Glina - Puls Poznania
Transkrypt
Glina - Puls Poznania
Dobrym pomysłem na spędzenie wspólnego i kreatywnego czasu z dzieckiem jest wzięcie udziału w warsztatach plastycznych. Ich oferta w Poznaniu jest bogata, każdy bez problemu znajdzie rodzaj twórczości odpowiedni dla siebie. M y na pierwszy ogień wzięliśmy warsztaty lepienia w glinie, bowiem nasz tester, pięcioletnia Amelka, bardzo lubi tworzyć dzieła z plasteliny. Kilka kroków od Starego Rynku mieści się Pracownia Ceramiczna Heho. Prowadzona jest przez Martę Fekner, która szybko nawiązuje świetny kontakt z małymi i dużymi adeptami pracy z gliną. – Glina daje niesamowitą możliwość – pozwala zabawić się w demiurga i stworzyć swój własny świat – mówi właścicielka Heho. Na początek Amelka została oprowadzona po zakamarkach pracowni i usłyszała o całym procesie tworzenia: od lepienia aż do wypału. Mogła podziwiać dzieła innych uczestników warsztatów i powoli zastanawiać się, co sama chce wykonać. Złą wiadomością było to, że nie zabierze od razu do domu stworzonej pracy, ponieważ będzie ona musiała poczekać na swoją kolejkę do pieca. Pierwszym zadaniem, jakie stanęło przed Amelką, był wybór tematu jej glinianego dzieła. Z propozycji przedstawionych przez panią Martę wybrała letnią łączkę, którą będzie mogła zapełnić dowolnymi roślinami i zwierzętami. Taka przygoda z gliną to nie Pracownia Ceramiczna Heho mieści się w oficynie kamienicy przy ul. Żydowskiej 35a/11a. Zapraszamy do kontaktu z właścicielką: [email protected], tel. 501 444 029. Informacje o najbliższych warsztatach znajdziecie na stronach naszego kalendarium. 20 5/2015 5/2015 21 M łody P ozna ń M łody P ozna ń Gliniany świat tylko ćwiczenie zdolności manualnych, ale i wyzwanie dla wyobraźni. Dziecko może swobodnie kształtować letnią scenkę według swojej wiedzy i pomysłowości. Na początek trzeba było przygotować bazę: rozwałkować glinę na płaski placek, czyli planowaną łączkę, do czego używa się zwykłego drewnianego wałka do ciasta. To zadanie nie było łatwe dla małych rączek. Teraz można było zacząć „zaludnianie” scenki i tworzyć potrzebne elementy kulając, wałkując, ugniatając, odciskając, drapiąc, smarując i klejąc. Jak z doświadczenia mówi pani Marta: – Wszystko to, co lubią malutkie paluszki. Amelka zaplanowała, że jako pierwszy na łączce zamieszka motylek. Z pomocą pani Marty z wałeczka i czterech kulek gliny powstał piękny motyl o skrzydłach ozdobionych odciskami stempelków. Wszelkie elementy mocowane są ze sobą za pomocą… szczoteczki do zębów, którą robi się chropowatą powierzchnię, umożliwiającą łączenie, a jako spoiwo służy rozwodniona glina. Pierwsze koty (a raczej motylki) za płoty i Amelka nabrała odwagi. Kolejne figurki wykonała już samodzielnie. Obok motylka szybko pojawiły się pierwsze kwiatki, zarówno ulepione, jak i te odciskane stempelkami (stempelkowanie gliny w ogóle okazało się przebojem). Po kolei przyszedł czas na kolejnych mieszkańców łączki. Jako drugi stanął ślimak, pojawiła się też mrówka, biedronka i pszczółka, a skraj łąki otoczyły kępy trawy, wyciskane z… praski do czosnku. Amelka zna już alfabet i potrafi przeliterować swoje imię, więc z chęcią przystała na propozycję podpisania swojej pracy. Na łączce stanęła tabliczka z jej imieniem. Pani Marta na pewno nie pomyli pracy Amelki podczas wypału. W tym czasie mama Amelki lepiła swojego glinianego anioła. Amelka podpatrując i podsłuchując porad pani Marty, po cichutku wykonała swojego. Czyż nie jest uroczy? Tekst i zdjęcia: Marta Sankiewicz