Warszawskie wspomnienia 1939-1945

Transkrypt

Warszawskie wspomnienia 1939-1945
Warszawskie wspomnienia 1939-1945
Władysław Szpilman:
Pianista
Recenzja powieści, mainstream
Borys Jagielski
Wydawnictwo i rok wydania: 2001
Rok pierwszego wydania: 1946 (obecne
uzupełnione)
Liczba stron: 210
Oprawa i wymiary: twarda, 14 x 21 cm
ISBN: 83-240-0021-6
wydanie
zostało
znacznie
zmienione
i
Gdy piszę te słowa, do oskarowej gali 2003 pozostało jedynie kilka godzin. Film „Pianista”
Romana Polańskiego ma szansę na zdobycie aż siedmiu statuetek. Nigdy nie twierdziłem, że
ilość zdobytych Oskarów lub nominacji jest wyznacznikiem jakości filmu. Mimo wszystko miło
jest wiedzieć, że obraz będący w dużej części produkcją polską zdobył tak wielki,
międzynarodowy mir. Długo nie zdawałem sobie sprawy, iż „Pianista” to „tylko” ekranizacja
tak samo zatytułowanej książki. Dowiedziałem się o tym dopiero wtedy, gdy wspomnienia
Władysława Szpilmana wydane w twardej, czarnej oprawie, wpadły w moje ręce.
Władysławowi Szpilmanowi, polskiemu Żydowi, który przed Drugą Wojną Światową pracował
jako pianista w Polskim Radiu nie udało się uniknąć koszmaru Holokaustu – zdołał jednak,
jako jeden z nielicznych Żydów, ocalić swe życie. Wszystkie lata wojny spędził w okupowanej
przez faszystów Warszawie; początkowo mieszkając wraz z rodziną w getcie, a potem, gdy
rozpoczęły się masowe mordy, ukrywając się w coraz gorszych warunkach przed bezlitosnymi
hitlerowcami. Swoje wojenne wspomnienia spisał wkrótce po wyzwoleniu Polaków, a wydane
zostały one po raz pierwszy w 1946 r. Niestety, nie obeszło się bez znacznej ingerencji
cenzury. Oryginalna wersja pamiętnika Szpilmana była zapomniana przez pięćdziesiąt lat, aż
wreszcie ukazała się w Niemczech w 1998 r. Błyskawicznie wspięła się na szczyty list
bestsellerów, wywołując poruszenie społeczeństw na całym globie. Recenzowane tu wydanie
jest pierwszą polską, wolną od cenzury publikacją wspomnień Władysława Szpilmana.
31. sierpnia 1939 roku nie było w Warszawie już prawie nikogo, kto byłby zdania, że wojny z
Niemcami można jeszcze uniknąć, i tylko niepoprawni optymiści byli przekonani, że Hitler
przestraszy się nieprzejednanej postawy Polski. Ich optymizm był przejawem oportunizmu,
wiary pozbawionej wszelkiej logiki, że do wybuchu wojny nie dojdzie i że będzie można
nadal żyć w spokoju; życie było przecież takie piękne.
Pianistato wierny opis warszawskiej rzeczywistości z lat 1939-1945. Narratorem jest Żyd
nieustannie zagrożony śmiercią z rąk faszystów, więc dziwić może fakt, że książka jest
napisana bardzo obiektywnie i zawiera niezwykle umiarkowaną dawkę sensacyjności. Wolf
Biermann pisze zresztą w posłowiu: „Czytelnicy z pewnością zauważą sami; mimo że
pamiętnik ten pisany był „na gorąco”, gdyż powstał, gdy ruiny jeszcze dymiły, gdy tlił się
jeszcze popiół światowej pożogi, to język, jakiego używa Władysław Szpilman jest
zadziwiająco powściągliwy. Autor z melancholijnym niemal dystansem opisuje to wszystko,
co właśnie przeżył.” Mimo wszelkich okropieństw, jakich Szpilman doświadczył w czasie
wojny, ani razu nie usiłuje on wyrazić swojego uczucia nienawiści czy chęci zemsty. Pianista
to literatura faktu. Autor relacjonuje autentyczne wydarzenia, ale ich osąd czy wyciąganie
wniosków pozostawia nam. W moich oczach owa rzeczowość książki jest jedną z jej
największych zalet.
Wypiliśmy kawę i chcieliśmy zacząć grać. Usiadłem do fortepianu otoczony grupą
wrażliwych słuchaczy, którzy umieli ocenić przyjemność jakiej za chwilę mieliśmy doznać. Po
mojej prawej stronie ustawił się skrzypek, z lewej zaś strony siedziała młoda, śliczna
przyjaciółka Reginy, która miała przewracać kartki nut. Czego mogło mi jeszcze brakować do
szczęścia? Czekaliśmy jeszcze na Halinę, która musiała wyjść na chwilę do sklepu na dół, by
gdzieś zadzwonić. Wróciła, niosąc wydanie specjalne jednej z gazet. Wielkimi literami, chyba
największymi z tych, które były w dyspozycji drukarni, napisano na pierwszej stronie dwa
słowa: PARYŻ ZDOBYTY!
Oparłem głowę o fortepian i wybuchnąłem po raz pierwszy w czasie tej wojny
płaczem.
Pianistaprzedstawia nam Warszawę w przededniu i w pierwszych tygodniach wojny. Opisuje
zajęcie stolicy przez gestapowców i początkowe relacje Polaków z Niemcami. Opowiada o
pierwszych prześladowaniach Żydów i o tworzeniu getta, o panującym w nim głodzie i nędzy.
Książka relacjonuje w dalszej kolejności wywożenie Żydów w nieludzkich warunkach do
komór gazowych na południu kraju. Opowiada o cudownym wyratowaniu Władysława
Szpilmana z objęć śmierci, które to zapoczątkowało dla niego drugi etap wojny – okres
ukrywania się przed Niemcami, czas jeszcze większej niepewności, jeszcze większego
strachu, jeszcze większej tragedii. Wreszcie opisuje Pianista wybuch powstania
warszawskiego, który doprowadził do „śmierci miasta” i do rozpaczliwych starań Szpilmana o
przeżycie wśród wyludnionych, ale nie całkowicie opuszczonych przez niemieckich żołnierzy
ruin i zgliszcz. Tragizm zwykle splata się z komizmem, więc w pamiętniku znajdziemy także
kilka absurdalnych lub humorystycznych epizodów, których dowcip zostaje jednak
przyćmiony przez wszechobecny dramat i w ostatecznym rozrachunku dramat ten tylko
uwypukla. Na kartach książki znalazło się także miejsce dla niezwykłego bohaterstwa i
szlachetności Janusza Korczaka, zwanego przez swoich małych podopiecznych, z którymi
dobrowolnie poszedł na śmierć, Starym Doktorem.
Z pewnością jeszcze w komorze gazowej, gdy gaz dławił już dziecięce krtanie, a
strach zajmował w sercach sierot miejsce radości i nadziei, Stary Doktor wysiłkiem szeptał
im:
-To nic dzieci! To nic... – by przynajmniej swym małym podopiecznym zaoszczędzić
strachu przed przejściem z życia do śmierci.
Pianistaudowadnia nam także, że w życiu nigdy nie wolno nie doceniać nam roli przypadku.
Historia kapitana Wilma Hosenfelda, oficera Wehrmachtu – „jedynego c z ł o w i e k a w
niemieckim mundurze” – jest nierozerwalnie związana z dramatem Władysława Szpilmana.
Bez jego pomocy autorowi prawdopodobnie nie udałoby się przeżyć ostatnich miesięcy
okupacji. Kapitan Hosenfeld wyciągnął pomocną dłoń w kierunku Szpilmana w najbardziej
krytycznym momentach ukrywania się przed nazistami. Ratunek przyszedł więc ubrany w
niemiecki mundur. Życie zaskakuje czasem równie mocno co fikcja literacka. W
recenzowanym przeze mnie wydaniu czytelnik znajdzie fragmenty pamiętnika Wilma
Hosenfelda, którego poglądy na ideologię hitlerowską różniły się diametralnie od poglądów
statystycznego niemieckiego żołnierza. Wolf Biermann w swym posłowiu stara się złożyć
pomost pomiędzy postacią owego wyjątkowego – wyjątkowego, jak na czasy i miejsce, w
którym żył – człowieka a opowieścią Szpilmana.
-Wstawać!
Podnieśli się tak szybko, jak tylko mogli, z wyjątkiem ojca rodziny, staruszka ze
sparaliżowanymi nogami. Podoficer kipiał ze wściekłości. Zbliżył się do stołu, oparł oń
obiema rękami, wbił sztywne spojrzenie w sparaliżowanego i wrzasnął:
-Wstawać!
Stary człowiek wsparł się mocno na poręczach, podejmując rozpaczliwe wysiłki, lecz
bez skutku. Nim zdążyliśmy zorientować się w sytuacji, Niemcy rzucili się na niego,
poderwali go z fotelem w górę, wynieśli na balkon i zrzucili z trzeciego piętra na ulicę.
O Pianiście trudno napisać coś więcej. To książka godna polecenia absolutnie każdemu, ale
„w gruncie rzeczy nie potrzebuje ona żadnego komentarza”. Przejrzyście napisana, jest łatwa
i zarazem wstrząsająca w lekturze. To jeden z tych tytułów, które czyta się jednym tchem.
Jej prawdziwość trzyma w napięciu i nigdzie nie pozwala czytelnikowi na obojętność. Warto
powtórzyć za Romanem Polańskim: „Pianista jest świadectwem ludzkiej wytrzymałości w
obliczu śmierci oraz hołdem dla siły muzyki i chęci życia. Łamiąc wiele stereotypów jest
historią opowiedzianą bez cienia żądzy zemsty.”
Holokaust miał miejsce ponad pół wieku i dla osób z mojego pokolenia to dość odległa
przeszłość. Nie uważam jednak, żeby wolno nam było o nim zapomnieć. Będzie musiało
minąć jeszcze dużo czasu, zanim będzie on miał prawo stać się tylko pojęciem. Dobrze, że
istnieją dzieła takie jak Pianista, które każą nam pamiętać.
OCENA: 9/10