O miłości i nienawiści – rozważania semantyczne Anna Wierzbicka

Transkrypt

O miłości i nienawiści – rozważania semantyczne Anna Wierzbicka
O miłości i nienawiści – rozważania semantyczne
Anna Wierzbicka
Znamy te słowa dobrze, intymnie, choć przez pewien szacunek i wstydliwość staramy
się nie używać ich nazbyt często: „kochać”, „wierzyć”, „dobry”, „piękny”, „mądry”,
„szczęście”, „strach”, „smutek”, „ból”, „tęsknota” itp. Lecz co one właściwie znaczą? Co my
sami mamy na myśli, kiedy tych słów używamy? Czy potrafilibyśmy to sformułować
własnymi słowami, prosto i zrozumiale?
„Medytacjom semantycznym” przyświeca nadzieja, że zastanawianie się nad sensem takich
najważniejszych słów – a także innych, lżejszego kalibru, lecz pokrewnych – może być dla
każdego z nas nie tylko ciekawą grą intelektualną i przygodą poznawczą, lecz także drogą do
lepszego zrozumienia siebie i innych. Do lepszego zrozumienia Zawiłego Świata Spraw
Ludzkich. A także drogą do wyrobienia sobie własnego, przemyślanego do tych spraw
stosunku.
I. Co to znaczy „ być zakochanym”
„Ach, jak mi tęskno, nianiu, nianiu…
Rozpłakać się, wybuchnąć szlochem,
Byle nie męczyć się tak dłużej!...”
„Poratuj, litościwy Boże!
Chybaś ty chora, pozwól, może
Święcona woda ci posłuży…
Tyś cała rozgorączkowana!
Poproś, przyniosę, czego chcesz…”
„Nie…nianiu…jestem zakochana!”
Co się stało z biedną Tatianą? Co to znaczy „zakochać się”? Zajrzyjmy do „Słownika
Języka Polskiego”. Znajdziemy definicję: „zakochać się – ulec uczuciu miłości do osoby płci
odmiennej”. To rygorystyczne zastrzeżenie odmienności płci trochę zaskakuje. Czyż nie
zdarza się pensjonarkom zakochać się w nauczycielce, starszej koleżance, albo na przykład w
gwieździe filmowej? Jeśli ten dodatek pominąć, pozostanie jako definicja zakochania samo „
ulegnięcie uczuciu miłości”. Ale z tego by wynikało zrównanie miłości i zakochania. Być
zakochanym i kochać – czy to naprawdę to samo?
Ileż razy porównywano zakochanie do choroby! Zakochanie to nie jest w naszym
poczuciu stan „normalny”. Nie można żyć normalnie, będąc całe życie zakochanym. Zbyt
częste lub długotrwałe stany zakochania nieuchronnie czynią człowieka trochę śmiesznym.
Bawi nas kochliwość Wołodyjowskiego. —Chyba waćpan ni e wiesz, co jest af ekt i
do jaki ej desperacji czło wiek przyjść może, gdy to, co naj wię cej miło wał,
utraci.
—Ja nie wiem, co jest af ekt ! — zakrzyknął z oburzeniem pan Wołodyjowski.
Od czasu, jak szablę począłem nosić, zawsze byłem zakochany..Pra wda, że
się subiectum zmieniało, bo nigdy mi wzajemnością nie wypłacono. Gdyby
nie to, nie byłoby wi erniej szego nade mni e Troila
Taki tam i af ekt, gdy się subi ectum zmi eni a!... — rzeki Kmi cic.
Niczyjego uśmiechu nie budzi długotrwała, mocna miłość, ani miłość trwająca całe
życie. Życie, któremu towarzyszy miłość, to życie normalne, a nawet „ życie par exscellence".
(W niezwykłej powieści Malcolma Lowry „Pod wulkanem" na domu jednego z bohaterów
widnieje hiszpański napis: „No se puede vivir sin amar" — „nie można żyć nie kochając".)
Nie jest normalne być całe życie zakochanym.
Zakochanie jest więc jakimś „odstępstwem od normy", jakimś zachwianiem
równowagi życiowej. Nikt z nas nie powie zapewne, żeby było czymś „patologicznym",
czymś złym, a więc czymś naprawdę „jak choroba". Przeciwnie — poeci sławią ten stan
mimo wszystkich udręk, jakie przynosi — jako słodki, błogosławiony. Ale jest niewątpliwie
jakimś stanem —- ex definitione — przejściowym. Mówimy „ex definitione". Ale to dopiero
trzeba udowodnić. Nie mamy jeszcze definicji zakochania (takiej, która uchwyciłaby
swoistość tego stanu i odróżniła go od miłości).
Po angielsku — „zakochać się" to „fall in love", czyli dosłownie „wpaść w miłość". Erich
Fromm w swojej „Sztuce kochania" wykorzystuje ten dosłowny sens przytoczonego
wyrażenia, aby przeciwstawić zakochanie dojrzałej miłości: zakochanie, powiada, to jakby
mimowolne „wpadnięcie w miłość", dojrzała miłość to mocne „stanie w miłości" (jakby
stanie na własnych nogach, stanie o własnych siłach).
Ta gra słów, trudna do oddania w języku polskim, ma za zadanie uwydatnić bierny
charakter zakochania, tak różny od czynnej natury miłości. Musimy więc zbudować definicję
zakochania taką, która tłumaczyłaby pasywność, jaką to słowo w naszym poczuciu sugeruje.
Zakochanie, mówiono z dawien dawna, przypomina niewolę.
Jak tatarska horda,/ Bierzesz w j asyr corda!, wzdychali zakochani rycerze do
ślicznej Anusi Borzobohatej. Jeśli jest „chorobą", to chyba „chorobą woli". Człowiek
zakochany, to człowiek w jakiś sposób zależny.
Oczywiście, to nie znaczy, że każdy zakochany — z definicji — musi wyrzekać się
swej woli, poddać się we wszystkim temu czy tej, w której się kocha , spełniać jego czy jej
wolę. Zakochany może „się trzymać", może być sam dla siebie twardy i nieugięty. A jednak
nawet „najtwardszemu", najbardziej niezłomnemu, na widok ukochanej bije serce. Nawet i
on blednie pod wpływem jej widoku czy jej słów lub się czerwieni. Myśli o niej spędzają mu
sen z powiek. Powodują przyspieszenie tętna lub oddechu.
/ nagle tętent !...kre w zastyga.
Pod ganek!... i na nogi skoczy.
Eugeniusz! „Ach " — jak cień umyka
Tak ona do tylnego ganku,
Z ganku do paku bez przystanku
Pomknęła;
[…]
A ona niecierpli wi e czeka
Czy bi cie serca nie ustanie,
Czy t warz z rumi eńcó w nie ochł onie,
Lecz w pi ersi wciąż to samo drżenie,
I nie cof ają się płomienie,
T warz coraz mocniej, mocniej płonie.
Prawdopodobnie nowoczesny liedet ect or – aparat do wykr ywania
kłamst wa, kt ór y w ist ocie jest aparat em do badania reakcji fizjo logicznych i –
pośrednio – reakcji uczuciowych – mógłby wykr yć st an zakochania, a raczej
mógłby wykr yć, w kt órej z osób „podejrzanych” badany kocha się.
Więc nawet jeśli zakochany nie poddaje swej wo li ukochanej, t o jednak
zależ y od niej t ak czy owak. Zależ y u czuciowo. Zakochanie t o zależność
uczuciowa.
Czy każda? Oczyw iście, nie każda. Dziecko, które panicznie bo i się
ojca, t eż zależy od niego uczuciowo. To, co w danym mo mencie czuje, zależy
od t ego, jak się odnosi do niego ojciec (zależy t o znaczy: „jedno je st t akie,
jakie jest , bo drugie jest t akie, jakie jest ”).
Nieprzepart a siła ciągnie zakochanego ku Tej Jedne j. Jak magnes. Tak, ale co
to znacz y? To przecież jęz yk met afor. Co znaczy t ut aj słowo „ciągnie”?
Ta siła prz yciągająca t o pragnienie. Pragnienie bliskośc i, pragnienie
łączności, pr agnienie jedności. Niekoniecznie bliskości fiz ycznej. Nie
chcielibyśmy przecież ut ożsamiać zakochania z prost ym pociągiem fiz ycznym
ani nawet z zależnością uczuciową wywołaną właśnie i t ylko pociągie m
fizycznym. Zakochany pragnie w jakiś sposób zjednoczyć się z Tą Jedną.
Pragnie, aby o n i ona zaczęli być „jakby jedną osobą”. I właśnie t o pragnienie
powoduje jego uczucio wą za leżność. Bo jeśli źródło uczuciowej zależności
jest inne, nie nazywa się t o zakochaniem.
Y jest zakochany w X=Y pragnie, aby X i Y st ali się jakby jedną osobą
i t o powoduje, ze Y jest uczuciowo zależny od X.
Chyba o ba t e składniki syt uacji zwanej zakochanie m – i zależność
uczuciowa i pragnienie st ania się „jakby jedna osobą”, - mogą być
odpowiedzialne za t o, że syt uacja t a, jak nam się wydaje, powinna być
przejściowa. Aby wydobyć się z uczucio wej zależności, t rzeba albo wygas ić
w so bie pragnienie zjednoczenia ( „odkochać się), albo t eż zrealizować j, st ać
się z kimś drugim „jak jedna osoba” – i akt ywnie nast awiać się na dobro t ej
drugiej osoby jak na własne. ( „pokochać”). Bo czyż nie na t ym po lega – w
odróżnieniu od zielo nego zakochania – dojrzała miło ść?
II. Miłość
Mały ogrodnik Janek z baśni Oskara Wilde’a kochał swó j ogród. „Mieszkał w
mizer nej chałupce, sam jeden i po całych dniach pracował w sw ym ogrodzie.
Ale t eż w całej oko licy nie było ogrodu równie uroczego. Rosły t am st okrot ki
i lewkonie, wio snówki i śniegułk i. Kw it ły róże damasceńskie i żó łt e róże,
krokusy liliowe i złot e, fio łk i c iemne i białe. Ost różki kwit ły i powo je,
majeranek i wonne bazylie, bia łe lilie i pr ymulk i, narcyz y i goździki –
wszyst kie kwit ły odpowiednio w odpowiedniej porze, jedne po drugich, t ak,
ze zawsze ogród przedst awiał s ię pięknie i miłe wokół siebie rozt acza ł
wonie”. Janek kopał swó j ogród, podlewał kwiat y, kosił t rawę, przywiązywał
opadające pędy bluszczu. Pracował niest rudzenie w sw ym ogrodzie i czuł się
bardzo szczęśliw y.
Mały Książę w baśni Saint -E xuper y’ego kochał różę, którą wyhodowa ł
na swo jej planecie. Kiedy zo baczył na ziemi inne róże, podobne do jego
własnej, t ak do nich mówił: „nie jest eście podobne do mo jej róży, nie macie
jeszcze żadnej wart ości. Nikt was nie oswo ił i wy nie oswo iłyście nikogo.
Oczywiście mo ja różą wydawałaby s ię zwykłemu przechodniowi podobna do
was. Lecz dla mnie ona jedna ma większe znaczenie niż wy wszyst kie razem,
ponieważ ją właśnie podlewałem. Ponieważ ja prz ykr ywałe m klo szem.
Ponieważ ją właśnie osłaniałem. Po nieważ właśnie dla jej bezpieczeńst wa
zabijałe m gąsienice ( z wyjąt kiem dwóch czy t rzech, z kt órych chciałem mieć
mot yle). Ponieważ słuchałem jej skarg, jej wychwalań się, a czasem je j
milczenia. Ponieważ…jest mo ją różą.” A przyjaciel Małego Księcia, lis,
, mówił: „Two ja różą ma dla ciebie t ak wielkie znaczenie, ponieważ
poświeciłeś je j wiele czasu…- Ponieważ poświeciłe m jej w iele czasu… powtórzył mały książę, aby zapamięt ać. – Ludzie zapo mnie li o t ej prawdzie –
rzekł lis. – Lecz tobie nie wo lno zapo mnieć. St ajesz się odpowiedzialny za
t wo ją różę. – Jest em odpowiedzia lny za moją różę… - powtórzył Mały Książę,
aby zapamięt ać”.
Nie kocha t en, kt o nie robi nic dobrego dla obiekt u swo jej rzeko me j
miło ści. I nie kocha t en, kt o czyni drugiemu do bro, ale z musu, czy dla
jakichś celó w, a nie powodowany spont anicznym pragnieniem. Być może:
„Kochać” = „pragnąć powodować dobro.”?
Wieści z Werony!- Cóż t am, Balt azarze?
Czy mi przyno sisz list od Laurent ego?
Co robi Julia? Czy zdrów jest mó j o jciec?
Jak się ma Julia? Po raz drugi pyt am,
Bo nie ma złego, jeśli jej jest dobrze,
O, zła t o miło ść jęczeć z żalu wt edy,
Kiedy t ym, kt ór ych kochamy, jest dobrze.
Żeby jej było dobr ze. Żeby je mu było dobrze. Jeśli nie pragnę, żeby Je j
było dobrze, nie kocha m Jej. Jeśli nie pragnę, żeby Jemu było dobr ze, nie
kocham go.
Ale t o nie dosyć. Mnie nie wyst arczy do szczęścia Jej dobro, jeśli do
t ego dobra ja nie będę mógł przyło żyć ręki. Ja nie pr agnę, żeby ja
uszczęśliwił kt o inny. Gdyby nawet Ro meo uwierz ył, ze dobro, i co za t ym
idzie, szczęście Julii móg ł zapewnić i dr ugi jej wielbic iel, P ar ys, nie było by
mu t o wyst arczyło. On pragnął sam być t ego dobra i szczęścia sprawca.
Czyż nie na t ym przede wszyst kim po lega bó l odt rąconej miłości, ze oto
pozbaw iają nas możliwości spełnienia naszego najgoręt szego pragnienia –
mo żliwości powodowania dobra dla t ej osoby, kt órej owo pragnienie dot yczy?
Zdarzają się oczyw iście kobiet y ( a może i nie t ylko kobiet y), które
znajdują radość i spokój w wyrzeczeniu się ukochanego, (gdy w idza, gdy ic h
miło ść zacz yna mu ciążyć), t zn. w wyr zeczeniu się moż liwości
„własnoręcznego” obdarzania go dobrem, uszczęśliwiania go. Ale czyż nie na
t ym opiera się ich radości spokój, ze wła śnie w samym akcie wyrzeczenia się
go – może dla innej, kt órą on kocha bardziej – widzą swo ją ro lę, widzą
ofiarowaną im pr zez los możliwo ść właśnie powodowania jego dobr a
(koszt em własnych cierpień).
Święt a miło ści kochane j o jczyzny,
Czują c ie t ylko umys ły poczciwe,
Dla ciebie zjadłe smakują t rucizny,
Dla ciebie więz y, pet a nie zelż ywe
Kszt ałcisz kalect wo przez chwalebne blizny,
Gnieździsz w umyśle rozkosze prawdziwe.
Byle cię mo żna wspo móc, byle wsp ierać,
Nie żal żyć w nędzy, nie żal i umierać.
Byle cię można wspo móc, byle wspierać. Zawsze t o samo: pragnienie
działania dla czyjegoś dobra. Czy nie t o nazywa my miłością?
III. Nienawiść
Bracie nienaw idzili Józefa. Gdy na znak prot est u przeciw nieumiarkowanemu
panoszeniu się t at usiowego synka odeszli od ojca na dobrowo lne wygnanie,
przest rzeń, kt óra oddzieliła ich od Józefa, st ała się dla nich źródłem udręki:
męczyło ich nie zaspoko jone pragnienie zrobienie czegoś z t ą „ gadzina”. A
kiedy Józef wyst ro jony i bezt roski po jawił się przed nimi nieoczekiwanie,
zawzięt ą, zwart ą gro madą r zucili się na niego z krz ykiem wściekłości,
nienawiści i ulgi..
„Napadli, jak napada st ado zgłodniałych wilków na łup; nie było
zat rzymania ni opamięt ania dla ich ślepej żądzy krwi, zachowywali się t ak,
jakby go chcie li rozerwać na co najmniej czt ernaście części”.
Nienaw iść: pragnienie powodowania zła.
X nienawidzi Y – a ==X pragnie wyrządzić zło Y-owi.
Niezaspoko jone, pragnienie wyrządzania zła Józefowi było dla br aci udręka.
Zaspokojenie nio sło z so bą ulgę.
Jago nienawidził Ot ella.
Niena widzę tego Murzyna,
Wyznaje dwukrot nie. Jago różni się t emperament em od młodyc h
barbarzyńców, synów Jakuba: jest zimny i wyrachowany. Jego nienaw iść nie
wyr aża się więc w żądzy krw i ani w pragnieniu rozszarpania
Znienawidzonego własnymi ręka mi. Zamiast t ego Jago snuje pot worny pla n
„opęt ania duszy Ot ella t aką zazdrością, że jej nie uleczy żadna rozwaga” i
„st rącenia go z pokoju i szczęścia w szaleńst wo”.
Plan mój już osnuty;
Rzucone ziarno: piekł o i noc czarna
Wyda pot worny o woc z t ego ziarna.
Nienaw idzieć: pragnąć powodować zło.
Almanzor nienawidził Hiszpanów. Pragnienie wyrządzenia im zła
było w nim silnie jsze od wszyst kich innych czuć. I gdy udało mu się zawlec
do Granady zarazę, serce jego ogarnia st raszna radość.
Spojr zał dokoła, wszyst kich zadziwił,
Zbladłe, zsinia łe miał lice
Ś miechem okropnym ust a wykrzyw ił
Krwią mu nabiegły źrenice. […]
Ś miał się – już skonał – jeszcze powieki,
Jeszcze się ust a nie zwar ły,
I śmiech piek ielny zost ał na wieki
Do zimnych liców przymar ły.
Radość t o uczucie, którego doznajemy, gd y widzimy, że spełniają się nasze
pragnienia. Almanzor nie posiada się z radości , bo widzi, że udało mu się
wyr ządz ić Hiszpano m zło, a więc widzi realizacje swo jego pragnienia.
Nienaw iść: pragnienie powodowania zła. (…)
Wierzbicka Anna, Miłości i nienawiści – rozważania semant yczne, w:
Tezy:
1. refleksja nad znaczeniem słów na pozór znanych (miłość, dobro, szczęście, strach) drogą
do lepszego rozumienia siebie, innych, „Zawiłego Świata Spraw Ludzkich” i do wyrobienia
przemyślanego do tych spraw stosunku.
Zakochanie
1. Zakochania nie należy utożsamiać z miłością – zakochanie stan nienormalny, miłość
czynnikiem niezbędnym do życia.
2. Zakochanie to „wpadnięcie w miłość” – istotne jego cechy to:
 pragnienie zjednoczenia
 bierność
 zależność uczuciowa
 przejściowy charakter: trzeba się zakochać albo odkochać
Miłość
1. Janek z baśni Oskara Wilde’a i Mały Książę to bohaterowie kochający – jeden ogród, drugi
różę
2. Miłość to odpowiedzialność, to pragnienie spontaniczne i bezinteresowne i czynienie dobra
dla tego, kogo się kocha lub co się kocha
Nienawiść
1. Zachowanie biblijnych braci wobec Józefa to przejaw nienawiści do niego.
2. Nienawiść to pragnienie powodowania zła
Miłość i nienawiść
Treść artykułu w formie planu
1. Potrzeba zgłębiania znaczeń słów, którymi posługujemy się na co dzień.
2. Cel tego zgłębiania
3. Zastrzeżenia do słownikowej definicji zakochania i wskazanie różnicy między tymi
uczuciami.
4. Cechy charakterystyczne uczucia, jakim jest zakochanie.
5. Konsekwencje wynikające z tych cech.
Miłość
1. Pokazanie na przykładzie Janka bohatera baśni Oskara Wilde’a i Małego Księcia
istoty miłości.
2. Zdefiniowanie pojęcia miłość
3. Zdefiniowanie pojęcia „miłość” i rozwinięcie tej definicji poprzez odwołanie do
przykładów z literatury.
Nienawiść
1. Próba dotarcia do istoty „nienawiści” poprzez analizę zachowania biblijnych braci
Józefa.
2. Zdefiniowanie pojęcia „nienawiść” i zilustrowanie go przykładami z literatury
Praca domowa
1. Znam bohatera, który prawdziwe kochał lub – który nienawidził. Jakie są następstwa tych
uczuć i działań w życiu człowieka?
Opracowała: Danuta Zawadzka
2011r.
2. Stylizując swój tekst na wypowiedź A.Wierzbickiej napisz, co to jest przyjaźń.

Podobne dokumenty