Walka o prawo wyborcze w Prusach. Demonstracje uliczne.

Transkrypt

Walka o prawo wyborcze w Prusach. Demonstracje uliczne.
b
l
'mmm
m
Na wszystkich pocztach w Niem­
czech kwartalnie.................1,86 mk.
U kolporterów kwartalnie .... 1,60 „
Z ekapedycyi pod opaską .... 1,86 „
Za granicą (z wrjątk em Anatryi) 8,00 *
Pojedynczy numer 16 fen.
Cena ogłoszeń od wiersza drobnego
druku 15 fenigów.
Gazeta Robotnicza wychodzi trzy razy
na tydzień w każdy wtorek, czwartek,
i sobotą z dodatkiem tygod. ,Po Pracy*.
Katowice, czwartek 17 lutego 1910
Listy należy adresować (do redakcji): „Gazeta Robotnicza“, redakcja, Kattowitz O/S. — (do ekspedycji, księgarni i drukarni): „Gazeta Robotnicza“,
administracja, Kattowitz O/S. — Lokale wydawnictwa „Gazety Robotniczej“ znajdują się przy ulicy Ratuszowej (Rathausstrasse) nr. 12.
c H* T ■ I ■ :
—>■ ni |
nt -# Nakładem i drukiem J. Biniszkiewicza i Spółki w Katowicach.
Odpowiedzialny redaktor Stanisław Mieczkowski w Katowicach
Walka o prawo wyborcze w Prusach.
Demonstracje uliczne. — Policja i wojsko w pogotowiu!
Jeżeli rząd pruski dotąd nie chciał wiedzieć, co lud
w Prusach myśli i czego się domaga, to mu powiedziała
to ubiegła niedziela. W całych Prusach odbyła się w tę
„niedzielę wyborczą“ niezliczona ilość zgromadzeń demon­
stracyjnych, dla zaprotestowania przeciwko ohydnemu
projektowi reformy wyborczej. Wszędzie nieomal odby­
wały się zarazem demonstracje uliczne, które przeważnie
skończyły się pokojowo, nie będąc przez policję prowo­
kowane a sprawiając wszędzie potężne wrażenie wśród
ludności. Jednak nie obeszło się bez starć. Szczegól­
niej brutalnie zachowała się policja w Halle.
*
*
*
Demonstracje w Berlinie.
W Berlinie i okolicy odbyło się około 40 zgroma­
dzeń w samo południe o godzinie 12. Wszystkie lokale
przepełnione. Masy ludu jeszcze przed lokalami. Na słu­
pach miasta widnieją od rana czerwone plakaty z podpisem pre­
zydenta miasta, które „przy oporze przeciwko władzy
państwowej grożą użyciem broni“. Wojsko cały dzień
stało w pogotowiu w koszarach. Po zebraniach odbyły
się demonstracje uliczne. Tysiączne tłumy posuwały się
majestatycznie we wszystkich częściach miasta, wznosząc
okrzyki na cześć wolnościowego prawa wyborczego i
śpiewając marsyliankę robotniczą. W drugim okręgu li­
czba demonstrantów wynosiła około 20 000 uczestników.
Na Winterfeldplacu wygłoszono mowę do tej rzeszy. Po­
licja zachowywała się na ogół spokojnie, wskutek czego
starć nie było. Towarzysze z Arminhalle i domu zwią­
zkowego połączyli się, tworząc pochód 10-tysięczny. Na
wschodzie Berlina, na ulicy petersburskiej posuwał się
również pochód 10-tysięczny, wnosząc okrzyki na cześć
wolnego prawa wyborczego. Takiego pochodu jeszcze
wschód Berlina nie widział! Pochód kroczył dalej ulicą
warszawską aż do Śląskiej bramy, gdzie go już potężne
masy ludu oczekiwały. Tu wygłoszono krótką przemowę,
poczem uczestnicy demonstracji rozeszli się okrzykami na
cześć powszechnege prawa. Liczba uczestników wyno­
siła tu 40 000 osób. Na całej drodze nie pokazał się
ani jeden policjant. Na północy Berlina liczba demon­
strantów wynosiła 60 000.
Po drodze rozwinięto
sztandar czerwony, a w Humboldtparku t. Ledebour
i demokrata dr. Breitscheidt wygłosili przemowy. Na
przedmieściach okazały się wszystkie lokale za małe.
Tylko w Rixdorfie policja natarła na bezbronną masę.
Poważniejszych wypadków atoli nie było.
*
*
*
W Magdeburgu pochód demonstracyjny wynosił 10
tysięcy osób. Policja starała się nie dopuścić demon­
strantów do śródmieścia, lecz naporowi masy musiała
uledz. Przed ratuszem i mieszkaniem Inadburmistrza oduyła się manifestacja. W całości odbyło się w
okręgu magdeburskim 40 zgromadzeń. Parę osób are­
sztowano, ale znów wypuszczono.
W Hanowerze brało udział w 13 zebraniach około
25 000 osób. Policja była uzbrojona, lecz nie wystąpiła
czynnie.
W Altonie manifestacja wypadła świetnie. 12 000
uczestników. Postępowanie policji rozważne, tylko ka­
pitan Klaeber „ujeżdża“ na koniu.
W Kilonji odbyło się 15 przepełnionych zebrań.
10 tysięcy uczestników. Przed domem związkowym po­
licja rozsadza pochód, który zaraz znów łączy się w innem miejscu. Policja dobyła pałaszy, ale ponieważ de­
monstranci zachowali się spokojnie nie mogła zrobić
użytku z broni.
W Szczecinie liczba uczestników 7 tysięcy. Pochód
nie puściła policja na Paradeplatz, więc kroczył przez
eleganckie dzielnice. Na przedmieściu rozchodzono się.
Parę osób aresztowano.
W Kolonji kilka set chłopa policji konnej i pieszej
starało się wtłoczyć pochód do uliczki pobocznej. Ilość
uczestników 10 tysięcy. Na zebraniu przemawiała towa­
rzyszka Zetkinowa. Jeżeli junkrzy mówią — niech żyje
zamach na konstytucję, to my powiedzmy — niech żyje
republika! (Nieustające oklaski). Takiej demonstracji
Kolonja jeszcze nie widziała.
Kottbus. 3 000 demonstrantów. Policja w pogoto­
wiu, pułk piechoty, broń nabita. Do „roboty“ nie było
jednak sposobności.
Elberfeld-Barmen. 8 tysięcy demonstrantów. Po­
chód głównymi ulicami ku placu królewskiemu.
Düsseldorf. Demonstracja przez główne ulice mia­
sta. 10 tysięcy osób.
Dortmund. Potężna demonstracja. 12 tysięcy ucze­
stników. Policja i burżuazja zdumiona.
Essen. Pochód w dzielnicy robotniczej na 15 000
osób. Wielka siła policyjna w “pogotowiu, ale bez wy­
padku.
Krwawa łażń.
W Halli około godz. 11 tłumy zdążały na zgroma­
dzenia. Już wtedy policja aresztowała ludzi. W zgroma­
dzeniach brało udział przeszło 6000 osób, nie licząc wiel­
kich mas, co już nie mogły uzyskać dostępu. Po zgro­
madzeniach tłumy ruszyły ulicami, śpiewając marsyljankę.
Przy teatrze miejskim pochody się spotkały. Tu zgroma­
dziło się około 15 000 osób. Policja była zdumioną i
zawezwała konną artylerją. Również pułk piechoty
zawezwano. Nagle policja bez słowa uprzedzenia na­
tarła na tłum, sprawiając okropną krwawą łaźnię.
Przechodnie zostali strasznie poranieni, także dwoje
dzieci zostało ciężko poranionych. Atak ponawiał się
kilkakrotnie. Plac teatralny był ze wszystkich stron
zamknięty tak, że tłum nie 'mógł się wcale rozproszyć.
Ranionych odwieziono do lazaretu. Prócz tego areszto­
wano około 50 do 60 osób. Ze szczególniejszem zami­
łowaniem cięła policja uciekających. Bohaterzy!
okrzyki, i przez najbardziej ożywione ulice udali się do
domu związkowego. Zanim policja oprzytomniała i „siły"
swe zebrała, demonstracja była ukończona.
Pozatem odbyły się demonstracje w wielu mniejszych
miastach, których tu nie sposób wyliczać.
Kule zamiast praw!
Konserwatywny organ „Reichsbote“ informuje o
wosjkowych przygotowaniach na niedzielę wyborczą: „Aby
zagrodzić starciu z wojskiem w godzinach przedpołu­
dniowych, wypadła zupełnie — rzecz jedyna w swoim
rodzaju — służba boża w garnizonie. Dalej wydała ko­
menda rozkaz, że wszyscy podoficerzy i żołnierze ko­
szar opuścić nie śmią, mając być w ciągłem pogotowiu.
Przygotowane były również ostre naboje dla rozdania
ich żołnierzom. Urlopu nawet wieczorem nie dawano.
Oficerom oficjalnie poradzono, aby mieszkań swych nie
opuszczali.“
*
*
*
Zgromadzenia protestujące
przeciwko hańbie reformy wyborczej
odbyły się w niedzielę 13 go lutego w sześciu miejsco­
wościach Górnego Śląska: Zabrzu, Zaborzu, Bytomiu, Ka­
towicach, Król. Hucie i Raciborzu. Na wszystkich zebra­
niach przyjęto jednogłośnie z entuazjazmem następującą
rezolucję:
Zebrani na wiecu dnia 13 lutego 1910 mężczyźni i ko­
biety przyjmują tak zwany projekt wyborczy z oburzeniem do
wiadomości. Zebrani uważają projekt ten jako bezwstydne
wyszydzanie i bezczelną prowokację ludu.
Zamiast powszechnego prawa głosowania, którego się
olbrzymia większość obywateli Prus domaga, przynosi nam
projekt poważne zaostrzenie dotychczasowego bezprawia dla
klasy robotniczej i wielkie przywileje dla klasy posiadającej.
Brutalne trzyklasowe prawo wyborcze ma być utrwalone,
dyktatura okolic rolnych nad miejskimi ma nadal pozostać
przez utrzymanie skandalicznego podziału okręgów wyborczych.
Dalej ma pozostać również podły sposób głosowania jawnego,
który wszystkich biednych wydaje na postawę bogaczom.
Projekt dąży również do tego, że ludzie z wykształce­
niem uniwersyteckim lub koszarowem przesunięci zostaną do
drugiej i pierwszej klasy, by następnie tam pospołu z boga­
czami przegłosować wyzutą z prawa klasę trzecią skupiającą
w sobie robotników, rzemieślników i małorolnych.
Rząd mogący pogodzić ze swoim honorem i powagą, by
przedłożyć ciału prawodawczemu tak niegodne dzieło, chodu je
walkę klas, narażając się na pogardę całego świata kultural­
nego. Wierny swej historycznej roli jako ucieczka wszelakiej
reakcji czyli wstecznictwa, stawia się rząd pruski w rażącej
sprzeczności do rządów tych państw niemieckich, które zmianą
instytucji konstytucyjnych i wyborczych poddały się duchowi
czasu.
Zgromadzenie domaga się przeto od sejmu, by tego
dziwoląga jaknajśpieszniej pogrzebał.
Zgromadzenie domaga się na nowo najwyraźniej wpro­
Harce policyjne.
Frankfurt n. M. W zgromadzeniu w cyrku Schuhmanna brało udział 7000 osób. Tysiące pozostawały je­
szcze przed lokalem. Nagle zjawiła się policja konna,
która wjechała w tłum na koniach. Jedna kobieta z
dzieckiem na ręku została stratowaną. Po­
licjanci wjeżdżali nawet do domów, tnąc nawet całkiem
niewinnych przechodniów. Po zebraniu ruszył tłum w
liczbie 20 000 osób na plac Hohenzollernski. Policja była
zdumioną, gdyż zagrodziła była ulicę cesarską. Demon­
strantów dopędziło 20 konnych policjantów, wiele osób
poraniono. Również w innych okolicach przyszło do starć z
policją. Na Hirschgraben ponowiła policja swój atak na
demonstrantów. Jeden potężny głos „fuj“ z tysięcy
piersi był odpowiedzią na te „bohaterstwa“ policyjne.
Jak następnie jeszcze donoszą stratowana przez
policję kobieta umarła.
Rozsądna policja.
W Bochum policja z góry udzieliła pozwolenia
na pochód demonstracyjny. Olbrzymie zgromadzenia
były przepełnione. Pochód kroczył przez ulicę miasta,
śpiewając Marsyljankę. Przy sądzie wniesiono pierwszy
okrzyk na cześć prawa wyborczego. Policja zachowy­ wadzenia powszechnego, równego, bezpośredniego i tajnego
wała się spokojnie.
prawa głosowania, z uwzględnieniem proporcjonalnego sy­
stemu wyborczego dla wszystkich obywateli ponad lat 20 bez
różnicy płci, zwracając się jednocześnie do wszystkich wolnoJunkrom na kark!
ściowo usposobionych mężów i niewiast z zawezwaniem, by
Pod Wrocławiem w Neumarkt i Lügewitz towa­ pospołu z partją socjalistyczną walczyli nieustannie i wytrwale
rzysze sformowani w pochody, udali się na wieś pod za urzeczywistnieniem tego żądania“.
*
*
*
zamki dwóch junkrów, aby im przedstawić żądania ludu.
Obuch nie było w domu. Wobec tego na dziedzińcach
pałacu odbyły się przemówienia z okrzykami na cześć
wolnego prawa wyborczego. Potem towarzysze wyru­
szyli znów w pochodzie z powrotem, śpiewając pieśni
wolnościowe.
W Lignicy odbyły się również wielkie demonstracje
uliczne. W ośmiu długich pochodach maszerowali towa­
rzysze do rynku, okrążyli go po trzykroć, wznosząc
Zebranie w Zabrzu było bardzo liczne. Dom
związkowy był zapełniony po brzegi. Pomiędzy obecnymi
znajdowało się wiele kobiet. Pierwsza przemawiała towa­
rzyszka Dróżdżka, wyjaśniając, jak kobieta w dzisiej­
szym ustroju cierpi, jak się powinna bronić i swe dzieci
na bojowników sprawy robotniczej wychowywać. Prze­
mówienie swe zakończyła referentka gorącym apelem, by
kobiety razem z mężczyznami o powszechne prawo wy­
borcze do sejmu pruskiego walczyły.
Następnie przemawiał tow. J. Biniszkiewicz.
Mówca wyświetla, jak powstała konstytucja pruska i jak
rząd pruski lud z powszechnego prawa wyborczego ogra­
bił a trójklasowe bezprawie narzucił. Następnie omówił
referent krytycznie projekt rządowy, wyjaśniając jeden pa­
ragraf po drugim. Cały ten projekt zasługuje na wieczną
zagładę. Po omówieniu stanowiska partji burżuazyjnych
do nowego projektu zakończył referent swój wykład sło­
wami: precz z tym nędznym projektem, niech żyje równe
bezpośrednie, powszechne i tajne prawo głosowania.
Zebrani okrzyk ten trzy razy powtórzyli z zapałem. Tow.
Kunze wezwał zebranych do abonowania „Gazety Robo
tniczej“ i do wstępowania do Polskiej Partji Socjalistycznej,
poczem zebranie zamknął.
W Zaborzu była sala pana Freunda również prze­
pełnioną. Referentami byli towarzysze D a n i s z i Po­
demski. Pierwszy omówił w krótkości działalność sej­
mu pruskiego na szkodę ludu pracującego i wyjaśnił ko­
nieczność walki o reformę prawa wyborczego. Następnie
wyjaśnił tow. Podemski w dwugodzinnym referacie politykę
państwa pruskiego wobec robotników i polaków. Projekt
rządowy poszarpał mówca np strzępy, rozbierając równo­
cześnie stanowisko partii burżuazyjnych wobec reformy.
Mowę tę przyjmowali zebrani hucznymi oklaskami. Po
referatach zaśpiewali uczestnicy, stojąc, pierwszą zwrotkę
marszu socjalistów. W przyjętej rezolucji jeszcze osobno
zawezwano polskich robotników do walki o tę tak ważną
dla nas reformę wyborczą. Zebranie zamknięto trzykro­
tnym okrzykiem „niech żyje Polska Partja Socjalistyczna“.
W Bytomiu odbyło się zebranie na Rczbarku,
gdzie przemawiał tow. Fr. T r ą b a 1 s k i.
Przegląd polityczny.
Z dzielnie polskich.
Zabór pruski.
Giermanizacja nazw miejscowości przez
kolonizację.
Wiadomą jest rzeczą, że kolonizacja nabytym przez
siebie posiadłościom i nowo utworzonym gminom nadaje
z lubością nazwy niemieckie, i to nieraz bardzo dziwa­
czne i często równobrzmiące. Z powodu tego czyniono
jej niejednokrotnie zarzut, i to poniekąd słusznie, że
przy przeinaczaniu nazw polskich na niemieckie postę­
puje sobie zupełnie bezwiednie i bez bliższego zastano­
wienia się, gdyż trudno rozpoznać jakąkolwiek zasadę
przy wyborze nowych nazw. Kwestją tą zajmuje się
radca regiencyjny dr. Loesener w Merseburgu, który
przez kilka lat był czynnym przy Komisji kolonizacyjnej,
w osobnym artykule czasopisma „Deutsche Erde“. W
artykule tym przytacza autor zasady, według których
Kolonizacja podejmuje giermanizację nazw polskich.
Przedewszystkim, według zdania dr. Loesenera, wybiera
Kolonizacja takie nazwy, które pod względem fonetycz­
nym zbliżają się do dawniejszych nazw. Czyni to zaś
głównie ze względu na obronę krajową, aby patrolki, odwachy wojskowe itp., które nie zawsze mają do dyspo­
zycji mapy gieneralnego sztabu wojskowego z dawniej­
szymi nazwami, mogły się lepiej orjentować w położeniu.
W przypadkach, w których przeobrażenie nazwy jest nie­
praktycznym, częściowo ze względów estetycznych (?) albo
też dla tego, że podobne nazwy w danej prowincji już
istnieją, bywają polskie nazwy dosłownie tłumaczone
albo wybiera się dowolną nazwę, przy czym uwzględnia
się miejscowe właściwości, jak miejsce pochodzenia kolo­
nistów, i tern podobne. Tam, gdzie się utrzymały ślady
dawniejszej nazwy niemieckiej, przywraca się stare nazwy
niemieckie.
W końcu swych wywodów nadmienia autor artykułu,
że Komisji kolonizacyjnej nie można czynić odpowiedzial­
nej za wszystkie zmiany nazw, gdyż zdarza się często, iż
proponowane przez nią nowe nazwy, bywają w rozma­
itych instancjach zmieniane.
Bracia mleczni.
Rzekomo „dla zasady“ wysuwają wszędzie na wychodźtwie nasi narodowcy swe odrębne kandydatury,
śmieszna ta zabawka w głównej mierze obliczona jest
na szkodzenie partji socjalistycznej. Inaczej względem
partji centrowej! W Mii h 1 h e i m - Wipperfurth nasi „ko­
chani“ narodowcy woleli z tej zabawki zrezygnować i cof­
nęli swą kandydaturę odrębną na korzyść centrowca.
Bratnie dusze!
Niemcy.
Saska statystyka wyborcza.
Według urzędowej statystyki oddało przy ostatnich
wyborach w Saksonji 341 396 wyborców swój głos
partji socjalistycznej; na partje mieszczańskie natomiast
oddało tylko 293 339 wyborców swoje głosy. Ten sto­
sunek zmienia dopiero na niekorzyść robotników system
pluralny, który przyznaje bogaczom aż do czterech gło­
sów. Z oddanych ogółem głosów 1 273 998 odebrały
partje mieszczańskie 781 476, natomiast socjaliści tylko
492 522.
Na poszczególne partje przypadało wyborców
głosów:
341 396 wyborców 492 522 głosów
Socjaliści
281 804
103 517
Konserwatyści
236 541
Narodowi lib.
125 157
100 804
„
Wolnomyślni
41 857
55 502
Antysemici
20 248
Z liczb tych wynika jaskrawa niesprawiedliwość sy
stemu pluralnego. Socjaliści powinni posiadać nieomal
dwie trzecie wszystkich mandatów a tymczasem mają tylko
25 mandatów na ogólną liczbę 91.
8 8 Jednajcie nam nowych czytelników.
Z sejmu pruskiego.
Z parlamentu niemieckiego.
Sobota, dnia 12-go lutego.
Trzeci dzień obrad nad „reformą66 wyborczą.
Na wstępie przemawiał poseł wolnomyślny dr. Pachnicke, który kanclerzowi jeszcze niejedną prawdę pod nos
podtarł. Taki młody mąż stanu — mówił — który codopiero rozpoczyna swą karjerę a chce nam tu prawić
o parlamentaryzmie i go potępiać. W stosunku do przed­
łożenia da się użyć słów: wielkie słowa a małe czyny!
Pan Bethmann-Hoitweg podniósł się jeszcze raz, za­
znaczając, że rząd przecież nie na żarty przedkłada tak
głęboko sięgające zmiany konstytucyjne, za co został wy­
śmiany przez lewicę i to całkiem słusznie. Jeszcze mógł
tylko wymamlać, że rząd zasługuje na to, aby go brano
poważnie. Mogą go jeszcze konserwatyści pocieszyć,
skoro inni z niego kpią.
Konserwatysta Malkewitz powtarzał jeszcze raz w naj­
rozmaitszych odcieniach serdeczne życzenia junkrów, któ­
rzy lud wszelkich praw pozbawić pragną. Dla konserwa­
tystów są tylko urzędnicy i wysłużeni żołnierze miaro­
dajni. aby ich uprzywilejować. Można coprawda dopuścić
także trochę mieszczaństwa do wyższych klas. W bru­
talny sposób napadał na socjalistów.
Mowa d-ra Krausego (nar. lib.) brzmiała z początku
dość ostro przeciwko wstecznictwu rządu i jego pomo­
cnikom. Słyszał on często w kolach konserwatywnych,
jak tam mówiono, że nie potrzeba oświatę wśród ludzi
krzewić, szczególniej zbyteczne jest wykształcenie wśród
niższych stanów, bo rodzi niezadowolenie, czyni z ludzi
rebelantów.
Pan Krause następnie w niesmaczny sposób starał
się wygrywać partję socjalistyczną jednego kraju przeciw­
ko socjalistom innego kraju. Jest to znany sposób naszych
przeciwników, aby jednych przedstawiać za patrjotów
a drugich za wrogów narodowości.
Po wolnokonserwatyście dr. r. Woyna przemawiał
następnie wolnomyślny Fischbeck, uderzając na klikę
reakcyjną która otacza cesarza i przybyłe okazji wrze­
szczy: tron się wali, choć zawsze tylko rozchodzi jej się
0 jej własne samolubne cele. Wszyscy poważni mo­
narchiści powinni oczyścić tron od tych pasożytów.
Na to dyskusję zamknięto, pierwsze czytanie zostało
ukończone. Projekt wędruje do komisji złożonej z 28
członków. Co z tego wyniknie, na razie jeszcze prze­
widzieć się nie da.
Sobota, 12-tego lutego.
Parlament obradował w dalszym ciągu nad resztą
budżetu wojskowego. Z frakcji socjalistycznej t. t. Zubeil i Bohle przedstawili fiskusa wojskowego w roli pra­
codawcy i spekulanta gruntami. Jeden z burżuazyjnych
posłów, zażarty zwolennik związku ku zwalczeniu socjalnej-demokracji starał się wciągnąć do dyskusji rzekome
nieporządki w drukarni „Vorwärtsa“. Tow. Fischer
i Stadthagen dali mu atoli taką odprawę, że nie wiedział,
co wybąknąć.
*
*
*
*
*
Poniedziałek, 14 lutego 1910.
Na porządku dziennym interpelacja narodowych
liberałów z powodu
ukarania urzędnika
tej partji za agitację w Poznaniu.
Dr. Friedeberg (nar. Jib.) uzasadnia interpelację, wy­
kazując, że rząd (prezydent) w Poznańskiem jednostronnie
sprzyja konserwatystom z krzywdą dla narodowych libe­
rałów, którzy wszak tak dzielnie rząd popierają w jego
polityce „kresów wschodnich“.
Minister Moltke odpowiada, że nie myśli krzywdzić
narodowo-liberalnej partji, tylko stara się, żeby wszystkie
partje niemieckie trzymały razem przeciwko polakom.
(Ojcowski rząd!) Kilku urzędników przesadzono i pusz­
czono coprawda, ale nie miało to nic wspólnego z uka­
raniem. Tak dzielnej podpory w polityce antypolskiej,
jak narodowych liberałów, rząd nie chciałby się pozbyć.
Kiedy mówił konserwatysta Rogalla v. Bleb rstein,
1 odczytywał tytuły pewnych urzędników, krzyknął mu
tow. Liebknecht, że denuncjuje. Zato wiceprezydent
powołał go do porządku. Ale junkra Biebersteina do po­
rządku nie powołał, gdy tenże powiedział: Denuncjację
pozostawiam panu i jego klice (Sippe). Także przykład
„dobrego tonu“.
Potem przemawiali z kolei jeszcze wolnokonserwatywny Viereck i wolnomyślny Aronsohn. Ten ostatni
jeszcze gorzej czołgał się na brzuchu przed rządem ani­
żeli konserwatysta. Członek Koła polskiego p. Świtała
zwracał się przeciwko temu, aby urzędników degradowano
na sługi rządowe. Centrowiec dr. Dell także zwrócił się
przeciwko mięszaniu się państwa do przekonań urzędni­
ków. Po przemówieniu narodowego liberała dr. Friedeberga postawiono wniosek o zamknięcie dyskusji. Dr.
Mfiller-Sagan (wolnomyślny) aby zatrzeć wrażenie niefor­
tunnego wystąpienia dra Aronsohna oświadczył, że wolnomyślni jak dawniej tak i teraz uważają rząd w Poznań­
skiem za rząd jednostronnie konserwatywny.
Towarzyszowi Liebknechtowi zamknięciem dyskusji
odcięto możność wykazania, że liberałowie własnym nożem
się ukrajali. We środę drugie czytanie budżetu minister­
stwa sprawiedliwości.
*
*
*
*
Poniedziałek, dnia 14 lutego.
Obrady nad ustawą potasową (Kaligesetz).
W długich rozprawach debatowano nad tym dziwolągiem
prawodawczym, który ma kapitalistów potasowych siłą
połączyć w jedno grono na cześć i chwałę lepszego wy­
zysku. W gruncie rzeczy ustawa ta jest znów „darem mi­
łosnym“ dla junkrów. Nadzwyczaj jędrnie wyłuszczył to
mówca frakcji socjalistycznej tow. Hue. Wykazał, że
państwo dzisiejsze przeciwko koalicji robotników wystę­
puje z karabinami maszynowemi, policjantami i paragra­
fami, natomiast o koalicję przedsiębiorców samo się stara,
aby tylko podnieść „święty profit“.
Szpiegostwo prusko-rosyjskie
przed sądem w Krakowie.
Przed zwykłym trybunałem pod przewodnictwem
radcy Jasiewicza zaczęła się w sobotę 12 b. m. rozprawa
przeciw Czesławowi Dekiertowi z Poznania, Marjanowi Ko­
złowskiemu z Częstochowy i Władysławowi Bakalarczykowi z Prus o szpiegostwo. Akt oskarżenia podaje, że
Dekiett, wydalony z gimnazjum św. Magdaleny w Po­
znaniu w r. 1905, czas do 1908 spędził w Niemczech
i Ameryce, miał być dziennikarzem, a także pracował
w biurach adresowych „Lokal Anzeigern“ w Berlinie.
W jesieni roku 1906 Dekiert ofiarować się miał natarczy­
wie „Straży poznańskiej“ z usługami szpiegowskiemu
i starał się wkręcić do tego towarzystwa, propozycję je­
dnak odrzucono. Długi czas był korespondentem parla­
mentarnym „Dzień. Pozn.“ We wrześniu 1908 zjawia się
Dekiert w Krakowie.
Właściwy charakter jego ówczesnej działalności ilu­
strują zapiski, znalezione w zakwestjonowanym podczas
rewizji kalendarzyku firmy „Loescher & Wolf", w którym
zanotowano z października do grudnia 1908 roku, szereg
wysyłek listów, oraz otrzymanych przesyłek pieniężnych.
Między szeregiem najrozmaitszych zapisków znale­
ziono u Dekierta także list od agientki ochrany rosyjskiej
p. Kor. List ten był dobitnym dowodem, że Dekiert utrzy­
muje stosunki z ochraną rosyjską. Do tego przyznał się
Dekiert jeszcze w śledztwie policyjnem. Zadaniem jego
było śledzić działalność osób skompromitowanych w Rosji
i donosić o ich powrocie do Rosji. Dekiert zadenuncjował między innymi studenta Tomaszewskiego, Juljana
Jejdego, syna gospodyni, u której mieszkał, usiłował ró­
wnież zwabić do Rosji studenta Bielawskiego, aby go
wydać władzom rosyjskim.
Dekiert, jak przemawiają za tern różne szczegóły
śledztwa, był również szpiegiem wojskowym. Twierdzi
on, że zdecydowawszy się na służbę w ochranie, udał
się z odnośną propozycją do naczelnika ochrany w War­
szawie, skąd, stosownie do umowy, przysłano do Kra­
kowa agienta ochrany.
Z tym agientem spotkał się Dekiert, mianowicie
przed kościołem Karmelitów. Tu, po wymieniu umówio­
nego hasła: „Która godzina — most za Wolską“, wdali
się w rozmowę i zawarli układ, mocą którego Dekiert
zobowiązał się do usług dla ochrony i otrzymała zaliczkę
50 koron.
Dekiert broni się, że do szpiegostwa namówił go
Kozłowski; ten jednak zaprzecza. W czerwcu z. r. Ko­
złowski opowiadał jednemu znajomemu, że za pieniądze
Rosji utworzy się w Krakowie partja rewolucyjna, która
wykonywać będzie zamachy w Królestwie Polskiem. Partja
miała wydawać pisemko, które miano przemycać i roz­
powszechniać w Królestwie za wiedzą Rosji, a cała akcja
miała w Królestwie powodować zamęt, na czem — jak
twierdził Kozłowski — zależało rządowi rosyjskiemu, który
też dostarczyć miał na ten cel pieniędzy. Kozłowski wy­
raził się przytem, że akcja wymagać będzie ofiar w lu­
dziach i jako takie rzuci się tych, którzyby występowali
przeciw idei partji, odda się ich pod stryczek.
Przesłuchanie.
Dekiert częściowo do winy się przyznaje, opisując,
jak chwytał się różnych zarobków dla utrzymania się.
Przyznaje, że służył tak pruskiemu, jak rosyjskiemu rzą­
dowi, ale nie przeciw Austrji. Namówił go Kozłowski.
*
*
Wolnomyślni
postawili wniosek do przedłożenia wyborczego, aby § 4
tak ująć:
*
„ Prawo wyborcze jest dla wszystkich wyborców ró­
wne. Wykonywane bywa osobiście przy pomocy zakrytej
kartki do głosowania. Posłów wybierają uprawnioni do
W dalszym ciągu sobotniej rozprawy zeznawał De­
głosowania wyborcy okręgu wyborczego bezpośrednio.
kiert, że za pieniądze był na usługach policji pruskiej.
W roku 1907 wrócił z Ameryki do Poznania, gdzie znowu
Bezczelność junkierska.
pracował dla policji jako agient prowokator. Następnie
Konwent seniorów sejmu pruskiego obradował w był czynny dla policji berlińskiej i streszczał różne arty­
poniedziałek nad dwoma wnioskami partji konserwatywnej, kuły pism polskich. We wrześniu 1908 przybył do Kra­
które uzasadniali posłowie Heydebrand i der Łasa. Pier­ kowa, tu zgłosił się w Tow. Wielkopolan i tam spotkał
wszy wniosek domagał się zaostrzenia regulaminu w tym się z niejakim p. Ciepłym, który wynajmował mieszkania;
kierunku, że członek sejmu powołany do porządku tam zamieszkał. Miał się źle i wszedł w stosunki z po­
może być wreszcie z posiedzenia wykluczony, tak jak licją pruską, — posyłał jej artykuły różnych pism, roz­
jest w regulaminie parlamentu.
maite druki narodowe i otrzymywał za to wynagrodzenie.
Drugi wniosek zmierza w tym kierunku, aby mów­ W listopadzie 1908 r. korespondował z komisarzami pru­
com, którzy pewien określony czas przemawiali np. 1 lub skiej policji; chcieli dowiedzieć się, którędy idzie broń do
IV2 godziny, odjęty może być głos przez prezydenta, Królestwa Polskiego. W tę sprawę wciągnął oskarżony
jeżeli izba na to się zgodzi.
Bielawskiego i namawiał, aby zajął się kupnem w Ka­
W obydwóch wypadkach konwent seniorów się nie towicach 40 rewolwerów i dowiedział się, którędy je
zgodził, lecz odesłał wnioskodawców do plenum izby.
sprowadzić do Królestwa. Bielawski zaniechał kupna,
gdyż rozeszła się pogłoska, że jest szpiegiem.
Michał Kozłowski
nie przyznaje się do winy. Przed służbą wojskową uciekł
z Królestwa do Krakowa, gdzie zrazu pracował jako ko­
rektor w drukarni Narodowej, potem wyjechał, wysłany
przez partję narodowo-demokratyczną do zagłębia dąbrow­
skiego. Raz żandarm aresztował go w drodze do So­
snowca, jako mającego fałszywy bilet. Powstała awan­
tura, w czasie której aresztowano- go wraz z towarzy­
szami. Potem go puszczono, ale drugich więziono da­
lej. Stamtąd przybył do Krakowa i pracował w zakładzie
czyszczenia miasta; na polecenie tutejszej organizacji narodowo-demokratycznej udał się do Pophajec, aby praco­
wać w celach agitacyjnych; tam pracował jako subjekt
handlowy. Zaszło nieporozumienie z partją i wypowie­
dziano obwinionemu miejsce. Po powrocie do Krakowa
aresztowano go; nie znalazł już zajęcia i żył na bruku
w wielkiej biedzie. Dekierta poznał w r. 1908 i radził
mu, w jaki sposób starać się ma o posadę w zakładzie
czyszczenia miasta. Aby zdobyć pieniędzy, chciał urzą­
dzić fałszywy zamach! Na założenie pisemka mieli mu
moskale dać pieniędzy; pisemko chcieli szwarcować i lu­
dzi „sypać“. Kozłowski był członkiem organizacji narodowo-demokratycznej, naczelnikiem organizacji pogranicznej
i wyjeżdżał na zgromadzenia. Jest autorem granych sztu­
czek p. t. „Bezdomny“ i „Małżeństwo z interesem“.
Władysław Bakalarczyk
nie przyznaje się do winy. Z Dekiertem żył jakiś czas.
Pod jego adresem przychodziły pieniądze dla Dekierta.
Kilka razy chodził z nim pod kopiec Kościuszki, na Pod­
górze i Zwierzyniec, gdzie Dekiert interesował się mostem
na Rudawie.
Dalszy ciąg rozprawy we środę.
Konferencja nadreńsko-westfalska P. P. S.
odbyła się w niedzielę, dnia 6 lutego w Herne -Baukau.
Na wstępie zaśpiewało kółko „Wolność“ z Herne pieśń
powitalną. Do b i u r a wybrano następujących towarzyszy:
Adamek i Lewicki, przewodniczącymi, Choryan i Szóstak
sekretarzami. Porządek dzienny stanowiło: 1) Sprawozda­
nie komitetu agitacyjnego; 2) organizacja; 3) prasa; 4) nasz
stosunek wobec niemieckiej partji; 5) ustawa organizacyjna;
6) zjad partyjny w Katowicach; 7) wybór komisji agita­
cyjnej i rewizyjnej; 8) rozmaitości.
Komisja mandatowa
stwierdziła obecność 8 członków komisji apitacyjnej, 12
delegatów z towarzystw i to 4 z Dortmundu, 2 z Herne,
2 z Bottrop, 1 z Recklinghausen, 2 z Baukau i 1 z Kastrop.
Prócz tego był przedstawiciel niemieckiej komisji krajowej,
oraz dodanych mu dwóch towarzyszy jako tłomaczy i 4
zaproszonych gości — razem 27 osób. Komisja manda­
towa uznała wszystkie mandaty za ważne.
„Obecnym jest tu — zauważył sprawozdawca komisji
mandatowej — tow. Kiciński z Wanne, dodany dla infor­
mowania tow. Klupschowi, przedstawicielowi niemieckiej
komisji krajowej. Towarzysz ten na zjeździe westfalskim
w Annen wrogo odnosił się do P. P. S., zarzucając nam
nacjonalizm i szkodzenie ruchowi partyjnemu, lecz nie
starając się nawet swoich twierdzeń ciężkich i obrażają­
cych udowodnić. Wobec tego faktu istnieje obawa, że
towarzysz ten będzie fałszywie informował towarzyszy nie­
mieckich. Stawiam wniosek, by konferencja uchwaliła,
czy towarzysz ten może uczestniczyć w naszych obradach?“
— Wywiązała się bardzo ożywiona dyskusja, w której
wszyscy mówcy domagali się usunięcia tow. Kicińskiego,
na co przedstawiciel niem. komisji krajowej, tow. Klupsch
oświadczył, że i on zmuszony byłby do opuszczenia kon­
ferencji, gdyż nie rozumie po polsku i obecność jego nie
miałaby celu. — Przew. tow. Adamek wytłomaczył po
niemiecku tow. Klupschowi życzenia towarzyszy polskich.
Następni mówcy wzywali tow. Kicińskiego, by wytłomaczył
swoje stanowisko na zjeździe w Annen. — Tow. Kiciński:
Gdyby konferencja zabroniła mi dostępu do obrad, to
miałoby to nieprzyjemne następstwa dla organizacji P. P. S.
(Zaprzeczenia). Na zjeździe w Annen bynajmniej nie mia­
łem zamiaru kogo obrażać. Wyrażałem tylko swoje zda­
nie, do czego najzupełniejsze mam prawo. Zarzucałem
wam nacjonalizm dlatego, że organizujecie się odrębnie,
co sprzeciwia się międzynarodowości socjalizmu. (Śmiech).
Na mocy tego oświadczenia uchwalono zgodzić się na
obecność Kicińskiego, by dać mu sposobność poznać na­
szą działalność.
Komitet agitacyjny i organizacja.
Następnie uchwalono punkt 1 i 2 porządku dzien­
nego połączyć. Sprawozdawcami są tow. Wojciecho­
wski i Żalisz. Pierwszy omawia udział emigracji
polskiej w życiu politycznem i zawodowem. Robotnik
polski przybywający na obczyznę mało albo też wcale nic
nie wie o organizacji. Zacofanie jego i ślepy fanatyzm
religijny, hamują jego samodzielność i dlatego też łatwo
da się ująć w sidła centrowców i narodowców. Narodowa
prasa w zaciekły sposób zwalcza socjalizm, tak że nawet
słynny „Reichsverband“ nie może się z nią mierzyć. Aby
utrzymać roboczą ludność polską przy swoim rydwanie,
narodowcy założyli całą sieć towarzystw politycznych i za­
wodowych. Jeżeli nasi towarzysze zakładają gdzieś towa­
rzystwo, natychmiast zjawiają się narodowcy i zakładają
kilka swoich, aby tern naszą działalność paraliżować. Na
zebraniach swych agitatorzy narodowi spotwarzają socja­
lizm. Paragraf kagańcowy odebrał nam możność przeciw­
działania temu. Jedyny sposób, który nam został, jest
agitacja domowa. Dalej mówca omawia wewnętrzne sprawy
naszej organizacji. Wyraża żal, że niektórzy zdolni towa­
rzysze usuwają się, gdzie mogą, od pracy partyjnej, nie
przyjmują urzędów itp., aby tylko nie mieć odpowiedzial­
ności. Najwięcej kłopotów przysparzają nam kolpor­
terzy. Zdarzały się wypadki sprzeniewierzenia. W końcu
mówca zwraca uwagę na wysokie procenta (65 °/0), które
towarzystwa zmuszone są płacić do kas partyjnych, co
niekorzystnie wpływa na ich rozwój.
Tow. Żalisz zdawał sprawozdanie kasowe komitetu
nadreńsko-westfalskiego. Dochodów było: w 4 kwartale
1908 15,35 mk., w 1 kwartale 1909 18,09 mk., w 2 kwar­
tale 1909 64,09 mk., w 3 kwartale 1909 87,35 mk., w 4
kwartale 1909 190,45 mk. Zaznaczyć należy, że w do­
chodzie ostatniego kwartału znajduje się składki zebrane
na pokrycie kosztów konferencji i zjazdu partyjnego.
Dyskusja nad sprawozdaniem była bardzo obszerna.
Większa część mówców omawiała braki i wady w swych
towarzystwach miejscowych. Wniosek, aby towarzysze
starali sie wejść w towarzystwa narodowe celem agito­
wania dla naszej sprawy został odrzucony. Uchwalono
natomiast 1) regulować składki dla kobiet w ten sposób,
by wynosiły połowę składki dla mężczyzn. 2) W każdym
towarzystwie ma zostać utworzona komisja agitacjna, celem
prowadzenia agitacji. 3) Każde towarzystwo przynajmniej
raz w kwartale ma zorganizować agitację domowę i 4)
sprawozdania kasowe w Gazecie muszą być także przez
rewizorów podpisane.
Do punktu prasa
referuje tow. Wojciechowski: „Chcąc mówić o pra­
sie trzeba najpierw mówić o sprawie kolporterki.
Czytelnictwo nasze się ożywi, gdy nam się uda uregulo­
wać sprawę kolporterki. Kolporterzy często, nawet nie
mówiąc nikomu nic, rzucają „Gazetę" przez co tracimy
czytelników. Mało mamy kolporterów, którzy regulują w
należytym czasie prenumeratę. Są tacy, którzy przy każdej
wysyłce pieniędzy zawsze trochę mniej wysyłają, są też i
tacy, którzy wogóle nie myślą o uregulowaniu z admini­
stracją za gazety. To rujnuje naszą pracę agitacyjną a
często obraca nasze mozolne wysiłki w niwecz. Sprawa
ta musi się zmienić. Trzeba wybrać centralnego
kolportera, który lokalnym kolporterom będzie patrzał
na palce i czuwać nad porządkiem w tej sprawie. „Ga­
zeta Robotnicza" też nas nie zadawalnia. Techniczna
strona przedstawia się niekorzystnie, jest wiele miejsca
pustego, które możnaby produkcyjniej zużyć. Możnaby
także usunąć kilka nagłówków w niektórych rubrykach,
gdyż to zajmuje wiele miejsca. — W kalendarzu powinny
znajdować się artykuły o naszej działalności organizacyjnej
w poszczególnych okręgach.
Następuje przerwa obiadowa.
O godzinie 3 przystąpiono do dalszego ciągu obrad,
Tow. Adamek odczytuje list powitalny od zarządu
P. P. S. w Katowicach. Następuje dyskusja nad punktem
„prasa". Tow. G 1 u m a odpiera zarzuty, jakoby zanied­
bywał obowiązki centralnego kolportera i twierdzi, że
kwity regalarnie wysyłał. — Tow. P r u d ł o : W Bottropie
kwity za listopad otrzymaliśmy w grudniu, za grudzień
w styczniu. — Gluma: Kwity wysyłane do Bottropu
wróciły się. — Tow. Chorjan gani tow. Glumę za na­
głe porzucenie kolporterki. Dotychczasowy sposób urzę­
dowania centralnego kolportera nie odpowiada wymaga­
niom. Celem kontroli winien objeżdżać miejscowości.
„Gazeta" winna umieszczać więcej artykułów agitacyj­
nych, winna czytelników utrwalać i zapoznawać z* socjali­
zmem, aby czytelnicy na nieświadomych współbraci ko­
rzystnie mogli oddziaływać. Wniosek w sprawie dzien­
nika jest bardzo dobry, ale nie wierzę w jego skutecz­
ność. Miejsce w „Gazecie" winno być więcej wykorzy­
stane, dla niektórych artykułów mniejszy druk, niepotrze­
bnych „zapychaczy“ unikać. Adamek zwraca uwagę,
że będąc jeszcze w zarządzie nieraz debatowano nad
technicznym wyglądem „Gazety". Gęsty i drobny druk
dla nieprzyzwyczajonych do czytania górników jest nie­
odpowiedni. Powieści również muszą być, gdyż ogół
tego żąda. Trudno każdemu dogodzić. Wniosku w spra­
wie dziennika lepiej nie przyjąć, gdyż jest niewykonalny.
Tow. S z ó s t a k domaga się uwzględnienia history­
cznych artykułów. Tow. Walczak uważa obrazowy
tytuł „Gaz. Rob." za nieodpowiadający i zajmujący dużo
miejsca. Powieści winny być tylko nie tak przerywane
jak dotąd. Zamiast kalendarza wydać inną broszurę.
Kalendarz ścienny wystarcza. Z treści kalendarza jest nie­
zadowolony. Z grajewski: Czytelnicy „ Gaz. Rob."
czytają również i, inne miejscowe gazety, przeto mało z
niej można korzystać. — Olejniczak: W gazecie są
wiadomości przeważnie ze Śląska. Lud tutejszy w zna­
cznej większości pochodzi z Poznańskiego, dla niego sto­
sunki śląskie są obce. „Gazeta" 3 razy na tydzień wy­
starczy. Dużo ludzi pragnie dziennika tylko dla papieru.
Tow. Wojciechowski krytukuje techniczny wygląd
gazety. Nieraz jest pięć tytulików nad małą notatką.
Niepotrzebnych „zapychaczy" jest za wiele. Dalej pole­
mizuje z tow. Walczakiem o treść kalendarza, którą
uważa za dobrą. Umieszczone bajki i legendy mają nie­
świadomym zwrócić uwagę na istotę socjalizmu i obok
tego kalendarz ma być podręcznikiem dla towarzyszy.
Aby dać wyraz opinji ogółu towarzyszy, gorąco poleca
przyjęcie wniosku o przekształcenie „Gaz. Rob." na
dziennik.
„Gaz. Rob." z miejscowemi pismami partyjnemi nie
można porównać. Niemieckie pisma nie uwzględniają
spraw polskich w tej mierze jak nam potrzeba. Każdemu
towarzyszowi „Gaz. Rob." jest potrzebna dla informacji
o ruchu narodowym, sprawach partyjnych i t. p. Mamy
tylko jedno pismo i ono winno być dziennikiem.
Gazeta stale winna umieszczać pod rubryką „Bibljog rafja" recenzję nowych dzieł społecznych i politycznych
dla informacji czytelników. Dotychczasowy sposób poda­
wania tylko tytułu jest niewystarczający. Przystąpiono do
głosowania nad wnioskami do punktu prasa. Wnioski
uchwalone brzmią jak następuje:
Konferencja poleca delegacji na zjazd partyjny:
1) domagać się od zjazdu zamiany „Gaz. Rob.“ na
dziennik;
2) domagać się usunięcia wszelkich alkoholowych
ogłoszeń w „Gaz. Rob.“;
3) domagać się ulepszenia i udoskonalenia treści
„Gaz. Rob.";
4) w razie gdyby wniosek 1) był niewykonalny, do­
magać się, aby „Gaz. Rob." wychodziła stale trzy razy ty­
godniowo z powiększonym dotąd dodatkiem, bez względu
na święta. Długich powieści nie umieszcza się;
5) domagać się, by w dodatku „U. R.“ zamieszczano
rubrykę „Bibljografja", w której należy omawiać dzieła
nadesłane redakcji.
Po wyczerpaniu powyższego punktu tow. Adamek
zabrał głos do referatu »
„Nasz stosunek do niemieckiej organizacji66.
Omawiając historję P. P. S. zaboru pruskiego od
jej założenia, dał pogląd na stosunek do partji niem. w
różnych czasach. Wskutek nieznajomości języka i litera­
tury naszej istniało i istnieje pewne niedowierzanie co do
naszej działalności.
Znaleźli się ludzie, którzy, wyzyskując ten fakt, w
sposób tendencyjny „informowali" towarzyszy niemie­
ckich. Dzisiaj stosunki zmieniły się już na lepsze, mamy
protokół ugodowy, określający wytyczne naszej działal­
ności. Mimo to znajdują się jednostki, które świadomie
czy nieświadomie szerzą pewnego rodzaju antagonizm,
szkodliwy dla rozwoju ruchu naszego. Naśjwieższy do­
wód tego mieliśmy na zjeździe niemieckiej organizacji
okręgu westfalskiego w Annen, gdzie tow. Kiciński z
Wanne, jako członek i delegat niem. organizacji napadł
na P. P. S. i „Gaz. Rob." wytaczając przestarzałe już
argumenty o nacjonalizmie i rzekomym rozbijaniu orgaganizacji przez nas. W dalszym ciągu zwraca się mówca
przeciw projektowanym sekcjom polskim przy wahlvereinach, jako nieodpowiedniej formie organizacyjnej. Sekcja,
nie mając samodzielności, żadnego nie miałyby prakty­
cznego znaczenia, zresztą ogół robotniczy polski stroniłby
od tego rodzaju sekcji, podejrzewając je o giermanizacyjny charakter. Powstanie projektu o sekcjach tłomaczy się tern, że w tych miejscowościach, gdzie P. P. S.
założyła towarzystwa, pewna część towarzyszy-polaków,
będąca dotąd w Wahlfereinach, przystąpiła do naszych
towarzystw i widocznie nowy projekt ma zapobiec „kon­
kurencji". Praktyka wykazała, że towarzysze-polacy, o
ile znajdowali się w Wahlfereinach, siedzieli tam bezczyn­
ni i powoli stracili kontakt z ludem polskim, podczas
kiedy u nas zajmując się intensywnie sprawami towarzy­
skimi, stali się po części dzielnymi szermierzami ruchu
naszego. Zależy nam też istotnie na jednostkach inteligientniejszych, dla prowadzenia naszej roboty.
W „Neue Zeit“ zamieszczano kilka artykułów
w sprawie polskiej, tow. Bruhusa i Adamka. Należy
zwrócić na nie uwagę tow. niemieckim, działającym
w okręgach, gdzie ludność polska wchodzi w rachubę.
Materjal w artykułach tych, na mocy praktycznych do­
świadczeń, daje rady i wskazówki, jak należy traktować
sprawę organizacji wśród ludności polskiej. Na niedawno
temu odbytej w Essen konferencji tow. polskich i niemiec­
kich, uregulowano wzajemny stosunek obu partji w okręgu
nadreńskim. Wydano w tym celu regulamin (Leitfaden),
który winien być drogowskazem w sprawach agitacyj­
nych i organizacyjnych wśród ludności polskiej.
W dyskusji przemawiał najsamprzód tow. Woj­
ciechowski. Uważa on obawę wahlvereinów przed
utratą kilku członków na rzecz naszej partji za krótkowidztwo polityczne. Niemcy do agitacji wśród ludu pol­
skiego są niezdolni, trzeba żyć i czuć z ludem, aby udo­
stępnić go dla socjalizmu. Im większa organizacja polska,
tern korzystniej to dla niemców, szczególnie przy wybo­
rach od naszej pomocy dużo zależy.
Tow. Zimny nie przypuszczał, żeby między cia­
łami kierowniczemi bratnich partji mogły istnieć takie
nieporozumienia. P r u d ł o żali się na antagonizm do
polaków niektórych działaczy zawodowych. Chciał odpi­
sać z listy członków związku górniczego nazwiska polskie
celem zaagitowania, ale nam nie pozwolono. S z ó s t a k:
Niemcy w pierwszym rzędzie są nacjonalistami, przy
Tow.
każdej okazji podkreślają swoją niemieckość.
Klupsch (po niem.): Nie chcę roztrząsać starych dzieji
i zatargów, będę mówił tylko o sprawach nas bliżej do­
tyczących, t. j. westfalskich. Nikomu z nas się nie śniło
tamować rozwoju organizacji polskiej, przeciwnie, pod­
jęliśmy kroki, aby tow. Wojciechowskiego uwolnić od
obowiązków względem „Gaz. Rob." i ustanowić go dla
prowadzenia polskiej roboty organizacyjnej. Co do formy
organizacyjnej istnieją coprawda różnice poglądów wśród
tow. niemieckich — jedni pragną sekcji, drudzy samo­
dzielnych towarzystw. W każdym razie bez zgody obu
zarządów partyjnych sekcje nie zostaną utworzone. Nie
możemy żądać od wszystkich towarzyszy — polaków,
żeby wstąpili do towarzystw P. P. S., jednak przeszka­
dzać wcale nie myślimy. I bez towarzyszy polskich orga­
nizacje nasze są dość silne. Radzę wam towarzysze,
krytyki nie zaogniać, gdyż niema do tego wcale potrzeby.
Mamy zamiar wszelkie ulepszenia organizacyjne popierać.
— Adamek wyraża zadowolenie z oświadczenia tow.
Klupscha. Cieszyło by mnie, gdyby zdanie tow. Klupscha było zdaniem ogółu niemieckich towarzyszy. Tow.
Chorjan, Żalisz i Wawrzyniak wyrażali się
w tym samym sencie.
Po zamknięciu dyskusji przyjęto odnośne wnioski
w sprawie współdziałania i ściślejszego kontaktu z orga­
nizacją niemiecką. Polecono towarzyszom działać w myśl
artykułów tow. Bruhusa (nr. 46 i 47 „Neue Zeit“ z roku
1908) oraz tow. Adamka (nr. 48 „Neue Zeit" z r. 1909)
z dodatkiem projektu — uchwalonego przez komitet
nadr.-westf. — o tworzeniu organizacji polskich w Nadrenji i Westfalji, celem skuteczniejszego szerzenia świado­
mości zasad socjalistycznych.
Następuje punkt
„ustawa organizacyjna66.
Referent tow. Chorjan, rozbiera każdy paragraf
z osobna. W ten sam sposób odbywa się głosowanie.
Ustawa przewiduje organizacje luźne, których członkowie
płacą tę samą składkę, co w towarzystwach. Jedną z waż­
niejszych zmian jest podwyższenie składki dla kobiet,
która wynosić będzie połowę składki dla mężczyzn. Mie­
sięczna składka członkowska dla mężczyzn wynosi 30
fen., oprócz tego ściągają towarzystwa składkę lokalną
w wysokości 15 fen. miesięcznie. Specjalnie zastrzeżono
że komitetowi przysługuje prawo kontrolowania działal­
ności towarzystw. Komitet ma spełniać zadanie agiencji
„Gaz. Rob." w okręgu.
Do punktu
zjazd partyjny
referent tow. Żalisz zwrócił uwagę na doniosłość zjazdu
partyjnego dla organizacji P. P. S. Im częściej zjazd się
odbywa, tern mniej zachodzą wypadki nieorganizacyjne,
które przez wzgląd na rozległość terenu działalności nie
są niestety rządkiem zjawiskiem. Referent odczytuje list
zarządu partyjnego, zmierzający do odłożenia zjazdu na
Zielone Świątki. Dotychczasowe zjazdy odbywały się zwy­
kle w święta Wielkanocne i nie mamy najmniejszej po­
trzeby, od tej reguły odstąpić. Dlatego tow. Żalisz pro­
ponuje odrzucenie projektu zarządu partyjnego, zgłasza­
jąc odpowiedni wniosek. Przez wzgląd na brak fundu­
szy możemy wysiać tylko jednego delegata.
Wniosek został przyjęty. Wyłoniła się dyskusja, czy
wybór delegata może być dokonany przez konferencję.
Niektórzy tow. proponowali postawienie kandydatów
a przegłosowanie zostawić poszczególnym towarzystwom.
Propozycja ta nie znalazła posłuchu i wybór uskuteczniono
zaraz. Wybranym został tow. Wojciechowski 16
głosami, prócz tego uzyskali tow. Chorjan i Adamek po
3 głosy.
Do punktu
wybór komitetu i komisji rewizyjnej
zaznaczyć wypada, że dotąd komitet składał się z dele­
gatów poszczególnych towarzystw. Obecnie wybrano ko­
mitet konferencyjny. W skład komitetu wchodzą
następujący towarzysze: Żalisz (19 głos.), Chorjan (19 gł.),
Olejniczak (11 gł.), Zimny (11 gł ), Wojciechowski (20 gł.).
Na wypadek ustąpienia członków komitetu wybrano także
2 zastępców.
Komisję rewizyjną tworzą tt.: Adamek, Tokarski i
Zgrajewski.
Po uskutecznieniu powyższego przewodniczący tow.
Adamek zabrał głos do końcowego przemówienia.
„Uchwały naszej konferencji, o ile zostaną w czyn wpro­
wadzone, przyczynią się niechybnie do rozwoju naszej
organizacji westfalskiej. Najdonioślejszymi sprawami, które
załatwiliśmy, są: sprawa organizacji, sprawa kolporterki,
wyjaśnienie naszego stosunku do niemieckiej organizacji
i przyjęcie ustawy okręgowej. Mamy dzisiaj jasno wy­
tknięty cel naszej działalności agitacyjno-organizacyjnej.
Od towarzyszy samych zależeć będzie postęp i przyszłość
naszej organizacji. Przedewszystkiem trzeba zwrócić
uwagę, że czekają nas w przyszłości zadania, które dużo
sił i energji pochłoną. Jedna z najważniejszych obecnych
zadań proletarjatu wogóle w. Prusach, to walka o reformę
wyborczą do sejmu pruskiego. Nie przyjmowaliśmy ża­
dnych uchwał w tej sprawie, ale obowiązkiem naszym jest
popierać wszędzie walczących o reformę wyborczą. Mu­
simy się tutaj zastosować do uchwał tow. niemieckich
i wedle sił ich w tej walce wspomagać. Wybraliście ko­
mitet agitacyjny, w którego ręce złożyliście losy naszej
organizacji w okręgu. Komitet wypełni swoje zadanie
jedynie wtenczas, gdy w jego pracy będziecie gorliwie
jego wysiłki popierać. Działalność komitetu ujętą została
w ustawie okręgowej, poza którą uchwały komitetu nie
śmią wykraczać. Ustawę uchwaliliście sami, przeto też
Waszym obowiązkiem będzie, stosować się do uchwał
komitetu.
Trzykrotnym okrzykiem na cześć P. P. S. zamknął
przewodniczący konferencję.
Obrady trwały od godziny 9 rano do ^ll wie­
czorem.
K. M.
Z towarzystw.
(W tej rubryce umieszczane bywają sprawozdania z posiedzeń
Towrzystw a Polskiej Partji Socjalistycznej. Obouńązek nadsyłania sprawozdań z każdego posiedzenia spoczywa na sekretarzu towarzystwa).
Dąb. Walne zebranie Tow. P. P. S. odbyło się
we środę 2 lutego, na którem miał wykład tow. W.
o „walce klas“. W dyskusji przemawiał tow. Swadźba
o stanie robotniczym dawniej a dziś. Następnie oma­
wiano sprawy towarzystwa.
Stan kasy jest następujący:
Dochód:
4,71 mk.
78,40 ,
4,40 .
2,60 .
1,85 ,
Pozostałość z roku 1909
Znaczki 312 po 20
Znaczki 44 po 10
Wstępne 13 po 20
50% z bonów
Razem dochód
Rozchód:
80 °lo do kasy okręgowej
10% dla podkasjerów
Na odezwy
Lokal
Drobne wydatki
Gotówka w kasie
91,96 mk.
Kronika.
Kalendarzyk zebrań.
Uatnwirp
Zebranie Tow. Polskiej Partji Socjalistycznej odbędzie
ź ęórnego S/ąaka.
l\CllU WiuC. Sję w piątek dni'. 18-go lutego wieczoiem o godz.
* Katowice. (Kradzież z strzelaniem.) w domu związkowym, ulica Ratuszowa 12.
W Szopienicach włamali się do kawiarni złodzieje. Około I 3II 1*9Hllty Zebranie Towarzystwa Polskiej Part]i Socjalistyczne,
godziny 2 spostrzegł ich stróż „przy robocie“. Widząc LCIUI uaiUidi odbędzie się w niedzielę, dnia 20-go lutego o go­
3 po południu u p. Musika ul. Nagło nr. 3. Referent: J. Binisię obserwowanymi dwaj złodzieje uciekli, trzeci nato­ dzinie
szkiewicz.
miast jął strzelać do stróża nazwiskiem Sitko, który od­
żebranie Towarzystwa Polskiej Partji Socjalistycznej odniósł kilka ran. Jedna kula odbiła się o zegarek i nie­ 7ahnr7P
Ł.CIIJUI i. u. będzie się w nie^z. dnia 20-go lutego o godzinie 4 po
wątpliwie uratowała go od śmierci.
południu, w lokalu p. Freunda. Referent St. Mieczkowski.
— (Na, poły zmarzniętego) znaleziono pe­
Zgromadzenie górników odbęnzie się dnia 20-go lu­
tego po poł. o godz. 3 na sali „Kurhotelu“ w Zaborzu.
wnego człowieka w Radzionkowie. Skrył się przed
niepogodą do altany. Ze znalezionych papierów wynika, Porządek dzienny: Urywanie dyngu w kopalniach. Referent Fr. Ritzże jest to niejakiś Seemann z Katowic wiekiem lat 28,
SUflU/a WlPQ W niedzielę, dnia 20-go b. m. przed poł. o godz. 11
niedawno od wojska puszczony z pensją za jakieś uszko­ PlUWa
WTICOe odbędzie się zebranie Tow. P.P.S. w lokalu na ulicy
dzenie. W lazarecie musiano mu odjąć obie nogi.
Prywatnej. Referent tow. Anna Dróżdżka.
— (Statystyka wychodźtwa ) Podług ze­ Bßrlin -Zel?ranie Towarzystwa P. P. S. na Berlin i Rixdorf od
będzie się w poniedziałek, dnia 21 b. m. wiecz. o go­
stawienia za czas od 1 października 1908 do 30 września
dzinie 81/, u t. Kubaczewskiego, Kottbusserstr. 17. O liczny udział
1909 legitymowanych zagranicznych robotników przecho­ towarzyszy
i towarzyszek prosi
Zarząd.
dziło na robotę do Prus w rolnictwie i przemyśle przez
GnißZnO żebranie Towarzystwa Polskiej Partji Socjalistycznej od
Mysłowice 90 337, Katowice 36 423, Frydlądek 15 659,
będzie się w niedzielę dnia 20 lutego o godz. 6-ej wie­
Chałupki (Annaberg) 12 107, Nowy Bieruń 11018, Wielki
czorem w lokalu pana Szymczaka na targowisku.
Chełm 8619 i Pszczynę 3372. W Mysłowicach ustanowią flürtmimrl ^ niedzielę 20 lutego przed połud. o godzinie 10-tej
drugie biuro pograniczne z powodu wzmagania się ruchu. UUI U1IUIIU. odbędzie się w lokalu pana Kortmanna przy BorsigWychodźtwo na saksy wtym roku bardzo rychło się roz­ placu narożnik Osterholzstr. posiedzenie Towarzystwa Polskiej Partji
poczęło. Dużo wyjeżdża także do Ameryki. Przez My­ Socjalistycznej na Dortmund.
Rppmon
W piątek 18-go lutego o godz. 8 wiecz. odbędzie się
słowice dziennie przejeżdża takich osób 300.
Ul CIII CII. zebranie Tow. Polskiej Partji Soc. w lokalu p. Wade— (Walka w zawodzie drzewnym.) Per­ witza, Nordstr. 273.
traktacje ugodowe w sprawie nowej taryfy dla przemysłu
drzewnego rozbiły się ostatecznie w piątek. Przedsię­
biorcy nie chcą się zgodzić na skrócenie czasu pracy.
Również co do wysokości zarobku nie było możliwe po­
rozumienie. Przedsiębiorcy ofiarowali 1 fenig dokładki
na godzinę w tym roku i jeden fenig w następnym roku. m
i
Ewentualnie gotowi byli zgodzić się i na 2 fen. zaraz.
Zastępcy robotników odrzucili to jako niewystarczające. 143
:: KATOWICE
Wobec tego przyjdzie zapewnie do walki w zawodzie
drzewnym (stolarze) po upływie obowiązującej dotąd
Towaru domowe i kuchenne
Towary okolicznościowe
taryfy.
Karol
Schwerin,
Rynek
4.
* Bytom. (Srebrne wesele) obchodzi dziś we
Wilhelm Angress, ul. Grundśrodę dzielny nasz towarzysz Antoni Uliczka. Przyłą­
mańska, obok składu mąki pana
Towary spożywcze
Centawer.
146
czamy się do licznych życzeń w tym dniu.
Hamburska hala ryb i wę­
Z Poznańskiego.
dlin, ul. Poprzeczna obok teatru
Wózki dla dzieci
* Pleszew. O aresztowaniu mordercy Koszyńskiego Apollo.
144
dochodzą następujące bliższe szczegóły. Po dokonaniu Ewald Puschkewitz, Grund- Karol Schwerin, Rynek 4.
143
mańska nr. 4 (narożnik rynku).
strasznej zbrodni w Bogusławicach udał się mor
Magendoktor dosko­
derca do Poznania, następnie do Mysłowic a stamtąd do Puschkewitza
działający przy bólu żołądka i
Krakowa. Z Krakowa wrócił do Prus i zamieszkał w By­ nale
Garderoba dla pań
mdłościach, posiłkujące wino metomiu na Górnym Śląsku, gdzie pracował do 5 stycznia dycynalne dla chorych i położnic.
r. b. Tutaj przypuszczalnie dowiedział się o publikacjach Esencja Hingfong. Poszukuję han Ferdynand Baender, ulica
147
sędziego śledczego i z obawy przed aresztowaniem, prze­ dlarzy. Nadzwyczaj tanie ceny. 145 Grundmańska.
kroczywszy potajemnie granicę, ulotnił się do Królestwa
i objął pracę w Zagłębiu Dąbrowskim niedaleko miasta
Będzina. Tu został wykryty przez policję rosyjską na
podstawie rozesłanego rysopisu. Zbrodniarz przyznał się,
że nazywa się Michał Koczyński, jakkolwiek poprzednio
podał jako nazwisko swe Rudnicki. Przy rewizji stwier­
dzono u niego wszystkie te cechy, jakie opisywano w liście
gończym.
Koczyński na razie zaprzecza jeszcze, jakoby był
sprawcą ohydnej zbrodni. Ponieważ zachodzi obawa, że
morderca nosi się ze zamiarem sambójstwa, poddano go
ścisłęj, nieustannej kontroli.
Zabrze.
Źródła zakupna.
Od Redakcji.
Do Janowa. Korespondencje bez podpisu nie są
uwzględnione.
Tow. W Mysłowicach. Piszecie, że niezrozumiałe Wam
są nazwy i skrócenia rozmaitych partyj w Królestwie. Isto­
tnie skomplikowana to historja: endecy oznacza N. D. — na­
rodową demokrację; esdecy = S. D. — socjalni demokraci;
pepesowcy = P. P. S. = Polska Partja Socjalistyczna. W
Rosji wchodzą w rachubę dwie partje socjalni demokraci
i socjaliści-rewolucjoniści (S. R. — eserowcy).
„Bund“ jest
part ją ży dowsko-socj alisty czną.
67,84 mk.
1:1 :
3,00
2,90
0,65
»
.
.
^ Meble
Razem 91,96 mkSekretarz.
Bottrop. Zebranie Tow. P. P. S. odbyło się
w niedzielę dnia 30 stycznia. Tow. Wojciechowski
wygłosił wykład na temat: koło polskie a organizacje
robotnicze. Koło polskie niema nic wspólnego z ruchem
robotniczym, bo w chwili kiedy ma robotnika zastępo­
wać w parlamencie, to go jeszcze bardziej pognębia i kaj­
dany na niego kuje, pomagając temu właśnie, który po­
laków szykanuje n. p. wywłaszczeniem, prawem kagańcowem itd. Koło polskie składa się w większości z szlach­
ciców i wielkich obszarników; ono nie będzie nigdy
innej polityki prowadzić jak tylko wyzysk. Najlepsze do­
wody mamy z parlamentu, jak sobie Koło postąpiło
w kwestji podatkowej. Tow. zgadzali się z wywodami
tow. Wojciechowskiego.
W dyskusji przemawiali tow. Remiasz, Prudło, Ża­
lisz, Kubiniak i Wojciechowski. Jako delegaci na kon­
ferencje zostali wybrani tow. Prudło i Remiasz.
Wnioski na konferencję zostały jednogłośnie
przyjęte.
Tow. Prudło prosi towarzyszy, aby brali udział za
rozpowszecnnieniem „Gazety Robotniczej“, bo to jest
tylko jedyne pismo, które broni sprawy robotnika i daje
wskazówki jak sobie robotnik ma postępować przeciwko
wyzyskowi kapitalistycznemu.
Zastępcą sekretarza St. Z.
Szafy do rzeczy
Szafy do bielizny
Kanapy
Łóżka
Materace
Stoły
Krzesełka 11. d.
Wyprzedaż z powodu |4Y
— uprzątnięcia *W
po tanich cenach
za
gotówkę
i na
spłatę.
20 °/o rabatu!
Bracia Schaal
Katowice,
148
ulica Fryderykowska 10,
|pę- Prosimy zważać na firmę!
■ l Wilhelmsburg ■ ■
Towarzystwo Pol. Partji So ej.
Zebranie
odbędzie się
w niedzielę, 20 lutego po po­
łudniu o godz. 3 w lokalu
p. Fr. Schnacka, Vogelhütten­
deich.
PORZĄDEK DZIENNY:
1. Wykład. Nowa reforma
wyborcza do sejmu pruskiego.
2. Dyskusja. 3. Wolne wnioskL
Zebranie rozpocznie się punktu­
alnie o godz. 3.
[163]
O liczny udział uprasza ZARZĄD.
Towarzysze i Towa*
rzyszki! Popierajcie
tylko tych kupców, któ=
rzy ogłaszają w ,,Gaze=
cie Robotniczej64!
Restauracja %
Stanisł.Karwika
wBremie, Nordstr.173
poleca
się łaskawym względom
Polaków. :====

Podobne dokumenty