Hiszpania

Transkrypt

Hiszpania
Seminaria europejskie
12. seminarium
koordynator: Joanna Różycka-Thiriet
6 kwietnia 2016 roku
[email protected]
Seminarium europejskie 6 kwietnia dotyczyło bieżącej sytuacji w Hiszpanii, w tymi Katalonii. Naszymi gośćmi byli ambasador Hiszpanii
w Polsce Agustín Núñez oraz Marzenna Adamczyk z Instytutu Studiów Iberyjskich i Iberoamerykańskich Uniwersytetu Warszawskiego,
była konsul generalna RP w Barcelonie.
Jako pierwszy głos zabrał pan ambasador. Na początku
wyjaśnił, że od 20 grudnia w Hiszpanii tymczasowo rządzi
poprzedni gabinet. Wynik wyborów sprawił, że po raz pierwszy
w historii demokratycznej Hiszpanii kwestia sprawowania
rządów nie rozstrzyga się wyłącznie między Partią Ludową
(PP) i Hiszpańską Socjalistyczną Partią Robotniczą (PSOE).
W rozmowach uczestniczą również mniejsze ugrupowania.
Sytuacja ta to efekt rozczarowania tradycyjnymi partiami.
Konsekwencją wyborów są trudności z utworzeniem rządu.
Zdaniem ambasadora najbardziej prawdopodobne są kolejne
wybory26 czerwca.
Odnośnie możliwych scenariuszy stworzenia gabinetu, jeden
z nich to wielka koalicja PP i PSOE na wzór Niemiec. Problem
w tym, że obie partie różnią się w fundamentalnych kwestiach - Katalonii, ale też w podejściu do kryzysu gospodarczego, na skutek
którego znaczna część społeczeństwa straciła część dochodów. Dotychczasowy rząd dokonał dużych cięć rekomendowanych przez
Brukselę. W rezultacie obecnie wzrost wynosi już 3%. Podjęte reformy kosztowały jednak PP utratę poparcia (dodatkowym elementem
jest fakt, że w odbiorze społecznym tradycyjne partie postrzegane są jako skorumpowane).
Zdaniem naszego gościa obecny rząd boi się, że wraz ze zmianą koalicji nastąpi zmiana polityki gospodarczej – że nastąpi rozdęcie
budżetu, któremu towarzyszyć będzie nadzór Brukseli, co upodobniłoby Hiszpanię do Grecji (kraj straciłby swobodę działania).
Następnie dyplomata odniósł się do kwestii Katalonii, na którą kryzys miał bezpośredni wpływ. Autonomiczny kataloński rząd Artura
Masa naciskał na premiera Mariano Rajoya, by przyznać Katalonii tak samo korzystny system fiskalny, jaki już istnieje w Kraju
Basków. Miało to miejsce 2 lata temu. Rajoy odpowiedział, że trzeba poczekać, aż minie kryzys. Na co Mas stwierdził, że pójdzie
w kierunku uniezależnienia Katalonii, mimo że początkowo nie był aż takim zwolennikiem niepodległości.
Jako druga wypowiedziała się Marzenna Adamczyk. Zwróciła uwagę, że na Wielkanoc wszyscy hiszpańscy politycy się rozjechali i nikt
się kryzysem politycznym nie zajmował. Co czyni nowe wybory prawdopodobnymi. Ich wynik nie będzie zasadniczo odmienny, ale
może pewne partie wyjdą z nich wzmocnione, co ułatwi stworzenia koalicji rządowej. Podkreśliła też, że ostatnio rozpadła się rządząca
od wielu lat Katalonią koalicja Convergència i Unió (która składała się z części radykalnej i zwolenników unii z Hiszpanią). Wydaje się,
że w Katalonii dominują dążenia secesjonistyczne, ale, jej zdaniem, to pozory. Uważa ona, że poglądy w społeczeństwie rozkładają się
pół na pół.
Do tego dochodzi kwestia kryzysu. Według niej kryzys jest dużo mniej widoczny w Barcelonie niż w reszcie Hiszpanii, w Madrycie.
Rządzący oczywiście skarżyli się, ale osobiście sądzi ona, że ogólna sytuacja Hiszpanów w kryzysie nie była aż tak dotkliwa.
Działania Fundacji Schumana są współfinansowane przez Unię Europejską, w ramach
Programu Europa dla Obywateli
Seminaria objęte są patronatem Przedstawicielstwa Komisji Europejskiej w Polsce
Pogorszyła się na pewno sytuacja ludzi z kredytami (bo runęło budownictwo będące filarem gospodarki). Ludzie musieli opuszczać
mieszkania, tracili pracę, zdarzały się samobójstwa. Konsekwencja problemów ekonomicznych było powstanie ruchu oburzonych.
Zaczęto też publikować dane dotyczące np. tego, ile Hiszpania wydawała na obsługę oficjalnych samochodów (2 mld euro rocznie). To
wkurzyło ludzi. Do tego dołożyły się rewelacje o korupcji w partiach, a nawet w rodzinie królewskiej. To zadziałało fatalnie na
społeczeństwo, a ruch niezadowolenia zaczął przybierać konkretne formy polityczne. W marcu 2015 roku oficjalnie powstało Podemos,
które zajęło 3. miejsce w wyborach. Ale i ta partia nie jest czysta jak łza. Podobno Podemos została dofinansowana przez wenezuelski
rząd na kwotę 7 mln euro. Jaki interes ma w tym Wenezuela? Może liczy na przywileje gospodarcze, na możliwość wpływania na
sytuację w Hiszpanii. Na hiszpańskiej scenie politycznej kotłuje się, na czym mogą skorzystać radykałowie.
Była konsul generalna zauważyła też, że w Katalonii działają także ugrupowania przeciwne secesji – PP, PSOE, centroprawicowa
Ciudananos (4. w grudniowych wyborach). Widać więc, że zabiegi zmierzające do uzyskania niepodległości nie są powszechnie
popierane przez Katalończyków. To dążenie narodziło się podczas kryzysu, a wtedy, jej zdaniem, zawsze szuka się wroga
zewnętrznego. Łatwo teraz zrzucić winę na Madryt, opierając się na istniejących już dużo wcześniej tendencjach do szeroko
zakreślonej autonomii.
Katalonia nigdy nie była niepodległym państwem, choć gospodarczo Barcelona zawsze była silna i rywalizowała z największymi
potęgami w basenie Morza Śródziemnego. W Barcelonie mieszkała niesłychanie bogata burżuazja z wielkimi ambicjami, bogatsza od
hiszpańskiej szlachty. Katalończycy zawsze też czuli się odmienni od reszty Hiszpanii.
Gdy odkryto Amerykę, Katalonia ciążyła ku Morzu Śródziemnemu, a Madryt ku Ameryce. Katalonia nie łożyła więc na podbój Ameryki.
Nie miała w tym żadnego udziału finansowego, czy wojskowego. To wzmocniło jeszcze poczucie odrębności, którego kulminacją jest
koniec XIX wieku.
W XIX wieku upadło imperium kolonialne, ale Katalończycy mieli prawo do handlu z byłymi hiszpańskimi koloniami. Toteż handlują
i zbijają na tym kokosy. Wtedy właśnie powstają w Barcelonie wspaniałe obiekty, m.in. Antoniego Gaudiego. Lokalna burżuazja
odważnie inwestuje w młodych artystów, epatuje bogactwem. Rodzi się ruch renesansu Katalonii - świadomość odrębnej tożsamości
Katalonii, tego że Katalończycy mają prawo mówić innym językiem. I to się teraz odzywa. Pogrzeb Gaudiego w 1926 roku, w którym
wzięło udział milion osób, był manifestacją uwielbienia dla tego architekta, ale też katalońskości (którą przejawiał sam zmarły
architekt).
Zwolennicy niepodległości mówią, jak będzie super, kiedy będzie niepodległość. O kosztach się nie mówi - o tym, że Katalonia nie
zostanie automatycznie członkiem Unii Europejskiej, o tym, jak zachować walutę euro, o tym, jak będą wyglądać rozliczenia
z Hiszpanią (nie będzie tak, że tylko Katalonii od Hiszpanii coś się należy; Madryt też na pewno będzie się domagał rekompensaty ze
pewne sprawy).
Następnie pani Adamczyk wyjaśniła, że hiszpańska konstytucja dopuszcza, by 4 prowincje (trzy baskijskie i Nawarra) miały prawo do
korzystnych rozwiązań podatkowych (tzw. pakt fiskalny polega na tym, że nie płaci się janosikowego). Przyczyny sięgają jeszcze
średniowiecza – przywileje miały zachęcać osadników do zamieszkania na terenach wcześniej należących do Arabów. Stąd teraz
regiony Nawarry i Kraj Basków mogą dostawać większy procent podatków zebranych na ich terenie. Katalonia też by tak chciała,
pewne pole manewru w tej kwestii jest, ale nie w czasie kryzysu.
Katalonia płaci janosikowe (podatek solidarnościowy do wspólnego budżetu) podobne do tego istniejącego w Polsce. Lecz
Katalończycy nie lubią, jak się wyciąga od nich pieniądze, które do nich nie wracają. Np. katalońscy przedsiębiorcy, z którymi
rozmawiała była konsul, byli niechętni finansowaniu czegoś (np. ekstrawaganckich świadczeń socjalnych istniejących w Andaluzji),
co nie przysługuje obywatelom w samej Katalonii. To niezadowolenie znajduje odbicie w partiach politycznych.
Prowadząca spotkanie spytała, jak to możliwe, że cała Hiszpania to autonomiczne regiony. Ambasador Hiszpanii wytłumaczył to
względami historycznymi. Po śmierci Franco w 1975 roku rozpoczął się proces transformacji. Trzeba było się odnieść do aspiracji
3 regionów – Katalonii, Kraju Basków i Galicji, które w II Republice miały statuty autonomiczne. Ostatecznie przyjęto rozwiązanie
zaspokajające ambicje historycznych narodowości, ale nie zamknięto drogi do autonomii przed innymi regionami. W efekcie wszystkie
regiony mogą posiadać autonomiczne statuty, co miało zażegnać narastające od XIX wieku napięcia.
Działania Fundacji Schumana są współfinansowane przez Unię Europejską, w ramach
Programu Europa dla Obywateli
Seminaria objęte są patronatem Przedstawicielstwa Komisji Europejskiej w Polsce
Ponieważ należało zbliżyć administrację do obywateli, statuty delegują wiele uprawnień do wspólnot autonomicznych. Mają one więcej
kompetencji niż niemieckie landy czy szwajcarskie kantony. Państwo zachowało kompetencje w dziedzinie obrony, polityki
zagranicznej, długofalowego planowania gospodarczego. Obszary takie jak edukacja, zdrowie leżą w gestii wspólnot. Statut dla każdej
wspólnoty aprobowany jest w regionalnym referendum, podobnie było w Katalonii.
Jeden z argumentów na rzecz niepodległości Katalonii jest taki, że rząd centralny Hiszpanii ekskploatuje finansowo Katalonię. Jednak
zdaniem Agustína Núñeza najbogatsze regiony – Katalonia czy Kraj Basków – muszą się poczuwać do solidarności z innymi. W tym
miejscu Marzenna Adamczyk wtrąciła, że PKB Hiszpanii w 2015 roku wynosiło ponad 23 000 euro na głowę, a Katalonii ponad 27 000
euro.
Ambasador przypomniał, że hiszpańska konstytucja nie daje prawa do secesji. Konstytucję można zmienić, ale uważa on, że jeśli już,
to w kwestii niepodległości regionu należałoby zorganizować ogólnokrajowe referendum, potem zgodę na jego niepodległość powinny
wyrazić 2/3 parlamentu, następnie powinny się odbyć wybory i dopiero kolejny parlament mógłby ostatecznie zatwierdzić tę decyzję.
Pani Adamczyk uzupełniła, że również prawo Unii nie dopuszcza jednostronnej seseji kwałka kraju członkowskiego bez zgody tego
państwa. W przypadku Szkocji Zjednoczone Królestwo wyraziło zgodę na referendum w sprawie niepodległości. Hiszpańska
konstytucja nie uznaje podziału kraju. Uznaje, że jest jedno terytorium i jeden naród (pojęcia tego nie należy mylić z pojęciem
narodowości, także zapisanym w tej ustawie zasadniczej). Katalończycy chcą być narodem - chcą wprowadzić taki termin do statutu
swojej wspólnoty autonomicznej, ale sprzeciwia się temu hiszpański Trybunał Konstytucyjny. Ponadto, gdyby niepodległa Katalonia
chciała zostać członkiem UE, musiałyby się na to zgodzić wszystkie dotychczasowe państwa członkowskie, a trudno sobie wyobrazić,
by Hiszpania się zgodziła.
Hiszpański dyplomata powiedział, że zwolennicy niepodległości Karalonii odwołują się do prawa do samostanowienia. Ale w 2015 roku
Trybunał Konstytucyjny stwierdził, że katalońska deklaracja niepodległości nie jest prawnie akceptowalna. Gdyby jednak Katalonia
legalnie lub nielegalnie wyszła z Hiszpanii, spowodowałoby to po pierwsze opuszczenie przez nią Unii Europejskiej (eksperci są
zgadni, że to Hiszpania jest członkiem Unii, a nie jej poszczególne części). Katalonia musiałby więc przejść przez cały proces akcesji.
Po drugie secesja miałaby konsekwencje gospodarcze, choć niektórzy Katalończycy mówią, że wolą być biedni, ale wolni.
Jego zdaniem obecnie większość Katalończyków nie jest entuzjastami niepodległości. Politycy sądzą, iż kreują rzeczywistość, ale ona
może być inna niż im się wydaje. W Kraju Basków 10 lat temu też było duże dążenie do niepodległości (działała tam ETA, dochodziło
do aktów przemocy). Teraz niepodległości chce mniej obywateli tego regionu. Tak więc pośpieszne decyzje odnośnie niepodległości
nie są wskazane.
Pan Agustín Núñez zapytał po co niszczyć naród złożony z różnych narodowości istniejący od 500 lat? Katalończycy różnią się od
innych, ale Walencja też jest odmienna. Od 40 lat mają prawo do rozwoju kultury, języka. Problemy można rozwiązać w ramach
Hiszpanii.
Następnie padło pytanie z sali o ewentualne korzyści dla Europy z secesji Katalonii. W odpowiedzi głos zabrała Marzenna Adamczyk,
która zaznaczyła, że oficjalnie nikt tych zagadnień w Europie nie komentuje. Ale w kuluarach można zobaczyć przerażenie, bo to
asumpt do rozwoju podobnych tendencji w innych regionach (chociażby w rumuńskim Siedmiogrodzie zamieszkanym przez węgierską
mniejszość). A takich europejskich regionów jest mnóstwo.
Dodała również, że Europie zależy na tym, żeby państwa były duże, silne gospodarczo, demograficznie. Ewentualna secesja Katalonii
nie przyniosłaby UE rzadnych korzyści. Wręcz przeciwnie, wróżyłaby kolejne kłopoty.
Kolejna osoba zapytała o to, jakie są plany hiszpańskiego rządu, aby uspokoić sytuację. Agustín Núñez odpowiedział, że wszystko
zależy od nowego gabinetu. Dążenia do secesji zaostrzyły się w wyniku kryzysu gospodarczego, wraz z uspokojeniem tego ostatniego
sytuacja powinna się uspokoić. Choć presja sesesyjna nie zniknie, będzie trwała. Secesjoniści nigdy nie będą zadowoleni do czasu, aż
ich życzenia zostaną spełnione Jednak gdyby w sprawie niepodległości Katalonii przeprowadzić ogólnokrajowe referendum, to
musieliby oni przekonać do swoich racji cały kraj.
Konstytucja Hiszpanii obowiązuje od 28 lat. To nieznany w historii okres rozwoju gospodarczego, chociaż są napięcia jak w Belgii czy
Zjednoczonym Królestwie. W jego opinii źle byłoby się spieszyć z jakimś rozwiązaniem.
Według Marzenny Adamczyk Galicja i Kraj Basków trzymają się od całej sprawy z daleka. Katalończycy nie są w Hiszpanii lubiani,
a kwestia niezależności uważana jest za ich kaprys.
Działania Fundacji Schumana są współfinansowane przez Unię Europejską, w ramach
Programu Europa dla Obywateli
Seminaria objęte są patronatem Przedstawicielstwa Komisji Europejskiej w Polsce

Podobne dokumenty