Czy wiesz, po co dzieciom kredki? | 1 Są dzieci, które

Transkrypt

Czy wiesz, po co dzieciom kredki? | 1 Są dzieci, które
Czy wiesz, po co dzieciom kredki? | 1
Są dzieci, które nie mają Lego, są takie, z którymi nikt nie gra w gry planszowe, nie układa
puzzli albo takie, w których domach nigdy nie było plasteliny (bo wkleja się ona w dywan, a to
dla wielu osób nie do pomyślenia). Ale kredki? Chyba ma je każde dziecko. Lepsze lub gorsze,
poszanowane albo zniszczone, ołówkowe, świecowe, fosforyzujące, metaliczne, grube,
cienkie, zastrugane czy połamane – w każdym razie są. Na pewno część rodziców świadomie
decyduje o zakupie przyborów rysunkowych, ale śmiem przypuszczać, że większość nie
doktoryzuje się na temat celowości rysowania ich pociech, bo jedno jest pewne – kredki
dziecku na pewno nie zaszkodzą. Co więcej, zapewnią mu w miarę bezpieczne i (co
nieocenione) ciche zajęcie, dzięki czemu w domu na chwilę będzie można odetchnąć.
Od nas, animatorów, wymaga się czasem więcej niż od rodziców. Musimy mieć nawyk
myślenia w kategoriach celu. Tyle że cel w rodzaju „zająć czymś dzieci przez pół godzinki”,
choć czasem faktycznie ważny, brzmi dla niektórych mało ambitnie, jeśli akurat
zaproponujemy dzieciom rysowanie. Nie dajmy się zwariować – to wcale nie tak, że rysowanie
jest zajęciem mało ambitnym i powinniśmy z niego zrezygnować na rzecz ćwiczenia kaligrafii,
programowania robotów, jogi, żonglowania pięcioma piłeczkami, rozwijania taktyki szachowej
czy innych o wiele efektowniej brzmiących propozycji animacyjnych. Powinniśmy wiedzieć,
jakie korzyści, a więc – z naszej perspektywy – cele wychowawcze, niesie każda
godzina rysowania.
Pominę tu cele programowe, czyli związane z produkcją jakiegoś wytworu – wspólnie
rysujemy laurki dla mam, dekoracje do przedstawienia albo kolorujemy latawce. Skupię się
zamiast tego na celach rozwojowych. I choć wiele z rzeczy, które napiszę, może być dla
niektórych sprawami oczywistymi, to liczę, że cierpliwa lektura pozwoli uporządkować pewne
nieuświadamiane czasem sprawy.
Przede wszystkim więc należy pamiętać o celu ogólnikowo nazywanym
„rozwijaniem wyobraźni”. Nim jednak wyobraźnię zacznie się rozwijać, dziecko
musi poznać pewne schematy. Kredki, choć słusznie kojarzą się z kreatywnością,
najpierw posłużą maluchowi do opanowania podstawowych reguł funkcjonowania
świata: tego, że trawa jest zielona, a słońce wisi sobie u góry, że ludzie mają
okrągłe głowy i chodzą po dolnej krawędzi kartki, że dom to w uproszczeniu
kwadrat i trójkąt, a drzewo – prostokąt i kółko. Rysunki najmłodszych często są do
siebie bardzo podobne. Dzieci uwielbiają schematy, bo pozwalają one narysować coś
stosunkowo bliskiego rzeczywistości w określony i bezpieczny sposób. Palec pod budkę, kto z
was tak jak ja rysował słonia (lub rysuje do dziś!):
Odwiedź portal SYNAPSY: http://synapsy.malopolska.pl
Czy wiesz, po co dzieciom kredki? | 2
Maja Dobkowska, CC-BY-SA 3.0
Nie ma co się zżymać – tak było, jest i będzie. A co więcej, tak musi być. Żeby bowiem
przejść do dalszego etapu, otworzyć skrzynkę z napisem „kreatywność”, dziecko
musi poznać schematy, które potem będzie mogło świadomie przełamywać. Trudno
uznać za kreatywne to, że dziecko narysuje fioletowego banana, jeśli nie rozróżnia ono
jeszcze kolorów. Dopiero, kiedy maluch opanuje zestaw prostych reguł, będzie miało sens
prowokowanie go, by sprawdził, co się stanie, gdy trawę narysuje niebieską kredką, a ludzika
o kwadratowej głowie ulokuje w okrągłym domku.
Kredki i kartka uczą też stosowania pomocnych w życiu uogólnień, mieszczenia się
w pewnych ramach. Już sam rozmiar kartki stanowi dla dziecka wyzwanie: jak tu
pomieścić cały świat, lub choćby widok zza okna, mamę uśmiechającą się w
drzwiach, tęczę z zamkiem Barbie i brykającymi kucykami My Little Pony albo
wszystkie postaci z Gwiezdnych wojen na czymś tak małym i na dodatek białym?
Jak smok ze snu ma być straszny, skoro stoi na tle tej zupełnie niestrasznej bieli? Jak oddać
wielość refleksów we włosach, błysk w oku, sześćset odcieni jesiennego liścia, czy też
nieustannie zmieniający się kształt fali przy pomocy dwunastu kolorów i dwuwymiarowej
białej przestrzeni? Te ograniczenia irytują, ale i uczą młodego człowieka umowności, która z
czasem stanie się dlań bardzo pożyteczna. Dzięki niej ten oto znak graficzny nie jest
interpretowany jako „Uwaga na czarnoskóre dziewczynki z warkoczykiem i lizakiem”.
Odwiedź portal SYNAPSY: http://synapsy.malopolska.pl
Czy wiesz, po co dzieciom kredki? | 3
Znak T-27: przejście dla pieszych jest szczególnie uczęszczane przez dzieci, Wikipedia, domena publiczna
Jeśli jednak rzeczone „rozwijanie wyobraźni” ma nie być wyłącznie frazesem, ale celowym
założeniem animatora, musi on wyjść poza uczenie schematów czy mieszczenia się w
określonych ramach i zachęcać dzieci, by zgodnie z własnymi pomysłami te schematy
przekraczały i łamały. Bardzo ważne będą tu dwie twórcze umiejętności. Pierwsza to
abstrahowanie, czyli zdolność zawieszania wiedzy o pewnych zjawiskach na
przysłowiowym kołku, po to, by skupić się na innych wybranych aspektach danego
Odwiedź portal SYNAPSY: http://synapsy.malopolska.pl
Czy wiesz, po co dzieciom kredki? | 4
zagadnienia. To taki rodzaj „puszczania oka” do siebie samego lub odbiorców – wiem
przecież, że ogórek jest podłużny i zielony. Zawieszę jednak wiedzę o jego kolorze i narysuję
ogórka pomarańczowego w kropki. Wciąż będzie wiadomo, że to ogórek, ponieważ
skoncentruję się na oddaniu idealnie ogórkowego kształtu. Lub odwrotnie: mój ogórek będzie
zielony, jak ogórek być powinien, ale za to w kształcie… patelni. Tego typu zabawy są przez
dzieci bardzo mile widziane, a umiejętność abstrahowania wykształca się dość wcześnie – już
kilkulatki stają się w tym biegłe! Ale starsi też powinni abstrahować. Mogą na przykład,
dorysowując coś, nadawać przedmiotom nowe znaczenia: z położonej na kartce klamerki do
bielizny zrobić krokodyla, a z nożyczek – wieżę Eiffla. Albo z litery „R” uczynić projekt skoczni
narciarskiej, a z plasterka cytryny – balonik na sznurku.
Druga z umiejętności twórczych ważnych dla rozwijania wyobraźni to
eksperymentowanie. Paradoksalnie, założeniem jest… brak założeń. Nie wiemy dokładnie,
dokąd zmierzamy, ale sprawdzamy, ciesząc się na niespodziankę i płynące z niej wnioski. Tu
animator wchodzi na mało bezpieczny grunt. W ramach eksperymentów już niejedna kredka
pękła na pół lub utknęła w locie między żeberkami kaloryfera. Niejedna twarz albo ręka
posłużyła za kartkę, niejedna praca została zalana kawą czy podziurawiona szpilką do
włosów. Z drugiej jednak strony i tak są to dość bezpieczne eksperymenty (strach pomyśleć,
w którą stronę poszłaby zabawa, gdyby zamiast kartki dać dzieciom do eksperymentów
zapałki, wiertarkę lub włosy koleżanki). Chcę przez to powiedzieć, że nie wychowamy
twórczego dzieciaka, zabraniając mu eksperymentowania. Może zatem warto poświęcić kilka
kredek i blok rysunkowy, by dać możliwość ujścia twórczej ciekawości.
Na koniec trzeb wspomnieć o jeszcze jednej funkcji używania kredek (choć i to zapewne
tematu nie wyczerpie i pewnie kolejne postscriptum przyjdzie do niego dopisać). Kredki to
narzędzie komunikacji. Poprzez rysowanie dzieci mówią o sobie, swoich emocjach,
własnych interpretacjach zjawisk. Im młodsze dziecko, tym te komunikaty mniej
świadome. Im starsze – tym rozważniej używa subtelnego rodzaju wypowiedzi. W
pracy nastolatka kolorystyka oddaje nastrój, poszarpany las może być metaforą pogubienia
się, a nienaturalnie wielka głowa postaci mówi być może o tym, że ilość kłębiących się myśli
przekroczyła już stan krytyczny. To oczywiście tylko przykładowe możliwe interpretacje.
Przestrzegam przed popadaniem w łatwe schematy i zawiadamianiem rodziców za każdym
razem, kiedy dziecko użyje czarnej kredki albo nawet narysuje ociekającego krwią potwora,
który zjada „ukochanego” braciszka. Owszem, tego typu prace bywają niepokojącym
komunikatem. Czasem jedynym, który pozwala nam odkryć, że coś w świecie dziecka dzieje
się nie tak. Ale umiejętność właściwego odczytywania tych komunikatów jest bardzo trudna,
zostawmy ją psychologom (zawsze możemy się ze specjalistą skonsultować, jeśli stan dziecka
nie daje nam spokoju). Animatorom pozostaje być w kontakcie z rysującym dzieckiem
Odwiedź portal SYNAPSY: http://synapsy.malopolska.pl
Czy wiesz, po co dzieciom kredki? | 5
i po prostu pytać. Czasami dzieci przyjmują pytania w rodzaju „Co tu jest narysowane?” z
pewną irytacją, ale pamiętajmy, że pogłębione zainteresowanie pracą dziecka może pomóc w
nawiązaniu ważnej rozmowy. Może też autorowi niejedno uświadomić. Rysowanie jest
bowiem również rodzajem komunikacji z samym sobą. Rysując, bezwiednie
sięgamy do głębokich pokładów psychiki. Robią to i dorośli (te niewinne bazgroły
na marginesach…), i dzieci. Psychologowie używają wręcz metody wizualizacji
rysunkowej jako narzędzia terapii. Jako animatorzy nie mamy może aż takich
kompetencji, by pomóc dziecku tę zaszyfrowaną wiedzę o sobie odczytać, ale powinniśmy
przynajmniej próbować być pomocą. Jak możemy to zrobić? Może na przykład mówiąc
czasem wprost o naszych odczuciach względem pracy plastycznej dziecka: „Twój rysunek
robi na mnie wrażenie bardzo radosnego. Czy wydarzyło się dziś coś, co wprawiło cię w dobry
nastrój? Chcesz mi o tym opowiedzieć?” lub: „Zauważyłam, że zawsze rysujesz swoją postać
odwróconą tyłem. Czy to przypadek? Czy w prawdziwym świecie też lubisz z tej perspektywy
oglądać świat?”.
A czy wspomniałam już, że rysowanie z dziećmi to frajda? Bo jeśli nie, to tę najważniejszą
informację zostawiam na koniec.
Maja Dobkowska – pedagożka, animatorka, trenerka i nauczycielka. Zajmuje się
rozwijaniem kreatywności dzieci i młodzieży, a także osób dorosłych. Prowadzi treningi
kreatywności oraz szkolenia z innowacyjności i kreatywnego rozwiązywania problemów.
Szkoli nauczycieli, dzieli się pomysłami podczas warsztatów pokazujących, jak wplatać
trening twórczości w rzeczywistość szkolną i przedszkolną. Jest certyfikowanym trenerem
programu Odyseja Umysłu i jego entuzjastką. W wolnym czasie pisze książki i antykolorowanki dla dzieci. Jest mamą 6-letniej Basi i 9-letniej Zośki, z którymi lubi się włóczyć,
wymyślając niestworzone historie.
Odwiedź portal SYNAPSY: http://synapsy.malopolska.pl