górnoślązak - Związek Górnośląski

Transkrypt

górnoślązak - Związek Górnośląski
GÓRNOŚLĄZAK
Gazeta Związku Górnośląskiego
MIESIĘCZNIK BEZPŁATNY
STYCZEŃ
NR 1 (12) / 2016
Weronika Finkbeiner i Mateusz Klęka – zdobywcy tytułu Młodzieżowego Górnoślązaka Roku 2015
ISSN 2391‒5331
Fot. Beata Lizoń-Jura
10
lat
na rynku
Zapewniamy kompleksową
obsługę w zakresie:
sprzedaży
serwisu
wynajmu maszyn
budowlanych
Stale doskonalimy swą kadrę,
kad
oraz wychodzimy naprzeciw
Klientom poszerzając naszą
ofertę oraz udoskonalając
realizowane przez nas usługi.
MARUT MASZYNY I URZĄDZENIA Sp. z o.o.
ul. Krupanka 83, 41-100 Siemianowice Śląskie, tel. 607 051 051
www.marut.com.pl
W ramach ferii zimowych organizujemy:
•„Drzwi otwarte Muzeum” dla dzieci i młodzieży
– zwiedzanie wystaw stałych i zmiennych
•Zajęcia plastyczne w Galerii „Po Schodach” oraz w Galerii
Multimedialnej „Piwnica” dla grup zorganizowanych
(po uprzednim zgłoszeniu telefonicznym).
www.muzeum.siemianowice.pl
tel. 32 228 50 80
ul. Chopina 6, 41-100 Siemianowice Śląskie
GÓRNOŚLĄZAK 3
www.zg.org.pl
Z życia Związku
Kolędowanie w Panewnikach
2 stycznia Związek Górnośląski tradycyjnie już rozpoczął kolejny rok swojej działalności kolędowaniem w Panewnikach.
I
tym razem odbyło się ono w panewnickiej świątyni, u stóp
słynnego żłóbka, ponoć największego w całej Europie. Uroczystość rozpoczęła się od wejścia dwunastu pocztów sztandarowych (na osiemnaście!). Dopisały też koła, które kultywują
górnośląską tradycję przez przywdziewanie na szczególne okazje górnośląskich strojów regionalnych, czyli koła: Brzezinka,
Bogucice, Piekary i Bractwo Pielgrzymkowe. To ostatnie zaangażowało się w oprawę Mszy Świętej: Krzysztof i Celina Jamrozy
podjęli się czytań mszalnych oraz modlitwy wiernych w gwarze
śląskiej, a ich dzieci, Marysia i Konrad, niosły w darze do ołtarza wino i hostie. Asystę liturgiczną uzupełnił śpiewem Gerard
Skrzypiec z Piekar.
Głównym celebransem Mszy Świętej był proboszcz miejscowej parafii (dzień wcześniej wybrany dziekanem dekanatu panewnickiego), ojciec Alan Rusek, koncelebransem i kaznodzieją
– nowy kapelan Związku Górnośląskiego, ksiądz profesor Arka-
diusz Wuwer. Zaskoczył wszystkich, kiedy na zakończenie Mszy
Świętej podzielił się refleksją w gwarze śląskiej.
Nie mogło obyć się bez wystąpienia Prezesa Związku, Grzegorza Frankiego, który podziękował księżom, wszystkim przybyłym na uroczystość, w tym orkiestrze dętej KWK Mysłowice-Wesoła, pocztom sztandarowym, członkom Związku
w strojach regionalnych.
Po raz drugi w kolędowaniu uczestniczyli przedstawiciele katowickiego Oddziału Związku Podhalan, zrzeszającego górali
pochodzących z Podhala, a mieszkających na Górnym Śląsku.
Po zakończeniu Mszy Świętej młodzież z Bractwa Pielgrzymkowego i Koła Bogucice obdarowywała przybyłych do panewnickiego żłóbka opłatkami, którymi przy dźwiękach orkiestry grającej kolędy dzielono się, składając sobie życzenia.
Jacek Pytel
Każda złotówka jest cenna.
Przekaż 1% swojego podatku
na cele Związku Górnośląskiego
KRS: 0000030109
Członkowie Związku Górnośląskiego zakładają śląski strój
na szczególne okazje. Na zdjęciu Koło Brzezinka
Szanowni Czytelnicy „Górnoślązaka”,
Kapelan Związku Górnośląskiego ks. prof. Arkadiusz Wuwer
wygłosił homilię
Drodzy Członkowie i Sympatycy Związku Górnośląskiego!
Dobra idea to już połowa sukcesu.
Drugą połową są środki – materialne i niematerialne – którymi organizacje dysponują, aby realizować cele
statutowe. Oprócz oddanych sprawie ludzi i bazy techniczno-administracyjnej organizacje potrzebują też
środków finansowych na swoją działalność dla dobra wspólnego.
Każda złotówka jest cenna.
Każda złotówka jest cenna.
Przekaż 1% swojego podatku
Przekaż 1% swojego podatku
na cele Związku Górnośląskiego
na cele Związku Górnośląskiego
KRS: 0000030109KRS: 0000030109
Od ponad 10 lat każdy obywatel Polski ma prawo przekazać 1% swojego podatku na rzecz wybranej
organizacji pożytku publicznego. Taką organizacją jest także Związek Górnośląski, wydawca
„Górnoślązaka”.
Jeżeli podzielacie Państwo naszą wizję, zgadzacie się z naszymi celami i jesteście przekonani, że warto nas
wspierać w naszych działaniach, przekażcie 1% swojego podatku na rzecz Związku Górnośląskiego.
Będziemy wdzięczni i zobowiązani, aby każdy grosz mądrze wykorzystać.
Z poważaniem
Zarząd Główny Związku Górnośląskiego
Redakcja miesięcznika „Górnoślązak”
Szanowni Czytelnicy „Górnoślązaka”, Drodzy Członkowie i Sympatycy Związku Górnośląskiego!
Dobra idea to już połowa sukcesu.
Drugą połową są środki – materialne i niematerialne – którymi organizacje dysponują, aby realizować cele statutowe.
Oprócz oddanych sprawie ludzi i bazy techniczno-administracyjnej organizacje potrzebują też środków finansowych
Szanowni Czytelnicy „Górnoślązaka”,
na swoją działalność dla dobra wspólnego.
Drodzy Członkowie i Sympatycy Związku Górnośląskiego!
Od ponad 10 lat każdy obywatel Polski ma prawo przekazać 1% swojego podatku na rzecz wybranej organizacji
pożytku publicznego. Taką organizacją jest także Związek Górnośląski, wydawca „Górnoślązaka”.
Dobra idea to już połowa sukcesu.
Jeżeli podzielacie Państwo naszą wizję, zgadzacie się z naszymi celami i jesteście przekonani, że warto nas wspierać
Drugą połową są środki – materialne i niematerialne – którymiworganizacje
dysponują, przekażcie
aby realizować
cele podatku na rzecz Związku Górnośląskiego.
naszych działaniach,
1% swojego
statutowe. Oprócz oddanych sprawie ludzi i bazy techniczno-administracyjnej
organizacje
potrzebują
też
Będziemy
wdzięczni
i zobowiązani,
aby każdy grosz mądrze wykorzystać.
środków finansowych na swoją działalność dla dobra wspólnego.
Z poważaniem
Od ponad 10 lat każdy obywatel Polski ma prawo przekazać 1% swojego podatku na rzecz wybranej
Zarząd Główny Związku Górnośląskiego
organizacji pożytku publicznego. Taką organizacją jest także Związek Górnośląski, wydawca
Redakcja miesięcznika „Górnoślązak”
„Górnoślązaka”.
Jeżeli podzielacie Państwo naszą wizję, zgadzacie się z naszymi celami i jesteście przekonani, że warto nas
wspierać w naszych działaniach, przekażcie 1% swojego podatku na rzecz Związku Górnośląskiego.
Będziemy wdzięczni i zobowiązani, aby każdy grosz mądrze wykorzystać.
4 GÓRNOŚLĄZAK
www.zg.org.pl
Niech Wam się darzy!
U
progu nowego roku 2016 – choć od 1 stycznia minęło już trochę czasu – inau­
gurujemy także kolejny rok wydawania „Górnoślązaka”. Z każdym kolejnym
wydaniem jesteśmy mądrzejsi i bogatsi o nowe doświadczenia – tak, aby gazeta Związku Górnośląskiego stawała się coraz lepsza, coraz ciekawsza, a przy tym nieustannie stała na wysokim poziomie. Tak wyobrażamy sobie górnośląskie czasopismo:
mądre, interesujące, aktualne, otwarte na wymianę poglądów, gdzie dyskutantów cechuje wysoka kultura słowa, szacunek do siebie nawzajem i odpowiedzialność za każde
opublikowane słowo.
Rok 2016 będzie dla Związku Górnośląskiego czasem
pełnym wyzwań i poszukiwań. Za punkt honoru stawiając sobie dalszą i coraz lepszą realizację dotychczas organizowanych wydarzeń, chcemy poszerzać nasze horyzonty.
Chcemy być obecni w nowych przestrzeniach. Miniony rok zaowocował wzmocnieniem obecności Związku Górnośląskiego w mediach, a między innymi przez nie
także w świadomości mieszkańców naszego Regionu. Co tydzień jesteśmy obecni
w Rozmowach Aktywnych Ślązaków na falach Radia Silesia (96.2 FM) – słuchajcie
nas w każdą sobotę o godz. 16:00. Niemałą pomocą w dotarciu do nowych sympatyków Związku jest nasz „Górnoślązak” – w opinii wielu „najlepsze darmowe czasopismo w kraju”. Dziękujemy za słowa uznania. Mobilizują do jeszcze bardziej owocnej pracy.
Przed nami Śląskie Gody i Śląskie Śpiewanie, szósta edycja Olimpiady Wiedzy
o Górnym Śląsku, kolejne Śląskie Turnieje Debat Oksfordzkich (trwa siódma edycja,
rozpocznie się ósma), XIX Ogólnopolski Konkurs Krasomówczy im. Wojciecha Korfantego i wiele innych, w tym Zjazd Ślązaków, Kaszubów i Podhalan.
Rozpoczęty rok to jednak także czas trudnych dyskusji wewnątrz naszej wspólnoty.
Stajemy wobec fundamentalnych pytań o to, jaki ma być w przyszłości Związek Górnośląski, w jakich obszarach działać i poprzez jakie formy dążyć do realizacji swoich celów. Wraz z nowym rokiem ruszyły wstępne prace nad zmianami w Statucie.
W zgodnej opinii Zarządu Głównego są one niezbędne dla poszerzenia możliwości naszych działań o wskazane w ustawie nowe obszary działalności pożytku publicznego.
Przez kilkanaście lat sporo zmieniło się w sytuacji organizacji pozarządowych. Stające
przed nimi nowe zadania warte są naszej dokładnej uwagi. Jeszcze w pierwszej połowie roku, o ile Bóg da, spotkamy się na Kongresie, by dyskutować o naszym Statucie
i wspólnie wypracować najlepsze rozwiązanie.
Nowy rok przynosi nam także kolejne zmiany w „Górnoślązaku”. Na naszych łamach debiutuje dziś zapowiadana już wcześniej nowa poselska rubryka – a w niej
trzech dla nas nowych parlamentarzystów – Tomasz Głogowski, Monika Rosa, Michał
Wójcik – oraz znana już naszym Czytelnikom posłanka Ewa Kołodziej. Oddając politykom fragment „Górnoślązaka”, życzymy im i sobie mądrych sporów i owocnych
dyskusji. Chcemy, by Związek Górnośląski łączył ludzi wokół wspólnych, śląskich
spraw, bez względu na ich polityczne sympatie i partyjną przynależność. Także od tego
numeru zamieszczać będziemy porady prawne, których udzielać będą adw. Dariusz
Nowak i adw. Michał Materowski. Dziękujemy im za te nieodpłatną służbę na rzecz
Czytelników „Górnoślązaka”.
Bieżące wydanie poświęcamy Siemianowicom, które – jak głosi hasło promujące
miasto – są „dobre, bo śląskie”. Lektura przygotowanych do tego numeru artykułów na
pewno ugruntuje w Was, Drodzy Czytelnicy, przekonanie o prawdziwości tego stwierdzenia.
Życzymy sobie w tym Nowym Roku wszystkiego dobrego – co by nas Pan Bóg
strzegł od wszystkiego, co prowadzi do złego, a Piekarska Pani miała nas w swojej
opiece. Niech się nam wszystkim – Członkom i Sympatykom Związku Górnośląskiego, Czytelnikom „Górnoślązaka” i wszystkim pospołu zamieszkującym tę śląską
ziemię – w tym 2016 roku darzy.
Szczęść Boże!
Grzegorz Franki
Prezes Związku Górnośląskiego
W numerze:
Siemianowice dobre, bo Śląskie | s. 5-8
Siemianowickie Osobliwości | s. 9-10
Związek Górnośląski w Siemianowicach
| s. 11-12
Siemianowickie zabytki | s. 13-14
Kulturalne Siemianowice:
Krystian Hadasz. Poeta | s. 15
Siemianowickie Portrety Historyczne:
Rodzina Skrzeków | s. 16
Fotoreportaż Antoni Halor | s. 28
rubryki stałe…
Chadecki głos Górnoślązaka: Plura
| s. 20-21
Z życia Związku | s. 4, 22‒25
„Górnoślązak” dla bajtli | s. 27
Śląskie larmo | s. 29
oraz nowości…
Posłowie – po słowie, po cztery:
Głogowski, Kołodziej, Rosa, Wójcik |
s. 19
Ignorantia iuris nocet | s. 26
a pośrodku numeru:
FAJRANT | s. 17-18
Wydawca: Związek Górnośląski
www.zg.org.pl
Redaguje zespół: Grzegorz Franki
(redaktor naczelny), Krzysztof E. Kraus
(sekretarz redakcji), Łucja Staniczkowa.
Stali współpracownicy:
Waldemar Cichoń, Sławomir Jarzyna,
Ilona Urbańczyk, Anita Witek.
Zdjęcia: Dawid Fik, Ilona RaczyńskaCiszak, Sebastian Świerczyński.
Korekta: Dominika Kraus.
Adres redakcji: 40‒058 Katowice,
ul. Pawła Stalmacha 17, tel. 32 251 27 25
• [email protected]
Dystrybucja: Wiktor Franki
• [email protected]
Dział reklamy: [email protected]
DTP: Kazimierz Leja • [email protected]
Druk: Drukarnia im. Karola Miarki
43‒190 Mikołów, ul. Żwirki i Wigury 1
tel. 32 326 20 90 • www.tolek.com.pl
ISSN 2391‒5331
www.zg.org.pl
GÓRNOŚLĄZAK 5
Siemianowice dobre, bo Śląskie
W Siemianowicach „śląskie” znaczy „dobre”
Z Rafałem Piechem, Prezydentem Miasta Siemianowice Śląskie, rozmawia Łucja Staniczkowa
Łucja Staniczkowa: Od 8 grudnia 2014 roku, gdy objął Pan
funkcję Prezydenta Siemianowic Śląskich, minęło 395 dni.
Przedtem był Pan radnym w Siemianowicach z tytułem najaktywniejszego radnego w roku 2014. Sprawy miasta i jego
polityki są Panu bardzo dobrze znane. Czy po roku włodarzowania może Pan powiedzieć, że coś Pana niemile zaskoczyło, a coś przyniosło wewnętrzną radość i satysfakcję?
Rafał Piech: Trudno tu mówić o zaskoczeniu, bo tak jak Pani
wspomniała, wcześniej byłem radnym, ale na pewno było to
na początku kadencji, kiedy skonfrontowałem się z możliwościami budżetowymi miasta. Początkowo myślałem, że przy tak
niskich wpływach niewiele da się zrobić, ale wiedziałem, że musimy znaleźć sposób na zrównoważony rozwój miasta. Udało się
to dzięki reorganizacji pracy w naszym urzędzie, powołaniu na
funkcje kierownicze młodych i jednocześnie doświadczonych
ludzi. I to jest źródłem mojej radości, bo przez kilka miesięcy
udało nam się m.in. metodą gospodarczą zrealizować wiele projektów społecznych i inwestycji, na które mieszkańcy czekali
przez wiele lat.
Czy może Pan opowiedzieć o sprawie, wydarzeniu, które
mógłby Pan wewnętrznie podsumować: „Dla takich chwil
warto się trudzić”?
Jest wiele takich chwil. Niemal wszystkie związane są z bezpośrednimi rozmowami z mieszkańcami naszego miasta. Jeśli
zapewniają mnie, że widzą gołym okiem, jak ruszył z impetem
rozwój miasta, że cieszą się z tego, że nie unikam ludzi i rozmów
z nimi, że zaczynamy dbać o całe miasto, a nie o wybrane jego
części… Wtedy wiem, że właśnie dla takich chwil warto się trudzić.
Siemianowice dobre, bo Śląskie – takie hasło czytamy na
stronie internetowej miasta. Czy dla Pana „śląskie” zawsze
znaczy „dobre”? Czy ograniczanie się do śląskości nie trąci
zaściankiem?
Wszystko zależy od tego, z czym „śląskie” się komuś kojarzy
i jakie chce temu nadawać znaczenie. Dla mnie „śląskie” oznacza: gościnne, pracowite, mądre, skromne i kreatywne. Łączy
w sobie wszystkie cechy, dzięki którym nasi przodkowie mo-
Urząd Miasta w Siemianowicach Śląskich
Fot. Jan Mehlich
gli godnie żyć. Zależy mi, by każdy, kto odwiedza Siemianowice
Śląskie, miał okazję przekonać się, że „śląskie” znaczy „dobre”.
Z czego Siemianowice mogą być dumne?
Siemianowice mogą być dumne ze swoich mieszkańców i ich
aktywnej postawy. Rozmawiam często z gospodarzami innych
miast i są pod wrażeniem tego, jak często mieszkańcy angażują
się w sprawy miasta poprzez konsultacje społeczne, aktywny
udział w projektach Budżetu Obywatelskiego czy poprzez działanie w kilkudziesięciu bardzo aktywnych stowarzyszeniach.
Dzięki takiej postawie mieszkańców możemy prowadzić nieustanny dialog i zmieniać miasto zgodnie z wypracowanymi
wspólnie projektami.
Projekt siemianowicki w ramach programu „Inwestuj
w siebie” otrzymał, jako jeden z czterech, dofinansowanie
Urzędu Marszałkowskiego, które wyniosło niemal 1 mln
900 tys. złotych. Czy to istotna wiadomość dla miasta?
Jak najbardziej. Ta wiadomość była dla mnie podwójnym
sygnałem. Po pierwsze, potwierdziliśmy skuteczność naszego
zespołu pracującego w MOPS-ie, który starał się o te środki.
Po drugie – to znak, że potrafimy stworzyć projekty, które mają
szansę realnie wspierać ludzi, aby chwycili wiatr w żagle. Projekt
ten skierowany jest do 200 biernych zawodowo lub niepełnosprawnych psychicznie osób, które będą miały szanse na profesjonalne i długoterminowe wsparcie. Wierzę, że dzięki temu uda
się odmienić ich codzienne życie.
Postronnemu obserwatorowi Siemianowice kojarzą się
z nazwiskiem Skrzek i śląskim bluesem. „W Siemianowicach
jest dzielnica…” – śpiewał „Kyks”. Czy to miasto mogłoby
stać się stolicą śląskiego bluesa albo „Mekką” filmoznawców
(przedwojenna wytwórnia filmowa, postać Antoniego Ha- ➧
6 GÓRNOŚLĄZAK
www.zg.org.pl
➧ lora…)? Może znalazłoby się miejsce dla piwnicy artystycz-
nej albo też miejsce do spotkań śląskiej elity artystycznej, naukowej, biznesowej?
Pamiętam, gdy kilka lat temu parę nadmorskich gmin walczyło ze sobą w sądzie o prawo do nazywania się „Letnią Stolicą Polski”. Podchodzę z rezerwą do samozwańczych prób
nazywania danej miejscowości stolicą czegokolwiek. To zawsze musi wynikać z ruchów oddolnych, organicznych, obywatelskich. Pod koniec 2015 roku odbyło się II Michałkowickie Bluesowanie, któremu nadano imię Jana „Kyksa” Skrzeka.
Impreza skupiła wielu bluesmanów, którzy przybyli zarówno
na oficjalną uroczystość, jak i na trwający przez wiele godzin
jam session. Będę wspierał takie inicjatywy, by śląskie środowisko muzyczne mogło się integrować i rozwijać. Jeśli okaże
się po kilku latach, że w całej Polsce mówi się o tym, że jak
chcesz posłuchać najlepszego bluesa, musisz jechać do Siemianowic, wtedy możemy myśleć o nazwaniu naszego miasta
jego stolicą. Wsparciem dla środowiska siemianowickich muzyków ma być również utworzenie ogólnodostępnych i wyposażonych w sprzęt muzyczny sal. Złożyliśmy niedawno wniosek o dofinansowanie tego projektu z puli środków Ministra
Kultury. Miejscem wyjątkowych spotkań śląskiej elity artystycznej i biznesowej może już dzisiaj być Willa Fitznera, zaś
wkrótce Michałkowicki Dom Technika zwany Zameczkiem.
Z początkiem tego roku został przekazany Siemianowickiemu
Centrum Kultury, którego zarząd planuje wykorzystać jego
piękne przestrzenie do edukacji i integracji nie tylko kulturalnej.
Dziękuję za rozmowę.
Dziękuję również. I do zobaczenia w Siemianowicach!
Jesteśmy najlepsi w województwie!
Zarząd Województwa Śląskiego wyłonił laureatów konkursu „Gmina przyjazna rodzinie 2015”.
Pierwsze miejsce, wśród śląskich gmin, przyznano Siemianowicom Śląskim. Drugie miejsce przypadło Częstochowie, a trzecie – Żorom.
Konkurs jest jednym z zadań Programu pn. „Śląskie dla rodziny – Karta Dużej Rodziny”.
Celem konkursu było wyróżnienie trzech gmin województwa śląskiego realizujących najbardziej wartościowe inicjatywy
przyjazne rodzinie (np. realizacja lokalnego programu wsparcia rodzin wielodzietnych, zwiększanie dostępności do instytucjonalnych form opieki nad dzieckiem, aktywizacja zawodowa
młodych matek, wprowadzanie rozwiązań infrastrukturalnych
dostosowanych do potrzeb rodziców z małymi dziećmi itp.).
W sumie wpłynęły 22 wnioski, 18 z nich trafiło pod ocenę
merytoryczną. Komisja konkursowa nie miała wątpliwości: najlepszą ofertę zaprezentowały Siemianowice Śląskie.
– To ogromna radość i satysfakcja – mówi Danuta Sobczyk,
pełnomocnik prezydenta ds. rodziny. I obiecuje: – Nasze wysiłki
doceniono. Z pewnością na tym nie przystaniemy. Nasza oferta
dla siemianowickich rodzin będzie sukcesywnie poszerzana.
– To nagroda i dla naszego zespołu, i dla wszystkich wydziałów w Urzędzie Miasta, z którymi na co dzień współpracujemy.
To zdecydowanie sukces nas wszystkich – dodaje Beata Łuczak
z wydziału polityki społecznej.
Realizowane programy:
„Polanka Dinozaurów” – teren Stawu Rzęsa został
wzbogacony o ścieżkę edukacyjną dotyczącą życia dinozaurów ich zwyczajów;
„Od niemowlaka do uczniaka” – cykliczny kiermasz,
dzięki któremu za przysłowiową złotówkę rodzice mogą
wymienić ubrania, zabawki, sprzęt sportowy, książki etc.;
„Urząd przyjazny rodzinom z dziećmi” – punkt zabawy dla dzieci, pozwalający rodzicom spokojnie załatwić sprawę w urzędzie;
Projekty „Uwierz w siebie” oraz „Inwestuj w siebie” –
polegające na aktywizacji zawodowej i społecznej osób
zagrożonych lub dotkniętych wykluczeniem społecznym.
Michał Tabaka
Doktor od oparzeń
T
rudno wskazać inną osobę, która zrobiłaby aż tyle
w dziedzinie walki z bólem przewlekłym oraz poparzeniami ciała, co doktor Stanisław Sakiel. Doskonale wiedzą o tym w Siemianowicach Śląskich, gdzie trzy lata po jego
śmierci ciągle można natknąć się na ślad znakomitego doktora.
Nie chodzi nawet o to, że przyznano Stanisławowi Sakielowi
tytuł Honorowego Obywatela Miasta Siemianowice Śląskie czy
nadano Jego imię obecnemu Centrum Leczenia Oparzeń.
Dr Stanisław Sakiel był pionierem. Poruszał się w nieznanych
nikomu wcześniej rejonach zawsze z nadrzędną myślą o pacjencie. Dbając o niego, jeszcze w latach 60. ubiegłego wieku zaczął
tworzyć zręby oddziału leczenia oparzeń w ówczesnym Szpitalu
Miejskim nr 2. Pierwszy w Polsce tego rodzaju oddział powstaje
tutaj w 1973 r. Sakiel chętnie korzysta z doświadczeń zagranicznych, zawiązuje współpracę z tego typu ośrodkami w Europie
Zachodniej oraz USA.
Twórca dzisiejszej potęgi CLO jest autorem przeszło 50 publikacji naukowych, wychowawcą paru pokoleń wybitnych, cenionych w kraju i na świecie specjalistów. W latach 1991-1995
dr Stanisław Sakiel sprawował funkcję prezesa Polskiego Towarzystwa Leczenia Oparzeń. W 1995 r. za badania w dziedzinie
oparzeń otrzymał, nadany mu przez Wojskową Akademię Medyczną w Warszawie, tytuł doktora nauk medycznych.
Stanisław Sakiel zmarł w wieku 86 lat 8 stycznia 2013 roku.
Michał Tabaka
www.zg.org.pl
GÓRNOŚLĄZAK 7
Byle do 18. dołka
Chcecie na chwilę odsapnąć od codziennej gonitwy i czynnie odpocząć na łonie natury?
Myślicie, że w sercu śląskiej aglomeracji to niemożliwe? Nic bardziej mylnego!
W
ystarczy przekonać się samemu i odwiedzić Siemianowice Śląske. Tutaj, w centrum przemysłowego regionu, czeka na wszystkich zielona enklawa z profesjonalnym, 18-dołkowym polem golfowym. Można wypożyczyć
sprzęt, podreperować swoje golfowe umiejętności w tutejszej
szkółce, wziąć na pierwsze przygody „z kijem” swoje pociechy.
A wszystko w zapierających dech w piersiach okolicznościach
przyrody, co zagwarantuje bogata we florę i faunę Bażantarnia.
Historia siemianowickiego golfa zaczyna się w 1997 r.
W czerwcu organizowany jest tutaj I Turniej Prezydentów Miast
Śląskich. Do dyspozycji graczy były wtedy cztery tory gry. Rok
później na siemianowickim polu swoją imprezę zainaugurowała
Loża Katowicka Business Center Club galą „Pomóżmy Śląskowi
Razem”.
Przełomową datą jest rok 2001. Z sukcesem kończy się budowa 9-dołkowego pola, które tym samym wchodzi w poczet
Polskiego Związku Golfa. Rok później rywalizację tutaj rozpoczynają uczestnicy I Otwartych Mistrzostw Śląska. Równolegle trwają starania o dalszą rozbudowę pola. W 2004 r. teren
pola powiększa się z 12 do 17 ha. Rok później golfiści mogą cieszyć się z trzech nowych torów gry putting green. Rozbudowa
jest kontynuowana. W 2006 r. zainaugurowano prace związane
z powiększeniem rozmiarów pola do pełnego wymiaru: 18 dołków, Par 72, o łącznej powierzchni ponad 40 ha.
Od tego czasu na siemianowickim polu organizowane są
wszelakiego rodzaju imprezy, łącznie z turniejami rankingowymi. Śląski Klub Golfowy Siemianowice Śląskie absolutnie nie
zamierza spoczywać na laurach. Od lat mówi się o budowie przy
polu hotelu i modernizacji infrastruktury.
Coraz prężniej działa Śląska Akademia Golfa. Partnerskimi
polami dla siemianowickiego są:
www.golf-ostrava.cz, www.golf-olomouc.cz,
www.beskydgolf.cz, www.ostravice-golf.cz.
Michał Tabaka
Zainwestuj w Siemianowicach, bo warto!
– radzi Marcin Morawiec, kierownik Biura Obsługi Inwestora w Siemianowicach Śląskich.
„Górnoślązak”: Na jakie udogodnienia może liczyć inwestor, który chce zainwestować w Siemianowicach Śląskich?
Marcin Morawiec: Głównym udogodnieniem w relacji inwestor – przedsiębiorca – urząd
miasta jest Biuro Obsługi Inwestora, którego zadaniem jest kompleksowa obsługa inwestorów
polegająca na jak najszybszym i najsprawniejszym pozyskaniu informacji na temat interesujących nieruchomości oraz na maksymalnym skróceniu procesów administracyjnych. W dotychczasowej działalności odnotowaliśmy szczególne zainteresowanie zagadnieniami dotyczącymi
zmian w Miejscowym Planie Zagospodarowania Przestrzennego. Pozytywne nastawienie urzędników, szybki dostęp do rzeczowej i prostej w odbiorze informacji to elementy, na które często
z zadowoleniem wskazują przedsiębiorcy kontaktujący się z pracownikami Biura. Kolejnym elementem wspierającym inwestorów jest możliwość podjęcia współpracy z członkami Rady Gospodarczej przy Prezydencie Miasta, w skład której wchodzą przedstawiciele nauki i siemianowickiego biznesu. Rada zarówno wspiera prezydenta w kształtowaniu polityki ekonomiczno-gospodarczej, jak również aktywnie
integruje lokalnych przedsiębiorców i inwestorów.
Jakie są inne atuty Siemianowic Śląskich zachęcające do inwestowania?
Z geograficznego punktu widzenia największym atutem Siemianowic jako miejsca idealnego do zainwestowania jest ich położenie. Jadąc z Katowic ul. Konduktorską w kierunku Siemianowic Śląskich, mijamy po lewej stronie Górnośląski Park Przemysłowy i wjeżdżamy do dzielnicy Srokowiec, gdzie znajdują się największe obszary przemysłowe miasta. Posiadamy w tym rejonie
ok. 15 ha gruntu do zbycia. Z kolei przez północną część miasta przebiega trasa DK-94, przy której znajdują się Specjalna Strefa
Ekonomiczna i Strefa Aktywności Gospodarczej – Siemianowicki Park Biznesowy. Do tego dochodzi bliskość trasy A-1 i portu
lotniczego w Pyrzowicach (ok. 20 km). Poza atutami geograficznymi, inwestorzy mogą liczyć na dostęp do wykwalifikowanej kadry, jaki posiada konurbacja śląska, w sercu której jesteśmy.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała: Łucja Staniczkowa
8 GÓRNOŚLĄZAK
www.zg.org.pl
„Śląskie Hollywood”, czyli „dramat
z życia przemysłu górnośląskiego”
D
wudziestowieczny, polsko-niemiecki spór o Śląsk był
od początku między innymi wojną propagandową,
w której obie strony już podczas kampanii plebiscytowej doceniły rolę filmu. Określeniu „propagandowy” nie nadawano zresztą pejoratywnego znaczenia. Nawet w polskiej części
Górnego Śląska początkowo długo dominowała kinematografia niemiecka. Nadal, mimo istniejącej formalnie prewencyjnej cenzury, wyświetlano produkowane w Berlinie melodramaty i wojenne epopeje, kina nadal nazywano np. „Kammer”
(od 1926 r. „Rialto”), a wyświetlane napisy, wbrew przepisom,
były czasem nadal wyłącznie niemieckie (do 1929 r.). Najbogatsze w odrodzonej Rzeczypospolitej województwo, z największą
ilością kin, nie wyprodukowało dotąd żadnego polskiego filmu.
W związku z tym przy oficjalnym wsparciu wojewody Michała Grażyńskiego miała narodzić się polska kinematografia
na Śląsku. Jej burzliwe początki związane są z Siemianowicami
Śląskimi. Tu bowiem skoncentrowała swą działalność założona
w Katowicach, w 1926 roku, Pierwsza Górnośląska Wytwórnia
Filmów Kinematograficznych „Espe Film”. Jej nazwa wywodzi
się od inicjałów fotografa Stefana Pierzchalskiego, który razem
z synem Antonim postanowił właśnie w Siemianowicach Śląskich zbudować wytwórnię z iście hollywoodzkim rozmachem.
Do spółki przystąpił także Rolf Raczkowski z Berlina i firma postanowiła wyjść poza działalność reklamową, propagandową
i dystrybucyjną.
W sierpniu 1927 r. otwarto halę zdjęciową z parkiem plenerowym przy ul. Dworcowej 10 w Siemianowicach, w budynku
wynajętym od huty (obecnie teren Wojskowych Zakładów Mechanicznych). Prasa donosiła, że był to wtedy nowocześnie wyposażony, „największy w Polsce pawilon filmowy”. Planowano
wydawanie branżowego czasopisma i zorganizowano studium
aktorskie (kurs kosztował 245 zł). Producentem pierwszego fabularnego filmu w polskiej części Górnego Śląska miał zostać
niespełna dwudziestoletni syn założyciela wytwórni, Antoni
Pierzchalski. Później prasa nie pozostawi na obu suchej nitki:
„Bogaty papcio tolerował ekstrawagancje rozpieszczonego synalka, chorującego na manię wielkości” (dziennik
„Polska Zachodnia”). Tematyka filmu, oczywiście niemego, była jakże typowa dla lat dwudziestych. Oto niejaki Władek, nieślubny syn dyrektora huty Krzemińskiego, zakochuje się w Janinie,
legalnej córce tegoż dyrektora, czyli w swojej siostrze. Pikanterii dodają trzy tytuły tego dzieła:
Grzesznicy, Niewolnicy życia i Za grzechy ojców.
Główną rolę powinna oczywiście otrzymać kontrowersyjna aktorka o jasnych włosach i niejasnym pochodzeniu. Świetnie nadawała się do tego,
sprowadzona z Niemiec, Greta Graal-Podwalska, o niemiecko-szwedzko-polskich korzeniach.
Prasa rozpisywała się o jej romansach zakończonych próbą samobójczą oraz złamanej na planie
filmowym nodze. Siemianowicka legenda miejska
głosi, że podobno rolą zainteresowana była sama
Marlena Dietrich i przyjechała tu nawet incognito.
W tle widać było siemianowicką hutę Laura, a statystami byli siemianowiccy bezrobotni. W rolę
amanta, czyli brata, wcielił się Jerzy Marr, polski Rudolf Valentino, a za kamerą stanął ceniony wówczas operator – Gustaw
Kryński. W reżyserię, scenopisanie i operowanie kamerą wtrącali się obaj panowie Pierzchalscy.
Tymczasem lokalna prasa coraz częściej pisała o skandalach
związanych z producentem filmu Antonim Pierzchalskim. Podobno kłóci się z reżyserem Arturem Twardyjewiczem, który
w końcu rezygnuje z pracy; nie płaci statystom, pławi się w luksusach, zleca pobicie krytycznego dziennikarza i demoralizuje
statystów. Kiedy ukończony w bólach film Niewolnicy życia
ma swoją premierę w katowickim kinie Apollo (1929), katastrofa jest już nieunikniona. Reżyser i aktorzy wyjeżdżają zdegustowani, przyjeżdżają natomiast liczni wierzyciele. Długi sięgają 900 tys. złotych (kapitał zakładowy spółki wynosił 21 tys.),
a w obliczu nadchodzącego kryzysu światowego nikt nie chce
negocjować. Skompromitowanego producenta ścigała po całym
kraju policja. Podejrzewany był o wyłudzenia, porzucenie poślubionej właśnie, bogatej żony, a wreszcie o współpracę z nazistami i szpiegostwo. Z więzienia wyjdzie w 1937 roku.
„Dramat z życia przemysłu górnośląskiego”, jak o pierwszym
i ostatnim produkcie Espe Film pisała prasa, zakończył się dramatem w sensie finansowo-organizacyjnym. W roku 1929 zlicytowano spółkę. Siemianowickie studio kupiła firma M. Witt i Ska
z Tarnowskich Gór. Zamienione na kino „Apollo” studio spłonęło jednak wkrótce, grzebiąc ostatecznie marzenia o „śląskim
Hollywood”. Dotychczas nie odnaleziono też żadnej kopii filmu.
Jednym z wielu siemianowiczan, pracujących dorywczo dla
Espe Film, był Henryk Halor. Na podstawie książki jego syna,
Antoniego, cenionego, nieżyjącego już pisarza i reżysera, powstaje właśnie w Siemianowicach film. Siemianowicka kinematografia będzie więc miała swój ciąg dalszy.
Kamil Paździor
Korzystałem z książek i artykułów W. Rzepki, U. Biel, A. Halora, J.F. Lewandowskiego, B. Hrapkowicz. Dziękuję też za pomoc Miejskiej Bibliotece Publicznej w Siemianowicach Śląskich.
GÓRNOŚLĄZAK 9
www.zg.org.pl
Siemianowickie osobliwości
OPOKA.TV – opoką kultury chrześcijańskiej
Z Adamem Grabolusem, współtwórcą Familijnej Telewizji Muzycznej OPOKA.TV,
rozmawia Krzysztof Kraus
Gdyby ktoś powiedział mi parę lat temu, że w Michałkowicach będzie ogólnopolska telewizja – nie uwierzyłbym. Studio, niezły sprzęt, oświetlenie, dziennikarze. I to wszystko
działa w skromnym lokum, na powierzchni niespełna 40 m2
i nadaje na całą Polskę! Prawie „mistrzostwo świata”! Jak to
wszystko się zaczęło?
Kiedy pomysł nam się jasno skrystalizował, wraz z moim
serdecznym przyjacielem, księdzem Adamem Pradelą, byliśmy
przekonani, że jest to mocna sugestia Boga i że będzie ciężko.
Wiele osób wątpiło, czy nam się uda. Z logicznego punktu widzenia uruchomienie prawdziwej telewizji było praktycznie
nierealne, a już o kanale o tak
dużym zasięgu, jaki chcieliśmy osiągnąć, w ogóle nie było
mowy.
A jednak się udało…
Poszliśmy za tym głosem…
jak ufamy – Głosem „z góry”,
jak szaleńcy, wierzący w wielką
ideę. I udało się: razem, z pomocą Przyjaciół i życzliwych
nam Ludzi, stworzyliśmy pierwszą w naszym kraju Familijną Telewizję Muzyczną OPOKA.
TV, nadającą nowoczesny program telewizyjny oparty głównie
o współczesną muzykę chrześcijan z całego świata – muzykę,
która burzy wszelkie stereotypy związane z muzyką chrześcijańską, bo jest nowoczesna, na najwyższym poziomie artystycznym
i produkcyjnym. Nikt w Polsce dotychczas nie zrobił takiego kanału telewizyjnego. Siemianowicki program jest jedyny i niepowtarzalny… myślę, że nawet w skali europejskiej. Wierzymy,
że OPOKA.TV uświadomi naszemu społeczeństwu, że muzyka
chrześcijańska to dziś już nie tylko tzw. schole parafialne i oazowe gitarzystki w długich spódnicach czy chór w kościele, ale
to żywa, kolorowa energia ludzi, którzy mają ogromny talent
oraz doskonałe przygotowanie muzyczne i chcą śpiewać o Bogu
– a robią to na naprawdę na wysokim profesjonalnym poziomie!
Jaki jest cel OPOKA.TV?
Szerzyć wiarę w Jezusa poprzez promocję muzyki CCM
(z ang. Współczesnej Muzyki Chrześcijan). Robimy to z pasją
i sądzę, że robimy to dobrze, czego dowodem jest rosnąca popularność naszego kanału. Naszym założeniem było stworzyć
kanał telewizyjny bez przemocy i wyuzdania, bezpieczny, dla
całych rodzin. Wierzący czy nie, każdy może u nas posłuchać
świetnej muzyki prawie wszystkich gatunków. OPOKA.TV jest
także platformą do ciekawych rozmów, do zadawania niewygodnych pytań, do poruszania trudnych tematów. Takie rozmowy toczą się w programie Gość Dnia.
Nie jesteście jednak sami w medialnej przestrzeni.
Cenimy sobie współpracę z naszymi partnerami, innymi
platformami chrześcijańskimi jak SzukającBoga.pl, CCM.pl,
StudioDR, 2 Ryby, Gospel Box, czy amerykański MovingWorks,
IntegrityMusic, Hillsong Media, Provident. Z niektórymi wspólnie wymieniamy się doświadczeniem i służymy sobie pomocą.
Ostatnio zorganizowaliśmy konkurs wspólnie z RóbToCoKochasz, w którym do końca 31 stycznia rozdajemy niezwykłe audiobooki.
Wiemy, jak ważna w dzisiejszych czasach jest obecność
w mediach społecznościowych…
Tam także pokazujemy, co
dzieje się w OPOKA.TV. Facebook, Twitter, YouTube,
Wspólnotowy.pl
–
wszędzie tam nas można znaleźć,
zaś nasza strona internetowa
www.opoka.tv jest miejscem,
gdzie można nas podglądać na
playerze i poczytać ciekawe artykuły ze świata muzyki.
Gdzie można Was obejrzeć
i posłuchać?
Familijna Telewizja Muzyczna OPOKA.TV dostępna jest
w kilkudziesięciu sieciach kablowych i IPTV (na Śląsku i Zagłębiu jest to głównie JAMBOX, Telpol, Elsat, NGTV), co daje kanałowi już obecność w ponad dwustu miejscowościach w całej
Polsce. Można nas także odbierać na kilku platformach mobilnych (m.in. VIDEOSTAR) oraz tradycyjnie przez Internet, na
naszej stronie www.opoka.tv i wielu innych stronach internetowych. To świetny wynik jak na Telewizję, która funkcjonuje
na rynku zaledwie półtora roku, a koncesję z KRRiTV na nadawanie TV posiada dopiero od pół roku. Regularnie dostajemy
wiadomości od naszych fanów z pytaniami, kiedy będziemy
w tej czy innej sieci kablowej. Wiemy, że wysyłają oni listy także
i do tytanów rynku z prośbą o włączenie do ich oferty kanału
OPOKA.TV. Wierzymy, że to nastąpi, może już wkrótce. Zapraszamy także do współpracy różne firmy, organizacje i instytucje,
które chciałyby nas wesprzeć, w jakikolwiek sposób, lub skorzystać z naszego czasu antenowego w oferowanych przez nas pasmach reklamowych.
Życzymy Wam zatem wszystkiego dobrego i także liczymy
na współpracę z Wami.
Mamy wielkie plany na rozwój Familijnej Telewizji Muzycznej OPOKA.TV i mamy nadzieję, że Bóg pozwoli nam je zrealizować. Dziękujemy za rozmowę.
Reklama w „Górnoślązaku”?
> [email protected] <
10 GÓRNOŚLĄZAK
www.zg.org.pl
MMJ – Młodość, Miłość (do Siemianowic),
Jutro (przyszłość)
J
est początek 2001 roku. Dwaj bracia z Bytkowa, Marcin, absolwent Wydziału Budownictwa Politechniki Śląskiej w Gliwicach pracujący w biurze projektowym Drogowej Trasy
Średnicowej S.A. i Michał, uczeń IV klasy elektronicznej Śląskich Technicznych Zakładów Naukowych, wpadają na pomysł otwarcia kawiarenki internetowej. Dobry pomysł! Komputer wówczas posiada co piąte gospodarstwo domowe, z czego
co trzeci podłączony jest do sieci Internet i bynajmniej nie jest
to dostęp stały, lecz powolny, wdzwaniany dostęp modemowy.
Szukają dogodnej lokalizacji, traf pada na Michałkowice – duża
dzielnica, dalej od Katowic. Przedsięwzięcie jest dość kosztowne. Na zakup komputerów, adaptację lokalu i jego wyposażenie przeznaczają wszystkie swoje oszczędności, cenna jest też
pomoc rodziny, konieczny jest i kredyt.
Firma MMJ na swoje 15-lecie postanowiła odremontować Dom
Ogrodnika i Leśniczego, w którym będzie miała swoją siedzibę
Wczesną wiosną tego samego roku startuje kawiarenka, tymczasem przez 2 miesiące bez Internetu (!) z uwagi na trudności w zestawieniu do siedziby firmy łącza, o znikomej na dzisiejsze czasy przepustowości 2Mb/s. Gry, zwłaszcza sieciowe,
przyciągają jednak już wówczas wielu stałych klientów, głównie młodzieży. Kilka miesięcy pracy kawiarenki, już z Internetem, podsuwa kolejny pomysł: budowa sieci na całe osiedle,
aby szczęśliwcy, posiadający własne komputery, mogli korzystać z dobrodziejstw Internetu i sieci lokalnej w swoich domach.
Z końcem października 2001 roku do powstającej sieci przyłączeni zostają pierwsi abonenci. Sieć szybko się rozrasta, obejmuje swym zasięgiem kolejne budynki na Osiedlu Wyzwolenia.
Pracy jest dużo, zatrudnieni zostają pierwsi pracownicy. W mieście powstaje sporo lokalnych konkurencyjnych firm, telekomy
też nie śpią, wprowadzając do swojej oferty podobne usługi.
Mimo to sieć nadal z powodzeniem rozrasta się. Występujące
wówczas ograniczenia technologiczne są nie lada przeszkodą
w rozwoju sieci i firmy – np. wielkim problemem staje się dotar-
cie z odpowiedniej jakości sygnałem na inne osiedla Siemianowic. Pomagają w tym nawet
niezwykłe urządzenia do laserowej transmisji danych, pozwalające przekazać bezprzewodowo
na kilkaset metrów sygnał z prędkością 10Mb/s – sprowadzane są
z zagranicy, a trzeba pamiętać, że
wówczas Polska nie była w Unii
Europejskiej. Pracę ich paraliżuje
jednak mgła, gęsty deszcz czy śnieg, bo zjawiska te utrudniają
bieg wiązce lasera. Szukane są nowe rozwiązania. W końcu dostępna staje się technologia światłowodowa, wraz z nią wprowadzone są też nowe usługi, w szczególności telewizja cyfrowa.
Sieć rozbudowuje się niemal na całe miasto, docierając w 2015
roku do Bytkowa, rodzinnej dzielnicy jej twórców.
Dziś firma ta – pewnie wielu Czytelników z Siemianowic już
wie, że mowa o firmie rodzinnej MMJ, prowadzonej przez braci
Janosów i ich żony – to jedyny siemianowicki dostawca usług
telekomunikacyjnych. Z jej usług korzysta obecnie niemal 5 tysięcy rodzin w Siemianowicach Śląskich. Jak mówią właściciele,
zaufanie mieszkańców zobowiązuje. Nie tylko do ciągłego podnoszenia jakości świadczonych usług, tak, aby nadążyć, a wręcz
być przynajmniej o krok przed zagranicznymi telekomami. Zobowiązuje równocześnie do prowadzenia szeregu innych, większych działań.
– Rozpoczęliśmy działalność wraz z rokiem 2001, przed
nami rok 2016 – mówi pan Michał. – Dobry kawałek czasu za
nami, mamy nadzieję, że przynajmniej tyle dobrego przed nami.
15 lat firmy i sieci MMJ. Chcielibyśmy tę rocznicę uczcić zwieńczeniem naszej obecnej inwestycji – zakończeniem remontu zabytkowego Domu Ogrodnika i Leśniczego w Michałkowicach.
Od roku prowadzimy generalny remont tej siemianowickiej perełki architektury. Nie byłby on z pewnością możliwy bez naszych klientów, którym w tym miejscu serdecznie dziękujemy za
to, że są z nami. Dzięki ich wyborowi naszej firmy jako dostawcy
Internetu mamy możliwość przywrócenia dawnego blasku tej
pięknej budowli. Udało nam się dotychczas przeprowadzić generalny remont dachu, wymienić stropy, ułożyć od początku
wszystkie wewnętrzne instalacje. Obecnie kończymy wykonywanie izolacji przeciwwodnej fundamentów, wkrótce wymieniana będzie stolarka okienna, po czym przystąpimy do renowacji elewacji oraz wykończenia wnętrz.
Firma od początku wspiera placówki oświatowe oraz inne
organizacje z Siemianowic, udostępniając im za symboliczną
opłatą swoje usługi. Wsparcie kierują też od kilku lat do osób
mniej zamożnych, których nie stać na zakup własnego komputera. W ramach programu „Komputer i Internet w każdym
domu” udostępniają bezpłatnie kompletny zestaw komputerowy
wraz z opieką serwisową. Nie ma co tu ukrywać, że korzyść jest
obustronna. Rodzina ma swój komputer w domu, dzieci z mniej
zamożnych rodzin nie zostają wykluczone cyfrowo, firma zaś
cieszy się nowymi klientami na jej główną usługę – dostęp do
Internetu. Dobry przykład dla innych przedsiębiorców!
RED
www.zg.org.pl
GÓRNOŚLĄZAK 11
Związek Górnośląski w Siemianowicach
Koło Michałkowice
Nasze Koło jest stosunkowo
młode: powstało w czerwcu
2004 roku, czyli liczy jedenaście lat. Wtedy to w michałkowickim Zameczku w gronie
ok. 50 osób spotkaliśmy się po
raz pierwszy. Spotkanie to odbyło się z inicjatywy ówczesnego Prezesa Zarządu Głównego Związku Górnoślą­s­kie­go
Krzysztofa Szygi. To był jego pomysł, aby w zamian jednego siemianowickiego koła powstały
trzy koła dzielnicowe. Jako pierwsze powstało Koło Bytków, następnie Michałkowice i Tuwim.
Pierwszym Prezesem naszego Koła – do roku 2007 – był
Edward Krupa, obecnie jestem nim ja. W bardzo szybkim tempie przybywało nas; obecnie Koło liczy 107 członków. Jesteśmy
jedną wielką rodziną, której głównym celem jest kultywowanie
i podtrzymywanie tradycji narodowej oraz regionalnej. Nasze
spotkania mają na celu nie tylko być razem i razem się bawić, ale
przede wszystkim pamiętać, że jesteśmy Ślązakami, że nie pozwolimy, by nasza gwara, nasze piękne śląskie tradycje zanikły.
Temu służą spotkania tematyczne – „Bohaterska obrona kopalni
Michał”, „Michałkowice wczoraj a dziś”, „Znani Michałkowiczanie” „Wspomnienie o Hm. Józefie Skrzeku”, „Siemianowiccy
dowódcy”, „Nasza Piykno Ślonsko Godka”, „Barbórka”, „Pochowanie basa” i inne, a także spotkania Rodziny Górnośląskiej na
Górze świętej Anny, Parady Regionów, turnieje sportowe oraz
kolędowanie w Bazylice Panewnickiej.
Dzięki wspólnym wyjazdom poznajemy urokliwe miejsca
oraz tajemnice i historie polskich miast. Szczególnie zauroczyły
nas: Zakopane, Kraków–Łagiewniki, Ustroń i Strumień, Częstochowa, Leśniów, Gniezno, Licheń, Biskupin, Kruszwica, Wrocław, Pszczyna, Ojców, Moszna, Złoty Potok, Olsztyn, Czerna
oraz Jędrzejów, Chęciny i Święty Krzyż.
Tradycją już jest, że co drugi rok wyjeżdżamy na wczasy zagraniczne. Razem byliśmy w Grecji, Chorwacji, Włoszech i Hi-
szpanii, gdzie przeżyliśmy niezapomniane chwile, zwiedzając
najbardziej charakterystyczne dla danego kraju miejsca.
Rok po założeniu Koła powstał chór, który nie tylko umila
nasze spotkania, ale również dał się poznać mieszkańcom Siemianowic Śląskich, występując m.in. w Willi Fitznera, Parku
Tradycji oraz na rozpoczęciu i zakończeniu Roku Akademickiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku.
10. rocznica powstania Koła związana była z nadaniem sztandaru, symbolu naszej przynależności i miłości do ziemi śląskiej,
gdzie największymi wartościami są Bóg i rodzina. Fundatorzy
sztandaru to wszyscy członkowie Koła. Przepiękna uroczystość
rozpoczęła się w Kościele św. Michała Archanioła. Eucharystię
celebrował ks. Proboszcz Eugeniusz Kurpas wraz z ówczesnym
Kapelanem Związku Górnośląskiego ks. Pawłem Buchtą. Nie
zabrakło również władz miasta na czele z ówczesnym prezydentem Jackiem Guzym oraz władz Związku Górnośląskiego
z obecnym Prezesem Grzegorzem Frankim.
Jedenaście lat dotychczasowej działalności Koła związane
było z umacnianiem tradycji i kultury śląskiej i napełniało nas
wielokrotnie radością oraz dumą z przynależności do nacji Ślązaków. Pamiętając o tym, że wszyscy mamy udział w tworzeniu kultury, wykorzystamy kolejne lata na pogłębianie poczucia
wspólnoty Rodziny Górnośląskiej.
Ewa Zdechlikiewicz, Prezes Koła
Michałkowiccy chórzyści
Każdy jubileusz jest nie tylko okazją do szczególnie uroczystych obchodów, ale przede wszystkim
pobudza do refleksji nad minionym czasem oraz zmusza do podejmowania nowych zobowiązań.
Istniejący od 10 lat chór Michałkowice na stałe zapisał się w tradycję Związku Górnośląskiego.
O przeszłości, teraźniejszości i przyszłości chóru opowiada jego opiekun Marcel Zdechlikiewicz.
Danuta Szelejewska: Korzenie chóru Michałkowice sięgają… No właśnie, jakie były początki? Od kiedy wszystko się
zaczęło? Kto wpadł na pomysł założenia chóru?
Marcel Zdechlikiewicz: Od dziesięciu lat niezmiennie śpiewamy, dodając uroku uroczystościom, spotkaniom tematycznym oraz biesiadom. Początki chóru sięgają majówki w restauracji „Pocztylion”, a jego założycielką była moja żona Ewa.
Gdzie się spotykaliście? Kto użyczył Wam schronienia
podczas mozolnych prób?
Pierwsza próba odbyła się w domu naszej chórzystki Marty
Lisakowskiej. Później spotykaliśmy się u mojej mamy Michaliny Zdechlikiewicz, a następnie – za zgodą ówczesnego prezy-
denta Siemianowic p. Jacka Guzego – w michałkowickim Zameczku. Obecnie próby odbywają się w restauracji „Stokrotka”,
u pp. Krystyny i Franciszka Sus, za co im serdecznie dziękujemy.
Jaki był pierwszy – wykonany przez chór Michałkowice –
utwór i z jakim spotkał się przyjęciem?
Jako pierwszy zaśpiewaliśmy wywodzący się z Pozłacanego
warkocza Katarzyny Gärtner utwór zatytułowany Wierna piosneczko śląska. Otrzymaliśmy wtedy nagrodę publiczności.
A próby chóru dzisiaj?
Spotykamy się 2-3 razy w miesiącu, w zależności od potrzeb;
zaplanowane uroczystości, spotkania tematyczne czy biesiady
zwiększają częstotliwość prób.
➧
12 GÓRNOŚLĄZAK
➧
Obecnie w skład chóru Michałkowice wchodzi wielu aktywnych śpiewaków. Jak liczny był pierwotny skład?
Początkowo chór liczył 12 osób. Obecnie pod moim przewodnictwem spotykają się: Anita Kasprzyk, Gertruda Laszczyk,
Marta Lisakowska, Wanda Majchrzyk, Irena Norek, Krystyna
Pradela, Magdalena Prus, Michalina Zdechlikiewicz, Henryk
Keler, Edward Krupa, Józef Krajuszek, Stanisław Kuśmierczuk
i Mikołaj Wajda.
A jak wygląda nabór? Jakie warunki trzeba spełnić, by znaleźć się w zaszczytnym gronie członków chóru?
Wystarczy posiadanie słuchu muzycznego, czyli – po naszymu – „żeby słoń nie nadepł na ucho”.
Jaką tematykę obejmuje Wasz repertuar? Co i dla kogo
śpiewacie?
Śpiewamy różnorodne piosenki, przede wszystkim jednak
utwory śląskie. Występujemy na imprezach tematycznych
i okolicznościowych. Wymienię kilka z nich: rozpoczęcie
i zakończenie Roku Akademickiego Uniwersytetu Trzeciego
Wieku, imprezy organizowane przez Siemianowickie Centrum Kultury, spotkania ZG Koło Michałkowice i wiele innych.
A nagrody? Wyróżnienia? Co szczególnie ważne jest dla
tych, dla których występ przed szeroko pojętą publicznością
wiele znaczy?
www.zg.org.pl
Dwukrotnie zdobyte „Srebrne Słowiki”, nagrody i wyróżnienia podczas festiwali muzycznych w Strumieniu i Ustroniu.
Do każdego występu chórzyści podchodzą bardzo poważnie,
angażując swój czas i siły, za co im serdecznie dziękuję.
Jakie macie plany na przyszłość?
Nadal będziemy robić to, co robiliśmy do tej pory.
Na zakończenie pozostaje mi życzyć dalszych owocnych
wystąpień oraz zaistnienia tego wszystkiego, co na długo zapisze się w pamięci i sercach słuchaczy. Dziękuję za rozmowę.
Dziękuję.
Koło Tuwim
Niektóre organizacje obchodzą tylko swoje okrągłe rocznice,
ale my fajrujemy w każdym roku. W 2015 roku stuknęło nam jedenaście lat i w listopadzie obchodziliśmy nasze święto. Na naszą uroczystość przybyli zaproszeni goście, a wśród nich prezydent miasta Rafał Piech oraz Jadwiga i Piotr Komraus, którym
bardzo dziękujemy za wsparcie. Od każdego z gości otrzymaliśmy bukiet kwiatów oraz życzenia dalszej, owocnej działalności. Był też toast wzniesiony lampką wina, kawa, ciasto i ciepła
kolacja. Bardzo urozmaiconą i na wysokim poziomie część artystyczną zapewnili nam znakomici wykonawcy: artysta ZPiT
„Śląsk” Tadeusz Zdechlikiewicz oraz absolwent Akademii Muzycznej Bogdan Wantuła.
Dla przypomnienia, parę zdań o naszej działalności. W pierwszych latach organizowaliśmy głównie jednodniowe wycieczki
w okolice Beskidu Śląskiego i Żywieckiego. Po pewnym czasie
doszły do tego wyjazdy w Tatry i Pieniny. Już w pierwszym roku
naszego istnienia zaczęliśmy organizować biesiady urodzinowe,
które do dziś cieszą się dużym powodzeniem.
Co roku wzbogacaliśmy naszą ofertą kulturalną – słynne są
nasze wyjazdy na spektakle teatralne. W Bielsku główną sceną
stał się Teatr Polski, natomiast w Krakowie – Teatr Stary, Teatr
Ludowy i Teatr im. J. Słowackiego. Byliśmy obecni na słynnych
krakowskich kabaretach, np. w Piwnicy pod Baranami, Loch
Camelot czy na Zielonym baloniku w Jamie Michalika.
Możemy się uważać za propagatorów śląskości w Siemianowicach, gdyż to z naszej inicjatywy występują w naszym mieście amatorskie zespoły teatralne, które grają swoje spektakle
w godce śląskiej. Występowały grupy z Chorzowa, Suszca, Ornontowic, Katowic, a nawet z województwa opolskiego. Występy te weszły na stałe do kalendarza siemianowickich imprez
kulturalnych.
W styczniu każdego roku organizujemy wyjazdy na kulig, cieszące się dużym zainteresowaniem. Byliśmy już w Wę-
gierskiej Górce, Sopotni Wielkiej, Ustroniu, Wiśle, Zaborzu,
Ojcowie, Szczyrku i Poroninie. Kolejny kulig zaplanowaliśmy
w Istebnej. Od paru już lat organizujemy wyjazdy zagraniczne.
Na naszych szlakach znalazły się do tej pory: Włochy, Czechy,
Chorwacja, Francja, Niemcy, Austria, Litwa, Estonia i Hiszpania. Z ciekawszych rejonów i miast zwiedziliśmy: Padwę, Wenecję, San Marino, Rzym, Mediolan, Florencję, Sienę, Pizę, Berlin, Drezno, Pragę, Wiedeń, Bratysławę, Dubrownik, Zagrzeb,
Budapeszt, Wilno, Paryż, Barcelonę. W 2016 roku planujemy
wczasy w Grecji, na Rivierze Olimpijskiej, z jednodniowym
pobytem tranzytowym w Budapeszcie. Parodniowa wycieczka
w sierpniu to zwiedzanie okolic Salzburga, z wypadem w Alpy
po stronie niemieckiej.
Na koniec muszę przypomnieć, że wspólnie z SCK od 7 lat
organizujemy Międzynarodowe Gody Siemianowickie, na których goszczą nie tylko mieszkańcy Europy, ale także innych
kontynentów. Plany na najbliższy rok mamy bogate – zapraszamy na nasze imprezy.
Andrzej Karusta, Prezes Koła
GÓRNOŚLĄZAK 13
www.zg.org.pl
Siemianowickie zabytki
O kondycji siemianowickich zabytków
Z Małgorzatą Derus, Miejskim Konserwatorem Zabytków w Siemianowicach Śląskich, rozmawia
Łucja Staniczkowa.
Łucja Staniczkowa: Dlaczego Siemianowice, miasto przemysłowe, mają w herbie rybaka, staw i rybę? Czy kwiaty
w herbie to tylko ozdoba?
Małgorzata Derus: Siemianowice były
niegdyś mało znaczącą wioską, wymienioną po raz pierwszy jako Seymanovicze w 1451 roku. Przez teren Siemianowic
przebiegały różne cieki wodne, a także
znajdowało się wiele stawów. Mieszkańcy
zajmowali się według tradycji rybołówstwem. Przemysł zaczął rozwijać się na
terenie Siemianowic i w okolicznych gminach (stanowiących obecnie dzielnice
miasta) pod koniec XVIII wieku. Zaczęto
eksploatować rudy żelaza, a następnie
pokłady węgla kamiennego. Likwidacja
przemysłu ciężkiego rozpoczęła się w latach 90. XX wieku, a w 2003 postawiono
hutę „Jedność” (wcześniej „Laura”; patrz
s. 14 – przyp. red.) w stan likwidacji.
Czyli genezy herbu musimy szukać w
historii?
Pierwszy odcisk pieczęci gminnej Siemianowic pochodzi
z urbarza z 1789 roku. Wieśniak w sukmanie z czapką w ręku
stoi obok rosnącego krzewu, w dole płynie woda, w której znajduje się ryba. W XIX wieku zmieniono rysunek postaci, dodając wędki. W 1932 roku Siemianowice otrzymały prawa miejskie. W 1936 roku zatwierdzono herb miasta. W błękitnym polu
wieśniak w białej sukmanie trzyma w ręku czerwony kapelusz.
Obok wieśniaka, po jego lewej stronie, rośnie różany krzew
o trzech kwiatach. Poniżej w srebrnej wodzie płynie złoty karp.
Pierwotny projekt herbu zachował się w archiwum Urzędu Miasta. Jest to postać rybaka z więcierzem w prawej ręce i z karpiem płynącym w wodzie poniżej. W latach 1904-1927 pojawiały się jeszcze inne odmiany herbu. Na przykład na gmachu
ratusza wzniesionym w 1904 roku widnieje herb z postacią trzymającą w prawej ręce kufel – zapewne nawiązanie do licznych
tu w tym okresie browarów. Natomiast różany krzew z oficjalnej wersji herbu z trzema czerwonymi różami nawiązuje do róż
herbowych rodziny Henckel von Donnersmarck, pochodzącej
ze Spisza. W rękach tej rodziny Siemianowice znajdowały się
w latach 1718-1896.
Myśląc o zabytkach, zwykle w pierwszej kolejności mamy
na myśli kościoły. To spore bogactwo dla miasta?
W obecnych granicach administracyjnych mamy zespół
ośmiu kościołów powstałych w latach 1884-2006. Wyposażenie kościołów zamawiane było w najlepszych firmach, istniejących na rynku w czasach ich budowy. Na szczególną uwagę zasługują witraże pochodzące ze znanych firm witrażowniczych
niemieckich i polskich (do 1922 roku Siemianowice znajdowały się w granicach Niemiec). Ołtarze, obrazy, rzeźby, ambony,
chrzcielnice były dziełami malarzy, rzeźbiarzy, snycerzy oraz
złotników. W latach 70. XX wieku, pod pretekstem rzekomych
zaleceń Soboru Watykańskiego II, zaczęto zmieniać wystrój
kościołów. Szczególnie duże zniszczenia miały miejsce w diecezji katowickiej, na co zwrócił uwagę ks. dr Leszek Makówka.
Zalew kiepskich produkcji z materiałów nieodpowiadających
powadze i godności miejsca, niekonsultowanych ani z diecezjalnym, ani z wojewódzkim konserwatorem zabytków, pozbawił wiele kościołów autentycznych
dzieł sztuki, które zastąpiono byle jakimi,
niepasującymi zupełnie do zabytkowych,
neostylowych wnętrz kościelnych.
A co z zabytkami poprzemysłowymi? Dziedzictwo przemysłowe jest
nie mniej ważne niż to duchowe…
Tu mamy zespół byłej kopalni „Michał”, objęty strefą ścisłej ochrony konserwatorskiej, aby w przyszłości wpisać cały zespół do rejestru zabytków.
W trakcie wszczętych już działań administracyjnych, które miały zakończyć
się wpisaniem zespołu na listę obiektów
chronionych prawem, wyburzono kilka
budynków zespołu, jeden się zawalił, inne
sprzedano kilku różnym podmiotom. Po byłej kopalni „Richter” zostało niewiele, jednak szczególnie cenna jest wieża nadszybia z 1896 roku, obecnie w trakcie wpisywania do rejestru zabytków dzięki inicjatywie grupy osób z drem Jakubem Halorem
na czele. Pozostałości rejonu Ficinus przy ulicy Rutkowskiego
(dawne budynki administracyjne, obecnie mieszkalne), zostały
wpisane do rejestru w 2012 r. Po hucie „Jedność” pozostały dwa
budynki od strony północnej, które nabywca obiecał wkomponować w planowaną przyszłą zabudowę tego terenu.
Nie możemy też zapomnieć o budynkach mieszkalnych.
Co nam pozostało po dawnych pałacach?
W Siemianowicach znajduje się dawna rezydencja rodziny
Henckel von Donnersmarck, a także dawna rezydencja rodziny
von Rheinbaben w Michałkowicach. Ta ostatnia od niedawna
jest własnością gminy i zostanie wykorzystana na działalność
kulturalną. Natomiast pałac w Siemianowicach został sprzedany w 2005 r., gdyż jego remont przekraczał możliwości finansowe gminy. Niestety, kolejni właściciele poprzestawali na
sprzedaży atrakcyjnie położonej nieruchomości. Ostatnio wykonano remont części dachów nad skrzydłami wschodnim i zachodnim oraz położono nową więźbę dachową nad skrzydłem
północnym.
A mieszkania zwykłych mieszczan?
Kamienice sieminowickie to zespół wielu pięknych, niektórych odrestaurowanych obiektów. Fasady, a niekiedy i boczne
elewacje, wykonane zostały z cegły klinkierowej lub białej glazury w barwne wzory; część została otynkowana, a pomiędzy
oknami dodano dekoracje sztukatorskie z motywami roślinnymi lub zwierzęcymi. W niektórych kamienicach zachowało
się jeszcze wyposażenie w postaci witraży i barwnych płytek ceramicznych na klatkach schodowych i w niektórych mieszkaniach, sztukaterii w pokojach i pieców z barwnych kafli. Na te- ➧
14 GÓRNOŚLĄZAK
➧ renie Siemianowic i okolicznych gmin działało wielu mistrzów
budowlanych, których projekty do dziś wzbudzają podziw. Poza
kamienicami mamy też zespół obiektów willowych, które również zasługują na uwagę.
Która z kategorii jest przedmiotem Pani szczególnej sympatii?
Moją uwagę zwróciły witraże. Zachowane całe zespoły
w kościołach, pojedyncze w kamienicach, willach, a także w ratuszu siemianowickim każą podziwiać mistrzostwo pracowni:
Türcke&Schlein z Zittau, Adolpha Seilera we Wrocławiu, Fryderyka Romańczyka i pracowni Stanisława Gabriela Żeleńskiego
z Krakowa. W willi Fitznera malowidła na szkle w formie dwóch
umieszczonych nad salami świetlików (z personifikacjami poszczególnych miesięcy i ze znakami zodiaku) wykonał artysta-malarz Joseph Langer, działający we Wrocławiu na przełomie
XIX i XX w.
Park Tradycji to miejsce spotkania nowoczesności i tradycji, funkcjonalności i zachowania autentyczności, kultury
i użyteczności. Jak Pani ocenia działania idące w takim kierunku?
Park Tradycji jest jednym z budynków zespołu byłej kopalni
„Max” (od 1936 r. – „Michał”), założonej w 1856, a eksploatowanej od 1885 roku. To tylko jeden z wielu przykładów budynków poprzemysłowych w Polsce, którym nadano nową funkcję.
www.zg.org.pl
Dobrze, że budynki te są wykorzystywane. Jednak czasem obserwujemy przerost nowej treści nad starą formą, czyli taką adaptację budowli poprzemysłowych do nowych celów, która nie
do końca jest do zaakceptowania. W niektórych realizacjach nie
widać nic poza „skorupą”, na którą nikt nie zwraca uwagi (Silesia City Center); w innych (dworzec PKP w Katowicach z galerią handlową) wyburzono autentyczną, zachowaną architekturę
po to, żeby wybudować na nowo to samo i czym prędzej zasłonić odbudowane części zbliżone do pierwotnych oraz dobudować nową, przeszkloną część, zasłaniającą skutecznie wszystko
to, co miało być zachowane.
Nasz Park Tradycji broni się dobrą lokalizacją, terenami
przyległymi, na których urządzono siłownię wykorzystywaną
wciąż przez wszystkie pokolenia mieszkańców. Natomiast wystawa pokazująca dzieje górnictwa i hutnictwa wymaga z pewnością pewnych poprawek i nowej aranżacji. Organizowane
w sali widowiskowej na terenie Parku Tradycji imprezy przeznaczone są dla różnych grup wiekowych; jest także możliwość
nocnego zwiedzania obiektu, podczas którego bywa, że ukazuje
się duch...
Intrygujące! Koniecznie muszę to zobaczyć! Dziękuję Pani
za sporą porcję wiadomości o historii Siemianowic.
Dziękuję za rozmowę.
Huta „Laura” ma swoje miejsce w literaturze pięknej
1833–1835 – te daty rozpoczynają historię Huty „Laura”, jednej z najnowocześniejszych i największych hut w Niemczech w XIX
wieku. Założona przez von Donnersmarcka, została nazwana imieniem Laury, żony hrabiego. Weszła na szeroki rynek dzięki produkcji
wysokiej jakości szyn. Szeroki asortyment wyrobów, od surówki poprzez stal pudlarską i martenowską, pręty, szyny, blachy, rury i inne,
świadczył o ciągłym rozwoju technologicznym i organizacyjnym.
Obecnie to, co pozostało po słynnej niegdyś Laurahütte, czeka na
swoje drugie życie.
W 2002 roku zdesperowani robotnicy wyszli na ulicę, aby upomnieć się
o realizację obietnic rządowych dotyczących rozwoju huty, teraz nazwanej
„Jedność” i zaprotestować przeciwko
lekceważeniu ich pracy i tragicznego
położenia. Nie był to pierwszy protest
robotników. W latach trzydziestych,
podczas wielkiego kryzysu na Górnym Śląsku, ograniczano produkcję, likwidowano wydziały, zwalniano ludzi.
Brak pracy – to największe nieszczęście
śląskiego robotnika. Kopalnia czy huta
postrzegana była jako żywicielka całych
rodzin i pokoleń.
Huta „Laura” budzi zainteresowanie nie tylko historyków i inżynierów. Znalazła się także w literaturze. Pola Gojawiczyńska we wspomnieniach tak opisuje swoje wrażenia na widok huty:
„Zbieram się prędko i jadę tam, gdzie Królewska błyska ogniem
pieców. Stoję na chodniku, przy przystanku tramwajowym i patrzę na
potężny płomień, czeluść otwartą. I jeszcze dalej, gdzie Laura śpiewa
swoją pieśń żelazną, potężną i żałosną. Czarny pył skrzypi pod nogami, żelazny żuraw sunie powoli i zgrzytliwie. Łażę chodnikiem pod
murem, oszołomiona jestem, pochłonięta głosem wielorakim, piekielnym, przeszywającym. Chodzę tak długo, aż otwierają się żelazne wrota i wychodzi pierwsza partia. Ludzie mają źrenice blade, niemal białe od ognia, a twarze zachowały jeszcze surowość, surowość
śmierci”.
Najbardziej jednak pisarkę interesowali ludzie. Nie spotykała takich ani w Warszawie, ani na ziemiach wschodnich, gdzie przebywała. Tak ich widziała i opisała w powieści Ziemia Elżbiety:
„Na kilku ławkach ściśnięci i milczący siedzą mężczyźni. Mogą tak
siedzieć godzinami koło siebie, z opuchniętymi palcami rąk, opartych
na kolanach, z zgasłymi fajami – milcząc. Po wyblakłych źrenicach,
po jakby wypalonych oczach – poznasz hutników.
Nie są to starcy: są to ludzie bezsilni. Widać, jak ich ta praca dzień
po dniu, kropla po kropli wyssała, jak
im rozsadzała żyły, skręcała kości, wypalała oczy – aż wypluła pogardliwie,
jak rzecz niezdatną”.
Obserwowała ich podczas likwidowania huty:
„A owóż dnia pewnego rozeszła się
pogłoska o zapadłym jakoby w łonie
Wspólnoty Interesów postanowieniu
rozkruszenia Laurahuty. […] Żuraw
rozkruszają, po czym zaś rozkruszać
mają wielki piec martenowski. Wraz
z tym rozkruszaniem, Boże i Panie, ginie coś w ludziach patrzących najważniejszego, bez czego chybaby człek nie
wyżył na tym świecie: nadzieja! Stoją
i patrzą na rozkruszanie samych siebie, rozpacz podchodzi chyba żółcią do gardeł – czy to nie powstaną, nie zakrzykną, nie obronią? Ano,
powstawali nieraz w obronie swojej, w obronie warsztatów pracy. Siedzieli dniami i nocami przez całe dwa tygodnie pod ziemią, nie dając
zalać kopalni. Zamykali się w obrębie hut, w strajku włoskim. Zdawało się, iż od takiego siedzenia pod ziemią, od tej rozpaczy zakopanej w czeluściach świat drży”.
Pola Gojawiczyńska nie znała się na polityce wielkich koncernów,
nie znała też specyfiki Śląska i Ślązaków. Ale raz ich poznawszy – darzyła szacunkiem i sympatią do końca życia.
Łucja Staniczkowa
GÓRNOŚLĄZAK 15
www.zg.org.pl
Kulturalne Siemianowice
Krystian Hadasz. Poeta
Poeta. A poza tym dyrektor Muzeum Miejskiego, instruktor muzyczny w MDK, animator życia
kulturalnego w Siemianowicach. Poza tym. Bo dyrektorem się bywa, a Poetą się jest.
Czytanie wierszy Krystiana Hadasza to wielka radość. Autor lubi
sprawiać nam niespodzianki. Z czasem każdy kolejny wiersz czytamy, oczekując zaskoczenia. Nie nadaremno. Zaskakują nas odkrycia nowych sensów słów i fraz. Niespodzianka jest miła, bo spotyka
nas w świecie znanym, oswojonym, własnym: „Słowo stało się Ciosem
i rozlało między nami…”, „Cała ojczyzna leży w łóżku…”, „głodująca lodówka”, „aniołowie pańscy z laserowymi aureolami”.
Z dyskretnym uśmiechem, trochę ironicznym, nigdy szyderczym,
Autor uczestniczy w wydarzeniach politycznych, zjawiskach społecznych; przebywa w miejscach publicznych i tych zwyczajnych: w kuchni,
przy biurku, w kościele, na spacerze. Być może dlatego Krzysztof Lisowski, krytyk Wydawnictwa Literackiego, nazwał twórczość Hadasza „poezja obywatelską”, pełną mądrego namysłu, a ks. Jerzy Szymik
przyznał, ze „co rusz, co kilka stronic,
chwyta nas za gardło”.
Tytuły tomików: Modlitwa niekontrolowana, Nie o tym, Światowy Dzień
bez Polski, Rzeczpospolita od rzeczy,
Uroczysta zmiana zdania obiecują obcowanie z polityką. Nie dajmy się
zwieść. Wiersze Krystiana Hadasza pozwalają nam także obcować z Bogiem,
mrówką, filozofem, samym sobą.
Wybór wierszy nie jest obiektywny.
Łucja Staniczkowa
Narodowa próba mikrofonu
Kropla
Uroczysta zmiana zdania
mikrofon zaufania w
zestawie wraz ze statywem i kamerą
dostępny jest już od kilku euro
wersja rozszerzona zawiera dmuchaną
mównicę
(wersja prezydencka lub ambona w stylu
neo-post – do wyboru)
nagrania z owacjami pochodzą z
najhistoryczniejszych zgromadzeń
na
prośbę o kilka słów
można wygłosić nawet kilkugodzinne expose
lub cykl homilii na temat narodowej
upadłości
można też
wyłączyć na własną odpowiedzialność
co jednak nie jest zalecane a nawet podlega
karze
pozbawienia zbawienia
kropla na okularach
łza w czasie przyszłym dokonanym
świeżo stworzona
z góry tej samej
dla obydwu ziemskich biegunów
ktoś powie
że stamtąd
jak wszystko – chleb i głód powszednie
podzielone jak zawsze niesprawiedliwie.
robi się późno
za minutę się zrobi
a teraz już za pięćdziesiąt pięć sekund
dobrze
się
przestawić
otwiera się szafa sama
zamyka się dziennik sam
lepiej późno niż później
gorzej wcale niż wcalej
jutro trzeba będzie wszystko zmienić
partię koalicję
wyjść pójść
na wódkę z opozycją
i obiecać coś w zamian za
modlitwa o dobre sondaże
zaczyna się podczas mycia zębów
i głosowaniu płukanym gardłem
16 GÓRNOŚLĄZAK
Siemianowickie Portrety Historyczne
www.zg.org.pl
Rodzina Skrzeków
Józef
Koncertuje pod ziemią w tarnogórskiej kopalni i w przestrzeni kosmicznej Śląskiego Planetarium (to zresztą ulubione
miejsce tworzenia i nagrywania), z góralami na Stecówce i w kołobrzeskiej latarni morskiej. „Jak idę do kościoła o 7 rano i gram,
a tam jest 15 osób, i wychodzą szczęśliwe – to jest moje szczęście. I jak zagram koncert dla pół miliona ludzi, to też jest moje
szczęście. Zawsze musisz być prawdziwy”.
Rozmach, wyobraźnia, niezwykły talent, profesjonalizm
w każdym calu i absolutna autentyczność – Józef Skrzek wymyka się jakimkolwiek próbom klasyfikacji czy przyporządkowania do jednego gatunku sztuki. Artysta niekonwencjonalny,
z ogromną wyobraźnią i ciągle poszukujący.
Kompozytor, multiinstrumentalista, wokalista. Wydał 37 płyt
solowych, napisał muzykę do 9 filmów fabularnych, 8 dokumentalnych, 34 spektakli teatralnych, oratorium, opery i kantaty.
Skomponował kilkadziesiąt utworów wykorzystywanych w programach telewizyjnych, filmach, serialach i kronikach filmowych. Twórca i lider kultowego zespołu SBB, który koncertuje
do dzisiaj, ostatnio nawet w tym samym składzie, jaki był na początku. Pierwsze kroki stawiał w zespole Breakout w roku 1970.
Józef Skrzek gra na fortepianie, pianinie, organach; ulubionym instrumentem pozostaje jednak syntezator Minimoog. Genialnie improwizuje, gra na żywo, bez podkładów i dogrywek.
Bierze udział w licznych festiwalach – od muzyki elektronicznej do Vratislavia Cantans. Koncertuje na całym świecie, od lat
współpracując z największymi.
Być może potraktowałam ten imponujący dorobek trochę jak
wyliczankę, ale nie chcę, żeby pośród tytułów i ilości zniknął nam
człowiek. Na pytanie dziennikarza, czy jest człowiekiem światowym, Józef Skrzek odpowiada: „Jestem Ślązakiem z kwi i kości, ale i jestem światowy – wracam na Śląsk w pełni natchnień,
które wchłaniam i przekazuję. To samo jest w drugą stronę –
to, co jest w korzeniach i rodowodzie, przekazuję w świat”. Pokora bez obłudy, poczucie wartości bez bufonady – to fragment
portretu artysty. Tym celniej brzmią tu słowa Z. Preisnera: „Staram się pracować z lepszymi od siebie, bo się przynajmniej czegoś nauczę. Spełniłem swoje marzenie i grałem także z Józkiem
Skrzekiem”. A co na to Skrzek? „Moją życiową kompozycją są
córki”. Takie stwierdzenie nie powinno nikogo zaskoczyć. Wychowany w śląskiej rodzinie, głęboko wierzący, realizujący się
jako mąż i ojciec, od lat w szczęśliwym związku. Małżeństwo
Aliny i Józefa Skrzeków doczekało się nawet pięknej dokumentacji w postaci filmu Taka miłość się nie zdarza. Swoją życiową
filozofię rodzina Skrzeków opisuje w sposób następujący:
„Szacunek do tradycji, Ojcowizny, pokoleń, umiłowanie
Ziemi, szczerość i zaufanie – to podstawowe cechy Śląskich Rodzin, tych prawdziwych. Teraz, kiedy wszystko się zmienia we
współczesności, ważność utrwalania zasadniczych wartości rodzinnych ma pierwszorzędną rolę. Śląska Rodzina to spełnienie
wartości ludzkich. Takie sformułowanie ciśnie się na usta, kiedy
widzisz biedę, bezrobocie, fałsz i oszustwo, zanik człowieczeństwa na rzecz pieniądza. A jednak zwycięża siła Wiary i mocne
Tradycje, zakorzenione od wieków w sercach rodzinnych Ślązaków”.
„Kyks”
Jan Skrzek, młodszy brat Józefa.
Znany i podziwiany śląski bluesmen,
„swój chłop”. Współpracował z Józefem
Skrzekiem i SBB, grupą Bezdomne Psy
i Śląską Grupą Bluesową. Wydał kilka
albumów: Górnik Blues, Greatest Hits,
Nikt nie zawróci kijem Wisły, Kyksówka Blues, Nowy Świat Blues,
Bo takie są dziewczyny, Pełnia Słońca oraz Kolory Bluesa. Występował w klubach, na festiwalach (m.in. Rawa Blues), w musicalu
Pozłacany warkocz oraz w filmach J. Kidawy i K. Kutza. Płyta
Modlitwa bluesmana w pociągu, poświęcona pamięci R. Riedla,
zyskała miano „Bluesowego Albumu Roku 1997”. Jego muzyka
zabrzmiała też w filmach: Sówka Erwin, Podróż z artystą i telenoweli dokumentalnej Serce z węgla. W 2011 roku wystąpił
gościnnie na płycie katowickiego rapera Miuosha Piąta strona
świata. Zmarł 29 stycznia 2015 roku.
Jan „Kyks” Skrzek koncertował do samego końca, tworzył
po śląsku i dla Śląska. Był człowiekiem niezwykłego talentu,
pogody ducha, komunikatywnym i całkowicie pochłoniętym
przez muzykę. Koledzy z kopalni „Michał”
wspominali, jak z daleka niosła się na dole
melodia grana przez
Kyksa na organkach.
Oddany
przyjaciel,
skłonny oddać ostatnią
koszulę, a jednocześnie muzyk porywający
tłumy talentem i szczeFot. Piotr Frydecki
rością przekazu. Opowiadał o zwykłym życiu w sposób zupełnie niezwykły.
Wywodząca się z Michałkowic rodzina Skrzeków to matecznik osobowości i talentów. To dobrostan miasta, jak zabytek
klasy zero czy inwestycja najwyższej rangi. Od pokoleń rozsławiają miasto i wskazują na to, co w życiu naprawdę się liczy –
wartości moralne i religijne, rodzinę, szacunek dla człowieka,
kultury i tradycji, patriotyzm, odwagę. Józef Skrzek, o którym
pisałam poprzednio – harcmistrz, który wychowywał młodych
ludzi i zginął w imię wyznawanych wartości. Jego bratankowie –
Jan i Józef – muzycy z talentem i osobowością. Rośnie też nowe
pokolenie – pierwsze kroki na scenie stawia Ela Skrzek – córka
Józefa, studentka prawa.
Ciśnie się więc na usta kilka oczywistych pytań i stwierdzeń:
Czy siemianowiczanie doceniają rolę, jaką rodzina ta odegrała
i odgrywa w historii i dniu dzisiejszym miasta? Skąd biorą się
tego rodzaju rodziny, które, choćby w mniejszej skali, budują
kościec miasta? Wreszcie, co zrobić, żeby takich rodzin było
więcej?
Sokrates twierdził, że dobrze postawione pytanie jest ważniejsze od odpowiedzi. Pozostawiam więc, drodzy Czytelnicy, te
pytania dla Waszej własnej refleksji.
Anita Witek
GÓRNOŚLĄZAK 17
www.zg.org.pl
W dzisiejszym wydaniu gościmy na naszych łamach młodzież z II Liceum Ogólnokształcącego
im. Jana Matejki w Siemianowicach Śląskich.
Miłej lektury!
Siemianowicka „Bażantarnia”
J
ako student pierwszego roku dziennikarstwa otrzymałem zadanie
opisania jakiegoś ciekawego miejsca w mieście, w którym mieszkamy. Prowadzący warsztat polecił mi dowiedzenie się czegoś na
temat siemianowickiej „Bażantarni”.
Miejsce, w którym kiedyś stała restauracja „Bażant”
Miejsce to znajdowało się dosłownie kilka minut od mojego domu,
choć nigdy nie zdawałem sobie sprawy z tego, że jeszcze w czasach
młodości moich rodziców było tak bardzo popularne. By czegoś się
na ten temat dowiedzieć, sięgnąłem do książki Antoniego Halora
pt. Przewodnik Siemianowicki. Wędrówki po mieście i okolicy.
Siemianowicka „Bażantarnia” to kompleks lasów o powierzchni
ok. czterdziestu hektarów, mieszczący się w Bańgowie, dzielnicy Siemianowic. W przeszłości był to także punkt stacjonowania wojsk Napoleona. Na znajdujący się w okolicy jeden z lasów potocznie mówi
się „Fazaniec”, od niemieckiego określenia bażanta – fasant. Wszystko
dlatego, że w 1876 roku z Parku Pszczelnik przeniesiono tam hodowlę
bażantów, która prowadzona była niemalże do połowy XX wieku.
Dziś, wśród moich rówieśników, te tereny popularne są głównie ze
względu na Rzęsę, czyli staw będący obecnie miejscem spotkań towarzyskich. Jednak z opowiadań ludzi pamiętających jeszcze lata siedemdziesiąte i osiemdziesiąte XX w. dowiedziałem się także o istnieniu na
tamtych terenach, bardzo słynnej swego czasu, restauracji „Bażant”, do
której mieszkańcy miasta wówczas uczęszczali. Do dziś żywe są ich
wspomnienia na temat tego, jak to kiedyś „chodziło się do Bażanta” na
myśliwskie specjały. Niestety, restauracja spłonęła w połowie lat dziewięćdziesiątych, pozostawiając dziś po sobie jedynie gruzy. I chociaż
bardzo trudno już natknąć się na tamtych terenach na jakiegoś bażanta, to według strony internetowej siemianowickiego koła łowieckiego do chwili obecnej odbywają się tam jeszcze na nie polowania
(a oprócz tego także na dziki, lisy i zające). Mój dziadek zresztą sam
opowiadał mi o takim nietypowym spotkaniu pod koniec lat 90. A zatem przy odrobinie szczęścia nie jest to niemożliwe.
Adrian Hadasz
Największy chomik świata – czyli śląski chamster
W
Polsce znajduje się wiele gatunków zwierząt rzadkich i godnych poznania. Zaskoczeniem jednak dla nas było, że także
w Siemianowicach Śląskich mamy gatunek rzadki, izolowany (najbliższa kolonia jest na Lubelszczyźnie), chroniony unijną dyrektywą. Jest nim chomik europejski (Cricetus cricetus). W monitorowaniu jego populacji w naszym mieście brało udział Koło Ekologiczne
przy II LO im. J. Matejki we współpracy z Centrum Dziedzictwa Przyrody Górnego Śląska.
Słysząc o chomikach mamy w głowie obraz małego, słodkiego
zwierzątka, które mieszka w wielu polskich domach. Tylko ten chomiczek syryjski (Mesocricetus auratus) bardzo różni się od chomika europejskiego, który mieszka u nas, w Siemianowicach Śląskich. Chomik
europejski rozmiarami zbliżony jest do świnki morskiej, ma charakterystyczny czarny brzuch, bardzo nietypowy u ssaków. Jednak mimo
swojego miłego wyglądu potrafi nieźle pokiereszować człowieka. Ponad 100 lat temu A. Brehm (Życie zwierząt) tak o nim pisał: „Gdy cho-
mik raz wpije się zębami, trzyma tak mocno, że można go zabić zanim
rozluźni szczęki”. Przy wargach znajdują się worki policzkowe sięgające aż do barków zwierzęcia, w których transportuje pożywienie; nadyma je także, chcąc zaimponować przeciwnikowi i przestraszyć go.
Zgromadzony na zimę pokarm może wynosić nawet 30 kg!
Chomicze nory należą do najbardziej skomplikowanych wśród
gniazd gryzoni polnych, poznaje się je po dużym kopcu przed wlotem poziomym oraz dwoma dodatkowymi wlotami asekuracyjnymi.
Chomiki europejskie są gatunkiem żyjącym samotnie, więc samce
i samice zamieszkują osobne nory. Samce podczas okresu rozrodczego
starają się zapłodnić jak najwięcej samic, lecz później nie biorą odpowiedzialności za swoje potomstwo. Ten nasz chomik, czyli po śląsku chamster, jest najbardziej agresywny spośród chomików, o czym
mogła się przekonać nasza koleżanka oraz okoliczne psy – regularnie
przeganiane z jego terytorium.
Wiktoria Nowak, Jessika Ficoń
18 GÓRNOŚLĄZAK
www.zg.org.pl
Naszo gryfno godka
W
ielu z nas zastanawia się, czy młodzi ludzie posługują się jeszcze gwarą śląską. Czy jest to powód do
wstydu, czy też dumy? Otóż, wielu nastolatków ze
Śląska, w tym ja i moi znajomi, godomy po śląsku i wcale nie
jest to dla nas gańba, a wręcz przeciwnie – zaczyna to być coraz
bardziej modne. Nie razi nas też określenie gwara, coraz częściej zastępowane przez etnolekt. Przeplata się ona zresztą coraz
bardziej z młodzieżowym slangiem.
Godka nie jest tylko narzędziem do porozumiewania się
między sobą. W moim przypadku jest też pomysłem na udział
w kulturze. Wykorzystuję ją w różnego rodzaju konkursach
(ostatnio w Śląskim Turnieju Debat Oksfordzkich) lub w Teatrze Domino z Siemianowic Śląskich. Dzięki gwarze mogę rozwijać umiejętności aktorskie: dzięki niej zagrałam w serii filmów W regionie, o regionie, w widowisku Przajemy Mikołajowi,
które stało się słuchowiskiem w Radiu Piekary. Szykuję się również do roli w filmie Opowieści miasta, który opowiada o życiu
Antoniego Halora, prezentując wątki z jego książki pt. Opowieści miasta z rybakiem w herbie.
Niektóre zjawiska związane z gwarą jednak powoli zanikają.
Konflikty hanysów z gorolami w dzisiejszych czasach dają nam
o sobie znać tylko na płaszczyźnie żartów, choć o nich nie za-
pomnieliśmy. Ostatnio wraz z klasą napisałam scenariusz na
szkolny Dzień Patrona, w którym wystawiliśmy przedstawienie
pt. Wesele śląsko-gorolskie. Podobnie zanikają też inne różnice.
Kiedyś trochę inaczej mówiono w centrum Siemianowic, inaczej w dzielnicy Michałkowice.
Zamieszczam też małą próbkę gwary śląskiej w moim („centralno-siemianowickim”) wykonaniu. Przytoczę moją ulubioną
legendę – O utopcu ze stawu przy kościele św. Antoniego w Siemianowicach, tak jak ją zaczęłam opowiadać, mając 11 lat.
Monika Bilska
Downo tymu jedyn moły bajtel nie przyszoł na noc do dom,
bo zoboczył jak na pomniku siedzioł sie zielony chopek. Był to
utoplec, kery ciągle ciepoł i chytoł takie srebne kulki, na gowie
mioł tuste, cimnozielne wosy i śmiech choby żaba. Łoczarowany
urokim utopka, synek cołki czos zbliżoł się ku nimu, a łon zaczoł
gibcij te kulki ciepać, był coroz bliżyj i bliżyj aż nagle utoplec skocył na niego, synek próbowoł uciyc, ale kaj tam! Utopel wciągnoł
go do wody i łod tyj chwili żodyn już bajtla na łoczy nie widzoł.
Cołkie wydarzynie widzieli grubiorze co szli na nocno szychta,
żodyn z nich nic nie pedzioł, ino się przeżegnali i poszli.
„Ach ta dzisiejsza młodzież”
nie przegapiliśmy turnieju charytatywnego „GRAMY DLA
IVANA”, czyli dla byłego piłkarza, któremu na skutek nieszczęśliwego wypadku amputowano obie nogi.
Kiedy zbliża się Wielkanoc, malujemy pisanki, ze sprzedaży których dochód przeznaczony jest na podopiecznych hospicjum Cordis. W weekendowe poranki pracujemy w pocie
czoła, aby hospicyjny ogród był przyjazny pacjentom. Kiedy
przychodzi zima, zbieramy fundusze podczas WOŚP-u. W wakacje także nie próżnujemy – Urząd Miasta w Siemianowicach
Śląskich może na nas liczyć również przy organizacji zabaw
i „sportowisk”, także dla tych dzieci, które wymagają większej
uwagi. Nasi starsi koledzy i koleżanki zostają lokalnymi liderami organizacji charytatywnych lub zajmują się już profesjonalnie ratownictwem.
Wolontariat to dla nas takie, można rzec, „hobby 24h/7”.
Weekendy, święta czy też wakacje – wolontariuszem jest
się zawsze. Ach, te stereotypy! Może jednak nie taki diabeł
straszny…?
„Ach, ta polska młodzież… Niewdzięczne te dzieciaki, niegrzeczne. A poproś o pomoc… to się nie doczekasz!”. Czy aby
na pewno? Nie w Siemianowicach. Nie w „Matei”. Wolontariusze II LO im. Jana Matejki z radością pomagają podczas każdej
akcji charytatywnej, zarówno w Siemianowicach, jak i poza terenem miasta! Dobrze wiemy, że o wiele więcej zyskujemy dając, niż biorąc.
Za nami Święta Bożego Narodzenia. Uczniowie zwykle czekają wtedy na prezenty od kolegów z klasy. My natomiast zorganizowaliśmy zbiórkę pieniędzy, dzięki której, współpracując z MOPS-em, mogliśmy obdarować świątecznymi paczkami
dzieci z siemianowickich rodzin. A skoro już o paczkach mowa,
i to takich szlachetnych… Uczniowie i absolwenci „Matei”, jak
co roku, zaangażowali się w pomoc przy akcji „Szlachetna
Paczka”. Patrzenie na uśmiechnięte twarze dzieci i ich rodziców
to najlepszy prezent dla wolontariuszy.
Kto mówi, że młodzi nie potrafią pracować w zespole? My
mówimy raczej, że samemu można dużo, a razem jeszcze więcej! „Matejkowiczów” nie brakuje przy rozmaitych imprezach
sportowych odbywających się na terenie Siemianowic: Silesia
Marathon, Tour de Pologne, Śląskie Zawody Sportowo-Rekreacyjne dla Niepełnosprawnych czy Spartakiada Przedszkolaków to wydarzenia wymagające pełnej mobilizacji i odpowiedzialności. Kolejny event już za nami. 6 stycznia to dzień wolny
od zajęć lekcyjnych, ale nie od bycia wolontariuszem, dlatego
FAJRANT | młodzieżowe strony „Górnoślązaka”
redagują młodzi dla młodych
Fragment pocztówki ze zbiorów Adama Bilskiego
Redakcja: Kinga Betleja (grafika), Bogumiła Dziel, Dawid Fik
(foto), Ilona Galicka, Marta Jura, Ania Kawecka, Angelika
Kotlarz, Tomasz Kowalski, Agata Kraus, Monika Krzyżowska,
Alicja Kuśpik, Klaudia Lenart, Kasia Madej, Tomasz Marszałek
(redaktor naczelny), Paulina Mazurek, Marcin Pietrzyk, Paulina
Sielańczyk, Sebastian Świerczyński (foto), Adrian Widuch
(zastępca redaktora naczelnego), Patrycja Żychoń.
Wiktoria Piaskowska, Aleksandra Wróbel
– wolontariuszki
GÓRNOŚLĄZAK 19
www.zg.org.pl
Posłowie – po słowie, po cztery
Felieton na początek.
Między innymi o przedszkolach
Szanowni Państwo,
Odpowiadając z przyjemnością na
zaproszenie prezesa Grzegorza, rozpoczynam publikowanie swoich felietonów w „Górnoślązaku”. W zwią­z­ku
z tym, że zaprosił mnie jako par­la­men­
tarzystę, pewnie najwięcej będzie refleksji z Wiejskiej, ale zapewne pojawią
się także przemyślenia związane z Tarnowskimi Górami i Górnym Śląskiem.
Jak rozpoczęła się obecna kadencja Sejmu, nocnymi obradami podczas
których demolowano wiele instytucji,
każdy widzi…
W moim odczuciu najgorszą rzeczą, która wydarzyła się w tej kadencji Sejmu, to zniesienie obowiązku przedszkolnego dla 5-latków.
Jak można tak źle życzyć dzieciom?! Być może w niektórych środowiskach cały czas funkcjonuje przekonanie, że dzieci lepiej rozwijają się
z babcią w domu… Ale w polityce należy mieć trochę odwagi i przekonywać do dobrych rozwiązań. Wszystkie badania i doświadczenia rodziców pokazują, jak bardzo rozwija się dziecko w przedszkolu, jak bardzo lubi przedszkole, jak chłonie to, czego uczy go pani w jego grupie.
A likwidacja obowiązku przedszkolnego 5-latków uderzy w tych, którzy i tak mają najtrudniejszy start – w dzieciaki z małych miejscowości
(gdzie gminy mogą rezygnować z prowadzenia przedszkoli) oraz rodzin z dysfunkcjami społecznymi, w których rodzice nie wpadną na to,
że warto zapisać dziecko do przedszkola.
9 grudnia 2015 roku miałam olbrzymi zaszczyt i honor złożyć po
raz drugi ślubowanie poselskie
i tym samym rozpocząć swoją pracę
jako parlamentarzysta ziemi śląskiej
w VIII kadencji Sejmu RP.
Zawsze w mojej pracy społecznej
najważniejszym dla mnie było być
blisko spraw i problemów mieszkańców, ponieważ moim priorytetem jest jak najlepiej, najskuteczniej i najszybciej rozwiązywać
Państwa problemy, odpowiadać na Państwa pytania oraz informować o wszystkich ważnych zmianach, które zostają wprowadzane
w życie. Zachęcam zatem wszystkich Państwa do kontaktu, polecam swoją osobę oraz moje biuro poselskie, które mieści się w Katowicach przy ulicy Stalmacha 17 (I piętro) w siedzibie Związku
Górnośląskiego. Dodatkowo pragnę poinformować, iż jestem
w trakcie organizacji biur poselskich w innych miastach okręgu
wyborczego nr 31 – o szczegółach ich otwarcia będę Państwa informować. Namawiam również do kontaktu drogą elektroniczną:
[email protected] oraz poprzez portal społecznościowy Facebook.
Jestem do Państwa dyspozycji, dlatego też w razie jakichkolwiek
pytań proszę o kontakt.
Serdecznie zapraszam do współpracy.
My też jesteśmy Europą
Ustawa na miarę XXI wieku
Tomasz Głogowski
W Unii Europejskiej jest o nas coraz głośniej, coraz więcej mówi się
o Polsce. Dobrze? Niestety nie.
Ostatnio słychać głównie o niszczeniu Trybunału Konstytucyjnego, natychmiastowych zmianach kadrowych
w mediach już „narodowych” oraz
manifestacjach obywateli na ulicach
miast. Przedstawiciele europejskich
instytucji piszą listy zaniepokojeni
tempem i kierunkiem zmian w Polsce – do tej pory prymusem demokracji. Oburzone polskie władze mówią
jasno: Nie wtrącajcie się; Nie wasza sprawa (zwłaszcza Wy – Niemcy
okropni). Czy mają rację?
Zapominamy o tym, że Unia Europejska to nie tylko dopłaty, programy operacyjne czy czasem niezrozumiałe dla nas zalecenia legislacyjne. Unia Europejska to wartości, na których została zbudowana – te
wartości to demokracja, wolność, prawa człowieka. Kiedy w którymś
państwie dzieje się źle – ma prawo reagować. A Polska jest częścią tej
Wspólnoty – tworzymy ją, jesteśmy w środku. Oczywiście, gdy jesteśmy porównywani do naszych wschodnich sąsiadów – protestujmy, bo
to nieuprawnione i krzywdzące słowa. Ale zawsze protestujmy mądrze.
Bo polska dyplomacja nie może być oparta na krzykach i obrażaniu
się. Na pouczaniach i wypominaniu historii naszych dziadków. Odpowiedzialna dyplomacja nie może być prowadzona przez nagłówki gazet. Bo silna i solidarna Unia to nasz interes. Od wizerunku Polski zależy także nasza siła gospodarcza. Nie jesteśmy potentatami złóż gazu
czy ropy – potrzebujemy zagranicznych inwestycji, chcemy importować i eksportować.
Nie obrażajmy się na Europę – jesteśmy w środku.
Monika Rosa
Ewa Kołodziej
Kiedy kilka miesięcy temu przygotowywaliśmy program Prawa
i Sprawiedliwości, wskazaliśmy różne
obszary funkcjonowania naszego
państwa, w których należy przeprowadzić niezwłocznie reformy. Jeden
z takich obszarów to prokuratura.
Obiecaliśmy naszym wyborcom, że
przeprowadzimy projekt fundamentalnych zmian dotyczących tej jednej
z najważniejszych dla funkcjonowania państwa instytucji.
Czy dziś, kiedy mamy do czynienia z bardzo różnymi przestępstwami, z terroryzmem – w latach 80., gdy powstawała obecnie obowiązująca ustawa, o tym w Polsce nie mówiono, ale dziś
jest to niestety realne zagrożenie – mamy przygotowaną prokuraturę, żeby walczyć z tymi najpoważniejszymi przestępstwami?
Czy mamy prokuraturę zdolną do walki ze zorganizowaną przestępczością, korupcją na najwyższych szczeblach, z gangami, które
zajmują się handlem narkotykami, gangami, które zajmują się
handlem ludźmi, gangami, które tworzą sieci pedofilskie? Czy ta
ustawa rzeczywiście odpowiada wymogom, żeby walczyć z tymi
przestępstwami?
Obecna ustawa nie była ustawą na miarę XXI wieku. I dlatego
dobrze, że 13 stycznia Sejm RP rozpoczął tak naprawdę debatę nad
polską prokuraturą jako instytucją dla państwa bardzo ważną. Dalsze prace legislacyjne pozwolą dostosować prokuraturę do wymogów dzisiejszych czasów.
Michał Wójcik
20 GÓRNOŚLĄZAK
www.zg.org.pl
Chadecki głos „Górnoślązaka”
KALYNDŎRZ ŚLŌNZŎKA 2016
Kożdo familijo mo swoi świynta: gyburstag, rocznica ślubu,
Mszo za zmarłych. Naszo Ślónsko Familijo – my Ślónzoki tyż taki
świynta momy, a kej ich świyntujymy wszyjscy we jednyj ferajnie
tóż wiymy, że my sóm zjednoczyni, że my sóm stela, że Ślónsk to
je nasz hajmat – naszo mało ojczyzna. Jes we tych świyntach zapisany nosz ślónski łobyczej, jes naszo históryjo, sóm i ludzie richtik dó’nos zocni, ale kej przestanymy ło te świynta dbać, radówać
się nimi, a łó’nich pamiyntać, tóż sie skóńczy nasz łobyczej, naszo
históryjo, a zapómnymy, że my sóm Ślónzoki.
Wspólnotę społeczną najbardziej jednoczy wspólne przeżywanie tego, co dla nas ważne, co radosne, a czasem bolesne.
Te ważne wydarzenia każdy przeżywa i ocenia inaczej, ale
ważne, byśmy przeżywali je razem, bo wynikają one z naszej
wspólnej historii. Dzięki temu, dzięki tej łączności ze wspólnotą
każdemu z nas łatwiej będzie pozostać sobą – Górnoślązakiem.
Chciałbym, aby te daty na co dzień przypominały nam o naszej śląskiej tożsamości, abyśmy byli z niej dumni, abyśmy się
nią umieli radować i dzielić, i abyśmy w oparciu o nią kształtowali lokalny patriotyzm i odpowiedzialność za tę ziemię, na której żyjemy od setek pokoleń. A oto i zebrane przeze mnie daty,
które nie są może jednakowo ważne dla każdego z nas, ale są
ważne dla nas jako wspólnoty.
Dzień Pamięci o Tragedii Górnośląskiej 1945 roku – ostatnia niedziela stycznia (w 2016 r. to 31 stycznia)
Obchodzony jest w celu uczczenia koło 90 tys. Ślązaków represjonowanych w latach 1945-1948, gdy władze sowieckie
i polskie tworzyły obozy, z których deportowano ich do katorżniczej pracy w ZSRR. Znaczna ich część zginęła, lecz pamięć
przetrwała i dziś jest kultywowana wraz z rosnącą świadomością śląskiej historii prawdziwej. Ofiary obozów czcimy Marszami Pamięci, a także mszami św. w ich intencji.
Dziyń Rodni Mowy | Dzień Języka Ojczystego – 21 lutego
Jest łón dany na pamióntka tego, iże we 1955 r. we Bangladeszu
zabiyli 5 synków, kierzi sie upóminali, coby ich bengalsko mowa
bóła oficyjalnóm godkóm we jeich landzie. Podle UNESCO połowa godki na Ziymie – 3.000 jynzyków zaginie za 2 abo 3 pokolynia. Beztóż cołki świat je za tym, coby kożdyj rodni mowie
pómogać. Dlo mie, jako i dlo Wos tóm rodnióm mowom, kiero my
wjyni łod łojców i kiero dóma piastujymy, je ślónsko godka.
Ślōnski Gŏdy – 1 maja
Święto Związku Górnośląskiego obchodzone w ramach
odpustu w kościele pw. Św. Józefa w Górnośląskim Parku Etnograficznym. W czasie mszy św. Górnoślązacy za wstawiennictwem Św. Józefa, patrona robotników i rodzin, proszą Boga
o błogosławieństwo trwania przy tradycyjnych wartościach szacunku dla wiary, rodziny i pracy. Odpustowy kiermasz jest świętem śląskiej kultury i tradycji.
Dziyń Ślōnskij Fany – 2 maja
2 maja 1921 r. wobec niekorzystnych dla Polski propozycji
Międzynarodowej Komisji Rządowo-Plebiscytowej wybuchło
III Powstanie Śląskie, które spowodowało włączenie do Rzecz-
pospolitej większej części Górnego
Śląska, niż to wynikało z plebiscytowego głosowania ludności urodzonej
w tym regionie. Dyktatorem tego, jednego z dwóch w historii Polski zwycięskich powstań, był Wojciech Korfanty.
W 1920 r. Sejm RP przyjął Konstytucję,
która zawierała Statut Organiczny Województwa Śląskiego. Wniosło ono
ogromny wkład przemysłowy i kapitałowy w odradzający się kraj, co stało się
podstawą jego rozwoju. Tak powstał nasz region w nadziei i radości, że w wolnej Polsce każdy Ślązak będzie czuł się dobrze ze
swą tożsamością i mową. Te wartości symbolizują śląskie barwy:
złoty orzeł na tle żółto-niebieskiej flagi.
Marsz Autonomii – sobota najbliższa 15 lipca (w 2016 r. to
16 lipca)
15 lipca 1920 r. Sejm Rzeczpospolitej uchwalił Statut Organiczny Województwa Śląskiego. Posiadało ono własny parlament (Sejm Śląski) i skarb, a jego autonomia była bardzo
szeroka, szczególnie co do organizacji policji i żandarmerii,
szkolnictwa ogólnokształcącego i zawodowego, zaopatrzenia
ubogich, energii, kolei lokalnych. W 1945 r. Krajowa Rada Narodowa ustawą konstytucyjną zniosła, niezgodnie ze swymi kompetencjami, Statut Organiczny. Marsz jest wyrazem woli zwolenników przywrócenia statusu Województwa Śląskiego sprzed
II wojny światowej oraz osób, które zachęcają obywateli i władze
Polski do przyjęcia ustroju federacyjnego dla wszystkich regionów kraju, maksymalizując ich samorządność.
Dni Samorządności Śląskiej – weekend po 15 lipca
(w 2016 r. to 15-17 lipca)
Ustanowione przez Radę Górnośląską dla uczczenia rocznic:
– 17 lipca 1402 r. – wtedy we Wrocławiu powstała federacja
śląskich księstw piastowskich tworząca w miarę jednolity organizm polityczno-gospodarczy, który można uznać za Sejm Śląski;
– 30 grudnia 1849 r. – wtedy w Austro-Węgrzech utworzono
Ziemię Śląską ze stolicą i Sejmem w Opawie;
– 15 lipca 1920 r. – wtedy w wyniku uchwalenia przez Sejm
II Rzeczpospolitej Statutu Organicznego zostało powołane autonomiczne Województwo Śląskie oraz Sejm i Skarb Śląski.
Dziyń Ślōnskij Idyntyfikacyje – Dziyń Ślōnzŏka | Międzynarodowy Dzień Ludności Tubylczej na Świecie – 9 sierpnia
Obchody są okazją do podkreślenia różnorodności kultur
tubylczych, tak bardzo wzbogacających rodzinę ludzką. Jest to
szansa do zwrócenia uwagi na obecną sytuację ludności tubylczej na świecie. Na Śląsku organizuje się różne imprezy, konkursy, debaty i marsze, które są miejscem ekspresji śląskiej tożsamości etnicznej i opartej o nią wspólnoty regionalnej. Jest
to święto obecności języka śląskiego, śląskiej tradycji, kultury i obyczajów w Unii Europejskiej, a szczególnie w Polsce,
w Niemczech i w Czechach.
www.zg.org.pl
GÓRNOŚLĄZAK 21
Wspomnienie Św. Jadwigi Śląskiej – 16 października
Patronka Polski i Śląska oraz pojednania polsko-niemieckiego urodziła się i wychowywała w XII w. na zamku Andechs
w Bawarii. Wyszła za mąż za śląskiego i wielkopolskiego księcia
Henryka I Brodatego. Jadwiga ożywiała religijność Śląska, fundując kościoły i sprowadzając duchownych z Niemiec. Pomagała
niemieckim osadnikom na Śląsku, wspierając rozwój rolnictwa.
Rozwijała opiekę nad ubogimi, fundowała szpitale. Była pełna
cech tak bliskich Ślązakom, jak skromność i zaangażowanie
w pracę oraz spolegliwość ugruntowana w lokalnej wspólnocie.
Dziś jest ona pięknym symbolem śląskiego obyczaju i kultury
asymilującej to, co piękne i dobre z Niemiec i Polski, choć zawsze trwającej przy własnych, rodzinnych tradycjach.
Oktŏbertref – październik
To radosne święto śląskiej rodziny, wspólnoty i tradycji – naturalny wyraz wartości ważnych dla Ślązaków, czczonych we
wspólnej publicznej zabawie.
KALYNDŎRZE ŚLŌNZŎKA przygotowaliśmy w formie
graficznej do pobrania ze strony www.plura.pl/menu/silesiana.
Plik obrazkowy można pobrać w dwóch formatach. Jeden z nich
idealnie nadaje się do wydruku i oprawienia w ramkę lub do
ustawienia na przykład jako tło pulpitu na komputerze. Drugi
z kolei stworzono z myślą o… smartfonach. Jego wymiary idealnie nadają się do wykorzystania jako tapeta na ekranach telefonów.
Marek Plura
R EK LAM A
„Kultura” w Wiśle
Wisła. Miasto znane każdemu mieszkańcowi Górnego Śląska, w którym pośród licznych atrakcji znajdziecie Pałacyk
Myśliwski Habsburgów. To drewniany budynek na kamiennej podmurówce w stylu tyrolskim. Wybudował go na polanie
Przysłop arcyksiążę Fryderyk Habsburg jako bazę do polowań na głuszce. W roku 1985 Pałacyk Myśliwski przeniesiono
do centrum Wisły i stał się ozdobą miasta. Stoi na ulicy Lipowej blisko dworca PKS-u.
W jego wnętrzu powstała
„Kultura” – galeria, klub, kawiarnia. Miejsce stworzone
z pasji, marzeń, miłości do
kawy, czekolady, ludzi i sztuki.
Jest kwintesencją tego, co lubimy. Nasze smaki, klimaty,
kolory, muzyka… Chcemy się
nimi podzielić! Zatrzymaj się
i przyjdź do nas – odpocząć od
zgiełku, złapać oddech, nabrać
sił do dalszego biegu!
Poza gamą naszych aromatycznych napojów, deserów
i lekkich dań, serwujemy wino i piwo z niszowych browarów. Mamy nadzieję, że urzeknie Was wnętrze z duszą, w którym sprzęty „z przeszłością” znalazły przyjazny dom… I gdzie
znajdzie się miejsce na małą galerię sztuki. Może nasycisz
oczy, może kupisz… Miłośnicy dobrej lektury, muzyki z płyt
gramofonowych, gier planszowych z pewnością spędzą miłe
chwile.
Naszym marzeniem było stworzenie miejsca wyjątkowego. Miejsca, które, mamy nadzieję, urzeknie Was nie tylko
swoim wnętrzem i klimatem, ale da Wam również możliwość
i czas na chwilę rozmowy, refleksji, zadumy. Staramy się oddać wszystko to, czego doświadczaliśmy, będąc z drugim człowiekiem podczas
rozmów, spotkań, koncertów,
będąc z Wami ot tak, po prostu. Zapraszamy do „Kultury”
na piwne smaki, prawdziwą
czekoladę, aromatyczne kawy
i herbaty, słodkości i dania
obiadowe.
Organizujemy
również
kon­certy, kameralne imprezy okolicznościowe, a także mini
wy­sta­wy i warsztaty dekoracji starych mebli.
„Kultura” w Wiśle – ulica Lipowa 4a w Pałacyku Myśliwskim Habsburgów (obok PKS-u).
www.kulturawisla.eu
22 GÓRNOŚLĄZAK
www.zg.org.pl
Z życia Związku
Wystawa Silesius rozpoczęła tournée
po Górnym Śląsku
„To ziemia, na której rodzą się diamenty”
(św. Jan Paweł II)
N
a naszej Śląskiej Ziemi rodziły i rodzą się diamenty.
Nie zdajemy sobie jednak chyba sprawy, jak wielka
jest ich liczba… Naukowcy, poeci i pisarze, przemysłowcy, święci, artyści, sportowcy. Gdybyśmy chcieli ich zliczyć,
na pewno byłoby to kilkaset nazwisk. Kilkudziesięciu wybitnych
Ślązaków znalazło się na wystawie Silesius, której uroczysty wernisaż odbył się 7 stycznia br. w Muzeum Miasta Mysłowice. Po-
Przy mikrofonie dyrektor Muzeum Miasta Mysłowice Adam Plackowski
wita Gości: prezydenta Mysłowic Edwarda Lasoka, Europosła Marka
Plurę, Posła na Sejm RP Wojciecha Króla, przedstawicieli śląskich
organizacji zrzeszonych w Radzie Górnośląskiej z przewodniczącą
Mirellą Dąbek, realizatorów wystawy Łucję Staniczkową i Witolda
Winiarskiego, członków Koła Brzezinka i wszystkich, bardzo licznie
zgromadzonych zwiedzających
mysłodawcą ekspozycji jest Europoseł Marek Plura, a kuratorem – Wiceprezes Zarządu Związku Górnośląskiego dr Łucja
Staniczkowa.
Czwartkowy wernisaż zgromadził tłumy zwiedzających.
Władze Mysłowic reprezentowali: Prezydent Miasta Edward
Lasok i Wiceprezydent Grzegorz Brzóska oraz radni – Teresa
Białucha (jednocześnie Prezes Koła Brzezinka ZG) i Tomasz
Wrona. Poseł Wojciech Król przyjechał na wernisaż prosto
z obrad sejmowych, bo jak stwierdził, nie mogło go zabraknąć
w Mysłowicach.
Europoseł Marek Plura podziękował Mysłowicom i Muzeum
za przyjęcie wystawy na początku jej podróży po Górnym Śląsku, która potrwa do końca czerwca. Przypomnijmy, iż uroczysty wernisaż miał odbyć się w grudniu w Parlamencie Europejskim. Zagrożenie zamachami terrorystycznymi w Brukseli
sprawiło, że termin otwarcia wystawy został przesunięty, ale jak
stwierdził Europoseł Plura: – Dzięki temu wystawa dojedzie
tam pod koniec czerwca bogatsza o nowe doświadczenia, Państwa spostrzeżenia.
Dyrektor Muzeum Miasta Mysłowice, Adam Plackowski, zauważył, że każdy znajdzie tu tych, których szuka, ale na pewno
też każdy – wychodząc z wystawy – stwierdzi, że paru nazwisk
brakuje. Pomysłodawca wystawy odpowiadał: – Niech tak bę-
dzie, bo to znaczy, że bogactwo naszych przodków, którzy żyli
tutaj przed nami, nie może się zmieścić na jednej wystawie.
Europoseł Plura podkreślił również, że Śląsk to przede
wszystkim ludzie, którzy mimo tego, a może dzięki temu, że
mówili różnymi językami, stworzyli pierwowzór Unii Europejskiej. Żyli w zgodzie – każdy ze swoją kulturą, a jednocześnie
to była nasza, wspólna, śląska kultura. My dzisiaj mamy prawo
korzystać z tego dorobku, nie tylko materialnego, naukowego
czy artystycznego, ale też z tego, co zostawili w naszych sercach
i w naszej mentalności. Europoseł podziękował też dr Łucji Staniczkowej za to, że wykonała najtrudniejsze zadanie, jakim był
wybór bohaterów wystawy.
Dziękowano również Witoldowi Winiarskiemu, który – jak to
określił inicjator wystawy – „stworzył coś, co się okazuje większym dziełem niż zakładaliśmy, bo będzie żyło nie tylko w Brukseli, nie tylko przez te kilkanaście dni, kiedy Europa przypomni
sobie o dorobku Śląska, ale będzie nas inspirować przez dłuższy
czas, bo ta wystawa będzie podróżować po naszych miastach,
przypominając tych, którzy tworzyli naszą historię”. Faktycznie
wystawa przygotowana przez Witolda Winiarskiego wywołała
pozytywne wrażenie wśród zwiedzających. Zachwyt wzbudziła
przede wszystkim bardzo realistyczna kompozycja kamienic
Nikiszowca. Wiele osób stwierdziło, że czuje się tak, jakby spacerowali po tej katowickiej dzielnicy.
Prezydent Mysłowic Edward Lasok podkreślił wyjątkowość
ekspozycji: – To jest wystawa o wspaniałych ludziach, Śląza-
Fragment wystawy prezentujący śląskich noblistów
kach, którzy tworzyli historię Śląska, ale pokazująca też bogactwo regionu, którego nam w Polsce zazdroszczą.
Rzeczywiście, do tej pory nikt nie wpadł na pomysł zaprezentowania dorobku intelektualnego, materialnego czy sportowego naszego regionu w formie wystawy, która niesie ze sobą
wartości edukacyjne, ale jest również doskonałą okazją do zadumy nad historią Śląska. – To jest wielkie dzieło, bo naprawdę
bardzo trudno wybrać to, co jest najważniejsze. Gdy dokładnie
GÓRNOŚLĄZAK 23
www.zg.org.pl
Jesteśmy u siebie, wśród swoich
obejrzymy wystawę, to wtedy w każdym z nas pojawi się refleksja, jaką siłą był, jest i z pewnością będzie Górny Śląsk – mówił
Prezydent Lasok, przypominając również postać pochodzącego
z Mysłowic prymasa Augusta Hlonda.
Kurator wystawy dr Łucja Staniczkowa w swoim wystąpieniu skupiła się nad odpowiedzią, komu wystawa jest tak naprawdę potrzebna: – Ta wystawa jest potrzebna samym Ślązakom. Skoncentrowani na codzienności nie zawsze zdają sobie
sprawę, z jak bogatego w ludzi, w umysły i serca regionu pochodzą. Z tak małego skrawka ziemi wyrosło tak wielu wybitnych,
których same notatki biograficzne zajmują pięć tomów wydawnictwa prof. Joanny Rostropowicz z Uniwersytetu Opolskiego –
podkreślała kurator. – Potrzebne to jest samym Ślązakom, potrzebne dlatego, bo na naszych oczach trwa, można powiedzieć,
że od dziesięcioleci, ogólny dyskurs na temat Śląska, ludzi ze
Śląska – kim oni właściwie są.
Dr Staniczkowa przypomniała, że w ostatnim czasie ukazał
się Leksykon mitów i symboli Górnego Śląska, w którym postawiono kwestię, czy Ślązacy zawłaszczają sobie kulturę, która do
nich nie należy. – Z jak wielką ignorancją spotykamy się jeszcze
teraz, wiemy sami – zauważyła kurator. – Dlatego ta wystawa
jest bardzo potrzebna, bo to nasz głos, śląski głos w ogólnym
dyskursie.
Stanisław Gerard Trefoń z Rudy Śląskiej na wystawę Silesius wypożyczył
ze swojej ogromnej kolekcji rzeźby w węglu i reprodukcje malarstwa
nieprofesjonalnego
Zdaniem dr Staniczkowej wystawa pokazuje wielokulturowość Śląska, jego polifoniczność, wielogłosowość. Autorzy starali się dobrać postacie z różnych dziedzin.
Wystawa Silesius pokazuje też, że Ślązakiem jest nie tylko ten,
kto się tutaj urodził, lecz także ten, kto wybrał Śląsk jako swoje
miejsce. Jako przykład dr Staniczkowa podała Wojciecha Kilara,
który przybył na Śląsk ze Lwowa oraz Johna Baildona, przybysza ze Szkocji.
– Zachęcam, żeby potraktować tę wystawę jako inspirację do
pogłębienia wiedzy o wybitnych postaciach ze Śląska – powiedziała na koniec kurator ekspozycji.
Do 15 stycznia wystawę można oglądać w Muzeum Miasta
Mysłowice, mieszczącym się przy ul. Stadionowej 7. Kolejnym
przystankiem w „tournée” po Górnym Śląsku będzie Siemianowickie Centrum Kultury – Park Tradycji przy ul. Elizy Orzeszkowej 12. Serdecznie zapraszamy do odwiedzenia ekspozycji.
Mirella Dąbek
Autorka jest asystentką Posła do Parlamentu Europejskiego Marka
Plury, a także Przewodniczącą Rady Górnośląskiej (Fot. Dawid Fik)
Związek Górnośląski na Dniu Śląskim
w katowickim „Maczku”
Prezes Grzegorz Franki wraz z posłem Markiem Plurą patronowali
obchodom VI Dnia Śląskiego, który 7 grudnia 2015 r. obchodzony był
w IV Liceum Ogólnokształcącym im. Gen. Stanisława Maczka w Katowicach. W imprezie uczestniczyli też inni członkowie Związku Górnośląskiego z Koła Bogucice i Koła Piekary.
Oprócz występów artystycznych ciekawym momentem był wykład
profesora Zbigniewa Kadłubka o śląskiej tożsamości. Integralną część
Dnia Śląskiego stanowił konkurs mowy śląskiej o tytuł „Młodzieżowego Górnoślązaka Roku”, w którym startowała młodzież szkół ponadpodstawowych.
Zwycięzcami zostali: Weronika Finkbeiner z Gimnazjum nr 2 w Piekarach Śląskich i siemianowiczanin Mateusz Klęka z IV LO w Kato­
wi­cach. Nagrodę, w postaci wycieczki do Strasburga, ufundowali patroni Dnia Śląskiego. Ponadto wizerunek laureatów konkursu ozdobił
okładkę niniejszego numeru „Górnoślązaka”.
Inicjatorem i pomysłodawcą wydarzenia jest dyrektor szkoły Katarzyna Ziemiec, która w swoim wystąpieniu podkreślała, jak bardzo
ważne jest pielęgnowanie śląskich tradycji i obyczajów.
red
24 GÓRNOŚLĄZAK
www.zg.org.pl
Z życia Związku
U Świętego Jacka w Krakowie
T
o już niemal dziesięcioletnia tradycja, że rok pielgrzymkowy kończymy u naszego Patrona, Świętego Jacka Odrowąża, u krakowskich dominikanów. Nie inaczej było
i w 2015 roku. Mieliśmy w planie odwiedziny także u Świętej
Rity – można rzec: ostatnio bardzo modnej świętej.
Rozpoczęliśmy tradycyjnie od odwiedzenia krypty na Wawelu, w której spoczywają Maria i Lech Kaczyńscy oraz Józef
Piłsudski. Potem zwiedzaliśmy katedrę, zaś czas do godziny jedenastej większość spędziła w krakowskich kawiarenkach na
posiłku. Tradycyjnie na godzinę przed mszą świętą spotkaliśmy
się w kaplicy Świętego Jacka Odrowąża u ojców dominikanów,
gdzie w czasie nabożeństwa dziękowaliśmy patronowi Metropolii Górnośląskiej i Związku Górnośląskiego za kończący się
rok i prosiliśmy o wstawiennictwo i pomyślność dla naszej Małej Ojcowizny, Związku Górnośląskiego i Bractwa Pielgrzymkowego. Tym razem nabożeństwo poprowadził Krzysztof Jamrozy,
członek Bractwa.
Pozostałe do wyjazdu z królewskiego grodu godziny spędziliśmy na zwiedzaniu jego zabytków oraz przedświątecznym kiermaszu na Starym Rynku i festynie na terenie klasztoru dominikanów.
Spotkanie wigilijne
21 grudnia w sali Miejskiego Domu Kultury na Dębie, przy
pięknie udekorowanym stole, odbyło się ostatnie w tym roku
spotkanie Koła Związku Górnośląskiego Katowice-Wełnowiec/
Józefowiec. Choć do świąt pozostało jeszcze trochę czasu, było
nam miło spotkać się w jednym czasie i miejscu, by połamać się
opłatkiem, zasiąść przy wspólnym wigilijnym stole i złożyć serdeczne życzenia.
Trzeba dodać, że w tym roku wyjątkowo dopisała pogoda:
jak na grudzień było ciepło, cały czas towarzyszyło nam bezchmurne niebo. W wyjeździe udział wzięły 54 osoby.
Jacek Pytel
Wśród zaproszonych gości swoją obecnością zaszczycił nas
ks. dr hab. Henryk Olszar – nasz zaprzyjaźniony duszpasterz
z parafii św. Józefa Robotnika, który poprowadził modlitwę
i przekazał życzenia świąteczne oraz udzielił błogosławieństwa
na dalsze dni, życząc wszelkiej pomyślności w życiu osobistym
i działalności Koła. Na spotkaniu ugościliśmy także: proboszcza parafii pw. NMP Wspomożenia Wiernych ks. Dariusza Niesiobęckiego z Wełnowca, Prezesa Związku Górnośląskiego Pana
Grzegorz Frankiego, Kierownik MDK Panią Lidię Korzeniowską-Drapacz. Oczywiście byli też nasi przyjaciele i członkowie
naszego Koła. Odwiedził nas także dostojny gość – Święty Mikołaj, który wszystkim rozdał prezenty, bo… wszyscy byliśmy
grzeczni. W wigilijnej atmosferze spożyliśmy wyśmienitą kolację, śpiewaliśmy radośnie kolędy, wspominaliśmy swoje wigilie
domowe.
Była to niezwykła chwila dla nas wszystkich. Święta bowiem
jednoczą ludzi – ten czas pozwala zapomnieć o codziennych
obowiązkach, oderwać się od problemów życia codziennego
i przeżywać magiczną bożonarodzeniową atmosferę.
Mariola Para-Hewig
Rozmowy Aktywnych Ślązaków
w każdą sobotę o godz. 16:00
Słuchaj o śląskich sprawach
ze śląskiego punktu widzenia!
GÓRNOŚLĄZAK 25
www.zg.org.pl
„Na śląską nutę” w Bełchatowie
Bractwo Pielgrzymkowe Związku Górnośląskiego otrzymało zaproszenie z Miejskiego Centrum Kultury w Bełchatowie, żeby 15 grudnia
zaprezentować śląskie zwyczaje bożonarodzeniowe dla słuchaczy Uniwersytetu Trzeciego Wieku.
Pomieszczenia MCK-u robią wrażenie, widać starania finansowe
miejscowego samorządu o kulturę. Ujęła nas gościnność gospodarzy – na powitanie otrzymaliśmy solidny obiad, potem zostaliśmy zaproszeni do zwiedzenia multimedialnej wystawy poświęconej historii i współczesności kopalni węgla
brunatnego i elektrowni. Prezentacja jest imponująca!
Sala widowiskowa powoli zapełniała się widzami, my gorączkowo wkładaliśmy górnośląskie stroje. Grupa kilkunastu
gimnazjalistów i tyluż członków
Związku Górnośląskiego w strojach śląskich zrobiła wrażenie. Rozpoczął znany śląski folklorysta, historyk, regionalista,
pedagog i szef „Karolinek” w jednej osobie – Tomasz Wrona. Nie
jest osobą anonimową w Związku
Górnośląskim – od kilkunastu lat
uczestniczy w pracach jury „Śląskiego Śpiewania”, swoje prezentacje miał także w siedzibie Związku
w Katowicach. Barwnie opowiadał o zwyczajach towarzyszących adwentowi, wigilii oraz Świętom Bożego Narodzenia (Godnim Świętom).
A wszystko w gwarze śląskiej! Było sporo o naszych tradycyjnych potrawach, w tym moczce i makówkach; oba specjały zostały zresztą
przygotowane przez panie z Bractwa Pielgrzymkowego i na zakończenie imprezy podane do degustacji.
Drugim punktem programu był krótki quiz gwarowy, prowadzony
przez niżej podpisanego. Okazało się, że śląskie słówka nie są wcale takie trudne do zrozumienia, zinterpretowania i przetłumaczenia. Zwyciężyła w konkursie pani Władysława, która na scenę weszła ze swoją
wnuczką Marysią. Wszyscy uczestnicy jako nagrodę otrzymali książkę
pod redakcją Heleny Leśniowskiej pt. Rajza z piekarskôm godkôm; pani
Władysława jako triumfatorka dodatkowo książkę Marka Szołtyska
pt. Śląskie podróże.
Na spotkaniu poświęconym Godnim Świętom nie mogło zabraknąć
kolęd; tutaj w roli głównej wystąpił Gerard Skrzypiec z Koła Piekary
Śląskie. Znany jest nam jako wykonawca psalmów podczas związkowych mszy świętych i pielgrzymek mężczyzn do Piekar oraz modlitwy wiernych w gwarze śląskiej
dla stutysięcznej rzeszy pielgrzymów. Zaprezentował trzy kolędy
po śląsku, publiczność pomagała
mu w języku polskim. Kolęd mogłoby być więcej, lecz czas naglił,
a czekał nas jeszcze występ „Herodów” w wykonaniu „Karolinek”
oraz prezentacja śląskiego stroju.
Duże wrażenie na widzach
zrobiły noszone przez nasze babcie i prababcie chusty długości
trzech metrów. Tomek żartował,
że przypominają raczej narzuty
na łóżka. Zakończyliśmy występ
wejściem wszystkich „naszych”
na scenę i wspólnym odśpiewaniem zwrotki z kolędy Bóg się rodzi: „Podnieś rękę, Boże Dziecię –
błogosław Ojczyzną miłą”.
Na zakończenie otrzymaliśmy słowa podziękowania i prezenty od
przemiłych gospodarzy. A potem nasze panie w foyer częstowały bełchatowian śląskimi specjałami. Po reakcjach widać było, że zarówno
nasze występy, jak i specjały kulinarne, przypadły do gustu.
Myślę, że w Bełchatowie wykonaliśmy kawał dobrej roboty w dziedzinie promocji górnośląskiej kultury, regionu, Mysłowic oraz Związku
Górnośląskiego.
Jacek Pytel
Wigilia dla samotnych i ubogich w Rudzie
Związek Górnośląski daje różnorodne możliwości działania na
rzecz dobra wspólnego. Nasz Statut mówi także o działalności charytatywnej. Jest taki szczególny dzień w roku, w którym ludzie samotni
(a jest ich coraz więcej) i osoby niezamożne mają potrzebę bycia w rodzinie, w jakiejś wspólnocie, by przeżyć z innymi wyjątkowość tego
dnia. To właśnie Wigilia. Kierując się tymi potrzebami, Koło Wirek-Bielszowice-Czarny Las od 20 lat, 24 grudnia każdego roku, przygotowuje wieczerzę wigilijną, na którą zaprasza osoby samotne i niezamożne z terenu całej Rudy Śląskiej. Mimo że Ruda Śląska to miejsce
pełne tradycji rodzinnych, gdzie wielodzietność i rodziny wielopokoleniowe nikogo nie dziwią, coraz więcej osób korzysta z naszego zaproszenia do udziału w tej wyjątkowej wieczerzy.
Początkowo było to 40–50 osób, ostatnio – około 100 osób. Biorący
w niej udział nie tylko znajdują na stole typowe dla wigilijnej wieczerzy
potrawy, ale mają również okazję do wspólnej modlitwy, łamania się
opłatkiem, składania życzenia, śpiewu kolęd. Na koniec każdy otrzymuje paczkę z prezentami.
Wszystko to jest możliwe dzięki życzliwej pomocy proboszczów
miejsca, a więc ks, Franciszka Zająca, a od dwu lat ks. Andrzeja Nowary, którzy na to wydarzenie udostępniają Dom Parafialny przy kościele pw. Św. Wawrzyńca i Antoniego w Wirku z kuchnią i zastawą
stołową oraz sprawują opiekę duchową. Zaś wolontariusze – członkowie Koła, z uprawnieniami kucharskimi i zdrowotnymi – już dwa dni
wcześniej przygotowują potrawy, a przy Wigilii podają do stołu. Oczy-
wiście jest to możliwe także dzięki sponsorom, których – żeby nagradzanie ich zostawić Bogu – nie będę wymieniał.
Wiemy, że taką inicjatywę w dniu Wigilii podejmują też inne koła.
Życzymy sobie wzajemnie, aby ten duch służby towarzyszył nam
wszystkim przez cały rozpoczęty rok 2016.
Andrzej Stania
26 GÓRNOŚLĄZAK
Ignorantia iuris nocet – Nieznajomość prawa szkodzi
www.zg.org.pl
Dziedziczenie – jak przyjąć lub odrzucić spadek?
P
rawo reguluje 3 sposoby zachowania się spadrównież nabyć wiedzę o istnieniu i korzystnej dla
kobiercy w stosunku do spadku. Może on zatem
niego treści testamentu.
przyjąć spadek bez ograniczenia odpowiedzialWarto w tym kontekście zwrócić uwagę na szczeności za długi (tzw. przyjęcie proste), przyjąć spadek
gólną sytuację, uregulowaną przez prawo, w której
z ograniczeniem tej odpowiedzialności (tzw. przyjęcie
spadkobierca umiera przed upływem terminu do złoz dobrodziejstwem inwentarza), bądź też spadek odżenia przedmiotowego oświadczenia, nie złożywszy
rzucić.
go. Wówczas takie oświadczenie może być złożone
Kwestią decydującą jest tu zatem to, czy w skład
przez jego spadkobierców. Co istotne, termin do złospadku wchodzą długi po zmarłym spadkodawcy
żenia tego oświadczenia nie może skończyć się wcześi tym kryterium należy się kierować, przy składaniu oświadczeń niej niż termin do złożenia oświadczenia co do spadku po zmaro przyjęciu bądź odrzuceniu spadku.
łym spadkobiercy.
Skutkiem odrzucenia spadku jest oczywiście brak odpowiePrzepisy nie nakładają na spadkobierców obowiązku złożedzialności za długi spadkowe. W tej sytuacji spadkobierca nie nia rzeczonego oświadczenia, jednakże brak złożenia oświadotrzymuje jednak nic ze spadku, nawet gdyby znalazły się w nim czenia we wskazanym terminie skutkuje uznaniem, iż spadkojakieś aktywa. Przyjęcie proste spadku oznacza, iż spadkobierca bierca przyjął spadek z dobrodziejstwem inwentarza. To właśnie
odpowiada za długi spadkowe całym swoim
uregulowanie, które jest wynikiem nowelizamajątkiem, tj. zarówno osobistym, jak i spadcji Kodeksu cywilnego, która weszła w życie
Bezpłatne porady prawne…
kowym. Rozwiązaniem pośrednim jest przyw dniu 18 października 2015 r., jest szczególna łamach „Górnoślązaka”!
jęcie spadku z dobrodziejstwem inwentarza.
nie korzystne dla spadkobierców, którzy są
Masz pytania do prawnika?
Takie przyjęcie ogranicza bowiem odpowiew ten sposób lepiej chronieni przed odpowiedzialność spadkobiercy wyłącznie do ustalodzialnością za długi spadkowe. Przypomnieć
Zgłoś problem,
nego w inwentarzu stanu czynnego spadku,
w tym miejscu wypada, iż na gruncie poa my postaramy się udzielić
czyli de facto jego aktywów.
przednio obowiązującej regulacji, brak złożeodpowiedzi na naszych
łamach.
W tym kontekście, wskazać należy równia oświadczenia w terminie równoznaczny
nież, że w sytuacji, gdy spadkobierca odbył z prostym przyjęciem spadku (bez ograPytania prosimy przesyłać na
rzuca spadek z pokrzywdzeniem wierzycieli
niczenia za długi spadkowe).
[email protected]
(spadkodawcy), mogą oni żądać, aby odrzuOświadczenie, o którym mowa wyżej,
cenie spadku było bezskuteczne w stosunku
składa się przed notariuszem lub sądem rejodo nich, według przepisów o ochronie wienowym, w którego okręgu znajduje się miejrzycieli w razie niewypłacalności dłużnika.
sce zamieszkania lub pobytu składającego
Warunkiem takiego żądania jest istnienie
oświadczenie. Można je złożyć zarówno ustwierzytelności w chwili odrzucenia spadku.
nie, jak i na piśmie, lecz z podpisem urzęUznania odrzucenia spadku za bezskuteczne
dowo poświadczonym. Ten ostatni wymóg
można żądać w terminie 6 miesięcy od dodotyczy również pełnomocnictwa, jeśli składa
wiedzenia się o odrzuceniu, lecz nie później
się to oświadczenie przez pełnomocnika.
niż z upływem 3 lat od odrzucenia spadku.
Przedmiotowe oświadczenia mogą być
Należy pamiętać, że oświadczenie o przyrównież składane w sądzie spadku w toku pojęciu lub odrzuceniu spadku powinno być
stępowania o stwierdzenie nabycia spadku.
złożone w terminie 6 miesięcy od dnia, w którym spadkobierca W tej sytuacji, należy szczególnie mieć na uwadze 6-miesięczny
dowiedział się o tytule swojego powołania. Chodzi tu przede termin do złożenia takiego oświadczenia.
wszystkim o dowiedzenie się o fakcie śmierci spadkodawcy. Jedadw. Michał Materowski
LAW & TAX Kancelaria Adwokacka Materowski Nowak s.c.
nakże przy dziedziczeniu testamentowym spadkobierca musi
BEZPIECZEŃSTWO, NIEZALEŻNOŚĆ,
INTEGRACJA
KRYSZTAŁOWA
ENKLAWA DLA SENIORÓW
Millenium Inwestycje Sp. z o.o.
Katowice, ul. Hierowskiego 2
tel. 32 205 95 00, wew. 21-22
e-mail: [email protected]
www.bazantowo.pl
GÓRNOŚLĄZAK 27
www.zg.org.pl
„Górnoślązak” dla bajtli
Świynto Hyjdla po bosoku
J
ak sie powiy „ślonsko świynto”, to łod razu wszyscy myślom
ło świyntyj Barbarze, pra? Ale ślonskich świyntych jest wiyncyj, a nojwiynkszo z nich je świynto Hyjdla, patronka Ślonska. Jak łoboczycie kajś na łobrozku świynto we habicie, po bosoku i ze szczewikami w rynce abo na karku – bydźcie pewni,
że to łona.
A wiycie, czamu jom malujom po bosoku? Niy? Toż posłuchejcie…
Urodziyła sie w 1178 roku w Bawarii nad jeziorym Amer. Jeji
fater był tam srogim grofym, ale takim blank srogim – mioł zomek, fol ziymi, wojokow, gowiydzi. Już za bajtla Hyjdla niy boła
zwyczajnom dziołszkom: niyrada bawiła sie graczkami, niyrada
sie sztiglowała i szaciła, za nic miała klajdziki, piestrzonki i załośniczki, niyrada klachała abo
klekotała. Cingiym ino rzykała!
Dziołszki z rycerskich rodow dowali nałonczas na nauka do klosztornych paniyn. Tak
było tyż z Hyjdlom. W klasztorze nauczyła sie niy ino heklować
i sztrykować, ale tyż czytać i pisać, łosprawiać o Piśmie Świyntym i je tłomaczyć ludziom, no
i starać sie o niymocnych.
Jak miała ino dwanoście lot to
sie wydała. Ja, za starego piyrwy
łojce gibko wydawali dziołszki,
a najgibcij te, kiere boły ksiynżniczkami abo szlachciankami.
I nojczyńścij boło tak, iże tako
dziołszka wcale a wcale przyiszłymu chopu niy pszoła ani łon jij!
Małżyństwo to boł barzij taki geszeft miyndzy łojcami.
Łojce Hyjdli mieli sztyrech
synkow i sztyry cery. Jedna wydali za krola Francji, drugo – za
krola madziarskiego, trzecio poszła dlo klosztoru.
– A cia wydom za piastowskiego ksiyncia ze Ślonska – podzioł Hyjdli łojciec.
Posłuszno łojcom przyjechała do Wrocławia, kaj urzyndowoł
ślonski ksionże Hynryk, kierymu potym dali przimianek „Brodaty”. Ludzie na Ślonsku łod razu zaczyni nowyj ksiynżnyj pszoć
– bo drap nauczyła sie godać po naszymu i miała staranie ło
biydokow i niymocnych. Nojbarzij jom szterowało to, iże ludzie
sam som biydni. Niywtorzy niy mieli nawet na szczewiki, toż
cołki rok lotali po bosoku.
– Jak łoni niy majom szczewikow, to jo tyż niy byda mieć –
pedziała. I tyż zaczyna chodzić po bosoku!
Skiż tego Hynryk był fest niyrod.
– Po jakiymu łona tak dziczy, po jakiymu sztyjc po bosoku
loto? – frasowoł się i jargoł. – Śmioć sie ze mie bydom, iżech
ksionże, a mie niy stykać, coby Swojij choby jakie ańfachowe
klaperlacie łobsztalować!
Tak go to szterowało, że niy strzimoł. Poszeł do kapelonka,
kiery boł spowiednikiym Hyjdli.
– Ksiynżoszku moj kochany, poradzcie co, spomożcie mie,
niych ta moja te szczewiki łoblyko! Jo mom jom rod, ale mie je
gańba! To sie niy godzi, coby ksiynżno po bosoku lotała! Niych
mi łona niy robi łostudy!
– Niy frasujom sie – łodpedzioł mu kapelonek i mrugnoł ślypiym. – Jo to złonacza! Już jo jom łobuja!
Hyjdla nic niy łodpedziała, kiej po spowiedzi dostała łod
ksiynżoszka pora doprowdy primowskich szczewikow. Spowiednik poprosił piyknie, coby je łodtond łoblykała. Przeciyż
dobro krześcijanka niy bydzie sie wadzić z ksiyndzym, pra?
Kiwnyła ino gowom…
­– Ja, byda nosić… jak tak piyknie prosicie – łodpedziała.
Jak jom ksiynżoszek łobejrzoł
na drugi dziyń, to sie o mało niy
wykopyrtnoł.
Toć, miała szczewiki… ale niy
na szłapach ino przewieszone bez
kark! Dyć kapelonek niy pedzioł
kaj gynał mo te klaperlacie zakłodać, pra?
Ksionże Henryk przody sie
śmioł, a potym poszkopił, iże
Hyjdla sie już niy zmiyni i doł
pokoj.
Moc dobrego zrobiła dlo naszego Ślonska świynto Hyjdla!
Kozała stowiać kościoły, klasztory, szpitale i szkoły dlo biydnych, dbała o niymocnych, niy
dozwoliła krzywdzić borokow,
jak prziszeł głod to kozała za
darmo dować im jodło.
Ze swojym chopym pszoli
se barzo! Jak Hynryka Brodatego porwoł i zawar w hereszcie
ksionże Konrad ze Mazowsza,
poszła – piechty i po bosoku – do
Płocka, coby prosić o wypuszczynie swego chopa. I tak dugo wierciła porywaczowi dziura w brzuchu, aż do uwolniynio Hynryka
doprowadziła.
Świynto Hyjdla niy miała lekigo życio, oj niy miała! Padajom: jak Ponboczek komuś pszaje, to go doświadczo, pra? Tak
było z naszom Hyjdlom. Przeżyła prawie wszystkie swoje dzieci
– a miała ich aże siedmioro. W dalszyj rodzinie tyż niyszczyńść
niy brakło. Przeżyła tyż swojego chopa. Kiedy umrził w 1238
roku, poszła do klosztoru i tam spyndziła reszta życio – mało
jadła, mało spała, rzykała i chwoliła Ponboczka.
W 1267 roku papiyż Klemens IV łogłosił jom świyntom.
Świynto Hyjdla czczom dzisiej niy ino na Ślonsku – tyż
w Niymcach, Czechach, u Madziarow. Je patronkom cołkigo
Ślonska, Polski, małżyństw i krześcijańskij familje.
Waldemar Cichoń
28 GÓRNOŚLĄZAK
www.zg.org.pl
Fotoreportaż
Antoni Halor
Miejska Biblioteka Publiczna w Siemianowicach przygotowuje wystawę poświęconą Antoniemu Halorowi, wybitnemu
siemanowiczaninowi. Dzięki udostępnieniu pamiątek przez rodzinę artysty, zwłaszcza panią Bogumiłę Hrapkowicz-Halor, zaprezentuje na niej także mniej znane prace plastyczne. Zachę-
camy do obejrzenia wystawy, którą anonsujemy fotoreportażem
przygotowanym przez kustosza, Patrycję Skorek-Bilczyńską.
Wernisaż wystawy prac Antoniego Halora odbędzie się
11 lutego br. o godz. 17.00. Wystawę będzie można oglądać do
10 marca. Zapraszamy!
Materiały do wystawy otrzymaliśmy dzięki uprzejmości rodziny.
Na zdjęciu Dyrektor Biblioteki Wiesława Szlachta z p. Bogumiłą
Hrapkowicz-Halor
Jakie tajemnice skrywa krzyż przy starej drodze za chorzowską
elektrownią?
Poprzednia wystawa plakatów filmowych z kolekcji Antoniego Halora
w Miejskiej Bibliotece Publicznej w Siemianowicach Śląskich w 2014 r.
Ilustracji do książki Bożogrobcy i pudlyrze, wydanej w 1997 roku,
nie może zabraknąć na lutowej wystawie w Bibliotece
Wzgórze Planetarium skrywa
tajemnice, o których nie
wiedzą nawet astronomowie
W nieistniejącym już stawie
hutniczym na pewno mieszkał
utopiec
Do cmentarza pod zborem Elżbiety zdążała widmowa karoca
z Siemianowic
GÓRNOŚLĄZAK 29
www.zg.org.pl
Śląskie larmo
Idée fixe, czyli co się zmieniło, a co nie,
i czy mamy po czym płakać
Święta miłości kochanej ojczyzny,
Czują cię tylko umysły poczciwe!
Dla ciebie zjadłe smakują trucizny,
Dla ciebie więzy, pęta niezelżywe.
Kształcisz kalectwo przez chwalebne blizny,
Gnieździsz w umyśle rozkoszy prawdziwe,
Byle cię można wspomóc, byle wspierać,
Nie żal żyć w nędzy, nie żal i umierać.
Ignacy Krasicki, Hymn do miłości ojczyzny
Po
pierwsze, pozostawiam na boku dywagacje, gdzie
Ślązaków ojczyzna. Babka mojego ojca z jednej
(czyli matka mojej babci, która czyta te słowa, jak
i całego „Górnoślązaka” od deski do deski, czym utrzymuje kontakt z piśmiennictwem jednak bądź co bądź polskim) i babka
mojej matki z drugiej strony miały ponoć prawić, iż ich ojczyzny
kończą się na krańcach ich placów (miały dwa place, więc miały
też dwie ojczyzny, choć jedna patrzyła na wieżę Matki Bożej Boguckiej, a druga w witraże Niepokalanie Poczętej). Moja klopsztanga, mój plac, moja fara – moja ojczyzna. Choć doprawdy
nie wiem, czy używały tego słowa, jak też nie wiem, czy używały
słowa hajmat. Bo czy którymś z tych określeń da się doprawić
kartofle i posztopować (zacerować) fuzekle?
Po drugie, pogodziłem się z tym, że pojęcie narodu (lub jego
negacja) to dla polityków konstrukt, którym można szastać na
prawo i lewo (choć bardziej na prawo), by pianę bić, kapitał polityczny zbijać, by buciory uciaprane interesem własnym z błota
prywaty wycierać, by brudne rączki flagą z nieczystości oczyścić. Co dzień bowiem dajemy się nabijać w butelkę – niektórzy jako wyraz sprzeciwu wobec świata sami po butelkę sięgają
– i nadziewać na rusztowanie z kłamstw, ochotniczo stając się
doświadczalnymi królikami dla testujących na społeczeństwie
prawdziwość i sprawdzalność teorii symulakrów1 polityków
i politykierów. Jedna Szwajcaria Bałtowska w Świętokrzyskiem
i druga Szwajcaria Kaszubska w Pomorskiem Konfederacji Helweckiej z III/IV (niepotrzebne skreślić) RP nie uczynią. Demokracja przedstawicielska (czy ta liberalna, która umiera, czy ta
konserwatywna, która się podobno powija) nigdy w pierwszej
kolejności nie będzie służyć dobru publicznemu. Trudno o ludzi bez skazy.
1 Symulakr, symulakrum – z łac. simulacrum: podobieństwo, pozór
– to obraz, który jest czystą symulacją, pozorującą rzeczywistość
albo tworzącą własną rzeczywistość. Pojęcie pojawiło się po raz
pierwszy w programowym dziele Jeana Baudrillarda pt. Symulakry
i symulacja. Gorąco polecam!
Po trzecie, od kiedy Kain od rodziców za zbrodnię na bracie przegnany, więzy krwi przestały determinować związki społeczne. Od kiedy córki Lota wydały na świat Moaba i Ben-Ammiego, mimo bliskiego
pokrewieństwa z ludem Boga Abrahama, Izaaka i Jakuba (wszak obaj oni z nasienia Lota, bratanka Abrahama), rody owe pozostawały od siebie oddalone,
a przy niemal każdym spotkaniu iskry leciały niemniejsze niż deszcz ognia i siarki na Sodomę i Gomorę.
Po czwarte, jeżeli prawdziwym Polakiem jest tylko ten, kto
zwolennikiem dobrej zmiany się mieni, to co zrobić pierwej
z tymi, którzy na nich nie głosowali (62,5 proc. głosujących),
po wtóre z tymi, którzy do wyborów nie poszli (15 mln uprawnionych do głosowania)? Czy zatem pomiędzy Odrą a Bugiem
żyje 6 mln Polaków, 24 mln członków innego narodu i 8 mln,
którzy jeszcze nie mogli się opowiedzieć? Co zrobić z pozostałymi? Czy będą do nich strzelać, jak niby strzelałby Korfanty
w wyobraźni posła–wizjonera do Ślązaków? Wymagałoby to
szybkiej zmiany prawa: z rana pierwsze czytanie, na Anioł Pański do komisji, żeby opozycja mogła ponarzekać (bezpieczne to,
bo i tak ich przegłosujemy), przed wieczorem głosowanie, następnie w nocy (koniecznie w dzień wolny!) senatorów dowieźć
na Wiejską i z rana do prezydenta. I będzie. Tylko że tak nie
będzie; nikt nie będzie ryzykował dla tak nieważnej bzdury –
w końcu są trzy lata, by niewiernych nawrócić, by do polityki
przekonać.
Po piąte, w telewizji jest sporo kanałów. Ja, dla przykładu
tylko podam, lubię oglądać seriale – ale nie takie polskie, co to,
to nie; ja lubię oglądać amerykańskie, ewentualnie brytyjskie.
Zawsze można przełączyć.
Po szóste, cenzura prasy i Internetu jest niemożliwa. Nie dzisiaj, przecież tego się nie da zrobić. Przecież nic w tym złego,
że ktoś skrytykuje . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
. . . . . . . . . . . . . . . . . . Boże chroń. . . . . . . . . . . . .
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . racz nam wrócić, Panie. Dzisiaj się takie rzeczy nie dzieją.
Po siódme, nic się dotąd nie stało. Nie dajmy się zwariować.
Co zatem się zmieniło? Moja córka zaczęła sama wstawać
– także w kojcu, pozbawionym szczebelków – i lata po całym
mieszkaniu na czworakach.
A ponadto musiałem przenieść się z ostatniej strony na
przedostatnią. Na szczęście tylko w tym wydaniu.
Imię i nazwisko autora
do wiadomości Redakcji
Znajdź nas!
facebook.com/gornoslazak
30 GÓRNOŚLĄZAK
www.zg.org.pl
Aqua-Sprint
Aqua-Sprint – firma dla miasta
artykuł sponsorowany
Wodociągi Siemianowickie Aqua-Sprint Sp.
z o.o. są odpowiedzialne za zabezpieczanie dostaw wody oraz odbiór ścieków z 65-tysięcznego miasta. Powodzenie tego przedsięwzięcia,
jak mówi Prezes Zarządu – Piotr Komraus
(fot.) – jest uzależnione nie tylko od kwalifikacji pracowników, stanu infrastruktury, stanu
urządzeń oraz zarządzania w przedsiębiorstwie. Potrzebna jest budowa relacji z klientem,
pozwalająca na wytworzenie wspólnej wartości usługodawcy i usługobiorcy.
W Europie obserwujemy dziś coraz wyraźniejszy trend, polegający na podziale przedsiębiorstw wodociągowych na spółki stricte
majątkowe i spółki operatorskie, które wykonują określone usługi, np. budowy infrastruktury wod.-kan. Bacznie obserwujemy zmieniające się otoczenie. Chcemy być przygotowani na ewentualne
zmiany, nawet jeśli będą powolne oraz elastycznie dopasować
się do aktualnej sytuacji. To z kolei wymaga od nas inwestowania w rozwiązania zwiększające przewagę konkurencyjną. Jesteśmy przekonani, że specjalne miejsce w budowie przewagi konkurencyjnej przypada innowacjom.
W celu integracji z mieszkańcami oraz dla przyspieszenia
procesów wymiany informacji firma zaproponowała klientom
kolejne, nowoczesne produkty: e-biuro, e-fakturę i e-odczyt, za
co otrzymała główną nagrodę w konkursie „INNOSILESIA”
w kategorii: „Usługi publiczne na rzecz przedsiębiorczości za
rok 2014”. Organizatorami Konkursu są Samorząd Województwa Śląskiego oraz Park Naukowo-Technologiczny „TECHNOPARK GLIWICE” Sp. z o.o. Konkurs objęty jest patronatem
Marszałka Województwa Śląskiego w ramach marki „INNOSILESIA”. Kapituła konkursowa, złożona z Prezesa Technoparku
Gliwice, przedstawiciela Urzędu Marszałkowskiego Województwa Śląskiego, przedstawiciela sfery nauki, przedstawiciela instytucji otoczenia biznesu oraz przedstawiciela sektora przedsiębiorstw, orzekła, iż wdrożona w 2014 roku Elektroniczna
Kompleksowa Obsługa Klienta była najlepszym rozwiązaniem pod względem teoretycznym i praktycznym wśród złożonych projektów. Należy podkreślić, że działanie systemu elektronicznej obsługi, w tym aktywnej strony internetowej, zostało
sprawdzone na zlecenie Kapituły, przez niezależny, zewnętrzny
audyt. Laury marki „INNOSILESIA” są przyznawane dla przedsiębiorstw i instytucji za inicjatywy i działania na rzecz podniesienia innowacyjności i konkurencyjności naszego regionu.
Konkursy w ramach marki „INNOSIELSIA” mają charakter
prestiżowy i są okazją do promocji wprowadzonych rozwiązań –
zarówno w regionie, jak i w całym kraju. Laureaci konkursów w ramach marki kreują nowoczesny wizerunek Województwa Śląskiego
jako miejsca wiedzy, innowacyjności i kreatywności, poprzez zastosowanie nowatorskich
rozwiązań, umiejętne wykorzystanie zasobów
społecznych, gospodarczych i naturalnych.
Tym bardziej cieszy fakt, że to właśnie Aqua-Sprint – firma z Siemianowic Śląskich – dołączyła do elitarnego grona laureatów.
Ta sama Aqua-Sprint aktywnie organizuje
i włącza się w życie lokalne, również w nietypowych, jak dla firmy wodociągowej, inicjatywach. W jej siedzibie odbyły się trzy tury
bezpłatnego kursu komputerowego dla osób
50+, w którym brało udział prawie 200 osób
w wieku od 50 do 70 lat. Trwa trzeci rok akademicki Siemianowickiego Uniwersytetu Najmłodszych, gdzie
ponad setka dzieci uczestniczy w wykładach i warsztatach z zakresu chemii, logistyki, kulturoznawstwa, fizyki, biologii, astronomii, ekonomii i innych dziedzin. Po raz piąty odbył się konkurs malarsko-fotograficzny „Podróż do źródła”, zorganizowany
przez Aqua-Sprint przy współpracy ze Szkołą Podstawową nr 13
oraz Zespołem Szkół Ponadgimnazjalnych „Cogito”. W konkursie każdego roku bierze udział prawie 150 uczestników z siemianowickich przedszkoli, szkół podstawowych, gimnazjów i szkół
ponadgimnazjalnych. Oprócz wymienionych inicjatyw, trwających wiele miesięcy, Aqua-Sprint postawiła trzy zdroje: przy
Parku Tradycji, na Osiedlu Młodych i na Osiedlu Węzłowiec,
z których bezpłatnie korzystają osoby ćwiczące na siłowniach
na wolnym powietrzu. Aqua-Sprint wspomaga również darmową wodą sportowców biorących udział w zawodach – trzeba
tu wspomnieć choćby ostatni Bieg Papieski – oraz uczestników
festynów i akcji „Czyste Miasto”. Sponsoruje też od lat drużynę
hokeja podwodnego „Walenie”.
Jeżeli do tego dodać informację, że łączna cena wody i ścieków wynosi 13,57 zł/m3 (za metr sześcienny, czyli za 1000 litrów pobranej wody i za 1000 litrów odprowadzonych ścieków)
i jest jedną z n a j n i ż s z y c h wśród ościennych miast, można
bez cienia przesady powiedzieć, że Wodociągi Siemianowickie
w praktyce realizują i okazują społeczną odpowiedzialność wobec mieszkańców naszego Miasta i całego regionu.
dr Seweryn Świaczny
Rzecznik, Kierownik Działu Umów i Rozliczeń
Wodociągów Siemianowickich
Aqua-Sprint Sp. z o.o.

Podobne dokumenty

górnoślązak - Związek Górnośląski

górnoślązak - Związek Górnośląski Redaguje zespół: Grzegorz Franki (redaktor naczelny), Krzysztof E. Kraus (sekretarz redakcji), Łucja Staniczkowa. Stali współpracownicy: Sławomir Jarzyna, Rafał Kula, Anna Morajko, Kamil Nowak, Prz...

Bardziej szczegółowo