pobierz pdf

Transkrypt

pobierz pdf
KARYKATURY
|
Na krzywy ryj
Znajomy przedsiębiorca wrócił z podróży biznesowej z Chin. Opowiada jaki
to piękny kraj, mili ludzie. Ustalił spotkania z producentami tekstyliów. Każdy
z producentów intensywnie zabiegał , żeby odebrać go z lotniska. Przypisywał
to uprzejmości i trosce o kontrahenta – nie mylił się. Chińczycy wiedzą, że taki
europejski biznesmen nie przyjeżdża na spotkanie tylko z nimi. Pewnie za chwilę ma spotkania z konkurencją, więc muszą być pierwsi. Ugoszczą go tak, żeby
już nigdzie nie chciał pójść. A asortyment będzie miał jaki zechce. Jakiej chce
firmy. Każdej marki. Wszystko zrobią. Dla niego. Specjalnie. Bo jest wyjątkowy,
najważniejszy. Ich przyjaciel.
Biznesmen zadaje rzeczowe pytania. Pokazuje projekty. Tak, nie ma problemu. Pyta czy towar będzie za 2 tygodnie. Yes, yes – entuzjastycznie przytakuje
Chińczyk. A czy da radę na za tydzień? Yes, yes. A na jutro – 8 kontenerów bluz
z wyhaftowanym moim imieniem na plecach? Yes, yes. Widzi, że dalsze „negocjacje” nie mają sensu. Chce pojechać w kolejne miejsce. Chińczyk
proponuje lunch. No tak, nic jeszcze nie jadł. Ma czas, zdąży do następnej fabryki. Najwyżej trochę się spóźni. Ale jeść przecież musi.
Jedzenie całkiem dobre, a i picie doskonałe. Lekkie, z ryżu. Trochę
szumi w głowie. Przyjemnie. Chińczyk już jakby lepiej mówił po
angielsku. W ogóle to fajni ludzie. A przecież w interesach liczy
się intuicja.
No, ale pora jechać dalej. Chce zapłacić – wszystko zapłacone.
Chińczyk proponuje, że pokaże mu Shenzhen. W sumie, dlaczego
nie? Nie ma jak zwiedzanie z tubylcem. Męczący dzień. Tyle wrażeń, spotkań, widoków. Chińczyk nie odstępuje na krok. Teraz pora
na wieczorne atrakcje. Wszystko „na koszt firmy”.
Rano serdeczne pożegnanie. Nie ma czasu, już czekają następni.
Jedzenie, picie, hotel, lokalne atrakcje. Wszystko na koszt firmy.
Drugiej firmy. Trzeciej firmy. Czwartej firmy. Więcej spotkań już nie
ma. Ale przecież został jeszcze jeden dzień w Chinach, trzeba go
wykorzystać. Po co czynić zbędne wydatki? W hotelu jest Internet.
Najszybciej wygooglował fabrykę metalurgiczną. Może być, co tam.
Można się jeszcze z kimś umówić.
W przyszłym miesiącu poleci do Tajlandii. Tam też będzie robił
interesy.
75

Podobne dokumenty