Gazetka Festiwalowa
Transkrypt
Gazetka Festiwalowa
WYDANIE SPECJALNE 29 marca 2014 r. Szkoła Podstawowa z Oddziałami Przyszpitalnymi nr 9 w Słupsku im. kmdra por. Stanisława Hryniewieckiego 1 Mam ogromny zaszczyt otworzyć XVIII Festiwal Piosenki Marynistycznej „Łajba 2014”. Impreza ta, wraz z towarzyszącymi jej konkursami: XVI Ogólnopolskim Konkursem Plastycznym, XIII Ogólnopolskim Konkursem Dziennikarskim o „Laur Słupskich Kotwic”, pomaga młodym i uzdolnionym uczniom ze szkół podstawowych oraz domów i ośrodków kultury województwa pomorskiego rozwijać talenty muzyczne, plastyczne i dziennikarskie. Jest to jedna z piękniejszych form wyrażania emocji, wzbogacająca wiedzę o Pomorzu, województwie i naszym regionie. Cieszę się, że możemy podczas festiwalu delektować się pięknem zawartym w słowach i muzyce śpiewanej na żywo, ponieważ tak naprawdę, to ludzie są najważniejsi, i nawet najwspanialsze jachty bez nas nie popłyną. Z głębi serca bardzo dziękuję wszystkim, którzy poświęcili własny czas oraz swoje zdolności na organizację tego konkursu oraz przygotowanie znakomitych występów. Dziękuję za ofiarowaną pracę, za namysł nad wyborem utworów i ich ciekawe interpretacje. A wszystkim przyszłym zwycięzcom i wyróżnionym gratuluję. Uczestnikom Festiwalu, Publiczności, Gościom życzę najpiękniejszej podróży po niezgłębionych morzach muzyki, wielu wzruszeń i niezapomnianych przeżyć artystycznych. Paweł Dajer Dyrektor Szkoły Podstawowej z Oddziałami Przyszpitalnymi nr 9 w Słupsku SŁUPSKI INKUBATOR TECHNOLOGICZNY UL. PORTOWA 13 b 9.00 – występy uczniów szkół podstawowych 10.45 – PRZERWA obrady jury catering dla gości 11.30 – FINAŁ FESTIWALU ANDRZEJ KRÓLIKOWSKI PREZES ZARZĄDU GŁÓWNEGO LIGI MORSKIEJ rozdanie nagród w konkursie dziennikarskim I RZECZNEJ rozdanie nagród w konkursie plastycznym wręczenie nagród laureatom konkursu piosenki finałowy występ laureatów 2 KOLEJNOŚĆ PREZENTACJI Kategoria SOLIŚCI Lp. Zgłaszająca szkoła Wykonawca/Utwór 1 Szkoła Podstawowa w Zaleskich Imię i nazwisko opiekuna 2 Szkoła Podstawowa nr 4 w Słupsku 3 Dom Kultury w Ustce ROKSANA GARBOLIŃSKA Moja łódź ALEKSANDRA BARCIKOWSKA Latarnik JULIA MELNER Latarnia morska czuwa 4 Szkoła Podstawowa w Kobylnicy JULIA KUŚMIEREK Szekla 5 Szkoła Podstawowa w Wytownie 6 Wiejski Dom Kultury w Pobłociu JULIA WAŁCERZ Barbarossa Rafał Przybyło 7 Szkoła Podstawowa z Oddziałami Integracyjnymi nr 10 w Słupsku ADA TREDER Ballada o Wikingu Grzegorz Uszkiewicz 8 Szkoła Podstawowa w Zaleskich WERONIKA STĘPIEŃ Chłopcy! A-hoj! Urszula Tamulis 9 Gminny Ośrodek Kultury w Główczycach AGATA SZYMAŃSKA Pożegnalny ton Rafał Przybyło 10 Centrum Kultury Gminy Ustka ROKSANA BIAŁEK Syrena Zorza Sędzicka JOANNA PŁATWA Żeglarski czardasz 3 Mariola Wólczyńska Tomasz Ozdoba Urszula Tamulis Joanna Janulewicz-Nyc Zorza Sędzicka KOLEJNOŚĆ PREZENTACJI Kategoria ZESPOŁY Lp. Zgłaszająca szkoła Wykonawca Utwór Imię i nazwisko opiekuna 1 Szkoła Podstawowa w Zaleskich MINI WIOLINKI Żeglarski czardasz Mariola Wólczyńska 2 Szkoła Podstawowa nr 8 w Słupsku Zespół SŁONECZKA Wodny patrol Iwona Sazon 3 Szkoła Podstawowa nr 3 w Słupsku Zespół DO-RE-MI Nasza tratwa Monika Muszyńska Alicja Skrzypińska ZESPÓŁ „OSTINATO” Horn Grzegorz Uszkiewicz URWISY Zabiorę Cię w rejs Ewa Chowaniec 4 5 Szkoła Podstawowa z Oddziałami Integracyjnymi nr 10 w Słupsku w Słupsku Szkoła Podstawowa nr 3 w Słupsku 6 Szkoła Podstawowa nr 8 w Słupsku TĘCZA Stary jacht Natalia Hnatów 7 Niepubliczna Szkoła Podstawowa nr 7 w Słupsku SIÓDEMKA Przechyły Joanna Kaczmarska 4 6 marca 2014 roku komisja oceniła prace plastyczne nadesłane na konkurs. Komisji przewodniczyła p. Małgorzata Przewies. Członkami komisji były nauczycielki Szkoły Podstawowej z Oddziałami Przyszpitalnymi nr 9 w Słupsku p. Brygida Skolarus i p. Elżbieta Wojciechowska. Laureatów wyłoniono spośród autorów nadesłanych 400 prac. Kategoria: szkoła podstawowa klasy 0-3 Lp. Imię i nazwisko autora Imię i nazwisko opiekuna Joanna Chilczuk 1 Martyna Pawelec 2 Gracjan Krumplewski Zofia Szula 3 Oliwia Rezler Inez Janion 4 5 6 7 Dawid Wasilewski Iga Uchymiak Aleksandra Tabała Maciej Lewicki Agnieszka Kapczuk Anna Stabińska Anna Stabińska Anna Michalska Szkoła Miejsce I Społeczna Szkoła Podstawowa w Chełmie Szkoła Podstawowa z Oddziałami Integracyjnymi nr 4 w Słupsku Szkoła Podstawowa z Oddziałami Integracyjnymi nr 4 w Słupsku Zespół Szkół w Białce Zespół Szkół nr 3 w Zamościu Zespół Szkół nr 3 w Zamościu Szkoła Podstawowa w Nebrowie Wielkim I miejsce II miejsce III miejsce Wyróżnienie Wyróżnienie Wyróżnienie Wyróżnienie Kategoria: szkoła podstawowa klasy 4-6 Lp. Imię i nazwisko autora Imię i nazwisko opiekuna Mirosława Grynkiewicz 1 Alicja Bruździak 2 Emilia Zatorska Ewa Chowaniec 3 Martyna Gałek Wioletta Małachowska 4 Katarzyna Gołojuch Ewa Chowaniec 5 Ksawery Mielniczuk Ewa Szuchyta 6 Weronika Maniec Lilla Marciniak 7 Natalia Andrzejczuk Wioletta Małachowska 5 Szkoła Szkoła Podstawowa nr 3 w Lęborku Szkoła Podstawowa nr 3 w Słupsku Szkoła Podstawowa nr 3 w Słupsku Szkoła Podstawowa nr 3 w Słupsku Szkoła Podstawowa nr 2 w Słupsku Szkoła Podstawowa nr 1 w Ustce Szkoła Podstawowa nr 3 w Słupsku Miejsce I miejsce II miejsce III miejsce Wyróżnienie Wyróżnienie Wyróżnienie Wyróżnienie Kategoria: szkoła podstawowa – klasy 0-3 I miejsce Martyna Pawelec I Społeczna Szkoła Podstawowa w Chełmie op. Joanna Chilczuk II miejsce Gracjan Krumplewski Szkoła Podstawowa z Oddziałami Integracyjnymi nr 4 w Słupsku op. Zofia Szula III miejsce Oliwia Rezler Szkoła Podstawowa z Oddziałami Integracyjnymi nr 4 w Słupsku op. Inez Janion Wyróżnienie Dawid Wasilewski Zespół Szkół w Białce op. Agnieszka Kapczuk Wyróżnienie Iga Uchymiak Zespół Szkół nr 3 w Zamościu op. Anna Stabińska Wyróżnienie Aleksandra Tabała Zespół Szkół nr 3 w Zamościu op. Anna Stabińska Wyróżnienie Maciej Lewicki Szkoła Podstawowa w Nebrowie Wielkim op. Anna Michalska 6 Kategoria: szkoła podstawowa – klasy 4-6 I miejsce Alicja Bruździak Szkoła Podstawowa nr 3 w Lęborku op. Mirosława Grynkiewicz II miejsce Emilia Zatorska Szkoła Podstawowa nr 3 w Słupsku op. Ewa Chowaniec III miejsce Martyna Gałek Szkoła Podstawowa nr 3 w Słupsku op. Wioletta Małachowska Wyróżnienie Katarzyna Gołojuch Szkoła Podstawowa nr 3 w Słupsku op. Ewa Chowaniec Wyróżnienie Ksawery Mielniczuk Szkoła Podstawowa nr 2 w Słupsku op. Ewa Szuchyta Wyróżnienie Weronika Maniec Szkoła Podstawowa nr 1 w Ustce op. Lilla Marciniak Wyróżnienie Natalia Andrzejczuk Szkoła Podstawowa nr 3 w Słupsku op. Wioletta Małachowska 7 11 marca 2014 r. obradowała komisja oceniająca artykuły nadesłane na XIII Ogólnopolski Konkurs Dziennikarski o „Laur Słupskich Kotwic”, towarzyszący XVIII Festiwalowi Piosenki Marynistycznej „Łajba 2014”. Prace konkursowe oceniała komisja w składzie: przewodniczący: Marian Jarczyński – Centrum Szkolenia Marynarki Wojennej w Ustce; członkowie: Zbigniew Babiarz-Zych – Starostwo Powiatowe w Słupsku; Andrzej Obecny – wydawca „Mojego Miasta”; Marta Serafin-Osiecka – polonistka Gimnazjum nr 6 w Słupsku, TV Kanał 6; Iwona Poźniak – konsultant ds. informacji pedagogicznej i wydawnictw w ODN w Słupsku, polonistka Szkoły Podstawowej z Oddziałami Przyszpitalnymi nr 9 w Słupsku; Sekretarz – Danuta Nowakowska – nauczycielka matematyki i informatyki Szkoły Podstawowej z Oddziałami Przyszpitalnymi nr 9 w Słupsku, opiekunka gazetki matematyczno-informatycznej „Liczydło”. Nagroda Złota Kotwica Srebrna Kotwica Brązowa Kotwica Autor Tytuł Szkoła Krystian Śmigielski Przerwana pasja SP w Zaleskich Na przekór SP 1 w Słupsku niebezpieczeństwu Strzeżmy się płytkiej SP 1 w Słupsku Michał Fijałkowski wyobraźni Tymoteusz Paliński Wyróżnienie Julia Kalinowska Dobra wróżba SP 2 w Słupsku Wyróżnienie Jakub Kosmowski Z wiatrem w żagle SP w Zaleskich Łaskawość Neptuna SP w Zaleskich O pracy ratownika, czyli SP 3 Jan Mężyński Wyróżnienie o bezpieczeństwie w Kołobrzegu na plaży Na kutrze musi Robert Kośmider SP 1 w Słupsku Wyróżnienie być klar O ostrogach… SP 1 w Słupsku Wyróżnienie Bartosz Olechnowicz Wyróżnienie Kacper Bokacz 8 Opiekun Mariola Wólczyńska Wioleta Subocz Ewa Chochuł Magdalena Czernichowska Joanna Kaczmarczyk Jolanta Adamska Magdalena Jakubowska Ewa Chochuł Wioleta Subocz 13 marca 2014 r. obradowała komisja oceniająca prace nadesłane na XIII Ogólnopolski Konkurs Dziennikarski o „Laur Słupskich Kotwic”, towarzyszący XVIII Festiwalowi Piosenki Marynistycznej „Łajba 2014”. Prace konkursowe oceniała komisja w składzie: przewodniczący: Jan Maziejuk – fotografik; członkowie: Jadwiga Girsa-Zimny – fotografik, Słupski Ośrodek Kultury; Krzysztof Tomasik – fotografik, Bałtycka Galeria Sztuki Współczesnej; Iwona Poźniak – konsultant ds. informacji pedagogicznej i wydawnictw w ODN w Słupsku, polonistka Szkoły Podstawowej z Oddziałami Przyszpitalnymi nr 9 w Słupsku; sekretarz: Danuta Nowakowska – nauczycielka matematyki i informatyki Szkoły Podstawowej z Oddziałami Przyszpitalnymi nr 9 w Słupsku, opiekunka gazetki matematyczno-informatycznej „Liczydło”. Wyłoniono następujących laureatów: nagroda Złota Kotwica Srebrna Kotwica tytuł szkoła Oby to były zawsze SP 2 w Ustce Wiktoria Bilko ćwiczenia Bezpieczeństwo – Mikołaj Mordal najważniejsza zasada SP 2 w Ustce na morzu autor Brązowa Kotwica --------------------- Wyróżnienie Zofia Bugiel Wyróżnienie Maja Parfionow opiekun Beata Górna Iwona Piotrowska ----------------------- ---------------- ------------------- Miło i bezpiecznie nad morzem Aktywny, ale bezpieczny, wypoczynek SP 3 w Słupsku Alicja Skrzypińska SP 3 Słupsku Alicja Skrzypińska 9 Prace laureatów XIII Ogólnopolskiego Konkursu Dziennikarskiego o „Laur Słupskich Kotwic” Przerwana pasja Już ponad rok minął od katastrofy statku „Baltic Ace” na Morzu Północnym. Zginęli w niej marynarze z Ustki i Gdyni. Jednym z nich był mechanik z Przewłoki, Tomasz Szumski. Rozmawiam z siostrą pana Tomasza – Marzeną Zamaro. – Czy pani brat zawsze chciał być marynarzem? – O pływaniu po morzach i oceanach marzył od dzieciństwa. Kiedy miał wolny czas, lubił malować statki, okręty i żaglowce. Bardzo lubił śpiewać szanty. Bardzo interesował się tematyką morską. Dużo na ten temat czytał. Latem uwielbiał chodzić na plażę i świetnie pływał. Takiego go pamiętam… – Jaką szkołę ukończył, aby móc pracować w wymarzonym zawodzie? – Uczył się w Technikum Rybołówstwa Morskiego w Darłowie, następnie rozpoczął, ale nie ukończył studiów w Akademii Morskiej w Szczecinie. Służbę wojskową też odbył na okręcie. Na statkach pracował jako mechanik. Posiadał stopień oficera. Musiał ciągle się dokształcać. Ukończył kurs czwartego, trzeciego i drugiego mechanika, aż w końcu został chiefem, który odpowiedzialny jest za cały dział pokładowy na statku, uczestniczy w wachtach morskich, a także zajmuje się załadunkiem i konserwacją statku. Jest przełożonym załogi pokładowej. – Na jakich statkach pływał pani brat? – Przez piętnaście lat pracował w PŻM w Gdyni na kontenerowcach. Później, kiedy firmę tę rozwiązano, zatrudniał się na innych statkach, głównie greckich, transportowych. Większość swojego życia spędził na morzu. Wracał tylko na krótkie urlopy i ponownie wypływał w morze, które było jego wielką pasją. Kiedy był na lądzie, kochał też sport, głównie siłownię, lubił biegać. Uwielbiał również motory, których miał aż trzy. W wolnym czasie jeździł na zloty motocyklowe. To była jego druga wielka pasja. – Jak doszło do katastrofy, w której zginął pan Tomasz? – To stało się 5 grudnia 2012 roku wieczorem, na Morzu Północnym, około pięćdziesiąt kilometrów od portu w Rotterdamie. Mój brat płynął na statku „Baltic Ace”, tzw. samochodowcu. To był ogromny statek, który można porównać do boiska. Statek ten zderzył się z cypryjskim kontenerowcem „Corvus j.” i zatonął. Podobno nie miał szans na uratowanie. Takie statki szybko nabierają wody. Na pokładzie było prawie półtora tysiąca aut. Jednostka nie miała wewnętrznych grodzi. Gdy taki statek zaczyna nabierać wody, przesuwa się środek ciężkości i szybko idzie na dno, jak kamień. Tonął zaledwie piętnaście minut. – Był to jeden z nowszych statków?... – Został zbudowany w 2007 roku w gdyńskiej stoczni, ale to nie miało znaczenia. Członkowie załogi nie mieli praktycznie czasu na założenie izolowanych termicznie, 10 chroniących przed wychłodzeniem, specjalnych kombinezonów. Tragedia przyszła w bardzo mroźny wieczór, woda była lodowata. Akcja ratunkowa trwała kilka godzin. W tym czasie wyłowiono ciała dwóch ofiar śmiertelnych: kucharza i mojego brata. Cała załoga liczyła dwadzieścia cztery osoby. Wśród nich było jedenastu Polaków. Do tej pory nie odnaleziono jeszcze pięciu marynarzy. – Dlaczego pani brat się nie uratował? – Z tego, co mi wiadomo, nie zdążył ubrać kamizelki, bo przebywał na dolnym pokładzie statku, w maszynowni i nie miał większych szans na uratowanie. Kiedy zginął miał 47 lat i wiele jeszcze planów na przyszłość. Ciężko pracował. Kupił dom w Przewłoce. Miał wydać córkę za mąż. Cieszył się, że w marcu zostanie dziadkiem. Niestety, nie doczekał tej pięknej chwili. Wnuczek urodził się w lutym 2013 roku i otrzymał drugie imię po dziadku – Tomasz. – Jak wspomina się pana Tomasza? – Tomka wspominamy bardzo ciepło. Był ambitnym i pracowitym człowiekiem, bardzo kontaktowym i koleżeńskim oraz szalenie dowcipnym. Przede wszystkim był wspaniałym ojcem, synem i bratem. Bardzo utkwiły mi w pamięci słowa wypowiedziane przez kolegów Tomka: „Kochał morze i teraz jego morze pokochało. Szacunek dla tych, co na morzu. W każdej chwili igrają z żywiołem i ze śmiercią. Zrozumie ten, kto na morzu był”. Rozmawiał: Krystian Śmigielski Szkoła Podstawowa w Zaleskich Na przekór niebezpieczeństwu Rozmowa z kapitanem Jarosławem Sikorskim. Chciałbym porozmawiać z Panem o zagrożeniach, jakie czyhają na ludzi na morzu i o tym, jak się przed nimi ustrzec. – Faktycznie żywioły wciąż są przez nas nieokiełznane. Tak zwany efekt cieplarniany wpływa na pogorszenie się warunków pogodowych na świecie. Odbija się to, niestety na bezpieczeństwie pracy na statkach. Pogoda się pogarsza, a konstrukcje statków generalnie się nie zmieniają, Nikt nie myśli o takim ich wzmacnianiu, aby mogły przetrzymać ekstremalne warunki pogodowe. Jeśli organizacje morskie, nadzorujące bezpieczeństwo na morzu nie wpływają na armatorów, by budowali statki bardziej odporne na żywioły, a tak właśnie jest, pozostaje tylko zachować szczególną ostrożność. Bardzo ważne są dokładne i precyzyjne prognozy pogody, bo pozwalają przewidzieć nadchodzące zagrożenia i unikać ich na przykład przez zmianę trasy lub dostosowanie prędkości do warunków pogodowych. – Czy miał Pan do czynienia z tzw. wielką falą lub wielką burzą na morzu? – Pytając o tak zwaną wielką falę pewnie masz na myśli falę skumulowaną, występującą w RPA na wschodnim wybrzeżu. Często, gdy tamtędy przepływamy dostajemy 11 ostrzeżenia o zagrożeniu. Gdy wiatr wieje dłużej niż dwa – trzy dni z kierunku południowo-wschodniego, zaczynają tworzyć się wysokie na dziesięć – piętnaście metrów fale, jednocześnie, gdy wchodzą na szelf przybrzeżny, zostają dodatkowo wypiętrzone i finalnie osiągają nawet dwadzieścia metrów wysokości. Takie zjawisko występuje najczęściej w okolicach Durbanu. Wielokrotnie tamtędy płynąłem, a broniłem się przed żywiołem obierając kurs blisko brzegu. Tak radzą lokalne władze i tak też mi poradzili znajomi z Durbanu. Udawało mi się za każdym razem spokojnie i bez strat przepłynąć to miejsce. Kolega mi opowiadał, że miał sytuację awaryjną, gdy właśnie taka ekstremalna fala zalała jego statek. Oczywiście woda dostała się do ładowni i ładunek został zalany. Na szczęście konstrukcja statku wytrzymała. Fal tsunami nie spotkałem, choć kilkakrotnie byłem w obszarach, gdzie takie komunikaty i ostrzeżenia wysyłano. To, co do mnie wtedy docierało, to była raczej rozmyta już fala, która uległa wielokrotnej deformacji i praktycznie nie stanowiła żadnego zagrożenia. Z wielkimi burzami miałem wielokrotnie do czynienia, ale długo musiałbym o tym opowiadać. – Czy różne przedmioty mają wpływ na bezpieczeństwo na statkach? – Niezawodność urządzeń to drugi warunek bezpieczeństwa na morzu. Odpowiednia ich jakość, właściwe serwisowanie i przeglądy dają gwarancję niezawodności. Generalnie obowiązuje zasada, że większość podstawowych urządzeń jest dublowanych ze względów bezpieczeństwa. Jest na statku też lista tzw. urządzeń krytycznych, które muszą zawsze zadziałać. Jeśli z jakichś powodów nie zadziałają, muszą być natychmiast wymieniane, dlatego w magazynach są zawsze zastępcze. Bywają jednak sytuacje, w których nie można naprawić uszkodzeń, wtedy traci się kontrolę nad statkiem i trzeba wzywać pomoc. Są to jednak sytuacje ekstremalne, drogie i bardzo niebezpieczne. Na szczęście ja nie miałem takich przypadków, ale moim kolegom się przytrafiały. – A jak radzą sobie marynarze w sytuacji, gdy na statku panuje choroba? – Choroba na statku to duży problem, bo nie ma możliwości udzielenia choremu fachowej pomocy. Nie ma szpitala na statku, ani nawet lekarza. Aby sobie jakoś z tym problemem poradzić, dwie osoby z załogi muszą być przeszkolone medycznie tak, by mogły pomóc choremu. Byłem w sytuacji, kiedy musiałem udzielić pomocy, wtedy korzystałem z porad szpitali na lądzie rozmawiając z ich lekarzami przez telefon satelitarny. Ostatnio marynarz ze Sri Lanki obciął sobie palec i próbowałem mu pomóc. Trzymałem odcięty palec w lodówce, by była szansa na przyszycie go do dłoni po przypłynięciu do portu. Niestety, do portu płynęliśmy tydzień. Po zacumowaniu, podczas operacji okazało się, że palca nie dało się przyszyć. Najgorzej jest, jeśli na statku wystąpi zbiorowa infekcja lub jakieś zatrucie, wówczas chorują wszyscy i bywa, że nie ma kto zająć się chorymi. Mój kolega miał taką sytuację i jego statek musiał awaryjnie zmienić trasę, by płynąć do najbliższego portu po nową załogę, bo wszyscy byli zarażeni malarią. – Czy to prawda, że na morzu grasują piraci i jest to współczesny problem żeglugi handlowej? – To spory problem, z którym się ostatnio nawet sam zetknąłem. Dwukrotnie przepływałem przez Zatokę Adeńską, czyli tzw. obszar wysokiego ryzyka. Na ten czas armator wynajął grupę komandosów, którzy nas przed piratami ochraniali. Komandosi byli wyposażeni w broń i prowadzili ciągłą obserwację. Do ataków na szczęście nie doszło 12 i za każdym razem udało nam się przepłynąć bez problemów. Moi koledzy spotykali się z piratami, którzy wchodzili na statki i usiłowali je porywać. Jeden porwali i przez trzy tygodnie przetrzymywali. Dopiero, gdy armator wpłacił okup, piraci zwolnili statek i zezwolili mu na dalszą podróż. Myślę, że ten problem będzie narastał, bo nie wypracowano dotychczas skutecznych metod walki z piratami. – Pracował Pan na różnych statkach i przewoził różne towary. Jak bezpiecznie transportować towary statkami? – Ochrona ładunku to podstawowy element mojej pracy. W dobie kryzysu ekonomicznego występuje nadpodaż floty, mnóstwo statków stoi zakotwiczonych w oczekiwaniu na ładunek. Jeśli już uzyskamy jakiś ładunek, to chronimy go w sposób szczególny. Od początku istnienia floty występuje jeden podstawowy problem: jak zminimalizować koszty mocowania i zabezpieczania ładunku, by osiągnąć maksymalny zysk. Odczuwam olbrzymią presję, aby towar załadować i zamocować minimalnym kosztem. A przecież źle zamocowany ładunek może się przesunąć, powodując przechył statku, a w konsekwencji jego zatopienie. Oszczędności na mocowaniu i błędne mocowanie ładunku, niezgodne z podstawowymi wymogami, to obecnie najczęstsze przyczyny zatonięć statków. Widziałem ostatnio zdjęcia statków chińskich, na których ładunki stali nie były w ogóle mocowane, a te statki płynęły do USA. Armator liczy, że szczęście mu dopisze i jakoś dowiezie ładunek. Ale szczęście nie zawsze musi dopisać. Musi mu pomóc człowiek, który zamiast zysku wybierze bezpieczeństwo. Aby bezpiecznie powrócić z morza na ląd, trzeba mieć szczęście, przychylność żywiołów, wiedzę, ale też dopełnić wszystkich wymogów bezpieczeństwa. Rozmawiał: Tymoteusz Paliński Szkoła Podstawowa nr 1 w Słupsku Rozmowa z panem Michałem Budzichem – instruktorem pływania oraz ratownictwa wodnego, nauczycielem wychowania fizycznego, założycielem szkoły pływania Aqua Champion w Słupsku. – Co skłoniło Pana, by zostać ratownikiem Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego? – W wieku siedmiu lat wybrałem się z przyjaciółką mojej mamy na plażę w Jarosławcu. To było w lipcu, piękna pogoda, wiatr, lekko pomarszczone morze, wręcz wymarzony dzień na skakanie przez fale. Jednak okazał się on fatalny dla mnie – zostałem porwany przez prąd wsteczny. Pamiętam każdy szczegół z tego dnia, każdy oddech i moją walkę o życie, strach w sercu, łykanie powietrza resztkami sił. Dzięki Bogu, nagle poczułem, jak wielki, silny mężczyzna wyciąga mnie z kipieli. Miał niezwykle pogodną twarz. Był to ratownik WOPR z Poznania. Następnego dnia zaniosłem mu pomarańczę i podziękowałem. Zapytałem, co mogę zrobić, żeby być taki jak on. Nie pamiętam co mi odpowiedział, ale siedem lat później 13 tak się złożyło, że ten sam człowiek został kierownikiem ratowników w Jarosławcu, a ja byłem świeżo po kursie na młodszego ratownika WOPR i... zatrudnił mnie. Już w pierwszym dniu pracy wyciągnęliśmy z kolegą z wody kobietę. – Jest Pan też instruktorem WOPR. Co, według Pana, jest najważniejsze w szkoleniu przyszłych ratowników? Czy każdy może nim zostać? – Myślę, że najważniejsze jest zaszczepienie u kandydatów na ratowników potrzeby nieustannego samodoskonalenia oraz pełnej asekuracji w akcjach ratowniczych. Skutecznie pomóc może tylko opanowany ratownik, a nie pełen brawury, lekkomyślny, przeceniający swoje możliwości. Trzeba umieć pływać, trzeba przejść trzyetapowe szkolenie oraz dodatkowe szkolenie z kwalifikowanej pierwszej pomocy medycznej. Po każdym jest egzamin, który trzeba zdać. Bycie ratownikiem to wspaniała przygoda i wiele ciekawych doświadczeń. – Jakie przeszkody napotyka w swojej pracy ratownik? – W mojej ocenie najtrudniejsze są relacje z plażowiczami i osobami korzystającymi z kąpielisk – z tysiącami ludzi o różnych oczekiwaniach i roszczeniach, czasem będącymi pod wpływem alkoholu. Trzeba mieć żelazne nerwy, nie dać się sprowokować i zawsze służyć drugiemu człowiekowi. To nie jest łatwe. Czasami w sytuacjach skrajnych ratownik zmuszony jest korzystać z pomocy policji, straży miejskiej czy straży granicznej. Ale uratowanie komuś życia rekompensuje wszystkie te niedogodności. – Jako instruktor pływania i ratownik spotkał się Pan zapewne z wieloma niecodziennymi sytuacjami. Czy którąś zapamiętał Pan szczególnie? – Kiedyś uczyłem pływać 17-letniego niepełnosprawnego chłopca z rozszczepem kręgosłupa. Jego determinacja była niesamowita, mógłby nią obdarować cały batalion wojska. Nie miał on nóg i sam nie wierzyłem, że będzie pływał, a jednak się nauczył. Pamiętam też 26-letniego chłopaka, który po niefortunnym skoku na głowę miał porażenie czterokończynowe i bardzo bał się wody. Dzisiaj pływa dwoma stylami i samodzielnie przyjeżdża na basen. Takie niecodzienne sytuacje pokazują, jak ważna jest wiara człowieka w pokonywanie własnych słabości i granic możliwości. W pamięci zapadł mi również widok mężczyzny, który wypłynął na akwen na materacu dmuchanym i stracił orientację. Płynął w kierunku Szwecji. Zbliżał się koniec naszej pracy, łódź motorową mieliśmy już schowaną w magazynie. Przez przypadek, kolega zobaczył go przez lornetkę z wieży ratowniczej i popłynęliśmy po niego łódką wiosłową typu BL. Najadłem się wtedy wiele strachu, fala tak bardzo utrudniała akcję, że do brzegu dotarliśmy prawie o zmroku. – Powiedział Pan kiedyś, że „Naturalny strach chroni nie tylko dzieci. Powoduje, że jesteśmy ostrożniejsi nad wodą”. Jak ograniczyć brawurę wielu osób podczas pobytu nad wodą? – W przypadku dzieci na pewno dużo dają akcje prewencyjne, dobre oznakowanie kąpielisk strzeżonych i miejsc niebezpiecznych, skuteczna współpraca z policją, strażą miejską czy strażą graniczną. Natomiast zachowanie dorosłych trudno zmienić, dlatego często płacą wysoką cenę za swoją lekkomyślność. – Założył Pan szkołę pływania Aqua Champion i razem ze Słupskim Wodnym Ochotniczym Pogotowiem Ratunkowym realizuje m.in. program „Od niemowlaka do pływaka”. Czym różni się oswajanie z wodą dziecka od oswajana osoby dorosłej? – Odpowiedź na to pytanie to opowieść na książkę. Niewątpliwie najtrudniej pracuje się z osobami dorosłym. Dojrzały człowiek ma swoje przyzwyczajenia, nawyki, lęki, często się wstydzi i boi praktycznie każdego ćwiczenia. Uczenie pływania dorosłych to ciężka praca. Dzieci są jak plastelina, szybko dają się formować. Są ciekawe, otwarte i chętnie uczą się przez zabawę. Najłatwiej pracuje się z siedmiolatkami. Lubię też pracować z dziećmi kilkumiesięcznymi, z którymi jest nieporównywalnie więcej zabawy i oswajania z wodą. W ogóle kocham dzieci, sam jestem ojcem dwojga – Stasia i Marysi. 14 – Czy Pana zdaniem Polacy przestrzegają zasad bezpiecznego korzystania z akwenów morskich i innych, czy też wiele jeszcze zostało do zrobienia w zakresie bezpieczeństwa nad wodą? – Polacy kąpią się w miejscach niestrzeżonych, przeceniają własne możliwości, pływają pod wpływem alkoholu lub innych środków zmieniających świadomość, nie przestrzegają regulaminów, które zostały napisane z myślą o ich bezpieczeństwie, nie stosują się do zaleceń ratowników. Jest jeszcze wiele do zrobienia w zakresie bezpieczeństwa nad wodą, ale wiele już zrobiono. Na przykład słupskie WOPR jest jednym z najprężniej działających oddziałów w kraju. – Ostatnio media prowadziły szokującą kampanię na temat bezpieczeństwa w ruchu drogowym. Czy taka akcja potrzebna jest Polakom także na temat bezpieczeństwa nad wodą? – Myślę, że czasami trzeba wstrząsnąć społeczeństwem w sposób kontrolowany i zgodny z obowiązującym prawem. Nad kampanią na temat bezpieczeństwa w ruchu drogowym pracowało zapewne wielu specjalistów. Sądzę, że przeniesienie jej na grunt prewencji nad wodami, mogłoby przynieść też oczekiwane rezultaty. – Dziękuję za rozmowę. Rozmawiał: Michał Fijałkowski Klasa VI a Szkoły Podstawowej nr 1 w Słupsku 15 Oby to były zawsze ćwiczenia Fotoreportaż zrobiony w usteckim porcie, w czasie ćwiczeń ratowników morskich, stacjonujących na jednostce SAR 3000 MS ORKAN. Jednostka wyposażona jest w łódź ratowniczą R1, umieszczoną w doku, w rufowej części pokładu głównego, na której raz w tygodniu ratownicy wypływają w morze na ćwiczenia. Ratownicy sprawdzają łączność z Kapitanatem Portu, mostkiem kapitana i między sobą. Proszą jednocześnie o zgodę na wypłynięcia na ćwiczenia. Wodowanie łodzi odbywa się poprzez wodowanie furty rufowej. Łódź przeznaczona jest do prowadzenia akcji ratowniczej w trudnych warunkach, gdy bezpośrednie działania statku mogą powodować zagrożenie dla ratowanych oraz na akwenach płytkich. Wodowanie łodzi trwa około 5 s. Łódź zwodowana, łączność działa – Jednostka posiada wodny, jest zatem rozbitków. sprzęt gotowy, można płynąć. napęd strugobezpieczna dla Wiktoria Bilko SP 2 w Ustce Opiekun: Beata Górna 16 „Gdyby ktoś powiedział...” co się przydaje w morskiej podróży Bezpieczeństwo – najważniejsza zasada na morzu Na Morzu Bałtyckim dochodzi rocznie do ok. 140 wypadków (portal: jollydiver.com). Przyczyną większości z nich jest błąd człowieka. Zasady bezpiecznej żeglugi to duża księga. Najważniejszy jest rozsądek oraz przygotowanie i doświadczenie żeglarzy. Wypłynięcie na wody Bałtyku należy każdorazowo zgłosić w bosmanacie portu. Jednostka powinna być wyposażona w sprzęt łączności (radio), dobrze gdy załoga ma telefony komórkowe. Każdy na jachcie powinien mieć ubraną kamizelkę ratunkową, znać przepisy regulujące ruch statków na wodzie, umieć zachować się w wodzie w razie wypadnięcia za burtę i potrafić sprawnie zawiązać węzeł ratowniczy – te umiejętności mogą decydować o życiu. W porcie w Ustce stacjonuje jednostka Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa „Orkan”. W wielu miejscach stoją gabloty z kołami ratunkowymi – jeśli dojdzie w porcie do wypadku, można szybko zareagować. Od 2009 roku jestem członkiem Jacht Klubu Opty Ustka, trenujemy na jachtach typu optimist oraz pływamy turystycznie na redzie portu. Podczas zajęć uczymy się zasad bezpiecznego żeglowania, ćwiczymy także wywrotki optimistów i umiejętność postawienia jachtu bądź wezwania pomocy. Starsi koledzy ćwiczą manewry podejścia do człowieka. Mimo że wywrotki zdarzają się często podczas regat i treningów, jak dotąd nie zdarzył się żaden poważny wypadek – oby tak dalej! Numery alarmowe: 112 – wspólny europejski numer alarmowy 985 – ratownictwo morskie 601 100 100 – WOPR 505 050 979 – Brzegowa Stacja Ratownictwa (SAR) Ustka 505 050 993 – Morski Statek Ratowniczy Orkan 17 Mikołaj Mordal, kl. Vb Szkoła Podstawowa nr 2 w Ustce Opiekun: Iwona Piotrowska „Najgroźniejsze jest wypadnięcie za burtę”… Edward Zająć W lutym zeszłego roku mieliśmy szczęście i prawdziwy zaszczyt poznać wspaniałego człowieka, prawdziwego wilka morskiego – Pana Kapitana Edwarda Zająca. Planowaliśmy po tym spotkaniu inne wspólne przedsięwzięcia i mieliśmy nadzieję, że Pan Kapitan jeszcze nie raz pomoże nam w zgłębianiu tajemnic żeglarstwa i życia na morzu. Niestety. Tak się już nie stanie. Tragiczny wypadek na Bałtyku zabrał nam Kapitana. Jednak na zawsze pozostaną nam dobre wspomnienia o tym człowieku, który żył z pasją i zapis rozmowy, którą przeprowadziliśmy z Kapitanem przy pierwszym naszym spotkaniu. Czy w Pana rodzinie były tradycje żeglarskie? W mojej rodzinie nie ma żadnego żeglarza. Wśród najbliższych też nikt nie chce żeglować. Dzieci nie przejęły mojej pasji. Skąd w takim razie wzięła się Pana pasja? Miałem w rodzinie kogoś, kto chodził w mundurze marynarskim. Był on oficerem marynarki wojennej, później handlowej. Od dziecka fascynowało mnie pływanie. Pierwszy raz zobaczyłem morze, gdy miałem 10 lat. W Ustce jestem dopiero od 1980 roku. Wcześniej mieszkałem bardzo daleko od wybrzeża, ale bardzo dużo czytałem o morzu. Wtedy nie było telewizji, radio nawet mało kto miał. W tamtych czasach wychodził taki miesięcznik „Morze”, z którego bardzo wiele się dowiedziałem. Z czasem zyskałem ogromną wiedzę teoretyczną – znacznie większą niż ta, którą mieli instruktorzy, którzy mieli mnie szkolić, ale praktyki nie miałem żadnej i pierwszy raz na jachcie tak się popisywałem tą wiedzą, że aż mi dali do ręki rumpel i kazali prowadzić, skoro byłem taki mądry… Łatwo nie było, ale jakoś sobie poradziłem. Kurs żeglarza i sternika jachtowego zrobiłem w Giżycku. Potem wykupiłem sobie rejsy morskie. W Trzebieżnie – najlepszym wtedy polskim ośrodku i „najtwardszym” – zdobyłem dyplom sternika morskiego – za drugim podejściem, bo pierwszy egzamin oblałem. Nigdy nie interesowały mnie rejsy załogowe. Zawsze ciągnęło mnie do samotnego żeglowania. Z rodziną pływałem tylko na Mazurach – rekreacyjnie. Przez dwa tygodnie urlopu wędrowaliśmy w czwórkę po jeziorach. Kto z żeglarzy jest Pana wzorem – kto pana zainspirował? To trudne pytanie. Można podziwiać Baranowskiego, który dwa razy opłynął świat dookoła. Takim wzorem może być Ludomir Mączka, który opłynął świat dookoła w 12 lat – to była taka morska włóczęga. Na każdy etap tej podróży zarobił sam, nie miał bogatych sponsorów. Musiał się zatrzymywać w portach, ciężko fizycznie pracować, by zarobić na dalszą podróż. To był na pewno ogromny wyczyn. Na pewno podziw budzą też żeglarze, którzy żeglują po morzach i oceanach na małych jachtach. 18 Czy trudno jest skończyć kurs żeglowania? Stopień żeglarza nie jest trudno zdobyć. Natomiast kolejne etapy szkolenia są już znacznie trudniejsze, choćby dlatego, że dochodzi w nich nauka nawigacji, która jest trudną sztuką. Jakimi jednostkami Pan pływa? Pierwsze moje rejsy morskie odbyłem na żaglowcu Zew Morza – miał 360 m żagla. To był bardzo duży żaglowiec. Pływałem też na Chrobrym, który miał 100 m żagla. Teraz pływam na małych jachtach. Mój jacht nazywa się Holly. Co Pan sądzi o GPS-ie, jest przydatną funkcją czy zbędnym gadżetem? GPS w tej chwili jest bardzo potrzebny. To nowoczesne urządzenie nawigacji satelitarnej pokazuje pozycję jachtu na morzu niezależnie od pogody. Ja na pokładzie zawsze mam trzy takie urządzenia – na wszelki wypadek. Oczywiście, każdy kto pływa po morzu, powinien też znać tradycyjne sposoby nawigacji i określania pozycji statku na tradycyjnej mapie, ponieważ elektronika zawsze może zawieść i wtedy też trzeba sobie umieć poradzić. Zwykłe komórki działają najdalej 10 km od brzegu i dalej już nie ma łączności, więc na jachcie zawsze mam też telefon satelitarny. Przeżył Pan niebezpieczną sytuację typu przewrócenie się jachtu? Jacht – trzeba przyznać – miewa kłopoty z przewracaniem się. Ta łódka często się przewraca, ale łatwo jest ją podnieść. Nawet osoba w waszym wieku może sobie z tym poradzić. Podczas treningów młodzi żeglarze często specjalnie wywracają łódź, by nauczyć się ją podnosić. Jest to łatwe. Łódki, na których ja pływam, mają duży balast na spodzie i w zasadzie się nie wywracają. Mnie się to jeszcze nie przydarzyło. Czy stanął Pan kiedyś oko w oko ze śmiercią? Żyję – to najważniejsze. Oczywiście, że zdarzały się trudne sytuacje. Miałem zawsze dużo szczęścia. Jest zasada, że żeglarz powinien być zawsze przywiązany do jachtu. Należałoby też zawsze mieć na sobie kamizelkę. Najgroźniejsze jest wypadnięcie za burtę. To najczęstsza przyczyna wypadków śmiertelnych, zwłaszcza gdy żegluje się po zimnych wodach. Śmierć z wychłodzenia przychodzi w morzu bardzo szybko. Czy spotkał Pan kiedyś współczesnych piratów? Na Bałtyku piratów się nie spotka, a mądrzy żeglarze zwykle unikają tych wód, gdzie grasują piraci. Dobre pytanie, bo piraci nadal istnieją. Napadają, grabią nawet duże statki handlowe. Są takie rejony świata, na przykład nad Morzem Czerwonym – tam właśnie zginął jeden z polskich samotnych żeglarzy. Został zabity. Znaleziono tylko oszabrowany jacht. Jachty i inne jednostki pływające poruszają się tam wyłącznie w specjalnych konwojach, pod eskortą okrętów wojennych. Ja piratów nie spotkałem i mam nadzieję, że nigdy nie spotkam. Będę unikał tych wód, gdzie można na nich trafić. To niepotrzebne ryzyko. Żeglarz się przed nimi nie obroni, bo mają szybkie łódki i są doskonale uzbrojeni. 19 Czy samotny żeglarz ma broń na pokładzie? W rejonach świata, gdzie można być narażonym na atak piracki, jachty – zwłaszcza amerykańskie – pływają bardzo dobrze uzbrojone. Polscy żeglarze, którzy pływają na Spitzbergen, obowiązkowo muszą mieć na jachcie broń. Jest to związane z możliwością spotkania białych niedźwiedzi, które bywają bardzo agresywne. Nie trzeba zabić takiego niedźwiedzia, ale odstraszyć go trzeba mieć czym. Ja na jachcie mam tylko plastikową, małą, sześciostrzałową rakietnicę, wyposażoną w trzy naboje białe i trzy czerwone. Na szczęście nie musiałem jej używać. Czy przeżył Pan sztorm? Gdy się tak dużo pływa, to nie sposób nie natrafić na sztormową pogodę. Można uniknąć sztormu, kiedy wypływa się tylko na kilka godzin i szybko zawija do następnego portu. Mnie zdarzyło się na Bałtyku przeżyć dwa potężne sztormy. 10 w skali Beauforta! Na mojej małej łódce! Sztorm popędził mnie wtedy z powrotem prawie sto mil w stronę Gdańska. Zatrzymałem się dopiero we Władysławowie. Można przetrwać sztorm nawet na takim małym jachcie jak mój, pod warunkiem, że jest on dobrze przygotowany, ale oprócz tego trzeba mieć też dużo szczęścia. W czasie sztormu duża jednostka może łatwo nie zauważyć małej. Przydarzyło mi się coś takiego. Duży statek podczas sztormu o mało mnie nie staranował! Przeżyłem wtedy chwile grozy. To było bardzo niebezpieczne! Gdy próbowałem uciec przed tym kolosem, fala nakryła mój jacht. Miałem naprawdę wiele szczęścia, że wyszedłem z tego cało! Pana największa morska przygoda? Największą przygodą dla mnie było to, że udało mi się popłynąć na ocean. Taki rejs to ogromne przedsięwzięcie finansowe. Wiele osób mi w tym pomogło. Tylko dzięki temu mój udział w regatach na Azory był możliwy. Czy widział Pan wieloryba? Tak. To było paskudne spotkanie. Nie chciałbym nawet, żeby to mi się jeszcze raz przyśniło! Zapadał zmierzch. Coś robiłem na pokładzie i nagle około 10 m od jachtu wynurzyło się ogromne, czarne cielsko!... Wieloryb miał kilkanaście metrów długości, a moja łódka tylko 6… Niesamowite wrażenie! Przez całą noc nie zmrużyłem wtedy oka. Wiedziałem, że wieloryby lubią pływać parami, więc wolałem być czujny. W ilu krajach na świecie ma Pan przyjaciół? Można powiedzieć, że żeglarze na całym świecie to jedna wielka rodzina – żeglarska brać. Istnieje między nimi ogromna solidarność i kiedy ktoś potrzebuje pomocy, to żaden żeglarz nigdy nie odmówi. Ja sam nie raz się o tym przekonałem. Człowiek, którego w ogóle nie znałem, płynął kilka godzin, by odholować mój uszkodzony jacht do portu. 2000 km wiozłem jacht za samochodem, by zwodować go w Anglii, a tam okazało się, że jest on nieszczelny… i nie mogę wystartować w regatach, bo jacht mi zatonie! Do tego jeszcze wylądowałem w szpitalu z powodu zatrucia pokarmowego. Jakież było moje zdziwienie, gdy okazało się, że angielscy żeglarze skrzyknęli się i naprawili mój jacht na tyle, że nadawał się do żeglugi. Na Azorach popsuł się silnik 20 w mojej łodzi, a serwis powiedział, że nie da rady tego szybko naprawić. Kiedy rozniosła się po marinie wieść, że szukam silnika, to zaraz znalazł się żeglarz, który odsprzedał mi silnik, a od drugiego dostałem za darmo mocowanie tego silnika. Oczywiście zaraz też zebrali się żeglarze, którzy pomogli mi całość zamontować. Co czuje samotny żeglarz w czasie rejsu? Mogę powiedzieć, że samotne rejsy, to coś najpiękniejszego. Człowiek może w pełni poczuć się wolny i smakuje ten żywioł jakim jest morze. Słyszy się i czuje morze całym sobą. Zmieniająca się pogoda, cudowne zjawiska atmosferyczne, czerwone zachody słońca, niezwykła tęcza po sztormie, wspaniałe gwiazdy nocą. Księżyc jak na dłoni, to coś pięknego! Na lądzie nie dozna się takich wrażeń. Pana największe żeglarskie marzenie. W marzeniach najważniejsze jest to, że trzeba je realizować, trzeba być pasjonatem i pokonywać trudności, by osiągnąć to, czego się pragnie. Czasem trzeba też z wielu rzeczy zrezygnować, coś poświęcić. Teraz przygotowuję się do rejsu na Chester do Ameryki. To duże wyzwanie – także finansowe. Liczę na sponsorów. Mam nadzieję, że uda mi się popłynąć na te regaty. Dziękujemy za spotkanie. Ja również Wam dziękuję i życzę wielu żeglarskich przygód! Rozmawiali uczestnicy Projektu Edukacji Morskiej – uczniowie klas piątych SP 2 w Ustce i SP 9 w Słupsku pod opieką Anny Poturaj, Iwony Poźniak, Beaty Grądzkiej Niestety już nie spotkamy się z Kapitanem, ale pozostanie On w naszej pamięci i w sercach… Tegoroczny Ogólnopolski Konkurs Dziennikarski o „Laur Słupskich Kotwic” poświęciliśmy pamięci Kapitana Edwarda Zająca. Czy pamiętasz nasze pierwsze spotkanie? (…) Pamiętam... Jak cudownie było żyć w seledynowej głębi, Podróżować z falami niczym na rumaku, Zapoznać się z obłokami jak małe baranki. I tańczyć z nimi po mieniącej się fali aż po horyzont. Pamiętam... Sylwia Jagieła, SP 34 w Katowicach 21 W marcu w naszej Szkole odbyło się spotkanie gospodarzy klas i redakcji szkolnej gazety ,,Marker” z Senatorem RP Panem Kazimierzem Kleiną, przewodniczącym Komisji Budżetu i Finansów Publicznych oraz przewodniczącym Kaszubskiego Zespołu Parlamentarnego. Podczas wizyty nie obyło się bez licznych pytań do niecodziennego gościa. Senator barwnie i z humorem opowiadał o swojej pracy, szkolnych latach, zainteresowaniach, a uczniowie z ogromną ciekawością słuchali. – Kto to jest senator? – Senator to jest ktoś, kto podejmuje decyzje dotyczące różnych spraw związanych z funkcjonowaniem państwa. Senatorowie zajmują się tymi samymi sprawami, co posłowie, z tym, że senatorowie zatwierdzają, poprawiają lub zmieniają to, co uchwalili posłowie w Sejmie. Sejm przypomina trochę przerwy w szkole – jest tam harmider i hałas. Senat to lekcje w klasie, gdzie rozmawia się bardziej spokojnie, jest czas na refleksję. – Jakie obowiązki ma senator? – Senator musi być obecny na posiedzeniach Senatu w Warszawie. Senat ma stu senatorów, którzy dzielą się na komisje. Jest ich kilkanaście. Senator ma obowiązek uczestniczenia w posiedzeniach komisji, która debatuje o różnych sprawach i podejmuje decyzje. Na posiedzeniu ogólnym Senatu decyzje przybierają formę ustaw. Poza Senatem, gdy jestem na miejscu w Słupsku, Gdańsku, czy w każdym innym miejscu naszego województwa, biorę udział w różnych spotkaniach. Spotykam się z wieloma ludźmi, zapoznaję się z wieloma sprawami, np. związanymi z pracą, leczeniem, drogami. – Ile czasu spędza Pan poza domem z tego powodu, że jest Pan senatorem? – Bardzo dużo czasu jestem poza domem. Dzisiaj wyjechałem z domu o 7.30, a wrócę o 20.00. Pracuję codziennie. Nawet w niedzielę zajmuję się sprawami senatorskimi. – Czy Pana praca jest ciekawa? – Mnie się wydaje, że jest bardzo ciekawa. Czas tak ucieka, jakby rok nie miał 365 dni, tylko najwyżej 100. To, czym się zajmuję, jest ciekawe. Pracuję tak intensywnie, że dzień za dniem bardzo szybko mija. – Od ilu lat jest Pan senatorem? – Senatorem pierwszy raz zostałem w 1977 r. Przez jedną kadencję byłem także posłem, a wcześniej wojewodą słupskim, wtedy kiedy było województwo słupskie. – Czy pamięta Pan, ile ważyły plecaki, kiedy chodził Pan do podstawówki? – Ile ważyły plecaki, dokładnie nie pamiętam, ale pamiętam, ile miałem książek. W klasach młodszych mieliśmy codziennie 3 lekcje. Zajęcia odbywały się też w sobo22 ty. Z roku na rok było coraz więcej godzin. W ósmej klasie mieliśmy dziennie po 6 lekcji. Na każde zajęcie trzeba było mieć jedną książkę, jeden zeszyt, ćwiczenia mieliśmy tylko do geografii. Nasze podręczniki w tamtym czasie nie były zbyt ciężkie. – Kiedy Pan chodził do szkoły to, jaki przedmiot był Pana ulubionym, a którego Pan nie lubił? – Moim ulubionym przedmiotem była historia. Głównie uczono o wielkich wydarzeniach. Mnie najbardziej zawsze interesowała historia mojej miejscowości, rodziny. Myślę, że historia jest wtedy ciekawa, gdy poznaje się dzieje najbliższego otoczenia, a dzięki temu lepiej rozumie się historię Polski, Europy czy świata. Lubiłem też geografię, może dlatego, że w tamtych czasach nie było żadnych szans na to, aby wyjechać gdziekolwiek. Przedmiot, którego najbardziej nie lubiłem w szkole, to lekcja śpiewu. Lubię słuchać, jak inni śpiewają, zwłaszcza moja córka, która, gdy była w waszym wieku, śpiewała w chórze. Natomiast, gdy pani w szkole mówiła do mnie: Śpiewaj, to była dla mnie największa mordęga. Nie potrafiłem zaśpiewać. Jedno co potrafiłem, to znałem na pamięć treść piosenki. Za to dostawałem chociaż trójkę z dwoma minusami. – Czy pamięta Pan swoich nauczycieli? – Pamiętam nazwiska prawie wszystkich nauczycieli. Przez osiem lat miałem tę samą wychowawczynię. W klasie pierwszej pamiętam, gdy się bałem w szkole, ona mnie głaskała po główce i mówiła: Nie martw się, nie będzie tak źle. Za chwilę będzie już wolne i wrócisz do domu, do rodziców. Uważam, że nauczyciele mieli na mnie ogromny wpływ, bardzo dużo mnie nauczyli. Myślę, że najbardziej i najlepiej zapamiętuje się tych nauczycieli, którzy byli najostrzejsi, którzy wiele wymagali. – Kim chciał Pan zostać, gdy był w naszym wieku? – Moim wielkim marzeniem było zostać stolarzem, takim który będzie robił meble i inne rzeczy. Do końca szkoły podstawowej to była moja największa pasja. Jeśli była gdzieś piła i jakaś deska, to musiałem ją przeciąć przynajmniej na pół, nawet jeśli później mnie ktoś krytykował, że zepsułem kawałek dobrego drewna. Nawet napisałem listy do techników stolarskich w różnych miejscowościach. Wszędzie mi odpisali, że mnie nie przyjmą, gdyż byłem uczulony na pył i kurz. W związku z tym musiałem iść do liceum ogólnokształcącego. Podobało mi się tam. Potem poszedłem na studia. Kierunek studiów był mi bardzo bliski – podobnie jak wasza Szkoła – związany ze sprawami morskimi. Studiowałem transport i żeglugę morską. Jako drugi kierunek ukończyłem historię, trochę jako hobby. – Czy uprawiał Pan jakiś sport? – Widać po mnie, że chyba nie za bardzo. Mogłem uprawiać ewentualnie sumo albo jakieś inne wschodnie walki. A na poważnie, nie uprawiałem czynnie sportu. Natomiast w szkole średniej bardzo lubiłem siatkówkę. Do dzisiaj lubię w nią grać. – Jakie książki Pan lubi czytać? – Bardzo lubię czytać książki historyczne, biografie wybitnych osób. Ostatnio czytam biografię Bismarcka – kanclerza rządu niemieckiego i pruskiego, który zbudował potęgę państwa i zjednoczył Niemcy. Jest ona dla mnie bardzo pouczająca. Ukazuje, w jaki sposób Bismarck podejmował decyzje. Druga książka, którą ostatnio przeczytałem, też jest historyczna i dotyczy historii Polski międzywojennej, jak wyglądała, jaka była jej siła. 23 – Jakie filmy Pan najbardziej lubi? – Lubię różne filmy, również te z czasów, kiedy byłem małym chłopakiem. Chętnie przypominam sobie np. film ,,Czterej pancerni i pies”. Oczywiście oglądam jeszcze inne seriale, np. ,,Ranczo”, w którym podoba mi się humor. – Co robi Pan w wolnym czasie? – W wolnym czasie lubię jeździć na rowerze i poznawać różne pobliskie miejsca, np. wioseczki i ich historię. Obowiązkowo staram się jak najwięcej chwil przebywać z moją rodziną, ale zawsze jest tego za mało. – Jest Pan honorowym patronem Festiwalu ,,Łajba”. Czy na co dzień interesuje się Pan też marynistyką? – Tak. Nawet zawodowo jestem z nią związany. Ukończyłem odpowiedni kierunek studiów. Przez jakiś czas byłem także dyrektorem Urzędu Morskiego w Słupsku. Z dzieciństwa, ponieważ mój tato był rybakiem, teraz wracają wspomnienia i pasje. Niegdyś czytałem serię książek ,,Miniatury morskie”, opisującą różne wielkie wydarzenia z dziejów żeglarstwa, wojen morskich. Zajmowałem się też modelarstwem. Robiłem modele okrętów. – Czy zna Pan jakieś szanty? – Szanty znam, lubię słuchać i śpiewać, ale wówczas, gdy wielu ludzi śpiewa, a mnie nie słychać. Są to bardzo ładne, nastrojowe utwory w klimacie morskim. Uważam je za jedne z najładniejszych piosenek naszego regionu. – W zeszłym roku był Pan naszym gościem na Festiwalu Piosenki Marynistycznej ,,Łajba”. Czy i w tym roku przyjdzie Pan na ,,Łajbę”? – Bardzo będę chciał i mam nadzieję, że to się uda. – Co Pan sądzi o naszym stroju galowym? – Jest wyjątkowy i podkreśla morski charakter całej waszej Szkoły. Widać elementy marynarki polskiej. Bardzo mi się to podoba. Lubię, gdy szkoła ma swój charakter i się z czymś kojarzy. Byłbym dumny, gdybym mógł chodzić w takim stroju niegdyś do swojej szkoły. Na pamiątkę spotkania, w obecności uczniów szkoły, gość przekazał panu Dyrektorowi pamiątkową książkę. Również uczestnicy spotkania otrzymali upominki z autografem Senatora. Na koniec Samorząd wręczył panu Senatorowi kwiaty i serdecznie podziękował za rozmowę. Po wspólnym zdjęciu pan Kazimierz Kleina wyraził uznanie dla działań szkoły na rzecz regionu. Za odwiedziny dziękujemy! Samorząd Uczniowski SP 9 w Słupsku i Redakcja szkolnej gazety internetowej ,,Marker” 24 Gościem specjalnym gali tegorocznego Festiwalu Piosenki Marynistycznej „Łajba 2014” jest Wojskowy Zespół Wokalny Wiarusy. Warto więc przedstawić tę formację muzyczną również Czytelnikom Gazetki Festiwalowej. Wojskowy Zespół Wokalny Wiarusy powstał w 1968 roku i działał pod kierownictwem ówczesnego kpt. lek. Stanisława Szarmacha. Zespół trwał, tworzył i bawił publiczność wojskową i cywilną w Słupsku, województwie, w kraju i za granicą przez 20 lat, to znaczy do 1988 roku. W jego repertuarze były piosenki żołnierskie, partyzanckie i patriotyczne. Po 20 latach przerwy w jego istnieniu, z inicjatywy mjr. w rez. Andrzeja Obecnego, rozpoczęto starania o odtworzenie zespołu. 22.02.2008 r. w Klubie Garnizonowym w Słupsku, z udziałem Pana Ryszarda Kwiatkowskiego – ówczesnego Wiceprezydenta miasta Słupska, Pana Andrzeja Obecnego – radnego Rady Miejskiej, Pani Bożeny Gołębiewskiej – Kierownika Klubu Garnizonowego oraz Prezesa Zarządu Rejonowego ZBŻZiOR WP w Słupsku i członków Zespołu, po 20-letniej przerwie ponownie powołany został do życia Wojskowy Zespół Wokalny „Wiarusy” im. ppłk. lek. Stanisława Szarmacha. Do największych sukcesów zespołu należy występ na VII Międzynarodowym Festiwalu Pieśni Patriotycznej i Żołnierskiej w 2013 r. w Swietłogorsku, gdzie Zespół zdobył „Grand Prix” Festiwalu. Kierownikiem zespołu jest pan Romuald Detmer. Przygotowała: I. Poźniak Zdjęcia – III Międzyszkolny Konkurs Piosenki Patriotycznej i Żołnierskiej, organizowany przez SP 9 w Słupsku. 25 Morze – przez swe pokrewne muzyce elementy: rytm, dynamikę, melodykę i kolorystykę – jest źródłem silnych przeżyć artystycznych dla wielu kompozytorów. To dzięki nim, my zawdzięczamy własne wzruszenia estetyczne, a czasami głębsze odczucie tego, nie dającego się opanować żywiołu. Spośród wielu kompozytorów XIX i XX wieku, podejmujących tematykę morską na uwagę zasługuje Karol Maria Weber (1786-1826), sławny muzyk niemiecki, który w ostatniej napisanej operze pt. Oberon przedstawia fantastyczne przygody bohatera Huona z Bordeaux. Śpiew panien morskich oraz kwartet wykonany w czasie żeglugi są uroczymi morskimi fragmentami wplecionymi w baśniową całość. Nie wolno pominąć Stanisława Moniuszki (1819-1872), który skomponował w 1867 roku muzykę do Sonetów krymskich Adama Mickiewicza. Opracowania muzyczne trzech sonetów poety: Ciszy morskiej, Żeglugi, a przede wszystkim Burzy należą do najlepszych partytur Moniuszki. Trwale w nurt muzyki o tematyce morskiej wpisał się Ryszard Wagner (18131883), kompozytor niemiecki, twórca opery romantycznej pt. Latający Holender, gdzie ludzie są tylko symbolami, przedstawiającymi potęgę morskiego żywiołu. Natomiast sam utwór muzyczny powstał w wyniku doznanych przeżyć artystycznych w czasie podróży morskiej do Anglii oraz poznanej w tym czasie opowieści o żeglarzu-tułaczu. Inny światowej sławy kompozytor rosyjski Piotr Czajkowski (1840-1893) napisał morską fantazję symfoniczną pod tytułem Burza. Treścią jej jest podróż morska, rozbicie statku i przygody na czarodziejskiej wyspie. Nawet zdarzyło się, że jeden z kompozytorów rosyjskich był oficerem marynarki wojennej. Był to Mikołaj Rimskij-Korsakow (1844-1908), autor wielu utworów muzycznych, w których występuje żywioł morski. Do takich należą Szeherezada i Bajka o cesarzu Sułtanie. Oryginalną trzyaktową operę pt. Poławiacze pereł skomponował sławny francuski artysta George Bizet (1838-1875). Akcja tej opery rozrywa się na Cejlonie, a bohaterami są prości pracownicy morza trudniący się wydobywaniem pereł z głębin morskich. Inny kompozytor francuski Dariusz Milhaud (1892-1974), poświęcił swe oratorium odkrywcy Nowego Kontynentu, Krzysztofowi Kolumbowi. Finlandia także może poszczycić się swoim kompozytorem, który zasłynął jako twórca wielu symfonii, pieśni i utworów kameralnych opartych na fińskiej muzyce ludowej. Jest nim Jan Sibelius (1865-1957), autor morskiego poematu muzycznego pt. Okeanidy. Polska też ma kompozytorów, którzy poświęcili się tematyce morza. Piotr Rytel (1884-1970) napisał w roku 1911 poemat symfoniczny na orkiestrę pt. Korsarz. Ciekawą Legendę Bałtyku skomponował Feliks Nowowiejski (1877-1946). Akcja tej opery–baletu umieszczona w czasach legendarnych rozgrywa się w ciągu jednej sobótkowej nocy na słowiańskim wybrzeżu Bałtyku i w głębinach morskich – w zatopionym mieście – Winecie. Morze w utworach muzycznych bardzo często prezentowane jest jako żywioł bardzo groźny, ale też romantyczny. Słuchanie takiej muzyki wprowadza w nastrój zadumy, przygody, jak również potęgi żywiołu. Opracowała: Grażyna Meger 26 Patronem SP 9 w Słupsku jest STANISŁAW HRYNIEWIECKI – komandor porucznik Polskiej Marynarki Wojennej. Urodził się 11 listopada 1896 roku. Po ukończeniu gimnazjum wstąpił do Korpusu Morskiego, a w 1917 roku uzyskał pierwszy stopień oficerski. W lutym 1919 roku wstąpił, jako porucznik, do Wojska Polskiego, z przydziałem początkowo do artylerii, a następnie do tworzonej właśnie Marynarki Wojennej. Brał udział w wojnie polsko-radzieckiej. W okresie międzywojennym służył, między innymi we Flotylli Pińskiej, sztabie ORP Kujawiak, niszczycielach ORP Wicher i ORP Grom. W czasie II wojny światowej został zmobilizowany. Dowodził stawiaczem min ORP Gryf, dywizjonem polskich niszczycieli, kontrtorpedowcami ORP Błyskawica i ORP Orkan. W 1942 roku, jako dowódca ORP Piorun, brał udział w konwojach atlantyckich. Pod koniec 1942 został dowódcą niszczyciela ORP Orkan. Zginął 8 października 1943 roku na Atlantyku, w wyniku storpedowania Orkana przez niemiecki okręt podwodny U-378 torpedą akustyczną nowego typu. W 1971 roku kmdr porucznik Stanisław Hryniewiecki został patronem naszej Szkoły. Od tej pory pasowania pierwszoklasistów na ucznia dokonują marynarze, a Szkoła pielęgnuje tradycje marynistyczne. W poszumie fal bujnych i wesołych nigdy w miejscu – zawsze w dal. Niosą nas żywioły, niech żyje marynarski stan. Marynarska wiara, młodzieńczy śmiech i wiatru szum i morza pieśń prastara. Marynarska wiara, młodzieńczy śmiech i wiatru szum i morza pieśń prastara. Od morza jesteśmy, od morza, od szumnych bałtyckich wód; z świeżości ich siłę czerpie nasz polski, odwieczny ród. Od morza jesteśmy, od morza, od najpiękniejszego z mórz, wyrósłszy u jego wybrzeży każdy z nas wierny ich stróż. 27 Każdego roku jesienią w naszej placówce odbywa się uroczystość ślubowania i pasowania dzieci z klas pierwszych na uczniów Szkoły Podstawowej z Oddziałami Przyszpitalnymi nr 9 im. kmdra porucznika Stanisława Hryniewieckiego w Słupsku. Ślubowanie i pasowanie ma charakter wyjątkowy, ponieważ zawsze dokonuje go Dyrektor „Dziewiątki” i oficer z Centrum Szkolenia Marynarki Wojennej w Ustce. Pierwszoklasiści pasowani są marynarskim kordzikiem. Dla dzieci jest to chwila niezwykle podniosła i uroczysta. W uroczystej atmosferze, przed pocztem sztandarowym, pierwszaki składają również ślubowanie, w którym przyrzekają być dobrymi Polakami, godnie reprezentować swoją Szkołę, swym zachowaniem i nauką sprawiać radość rodzicom i nauczycielom. Maluchy tego dnia otrzymują też drobne prezenty od całej społeczności szkolnej. W październiku każdego roku szkolnego w Centrum Szkolenia Marynarki Wojennej w Ustce i na pobliskiej plaży odbywa się jedna z najbardziej oczekiwanych imprez w naszej Szkole – Chrzest Morski klas IV – czyli uroczyste przyjęcie czwartoklasistów do grona klas starszych. Nim jednak „szczurom lądowym” dane jest stanąć przed obliczem Posejdona, muszą się oni dobrze przygotować: wykonać herb, ułożyć pieśń na cześć króla mórz, przejść próby wiedzy, wytrwałości i odwagi. Na końcu każdy musi jak najgłośniej wykrzyczeć przed Królem Mórz i jego małżonką Amfitrytą swoje imię i wtedy dopiero jest chrzczony przez czcigodnego Władcę słoną, morską wodą. Uroczystość kończy się wspólnym odśpiewaniem na plaży hymnu naszej Szkoły. 28 Obok budowania tożsamości regionalnej, poprzez kultywowanie tradycji marynistycznych, staramy się dbać o wpajanie młodemu pokoleniu wartości patriotycznych. W listopadzie, kiedy obchodzimy Święto Niepodległości, organizujemy Międzyszkolny Konkurs Piosenki Żołnierskiej i Patriotycznej, realizowany we współpracy z Prezydentem Rzeczypospolitej Polskiej – Bronisławem Komorowskim. Nagrody w tym konkursie funduje również: Premier Rzeczpospolitej Polskiej – Donald Tusk, Minister Spraw Zagranicznym RP – Radosław Sikorski, Dowódca Sztabu Generalnego Wojska Polskiego – generał broni Mieczysława Gocuł, Dowódca Sił Powietrznych – Mirosław Fryga, gen. bryg. Piotr Patalong – Dowódca Wojsk Specjalnych, Muzeum Marynarki Wojennej w Gdyni, Instytut Pamięci Narodowej. Wsparcia organizatorom udziela także Stowarzyszenia Miłośników Fortyfikacji w Ustce. W tym roku szkolnym Konkurs uświetnił występ Wojskowego Zespołu Wokalnego Wiarusy. Sztuka Młodych „Rybie Oko 7” Dzieci z klasy 0 A, pod opieką p. Jolanty Suszczewicz wzięły udział w wystawie Biennale Sztuki Młodych „Rybie Oko 7”, która była już siódmą edycją projektu realizowanego przez Bałtycką Galerię Sztuki Współczesnej w Słupsku. Założeniem festiwalu jest promocja młodych artystów. Pani Małgorzata Przewies, organizator wystawy, opowiedziała maluchom wiele ciekawostek o obrazach. Przygotowała dla dzieci wiele zagadek, a ich odpowiedzi zostały wykorzystane w tworzeniu opowiadań kreatywnych. 29 Złota Rybka Prezydenta Miasta Słupska Reprezentanci naszej Szkoły, Wiktoria Boratyńska (3a) oraz Kacper Centkowski (5a), wzięli udział w kolejnej edycji spławikowych zawodów wędkarskich rozegranych na „Łabędzim Stawie”. Ogromny wysiłek uwieńczony został sukcesem naszych uczniów. Kacper Centkowski zajął I miejsce w kategorii indywidualnej, a Wiktoria Boratyńska III miejsce. Ponadto uczestnicy zdobyli puchar za I miejsce w kategorii drużynowej. Uczniów przygotował pan Igor Sysojew-Osiński – opiekun szkolnego koła wędkarskiego. Wystawa pokonkursowa Morskie Tajemnice Od września 2013 r. na dwóch oddziałach dziecięcych Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego im. Janusza Korczaka w Słupsku można obejrzeć ekspozycję prac plastycznych i literackich nadesłanych na II Ogólnopolski Konkurs Literacko-Plastyczny dla szkół przyszpitalnych „Morskie tajemnice”. Pomysłodawcą i koordynatorem konkursu jest p. Iwona Kowanda, nauczycielka języka polskiego. W bieżącym roku tematem prac plastycznych były „Morskie opowieści”. Lekcja pokazowa w szpitalu „Morski świat w origami” 12 marca 2014 roku na Oddziale Chirurgicznym dla Dzieci odbyły się zajęcia pokazowe pt. „Morski świat w origami”. Zajęcia z pacjentkami tego oddziału prowadziła p. Iza Jarosławska. Dziewczynki pod jej kierunkiem składały sztuką origami zwierzątka zamieszkujące morza i oceany. Udało się stworzyć tęczowe rybki, foki, pingwiny, żółwie i żabki. W zajęciach wzięli udział także: p. Marzena Labryga, p. Małgorzata Duda–Banach, p. Jolanta Suszczewicz oraz p. Wiktor Bryl. 30 PAŁAC POSEJDONA W związku z omawianymi na lekcjach j. polskiego mitami uczniowie kl. 5b wykonali prace plastyczne przedstawiające pałac władcy mórz, Posejdona. Były to zarówno prace przestrzenne, jak i rysunki. Na uwagę zasługuje różnorodność wykorzystanych przez dzieci materiałów. Były to m.in.: muszle, kamyki, kolorowe wstążki, włóczka, brokat, gąbka, a nawet makaron. Wystawa tych niezwykłych budowli uświetniła coroczne pokazy dla rodziców. Dni Otwartych Koszar w Ustce 12 marca 2014 r. uczniowie klasy 2a pod opieką p. Bożeny Helinskiej, 2b pod opieką p. Doroty Pawelczyk, 2c pod opieką p. Małgorzaty Somionki pojechały na wycieczkę do Centrum Szkolenia Marynarki Wojennej w Ustce. W ramach Dnia Otwartych Koszar, z okazji 15-lecia przystąpienia Polski do NATO, uczniowie klas drugich mogli zwiedzić bazę szkoleniową. Żołnierze powitali dzieci pyszną grochówką. Następnie dzieci zobaczyły najnowszy sprzęt, m.in. symulatory mostka nawigacyjnego, stacji radiolokacyjnej, radiostację okrętową, trenażery zestawu rakietowego. 31 Projekt Międzynarodowej współpracy szkół Comenius: Cały świat jest dla mnie szkołą. Uczę się, żeby żyć i żyję, by się uczyć. Poznaję tradycje i kulturę swojego regionu i chcę poznać twoje. Naszymi partnerami w działaniach związanych z projektem są szkoły z Anglii i Turcji. Projekt dotyczy poznania tradycji, kultury i osobliwości różnych regionów Europy. W trakcie realizacji zaplanowanych działań uczestnicy nabędą nowych umiejętności uczenia się i nauczania, będą wykorzystywać technologię informacyjno-komunikacyjną do przekazywania i zdobywania wiedzy oraz ewaluacji wykonanych działań. Projekt będzie kształtował postawy tolerancji wobec różnic kulturowych Europy, postawy obywatelskie i tożsamość uczestników poprzez udział w życiu społeczności lokalnych; będzie integrował uczestników ze szkół partnerskich poprzez kontakty z wykorzystaniem TIK. Projekt „AQUA – zajęcia interdyscyplinarne” współfinansowany jest ze środków Europejskiego Funduszu Społecznego w ramach Programu Operacyjnego Kapitał Ludzki 2007-2013. Celem projektu jest wyrównywanie szans edukacyjnych uczniów z grup o utrudnionym dostępie do edukacji oraz zmniejszanie różnic w jakości usług edukacyjnych. Termin realizacji projektu obejmuje okres od 01.08.2013 roku do 31.07.2015 roku. „Szkoła demokracji. Szkoła samorządności” to projekt Ośrodka Rozwoju Edukacji realizowany w naszej Szkole we współpracy z Ośrodkiem Doskonalenia Nauczycieli w Słupsku. Głównym jego celem jest podnoszenie kompetencji społecznych i obywatelskich całej społeczności szkolnej: nauczycieli, uczniów i rodziców oraz stworzenie demokratycznej kultury szkoły. W ramach projektu realizowane są zajęcia dotyczące tolerancji, przeciwdziałania dyskryminacji, znajomości praw dziecka oraz lekcje poświęcone kształtowaniu postaw obywatelskich. Program Edukacji Morskiej – „Złapać wiatr w pomorskie żagle wiedzy”. Projekt „Pomorskie – dobry kurs na edukację. Kształtowanie kompetencji kluczowych uczniów w regionie poprzez edukację morską” realizowany będzie przez dwa lata szkolne 2012/2013 oraz 2013/2014. Celem głównym projektu jest wyrównanie szans edukacyjnych uczniów ze szkół podstawowych i gimnazjów poprzez realizację programów rozwojowych ukierunkowanych na rozwój kompetencji kluczowych w obszarze edukacji morskiej. 32 O projekcie morskim, żeglowaniu i spełnieniu marzeń… Uczniowie klasy Va naszej Szkoły, którzy uczestniczą w Projekcie Edukacji Morskiej „Złapać wiatr w pomorskie żagle wiedzy”, mieli okazję spotkać się podczas Pikniku Morskiego z Mateuszem Kusznierewiczem – Mistrzem Olimpijskim w żeglarstwie. Na początku spotkania Mateusz Kusznierewicz przedstawił krótko cele tego Projektu, realizowanego przez Fundację Navigare przy współpracy z Urzędem Marszałkowskim województwa pomorskiego. Projekt związany jest między innymi z żeglarstwem i umożliwia piątoklasistom udział w zajęciach na wodzie pod opieką wykwalifikowanych instruktorów. Mateusz Kusznierewicz podkreślił, że żeglarstwo to nie tylko dyscyplina sportu, ale też wspaniały sposób spędzania wolnego czasu. Mistrz tłumaczył, że by być dobrym żeglarzem, trzeba mieć wiedzę z różnych dziedzin. Przyda się geografia, biologia, matematyka, fizyka, meteorologia. Ważna jest też umiejętność posługiwania się mapą, globusem i kompasem oraz innymi, nowoczesnymi urządzeniami nawigacyjnymi. Żeglarz zachęcał dzieci do nauki języków obcych, bo to daje możliwość porozumiewania się na całym świecie. Oprócz angielskiego wymienił też inne popularne języki świata. Przede wszystkim hiszpański, niemiecki, rosyjski, francuski i chiński. Mateusz Kusznierewicz opowiedział uczestnikom Pikniku o czekających dzieci jednodniowych zajęciach żeglarskich i wakacyjnych obozach. – Zajęcia żeglarskie, które przygotowała dla was Fundacja Navigare to wspaniała nauka i świetna zabawa. Wasi koledzy i koleżanki, którzy już w zeszłym roku skorzystali z takich zajęć, mieli wielką frajdę z tej żeglarskiej przygody. Mieli okazję sprawdzić się w żeglowaniu na prawdziwych jachtach i wszystkie czynności musieli wykonywać sami – oczywiście instruował ich doświadczony żeglarz – wyjaśniał mistrz – Na tych z was, którzy stworzą najlepsze projekty i wygrają konkurs, czekają również tygodniowe obozy żeglarskie. Tych najbardziej kreatywnych uczniów czeka żeglarska przygoda, połączona z żeglarskim szkoleniem. Obozy żeglarskie organizowane są na Zatoce Gdańskiej, w Pucku i Gdańsku. Może to być znakomity sposób na wakacyjną przygodę, poznanie ciekawych miejsc własnego regionu. 33 Żeglarz opowiedział dzieciom o tym, jak rozpoczęła się jego przygoda z żeglarstwem. – Miałem 9 lat, gdy pierwszy raz wsiadłem na łódkę. Przez pierwszy rok, czy dwa lata nic nie wskazywało na to, że osiągnę jakieś ważne i znaczące sukcesy w przyszłości, że zdobędę tytuł mistrza Europy, mistrza świata i będę mistrzem olimpijskim. Kiedy miałem 16 lat, zostałem mistrzem Polski i zacząłem wyjeżdżać na regaty za granicę. Pierwszy medal olimpijski zdobyłem w wieku 21 lat – wspomina mistrz. – Przez wiele lat żeglowałem na jednoosobowej łódce, ale przez ostatnie 8 lat kariery sportowej żeglowałem z Dominikiem Różyckim – wspaniałym żeglarzem. Wcześniej przez wiele lat byliśmy rywalami. Walczyliśmy ze sobą na zawodach. Rywalizowaliśmy i toczyliśmy walkę na wodzie z innymi. Każdy chciał wygrać. Choć byliśmy na wodzie konkurentami, to kiedy wychodziliśmy na brzeg, każdy miał do siebie dużo szacunku, respektu i przyjaźni. Dzięki tej więzi, mogliśmy stworzyć wspaniałą załogę i zdobyć razem na jednej łódce mistrzostwo świata. Mateusz Kusznierewicz wspominał swoje olimpijskie starty i mówił o tym, jak zmagał się z pokonywaniem własnych słabości. – Startowałem na pięciu Igrzyskach Olimpijskich. Zacząłem od Atlanty w 1996 r. i tam zdobyłem złoty medal olimpijski. Wykorzystałem też błędy moich rywali i wróciłem do Polski ze złotym medalem. To była wielka radość, wspaniały sukces, a moja kariera sportowa nabrała tempa. Cztery lata później jechałem na igrzyska do Australii. Na trzy miesiące przed igrzyskami pokonałem wszystkich w mistrzostwach świata. Jechałem tam również jako aktualny mistrz Polski i mistrz Europy. Jechałem na te igrzyska jako faworyt. Jednak w życiu i w sporcie nie zawsze jest tak, jak sobie zaplanujemy i nie wszystko się udaje. Te igrzyska były dla mnie bardzo trudne. Zająłem tylko czwarte miejsce. Bardzo przeżyłem tę porażkę. Po zakończonych regatach łzy leciały mi z oczu. Było mi żal tych wszystkich chwil, które poświęciłem na przygotowania, ale też całego zespołu – wiele wyrzeczeń, nadziei i marzeń, których nie udało się spełnić – wspomina mistrz – Moi koledzy gratulowali mi tego czwartego miejsca. Ja jednak chciałem tam zdobyć złoty medal, więc nic nie mogło mnie pocieszyć. Był taki moment, że chciałem zakończyć karierę, rzucić wszystko, zająć się czymś innym. Pomyślałem jednak, że: żeglowanie to twoja pasja, więc wyciągnij wnioski i pomyśl o następnych igrzyskach olimpijskich. Przemyślałem sprawę. Wziąłem zeszyt i spisałem w nim, co dobrego zrobiłem 34 w ramach przygotowań do igrzysk i jakie błędy popełniłem. Spisałem tam też uwagi mojego trenera, kolegów żeglarzy i przyjaciół, którzy nie byli związani z żeglarstwem. Ten zeszyt mam do dzisiaj. Rok przed następnymi igrzyskami w Atenach, przeczytałem zapiski, analizowałem je i wyciągałem wnioski, by dwa razy nie popełnić tego samego błędu. I udało się! Stanąłem po raz drugi na olimpijskim podium. Nie był to medal złoty, ani srebrny – ale brązowy! Dziękowałem Bogu, że po porażce w Sydney, nie poddałem się i że wtedy nie zrezygnowałem ze sportu. W Atlancie, Sydney i Atenach żeglowałem sam, a już w Pekinie i w Londynie w 2012 r. z Dominikiem. Nie zdobyliśmy medali, nie stanęliśmy na podium. Mieliśmy parę sukcesów na mistrzostwach świata, czy Europy. Uczniowie zapytali Mateusza Kusznierewicza, co jego zdaniem jest w życiu i w sporcie najważniejsze? – Ważne, by mieć postanowienia, stawiać sobie cele, starać się być silnym wbrew wszelkim przeciwnościom – odpowiedział olimpijczyk – Spełniajcie swoje marzenia i podążajcie swoją ścieżką. Trzeba się ciągle rozwijać, doświadczać nowych rzeczy. Mam nadzieję, że zaciekawi was żeglarska przygoda i że będziecie żeglować nawet po zakończeniu Projektu Edukacji Morskiej. Łapcie więc wiatr w żagle i rozwijajcie swoje pasje! Mateusza Kusznierewicza wysłuchali uczniowie klasy Va SP 9 w Słupsku uczestnicy PEM Grupy uczniów z klasy 5a uczestniczące w Projekcie Edukacji Morskiej „Złapać wiatr w pomorskie żagle wiedzy” mają swoje blogi, na których można śledzić pracę każdej z załóg. Morskie Krejzole, Żarłoczne Rekiny i FC Dorsze zapraszają miłośników marynistyki i nie tylko do odwiedzenia stron poszczególnych grup.: http://fcdorsze.blox.pl/, http://zarlocznerekiny.blox.pl/, http://morskiekrejzole.blox.pl/html. 35 z p. Igorem Sysojewem-Osińskim – muzykiem, nauczycielem techniki i plastyki w naszej Szkole i na oddziałach dziecięcych w szpitalu. – Dlaczego wybrał Pan zawód nauczyciela? – Moja mama była nauczycielką, często ukazywała zalety tego zawodu: ciągły kontakt z młodzieżą, praca z dziećmi i obserwowanie ich postępów. Wybrałem ten zawód, bo wiem, że ucząc kształtuję rzeczywistość. – Prowadzi Pan kółko wędkarskie i modelarskie. Skąd u Pana takie zainteresowania? – Modelarstwem zaraził mnie mój dziadek. To od niego dostałem pierwszy zestaw torów, wagoniki i inne akcesoria modelarskie. Majsterkowanie z nim to były najcenniejsze chwile, które sprawiły, że modelarstwo stało się częścią mnie. Dzięki pracy w szkole mogę rozwijać dalej te pasje. A wędkarstwo… Cóż, to sposób na relaks. A jeśli młodym ludziom mogę pokazać, jak rozładować emocje, to dlaczego nie. – Jaką rolę w Pana życiu odgrywa muzyka? – Muzyka w moim domu była wszechobecna. Tata jest koncertmistrzem, gra na skrzypcach. Mama uczyła gry na gitarze w szkole muzycznej. Ja i moje rodzeństwo też gramy. Życie bez muzyki byłoby nudne i to staram się wpoić dzieciom. – Co sądzi Pan o idei wychowania marynistycznego? – Wychowanie marynistyczne to wspaniała idea, podziw dla przyrody, a także nauka życia w dyscyplinie i zgodzie ze swoim sumieniem. To ważne. Szczególnie kiedy świat przechodzi kryzys autorytetów. – Odniósł Pan wraz ze swoimi podopiecznymi wiele sukcesów wędkarskich. Czy może Pan podać te najważniejsze dla Pana i dla nich? – Wiele jest ważnych. Najważniejsze dla mnie jest, że uczniowie chcą brać udział w różnych rywalizacjach. Wkładają wiele sił w przygotowania do zawodów. To cieszy najbardziej. Ważne są miejsca, puchary, wyróżnienia, bowiem one mobilizują do jeszcze większych zmagań i pokonywania siebie. Sam udział uczy zdrowej rywalizacji i koleżeństwa. Wymienię te zdobyte na przestrzeni ostatnich lat. Lata 2009-2012 „Złota Rybka Prezydenta” – II miejsce kategoria indywidualna, „Złota Rybka Prezydenta” – III miejsce kategoria drużynowa, Spławikowe Zawody Koła „Łączność” Karp 2009 – I miejsce kategoria indywidualna, Spławikowe Zawody Wędkarskie Koła PZW „Łączność” „Puchar Prezesa 2009” II miejsce kategoria indywidualna, „Młodzieżowy Wędkarz Roku 2009” – III miejsce, „Leszcz 2010” – II miejsce, XXIX Słupska Olimpiada Młodzieży w Wieloboju Wędkarskim w kategorii Szkół Podstawowych – I miejsce kategoria drużynowa, 36 XXIX Słupska Olimpiada Młodzieży w Wieloboju Wędkarskim w kategorii Szkół Podstawowych – I i II miejsce kategoria indywidualna, Konkurs wędkarski – Spławikowe Mistrzostwa Okręgu Słupskiego PZW – III miejsce indywidualnie, Spławikowe zawody wędkarskie „Złota Rybka Prezydenta Miasta Słupska” – I miejsce drużynowo, Spławikowe Mistrzostwa Okręgu Słupskiego PZW – I miejsce indywidualnie, Piknik Wędkarski „Szczupak 2012” – III miejsce indywidualnie, Towarzyskie Zawody Wędkarskie „Leszcz 2012” – I miejsce w kategorii junior, Spławikowe Zawody Wędkarskie PZW Łączność z okazji „Dnia Dziecka”– I miejsce w kategorii junior indywidualnie. Lata 2013-2014 „Złota Rybka Prezydenta” – I i III miejsce kategoria indywidualna, „Złota Rybka Prezydenta – I miejsce kategoria drużynowa, Cieszą mnie zarówno sukcesy indywidualne, jak i te drużynowe. Uczniowie uczą się współpracy i współdziałania. Wiedzą już, że razem mogą wiele osiągnąć i że na sukces pracuje każdy z nich. – Dziękujemy za rozmowę i życzymy Panu wielu pucharów i sukcesów oraz satysfakcji z podejmowanych działań. Rozmawiali uczniowie z koła dziennikarskiego Ekoludek z kl. 2 c, Opiekunki: M. Somionka, E. Tyborczyk 37 Wyrzucona do morza butelka, zdana na kaprys losu, mogła trafić w najodleglejszy zakątek świata. Zamiast tego, po niecałych dwóch miesiącach podróży, wypłynęła na plaży koło Darłowa, gdzie znalazła ją Oliwia Rybak - uczennica naszej Szkoły. Jak to się zaczęło? W sobotę 28 września poszłam z rodzicami na zwykły spacer po plaży. Nagle zobaczyłam na brzegu niebieską plastikową butelkę, którą moja mama kopnęła nogą jak śmieć. Od razu zareagowałam i chwyciłam butelkę. Zainteresowała mnie, bo zauważyłam w niej znaczek pocztowy i jakąś tajemniczą kartkę w środku. Była zatkana korkiem. Pomyślałam, że to jest list wysłany starym morskim zwyczajem. W domu strasznie się namęczyliśmy z tatą, żeby ją otworzyć. Okazało się, że w środku znajduje się list od siedmioletniego Juliusa, który mieszka w NeuluBheim w Niemczech. Wrzucił list do morza 1 sierpnia br. w Hekendorf. Byłam szczerze zaskoczona tym zdarzeniem. Poruszenie w szkole Postanowiłam powiedzieć o tym liście mojej wychowawczyni. Byłam pewna, że się ucieszy! I tak też było. Zaraz następnego dnia na lekcji wychowawczej z całą klasą postanowiliśmy odpisać na list Juliusa. Jedni adresowali kopertę, drudzy redagowali list po polsku, trzeci pracowali nad dokładnym rozszyfrowaniem listu Juliusa z niemieckiego na polski. Nie było to łatwe, bo część liter była zamazana, gdyż tusz z długopisu rozpuściła woda. Jeszcze inni tłumaczyli naszą odpowiedź na język niemiecki. Kiedy list był już gotowy, wszyscy się pod nim podpisaliśmy i zrobiliśmy sobie wspólne zdjęcie, żeby Julius wiedział, jak wyglądamy i kto do niego napisał. Na koniec sprawdziliśmy, jak daleką drogę przebył list, który znalazłam w butelce. Na mapce widać, że przewędrował kawał drogi! W prostej linii to 402 km! List w butelce i to, że na niego odpowiadamy, wywołało w całej szkole ogólne poruszenie. Pani sekretarka i pani dyrektor dały nam do koper38 ty dla Juliusa marynistyczne upominki, nasza pani wydrukowała zdjęcia, pan od historii dorzucił polskie godło wykonane w metaloplastyce, kolega przyniósł stary medal, wrzuciliśmy też polskie monety, znaczki i folder o naszym mieście w języku angielskim, wydrukowaliśmy z miejskiej strony www kolorowanki z zabytkami naszego miasta. List został wysłany. Czy dostaliśmy odpowiedź od Juliusa? Tak! Odpowiedź od Juliusa otrzymaliśmy 24 grudnia. Otworzyliśmy ją 2 stycznia – zaraz po powrocie do szkoły. W kopercie znajdował się list w języku niemieckim i po polsku. Brzmiał trochę dziwnie, bo był tłumaczony internetowym translatorem, ale i tak wszystko dobrze zrozumieliśmy. Dowiedzieliśmy się, że ośmioletni Julius bardzo się ucieszył, gdy dostał przesyłkę od nas i pochwalił się swojej klasie listem z Polski. Dzieci z jego klasy postanowiły zrobić dla nas niespodzianki. Przygotowały nam kartki noworoczne z symbolami szczęścia: świnką – skarbonką, koniczynką, biedronką i podkową. Dostaliśmy też świecące w ciemności bransoletki i folder przedstawiający miejscowość w Niemczech, w której mieszka Julius. To jeszcze nie koniec To nie koniec naszej korespondencji z kolegą z Niemiec i uczniami z jego klasy. Teraz zastanawiamy się nad treścią odpowiedzi i tym, co miłego moglibyśmy przygotować dla drugoklasistów zza zachodniej granicy naszego kraju. Oliwia Rybak i Ola Golańska, kl. 6 b 39 Od dawna interesuję się wędkarstwem. Mam nawet w tej dziedzinie kilka sukcesów w konkursach. Mój tata pracuje na morzu, więc wszystko, co związane z pracą ludzi morza bardzo mnie interesuje. Podczas niedzielnego spaceru w Ustce wybrałem się do portu i tam zrobiłem zdjęcia usteckich kutrów. Spójrzcie, jakie są piękne. Kacper Centkowski kl. 5a Uczestnik Projektu Edukacji Morskiej 40 Spławikowe Zawody Wędkarskie o „Złotą Rybkę Prezydenta Miasta Słupska” – I miejsce drużynowo, I miejsce indywidualnie Kacper Centkowski 5a, III miejsce indywidualnie Wiktoria Boratyńska 3a (opiekun: Igor Sysojew-Osiński); Ogólnopolska Kampania Edukacyjno-Profilaktyczna „Zachowaj trzeźwy umysł” – laureatki: Sylwia Sołowińska 6b, Anna Taraszkiewicz 6b (opiekun: Małgorzata Wolańska); X Ogólnopolski Konkurs Plastyczny „Pocztówka z wakacji” – I miejsce Zuzanna Modzelewska 3b (opiekun: Elżbieta Wojciechowska); Ogólnopolski Program „Kartka ze szpitala” – laureatka Wiktoria Grudniewska (opiekun: Anna Butryn); Międzyszkolny Konkurs Plastyczny „Zapach lata na działce” – nagrody: Zuzanna Modzelewska 3b, Magdalena Drobot 6b, Klaudia Taraszkiewicz 6b; wyróżnienia: Sylwia Słowińska 6b, Kuba Kępa 4b, Anna Taraszkiewicz 6b (opiekun: Elżbieta Wojciechowska); V Olimpiada Wiedzy Muzycznej – I miejsce Magdalena Bukała 6a (opiekun Marzena Andżelika Kujawska-Kożuchowska); Miejski Konkurs Plastyczny „Zawsze w cenie ruch i zdrowe jedzenie” – nagrody: Weronika Szewel 3b, Klaudia Taraszkiewicz 6b (opiekun: Elżbieta Wojciechowska); Mikołajkowy Turniej Piłki Nożnej dla Szkół Podstawowych – II miejsce: Jakub Szynkielewski 4a, Piotr Małysko 4a, Bartosz Perchacz 4a, Mateusz Peroński 4a, Kamil Łabędzki 4a, Piotr Leśko 4a, Patryk Łoboda 4a, Kuba Kępa 4a (opiekun: Artur Bojkowski); Konkurs na „List do Świętego Mikołaja” – nagroda główna dla dzieci z koła plastycznego (opiekun: Elżbieta Wojciechowska); II Ogólnopolski Konkurs Plastyczny dla uczniów szkół przyszpitalnych „Barwy Czterech Pór Roku” – nagroda specjalna Aleksandra Krakowiak (opiekun: Iza Jarosławska); Ogólnopolski Konkurs Plastyczny „Mały Chopinoskop” – laureatka Anna Taraszkiewicz 6b (opiekun: Elżbieta Wojciechowska); Międzyszkolny Konkurs Recytatorski Poezji Władysława Broniewskiego – III miejsce Natalia Kowalewska 2b (opiekun: Dorota Pawelczyk); III Międzyszkolny Konkurs Plastyczny „Bezpieczeństwo podczas zabaw zimowych” – wyróżnienie Sara Kasina 2b (opiekun: Dorota Pawelczyk); Wojewódzki Konkurs Historyczny Gdańszczanie – Pomorzanie – Polacy – Lech Bądkowski – znany i nieznany – finaliści: Mariusz Roguski 6a, Kacper Haincz 6b; wyróżnienie w kategorii plastycznej: Anna Taraszkiewicz 6b (opiekun: Zbigniew Stec); VIII Ogólnopolski Konkurs Polonistyczny „Z ortografią na co dzień” – finalista Mariusz Roguski 6a (opiekun: Danuta Milczarek); II Międzyszkolny Konkurs Piosenki Angielskiej; II miejsce Małgorzata Bukała 3a, Małgorzata Rataj 3a, Izabela Zielińska 3a (opiekun: Małgorzata Paczesna). XIII Miejski Konkurs Recytatorski „Przez poezję z humorem” – wyróżnienie Natalia Kowalewska (opiekun Dorota Pawelczyk) Opracowała: Grażyna Meger 41 42 Zarząd Główny Ligi Morskiej i Rzecznej w Gdańsku Szkoła Podstawowa z Oddziałami Przyszpitalnymi nr 9 w Słupsku Urząd Morski w Słupsku Starostwo Powiatowe w Słupsku Centrum Szkolenia Marynarki Wojennej w Ustce Polsteam Shipping Agency Sp. z o. o. Morski Instytut Rybacki – Państwowy Instytut Badawczy w Gdyni Polskie Linie Oceaniczne w Gdyni Zarząd Morskiego Portu Gdańsk www.ulotki-plakatydrukarnia.pl Kołobrzeska Żegluga Pasażerska Arkadiusz Walach radny gminy Smołdzino Producent Wizytówek Marek Wojciechowski 43 ANDRZEJ KRÓLIKOWSKI PREZES ZARZĄDU GŁÓWNEGO LIGI MORSKIEJ I RZECZNEJ Adres Redakcji: Szkoła Podstawowa z Oddziałami Przyszpitalnymi nr 9 w Słupsku, ul. Małachowskiego 9, 76-200 Słupsk, tel. (59) 842-2786, www.sp9.slupsk.pl Zespół redakcyjny: Ewa Tyborczyk, Marzena Labryga, Iwona Poźniak Skład i łamanie: Iwona Poźniak, Ewa Tyborczyk Korekta: Iwona Poźniak, Danuta Milczarek, Danuta Nowakowska, Jacek Bochenek Druk i powielanie: Małgorzata Jurkowska 44