górnoślązak - Związek Górnośląski
Transkrypt
górnoślązak - Związek Górnośląski
GÓRNOŚLĄZAK Gazeta Związku Górnośląskiego MIESIĘCZNIK BEZPŁATNY STYCZEŃ NR 1 (12) / 2016 Weronika Finkbeiner i Mateusz Klęka – zdobywcy tytułu Młodzieżowego Górnoślązaka Roku 2015 ISSN 2391‒5331 Fot. Beata Lizoń-Jura 10 lat na rynku Zapewniamy kompleksową obsługę w zakresie: sprzedaży serwisu wynajmu maszyn budowlanych Stale doskonalimy swą kadrę, kad oraz wychodzimy naprzeciw Klientom poszerzając naszą ofertę oraz udoskonalając realizowane przez nas usługi. MARUT MASZYNY I URZĄDZENIA Sp. z o.o. ul. Krupanka 83, 41-100 Siemianowice Śląskie, tel. 607 051 051 www.marut.com.pl W ramach ferii zimowych organizujemy: •„Drzwi otwarte Muzeum” dla dzieci i młodzieży – zwiedzanie wystaw stałych i zmiennych •Zajęcia plastyczne w Galerii „Po Schodach” oraz w Galerii Multimedialnej „Piwnica” dla grup zorganizowanych (po uprzednim zgłoszeniu telefonicznym). www.muzeum.siemianowice.pl tel. 32 228 50 80 ul. Chopina 6, 41-100 Siemianowice Śląskie GÓRNOŚLĄZAK 3 www.zg.org.pl Z życia Związku Kolędowanie w Panewnikach 2 stycznia Związek Górnośląski tradycyjnie już rozpoczął kolejny rok swojej działalności kolędowaniem w Panewnikach. I tym razem odbyło się ono w panewnickiej świątyni, u stóp słynnego żłóbka, ponoć największego w całej Europie. Uroczystość rozpoczęła się od wejścia dwunastu pocztów sztandarowych (na osiemnaście!). Dopisały też koła, które kultywują górnośląską tradycję przez przywdziewanie na szczególne okazje górnośląskich strojów regionalnych, czyli koła: Brzezinka, Bogucice, Piekary i Bractwo Pielgrzymkowe. To ostatnie zaangażowało się w oprawę Mszy Świętej: Krzysztof i Celina Jamrozy podjęli się czytań mszalnych oraz modlitwy wiernych w gwarze śląskiej, a ich dzieci, Marysia i Konrad, niosły w darze do ołtarza wino i hostie. Asystę liturgiczną uzupełnił śpiewem Gerard Skrzypiec z Piekar. Głównym celebransem Mszy Świętej był proboszcz miejscowej parafii (dzień wcześniej wybrany dziekanem dekanatu panewnickiego), ojciec Alan Rusek, koncelebransem i kaznodzieją – nowy kapelan Związku Górnośląskiego, ksiądz profesor Arka- diusz Wuwer. Zaskoczył wszystkich, kiedy na zakończenie Mszy Świętej podzielił się refleksją w gwarze śląskiej. Nie mogło obyć się bez wystąpienia Prezesa Związku, Grzegorza Frankiego, który podziękował księżom, wszystkim przybyłym na uroczystość, w tym orkiestrze dętej KWK Mysłowice-Wesoła, pocztom sztandarowym, członkom Związku w strojach regionalnych. Po raz drugi w kolędowaniu uczestniczyli przedstawiciele katowickiego Oddziału Związku Podhalan, zrzeszającego górali pochodzących z Podhala, a mieszkających na Górnym Śląsku. Po zakończeniu Mszy Świętej młodzież z Bractwa Pielgrzymkowego i Koła Bogucice obdarowywała przybyłych do panewnickiego żłóbka opłatkami, którymi przy dźwiękach orkiestry grającej kolędy dzielono się, składając sobie życzenia. Jacek Pytel Każda złotówka jest cenna. Przekaż 1% swojego podatku na cele Związku Górnośląskiego KRS: 0000030109 Członkowie Związku Górnośląskiego zakładają śląski strój na szczególne okazje. Na zdjęciu Koło Brzezinka Szanowni Czytelnicy „Górnoślązaka”, Kapelan Związku Górnośląskiego ks. prof. Arkadiusz Wuwer wygłosił homilię Drodzy Członkowie i Sympatycy Związku Górnośląskiego! Dobra idea to już połowa sukcesu. Drugą połową są środki – materialne i niematerialne – którymi organizacje dysponują, aby realizować cele statutowe. Oprócz oddanych sprawie ludzi i bazy techniczno-administracyjnej organizacje potrzebują też środków finansowych na swoją działalność dla dobra wspólnego. Każda złotówka jest cenna. Każda złotówka jest cenna. Przekaż 1% swojego podatku Przekaż 1% swojego podatku na cele Związku Górnośląskiego na cele Związku Górnośląskiego KRS: 0000030109KRS: 0000030109 Od ponad 10 lat każdy obywatel Polski ma prawo przekazać 1% swojego podatku na rzecz wybranej organizacji pożytku publicznego. Taką organizacją jest także Związek Górnośląski, wydawca „Górnoślązaka”. Jeżeli podzielacie Państwo naszą wizję, zgadzacie się z naszymi celami i jesteście przekonani, że warto nas wspierać w naszych działaniach, przekażcie 1% swojego podatku na rzecz Związku Górnośląskiego. Będziemy wdzięczni i zobowiązani, aby każdy grosz mądrze wykorzystać. Z poważaniem Zarząd Główny Związku Górnośląskiego Redakcja miesięcznika „Górnoślązak” Szanowni Czytelnicy „Górnoślązaka”, Drodzy Członkowie i Sympatycy Związku Górnośląskiego! Dobra idea to już połowa sukcesu. Drugą połową są środki – materialne i niematerialne – którymi organizacje dysponują, aby realizować cele statutowe. Oprócz oddanych sprawie ludzi i bazy techniczno-administracyjnej organizacje potrzebują też środków finansowych Szanowni Czytelnicy „Górnoślązaka”, na swoją działalność dla dobra wspólnego. Drodzy Członkowie i Sympatycy Związku Górnośląskiego! Od ponad 10 lat każdy obywatel Polski ma prawo przekazać 1% swojego podatku na rzecz wybranej organizacji pożytku publicznego. Taką organizacją jest także Związek Górnośląski, wydawca „Górnoślązaka”. Dobra idea to już połowa sukcesu. Jeżeli podzielacie Państwo naszą wizję, zgadzacie się z naszymi celami i jesteście przekonani, że warto nas wspierać Drugą połową są środki – materialne i niematerialne – którymiworganizacje dysponują, przekażcie aby realizować cele podatku na rzecz Związku Górnośląskiego. naszych działaniach, 1% swojego statutowe. Oprócz oddanych sprawie ludzi i bazy techniczno-administracyjnej organizacje potrzebują też Będziemy wdzięczni i zobowiązani, aby każdy grosz mądrze wykorzystać. środków finansowych na swoją działalność dla dobra wspólnego. Z poważaniem Od ponad 10 lat każdy obywatel Polski ma prawo przekazać 1% swojego podatku na rzecz wybranej Zarząd Główny Związku Górnośląskiego organizacji pożytku publicznego. Taką organizacją jest także Związek Górnośląski, wydawca Redakcja miesięcznika „Górnoślązak” „Górnoślązaka”. Jeżeli podzielacie Państwo naszą wizję, zgadzacie się z naszymi celami i jesteście przekonani, że warto nas wspierać w naszych działaniach, przekażcie 1% swojego podatku na rzecz Związku Górnośląskiego. Będziemy wdzięczni i zobowiązani, aby każdy grosz mądrze wykorzystać. 4 GÓRNOŚLĄZAK www.zg.org.pl Niech Wam się darzy! U progu nowego roku 2016 – choć od 1 stycznia minęło już trochę czasu – inau gurujemy także kolejny rok wydawania „Górnoślązaka”. Z każdym kolejnym wydaniem jesteśmy mądrzejsi i bogatsi o nowe doświadczenia – tak, aby gazeta Związku Górnośląskiego stawała się coraz lepsza, coraz ciekawsza, a przy tym nieustannie stała na wysokim poziomie. Tak wyobrażamy sobie górnośląskie czasopismo: mądre, interesujące, aktualne, otwarte na wymianę poglądów, gdzie dyskutantów cechuje wysoka kultura słowa, szacunek do siebie nawzajem i odpowiedzialność za każde opublikowane słowo. Rok 2016 będzie dla Związku Górnośląskiego czasem pełnym wyzwań i poszukiwań. Za punkt honoru stawiając sobie dalszą i coraz lepszą realizację dotychczas organizowanych wydarzeń, chcemy poszerzać nasze horyzonty. Chcemy być obecni w nowych przestrzeniach. Miniony rok zaowocował wzmocnieniem obecności Związku Górnośląskiego w mediach, a między innymi przez nie także w świadomości mieszkańców naszego Regionu. Co tydzień jesteśmy obecni w Rozmowach Aktywnych Ślązaków na falach Radia Silesia (96.2 FM) – słuchajcie nas w każdą sobotę o godz. 16:00. Niemałą pomocą w dotarciu do nowych sympatyków Związku jest nasz „Górnoślązak” – w opinii wielu „najlepsze darmowe czasopismo w kraju”. Dziękujemy za słowa uznania. Mobilizują do jeszcze bardziej owocnej pracy. Przed nami Śląskie Gody i Śląskie Śpiewanie, szósta edycja Olimpiady Wiedzy o Górnym Śląsku, kolejne Śląskie Turnieje Debat Oksfordzkich (trwa siódma edycja, rozpocznie się ósma), XIX Ogólnopolski Konkurs Krasomówczy im. Wojciecha Korfantego i wiele innych, w tym Zjazd Ślązaków, Kaszubów i Podhalan. Rozpoczęty rok to jednak także czas trudnych dyskusji wewnątrz naszej wspólnoty. Stajemy wobec fundamentalnych pytań o to, jaki ma być w przyszłości Związek Górnośląski, w jakich obszarach działać i poprzez jakie formy dążyć do realizacji swoich celów. Wraz z nowym rokiem ruszyły wstępne prace nad zmianami w Statucie. W zgodnej opinii Zarządu Głównego są one niezbędne dla poszerzenia możliwości naszych działań o wskazane w ustawie nowe obszary działalności pożytku publicznego. Przez kilkanaście lat sporo zmieniło się w sytuacji organizacji pozarządowych. Stające przed nimi nowe zadania warte są naszej dokładnej uwagi. Jeszcze w pierwszej połowie roku, o ile Bóg da, spotkamy się na Kongresie, by dyskutować o naszym Statucie i wspólnie wypracować najlepsze rozwiązanie. Nowy rok przynosi nam także kolejne zmiany w „Górnoślązaku”. Na naszych łamach debiutuje dziś zapowiadana już wcześniej nowa poselska rubryka – a w niej trzech dla nas nowych parlamentarzystów – Tomasz Głogowski, Monika Rosa, Michał Wójcik – oraz znana już naszym Czytelnikom posłanka Ewa Kołodziej. Oddając politykom fragment „Górnoślązaka”, życzymy im i sobie mądrych sporów i owocnych dyskusji. Chcemy, by Związek Górnośląski łączył ludzi wokół wspólnych, śląskich spraw, bez względu na ich polityczne sympatie i partyjną przynależność. Także od tego numeru zamieszczać będziemy porady prawne, których udzielać będą adw. Dariusz Nowak i adw. Michał Materowski. Dziękujemy im za te nieodpłatną służbę na rzecz Czytelników „Górnoślązaka”. Bieżące wydanie poświęcamy Siemianowicom, które – jak głosi hasło promujące miasto – są „dobre, bo śląskie”. Lektura przygotowanych do tego numeru artykułów na pewno ugruntuje w Was, Drodzy Czytelnicy, przekonanie o prawdziwości tego stwierdzenia. Życzymy sobie w tym Nowym Roku wszystkiego dobrego – co by nas Pan Bóg strzegł od wszystkiego, co prowadzi do złego, a Piekarska Pani miała nas w swojej opiece. Niech się nam wszystkim – Członkom i Sympatykom Związku Górnośląskiego, Czytelnikom „Górnoślązaka” i wszystkim pospołu zamieszkującym tę śląską ziemię – w tym 2016 roku darzy. Szczęść Boże! Grzegorz Franki Prezes Związku Górnośląskiego W numerze: Siemianowice dobre, bo Śląskie | s. 5-8 Siemianowickie Osobliwości | s. 9-10 Związek Górnośląski w Siemianowicach | s. 11-12 Siemianowickie zabytki | s. 13-14 Kulturalne Siemianowice: Krystian Hadasz. Poeta | s. 15 Siemianowickie Portrety Historyczne: Rodzina Skrzeków | s. 16 Fotoreportaż Antoni Halor | s. 28 rubryki stałe… Chadecki głos Górnoślązaka: Plura | s. 20-21 Z życia Związku | s. 4, 22‒25 „Górnoślązak” dla bajtli | s. 27 Śląskie larmo | s. 29 oraz nowości… Posłowie – po słowie, po cztery: Głogowski, Kołodziej, Rosa, Wójcik | s. 19 Ignorantia iuris nocet | s. 26 a pośrodku numeru: FAJRANT | s. 17-18 Wydawca: Związek Górnośląski www.zg.org.pl Redaguje zespół: Grzegorz Franki (redaktor naczelny), Krzysztof E. Kraus (sekretarz redakcji), Łucja Staniczkowa. Stali współpracownicy: Waldemar Cichoń, Sławomir Jarzyna, Ilona Urbańczyk, Anita Witek. Zdjęcia: Dawid Fik, Ilona RaczyńskaCiszak, Sebastian Świerczyński. Korekta: Dominika Kraus. Adres redakcji: 40‒058 Katowice, ul. Pawła Stalmacha 17, tel. 32 251 27 25 • [email protected] Dystrybucja: Wiktor Franki • [email protected] Dział reklamy: [email protected] DTP: Kazimierz Leja • [email protected] Druk: Drukarnia im. Karola Miarki 43‒190 Mikołów, ul. Żwirki i Wigury 1 tel. 32 326 20 90 • www.tolek.com.pl ISSN 2391‒5331 www.zg.org.pl GÓRNOŚLĄZAK 5 Siemianowice dobre, bo Śląskie W Siemianowicach „śląskie” znaczy „dobre” Z Rafałem Piechem, Prezydentem Miasta Siemianowice Śląskie, rozmawia Łucja Staniczkowa Łucja Staniczkowa: Od 8 grudnia 2014 roku, gdy objął Pan funkcję Prezydenta Siemianowic Śląskich, minęło 395 dni. Przedtem był Pan radnym w Siemianowicach z tytułem najaktywniejszego radnego w roku 2014. Sprawy miasta i jego polityki są Panu bardzo dobrze znane. Czy po roku włodarzowania może Pan powiedzieć, że coś Pana niemile zaskoczyło, a coś przyniosło wewnętrzną radość i satysfakcję? Rafał Piech: Trudno tu mówić o zaskoczeniu, bo tak jak Pani wspomniała, wcześniej byłem radnym, ale na pewno było to na początku kadencji, kiedy skonfrontowałem się z możliwościami budżetowymi miasta. Początkowo myślałem, że przy tak niskich wpływach niewiele da się zrobić, ale wiedziałem, że musimy znaleźć sposób na zrównoważony rozwój miasta. Udało się to dzięki reorganizacji pracy w naszym urzędzie, powołaniu na funkcje kierownicze młodych i jednocześnie doświadczonych ludzi. I to jest źródłem mojej radości, bo przez kilka miesięcy udało nam się m.in. metodą gospodarczą zrealizować wiele projektów społecznych i inwestycji, na które mieszkańcy czekali przez wiele lat. Czy może Pan opowiedzieć o sprawie, wydarzeniu, które mógłby Pan wewnętrznie podsumować: „Dla takich chwil warto się trudzić”? Jest wiele takich chwil. Niemal wszystkie związane są z bezpośrednimi rozmowami z mieszkańcami naszego miasta. Jeśli zapewniają mnie, że widzą gołym okiem, jak ruszył z impetem rozwój miasta, że cieszą się z tego, że nie unikam ludzi i rozmów z nimi, że zaczynamy dbać o całe miasto, a nie o wybrane jego części… Wtedy wiem, że właśnie dla takich chwil warto się trudzić. Siemianowice dobre, bo Śląskie – takie hasło czytamy na stronie internetowej miasta. Czy dla Pana „śląskie” zawsze znaczy „dobre”? Czy ograniczanie się do śląskości nie trąci zaściankiem? Wszystko zależy od tego, z czym „śląskie” się komuś kojarzy i jakie chce temu nadawać znaczenie. Dla mnie „śląskie” oznacza: gościnne, pracowite, mądre, skromne i kreatywne. Łączy w sobie wszystkie cechy, dzięki którym nasi przodkowie mo- Urząd Miasta w Siemianowicach Śląskich Fot. Jan Mehlich gli godnie żyć. Zależy mi, by każdy, kto odwiedza Siemianowice Śląskie, miał okazję przekonać się, że „śląskie” znaczy „dobre”. Z czego Siemianowice mogą być dumne? Siemianowice mogą być dumne ze swoich mieszkańców i ich aktywnej postawy. Rozmawiam często z gospodarzami innych miast i są pod wrażeniem tego, jak często mieszkańcy angażują się w sprawy miasta poprzez konsultacje społeczne, aktywny udział w projektach Budżetu Obywatelskiego czy poprzez działanie w kilkudziesięciu bardzo aktywnych stowarzyszeniach. Dzięki takiej postawie mieszkańców możemy prowadzić nieustanny dialog i zmieniać miasto zgodnie z wypracowanymi wspólnie projektami. Projekt siemianowicki w ramach programu „Inwestuj w siebie” otrzymał, jako jeden z czterech, dofinansowanie Urzędu Marszałkowskiego, które wyniosło niemal 1 mln 900 tys. złotych. Czy to istotna wiadomość dla miasta? Jak najbardziej. Ta wiadomość była dla mnie podwójnym sygnałem. Po pierwsze, potwierdziliśmy skuteczność naszego zespołu pracującego w MOPS-ie, który starał się o te środki. Po drugie – to znak, że potrafimy stworzyć projekty, które mają szansę realnie wspierać ludzi, aby chwycili wiatr w żagle. Projekt ten skierowany jest do 200 biernych zawodowo lub niepełnosprawnych psychicznie osób, które będą miały szanse na profesjonalne i długoterminowe wsparcie. Wierzę, że dzięki temu uda się odmienić ich codzienne życie. Postronnemu obserwatorowi Siemianowice kojarzą się z nazwiskiem Skrzek i śląskim bluesem. „W Siemianowicach jest dzielnica…” – śpiewał „Kyks”. Czy to miasto mogłoby stać się stolicą śląskiego bluesa albo „Mekką” filmoznawców (przedwojenna wytwórnia filmowa, postać Antoniego Ha- ➧ 6 GÓRNOŚLĄZAK www.zg.org.pl ➧ lora…)? Może znalazłoby się miejsce dla piwnicy artystycz- nej albo też miejsce do spotkań śląskiej elity artystycznej, naukowej, biznesowej? Pamiętam, gdy kilka lat temu parę nadmorskich gmin walczyło ze sobą w sądzie o prawo do nazywania się „Letnią Stolicą Polski”. Podchodzę z rezerwą do samozwańczych prób nazywania danej miejscowości stolicą czegokolwiek. To zawsze musi wynikać z ruchów oddolnych, organicznych, obywatelskich. Pod koniec 2015 roku odbyło się II Michałkowickie Bluesowanie, któremu nadano imię Jana „Kyksa” Skrzeka. Impreza skupiła wielu bluesmanów, którzy przybyli zarówno na oficjalną uroczystość, jak i na trwający przez wiele godzin jam session. Będę wspierał takie inicjatywy, by śląskie środowisko muzyczne mogło się integrować i rozwijać. Jeśli okaże się po kilku latach, że w całej Polsce mówi się o tym, że jak chcesz posłuchać najlepszego bluesa, musisz jechać do Siemianowic, wtedy możemy myśleć o nazwaniu naszego miasta jego stolicą. Wsparciem dla środowiska siemianowickich muzyków ma być również utworzenie ogólnodostępnych i wyposażonych w sprzęt muzyczny sal. Złożyliśmy niedawno wniosek o dofinansowanie tego projektu z puli środków Ministra Kultury. Miejscem wyjątkowych spotkań śląskiej elity artystycznej i biznesowej może już dzisiaj być Willa Fitznera, zaś wkrótce Michałkowicki Dom Technika zwany Zameczkiem. Z początkiem tego roku został przekazany Siemianowickiemu Centrum Kultury, którego zarząd planuje wykorzystać jego piękne przestrzenie do edukacji i integracji nie tylko kulturalnej. Dziękuję za rozmowę. Dziękuję również. I do zobaczenia w Siemianowicach! Jesteśmy najlepsi w województwie! Zarząd Województwa Śląskiego wyłonił laureatów konkursu „Gmina przyjazna rodzinie 2015”. Pierwsze miejsce, wśród śląskich gmin, przyznano Siemianowicom Śląskim. Drugie miejsce przypadło Częstochowie, a trzecie – Żorom. Konkurs jest jednym z zadań Programu pn. „Śląskie dla rodziny – Karta Dużej Rodziny”. Celem konkursu było wyróżnienie trzech gmin województwa śląskiego realizujących najbardziej wartościowe inicjatywy przyjazne rodzinie (np. realizacja lokalnego programu wsparcia rodzin wielodzietnych, zwiększanie dostępności do instytucjonalnych form opieki nad dzieckiem, aktywizacja zawodowa młodych matek, wprowadzanie rozwiązań infrastrukturalnych dostosowanych do potrzeb rodziców z małymi dziećmi itp.). W sumie wpłynęły 22 wnioski, 18 z nich trafiło pod ocenę merytoryczną. Komisja konkursowa nie miała wątpliwości: najlepszą ofertę zaprezentowały Siemianowice Śląskie. – To ogromna radość i satysfakcja – mówi Danuta Sobczyk, pełnomocnik prezydenta ds. rodziny. I obiecuje: – Nasze wysiłki doceniono. Z pewnością na tym nie przystaniemy. Nasza oferta dla siemianowickich rodzin będzie sukcesywnie poszerzana. – To nagroda i dla naszego zespołu, i dla wszystkich wydziałów w Urzędzie Miasta, z którymi na co dzień współpracujemy. To zdecydowanie sukces nas wszystkich – dodaje Beata Łuczak z wydziału polityki społecznej. Realizowane programy: „Polanka Dinozaurów” – teren Stawu Rzęsa został wzbogacony o ścieżkę edukacyjną dotyczącą życia dinozaurów ich zwyczajów; „Od niemowlaka do uczniaka” – cykliczny kiermasz, dzięki któremu za przysłowiową złotówkę rodzice mogą wymienić ubrania, zabawki, sprzęt sportowy, książki etc.; „Urząd przyjazny rodzinom z dziećmi” – punkt zabawy dla dzieci, pozwalający rodzicom spokojnie załatwić sprawę w urzędzie; Projekty „Uwierz w siebie” oraz „Inwestuj w siebie” – polegające na aktywizacji zawodowej i społecznej osób zagrożonych lub dotkniętych wykluczeniem społecznym. Michał Tabaka Doktor od oparzeń T rudno wskazać inną osobę, która zrobiłaby aż tyle w dziedzinie walki z bólem przewlekłym oraz poparzeniami ciała, co doktor Stanisław Sakiel. Doskonale wiedzą o tym w Siemianowicach Śląskich, gdzie trzy lata po jego śmierci ciągle można natknąć się na ślad znakomitego doktora. Nie chodzi nawet o to, że przyznano Stanisławowi Sakielowi tytuł Honorowego Obywatela Miasta Siemianowice Śląskie czy nadano Jego imię obecnemu Centrum Leczenia Oparzeń. Dr Stanisław Sakiel był pionierem. Poruszał się w nieznanych nikomu wcześniej rejonach zawsze z nadrzędną myślą o pacjencie. Dbając o niego, jeszcze w latach 60. ubiegłego wieku zaczął tworzyć zręby oddziału leczenia oparzeń w ówczesnym Szpitalu Miejskim nr 2. Pierwszy w Polsce tego rodzaju oddział powstaje tutaj w 1973 r. Sakiel chętnie korzysta z doświadczeń zagranicznych, zawiązuje współpracę z tego typu ośrodkami w Europie Zachodniej oraz USA. Twórca dzisiejszej potęgi CLO jest autorem przeszło 50 publikacji naukowych, wychowawcą paru pokoleń wybitnych, cenionych w kraju i na świecie specjalistów. W latach 1991-1995 dr Stanisław Sakiel sprawował funkcję prezesa Polskiego Towarzystwa Leczenia Oparzeń. W 1995 r. za badania w dziedzinie oparzeń otrzymał, nadany mu przez Wojskową Akademię Medyczną w Warszawie, tytuł doktora nauk medycznych. Stanisław Sakiel zmarł w wieku 86 lat 8 stycznia 2013 roku. Michał Tabaka www.zg.org.pl GÓRNOŚLĄZAK 7 Byle do 18. dołka Chcecie na chwilę odsapnąć od codziennej gonitwy i czynnie odpocząć na łonie natury? Myślicie, że w sercu śląskiej aglomeracji to niemożliwe? Nic bardziej mylnego! W ystarczy przekonać się samemu i odwiedzić Siemianowice Śląske. Tutaj, w centrum przemysłowego regionu, czeka na wszystkich zielona enklawa z profesjonalnym, 18-dołkowym polem golfowym. Można wypożyczyć sprzęt, podreperować swoje golfowe umiejętności w tutejszej szkółce, wziąć na pierwsze przygody „z kijem” swoje pociechy. A wszystko w zapierających dech w piersiach okolicznościach przyrody, co zagwarantuje bogata we florę i faunę Bażantarnia. Historia siemianowickiego golfa zaczyna się w 1997 r. W czerwcu organizowany jest tutaj I Turniej Prezydentów Miast Śląskich. Do dyspozycji graczy były wtedy cztery tory gry. Rok później na siemianowickim polu swoją imprezę zainaugurowała Loża Katowicka Business Center Club galą „Pomóżmy Śląskowi Razem”. Przełomową datą jest rok 2001. Z sukcesem kończy się budowa 9-dołkowego pola, które tym samym wchodzi w poczet Polskiego Związku Golfa. Rok później rywalizację tutaj rozpoczynają uczestnicy I Otwartych Mistrzostw Śląska. Równolegle trwają starania o dalszą rozbudowę pola. W 2004 r. teren pola powiększa się z 12 do 17 ha. Rok później golfiści mogą cieszyć się z trzech nowych torów gry putting green. Rozbudowa jest kontynuowana. W 2006 r. zainaugurowano prace związane z powiększeniem rozmiarów pola do pełnego wymiaru: 18 dołków, Par 72, o łącznej powierzchni ponad 40 ha. Od tego czasu na siemianowickim polu organizowane są wszelakiego rodzaju imprezy, łącznie z turniejami rankingowymi. Śląski Klub Golfowy Siemianowice Śląskie absolutnie nie zamierza spoczywać na laurach. Od lat mówi się o budowie przy polu hotelu i modernizacji infrastruktury. Coraz prężniej działa Śląska Akademia Golfa. Partnerskimi polami dla siemianowickiego są: www.golf-ostrava.cz, www.golf-olomouc.cz, www.beskydgolf.cz, www.ostravice-golf.cz. Michał Tabaka Zainwestuj w Siemianowicach, bo warto! – radzi Marcin Morawiec, kierownik Biura Obsługi Inwestora w Siemianowicach Śląskich. „Górnoślązak”: Na jakie udogodnienia może liczyć inwestor, który chce zainwestować w Siemianowicach Śląskich? Marcin Morawiec: Głównym udogodnieniem w relacji inwestor – przedsiębiorca – urząd miasta jest Biuro Obsługi Inwestora, którego zadaniem jest kompleksowa obsługa inwestorów polegająca na jak najszybszym i najsprawniejszym pozyskaniu informacji na temat interesujących nieruchomości oraz na maksymalnym skróceniu procesów administracyjnych. W dotychczasowej działalności odnotowaliśmy szczególne zainteresowanie zagadnieniami dotyczącymi zmian w Miejscowym Planie Zagospodarowania Przestrzennego. Pozytywne nastawienie urzędników, szybki dostęp do rzeczowej i prostej w odbiorze informacji to elementy, na które często z zadowoleniem wskazują przedsiębiorcy kontaktujący się z pracownikami Biura. Kolejnym elementem wspierającym inwestorów jest możliwość podjęcia współpracy z członkami Rady Gospodarczej przy Prezydencie Miasta, w skład której wchodzą przedstawiciele nauki i siemianowickiego biznesu. Rada zarówno wspiera prezydenta w kształtowaniu polityki ekonomiczno-gospodarczej, jak również aktywnie integruje lokalnych przedsiębiorców i inwestorów. Jakie są inne atuty Siemianowic Śląskich zachęcające do inwestowania? Z geograficznego punktu widzenia największym atutem Siemianowic jako miejsca idealnego do zainwestowania jest ich położenie. Jadąc z Katowic ul. Konduktorską w kierunku Siemianowic Śląskich, mijamy po lewej stronie Górnośląski Park Przemysłowy i wjeżdżamy do dzielnicy Srokowiec, gdzie znajdują się największe obszary przemysłowe miasta. Posiadamy w tym rejonie ok. 15 ha gruntu do zbycia. Z kolei przez północną część miasta przebiega trasa DK-94, przy której znajdują się Specjalna Strefa Ekonomiczna i Strefa Aktywności Gospodarczej – Siemianowicki Park Biznesowy. Do tego dochodzi bliskość trasy A-1 i portu lotniczego w Pyrzowicach (ok. 20 km). Poza atutami geograficznymi, inwestorzy mogą liczyć na dostęp do wykwalifikowanej kadry, jaki posiada konurbacja śląska, w sercu której jesteśmy. Dziękuję za rozmowę. Rozmawiała: Łucja Staniczkowa 8 GÓRNOŚLĄZAK www.zg.org.pl „Śląskie Hollywood”, czyli „dramat z życia przemysłu górnośląskiego” D wudziestowieczny, polsko-niemiecki spór o Śląsk był od początku między innymi wojną propagandową, w której obie strony już podczas kampanii plebiscytowej doceniły rolę filmu. Określeniu „propagandowy” nie nadawano zresztą pejoratywnego znaczenia. Nawet w polskiej części Górnego Śląska początkowo długo dominowała kinematografia niemiecka. Nadal, mimo istniejącej formalnie prewencyjnej cenzury, wyświetlano produkowane w Berlinie melodramaty i wojenne epopeje, kina nadal nazywano np. „Kammer” (od 1926 r. „Rialto”), a wyświetlane napisy, wbrew przepisom, były czasem nadal wyłącznie niemieckie (do 1929 r.). Najbogatsze w odrodzonej Rzeczypospolitej województwo, z największą ilością kin, nie wyprodukowało dotąd żadnego polskiego filmu. W związku z tym przy oficjalnym wsparciu wojewody Michała Grażyńskiego miała narodzić się polska kinematografia na Śląsku. Jej burzliwe początki związane są z Siemianowicami Śląskimi. Tu bowiem skoncentrowała swą działalność założona w Katowicach, w 1926 roku, Pierwsza Górnośląska Wytwórnia Filmów Kinematograficznych „Espe Film”. Jej nazwa wywodzi się od inicjałów fotografa Stefana Pierzchalskiego, który razem z synem Antonim postanowił właśnie w Siemianowicach Śląskich zbudować wytwórnię z iście hollywoodzkim rozmachem. Do spółki przystąpił także Rolf Raczkowski z Berlina i firma postanowiła wyjść poza działalność reklamową, propagandową i dystrybucyjną. W sierpniu 1927 r. otwarto halę zdjęciową z parkiem plenerowym przy ul. Dworcowej 10 w Siemianowicach, w budynku wynajętym od huty (obecnie teren Wojskowych Zakładów Mechanicznych). Prasa donosiła, że był to wtedy nowocześnie wyposażony, „największy w Polsce pawilon filmowy”. Planowano wydawanie branżowego czasopisma i zorganizowano studium aktorskie (kurs kosztował 245 zł). Producentem pierwszego fabularnego filmu w polskiej części Górnego Śląska miał zostać niespełna dwudziestoletni syn założyciela wytwórni, Antoni Pierzchalski. Później prasa nie pozostawi na obu suchej nitki: „Bogaty papcio tolerował ekstrawagancje rozpieszczonego synalka, chorującego na manię wielkości” (dziennik „Polska Zachodnia”). Tematyka filmu, oczywiście niemego, była jakże typowa dla lat dwudziestych. Oto niejaki Władek, nieślubny syn dyrektora huty Krzemińskiego, zakochuje się w Janinie, legalnej córce tegoż dyrektora, czyli w swojej siostrze. Pikanterii dodają trzy tytuły tego dzieła: Grzesznicy, Niewolnicy życia i Za grzechy ojców. Główną rolę powinna oczywiście otrzymać kontrowersyjna aktorka o jasnych włosach i niejasnym pochodzeniu. Świetnie nadawała się do tego, sprowadzona z Niemiec, Greta Graal-Podwalska, o niemiecko-szwedzko-polskich korzeniach. Prasa rozpisywała się o jej romansach zakończonych próbą samobójczą oraz złamanej na planie filmowym nodze. Siemianowicka legenda miejska głosi, że podobno rolą zainteresowana była sama Marlena Dietrich i przyjechała tu nawet incognito. W tle widać było siemianowicką hutę Laura, a statystami byli siemianowiccy bezrobotni. W rolę amanta, czyli brata, wcielił się Jerzy Marr, polski Rudolf Valentino, a za kamerą stanął ceniony wówczas operator – Gustaw Kryński. W reżyserię, scenopisanie i operowanie kamerą wtrącali się obaj panowie Pierzchalscy. Tymczasem lokalna prasa coraz częściej pisała o skandalach związanych z producentem filmu Antonim Pierzchalskim. Podobno kłóci się z reżyserem Arturem Twardyjewiczem, który w końcu rezygnuje z pracy; nie płaci statystom, pławi się w luksusach, zleca pobicie krytycznego dziennikarza i demoralizuje statystów. Kiedy ukończony w bólach film Niewolnicy życia ma swoją premierę w katowickim kinie Apollo (1929), katastrofa jest już nieunikniona. Reżyser i aktorzy wyjeżdżają zdegustowani, przyjeżdżają natomiast liczni wierzyciele. Długi sięgają 900 tys. złotych (kapitał zakładowy spółki wynosił 21 tys.), a w obliczu nadchodzącego kryzysu światowego nikt nie chce negocjować. Skompromitowanego producenta ścigała po całym kraju policja. Podejrzewany był o wyłudzenia, porzucenie poślubionej właśnie, bogatej żony, a wreszcie o współpracę z nazistami i szpiegostwo. Z więzienia wyjdzie w 1937 roku. „Dramat z życia przemysłu górnośląskiego”, jak o pierwszym i ostatnim produkcie Espe Film pisała prasa, zakończył się dramatem w sensie finansowo-organizacyjnym. W roku 1929 zlicytowano spółkę. Siemianowickie studio kupiła firma M. Witt i Ska z Tarnowskich Gór. Zamienione na kino „Apollo” studio spłonęło jednak wkrótce, grzebiąc ostatecznie marzenia o „śląskim Hollywood”. Dotychczas nie odnaleziono też żadnej kopii filmu. Jednym z wielu siemianowiczan, pracujących dorywczo dla Espe Film, był Henryk Halor. Na podstawie książki jego syna, Antoniego, cenionego, nieżyjącego już pisarza i reżysera, powstaje właśnie w Siemianowicach film. Siemianowicka kinematografia będzie więc miała swój ciąg dalszy. Kamil Paździor Korzystałem z książek i artykułów W. Rzepki, U. Biel, A. Halora, J.F. Lewandowskiego, B. Hrapkowicz. Dziękuję też za pomoc Miejskiej Bibliotece Publicznej w Siemianowicach Śląskich. GÓRNOŚLĄZAK 9 www.zg.org.pl Siemianowickie osobliwości OPOKA.TV – opoką kultury chrześcijańskiej Z Adamem Grabolusem, współtwórcą Familijnej Telewizji Muzycznej OPOKA.TV, rozmawia Krzysztof Kraus Gdyby ktoś powiedział mi parę lat temu, że w Michałkowicach będzie ogólnopolska telewizja – nie uwierzyłbym. Studio, niezły sprzęt, oświetlenie, dziennikarze. I to wszystko działa w skromnym lokum, na powierzchni niespełna 40 m2 i nadaje na całą Polskę! Prawie „mistrzostwo świata”! Jak to wszystko się zaczęło? Kiedy pomysł nam się jasno skrystalizował, wraz z moim serdecznym przyjacielem, księdzem Adamem Pradelą, byliśmy przekonani, że jest to mocna sugestia Boga i że będzie ciężko. Wiele osób wątpiło, czy nam się uda. Z logicznego punktu widzenia uruchomienie prawdziwej telewizji było praktycznie nierealne, a już o kanale o tak dużym zasięgu, jaki chcieliśmy osiągnąć, w ogóle nie było mowy. A jednak się udało… Poszliśmy za tym głosem… jak ufamy – Głosem „z góry”, jak szaleńcy, wierzący w wielką ideę. I udało się: razem, z pomocą Przyjaciół i życzliwych nam Ludzi, stworzyliśmy pierwszą w naszym kraju Familijną Telewizję Muzyczną OPOKA. TV, nadającą nowoczesny program telewizyjny oparty głównie o współczesną muzykę chrześcijan z całego świata – muzykę, która burzy wszelkie stereotypy związane z muzyką chrześcijańską, bo jest nowoczesna, na najwyższym poziomie artystycznym i produkcyjnym. Nikt w Polsce dotychczas nie zrobił takiego kanału telewizyjnego. Siemianowicki program jest jedyny i niepowtarzalny… myślę, że nawet w skali europejskiej. Wierzymy, że OPOKA.TV uświadomi naszemu społeczeństwu, że muzyka chrześcijańska to dziś już nie tylko tzw. schole parafialne i oazowe gitarzystki w długich spódnicach czy chór w kościele, ale to żywa, kolorowa energia ludzi, którzy mają ogromny talent oraz doskonałe przygotowanie muzyczne i chcą śpiewać o Bogu – a robią to na naprawdę na wysokim profesjonalnym poziomie! Jaki jest cel OPOKA.TV? Szerzyć wiarę w Jezusa poprzez promocję muzyki CCM (z ang. Współczesnej Muzyki Chrześcijan). Robimy to z pasją i sądzę, że robimy to dobrze, czego dowodem jest rosnąca popularność naszego kanału. Naszym założeniem było stworzyć kanał telewizyjny bez przemocy i wyuzdania, bezpieczny, dla całych rodzin. Wierzący czy nie, każdy może u nas posłuchać świetnej muzyki prawie wszystkich gatunków. OPOKA.TV jest także platformą do ciekawych rozmów, do zadawania niewygodnych pytań, do poruszania trudnych tematów. Takie rozmowy toczą się w programie Gość Dnia. Nie jesteście jednak sami w medialnej przestrzeni. Cenimy sobie współpracę z naszymi partnerami, innymi platformami chrześcijańskimi jak SzukającBoga.pl, CCM.pl, StudioDR, 2 Ryby, Gospel Box, czy amerykański MovingWorks, IntegrityMusic, Hillsong Media, Provident. Z niektórymi wspólnie wymieniamy się doświadczeniem i służymy sobie pomocą. Ostatnio zorganizowaliśmy konkurs wspólnie z RóbToCoKochasz, w którym do końca 31 stycznia rozdajemy niezwykłe audiobooki. Wiemy, jak ważna w dzisiejszych czasach jest obecność w mediach społecznościowych… Tam także pokazujemy, co dzieje się w OPOKA.TV. Facebook, Twitter, YouTube, Wspólnotowy.pl – wszędzie tam nas można znaleźć, zaś nasza strona internetowa www.opoka.tv jest miejscem, gdzie można nas podglądać na playerze i poczytać ciekawe artykuły ze świata muzyki. Gdzie można Was obejrzeć i posłuchać? Familijna Telewizja Muzyczna OPOKA.TV dostępna jest w kilkudziesięciu sieciach kablowych i IPTV (na Śląsku i Zagłębiu jest to głównie JAMBOX, Telpol, Elsat, NGTV), co daje kanałowi już obecność w ponad dwustu miejscowościach w całej Polsce. Można nas także odbierać na kilku platformach mobilnych (m.in. VIDEOSTAR) oraz tradycyjnie przez Internet, na naszej stronie www.opoka.tv i wielu innych stronach internetowych. To świetny wynik jak na Telewizję, która funkcjonuje na rynku zaledwie półtora roku, a koncesję z KRRiTV na nadawanie TV posiada dopiero od pół roku. Regularnie dostajemy wiadomości od naszych fanów z pytaniami, kiedy będziemy w tej czy innej sieci kablowej. Wiemy, że wysyłają oni listy także i do tytanów rynku z prośbą o włączenie do ich oferty kanału OPOKA.TV. Wierzymy, że to nastąpi, może już wkrótce. Zapraszamy także do współpracy różne firmy, organizacje i instytucje, które chciałyby nas wesprzeć, w jakikolwiek sposób, lub skorzystać z naszego czasu antenowego w oferowanych przez nas pasmach reklamowych. Życzymy Wam zatem wszystkiego dobrego i także liczymy na współpracę z Wami. Mamy wielkie plany na rozwój Familijnej Telewizji Muzycznej OPOKA.TV i mamy nadzieję, że Bóg pozwoli nam je zrealizować. Dziękujemy za rozmowę. Reklama w „Górnoślązaku”? > [email protected] < 10 GÓRNOŚLĄZAK www.zg.org.pl MMJ – Młodość, Miłość (do Siemianowic), Jutro (przyszłość) J est początek 2001 roku. Dwaj bracia z Bytkowa, Marcin, absolwent Wydziału Budownictwa Politechniki Śląskiej w Gliwicach pracujący w biurze projektowym Drogowej Trasy Średnicowej S.A. i Michał, uczeń IV klasy elektronicznej Śląskich Technicznych Zakładów Naukowych, wpadają na pomysł otwarcia kawiarenki internetowej. Dobry pomysł! Komputer wówczas posiada co piąte gospodarstwo domowe, z czego co trzeci podłączony jest do sieci Internet i bynajmniej nie jest to dostęp stały, lecz powolny, wdzwaniany dostęp modemowy. Szukają dogodnej lokalizacji, traf pada na Michałkowice – duża dzielnica, dalej od Katowic. Przedsięwzięcie jest dość kosztowne. Na zakup komputerów, adaptację lokalu i jego wyposażenie przeznaczają wszystkie swoje oszczędności, cenna jest też pomoc rodziny, konieczny jest i kredyt. Firma MMJ na swoje 15-lecie postanowiła odremontować Dom Ogrodnika i Leśniczego, w którym będzie miała swoją siedzibę Wczesną wiosną tego samego roku startuje kawiarenka, tymczasem przez 2 miesiące bez Internetu (!) z uwagi na trudności w zestawieniu do siedziby firmy łącza, o znikomej na dzisiejsze czasy przepustowości 2Mb/s. Gry, zwłaszcza sieciowe, przyciągają jednak już wówczas wielu stałych klientów, głównie młodzieży. Kilka miesięcy pracy kawiarenki, już z Internetem, podsuwa kolejny pomysł: budowa sieci na całe osiedle, aby szczęśliwcy, posiadający własne komputery, mogli korzystać z dobrodziejstw Internetu i sieci lokalnej w swoich domach. Z końcem października 2001 roku do powstającej sieci przyłączeni zostają pierwsi abonenci. Sieć szybko się rozrasta, obejmuje swym zasięgiem kolejne budynki na Osiedlu Wyzwolenia. Pracy jest dużo, zatrudnieni zostają pierwsi pracownicy. W mieście powstaje sporo lokalnych konkurencyjnych firm, telekomy też nie śpią, wprowadzając do swojej oferty podobne usługi. Mimo to sieć nadal z powodzeniem rozrasta się. Występujące wówczas ograniczenia technologiczne są nie lada przeszkodą w rozwoju sieci i firmy – np. wielkim problemem staje się dotar- cie z odpowiedniej jakości sygnałem na inne osiedla Siemianowic. Pomagają w tym nawet niezwykłe urządzenia do laserowej transmisji danych, pozwalające przekazać bezprzewodowo na kilkaset metrów sygnał z prędkością 10Mb/s – sprowadzane są z zagranicy, a trzeba pamiętać, że wówczas Polska nie była w Unii Europejskiej. Pracę ich paraliżuje jednak mgła, gęsty deszcz czy śnieg, bo zjawiska te utrudniają bieg wiązce lasera. Szukane są nowe rozwiązania. W końcu dostępna staje się technologia światłowodowa, wraz z nią wprowadzone są też nowe usługi, w szczególności telewizja cyfrowa. Sieć rozbudowuje się niemal na całe miasto, docierając w 2015 roku do Bytkowa, rodzinnej dzielnicy jej twórców. Dziś firma ta – pewnie wielu Czytelników z Siemianowic już wie, że mowa o firmie rodzinnej MMJ, prowadzonej przez braci Janosów i ich żony – to jedyny siemianowicki dostawca usług telekomunikacyjnych. Z jej usług korzysta obecnie niemal 5 tysięcy rodzin w Siemianowicach Śląskich. Jak mówią właściciele, zaufanie mieszkańców zobowiązuje. Nie tylko do ciągłego podnoszenia jakości świadczonych usług, tak, aby nadążyć, a wręcz być przynajmniej o krok przed zagranicznymi telekomami. Zobowiązuje równocześnie do prowadzenia szeregu innych, większych działań. – Rozpoczęliśmy działalność wraz z rokiem 2001, przed nami rok 2016 – mówi pan Michał. – Dobry kawałek czasu za nami, mamy nadzieję, że przynajmniej tyle dobrego przed nami. 15 lat firmy i sieci MMJ. Chcielibyśmy tę rocznicę uczcić zwieńczeniem naszej obecnej inwestycji – zakończeniem remontu zabytkowego Domu Ogrodnika i Leśniczego w Michałkowicach. Od roku prowadzimy generalny remont tej siemianowickiej perełki architektury. Nie byłby on z pewnością możliwy bez naszych klientów, którym w tym miejscu serdecznie dziękujemy za to, że są z nami. Dzięki ich wyborowi naszej firmy jako dostawcy Internetu mamy możliwość przywrócenia dawnego blasku tej pięknej budowli. Udało nam się dotychczas przeprowadzić generalny remont dachu, wymienić stropy, ułożyć od początku wszystkie wewnętrzne instalacje. Obecnie kończymy wykonywanie izolacji przeciwwodnej fundamentów, wkrótce wymieniana będzie stolarka okienna, po czym przystąpimy do renowacji elewacji oraz wykończenia wnętrz. Firma od początku wspiera placówki oświatowe oraz inne organizacje z Siemianowic, udostępniając im za symboliczną opłatą swoje usługi. Wsparcie kierują też od kilku lat do osób mniej zamożnych, których nie stać na zakup własnego komputera. W ramach programu „Komputer i Internet w każdym domu” udostępniają bezpłatnie kompletny zestaw komputerowy wraz z opieką serwisową. Nie ma co tu ukrywać, że korzyść jest obustronna. Rodzina ma swój komputer w domu, dzieci z mniej zamożnych rodzin nie zostają wykluczone cyfrowo, firma zaś cieszy się nowymi klientami na jej główną usługę – dostęp do Internetu. Dobry przykład dla innych przedsiębiorców! RED www.zg.org.pl GÓRNOŚLĄZAK 11 Związek Górnośląski w Siemianowicach Koło Michałkowice Nasze Koło jest stosunkowo młode: powstało w czerwcu 2004 roku, czyli liczy jedenaście lat. Wtedy to w michałkowickim Zameczku w gronie ok. 50 osób spotkaliśmy się po raz pierwszy. Spotkanie to odbyło się z inicjatywy ówczesnego Prezesa Zarządu Głównego Związku Górnośląskiego Krzysztofa Szygi. To był jego pomysł, aby w zamian jednego siemianowickiego koła powstały trzy koła dzielnicowe. Jako pierwsze powstało Koło Bytków, następnie Michałkowice i Tuwim. Pierwszym Prezesem naszego Koła – do roku 2007 – był Edward Krupa, obecnie jestem nim ja. W bardzo szybkim tempie przybywało nas; obecnie Koło liczy 107 członków. Jesteśmy jedną wielką rodziną, której głównym celem jest kultywowanie i podtrzymywanie tradycji narodowej oraz regionalnej. Nasze spotkania mają na celu nie tylko być razem i razem się bawić, ale przede wszystkim pamiętać, że jesteśmy Ślązakami, że nie pozwolimy, by nasza gwara, nasze piękne śląskie tradycje zanikły. Temu służą spotkania tematyczne – „Bohaterska obrona kopalni Michał”, „Michałkowice wczoraj a dziś”, „Znani Michałkowiczanie” „Wspomnienie o Hm. Józefie Skrzeku”, „Siemianowiccy dowódcy”, „Nasza Piykno Ślonsko Godka”, „Barbórka”, „Pochowanie basa” i inne, a także spotkania Rodziny Górnośląskiej na Górze świętej Anny, Parady Regionów, turnieje sportowe oraz kolędowanie w Bazylice Panewnickiej. Dzięki wspólnym wyjazdom poznajemy urokliwe miejsca oraz tajemnice i historie polskich miast. Szczególnie zauroczyły nas: Zakopane, Kraków–Łagiewniki, Ustroń i Strumień, Częstochowa, Leśniów, Gniezno, Licheń, Biskupin, Kruszwica, Wrocław, Pszczyna, Ojców, Moszna, Złoty Potok, Olsztyn, Czerna oraz Jędrzejów, Chęciny i Święty Krzyż. Tradycją już jest, że co drugi rok wyjeżdżamy na wczasy zagraniczne. Razem byliśmy w Grecji, Chorwacji, Włoszech i Hi- szpanii, gdzie przeżyliśmy niezapomniane chwile, zwiedzając najbardziej charakterystyczne dla danego kraju miejsca. Rok po założeniu Koła powstał chór, który nie tylko umila nasze spotkania, ale również dał się poznać mieszkańcom Siemianowic Śląskich, występując m.in. w Willi Fitznera, Parku Tradycji oraz na rozpoczęciu i zakończeniu Roku Akademickiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku. 10. rocznica powstania Koła związana była z nadaniem sztandaru, symbolu naszej przynależności i miłości do ziemi śląskiej, gdzie największymi wartościami są Bóg i rodzina. Fundatorzy sztandaru to wszyscy członkowie Koła. Przepiękna uroczystość rozpoczęła się w Kościele św. Michała Archanioła. Eucharystię celebrował ks. Proboszcz Eugeniusz Kurpas wraz z ówczesnym Kapelanem Związku Górnośląskiego ks. Pawłem Buchtą. Nie zabrakło również władz miasta na czele z ówczesnym prezydentem Jackiem Guzym oraz władz Związku Górnośląskiego z obecnym Prezesem Grzegorzem Frankim. Jedenaście lat dotychczasowej działalności Koła związane było z umacnianiem tradycji i kultury śląskiej i napełniało nas wielokrotnie radością oraz dumą z przynależności do nacji Ślązaków. Pamiętając o tym, że wszyscy mamy udział w tworzeniu kultury, wykorzystamy kolejne lata na pogłębianie poczucia wspólnoty Rodziny Górnośląskiej. Ewa Zdechlikiewicz, Prezes Koła Michałkowiccy chórzyści Każdy jubileusz jest nie tylko okazją do szczególnie uroczystych obchodów, ale przede wszystkim pobudza do refleksji nad minionym czasem oraz zmusza do podejmowania nowych zobowiązań. Istniejący od 10 lat chór Michałkowice na stałe zapisał się w tradycję Związku Górnośląskiego. O przeszłości, teraźniejszości i przyszłości chóru opowiada jego opiekun Marcel Zdechlikiewicz. Danuta Szelejewska: Korzenie chóru Michałkowice sięgają… No właśnie, jakie były początki? Od kiedy wszystko się zaczęło? Kto wpadł na pomysł założenia chóru? Marcel Zdechlikiewicz: Od dziesięciu lat niezmiennie śpiewamy, dodając uroku uroczystościom, spotkaniom tematycznym oraz biesiadom. Początki chóru sięgają majówki w restauracji „Pocztylion”, a jego założycielką była moja żona Ewa. Gdzie się spotykaliście? Kto użyczył Wam schronienia podczas mozolnych prób? Pierwsza próba odbyła się w domu naszej chórzystki Marty Lisakowskiej. Później spotykaliśmy się u mojej mamy Michaliny Zdechlikiewicz, a następnie – za zgodą ówczesnego prezy- denta Siemianowic p. Jacka Guzego – w michałkowickim Zameczku. Obecnie próby odbywają się w restauracji „Stokrotka”, u pp. Krystyny i Franciszka Sus, za co im serdecznie dziękujemy. Jaki był pierwszy – wykonany przez chór Michałkowice – utwór i z jakim spotkał się przyjęciem? Jako pierwszy zaśpiewaliśmy wywodzący się z Pozłacanego warkocza Katarzyny Gärtner utwór zatytułowany Wierna piosneczko śląska. Otrzymaliśmy wtedy nagrodę publiczności. A próby chóru dzisiaj? Spotykamy się 2-3 razy w miesiącu, w zależności od potrzeb; zaplanowane uroczystości, spotkania tematyczne czy biesiady zwiększają częstotliwość prób. ➧ 12 GÓRNOŚLĄZAK ➧ Obecnie w skład chóru Michałkowice wchodzi wielu aktywnych śpiewaków. Jak liczny był pierwotny skład? Początkowo chór liczył 12 osób. Obecnie pod moim przewodnictwem spotykają się: Anita Kasprzyk, Gertruda Laszczyk, Marta Lisakowska, Wanda Majchrzyk, Irena Norek, Krystyna Pradela, Magdalena Prus, Michalina Zdechlikiewicz, Henryk Keler, Edward Krupa, Józef Krajuszek, Stanisław Kuśmierczuk i Mikołaj Wajda. A jak wygląda nabór? Jakie warunki trzeba spełnić, by znaleźć się w zaszczytnym gronie członków chóru? Wystarczy posiadanie słuchu muzycznego, czyli – po naszymu – „żeby słoń nie nadepł na ucho”. Jaką tematykę obejmuje Wasz repertuar? Co i dla kogo śpiewacie? Śpiewamy różnorodne piosenki, przede wszystkim jednak utwory śląskie. Występujemy na imprezach tematycznych i okolicznościowych. Wymienię kilka z nich: rozpoczęcie i zakończenie Roku Akademickiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku, imprezy organizowane przez Siemianowickie Centrum Kultury, spotkania ZG Koło Michałkowice i wiele innych. A nagrody? Wyróżnienia? Co szczególnie ważne jest dla tych, dla których występ przed szeroko pojętą publicznością wiele znaczy? www.zg.org.pl Dwukrotnie zdobyte „Srebrne Słowiki”, nagrody i wyróżnienia podczas festiwali muzycznych w Strumieniu i Ustroniu. Do każdego występu chórzyści podchodzą bardzo poważnie, angażując swój czas i siły, za co im serdecznie dziękuję. Jakie macie plany na przyszłość? Nadal będziemy robić to, co robiliśmy do tej pory. Na zakończenie pozostaje mi życzyć dalszych owocnych wystąpień oraz zaistnienia tego wszystkiego, co na długo zapisze się w pamięci i sercach słuchaczy. Dziękuję za rozmowę. Dziękuję. Koło Tuwim Niektóre organizacje obchodzą tylko swoje okrągłe rocznice, ale my fajrujemy w każdym roku. W 2015 roku stuknęło nam jedenaście lat i w listopadzie obchodziliśmy nasze święto. Na naszą uroczystość przybyli zaproszeni goście, a wśród nich prezydent miasta Rafał Piech oraz Jadwiga i Piotr Komraus, którym bardzo dziękujemy za wsparcie. Od każdego z gości otrzymaliśmy bukiet kwiatów oraz życzenia dalszej, owocnej działalności. Był też toast wzniesiony lampką wina, kawa, ciasto i ciepła kolacja. Bardzo urozmaiconą i na wysokim poziomie część artystyczną zapewnili nam znakomici wykonawcy: artysta ZPiT „Śląsk” Tadeusz Zdechlikiewicz oraz absolwent Akademii Muzycznej Bogdan Wantuła. Dla przypomnienia, parę zdań o naszej działalności. W pierwszych latach organizowaliśmy głównie jednodniowe wycieczki w okolice Beskidu Śląskiego i Żywieckiego. Po pewnym czasie doszły do tego wyjazdy w Tatry i Pieniny. Już w pierwszym roku naszego istnienia zaczęliśmy organizować biesiady urodzinowe, które do dziś cieszą się dużym powodzeniem. Co roku wzbogacaliśmy naszą ofertą kulturalną – słynne są nasze wyjazdy na spektakle teatralne. W Bielsku główną sceną stał się Teatr Polski, natomiast w Krakowie – Teatr Stary, Teatr Ludowy i Teatr im. J. Słowackiego. Byliśmy obecni na słynnych krakowskich kabaretach, np. w Piwnicy pod Baranami, Loch Camelot czy na Zielonym baloniku w Jamie Michalika. Możemy się uważać za propagatorów śląskości w Siemianowicach, gdyż to z naszej inicjatywy występują w naszym mieście amatorskie zespoły teatralne, które grają swoje spektakle w godce śląskiej. Występowały grupy z Chorzowa, Suszca, Ornontowic, Katowic, a nawet z województwa opolskiego. Występy te weszły na stałe do kalendarza siemianowickich imprez kulturalnych. W styczniu każdego roku organizujemy wyjazdy na kulig, cieszące się dużym zainteresowaniem. Byliśmy już w Wę- gierskiej Górce, Sopotni Wielkiej, Ustroniu, Wiśle, Zaborzu, Ojcowie, Szczyrku i Poroninie. Kolejny kulig zaplanowaliśmy w Istebnej. Od paru już lat organizujemy wyjazdy zagraniczne. Na naszych szlakach znalazły się do tej pory: Włochy, Czechy, Chorwacja, Francja, Niemcy, Austria, Litwa, Estonia i Hiszpania. Z ciekawszych rejonów i miast zwiedziliśmy: Padwę, Wenecję, San Marino, Rzym, Mediolan, Florencję, Sienę, Pizę, Berlin, Drezno, Pragę, Wiedeń, Bratysławę, Dubrownik, Zagrzeb, Budapeszt, Wilno, Paryż, Barcelonę. W 2016 roku planujemy wczasy w Grecji, na Rivierze Olimpijskiej, z jednodniowym pobytem tranzytowym w Budapeszcie. Parodniowa wycieczka w sierpniu to zwiedzanie okolic Salzburga, z wypadem w Alpy po stronie niemieckiej. Na koniec muszę przypomnieć, że wspólnie z SCK od 7 lat organizujemy Międzynarodowe Gody Siemianowickie, na których goszczą nie tylko mieszkańcy Europy, ale także innych kontynentów. Plany na najbliższy rok mamy bogate – zapraszamy na nasze imprezy. Andrzej Karusta, Prezes Koła GÓRNOŚLĄZAK 13 www.zg.org.pl Siemianowickie zabytki O kondycji siemianowickich zabytków Z Małgorzatą Derus, Miejskim Konserwatorem Zabytków w Siemianowicach Śląskich, rozmawia Łucja Staniczkowa. Łucja Staniczkowa: Dlaczego Siemianowice, miasto przemysłowe, mają w herbie rybaka, staw i rybę? Czy kwiaty w herbie to tylko ozdoba? Małgorzata Derus: Siemianowice były niegdyś mało znaczącą wioską, wymienioną po raz pierwszy jako Seymanovicze w 1451 roku. Przez teren Siemianowic przebiegały różne cieki wodne, a także znajdowało się wiele stawów. Mieszkańcy zajmowali się według tradycji rybołówstwem. Przemysł zaczął rozwijać się na terenie Siemianowic i w okolicznych gminach (stanowiących obecnie dzielnice miasta) pod koniec XVIII wieku. Zaczęto eksploatować rudy żelaza, a następnie pokłady węgla kamiennego. Likwidacja przemysłu ciężkiego rozpoczęła się w latach 90. XX wieku, a w 2003 postawiono hutę „Jedność” (wcześniej „Laura”; patrz s. 14 – przyp. red.) w stan likwidacji. Czyli genezy herbu musimy szukać w historii? Pierwszy odcisk pieczęci gminnej Siemianowic pochodzi z urbarza z 1789 roku. Wieśniak w sukmanie z czapką w ręku stoi obok rosnącego krzewu, w dole płynie woda, w której znajduje się ryba. W XIX wieku zmieniono rysunek postaci, dodając wędki. W 1932 roku Siemianowice otrzymały prawa miejskie. W 1936 roku zatwierdzono herb miasta. W błękitnym polu wieśniak w białej sukmanie trzyma w ręku czerwony kapelusz. Obok wieśniaka, po jego lewej stronie, rośnie różany krzew o trzech kwiatach. Poniżej w srebrnej wodzie płynie złoty karp. Pierwotny projekt herbu zachował się w archiwum Urzędu Miasta. Jest to postać rybaka z więcierzem w prawej ręce i z karpiem płynącym w wodzie poniżej. W latach 1904-1927 pojawiały się jeszcze inne odmiany herbu. Na przykład na gmachu ratusza wzniesionym w 1904 roku widnieje herb z postacią trzymającą w prawej ręce kufel – zapewne nawiązanie do licznych tu w tym okresie browarów. Natomiast różany krzew z oficjalnej wersji herbu z trzema czerwonymi różami nawiązuje do róż herbowych rodziny Henckel von Donnersmarck, pochodzącej ze Spisza. W rękach tej rodziny Siemianowice znajdowały się w latach 1718-1896. Myśląc o zabytkach, zwykle w pierwszej kolejności mamy na myśli kościoły. To spore bogactwo dla miasta? W obecnych granicach administracyjnych mamy zespół ośmiu kościołów powstałych w latach 1884-2006. Wyposażenie kościołów zamawiane było w najlepszych firmach, istniejących na rynku w czasach ich budowy. Na szczególną uwagę zasługują witraże pochodzące ze znanych firm witrażowniczych niemieckich i polskich (do 1922 roku Siemianowice znajdowały się w granicach Niemiec). Ołtarze, obrazy, rzeźby, ambony, chrzcielnice były dziełami malarzy, rzeźbiarzy, snycerzy oraz złotników. W latach 70. XX wieku, pod pretekstem rzekomych zaleceń Soboru Watykańskiego II, zaczęto zmieniać wystrój kościołów. Szczególnie duże zniszczenia miały miejsce w diecezji katowickiej, na co zwrócił uwagę ks. dr Leszek Makówka. Zalew kiepskich produkcji z materiałów nieodpowiadających powadze i godności miejsca, niekonsultowanych ani z diecezjalnym, ani z wojewódzkim konserwatorem zabytków, pozbawił wiele kościołów autentycznych dzieł sztuki, które zastąpiono byle jakimi, niepasującymi zupełnie do zabytkowych, neostylowych wnętrz kościelnych. A co z zabytkami poprzemysłowymi? Dziedzictwo przemysłowe jest nie mniej ważne niż to duchowe… Tu mamy zespół byłej kopalni „Michał”, objęty strefą ścisłej ochrony konserwatorskiej, aby w przyszłości wpisać cały zespół do rejestru zabytków. W trakcie wszczętych już działań administracyjnych, które miały zakończyć się wpisaniem zespołu na listę obiektów chronionych prawem, wyburzono kilka budynków zespołu, jeden się zawalił, inne sprzedano kilku różnym podmiotom. Po byłej kopalni „Richter” zostało niewiele, jednak szczególnie cenna jest wieża nadszybia z 1896 roku, obecnie w trakcie wpisywania do rejestru zabytków dzięki inicjatywie grupy osób z drem Jakubem Halorem na czele. Pozostałości rejonu Ficinus przy ulicy Rutkowskiego (dawne budynki administracyjne, obecnie mieszkalne), zostały wpisane do rejestru w 2012 r. Po hucie „Jedność” pozostały dwa budynki od strony północnej, które nabywca obiecał wkomponować w planowaną przyszłą zabudowę tego terenu. Nie możemy też zapomnieć o budynkach mieszkalnych. Co nam pozostało po dawnych pałacach? W Siemianowicach znajduje się dawna rezydencja rodziny Henckel von Donnersmarck, a także dawna rezydencja rodziny von Rheinbaben w Michałkowicach. Ta ostatnia od niedawna jest własnością gminy i zostanie wykorzystana na działalność kulturalną. Natomiast pałac w Siemianowicach został sprzedany w 2005 r., gdyż jego remont przekraczał możliwości finansowe gminy. Niestety, kolejni właściciele poprzestawali na sprzedaży atrakcyjnie położonej nieruchomości. Ostatnio wykonano remont części dachów nad skrzydłami wschodnim i zachodnim oraz położono nową więźbę dachową nad skrzydłem północnym. A mieszkania zwykłych mieszczan? Kamienice sieminowickie to zespół wielu pięknych, niektórych odrestaurowanych obiektów. Fasady, a niekiedy i boczne elewacje, wykonane zostały z cegły klinkierowej lub białej glazury w barwne wzory; część została otynkowana, a pomiędzy oknami dodano dekoracje sztukatorskie z motywami roślinnymi lub zwierzęcymi. W niektórych kamienicach zachowało się jeszcze wyposażenie w postaci witraży i barwnych płytek ceramicznych na klatkach schodowych i w niektórych mieszkaniach, sztukaterii w pokojach i pieców z barwnych kafli. Na te- ➧ 14 GÓRNOŚLĄZAK ➧ renie Siemianowic i okolicznych gmin działało wielu mistrzów budowlanych, których projekty do dziś wzbudzają podziw. Poza kamienicami mamy też zespół obiektów willowych, które również zasługują na uwagę. Która z kategorii jest przedmiotem Pani szczególnej sympatii? Moją uwagę zwróciły witraże. Zachowane całe zespoły w kościołach, pojedyncze w kamienicach, willach, a także w ratuszu siemianowickim każą podziwiać mistrzostwo pracowni: Türcke&Schlein z Zittau, Adolpha Seilera we Wrocławiu, Fryderyka Romańczyka i pracowni Stanisława Gabriela Żeleńskiego z Krakowa. W willi Fitznera malowidła na szkle w formie dwóch umieszczonych nad salami świetlików (z personifikacjami poszczególnych miesięcy i ze znakami zodiaku) wykonał artysta-malarz Joseph Langer, działający we Wrocławiu na przełomie XIX i XX w. Park Tradycji to miejsce spotkania nowoczesności i tradycji, funkcjonalności i zachowania autentyczności, kultury i użyteczności. Jak Pani ocenia działania idące w takim kierunku? Park Tradycji jest jednym z budynków zespołu byłej kopalni „Max” (od 1936 r. – „Michał”), założonej w 1856, a eksploatowanej od 1885 roku. To tylko jeden z wielu przykładów budynków poprzemysłowych w Polsce, którym nadano nową funkcję. www.zg.org.pl Dobrze, że budynki te są wykorzystywane. Jednak czasem obserwujemy przerost nowej treści nad starą formą, czyli taką adaptację budowli poprzemysłowych do nowych celów, która nie do końca jest do zaakceptowania. W niektórych realizacjach nie widać nic poza „skorupą”, na którą nikt nie zwraca uwagi (Silesia City Center); w innych (dworzec PKP w Katowicach z galerią handlową) wyburzono autentyczną, zachowaną architekturę po to, żeby wybudować na nowo to samo i czym prędzej zasłonić odbudowane części zbliżone do pierwotnych oraz dobudować nową, przeszkloną część, zasłaniającą skutecznie wszystko to, co miało być zachowane. Nasz Park Tradycji broni się dobrą lokalizacją, terenami przyległymi, na których urządzono siłownię wykorzystywaną wciąż przez wszystkie pokolenia mieszkańców. Natomiast wystawa pokazująca dzieje górnictwa i hutnictwa wymaga z pewnością pewnych poprawek i nowej aranżacji. Organizowane w sali widowiskowej na terenie Parku Tradycji imprezy przeznaczone są dla różnych grup wiekowych; jest także możliwość nocnego zwiedzania obiektu, podczas którego bywa, że ukazuje się duch... Intrygujące! Koniecznie muszę to zobaczyć! Dziękuję Pani za sporą porcję wiadomości o historii Siemianowic. Dziękuję za rozmowę. Huta „Laura” ma swoje miejsce w literaturze pięknej 1833–1835 – te daty rozpoczynają historię Huty „Laura”, jednej z najnowocześniejszych i największych hut w Niemczech w XIX wieku. Założona przez von Donnersmarcka, została nazwana imieniem Laury, żony hrabiego. Weszła na szeroki rynek dzięki produkcji wysokiej jakości szyn. Szeroki asortyment wyrobów, od surówki poprzez stal pudlarską i martenowską, pręty, szyny, blachy, rury i inne, świadczył o ciągłym rozwoju technologicznym i organizacyjnym. Obecnie to, co pozostało po słynnej niegdyś Laurahütte, czeka na swoje drugie życie. W 2002 roku zdesperowani robotnicy wyszli na ulicę, aby upomnieć się o realizację obietnic rządowych dotyczących rozwoju huty, teraz nazwanej „Jedność” i zaprotestować przeciwko lekceważeniu ich pracy i tragicznego położenia. Nie był to pierwszy protest robotników. W latach trzydziestych, podczas wielkiego kryzysu na Górnym Śląsku, ograniczano produkcję, likwidowano wydziały, zwalniano ludzi. Brak pracy – to największe nieszczęście śląskiego robotnika. Kopalnia czy huta postrzegana była jako żywicielka całych rodzin i pokoleń. Huta „Laura” budzi zainteresowanie nie tylko historyków i inżynierów. Znalazła się także w literaturze. Pola Gojawiczyńska we wspomnieniach tak opisuje swoje wrażenia na widok huty: „Zbieram się prędko i jadę tam, gdzie Królewska błyska ogniem pieców. Stoję na chodniku, przy przystanku tramwajowym i patrzę na potężny płomień, czeluść otwartą. I jeszcze dalej, gdzie Laura śpiewa swoją pieśń żelazną, potężną i żałosną. Czarny pył skrzypi pod nogami, żelazny żuraw sunie powoli i zgrzytliwie. Łażę chodnikiem pod murem, oszołomiona jestem, pochłonięta głosem wielorakim, piekielnym, przeszywającym. Chodzę tak długo, aż otwierają się żelazne wrota i wychodzi pierwsza partia. Ludzie mają źrenice blade, niemal białe od ognia, a twarze zachowały jeszcze surowość, surowość śmierci”. Najbardziej jednak pisarkę interesowali ludzie. Nie spotykała takich ani w Warszawie, ani na ziemiach wschodnich, gdzie przebywała. Tak ich widziała i opisała w powieści Ziemia Elżbiety: „Na kilku ławkach ściśnięci i milczący siedzą mężczyźni. Mogą tak siedzieć godzinami koło siebie, z opuchniętymi palcami rąk, opartych na kolanach, z zgasłymi fajami – milcząc. Po wyblakłych źrenicach, po jakby wypalonych oczach – poznasz hutników. Nie są to starcy: są to ludzie bezsilni. Widać, jak ich ta praca dzień po dniu, kropla po kropli wyssała, jak im rozsadzała żyły, skręcała kości, wypalała oczy – aż wypluła pogardliwie, jak rzecz niezdatną”. Obserwowała ich podczas likwidowania huty: „A owóż dnia pewnego rozeszła się pogłoska o zapadłym jakoby w łonie Wspólnoty Interesów postanowieniu rozkruszenia Laurahuty. […] Żuraw rozkruszają, po czym zaś rozkruszać mają wielki piec martenowski. Wraz z tym rozkruszaniem, Boże i Panie, ginie coś w ludziach patrzących najważniejszego, bez czego chybaby człek nie wyżył na tym świecie: nadzieja! Stoją i patrzą na rozkruszanie samych siebie, rozpacz podchodzi chyba żółcią do gardeł – czy to nie powstaną, nie zakrzykną, nie obronią? Ano, powstawali nieraz w obronie swojej, w obronie warsztatów pracy. Siedzieli dniami i nocami przez całe dwa tygodnie pod ziemią, nie dając zalać kopalni. Zamykali się w obrębie hut, w strajku włoskim. Zdawało się, iż od takiego siedzenia pod ziemią, od tej rozpaczy zakopanej w czeluściach świat drży”. Pola Gojawiczyńska nie znała się na polityce wielkich koncernów, nie znała też specyfiki Śląska i Ślązaków. Ale raz ich poznawszy – darzyła szacunkiem i sympatią do końca życia. Łucja Staniczkowa GÓRNOŚLĄZAK 15 www.zg.org.pl Kulturalne Siemianowice Krystian Hadasz. Poeta Poeta. A poza tym dyrektor Muzeum Miejskiego, instruktor muzyczny w MDK, animator życia kulturalnego w Siemianowicach. Poza tym. Bo dyrektorem się bywa, a Poetą się jest. Czytanie wierszy Krystiana Hadasza to wielka radość. Autor lubi sprawiać nam niespodzianki. Z czasem każdy kolejny wiersz czytamy, oczekując zaskoczenia. Nie nadaremno. Zaskakują nas odkrycia nowych sensów słów i fraz. Niespodzianka jest miła, bo spotyka nas w świecie znanym, oswojonym, własnym: „Słowo stało się Ciosem i rozlało między nami…”, „Cała ojczyzna leży w łóżku…”, „głodująca lodówka”, „aniołowie pańscy z laserowymi aureolami”. Z dyskretnym uśmiechem, trochę ironicznym, nigdy szyderczym, Autor uczestniczy w wydarzeniach politycznych, zjawiskach społecznych; przebywa w miejscach publicznych i tych zwyczajnych: w kuchni, przy biurku, w kościele, na spacerze. Być może dlatego Krzysztof Lisowski, krytyk Wydawnictwa Literackiego, nazwał twórczość Hadasza „poezja obywatelską”, pełną mądrego namysłu, a ks. Jerzy Szymik przyznał, ze „co rusz, co kilka stronic, chwyta nas za gardło”. Tytuły tomików: Modlitwa niekontrolowana, Nie o tym, Światowy Dzień bez Polski, Rzeczpospolita od rzeczy, Uroczysta zmiana zdania obiecują obcowanie z polityką. Nie dajmy się zwieść. Wiersze Krystiana Hadasza pozwalają nam także obcować z Bogiem, mrówką, filozofem, samym sobą. Wybór wierszy nie jest obiektywny. Łucja Staniczkowa Narodowa próba mikrofonu Kropla Uroczysta zmiana zdania mikrofon zaufania w zestawie wraz ze statywem i kamerą dostępny jest już od kilku euro wersja rozszerzona zawiera dmuchaną mównicę (wersja prezydencka lub ambona w stylu neo-post – do wyboru) nagrania z owacjami pochodzą z najhistoryczniejszych zgromadzeń na prośbę o kilka słów można wygłosić nawet kilkugodzinne expose lub cykl homilii na temat narodowej upadłości można też wyłączyć na własną odpowiedzialność co jednak nie jest zalecane a nawet podlega karze pozbawienia zbawienia kropla na okularach łza w czasie przyszłym dokonanym świeżo stworzona z góry tej samej dla obydwu ziemskich biegunów ktoś powie że stamtąd jak wszystko – chleb i głód powszednie podzielone jak zawsze niesprawiedliwie. robi się późno za minutę się zrobi a teraz już za pięćdziesiąt pięć sekund dobrze się przestawić otwiera się szafa sama zamyka się dziennik sam lepiej późno niż później gorzej wcale niż wcalej jutro trzeba będzie wszystko zmienić partię koalicję wyjść pójść na wódkę z opozycją i obiecać coś w zamian za modlitwa o dobre sondaże zaczyna się podczas mycia zębów i głosowaniu płukanym gardłem 16 GÓRNOŚLĄZAK Siemianowickie Portrety Historyczne www.zg.org.pl Rodzina Skrzeków Józef Koncertuje pod ziemią w tarnogórskiej kopalni i w przestrzeni kosmicznej Śląskiego Planetarium (to zresztą ulubione miejsce tworzenia i nagrywania), z góralami na Stecówce i w kołobrzeskiej latarni morskiej. „Jak idę do kościoła o 7 rano i gram, a tam jest 15 osób, i wychodzą szczęśliwe – to jest moje szczęście. I jak zagram koncert dla pół miliona ludzi, to też jest moje szczęście. Zawsze musisz być prawdziwy”. Rozmach, wyobraźnia, niezwykły talent, profesjonalizm w każdym calu i absolutna autentyczność – Józef Skrzek wymyka się jakimkolwiek próbom klasyfikacji czy przyporządkowania do jednego gatunku sztuki. Artysta niekonwencjonalny, z ogromną wyobraźnią i ciągle poszukujący. Kompozytor, multiinstrumentalista, wokalista. Wydał 37 płyt solowych, napisał muzykę do 9 filmów fabularnych, 8 dokumentalnych, 34 spektakli teatralnych, oratorium, opery i kantaty. Skomponował kilkadziesiąt utworów wykorzystywanych w programach telewizyjnych, filmach, serialach i kronikach filmowych. Twórca i lider kultowego zespołu SBB, który koncertuje do dzisiaj, ostatnio nawet w tym samym składzie, jaki był na początku. Pierwsze kroki stawiał w zespole Breakout w roku 1970. Józef Skrzek gra na fortepianie, pianinie, organach; ulubionym instrumentem pozostaje jednak syntezator Minimoog. Genialnie improwizuje, gra na żywo, bez podkładów i dogrywek. Bierze udział w licznych festiwalach – od muzyki elektronicznej do Vratislavia Cantans. Koncertuje na całym świecie, od lat współpracując z największymi. Być może potraktowałam ten imponujący dorobek trochę jak wyliczankę, ale nie chcę, żeby pośród tytułów i ilości zniknął nam człowiek. Na pytanie dziennikarza, czy jest człowiekiem światowym, Józef Skrzek odpowiada: „Jestem Ślązakiem z kwi i kości, ale i jestem światowy – wracam na Śląsk w pełni natchnień, które wchłaniam i przekazuję. To samo jest w drugą stronę – to, co jest w korzeniach i rodowodzie, przekazuję w świat”. Pokora bez obłudy, poczucie wartości bez bufonady – to fragment portretu artysty. Tym celniej brzmią tu słowa Z. Preisnera: „Staram się pracować z lepszymi od siebie, bo się przynajmniej czegoś nauczę. Spełniłem swoje marzenie i grałem także z Józkiem Skrzekiem”. A co na to Skrzek? „Moją życiową kompozycją są córki”. Takie stwierdzenie nie powinno nikogo zaskoczyć. Wychowany w śląskiej rodzinie, głęboko wierzący, realizujący się jako mąż i ojciec, od lat w szczęśliwym związku. Małżeństwo Aliny i Józefa Skrzeków doczekało się nawet pięknej dokumentacji w postaci filmu Taka miłość się nie zdarza. Swoją życiową filozofię rodzina Skrzeków opisuje w sposób następujący: „Szacunek do tradycji, Ojcowizny, pokoleń, umiłowanie Ziemi, szczerość i zaufanie – to podstawowe cechy Śląskich Rodzin, tych prawdziwych. Teraz, kiedy wszystko się zmienia we współczesności, ważność utrwalania zasadniczych wartości rodzinnych ma pierwszorzędną rolę. Śląska Rodzina to spełnienie wartości ludzkich. Takie sformułowanie ciśnie się na usta, kiedy widzisz biedę, bezrobocie, fałsz i oszustwo, zanik człowieczeństwa na rzecz pieniądza. A jednak zwycięża siła Wiary i mocne Tradycje, zakorzenione od wieków w sercach rodzinnych Ślązaków”. „Kyks” Jan Skrzek, młodszy brat Józefa. Znany i podziwiany śląski bluesmen, „swój chłop”. Współpracował z Józefem Skrzekiem i SBB, grupą Bezdomne Psy i Śląską Grupą Bluesową. Wydał kilka albumów: Górnik Blues, Greatest Hits, Nikt nie zawróci kijem Wisły, Kyksówka Blues, Nowy Świat Blues, Bo takie są dziewczyny, Pełnia Słońca oraz Kolory Bluesa. Występował w klubach, na festiwalach (m.in. Rawa Blues), w musicalu Pozłacany warkocz oraz w filmach J. Kidawy i K. Kutza. Płyta Modlitwa bluesmana w pociągu, poświęcona pamięci R. Riedla, zyskała miano „Bluesowego Albumu Roku 1997”. Jego muzyka zabrzmiała też w filmach: Sówka Erwin, Podróż z artystą i telenoweli dokumentalnej Serce z węgla. W 2011 roku wystąpił gościnnie na płycie katowickiego rapera Miuosha Piąta strona świata. Zmarł 29 stycznia 2015 roku. Jan „Kyks” Skrzek koncertował do samego końca, tworzył po śląsku i dla Śląska. Był człowiekiem niezwykłego talentu, pogody ducha, komunikatywnym i całkowicie pochłoniętym przez muzykę. Koledzy z kopalni „Michał” wspominali, jak z daleka niosła się na dole melodia grana przez Kyksa na organkach. Oddany przyjaciel, skłonny oddać ostatnią koszulę, a jednocześnie muzyk porywający tłumy talentem i szczeFot. Piotr Frydecki rością przekazu. Opowiadał o zwykłym życiu w sposób zupełnie niezwykły. Wywodząca się z Michałkowic rodzina Skrzeków to matecznik osobowości i talentów. To dobrostan miasta, jak zabytek klasy zero czy inwestycja najwyższej rangi. Od pokoleń rozsławiają miasto i wskazują na to, co w życiu naprawdę się liczy – wartości moralne i religijne, rodzinę, szacunek dla człowieka, kultury i tradycji, patriotyzm, odwagę. Józef Skrzek, o którym pisałam poprzednio – harcmistrz, który wychowywał młodych ludzi i zginął w imię wyznawanych wartości. Jego bratankowie – Jan i Józef – muzycy z talentem i osobowością. Rośnie też nowe pokolenie – pierwsze kroki na scenie stawia Ela Skrzek – córka Józefa, studentka prawa. Ciśnie się więc na usta kilka oczywistych pytań i stwierdzeń: Czy siemianowiczanie doceniają rolę, jaką rodzina ta odegrała i odgrywa w historii i dniu dzisiejszym miasta? Skąd biorą się tego rodzaju rodziny, które, choćby w mniejszej skali, budują kościec miasta? Wreszcie, co zrobić, żeby takich rodzin było więcej? Sokrates twierdził, że dobrze postawione pytanie jest ważniejsze od odpowiedzi. Pozostawiam więc, drodzy Czytelnicy, te pytania dla Waszej własnej refleksji. Anita Witek GÓRNOŚLĄZAK 17 www.zg.org.pl W dzisiejszym wydaniu gościmy na naszych łamach młodzież z II Liceum Ogólnokształcącego im. Jana Matejki w Siemianowicach Śląskich. Miłej lektury! Siemianowicka „Bażantarnia” J ako student pierwszego roku dziennikarstwa otrzymałem zadanie opisania jakiegoś ciekawego miejsca w mieście, w którym mieszkamy. Prowadzący warsztat polecił mi dowiedzenie się czegoś na temat siemianowickiej „Bażantarni”. Miejsce, w którym kiedyś stała restauracja „Bażant” Miejsce to znajdowało się dosłownie kilka minut od mojego domu, choć nigdy nie zdawałem sobie sprawy z tego, że jeszcze w czasach młodości moich rodziców było tak bardzo popularne. By czegoś się na ten temat dowiedzieć, sięgnąłem do książki Antoniego Halora pt. Przewodnik Siemianowicki. Wędrówki po mieście i okolicy. Siemianowicka „Bażantarnia” to kompleks lasów o powierzchni ok. czterdziestu hektarów, mieszczący się w Bańgowie, dzielnicy Siemianowic. W przeszłości był to także punkt stacjonowania wojsk Napoleona. Na znajdujący się w okolicy jeden z lasów potocznie mówi się „Fazaniec”, od niemieckiego określenia bażanta – fasant. Wszystko dlatego, że w 1876 roku z Parku Pszczelnik przeniesiono tam hodowlę bażantów, która prowadzona była niemalże do połowy XX wieku. Dziś, wśród moich rówieśników, te tereny popularne są głównie ze względu na Rzęsę, czyli staw będący obecnie miejscem spotkań towarzyskich. Jednak z opowiadań ludzi pamiętających jeszcze lata siedemdziesiąte i osiemdziesiąte XX w. dowiedziałem się także o istnieniu na tamtych terenach, bardzo słynnej swego czasu, restauracji „Bażant”, do której mieszkańcy miasta wówczas uczęszczali. Do dziś żywe są ich wspomnienia na temat tego, jak to kiedyś „chodziło się do Bażanta” na myśliwskie specjały. Niestety, restauracja spłonęła w połowie lat dziewięćdziesiątych, pozostawiając dziś po sobie jedynie gruzy. I chociaż bardzo trudno już natknąć się na tamtych terenach na jakiegoś bażanta, to według strony internetowej siemianowickiego koła łowieckiego do chwili obecnej odbywają się tam jeszcze na nie polowania (a oprócz tego także na dziki, lisy i zające). Mój dziadek zresztą sam opowiadał mi o takim nietypowym spotkaniu pod koniec lat 90. A zatem przy odrobinie szczęścia nie jest to niemożliwe. Adrian Hadasz Największy chomik świata – czyli śląski chamster W Polsce znajduje się wiele gatunków zwierząt rzadkich i godnych poznania. Zaskoczeniem jednak dla nas było, że także w Siemianowicach Śląskich mamy gatunek rzadki, izolowany (najbliższa kolonia jest na Lubelszczyźnie), chroniony unijną dyrektywą. Jest nim chomik europejski (Cricetus cricetus). W monitorowaniu jego populacji w naszym mieście brało udział Koło Ekologiczne przy II LO im. J. Matejki we współpracy z Centrum Dziedzictwa Przyrody Górnego Śląska. Słysząc o chomikach mamy w głowie obraz małego, słodkiego zwierzątka, które mieszka w wielu polskich domach. Tylko ten chomiczek syryjski (Mesocricetus auratus) bardzo różni się od chomika europejskiego, który mieszka u nas, w Siemianowicach Śląskich. Chomik europejski rozmiarami zbliżony jest do świnki morskiej, ma charakterystyczny czarny brzuch, bardzo nietypowy u ssaków. Jednak mimo swojego miłego wyglądu potrafi nieźle pokiereszować człowieka. Ponad 100 lat temu A. Brehm (Życie zwierząt) tak o nim pisał: „Gdy cho- mik raz wpije się zębami, trzyma tak mocno, że można go zabić zanim rozluźni szczęki”. Przy wargach znajdują się worki policzkowe sięgające aż do barków zwierzęcia, w których transportuje pożywienie; nadyma je także, chcąc zaimponować przeciwnikowi i przestraszyć go. Zgromadzony na zimę pokarm może wynosić nawet 30 kg! Chomicze nory należą do najbardziej skomplikowanych wśród gniazd gryzoni polnych, poznaje się je po dużym kopcu przed wlotem poziomym oraz dwoma dodatkowymi wlotami asekuracyjnymi. Chomiki europejskie są gatunkiem żyjącym samotnie, więc samce i samice zamieszkują osobne nory. Samce podczas okresu rozrodczego starają się zapłodnić jak najwięcej samic, lecz później nie biorą odpowiedzialności za swoje potomstwo. Ten nasz chomik, czyli po śląsku chamster, jest najbardziej agresywny spośród chomików, o czym mogła się przekonać nasza koleżanka oraz okoliczne psy – regularnie przeganiane z jego terytorium. Wiktoria Nowak, Jessika Ficoń 18 GÓRNOŚLĄZAK www.zg.org.pl Naszo gryfno godka W ielu z nas zastanawia się, czy młodzi ludzie posługują się jeszcze gwarą śląską. Czy jest to powód do wstydu, czy też dumy? Otóż, wielu nastolatków ze Śląska, w tym ja i moi znajomi, godomy po śląsku i wcale nie jest to dla nas gańba, a wręcz przeciwnie – zaczyna to być coraz bardziej modne. Nie razi nas też określenie gwara, coraz częściej zastępowane przez etnolekt. Przeplata się ona zresztą coraz bardziej z młodzieżowym slangiem. Godka nie jest tylko narzędziem do porozumiewania się między sobą. W moim przypadku jest też pomysłem na udział w kulturze. Wykorzystuję ją w różnego rodzaju konkursach (ostatnio w Śląskim Turnieju Debat Oksfordzkich) lub w Teatrze Domino z Siemianowic Śląskich. Dzięki gwarze mogę rozwijać umiejętności aktorskie: dzięki niej zagrałam w serii filmów W regionie, o regionie, w widowisku Przajemy Mikołajowi, które stało się słuchowiskiem w Radiu Piekary. Szykuję się również do roli w filmie Opowieści miasta, który opowiada o życiu Antoniego Halora, prezentując wątki z jego książki pt. Opowieści miasta z rybakiem w herbie. Niektóre zjawiska związane z gwarą jednak powoli zanikają. Konflikty hanysów z gorolami w dzisiejszych czasach dają nam o sobie znać tylko na płaszczyźnie żartów, choć o nich nie za- pomnieliśmy. Ostatnio wraz z klasą napisałam scenariusz na szkolny Dzień Patrona, w którym wystawiliśmy przedstawienie pt. Wesele śląsko-gorolskie. Podobnie zanikają też inne różnice. Kiedyś trochę inaczej mówiono w centrum Siemianowic, inaczej w dzielnicy Michałkowice. Zamieszczam też małą próbkę gwary śląskiej w moim („centralno-siemianowickim”) wykonaniu. Przytoczę moją ulubioną legendę – O utopcu ze stawu przy kościele św. Antoniego w Siemianowicach, tak jak ją zaczęłam opowiadać, mając 11 lat. Monika Bilska Downo tymu jedyn moły bajtel nie przyszoł na noc do dom, bo zoboczył jak na pomniku siedzioł sie zielony chopek. Był to utoplec, kery ciągle ciepoł i chytoł takie srebne kulki, na gowie mioł tuste, cimnozielne wosy i śmiech choby żaba. Łoczarowany urokim utopka, synek cołki czos zbliżoł się ku nimu, a łon zaczoł gibcij te kulki ciepać, był coroz bliżyj i bliżyj aż nagle utoplec skocył na niego, synek próbowoł uciyc, ale kaj tam! Utopel wciągnoł go do wody i łod tyj chwili żodyn już bajtla na łoczy nie widzoł. Cołkie wydarzynie widzieli grubiorze co szli na nocno szychta, żodyn z nich nic nie pedzioł, ino się przeżegnali i poszli. „Ach ta dzisiejsza młodzież” nie przegapiliśmy turnieju charytatywnego „GRAMY DLA IVANA”, czyli dla byłego piłkarza, któremu na skutek nieszczęśliwego wypadku amputowano obie nogi. Kiedy zbliża się Wielkanoc, malujemy pisanki, ze sprzedaży których dochód przeznaczony jest na podopiecznych hospicjum Cordis. W weekendowe poranki pracujemy w pocie czoła, aby hospicyjny ogród był przyjazny pacjentom. Kiedy przychodzi zima, zbieramy fundusze podczas WOŚP-u. W wakacje także nie próżnujemy – Urząd Miasta w Siemianowicach Śląskich może na nas liczyć również przy organizacji zabaw i „sportowisk”, także dla tych dzieci, które wymagają większej uwagi. Nasi starsi koledzy i koleżanki zostają lokalnymi liderami organizacji charytatywnych lub zajmują się już profesjonalnie ratownictwem. Wolontariat to dla nas takie, można rzec, „hobby 24h/7”. Weekendy, święta czy też wakacje – wolontariuszem jest się zawsze. Ach, te stereotypy! Może jednak nie taki diabeł straszny…? „Ach, ta polska młodzież… Niewdzięczne te dzieciaki, niegrzeczne. A poproś o pomoc… to się nie doczekasz!”. Czy aby na pewno? Nie w Siemianowicach. Nie w „Matei”. Wolontariusze II LO im. Jana Matejki z radością pomagają podczas każdej akcji charytatywnej, zarówno w Siemianowicach, jak i poza terenem miasta! Dobrze wiemy, że o wiele więcej zyskujemy dając, niż biorąc. Za nami Święta Bożego Narodzenia. Uczniowie zwykle czekają wtedy na prezenty od kolegów z klasy. My natomiast zorganizowaliśmy zbiórkę pieniędzy, dzięki której, współpracując z MOPS-em, mogliśmy obdarować świątecznymi paczkami dzieci z siemianowickich rodzin. A skoro już o paczkach mowa, i to takich szlachetnych… Uczniowie i absolwenci „Matei”, jak co roku, zaangażowali się w pomoc przy akcji „Szlachetna Paczka”. Patrzenie na uśmiechnięte twarze dzieci i ich rodziców to najlepszy prezent dla wolontariuszy. Kto mówi, że młodzi nie potrafią pracować w zespole? My mówimy raczej, że samemu można dużo, a razem jeszcze więcej! „Matejkowiczów” nie brakuje przy rozmaitych imprezach sportowych odbywających się na terenie Siemianowic: Silesia Marathon, Tour de Pologne, Śląskie Zawody Sportowo-Rekreacyjne dla Niepełnosprawnych czy Spartakiada Przedszkolaków to wydarzenia wymagające pełnej mobilizacji i odpowiedzialności. Kolejny event już za nami. 6 stycznia to dzień wolny od zajęć lekcyjnych, ale nie od bycia wolontariuszem, dlatego FAJRANT | młodzieżowe strony „Górnoślązaka” redagują młodzi dla młodych Fragment pocztówki ze zbiorów Adama Bilskiego Redakcja: Kinga Betleja (grafika), Bogumiła Dziel, Dawid Fik (foto), Ilona Galicka, Marta Jura, Ania Kawecka, Angelika Kotlarz, Tomasz Kowalski, Agata Kraus, Monika Krzyżowska, Alicja Kuśpik, Klaudia Lenart, Kasia Madej, Tomasz Marszałek (redaktor naczelny), Paulina Mazurek, Marcin Pietrzyk, Paulina Sielańczyk, Sebastian Świerczyński (foto), Adrian Widuch (zastępca redaktora naczelnego), Patrycja Żychoń. Wiktoria Piaskowska, Aleksandra Wróbel – wolontariuszki GÓRNOŚLĄZAK 19 www.zg.org.pl Posłowie – po słowie, po cztery Felieton na początek. Między innymi o przedszkolach Szanowni Państwo, Odpowiadając z przyjemnością na zaproszenie prezesa Grzegorza, rozpoczynam publikowanie swoich felietonów w „Górnoślązaku”. W związku z tym, że zaprosił mnie jako parlamen tarzystę, pewnie najwięcej będzie refleksji z Wiejskiej, ale zapewne pojawią się także przemyślenia związane z Tarnowskimi Górami i Górnym Śląskiem. Jak rozpoczęła się obecna kadencja Sejmu, nocnymi obradami podczas których demolowano wiele instytucji, każdy widzi… W moim odczuciu najgorszą rzeczą, która wydarzyła się w tej kadencji Sejmu, to zniesienie obowiązku przedszkolnego dla 5-latków. Jak można tak źle życzyć dzieciom?! Być może w niektórych środowiskach cały czas funkcjonuje przekonanie, że dzieci lepiej rozwijają się z babcią w domu… Ale w polityce należy mieć trochę odwagi i przekonywać do dobrych rozwiązań. Wszystkie badania i doświadczenia rodziców pokazują, jak bardzo rozwija się dziecko w przedszkolu, jak bardzo lubi przedszkole, jak chłonie to, czego uczy go pani w jego grupie. A likwidacja obowiązku przedszkolnego 5-latków uderzy w tych, którzy i tak mają najtrudniejszy start – w dzieciaki z małych miejscowości (gdzie gminy mogą rezygnować z prowadzenia przedszkoli) oraz rodzin z dysfunkcjami społecznymi, w których rodzice nie wpadną na to, że warto zapisać dziecko do przedszkola. 9 grudnia 2015 roku miałam olbrzymi zaszczyt i honor złożyć po raz drugi ślubowanie poselskie i tym samym rozpocząć swoją pracę jako parlamentarzysta ziemi śląskiej w VIII kadencji Sejmu RP. Zawsze w mojej pracy społecznej najważniejszym dla mnie było być blisko spraw i problemów mieszkańców, ponieważ moim priorytetem jest jak najlepiej, najskuteczniej i najszybciej rozwiązywać Państwa problemy, odpowiadać na Państwa pytania oraz informować o wszystkich ważnych zmianach, które zostają wprowadzane w życie. Zachęcam zatem wszystkich Państwa do kontaktu, polecam swoją osobę oraz moje biuro poselskie, które mieści się w Katowicach przy ulicy Stalmacha 17 (I piętro) w siedzibie Związku Górnośląskiego. Dodatkowo pragnę poinformować, iż jestem w trakcie organizacji biur poselskich w innych miastach okręgu wyborczego nr 31 – o szczegółach ich otwarcia będę Państwa informować. Namawiam również do kontaktu drogą elektroniczną: [email protected] oraz poprzez portal społecznościowy Facebook. Jestem do Państwa dyspozycji, dlatego też w razie jakichkolwiek pytań proszę o kontakt. Serdecznie zapraszam do współpracy. My też jesteśmy Europą Ustawa na miarę XXI wieku Tomasz Głogowski W Unii Europejskiej jest o nas coraz głośniej, coraz więcej mówi się o Polsce. Dobrze? Niestety nie. Ostatnio słychać głównie o niszczeniu Trybunału Konstytucyjnego, natychmiastowych zmianach kadrowych w mediach już „narodowych” oraz manifestacjach obywateli na ulicach miast. Przedstawiciele europejskich instytucji piszą listy zaniepokojeni tempem i kierunkiem zmian w Polsce – do tej pory prymusem demokracji. Oburzone polskie władze mówią jasno: Nie wtrącajcie się; Nie wasza sprawa (zwłaszcza Wy – Niemcy okropni). Czy mają rację? Zapominamy o tym, że Unia Europejska to nie tylko dopłaty, programy operacyjne czy czasem niezrozumiałe dla nas zalecenia legislacyjne. Unia Europejska to wartości, na których została zbudowana – te wartości to demokracja, wolność, prawa człowieka. Kiedy w którymś państwie dzieje się źle – ma prawo reagować. A Polska jest częścią tej Wspólnoty – tworzymy ją, jesteśmy w środku. Oczywiście, gdy jesteśmy porównywani do naszych wschodnich sąsiadów – protestujmy, bo to nieuprawnione i krzywdzące słowa. Ale zawsze protestujmy mądrze. Bo polska dyplomacja nie może być oparta na krzykach i obrażaniu się. Na pouczaniach i wypominaniu historii naszych dziadków. Odpowiedzialna dyplomacja nie może być prowadzona przez nagłówki gazet. Bo silna i solidarna Unia to nasz interes. Od wizerunku Polski zależy także nasza siła gospodarcza. Nie jesteśmy potentatami złóż gazu czy ropy – potrzebujemy zagranicznych inwestycji, chcemy importować i eksportować. Nie obrażajmy się na Europę – jesteśmy w środku. Monika Rosa Ewa Kołodziej Kiedy kilka miesięcy temu przygotowywaliśmy program Prawa i Sprawiedliwości, wskazaliśmy różne obszary funkcjonowania naszego państwa, w których należy przeprowadzić niezwłocznie reformy. Jeden z takich obszarów to prokuratura. Obiecaliśmy naszym wyborcom, że przeprowadzimy projekt fundamentalnych zmian dotyczących tej jednej z najważniejszych dla funkcjonowania państwa instytucji. Czy dziś, kiedy mamy do czynienia z bardzo różnymi przestępstwami, z terroryzmem – w latach 80., gdy powstawała obecnie obowiązująca ustawa, o tym w Polsce nie mówiono, ale dziś jest to niestety realne zagrożenie – mamy przygotowaną prokuraturę, żeby walczyć z tymi najpoważniejszymi przestępstwami? Czy mamy prokuraturę zdolną do walki ze zorganizowaną przestępczością, korupcją na najwyższych szczeblach, z gangami, które zajmują się handlem narkotykami, gangami, które zajmują się handlem ludźmi, gangami, które tworzą sieci pedofilskie? Czy ta ustawa rzeczywiście odpowiada wymogom, żeby walczyć z tymi przestępstwami? Obecna ustawa nie była ustawą na miarę XXI wieku. I dlatego dobrze, że 13 stycznia Sejm RP rozpoczął tak naprawdę debatę nad polską prokuraturą jako instytucją dla państwa bardzo ważną. Dalsze prace legislacyjne pozwolą dostosować prokuraturę do wymogów dzisiejszych czasów. Michał Wójcik 20 GÓRNOŚLĄZAK www.zg.org.pl Chadecki głos „Górnoślązaka” KALYNDŎRZ ŚLŌNZŎKA 2016 Kożdo familijo mo swoi świynta: gyburstag, rocznica ślubu, Mszo za zmarłych. Naszo Ślónsko Familijo – my Ślónzoki tyż taki świynta momy, a kej ich świyntujymy wszyjscy we jednyj ferajnie tóż wiymy, że my sóm zjednoczyni, że my sóm stela, że Ślónsk to je nasz hajmat – naszo mało ojczyzna. Jes we tych świyntach zapisany nosz ślónski łobyczej, jes naszo históryjo, sóm i ludzie richtik dó’nos zocni, ale kej przestanymy ło te świynta dbać, radówać się nimi, a łó’nich pamiyntać, tóż sie skóńczy nasz łobyczej, naszo históryjo, a zapómnymy, że my sóm Ślónzoki. Wspólnotę społeczną najbardziej jednoczy wspólne przeżywanie tego, co dla nas ważne, co radosne, a czasem bolesne. Te ważne wydarzenia każdy przeżywa i ocenia inaczej, ale ważne, byśmy przeżywali je razem, bo wynikają one z naszej wspólnej historii. Dzięki temu, dzięki tej łączności ze wspólnotą każdemu z nas łatwiej będzie pozostać sobą – Górnoślązakiem. Chciałbym, aby te daty na co dzień przypominały nam o naszej śląskiej tożsamości, abyśmy byli z niej dumni, abyśmy się nią umieli radować i dzielić, i abyśmy w oparciu o nią kształtowali lokalny patriotyzm i odpowiedzialność za tę ziemię, na której żyjemy od setek pokoleń. A oto i zebrane przeze mnie daty, które nie są może jednakowo ważne dla każdego z nas, ale są ważne dla nas jako wspólnoty. Dzień Pamięci o Tragedii Górnośląskiej 1945 roku – ostatnia niedziela stycznia (w 2016 r. to 31 stycznia) Obchodzony jest w celu uczczenia koło 90 tys. Ślązaków represjonowanych w latach 1945-1948, gdy władze sowieckie i polskie tworzyły obozy, z których deportowano ich do katorżniczej pracy w ZSRR. Znaczna ich część zginęła, lecz pamięć przetrwała i dziś jest kultywowana wraz z rosnącą świadomością śląskiej historii prawdziwej. Ofiary obozów czcimy Marszami Pamięci, a także mszami św. w ich intencji. Dziyń Rodni Mowy | Dzień Języka Ojczystego – 21 lutego Jest łón dany na pamióntka tego, iże we 1955 r. we Bangladeszu zabiyli 5 synków, kierzi sie upóminali, coby ich bengalsko mowa bóła oficyjalnóm godkóm we jeich landzie. Podle UNESCO połowa godki na Ziymie – 3.000 jynzyków zaginie za 2 abo 3 pokolynia. Beztóż cołki świat je za tym, coby kożdyj rodni mowie pómogać. Dlo mie, jako i dlo Wos tóm rodnióm mowom, kiero my wjyni łod łojców i kiero dóma piastujymy, je ślónsko godka. Ślōnski Gŏdy – 1 maja Święto Związku Górnośląskiego obchodzone w ramach odpustu w kościele pw. Św. Józefa w Górnośląskim Parku Etnograficznym. W czasie mszy św. Górnoślązacy za wstawiennictwem Św. Józefa, patrona robotników i rodzin, proszą Boga o błogosławieństwo trwania przy tradycyjnych wartościach szacunku dla wiary, rodziny i pracy. Odpustowy kiermasz jest świętem śląskiej kultury i tradycji. Dziyń Ślōnskij Fany – 2 maja 2 maja 1921 r. wobec niekorzystnych dla Polski propozycji Międzynarodowej Komisji Rządowo-Plebiscytowej wybuchło III Powstanie Śląskie, które spowodowało włączenie do Rzecz- pospolitej większej części Górnego Śląska, niż to wynikało z plebiscytowego głosowania ludności urodzonej w tym regionie. Dyktatorem tego, jednego z dwóch w historii Polski zwycięskich powstań, był Wojciech Korfanty. W 1920 r. Sejm RP przyjął Konstytucję, która zawierała Statut Organiczny Województwa Śląskiego. Wniosło ono ogromny wkład przemysłowy i kapitałowy w odradzający się kraj, co stało się podstawą jego rozwoju. Tak powstał nasz region w nadziei i radości, że w wolnej Polsce każdy Ślązak będzie czuł się dobrze ze swą tożsamością i mową. Te wartości symbolizują śląskie barwy: złoty orzeł na tle żółto-niebieskiej flagi. Marsz Autonomii – sobota najbliższa 15 lipca (w 2016 r. to 16 lipca) 15 lipca 1920 r. Sejm Rzeczpospolitej uchwalił Statut Organiczny Województwa Śląskiego. Posiadało ono własny parlament (Sejm Śląski) i skarb, a jego autonomia była bardzo szeroka, szczególnie co do organizacji policji i żandarmerii, szkolnictwa ogólnokształcącego i zawodowego, zaopatrzenia ubogich, energii, kolei lokalnych. W 1945 r. Krajowa Rada Narodowa ustawą konstytucyjną zniosła, niezgodnie ze swymi kompetencjami, Statut Organiczny. Marsz jest wyrazem woli zwolenników przywrócenia statusu Województwa Śląskiego sprzed II wojny światowej oraz osób, które zachęcają obywateli i władze Polski do przyjęcia ustroju federacyjnego dla wszystkich regionów kraju, maksymalizując ich samorządność. Dni Samorządności Śląskiej – weekend po 15 lipca (w 2016 r. to 15-17 lipca) Ustanowione przez Radę Górnośląską dla uczczenia rocznic: – 17 lipca 1402 r. – wtedy we Wrocławiu powstała federacja śląskich księstw piastowskich tworząca w miarę jednolity organizm polityczno-gospodarczy, który można uznać za Sejm Śląski; – 30 grudnia 1849 r. – wtedy w Austro-Węgrzech utworzono Ziemię Śląską ze stolicą i Sejmem w Opawie; – 15 lipca 1920 r. – wtedy w wyniku uchwalenia przez Sejm II Rzeczpospolitej Statutu Organicznego zostało powołane autonomiczne Województwo Śląskie oraz Sejm i Skarb Śląski. Dziyń Ślōnskij Idyntyfikacyje – Dziyń Ślōnzŏka | Międzynarodowy Dzień Ludności Tubylczej na Świecie – 9 sierpnia Obchody są okazją do podkreślenia różnorodności kultur tubylczych, tak bardzo wzbogacających rodzinę ludzką. Jest to szansa do zwrócenia uwagi na obecną sytuację ludności tubylczej na świecie. Na Śląsku organizuje się różne imprezy, konkursy, debaty i marsze, które są miejscem ekspresji śląskiej tożsamości etnicznej i opartej o nią wspólnoty regionalnej. Jest to święto obecności języka śląskiego, śląskiej tradycji, kultury i obyczajów w Unii Europejskiej, a szczególnie w Polsce, w Niemczech i w Czechach. www.zg.org.pl GÓRNOŚLĄZAK 21 Wspomnienie Św. Jadwigi Śląskiej – 16 października Patronka Polski i Śląska oraz pojednania polsko-niemieckiego urodziła się i wychowywała w XII w. na zamku Andechs w Bawarii. Wyszła za mąż za śląskiego i wielkopolskiego księcia Henryka I Brodatego. Jadwiga ożywiała religijność Śląska, fundując kościoły i sprowadzając duchownych z Niemiec. Pomagała niemieckim osadnikom na Śląsku, wspierając rozwój rolnictwa. Rozwijała opiekę nad ubogimi, fundowała szpitale. Była pełna cech tak bliskich Ślązakom, jak skromność i zaangażowanie w pracę oraz spolegliwość ugruntowana w lokalnej wspólnocie. Dziś jest ona pięknym symbolem śląskiego obyczaju i kultury asymilującej to, co piękne i dobre z Niemiec i Polski, choć zawsze trwającej przy własnych, rodzinnych tradycjach. Oktŏbertref – październik To radosne święto śląskiej rodziny, wspólnoty i tradycji – naturalny wyraz wartości ważnych dla Ślązaków, czczonych we wspólnej publicznej zabawie. KALYNDŎRZE ŚLŌNZŎKA przygotowaliśmy w formie graficznej do pobrania ze strony www.plura.pl/menu/silesiana. Plik obrazkowy można pobrać w dwóch formatach. Jeden z nich idealnie nadaje się do wydruku i oprawienia w ramkę lub do ustawienia na przykład jako tło pulpitu na komputerze. Drugi z kolei stworzono z myślą o… smartfonach. Jego wymiary idealnie nadają się do wykorzystania jako tapeta na ekranach telefonów. Marek Plura R EK LAM A „Kultura” w Wiśle Wisła. Miasto znane każdemu mieszkańcowi Górnego Śląska, w którym pośród licznych atrakcji znajdziecie Pałacyk Myśliwski Habsburgów. To drewniany budynek na kamiennej podmurówce w stylu tyrolskim. Wybudował go na polanie Przysłop arcyksiążę Fryderyk Habsburg jako bazę do polowań na głuszce. W roku 1985 Pałacyk Myśliwski przeniesiono do centrum Wisły i stał się ozdobą miasta. Stoi na ulicy Lipowej blisko dworca PKS-u. W jego wnętrzu powstała „Kultura” – galeria, klub, kawiarnia. Miejsce stworzone z pasji, marzeń, miłości do kawy, czekolady, ludzi i sztuki. Jest kwintesencją tego, co lubimy. Nasze smaki, klimaty, kolory, muzyka… Chcemy się nimi podzielić! Zatrzymaj się i przyjdź do nas – odpocząć od zgiełku, złapać oddech, nabrać sił do dalszego biegu! Poza gamą naszych aromatycznych napojów, deserów i lekkich dań, serwujemy wino i piwo z niszowych browarów. Mamy nadzieję, że urzeknie Was wnętrze z duszą, w którym sprzęty „z przeszłością” znalazły przyjazny dom… I gdzie znajdzie się miejsce na małą galerię sztuki. Może nasycisz oczy, może kupisz… Miłośnicy dobrej lektury, muzyki z płyt gramofonowych, gier planszowych z pewnością spędzą miłe chwile. Naszym marzeniem było stworzenie miejsca wyjątkowego. Miejsca, które, mamy nadzieję, urzeknie Was nie tylko swoim wnętrzem i klimatem, ale da Wam również możliwość i czas na chwilę rozmowy, refleksji, zadumy. Staramy się oddać wszystko to, czego doświadczaliśmy, będąc z drugim człowiekiem podczas rozmów, spotkań, koncertów, będąc z Wami ot tak, po prostu. Zapraszamy do „Kultury” na piwne smaki, prawdziwą czekoladę, aromatyczne kawy i herbaty, słodkości i dania obiadowe. Organizujemy również koncerty, kameralne imprezy okolicznościowe, a także mini wystawy i warsztaty dekoracji starych mebli. „Kultura” w Wiśle – ulica Lipowa 4a w Pałacyku Myśliwskim Habsburgów (obok PKS-u). www.kulturawisla.eu 22 GÓRNOŚLĄZAK www.zg.org.pl Z życia Związku Wystawa Silesius rozpoczęła tournée po Górnym Śląsku „To ziemia, na której rodzą się diamenty” (św. Jan Paweł II) N a naszej Śląskiej Ziemi rodziły i rodzą się diamenty. Nie zdajemy sobie jednak chyba sprawy, jak wielka jest ich liczba… Naukowcy, poeci i pisarze, przemysłowcy, święci, artyści, sportowcy. Gdybyśmy chcieli ich zliczyć, na pewno byłoby to kilkaset nazwisk. Kilkudziesięciu wybitnych Ślązaków znalazło się na wystawie Silesius, której uroczysty wernisaż odbył się 7 stycznia br. w Muzeum Miasta Mysłowice. Po- Przy mikrofonie dyrektor Muzeum Miasta Mysłowice Adam Plackowski wita Gości: prezydenta Mysłowic Edwarda Lasoka, Europosła Marka Plurę, Posła na Sejm RP Wojciecha Króla, przedstawicieli śląskich organizacji zrzeszonych w Radzie Górnośląskiej z przewodniczącą Mirellą Dąbek, realizatorów wystawy Łucję Staniczkową i Witolda Winiarskiego, członków Koła Brzezinka i wszystkich, bardzo licznie zgromadzonych zwiedzających mysłodawcą ekspozycji jest Europoseł Marek Plura, a kuratorem – Wiceprezes Zarządu Związku Górnośląskiego dr Łucja Staniczkowa. Czwartkowy wernisaż zgromadził tłumy zwiedzających. Władze Mysłowic reprezentowali: Prezydent Miasta Edward Lasok i Wiceprezydent Grzegorz Brzóska oraz radni – Teresa Białucha (jednocześnie Prezes Koła Brzezinka ZG) i Tomasz Wrona. Poseł Wojciech Król przyjechał na wernisaż prosto z obrad sejmowych, bo jak stwierdził, nie mogło go zabraknąć w Mysłowicach. Europoseł Marek Plura podziękował Mysłowicom i Muzeum za przyjęcie wystawy na początku jej podróży po Górnym Śląsku, która potrwa do końca czerwca. Przypomnijmy, iż uroczysty wernisaż miał odbyć się w grudniu w Parlamencie Europejskim. Zagrożenie zamachami terrorystycznymi w Brukseli sprawiło, że termin otwarcia wystawy został przesunięty, ale jak stwierdził Europoseł Plura: – Dzięki temu wystawa dojedzie tam pod koniec czerwca bogatsza o nowe doświadczenia, Państwa spostrzeżenia. Dyrektor Muzeum Miasta Mysłowice, Adam Plackowski, zauważył, że każdy znajdzie tu tych, których szuka, ale na pewno też każdy – wychodząc z wystawy – stwierdzi, że paru nazwisk brakuje. Pomysłodawca wystawy odpowiadał: – Niech tak bę- dzie, bo to znaczy, że bogactwo naszych przodków, którzy żyli tutaj przed nami, nie może się zmieścić na jednej wystawie. Europoseł Plura podkreślił również, że Śląsk to przede wszystkim ludzie, którzy mimo tego, a może dzięki temu, że mówili różnymi językami, stworzyli pierwowzór Unii Europejskiej. Żyli w zgodzie – każdy ze swoją kulturą, a jednocześnie to była nasza, wspólna, śląska kultura. My dzisiaj mamy prawo korzystać z tego dorobku, nie tylko materialnego, naukowego czy artystycznego, ale też z tego, co zostawili w naszych sercach i w naszej mentalności. Europoseł podziękował też dr Łucji Staniczkowej za to, że wykonała najtrudniejsze zadanie, jakim był wybór bohaterów wystawy. Dziękowano również Witoldowi Winiarskiemu, który – jak to określił inicjator wystawy – „stworzył coś, co się okazuje większym dziełem niż zakładaliśmy, bo będzie żyło nie tylko w Brukseli, nie tylko przez te kilkanaście dni, kiedy Europa przypomni sobie o dorobku Śląska, ale będzie nas inspirować przez dłuższy czas, bo ta wystawa będzie podróżować po naszych miastach, przypominając tych, którzy tworzyli naszą historię”. Faktycznie wystawa przygotowana przez Witolda Winiarskiego wywołała pozytywne wrażenie wśród zwiedzających. Zachwyt wzbudziła przede wszystkim bardzo realistyczna kompozycja kamienic Nikiszowca. Wiele osób stwierdziło, że czuje się tak, jakby spacerowali po tej katowickiej dzielnicy. Prezydent Mysłowic Edward Lasok podkreślił wyjątkowość ekspozycji: – To jest wystawa o wspaniałych ludziach, Śląza- Fragment wystawy prezentujący śląskich noblistów kach, którzy tworzyli historię Śląska, ale pokazująca też bogactwo regionu, którego nam w Polsce zazdroszczą. Rzeczywiście, do tej pory nikt nie wpadł na pomysł zaprezentowania dorobku intelektualnego, materialnego czy sportowego naszego regionu w formie wystawy, która niesie ze sobą wartości edukacyjne, ale jest również doskonałą okazją do zadumy nad historią Śląska. – To jest wielkie dzieło, bo naprawdę bardzo trudno wybrać to, co jest najważniejsze. Gdy dokładnie GÓRNOŚLĄZAK 23 www.zg.org.pl Jesteśmy u siebie, wśród swoich obejrzymy wystawę, to wtedy w każdym z nas pojawi się refleksja, jaką siłą był, jest i z pewnością będzie Górny Śląsk – mówił Prezydent Lasok, przypominając również postać pochodzącego z Mysłowic prymasa Augusta Hlonda. Kurator wystawy dr Łucja Staniczkowa w swoim wystąpieniu skupiła się nad odpowiedzią, komu wystawa jest tak naprawdę potrzebna: – Ta wystawa jest potrzebna samym Ślązakom. Skoncentrowani na codzienności nie zawsze zdają sobie sprawę, z jak bogatego w ludzi, w umysły i serca regionu pochodzą. Z tak małego skrawka ziemi wyrosło tak wielu wybitnych, których same notatki biograficzne zajmują pięć tomów wydawnictwa prof. Joanny Rostropowicz z Uniwersytetu Opolskiego – podkreślała kurator. – Potrzebne to jest samym Ślązakom, potrzebne dlatego, bo na naszych oczach trwa, można powiedzieć, że od dziesięcioleci, ogólny dyskurs na temat Śląska, ludzi ze Śląska – kim oni właściwie są. Dr Staniczkowa przypomniała, że w ostatnim czasie ukazał się Leksykon mitów i symboli Górnego Śląska, w którym postawiono kwestię, czy Ślązacy zawłaszczają sobie kulturę, która do nich nie należy. – Z jak wielką ignorancją spotykamy się jeszcze teraz, wiemy sami – zauważyła kurator. – Dlatego ta wystawa jest bardzo potrzebna, bo to nasz głos, śląski głos w ogólnym dyskursie. Stanisław Gerard Trefoń z Rudy Śląskiej na wystawę Silesius wypożyczył ze swojej ogromnej kolekcji rzeźby w węglu i reprodukcje malarstwa nieprofesjonalnego Zdaniem dr Staniczkowej wystawa pokazuje wielokulturowość Śląska, jego polifoniczność, wielogłosowość. Autorzy starali się dobrać postacie z różnych dziedzin. Wystawa Silesius pokazuje też, że Ślązakiem jest nie tylko ten, kto się tutaj urodził, lecz także ten, kto wybrał Śląsk jako swoje miejsce. Jako przykład dr Staniczkowa podała Wojciecha Kilara, który przybył na Śląsk ze Lwowa oraz Johna Baildona, przybysza ze Szkocji. – Zachęcam, żeby potraktować tę wystawę jako inspirację do pogłębienia wiedzy o wybitnych postaciach ze Śląska – powiedziała na koniec kurator ekspozycji. Do 15 stycznia wystawę można oglądać w Muzeum Miasta Mysłowice, mieszczącym się przy ul. Stadionowej 7. Kolejnym przystankiem w „tournée” po Górnym Śląsku będzie Siemianowickie Centrum Kultury – Park Tradycji przy ul. Elizy Orzeszkowej 12. Serdecznie zapraszamy do odwiedzenia ekspozycji. Mirella Dąbek Autorka jest asystentką Posła do Parlamentu Europejskiego Marka Plury, a także Przewodniczącą Rady Górnośląskiej (Fot. Dawid Fik) Związek Górnośląski na Dniu Śląskim w katowickim „Maczku” Prezes Grzegorz Franki wraz z posłem Markiem Plurą patronowali obchodom VI Dnia Śląskiego, który 7 grudnia 2015 r. obchodzony był w IV Liceum Ogólnokształcącym im. Gen. Stanisława Maczka w Katowicach. W imprezie uczestniczyli też inni członkowie Związku Górnośląskiego z Koła Bogucice i Koła Piekary. Oprócz występów artystycznych ciekawym momentem był wykład profesora Zbigniewa Kadłubka o śląskiej tożsamości. Integralną część Dnia Śląskiego stanowił konkurs mowy śląskiej o tytuł „Młodzieżowego Górnoślązaka Roku”, w którym startowała młodzież szkół ponadpodstawowych. Zwycięzcami zostali: Weronika Finkbeiner z Gimnazjum nr 2 w Piekarach Śląskich i siemianowiczanin Mateusz Klęka z IV LO w Kato wicach. Nagrodę, w postaci wycieczki do Strasburga, ufundowali patroni Dnia Śląskiego. Ponadto wizerunek laureatów konkursu ozdobił okładkę niniejszego numeru „Górnoślązaka”. Inicjatorem i pomysłodawcą wydarzenia jest dyrektor szkoły Katarzyna Ziemiec, która w swoim wystąpieniu podkreślała, jak bardzo ważne jest pielęgnowanie śląskich tradycji i obyczajów. red 24 GÓRNOŚLĄZAK www.zg.org.pl Z życia Związku U Świętego Jacka w Krakowie T o już niemal dziesięcioletnia tradycja, że rok pielgrzymkowy kończymy u naszego Patrona, Świętego Jacka Odrowąża, u krakowskich dominikanów. Nie inaczej było i w 2015 roku. Mieliśmy w planie odwiedziny także u Świętej Rity – można rzec: ostatnio bardzo modnej świętej. Rozpoczęliśmy tradycyjnie od odwiedzenia krypty na Wawelu, w której spoczywają Maria i Lech Kaczyńscy oraz Józef Piłsudski. Potem zwiedzaliśmy katedrę, zaś czas do godziny jedenastej większość spędziła w krakowskich kawiarenkach na posiłku. Tradycyjnie na godzinę przed mszą świętą spotkaliśmy się w kaplicy Świętego Jacka Odrowąża u ojców dominikanów, gdzie w czasie nabożeństwa dziękowaliśmy patronowi Metropolii Górnośląskiej i Związku Górnośląskiego za kończący się rok i prosiliśmy o wstawiennictwo i pomyślność dla naszej Małej Ojcowizny, Związku Górnośląskiego i Bractwa Pielgrzymkowego. Tym razem nabożeństwo poprowadził Krzysztof Jamrozy, członek Bractwa. Pozostałe do wyjazdu z królewskiego grodu godziny spędziliśmy na zwiedzaniu jego zabytków oraz przedświątecznym kiermaszu na Starym Rynku i festynie na terenie klasztoru dominikanów. Spotkanie wigilijne 21 grudnia w sali Miejskiego Domu Kultury na Dębie, przy pięknie udekorowanym stole, odbyło się ostatnie w tym roku spotkanie Koła Związku Górnośląskiego Katowice-Wełnowiec/ Józefowiec. Choć do świąt pozostało jeszcze trochę czasu, było nam miło spotkać się w jednym czasie i miejscu, by połamać się opłatkiem, zasiąść przy wspólnym wigilijnym stole i złożyć serdeczne życzenia. Trzeba dodać, że w tym roku wyjątkowo dopisała pogoda: jak na grudzień było ciepło, cały czas towarzyszyło nam bezchmurne niebo. W wyjeździe udział wzięły 54 osoby. Jacek Pytel Wśród zaproszonych gości swoją obecnością zaszczycił nas ks. dr hab. Henryk Olszar – nasz zaprzyjaźniony duszpasterz z parafii św. Józefa Robotnika, który poprowadził modlitwę i przekazał życzenia świąteczne oraz udzielił błogosławieństwa na dalsze dni, życząc wszelkiej pomyślności w życiu osobistym i działalności Koła. Na spotkaniu ugościliśmy także: proboszcza parafii pw. NMP Wspomożenia Wiernych ks. Dariusza Niesiobęckiego z Wełnowca, Prezesa Związku Górnośląskiego Pana Grzegorz Frankiego, Kierownik MDK Panią Lidię Korzeniowską-Drapacz. Oczywiście byli też nasi przyjaciele i członkowie naszego Koła. Odwiedził nas także dostojny gość – Święty Mikołaj, który wszystkim rozdał prezenty, bo… wszyscy byliśmy grzeczni. W wigilijnej atmosferze spożyliśmy wyśmienitą kolację, śpiewaliśmy radośnie kolędy, wspominaliśmy swoje wigilie domowe. Była to niezwykła chwila dla nas wszystkich. Święta bowiem jednoczą ludzi – ten czas pozwala zapomnieć o codziennych obowiązkach, oderwać się od problemów życia codziennego i przeżywać magiczną bożonarodzeniową atmosferę. Mariola Para-Hewig Rozmowy Aktywnych Ślązaków w każdą sobotę o godz. 16:00 Słuchaj o śląskich sprawach ze śląskiego punktu widzenia! GÓRNOŚLĄZAK 25 www.zg.org.pl „Na śląską nutę” w Bełchatowie Bractwo Pielgrzymkowe Związku Górnośląskiego otrzymało zaproszenie z Miejskiego Centrum Kultury w Bełchatowie, żeby 15 grudnia zaprezentować śląskie zwyczaje bożonarodzeniowe dla słuchaczy Uniwersytetu Trzeciego Wieku. Pomieszczenia MCK-u robią wrażenie, widać starania finansowe miejscowego samorządu o kulturę. Ujęła nas gościnność gospodarzy – na powitanie otrzymaliśmy solidny obiad, potem zostaliśmy zaproszeni do zwiedzenia multimedialnej wystawy poświęconej historii i współczesności kopalni węgla brunatnego i elektrowni. Prezentacja jest imponująca! Sala widowiskowa powoli zapełniała się widzami, my gorączkowo wkładaliśmy górnośląskie stroje. Grupa kilkunastu gimnazjalistów i tyluż członków Związku Górnośląskiego w strojach śląskich zrobiła wrażenie. Rozpoczął znany śląski folklorysta, historyk, regionalista, pedagog i szef „Karolinek” w jednej osobie – Tomasz Wrona. Nie jest osobą anonimową w Związku Górnośląskim – od kilkunastu lat uczestniczy w pracach jury „Śląskiego Śpiewania”, swoje prezentacje miał także w siedzibie Związku w Katowicach. Barwnie opowiadał o zwyczajach towarzyszących adwentowi, wigilii oraz Świętom Bożego Narodzenia (Godnim Świętom). A wszystko w gwarze śląskiej! Było sporo o naszych tradycyjnych potrawach, w tym moczce i makówkach; oba specjały zostały zresztą przygotowane przez panie z Bractwa Pielgrzymkowego i na zakończenie imprezy podane do degustacji. Drugim punktem programu był krótki quiz gwarowy, prowadzony przez niżej podpisanego. Okazało się, że śląskie słówka nie są wcale takie trudne do zrozumienia, zinterpretowania i przetłumaczenia. Zwyciężyła w konkursie pani Władysława, która na scenę weszła ze swoją wnuczką Marysią. Wszyscy uczestnicy jako nagrodę otrzymali książkę pod redakcją Heleny Leśniowskiej pt. Rajza z piekarskôm godkôm; pani Władysława jako triumfatorka dodatkowo książkę Marka Szołtyska pt. Śląskie podróże. Na spotkaniu poświęconym Godnim Świętom nie mogło zabraknąć kolęd; tutaj w roli głównej wystąpił Gerard Skrzypiec z Koła Piekary Śląskie. Znany jest nam jako wykonawca psalmów podczas związkowych mszy świętych i pielgrzymek mężczyzn do Piekar oraz modlitwy wiernych w gwarze śląskiej dla stutysięcznej rzeszy pielgrzymów. Zaprezentował trzy kolędy po śląsku, publiczność pomagała mu w języku polskim. Kolęd mogłoby być więcej, lecz czas naglił, a czekał nas jeszcze występ „Herodów” w wykonaniu „Karolinek” oraz prezentacja śląskiego stroju. Duże wrażenie na widzach zrobiły noszone przez nasze babcie i prababcie chusty długości trzech metrów. Tomek żartował, że przypominają raczej narzuty na łóżka. Zakończyliśmy występ wejściem wszystkich „naszych” na scenę i wspólnym odśpiewaniem zwrotki z kolędy Bóg się rodzi: „Podnieś rękę, Boże Dziecię – błogosław Ojczyzną miłą”. Na zakończenie otrzymaliśmy słowa podziękowania i prezenty od przemiłych gospodarzy. A potem nasze panie w foyer częstowały bełchatowian śląskimi specjałami. Po reakcjach widać było, że zarówno nasze występy, jak i specjały kulinarne, przypadły do gustu. Myślę, że w Bełchatowie wykonaliśmy kawał dobrej roboty w dziedzinie promocji górnośląskiej kultury, regionu, Mysłowic oraz Związku Górnośląskiego. Jacek Pytel Wigilia dla samotnych i ubogich w Rudzie Związek Górnośląski daje różnorodne możliwości działania na rzecz dobra wspólnego. Nasz Statut mówi także o działalności charytatywnej. Jest taki szczególny dzień w roku, w którym ludzie samotni (a jest ich coraz więcej) i osoby niezamożne mają potrzebę bycia w rodzinie, w jakiejś wspólnocie, by przeżyć z innymi wyjątkowość tego dnia. To właśnie Wigilia. Kierując się tymi potrzebami, Koło Wirek-Bielszowice-Czarny Las od 20 lat, 24 grudnia każdego roku, przygotowuje wieczerzę wigilijną, na którą zaprasza osoby samotne i niezamożne z terenu całej Rudy Śląskiej. Mimo że Ruda Śląska to miejsce pełne tradycji rodzinnych, gdzie wielodzietność i rodziny wielopokoleniowe nikogo nie dziwią, coraz więcej osób korzysta z naszego zaproszenia do udziału w tej wyjątkowej wieczerzy. Początkowo było to 40–50 osób, ostatnio – około 100 osób. Biorący w niej udział nie tylko znajdują na stole typowe dla wigilijnej wieczerzy potrawy, ale mają również okazję do wspólnej modlitwy, łamania się opłatkiem, składania życzenia, śpiewu kolęd. Na koniec każdy otrzymuje paczkę z prezentami. Wszystko to jest możliwe dzięki życzliwej pomocy proboszczów miejsca, a więc ks, Franciszka Zająca, a od dwu lat ks. Andrzeja Nowary, którzy na to wydarzenie udostępniają Dom Parafialny przy kościele pw. Św. Wawrzyńca i Antoniego w Wirku z kuchnią i zastawą stołową oraz sprawują opiekę duchową. Zaś wolontariusze – członkowie Koła, z uprawnieniami kucharskimi i zdrowotnymi – już dwa dni wcześniej przygotowują potrawy, a przy Wigilii podają do stołu. Oczy- wiście jest to możliwe także dzięki sponsorom, których – żeby nagradzanie ich zostawić Bogu – nie będę wymieniał. Wiemy, że taką inicjatywę w dniu Wigilii podejmują też inne koła. Życzymy sobie wzajemnie, aby ten duch służby towarzyszył nam wszystkim przez cały rozpoczęty rok 2016. Andrzej Stania 26 GÓRNOŚLĄZAK Ignorantia iuris nocet – Nieznajomość prawa szkodzi www.zg.org.pl Dziedziczenie – jak przyjąć lub odrzucić spadek? P rawo reguluje 3 sposoby zachowania się spadrównież nabyć wiedzę o istnieniu i korzystnej dla kobiercy w stosunku do spadku. Może on zatem niego treści testamentu. przyjąć spadek bez ograniczenia odpowiedzialWarto w tym kontekście zwrócić uwagę na szczeności za długi (tzw. przyjęcie proste), przyjąć spadek gólną sytuację, uregulowaną przez prawo, w której z ograniczeniem tej odpowiedzialności (tzw. przyjęcie spadkobierca umiera przed upływem terminu do złoz dobrodziejstwem inwentarza), bądź też spadek odżenia przedmiotowego oświadczenia, nie złożywszy rzucić. go. Wówczas takie oświadczenie może być złożone Kwestią decydującą jest tu zatem to, czy w skład przez jego spadkobierców. Co istotne, termin do złospadku wchodzą długi po zmarłym spadkodawcy żenia tego oświadczenia nie może skończyć się wcześi tym kryterium należy się kierować, przy składaniu oświadczeń niej niż termin do złożenia oświadczenia co do spadku po zmaro przyjęciu bądź odrzuceniu spadku. łym spadkobiercy. Skutkiem odrzucenia spadku jest oczywiście brak odpowiePrzepisy nie nakładają na spadkobierców obowiązku złożedzialności za długi spadkowe. W tej sytuacji spadkobierca nie nia rzeczonego oświadczenia, jednakże brak złożenia oświadotrzymuje jednak nic ze spadku, nawet gdyby znalazły się w nim czenia we wskazanym terminie skutkuje uznaniem, iż spadkojakieś aktywa. Przyjęcie proste spadku oznacza, iż spadkobierca bierca przyjął spadek z dobrodziejstwem inwentarza. To właśnie odpowiada za długi spadkowe całym swoim uregulowanie, które jest wynikiem nowelizamajątkiem, tj. zarówno osobistym, jak i spadcji Kodeksu cywilnego, która weszła w życie Bezpłatne porady prawne… kowym. Rozwiązaniem pośrednim jest przyw dniu 18 października 2015 r., jest szczególna łamach „Górnoślązaka”! jęcie spadku z dobrodziejstwem inwentarza. nie korzystne dla spadkobierców, którzy są Masz pytania do prawnika? Takie przyjęcie ogranicza bowiem odpowiew ten sposób lepiej chronieni przed odpowiedzialność spadkobiercy wyłącznie do ustalodzialnością za długi spadkowe. Przypomnieć Zgłoś problem, nego w inwentarzu stanu czynnego spadku, w tym miejscu wypada, iż na gruncie poa my postaramy się udzielić czyli de facto jego aktywów. przednio obowiązującej regulacji, brak złożeodpowiedzi na naszych łamach. W tym kontekście, wskazać należy równia oświadczenia w terminie równoznaczny nież, że w sytuacji, gdy spadkobierca odbył z prostym przyjęciem spadku (bez ograPytania prosimy przesyłać na rzuca spadek z pokrzywdzeniem wierzycieli niczenia za długi spadkowe). [email protected] (spadkodawcy), mogą oni żądać, aby odrzuOświadczenie, o którym mowa wyżej, cenie spadku było bezskuteczne w stosunku składa się przed notariuszem lub sądem rejodo nich, według przepisów o ochronie wienowym, w którego okręgu znajduje się miejrzycieli w razie niewypłacalności dłużnika. sce zamieszkania lub pobytu składającego Warunkiem takiego żądania jest istnienie oświadczenie. Można je złożyć zarówno ustwierzytelności w chwili odrzucenia spadku. nie, jak i na piśmie, lecz z podpisem urzęUznania odrzucenia spadku za bezskuteczne dowo poświadczonym. Ten ostatni wymóg można żądać w terminie 6 miesięcy od dodotyczy również pełnomocnictwa, jeśli składa wiedzenia się o odrzuceniu, lecz nie później się to oświadczenie przez pełnomocnika. niż z upływem 3 lat od odrzucenia spadku. Przedmiotowe oświadczenia mogą być Należy pamiętać, że oświadczenie o przyrównież składane w sądzie spadku w toku pojęciu lub odrzuceniu spadku powinno być stępowania o stwierdzenie nabycia spadku. złożone w terminie 6 miesięcy od dnia, w którym spadkobierca W tej sytuacji, należy szczególnie mieć na uwadze 6-miesięczny dowiedział się o tytule swojego powołania. Chodzi tu przede termin do złożenia takiego oświadczenia. wszystkim o dowiedzenie się o fakcie śmierci spadkodawcy. Jedadw. Michał Materowski LAW & TAX Kancelaria Adwokacka Materowski Nowak s.c. nakże przy dziedziczeniu testamentowym spadkobierca musi BEZPIECZEŃSTWO, NIEZALEŻNOŚĆ, INTEGRACJA KRYSZTAŁOWA ENKLAWA DLA SENIORÓW Millenium Inwestycje Sp. z o.o. Katowice, ul. Hierowskiego 2 tel. 32 205 95 00, wew. 21-22 e-mail: [email protected] www.bazantowo.pl GÓRNOŚLĄZAK 27 www.zg.org.pl „Górnoślązak” dla bajtli Świynto Hyjdla po bosoku J ak sie powiy „ślonsko świynto”, to łod razu wszyscy myślom ło świyntyj Barbarze, pra? Ale ślonskich świyntych jest wiyncyj, a nojwiynkszo z nich je świynto Hyjdla, patronka Ślonska. Jak łoboczycie kajś na łobrozku świynto we habicie, po bosoku i ze szczewikami w rynce abo na karku – bydźcie pewni, że to łona. A wiycie, czamu jom malujom po bosoku? Niy? Toż posłuchejcie… Urodziyła sie w 1178 roku w Bawarii nad jeziorym Amer. Jeji fater był tam srogim grofym, ale takim blank srogim – mioł zomek, fol ziymi, wojokow, gowiydzi. Już za bajtla Hyjdla niy boła zwyczajnom dziołszkom: niyrada bawiła sie graczkami, niyrada sie sztiglowała i szaciła, za nic miała klajdziki, piestrzonki i załośniczki, niyrada klachała abo klekotała. Cingiym ino rzykała! Dziołszki z rycerskich rodow dowali nałonczas na nauka do klosztornych paniyn. Tak było tyż z Hyjdlom. W klasztorze nauczyła sie niy ino heklować i sztrykować, ale tyż czytać i pisać, łosprawiać o Piśmie Świyntym i je tłomaczyć ludziom, no i starać sie o niymocnych. Jak miała ino dwanoście lot to sie wydała. Ja, za starego piyrwy łojce gibko wydawali dziołszki, a najgibcij te, kiere boły ksiynżniczkami abo szlachciankami. I nojczyńścij boło tak, iże tako dziołszka wcale a wcale przyiszłymu chopu niy pszoła ani łon jij! Małżyństwo to boł barzij taki geszeft miyndzy łojcami. Łojce Hyjdli mieli sztyrech synkow i sztyry cery. Jedna wydali za krola Francji, drugo – za krola madziarskiego, trzecio poszła dlo klosztoru. – A cia wydom za piastowskiego ksiyncia ze Ślonska – podzioł Hyjdli łojciec. Posłuszno łojcom przyjechała do Wrocławia, kaj urzyndowoł ślonski ksionże Hynryk, kierymu potym dali przimianek „Brodaty”. Ludzie na Ślonsku łod razu zaczyni nowyj ksiynżnyj pszoć – bo drap nauczyła sie godać po naszymu i miała staranie ło biydokow i niymocnych. Nojbarzij jom szterowało to, iże ludzie sam som biydni. Niywtorzy niy mieli nawet na szczewiki, toż cołki rok lotali po bosoku. – Jak łoni niy majom szczewikow, to jo tyż niy byda mieć – pedziała. I tyż zaczyna chodzić po bosoku! Skiż tego Hynryk był fest niyrod. – Po jakiymu łona tak dziczy, po jakiymu sztyjc po bosoku loto? – frasowoł się i jargoł. – Śmioć sie ze mie bydom, iżech ksionże, a mie niy stykać, coby Swojij choby jakie ańfachowe klaperlacie łobsztalować! Tak go to szterowało, że niy strzimoł. Poszeł do kapelonka, kiery boł spowiednikiym Hyjdli. – Ksiynżoszku moj kochany, poradzcie co, spomożcie mie, niych ta moja te szczewiki łoblyko! Jo mom jom rod, ale mie je gańba! To sie niy godzi, coby ksiynżno po bosoku lotała! Niych mi łona niy robi łostudy! – Niy frasujom sie – łodpedzioł mu kapelonek i mrugnoł ślypiym. – Jo to złonacza! Już jo jom łobuja! Hyjdla nic niy łodpedziała, kiej po spowiedzi dostała łod ksiynżoszka pora doprowdy primowskich szczewikow. Spowiednik poprosił piyknie, coby je łodtond łoblykała. Przeciyż dobro krześcijanka niy bydzie sie wadzić z ksiyndzym, pra? Kiwnyła ino gowom… – Ja, byda nosić… jak tak piyknie prosicie – łodpedziała. Jak jom ksiynżoszek łobejrzoł na drugi dziyń, to sie o mało niy wykopyrtnoł. Toć, miała szczewiki… ale niy na szłapach ino przewieszone bez kark! Dyć kapelonek niy pedzioł kaj gynał mo te klaperlacie zakłodać, pra? Ksionże Henryk przody sie śmioł, a potym poszkopił, iże Hyjdla sie już niy zmiyni i doł pokoj. Moc dobrego zrobiła dlo naszego Ślonska świynto Hyjdla! Kozała stowiać kościoły, klasztory, szpitale i szkoły dlo biydnych, dbała o niymocnych, niy dozwoliła krzywdzić borokow, jak prziszeł głod to kozała za darmo dować im jodło. Ze swojym chopym pszoli se barzo! Jak Hynryka Brodatego porwoł i zawar w hereszcie ksionże Konrad ze Mazowsza, poszła – piechty i po bosoku – do Płocka, coby prosić o wypuszczynie swego chopa. I tak dugo wierciła porywaczowi dziura w brzuchu, aż do uwolniynio Hynryka doprowadziła. Świynto Hyjdla niy miała lekigo życio, oj niy miała! Padajom: jak Ponboczek komuś pszaje, to go doświadczo, pra? Tak było z naszom Hyjdlom. Przeżyła prawie wszystkie swoje dzieci – a miała ich aże siedmioro. W dalszyj rodzinie tyż niyszczyńść niy brakło. Przeżyła tyż swojego chopa. Kiedy umrził w 1238 roku, poszła do klosztoru i tam spyndziła reszta życio – mało jadła, mało spała, rzykała i chwoliła Ponboczka. W 1267 roku papiyż Klemens IV łogłosił jom świyntom. Świynto Hyjdla czczom dzisiej niy ino na Ślonsku – tyż w Niymcach, Czechach, u Madziarow. Je patronkom cołkigo Ślonska, Polski, małżyństw i krześcijańskij familje. Waldemar Cichoń 28 GÓRNOŚLĄZAK www.zg.org.pl Fotoreportaż Antoni Halor Miejska Biblioteka Publiczna w Siemianowicach przygotowuje wystawę poświęconą Antoniemu Halorowi, wybitnemu siemanowiczaninowi. Dzięki udostępnieniu pamiątek przez rodzinę artysty, zwłaszcza panią Bogumiłę Hrapkowicz-Halor, zaprezentuje na niej także mniej znane prace plastyczne. Zachę- camy do obejrzenia wystawy, którą anonsujemy fotoreportażem przygotowanym przez kustosza, Patrycję Skorek-Bilczyńską. Wernisaż wystawy prac Antoniego Halora odbędzie się 11 lutego br. o godz. 17.00. Wystawę będzie można oglądać do 10 marca. Zapraszamy! Materiały do wystawy otrzymaliśmy dzięki uprzejmości rodziny. Na zdjęciu Dyrektor Biblioteki Wiesława Szlachta z p. Bogumiłą Hrapkowicz-Halor Jakie tajemnice skrywa krzyż przy starej drodze za chorzowską elektrownią? Poprzednia wystawa plakatów filmowych z kolekcji Antoniego Halora w Miejskiej Bibliotece Publicznej w Siemianowicach Śląskich w 2014 r. Ilustracji do książki Bożogrobcy i pudlyrze, wydanej w 1997 roku, nie może zabraknąć na lutowej wystawie w Bibliotece Wzgórze Planetarium skrywa tajemnice, o których nie wiedzą nawet astronomowie W nieistniejącym już stawie hutniczym na pewno mieszkał utopiec Do cmentarza pod zborem Elżbiety zdążała widmowa karoca z Siemianowic GÓRNOŚLĄZAK 29 www.zg.org.pl Śląskie larmo Idée fixe, czyli co się zmieniło, a co nie, i czy mamy po czym płakać Święta miłości kochanej ojczyzny, Czują cię tylko umysły poczciwe! Dla ciebie zjadłe smakują trucizny, Dla ciebie więzy, pęta niezelżywe. Kształcisz kalectwo przez chwalebne blizny, Gnieździsz w umyśle rozkoszy prawdziwe, Byle cię można wspomóc, byle wspierać, Nie żal żyć w nędzy, nie żal i umierać. Ignacy Krasicki, Hymn do miłości ojczyzny Po pierwsze, pozostawiam na boku dywagacje, gdzie Ślązaków ojczyzna. Babka mojego ojca z jednej (czyli matka mojej babci, która czyta te słowa, jak i całego „Górnoślązaka” od deski do deski, czym utrzymuje kontakt z piśmiennictwem jednak bądź co bądź polskim) i babka mojej matki z drugiej strony miały ponoć prawić, iż ich ojczyzny kończą się na krańcach ich placów (miały dwa place, więc miały też dwie ojczyzny, choć jedna patrzyła na wieżę Matki Bożej Boguckiej, a druga w witraże Niepokalanie Poczętej). Moja klopsztanga, mój plac, moja fara – moja ojczyzna. Choć doprawdy nie wiem, czy używały tego słowa, jak też nie wiem, czy używały słowa hajmat. Bo czy którymś z tych określeń da się doprawić kartofle i posztopować (zacerować) fuzekle? Po drugie, pogodziłem się z tym, że pojęcie narodu (lub jego negacja) to dla polityków konstrukt, którym można szastać na prawo i lewo (choć bardziej na prawo), by pianę bić, kapitał polityczny zbijać, by buciory uciaprane interesem własnym z błota prywaty wycierać, by brudne rączki flagą z nieczystości oczyścić. Co dzień bowiem dajemy się nabijać w butelkę – niektórzy jako wyraz sprzeciwu wobec świata sami po butelkę sięgają – i nadziewać na rusztowanie z kłamstw, ochotniczo stając się doświadczalnymi królikami dla testujących na społeczeństwie prawdziwość i sprawdzalność teorii symulakrów1 polityków i politykierów. Jedna Szwajcaria Bałtowska w Świętokrzyskiem i druga Szwajcaria Kaszubska w Pomorskiem Konfederacji Helweckiej z III/IV (niepotrzebne skreślić) RP nie uczynią. Demokracja przedstawicielska (czy ta liberalna, która umiera, czy ta konserwatywna, która się podobno powija) nigdy w pierwszej kolejności nie będzie służyć dobru publicznemu. Trudno o ludzi bez skazy. 1 Symulakr, symulakrum – z łac. simulacrum: podobieństwo, pozór – to obraz, który jest czystą symulacją, pozorującą rzeczywistość albo tworzącą własną rzeczywistość. Pojęcie pojawiło się po raz pierwszy w programowym dziele Jeana Baudrillarda pt. Symulakry i symulacja. Gorąco polecam! Po trzecie, od kiedy Kain od rodziców za zbrodnię na bracie przegnany, więzy krwi przestały determinować związki społeczne. Od kiedy córki Lota wydały na świat Moaba i Ben-Ammiego, mimo bliskiego pokrewieństwa z ludem Boga Abrahama, Izaaka i Jakuba (wszak obaj oni z nasienia Lota, bratanka Abrahama), rody owe pozostawały od siebie oddalone, a przy niemal każdym spotkaniu iskry leciały niemniejsze niż deszcz ognia i siarki na Sodomę i Gomorę. Po czwarte, jeżeli prawdziwym Polakiem jest tylko ten, kto zwolennikiem dobrej zmiany się mieni, to co zrobić pierwej z tymi, którzy na nich nie głosowali (62,5 proc. głosujących), po wtóre z tymi, którzy do wyborów nie poszli (15 mln uprawnionych do głosowania)? Czy zatem pomiędzy Odrą a Bugiem żyje 6 mln Polaków, 24 mln członków innego narodu i 8 mln, którzy jeszcze nie mogli się opowiedzieć? Co zrobić z pozostałymi? Czy będą do nich strzelać, jak niby strzelałby Korfanty w wyobraźni posła–wizjonera do Ślązaków? Wymagałoby to szybkiej zmiany prawa: z rana pierwsze czytanie, na Anioł Pański do komisji, żeby opozycja mogła ponarzekać (bezpieczne to, bo i tak ich przegłosujemy), przed wieczorem głosowanie, następnie w nocy (koniecznie w dzień wolny!) senatorów dowieźć na Wiejską i z rana do prezydenta. I będzie. Tylko że tak nie będzie; nikt nie będzie ryzykował dla tak nieważnej bzdury – w końcu są trzy lata, by niewiernych nawrócić, by do polityki przekonać. Po piąte, w telewizji jest sporo kanałów. Ja, dla przykładu tylko podam, lubię oglądać seriale – ale nie takie polskie, co to, to nie; ja lubię oglądać amerykańskie, ewentualnie brytyjskie. Zawsze można przełączyć. Po szóste, cenzura prasy i Internetu jest niemożliwa. Nie dzisiaj, przecież tego się nie da zrobić. Przecież nic w tym złego, że ktoś skrytykuje . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Boże chroń. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . racz nam wrócić, Panie. Dzisiaj się takie rzeczy nie dzieją. Po siódme, nic się dotąd nie stało. Nie dajmy się zwariować. Co zatem się zmieniło? Moja córka zaczęła sama wstawać – także w kojcu, pozbawionym szczebelków – i lata po całym mieszkaniu na czworakach. A ponadto musiałem przenieść się z ostatniej strony na przedostatnią. Na szczęście tylko w tym wydaniu. Imię i nazwisko autora do wiadomości Redakcji Znajdź nas! facebook.com/gornoslazak 30 GÓRNOŚLĄZAK www.zg.org.pl Aqua-Sprint Aqua-Sprint – firma dla miasta artykuł sponsorowany Wodociągi Siemianowickie Aqua-Sprint Sp. z o.o. są odpowiedzialne za zabezpieczanie dostaw wody oraz odbiór ścieków z 65-tysięcznego miasta. Powodzenie tego przedsięwzięcia, jak mówi Prezes Zarządu – Piotr Komraus (fot.) – jest uzależnione nie tylko od kwalifikacji pracowników, stanu infrastruktury, stanu urządzeń oraz zarządzania w przedsiębiorstwie. Potrzebna jest budowa relacji z klientem, pozwalająca na wytworzenie wspólnej wartości usługodawcy i usługobiorcy. W Europie obserwujemy dziś coraz wyraźniejszy trend, polegający na podziale przedsiębiorstw wodociągowych na spółki stricte majątkowe i spółki operatorskie, które wykonują określone usługi, np. budowy infrastruktury wod.-kan. Bacznie obserwujemy zmieniające się otoczenie. Chcemy być przygotowani na ewentualne zmiany, nawet jeśli będą powolne oraz elastycznie dopasować się do aktualnej sytuacji. To z kolei wymaga od nas inwestowania w rozwiązania zwiększające przewagę konkurencyjną. Jesteśmy przekonani, że specjalne miejsce w budowie przewagi konkurencyjnej przypada innowacjom. W celu integracji z mieszkańcami oraz dla przyspieszenia procesów wymiany informacji firma zaproponowała klientom kolejne, nowoczesne produkty: e-biuro, e-fakturę i e-odczyt, za co otrzymała główną nagrodę w konkursie „INNOSILESIA” w kategorii: „Usługi publiczne na rzecz przedsiębiorczości za rok 2014”. Organizatorami Konkursu są Samorząd Województwa Śląskiego oraz Park Naukowo-Technologiczny „TECHNOPARK GLIWICE” Sp. z o.o. Konkurs objęty jest patronatem Marszałka Województwa Śląskiego w ramach marki „INNOSILESIA”. Kapituła konkursowa, złożona z Prezesa Technoparku Gliwice, przedstawiciela Urzędu Marszałkowskiego Województwa Śląskiego, przedstawiciela sfery nauki, przedstawiciela instytucji otoczenia biznesu oraz przedstawiciela sektora przedsiębiorstw, orzekła, iż wdrożona w 2014 roku Elektroniczna Kompleksowa Obsługa Klienta była najlepszym rozwiązaniem pod względem teoretycznym i praktycznym wśród złożonych projektów. Należy podkreślić, że działanie systemu elektronicznej obsługi, w tym aktywnej strony internetowej, zostało sprawdzone na zlecenie Kapituły, przez niezależny, zewnętrzny audyt. Laury marki „INNOSILESIA” są przyznawane dla przedsiębiorstw i instytucji za inicjatywy i działania na rzecz podniesienia innowacyjności i konkurencyjności naszego regionu. Konkursy w ramach marki „INNOSIELSIA” mają charakter prestiżowy i są okazją do promocji wprowadzonych rozwiązań – zarówno w regionie, jak i w całym kraju. Laureaci konkursów w ramach marki kreują nowoczesny wizerunek Województwa Śląskiego jako miejsca wiedzy, innowacyjności i kreatywności, poprzez zastosowanie nowatorskich rozwiązań, umiejętne wykorzystanie zasobów społecznych, gospodarczych i naturalnych. Tym bardziej cieszy fakt, że to właśnie Aqua-Sprint – firma z Siemianowic Śląskich – dołączyła do elitarnego grona laureatów. Ta sama Aqua-Sprint aktywnie organizuje i włącza się w życie lokalne, również w nietypowych, jak dla firmy wodociągowej, inicjatywach. W jej siedzibie odbyły się trzy tury bezpłatnego kursu komputerowego dla osób 50+, w którym brało udział prawie 200 osób w wieku od 50 do 70 lat. Trwa trzeci rok akademicki Siemianowickiego Uniwersytetu Najmłodszych, gdzie ponad setka dzieci uczestniczy w wykładach i warsztatach z zakresu chemii, logistyki, kulturoznawstwa, fizyki, biologii, astronomii, ekonomii i innych dziedzin. Po raz piąty odbył się konkurs malarsko-fotograficzny „Podróż do źródła”, zorganizowany przez Aqua-Sprint przy współpracy ze Szkołą Podstawową nr 13 oraz Zespołem Szkół Ponadgimnazjalnych „Cogito”. W konkursie każdego roku bierze udział prawie 150 uczestników z siemianowickich przedszkoli, szkół podstawowych, gimnazjów i szkół ponadgimnazjalnych. Oprócz wymienionych inicjatyw, trwających wiele miesięcy, Aqua-Sprint postawiła trzy zdroje: przy Parku Tradycji, na Osiedlu Młodych i na Osiedlu Węzłowiec, z których bezpłatnie korzystają osoby ćwiczące na siłowniach na wolnym powietrzu. Aqua-Sprint wspomaga również darmową wodą sportowców biorących udział w zawodach – trzeba tu wspomnieć choćby ostatni Bieg Papieski – oraz uczestników festynów i akcji „Czyste Miasto”. Sponsoruje też od lat drużynę hokeja podwodnego „Walenie”. Jeżeli do tego dodać informację, że łączna cena wody i ścieków wynosi 13,57 zł/m3 (za metr sześcienny, czyli za 1000 litrów pobranej wody i za 1000 litrów odprowadzonych ścieków) i jest jedną z n a j n i ż s z y c h wśród ościennych miast, można bez cienia przesady powiedzieć, że Wodociągi Siemianowickie w praktyce realizują i okazują społeczną odpowiedzialność wobec mieszkańców naszego Miasta i całego regionu. dr Seweryn Świaczny Rzecznik, Kierownik Działu Umów i Rozliczeń Wodociągów Siemianowickich Aqua-Sprint Sp. z o.o.
Podobne dokumenty
górnoślązak - Związek Górnośląski
Redaguje zespół: Grzegorz Franki (redaktor naczelny), Krzysztof E. Kraus (sekretarz redakcji), Łucja Staniczkowa. Stali współpracownicy: Sławomir Jarzyna, Rafał Kula, Anna Morajko, Kamil Nowak, Prz...
Bardziej szczegółowo