Owocna współpraca - pojezierze.com.pl
Transkrypt
Owocna współpraca - pojezierze.com.pl
• USUWANIE OWŁOSIENIA • ODMŁADZANIE SKÓRY • USUWANIE I REDUKCJA ZMIAN NACZYNIOWYCH • LECZENIE TRĄDZIKU AKTYWNEGO I ZMIAN POTRĄDZIKOWYCH BOTOX KWAS HIALURONOWY AQUALYX LIPOLIZA FARMAKOLOGICZNA 78-600 Wałcz, Tęczowa 5-7 +48 67 250 90 18, +48 601 210 010 www.proeste.eu, [email protected] Variable Pulsed LightTM - dowiedziona skuteczność w leczeniu niedoskonałości skóry Weekendowe wydanie „Pojezierza Wałeckiego”. (Nr 11) 20 marca 2015 SUPER Największe wydawnictwo w powiecie 7500 egz. ISBN 1426-4366 GAZETA BEZPŁATNA Zamknięta gazownia Z dniem 1 kwietnia (i nie jest to prima aprilis) zostaje całkowicie zamknięta wałecka gazownia. Jest to decyzja szefostwa PGNiG, które systematycznie likwidowało wałecki oddział. Klienci są oburzeni, bo rodzi to poważne kłopoty przy załatwianiu wszelkich spraw związanych z gazem. Aby podpisać umowę na dostarczanie gazu, dowiedzieć się o stan zadłużenia, porozumieć się w sprawie rozłożenia zaległości na raty trzeba będzie pojechać do Piły. Tu pada pytanie: co jeśli zapomni się jakiegoś dokumentu? Powrót do Wałcza i znów wizyta w Pile? Podobnie wygląda zgłaszanie wszelkich awarii i napraw. Pogotowie gazowe również będzie dojeżdżać z Piły, co w naturalny sposób wydłuży czas reakcji. W przypadku awarii czy np. pożaru, gdzie odcięcie dostępu gazu powinno nastąpić jak najszybciej, może to rodzić trudne do przewidzenia skutki. Co z pracownikami? Biurowi już dojeżdżają do Piły, a techniczni zaczną od 1 kwietnia. Rano będą musieli dojechać do Piły, po czym wsiąść w służbowy samochód i wrócić do Wałcza na interewencję, po pracy wrócić do Piły, przesiąść się w prywatny samochód czy autobus i dotrzeć do Wałcza... raf Więcej na ten temat w najbliższym wydaniu Pojezierza. Owocna współpraca 35-letni wałczanin włócząc się nocą po centrum z nudów włamał się do salonu usługowego. Przez wybitą szybę wyniósł m.in. dwa laptopy, tablet, aparat fotograficzny o łącznej wartości 6 tys. zł. Łupy ukrył w zaroślach. Było to w połowie lutego. Pokrzywdzony wyznaczył nagrodę za pomoc w odzyskaniu sprzętu i ujęciu sprawcy. Współpraca z policją przyniosła efekty. Włamywacz został zatrzymany. Skorzystał z możliwości dobrowolnego poddania się karze, grozi mu do lat 10 więzienia. Kablówka zmienia właściciela Nowym właścicielem Telewizji Kablowej Antserwis, działającej od 1995 roku na terenie powiatu wałeckiego, została pilska Asta-Net - obecnie największy w regionie alternatywny operator telekomunikacyjny. Przedstawiciel działu marketingu AstaNet Joanna Wiśniewska zapewnia, że zmiana właściciela nie pociągnie dla obecnych abonentów sieci kablowej żadnych podwyżek, pociągnie natomiast za sobą zwiększenie zakresu usług. Oprócz telewizji, internetu i telefonii stacjonarnej, nowy właściciel powiększy katalog usług o internet mobilny oraz wypożyczalnię filmów VOD. raf Duży może więcej Po polach jeżdżą rolnicze mercedesy, czyli maszyny firmy John Deere. Steruje nimi stacja ba bazowa GPS z dokładnością do 2-3 cm. Plan zasiewów ustalany jest w oparciu o notowania giełdowe. To nie science fiction, ale chwiramska rzeczywistość. Z Markiem Michalskim, prezesem Zarządu spółki „Werol” z Chwiramu rozmawia Rafał Orlikowski. Głowacki na starcie Wałczanin zarejestrował swój komitet wyborczy na prezydenta Polski. Do "Super Pojezierza" przysłał SMS: Komitet zgłoszony, reszta zależy od prasy i telewizji. Jeśli chcecie być na zaprzysiężeniu - pomóżcie medialnie. TV milczy jak widać. Z danych PKW, opublikowanych późnym popołudniem 17 marca wynika, że zarejestrowano 23 komitety m.in. ubiegającego o reelekcję Bronisława Komorowskiego, Magdaleny Ogórek (SLD), muzyka Pawła Kukiza i... wałeckiego przedsiębiorcy Artura Głowackiego. To pierwszy etap, chyba najprostszy w wyścigu o fotel głowy państwa. Aby zarejestrować kandydata, komitet wyborczy musi dostarczyć do 26 marca co najmniej 100 tys. podpisów poparcia. *** Artur Głowacki ubolewa, że media ogólnopolskie się nim nie interesują, więc może nie być łatwo. Wcześniej, gdy ogłosił chęć kandydowania, dziennikarze pchali się do niego drzwiami i oknami. "Wałcz ma swojego kandydata na prezydenta. To nie żart, to fakt. Jest nim Arur Głowacki" - donosiła TV Asta. „Głos Wielkopolski” pisał: Wśród tych, którzy do 16 marca chcą jeszcze dołączyć do wyścigu, jest m.in. Artur Głowacki, były wojskowy z Wałcza. Jako niezależny kandydat chce walczyć o niezależność Polski. Praktycznie od wszystkiego z wyjątkiem Kościoła. Fakt.pl nazwał wałczanina "zagadkowym kandydatem", a "Rzeczpospolita" (wydanie internetowe) - "egzotycznym". - Znam dobrze język rosyjski, więc świetnie dogadam się z Putinem przy kawie - uzasadniał swoją dezycję w rozmowie z dziennikarzami tej gazety. Spory akapit poświęcił mu także tygodnik "Wprost", do którego Artur Głowacki wysłał ksero wywiadu z "Super Pojezierza". Potwierdził, że do kandydowania zainspirował go starosta wałecki, który miał powiedzieć: "Pan to powinienem zostać prezydentem". Zachęcał reportera do zanagażowania się w akcję zbierania podpisów, a argumentem przetargowym miały być srebrne serduszka. Zdradził, że jako przezydent będzie zapraszać dziennikarzy do Belwederu, żeby na bieżąco mówili mu co i jak powinien robić. *** Artur Głowacki nie ukrywa, że kandyduje m.in. dlatego, aby o Wałczu było w Polsce głośno. Ten cel już osiągnął. emce W związku dynamicznym rozwojem Firma PRO NATURA SP. Z O.O. w Chwiramie Poszukuje pracowników na stanowiska: Pracownik produkcyjny PRO NATURA Opis stanowiska: - obsługa maszyny do pakowania produktów spożywczych Magazynier /Pracownik produkcyjny Opis stanowiska: - praca na magazynie: - przygotowywanie paczek i palet do wysyłki zgodnie z zamówieniami - kompletowanie, układanie i sortowanie towarów - dodatkowo dbanie o porządek wewnątrz i na zewnątrz budynku Oferujemy: - wynagrodzenie stałe + premie - po okresie próbnym umowa o pracę - stałą pracę w stabilnej firmie Więcej informacji na temat ofert pracy znajdą państwo na: www.pronatura.com.pl CV oraz List motywacyjny proszę kierować na adres: [email protected] zastrzegamy sobie prawo do kontaktu tylko z wybranymi osobami. Dzielne walczące Wanda Niechciał była najstarszą wałecką, a prawdopodobnie także i polską „Amazonką” – zmarła w 2011 roku mając 94 lata. Kipiała optymizmem i uważała się za kobietę szczęśliwą. Stowarzyszenie Kobiet Ziemi Wałeckiej „Amazonka” kończy właśnie 10 lat. Zrzesza około 50 kobiet, które musiały zmierzyć się z rakiem piersi. Są wśród nich kobiety młodsze i starsze, samotne i mające rodziny. Dzieli wiele, ale łączy jedno: chęć życia i silna wola walki. Pomysłodawczynią była dyrektor PCPR Bożena Terefenko. - Nasza działalność opierała się na tym, że my po prostu chciałyśmy się stowarzyszyć – podkreśla prezes „Amazonek” J. Kobus. - Były to bardziej spotkania towarzyskie, podczas których opowiadałyśmy o chorobie i szukałyśmy wsparcia u siebie nawzajem. *** Pani Wanda Niechciał była najstarszą wałecką, a prawdopodobnie także i polską „Amazonką” – zmarła w 2011 roku mając 94 lata. Kipiała optymizmem i uważała się za kobietę szczęśliwą. - Cieszę się życiem i korzystam z każdej chwili - mówiła. - Nie wyobrażam sobie, że mogłabym usiąść w fotelu i czekać na śmierć. I nie czekała. Mając 91 lat zapisała się na kurs komputerowy, była też wzorową słuchaczką Uniwersytetu Trzeciego Wieku i od 2005 roku jedną z najaktywniejszych „Amazonek”. - Myślałam, że mnie już w tym wieku rak nie dopadnie - opowiadała kilka lat temu. - Nie byłam obciążona genetycznie, nie piłam alkoholu, nie używałam środków antykoncepcyjnych, nie przeżywałam silnych stresów, a mimo to zachorowałam. Sama znalazłam u siebie guzek. Na początku był szok i przerażenie, ale bardzo szybko się zmobilizowałam, zrobiłam badania, które potwierdziły moje przypuszczenia i zdecydowałam się na operację. Nikomu o tym nie powiedziałam, załatwiłam sobie szpital i dzień przed operacją poszłam do znajomych na pożegnalną kawę. Kiedy wróciłam do domu okazało się, że córka znalazła moje dokumenty i dopiero ona zrobiła z mojej choroby prawdziwą tragedię. Wałeckie Amazonki tak wspominają panią Wandę: Uwielbiała sprawiać niespodzianki, zaskakiwać spontanicznością, wzruszać do łez. Zawsze służyła pomocą, dobrą radą, ciepłym słowem. Była, jest i będzie dla nas prawdziwym wzorem do naśladowania. Miała też kapitalne poczucie humoru. Na imprezach czy uroczystości rozbawiała wszystkich swoimi wierszykami (mówionymi z pamięci!), a zapisując się na zajęcia UTW zastanawiała się, jakie wybrać, bo nie wiedziała, „jakimi językami mówi święty Piotr”... *** Guza wykryłam sama – opowiada Monika, obecnie najmłod- sza, 36-letnia „Amazonka”. - Badałam się systematycznie, byłam też pod stałą kontrolą ginekologiczną, bo w mojej rodzinie zdarzyła się już choroba nowotworowa. Mąż uspokajał, że to pewnie jakieś zaburzenia związane z miesiączką. Następnego dnia nie mogła guzka znaleźć, bo był bardzo mały. Ale gdy dwa miesiące później szła na operację, powiększył się już kilkakrotnie. Rósł bardzo szybko. Monika zrobiła usg, które wykazało, że niepokojąca zmiana to gruczolak. Niestety, wykonana później biopsja rozwiała resztki nadziei. Okazało się, że to najbardziej złośliwy nowotwór i pierś trzeba będzie amputować. Na szczęście Monika trafiła do doktora Sokołowskiego, który stwierdził, że budowa jej piersi pozwala na operację oszczędzającą. - Było to bardzo ważne dla mojego komfortu psychicznego, bo jestem młodą kobietą – wspomina. - W listopadzie 2011 roku pojechałam do szpitala w Poznaniu i trafiłam na stół. W pierwszym okresie choroby największym wsparciem dla Moniki byli najbliżsi: mąż, przyjaciółki. Najtrudniej było powiedzieć o wszystkim 7-letniej wówczas córce. - Wydawało mi się, że jestem cwana, że potrafię ukryć to wszystko przed nią – mówi kobieta. - Aż do dnia, kiedy po moim powrocie od lekarza w Poznaniu, córka spytała: „Dlaczego Bóg tak chciał?” Pytam: „Ale co chciał?” A ona na to: „Dlaczego zachorowałaś na raka piersi?” Powiedziałam jej wtedy wszystko. Wyjaśniłam, co może się stać i dałam do przeczytania książkę od Amazonek z Poznania „Moja mama ma raka”. Do stowarzyszania Monika zapisała się w marcu 2012 roku. Była kiedyś uczennicą Urszuli Florczak, ówczesnej prezes stowarzyszenia i to z nią odbyła pierwszą rozmowę. - To od pani Uli dostałam pierwszego „kopa” i zapewnienie, że wszystko będzie dobrze – opowiada. - Wsiąkłam od razu: poczułam się jak u siebie, nikomu nie musiałam niczego tłumaczyć, dostałam bezwarunkowe wsparcie. Operacja oszczędzająca z jednej strony była dla Moniki zbawienna, z drugiej niesie przykre konsekwencje. Wielu lekarzy nie traktuje jej poważnie i o każde badanie musi zabiegać. Walczy jednak dzielnie, a choroba paradoksalnie sprawiła, że jej życie stało się jeszcze lepsze. - Zmieniły mi się priorytety – podkreśla. - Już wiem, że najważniejszy w życiu jest drugi człowiek. Z moim mężem jesteśmy razem już od szkoły, ale nigdy nie byliśmy sobie tak bliscy, jak teraz... *** Wałeckie „Amazonki” podkreślają, że mają szczęście do ludzi. Nie tylko tych najbliższych, członków ich rodzin, którzy są na każde wezwanie, ale i całkiem obcych. Współpracują z władzami miasta, gminy, powiatu, niemal wszystkie drzwi są dla nich otwarte, a ludzie pomocni. Z WCK organizują Dzień Różowej Wstążki, dzięki PWSZ biorą udział w projektach, BPH przekazał im meble do biura, a Metaltech, tuczyńska „czekolada” czy Nadleśnictwo Mirosławiec pomagają realizować zaplanowane zadania. - Bardzo ważne są dla nas także środki uzyskane z jednego procenta – podkreśla J. Kobus. - Wszystkim naszym darczyńcom serdecznie dziękujemy i prosimy o jeszcze... Ada Buniewicz ps. Aby pomóc Amazonkom, możemy przekazać im jeden procent naszego podatku. W odpowiednim miejscu formularza PIT należy wpisać numer KRS 0000235210. Centrum Medyczno-Rehabilitacyjne PULS, Wałcz ul. Budowlanych 10 ISO 9001:2008 Uwaga !!! Uprzejmie informujemy, że od dnia 23.03.2015 CENTRUM MEDYCZNO-REHABILITACYJNE „PULS” zmienia numery telefonów: • Rejestracja ul. Budowlanych 10 • Rejestracja ul. Wojska Polskiego 54 • Gabinet Stomatologiczny ul. Budowlanych 10 • Rehabilitacja ul. Budowlanych 10 tel. 67 259 71 11 tel. 67 259 71 12 tel. 67 259 71 16 tel. 67 259 71 29 Dyrekcja Horoskop Baran: W tym tygodniu bądź jak najbardziej naturalny: to prosta recepta, by zrobić piorunujące wrażenie na wszystkich w Twoim otoczeniu, również w środowisku zawodowym. Nie ulegaj presji i rób tylko to, co sam uznasz za stosowne. Byk: Przygotuj się na nagłe i nieprzyjemne zmiany nastroju. Po prostu na każdym polu czekają Cię wyjątkowe wyzwania. Gwiazdy pozwolą Ci znaleźć tyle rozsądku, by ułożyć skuteczny plan działania. Bliźnięta: Poczujesz poważne skłonności do nieprzemyślanego działania pod wpływem silnych emocji. Jeśli chcesz uniknąć niezręcznych sytuacji, postaraj się częściej używać słowa „nie”. Na pewno nie zaszkodzi! Rak: Zdekoncentrują Cię teraz najmniejsze i najgłupsze rzeczy: ploteczki ze znajomymi, konto na Facebooku, nie za mądre gazety. Potrwa to jednak tylko do połowy tygodnia. Jego druga część da Ci mnóstwo energii do działania! Lew: Poznasz kogoś nowego. Ta osoba zapewni Ci mnóstwo okazji do chodzenia z głową w chmurach, ale Ty będziesz cenić rzeczowość. Nie przejmuj się tylko, że na romantyzmie ucierpi praca. Nie zdarzy się nic takiego. Krzyżówka z masażem Rozwiązaną krzyżówkę prosimy wyciąć, podpisać i przysłać na adres: Super Pojezierze Wałcz, ul. Sienkiewicza 3 w terminie do 27 marca 2015 r. Nagrodą jest 30-minutowy masaż w gabinecie Tomasza Malinowskiego. Sudoku Sudoku129 129(Medium) (Medium) 33 Sudoku Sudoku130 130(Hard) (Hard) 66 44 22 99 55 33 88 22 44 99 22 44 77 66 33 11 Waga: Poczujesz się teraz dużo bardziej sentymentalny. Pojawią się zarówno dobre, jak i złe myśli. Nie bój się wątpliwości, które przyjdą razem z tymi myślami. Wszystkie uda się całkiem łatwo wyjaśnić. W pracy nie trać asertywności. 88 11 22 44 Skorpion: W tym tygodniu zdasz sobie sprawę, czego tak naprawdę oczekujesz od życia. Jasne priorytety SudokuCi129 (Medium) pozwolą dobrze rozłożyć siły między życiem rodzinnym, uczuciowym i zawodowym. Staniesz się prawdziwym 3 mistrzem planowania! 6 2 Strzelec: W prezencie od gwiazd dostaniesz całe mnó4 wolnego9czasu.5 Nie masz3pomysłu 8 jak go spęstwo dzić? Najwięcej szczęścia przyniesie Ci poświęcenie go 2 9 się ktoś, kto dla innych. W Twoim otoczeniu4znajduje bardzo potrzebuje pomocy. 2 Koziorożec: Nie pozwól, by drobne utarczki w Twoim życiu przerodziły 2 4 się7w poważne8 kłótnie, 3 bo 5 to ostatnie, czego teraz potrzebujesz. Gwiazdy zadbają o to, byś poczuł w pracy pozytywny5 stres: dokładnie ten jego rodzaj, który da Ci powera do działania! 6 3 1 Wodnik: W najbliższym czasie finanse mocno wymkną się spod 8 kontroli 1 i stanie się 2 to lekkim 4 powodem 7 do paniki. Jeśli zachowasz zimną krew – poradzisz sobie,7chociaż włożysz w to bardzo dużo wysiłku. Czekaj 8 9 na lepsze dni. Ryby: Dostaniesz w prezencie od losu kilka impulsów do dynamicznego rozwoju kariery: świetne pomysły, niewykorzystaną energię i sprzyjające nastawienie koSudoku 131 (Easy) legów i koleżanek z pracy. Spręż się, a jeszcze długo poczujesz efekty! 3 7 8 5 7 3 4 Wydawca: Oficyna Wydawnicza „Nie Byle Co” s.c. Wałcz, ul. Chopina 30 77 SUDOKU z RADOŚCIĄ 55 88 33 55 77 33 99 33 66 3 4 4 3 3 6 6 6 9 5 5 99 7 2 77 3 1 4 22 44 88 33 44 33 22 22 33 11 44 77 77 44 44 88 88 11 66 33 44 99 77 11 44 22 33 55 22 11 77 88 11 77 22 55 66 44 33 99 88 66 44 7 55 77 99 66 44 22 3 55 66 11 55 99 6 5 88 Sudoku Sudoku132 132(Medium) (Medium) 11 4 8 66 77 55 33 55 88 2 7 77 44 Nagrodą za rozwiązanie 3 sudoku jest zaproszenie bezpłatne na sesję Bars z osobą towarzyszącą do Gabinetu Radość. 9 5 3 66 88 33 77 6 6 7 66 Sudoku Sudoku131 131(Easy) (Easy) Sudoku 130 (Hard) 66 66 33 99 55 77 11 44 99 55 55 88 77 88 66 Podział obowiązków Sudoku 132 (Medium) 6 8 1 7 5 4 1 6 Nadejście wiosny niekoniecznie musi się kojarzyć 1 2 9 3 Redagują: ze słońcem i ciepłem, śpiewem dzikiego ptactwa Małgorzata Chruścicka oraz dziennikarze i współpracownicy oraz lżejszymi i krótszymi 9 6 4 2 3 4 sukienkami 9 7 dziewcząt. Adres redakcji i Biura Ogłoszeń: 78-600 Wałcz, ul. Sienkiewicza 3, Może także oznaczać okres wzmożonych obotel. 67 258 90 74, 4 3 9 1 4 domowych, związanych z pozimowym 2 3 wiązków fax 67 387 17 17, e-mail: [email protected]; reklama@ porządkowaniem oraz przedświątecznym dopojezierze.com.pl; 8 Drukarnia Pojezierze, 7 4 Wałcz ul. Sienkiewicza 3, 5 2 1 życiowej 7 Druk: pieszczaniem5 przestrzeni – zwłaszcza, tel. 67 258 90 74, e-mail: [email protected] że z wizytą zapowiedzieli się wujek Stefan i ciocia 2 6 nie zwracamy. Zastrzegamy 8 8 Tekstów niezamówionych sobie praHelenka z Radomska. Czynności porządkowe wywo do ich skracania i opatrywania tytułami. Nie odpowiadamy za treść reklam konywane 4 i ogłoszeń. 8 1 6 4 9 są zwykle na zlecenie 5 i pod8surowym nadzorem głównej lokatorki każdego lub prawie 4 7 1 6 każdego5M-ileś; należy 7 przy 8 tym dodać, że nie są one wykonywane całkiem dobrowolnie. O problemach, związanych ze sprzątaniem rozKino Tęcza mawiają: Disco Polo 1. Dziadek Ignaś, w wieku lekko posuniętym, włos 20. – 26. marca, wprawdzie przyprószony siwizną, ale wciąż w doPolska, od 12 lat, bilety 16 zł skonałej formie; oczy bystre i figlarne. Początkowo Młodzi muzycy z prowincji w nieobecny; błyskawiczny sposób zdobywają szczyty list przebojów. 2. Tata Zdzisek, w wieku bliżej nieokreślonym, ze skłonnościami do tycia, cera ziemista, oddech i Rozrywka do szescianu - http://www.6an.pl głos zdradzają upodobanie do piwa i papierosów; 3. Wnuk Wojtuś, stojący u wrót dorosłości; duży, WCK pryszczaty i dość arogancki. 22. marca, godz. 14:15 Kabareton - pokaz filmów krótkometrażowych Tata Zdzisek (TZ): Przytrzymaj tutaj, Wojtek. Wnuk Wojtuś (WW): milczy nieprzychylnie, zajęty 25. marca, godz. 16:00 Decoupage na jajach - warsztaty myciem balkonowego okna. TZ: Słyszysz? Chodź, tu mi przytrzymasz. 26. marca, godz. 10:00 Międzynarodowy Dzień Teatru Powiatowe WW: Słyszę. Prezentacje Amatorskich Zespołów Teatralnych ARA TZ: No to chodź, ile razy mam ci mówić? Happeningi w mieście WW: Po co, ojciec, krzyczysz? Nie widzisz, że mam Mirosławiec swoją robotę, szlag by to jasny trafił? 31. marca, godz. 13:00 TZ: Nie widzę, bo swojej pilnuję. Z niej będę rozIX Mistrzostwa Mirosławca na ergometrze wioślarskim liczany i na niej się skupiam. Chodź tu zaraz, bo K U LT U G R AT K A 44 22 Panna: W tym tygodniu będziesz poruszać się jak we mgle, a wszystko, za co się zabierzesz, urośnie do rangi niemożliwości. Musisz zacisnąć zęby i przeczekać ten okres. Następny tydzień zapowiada się zdecydowanie bardziej obiecująco... 33 44 będę tak z tym obrazem do jutra stał. TZ: Nawet niech mnie ojciec nie wkurza... U fryzjeRozrywka do Rozrywka doszescianu szescianu http://www.6an.pl ra siedzi. WW: Nie przyjdę teraz, bo mi tu wyschnie i smu- - -http://www.6an.pl DI: Ale to Wielkanoc idzie przecież, a nie Boże gi zostaną. TZ: W tej chwili mi tu przychodź, to jest polece- Ciało. TZ: Wychodzi dzisiaj na babski wieczór, czy coś. nie służbowe! WW: Ja w zakresie sprzątania podlegam bezpo- DI: To wy zapieprzacie, a ona lata? He, he... ta to średnio Szefowi Wszystkich Szefów, czyli mamie, sobie umie życie ustawić. Twoja matka, Zdzisek, tak samo jak ty, i tylko jej polecenia wykonuję. tak nie potrafiła. Ale na babski wieczór, mówisz? Hmmm, nie moja sprawa, ale ja to bym tak tego W tym układzie nie jesteś moim przełożonym. nie łyknął. TZ: Ty mi tu nie filozofuj, tylko kończ to swoje okno i zaraz przyjdź, bo mam już duże opóźnie- TZ: A niech idzie, co mnie to. A co do palenia, to nie, a niedotrzymanie terminu zawsze skutkuje niech tu ojciec na chwilę przyjdzie, przytrzyma ten obraz, bo stoję tu tak z półtorej godziny i strasznie nałożeniem drakońskich kar umownych. mi się już papierosa chce. WW (zjadliwie, choć niezbyt głośno): Znaczy, że WW: To niech ojciec zwyczajnie postawi na podłoz seksu znowu będą nici... dze ten obraz, co za problem? TZ (pod nosem): Gdyby nie Marylka z siódmego piętra, to bym w ogóle zapomniał, co to to jest TZ: No, w sumie... Nie mogłeś mi tego wcześniej seks. (i głośno): Z twojej tygodniówki też będą powiedzieć? WW: A jakoś mi do głowy nie przyszło, że ojciec nici. WW: Jak już o tym mowa, to i tak wisisz mi za sam na to nie wpadnie... DI: Akurat koło sklepu przechodziłem, jak tu do półtora miesiąca, więc co mi za różnica? was szedłem i coś mnie tknęło, żeby wejść i patrzTZ: Gdybyś trzymał dziób na kłódkę, to byś docie, jakie skarby przyniosłem! stał i wyrównanie za półtora miesiąca, i za następny tydzień. Ale jak ty ojca i matki nie umiesz WW: Ja dzisiaj nie piję i ojcu też nie radzę. Matka wróci, to zaraz się kapnie i będzie afera. uszanować, to będziesz chodzić bez piniędzy. TZ: A ja, jeżeli ojciec pozwoli, z przyjemnością – jak WW: Mówi się: pieniędzy. mówili w jednym śmiesznym filmie. TZ: Tobie to bez różnicy, bez czego będziesz DI: Częstuj się synek, bo przy tym trzymaniu tego chodził. obrazu to się musiałeś strasznie odwodnić. Dziadek Ignaś: No cześć, chłopaki. O, widzę, że TZ: A ty Wojtuś, jak się tak matki bardzo boisz, to robota pali wam się w rękach. myj te okna. A jak skończysz, to powieś tego boTZ: A jak tu ojciec wszedł, bo dzwonka nie sły- homaza i weź się za podłogi. Bo ja widzę, że ty się szałem? za mało przykładasz do tego sprzątania, a my tu DI: Otwarte było, to wszedłem. A gdzie twoja mamy z dziadkiem kilka ważnych spraw do omóżona? wienia. Aha, i o dywanach nie zapomnij! Idę w zioło Z Izabelą Browarską, właścicielką klubu fitness, trenerką osobistą, twardą i trochę zwariowaną kobietą rozmawia Małgorzata Chruścicka. to, że dużo stracę. Takie życie. Patrzę już do przodu. Przypomnij, od czego zaczynałaś? W 1996 roku, kiedy otwierałam klub, wszyscy się śmiali z fitnessu. Jedna pani wstydziła się powiedzieć drugiej, że chodzi na aerobik. Od wielu lat jest moda na aktywność. Zapotrzebowanie w tej branży jest tak duże, że na świecie powstają już kluby czynne 24 h. W godzinach niepopularnych żywego instruktora zastępuje interak interaktywny. Panie wchodzą na salę, włączają przycisk i ćwiczą. Masakra. Jeśli ta moda dotrze do Wałcza, możesz stracić chleb. Bywanie w klubie fitness ma również aspekt towarzyski, a towarzystwo w naszym klubie jest wyśmienite. Moda modą, a my robimy swoje, najlepiej jak potrafimy – wierzę, że to klucz do sukcesu. Zresztą na chleb zarabiam nie tylko na sali fitness. Problem ze mną jest taki, że ciągle mam nowe pomysły. Twój najnowszy? Idę w zioło. ??? Wydzierżawiłam kawałek ziemi pod Wałczem i będę uprawiać zioła. Znasz się na tym? Nie, ale się nauczę. Wiem, że siać i zbierać będę ręcznie. Zostawisz fitness i Wałcz? Nie, uwielbiam to. Wchodzę na salę i czuję euforię, a po zajęciach mam open mind. Dużo piszę, tworzę, bo mózg jest dotleniony. Ustalam też plan następnego dnia. Bez planu, jak bez celu, gubię się. Nawet, jeśli następnym dniem jest sobota i ma to być dzień wieśniaka, to też zaplanowany. Ćwiczysz z paniami, czy tylko demonstrujesz układ? Ćwiczę, 3 do 4 godzin dziennie – to największa frajda. Możesz więc jeść dużo i wszystko. Zdziwisz się... Mam skłonności do tycia. Gdybym nie pilnowała diety, byłabym gruba i tłusta. Masz marzenia? Chciałabym móc zwiedzać świat. Marzy mi się podróż koleją transsyberyjską. Zachwyca mnie odmienność przyrody i fauny. Jak już mówiłam, uwielbiam jeść, a w podróży zamawiam zawsze dania regionalne, choćbym później miała je odchorować. Co przeszkadza ci, żeby siebie pokochać? Dążenie do doskonałości. Cały czas się uczę, chciałabym wiedzieć więcej. Czuję, że mogłabym więcej. Masz na myśli tylko życie zawodowe? Pytasz jaką jestem matką? Inną, ale chyba dobrą. Tak sobie poukładałam pracę, że jestem w domu wtedy gdy córka. Dużo ze sobą rozmawiamy. Odwożę ją do szkoły, zabieram na wszystkie wyjazdy, chodzi ze mną na treningi i nawet czasami śpimy razem. Pytam też, czy akceptujesz siebie jako kobietę? Nie mam z tym problemu, jeszcze mogę patrzeć w lustro rano. Pod tym względem nie muszę być doskonała. Nie maluję się, bo nie lubię, chyba że mam spotkanie biznesowe, bo wiem, że inni mogą tego ode mnie oczekiwać. Dziękuję za rozmowę. Żyjesz bardzo szybko. W skali od 1 do 10 ile masz jeszcze rezerwy? 50 procent! Im szybciej, tym lepiej. Uciekasz przed czymś? Nie. Aktywność mnie nakręca. Nigdy nie brałam antydepresantów, środków przeciwbólowych, nie szukałam ratunku w alkoholu. Sam ruch i to, co dzieje się w trakcie wysiłku fizycznego, zawsze wystarczał. Nawet wtedy, gdy świat zawalił ci się na głowę ? Wtedy nie jadłam i płakałam. Wstawałam rano, płakałam cały dzień, po czym szłam na salę i nie wiem, jakim cudem prowadziłam zajęcia, wracałam do domu i znowu płakałam. Schudłam 20 kg, ale miałam w tym okresie największe sukcesy grup tanecznych, może dlatego że moja praca była zwielokrotniona. Pamiętam też, że za każdym razem wchodząc na salę czułam pytający wzrok dziewczyn: czy już wzięłaś się w garść? Jak długo płakałaś? Podręczniki mówią, że płacze się przez rok po stracie. Dłużej, bo moja sytuacja była wyjątkowo trudna. Dziś jestem dużo silniejsza. Nie zazdrościsz kobietom, które mają zaradnych facetów, a same pracują dla przyjemności? Nie ufam facetom. Być na utrzymaniu? Chyba nie. To musi być strasznie nudne i frustrujące. Praca - jak mówiłam wcześniej – napędza mnie i buduje poczucie wartości. Nie boisz się o kasę, że nie będziesz mieć pieniędzy na ZUS, na szkołę, na chleb? Ja często budzę się z takimi myślami. Przestałam się tym nakręcać. Bywa ciężko, ale zawsze jakoś sobie radzę. Dwa lata temu wzięłam duży kredyt na realizację jednego z moich nowych pomysłów. Zmieniły się przepisy i - wychodzi na Drukarnia Pojezierze DRUK CYFROWY - szybko i tanio BANERY- od 15 zł./m kw. Ulotki A6 kolor 1000 szt. - 125 zł. Wizytówki kolor - 0,10 zł/szt. Plakat A4 kolor - 1,20 zł/szt. Plakat A3 kolor - 1,80 zł/szt SZYLDY PŁYTA KOMPOZYTOWA Gwarancja 10 lat! Odporność na UV i odkształcenia termiczne! Cena 160 zł/m kw. DRUK OFFSETOWY OGŁOSZENIA FILIGRANOWE Małe pieniądze - duża skuteczność. 200 zł/ 6 miesięcy 360 zł/ 12 miesięcy OPRAWA PRAC DYPLOMOWYCH I MAGISTERSKICH 10 zł/szt. Drukarnia Pojezierze ul. Sienkiewicza 3, 78-600 Wałcz tel. 67 258 90 74 mail: [email protected] Duży może więcej Po polach jeżdżą rolnicze mercedesy, czyli maszyny firmy John Deere. Steruje nimi stacja bazowa GPS z dokładnością do 2-3 cm. Plan zasiewów ustalany jest w oparciu o notowania giełdowe. To nie science fiction, ale chwiramska rzeczywistość. Z Markiem Michalskim, prezesem Zarządu spółki „Werol” z Chwiramu, rozmawia Rafał Orlikowski. skompletować równą partię dla odbiorcy. Jeszcze jeden drobny przykład. Maszyny do oprysków posiadają długie „ramiona” z dyszami. Wiadomo, że podczas nawrotów część ramienia wychodzi poza pole i do tych dysz system GPS natychmiast odcina dopływ płynu. Przy jednym nawrocie oszczędności są żadne, ale przy tysiącu już bardzo wymierne. Podsumowując: dzięki stacji GPS koszty produkcji są znacznie niższe. Tak, zgodnie z przyjętą przez nas filozofią prowadzenia gospodarstwa. Staramy się stosować środki produkcji maksymalnie racjonalnie i efektywnie. Faktem jest, że duży może więcej. Dzięki nowoczesnej technologii mam zbiory o wysokiej jakości i równych parametrach, co pozwala na wynegocjowanie lepszych cen. Z drugiej strony, wszelkie środki ochrony roślin czy nawozy kupujemy taniej, bo nie kupujemy worka czy kanisterka, ale setki czy tysiące litrów lub setki ton. Mówił Pan, że zajmujecie się produkucją zbóż, rzepaku i kukurydzy. Co decyduje o tym, czym obsiewacie pola? To jest dobre pytanie. Oczywiście analiza. Na ceny w Unii i Polsce wpływa rynek globalny. Dlatego dzień rozpoczynamy od analiz giełd światowych. Badamy prognozy zbiorów w Europie i na świecie. Wiadomo, że jeśli zbiory soi są dobre, to spada zapotrzebowanie na rzepak, a jego ceny są niższe. To znaczy, że należy ograniczyć jego zasiewy. Chociaż oczywiście wszystkiego przewidzieć się nie da, a bywa też tak, że rynek zachowuje się zupełnie nieracjonalnie. Wrażenie robią odnowione budynki folwarczne i przepiękny dworek. Kiedy kupiłem gospodarstwo, budynki były w złym stanie technicznym. Dworek zapewne nie przetrwałby do dnia dzisiejszego. Postanowiłem odrestaurować zarówno dworek, jak i ciekawsze architektonicznie obiekty folwarczne. Większość z nich była kryta papą. Konieczne było wykonanie nowej więźby dachowej i położenie dachówki. Zewnętrznie obiekty są w dawnym stylu, natomiast wewnątrz przystosowane zostały do nowej funkcji hotelowo-konferencyjnej. Niewiele zostało do skończenia, ale jeszcze trochę pracy nas czeka. „Werol” to jedno z największych gospodarstw w Gminie Wałcz i w powiecie. Zdradzi Pan, jak duże? Nie chciałbym mówić precyzyjnie o ilości hektarów. Faktem jest, że prowadzimy duże gospodarstwo rolne. Od kiedy jesteście w Chwiramie? Od 1995 roku. Najpierw dzierżawiliśmy gospodarstwo oraz wszelkie zabudowania, a w 1998 roku wykupiliśmy je na własność. Od początku systematycznie inwestujemy w sprzęt, nowoczesne technologie i remont budynków. Efekt robi wrażenie. Jeszcze zostało nieco do zrobienia, choć istotnie-gospodarstwo zmieniło się bardzo. Do budynków jeszcze wrócimy. Dla wielu osób posiadacze setek czy tysięcy hektarów ziemi właściwie nic nie robią, bo żyją wyłącznie z dopłat unijnych. Czasem posadzą jakieś orzechy, róże itd. i kasują zwiększone dopłaty. Jak wygląda to w przypadku "Werolu"? Wie pan, przy szeregu dobrodziejstw, jakie niesie Unia Europejska, niestety pojawia się również pole dla różnego rodzaju patologii. Mam swoje zdanie na temat dopłat, ale to raczej nie miejsce na tego typu dyskusje. Prawdą jest, że w przypadku niewielkiego gospodarstwa dopłaty niewiele zmieniają. Średnie w województwie zachodniopomorskim ma 30 hektarów, dostaje więc z UE 30 tysięcy zł, a to przecież stanowczo za mało rozwój, zakup sprzętu lub nowoczesnych technologii. Nowe technologie w żadnej branży nie są tanie. Na jakim sprzęcie pracuje Pana spółka? W tej chwili praktycznie wyłącznie na maszynach firmy John Deere. To doskonały sprzęt, którego możliwości nie każdy potrafi wykorzystać. U nas nie kierują nim ludzie... Chwilkę, a kto? W budynku, w którym jesteśmy, na górze znajduje się stacja bazowa GPS. Ona podaje precyzyjne położenie ciągników, kombajnów i innego sprzętu na polu. Owszem, są w nich ludzie, którzy przejmują kierowanie w celu ominięcia przeszkody, np. słupa czy cieku wodnego, albo przy nawracaniu. Maszyna na- wraca, operator wciska guzik i system już sam naprowadza ją na odpowiednią ścieżkę. Dzięki temu sprzęt jeździ po polu z dokładnością do 2 – 3 centymetrów. Co dzięki temu zyskujecie? Postaram się to w miarę prosto wytłumaczyć. W klasycznym gospodarstwie przy zasiewach, nawożeniu, opryskach lub zbiorze nie ma możliwości tak precyzyjnego poprowadzenia maszyny, jak u nas. Dlatego stosuje się przeważnie tak zwaną zakładkę. Czyli zasięg maszyny przesuwa się około 20 – 30 cm na trasę, którą się już przejechało. Tym samym na tym wąskim pasku niejako dwukrotnie zużywa się wszelkie materiały. Teraz proszę sobie wyobrazić, że takich pasków po 20 cm mamy 100, czy w przypadku dużego pola np. 1000, bo tyle nawrotów musimy wykonać. To powoduje istotny wzrost zużycia nawozów, środków ochrony roślin, ale też paliwa i czasu. Dzięki stacji GPS zyskujemy znaczne oszczędności. Oczywiście takie rozwiązania są kosztowne i opłacalne tylko w dużym gospodarstwie. To zresztą nie wszystkie możliwości, jakie daje system GPS. Nie było problemów z konserwatorem zabytków? Nie. Do rejestru był wpisany wyłącznie dworek i park. Remont dworku trzeba było rozpocząć od wzmocnienia fundamentów, bo - mówiąc potoczne - ozjeżdżał się. Do tego doszła wymiana stropów, ocieplenie i wreszcie wykończenie. To musiało sporo kosztować. Przypuszczam, że na decyzję o odrestaurowaniu budynków miały wpływ pasja i zamiłowanie do takiej architektury? Ależ oczywiście, że tak. Proszę pana, wygodniej i taniej było postawić nowy hotel gdzieś nad jeziorem. Tylko nie mogłem patrzeć, jak niszczeją tak piękne budynki. Bez nas kompleks nie przetrwałyby do dzisiaj. Dzięki rewilitalizacji ten wspaniały obiekt odzyskuje charakter dworsko-folwarczny. Może nie w tym roku, ale niedługo prace zostaną zakończone i myślę, że będzie jeszcze piękniej. Dziękuję za rozmowę. Do czego jeszcze jest używany? Do precyzyjnego nawożenia. Mówiąc bardzo ogólnie, w różnych częściach pola pobieramy próbki gleby, które potem badamy w laboratorium pod względem zawartości składników pokarmowych (makro i mikroelementów). Wyniki wprowadzamy do systemu GPS i w ten sposób powstaje mapa pola, ilustrująca potrzeby nawozowe. Wiemy dzięki temu, że na tym kawałku pola konieczna jest większa dawka potasu, na innym należy ograniczyć wapń, a jeszcze gdzie indziej - fosfor. Maszyna rozrzucająca nawóz jest włączona w system i różnicuje samoczynnie nawożenie, w zależności od położenia na polu. To pozwala oszczędzać nawozy, ale też właściwie je rozprowadzać, dzięki temu mamy bardzo wyrównane zasiewy i wysokie zbiory. Posiadamy również specjalne urządzenie oparte na systemie kamer na podczerwień, które określają zapotrzebowanie w różnych rejonach pola na azot. W tej chwili prowadzimy rozmowy z firmą John Deere, której wiceprezydent był naszym gościem, aby w kombajnach było instalowane laboratorium, badające określone parametry zbioru. To pozwoli łatwiej ARTYZM PRECYZJI, MISTRZOWSKA DOKŁADNOŚĆ... BEZ 78-600 Wałcz, Al. 1000-lecia 4, tel. 67 387 19 58 BA PŁATNE DAN pn.-pt. 9.00-18.00, sobota 10.00-14.00 WZRO IE KU Nowa korzystna refundacja NFZ limit do 50,- zł za jedną soczewkę Dla dzieci, limit wystarcza na pokrycie kosztów wstawienia soczewek. /Podstawowy standard/ Czas na nowe okulary! Oprawy markowe z kolekcji Versace, Ray Ban, Vogue, Dior, Givenchy i wiele innych. SZKŁA W CENIE OPRAW, sprawdź! 78-600 Wałcz ul. Budowlanych 2E (naprzeciwko Lidla) Problem osobowości Putina Rocznie spośród kilkuset spraw o mobbing wygrywa się w sądzie może 10, może 15%, a problem jest poważny, bo dotyczy coraz większej liczby pracowników. Także w Wałczu. Jak już informowaliśmy, podczas tygodnia bezpłatnych porad dla ofiar przestępstw pośród wszystkich, którzy zgłosiły się po pomoc - najwięcej było właśnie ofiar mobbingu. Jak sobie więc radzić z nękaniem psychicznym w pracy? I gdzie szukać pomocy prawnej? Rozmowa z psychologiem Katarzyną Wierzbińską. Czy ludzie zdają sobie sprawę z tego, że są ofiarami mobbingu? Trudno powiedzieć. Ludzie albo nie wiedzą, że mobbing w ogóle istnieje, albo starają się go przetrwać olbrzymim kosztem psychofizycznym. Nie odchodzą, bo brak im pewności siebie: nie wierzą, że uda się opłacić mieszkanie, znaleźć gdzieś zatrudnienie, że stanowią jakąkolwiek wartość na rynku pracy. Kiedy to jeszcze ludzka złośliwość, a kiedy już mobbing? O zjawisku można mówić kiedy presja jest uporczywa – na pewno nie jednorazowa. Według definicji mobbing zaczyna się od roku dręczenia, ale tak mi się wydaje, że nawet po sześciu miesiącach to już niefajne. Z reguły tyczy się też jednej osoby. W przypadku mobbingu poziomego, to jest pośród osób na tym samym stanowisku, najpierw odmawia się pomocy koleżeńskiej. Ofiara czuje, że nie przynależy do grupy. Bardzo trudno w ogóle dojść do przekonania, że zostało się ofiarą. Koledzy z pra- cy mogą mówić: „przesadzasz”, „może po prostu nie nadajesz się do tej pracy”, „jesteś przewrażliwiony, to tylko żarty”. Taka osoba może w końcu pomyśleć, że ma coś nie tak z głową! A kiedy dręczy szef? Pracodawcy mają różne sposoby na dręczenie podwładnych. Jednym ze nich jest delegowanie obowiązków, których pracownik nie ma kompetencji wypełnić. Dostaje zadanie, ale nie narzędzia do jego wykonania. Potem jest z porażki rozliczany. Pamiętam taki przypadek w wałeckich służbach mundurowych, kiedy pani zbuntowała się wobec niesprawiedliwej decyzji przełożonego. Facet zaczął sugerować, że coś jest z nią nie tak, że nie dotrzymuje terminów, nie wywiązuje się z obowiązków. Doszło nawet do tego, że fizycznie zaingerował w jej pracę: zniknęły ważne dokumenty, przez co pani miała poważne problemy. Co się dzieje z osobą poddaną mobbingowi? To jest gigantyczna presja, zwłaszcza dla osób słabszych. Przebywanie w chronicznym stresie może powodować zaburzenia psychiczne albo choroby psychosomatyczne: zaburzenia pracy serca, żołądka, całego układu pokarmowego. Zależy, kto co ma w organizmie najsłabsze. Presja wyciska osoby jak cytryny, zamienia je w tykające bomby. Czy trzeba „coś zrobić”, by stać się ofiarą, czy wybierane są one raczej przypadkowo? Nie ma reguły, ale na pewno „postawienie się” w miejscu pracy o wyraźnej hierarchii – w służbach mundurowych, w korporacji nie będzie bez znaczenia. Mobbing występuje też w koncernach i firmach, w których jest gigantyczna presja na przerób. W takich miejscach łatwiej jest o autokratów i despotów, taką osobowość Putina, która chce mieć wszystko podporządkowane swojej woli. Wiem też, że ofiarami mobbingu częściej padają kobiety. Łatwiej je skłócić, nastawić przeciwko sobie – tak jak panie z wałeckich służb mundurowych, które nie wytrzymały presji i wręcz się ze sobą pobiły. Po co właściwie pracodawcy jest mobbing? Ten typ osobowości, tacy Putinowie, upajają się swoją władzą, nawet kosztem innych ludzi. Kiedy chcą podkreślić swoją wszechwładność, ujawniają się wręcz cechy psychopatyczne. Wywierając presję na pracowników podkreślają dystans, jaki ich dzieli. Budują swój wizerunek poprzez ośmieszanie, uwłaczanie podwładnym... Kiedy robią to przy innych, to grupa dostaje przyzwolenie, by takie zachowanie powielać. I co się wtedy dzieje? W zespole pracowniczym pojawia się taka „czarna owca”. Obrywa zawsze. Staje się takim buforem emocjonalnym, na którym można się rozładować, kiedy dzieje się coś niedobrego. Osta- tecznie zostaje kozłem ofiarnym, ponosi odpowiedzialność za każde niepowodzenie zespołu. No dobrze, a co robić, kiedy zaczniemy podejrzewać, że staliśmy się ofiarą? Warto wyjść z tym poza miejsce mobbingu. Do psychologa, do rodziny lub do przyjaciół. Generalnie do kogokolwiek, kto pomoże nam stwierdzić, czy to przemoc. Funkcjonują też telefony antymobbingowe, przy których dyżurują specjaliści. Są w stanie odróżnić ofiarę od paranoicznej osobowości, która wmawia sobie, że ktoś się na niej odgrywa. Problem polega też na tym, że mobbing trudno w sądzie udowodnić, już łatwiej choćby molestowanie seksualne. Zarzucanie obowiązkami, oddelegowywanie do najgorszych zadań, wyżywanie się można przecież zawsze podsumować„taka praca”. Wtedy zostają biegli albo psycholog w sądzie. Na koniec: czy mobbing to zjawisko powiązane wyłącznie z pracą, czy zdarza się też w innych środowiskach, może w domu? Mobbing w domu? Nie. Prędzej we wspólnocie albo w szkole. Bywa tak, że jest jeden uczeń, na którym wyżywają się koledzy. Takie rzeczy zdarzają się nawet w najlepszych placówkach albo bardzo humanitarnych organizacjach. Opinia prawniczki, Ewy Burchard-Korzenko Zjawisko mobbingu na pewno istnieje. Ale czy prawo za nim nadąża? Z punktu widzenia ofiary z całą pewnością nie. Oczami prawnika: być może. Dobry prawnik na pewno znajdzie sposób, by skutecznie poprowadzić sprawę w sądzie. Zadania nie ułatwia fakt, że ciągle nie ma dyrektyw unijnych, dotyczących mobbingu. Oznacza to, że każde państwo może potrzegać ten problem w innych kategoriach. W Polsce mobbing jako taki nie jest uznawany za przestępstwo. Ochronę ofiary zapewnia trochę kodeks cywilny, trochę kodeks pracy i w znikomym stopniu również kodeks karny. Prawo pracy oferuje środki do przeciwdziałania wyłącznie w sytuacji, w której nękanie powoduje uszczerbek zdrowia. Tu najczęściej mamy na myśli depresje. Stawia jednak jeden warunek: lekarz musi określić, że przyczyną choroby faktycznie był mobbing. To nie zdarza się często, a bez takiego dokumentu w zasadzie nie występuje się do sądu. Co więcej, mobbing bardzo często występuje w powiązaniu ze stalkingiem, a nawet molestowaniem seksualnym. Początkowe nękanie może dać sprawcy poczucie bezkarności i zachęcić go do dalszych, radykalnych działań. Pośród ofiar mobbingu bardzo mało osób decyduje się na korzystanie z pomocy prawnej, bo słusznie nie wierzy w skuteczność. W całej Polsce składa się rocznie kilkaset pozwów, ale wygrywa tylko... 10 do 15%. Nadzieję daje jedynie fakt, że z każdym rokiem ten odsetek odrobinę rośnie. Natalia Chruścicka Lepsza kopia siebie (cd) Drugi dzień rekolekcji był dla mnie jednym z najlepszych w moim krótkim i, jak dotąd, dość nudnym i monotonnym życiu. Na początek Piotrek zadał nam pytanie z serii tzw. pytań granicznych: „Czy kiedykolwiek zabiliście? Jeśli tak, podnieście ręce”. Oczywiście nie podniosłam, przecież nigdy nie zabiłam żadnego człowieka, to nonsens. Ha! Okazało się, że wszyscy się myliliśmy. „Czy zastanawialiście się, czy kiedykolwiek zabiliście innego człowieka swoim słowem, czy czynem? – kontynuował. Nigdy nie zastanawiałam się, czy mogę kogoś zranić, często najpierw coś robiłam, a potem myślałam. Zabić słowem – to było mocne. Po rekolekcjach podeszłam do Jacka i Piotrka i zapytałam o możliwość przeprowadzenie wywiadu do szkolnej gazetki. Usłyszałam, że wszystko znajdę w książce. Przyjęłam to trochę jak policzek. W milczeniu zrobiłam zdjęcie grupowe i wyszłam z kina. Nie chciałam odpuścić tak łatwo, nie jestem typem, który szybko się poddaje. Postanowiłam jeszcze tego samego dnia wraz z przyjaciółką pójść na spotkanie z nimi w domu parafialnym. W salce było około 40 osób. Usiedliśmy w kręgu. Spotkanie polegało na zadawaniu pytań, ale też na swobodnej rozmowie. Mniej więcej w połowie rozważań Piotrek zapytał, czy ktoś chce pogadać indywidualnie. Może to głupie, ale byłam mocno zdezorientowana, nie wiedziałam, czy chcę czy nie. Pod koniec pomyślałam: „raz się żyje i albo zrobię z siebie idiotkę, albo ta rozmowa coś zmieni". Nie do opisania, jakiego stracha wtedy miałam. MIAŁAM OPOWIADAĆ KOMUŚ OBCEMU O SOBIE, O TYM, CO CZUJĘ. Ale uwierzcie, że kiedy dzielisz się z kimś swoim świadectwem, to przeżywasz chyba najlepsze uczucie świata. JAK MOŻNA ZAUFAĆ KOMUŚ W CIĄGU DWÓCH DNI???? Nadal zadaję sobie to pytanie, ale tak było. Od tej pory oddycham innym powietrzem. Okazuje się, że można być szczęśliwym z samym sobą. To wspaniałe uczucie, kiedy budzisz się i chcesz się uśmiechać, bo wiesz, że jest z tobą ktoś, kto kocha cię bezgranicznie, kto oddał za ciebie życie. Po spotkaniu płakałam całą noc, ale to były raczej łzy szczęścia. Moi rodzice byli lekko zdziwieni, co mnie tak nagle trafiło, zastanawiali się, czy czasem nie upadłam na głowę. Chciałabym też przywołać postać mojej przyjaciółki, której do niedawna wydawało się, że jest szczęśliwa. Do kościoła chodziła jedynie od święta i nigdy nie myślała, że mogłoby być inaczej. Była razem ze mną na spotkaniu. Żadna z nas nie spodziewała się, jaką wielką siłę ma wiara i świadomość, że codziennie Bóg puka do naszego serca z nadzieją, że mu otworzymy i wprowadzi szczęście, pokój i miłość. Dzisiaj obie jesteśmy „lepszą wersją siebie”, staramy się czerpać z życia jak najwięcej, ale też nie zapominamy o tym, co tak naprawdę się liczy. Wielu ludzi mówi, że nie znamy się na życiu z powodu młodego wieku. Może i to prawda, ale umiemy cieszyć się i wykorzystywać czas, jaki nam dano. Trzeci dzień to tzw. „czas pożegnań”. Chyba nikt go nie lubi. Myślę, że za bardzo przyzwyczaiłam się, że oni są i nie wiedziałam jak będzie, kiedy ich zabraknie. Czy będę tak silna, jak teraz i nie poddam się pierwszej lepszej pokusie? Moje rozumowanie i postrzeganie świata zmieniło się o 180 stopni. Cały czas szukam swojej drogi i siebie. Jestem pewna, że moje życie należy teraz do Boga. Zdaję się na niego i nie zamierzam inaczej myśleć. Dajmy sobie szansę, odważmy się. Uwierzmy, że warto czasem zaryzykować, żeby potem doświadczać pełni i radości życia. Chciałabym jeszcze podziękować osobom, które zainspirowały mnie do napisania tego felietonu, przede wszystkim Piotrkowi i Jackowi. Życzę im jak najlepiej w życiu, niech ich Bóg błogosławi, mam nadzieję, że pokażą innym, tak samo jak mnie, że Bóg jest miłością. Pola Eysymontt, dziennikarka gazetki Copernicus w Gimnazjum nr 3 Ściąga z Pojezierza Wypadek w Ostrowcu Do tragicznego wypadku doszło 13 marca rano w okolicach Ostrowca. Z nieustalonych dotychczas przyczyn kierująca Hondą 20-letnia kobieta zjechała na przeciwległy pas ruchu i uderzyła w bok nadjeżdżającej od strony Wałcza innej Hondy. Kierowca drugiej Hondy, 54-letni mieszkaniec Ostrowca, zmarł przed przyjazdem pogotowia, a ranna kobieta została odwieziona do wałeckiego szpitala. Badania wykazały, że była ona trzeźwa i nie znajdowała się pod wpływem środków odurzających. Postępowanie w tej sprawie prowadzi Prokuratura Rejonowa w Wałczu. Remonty ulic Rośnie niepewność w sprawie remontów wałeckich ulic: czy w ogóle w tym roku będą, a jeśli tak, to kiedy się zaczną i które ulice doczekają się modernizacji. Harmonogram uchwaliła Rada Miejska poprzedniej kadencji, ale okazało się, że ma się on nijak do tegorocznego budżetu i żeby w ogóle miasto mogło coś w tej sprawie zrobić, trzeba by przyjąć nową uchwałę albo udawać, że... nie ma starej. Do opracowania nowego harmonogramu remontów miał powstać specjalny zespół, ale pierwsze spotkanie w tej sprawie jak się dowiedzieliśmy - podobno rozbił jeden z radnych. Własny projekt przygotowały więc władze miasta, ale nie spodobał się on radnym. Decyzja w tej sprawie powinna zapaść na Sesji Rady Miasta w końcu marca. Rada Rodziców grozi sądem Nie brakowało emocji na nadzwyczajnej Sesji Rady Powiatu, która odbyła się 12 marca na wniosek pięciu radnych opozycyjnych: J. Goszczyńskiego, M. Pawłowskiego, J. Różańskiego, M. Subocza i M. Wierciocha. Zaproszono na nią przedstawicieli Rady Rodziców II LO oraz dyrektorów II LO i ZS 4 RCKU. Występujący w imieniu rodziców M. Szymczak uprzedził władze powiatu, że jeśli zechcą „na siłę” połączyć szkoły, to sprawa trafi do sądu, gdyż zdaniem Rady Rodziców Starostwo nie dopełniło warunku skutecznego powiadomienia wszystkich rodziców i opiekunów prawnych uczniów o zamiarze połączenia placówek. Wniosek radnych opozycji o wycofanie się przez Radę Powiatu z uchwały intencyjnej w sprawie połączenia szkół upadł w głosowaniu: poparło go siedmiu radnych, przeciwnych było ośmiu, a jeden wstrzymał się od głosu. Odejście J. Kaczanowskiego Po 30 latach pełnienia podwójnej funkcji: komendanta gminnego ochrony ppoż. w gm. Wałcz oraz komendanta gminnego OSP w gm. Wałcz wójt Jan Matuszewski nie przedłużył umowy z Janem Kaczanowiczem odnośnie pierwszej funkcji, a z drugiej J. Kaczanowicz zrezygnował sam. Nowym komendantem ochrony ppoż w gm. Wałcz został Mirosław Gruchot, a kiedy odbędą się wybory nowego gminnego komendanta OSP - jeszcze nie ustalono. Z Gminy Wałcz do Tuczna Były zastępca wójta gm. Wałcz Janusz Bartczak na początku maja zacznie pracę na stanowisku zastępcy burmistrza miasta i gminy Tuczno. Do jego kompetencji będzie należało zajmowanie się pozyskiwaniem śródków unijnych oraz gminnymi inwestycjami. Burmistrz Tuczna Krzysztof Hara, który sam złożył J. Bartczakowi propozycję pracy, ma nadzieję, że zatrudnienie prezesa fundacji „Lider Wałecki” spowoduje, że do gminnej kasy trafi więcej środków unijnych z tzw. miękkich projektów. Dotyczasowa wiceburmistrz Tuczna Elżbieta Pawlak ma wrócić do pracy w szkole. Piknik emerytów Wałeccy emeryci spotkali się 8. marca na pikniku na Morzycówce. Imprezę sponsorowali: Nadleśnictwo Wałcz, sklep jubilerski p. Szczygłowskich oraz właściciel firmy gastronomicznej Jerzy Skwark. Przy okazji emeryci podziękowali staroście B. Wankiewiczowi za udostępnienie kolejnego, trzeciego już pomieszczenia w piwnicy Przychodni Rejonowej przy ul. Kościuszkowców, gdzie mieści się związkowa świetlica. Członkowie PZERiI wyremontują pomieszczenie we własnym zakresie. Jarmark Kaziukowy 15 marca w siedzibie WSM na IX już wałeckim jarmarku Kaziukowym spotkali się miłośnicy kresowych tradycji. W czasie imprezy, zorganizowanej przez Stowarzyszenie Przyjaciół Wilna, Ziemi Wileńskiej, Nowogródzkiej i Polesia Świteź, można było kupić palmy, wykonane przez panie z KGW w Rudkach, wyroby rękodzielnicze a także wileńskie przysmaki: kołduny, obwarzanki, piernikowe serca, chleb ze smalcem i ogórkiem oraz ciasta. Wszystko znikało w rekordowym tempie. Swoje stoisko z kresowymi eksponatami przygotował wałecki kolekcjoner Andrzej Hermanowicz, a imprezę muzycznie uświetnił zespół Jolanty i Marka Giłków. Sprostowanie Na prośbę ks. Mateusza ze św. Mikołaja zamieszczamy sprostowanie do reportażu „Życie duchowe wałeckiej młodzieży” (Super Pojezierze nr 10). W tekście jest informacja, że obecnie oaza działa tylko przy parafii św. Antoniego, a okazuje się, że bardzo duża grupa jest też na DM (parafia Miłosierdzia Bożego) i trochę mniejsza w parafii św. Mikołaja właśnie. Natalia Chruścicka Projekt pn. ,,Czas na młodych” współfinansowany przez Unię Europejską w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego Priorytet VI Działanie 6.1 Poddziałanie 6.1.1 Program Operacyjny Kapitał Ludzki 2007-2013 Powiatowy Urząd Pracy w Wałczu informuje, że w dniu 31.03.2015r. upływa 29 miesięczny okres realizacji projektu pt. „CZAS NA MŁODYCH” współfinansowanego przez Unię Europejską w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego. Wartość projektu wyniosła 1.245.619,01 zł. Celem projektu było zwiększenie zdolności do zatrudnienia i uzyskanie pracy przez co najmniej 40% beneficjentów spośród 95 osób bezrobotnych uczestniczących w projekcie, zarejestrowanych w Powiatowym Urzędzie Pracy w Wałczu. Uczestnikami projektu były osoby bezrobotne do 24 r.ż., w tym: 58 kobiet i 37 mężczyzn, 2 osoby niepełnosprawne, 32 osoby długotrwale bezrobotne, 54 osoby z wykształceniem podstawowym lub gimnazjalnym i 41 osób z wykształceniem ponadgimnazjalnym. W okresie realizacji projektu jego beneficjenci zostali objęci następującymi formami aktywizacji: a) wsparciem psychologiczno-doradczym polegającym na udziale w zajęciach aktywizacyjnych, w tym: - w indywidualnych spotkaniach z psychologiem mających na celu identyfikację występujących u beneficjentów barier psychospołecznych warunkujących wybór kierunku doskonalenia zawodowego, podjęcia pracy i jej utrzymania, określenia poziomu motywacji do zmian oraz wypracowania metod niwelowania barier utrudniających podjęcie zatrudnienia, - w spotkaniach z doradcą zawodowym obejmujących rozpoznanie problemu zawodowego, podniesienie poziomu wiedzy o rynku pracy, jak również nabycie umiejętności obsługi komputera. b) poradnictwem zawodowym, w ramach którego odbyło się szkolenie z umiejętności poszukiwania pracy, które dostarczyło beneficjentom wiedzy z zakresu ich kompetencji zawodowych oraz umiejętności sporządzania dokumentów aplikacyjnych, prezentowania się w trakcie rozmowy kwalifikacyjnej, identyfikacji swoich mocnych i słabych stron oraz potrzeby doskonalenia umiejętności interpersonalnych i obsługi komputera. c) szkoleniami zawodowymi, które odbyło 73 beneficjentów w oparciu o ustalenia Indywidualnego Planu Działania uwzględniającego potrzeby rynku pracy i wyniki monitoringu zawodów deficytowych i nadwyżkowych takimi jak: - grafika komputerowa, - lakiernik elementów metalowych, - obsługa małej firmy, - sprzedawca, - krawiec – szwacz, - tanatopraktyka, - magazynier z obsługą wózka jezdniowego, - pracownik gastronomiczny, - kurs na licencję pracownika ochrony, - operator koparko-ładowarki, - wytwarzanie i sprzedaż wyrobów rzemiosła artystycznego, - konserwator, - spawacz. d) stażami trwającymi od 6 do 12 m-cy, które odbyły 42 osoby w celu nabycia praktycznych umiejętności zawodowych w miejscu pracy oraz doświadczenia niezbędnego do podjęcia zatrudnienia. We współpracy z organizatorami staży, instytucjami szkoleniowymi oraz pracodawcami, którzy stworzyli miejsca pracy dla beneficjentów projektu „Czas na młodych” w pełni została zrealizowana ścieżka wsparcia skierowana do jego uczestników co przyczyniło się do podjęcia zatrudnienia przez 51 osób. Informacja Zakładu Wodociągów i Kanalizacji w Wałczu w sprawie jakości wody przeznaczonej do spożycia przez ludzi Data poboru: 25.02.2015 rok Miejsce poboru: Wałcz, ul. Podgórna SUW - woda uzdatniona Rodzaj badania Jednostka Wynik Kryteria Parametr zgodny/niezgodny * Liczba bakterii z grupy coli jtk/ 100 ml 0 0 zgodny * Liczba Eschericha coli jtk/ 100 ml 0 0 zgodny * Smak akceptowalny akceptowalny zgodny * Zapach akceptowalny akceptowalny zgodny * Mangan µg/l <1,0 ≤50 zgodny * Żelazo µg/l 22 ≤200 zgodny * Amonowy jod mg/I <0,06 ≤0,50 zgodny * Barwa mg/I 5 akceptowalny, bez nieprawidłowych zmian zgodny * Mętność NTU <0,20 ≤1 zgodny 7,5 6,5-9,5 zgodny µS/cm 541 ≤2500 zgodny mg/l CaCO3 291 ≤500 zgodny * pH * Przewodność elektryczna właściwa * Sumaryczna zawartość wapnia i magnezu Płaski brzuch Głównym problemem większości z nas są tłuszczu na brzuchu. Skupiamy się więc na intensywnym i forsownym treningu wyłącznie tej partii mięśni. Efekt jest taki, że co prawda mięśnie się wzmacniawzmacnia ją, ale fałdki pozostają. Płaski brzuch będziemy mieć tylko wtedy, gdy spalimy tkankę tłuszczową. Jest to możliwe jedynie dzięki systematycznemu treningowi aerobowemu i/lub interwałowemu. Przykładami takiego treningu są: bieganie, aerobik, pływanie, taniec etc. Na początek chcę Wam zaproponować Nordic Walking lub rower - w sam raz na zbliżający się ciepły tydzień. Aby trening aerobowy był skuteczny nasze płuca i serce muszą pracować na średnim poziomie. Dla początkujących bardzo pomocne będą pulsometry. Zakres wysiłku powinien wahać się na poziomie 40-55% tętna maksymalnego. Ważne, aby nie ćwiczyć od razu na maksa, zwłaszcza jeśli leniuchowałyśmy przez dłuższy czas. Zacznij powoli i sukcesywnie zwiększaj zarówno dystans, jak i intensywność treningu. Jeśli uważasz, że 30 minut to za dużo, zacznij od 10 min przez 1 tydzień, a w następnym tygodniu zwiększ czas do 20 minut. Aby trening aerobowy dał efekt należy ćwiczyć 3-4 razy w tygodniu przez minimum 30-60 minut. Połącz go z ćwiczeniami wzmacniającymi na talię osy z poprzedniego tygodnia i dowolnie przeplataj w kolejnych dniach. Za tydzień solidna porcja ćwiczeń wzmacniających, które bardzo pobudzą Twój metabolizm i doskonale wpasują się w plan dnia. Jeśli masz pytania, potrzebujesz porady napisz maila : [email protected] TWÓJ OSOBISTY TRENER Zielony detoks Moda na picie warzywnych shake'ów dotarła i pod nasze strzechy. Postanowiliśmy sprawdzić, czy rzeczywiście jest tak doskonałym sposobem na wiosenne odtrucie, bombą witaminową i napojem, który stawia na nogi lepiej niż kawa? Jako absolutna debiutantka w temacie „zielonych smoothie's” przed przyrządzeniem pierwszego napoju zasięgnęłam języka u „weteranki” – Magdy Komerskiej – Kubiś. - Zrób, zakochasz się – zapewniła mnie. - To najlepsza i najprostsza forma „kopa energetycznego”. Ja piję zamiast porannej kawy, jako śniadanie, drugie śniadanie, przekąskę... To bomba witaminowa, po której oczy mi się szerzej otwierają, a jak nie mam czasu albo ochoty na śniadanie, to miksuję warzywa z płatkami i mam gęsty, sycący kok koktajl, który mogę wypić w drodze do pracy. Uzbrojona w szczegółowe instrukcje postanowiłam spróbować i ja. Pamiętając o kilku zasadach, które wymieniła Magda (koktajl ma być warzywno – owocowy, a nie odwrotnie, a produkty najlepszej jakości i różnorodne, najlepiej sezonowe) przejrzałam lodówkę. Podstawą shake'a ma być coś zielonego, więc na pierwszy ogień poszedł szpinak (niestety, mrożony), który zmiksowałam z selerem naciowym, pomarańczą i domowym sokiem z aronii. Hmmm... Kolor toto miało niezbyt zachęcający (prawdę mówiąc, do złudzenia przypominało mocno zużytą ścierkę), ale w smaku – całkiem, całkiem! Zapamiętałam tylko, żeby następnym razem użyć szpinaku świeżego, bo zamrażarkowy posmak psuł nieco całość. Następnego dnia w blenderze znalazł się jarmuż (z ogródka, więc zgodnie z zaleceniem najlepszej jakości), jabłko i garść mrożonych malin. Wszystko to trzeba było podlać niewielką ilością wody, bo wyszło trochę za gęste, ale za to jakie dobre! Podbudowana tym sukcesem kolejnego dnia zrobiłam shake ortodoksyjny, tylko dwuskładnikowy: z rukoli i pomarańczy. Szczypał w język, ale dał się wypić bez skrzywienia, a nawet z pewną przyjemnością. Przyznaję, wsiąkłam. Nie jest to może jeszcze miłość, ale mocne zauroczenie na pewno tak. Z jeszcze większym utęsknieniem czekam więc na lato i wielki wybór owoców i warzyw (pardon - warzyw i owoców), a także ziół. Shake z miętą? Na pewno. A z cytrynową bazylią? Mmmm... ps. Zapomniałabym o najważniejszym: skutkach zdrowotnych. Przyznaję, że z porannej kawy nie zrezygnowałam i raczej tego nie zrobię, ale wypity około południa shake doskonale stawia na nogi i zastępuje drugie śniadanie, drugą kawę i co tam jeszcze o tej porze spożywamy - batony też! Na spektakularne efekty, o których czytałam w internecie, czyli znaczną poprawę stanu cery i włosów jeszcze oczywiście o wiele za wcześnie, ale kto wie? Pokonać skorupiaka Ta rozmowa, której pełny zapis można znaleźć w aktualnym wydaniu tygodnika „Pojezierze Wałeckie”, wywarła wielkie wrażenie na Czytelnikach. O tym jak normalnie żyć i walczyć z rakiem z Bożeną Terefenko rozmawia Rafał Orlikowski. Do szpitala trafiła Pani w listopadzie ubiegłego roku? - Dokładnie 18 listopada. Wyniki były fatalne. Ale jak widać, dało się z tym żyć, pracować, przygotowywać święta. Lekarze zrobili dokładniejsze badania i okazało się, że znaleźli guza. W Wałczu pobrano wycinek i wysłano do badania. Z lekarzem chciałam się zakładać, że nowotwór nie jest złośliwy. Nie chciał się założyć... Kiedy przyszły wyniki, weszłam do jego gabinetu i spytałam, czy wygrałabym zakład. Odpowiedział, że niestety nie. Co można w takiej sytuacji powiedzieć? Mnie wyrwało się tylko: o k...! Taka informacja wiele osób potrafi całkowicie załamać. - O dziwo, mnie to ominęło. Ja jestem zadaniowcem: wytyczam cel i zmierzam do jego realizacji. Więc postawiłam sobie zadanie pokonania skorupiaka. Celem do realizacji tego zadania było poddanie się terapii. Najważniejsze, że miałam ogromne wsparcie dzieci, rodziny i przyjaciół. Zapowiedziano mi, że mam nie dyskutować, tylko robić wszystko, co zdecydują lekarze. I robiła Pani? - Właściwie tak. Już 18 grudnia wylądowałam w Bydgoszczy w szpitalu. Obyło się bez komplikacji? - Były komplikacje. Jak mnie rozkroili, to okazało się, że mam rozlany woreczek żółciowy. Więc operacja zamiast dwóch godzin trwała cztery. Przy czym, o tym, że wycięli mi wyrostek, dowiedziałam się po dwóch miesiącach - tak wnikliwie czytałam dokumentację... Ostatnio, kiedy byłam na badaniach USG, lekarz spytał, czy dużo jeszcze osób czeka do niego na korytarzu. Więc mówię, żeby się nie martwił, bo ze mną pójdzie mu szybko. Spytał: dlaczego? A ja, że mnie wycięli kupę rzeczy więc ma mniej do oglądania i mało czasu mu to zajmie. Nie każdy jest przyzwyczajony do mojego poczucia humoru. Teraz przyjmuje Pani chemię? - Tak, to jest część terapii. Jeżdżę do Bydgoszczy na chemię. Ile razy jestem w klinice, to spotykam przynajmniej dwie, trzy osoby z Wałcza. Nie spodziewałam się, jak ogromna ilość osób choruje na nowotwory. Co jest dla Pani najtrudniejsze? - Szczerze mówiąc, ja najgorzej znosiłam siedzenie w domu, dlatego jak najszybciej chciałam wrócić do pracy. Druga rzecz to dieta. Ponieważ wycięli mi woreczek żółciowy, muszę pilnować diety. Gotowane piersi z kurczaka i indyka już mi bokiem wychodzą... Dlatego robię jakieś klopsiki, klopsy, kombinuję, żeby jakoś to urozmaicić. Synowie się śmieją, że dzięki chorobie nauczę się gotować. A najgorsze, że jak czegoś nie wolno, to oczywiście ma się na to ogromną ochotę. Papryka konserwowa i tatar śnią mi się po nocach. Ale muszę poczekać jeszcze kilka miesięcy. (…) Fatalnie czuję się też ze świadomością, że sama zawaliłam sprawę z lekarzami, że nie dopilnowałam badań profilaktycznych. Znacznie wcześniej można było wszystko wykryć, a im szybciej się wykrywa, tym oczywiście rokowania są lepsze. Dlatego jeśli mogę, to apeluję do wszystkich: róbcie badania profilaktyczne! Każdy z nas się boi raka, ale jeśli szybko się go zdiagnozuje, to łatwiej go pokonać. A co Panią pozytywnie zaskoczyło? - Wsparcie dzieci i rodziny, ale też ogromna ludzka serdeczność, z jaką się spotykam. Obcy, zdawałoby się, ludzie interesują się, życzą mi zdrowia. (...) Proszę mi wierzyć, że to dodaje nieprawdopodobnej energii i jest dodatkowym bodźcem do walki. Do realizacji zadania, którym jest pokonanie skorupiaka. Wszyscy trzymamy za Panią kciuki. Dziękuję za rozmowę. BILANS JELITOWY Nasz przewód pokarmowy jest od urodzenia zamieszkizamieszki wany przez złożoną i zróżnicowaną kolonię mikroorganizmów. Stanowią one barierę dla drobnoustrojów i mają ogromny wpływ na wiele procesów fizjologicznych. Populacja drobnoustrojów obejmuje 100 miliardów bakterii, od 500 do 1000 różnych gatunków. Istnieją dwa rodzaje flory jelitowej: zamieszkałe i przejściowe. Pierwsze mikroorganizmy przylegają do komórek nabłonka błon śluzowych na stałe i tam się mnożą. Flora przejściowa jest utworzona przez mikroorganizmy niepatogenne z górnej części przewodu pokarmowego, żywności i środowiska. Flora jelitowa (lub mikroflora) jest potrzebna, ponieważ działa jako obrona organizmu ludzkiego, a także wspomaga trawienie i przemianę materii, co ma decydujący wpływ na występowanie nadwagi. Odgrywa też znaczącą rolę w procesie wchłaniania substancji odżywczych. Badania epidemiologiczne podkreślają, że 30% populacji cierpi na problemy żołądkowo-jelitowe. Stres i nieodpowiednio skomponowana dieta są przyczyną braku równowagi flory jelitowej. Należy pamiętać, że każdy ma inną florę. Jej cechy zależą m.in. od wieku, diety, schorzeń, zmian motoryki (wywołanych przez ciążę, stres, przyjmowanie niektórych leków) i zażywanie leków przeciwdrobnoustrojowych. MIVINAT PROBIOTIC LACTOBACILLUS to bakterie probiotyczne korzystne dla człowieka. Poprzez wytwarzanie kwasu mlekowego, nadtlenku wodoru i innych produktów ubocznych bakterie te tworzą wrogie dla innych organizmów kwaśne środowisko. Ponadto uczestniczą w produkcji niacyny, kwasu foliowego i witaminy B6. WSKAZANIA: leczenie lub zapobieganie drożdżycy pochwy, leczenie biegunki spowodowanej przez stosowanie antybiotyków, chemioterapia, ostre zakażenie bakteryjne, nietolerancja laktozy, leczenie i zapobieganie AZS u dzieci uczulonych na mleko krowie, u osób z zespołem nadwrażliwości jelita grubego i wrzodziejącym zapaleniem okrężnicy. Bifidobakterie BB regulują florę jelitową, zmniejszają problemy trawienne związane z zaparciami i wzdęciami, zwłaszcza u osób starszych. Poza tym stymulują układ odpornościowy do prawidłowej pracy i regulują pracę jelit. W ostatnim odcinku jelita pomagają pozbyć się resztek, które nie zostały wcześniej strawione. WSKAZANIA: w profilaktyce i leczeniu biegunki, biorą udział w syntezie aminokwasu witaminy B12 i kwasu mlekowego, choroby jelit, jako pomoc w leczeniu zakażenia Helicobacter pylori, leczenie atopowego zapalenia skóry u niemowląt. Spider-man Jedni koplekcjonują znaczki, inni poświęcili się sportowi, a Kuba Jezierski, uczeń klasy Ia Gimnazjum nr 3 założył... hodowlę ptaszników. Od czego się zaczęło? Jak byłem mały złapałem pająka. Spodobał mi się, więc pomyślałem, że kupię sobie ptasznika. Fajnie jest mieć psa czy kota. Ale pająka? Kotów i psów jest dużo i nie są ciekawe, tylko jedzą i śpią, a ptaszniki są interesujące. Robią fajne pajęczyny, tunele i różne kombinacje, można też podglądać ich niezwykłe zachowanie. Każdy może hodować pająki? Do hodowli potrzebny jest przede wszystkim ptasznik, terrarium i wiedza o danym gatunku. Ile okazów już posiadasz i z jakiego są gatunku? Obecnie siedem gatunków. P.metalika ma wszystkie kolory metaliczne i mocny jad. Preduncus jest czarny, T.gigas - różowo-beżowy, P.pulcher- beżowy, wszystkie one mają słaby jad. H.maculata - polska nazwa "ptasznik śnieżny" - to najszybszy z ptaszników z mocnym jadem. L.parahybana, największy ptasznik naziemny dorasta do 30 cm, ma słaby jad. P.mirinda ma mocny jad, jest bardzo szybki i agresywny. To są ptaszniki nadrzewne. Wszystkie, oprócz L.parahybana, przystosowane są do lasów deszczowych z mocną wilgotnością. Co jedzą twoi przyjaciele? Karmię je raz dziennie, a raz na tydzień spryskuję. Do jedzenia podaję owady. Dla nadrzewnych najlepiej jakieś latające, a dla naziemnych skorupiaki, małe ssaki na przykład myszy, szczury, chociaż jedzą też ptaki. Pająk, chociaż spotyka się go w domach, nie jest stworzeniem udomowionym. Co w takim razie robisz, aby czuł się jak u siebie? Nie powinno się rusza terrarium, bo go to stresuje. Ptasznika oczywiście, a nie terrarium. Ale można go brać na rękę. Planujesz rozszerzenie hodowli? Chcę sobie kupić kilka skorpionów, węża zbożowego i kolejne ptaszniki. Nie zapytaliśmy, co o hobby myślą rodzice Kuby…. A wy, drodzy czytelnicy, może macie jakieś niezwykłe pasje i chcecie nam o tym opowiedzieć? Czekamy na propozycje. Weronika Gębala redaktorka gazetki Copernicus w Gimnazjum nr 3