Barbara Kosmowska: Pozłacana rybka Recenzja Joanny Olech Na

Transkrypt

Barbara Kosmowska: Pozłacana rybka Recenzja Joanny Olech Na
Barbara Kosmowska: Pozłacana rybka
Recenzja Joanny Olech
Na okładce – zalotna nastolatka (coś jakby starsza siostra „Witch”) obiecuje literaturę
lekką, łatwą i przyjemną. I taka w istocie jest ta książka, co brzmi paradoksalnie, jeśli
dodamy, że w fabule odnajdziemy rozwód, nieuleczalną chorobę, zazdrość,
anoreksję, alkoholizm, wzajemną nieufność miejsko-wiejską i toksyczne związki.
A że czytelnik spłacze się na koniec – to już inna sprawa. Różne są rodzaje
przyjemności.
Barbara Kosmowska potrafi pisać mądrze i serio, ale bez dramatycznej
powagi, bez tabloidowego epatowania krzywdą i cierpieniem. Jej bohaterka (o ulgo!)
nie jest ciemiężoną sierotą z patologicznej rodziny – jest zwyczajnym dzieciakiem
z inteligenckiego domu. Jednakże dobrobyt i dobre zdrowie nie uchronią jej przed
pokoleniowym wierzganiem na uwięzi, przed poczuciem frustracji, gniewu
i bezsilności. Dojrzewanie boli, jak wiemy. Wychodząc z dzieciństwa, Alicja dostaje
na drogę przydziałowy bagaż młodzieńczych rozterek. Nie musi zmagać się z biedą –
jej materialne potrzeby są zaspokojone, Pozostaje – bagatela – niechęć do nowej
żony ojca, niedostatek uwagi ze strony matki, kryzys przyjaźni, zazdrość o chłopaka,
wreszcie wyrok losu, który zsyła wredną chorobę i przewartościowuje wszelkie
relacje rodzinne. Każdy, beztroski na pozór, dzień nastoletnie dziewczyny jest
kolejnym testem charakteru – przymiarką do nieodległej dorosłości. Młodzieńcze
dąsy i egoizm ustępują miejsca rozwadze. Na skutek rodzinnego kataklizmu Alicja,
dotąd kapryśny pępek świata – zaczyna przyglądać się swoim bliskim z empatią. Już
nie impulsy rządzą dziewczyną – do głosu dochodzi sprawiedliwy osąd. Przyjaźń
zostaje oddana do remontu. Pierwsza miłość wygrywa z odruchem wstydu
za ukochanego ze wsi, który różni się od miejskich rówieśników Alicja przełamie
nastoletni egoizm i zorganizuje pomoc dla „anorki” z klasy. Więcej – wybaczy matce
ucieczkę w pracoholizm, a potem gorączkę nowego romansu. Wreszcie – nowa żona
ojca, nazywana dotąd złośliwie „Miss lata”, okaże się kimś więcej niż pustą lalą.
Za dużo happy endów ? Nie, książka nie obiecuje cudów – jej najciekawszy
wątek kończy się Wielkim Smutkiem. Tyle tylko, że Barbara Kosmowska nie wciska
pedału rzewnego współczucia do końca, nie manipuluje naszymi uczuciami – tym
samym pozwala czerpać otuchę z lektury. Wynalazcą lekkiego pisania o sprawach
najtrudniejszych jest Eric-Emmanuel Schmitt. Tutaj – aczkolwiek mamy do czynienia
z literaturą innego rodzaju – rządzi ta sama zasada: uruchomić wrażliwość
czytelnika, nie obarczając go poczuciem winy, zmusić do rozumnej refleksji, nie
bombardując emocjonalną ostrą amunicją. Nic prostszego niż szantażować
czytelnika krzywdą dziecka, pojechać na bezwarunkowym odruchu współczucia...
Autorka odepchnęła tę pokusę – mały Fryc-Pic, przyrodni brat Alicji, nie jest
sentymentalną kukiełką do wyciskania łez. Jest śmieszny, odważny, prawdziwy,
nieświadomie heroiczny. Wątek książki z jego udziałem to najmocniejszy atut fabuły.
Najwyraźniej, aby osiągać wysoką temperaturę czytelniczych uczuć, nie trzeba
uciekać się do patosu. Poczucie humoru jest instrumentem jak inne – można z jego
pomocą zagrać różne melodie, nawet te liryczne.
Barbara Kosmowska to pisarka taktowna – wystrzega się arbitralnych
wyroków, nie „wcina” się z autorską wszechwiedzą. Ukryta bezpiecznie za swoją
nastoletnią bohaterką – pozwala młodym czytelnikom sądzić i mniemać. Jej
bohaterowie mają twarz, charakter, kostium, śmiesznostki, własny język – są
trójwymiarowymi osobami, a nie papierowymi marionetkami. Zgodnie z zasadami
perspektywy postaci pierwszoplanowe są wyraziste, a statyści – zaledwie
naszkicowani.
Kosmowska zasłynęła jako autorka rozrywkowych książek dla nastolatków –
jej dwutomowa Buba to dobry literacki sitcom, mocno podlany groteską. Tę samą
lekkość bonmotów, ten sam polot odnajdziemy w Pozłacanej rybce. Tyle tylko, że tu
inne są proporcje refleksji i dowcipu. To już nie sitcom, to teatr młodego widza.