Sprawozdanie z praktyk Anglia 2014
Transkrypt
Sprawozdanie z praktyk Anglia 2014
SPRAWOZDANIE z odbytej praktyki studenckiej w ramach programu Erasmus Imię i Nazwisko studenta: Aleksandra Graczyk Nr albumu: 17133 Kierunek studiów: bezpieczeństwo narodowe Okres odbywania praktyki: 01.07.2014-30.09.2014 Nazwa zakładu pracy w której realizowana była praktyka: British International School Decyzję o podjęciu praktyk w ramach Programu Erasmus podjęłam ponad pół roku przed planowanym wyjazdem. Wydaje mi się, że to właśnie chęć poprawienia umiejętności językowych, przeważyła nad tym, iż mój wybór padł na Londyn. Niestety wiązało się to z dużymi wydatkami (wybrałam najdroższe miasto z możliwych!), a nasze stypendium wystarczyło jedynie na około 1,5 miesiąca. Pocieszający był fakt, iż nie jechałam tam sama. Oprócz mnie na wyjazd do The British International School zdecydowały się także dwie inne dziewczyny z mojej grupy. Przed wylotem udało mi się skontaktować jeszcze z jedną uczestniczką Programu Erasmus (która okazała się przemiłą osobą). W sumie była nas szóstka z AON-u, jednak z dwójką pozostałych studentów udało nam się skontaktować dopiero po przyjeździe do Anglii. Nasza londyńska przygoda rozpoczęłam na lotnisku Okęcie w Warszawie. Wybrałyśmy najtańsze linie - Wizzair (ponad 400 zł z bagażem w jedną stronę). Cena była dość wysoka ze względy na to, iż był to początek wakacji. Pełne obaw, a jednocześnie podekscytowane, wsiadłyśmy na pokład samolotu. Po ponad dwóch godzinach lotu wylądowałyśmy na lotnisku Luton, które oddalone jest o około godzinę drogi od centrum Londynu. Pogoda po przyjeździe bardzo mile mnie zaskoczyła (praktycznie przez cały lipiec utrzymywały się bardzo wysokie temperatury, co było dla mnie miłym zaskoczeniem). Można więc było korzystać ze wszystkich atrakcji Londynu. Jeśli chodzi o dotarcie do centrum z lotniska, to zdecydowałyśmy się na wynajęcie polskiej taksówki, który wydawała się nam wtedy najtańszą, jak i najbezpieczniejszą opcją, ze względu na to, iż nie wiedziałyśmy jeszcze, jak poruszać się po Londynie (koszt taksówki to ok. 60 funtów – wyszło po 15 funtów na osobę). Na około miesiąc przed wylotem zarezerwowałyśmy najtańszy hostel, jaki udało nam się znaleźć (tuż przy Notting Hill) na pierwsze 4 dni. Cena za dobę od osoby w pokoju 4-os. wynosiła około 20 funtów. Wliczone w to było śniadanie kontynentalne, niemniej jednak warunki pozostawiały wiele do życzenia. W tym czasie naszym głównym celem było znalezienie i wynajęcie mieszkania. Był to chyba najtrudniejszy i najbardziej stresujący okres naszego pobytu, ponieważ wiązał się on z wielkimi niewiadomymi. W związku z tym, iż w Londynie mieszka wielu naszych rodaków, zamieszczanych jest również sporo ogłoszeń dotyczących wynajęcia mieszkań. Napotykałyśmy się nieustannie na jeden problem, a mianowicie zdecydowana większość osób nie chciała wynajmować mieszkania na tak krótki okres. Bardzo wielu wynajmujących (zwłaszcza Brytyjczycy) wymaga również rekomendacji od poprzednich ,,landlordów”, referencji z pracy czy też kopii umowy o pracę. Niemniej jednak po 3 dniach udało nam się wynająć mieszkanie. Niestety było ono oddalone o około 1,5 godziny drogi od miejsca naszej pracy. Miesięczny czynsz wynosił 1200 funtów (po 300 funtów na osobę). Jeśli chodzi o transport, to początkowo wykupiłyśmy za kaucją 5 funtów - Oyster Card. Korzystałam z funkcji ,,pay as you go’’, co oznaczało, iż doładowywałam dowolną kwotę kartę, a przy każdym wejściu do metra, jak i po opuszczeniu przykładałam ją do czytnika, aby pobrano odpowiednią kwotę. Niestety transport pochłaniał lwią część naszego stypendium (zaraz po opłaceniu mieszkania). Przejazd w godzinach szczytu z miejsca praktyk do naszego mieszkania kosztował ok. 5 funtów w jedną stronę (ok. 27 zł). W Londynie w godzinach szczytu (od 6.30 do 9.30 i od 16.30-19.30) za bilety płaci się drożej. Aby otrzymać zniżkę studencką, która wynosi 30%, trzeba posiadać potwierdzenie z uczelni, iż uczęszcza się tu na jakiś kurs, szkolenie, lub też praktyki przez minimum 14 tygodni. Następnie taki Confirmation letter należy wysłać do głównej siedziby TFL(Transport for London) w Londynie. Niestety na kartę czekałam prawie miesiąc. Po uzyskaniu zniżki bilet miesięczny na strefy 1-5 kosztował mnie 143 funty. Niestety stypendium nie zdołało pokryć nawet naszego zakwaterowania i biletu miesięcznego na transport publiczny. Pierwszego dnia praktyk przeprowadzono z nami rozmowy, które miały na celu określenie poziomu znajomości języka angielskiego. Po wspomnianej rozmowie i wstępnym szkoleniu przydzielono nas do określonych departamentów. Przez pierwsze trzy tygodnie pracowałam w dziale Customer Service, gdzie byłam odpowiedzialna za rynek polskich biur podróży. Do moich zadaniach należało m.in: tworzenie baz danych w programie Excel, kontakt z potencjalnymi klientami i przedstawianie oferty naszej szkoły. Następnie zostałam przeniesiona do World Department, gdzie jako Polish Manager byłam odpowiedzialna na wszelkie zapytania ze strony klientów - tworzyłam przykładowe programy wycieczek po Londynie (w swojej ofercie mieliśmy m.in School Trip, Summer School czy Study Holiday), przygotowywałam ich kosztorysy, umowy, faktury, starałam się sprostać oczekiwaniom klientów. Moim zadaniem było zapewnienie grupom, jaki i osobom indywidualnym bezproblemowego pobytu w Londynie. Do moich obowiązków należało również utrzymywanie stałego kontaktu z nauczycielami i koordynatorami grup, odbieranie ich z lotnisk. Współpracowałam z BIS Travel Agency, w celu zapewnienia grupom zakwaterowania. Zajmowała się również tłumaczeniami dokumentów z języka angielskiego na polski i vice versa. Po pewnym czasie do moich obowiązków doszło również IS – Intern Sources. Polegało to na poszukiwaniu nowych praktykantów i i przeprowadzaniu procesu rekrutacyjnego. Wówczas pomagałam także włoskiemu departamentowi. Jeśli chodzi o pracowników, to średnia wieku wynosiła ok. 22 lat. 80% firmy składało się z praktykantów, którzy pochodzili z różnych stron świata. Ze względu na to, iż szefem był Włoch, bardzo wiele osób porozumiewało się między sobą po włosku (połowa praktykantów pochodziła właśnie z tego kraju). Oprócz Włochów i Włoszek, poznałam także wiele osób z Rosji, Hiszpanii, Turcji, Czech, Francji, Uzbekistanu czy Kenii. Nasz zespół był bardzo międzynarodowy i wielokulturowy, co uważam, za jedną z największych zalet tych praktyk. Poznałam wielu ludzi z różnych zakątków świata i mam nadzieję, że uda nam się utrzymać te relacje. W związku z tym, iż zespół był młody, organizowano również wiele spotkań po godzinach pracy, aby lepiej poznać nocne oblicze Londynu. Myślę, że stworzyliśmy tam naprawdę zgrany ,,team’’, dlatego też tak trudno było się rozstać. Podczas moich 3-miesięcznych praktyk brałam również udział w kursie językowym General i Business English, który odbywał się trzy razy w tygodniu (poniedziałki, środy, piątki), po dwie godzinny dziennie, czyli w sumie 6 godzin tygodniowo. Kurs ten był bezpłatny, a na koniec mojego pobytu w Thebis, otrzymałam certyfikat uczestnictwa. Zajęcia te składały się z wielu różnych aktywności. Nie polegało to jedynie na wypełnianiu zadań w książce. Przeważająca część zajęć opierała się na swobodnych, rozmowach, dyskusjach czy grach słownych. Oczywiście przerabialiśmy również zagadnienia czysto gramatyczne. Londyn ma w swojej ofercie wiele miejsc wartych odwiedzenia (polecam Tower of London nocą!, Notting Hill, Greenwich, Camden Town, Hyde Park, Regent’s Park i oczywiście Oxford Street czy Picadilly Circus) . Jeśli ma się więcej czasu i pieniędzy, warto wybrać się również na angielskie wybrzeże (Brigton i Seven Sisters). Niestety nie było mi dane zobaczyć tych pięknych klifów, niemniej jednak z opowiadań znajomych wiem, że mam czego żałować. Z pewnością będą mile wspominać ten wyjazd i nigdy nie będę tego żałować. Otrzymałam niepowtarzalną okazję na poznanie wielu ciekawych ludzi z całego świata, których chciałabym w przyszłości odwiedzić. Kolejną zaletą jest język, który udało mi się podszkolić. Firma, w której odbywałam praktyki jest w trakcie ciągłego procesu reorganizacji, dlatego też jest tam wiele niedociągnięć i problemów. Na pewno zaskoczeniem była ilość praktykantów (w przełomowym momencie ponad 120 przy około 15 pracownikach), co swoje odzwierciedlenie miało w ilości popełnianych błędów. Największą wadą są ceny za mieszkanie i transport (trzeba wiele zainwestować z własnej kieszeni). Jednak była to moja przygoda życia, dlatego cieszę się, że podjęłam taką, a nie inną decyzję i juz myślę o kolejnym wyjeździe.