Ś WI Ę TO 3–go MAJA May 3rd, Constitution Day - Polish
Transkrypt
Ś WI Ę TO 3–go MAJA May 3rd, Constitution Day - Polish
6501 Lansing Ave. Cleveland, OH 44105 216‐883‐2828 www.polishcenterofcleveland.org POLISH-AMERICAN May 2011, No.05/108 Maj 2011, Nr 05/108 Ś W I Ę T O 3–go M A J A May 3rd, Constitution Day Na całym świecie, gdzie tylko są Polacy, obchodzi się Święto Konstytucji 3–go Maja. Poles around the world celebrate May Uchwalona przez sejm Rzeczpospolitej Obojga 3rd as Constitution Day. The constitution Narodów w 1791 roku Konstytucja ta stała się adopted by the parliament of the Polishsymbolem odrodzenia państwa polskiego. Po Lithuanian Commonwealth in 1791 became the odzyskaniu niepodległości w 1918, rocznica symbol of rebirth of the Polish state. After Konstytucji 3-go Maja została uznana za święto Poland regained its independence in 1918, the narodowe uchwałą Sejmu Ustawodawczego z 29 anniversary of the May 3rd Constitution became kwietnia 1919. recognized by Po II wojnie parliament as a świato wej national holiday obchodzono je do on April 29, 1946, kiedy w 1919. After the wielu miastach Second World doszło do War, the holiday demonstracji was celebrated studenckich. Od until 1946, when tego czasu the celebration w ł a d z e became part of komun isty czne student zaprzestały i demonstrations in z a b r o n i ł y many cities. publicznego PACC na paradzie 3-cio Majowej After this time, świętowania. the Communist Święto to zostało oficjalne zniesione ustawą z 18 authorities banned public commemorations. The stycznia 1951 o dniach wolnych od pracy. holiday was officially banned on January 18, 1951. Święto Narodowe 3-go Maja przywrócono The May 3rd holiday officially returned to do kalendarza świąt państwowych ustawą z 6 the calendar of state holidays by law on April 6, kwietnia 1990. Pierwsze uroczyste obchody święta 1990. The first May 3rd celebrations were held 3-go Maja odbywały się w Warszawie na Placu on Plac Zamkowy (Castle Square) in Warsaw in Zamkowym w 1990. 1990. Two May 3rd parades will be held in W wielkim Cleveland odbywają się dwie greater Cleveland. One in Slavic Village, and parady trzeciomajowe. Jedna – tradycyjnie w Slavic one in Parma. Our views on this topic are non Village, druga w Parmie. Nieważne są nasze poglądy relevant here. More important is that Poles and na ten temat. Istotne jest to, aby wszyscy Polacy i Ci, others wishing to demonstrate their Polish którzy czują potrzebę zamanifestowania polskości patriotism take part in the commemorations of brali czynny udział w tym Święcie. the 1791 Constitution. Redakcja Forum - May 2011- Był wśród nas „Jan Paweł II” Tyle jest w Tobie nasze polskie oczy wiara matki uśmiech cierpienia i taki zwykły nie za modny dzwonek tak zagłuszany że budzi sumienia Ks. J. Twardowski ...W dniu beatyfikacji Papieża Polaka nasuwa się wiele poruszających refleksji... Oto jest Człowiek, który żył wśród nas, który wzrastał w polskiej rzeczywistości, którego losy i papieską wędrówkę śledziliśmy z podziwem, dumą i przejęciem. Bardzo dobrze pamiętam dzień, w którym po raz pierwszy usłyszałam Jego imię. Sąsiad wpadł wtedy do naszego domu jak wicher i obwieścił, że Karol Wojtyła został papieżem! Radość była wszechobecna! Nikt nie wstydził się łez wzruszenia. Niektórzy, na czele z naszym miejscowym proboszczem, nie mogli nadziwić się, że dopuszczono do papieskiego tronu kogoś, kto nie był Włochem... Jako dziecko jeszcze nie rozumiałam w pełni doniosłości tej chwili, ale czułam, że dzieje się coś bardzo ważnego dla Polaków. Potem dosłownie na naszych oczach rozgrywała się znamienna rewolucja serc, wywołana przez Papieża z dalekiego kraju. Nadał On nowego znaczenia swojej apostolskiej roli, omijał konwenanse i protokoły, tylko po to, aby dotrzeć do prostego człowieka, by spotkać go na środku jego ziemskiej drogi i wesprzeć słowem, pomocą, uściskiem... Pielgrzymował. A my pielgrzymowaliśmy razem z Nim. Bez oporu daliśmy się porwać skrzydłom Jego rozwianego płaszcza. Zostaliśmy przecież zaproszeni na najpiękniejszą wycieczkę, jaką można odbyć na ziemi, gdyż jej uwieńczeniem stawało się niezapomniane spotkanie z Bogiem ukrytym w innych ludziach. To Papież Polak jako pierwszy symbolicznie otworzył granice, zglobalizował serca i dusze. Ze słowiańską otwartością i prostotą włodarzył w Watykanie, pukał nawet do najbardziej zabarykadowanych uprzedzeniami drzwi. Wszędzie zdobywał uznanie i miłość . Był wymarzonym Papieżem na trudne czasy. Uciemiężona komunizmem Polska pod wpływem Jego słów i postawy nabierała wiary w walkę o wolność; głos narodu rósł w siłę, ludzie przestali się bać. Rzesze młodzieży poderwane charyzmą Jana Pawła II nie odstępowały Go na krok. Stawał się dla nich nie tylko wzorem prawdziwego apostoła, autorytetem moralnym, ale i przyjacielem, z którym można było pośpiewać, pograć w piłkę, poszusować na nartach, pośmiać się i wspólnie pomilczeć. Papież szczodrymi garściami rozdawał siebie każdemu. Był chlebem i wodą. Pielgrzymującą Ewangelią. Wymagającym Pasterzem. Wszyscy patrzyliśmy w Niego zahipnotyzowani dawką cudownego światła, prawdy i siły. Drżeliśmy, gdy dokonano na Niego zamachu, gdy wydawało się, że zaraz Go utracimy, że to, co piękne nie może zbyt długo Page 2 trwać. Płakaliśmy ze szczęścia, gdy Go uratowano, gdy znów stał w papieskim oknie, by witać, błogosławić, grozić palcem, wypuszczać gołębie, modlić się w tylu językach… Odwiedzał nas w Polsce. Symbolicznie całował każdy ląd, na którym stawiał stopy podczas swych pielgrzymek, ale najsłodszą była Mu zawsze ziemia ojczysta. Wielu ludzi miało okazję spotkać Go osobiście, dotknąć, porozmawiać. Wzrastaliśmy bezpiecznie w cieniu Jego obecności, nasiąkaliśmy Jego nauką jak ziemia deszczem. Każda wizyta Papieża w Polsce była świętem, odnową, nadzieją. Ludzie po prostu rozkwitali niczym kwiaty. W Nowe Tysiąclecie Jan Paweł II wprowadził nas jako już schorowany staruszek. Czas pochylił Go ku ziemi niby w ukłonie wobec wieczności. Ze współczuciem i bezradnością patrzyliśmy na Jego ciche cierpienie i odchodzenie. To była ostatnia, najtrudniejsza lekcja zadana przez Ojca Świętego. Lekcja godnej śmierci, lekcja bycia wiernym aż do końca, lekcja kroczenia pod prąd… Papież przypominał, że ciało ulega zniszczeniu i to jego prawo, ale duch ma pozostać nietknięty. Gdy zamknęła się piękna księga Jego świętego życia, poczuliśmy pustkę. Przyzwyczailiśmy się bowiem, że nasz Wielki Rodak niezmiennie czuwał w Watykanie, że nie spuszczał oczu ze świata i z Polski. Zastygliśmy w żalu, jakby zapominając o Jego słowach: Nie lękajcie się i o potężnej duchowej spuściźnie, którą zostawił. Zaraz jednak z większą jeszcze mocą zrozumieliśmy, że oto przez tak długi czas towarzyszem naszej codzienności był prawdziwy Święty, że to nie przypadek, iż właśnie On tu i teraz odcisnął takie piętno na duszach milionów, że dokonywał cudów, gdy przemawiał do wszystkich razem i do każdego z osobna. Jego misja nie skończyła się, tylko przybrała inną formę. Świat nie miał więc ani cienia wątpliwości, gdy donośnie wołał: Santo subito! ... Cieszmy się i nie zapominajmy, że byliśmy świadkami pontyfikatu Wielkiego Jana Pawła II i że doczekaliśmy się dnia Jego beatyfikacji. To zobowiązuje... Małgorzata Oleksy Forum - May 2011- Małgorzata Oleksy He Lived Among Us The day of the beatification of a Polish pope leads to much reflection. Here is a man who lived among us, who knew our Polish reality, and whose fate and papal journey we followed with admiration, pride, and excitement. I remember very well the day I first heard his name. A neighbor blew into our home and announced that Karol Wojtyła had become the pope! Everyone was happy. Everybody shed tears of joy. Some, including our local parish priest, were astonished that someone who was not Italian had been chosen…As a child, I still did not understand fully what this meant, but I knew that something important for Poles had just happened. Then literally before our eyes was played out a significant revolution of the heart, led by a pope in a distant land. Pope John Paul II gave new significance to his apostolic role, minimizing social proprieties and official protocol to reach the common man, to meet him on his part of this earth and to support him with words, with help, with an embrace. He made a pilgrimage. And we became pilgrims with him. Without resistance we followed him. We had been invited on the most beautiful journey we could take on this earth; his papacy had become an unforgettable encounter with God hidden in other people. The Polish Pope broke down borders and globalized hearts and spirits. He oversaw the Vatican with Slavic openness and simplicity, knocking on doors barricaded by prejudices. Everywhere he was greeted with recognition and love. He was the ideal pope for our difficult times. Poland, still burdened by Communism, fought for liberty under the influence of his words and attitude; the voice of the nation grew in strength, and people ceased to be afraid. Masses of youth taken in by his charisma kept up with his every step. He became for them not only a symbol of a real apostle, a moral authority, but a friend with whom one can sing, play ball, ski, laugh, or be silent. He gave himself generously to all. He was the bread and the water, an evangelical on a pilgrimage, Page 3 a demanding shepherd.We looked at him and were hypnotized by his vision of a miraculous world and his truth and strength. We trembled when he was attacked, when it seemed that we might lose him, that this experience which was so beautiful might not last very long. We cried with happiness when he was saved and when he again appeared in the papal window to greet, bless, and admonish us with his finger, to let a pigeon free, or to pray in several languages…He visited us in Poland. Symbolically, he kissed the land on which he stood during each pilgrimage, but, to him, the sweetest land was his native land. Many people had occasion to meet him personally, to touch him, to talk with him. We grew safely in the shadow of his presence and soaked in his knowledge as the earth soaks in the rain. Each visit of the Pope in Poland was sacred, a renewal, an expression of hope. People simply blossomed like flowers. John Paul II led us into the new millennium as an elderly man. Time bent him toward the ground as if he was bowing before eternity. With sympathy and without joy we looked on his quiet suffering and his departure. This was the final most difficult lesson demanded by our Holy Father – the lesson of a dignified death, the lesson of being faithful to the end. He reminded us that the body rightly submits itself to destruction but that the spirit stays untouched. When the beautiful book of his life closed, we felt empty. We had grown used to our compatriot in the Vatican, knowing that his gaze never left Poland or the world. Our grief hardened, as if we were forgetting his words – Do not fear – and the powerful legacy he left us. But at the same time, with still greater strength, we understood that among us in our daily lives was a real saint and that his presence was no accident, that he had left his mark on the spirits of millions, that he had performed miracles when he spoke to the public and to individuals. His mission has not ended; it has just taken different form. The world is certain: Sainthood now! ... We are glad to have been witnesses to the pontificate of John Paul II and to have seen his beatification. Our obligation awaits. Translated by Sean Martin Forum - May 2011- Page 4 Werther Jules Masseneta pięknie przedstawiony Nie jestem odosobniona w ocenie odbioru "Werthera" wystawionego przez Operę Circle w kwietniu tego roku. Bardzo dobre dwie recenzje napisali Donald Rosenberg w Plain Dealer w artykule z dnia 12 kwietnia oraz Daniel Hathaway, którą można odnaleźć na stronie internetowej www.clevelandclassical.com. Operę f r a n c u s k i e g o k o mp o z y to r a Massenenta "Werther" reżyserowała Dorota Sobieska i pokazała to dzieło bardzo kameralnie, co pozwoliło stworzyć prawdziwie intymny klimat wokół uczuć młodzieńca do Charlloty. W miarę trwania opery obopólne emocje miłosne potęgują się. Niestety, Charllota związana jest przyrzeczeniem zaślubienia Alberta, wypełniając w ten sposób wolę umierającej matki. Tak powstała sytuacja trudna do rozwiązania. Werther zakończy ją śmiercią samobójczą, a emocjonalne zaangażowanie Charlloty czyni ją na równi z Wertherem bohaterką dramatu. Nie na darmo Masseneta nazywano kompozytorem dla kobiet. To określenie zapewniły mu również inne opery: "Manon", "Ewa", "Maria Magdalena" i "Tais". Istotnie, u żadnego twórcy muzyki operowej nie znajdujemy tylu tak pięknie pokornych postaci niewieścich. Opowieść "Cierpienia młodego Werthera" napisał wielki romantyk niemiecki Goethe w roku 1774 i była to historia, która naprawdę się wydarzyła. Sto lat później dzieło na potrzeby sceny opracowało trzech librecistów, a Massenet skomponował niezwykle liryczną i subtelną muzykę, idealnie charakteryzującą postacie i przebieg akcji. Po ten dramat nieszczęśliwych uczuć chętnie sięgają dyrektorzy teatrów operowych. W ubiegłym roku Teatr Wielki w Poznaniu im. Stanisława Moniuszki pokazał ten tytuł dla uczczenia setnej rocznicy działalności, a Opera Circle wystawiła Werthera z okazji swojego piętnastolecia. W kościele Św. Pawła w Cleveland Heights odbyły się dwa przedstawienia. W bardzo ładnej stylowej sali z dobrą akustyką, na niewielkim podium zasiadło trzech muzyków, którzy mistrzowsko towarzyszyli solistom, wykonując całą partyturę opery, czyli Jacek Sobieski – fortepian, Christo Popof – skrzypce i Kent Coller – wiolonczela. Zaangażowani śpiewacy kreowali z talentem powierzone im role, a wybór ich dokonany przez Dorotę Sobieską okazał się idealnie trafiony. W roli tytułowej wystąpił odznaczający się wielką urodą i wspaniałym głosem Isaak Hurtado. Obiektem jego obsesyjnej miłości była Lura Avdey, jej siostrą Zofią – Natasza Ospina. Partię ojca dziewcząt powierzono Ray'owi Liddle, a postać Alberta, męża Charlloty, odtwarzał Jeremy Gilpatric. Dwie drugoplanowe postacie śpiewali Damiań Henri i Joel Rhoads. O piękne kostiumy dla wykonawców zadbała Barbara Luce. W operze wystąpił kilkuosobowy chór dzieci ćwiczących kolędę wspierany przez młodocianych Sobieskich. Będzie on słyszany z odległości w ostatnich chwilach życia śmiertelnie rannego Wrthera w dniu Bożego Narodzenia. Czteroaktowe przedstawienie dobiegło końca, a publiczność pozostała pod wielkim wrażeniem dzieła Goethego, muzyki o cechach doskonałości Masseneta i realizacji, którą zaproponowała Opera Circle. Elżbieta Ulanowska Forum - May 2011- Julian Boryczewski Rita Cosby Renowned TV host, journalist and writer visits North East Ohio During the early February, the Kosciuszko Foundation’s Ohio Chapter hosted Rita Cosby who is conducting a national book tour promoting the “Quiet Hero”. Ms Cosby spent a day in Kent State University engaged in activities coordinated by Kent’s Friends of Poland group. That was followed by a book signing at Cleveland State University and a visit to Youngstown, where she addressed that region’s Polonia group. Ms Cosby’s biography glitters with accomplishments. She is a veteran correspondent who anchored highly rated primetime shows on Fox News Chanel and MSNBC. She is currently a special correspondent for the top– rated CBS Syndicated Newsmagazine, Inside Edition. Honors for the threetime Emmy winner include the Matrix Award and the Jack Anderson Award. She was also selected by the Cosmopolitan magazine as the “Fun and Fearless Female”. A recipient of the Ellis Island Medal of Honor and the Lech Walesa Freedom Award, she hosts the National Memorial Day Parade broadcast to all US military installations around the world. Her first book, Blonde Ambition, was a New York Times bestseller. Years after her mother’s tragic death, Rita finally nerved herself to sort through her mother’s stored belongings, never dreaming what dramatic story was waiting for her. Opening a battered tan suitcase, she discovered it belonged to her father – the enigmatic man who had divorced her mother and left when Rita was still a teenager.Rita knew very little of her father’s past: just that he left Page 5 Poland after the World War II, and his many scars, visible and not, bore mute witness to some past tragedy. He has always refused to answer questions. Now, however, she held in her hands stark mementos from the youth of the man she only knew as Richard Cosby, proud American: a worn Polish Resistance armband; rusted tags bearing a prisoner number and the words Stalag IVB; and an identity card for an ex-POW bearing the name Ryszard Kossobudzki. Gazing at these profoundly telling relics, the well-known journalist realized that her father’s story was one she could not allow him to keep secret any longer. When she finally did persuade him to break his silence, she heard of a harrowing past that filled her with immense pride… and chilled her to the bone. At the age of thirteen, barely even adolescent, her father had seen his hometown decimated by bombs. By the time he was fifteen, he was covertly distributing anti-Nazi propaganda a few blocks from the Warsaw Ghetto. Before the Warsaw Uprising, he lied about his age to join the Resistance and actively fought the enemy to the last bullet. After being nearly fatally wounded, he was taken into captivity and sent to a German POW camp near Dresden, finally escaping in a daring plan and ultimately rescued by American forces. All this before he left his teens. This is Richard Cosby’s story, but it is also Rita’s. It is a story of a daughter coming to understand a father whose past was too painful to share with those he loved most, to terrible to share with a child… but one that he eventually revealed to the journalist. In turn, Rita convinced her father to join her in a dramatic return to his battered homeland for the first time in sixty – five years. As Rita drew these stories from her father and uncovered secrets and emotions long kept hidden, father and daughter forged a new and precious bond, deeper than either could have ever imagined. Forum - May 2011- Page 6 Być może starszej generacji przyjdzie na myśl skojarzenie ze starym filmem “Parszywa 13”( nota bene dobrze się go oglądało) , ale ja mam nadzieję, że nasza “17” nie jest taka parszywa. Cóż to za liczba i dlaczego właśnie ona? Śpieszę z wyjaśnieniami. Tyluż właśnie kolegów kapłanów z rocznika 1986 wyświęconych w Lublinie wędrowało po “bezkresach” ziemi Washingtona w lutowej pielgrzymce z racji srebrnego jubileuszu kapłaństwa. Ostrobramskiej, a 20 lat po święceniach przemierzaliśmy Ziemię Świętą śladami Zbawiciela; tam, pamiętam było nas właśnie 17tu, tak samo jak teraz z racji 25 rocznicy święceń. Nie pomnę ilu nas pielgrzymowało wcześniej, ale przyjmijmy, że również 17, (choć pewnie w młodszych latach była to znaczniejsza liczba) . Niemniej w tym roku “17” okazała się naprawdę szczęśliwa, gdyż nie przydarzyła nam się żadna przykrość, a wręcz w wypełnionym do maksimum programie wszystko układało się szczęśliwie. Mogliśmy więc zobaczyć (dla A jako, że ta liczba nas lubi, (myślę, że też można ją określić po części biblijną), dlatego odważyłem się nazwać ją szczęśliwą. Dobrą tradycją księży święconych w jednym roku jest organizowanie rocznicowych spotkań, a nasza grupa przy okazji okrągłych rocznic stara się zorganizować jakieś spotkanie wyjazdowe. Nasz rocznik zaczynał nieśmiało, w 5 –lecie święceń wyjechaliśmy na Słowację (pracował tam jeden z naszych kolegów), na 10- lecie byliśmy w Rzymie u Ojca św. już błogosławionego Jana Pawła II (niezapomniana wspólna Msza św. i prywatna audiencja), w 15-ta rocznicę była pielgrzymka na Litwę do Matki Bożej zdecydowanej większości kolegów było to po raz pierwszy) zarówno zimowe Chicago, gdzie bardzo gościnnie podejmował nas nasz młodszy lubelski kolega- ks. Zdzisław Torba, jak i Detroit (niezwykle gościnny zamojski ks. Roman Pasieczny) wraz z polonijnym seminarium w Orchard Lake oraz Niagara Falls i Buffalo jak i nasze “rodzinne” strony czyli Cleveland i okolice, troszkę Pennsylvanii i oczywiście “moje” Perry. Po tygodniu zmagania się ze srogą zimą w północno-wschodnich stanach Ameryki (dzięki wielu bardzo pomocnym ludziom nie było tak strasznie) przenieśliśmy się na Zachodnie Wybrzeże na “pustynne rekolekcje” Szczęśliwa “17” !? Forum - May 2011- w okolice Las Vegas. Tutaj dopiero wielu kolegów przeżyło szok, najpierw termiczny (z temperatury minus 10-15 st. Celsjusza do plus 15 -20) a zaraz potem kiedy zaczęliśmy się przemieszczać – przestrzenny. Trudno było niektórym z nich wyobrazić sobie ogrom odległości pomiędzy miejscami naszej wędrówki. Ale w ciągu trzech dni udało się zobaczyć Ocean Spokojny z pięknie położonym nad nim miastem Aniołów, skąpany w słońcu Wielki Kanion i chyba robiącą największe wrażenie Dolinę Śmierci (na szczęście chyba jeszcze nietknięta ludzką ręką). Tak naprawdę nie było nawet czasu pozwiedzać miasta hazardu, nie mówiąc już o próbach “pozyskania” szybkiej fortuny przy brzęczących maszynach. Po dwóch tygodniach wojażowania powróciliśmy do Chicago, by jeszcze tam celebrować uroczyście z Polakami Mszę św. (św. Jacek i św. Ferdynad) i po serdecznych spotkaniach z księżmi-rodakami pracującymi w Chicago powrócić do swoich rutynowych Page 7 zajęć zarówno na uczelniach (kilku kolegów jest profesorami) jak i w swoich parafiach. Wielu z księży dzieliło się na gorąco swoimi wrażeniami, niektórzy raz jeszcze mile wspominali pobyt poprzez kontakty e-mailowe czy też w rozmowach telefonicznych. Dominowało słowo “dzięk u ję” , do którego ja osobiście się dołączam. Tą droga poprzez łamy naszego “Forum” pragnę serdecznie wszystkim podziękować za otwartość serca, otwarte domy, tyle pomocy i przeróżnych darów, za niesamowicie miłe przyjęcie gdziekolwiek gościliśmy, za wsparcie modlitewne i wiele dobrych słów i uśmiechów. Szczególne słowa wdzięczności kieruję do członków Centrum za wspaniały bankiet ze smakowitym menu i niekonwencjonalny program artystyczny z pogłębioną refleksją oraz do parafii św. Stanisława za piękną Mszę św. i ciepłe spotkanie w Social Center. Jeszcze raz tą drogą wszystkim ludziom dobrej woli za wszelkie dobro jakie nas spotkało w imieniu moich braci kapłanów i własnym składam serdeczne “Bóg zapłać”! Niech dobry Bóg Wam błogosławi! Ks. Jerzy Kusy Forum - May 2011- Page 8 Drogi Przyjacielu! Od mojego wyjazdu z Ohio minęły już dwa tygodnie. Pozwól, że opowiem Ci, jak do tego doszło, a z pewnością się zdziwisz. Zaczęło się to dawno temu, bo w roku 1979 w… – Moskwie. Jako młodziutki magister z Uniwersytetu Wrocławskiego byłem tam na II Konferencji Topologicznej – pierwsza była w 1935 roku. Ha, ha!... Na tej konferencji w Moskwie obecny był światowej sławy amerykański profesor pochodzenia holenderskiego dr Eric van Douven. Ja w tym czasie zacząłem zajmować się pojęciem kwazi–ciągłości i instynktownie czułem ważność tego pojęcia w zagadnieniach uogólnienia twierdzenia Ellisa o grupach topologicznych, nota bene, wprowadzonych do matematyki przez Polaka, profesora Franciszka Leja. Van Douven dość sceptycznie wyraził się o moich pomysłach. Szczerze mówiąc, ja też miałem wątpliwości, czy uda mi się to zrobić. Wiosną 1993 roku odbywała się w Columbii, w Południowej Karolinie doroczna amerykańska konferencja topologiczna, która pozostała w pamięci wielu uczestników. Przede wszystkim zaskoczeni byliśmy obfitymi opadami śniegu w Appalachach. Zamknięto autostrady i wielu z nas nie mogło wrócić do domu. Ważniejszym jednak powodem, dlaczego ta konferencja utkwiła mi w pamięci było ogłoszenie, że młody matematyk francuski dr A. Bouziad właśnie rozwiązał problem dotyczący twierdzenia Ellisa. Wiedziałem, że musiał użyć kwazi-coalesce dr Douvena. A więc miałem rację kilkanaście lat temu, bo już w roku 1979. Wiem, że zanudzam Cię trochę, ale przecież wiesz, że zajmuję się topologią i są to dla mnie fascynujące sprawy. Z dr Bouziadem spotkałem się na konferencji w Pradze w roku 2001. Jest skromnym człowiekiem i angielski sprawia mu kłopoty, ale dogadywaliśmy się bez problemów. Czułem, że współpracowałoby się nam bardzo dobrze. Po powrocie do swojego macierzystego uniwersytetu w Youngstown próbowałem zaprosić doktora Bouziada do siebie, ale wydarzenia 11 września pokrzyżowały te plany. W roku 2010 ponownie próbowałem zaprosić go do Youngstown State University, jednak nie udało mu się zmieścić tego wyjazdu w kalendarzu. Ale zaprosił mnie do siebie, do Francji. I tak 28 marca wylądowałem na lotnisku de Gaulle'a. Moja wymowa francuska jest dość ciężka i "Rossybus" brzmi jak "rojzybus", albo "rojbus, a tu chodzi o "łasibus", czyli o bus, który się łasi. Ale jakoś dałem sobie radę i nawet spod opery doszedłem do Placu Św. Łazarza, a stamtąd super szybką koleją dojechałem do Rouen, gdzie czekał na mnie mój gospodarz. Zaczynamy o 9:00 rano od kawki i pracujemy do 17:00 wieczorem, z krótką przerwą na lunch. Prawdopodobnie z powodu zdenerwowania początkowo szło nam opornie, ale już następnego dnia rozkręcamy się. Żeby Cię nie zanudzać, powiem tylko, że pracujemy nad kilkoma wielkimi, nierozwiązanymi problemami innych matematyków. Ślęczymy też nad problemami częściowo rozwiązanymi, które jednak wymagają wykończenia. Mamy również pomysły nowych teorii i wprowadzenia nowych technik dowodów. Obydwaj pracujemy dokładnie w tej samej tematyce i dr Bouziad przygotował dla mnie pytania, a ja przywiozłem ze sobą aż 34 problemy. Niektóre z nich są znajdują się również na liście mojego gospodarza. Harujemy tak przez cały tydzień, ale w weekend jadę zwiedzać Paryż: wieża Eiffla, Łuk Triumfalny, Champ–Elisee, katedra Notre Dame i przejażdżka odkrytym autobusem. Mam też wykład, na który przyszedł sam dyrektor Laboratoire de Mathematique. Podobno wypadłem zupełnie nieźle. A wczoraj przyjęcie w willi doktora Bouziad, pięknej posiadłości za miastem. Widocznie profesorowie uniwersyteccy zarabiają we Francji więcej, niż w Stanach. Rouen jest miastem, gdzie spalono Dziewicę Orleańską, teraz już św. Joannę d'Arc. Obok kościoła pod jej wezwaniem stoi krzyż, dokładnie w miejscu gdzie był stos. Jak zapewne wiesz, Joanna d'Arc ocaliła Francję przed Anglikami. Z wdzięczności rodacy spalili ją za to na stosie. Bywa i tak. Jest tu też mnóstwo kafejek, a rynek zastawiony jest stoliczkami. W Normandii już lato. Jutro znowu poniedziałek i budzik mam nastawiony na 6:00. rano. Moj bardzo udany pobyt we Francji dobiega końca i w ten piątek odlatuję do Bratysławy. Tam przez weekend spotkania z profesorami w Słowackiej Akademii Nauk, a w poniedziałek odczyt w Słowackiej Akademii Nauk. Pozdrawiam serdecznie i do zobaczenia w Centrum w Cleveland. Zbigniew Piotrowski Forum - May 2011- Page 9 Dear Friend: It has already been two weeks since I left Ohio. I am sure you will be surprised how this all came about. It all started long time ago, in 1979 in … Moscow. As a young M.A. from the University of Wroclaw, I attended the Second Conference of Topology. The first conference was held in 1935. A world famous American professor of Dutch descent, Eric van Douven, Ph. D., was present at the Moscow conference as well. At that point, I had only started dealing with the concept of quasi-continuum, and instinctively I felt the importance of this concept in Ellis’s generalization of topological groups, which by the way had been introduced in Mathematics by a Polish Professor, Franciszek Leja. Van Douven expressed skepticism about my ideas, and to be honest, I was unsure about my success in proving my theory, as well. In spring 1993, an Annual American Conference of Topology was held in Columbia, South Carolina. It was a memorable event for many of its participants for several reasons. First, heavy snowfall in the Appalachians was not only surprising, but also kept us stranded due to the fact that all the highways were closed. Second and more important, it was announced there that a young French Mathematician A. Bouziad, Ph. D., had just solved the problem connected with Ellis’s theory. I was confident that he must have used Couven’s quasicoalesce formula. Also, my old assumptions from 1979 were correct. I know that I must be boring you, but you know that topology is my passion. I met Dr. Bouziad at a conference in Prague in 2001. He is a humble man who speaks English with a little bit of difficulty, but we understood each other wonderfully. I felt that we could cooperate with each other as well. After returning to my home university in Youngstown, Ohio, I invited Dr. Bouziad to visit me, but the events of September 11th made it impossible. In 2010, I again invited him to visit Youngstown State University, but he was not able to come due to his busy schedule. However, he invited me to visit him in France. Therefore, on March 28th, I landed at de Gaulle’s airport. My French is not perfect, but somehow I managed to communicate and get on the right bus which took me from the airport to the opera house. From there I walked to St. Lazarus Square from where a fast train took me to Rouen to meet my host. After a morning coffee 9, we worked until 5 pm, with the exception of a short lunch break. Initially, the work was slow, most likely due to our excitement and anxiousness, but we got a second wind under our wings the following day. I do not want to bore you again, so I will only say that we were working on several important and unsolved problems of other mathematicians. Additionally, we analyzed a selection of problems partially solved but needing completion. We also have some ideas about new theories which would introduce new techniques of proof. Both of us work in the same field. Dr. Bouziad had prepared a list of questions for me, and I brought 34 mathematical problems for him. Some of the problems suggested by me were also suggested by my host. We worked hard all week, but on the weekend it was time for a tour of Paris for me: the Eiffel Tower, the Arc of Triumph, Champs-Elysees, Norte Dame Cathedral, and a ride on a tour bus. I also gave a lecture attended by the principal of Laboratoire de Mathematique. I heard that I was pretty good. Yesterday, there was a social gathering at Dr. Bouziad’s villa, a beautiful estate outside the city. It seems that university professors in France are more financially appreciated than in the USA. It was Rouen where the Maid of Orleans, now Saint Joan of Arc, was burnt. Near the church in her name, there is a cross in the exact spot where the pyre was. As you probably know, Joan of Arc saved France from the English. In gratitude, her countrymen burnt her at the stake. Happens. There are also a lot of cafes which fill the square full with small tables. It is summer in Normandy. Tomorrow is Monday, and my alarm clock is set to 6 am. My very worthwhile visit in France is about to end. This Friday, I will be flying to Bratislava. I will be meeting professors from Slovak Academy of Sciences on the weekend and then deliver a speech there on Monday. I am sending you my greetings and I will see you in Centrum in Cleveland, Oh, soon, Zbigniew Piotrowski Translated by Halina Mazurak Forum - May 2011- Page 10 W Centrum i okolicach Piątek 9 czerwca Sobota 25 czerwca Piątek 15 lipca Sobota 16 Lipca Sobota 23 lipca, 3:00 PM Polonia Foundation Installation Dinner Drugi PACC Turniej Golfowy Bankiet American Council for Polish Culture Dedykacja Pomnika Ignacego Paderewskiego PACC Piknik Social and Cultural Events at the Center & Slavic Village Friday, June 9 Saturday June 25 Friday, July 15 Saturday July 16 Saturday, July 23, 3:00 PM Polonia Foundation Installation Dinner Second Annual PACC Golf Outing American Council for Polish Culture Banquet. Dedication of Ignacy Paderewski Statue PACC Picnic S T O L A T!!! S T O L A T!!! "Sto lat" w tym przypadku, to nie życzenia, ale gratulacje. Pan Tadeusz Baraniak obchodził w zeszłym miesiącu stuletnie urodziny. Jakiś czas temu pisaliśmy o Panu Tadeuszu – weteran II wojny światowej, działacz polonijny, długoletni człon ek zarządu Placówki 203 Stowarzyszenia Weteranów Armii Polskiej, członek Centrum i innych organizacji polonijnych, a przy tym po prostu miły i zawsze pełen humoru starszy pan. Na załączonym zdjęciu Pan Tadeusz stoi po prawej stronie, a autor niniejszych słów po lewej. Wyjaśniam to, bo patrząc na zdjęcie można się pomylić, który z nas jest starszy, a przecież dzieli nas ponad trzydzieści lat. Serdeczne gratulacje Panie Tadeuszu i życzenia jeszcze wielu lat w zdrowiu i pomyślności. "A hundred years" in this case is not a wish, but congratuations. Last month Tadeusz Baraniak celebrated his hundredth birthday. Some time ago we wrote about Pan Tadeusz, a World War II veteran, activist in Polonia, longtime member of the board of Post 203 of the Polish Army Veterans’ Association, member of the Center and other Polonia organizations, and simply a nice guy with a terrific sense of humor. On the above picture the Celebrant is on the left side. I explain this because looking at the picture it might be difficult to tell which of us is older, though we are separated by thirty years. Congratulations, Pan Tadeusz, and please accept our wishes for continued health and happiness. Stanisław Kwiatkowski Stanisław Kwiatkowski Forum - May 2011- Page 11 OUR SPONSORS Seven Roses, European Delicatessen, homemade meats, pastries & specialty store, catering available 6301 Fleet Ave., Cleveland, Ohio 44105, tel. 216-641-5789. Owner Tina Tyl * Ameripol Travel – bilety lotnicze, paczki i pieniądze do Polski, wczasy, wycieczki, 3707 East 71 Street, Tel. 216-883-4900 * Chalasinski Insurance Group LLC, Broadview Hts., Ohio Ubezpieczenia samochodów, domów, na życie, emerytalne, businessy, bondy – tel. 440-838-5383 www.seeinsurancegroup.com * Komorowski Funeral Home: 4105 East 71 St. – tel. 216-341-1854 lub 2258 Professor St. – tel. 216-771-1558 * Golubski Funeral Home: 6500 Fullerton Ave. – tel. 216-341-0940 lub 5986 Ridge Rd. – tel. 440-886-0200 (mówimy po polsku). * Sokolowski’s University Inn., 1201 University Road, Cleveland, Ohio 44113, tel. 216-771-9236 - private parties, showers, weddings, business lunches, cafeteria services. * Fowler Electric Co. - Eugene Trela. Tel 440-786-9777. * Health Merit Co. – Health Care System – Dr. Michał Klymiuk-Wieczerski, President, 3878 East 71 Street, Cleveland, Tel. 216-341-1414 * The Original Mattress Factory – Ronald Trzcinski , Tel. 216-661-3888 * Architectural Rendering – Kuba Wisniewski, Tel. 440-582-2367 * Heights Drapery Co. – Alina Czernec, Tel. 216-642-8744 * Opera Circle – Dorota i Jacek Sobieski, Tel. 216-441-2822 * Polish Radio Program – Eugenia Stolarczyk – WERE 1490 AM, Sun. 9:00 – 10:30 AM WCPN – 90.3 FM, Sun. 9:00 – 10 PM * Polish Radio Program – “Memories of Poland”, Anna Klik i Monika Sochecki, WCSB 89.3 FM, Sat. 12:30 – 2:00 PM. * Evelyn & Jerry Jablonski Insurance Agency, Notary Public, TOEFL, translations, tutoring (all subjects, all levels); 5437 State Rd, Parma Oh and 14660 Alexander Rd., Walton Hills, OH tel. 440-317-0548 lub 440-317-0695 * Third Federal Savings and Loans Marc A. Stefanski, Chairman and CEO – 216-429-5325 * Polish American Cultural Center 6501 Lansing Avenue Cleveland, OH 44105 NONPROFIT ORG. U.S. Postage Paid Cleveland, OH Permit No. 165 HAPPY ”17” !? In February I hosted my classmates for our silver anniversary of ordination. My brothers priests (17 together) from Poland were very happy spending time in my St. Cyprian Parish in Perry and through two weeks in Cleveland, Buffalo, Detroit, in Niagara Falls, Chicago and on the West Coast – Los Angeles, Grand Canyon, Death Valley and Las Vegas (“special dessert retreat”). We celebrated beautiful Masses in Perry, Cleveland - St. Stanislaus, Chicago - St. Hyacinth and saw many amazing places. The PolishA meri can Cultural Center in Cleveland prepared a wonderful banquet for me and all of my F O R U M Thank you to everybody for your prayers and for all of your help in making our trip and our celebration a very happy and spiritually rewarding experience! This message and prayer of thanksgiving also comes from Poland from my priests who sent their thanks to me for their wonderful memory of their time with our people and in many interesting places for their entire time spent in the U.S.A. From my heart THANK YOU to everybody for everything! May God bless all good will people! Fr. Jerzy Kusy CLEVELAND , OH 44105 * 6501 LANSING AVENUE - Phone/fax 216 - 883 - 2828 Publisher: Polish American Cultural Center. Stanislaw Kwiatkowski - Editor in Chief (216-351-8219), Dariusz Wojno - Senior Editor, Fr. Jerzy Kusy - Managing Editor, Editorial Contributors: Eugeniusz Bak, Elżbieta Chałupniczak, Sean Martin, Malgorzata Oleksy, Ryszard Romaniuk, Maria Szonert-Binienda, Elzbieta Ulanowski, Zofia Wisniewski, Agata Wojno.
Podobne dokumenty
National Convention - Polish
Steve lived in the moment. He threw himself unselfishly and without reservation into the task at hand, no matter how big or how small the task might be. Even the small and seemingly insignificant t...
Bardziej szczegółowo