Historia Parafii Św. Piotra i Pawła w Three Rivers, Mass. Album

Transkrypt

Historia Parafii Św. Piotra i Pawła w Three Rivers, Mass. Album
Historia Parafii Św. Piotra i Pawła w Three Rivers, Mass.
Album Jubileuszowy Parafii św. Piotra i Pawła w Tree Rivers,
MA. 1902-1927. CAP at Orchard Lake.
Wioska Three Rivers bierze nazwę z tego, że przez nią płyną 3 rzeczki, mianowicie:
1-sza— Quaboag River, która początkuje się z dwóch źródeł. Pierwsze źródło wypływa we
wschodniej części osady Oakman, drugie z południowej części osady Rutland. Obydwa te źródła
łączą się w East Brookfield i płyną przez Brookfield, West Brookfield, Warren, West Warren i
Palmer aż do Three Rivers.
2-ga— Ware River, wypływająca w Westminster i płynie przez Hubbard ston, Rutland, Barre,
Ware i w północnej części Palmer łączy się z rzeką Swift River pół mili od Three Rivers.
3-cia — Swift River początkuje się we Wendell i płynie przez Shutesbury pomiędzy Pelham i
Prescott przez Enfield, następnie pomiędzy Belchertown i Ware i w końcu przypływa do Three
Rivers pomiędzy Palmer i Belchertown. Tutaj w Three Rivers złączywszy się, te trzy rzeczki razem
tworzą jedną rzekę, która płynie przez North Wilbraham, Ludlow, Chicopee Falls i w Chicopee
wpada do rzeki Connecticut River.
Wioska Three Rivers nie jest samodzielną, należy bowiem do Palmer. Tak zwane Town of Palmer,
składające się ze czterech wiosek, jako to: Palmer, Three Rivers, Bondsville i Thorndike.
Town of Palmer początkowo aż do roku 1812 należało do powiatu Hampshire. Gdy zaś 20 lutego
1812 roku utworzony został nowy powiat Hampden, od tej daty też przydzielono Town of Palmer
do powiatu Hampden.
Town of Palmer geograficznie graniczy od północy z Belchertown i Ware; od wschodu z Warren
i Brimfield; od południa z Monson; i od zachodu z Wilbraham i Belchertown. Przestrzeń Town of
Palmer wynosi 20,000 akrów (morgów) i jest kształtu liścia dębowego, to jest różnymi skrawkami
graniczy z sąsiedniemi wioskami.
Gdy w lipcu 1902 Ks. Biskup Daniel T. Beaven ze Springfield wyznaczył Ks. Wacława Lenza organizatorem i proboszczem Polaków zamieszkałych w Palmer, Three Rivers, Thorndike i Bondsvile,
ten chcąc razem wszystkich skupić a nie mogąc budować czterech kościołów po jednym w każdej
osadzie, po namyśle i za radą Polaków, zamieszkałych w tych czterech wioskach, zakupił bajecznie
tanio (za $1,000) 11 akrów grun tu od Francuzów w miejscowości tak zwanej Four Corners (cztery
rogi).
1
Miejscowość ta jest położoną prawie w środku tych czterech wiosek i stąd na wschód znajduje
się Thorndike na zachód Three Rivers, na południe Palmer, a na północ Bonds ville. Do lipca 1910
cztery te wioski tworzyły jedną parafię pod wezwaniem św. Piotra i Pawła. Zaś od lipca 1910 Polacy
z Bondsville odłączyli się i utworzyli sobie swoją parafię pod wezwaniem Św. Wojciecha B. i M. w
Bondsville, Mass.
Ks. Wacław Lenz, zakupiwszy te 11 akrów ziemi, wziął się zaraz do pracy. Najpierw wyrównał
doły na co było potrzeba kilka tysięcy wozów ziemi, powycinał rozmaite krzaki w czym mu pomagali
zacni parafianie, pracując całymi tygodniami na zmiany bezinteresownie, aby jak najwięcej pomóc
parafii, co oszczędziło nie setki ale i tysiące dolarów. Początkowo nabożeństwa odprawiały się we
francuskim kościele w Three Rivers, na które uczęszczali Polacy z 3 Rivers, Thorndike i Palmer. Zaś
dla Polaków zamieszkałych w Bondsville nabożeństwa dla nich odprawiał Ks. Lenz w Bondsville w
kapliczce francuskiej i tam się też odprawiały nabożeństwa aż do roku 1916, dopóki Polacy w Bondsville nie wybudowali sobie swego kościoła pod wezwaniem św. Wojciecha B. i M.
Otóż wtedy Ks. Lenz, wezwawszy Boga do pomocy i widząc dobre chęci parafian, zabrał się szczerze do pracy i rozpoczął marzyć o wybudowaniu kościoła i plebanii, co też w roku 1905 zostało uskutecznione. Stanął bowiem piękny kościół, plebania i stajnia. Wszystko to kosztowało około $60,000,
to jest kompletnie z całym ukończeniem i umeblowaniem, (w obecnych czasach kosztowałoby to
około trzy razy tyle). Przy organizowaniu parafii Polaków było wszystkich niespełna 1000 osób ale
że byli chętni i ofiarni, to świadczy, że posprawiali do kościoła przepiękne szaty kościelne. Tudzież
nazwiska ich n. p. na oknach świadczą o ich hojności. Zaś gdy już stanął kościół z całym urządzeniem,
plebania i stajnia, długu wszystkiego było $35,000 a więc podczas budowy tj. od roku 1902 ro roku
1905 złożyli na budowę $25,000.
Zaś od roku 1905 do kwietnia roku 1911 spłacili długu $6,950.00. W kwietniu roku 1911 Ks.
Lenz został - przeniesiony do Easthampton, Mass. Na jego miejsce Ks. Biskup Beaven przysłał Ks.
Wład. Kiełbasińskiego, który był proboszczem parafii ŚŚ. Piotra i Pawła do kwietnia 1913. Roku 1913
wyjechał ks. Kiełbasiński do Polski, obecnie jest proboszczem w Konopiskach pod Częstochową. Za
administracji Ks. Kiełbasińskiego spłaciła parafia długu — $6,800.00. Po wyjeździe Ks. Kiełbasińskiego
Ks. Biskup Beaven naznaczył proboszczem Ks. Andrzeja S. Krzywdę, który dotychczas zarządza parafią
Św. Piotra i Pawła. Gdy Ks. Krzywda nastał proboszczem tejże parafii, zaraz w pierwszą niedzielę
zwrócił uwagę, że parafia, wezwawszy Boga na pomoc, musi się starać, ażeby jak najprędzej wybudować szkołę parafialną. Długu zastał w parafii $21,- 250.00, który to dług spłacił w przeciągu 4
lat. Zaś roku 1917 rozpoczął z parafianami myśleć o szkole. Były różne zdania, co do budowy szkoły
za i przeciw. Ale w końcu stanęło na tym, że szkoła to jest dzieło Boże i że Bóg dopomoże naszym
chęciom i rozpoczęły się przygotowania do budowy szkoły parafialnej. Dobrze myślący parafianie
zaczęli znosić ofiary do Ks. Proboszcza na szkołę. W roku 1919 było już gotówki około $10,000.
Tegoż roku kupiono dom piętrowy składający się z 12-tu pokoi, naprzeciw gruntu parafialnego za
$3,312.00, który to dom zamieniono na mieszkanie Wiel. Sióstr Nauczycielek.
Wypada nadmienić i to, że, chcąc taki dom wybudować w roku 1919, kosztowałoby co najmniej
$12,000.00. Dom ten wybudowały sobie 2 panny, siostry francuskie, nazwiskiem Philomena i Rozalia
Smith w roku 1913. Gdy w roku 1918 jedna z nich umarła, druga tedy słysząc o tym, że Polacy mają
budować szkołę parafialną, przyszła do Ks. Proboszcza i ofiarowała ten dom za taką bajecznie niską
2
cenę, by go użyć na mieszkanie Sióstr Nauczycielek. Chciała bowiem ku pamięci swojej siostry zmarłej
przyczynić się do prędszej budowy nowej szkoły parafialnej. Skorzystał z tej oferty Ks. Proboszcz i
pomówiwszy o tym z kilkoma parafianami i poradziwszy się Ks. Biskupa Beavena, kupił ten dom dla
parafii. Tegoż roku t j. 1919 rozpoczęto budować szkołę parafialną. Ponieważ miała to być polska
szkoła parafialna, więc architektem tej szkoły był Polak Bruno Woźny ze Springfield; budowniczym
czyli kontraktorem także Polak, Jan Topór z Easthampton, Mass.
Prawie przy rozpoczęciu roku szkolnego, z końcem sierpnia 1921 r. została ukończona szkoła
parafialna, jednopiętrowa, mieszcząca osiem klas i salę. Szkoła i sala parafialna z całym urządzeniem
kosztowała $70,000. Podczas budowy dobrze myślący parafianie znosili swoje ofiary na szkołę,
tak że w grudniu roku 1921 zostało długu $45,000.00. Obecnie, to jest 1927 roku jest wszystkiego
długu $35,500.00. W pierwszym roku zapisało się do szkoły parafialnej około 400 dzieci, Sióstr
Nauczycielek było osiem. Obecnie jest dzieci w szkole parafialnej około 500 i zajmuje się niemi 10
Sióstr Nauczycielek z Zakonu Św. Franciszka. Przełożona ich jest Wiel. Siostra M. Alojza. Od czasu
jak szkoła stanęła, to i duch zapanował inny w parafii. Ludzie więcej myślą o wykształceniu swoich
dzieci. Obecnie mamy 101 dzieci w High School, które ukończyły szkołę parafialną. Przyjmują nasze
dzieci na tych samych warunkach do High jak i dzieci, co kończą publiczne szkoły.
Wspomniałem, że inny duch panuje w parafii. Może by ktoś pomyślał, że same róże bez cierni
mamy. Otóż tak nie jest. Są i u nas tacy, (bo gdzie ich nie ma), co nie rozumieją potrzeby szkoły parafialnej, ale takich jest mało i zanikają powoli. Mało już jest takich, co nie dali jeszcze nic na szkołę,
ale i oni powoli złożą swoją ofiarę. Pierwsza ofiara na budowę szkoły miała być, aby każda rodzina
dała $25.00. Większość parafian powpłacała po części tj. niektórzy dali już po $5.00 po $10.00, po
$15.00 i po $20.00. Przy pierwszej składce na szkołę Ks. Proboszcz dla zachęty ogłosił, że który z
parafian da najwięcej na szkołę, to on da 2 razy tyle. Otóż pewna osoba złożyła $35.00, wtedy Ks.
Proboszcz ofiarował $70.00.
Dla przykadu wypada nadmienić, że przy rozpoczęciu składek na szkołę okazał się dzielnym mały
chłopiec, Józef Rudnik, syn Franciszka, który to chłopczyk zbierał przez lato jagody w lesie i sprzedawał
jagody, gdy uciułał $13.00, przyniósł na szkołę, dlatego, że i on chciał do tej szkoły uczęszczać.
Jak już wyżej wspomniałem, Polacy rozpoczęli się osiedlać w Town of Palmer od 38 lat. Gdy
zaczęło ich przy bywać coraz więcej, poczęli zaraz myśleć o jakimś wspólnym życiu. Najwięcej dał im
się odczuć brak polskiego Księdza. Jeździli przeto od czasu do czasu do Chicopee, MA., miasteczka
oddalonego od Palmer 20 mil. Tam w Chicopee był już polski kościół, gdzie proboszczem i założycielem tejże parafii był ks. Franciszek Chałupka, pierwszy polski kapłan w Nowej Anglii.
Gdy Polaków w Town of Palmer przybywało coraz więcej, poczęto myśleć o tym, aby jakiś polski
Ksiądz bodaj parę razy do roku ich odwiedzał. Porozumieli się w tej sprawie z irlandzkim księdzem
w Thorndike i ten sprowadzał im polskich księży od czasu do czasu.
Opowiadają niektórzy, jaka to radość panowała, gdy usłyszeli polskie kazanie poraź pierwszy,
jak to nieraz naczczo do południa albo i do wieczora czekali, aby mogli przyjąć Komunię św. Gdy się
zjawił ksiądz polski, wszyscy Polacy szli do kościoła irlandzkiego i czekali nieraz całymi godzinami,
aby się wyspowiadać w swoim języku. — Czy dzisiaj Polacy tak oceniają pracę swych księży? Niech
so¬bie każdy odpowie na to pytanie.'
3

Podobne dokumenty