Podlotek i Demony - Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski

Transkrypt

Podlotek i Demony - Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski
Materiały prasowe Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski
Aleksandra Waliszewska,
HEROES OF MIGHT AND MAGIC
10.04 - 3.05.2010
Maurycy Gomulicki
PODLOTEK I DEMONY
Mexico DF, Marzec 2010
La peinture à l'huile c'est trop difficile mais c'est beaucoup plus beau que la peinture à l'eau.
Po długim okresie - nazwijmy go umownie "renesansowym" - w malarstwie Waliszewskiej
nastąpił radykalny zwrot. Subtelne, wysmakowane, malowane godzinami w "narcystycznym
szale" oleje, które zjednały sobie zainteresowanie w konserwatywnym kręgu odbiorców
sztuki, należą do przeszłości. W ciągu ostatnich trzech lat Ola, świeża niczym młodziutka
Bambi-Zombie, z ogromną lekkością i gorliwością neofitki rzuciła się w wir obrazów i
wyprodukowała niewiarygodną ilość fantasmagorii.
Francuską rymowankę przywołałem przewrotnie, bo i wszystko w tym malarstwie jest
przewrotne. Kontrapunktem jest w nim klasyczna postać "Dziewczynki" nie będącej sensu
stricte ani ofiarą ani bestią, choć oscylująca na granicy takich pojęć. Z miejsca mamy
więc kruchość i perwersję. Istoty atroficzne i chorobliwe, niewinne, czasem brzydkie, często
złe i złośliwe, zawsze jednak wrażliwe i wyeksponowane. Wyidealizowana figura podlotka,
pensjonarki, sierotki znana nam jest z literatury i sztuki (Kozeta, Alicja, Lolita i ich
permutacje), zwróćmy jednak uwagę na przeniesienie - tym razem autorką jest
Dziewczynka.
Nie chcę pisać o samej Oli, o tym co pomagają mi zrozumieć aksamitne zasłony i półmrok
panujący w jej rodzinnym domu czy stado koni arabskich, które hoduje jej ojciec. Interesuje
mnie niesamowity portal jaki dziś tworzy - alembik, filtr, przez który wraca do mnie
średniowiecze. Koszmar osłodzony delikatnością i skontrowany ironią. To tysiąc lat krzyku i
zasiusianych prześcieradeł. Archetypy. Demonologie. Bestiaria. Alegorie bardziej intuicyjne
niż kryptograficzne. Oniryczność, której detonatorem jest nie doświadczenie psychodeliczne
ale kultura, wraz ze wszystkimi perwersjami wrażliwości. Z mgły i sproszkowanej kości te
obrazy. Zabawne, choć nie ma w nich nic śmiesznego. Rumak, Larwa, Luger. Mokradła,
Łąki, Śnieg. Mroczne pokoje, ciemne korytarze. Deformacje i biedactwa - lecz zawsze
turpizm to nie groteska. Pełno tu upiorów, ghuli, rozrywanego ciała, wnętrzności, krwi i
fluidów, a wszystko brzemienne w ciszę. Jak łezka. Jakież to wszystko przejmujące.
Północne więc i polskie, europejskie. Uniwersalne, lecz nie-tropikalne. Zmory i Dziewczątka.
Zapach deszczu. Satanizm.
Półtora tysiąca gwaszy i akwareli. Miazga i Świat Zarazem. Przedstawienia figuratywne nie
gubiące się nic a nic w uwodzicielskiej pokusie rozmycia, jaką daje farba wodna. Sceny
alegoryczne w swym charakterze często budzące skojarzenia ze sztychem wręcz - bo tak
zwięzłe. Konsekwencja w eksploracji fantazmatów. Ostrość wizji i niepokój sentymentalny.
Prostota, a jednocześnie gęstość, wieloznaczność - "bits & pieces" - świat zwielokrotniony w
popękanym zwierciadle, w którego odłamkach pojawiają się zjawy - rzeczy, których nie ma
ale są - dziedzictwo wyobraźni. Referencje można mnożyć - Darger oczywiście, dalej Dürer i
Doré, przez chwilę wręcz Szukalski czy Kozak, ale też Argento, Fulci i Bava. Okładki,
ilustracje, pocztówki, zdjęcia, średniowieczny terror Muzeum Narodowego. Leksykony
medyczne i esesmani w telewizji - mnogość tu materiału dla różnych głów. Ktoś kiedyś
będzie to wszystko analizował, porządkował, dokona próby scalenia. Fotografie, ryciny,
falshbacki z kina, sieci, życia - kultura tak dostępna w pulsie współczesności. Banalizm i
brutalizm. Inkwizycja i Shibari, literatura niesamowita i komiks undergroundowy - cieszy mnie
ta rozpiętość. To, że Ola nie jest przywiązana do sztuki współczesnej, ale do szeroko pojętej
Kultury wyjątkowo sobie cenię - i to sprawia, że jej świat jest tak fascynujący i syntoniczny. A
że przy okazji kocha małe brzydkie pieski i demony - tym ciekawiej. Kultura uwielbia koszmar
i dziwaczność - obłaskawia je, ujawnia, żywi się nimi.
Nowa Ola jest uniwersalna, a jednocześnie socjo-technologicznie współczesna: będąc
malarką, jest też bytem internetowym - funkcjonuje tam, gdzie dziwność jest naturalnym
przedmiotem uwagi. Kultura przechodzi w tej chwili fascynującą fazę dostępności, więc i
ewaluacji potencjałów. Redefinujuje się naturalnie i nieustannie. To, co robi Ola, jest bardzo
żywe właśnie w tej chwili. To eksperyment w mocnej fazie. Mała uśmiechnięta dziewczynka
jest sama w laboratorium. Przygląda się, przywołuje i formułuje świat. Wdzięczy jej jestem za
te wszystkie katarktyczne koszmary, którymi tak hojnie nas obdarza. Zamiast analizować
dalej Waliszewską, proponuję przyjrzeć się otchłaniom kultury, które wyją z jej obrazków.

Podobne dokumenty