypocefalusach widać, że Amon
trzyma jedynie pióra. Taka sytuacja jest widoczna
również na kartonażu Hor-Dżehuti. Pióra te swoją formą nawiązują do tych symbolizujących boginię Maat,
będącą patronką sprawiedliwości i harmonii świata,
bądź do piór boga Szu utożsamianego z powietrzem.
Na hypocefalusach Amon-Ra adorowany jest prawie zawsze przez pawiany. Ich liczba jest zmienna i
może się wahać od dwóch do ośmiu. Oddają one cześć
porannemu słońcu, tak samo jak robiły to w naturze
każdego ranka. Oczywiście małpy te mogą symbolizować jeszcze coś, a mianowicie według jednej z teorii
miały by one przedstawiać nam odwieczne siły chaosu, powiązane z ideologią Hermopolitańską: Amon
i Amonet (ukrycie), Nu i Nunet (woda) oraz Chu i
Chuchet (nieskończoność bądź wieczność), Kuk i
Kuket (ciemność). Trudno jest jednak stwierdzić to
jednoznacznie, ponieważ tym postaciom nigdy nie
towarzyszy legenda. Pomiędzy nimi a wizerunkiem
Amona-Ra pojawia się często następująca formuła:
„Pochwała tego boga cztery razy”, która jest niczym
innym jak opisem tej sceny, kiedy to pawiany oddają
cześć czterem wizerunkom Amona-Ra. Na kartonażu
z Muzeum Narodowego takie pawiany nie występują.
W ich miejsce pojawiają się bliżej nieokreślone sylwetki bogów a ich tułowia nawiązują formą do postaci mumiami. Postać Amona-Re jest flankowana przez
sześć postaci - po trzy z każdej strony. Nie występuje
przy nich legenda, która pozwoliłaby nam na bliższe
określenie ich funkcji czy poznanie imion. Możemy
jedynie na podstawie kształtu ich głów spróbować
stwierdzić, kim mogą być. Pierwsze w kolejności (licząc od postaci centralnej) stoją postaci o głowach
szakala. Kolejne postaci mają głowę ludzką. W przypadku ostatniej pary bóstwo po lewej stronie ma głowę pawiana, a postać po prawej ludzką. Trudno tu mówić o reprezentacji czterech synów Horusa, będących
10
opiekunami organów zmarłego. Tym bardziej, że nie
występuje tu postać o głowie sokoła, który wchodzi w
skład załogi tych opiekunów.
Celem hypocefalusów było zapewnienie ochrony i odrodzenia osoby zmarłej. Gwarantem tego miał
być właśnie wizerunek czterogłowego Amona-Ra.
Zmarły, który ma ścisły związek z tym bogiem ma zostać wskrzeszony i przywrócony do życia za pomocą
płomieni. Płomienie te wywołać ma wielki bóg: „Ty
wzniecasz płomienie pod głową Ra a on jest w boskich
zaświatach w Heliopolis (…). Przybądź do Ozyrysa N.
[imię zmarłego nieznane - P.C.] spraw by pojawiły się
płomienie pod jego głową, dla niego jest to dusza martwego ciała odpoczywająca w Heliopolis (…)”. Mimo,
że na kartonażu z Muzeum Narodowego Amonowi-Ra
nie towarzyszy żadna inskrypcja, to i tak oczywistym
jest, że miał on zapewnić zmarłemu to samo - czyli
odrodzenie, pomimo że scena nie znajduje się w okolicach głowy. Jednak nie można wykluczyć, że jest
to po prostu sposób zapełnienia wolnej przestrzeni.
Trzeba przecież pamiętać o tym, że kultura egipska w
tym czasie powoli zatraca swoje korzenie. Jednak tradycja jest jeszcze na tyle silna, aby pamiętać nawet o
tak mało popularnych wizerunkach bogów, jak ten na
kartonażu Hor-Dżehutiego.
AD REM 1-2/2009
historia
Eugenika w Sparcie
Błażej Popławski
Pod pojęciem eugeniki kryje się system poglądów
opartych na założeniach genetyki, głoszący możliwość
doskonalenia cech dziedzicznych człowieka jako
gatunku (eugenes - dobrze urodzony). Mianem
eugeniki określano więc zarówno biopolitykę,
alternatywne teorie dziedziczenia, problemy selekcji
naturalnej i przymusowej, środki inżynierii społecznej
(szczególnie dotyczące wczesnej socjalizacji),
czy nawet kreację idealnego obywatela. Myślenie
kategoriami eugenicznymi charakterystyczne jest dla
wielu opisów idealnego społeczeństwa w kulturze
europejskiej, poczynając od mitu Sparty.
Spojrzenie na kobiety przez pryzmat ich możliwości
rozrodczych widoczne jest już w Państwie Platona (V,
460 E). Filozof ateński, znany ze swego filolakonizmu,
zakładał eugeniczne dobieranie par rodzicielskich.
Poglądy Platona mogły wywrzeć wpływ na Plutarcha
z Cheronei - autora Żywotu Likurga, podstawowego
przekazu dotyczącego eugeniki w Sparcie. Właśnie od
Plutarcha (Lykurg, 16, 1-3) wiemy, iż na Peloponezie
powszechną praktyką, wzbudzającą wiele kontrowersji
współczesnych bioetyków, stanowiło porzucanie
noworodków wykazujących cechy kalectwa. Jednakże
za pierwszy etap zabiegów eugenicznych należałoby
uznać przepisy dotyczące zawierania związków
małżeńskich oraz społeczna stygmatyzacja kawalerów
- Athenaios w Deipnosophistai porównuje ich czyn do
hybris wymierzonego w sferę sacrum (Athen., 444,
d). Opis procedur małżeńskich znajdujemy z kolei
w Ustroju politycznym Sparty Ksenofonta z Aten.
Wedle niego (Lakedaimonion Politeia, I,6), Likurg
nakazał zawierać małżeństwa w okresie fizycznego
rozkwitu (akme) uważając, że wpływa to pozytywnie
na płodzenie dzieci (eugonia).
Przebieg selekcji niemowląt znamy z przekazu
Plutarcha. O wyborze dzieci decydowało Zgromadzenie
Starców (gerusia). Niemowlęta kalekie porzucano
prawdopodobnie w jamach w ziemi (apothetai) u
podnóża gór Tajget (niektórzy historycy porównują
je do ateńskiej przepaści Kaedasu, gdzie - wedle
Tukidydesa - zrzucać miano zwłoki przestępców;
Thuc., 1, 134.4). Miejsca te nazywano lesche. Każda
fyla posiadała własną lesche. O ile porzucanie dzieci
należy uznać za praktykę powszednią w starożytnej
Grecji, o tyle zakaz zabierania stamtąd noworodków
AD REM 1-2/2009
wydaje się wyjątkowy. W innych poleis większość
niemowląt czyniono bowiem niewolnikami.
W antycznej Sparcie rodzenie dzieci nie było
prywatną sprawą, lecz obowiązkiem obywatelskim.
Interesujące wydają się teorie antropologów,
wpisujących
mechanizmy
eugeniczne
oraz
początkowe etapy agoge z systemem rytuałów
przejścia, symbolicznych zachowań integrujących
jednostkę ze wspólnotą. Z ekonomicznego punktu
widzenia selekcja niemowląt mogła stanowić wyraz
dążeń rodziców do prób ocalenia obywatelskiego
statusu swych dzieci (kleros dziedziczył jedynie
najstarszy syn), a także wentyl bezpieczeństwa wobec
potencjalnych napięć społecznych. Zgodnie z taką
interpretacją, procedury oględzin należałoby uznać za
potwierdzenie przez geruzję obywatelstwa dzieci, co
oznaczało zgodę na przyznanie jednej z 9000 działek
ziemi. Zauważmy także defensywny wymiar kontroli
urodzeń i zwalczania oliganthropii w płaszczyźnie
międzynarodowej (obawa przed wzrostem potęgi
Persji) oraz wewnętrznej (możliwość buntu helotów).
Celem eugeniki spartańskiej było zatem utrzymanie
status quo populacji pełnoprawnych obywateli,
łagodzenie konfliktów społecznych, zapewnienie
bezpieczeństwa publicznego.
Posąg hoplity z akropolis w Sparcie
11
historia
Państwowe Muzeum Archeologiczne w Warszawie
ma już ponad 80 lat
Halina Czubaszek
Państwowe Muzeum Archeologiczne w Warszawie powołane zostało Rozporządzeniem Prezydenta
Rzeczpospolitej Ignacego Mościckiego 22 marca
1928 r. jako samodzielny zakład naukowo-badawczy, konserwatorski i popularyzatorski. Na dyrektora powołano dra Romana Jakimowicza. Muzeum
podlegało bezpośrednio pod Ministerstwo Wyznań
Religijnych i Oświecenia Publicznego.
Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości powołano w 1920 r. Państwowe Grono Konserwatorów Zabytków Przedhistorycznych do ochrony
spuścizny archeologicznej. Rosnące szybko zbiory wymagały instytucji, która mogłaby zająć się
ich opracowaniem naukowym, gromadzeniem i
konserwacją. Zgromadzone zbiory i dokumentację przekazano muzeum powołanemu w 1923
r. Reskryptem Organizacyjnym. W Państwowym
Muzeum Archeologicznym do dziś zachowała się
„Księga Nabytków Państwowego Centralnego
Muzeum Archeologicznego”. Od 1926 r. do 1940
r. Muzeum zajmowało część budynku dawnej Podchorążówki w Łazienkach Królewskich. W okresie
międzywojennym było centralną instytucją archeologiczną w Polsce. W 1928 r. przejęto zbiory archeologiczne z Muzeum Polskiego w Rapperswill
w Szwajcarii, a wcześniej z Muzeum Przemysłu
i Rolnictwa w Warszawie. Prowadzono liczne badania wykopaliskowe na terenie całego kraju, stąd
w zbiorach muzeum jest bardzo dużo zabytków ze
stanowisk z dawnych Kresów, obecnej Białorusi,
Ukrainy i Litwy. Badane stanowiska publikowane
były w „Wiadomościach Archeologicznych”, najstarszym czasopiśmie archeologicznym, które stało się organem muzeum. W 1931 r. otwarto pierwszą stałą wystawę archeologiczną.
W czasie wojny muzeum poniosło olbrzymie
straty w zbiorach i archiwaliach. Po zamknięciu
Łazienek dla Polaków, Niemcy zbiory przenieśli
do gmachu Muzeum Narodowego, tu także dołączono zbiory z Muzeum Erazma Majewskiego.
Zbiory wywieziono do tworzonego muzeum nie12
mieckiego w Poznaniu i do Niemiec. Po wojnie
nie wróciły stamtąd najcenniejsze zabytki z kruszców i skarby monet. Odzyskane zbiory przeniesiono na ulicę Chocimską 18, a dyrektorem został dr
Zdzisław Rajewski.
W związku ze zbliżającym się Milenium Państwa
Polskiego i przygotowywaniem wielkiej wystawy
o początkach państwowości polskiej, w 1958 r.
Muzeum otrzymało na swoją siedzibę, zabytkowy
budynek dawnego Warszawskiego Arsenału (przy
ulicy Długiej 52) wzniesiony w 1643 r. za panowania króla Władysława IV Wazy. W czasie powstania kościuszkowskiego w 1794 r. i listopadowego
w 1830 r. był on jednym z najważniejszych ośrodków rozgrywających się walk. Po upadku powstania listopadowego aż do 1935 r. budynek funkcjonował jako więzienie, później mieściło się tu Archiwum. W dniu 26 marca 1943 r. pod Arsenałem
miała miejsce słynna akcja odbicia „Rudego” z
rąk hitlerowców, przeprowadzona przez harcerzy
„Szarych Szeregów”. W czasie wojny budynek
został częściowo zniszczony. Po wojnie prezentowana tu była wystawa nowoczesnej sztuki „Arsenał”. Od 2004 r. w rocznicę wybuchu powstania
listopadowego przed gmachem organizowane jest
wielkie widowisko historyczne „Noc Listopadowa
1830”, połączone z Dniem Podchorążego, odtwarzające pierwsze godziny wybuchu powstania w
dniu 28 listopada 1830 r.
Po wojnie Muzeum było największą tego typu
placówką archeologiczną w Polsce, w latach 50.
XX w. posiadało Oddział w Nowej Hucie (gdzie
prowadzono badania archeologiczne), od 1956 r.
do 1999 r. Oddział w Biskupinie, w latach 70. XX
w. Oddział w Krzemionkach Opatowskich, a od
1968 r. Oddział w Rybnie koło Sochaczewa (który
jest ośrodkiem magazynowo-studyjnym), w latach
90. XX w. Rybniki koło Białegostoku.
W 1960 r. otwarto wielką milenijną wystawę „Początki Państwa Polskiego”, na której wystawiono
zabytki z całej Polski. W latach 60. XX w. orgaAD REM 1-2/2009
historia
nizowano wiele wystaw krajowych oraz sprowadzano ekspozycje z zagranicy (m.in. wielką wystawę ”Hallstadt”). W latach 70. XX w. dyrektor dr
Krzysztof Dąbrowski, działacz ICOM, sprowadził
do Warszawy wielkie wystawy z zagranicy, jak
„Złoto Peru”, „Skarby Traków”, wystawy z Jugosławii, Algierii, Tunezji itp. W 1980 r. dyrektorem
został dr Jan Jaskanis. W związku z wieloletnim
remontem generalnym skrzydła północnego Arsenału, gdzie mieściły się sale wystawiennicze, wystawy prezentowano w innych miastach w Polsce
i zagranicą. Wielkie sukcesy w Europie odniosła
wystawa „Biskupin - polskie Pompeje”, „Bałtowie
północni sąsiedzi Słowian”. W 1992 r. po remoncie otwarto dużą stałą wystawę „Prahistoria ziem
Polski”. W 2000 r. dyrektor dr Jan Jaskanis przeszedł na emeryturę, a nowym dyrektorem został dr
Wojciech Brzeziński. Od tego czasu Muzeum zorganizowało wiele nowych ciekawych wystaw, niektóre z nich zostały nawet nagrodzone przez Ministra Kultury i Sztuki w konkursie na wydarzenie
muzealne roku: Sybilla 2002 - „Kernavé - litewska
Troja”,, Sybilla 2003 - „ Między Mykenami a Bałtykiem”, a w konkursie Najciekawsze Wydarzenie Muzealne na Mazowszu „Wierzba” I nagrodę
otrzymała wystawa „Skarby wieków średnich”.
Sprowadzane są liczne wystawy z zagranicy - z
Niemiec, Słowacji, a zwłaszcza z krajów nadbałtyckich, z którymi współpracuje Dział Archeologii
Bałtów PMA.
Muzeum gromadzi zabytki obrazujące dzieje i
kulturę mieszkańców ziem polskich, od pojawienia się pierwszych grup ludzkich w epoce kamienia aż po czasy pierwszych historycznych władców
Polski. Najstarsze zabytki krzemienne pochodzą
sprzed 100 tyś. lat. Muzeum posiada najbogatsze
zbiory materiałów związanych z prahistorycznym
górnictwem krzemienia na Ukrainie i w Krzemionkach Opatowskich, bogate kolekcje naczyń
glinianych, wyrobów brązowych z cmentarzysk i
skarbów z epoki brązu oraz wczesnej epoki żelaza,
zespoły wyposażeń grobowych z wielkich cmentarzysk kultury przeworskiej, obfite wczesnośredniowieczne wyposażenia grobów w obstawach
kamiennych z Mazowsza i Podlasia, liczne skarby
monet i ozdób, zabytki z ziem bałtyjskich, kolekAD REM 1-2/2009
cję zabytków Józefa Choynowskiego z Kijowa i
Tyszkiewiczów z Łohojska.
Od początku powstania Muzeum prowadzi systematycznie badania wykopaliskowe i ratownicze, opracowuje zbiory zabytków i dokumentacji
naukowej, organizuje międzynarodowe i ogólnopolskie konferencje naukowe, prowadzi praktyki
dla studentów archeologii Uniwersytetu Warszawskiego i Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie oraz wydaje publikacje
archeologiczne w języku polskim oraz angielskim
i niemieckim. Biblioteka posiada jeden z największych w kraju księgozbiór, który służy nie tylko
Wystawa stała Biskupin
pracownikom muzeum, ale naukowcom z innych
instytucji z Polski i zagranicy, a także studentom
wielu uczelni.
Jednym z głównych działań muzeum jest popularyzacja i edukacja. W Muzeum prowadzone są
lekcje muzealne dla dzieci i młodzieży szkolnej,
cieszące się olbrzymim zainteresowaniem. Muzeum bierze także udział w Pikniku Naukowym
Polskiego Radia i Centrum Nauki Kopernik, Nocy
Muzeów, Piknikach Historycznych, Festiwalu Nauki, Mazowieckich Klimatach w Łazienkach, Europejskich Dniach Dziedzictwa itp. Co dwa lata w
Muzeum organizowane są międzynarodowe Dni
Dziedzictwa Słowiańskiego w ramach Europejskich Dni Dziedzictwa.
Obecnie w Muzeum prezentowanych jest kilka
wystaw stałych. Wystawa „Alfabet architektury
romańskiej” objaśnia terminy i pojęcia z zakresu
architektury romańskiej na przykła­dzie budowli
13
historia
od X do połowy XIII w. Prezentowane są fotografie, deta­le architektoniczne, mo­dele elementów architektonicznych, w tym kopie Drzwi Gnieźnieńskich i Drzwi Płockich w skali 1:1. Odpowiedni
podkład muzyczny wprowadza w atmosferę tamtych czasów. Wystawa „ABC architektury gotyku”
objaśnia terminy i pojęcia z zakresu architektury
gotyckiej na przykładzie zabytków od połowy XIII
do XV w. Prezentowane są fotografie bu­dowli sakralnych i świeckich oraz oryginalne detale architektoniczne. Wystawa „Biskupin” ukazuje dzieje
odkrytego w 1933 r. osiedla obronnego z wczesnej
epoki żelaza sprzed 2500 lat. Część wystawy poświęcona jest przedwojennym badaniom. Na zdjęciach z „lotu ptaka” dokładnie widać drewnianą
konstrukcję wałów i domostw osiedla. Atrakcyjnymi elementami wystawy są diorama osiedla oraz
zrekonstruowane wnętrze chaty wraz z jej wyposażeniem. Wystawa „Pradzieje ziem polskich”
to nowoczesna ekspozycja, która ukazuje dzieje
osadnictwa i kultury na całych ziemiach polskich
od paleolitu po okres wczesnego średniowiecza, a
także dzieje i kulturę naszych północnych sąsiadów - Bałtów. Na podstawie odkrytych podczas
badań archeologicznych osad, grodzisk i cmentarzysk, spróbowano odtworzyć życie codzienne
dawnych plemion, ich wierzenia, sposoby zdobywania pożywienia, produkcji narzędzi, broni,
naczyń glinianych, ozdób, budowy osiedli mieszkalnych, grodzisk, sposobów chowania zmarłych.
Obejrzeć można kilka tysięcy zabytków, modele
i dioramy. Nowoczesne animacje multimedialne
wyjaśniają zagadnienia technologiczne produkcji
narzędzi krzemiennych, lepienia i toczenia naczyń
glinianych, metod odlewniczych, budowy kopalni
krzemienia, wytopu żelaza w dymarkach, budowy
grodów, a pokaz slajdów ukazuje prace archeologów w terenie. Objaśnienia na planszach są w języku polskim i angielskim. Wystawa dostępna jest
dla osób niepełnosprawnych.
Od 1 kwietnia 2009 r. zmieniono godziny otwarcia Muzeum. Wystawy czynne są: w poniedziałki czwartki w godz. 9.00-16.00, w piątki - zamknięte,
w soboty w godz. 9.00-16.00, w niedziele w godz.
10.00-16.00. W niedziele na wystawy stałe wstęp
wolny.
14
Wystawa stała Alfabet architektury romańskiej
AD REM 1-2/2009
artes
Podolski "Mały Stambuł"
Ewa Korpysz
Na odległym terytorium Podola, pomiędzy Winnicą a Mohylowem Podolskim, rozłożyło się miasteczko Szarogród. Malowniczo usytuowane na
kamiennym wzgórzu w widłach rzek Moraszki i
Kiełbasnej, góruje nad rozległą okolicą, zwracając
uwagę swymi naturalnymi walorami obronnymi,
które były wykorzystane przez założycieli i kolejnych właścicieli miasta.
Tereny te w 1383 r. zostały nadane przez Wielkiego Księcia Litewskiego Witolda jego słudze,
Wasylowi Karaczewskiemu z pozwoleniem założenia wsi Kniazia Łuka. W dokumencie z tego roku
dokładnie określono położenie wsi między wymienionymi z nazwy rzekami. O powstaniu samej wsi
nic jednak nie wiadomo. Miejsce mianowane od
nazwiska właściciela Karaczowem, potem Karczmarzowem, wzmiankowane jest w XVI w. jako
posiadłość biskupów kamienieckich, następnie zaś
królewska własność Stefana Batorego.
W 1579 r. król podarował ten teren Hetmanowi Wielkiemu Koronnemu Janowi Zamoyskiemu,
którego intencją było założenie w tym dogodnym
miejscu miasta-twierdzy, co zrealizowano w 1585
r. Jan Zamoyski, wybitny mecenas sztuki, w swych
fundacjach artystycznych silnie eksponował tradycje swojego rodu Koźlerogów herbu Jelita i dbał
o nazwisko rodzinne Sariuszów – Zamoyskich.
Utrwaleniu tradycji miały służyć nazwy nadawane
nowo zakładanym miastom, osadom i folwarkom.
Również największe miasto założone przez hetmana w jego dobrach kresowych (zbudowane niemal
równocześnie z Zamościem), zostało nazwane Sarogródkiem, później Szarogrodem, dla upamiętnienia rodu Jelitczyków – Sariuszy. W herbie Szarogrodu znalazła się postać św. Floriana Sarego
(Szarego), legendarnego przodka Zamoyskich,
któremu Łokietek po bitwie pod Płowcami w 1331
r. nadał herb Jelita.
Miasto zaczęło się rozwijać od roku 1588, kiedy
Zygmunt III nadał mu prawo magdeburskie, obdarzając licznymi przywilejami. Zezwolono na cotygodniowe targi w soboty i trzy wielkie jarmarki
Kościół św. Floriana (fot. E. Korpysz)
AD REM 1-2/2009
15
artes
w roku. Szarogród leżał na ruchliwym szlaku handlowym wiodącym do Mołdawii i kupcy przejeżdżający tranzytem byli zobowiązani wystawiać tu
swoje towary. Mieszkańcy mieli prawo handlować
z Turkami, Tatarami, Wołochami i byli zwolnieni z opłat celnych. W mieście ustanowiono skład
soli, wosku, ryb, skór, później też win i miodów
wołoskich, z zastrzeżeniem, żeby żaden kupiec,
pod groźbą utraty towaru, nie ważył się jeździć po
trunki do Mołdawii. Te przywileje, w połączeniu
z dogodnym położeniem, spowodowały, że Szarogród stał się wkrótce centrum dóbr Zamoyskich na
Bracławszczyźnie. Jednocześnie była to druga, po
Kamieńcu Podolskim, ważna twierdza graniczna.
W mieście wybudowano zamek i kościół parafialny, hojnie uposażony przez hetmana. Osiedlili się
tu też Żydzi, którzy wybudowali okazałą synagogę.
Pomimo zniszczeń, spowodowanych najazdem Kozaków w 1595 r., miasto w 1. poł. XVII w. przeżywało bujny rozkwit. Trudne czasy dla Szarogrodu
nastały od połowy tego stulecia, kiedy to miejscowość była nękana częstymi najazdami Kozaków.
W tym okresie nastali nowi właściciele, Szarogród przeszedł bowiem w ręce Koniecpolskich. W
latach 1672 - 1699 miasto wraz z częścią Podola
dostało się w posiadanie Turków. Obok Kamieńca Podolskiego była to ich ulubiona miejscowość,
nazwali ją „Małym Stambułem”. Renesansowa synagoga funkcjonowała wówczas jako meczet. Po
pokoju karłowickim Podole wróciło do Polski, a w
Szarogrodzie przystąpiono do odbudowy zamku i
kościoła parafialnego. W XVII w. często zmieniali
się właściciele, po Koniecpolskich nastąpili Walewscy, Lubomirscy, Sosnowscy, Sanguszkowie,
Potoccy. Po drugim rozbiorze Polski Szarogród
znalazł się w granicach Rosji, na obszarze guberni
podolskiej. Pozostał nadal miastem prywatnym, a
ostatnimi jego właścicielami byli Braniccy.
Układ urbanistyczny Szarogrodu jest ściśle uzależniony od konfiguracji terenu, wąskie, wydłużo-
Monastyr bazylianów (fot. E. Korpysz)
16
AD REM 1-2/2009
artes
ne wzgórze stanowi rodzaj cypla między dwiema
rzekami płynącymi równolegle z kierunku północnego i łączącymi się od południa. Dwie główne
osie miasta zostały utworzone przez równoległe
do siebie ulice biegnące z północy na południe i
łączące się w okolicach mostu na Muraszce, przy
wjeździe do miasta. Drugi wjazd ulokowany był w
części północnej, gdzie wychodziła droga do Baru.
Nie wiadomo dokładnie, w którym miejscu za
czasów Zamoyskiego zlokalizowano rynek, ale jak
w każdym mieście, był to najważniejszy plac. W
Szarogrodzie służył on jako miejsce spotkań ludzi
różnych kultur i wyznań. Tu wystawiali swe towa-
Synagoga (fot. E. Korpysz)
ry kupcy z południa, wschodu i z terenów Rzeczypospolitej.
W połowie wzgórza, w jego części wschodniej,
na wysokim brzegu rzeki Kiełbaśnej został wybudowany zamek, którego fragmenty przetrwały do dziś. Kompleks zamku tworzy nieregularny
czworobok z kamiennym, oszkarpowanym murem
i basztą od wschodu, ścianą od południa i zabudowaniami od północy i zachodu. Główny budynek mieszkalny zamku, rezydencja Zamoyskich,
był zbudowany na planie prostokąta i miał prostą
bryłę zwieńczoną attyką. Przypominał kształtem
renesansowy dwór. Niestety, budowla ta została
znacznie zmieniona, dziś jest niemal bezstylowa.
Pozostałości zamku są jedynym zachowanym elementem fortyfikacji miejskich. Pomimo hipotez o
umocnieniach obronnych, murach i fosach – ich
istnienia nie potwierdziły prace badawcze archeAD REM 1-2/2009
ologów i historyków architektury, prowadzone na
stokach wzgórza. Zabezpieczenia takie wydają się
zresztą zbędne, same zbocza były wystarczająco
wysokie i strome, oblane wodami z trzech stron.
Poza tym nie było tu miejsca na budowę nowożytnych umocnień i bastionów w rodzaju Zamościa.
W północnej części miasta, przy drodze do Baru,
wznosi się skromny barokowy parafialny kościół
katolicki. Zbudowany za czasów Jana Zamoyskiego i hojnie przez niego uposażony, został konsekrowany w 1596 r. pod wezwaniem świętego Floriana
Szarego, patrona Zamoyskich. Kolejne donacje
nastąpiły w 2. dziesięcioleciu XVII w. Świątynia
była wówczas budowlą jednonawową. Zniszczona
najazdem kozackim w 1648 r., przez kilkadziesiąt
lat pozostawała nieodbudowana. Prace remontowe
przeprowadzono dopiero po opuszczeniu miasta
przez Turków. Większe zmiany w wyglądzie świątyni nastąpiły w latach 70. i 80. XVIII. Powiększono wtedy korpus przez dobudowanie naw bocznych
i wykucie w ścianach dawnego kościoła arkad międzynawowych. Świątynia otrzymała układ bazyliki
trójnawowej o krótkim, trójprzęsłowym, szerokim
korpusie i węższym od nawy głównej, kwadratowym prezbiterium, zamkniętym trójbocznie. Po
bokach prezbiterium znajdują się aneksy, z których
jeden mieścił zakrystię. Podobnie jak w większości
świątyń na Podolu, elewacja główna jest bezwieżowa. Jej część środkowa, odpowiadająca szerokości
nawy głównej, dziś wysunięta w formie ryzalitu,
stanowi pierwotną fasadę dawnego kościoła jednonawowego. Po przebudowie opięto ją pilastrami
i zwieńczono falującym szczytem. Cofnięte, boczne części fasady zamknięte są attykami i parawanowymi półszczytami. Fasada jest pozbawiona
dekoracji. Oszczędne podziały architektoniczne
w formie pilastrów w wielkim porządku, skromnych naczółków i delikatnych obramień otworów
okiennych nadają jej cechy nurtu palladiańskiego.
Wystrój i wyposażenie wnętrza były wielokrotnie
zmieniane i uzupełniane. Zachowały się fragmenty
polichromii wykonanej w latach 1895 – 1899 przez
A. Tenczyńskiego, rzeźbione stacje Drogi Krzyżowej z XIX w. i XVIII-wieczna ambona. Kościół
jest obecnie czynny, opiekują się nim bernardyni.
Katolicka świątynia w Szarogrodzie sąsiaduje
17
artes
przez drogę z prawosławnym monastyrem św. Mikołaja. Jego zabudowania są akcentem dominującym w panoramie miasteczka. Pierwotnie klasztor
należał do bazylianów sprowadzonych przez Lubomirskiego. Budowę obecnego kompleksu rozpoczęto (według tradycji) w 1782 r., kiedy właścicielem miasta był Józef Sosnowski. W 1797 r. przy
klasztorze zostało założone seminarium duchowne, jednak po kilku latach przeniesiono je do Kamieńca. Potem otwarto tu prestiżową szkołę, która
funkcjonowała do lat 90. XIX w. Zabudowania monastyru zajmują kwadratowy obszar na stromym
brzegu wzgórza. W skład zespołu wchodzi sobór
św. Mikołaja, budynek klasztorny połączony z
cerkwią św. Michała, oraz włączony w system
murów, budynek bramy z dzwonnicą i narożną
basztą. Najstarszymi budowlami są pochodzące z
końca XVIII w. dzwonnica, baszta oraz klasztor z
cerkwią Michaiłowską. Cerkiew przebudowano w
1833 r. nadając jej plan krzyża greckiego z wieloboczną kopułą na skrzyżowaniu i trójkątnym
frontonem w elewacji wschodniej. Połączony z
nią budynek klasztorny składa się z dwóch skrzy-
Typowa małomiasteczkowa zabudowa (fot. E. Korpysz)
18
deł, z których jedno ma charakter mieszkalny, a
drugie pełniło funkcję uczelni.
Najważniejszą częścią kompleksu jest umieszczony centralnie klasycystyczny sobór św. Mikołaja. Jego budowę rozpoczął w 1829 r. architekt
Teofan. Świątynia jest trójnawowa z krótkim,
dwuprzęsłowym korpusem, transeptem tej samej szerokości i kwadratowym prezbiterium. Na
skrzyżowaniu nawy i transeptu wznosi się kopuła na wysokim, ośmiobocznym bębnie. Główną,
południową fasadę cerkwi akcentuje czterokolumnowy portyk z fryzem doryckim i wysokim,
trójkątnym tympanonem. Wnętrze rozdzielone
dwiema parami kolumn zdobią malowidła ścienne, zachowało się także cenne wyposażenie.
Na przeciwległym krańcu miasta zbudowali
swoją świątynię Żydzi. W dziejach miasta byli
oni liczącą się grupą społeczną, a budynek synagogi dobitnie o tym świadczy. Jest to najstarsza
świątynia w Szarogrodzie, zbudowana w 1589 r.
w stylu renesansowym. Budowla jest niezwykle
okazała. Główny, czworoboczny korpus wieńczy
efektowna i nietypowa attyka o orientalizujących
formach. Wnętrze ma układ tradycyjnej, dziewięciopolowej hali na planie kwadratu, ze sklepieniem wspartym na czterech filarach. Okna otrzymały wykrój półkolisty. Architektura synagogi
była tak egzotyczna, że Turcy okupujący miasto
w XVII w. właśnie tę budowlę adaptowali na meczet. Jej malownicza sylwetka wydawała się bliska budowlom w odległej Turcji. Jeszcze w XIX
w. styl, w którym została zbudowana synagoga,
określano jako mauretański.
Dzisiejszy Szarogród jest małym, sennym miasteczkiem. Główne świątynie są dobrze zachowane, w miasteczku przetrwała też oryginalna
zabudowa mieszkalna. Małe, parterowe domki,
ustawione kalenicowo, zbudowano na wysokich
podmurówkach. Są one kamienne, tynkowane,
poprzedzone drewnianymi gankami i podcieniami. Nie ma tu zbyt wielu ozdób i wyszukanej ciesiołki. Piękno tej architektury tkwi w jej prostocie.
Szczęśliwie, stare miasto nie doznało w latach powojennych dotkliwych przebudów i w zabytkowej
substancji nie ma zbyt wielu ingerencji.
AD REM 1-2/2009
artes
Założenie pałacowo-parkowe w Patrykozach
Joanna Czarnocka
„Wszędzie znać chęć odznaczenia się oryginalnością i fantazją. Kurniki, drwalnie, pałac gotycki z wieżą i mostami, sztachety, parkany, mostki każdy też w
innym stylu i guście często w szczegółach dziwaczne,
całość jednakże z powodu rozmaitości i rzeczywistego smaku, jest bardzo powabną”, tak o pałacu neogotyckim w Patrykozach pisano w 1866 r. w Tygodniku
Ilustrowanym. Obiekt wzniesiony w Patrykozach w
latach 1832-1843 zachwycał swą pomysłową formą,
wrażenie robiła także niezwykle malownicza okolica
dopływu Liwca w powiecie sokołowskim. Rezydencję
otaczały uregulowane rozlewiska i sześć wysp, które
były częścią założenia parkowo-krajobrazowego. Dzisiaj pozostały tylko szczątkowe elementy dawnego
kompleksu.
Budynek znajdował się na południowym stoku
sztucznie wzniesionego wzgórza, do którego prowadziły dwie drogi. Zachodnia z nich była oficjalną aleją
zbudowaną na drewnianych palach i prowadziła przez
rozlewiska. Odwiedzający neogotycki pałac mogli zobaczyć nie tylko piękną przyrodę, ale także pawilony,
które prawdopodobnie umieszczone były na wszystkich
wyspach. Po przekroczeniu mostu, zza drzew wyłaniała się malownicza siedziba, której trójkondygnacyjna
AD REM 1-2/2009
wieża o ściętych narożnikach była elementem dominującym w bryle. Na jej szczycie znajdował się taras
widokowy, z którego można było obserwować całą
okolicę. W czasie niepogody do tego celu mogła być
użytkowana oszklona półkolista galeria w południowej części pałacu, która prawdopodobnie pełniła funkcję oranżerii. Rozciągał się z niej imponujący widok
na pobliskie rozlewiska, pola i zwierzyniec. Pomiędzy
galerią a wieżą znajdowała się baszta o spiczastym dachu, w której dawniej mieściła się kaplica. Częściowo
zachowały się tam sztukaterie, sklepienie stalaktytowe
z rozetą i maswerkami - odtworzone dzisiaj przez aktualnego właściciela. Pierwotnie wnętrza pałacu były
urządzone z przepychem, w pomieszczeniach znajdowały się marmurowe kominki, bogate sztukaterie, ściany pokryte były korkową okładziną o grubości 4 cm.
Wprowadzono także wiele udogodnień takich jak np.
winda transportująca potrawy z położonej w przyziemiu kuchni.
Od wschodu wytyczona była druga droga dojazdowa, wzdłuż której posadzone były szpalery grabów. Do
dzisiaj zachował się utwardzany nasyp o długości 100
m i szerokości 15 m. Rampa posiadała ceglane arkady,
które prawdopodobnie tworzyły dekoracyjne przejścia
19
artes
parkowe. Aleja prowadziła do plateau (o średnicy 40
m) przed główną wklęsłą elewacją pałacu. W szczycie północnym umieszczono żeliwny herb Szydłowskich - „Lubicz”. W XIX w. rodzina posiadała dobra
Patrykozy, folwarki Ruda, Krynica i Szydłowin. Generał Teodor Szydłowski po upadku powstania listopadowego postanowił wybudować sobie siedzibę, w
której mógłby prowadzić sielskie życie. Do realizacji
tego przedsięwzięcia „dobrał sobie umiejętnie znakomitego budowniczego Franciszka Jaszczołda, który po
ojcu Wojciechu, niepospolitym także artyście odziedziczył niemniejszy talent i gust wytworny”, jak pisano w
1866 r. w Tygodniku Ilustrowanym. Architekt stosował
pomysłowe i oryginalne rozwiązania, a szczególnie
upodobał sobie neogotyk. Pałac w Patrykozach oraz
pałac w Mereczowszczyźnie są uznawane za jego najlepsze realizacje.
Na temat pierwotnego wyglądu parku możemy jedynie snuć domysły, ponieważ wiele elementów tego
założenia zostało zniszczonych na skutek parcelacji
działki i wykorzystania jej jako pastwiska. Obecnie nawet najbliższe otoczenie pałacu nie ma zachowanego
starodrzewu. Analizując mapę dokumentującą dobra
w Patrykozach z 1882 r., można zauważyć nie tylko
spiętrzony dopływ Liwca, drogi dojazdowe, wyspy,
folwarki, ale także zwierzyniec w typie promienistym.
Zwierzyniec powstał na południowo-zachodnich krańcach posiadłości, na terenie lasu. W centralnej części
wytyczono plac, od którego biegły aleje w układzie
gwiaździstym. Na terenie tego typu założeń powstawały pałacyki, pawilony i rzeźby. Na obecnym etapie
badań nie znamy dokumentów, które mogłyby nam
przybliżyć wygląd zabudowań zwierzyńca w Patrykozach. Na przełomie XVIII i XIX w. zwierzyńce były
istotnym elementem założeń rezydencjonalnych. W
tym czasie łowy należały do jednych z najczęstszych i
najbardziej lubianych rozrywek arystokracji i szlachty.
Generał Teodor Szydłowski był zapalonym myśliwym,
słynął także z tego, że sprowadzał jelenie do lasów
otaczających jego posiadłość, celem uatrakcyjnienia
łowów.
Po śmierci generała dobra w Patrykozach wielokrotnie zmieniały właścicieli, a park został oddany
okolicznym rolnikom. Następnie w budynku mieściły
się różne instytucje: przedszkole, szkoła, biblioteka,
urząd gminy, straż pożarna. W tym czasie pałac nie był
remontowany i popadał w ruinę, a park zatracił swój
pierwotny układ kompozycyjno-przestrzenny. W latach 80. XX w. wykonano podstawowe prace remontowo-konserwatorskie i sprzedano budynek Joannie i
Adamowi Gesslerom. Brak zainteresowania pałacem
doprowadził do zawalenia się wieży w 2000 r. Z tego
powodu urząd gminy odebrał obiekt właścicielom. Od
kilku lat urząd konserwatorski wraz z nowymi właścicielami prowadzi prace, których efekt można zobaczyć
na najnowszych zdjęciach pałacu. Elementy takie jak
szczyty, pinakle, lizeny, okna ostrołukowe czy spiczasty
daszek nad basztą, nawiązują do czasów największej
świetności obiektu. Dekoracja wnętrz jest stopniowo
odtwarzana na podstawie zachowanych fragmentów
sztukaterii i dokumentacji. Możemy mieć nadzieje, że
dalsze działania doprowadzą do przynajmniej częściowego odtworzenia parku oraz zabezpieczenia rozlewisk dopływu Liwca.
Widok na wklęsłą elewację główną pałacu w Patrykozach.
Stan obecny (fot. J. Czarnocka)
Widok na wklęsłą elewację główną pałacu w Patrykozach
(lata 70. XX w.)
20
AD REM 1-2/2009
mirabilia mundi
Chartum - dzień w trąbie słonia
Paulina Komar
Jest piąta rano. Ciemność nocy rozświetla tylko
delikatne, pomarańczowe światło ulicznych latarni.
Przed wyjściem z lotniska wita mnie niezwykły widok. Nieruchomy tłum czarnych mężczyzn w białych
galabijach robi upiorne wrażenie, przypominają bardziej zjawy niż ludzi. Uczucie, że znalazłam się w
jakiejś innej rzeczywistości towarzyszy mi również
gdy wsiadam do taksówki, poobijanej toyoty, która
w naszym kraju trafiłaby na złom, w Afryce jednak
jest całkiem dobrze sprawującym się pojazdem. Wysiadając pod hotelem słyszę śpiew muezina, znak, że
Chartum, stolica największego afrykańskiego państwa - Sudanu powoli budzi się do życia.
Na ulicach Chartumu można spotkać różne środki lokomocji (fot. P. Komar)
Miasto kontrastów
Ja budzę się wczesnym przedpołudniem. Gdy
wychodzę na zalane słońcem i tonące w kurzu ulice Chartumu przytłacza mnie feeria barw i dźwięków. I pomyśleć, że miasto to powstało dopiero w
1824 r., kiedy to podbijający tereny na południe od
Egiptu Turcy siedzibą swojej administracji ustanowili niewielką wioskę rybacką położoną w widłach Nilu
Białego i Błękitnego. W tamtych czasach okoliczni
Arabowie nazywali to miejsce Al-Khartūm, czyli trąbą słonia, taki kształt nadały podobno lądowi brzegi
obu Nilów.
Spacerując po mieście nie mogę nadziwić się konAD REM 1-2/2009
trastom. Obok mężczyzn w eleganckich garniturach
panowie w białych galabijach i turbanach na głowach.
Kobiety, które od tych spotykanych w Warszawie różnią się tylko cieniutką chustą na głowie idą w parze
z ubranymi we wzorzyste topy starszymi murzynkami, na których twarzach widać ślady po skaryfikacji.
Na skrzyżowaniach markowe samochody biją się o
pierwszeństwo z osiołkami, niosącymi na grzbiecie
worki z towarem. Piękne kolorowe meczety stoją tuż
obok brudnych i brzydkich, rozpadających się domków z suszonej cegły.
Życie toczy się na ulicy. Niemal na każdym rogu
można spotkać kobiety sprzedające pyszną aromatyczną herbatę i sudańską kawę z dodatkiem imbiru, obie upiornie słodkie. Tuż obok starsza kobieta
sprzedaje śniadanie, czyli chrupiące racuchy, smażone w głębokim oleju. Wokół porozstawiane są niziutkie krzesełka dla klientów, którzy przychodzą tu na
śniadanie i poranne rozmowy. Tu nikt nie śpieszy się
do pracy. Jedyny dźwięk psujący to senne i ospałe
przedpołudnie to dzwonki telefonów komórkowych,
które nawet tutaj, w tym zapomnianym przez bogów
i ludzi kraju posiada niemalże każdy.
Demony wojny
Turyści zaglądają tu rzadko. Niestabilna sytuacja,
panująca w kraju właściwie od momentu uzyskania
przezeń niepodległości, nie zachęca do zwiedzania.
Wycofujący się z Sudanu Brytyjczycy i Egipcjanie
pozostawili po sobie sztuczny twór, w którym istnieją
niewielkie szanse na zaprowadzenie trwałego pokoju. Wyznające wciąż animizm (lub w znacznie mniejszym stopniu chrześcijaństwo) południe kraju nie
chce podporządkować się prawu koranicznemu (szari’at), które narzucił nań muzułmański rząd. Arabska
północ natomiast zapewne nigdy nie wyda zgody na
odłączenie się południa, ze względu na znajdujące się
tam złoża ropy. Pokój, którym w 2005 r. teoretycznie
zakończono kolejną fazę tej afrykańskiej wojny Północ – Południe istnieje tylko na papierze.
Nie tylko „niewierni” czują się dyskryminowani
przez rząd. Czarni muzułmanie z zachodniej prowin21
mirabilia mundi
cji kraju - Darfuru wywołali zamieszki, skarżąc się
na gorsze traktowanie niż ludność arabska. Do ich
tłumienia rząd wysłał między innymi oddziały Dżandżawidów (jeźdźców), którzy w pogoni za uchodźcami zapędzili się aż na terytorium Czadu, paląc i
rabując przygraniczne wioski. Pod koniec 2005 roku
Czad ogłosił, że jest w stanie wojny z Sudanem.
Herbaciarka (fot. P. Komar)
Mesjasz zamordowany
W Chartumie jednak życie płynie tak, jakby nikt
nie pamiętał o masakrze ludności w Darfurze i ruchach separatystycznych na Południu. Uśmiechnięci
mieszkańcy stolicy jak gdyby nigdy nic śpieszą do
pracy i na zakupy, często na drugą stronę Nilu, do
Omdurmanu. Omdurman, czy raczej Umm Durman
jeszcze sto lat temu był niewielką wioską złożoną
głównie z trzcinowych i glinianych domków. Jego
gwałtowny rozwój rozpoczął się w 1884 r. gdy Muhammad Ahmad ibn as-Sayyid Abd Allah, zwany
Mahdim, czyli mesjaszem uczynił go kwaterą swych
wojsk. Rok później, po zdobyciu przez mahdystów
Chartumu i zamordowaniu angielskiego gubernatora
Charlesa Gordona, Omdurman został stolicą nieistniejącego jeszcze wówczas formalnie kraju. W 1886
r. mesjasz, który próbował uwolnić swych rodaków
spod panowania brytyjskiego zmarł, a na Omdurmanie zbudowano mu piękny grobowiec. Jednak 2
września 1898 r. angielski lord Kitchener wygrał bitwę pod Omdurmanem, co doprowadziło do upadku
powstania Mahdiego, którego grobowiec legł w gruzach, a ciało zostało zbeszczeszczone. Dziś jednak
na Omdurmanie, który obecnie stanowi zamieszkiwaną przez 1,5 mln ludzi biedniejszą dzielnicę
22
Chartumu, mauzoleum dawnego wyzwoliciela jest
najpiękniejszą budowlą, która wyróżnia się nie tylko
wśród glinianych domów, ale swoją wspaniałością
przebija nawet budynki okolicznych meczetów.
Główny potok ludzi, zarówno miejscowych, jak i
turystów, nie płynie jednak w stronę grobowca mesjasza. Ma on bardziej prozaiczny cel – zakupy. Na
Omdurmanie znajduje się bowiem najsłynniejsze
targowisko, tak zwany suk, zbudowany został według dawnych zasad, dlatego pomimo pozornego
chaosu zachowuje określony plan. Mamy tu uliczkę
z kolorowymi ubiorami kobiecymi, uliczkę z białymi męskimi galabijami, uliczkę biżuterii, szewców,
sklepów z artykułami ślubnymi (złotem oraz naczyniami na kadzidło i hennę), straganów z owocami
i orzeszkami ziemnymi oraz zacienionych barów,
gdzie sprzedają pyszne soki owocowe oraz gotowany bób podawany z białym, słonym serem. Można
tu też odnaleźć sklepiki ze starociami i pamiątkami
dla turystów wykonanymi z mahoniu czy hebanu.
Na całym suku panuje straszny ruch i gwar. Ludzie
się przepychają, samochody niemal potrącają przechodniów, a sprzedawcy krzykiem zachwalają swoje towary. Obowiązkowe targowanie się napotyka
niestety na pewne trudności w związku z ostatnimi
dwoma reformami pieniężnymi. Stare pieniądze już
nie obowiązują, ale część sprzedawców wciąż operuje starymi cenami. Ci bardziej postępowi podają
cenę taką, jaka widnieje na określonym banknocie,
niestety istnieje jeszcze awangarda, która operuje
nominałami najnowszymi, dopiero pojawiającymi
się w użyciu. Zakup kolorowego szala, czy hebanowej figurki w tej sytuacji urasta do nie lada wyczynu.
Wirujący Derwisze
Suk w piątki kończy się około południa. Spora
część kupujących, a ja razem z nimi, wybiera się na
odbywające się również na Omdurmanie „tańce”
derwiszów. Ruch derwiszów to odłam islamu, powstały w XIII w. w Turcji. Jego założycielem był
Dżalal al-Dina al-Rumi, który uznał „taniec” za
główną technikę medytacyjną prowadzącą do mistycznego zjednoczenia z bogiem. Polega ona na
wirowaniu wokół własnej osi, w odpowiednim układzie ciała i w odpowiednim kierunku, w takt muzyki
AD REM 1-2/2009
mirabilia mundi
fletu i bębnów, której tempo wzrasta z minuty na minutę. Powtarza się przy tym słowa modlitwy (dhikr/
zikr), co razem tworzy niesamowitą atmosferę ceremoni sama’ (sema’), głównej ceremonii założonej
przez Rumiego Drogi Mevlany (Mevlana, Maulana
- „nasz mistrz”). Jego wyznawcy noszą zazwyczaj
białe szaty, których kolor symbolizuje ich wyrzeczenie się doczesnego świata. Nie pracują ani nie zakładają rodzin, a utrzymują się tylko z darów ludzi,
którzy przybywają na ceremonię, podczas której
derwisze swym „tańcem” sprowadzają na nich boską łaskę baraka’.
„Tańca” derwiszów nie sposób zapomnieć. Przybywam na miejsce, kiedy ceremonia trwa. Wewnątrz
niewielkiego okręgu widzów kilku mężczyzn w białych galabijach uderza w bębny spacerując w kółko.
Po chwili na środek wybiega następnych dwóch derwiszów z drewnianymi kijami w rękach. Wyglądają
jakby inscenizowali walkę, uderzenie i widowiskowy unik, atak i obrona. To jednak dopiero początek.
Po pewnym czasie ludzie się rozpraszają, a z pobliskiego meczetu wychodzi tłum prowadzony przez
mężczyznę w zielono-czerwonym stroju z długimi
dredami. Formuje on wielki okrąg, wewnątrz którego zaczynia się główna część ceremonii. Początkowo derwisze chodzą wydawałoby się chaotycznie,
delikatnie podskakując, za to zebrany dookoła tłum
porusza się w jednym rytmie. Zebranych obiega
mężczyzna w czarnej sukni niosący w rękach aromatyczne kadzidło. Co chwile ktoś z tłumu okadza
się dymem. Muzyka to przyspiesza to zwalnia, nawet ja nie mogę ustać spokojnie. Pierwsi derwisze
zaczynają wirować, potem następni i jeszcze inni.
Wewnątrz okręgu pojawia się nowa grupa ludzi,
ktoś z tłumu pada na kolana przed prowadzącym ją
szczupłym murzynem w ciemnych okularach. Atmosfera jest coraz bardziej napięta, muzyka coraz
szybsza, mężczyzna z kadzidłem również wiruje...
Nagle wszystko się kończy. Ludzie powoli zaczynają się rozchodzić, lekko otępiali, jakby nie do końca
wiedząc, co się stało. Prawie potykam się o jednego
z derwiszów, który klęczy na ziemi kiwając się to w
przód to w tył, nieświadomy tego, co się dzieje wokół. Opuszczam to miejsce jakby w lekkim transie.
Później dowiaduję się, że ceremonia została przerwana, gdyż jeden z derwiszów zmarł. Zostanie pochowany zapewne na pobliskim cmentarzu, którego
pozbawione pomników groby jeszcze rysują się w
oddali w promieniach zachodzącego słońca. Pomiędzy nimi widać jeszcze pojedyncze sylwetki ludzi
śpieszących do domów, aby odpocząć przed nadejściem kolejnego dnia.
Arabski cmentarz (fot. P. Komar)
AD REM 1-2/2009
23
Iwona
Modrzewska-Pianetti
Pó³noc Italii przedrzymskiej
Wydawnictwo TRIO
Cz³owiek i œrodowisko
Pó³noc Italii
przedrzymskiej
Iwona Modrzewska-Pianetti
il. 3. Marae Taputapu-atea. Miejsce pielgrzymek ludności
polinezyjskiej
AD REM 1/2007
26

Podobne dokumenty