Triumf Bordeaux - Pekao Szczecin Open 2016

Transkrypt

Triumf Bordeaux - Pekao Szczecin Open 2016
9
FLORENT SERRA ZWYCIĘZCĄ PEKAO OPEN 2008
Triumf Bordeaux
Francuz Florent Serra (na zdjęciu z lewej)
pokonał Hiszpana Alberta Montanesa 6:4,
6:3 i został zwycięzcą szesnastej edycji
challengera Pekao Open! Trzeba przyznać –
zasłużenie. Za jego sprawą żaden Hiszpan
nie wygrał u nas jeszcze singla.
Już sam początek był dla Serry obiecujący.
Francuz zaczął bojowo od 30:0 przy serwisie rywala. Montanes się jednak wybronił
i po chwili sam miał 30:0, skąd o krok od
przełamania. Panowie trzymali jednak serwisy do stanu 3:4 w pierwszym secie. Wtedy Serra przeżywał męki przy własnym podaniu. Jednak tenisista z Bordeaux nieraz
w tym turnieju udowodnił, że jego kryzysy
są krótkotrwałe, a potęga, z jaką się z nich
podnosi, jest piorunująca. Zdawało się, że
Hiszpanowi opadły skrzydła. Może myślał
o niewykorzystanych szansach i dlatego w
następnym gemie z łatwością oddał serwis późniejszemu triumfatorowi. Wielu
Francuzom w światowych turniejach, w
decydujących momentach, drży ręka. Nasz
Florent poradził sobie z presją. Zakończył
efektownie 6:4.
Z mniejszą pompą zakończył całe spotkanie Montanes – podwójnym błędem serwisowym. Energii wystarczyło mu na kilka
piłek z początku drugiej partii, miał nawet
szanse na przełamanie. Przed meczem po
cichu stawialiśmy, że Serra wygra w dwóch
setach. I faktycznie tak się stało. Rozstawiony z dwójką tenisista zwyciężył zarobił
90 punktów do rankingu ATP i 15300 euro
finansowej premii. To oznacza, że już jutro
awansuje z 64. na 53. miejsce w rankingu.
Albert Montanes otrzyma 63 punkty i 9000
euro nagrody. W związku z tym będzie w
nowym rankingu o dwa oczka wyżej niż
Serra. Wrześniowa wiktoria to pierwszy turniej wygrany przez Serrę od stycznia 2006!
Wtedy zwyciężył w turnieju ATP na twardym korcie w Adelajdzie. Na koncie ma także zwycięstwo w turnieju ATP w Bukareszcie oraz dwa inne wygrane challengery – w
Rimini i Meksyku.
W biurze prasowym stała butelka wina musującego czekająca od początku turnieju na
zwycięzcę. W takiej sytuacji mógł wygrać
jedynie reprezentant rejonu Bordeaux.
Wynik finału
Florent SERRA (Francja)
Albert MONTANES (Hiszpania)
6:4, 6:3
Garść cytatów
Wpisy pozostawione w tym roku
na ścianie biura prasowego:
„Dziękuję za wspaniałą atmosferę
i razem spędzony czas”
Łukasz Kubot
„Lubię Szczecin”
Pekao Open 2008
16. Międzynarodowy Turniej
Tenisa Ziemnego Mężczyzn
ATP Pekao Open 2008
Korty przy al. Wojska Polskiego 127
w Szczecinie
Pula nagród: 125.000 $
Termin: 13-21 września 2008
Florent Serra
„Dziękuję bardzo za wszystko.
Uściski”
Albert Montanes
„Doubles winner 2008”
Dawid Olejniczak
Liczby turnieju
1000 roślin
dekorujących obiekt
podczas Pekao Open
9
Z KONFERENCJI PRASOWYCH
Serra: „Dojrzałem”
Nasz Serwis: Przed finałem zapowiadał
pan, że będzie często atakował przy
siatce. Kort był mokry, co trochę pokrzyżowało plany.
Florent Serra: Tak, kort był mokry, ale Albert
nie zaskoczył mnie swoją grą. W pierwszym
secie bardzo dobrze serwował. Starałem się
atakować jego stronę forhendową, ponieważ
bekhend był jego najgroźniejszą bronią.
Czy dla finałowego wyniku mógł mieć
znaczenie fakt, że pana wczorajszy półfinał z Janowiczem był krótki, a Montanes długo męczył się z Kubotem?
O zmęczenie trzeba by spytać Alberta. Ja
grałem w tym turnieju tylko jeden dwusetowy mecz, właśnie wczoraj. Albert z kolei miał
same dwusetówki, a trzy sety zagrał tylko we
wczorajszym półfinale.
Rywal powiedział, że grał pan dzisiaj
spektakularnie. Czy widzi pan w swojej
grze coś, co wymaga poprawy?
Myślę, że dziś i wczoraj grałem na takim poziomie, jak wówczas, gdy wygrywałem turnieje ATP w Adelajdzie i Bukareszcie. Różnica jest taka, że teraz wiem, dlaczego gram
dobrze i dlaczego osiągam sukcesy. Jestem
bardziej świadomy swojego tenisa.
Nigdy nie myślę o pieniądzach. Na pierwszym planie są punkty do rankingu, choć
oczywiście są to kwestie ze sobą powiązane.
W przyszłotygodniowym rankingu mogę być
55. i to mnie najbardziej cieszy. Chcę wrócić na najwyższe miejsce, jakie do tej pory
zajmowałem, czyli do pierwszej „30”. Może
się uda...
Zaczynają się turnieje w hali, zmieniają
się nawierzchnie. Jakie ma pan plany
na tę część sezonu?
W hali czuję się dobrze, byłem już nawet
w ćwierćfinale rozgrywanego na takiej nawierzchni turnieju ATP w Moskwie.
Hiszpańska klątwa na turnieju trwa.
Wierzy pan w nią po finale?
Nie wierzę w żadne klątwy. Im dłuższa seria,
tym bardziej spektakularnie się kończy. Ja
mogę się tylko cieszyć, że nie skończyła się
w dzisiejszym finale.
Jak traktuje pan pieniądze wygrywane
w turniejach?
Dla naszych zawodników wejście do
pierwszej setki rankingu jest marzeniem. Panu się to udało. Pamięta pan
moment, który o tym zadecydował?
Pracowałem na to bardzo ciężko, choć miałem talent i możliwości finansowe. Przez dłuższy czas znajdowałem się między 150. a 250.
miejscem. Ale miałem wsparcie, także francuskiej federacji. I to zaprocentowało.
Obok kortów
Nowe piłki proszę
Koniec turnieju zawsze jest smutny. Pięć
minut po dekoracji finalistów na kort wkraczają pomarańczowe eminencje turnieju
(czyli kortowi w oranżowych wdziankach)
i demontują bannery, tablice, liczniki… robi
się pusto. Z początku odczuwasz ulgę:
dziesięć dni pracy po kilkanaście godzin
dziennie (lub dłużej – w przypadku turniejowych szpiegów) wreszcie się kończy.
Nostalgia przyjdzie wraz z odpoczynkiem
i wygrzebaniem się z gryp i katarów (wrzesień w Szczecinie nie był w tym roku ciepły). Kiedy powstaje nasz ostatni newsletter, niektórzy tenisiści nie dotarli jeszcze
do domu. Juan Pablo Brzezicki, który wyjechał z hotelu wczoraj po południu, w Argentynie będzie dopiero po 26 godzinach!
Po drodze czekają go aż dwie przesiadki.
Montanes:
„Szkoda...”
Nasz Serwsi: Dlaczego nie udało się wygrać w finale?
Albert Montanes: Florent grał dzisiaj na
spektakularnym poziomie, nie popełnił chyba żadnego błędu. Nie wiedziałem już, gdzie
posyłać piłkę, bo żadnym zagraniem nie dawałem rady go zaskoczyć.
Przyjechał pan do nas już po raz szósty, ale wcześniej grał pan w Szczecinie bez specjalnych sukcesów. Co się
zmieniło w tym roku?
Ostatnio przez pewien czas grałem dosyć
dobrze, zyskałem wiarę i pewność siebie.
Zawsze dobrze czułem się na kortach ziemnych, czego dotąd w Szczecinie nie udawało
mi się, niestety, pokazać. W tym roku grało
mi się wyjątkowo przyjemnie.
Hiszpańska klątwa trwa. Żadnemu zawodnikowi z Półwyspu Iberyjskiego
nie udało się jeszcze w Szczecinie wygrać. Jak długo jeszcze?
Myślę, że za rok wreszcie wygram ja, lub jeden z moich kolegów.
Co robi zawodnik, który wygra trochę
więcej pieniędzy niż zwykle?
Mam do spłacenia hipotekę, więc o żadnych
szaleństwach nie ma mowy. Za każdym razem staram się grać jak najlepiej po to, żeby
jak najlepiej mieszkać.
Stopka redakcyjna
NASZ SERWIS
Newsletter turnieju Pekao Open 2008
redaguje Nasze Biuro Prasowe.
e-mail: [email protected]
tel: +48 601 394 994
Newsletter wydrukowany dzięki:
www.hicopy.pl
www.pekaoopen.pl