Każdego dnia będę MU dziękować za to, że mnie wybawił, dał nowe

Transkrypt

Każdego dnia będę MU dziękować za to, że mnie wybawił, dał nowe
Każdego dnia będę MU dziękować za to, że mnie wybawił, dał nowe życie i za to,
że na nowo uczy mnie jak kochać!
Długo zastanawiałam się od czego rozpocząć moje świadectwo... Zacznę od tego, że
w swoim życiu zaznałam bardzo dotkliwie niewoli grzechu. Niewoli, która bardzo szybko ogarnęła
moje ciało, emocje i duszę. Żyłam tak przez wiele lat, rezygnując z tego, co było dla mnie kiedyś
najcenniejsze – z miłosci Jezusa Chrystusa - raniąc siebie, raniąc człowieka, którego kochałam
i przy okazji sama zostając bardzo mocno poraniona przez innych. Chodziłam do spowiedzi, ale
bardzo szybko wracałam do swoich grzesznych przyzwyczajeń, ponieważ pragnęłam ciepła
drugiego człowieka, dotyku, poczucia bezpieczeństwa zrozumienia i miłości. Zdawałam sobie
jednak sprawę, że to, co robię jest złe i oddala mnie od prawdziwej Miłości Bożej. Gdzieś głęboko
w sercu tęskiniłam za Jego Miłością, ale wydawało mi się, że na tak brudną i plugawą osobę Bóg
nawet nie spogląda więc zbudowałam sobie świat bez Boga i wmawiałam sobie, że jestem w nim
szczęśliwa. Wydawało mi się, że mam wszystko, o czym mogłabym kiedykolwiek marzyć. Miałam
narzeczonego, który mnie kochał. Miałam wyjść za mąż, zbudować dom z kominkiem, mieć dzieci,
psa....
Wszystko runęło w momencie, gdy mój wybrany, którego tak bardzo kochałam pewnego
dnia oznajmił mi, że: Wszystko co do tej pory robił, czynił dlatego, że inni od niego tego oczekiwali
i teraz chce zrobić coś dla siebie i tak naprawdę to mnie nie kocha. Po czym odszedł, a ja zostałam
bez ciepła, dotyku, poczucia bezpieczeństwa i miłości. Zostałam sama, obdarta, poraniona.
Płakałam wiele miesięcy, pytając nie wiem w sumie kogo – Dlaczego?A w odpowiedzi słyszałam
tylko: Bo cię kocham! Dzisiaj wiem, że był to głos Boga i wszystko to, co wydarzyło się od Mszy
z modlitwą o uzdrowienie jest wyrazem Jego ogromnej miłości do mnie.
Już wcześniej słyszałam jak bardzo Pan Bóg działa na Mszach z modlitwą o uzdrowienie
i pewnego wiosennego wieczoru znajomi z pracy widząc jak bardzo cierpię zabrali mnie na taką
Mszę. Cierpiałam nie tylko z powodu złamanego serca, ale z powodu grzechu, z którego sama nie
potrafiłam się uwolnić. Na początku Mszy różni ludzie dzielili się swoimi świadectwami. Mówili
o tym, jak Pan Bóg jest dobry, jak uzdrawia ich ciało i wielbili Pana za to. Następnie prowadzący
wypowiedział takie słowa: Jeżeli chcesz teraz wyznać, że Jezus jest twoim Jedynym Panem
i Zbawcą to przyjdź przed ołtarz. Pamiętam, że moja koleżanka z pracy pobiegła bardzo szybko
z wielkim entuzjazmem. Przez jakiś czas wierciłam się w ławce niezdecydowana. Widząc moje
zdenerwowanie kolega z pracy zapytał mnie– czy chcę również pójść. Odpowiedziałam mu: Nie
wiem, ale chyba tak, po czym pobiegłam przed ołtarz i stanęłam koło mojej koleżanki. I wtedy po
bardzo długim czasie powiedziałam Jezusowi, że chę by był On moim Panem i Zbawcą. W głębi
serca coś mi mówiło, że tylko On może uleczyć moje zranienia. Przez całą Mszę moje serce
napełniało się niesamowitym pokojem i myślałam wtedy jak dobrze jest być znowu tak blisko
Ciebie Panie Jezu. Msza się skończyła i rozpoczęło się nabożeństo. Nigdy nie zapomnę słów
koleżanki, która powiedziała do mnie: Słuchaj, bo teraz Bóg będzie uzdrawiał. Powtórzyła to zdanie
kilka razy. I rzeczywiście padły słowa uzdrowienia: Pan Bóg chce dzisiaj uzdrowić osobę, która
bardzo cierpi z powodu grzechów nieczystości. Pomyślałam sobie wtedy, że na Mszy jest tyle osób,
że z pewnością Pan Jezus uzdrawia kogoś zupełnie innego. Słowa te pozostały jednak
w moim sercu i moje życie powoli zaczęło się zmieniać.
Wszystko co wydarzyło się później doprowadziło do tego, że grzech nieczystości zniknął
z mojego życia. Już podczas Nabożeństwa prowadzący mówili o konieczności odalezienia
odpowiedniej wspólnoty dla siebie. Ja trafiłam do gliwickiej wspólnoty Odnowy w Duchu Świętym
– Betania. Na początku było bardzo ciężko wejść w grupę zupełnie nowych ludzi, zaufać im
i otworzyć przed nimi serce, gdyż prawdziwie szczera wspólnotowa modlitwa polega m.in. na
wypowiadaniu na głos swoich pragnień. Nie chciałam, żeby ktoś wiedział co dzieje się w moim
wnętrzu, ponieważ było w nim wiele żalu, smutku, rozpaczy i goryczy, obrzydzenia do siebie
samej. Wstydziłam się tego kim jestem i jaka jestem. Wstydziłam się swojej przeszłości, sukni
ślubnej w szafie. To było jak piętno, które momentami nie pozwalało oddychać. Przez cały czas
wakacyjnych spotkań w Betanii modliłam się o to, by Pan Bóg to wszystko uzdrowił. Pragnęłam
radości i pokoju w sercu, pragnęłam żyć w czystości, pragnęłam być blisko Jezusa, ale to, co
nosiłam w sobie było zbyt ciężkie.
Kolejnym wielkim wydarzeniem w moim życiu był moment kiedy doświadczyłam łaski
przebaczenia. Gdy wyznałam przed Bogiem, że przebaczam ludziom, którzy tak bardzo mnie
zranili. Nigdy nie zapomnę jak wielką ulgę przyniosło to zarówno mojej duszy jak i emocjom.
Nagle poczułam, że mogę się wyprostować - jakby ktoś tony balastu zdjął z moich ramion. Mogłam
spojrzeć przed siebie. Zniknął żal, rozpacz, gorycz. Przestały lać się łzy strumieniami, a pomału
zaczęły pojawiać się radość i uśmiech.
Następnie doświadczyłam niesamowitej miłości Bożej podczas zwykłego spaceru, gdy żółte
klonowe liście spadały z drzew. Zobaczyłam siebie pod kapliczką z napisem – Jezus z szat
obnażony. Stałam naga, a Jezus z niesamowitą miłością i szacunkiem wkładał na moje nagie,
poranione ciało ubranie. Wtedy po raz pierwszy od bardzo dawna poczułam, że jestem kochana, że
zasługuję na szacunek i że On się mną nie brzydzi. Wtedy zniknał z mojego serca wstyd
i obrzydzenie.
A co z czystością? Pan Bóg w tej sferze działał z tak wielką delikatnością, że nawet nie
zauważyłam kiedy pragnienie przyjemności cielesnej zamieniło się na pragnienie Jego bliskości.
Kiedy czas, który był czasem grzechu zmienił się w czas codziennej modlitwy. Jezus zamienił złe
pragnienia na pragnienia, które co dnia prowadzą mnie coraz bliżej Niego. I wierzę w to, że ilekroć
zaczynam się modlić to Pan Bóg wsłuchuje się w moje serce i swoją Miłością leczy wszelkie jego
szmery i daje siły by nie wracać to tego co było. Wierzę w to, że On porywa mnie swoją miłością,
wlewa w serca radość. Wierzę w to, że On zabiera strach i niepokój, a w zamian daje siłę i odwagę.
Chwała Panu!
Parafianka
Świadectwo ma ogromną siłę, dlatego bardzo dziękuę za odwagę podzielenia się swoimi
przeżyciami. Wszystkich, których powyższe świadetwo poruszyło zachęcam do dzielenia się
swoimi przemyśleniami i doświadczeniami. Można to uczynić wrzucając list do skrzynki gazetki
parafialnej znajdującej się koło Zakrystii lub pisząc na maila [email protected] lub
[email protected]